* * * * * * O tu-czytam
tu-czytam.blogspot.com to strona z recenzjami: portal literacki tworzony w pełni przez jedną osobę i wykorzystujący szablon bloga dla łatwego wprowadzania kolejnych tekstów.

Nie znajdzie się tu polecajek, konkursów, komciów ani podpiętych social mediów, za to codziennie od 2009 roku pojawiają się pełnowymiarowe (minimum 3000 znaków) omówienia książek.

Zapraszam do kontaktu promotorki książek i wydawnictwa.

Zabrania się kopiowania treści strony. Publikowanie fragmentów tekstów możliwe wyłącznie za zgodą autorki i obowiązkowo z podaniem źródła. Kontakt: [email protected]

poniedziałek, 28 maja 2018

Artur Przybysławski: Świat jest tylko umysłem, czyli filozofia buddyjska z przymrużeniem (trzeciego) oka

Iskry, Warszawa 2018.

Sekrety filozofowania

W tomie "Świat jest tylko umysłem" Artur Przybysławski po raz drugi pochyla się nad tematem filozofii buddyjskiej i przedstawia ją czytelnikom ze śmiechem. Dowcip jest tu nadrzędną zasadą porządkującą narrację, sposobem na uprzyjemnienie drobnych przykładów i teorii. Autor wybrał bardzo egzotyczną w kontekście rozmyślań drogę do opowiadania o tym, co wielu traktuje śmiertelnie poważnie - ale błyskawicznie kupuje sobie odbiorców. Poczucie humoru i skłonność do wygłupów to coś, co pomaga przedzierać się przez meandry wiedzy. Niby można czytać tę książkę bez znajomości publikacji "Pustka jest radością", chociaż Przybysławski w paru miejscach inteligentnie ją czytelnikom reklamuje – ale chyba każdy zechce sprawdzić, jak długo można śmiać się nad kwestią filozofii buddyjskiej (i to wcale nie śmiechem satyrycznym).

Dwanaście starannie wyznaczanych tematami rozdziałów uwodzi nietypowym doborem przykładów. "Jak radzić sobie, gdy dziewczyna odchodzi" to na przykład dość ekstremalna wizja pocieszenia, połączona w dodatku z odkryciami z dziedziny fizyki. Potem pojawi się między innymi temat rozbitej wazy z dynastii Ming (która to waza przecież nie przestaje być wazą, mimo że w skorupkach), oglądania dzieł sztuki i rozróżniania kolorów (w zależności od płci), a także zagadnienie pozorów słuchania (nudnego wykładu). Żeby wytłumaczyć zasady i podstawy refleksji autor odwołuje się do dziwnych, ale doskonale wszystkim znanych przykładów z życia wziętych (sznurek, który udaje węża, kwestia snu), albo sięga po wynaturzenia i karykatury, które w konsekwencji prowadzą do absurdów (postrzeganie słonia). Rozpisuje świadomości oparte na zmysłach, a czasami posługuje się czytelnymi cytatami z kultowych produkcji. Siłą jego książki poza śmiechem staje się dobór przykładów: wyrazistych, konkretnych i namacalnych, kompletnie niewiążących się z filozofowaniem w jego najbardziej stereotypowej wersji - refleksją oderwaną od rzeczywistości. A ponieważ Artur Przybysławski bierze się przy tym za ukazywanie rzeczy, które w pierwszym odruchu czytelnicy odrzucą jako niemożliwe - imponuje też sposobem prowadzenia wywodu, dobieraniem argumentów i odpieraniem ewentualnych zarzutów. W zasadzie nie pozostawia miejsca na dyskusję czy sprzeciw, za to precyzyjnie wyjaśnia istotę filozofii buddyjskiej – przez fragmenty i drobiazgi dojdzie do podsumowań mających już charakter bardziej filozoficznych tłumaczeń. Ale wówczas czytelników ma już po swojej stronie i może im opowiadać, co chce.

Chociaż Przybysławski kieruje się do tych, którzy chcieliby poznać - choćby śladowo - kwestię filozofii Wschodu i móc zaszpanować w towarzystwie znajomością tematu, unika tonu wykładowcy czy nauczyciela. Co więcej: chociaż sprawia, że wiele podczas lektury można zrozumieć, poznać i przemyśleć, rezygnuje nawet z oficjalnych tonów, wpada w kolokwializmy, wyśmiewa się albo z siebie, albo z przyzwyczajeń typowo ludzkich i z pewnością znanych odbiorcom z doświadczenia. Bawi się każdym skojarzeniem, czy chodzi o kontakty interpersonalne, czy o umiłowanie dla lenistwa (gdy ma się w perspektywie pójście do niezbyt lubianej pracy). Życiowe - wyjęte z codzienności czytelników - fakty zamienia tu na przyczynek do rozumienia filozofii buddyjskiej. I tylko odbiorcy, którzy muszą mieć temat omówiony na poważnie i najlepiej z użyciem wielu niezrozumiałych słów, będą zawiedzeni. Artur Przybysławski jako jedyny ma szansę sprawić, że wszyscy zainteresują się filozofią i filozofowaniem, a dysputy na ten temat prowadzić będą dla rozrywki. "Świat jest tylko umysłem" ma jedną wadę: kiedyś się kończy. Ale pozostaje nadzieja, że Artur Przybysławski znowu pomyśli, że coś zrozumiał (ku nieskrywanej radości prawdziwych mistrzów) i znowu postanowi podzielić się tym z czytelnikami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz