Witam Wszystkich !
Dzisiaj przedstawię efekty pracy dwóch Przyjemniaczków o ksywach: Katar i Kaszel. Okropnie z nich męczące jednostki :/ Zaatakowały najpierw Ulkę, a następnie mnie. Oczywiście, jak to bywa z dzieciakami Sprężynce wyzdrowienie zajęło, nie przesadzając, półtora dnia ! Ja natomiast padłam na zdecydowanie dłużej. Jednak choroba okazała się pod kilkoma względami zbawienna ;) Wyspałam się (na ile można z zapchanym nosem), odpoczęłam od codziennego gotowania i przede wszystkim przebywając w izolatce wytworzyłam dwie nowiuśkie Panie Zającowe :) Z góry przepraszam za jakość zdjęc, ale słoneczka u nas ostatnio brak, więc fotki wychodzą szarawe :(
Szyjąc Panią Malinową w głowie zaświtał mi pomysł na kolejną opowieść. Zdradzę Wam, że przydarzyła mi się podobna historia i to... niestety nie raz :( Za co bardzo przepraszam moich przyjaciół !
No więc, zaczynamy :)
"Zapominalska"
Pani Malinowa miała ostatnio urwanie głowy. W pracy przysłali za dużą ilość marchewek odmiany Baby, więc trzeba było zatrudnić więcej pracowników, a o dobrego obieracza karotek (takiego co za dużo nie podjada) jest bardzo trudno! W domu natomiast stary Kret Tobiasz przebił się ze swoim kopcem dokładnie na środku salonu Państwa Malinowych. No i żeby jeszcze tego było mało! Pan Zając wyjechał w zeszły poniedziałek na delegacje tak, więc Pani Zającowa została ze wszystkimi problemami sama :( W ferworze prac gospodyni zapomniała o bardzo ważnej dacie, o dniu urodzin swojej najlepszej przyjaciółki ! Pani Śliwkowej. Od lat psiapsiółki miały między sobą niepisaną umowę, że nie zapraszają się oficjalnie na swoje urodziny, tylko w ten wyjątkowy dzień po prostu wpadały do siebie na herbatkę i ploty. Pani Malinowa zorientowała się, że przeoczyła tą ważną datę dopiero tydzień później, kiedy w kalendarzu zobaczyła, że zbliżają się JEJ urodziny ! Okropna fala gorąca przeszyła jej zajęcze plecy. Na początku chciała zadzwonić do przyjaciółki z przeprosinami, ale potem wstyd wygrał i odłożyła słuchawkę zanim zdążyła wykręcić numer.
W dniu swoich urodzin, Pani Malinowa upiekła pastelowe ciasteczka, ubrała się elegancko, usiadła na swoim ulubionym, różanym szezlongu i czekała. Bardzo się denerwowała. Po jej głowie wciąż krążyły pytania: Czy przyjaciółka obraziła się na dobre? Czy może jednak przyjdzie?
Minuty wlekły się jak godziny, a nikt nie pukał do drzwi. W końcu Pani Malinowa nie wytrzymała i podeszła do okna. Wtedy jej oczom ukazał się najmilszy widok. Ścieżką szła jej ukochana przyjaciółka Śliwkowa Zającowa !
Pani Malinowa wybiegła na dwór, przytuliła przyjaciółkę i zaczęła bardzo ją przepraszać. Śliwkowa Zającowa okazała się wspaniałomyślną koleżanką, bo nie dość, że nie miała pretensji do psiapsiółki to jeszcze przyniosła jej prezent i wspaniały bukiet róż (z własnego ogródka :))
Po wzajemnym złożeniu sobie życzeń Pani Malinowa wstawiła kwiaty do wody, odpakowała prezent (którym, okazała się piękna złota ramka), a następnie zrobiła przyjaciółce jej ulubioną herbatkę z kwiatów marchwi.Zającowe plotkowały kilka godzin, a czas leciał niepostrzeżenie. W końcu gospodyni wyciągnęła stare albumy ze zdjęciami. Resztę wieczoru Zającowe śmiejąc się do rozpuku wspominały minione lata swojej przyjaźni.
Kiedy księżyc na dobre zagościł na niebie, gospodyni zawołała męża, żeby tradycyjnie zrobił im wspólną fotografię. Po wywołaniu zdjęcia Pani Malinowa włożyła je do nowej ramki, a odbitkę, wraz z pięknym, zdobionym albumem wręczyła Śliwkowej Zającowej w ramach zaległego prezentu :)
Jeśli ktoś jest zainteresowany zakupem moich Zajęcy, Lalek lub Owiec proszę o przesłanie maila na:
[email protected]
Teraz troszkę detali :)
Na koniec wklejam zdjęcia, które może za dużo nie pokazują, ale ich nastrój mnie urzeka :)
P.S. Jak widzicie powyżej, w momencie kiedy słońce pięknie świeciło nie dało się mojego dziecięcia odsunąć od planu zdjęciowego :/ Na szczęście przyszła pora kąpieli, dzieki czemu udało się wyrwać Zające z rąk Spręzynki ;) Teraz stoją bezpiecznie na parapecie w pracowni :)
Uściski !Do kolejnego razu!
Wasza NiezapominATKA