2 sytuacje. 2 dziewczynki. Moje dziewczynki.
Sytuacja 1. Pola (2,5 roku)
Polcia chce bardzo iść do przedszkola już od kilku miesięcy. Jest zapisana, przyjęta, będzie przedszkolakiem od września.
Póki co mówiliśmy jej, że jest jeszcze troszkę za mała i, że jak nauczy się robić siusiu do nocniczka to będzie mogła iść do przedszkola.
Kilka tygodni temu udało jej się! Poszła, zrobiła co trzeba. Były brawa i radość wielka:). Potem ku wielkiemu zdziwieniu taty, wstała i powiedziała do niego "Przepraszam tatusiu, ja teraz idę do przedszkola" :).
Sytuacja 2. Tosia (4 latka)
Wracam do domu i mówię do męża mego, że coś mi śmierdzi w aucie i czy może zobaczyć, co się dzieje. Radek wraca i pyta czy rozlałam kawę w aucie. A no tak, kawa.... klnę w duchu i odpowiadam "Tak, ale dodaję całkiem z siebie dumna, że tylko na plastik i gumową wycieraczkę i je powycierałam". Mój mąż wytłumaczył mi, że to właśnie źródło przykrego zapachu - zużyte chusteczki schowane w drzwiach.... UPSSSS...
Wieczorem Tosia miała iść spać, ale już 3, czy 4 raz odprowadzałam ją do pokoju. Kiedy kolejny raz wyszła, poszłam ją kolejny raz przykryć, skoczyła na łóżko na którym zostawiła swój kubek z wodą, było jej mało, ale oczywiście się przewrócił, a woda oczywiście się rozlała.
Więc zmęczona przedłużającym się wieczorem i tym, że znowu się coś rozlało, mówię do niej "Tosiu, jak można tak zostawić kubek?! Kto tak robi?! Masz przecież szafkę przy łóżku. Przecież wiadomo, że ta woda musiała się wylać. Tosiu, kto tak robi....?!".
Na co ona odpowiada spokojnym tonem "Nie wiem Mamusiu, a kto pije kawę w aucie?!" :))))