Witam Was w pierwszą od dawna słoneczną niedzielę :)
Szybciutko chcę podzielić się z Wami moim ulubionym tuszem:
NoUBa - MascarONE
Właśnie się skończył i postanowiłam strzelić fotkę, bo pewnie nie prędko znów go będę posiadać.
Jedynym DLA MNIE jego minusem jest cena - 98zł... Kupiłam go będąc "przy kasie" jak pracowałam jeszcze w Anglii, teraz było by mi po prostu żal pieniędzy.
Tusz ma 13,5 ml co uwazam za bardzo duza pojemnosc, zazwyczaj tusze mają ok 8-9!
Takze stosunek cenu do ilosci zmniejsza się ;)
Po jego zakupie naczytałam się wiele zlego, az zaczełam załować zakupu.
Pisano, ze zły, nic nie robi, nie warty, za duzy, za maly, za gesty, za mokry, za suchy...
Ale w moim przypadku sprawdził się świetnie. Wydłuzył, pogrubił rozdzielił. Byłam MEGA zadowolona.
Uzywalam go ponad pół roku, widać go na wszystkim moich ostatnich makijazach.
Miałam kolor czarny, od początku sprawował się dobrze, a jak troche wysechł sprawował się perfekcyjnie.
Natomist kupiłam go tylko z jednego powodu:
Ma WIELKI, ale normalny, tradycyjny aplikator, a ja lubie takie, mam problemy z innymi, silikonowe, plastikowe, podrazniają mi oczy... Byłam zdesperowana na tyle, ze go kupiłam ;) Nie załuje.
W dodatku na szczoteczce zostaje odpowiednia ilość mascary, nie jest za dużo, więc nie skleja rzęs.
Niestety, nie kupie go ponownie. Za drogi. Zdecydowanie!
Jest super, idealny, ale nie odbiega jakością od innych np. od Avon Super Shock, których gdyby nie plastikowa/sylikonowa szczoteczka, byłyby 100% stworzony dla mnie.
Jeśli równierz macie problemy z nowoczesnymi szczoteczkami i tęsknicie za klasyką - wtedy moge polecić.
Teraz ruszam na poszukiwanie tańszego tuszu z duza, normlną szczotką i zwracam sie z proźbą do Was kochane, podpowiedzcie coś ;)