Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Kristin Hannah
Yōko Ogawa
Thomas Erikson
Haruki Murakami
Ewa Sobieniewska
Jakub Ćwiek
Weronika Kostyrko
Sam Sedgman
Agata Romaniuk
Ivy Fairbanks
(…) Tak długo, jak istnieje rzadkość zasobów i potencjalny konflikt międzyosobowy, każde społeczeństwo potrzebuje dobrze zdefiniowanych zasad przydziału praw własności. Jednak nie absolutnych, uniwersalnych i wiecznych. Istnieje prawidłowy i właściwy lub fałszywy i niewłaściwy sposób definiowania lub tworzenia zestawu praw własności, ale nie istnieją absolutne prawa lub absolutne przestępstwa, a tylko alternatywne systemy nadawania praw własności, opisujące różne dziedziny aktywności jako dobre lub złe. Bez jakichkolwiek absolutnych etycznych standardów wybór między alternatywnymi systemami ustalania praw własności będzie dokonywany (w przypadkach konfliktów między ludźmi powinien być dokonywany przez państwowych sędziów) w oparciu o utylitarystyczne rozważania i kalkulacje. Oznacza to, że prawa własności będą tak ustalane lub ich nadanie tak zmieniane, aby pieniężna wartość otrzymanego przez to wyniku była maksymalna i że we wszystkich przypadkach konfliktu roszczeń państwowi sędziowie powinni w ten sposób je rozumieć.Rothbard był głęboko zainteresowany i zaznajomiony z filozofią i historią idei i od samego początku rozpoznawał w tej reakcji tylko kolejny wariant starego, wewnętrznie sprzecznego, relatywizmu etycznego. Przecież głoszenie, że etyczne pytania są poza sferą nauki, a potem przyznawanie praw własności w oparciu o utylitarystyczne rozważanie kosztowo-dochodowe lub poprzez werdykty państwowych sędziów jest proponowaniem określonej etyki. Jest to etyka etatyzmu w jednej lub w obu z tych form: albo sprowadza się do obrony status quo, czymkolwiek on jest, w oparciu o twierdzenie, że funkcjonujące zasady, normy, prawa, instytucje itp. muszą być efektywne, ponieważ inaczej zostałby zarzucone, albo polega na propozycji, aby konflikty były rozstrzygane, a prawa własności nadawane przez państwowych sędziów zgodnie z utylitarystycznymi kalkulacjami.Oczywiście Rothbard nie kwestionował faktu, że prawa własności są i w historii były nadawane w różny sposób, a sposoby te mają odmienne konsekwencje ekonomiczne. W gruncie rzeczy jego „Ekonomia wolnegop rynku” (Power and Market) jest prawdopodobnie najbardziej wyczerpującą analizą ekonomiczną alternatywnych ustanowień praw własności, jaka istnieje. Rothbard nie kwestionował możliwości lub znaczenia pieniężnej kalkulacji i oceny alternatywnych systemów praw własności w kategoriach pieniężnych. Jak mógłby to czynić jako otwarty krytyk socjalizmu i teoretyk pieniądza? Rothbard sprzeciwiał się przede wszystkim pozbawionej argumentów i bezpodstawnej akceptacji ze strony Coase’a czy prawniczej i ekonomicznej tradycji chicagowskiej pozytywistycznego dogmatu, dotyczącego niemożliwości racjonalnej etyki (i wynikającego z tego etatyzmu),a także ich niechęci do przyjęcia założenia, że koncepcja prawa własności może faktycznie być nieusuwalnym pojęciem normatywnym, które może dostarczyć bazy pojęciowej do integracji systemowej ekonomii pozbawionej wartościowania z etyką normatywną.(frament wstępu Hermana H. Hoppego)
Powiedzieć że nie lubię Rothbarda, to nie powiedzieć nic.Jakkolwiek przysłowiowe "bicie" libertarian jest domyślnym poglądem w kręgach akademickich, nie oznacza to że uważam że powinno się po prostu porzucić jakąkolwiek recepcję ich poglądów. Robert Nozick, w swojej książce Anarchia, państwo i utopia wyłożył stosunkowo solidną argumentację i wiele ciekawych eksperymentów myślowych które nadal mają wpływ na teorię gier, etykę czy filozofię polityki. Nie zmienia to faktu że etyka wolności jest po prostu książką niedoprecyzowaną, która popada w tak wiele sprzeczności ze sobą że ciężko samemu ruchowi libertariańskiemu powiedzieć jaka postawa jest poprawna.Całość argumentacji Rothbarda opiera się na dwóch podstawowych konceptach: koncepcji samo-stanowienia i własności. Oba są ze sobą związane i nie można o nich mówić oddzielnie. Pomińmy fakt że nie zgadzam się z tą koncepcją i wydaje mi się ona szczególnie naiwna. Koncepcja ta doprowadza do tak wielu problemów że ciężko mi wyobrazić sobie że ktoś uważa że w rzeczywistych sytuacjach. Można to rozbić na parę punktów.1. Prawa własności.Paradoksalnie jak na filozofię opartą na prawie własności, wcale nie jest łatwo określić co należy do kogo, ponieważ nie jest jasno powiedziane jak ktoś uzyskuje prawo własności i od jakiego momentu do danej rzeczy. Geo-libertarianie czy Nozick ominęli ten problem przez odwołanie się do laborystycznej teorii pracy czyli tzw. lockowskiego proviso.W tych teoriach również jest problem dotyczący co trzeba zrobić aby uzyskać konkretną ilość rzeczy, ale to już jakieś rozwiązanie. Geo-libertarianie też dopuszczają opodatkowanie ziemi (gdyż jest rzeczą wspólną wszystkim ludziom) i przez to można by zwalczyć wiele nierówności związanych z posiadaniem ziemi. Rothbard po prostu to ignoruje.2. Problem przemocy psychicznej i nie-fizycznej agresji w ogóle.Rothbardowski NAP ignoruje agresję nie-fizyczną. Może się to w świecie gdzie jasno określone są przestępstwa z nienawiści, zniesławienia, zniewagi, groźby czy inne wydawać dosyć dziwne. W końcu uznajemy pewne dobra osobiste których naruszenie niekoniecznie wynika z fizycznego ich naruszenia, a naruszenia świata subiektywnych uczuć człowieka (np. godność osobista, cześć itp.). Tutaj tego nie ma. Jestem świadomy że część libertarian odrzuca taki pogląd, ale nie odnoszę się do nich, tylko do pracy Rothbarda. 3. Prawa zwierząt.Rothbard odrzuca całkowicie prawa zwierząt, w oparciu na argument że "naruszają między sobą prawa, a więc nie ma sensu przyznawać im praw". Ta argumentacja jest oparta na paru dziwnych błędach. Po pierwsze zakłada że jeżeli jakiś X podmiot nie przestrzega praw zwierząt, to i my nie musimy. Nie tylko to się kłóci z całą ideą praw naturalnych które są niezależne od konsekwencji, ale też nie jest fizycznie do utrzymania. Przykład przemysłowej hodowli zwierząt od razu mi przychodzi do uwagi. Przyjmując argument Rothbarda, ta praktyka przez którą niewinne istoty są torturowane i zabijane dla posiłku (który nie jest wymagany do przeżycia w większości cywilizowanych krajów) nie jest zła, ponieważ jakiś teoretyczny lew je antylopę. Masakra.Nie trzeba tu nawet wspominać o naszych zwierzętach domowych i naszej relacji do nich.4. Prawo środowiskowe.Tu nie trzeba dużo mówić dużo, w tej koncepcji nie da się tak naprawdę podjąć jakiegokolwiek działania na rzecz karania zanieczyszczających środowisko, gdyż ta teoria nie przewiduje takiego związku przyczynowo-skutkowego aby to osiągnąć. W czasach gdy potrzebne jest systemowe, kolektywne działanie, etyka libertariańska jak ta po prostu nie pozwoli na ratowanie naszej planety.5. SądownictwoKomercjalizacja jurysdykcji i administracji? xD po prostu.Nie da się inaczej na to odpowiedzieć.6. DzieciO matko... Rothbard miał bardzo CIEKAWE poglądy na dzieci. Po pierwsze rodzice nie mają stricte żadnych obowiązków wobec dzieci i jeżeli by teoretycznie po urodzeniu zostawili na ulicy, to mają do tego prawo. Rothbard jasno podkreśla tu rolę urynkowienie handlu dziećmi. Po prostu masakra.7. "Dylemat wagonika" NAP nie pozwala defacto na jakiekolwiek działanie będące stanem wyższej konieczności, jeżeli to narusza prawo jakiejś innej jednostki bezpośrednio. Więc w ewentualnej sytuacji nie można uratować np. 30 osób, jeżeli by się to wiązało z naruszeniem (nawet znikomym) własności prywatnej. Z tego też naturalnie wynika że nie istnieje w libertarianizmie jakakolwiek subsydiarna zasada proporcjonalności.Libertariańska zasada proporcjonalności, w przeciwieństwie do tej która obecnie dominuje, jest teorią samoistną w najczystszej formie. Z tego wynika problem ekscesów do których taka teoria pozwala. Ale dla jej zwolenników nie wydaje się to problemem.8. Kolektywne działanie jako wspólnota.Problemem który zauważył Robert Nozick po napisaniu Anarchii, utopi i państwa, jest to że kolektywne działanie może przynieść więcej korzyści przy pewnym przymusie niż jednostkowe ujęcie. Z tego powodu w ogóle ostatecznie porzucił libertarianizm. Rothbard ignoruje ten problem, odwołując się do naiwnych koncepcji typu "Tragedy of the commons" albo wypaczonej wersji argumentacyjnej etyki by wykazać że i) musimy tak postępować (gdy nie musimy) lub ii) to podejście maksymalizuje wolność i dobro ogółu. Tradycyjnie jak w takich argumentacjach, nie ma na to żadnych powodów. Najlepiej to widać na przykładzie krzywy Kuznetsa, na której oparta jest duża część argumentacji środowiskowej libertarian. Nie ma na nią prawie w ogóle żadnych dowodów albo po prostu podważają ją (jak w przypadku gazów cieplarnianych).A to tylko kilka (!) przykładów które mogę wymienić aby nie uczynić mojego wywodu zbyt długim.Jak widać po moim długim wywodzie, czytanie tej książki było dla mnie po prostu katorgą. Niewyobrażalną.I odradzam każdemu czytanie tej książki, chyba żeby tylko wiedzieć o co chodzić Rothbardzistom. Ja nie mam zamiaru do niej wracać, gdyż są po prostu ciekawsze rzeczy do czytania. Ale napisanie tej recenzji było wręcz moim moralnym obowiązkiem. Aby odradzić czytanie tego filozoficznego kmiota.
Powiedzieć że nie lubię Rothbarda, to nie powiedzieć nic.Jakkolwiek przysłowiowe "bicie" libertarian jest domyślnym poglądem w kręgach akademickich, nie oznacza to że uważam że powinno się po prostu porzucić jakąkolwiek recepcję ich poglądów. Robert Nozick, w swojej książce Anarchia, państwo i utopia wyłożył stosunkowo solidną argumentację i wiele ciekawych eksperymentów...
Wspaniała książka Rothbarda, bardzo dobrze tłumacząca coś, o czym moim zdaniem mało wśród innych dzieł o polityce - etyczny aspekt polityki. Mimo, iż sam zauważyłem parę rzeczy, z którymi się nie zgadzam myślę, że jest to naprawdę bardzo wartościowa pozycja. Moim zdaniem najważniejsze jest tutaj to, na co Rothbard nakierowuje myślenie czytelnika - nie korzysta on bowiem tutaj z popularnego i tak często wykorzystywanego utylitarnego rozumowania, lecz prowadzi piękną aksjologiczną analizę na podstawie zasad etycznych. Niestety, nawet w tej analizie można dostrzec parę błędów, jednak z pewnością książka nadal jest warta przeczytania.
Wspaniała książka Rothbarda, bardzo dobrze tłumacząca coś, o czym moim zdaniem mało wśród innych dzieł o polityce - etyczny aspekt polityki. Mimo, iż sam zauważyłem parę rzeczy, z którymi się nie zgadzam myślę, że jest to naprawdę bardzo wartościowa pozycja. Moim zdaniem najważniejsze jest tutaj to, na co Rothbard nakierowuje myślenie czytelnika - nie korzysta on bowiem...
Logicznie i przyjaźnie napisana książka, ucząca człowieka myślenia po libertariańsku. Swoje przemyślane i często dowcipne uwagi, Rothbard, wzbogaca niezliczonymi przykładami historycznymi oraz odniesieniami do tekstów klasyków i współczesnych mu filozofów. Trzeba przyznać, że robi to w sposób niezwykle uczciwy, bardzo przychylnie rozważając każdy argument swoich przeciwników i interpretując jego najlepszą możliwą wersję. Książka ta jest popisem intelektualizmu najwyższych lotów. To ogólnie. A bardziej szczegółowo? "Etyka wolności" zaczyna się od fenomenalnych wstępów Hansa Hermana-Hoppego, jednego z najsłynniejszych uczniów Rothbarda, oraz Mikołaja Barczentewicza, którzy godnie przygotowują nas na kontemplację dzieła mistrza. Część właściwą, Rothbard, rozpoczyna rozważaniami na temat prawa naturalnego oraz jego powiązania z ludzką naturą. Nadaje temu prawu status nauki i przystępuje do konfrontacji z prawem pozytywnym, które zostaje bezsprzecznie zmiażdżone. Gdy upewnia nas co do słuszności iusnaturalizmu, Mr. Libertarian dokonuje jeszcze szybkiego przeglądu ten koncepcji w pracach swoich poprzedników. Gdy tylko zostajemy uzbrojeni w ostrą jak brzytwa myśl Rothbarda, przestajemy być bezbronni w królestwie filozofii politycznej, do którego nas wprowadza. Wytycza zadania tego królestwa, a następnie przechodzi do "ekonomii Robinsona Cruzoe", na podstawie której omawia dobrowolne, jak i agresywne relacje interpersonalne. To nas oczywiście doprowadza do takich kwestii jak kradzieże, monopole, posiadanie ziemi, wymierzanie kar, prawa dzieci, łapówkarstwo, szantaże, prawa człowieka, prawa własności, teoria kontraktów, czy prawa zwierząt. W międzyczasie zabezpiecza nas przed pułapkami "sytuacji ekstremalnych", które mogłyby stać się podstawą do ustanowienia złego prawa.Następnie otrzymujemy kilka rozdziałów dotyczących natury państwa tj. jego wewnętrznych sprzeczności i niemoralności.Na deser mistrz filozoficznej kuchni serwuje nam zupę krem z nozickowskiej koncepcji państwa, z podduszanym misesowskim utylitaryzmem i obraną, świeżą, hayekowską koncepcją przymusu. Uczta smakowała wyśmienicie, zwłaszcza, gdy podczas konsumpcji zrozumiemy, że gdyby nie działania naszego kuchmistrza, poszczególne składniki byłyby niezwykle niestrawnymi, nieobrobionymi, ślepymi uliczkami niedoskonałych, ludzkich umysłów.Zdaje się, że było to wystarczająco szczegółowo, by zachęcić do lektury. Dodać mogę tylko tyle, że jest to pozycja o niebo lepsza od "Manifestu libertariańskiego", który niefortunnie początkujący miłośnicy wolności wybierają na swoją pierwszą lekturę Rothbarda. Co prawda po bardziej szczegółowe omówienie kwestii obronności i sądownictwa trzeba sięgnąć do Hoppego, to jednak jest praktycznie kompletna wykładnia filozofii libertarianizmu i tytuł ten wystarczy do odpowiedzi na większość pytań, zadawanych do porzygu na różnych forach i grupach facebookowych. Jeśli musiałbym wskazać jeszcze jakąś wadę, to jest to stanowisko Rothbarda w sprawie aborcji, no ale nikt nie jest doskonały, a jemu zabrakło po prostu wiedzy biologicznej i prawdopodobnie paru chwil dłuższej refleksji. #Polecam poczytać Rothbarda
Logicznie i przyjaźnie napisana książka, ucząca człowieka myślenia po libertariańsku. Swoje przemyślane i często dowcipne uwagi, Rothbard, wzbogaca niezliczonymi przykładami historycznymi oraz odniesieniami do tekstów klasyków i współczesnych mu filozofów. Trzeba przyznać, że robi to w sposób niezwykle uczciwy, bardzo przychylnie rozważając każdy argument swoich...
nawet libertarian śmieszy xD
Książka do najłatwiejszych nie należy, ale myślę, że każdy kto pragnie dowiedzieć się więcej o podstawach ideologicznych anarchokapitalizmu powinien sięgnąć po tę pozycję. Chociaż sam nie zgadzam się z Rothbardem w stu procentach, uważam że jest to podstawowa lektura dla każdego, kto interesuje się filozofią polityczną (tudzież politologią ;)).
Książka absolutnie przełomowa w dyskusji o podstawach libertarianizmu, a także praw naturalnych. Mimo że nie wszędzie zgadzam się z wnioskowaniem Rothbarda - między innymi w sprawie obowiązku ratowania życia - to ta lektura daje podstawy do dyskusji o teorii wolności, przemocy i agresji w filozofii politycznej, a także stanowi jedną z najpoważniejszych prób określenia praw naturalnych. Rothbard jako filozof analityczny jest naprawdę genialny i ciężko mu zarzucić wchodzenie w absurd, jak Hayekowi czy Nozickowi.
Książka absolutnie przełomowa w dyskusji o podstawach libertarianizmu, a także praw naturalnych. Mimo że nie wszędzie zgadzam się z wnioskowaniem Rothbarda - między innymi w sprawie obowiązku ratowania życia - to ta lektura daje podstawy do dyskusji o teorii wolności, przemocy i agresji w filozofii politycznej, a także stanowi jedną z najpoważniejszych prób określenia praw...
Książka przedstawiająca spójną wizję libertariańskiego świata, opartego na własności prywatnej. W anarchokapitastycznym społeczeństwie nie ma rządu, obowiązuje niezbywalne prawo samoposiadania, a wszelkie sporne kwestie wyjaśniane są za pomocą określenia praw własności w konkretnym przypadku. Rothbard prezentuje bardzo spójną wizję, choć jego poglądy mogą wydać się nieco egzotyczne czytelnikowi, który nie zna libertariańskich podstaw. "Etyka wolności" nie jest książką łatwą, aczkolwiek unika skomplikowanej terminologii. Miejscami lektura się dłuży, na co wpływa długość tej pozycji, a także komplikacja niektórych zagadnień. Generalnie jednak jest to pozycja obowiązkowa dla każdego wolnościowca, nawet jeżeli nie do końca wyobraża sobie świat w stu procentach libertariański, taki jak opisuje go Rothbard.
Książka przedstawiająca spójną wizję libertariańskiego świata, opartego na własności prywatnej. W anarchokapitastycznym społeczeństwie nie ma rządu, obowiązuje niezbywalne prawo samoposiadania, a wszelkie sporne kwestie wyjaśniane są za pomocą określenia praw własności w konkretnym przypadku. Rothbard prezentuje bardzo spójną wizję, choć jego poglądy mogą wydać się nieco...
Dodaj cytat z książki Etyka wolności