Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Miguel Angel Montero
Marcin Pałasz
Katarzyna Barlińska P.S. Herytiera
Kamil Janicki
Zofia Smełka-Leszczyńska
Radek Rak
Jack Vance
Kate Quinn
Marcin Kozioł
Rafał Kosik
Trzeci, nowy tom serii kryminałów z komisarzem Maciejewskim! Na początku września 1938 roku w Lublinie dochodzi do makabrycznej zbrodni: ktoś gwałci i morduje młodą służącą. Na ciele ofiary policjanci znajdują dziwną wydzielinę. Równo rok później - kiedy miasto atakują wojska niemieckie - komisarz Zygmunt Maciejewski wpada na trop podobnej zbrodni. Gdy władzę przejmują hitlerowcy, bohater, żeby kontynuować śledztwo, musi wstąpić w szeregi Policji Kryminalnej. Wkrótce z pomocą przyjdą mu dawni podwładni, którzy w okupacyjnej rzeczywistości szybko się odnaleźli...A na imię jej będzie Aniela to historia śledztwa prowadzonego wśród bombardowań, strachu i prześladowań, w getcie i przy wódce z Niemcami. Miasto - mimo powszechnego strachu, draństw, biedy i hitlerowskiej propagandy - żyje swym rytmem i jak dawniej nie brakuje w nim rozrywek i erotyki. A przede wszystkim nie zmienia się komisarz Maciejewski: sprawiedliwości szuka nawet wtedy, gdy w Lublinie zbrodnie są codziennością...[opis wydawcy]
Sięgnęłam po tę książkę tylko dlatego, że według Wikipedii pojawia się w niej postać Szama Grajera, „żydowskiego króla” z getta lubelskiego. Niestety, po 100 stronach dałam sobie spokój. Nie mogłam się na początku połapać, kto jest kto (logiczne, bo to 3 tom),ale nawet jak już pierwsze zdezorientowanie minęło, getta się nie doczekałam i po prostu nie chciałam marnować czasu na nudnawą obyczajowkę, w której okupacja służy raptem tylko za tło.
Sięgnęłam po tę książkę tylko dlatego, że według Wikipedii pojawia się w niej postać Szama Grajera, „żydowskiego króla” z getta lubelskiego. Niestety, po 100 stronach dałam sobie spokój. Nie mogłam się na początku połapać, kto jest kto (logiczne, bo to 3 tom),ale nawet jak już pierwsze zdezorientowanie minęło, getta się nie doczekałam i po prostu nie chciałam marnować...
„A na imię jej będzie Aniela” to trzecia część serii kryminałów retro z komisarzem Maciejewskim w roli głównej. Pierwsza część niezbyt mi się podobała, za to druga znacznie bardziej przypadła mi do gustu, więc miałam nadzieję, że kolejna także będzie całkiem niezła. Niestety w tym tomie autor powrócił do wad z „Morderstwa pod cenzurą”, co sprawiło, że lektura książki mnie dosyć zmęczyła.W obu tych częściach bowiem Wroński drastycznie ograniczył opisy – fabuła „A na imię…” rozgrywa się podczas drugiej wojny światowej, ale czytelnik właściwie musi polegać tylko na filmach czy ilustracjach, które widział gdzieś indziej, by wyobrazić sobie otoczenie bohaterów, jak i same postaci. W zamęcie wojennym komisarz uparcie prowadzi swe mozolne śledztwo w sprawie morderstw, a choć jest to ciekawy punkt widzenia prezentujący realia wojenne, bo dotąd spotykałam się głównie z opowieściami o powstańcach, więźniach obozów, etc., a tutaj odbiorca ma do czynienia z historią mieszkańców Lublina próbujących mimo wszystko wieść w miarę normalną egzystencję w trudnych czasach, to jednak tok dochodzenia w ogóle mnie nie wciągnął.Niedostateczne opisy skutkują bowiem brakiem odpowiedniego klimatu opowieści, nie dają czytelnikowi czasu, aby należycie przyjrzał się miejscom i wydarzeniom, zaangażował w losy bohaterów. Odbiorca bombardowany jest mnóstwem dialogów, a choć są one klarowne, oprócz ciągnięcia akcji do przodu nie tworzą żadnej atmosfery ani nie nakreślają wystarczająco charakterystyki postaci. Wątek morderstwa przepleciony jest z panującą zawieruchą wojenną – w tekście występują fragmenty odnoszące się do ówczesnej polityki, ale jeśli ktoś nie ma wiedzy w tym zakresie ani go to specjalnie nie interesuje, prawdopodobnie poczuje się tym znużony.Mi książkę czytało się opornie niczym przysłowiowa „krew z nosa” – byłam bardzo zniechęcona chaotycznością treści (mam tu na myśli brak opisów, które nadawałyby tekstowi przejrzystości) i męczyłam się, aby dobrnąć do końca, bo z uwagi na wymienione tu wady historia w ogóle mnie nie zaintrygowała.Szkoda, bo jak Wroński udowodnił w „Kinie Venus”, potrafi napisać dobrą powieść. Ta część jednak nie zachęciła mnie do zapoznania się z kolejnymi tomami serii i nawet jeśli dam jej jeszcze kiedyś szansę, to z pewnością bardzo nieprędko.
„A na imię jej będzie Aniela” to trzecia część serii kryminałów retro z komisarzem Maciejewskim w roli głównej. Pierwsza część niezbyt mi się podobała, za to druga znacznie bardziej przypadła mi do gustu, więc miałam nadzieję, że kolejna także będzie całkiem niezła. Niestety w tym tomie autor powrócił do wad z „Morderstwa pod cenzurą”, co sprawiło, że lektura książki mnie...
Książka według mnie bardzo dobra, długo ją czytałem z powodu braku czasu. Jednak odczucia mam jak najbardziej pozytywne ponieważ nigdy nie byłem orłem z historii. Jednak czasy wojenne zawsze mnie interesowały, a tutaj autor naprawdę w bardzo przystępny sposób otworzył wydarzenia jakie miały miejsce podczas okupacji. Muszę przyznać że to naprawdę przyjemne z pożytecznym, bo historia w tej książce jest naprawdę dobra i do tego sprawnie wkomponowana w wydarzenia historyczne. Miałem zdecywanie inne wyobrażenie codzienności podczas wojny, ta książka dala mi nowe sporzejnie i wiedzę za co jestem bardzo wdzięczny. Daje dziewiąteczke ponieważ mimo bardzo pozytywnych wrażeń "Kino Venus" czytało mi się trochę lepiej.
Książka według mnie bardzo dobra, długo ją czytałem z powodu braku czasu. Jednak odczucia mam jak najbardziej pozytywne ponieważ nigdy nie byłem orłem z historii. Jednak czasy wojenne zawsze mnie interesowały, a tutaj autor naprawdę w bardzo przystępny sposób otworzył wydarzenia jakie miały miejsce podczas okupacji. Muszę przyznać że to naprawdę przyjemne z pożytecznym, bo...
Bywa tak czasami, że książkę ktoś mi poleci. Pozachwyca się nią. Poopowiada o niej, podkreślając jej szczególne walory. Tak było i tym razem. Cóż, tym bardziej mi przykro, że jakoś nie mogłam tychże walorów odnaleźć, w akcję zagłębić się nie potrafiłam, a bohater nie zdobył mojej sympatii. Nawet szczegółowa topografia Lublina nie była dla mnie atrakcją, ponieważ aż tak dobrze nie znam tego miasta, by docenić mrówczą pracę autora. Co zatem mogę powiedzieć dobrego o tym kryminale? Doceniam prawdopodobieństwo zdarzeń i postaci. Zwłaszcza bohaterowie pełni są ludzkich słabości, popełniają błędy i wyciągają fałszywe wnioski, co przecież często się zdarza podczas prowadzenia śledztwa. Dodatkowo realia wojenne. Zmieniające się dynamicznie czasy, a co za tym idzie również układy sił. Komisarz Zygmunt Maciejewski, który za wszelką cenę stara się odnaleźć zabójcę kobiet. Pomimo tego, że codziennie mordowani są ludzie w obliczu majestatu prawa najeźdźcy, policjant nie chce się pogodzić z tym, że przestępca nie zostanie ukarany. Książkę słuchałam i może w tym tkwi przyczyna trudności z odbiorem lektury. Wielość bohaterów i wydarzeń pojawiających się jednocześnie powodowała, że potrzebowałam chwili na odnalezienie się. A tymczasem lektor nie czekał, tylko czytał dalej. Zresztą wyjątkowo porządnie czytał. Od tej strony nie mam wydaniu nic do zarzucenia. Z wyżej wymienionych przyczyn polecać lektury nie będę.
Bywa tak czasami, że książkę ktoś mi poleci. Pozachwyca się nią. Poopowiada o niej, podkreślając jej szczególne walory. Tak było i tym razem. Cóż, tym bardziej mi przykro, że jakoś nie mogłam tychże walorów odnaleźć, w akcję zagłębić się nie potrafiłam, a bohater nie zdobył mojej sympatii. Nawet szczegółowa topografia Lublina nie była dla mnie atrakcją, ponieważ aż tak...
Moim zdaniem jak do tej pory najsłabsza, w przeciwieństwie do części 1 i 2 zdarzyły mi się kilkudniowe przerwy podczas czytania zabim dobrnąłem do końca.
ciekawie pokazany Lublin czasów okupacji, chociaż wątek kryminalny nieco słabszy niż w poprzednich tomach
jedna z lepszych części cyklu, fabuła zawiła, rozciągnięta w czasie ale przez to bardziej zaskakująca!
W trzecim tomie o komisarzu Maciejewskim, Marcin Wroński bardzo ciekawie i realistycznie pokazał różne postawy ludzi w trudnym okresie okupacji.
Dobrze się czyta. Trochę zmartwiłem się tym, że akcja tego tomu dzieje się w czasie wojny bo nastawiłem się na Polskę międzywojenną. Po przeczytaniu jestem jednak zadowolony. Tym bardziej, że kolejny IV tom cofa nas znowu do okresu przed wojną.
„A na imię jej będzie Aniela” to już moje trzecie spotkanie z twórczością Marcina Wrońskiego i po raz kolejny był to bardzo przyjemnie spędzony czas. Marcin Wroński urodził się w 1972 r. w Lublinie. Ukończył polonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 90. związany z nurtem trzeciego obiegu – publikował m.in. w artzinach „Lampa i Iskra Boża”, „Mała Ulicznica”, „Brytan OD NOWA”. Debiutował w 1992 roku zbiorem opowiadań „Udo Pani Nocy”. Tworzył piosenki i skecze dla prowadzonego przez siebie kabaretu „Osoby o Nieustalonej Tożsamości”. Był felietonistą radiowym i prowadził audycję literacką „Fikcja o północy”, nauczycielem języka polskiego w liceum, później kilka lat pracował jako redaktor w wydawnictwach Wydawnictwo Paweł Skokowski, Fabryka Słów i Red Horse. Zajmował się również m.in. powieściami Romualda Pawlaka i tłumaczeniami z rosyjskiego Eugeniusza Dębskiego.Na początku września 1938 roku lubelska policja znajduje zwłoki młodej służącej. Aniela Biernacka została uduszona i zgwałcona. Śladów, które mogłyby doprowadzić do sprawcy, praktycznie nie ma, a jedynym interesującym tropem jest dziwna substancja: ropna maź na ciele denatki. Gdy rok później wybucha wojna i miasto atakują Niemcy, w podobnych okolicznościach ginie kolejna kobieta. Niewyjaśnione zbrodnie nie dają spokoju komisarzowi Maciejewskiemu. Żeby móc ścigać mordercę, wstępuje w szeregi niemieckiej policji Kripo. Polskie podziemie uznaje go za zdrajcę, więc musi działać ze zdwojoną ostrożnością. Okupacyjna rzeczywistość, terror, getto i obóz koncentracyjny na rogatkach - to wojenny krajobraz Lublina, miasta, które równocześnie tętni rozrywką i erotyką. Zygmunt Maciejewski szuka sprawiedliwości nawet wtedy, gdy zbrodnia jest na porządku dziennym.W odróżnieniu od dwóch poprzednich powieści Marcina Wrońskiego, konstrukcja fabuły tej książki jest dużo bardziej skomplikowana. Po pierwsze dlatego, że autor przedstawił ją nam na przestrzeni aż sześciu lat. Efektem tego jest to, że w kolejnych rozdziałach przeskakujemy z akcją kilka lub kilkanaście miesięcy do przodu. A ponieważ Zyga cały czas zajmuje się jednym śledztwem, to momentami nie czułem upływającego czasu i miałem wrażenie, że poprzedni rozdział zakończył się „wczoraj”. Na szczęście takich sytuacji nie było zbyt wiele, dlatego spokojnie mogę przymknąć na nie oko. Kolejnym elementem, który różni „Anielę” od dwóch pierwszych kryminałów z komisarzem Maciejewskim w roli głównej jest to, że jest to powieść wielowątkowa. Początkowo fabuła podzielona jest na kilka wątków, które z czasem łączą się i doprowadzają do rewelacyjnego, chociaż bardzo smutnego zakończenia, które jest najmocniejszą stroną tej książki. Więcej na moim blogu: http://oczytany.eu/a-na-imie-jej-bedzie-aniela-marcin-wronski/
„A na imię jej będzie Aniela” to już moje trzecie spotkanie z twórczością Marcina Wrońskiego i po raz kolejny był to bardzo przyjemnie spędzony czas. Marcin Wroński urodził się w 1972 r. w Lublinie. Ukończył polonistykę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W latach 90. związany z nurtem trzeciego obiegu – publikował m.in. w artzinach „Lampa i Iskra Boża”, „Mała...
Strzał był cichszy od furkotu gołębi, które poderwały się z osranego na biało dachu ubikacji. Bezpieczniak w płaszczu osunął się na kolana, jakby rozpoznał w Tadku mesjasza. Zielny jednak szarpnął bezwładne ciało i osłaniając się nim, strzelił do drugiego tajniaka.
Strzał był cichszy od furkotu gołębi, które poderwały się z osranego na biało dachu ubikacji. Bezpieczniak w płaszczu osunął się na kolana, ...
- Ona nie żyje bez majtek, panie komisarzu - wyjaśnił czerwony jak burak Orczak.
Masz na imię Aniela. Dziś sa twoje imieniny i nawija w tę mańkę. Na stole kawusia i setusia, słucham sobie dla leraksu jak świętej pamięci Polskiego Radia Lwów. Jak już go z pitra skubnąłem, to tylko lustereczko, fryzurkę poprawiam i patrzę. Ja nie wiem, legalnie, panie komisarzu, co on tej dziwce wcześniej nawinął, że patrzyła na niego jak moja matka w święty obrazek. Ja też mam dziś imieniny, znowu uderza.
Masz na imię Aniela. Dziś sa twoje imieniny i nawija w tę mańkę. Na stole kawusia i setusia, słucham sobie dla leraksu jak świętej pamięci P...