Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Peter Attia
Ewa Sobieniewska
Holly Jackson
Robert M. Sapolsky
Harlan Coben
Sloan Harlow
Mieko Kawakami
Maria Paszyńska
Paweł Beręsewicz
Aga Antczak
nota od wydawcyMesa Selimović, ur. 1910, pisarz bośniacki, zadebiutował stosunkowo późno, bo dopiero w roku 1950 dwoma tomami prozy beletrystycznej. Do tej pory znany był jedynie w środowisku sarajewskim. Uwagę jugosłowiańskiej krytyki literackiej zwróciły dopiero dwie jego następne książki: powieść "Tisine" (Cisza) oraz "Magla i mjesecina" (Mgła i światło księżyca),zbiór nowel. Prawdziwą rewelację natomiast wywołała wydana w roku 1966 powieść "Derwisz i śmierć". Dowodem tego jest przyznanie jej kilku nagród literackich (m.in. tygodnika "Nedeljne informativne novine" ("NIN") i im. Njegosa).Akcja książki toczy się w nie określonym bliżej czasie, prawdopodobnie w XVIII wieku, na terenie Bośni, a głównym jej bohaterem i jednocześnie narratorem jest przełożony muzułmańskiego klasztoru."Derwisz i śmierć" - to książka o odwiecznych, ponadczasowych problemach moralnych, takich jak przyjaźń i wierność, odwaga i godność ludzka.
Ależ to się czytało! Jeśli z jakiegoś powodu sięgamy po stare, zalegające gdzieś po kątach książki z dawno minionej epoki, to właśnie po to, aby odkrywać takie literackie perełki jak „Derwisz i śmierć”. Nie boję się używać wielkich słów w przypadku tej powieści, bo jest absolutnie genialnie napisana pod każdym względem, a jej czytanie było dla mnie niesamowitą przyjemnością, którą z chęcią kiedyś powtórzę. A o czym jest ta powieść? Zapraszam do recenzji. Autorem powieść jest serbski pisarz o bośniackich korzeniach, Mesa Selimović, którego biografia jest charakterystyczna dla „bałkańskiego kotła”. To także czuć w powieści, w której pisarz przenosi nas do nieokreślonych lat XVIII stulecia, gdy Bośnia była prowincją Imperium Osmańskiego. Głównym bohaterem i jednocześnie narratorem jest szejk Ahmed Nuruddin, który jest zwierzchnikiem tekke, islamskiego zakonu derwiszów. Ruch derwiszów to jeden z bardziej liberalnych nurtów, które wyrosły na bazie islamu. Za jego założyciela i głównego ideologa uznaje się Rumiego, tureckiego mistyka i myśliciela z XIII wieku. Jego też myśli między innymi odnajdziemy na pierwszych stronach powieści, na których szejk przedstawia korzenie swojego dotychczasowego światopoglądu. Ogólnie trzeba zaznaczyć, że powieść ta jest mocno introspekcyjna. Narrator, opisując kolejne wydarzenia, dokonuje jednocześnie głębokiej autorefleksji nad tym, w jaki sposób wpływają one na zmianę jego własnych paradygmatów. „Derwisz i śmierć” to zatem skrupulatne studium przemiany jednostki pod wpływem zewnętrznych okoliczności. Pierwsza część powieści zdominowana jest przez starania głównego bohatera o uwolnienie brata, który z nieznanych przyczyny został uwięziony w twierdzy przez lokalnych urzędników. To wątek autobiograficzny, gdyż brat samego autora również został uwięziony, a następnie zamordowany w burzliwym okresie tuż po uformowaniu się Jugosławii po II wojnie światowej. Odbijając się „od drzwi do drzwi”, derwisz doświadcza własnej niemocy w starciu z niesprawiedliwą władzą i jednocześnie doznaje brutalnej weryfikacji prawd, których nauczył się w klasztorze, i którymi kierował się w dotychczasowym życiu („(...) jak straszne jest położenie każdego, kto prosi: staje się mały i nędzny, deptany cudzym butem, winny i poniżony, łaknie okrucha dobrej woli, uległy cudzej władzy, nic od niego nie zależy, nawet własny strach i nienawiść, które mogą go zniszczyć”). Głęboka niesprawiedliwość, za jaką bierze uwięzienie własnego brata, mąci nie tylko jego życie duchowe, ale także wręcz uniemożliwia codzienną egzystencję, napełniając szejka trudnym do zniesienia niepokojem. Jedyną pociechą, jaką znajduje, jest obecność Hasana, człowieka, który staje się jego przyjacielem w nieszczęściu, i jednocześnie stanowi jego całkowite zaprzeczenie. Historia ich wzajemnych relacji to jeden z ważniejszych motywów powieści, w której Selimović ukazuje znaczenie prawdziwej przyjaźni w życiu człowieka. To więź emocjonalna, w której ludzie są wzajemnym pocieszeniem i wsparciem nawet w najgorszych tarapatach. W takie też wpadnie derwisz, choć sam nie potrafi wyjaśnić, jak do tego doszło. Zdaje się, że oto ślepa nić przeznaczenia doprowadzi go tam, dokąd nigdy nie zamierzał dojść. Fatum ludzkiego losu, nieodwołalność następstw zdawałoby się przypadkowych wydarzeń, to także istotne przesłanie powieści. W drugiej części pisarz całkowicie zaskakuje, ukazując przemianę derwisza z bogobojnego, ufnego w sprawiedliwość i własne zasady człowieka w bezwzględnego manipulatora, dla którego nienawiść i zemsta staje się celem życia. Powodem tej przemiany jest nie tylko los jego brata, ale w znacznie większym stopniu zawiedziona wiara w sprawiedliwość ludzkiego świata. Szejk Ahmed jest zatem typem skrajnie wrażliwej osobowości, która wierzy w swoje racje do momentu, w którym ktoś nie wystawi ich na próbę. Poczucie krzywdy sprawia, że Nuruddin zaczyna grać w grę według reguł narzuconych przez swoich przeciwników. Staje się to stopniowo, co z wielką precyzją odmalowuje w swojej analizie własnej przemiany. Tak, dokładnie tak, gdyż derwisz zdaje sobie sprawę z tego, że zmienił się, że przestał być tym, kim był wcześniej. Ta przemiana wyniesie go wysoko, ale jednocześnie odbierze mu spokój, który odnajdował wcześniej w klasztorze. Władza korumpuje, a kiedy wkroczysz między wrony, musisz krakać jak one. Dokładnie to sam stanie się z poczciwym kiedyś szejkiem - odkrywając bezprawie i bezduszność władzy, sam ulega jej urokowi i daje się wciągnąć w mechanizm prowadzący do własnego upadku. „Zarządzanie jest władzą, władza jest siłą, siła jest niesprawiedliwością w imię sprawiedliwości” - oto jedna z ważnych lekcji, jaką Selimović ukazuje na historycznym tle imperium osmańskiego. „Derwisz i śmierć” zachwyca zatem głębią refleksji o prawach ludzkiego świata. Jeśli tylko autorefleksja nie jest obca czytelnikowi, naprawdę trudno oderwać się od toku narracji. Choć sama akcja nie jest wartka, a początek powieści jest mało dynamiczny, w pewnym momencie dajemy się porwać właśnie tej introspekcyjnej warstwie opowieści, która przenosi nas w pełen pasji monolog człowieka z samym sobą. Wszystko, czego doświadcza derwisz, jest podstawą do precyzyjnego odmalowania jego wnętrza przed czytelnikiem. A pisarz robi to w sposób mistrzowski. To arcydzieło opisowego fermentu duszy człowieka trzeba koniecznie przeczytać. Język Selimovića jest niezwykle bogaty i barwny, pełen detali i wspaniałych figur literackich. Narracja szejka nie dotyczy tylko jego wewnętrznych przeżyć, gdyż pisarz wykorzystuje ją także do bardzo szczegółowego odmalowania bośniackiego miasteczka z epoki osmańskiej. Tym samym opowieść szejka nie jest jakimś jałowym roztrząsaniem wewnętrznych dylematów, ale łączy się w jego osobie w spójną całość świata zewnętrznego i wewnętrznego. Warto zwrócić uwagę na dialogi, jakie zbudował pisarz, bo są one dwojakiego rodzaju. Pierwszy, to język urzędowy, którym posługują się postacie w oficjalnych rozmowach. To język pełen zawoalowanych znaczeń, ukrytych zamiarów i zakamuflowanych nadziei. Fascynujące, jak autorowi udało się skomponować coś tak genialnego. Rozmowa między derwiszem a urzędnikami lokalnej władzy jest tutaj formą pojedynku, w której trwa wzajemna próba sił, aby nie mówiąc tego wprost, osiągnąć swoje ukryte cele i wyprowadzić w pole przeciwnika. Jakże inaczej wyglądają rozmowy między szejkiem a Hasanem, czyli między przyjaciółmi. Tutaj myśl nie jest ukryta, a zamiar nie jest podstępem. Przyjaciele mówią sobie wprost rzeczy, których normalnie ludzie sobie nie mówią. Odkrywając swoje wątpliwości, swoje słabości, ale także nadzieje i marzenia. Pisarz ukazał proces zbliżania się człowieka do człowieka w oparciu o wzajemną miłość, szacunek i zaufanie. Jakże inaczej wtedy odczytuje się zakończenie tej powieści, w której na szali stawia się właśnie przyjaźń człowieka oraz jego śmierć. Tym samym powieść ta to kolejna odsłona odwiecznego pytania o to, jak daleko sięga ludzki idealizm w zderzeniu z twardą rzeczywistością świata, w którym żyjemy. Co można poświecić, aby zachować siebie? Lub coś można stracić, aby nie zatracić samego siebie? Oto tragiczny dylemat, który Selimović z całą ostrością ukazał w swojej powieści. Czy derwisz wyjdzie z tej próby zwycięsko? Warto przeczytać i sprawdzić samemu, bo finał powieści jest doprawdy zaskakujący. Na koniec jeszcze jedna rzecz, która wydaje mi się koniecznie warta odnotowania. Otóż proza Selimovićia jest niesamowicie głęboka. Co rusz pisarz serwuje nam fragmenty lub zdania, których sens warto dokładnie przemyśleć, a może i gdzieś na boku odnotować. To zadziwiające, z jaką łatwością Selimović potrafił ułożyć właśnie takie krótkie, uderzające z całą mocą w czytelnika, konstrukty słowne, w których przekazana jest jakaś prawda o nas samych. Właśnie to jest rzecz, która mnie osobiście najbardziej zachwyciła w tej powieści, i dla której kiedyś na pewno do niej wrócę. Bo w rzeczy samej, „Derwisz i śmierć” to coś więcej niż powieść i coś więcej niż literacka fikcja, to niesamowicie wnikliwe studium człowieka i ukazanie jednostki w jej tragicznym rozdarciu, z którego ta zdaje sobie sprawę, ale nie może się z niego uwolnić. Arcyciekawa, wielopłaszczyznowa, genialnie napisana i choć nieco gorzka w ostatecznym rozrachunku, to jednak koniecznie warta przeczytania książka.
Ależ to się czytało! Jeśli z jakiegoś powodu sięgamy po stare, zalegające gdzieś po kątach książki z dawno minionej epoki, to właśnie po to, aby odkrywać takie literackie perełki jak „Derwisz i śmierć”. Nie boję się używać wielkich słów w przypadku tej powieści, bo jest absolutnie genialnie napisana pod każdym względem, a jej czytanie było dla mnie niesamowitą...
Wielki a uniwersalny – mimo zakotwiczenia w dość egzotycznej osiemnastowiecznej Bośni, ówczesnej części Turcji - traktat o naturze człowieka, istocie władzy, gęstej sieci relacji międzyludzkich, w której nienawiść sąsiaduje z miłością, gdzie jest miejsce i na niezwykłą empatię i zwyczajną podłość, a przyjaźń czy wierność ma różne oblicza.„Było tego wiele: nędza, drożyzna, strach, wielkie i małe krzywdy, obietnice bez pokrycia, jałowe lata, zawiedzione pragnienia, zbyt wiele trosk, przedwczesna starość, małe miłości, wielkie nienawiści, niepewność, poniżenie, cała ta nędza, która zwie się życiem” – jeden z wielu cytatów świadczący o treści tej - co tu dużo mówić - niełatwej powieści. Wiele ona wymaga od czytającego, ale jeszcze więcej, i to z naddatkiem, oddaje. Zanurzamy się bez reszty w świecie przedstawionym, który z początku wydaje się mocno egzotyczny, w który trzeba się wgryźć. Kolejne wydarzenia uświadamiają odwieczność mechanizmów zachodzących w każdej społeczności, zwłaszcza na styku: duchowni-społeczność-władza. Nie ma się co rozwodzić nad fabułą, wyjątkowo misternie zaplątaną a zarazem pełną emocji co do każdego wymiaru życia człowieka. W każdym razie lektura jest gorzka, do bólu prawdziwa. Za najważniejsze uznałbym tu dwa cytaty: „Nowa idea (…) jest dobra aż do chwili, gdy zacznie się ją realizować. Nie jest dobre to, co jest, lecz to, czego się pragnie. Gdy ludzie wynajdą nową ideę, powinni chować ją pod szkłem, aby się nie zbrukała”. „ - A więc nie ma żadnych możliwości urządzenia tego świata? I wszystko jest tylko nieporozumieniem i wieczną próbą? (…) - Taki jest świat. My jesteśmy na dnie. Urządzić go – znaczy uczynić go jeszcze gorszym”.Nie trzeba chyba dodawać, że dokonana próba „urządzenia” świata nie służy żadnej naprawie, a historia, jak zawsze było jest i będzie - zatacza koło. Nikt też nie staje się lepszy - „Nie będę człowiekiem, jakiego obraz sobie wymarzyłem, będę tym, czym mi być sądzono – szmatą”. Na końcu wszystkiego zawsze jest zawód i rozczarowanie – zdaje się mówić Autor. Jakbym słyszał gdzieś coś podobnego: „Że też nie udławicie się tymi wielkimi słowami! Czyż nie można zrobić czegoś wedle ludzkiej woli, bez ratowania świata? Zostaw świat w spokoju, na miłość boską, będzie szczęśliwszy bez tej waszej troski. Zrób coś dla człowieka, którego imię i nazwisko znasz”. Bardzo aktualnie odczytuję także to, co się dzieje z „papierami poprzedniej władzy”: „Wszystko to spalę. Jesteście jak wilki, grzebalibyście w tym gnoju, żeby znaleźć powód do nowych zbrodni”. To kolejna moja zachwycająca książka z obszaru Bośni. Warto poznawać ten fenomen, niestety, już de facto nieistniejący, bo "wielu szatanów było tam czynnych" . No i ten wspaniały język, którego trochę cytatów: „Mam 40 lat, paskudny wiek: człowiek jest jeszcze dość młody, by mieć pragnienia, a już za stary, by je realizować”.„30 lat to młodość, tak sądzę teraz, gdy oddaliłem się od niej bezpowrotnie, młodość, która nie lęka się niczego, nawet siebie”. „Grzeszne myśli są jak wiatr, któż je zatrzyma (…) Czym jest pobożność bez pokus do przezwyciężenia? (…) Jeśli nie ma co zwalczać, gdzież zasługa?”. „Patrzyłem na nią z przyjemnością, z głębokim, spokojnym zachwytem, z jakim patrzy się na cichy nurt rzeki, na przedwieczorne niebo, na księżyc o północy, drzewo osypane kwieciem, jezioro mego dzieciństwa o świcie. Bez chęci posiadania, bez możliwości pełnego przeżycia, bez siły odejścia”. „To, że nie okazuje rozgoryczenia, jest jego zemstą nad światem”. „Czasy obecne były jedynie chwilą, która ma minąć”,„Myślałem o tym, jak straszne jest położenie każdego, kto prosi: staje się mały i nędzny, deptany cudzym butem, winny i poniżony, łaknie okrucha dobrej woli, uległy cudzej władzy, nic od niego nie zależy, nawet własny strach i nienawiść, które mogą go zniszczyć. „Po tysiąckroć będziesz żałował słów wypowiedzianych, rzadko zaś tego, co przemilczałeś”.„Większą krzywdę wyrządzono życiu przez zapobieganie grzechowi niż ta krzywda, która wyrządził grzech”.„ - A czym jesteś teraz? - Włóczęgą na szerokich gościńcach, gdzie spotykam dobrych i złych ludzi, z tymi samymi kłopotami troskami, jakie tutaj panują, z tymi samymi radościami z małego szczęścia, jakie są wszędzie. - Co by było, gdyby wszyscy poszli twoją drogą? - Świat byłby chyba szczęśliwszy. „Przyroda i kipiące w niej życie przywracają człowiekowi spokój, może właśnie dlatego, że są wobec niego obojętne”. „Dla grzechu nie ma ustalonej godziny, ale jego naturalną porą jest noc (śpią teraz małe, rozsądne i duże, tępe dzieci i ci, którzy zdążyli popełnić zło za dnia).””Na początku każdy pyta: czy to wszystko?.Potem już nie pyta”.„Zdążyłem już bowiem zapomnieć, że przeczucie jest pierwszym zwiastunem nieszczęścia”. „Czy władza pochodzi od Boga? Jeżeli nie, skąd ma prawo nas osądzać? Jeżeli tak, jak może się mylić? Jeżeli nie, obalmy ją, jeżeli tak, bądźmy jej posłuszni”. „ -Trudno porozumieć się ludziom inaczej myślącym. - Łatwo porozumieć się dwóm ludziom myślącym.” „Człowiek powinien się wyrzec wszystkiego, co mógłby pokochać, gdyż strata i rozczarowanie są nieuniknione. Musimy wyrzec się miłości, aby jej nie stracić. Musimy zniszczyć swą miłość, aby nie zniszczyli jej inni. Musimy wyrzec się wszelkiego przywiązania, aby uniknąć rozpaczy”.
Wielki a uniwersalny – mimo zakotwiczenia w dość egzotycznej osiemnastowiecznej Bośni, ówczesnej części Turcji - traktat o naturze człowieka, istocie władzy, gęstej sieci relacji międzyludzkich, w której nienawiść sąsiaduje z miłością, gdzie jest miejsce i na niezwykłą empatię i zwyczajną podłość, a przyjaźń czy wierność ma różne oblicza.„Było tego wiele: nędza,...
Ta książka powinna być wymieniana wśród klasyków literatury światowej, m.in. ze względu na piękny język, ciekawą i nieprzewidywalną fabułę, pokomplikowanych bohaterów, wywoływane emocje i wiele innych przymiotów. Wzruszałem się nieraz, pod koniec uroniłem łzę, co nieczęsto mi się zdarza.Zabieram jedną gwiazdkę ze względu na polskie wydanie, przydałyby się lepsze przypisy przy nawiązaniach do historii Bośni i ogólnie islamu. Poza tym rzeczywiście czasami ciężko się połapać, jak ktoś wcześniej zauważył, kto albo o kim są wypowiadane słowa, niby nic takiego, ale zdarzyło mi się cofać o parę akapitów tylko z tego powodu.
Ta książka powinna być wymieniana wśród klasyków literatury światowej, m.in. ze względu na piękny język, ciekawą i nieprzewidywalną fabułę, pokomplikowanych bohaterów, wywoływane emocje i wiele innych przymiotów. Wzruszałem się nieraz, pod koniec uroniłem łzę, co nieczęsto mi się zdarza.Zabieram jedną gwiazdkę ze względu na polskie wydanie, przydałyby się lepsze przypisy...
Książka wybitna. Rozpoczyna się powoli, niemal leniwie, by przyśpieszyć w drugiej części i jeszcze bardziej na koniec. Ale precyzyjnie skomponowana fabuła to tylko jedna z jej zalet. Drugą są realia funkcjonowania Bośni pod panowaniem tureckim. Dokładne opisy czarsziji, twierdzy i siedzib dostojników, strojów i zwyczajów. Występują takie obiekty jak meczety, tekkie (klasztor derwiszów) czy sahat kula (wieża zegarowa). Widzimy funkcjonowanie Sarajewa w czasie dnia i po zmroku, a nawet strukturę miasta, kasaby i mahale. Wzajemne relacje ludzi równych sobie jak i dziwny, piętrowy i aluzyjny sposób rozmowy z dostojnikami, do których niezwykle trudno się dostać. W sferze prywatnej ludzie rozmawiają ze sobą normalnie. W sferze publicznej – nie wprost. Wszystko jest tylko zarysowane, niedopowiedziane, nie nazwane po imieniu. A jednak wszyscy wiedzą o co chodzi. Atmosfera podejrzeń, donosów, ukrytego terroru. W tak przedstawionej scenerii obserwujemy Achmeda Nuruddina, przełożonego (szejka) tekkie derwiszów i jednocześnie pierwszoosobowego narratora. Widzimy go dwuotorowo – najpierw poprzez bieżące działania i przemyślenia, a później w coraz większym stopniu dzięki retrospekcjom z jego życia, które pozwalają coraz lepiej poznać zarówno jego, jak i inne postacie powieści. Wreszcie jesteśmy świadkami ewolucji głównego bohatera, pierwotnie pasywnego fatalisty, żyjącego w uporządkowanym świecie pojęć, pełnego rezygnacji. Przeciwieństwem, ale i jego dopełnieniem jest Hasan, którego losy złączyły z Achmedem niemal od początku książki, aż do jej końca. Jego postawa, tak inna od zachowań derwiszy i notabli, powoduje, że żyje niejako na ich marginesie, ale za to pełnią życia i w realnym świecie. A wszystko jest opisane pięknym językiem, adekwatnym do opisywanych realiów i tematyki powieści. Do tego jeszcze przekazuje pewne prawdy i przemyślenia na dwa sposoby. Niektóre bezpośrednio – w dialogach i przemyśleniach głównego bohatera. Inne odczytujemy wprost z rozwoju fabuły. Piękna, mądra i głęboka powieść.
Książka wybitna. Rozpoczyna się powoli, niemal leniwie, by przyśpieszyć w drugiej części i jeszcze bardziej na koniec. Ale precyzyjnie skomponowana fabuła to tylko jedna z jej zalet. Drugą są realia funkcjonowania Bośni pod panowaniem tureckim. Dokładne opisy czarsziji, twierdzy i siedzib dostojników, strojów i zwyczajów. Występują takie obiekty jak meczety, tekkie...
to jest zdecydowanie "jedna z tych" książek
Czytałem tę książkę kiedy byłem nastolatkiem i pamiętam ją do dzisiaj. Fabułę pamiętam jak przez mgłę, ale pamiętam piękno tej książki. Wrażenie jakie na mnie zrobiła. Chyba odświeżę sobie lekturę.
Myślę, że z pięknem słowa pisanego, z radością obcowania z polszczyzną jest jak z życiem - potrafimy je docenić często po czasie, żałując, że pewnym momentom (w tym wypadku stronom,rozdziałom) nie poświęciliśmy należytej uwagi."Derwisz i śmierć" to książka do której dorosłem dopiero pod koniec jej lektury. To pozycja, którą czytałem z lekka 1,5 roku, po paręnaście, parędziesiąt stron miesięcznie. To tytuł trudny, wymagający poświęcenia czasu i uwagi, ale krzepiący serce, umysł i duszę.Żałuję tego, że potraktowałem ją jak codzienną bulwarówkę, jak zwitek makulatury, do którego można wrócić na minutę, dwie, może pięć, w przerwie między odkurzaniem a wynoszeniem śmieci. Okazało się, że nie można, bo książka Mesy Selimovicia, a właściwie najwspanialsze tłumaczenie z jakim przyszło mi obcować, to tytuł, który wymusza od czytelnika poświęcenia całej uwagi, jaką jest w stanie z siebie wydobyć.Warto...
Myślę, że z pięknem słowa pisanego, z radością obcowania z polszczyzną jest jak z życiem - potrafimy je docenić często po czasie, żałując, że pewnym momentom (w tym wypadku stronom,rozdziałom) nie poświęciliśmy należytej uwagi."Derwisz i śmierć" to książka do której dorosłem dopiero pod koniec jej lektury. To pozycja, którą czytałem z lekka 1,5 roku, po paręnaście,...
Przekazać najgłębsze egzystencjalne rozterki bez zadęcia, emfazy czy pretensjonalności nie jest wcale zadaniem łatwym. Wiele powieści uznanych powszechnie za arcydzieła światowej literatury obarczonych jest co najmniej jedną z wymienionych powyżej wad. Tymczasem „Derwisz i śmierć”, zachowując najwyższy poziom artystyczny, jest od nich wolny. Wielka więc szkoda, że w Polsce mało kto o nim słyszał.W myśl większości szkół każda powieść powinna opowiadać o przemianie. Milan Kundera dodaje, że powieść winna stawiać bohatera w sytuacji egzystencjalnej. „Derwisz” spełnia oba te wymogi. Nade wszystko zaś Selimović, świadom, iż życie ludzkie pełne jest dychotomicznych dramacików, dramatów i wreszcie tragedii, zdołał w jednym dziele zobrazować ich więcej, niż ja, jako człowiek ograniczony, kiedykolwiek zdołam przeżyć.Zderzają się tu więc dwa porządki: przyrodzony z boskim, zaś konflikt między „ja” a światem przebiega na wielu osiach i w wielu płaszczyznach, nieuchronnie rodząc głęboki konflikt wewnętrzny. Selimović mistrzowsko oddaje też konflikt między byciem a działaniem, czyli między kontemplacyjnym a aktywnym modelem funkcjonowania. Całość rozgrywa się w pozostającej w granicach Imperium Osmańskiego osiemnastowiecznej Bośni, choć może adekwatniejsze byłoby stwierdzenie, iż tak naprawdę rozgrywa się w głowie Ahmeda Nurudina, przełożonego klasztoru derwiszów w Sarajewie. Atmosfera państwa totalitarnego potęguje kafkowską sytuację bohatera, stylistycznie lokuje się jednak Selimović z dala od praskiego pisarza, operując językiem złożonym, ciężkim i niekiedy wręcz poetyckim.Co charekterystyczne, potencjał egzotycznej scenerii wyzyskany został w stopniu znikomym, choć dzieje się tak za sprawą założeń artystycznych autora. Jakkolwiek ciekawe, obce europejskiemu czytelnikowi rekwizyty pojawiają się często, nie wykraczają poza rolę rekwizytów, a to dlatego, że nękające Nurudina dylematy mają charakter uniwersalny i intersubiektywny mimo możliwych różnic kulturowych.Potencjał interpretacyjny „Derwisza” jest niemal nieskończony i nie jest w ludzkiej mocy go wyczerpać, toteż za kilka lat z pewnością zmierzę się z tą powieścią ponownie. Ale wszystkie powyższe zachwyty obwarować muszę jednym zastrzeżeniem: to nie jest łatwa, przyjemna lektura i sporo wody upłynęło w Odrze, nim zestroiłem się z duszną frazą Selimovicia. Ale nagroda, jaka czeka na wytrwałego czytelnika, warta jest największego wysiłku.
Przekazać najgłębsze egzystencjalne rozterki bez zadęcia, emfazy czy pretensjonalności nie jest wcale zadaniem łatwym. Wiele powieści uznanych powszechnie za arcydzieła światowej literatury obarczonych jest co najmniej jedną z wymienionych powyżej wad. Tymczasem „Derwisz i śmierć”, zachowując najwyższy poziom artystyczny, jest od nich wolny. Wielka więc szkoda, że w Polsce...
„Derwisz i śmierć”, „Śmierć i dziewczyna”, „Dziewczyna i…tak mogło być wzniośle, tak filozoficznie, tak patetycznie. Mogłabym rozważać, śmierć… derwisz…kto jest kogo bliżej, czy możliwe jest trwanie pomiędzy, śmierć oswojona, niestraszna. Ale nie, życie, jak zawsze, dogania, czuję jego oddech na karku. A tak mogło być wzniośle. Ech.Władza deprawuje. Prawda znana od zawsze. Bo możesz być narzędziem w rękach innych albo kierować się własnym zdaniem. Nieważne, i tak zasłużysz na nienawiść maluczkich i niechęć wielkich, różnica we własnym sumieniu, bo sen zawsze będzie niespokojny. Tylko czy udźwigniesz odpowiedzialność? Czy pogodzisz się ze swą miałkością?Dotkliwy ból, nienawiść, wybaczenie. Schemat idealny, wypala duszę ale jednocześnie pozwala narodzić się jej na nowo, czystej, lekkiej, przejrzystej, silniejszej. Ale jak wybaczyć, gdy cały krzyczysz, gdy jesteś w strzępach, gdy jutro wydaje się nieosiągalną datą. Jak wybaczyć?I wreszcie miłość. Od niej wszystko się zaczyna. Spełniona i ta niemożliwa. Ta, którą zostawiasz, hen daleko i ta, którą zawsze nosisz ze sobą. Przyjaźń i miłość, przychodzą niespodziewanie, nie wiesz którymi drzwiami wejdą. Lojalność. Przywiązanie. I grzech, nierozerwalnie związany z egzystencją.Powieść czytałam jak pamiętnik o dojrzewaniu, pamiętnik pisany szczerze. Zaczyna go pisać człowiek bojaźliwy ale o czystym sumieniu, a kończy skazaniec, który zaznał kalejdoskopu uczuć, dokonał zemsty, manipulował i kłamał. Ale stał się silnym. Silnym na tytle aby unieść brzemię odpowiedzialności. Czy mu się udało? Nie powiem. Przeczytajcie.
„Derwisz i śmierć”, „Śmierć i dziewczyna”, „Dziewczyna i…tak mogło być wzniośle, tak filozoficznie, tak patetycznie. Mogłabym rozważać, śmierć… derwisz…kto jest kogo bliżej, czy możliwe jest trwanie pomiędzy, śmierć oswojona, niestraszna. Ale nie, życie, jak zawsze, dogania, czuję jego oddech na karku. A tak mogło być wzniośle. Ech.Władza deprawuje. Prawda znana od...
Zmęczyła mnie ta książka. Kilkukrotnie miałam ochotę porzucić czytanie. W żaden sposób nie mogłam wejść w język - czytałam jedno zdanie kilka razy zanim pojęłam jego sens.
Zrozumiałem, jak umiera człowiek, i przekonałem się, że to nie jest ciężkie. Ani lekkie. Żyje się tylko po prostu coraz mniej, coraz mniej się jest, coraz mniej się myśli i czuje, i wie, bujne soki życia wysychają i zostaje cieniutka nić niepewnej świadomości, coraz uboższa, coraz mniej znacząca. A potem nie stanie się nic, nic nie będzie, będzie nicość. Nicość, obojętność.
Zrozumiałem, jak umiera człowiek, i przekonałem się, że to nie jest ciężkie. Ani lekkie. Żyje się tylko po prostu coraz mniej, coraz mniej s...
Podobnie jak księżyc, ziemia nie nadaje się do zamieszkania, a my sami siebie oszukujemy, że jest to nasz prawdziwy dom, bo nie mamy się gdzie podziać. Ziemia jest dobra dla istot nierozumnych lub niewrażliwych. Może wyjściem dla człowieka będzie cofnięcie się, aby stał się tylko siłą.
Podobnie jak księżyc, ziemia nie nadaje się do zamieszkania, a my sami siebie oszukujemy, że jest to nasz prawdziwy dom, bo nie mamy się gdz...
Nie zdobywamy ziemi, tylko jej piędź pod swoje stopy, nie zdobywamy gór, tylko ich obraz utrwalony w naszym oku, ani morza nie zdobywamy, tylko jego ruchomy przestwór i lśnienie jego powierzchni. Nic nie jest naszym udziałem prócz kłamstwa, dlatego tak mocno się go trzymamy.
Nie zdobywamy ziemi, tylko jej piędź pod swoje stopy, nie zdobywamy gór, tylko ich obraz utrwalony w naszym oku, ani morza nie zdobywamy, ty...