Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Filip Cembala
Oliver Burkeman
Stephen King
Wojciech Chmielarz
Marianna Kamila Gierszewska
Agata Romaniuk
Radek Rak
Kate Quinn
M.A. Kuzniar
John Scalzi
Polska współczesność i groźna atmosfera rodem z Imienia róży!Marcin Wroński w Officium Secretum obnaża mechanizmy władzy świeckiej i kościelnej, bezbłędnie portretuje środowisko lokalnych mediów i mentalność ludzi zarówno poprzedniego, jak i obecnego systemu.Dominikanin, ojciec doktor Marek Gliński wraca do Lublina po dwudziestu latach nieobecności. Oficjalnie - jako wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, nieoficjalnie - jako wysłannik tajnego watykańskiego Officium. Władze kościelne dobrze przygotowały jego powrót, jednak Gliński zdziwi się, jak wiele osób wciąż pamięta go jako „Kleryka", agenta SB.Żeby wykonać powierzone przez zwierzchników zadanie, Gliński musi pokonać opór kazimierskich franciszkanów, którzy pilnie strzegą tajemnic swojego klasztoru, a przede wszystkim stawić czoło własnej przeszłości i dręczącym go wyrzutom sumienia. Kolejnych problemów przysporzy zagadkowa śmierć jednego z franciszkanów oraz pewna studentka KUL-u, gotowa wykorzystać sprawę prześladowania swojego ojca w latach 80., żeby zrobić karierę w lokalnych strukturach partii. Co gorsza, lubelski dziennikarz i policjant z Puław nie spoczną, póki nie poznają całej prawdy o Glińskim...Officium Secretum to współczesna fabuła sensacyjna osnuta na wydarzeniach minionych kilku lat, z retrospekcjami sięgającymi czasów PRL-u. Czytelnik odnajdzie w niej wątek zdrady narodowej, infiltracji opozycji w latach 80. XX wieku i lustracji księży oraz ostry komentarz do współczesnego życia publicznego, teorii spiskowych i hipokryzji mediów.
Kryminał, ale zadziwiająco wciągający i lekko poprowadzony.
Niezłe, niezłe, nie najgorsze. Właściwie to nawet bardzo dobre, chociaż kilka niedociągnięć było, głównie w postaci braku równowagi między poszczególnymi wątkami. Chwilami miałem wrażenie, że autor nie do końca wie, którą srokę chciałby złapać za ogon. To wrażenie zostało, a nawet nasiliło się po skończeniu książki. W każdym razie potencjał ma, więc pewnie jeszcze coś kiedyś przeczytam. Albo posłucham.
Niezłe, niezłe, nie najgorsze. Właściwie to nawet bardzo dobre, chociaż kilka niedociągnięć było, głównie w postaci braku równowagi między poszczególnymi wątkami. Chwilami miałem wrażenie, że autor nie do końca wie, którą srokę chciałby złapać za ogon. To wrażenie zostało, a nawet nasiliło się po skończeniu książki. W każdym razie potencjał ma, więc pewnie jeszcze coś...
miło jest znowu ruszyć ulicami lublina, Kazimierza nad Wisła . Rozgryźć ponownie sprawę Betanek, nie wspomnę uczestniczyć w lekkich przytykach franciszkanów do dominikanów i odwrotnie. Ale jednak chyba wolę chodzić z komisarzem Zygą po Lublinie w tylu retro. kolejna pozycja z dorobku Pana Marcina wchłonięta.
To było moje pierwsze spotkanie z Marcinem Wrońskim i od razu udane. :) Historia trzyma się przysłowiowej kupy, ciekawi bohaterowie, szczegółowo przedstawione tło kulturowe i retrospekcje historyczne. Autor wykonał solidną robotę, książkę czyta się przyjemnie, bez nużących momentów. Jestem na tak i prędzej czy później wezmę się za czytanie ciągle odkładanej serii o Maciejewskim. ;-)
To było moje pierwsze spotkanie z Marcinem Wrońskim i od razu udane. :) Historia trzyma się przysłowiowej kupy, ciekawi bohaterowie, szczegółowo przedstawione tło kulturowe i retrospekcje historyczne. Autor wykonał solidną robotę, książkę czyta się przyjemnie, bez nużących momentów. Jestem na tak i prędzej czy później wezmę się za czytanie ciągle odkładanej serii o...
Dziwnie się czyta coś nie o Maciejewski i osadzone we współczesności. Ot takie czytadełko. Przeczytałem z obowiązku fana Marcina, ale nie polecam są lepsze perełki./poruta.pl
Rok 2007, schyłkowy czas mezaliansowej koalicji partii Brona, będący następstwem błędów i uwikłań jej przewodniczącego wicepremiera Reppela i mającej kurwiki w oczach posłanki Gerber. I na tym tle prowadzący śledztwo w sprawie zabójstwa zakonnika oraz tajną misję pozyskania dla Watykanu dowodów na to że nie było tak jak było - dominikanin Marek Gliński, wysłannik Officium Secretum, "Kleryk" z bogatą przeszłością w SB, któremu ktoś włożył nowe baterie do aureoli. Mogło być wybuchowo i ogniście,było tylko ogniście, a i to dosłownie.Oczekiwałem nieco gęstszych odczuć i emocji.
Rok 2007, schyłkowy czas mezaliansowej koalicji partii Brona, będący następstwem błędów i uwikłań jej przewodniczącego wicepremiera Reppela i mającej kurwiki w oczach posłanki Gerber. I na tym tle prowadzący śledztwo w sprawie zabójstwa zakonnika oraz tajną misję pozyskania dla Watykanu dowodów na to że nie było tak jak było - dominikanin Marek Gliński, wysłannik Officium...
No nie, tego się nie da czytać... Trzysta stron z groszami, a męczyłem ją przez cały tydzień. Po góra kilkunastu stronach desperacko czepiałem się innych zajęć. Fatalne kreacje bohaterów, na czele z bezpłciowym ojcem Glińskim, fabuła, która co chwilę rwie się w oczach i ani na moment nie potrafi do siebie przyciągnąć, cała ta otoczka, tło - całość prezentuje się równie dziadowsko, co polskie porno.Cholera, nawet satyra na partie polityczne nie bawi ani trochę.Pana Wrońskiego uwielbiam za cykl o komisarzu Maciejewskim, przy "Tfu, pluje Chlu..." też bawiłem się nie najgorzej, ale "Officium Secretum" śmiało mogę wrzucić do worka z gniotami i stale wydłużającej się listy literackich zawodów.Może sprawiło to tło, na które mam ciężką alergię: peerelowskie zaszłości, kto był TW, kto z konspiry, kto w takiej czy innej służbie, lustracja- sracja i inne te cholerne bzdury, którymi niektórzy wciąż wycierają sobie gęby, ćwierć wieku po zmianie ustrojowej.Uwaga, dygresja!I tak sobie myślę, że dopóki żyją ludzie z lubością babrający się w takich duperelach, zamiast wziąć się za pracę u podstaw i sytuację obecną, to Polska pozostanie grajdołem i, za przeproszeniem, umysłowym zadupiem Europy. A głupi przecież nie jesteśmy.Brwi mi podjechały na szczyt czoła gdy zdałem sobie sprawę z tego, że ta książka nie broni się absolutnie niczym. Nawet "zagadka" kryminalna wypada tak blado, że już po paru stronach zapomniałem o niej. A najzabawniejsze jest to, że sam autor nie sili się na to, żeby uznawać ją za ważną - trup musi być, ale nie ma co ciągnąć tego tematu, więc zajmijmy się czym innym. Mam nadzieję, że nigdy nie powstanie kontynuacja tego bubla. A postać Glińskiego już chyba na zawsze wryje mi się w mózgownicę jako jedna z najbardziej kuriozalnych kreacji w rodzimej literaturze.
No nie, tego się nie da czytać... Trzysta stron z groszami, a męczyłem ją przez cały tydzień. Po góra kilkunastu stronach desperacko czepiałem się innych zajęć. Fatalne kreacje bohaterów, na czele z bezpłciowym ojcem Glińskim, fabuła, która co chwilę rwie się w oczach i ani na moment nie potrafi do siebie przyciągnąć, cała ta otoczka, tło - całość prezentuje się równie...
Popularny autor kryminałów retro dziejących się w Lublinie i okolicach napisał tym razem thriller współczesny osadzony w kręgach kościelnych i politycznych. Sporo tam różnych wątków: bunt Betanek z Kazimierza, współpraca księży z SB, brudne gry polityków. Prawdę mówiąc za dużo tych tropów. Rzecz dosyć ciekawa ale za długa i nieprzekonująca, zdecydowanie wolę Wrońskiego w wersji retro.Marek Wroński zdobył zasłużoną popularność cyklem kryminałów retro z komisarzem Zygą Maciejewskim. Ta książka dzieje się prawie teraz: w 2007r. Zaś bohaterem jest doktor Marek Gliński, dominikanin, który po wielu latach spędzonych za granicą wraca do kraju, do Lublina, i dostaje polecenie od zwierzchności aby zająć się sprawą zbuntowanych Betanek z Kazimierza Dolnego (przy okazji Wroński daje ciekawą wersję tych wydarzeń). Gliński to człowiek o mętnej przeszłości, jakieś tam są tropy solidarnościowe, jakieś esbeckie, powoli odkrywane w trakcie lektury. Trochę w tej książce mamy klimaty z 'Matki Joanny od aniołów' (niestety, za mało ich),trochę z 'Imienia róży', a trochę z Dana Browna. Pisze też Wroński o cynizmie młodego pokolenia które za nic ma bohaterów pierwszej Solidarności. Także o potędze polskiego kościoła, który jak chce to wyciszy każdą aferę, o czym możemy się przekonać i teraz. Ponieważ rzecz cała dzieje się w 2007r., mamy też nawiązanie do ówczesnej sytuacji politycznej, sporo o partii Leppera jest, ale jakoś to wszystko się zestarzało i wyblakło, kto dziś pamięta o Lepperze? Poza tym cała dosyć ważna dla fabuły intryga pomiędzy studentką Nowak i księdzem Wrońskim mało wiarygodna, papierem szeleści niestety. Czasami Wroński pokazuje pisarski pazur, na przykład w zjadliwym portrecie starego esbeka Bagińskiego, albo przedstawiając wartkie sceny dziejące się w redakcji lokalnego dziennika lubelskiego. Niemniej rzecz cała zbyt rozległa jest, za wiele wątków, zbyt wiele srok za ogon szanowny autor chciał złapać, przez co cała rzecz się rozłazi i rozwleka, nuży. A pod koniec jakieś to wszystko nieciekawe, dostajemy ubecką interpretację dziejów, wszyscy wielcy ludzie historii to agenci, nienowa to teza, ale mało ciekawa dla mnie. Sporo też rzeczy teologicznych, o lefebrystach i innych problemach katolicyzmu, też niezbyt interesujące. Niestety, to co się sprawdza gdy się pisze o czasach przedwojennych, w czasach współczesnych nie bardzo; może dlatego, że czytelnicy czasy obecne znają, a międzywojennych nie pamiętają... Tak, że zdecydowanie wolę Wrońskiego w wersji retro. Słuchałem książki w wersji audiobooka w dobrej interpretacji Krzysztofa Radkowskiego.
Popularny autor kryminałów retro dziejących się w Lublinie i okolicach napisał tym razem thriller współczesny osadzony w kręgach kościelnych i politycznych. Sporo tam różnych wątków: bunt Betanek z Kazimierza, współpraca księży z SB, brudne gry polityków. Prawdę mówiąc za dużo tych tropów. Rzecz dosyć ciekawa ale za długa i nieprzekonująca, zdecydowanie wolę Wrońskiego w...
Książka o niczym. Może i pokazuje mechanizmy działania władzy czy mediów, lub to co poniektórzy za owe mechanizmy biorą, brak tu jednak sensu i celu. Pełno aluzji do polskiego życia politycznego czy - mniej - do kleszych ciemnych sprawek, ale z samych jeno aluzji dobrego dzieła stworzyć nie sposób.Cóż, przynajmniej czyta się toto szybko i stosunkowo bezboleśnie.
Jako osoba związana z lubelszczyzną doceniam wszystkie wątki powiązane z Lublinem i okolicami, doceniam tematykę, która w obecnych czasach oraz nastrojach w społeczeństwie jest bardzo popularna, ale sama książka jednak arcydziełem nie jest.Niestety, moim zdaniem strasznie przegadana. Sam się sobie dziwię, że ostatnio czytam głównie kryminały, ale w porównaniu z innymi to tutaj akcja dzieje się wolno, strasznie rozciągnięte opisy powodują, że gubi się historię, a samo skakanie po wątkach trochę miesza - chociaż może to po prostu efekt tego, że nie przeczytałem jej za jednym razem tylko potrzebowałem kilku podejść. Część postaci też słabo prowadzona - mnie to usypiało.
Jako osoba związana z lubelszczyzną doceniam wszystkie wątki powiązane z Lublinem i okolicami, doceniam tematykę, która w obecnych czasach oraz nastrojach w społeczeństwie jest bardzo popularna, ale sama książka jednak arcydziełem nie jest.Niestety, moim zdaniem strasznie przegadana. Sam się sobie dziwię, że ostatnio czytam głównie kryminały, ale w porównaniu z innymi to...
Dodaj cytat z książki Officium Secretum. Pies Pański