Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Nathan Thrall
Gabor Maté
Tomasz Stawiszyński
Walter Isaacson
Daniel Włodarski
Agata Romaniuk
Radek Rak
Kate Quinn
M.A. Kuzniar
John Scalzi
Jaenelle jest najsilniejszą Czarownicą na świecie, stanowi wcielenie wieków marzeń i nadziei. Łączą ją bliskie stosunki z trzema najsilniejszymi wojownikami Krwawych: Saetanem, Wielkim Lordem Piekła, który uczy ją magii i adoptuje ją jako swą duchową córkę, Lucivarem, uskrzydlonym eyrieńskim Księciem Wojowników, który zostaje jej obrońcą, i niemal nieśmiertelnym Daemonem, który narodził się, by zostać kochankiem Czarownicy. Jaenelle zajęła należne jej miejsce Królowej Ciemności i przywróciła porządek i spokój w Królestwach... ale koszt był ogromny.W czterech niezwykłych opowieściach Anne Bishop przedstawia nam pochodzenie magicznych Kamieni, miłość Lucivara do prostej czarownicy, starcie Saetana z Kapłanką oraz wybór, jakiego musi dokonać Jaenelle pomiędzy magią a szczęściem z Daemonem...
Książka to w zasadzie zbiór czterech opowiadań zarówno z przeszłości bohaterów jak i kontynuacja wydarzeń następujących zaraz po poprzedniej części. Czyta się szybko i przyjemniej, trzyma poziom poprzednich książek
Opowiadania trzymają poziom znacznie lepiej niż wczesniesze części
Lepsza niż pierwsza część. Akcja wartka, do nomenklatury można się już było przyzwyczaić, więc pojęcia że świata Bishop nie przeszkadzają w podążaniu śladami bohaterów.
Cztery opowiadania. Zmieszanie przeszłości z teraźniejszością w uporządkowany sposób. Świetna i wzruszająca.
Ciekawa, rozbudowana saga. Interesujący pierwszoplanowi bohaterzy, jak również silni i charyzmatyczni drugoplanowi. Mimo że, czasami, zbyt łatwo, zbyt prosto, dobro wygrywało ze złem, to historia dostarcza dużo emocji. Polecam.
To chyba najbliższa mi część serii.Dlaczego? Podzielone na osobne opowieści to co dotychczas podawane było jako misz-masz. Bardzo rozczuliła mnie opowieść o Licivarze i Marian.Opowieść o Zuulamanie a właściwie o tym co z nim zrobił zrozpaczony po stracie syna Saetan to było mocne. No i coś dla romantyków i marzycieli czyli opowieści enigmatyczne o Prządce marzeń i o naszych biednych owieczkach czyli Czarownicy i Daemonie.Wsiąkam powoli w ten świat który tu kreuje autorka i czuje że zatęsknię za kilkoma postaciami gdy już skończę serie np za Surreal.
To chyba najbliższa mi część serii.Dlaczego? Podzielone na osobne opowieści to co dotychczas podawane było jako misz-masz. Bardzo rozczuliła mnie opowieść o Licivarze i Marian.Opowieść o Zuulamanie a właściwie o tym co z nim zrobił zrozpaczony po stracie syna Saetan to było mocne. No i coś dla romantyków i marzycieli czyli opowieści enigmatyczne o Prządce marzeń i o naszych...
"Serce Kaeleer", podobnie jak inne książki z tego cyklu, które do tej pory przeczytałam, nie porwało mnie.Bohaterów całej serii "Czarne Kamienie" ciężko jest polubić. Zachowują się jak dzieci, nie potrafią się ze sobą komunikować, z czego potem powstają liczne nieporozumienia. Każdy problem wyolbrzymiany jest do rangi katastrofy, wystarczy czyjeś krzywe spojrzenie, żeby doprowadzić do rozróby skutkującej śmiercią co najmniej kilku osób. Intrygi są na poziomie dziecka z pierwszej klasy podstawowej, a absurdalnych zachowań jest tu na pęczki.Odruchy i zwyczaje postaci często sprowadzają się do zwierzęcych zachowań. Bohaterowie przez cały czas warczą na siebie (w dosłownym tego słowa znaczeniu, po prostu warczą) i wpadają w morderczą furię. Tak, przeczytacie o tym prawie na każdej stronie.Język pozostawia też wiele do życzenia, nie wiem, jak to wygląda w oryginalnej wersji, ale w polskim tłumaczeniu jest pełno powtórzeń i dziwacznie brzmiących zwrotów.Opowiadanie "Zuulaman" podobało mi się najbardziej. Widać, że autorka ma ciekawe pomysły, jednak wykonanie jest trochę na zasadzie "nie ważne jak, byle do celu".Na razie kończę swoją przygodę z "Czarnymi Kamieniami", ale nie wykluczam, że spróbuję wykonać kolejne podejście do całej serii. Mimo wszystko wciąż mam nadzieję, że jeszcze mogę się mile zaskoczyć.
"Serce Kaeleer", podobnie jak inne książki z tego cyklu, które do tej pory przeczytałam, nie porwało mnie.Bohaterów całej serii "Czarne Kamienie" ciężko jest polubić. Zachowują się jak dzieci, nie potrafią się ze sobą komunikować, z czego potem powstają liczne nieporozumienia. Każdy problem wyolbrzymiany jest do rangi katastrofy, wystarczy czyjeś krzywe spojrzenie, żeby...
Świat stworzony w książce jest dość ubogi, kilka opisanych miejsc i kilka postaci, wokół których kręci się cała akcja. W dwóch opowiadaniach kończących się ślubem małe problemy zostały rozdmuchane do mega dramatów. Zabicie trzech osób z powodu puszczonej plotki? Niby to kobiety rządzą tym światem, są królowymi, ale tak naprawdę nie mają za wiele realnej władzy, nawet ta najsilniejsza, Jaenelle, marzy o tym, żeby nie wybijać się poza przeciętność i dobrowolnie zmniejsza moc swoich kamieni. Kobiety muszą być miłymi lekko zadziornymi szarymi myszkami, a światem rządzą mężczyżni, którzy wiecznie muszą walczyć z tkwiącą w nich agresją, która wyzwolona może spowodować, że z powierzchni ziemi zniknie parę osób, miasto, całe państwo nawet (trzecie opowiadanie). Lekko czytało mi się te opowiadania, ale nie do końca podobają mi się bohaterowie, których teoretycznie mam lubić, a którzy jednocześnie muszą cały czas powstrzymywać się, żeby kogoś nie zabić, bo ten ktoś krzywo spojrzał na wybrankę ich serca. Mega uległość wobec ukochanej i mega agresja wobec reszty świata. Dziwne połączenie.
Świat stworzony w książce jest dość ubogi, kilka opisanych miejsc i kilka postaci, wokół których kręci się cała akcja. W dwóch opowiadaniach kończących się ślubem małe problemy zostały rozdmuchane do mega dramatów. Zabicie trzech osób z powodu puszczonej plotki? Niby to kobiety rządzą tym światem, są królowymi, ale tak naprawdę nie mają za wiele realnej władzy, nawet ta...
Czytając ten cykl, co ja mówię, pochłaniając go całym moim polem widzenia zachłannych oczu, zastanawiałam się, dlaczego trzy pierwsze księgi nazwano trylogią, by przy następnych już tego słowa zabrakło? Częściowo odpowiedziałam sobie przeglądając podstronę autorki w portalu "Fantastic fiction", a częściowo zaglądając do księgi czwartej. Zobaczyłam tam nie powieść, a cztery opowiadania, z których tylko tytułowe, czwarte z kolei a zarazem ostatnie, było kontynuacją trylogii, a dokładnie dalszych losów związku Jeanelle i Daemona. Pozostałe trzy to retrospektywne historie wykorzystujące wcześniej zarysowane wątki w poprzednich powieściach. Pierwsze "Prządka marzeń" i trzecie "Zuulaman", bardzo krótkie, odkryły przede mną ciekawą tajemnicę powstania i pojawienia się magicznych Kamieni Krwawych oraz ponurą historię śmierci trzeciego z kolei syna Saetana, przybranego ojca Jeanelle. Natomiast drugie opowiadanie Książę Ebon Rih, które właściwie może stanowić osobny, dziki romans (inne określenie tutaj nie pasuje do warczącego mężczyzny w rui) dla kobiet i to tych z grupy niepoprawnych romantyczek (dla mnie! dla mnie!),opisuje mezalians popełniony przez jednego z synów Saetana – Lucivara.Ale jak opisuje! A on jak go popełnia!Jest w nim wszystko czego wymagam od historii wtajemniczania w bliskość kobiety i mężczyzny: słaba ona z poczuciem godności i koniecznie skrzywdzona przez innych mężczyzn (żeby zdobywający miał „pod górkę” i szlag go trafiał od stale zadawanych sobie pytań: czego ta kobieta właściwie chce, a może nie chce, a może się boi?),nieuświadomione zauroczenie (gardzi nim, ale lubi patrzeć jak rozebrany do pasa napina cięciwę łuku),powolne snucie nici sympatii zawiązujące się w pętlę zauroczenia (głupoty gada, ale w jaki mądry sposób!),wzajemna niepewność uczuć własnych (co ona sobie właściwie za hybrydę wyhodowała w tym sercu?) i koniecznie pojawiających się wbrew własnej woli u niego (bo on jest przecież taki nieczuły drań, a tylko ona i koniecznie jedyna w calutkim świecie potrafi w nim skrzesać płomienie uczuć),nadinterpretacja wypowiedzianych słów i zachowań prowadzących koniecznie do splątania delikatnych nici porozumienia na granicy zerwania (jeszcze jedno krzywe spojrzenie i śmierć śmiertelna ją uśmierci na amen),budzące się powoli pożądanie (koniecznie bardzo trudne do opanowania i grożące utratą panowania nad świadomością) i milion innych emocji, irytacji, wrażeń i uniesień, zdecydowanie ambiwalentnych, żeby obficiej pocierpieć dla tej miłości i jej słodkiego spełnienia. O stronie fizycznej postaci Lucivara nie wspomnę, poza westchnieniem: gdzie są chłopcy z tamtych lat, epok i er? By na koniec burzliwych dziejów Marian, niskiego stanu czarownicy domowej i Lucivara, uskrzydlonego eyrieńskiego Księcia Wojowników polecieć z nimi nad krawędź, po czym obniżyć ciśnienie w uszach przełykając głośno ślinę mówiąc: huh! i powachlować twarz dłonią jak po mocnym sznapsie.Taaak, Anne Bishop na pewno nie znajdzie się na liście autorów najgorszych scen erotycznych i aktów seksualnych w literaturze.Nie ma takiej opcji!http://naostrzuksiazki.pl/
Czytając ten cykl, co ja mówię, pochłaniając go całym moim polem widzenia zachłannych oczu, zastanawiałam się, dlaczego trzy pierwsze księgi nazwano trylogią, by przy następnych już tego słowa zabrakło? Częściowo odpowiedziałam sobie przeglądając podstronę autorki w portalu "Fantastic fiction", a częściowo zaglądając do księgi czwartej. Zobaczyłam tam nie powieść, a cztery...
Ciężko było mi rozstać się z bohaterami trylogii „Czarne Kamienie”, dlatego bardzo chętnie sięgnęłam po kontynuację. Byłam bardzo ciekawa co jeszcze autorka cyklu może nam powiedzieć o nich powiedzieć. Książka jest podzielona na cztery opowiadania. W pierwszym dowiedziałam się trochę o Prządce Marzeń. Drugie opowiadanie opowiada o tym, w jaki sposób w życiu Lucivara pojawiła się Marian. „Zuulaman” opowiada do czego jest zdolny Saetan doprowadzony do ostateczności. Ostatnie opowiadanie śledzimy zmagania Daemona i Jeanelle. I dowiadujemy się, co się dzieje z tymi, którzy stają Sadyście na drodze.Bałam się trochę, że kontynuacja będzie słabsza ale pozytywnie rozczarowałam się. Książka trzyma poziom poprzednich. Miałam niezły ubaw śledząc perypetie Lucivara i Marian. Zaskoczyło mnie postępowanie Saetana wobec Królowych Zuulaman. Ale z drugiej strony miał swoje powody. A Daemon , no cóż... Nie na darmo nazywają go Sadystą.Każde z opowiadań jest różne. Jest tu i wartka akcja, i niezły humor i nieco przemocy też jest. Ciężko zdecydować, które jest najlepsze. Od każdego jest ciężko się oderwać. Każde z nich wnosi nowe informacje, jest świetnym uzupełnieniem trylogii. Anne Bishop stworzyła bardzo mroczny świat i równie mrocznych bohaterów. Ale za to jakich! Każdy z nich jest tak barwnie nakreślony, że wydaje się jak żywy. Jest w nich tyle emocji. Pisarka po raz kolejny pokazuje nam jak ważna jest przyjaźń, rodzina, zaufanie. Żadne zło nie zagrozi, gdy rodzina i przyjaciele trzymają się razem.Książkę czyta się bardzo szybko, ciężko się od niej oderwać. Czytając, miałam wrażenie jakbym przeniosła się do Kaeleer. Polecam fanom fantasy i Anne Bishop. W sumie polecam wszystkim. Uwaga, silnie uzależnia.
Ciężko było mi rozstać się z bohaterami trylogii „Czarne Kamienie”, dlatego bardzo chętnie sięgnęłam po kontynuację. Byłam bardzo ciekawa co jeszcze autorka cyklu może nam powiedzieć o nich powiedzieć. Książka jest podzielona na cztery opowiadania. W pierwszym dowiedziałam się trochę o Prządce Marzeń. Drugie opowiadanie opowiada o tym, w jaki sposób w życiu Lucivara...
Jesteś pewien, że nie podcinasz jej skrzydeł, zamiast pomóc jej znów nauczyć się latać?
Jesteś moim oddechem, moim życiem, moim sercem
Nie pozwól im wygrać... Jeśli zrezygnujesz ze skrzydeł, z czego jeszcze będziesz musiała potem zrezygnować, ponieważ ktoś ci powie, że jesteś tylko domową czarownicą?
Nie pozwól im wygrać... Jeśli zrezygnujesz ze skrzydeł, z czego jeszcze będziesz musiała potem zrezygnować, ponieważ ktoś ci powie, że jeste...