Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Emilia J. Lee
Ewa Woydyłło
Sarah J. Maas
Hans Rosling
Aleksandra Muraszka
John Scalzi
Filip Ilukowicz
Agata Romaniuk
Anthony Ryan
Monika Raspen
Istnieją rany niezdolne do zabliźnienia.Robert Ruso jest fotografem dobiegającym czterdziestki, który po rozwodzie przeniósł się z Krakowa do rodzinnej Limanowej.Pewnego dnia otrzymuje enigmatyczny mail – zaproszenie do domku nad jeziorem od kolegi z licealnych lat. Nie zdaje sobie sprawy, że przyjmując zaproszenie, puszcza w ruch bieg wydarzeń, które przerodzą życie jego i najbliższych w koszmar…Jeden mail. Jeden weekend. Czwórka mężczyzn pozostawionych na odludziu. A wśród nich jedna dusza – przed laty złamana, opętana przez zło domagające się wyzwolenia. „Zło w nas” to opowieść o przeszłości, która nie wybacza, lecz powoli, dzień za dniem, rozbudza cierpienie zagnieżdżone lata temu.Człowiek to gatunek najokrutniejszy ze wszystkich zwierząt Mroczna historia o niezabliźnionych ranach i krzywdzie tłoczącej truciznę w żyły. O tym, że zło jest w każdym z nas.
Rewelacyjna książka, o której nie da się zapomnieć. Ta historia wciąga i otacza swoją brutalnością wywołując ciarki. Zaproszenie od „starego kumpla" miało być dla nich okazja do spotkania się i odskocznią od codzienności. Żaden z trójki zaproszonych nie spodziewał się jakie atrakcje wymyślił dla nich ich szkolny kolega. A jego intryga zaczęła się na długo przed ich ponownym spotkaniem. Polecam!!!
Rewelacyjna książka, o której nie da się zapomnieć. Ta historia wciąga i otacza swoją brutalnością wywołując ciarki. Zaproszenie od „starego kumpla" miało być dla nich okazja do spotkania się i odskocznią od codzienności. Żaden z trójki zaproszonych nie spodziewał się jakie atrakcje wymyślił dla nich ich szkolny kolega. A jego intryga zaczęła się na długo przed ich ponownym...
Mroczna historia o niezabliźnionych ranach i krzywdzie tłoczącej truciznę w żyły. O tym, że zło jest w każdym z nas.Fotograf po rozwodzie Robert przeniósł się do rodzinnej miejscowości. Tam dostaje zaproszenie od kolegi sprzed lat do domu nad jeziorem.Nic nie wygląda podejrzanie jednak na miejscu wszystko się zmienia. To był tylko jeden mail i jeden weekend, który połączył czwórkę mężczyzn.Sami, oddaleni od świata i jeden pragnący zemsty, zraniony.Mroczna okładka, mroczny tytuł i mroczna historia. Pełen cierpienia, napięcia, zagłębiania się w przeszłość. Robi wrażenie. W sam raz dla fanów mocniejszych wrażeń, thrillerów.
Mroczna historia o niezabliźnionych ranach i krzywdzie tłoczącej truciznę w żyły. O tym, że zło jest w każdym z nas.Fotograf po rozwodzie Robert przeniósł się do rodzinnej miejscowości. Tam dostaje zaproszenie od kolegi sprzed lat do domu nad jeziorem.Nic nie wygląda podejrzanie jednak na miejscu wszystko się zmienia. To był tylko jeden mail i jeden weekend, który...
Historia zapewniła mi ciekawe spojrzenie na świat. Podobno nie ważne jak jesteś mądry i rozwinięty twórczo, demon może siedzieć w głowie każdego z nas. W tej historii było widać zachowanie jednej z postaci, której nastrój i wyraz twarzy zmieniały się dosłownie pod wpływem chwili. Wystarczyło jedno słowo, czy źle zaintonowane zdanie, a już furia zdobiła oczy i ciało napinało się niczym struna. Aż mnie dreszcze brały już w momencie opisów tego dziwnego zachowania. Pomyślałam sobie nawet, że chociaż znaliśmy kogoś w dzieciństwie, to jednak po latach jego zachowanie mogło doznać zmian, które obecnie mogły być dla nas nieakceptowane, które mogłyby siać nawet zagrożenie. Autor zaserwował nam tu różne przestrzenie czasowe. W jednym tkwi w szpitalu i stara się przypomnieć sobie dlaczego jest posądzony o zabójstwo kogoś, kogo w ogóle nie pamięta. W innym mamy pokazanie jego życia, jaki doznaje problemów, taka sfera prywatna, gdzie czytamy o kontaktach z jego córką i żoną. Widzimy jak się między nimi układa i kto mu gra na nerwach. Tutaj wchodzimy też w czas jego wyjazdu na spotkanie z kolegami, którzy nagle chcą odnowić swoją znajomość. Jeden z nich wyjeżdża i robi co może, by ten dzień został zapamiętany z jak ,,najlepszej" perspektywy. Wiemy jak się do niego przygotowuje i co jest dla niego ważne. To tutaj właśnie będzie miało miejsce najgłówniejsze z wydarzeń, gdzie czytelnik będzie narażony na strach i nerwy. Powracający czas ze szpitala nie będzie nam niczego ułatwiał, choć czasami coś tam będzie się mu przypominało, więc z jeszcze większym napięciem będziemy przechodzić do przeszłości. To zdecydowanie opowieść dla cierpliwych, gdyż podpowiedzi dla akcji będzie niewiele, dopiero później się skumulują i jakby pozwolą nam normalnie oddychać. Moją uwagę zajmowały postacie złośliwe, które mówiły jedno, robiły drugie, ale widać było, że planowały co innego. Jest tutaj też czas na ukazanie miłości do dziecka, utraty drugiej połówki i wielu przemyśleniach na tematy codzienne, które niekiedy zaważają na tym co dalej się u nich dzieje. Czytałam ją z wielką uwagą i nawet gwar z poczekalni nie potrafił mnie rozproszyć. Duży nacisk psychologiczny totalnie mną zawładną, dlatego uważam, że jest godna polecenia:-)
Historia zapewniła mi ciekawe spojrzenie na świat. Podobno nie ważne jak jesteś mądry i rozwinięty twórczo, demon może siedzieć w głowie każdego z nas. W tej historii było widać zachowanie jednej z postaci, której nastrój i wyraz twarzy zmieniały się dosłownie pod wpływem chwili. Wystarczyło jedno słowo, czy źle zaintonowane zdanie, a już furia zdobiła oczy i ciało napinało...
Robert Ruso, fotograf po rozwodzie otrzymał maila z zaproszeniem. Jego kumpel sprzed kilkunastu lat chciał zobaczyć go wraz z dwoma innymi przyjaciółmi, ponieważ wyjeżdżał na stałe za granicę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby osoba zainteresowana zjazdem kolegów nie była gnębiona w szkole. Przyszykował dla nich nieziemską ucztę, gry, zabawy. Lało się mnóstwo alkoholu. Mężczyźni wspominali sobie stare czasy, jak to świetnie było w szkole średniej. Nikt nie zdawał sobie sprawy, że to była tylko zasłona dymna przed największym koszmarem ich życia. To co działo się później przekraczało wszelkie cechy człowieczeństwa. Gospodarz sprawił im piekło. Co musiało się stać w przeszłości, że ich były kolega chciał się zemścić w najokrutniejszy sposób? Czy człowiek może stać się brutalniejszy niż zwierzę? Jakie zło człowiek kryje w sobie? Kamil Piechura zagwarantował mi książkę pełną mocnych wrażeń, która stopniowo tworzyła napięcie. Ze strony na stronę rozkręcała się jeszcze bardziej. Początkowo można było się dowiedzieć o życiu głównego bohatera, o jego byłej żonie i oczku w głowie, którym była nastoletnia córka. Wraz z nią tworzyli duet idealny, mimo że po rozwodzie wyprowadził się z rodzinnego domu. Następnie pojechał na weekend do dawnego znajomego, który skakał z radości, kiedy go zobaczył. Było to tylko złudzenie. Dalej już akcja i nagłe zwroty były na porządku dziennym. Motyw “Zła w nas” był dość banalny, po pierwszych rozdziałach można było domyślić się co stanie się dalej. Ale to co zrobił autor było czymś pięknym. Aż nie chciało się kończyć książki. Emocjonalny rollercoaster zrównał mnie z ziemią. Książka jest o tym, że czas nie zawsze leczy rany. Ból i cierpienie zostaje często w człowieku przez długie lata. Wystarczy tylko chwila, żeby wszystko wyszło na światło dzienne. W takim wypadku bywamy zdolni do najgorszych czynów, a pozytywne zmiany ze strony przeciwnej nic już nie znaczą. Autor wyróżnił również jedną kwestię, negatywną cechę w człowieku, jaką jest podatność na manipulację. W łatwy sposób zostajemy zwodzeni na korzyść drugiej osoby, niekoniecznie materialną, ale także do innych celów, jakie sobie wytyczył potencjalny wilk w owczej skórze. Główna postać książki została wykreowana jako osoba pokrzywdzona przez los. Swoje piętno odcisnął na nim rozwód, a wycieczkę do znajomego potraktował jako odskocznię od wszelkich problemów. Nie ma co mu się dziwić, bo nie tylko on wybrałby takie przedsięwzięcie, zamiast użalania się nad sobą. Jednak w tej historii nie było dobrego zakończenia. Jeżeli jesteście ciekawi finału tej książki, jak i całej fabuły, to koniecznie ją przeczytajcie. Sięgając po dzieło Piechury, nie wiedziałem, że przyniesie mi tyle emocji. Nie żałuję, że przeczytałem, bo trafiła w sam środek mojego gustu czytelniczego.
Robert Ruso, fotograf po rozwodzie otrzymał maila z zaproszeniem. Jego kumpel sprzed kilkunastu lat chciał zobaczyć go wraz z dwoma innymi przyjaciółmi, ponieważ wyjeżdżał na stałe za granicę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby osoba zainteresowana zjazdem kolegów nie była gnębiona w szkole. Przyszykował dla nich nieziemską ucztę, gry, zabawy. Lało się mnóstwo alkoholu....
Trzech mężczyzn znających się z licealnych lat postanawia naładować życiowe akumulatory i wyjechać z dala od otaczającego ich zgiełku do malowniczo położonego domku nad jeziorem, gdzie planem na weekend mają być przede wszystkim hektolitry wysokoprocentowych napojów wyskokowych, wspominaniem młodzieńczych lat i dobra zabawa. Dołącza do nich czwarty, będący inicjatorem tego wypadu i niegdyś… ich szkolną ofiarą.Właściwie na tym mógłbym poprzestać, pisząc opinię, bo „Zło w nas” autorstwa Kamila Piechury jest książką bardzo, ale to bardzo przewidywalną, w której ja osobiście nie uświadczyłem żadnych większych emocji, będących jednym z głównych czynników jej późniejszego oceniania. Poza tym fabuła nie należy do tych z grona przemyślanych i rozpisanych w najdrobniejszych szczegółach, a przywodzi raczej na myśl dobrze znany schemat, który tym razem ktoś postanowił nieco „zmodyfikować”. Niekoniecznie na plus, czego dowodem jest sama książka.Sam autor przemawia do czytelnika za pośrednictwem prostego, bezpośredniego, czasami wręcz surowego i momentami bardzo odpychającego języka, próbując tym samym dodać nieco pikanterii poszczególnym scenom. To jednak za mało, bym ja teraz mógł napisać o dobrej, czy też bardzo dobrej książce, którą z czystym sumieniem Wam polecę. Wy natomiast zdecydować możecie sami…Współpraca z wydawnictwem Filia.
Trzech mężczyzn znających się z licealnych lat postanawia naładować życiowe akumulatory i wyjechać z dala od otaczającego ich zgiełku do malowniczo położonego domku nad jeziorem, gdzie planem na weekend mają być przede wszystkim hektolitry wysokoprocentowych napojów wyskokowych, wspominaniem młodzieńczych lat i dobra zabawa. Dołącza do nich czwarty, będący inicjatorem tego...
Robert jest fotografem dobiegającym 40tki. Niewielkie mieszkanie, praca, pudel i ukochana córka, która po rozstaniu, została z matką. Względnie stabilne życie, przerywa mail od starego znajomego z czasów szkolnych. Weekend nad jeziorem, czwórka kolegów, wspomnienia, muzyka i alkohol. Zapowiada się nieźle, czyż nie? Zaproszeni goście nie zdają sobie jednak sprawy, że za chwilę podejmą najgorszą decyzję w swoim życiu…**„Zło w nas” to historia z pewnością niebanalna. Rozkręca się powoli, niczym rasowy thriller, wywołując w czytelniku lekkie uczucie niepokoju. Wiadomo, że coś się wydarzy, choć autor bardzo długo pozostawia nas w stanie względnego, czytelniczego relaksu. Mamy tu zarówno motywy obyczajowe, jak i te mocno psychologiczne, a także dwie osie czasu, które na końcu świetnie sie zazębiają. Bardzo podobały mi się naturalne dialogi i niesamowita aura niewypowiedzianej grozy, która powoli ujawnia się w domku nad jeziorem. Książka zawiera kilka mocnych momentów i wyjątkowo emocjonalne zakończenie, które zostało w moich myślach przez dłuższy czas. Autor pokazuje jak zło potrafi kiełkować w człowieku od wielu lat, ale pokazuje również, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Świetna robota, oryginalna fabuła, dodatkowo bardzo dobry lektor. Polecam!
Robert jest fotografem dobiegającym 40tki. Niewielkie mieszkanie, praca, pudel i ukochana córka, która po rozstaniu, została z matką. Względnie stabilne życie, przerywa mail od starego znajomego z czasów szkolnych. Weekend nad jeziorem, czwórka kolegów, wspomnienia, muzyka i alkohol. Zapowiada się nieźle, czyż nie? Zaproszeni goście nie zdają sobie jednak sprawy, że za...
Tę historię poznawałem z dwóch perspektyw czasowych: 《wtedy》i 《teraz》. Wtedy, niespiesznie towarzyszyłem Robertowi; teraz, przyśpieszało wzbudzając we mnie ogrom emocji. Literki tej opowieści prowadziły nieustanny wyścig, goniąc się nawzajem, a ja dałem się ponieść emocjom i również dołączyłem do tego wyścigu.Autor stworzył duszny, gęsty i lepki jak pleśń klimat opowiadanej historii. Mnie to intrygowało i zachęcało, by wejść głębiej, by dotrzeć do rdzenia licząc, że tam znajdę odpowiedzi na kłębiące się w głowie pytania.Nikogo nie zabiłem.Nikogo nie zabiłem.Nikogo nie zabiłem.Mój umysł krzyczał te słowa. Myśli parowały unosząc się lekko nad moja głową. Oczy miałem rozbiegane. I ta ciągła niepewność... dziwnie niepokojąca, że to może jednak ja?Za sprawą tej opowieści autor niejako zmusił mnie do odświeżenia swoich zakurzonych wspomnień o kumplach z młodzieńczych lat. Przerywałem czytanie, by odkopywać z głębin niepamięci obrazy ich twarzy, imion, ksywek, wspólnie przeżytych chwil...W zawieszaniu. To chyba dobre słowo określające mój stan mniej więcej w połowie książki. Bez teraz. Bez wtedy. Gdzieś pomiędzy... Tak realistycznie poprowadzona fabuła sprawiła, że zatonąłem w ciemnej studni amnezji. Zapadła cisza. Spowiła mnie ciemność...Dziura.Studnia.Czarna otchłań....otwieram oczy. Biorę głęboki wdech i zaczynam czytać dalej.Bum.Bum. Bum.Bum. Bum. Bum.Klik. Czerwień umiera. Naradza się czerń.Autor zmiażdżył moją głowę napięciem jakie zbudował w tej historii. "Zło w nas" jest ukryte głęboko i wystarczy moment, by je uwolnić. A potem... jest niczym tsunami, które niszczy wszystko co napotka na swej drodze. Potrafi ranić, a raniąc zmienić i/lub zniszczyć człowieka. Zgwałcić ostatnie pokłady szacunku i człowieczeństwa.Odrzucenie.Upokorzenie.Zgnojenie.Autor bardzo realistycznie napisał dialogi, ale także wewnętrzne rozmyślania bohaterów uwypuklając mroczniejszą stronę ludzkiej osobowości. Gdy je czytałem to przeżywałem ich emocje. Ogarniało mnie ich przerażenie i szaleństwo. Ale również, coś czego się wstydzę, a mianowicie pragnienie wejścia w głowę... szaleńca, sojusznika gotowego zrobić dla drugiego wszystko.Czy bohaterki i bohaterów tej powieści da się lubić? Musicie sięgnąć po tę książkę i sami się przekonać. Na pewno są skomplikowani i ciekawi. No i też trochę odpychający (ok, nie wszyscy). Ta historia to przykład, "jak samotność i poczucie odrzucenia potrafi zniszczyć, zbrukać człowieka. Złamać wolę, wyobcować". Czytałem. Przeżywałem. Upadałem. Drżałem na całym ciele i wsysany w ciemność... niknąłem słysząc dźwięk ludzkiego cierpienia.
Tę historię poznawałem z dwóch perspektyw czasowych: 《wtedy》i 《teraz》. Wtedy, niespiesznie towarzyszyłem Robertowi; teraz, przyśpieszało wzbudzając we mnie ogrom emocji. Literki tej opowieści prowadziły nieustanny wyścig, goniąc się nawzajem, a ja dałem się ponieść emocjom i również dołączyłem do tego wyścigu.Autor stworzył duszny, gęsty i lepki jak pleśń klimat...
⭐RECENZJA⭐Lektura, która Was rozczarowała w ostatnim czasie to....??U mnie niestety jest to książka ze zdjęcia. "Zło w nas" to trzecia powieść autora @kamil.piechura, na którą czekałam bardzo, bardzo! Niestety, nie do końca pisarz przekonał mnie treścią, ogólną historią i jej zarysem, jak i bohaterami. Szkoda, bo jego poprzednie lektury "Era", jak i "Letarg" podobały mi się. Tym razem coś nie pykło, brakowało mi tego, takiego efektu "wow" oraz nutki grozy i tajemniczości. Jak to z początku bywa w książkach, do historii zostajemy pomału wprowadzeni, również bohaterów poznajemy i to jest okej. Fabuła musi toczyć się pomału, żeby ukazać nam ogólny zarys, ale to na początku. Później powinna być dynamika, akcja, która będzie gonić oraz jej zwroty, które będą powodować szybsze bicie serca oraz zawrót głowy. Cóż, tutaj tego w ogóle nie było... Historia cały czas była wolna, pełna opisów, które w moim odczuciu nie musiały być, ale także te dialogi między postaciami. One były takie sztuczne, bez wyrazu, bez pomysłu. Jeśli chodzi o bohaterów, to byli, bo być musieli, ale nic po za tym. Ich kreacja była nudna, nie czuć było od nich żadnych emocji oraz uczuć. Czułam się tak, jakby byli stworzeni przez sztuczną inteligencję, która nie ogarnia ludzkich uczuć, a nie przez człowieka... Ogólnie, relacje między postaciami nie były płynne, realne i życiowe. Miałam wrażenie, że oni byli tacy puści, bez niczego, co powinien mieć osobnik ludzki. Nie wiem, czy rozumiecie o co mi chodzi? Zakończenie nie porwało mnie, ani nie zszokowało. Po całej powieści, nie liczyłam nawet na to, że końcówka powali mnie na kolana. Chociaż miałam nadzieję, że jednak pisarz @kamil.piechura czymś mnie zaskoczy, żeby moja ocena nie była taka, jaka jest. No, ale nie udało się, a szkoda... Kończąc - Dla mnie to ani thriller psychologiczny, ani inny gatunek. W sumie nie mam pojęcia, w którym gatunku bym tę książkę osadziła. Z bólem serca, ale nie polecam Wam tej lektury. Po prostu szkoda na nią czasu, ale oczywiście każdy zrobi to, co uważa. Może akurat, jak po nią sięgniesz, to Tobie się spodoba?! Tego Ci życzę! Ja chcę o niej zapomnieć 🤭😵💫🥴Współpraca barterowa z @wydawnictwofilia @filiamrocznastrona 💚🥴
⭐RECENZJA⭐Lektura, która Was rozczarowała w ostatnim czasie to....??U mnie niestety jest to książka ze zdjęcia. "Zło w nas" to trzecia powieść autora @kamil.piechura, na którą czekałam bardzo, bardzo! Niestety, nie do końca pisarz przekonał mnie treścią, ogólną historią i jej zarysem, jak i bohaterami. Szkoda, bo jego poprzednie lektury "Era", jak i "Letarg"...
Osnuta w klaustrofobicznej scenerii, która intensyfikuje odczuwalny niepokój. Przenikająca zakorzenione w duszy traumy, które budzą mroczne demony zemsty. Będąca zatrważającą wiwisekcją najciemniejszych zakamarków ludzkiego umysłu.„Zło w nas” to powieść o dosyć niespiesznej narracji, ale dostarczająca mocnych emocji scenami dosadnymi, fragmentarycznie wstrząsającymi, a nawet dla wielu z pewnością zbyt odstręczającymi. Ściślej to thriller psychologiczny balansujący między okrytą niepamięcią teraźniejszością a treścią przywołującą szokujące wydarzenia z domku nad jeziorem, który obrazuje skutki eskalującej latami krzywdy boleśnie tkwiącej pod skórą niczym zadra. Fabuła z rozmachem uświadamia, że tytuł tej książki nie staje się przypadkowy – zło to synonim początku i końca, to impuls, który ożywia się z łatwością w każdym, a fundament jego zaistnienia tworzy okoliczność. Meandruje przy tym śmiało wokół przeświadczenia, że zło rodzi zło. W psychodelicznym ujęciu, lawirując między rozchwianym umysłem, nocnymi majakami i okrutnym koszmarem śnionym na jawie, Kamil Piechura traktuje o błędach z przeszłości, które domagają się kary, zadośćuczynienia i bezwzględnego odwetu.To kreacja wyzuta z delikatności, z pewnością nie dla odbiorcy o słabym żołądku, oraz emocjonująca zaaranżowaną intrygą. Przyspieszająca bicie serca nieprzeniknioną ekspozycją uzewnętrzniającego się stopniowo, bezdusznego potwora, który urzeczywistnia się w brutalnych incydentach. Jednak zarazem to przejmująca refleksja nad aktami przemocy, które przejawiają się nie tylko w bezpośrednich czynach, w celowym upokarzaniu i dręczeniu, ale też w bierności i braku reakcji – autor sugestywnie akcentuje, że bezczynność to również swoisty wybór. Z kolei portret bezwarunkowego oddania, miłości i poświęcenia nadaje treści poruszającej wymowy, potęguje bezkresną głębię przekazu uwypuklonego w zakończeniu. To zanurzony w szaleństwie oraz otępiającej potrzebie pomsty, podszeptywany przez zagnieżdżony dawno temu obłęd spektakl z udziałem czterech mężczyzn – dawnych znajomych z czasów szkolnych, których wiążą specyficzne relacje. Enigmatyczne intencje ponownego spotkania, niepewność i odseparowane od cywilizacji miejsce. Zdecydowanie trudno o bardziej sprzyjające warunki do zamienienia ludzkiego życia w piekło, do naznaczenia go rozdzierającą tragedią. Mrocznym piórem, przy pomocy mgły niedosłowności, Kamil Piechura odmienia dramatyczne doświadczenia przez wszystkie przypadki paranoi, intencjonalnie czyniąc to z użyciem naturalistycznej narracji.
Osnuta w klaustrofobicznej scenerii, która intensyfikuje odczuwalny niepokój. Przenikająca zakorzenione w duszy traumy, które budzą mroczne demony zemsty. Będąca zatrważającą wiwisekcją najciemniejszych zakamarków ludzkiego umysłu.„Zło w nas” to powieść o dosyć niespiesznej narracji, ale dostarczająca mocnych emocji scenami dosadnymi, fragmentarycznie wstrząsającymi, a...
„Zło w nas” to moje pierwsze spotkanie z autorem i przyznaję, że ta powieść od początku przykuła moją uwagę pomysłem na fabułę i to pomimo tego, że moje pierwsze skojarzenie to wielokrotnie prześwietlone już kliszę z horrorów. Bo powiedzcie sami, czy wyjazd paczki kumpli nie brzmi jak klasyka gatunku?Zdecydowanie podobało mi się budowanie napięcia przez autora i to była dla mnie jedna z większych zalet obok zagłębiania się w emocje towarzyszące bohaterom. Doceniam także to, jak autor wykreował bohaterów, ponieważ pomimo tego, że są to postacie, które trudno darzyć sympatią, to ich portretowanie jest znakomite i dla mnie bardzo dobrze wpisało się w całą powieść, bo ja jako czytelniczka absolutnie nie powinnam ich polubić.Trudno było mi nie odnieść wrażenia, że autor nico zbyt mocno skupił się na „ubieraniu” treści swojej książki, ponieważ ilość przymiotników i porównań (które swoją drogą były dość osobliwe) sprawiły, że momentami treść i sedno historii schodziło na dalszy plan, co samo w sobie nie jest pożądane w książce, a przynajmniej ja jako czytelniczka nie mogę tego zaakceptować. Drugi zarzut, a w zasadzie dla mnie problem to trochę przerost ambicji autora. Zwyczajnie podczas czytania odnosiłam wrażenie, że Piechura zbyt dużo chcę w swojej powieści upchnąć, zbyt wiele, co finalnie doprowadziło do braku balansu w tej historii i otrzymała pięknie ubraną niedopracowaną historię.To była powieść o zemście i traumach, a w zasadzie ich niszczycielskie, a wręcz destrukcyjnym wpływie na człowieka. Trudno mi jednak nie zauważyć tych wymienionych wcześniej mankamentów, które miały oczywisty wpływ na odbiór powieści.Recenzja w ramach współpracy z Wydawnictwem Filia
„Zło w nas” to moje pierwsze spotkanie z autorem i przyznaję, że ta powieść od początku przykuła moją uwagę pomysłem na fabułę i to pomimo tego, że moje pierwsze skojarzenie to wielokrotnie prześwietlone już kliszę z horrorów. Bo powiedzcie sami, czy wyjazd paczki kumpli nie brzmi jak klasyka gatunku?Zdecydowanie podobało mi się budowanie napięcia przez autora i to była...
Lata w korpo nauczyły mnie, że jeśli ktoś narzeka, że nie ma na nic czasu, tak naprawdę ma go od zajebania i zwyczajnie nie chce przyznać „nie, nie chce mi się i spierdalaj".