Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Peter Turchin
Sławomir Gortych
Chris Niedenthal
Anna Kamińska
Ken Follett
Anna H. Niemczynow
Anthony Ryan
Magdalena Kubasiewicz
Marcin Okoniewski
Anna Kańtoch
The fan-favorite danmei/Boys’ Love novel series originally released in Chinese! In this historical tale of war and political intrigue, an intense relationship burns between the son of an infamous traitor and the vengeful nobleman who despises him…at first.Shen Zechuan is the eighth son of the traitorous Prince of Jianxing, a man who doomed his cities and people to destruction at the hands of the foreign enemy. As the only surviving member of his reviled line, Shen Zechuan bears the hatred of the nation. And no one’s hate burns hotter than that of Xiao Chiye, the youngest son of the powerful Prince of Libei.Xiao Chiye would love nothing more than to see Shen Zechuan dead, but against all odds, he clings to life. Rather than succumb to his family’s disgrace, he becomes a thorn in Xiao Chiye’s side, clawing his way into the cutthroat political world of the capital. Yet as these two bitter enemies struggle against the bonds of their fate, they find themselves drawn together with a force neither expected—and neither can hope to resist.
A co do Ballady, początek mi bardzo nie szedł, to mocno polityczne danmei i było dużo frakcji oraz ważnych osób, jednak od połowy mocno się wciągnęłam i pod koniec byłam bardzo zaangażowana w losy bohaterów. Aż miałam ochotę od razu zamówić drugi tom.
Jeżeli miałabym tę pozycję polecić (a chciałabym),to przede wszystkim z asteryskiem, że najlepiej poczekać, aż wyjdą ze trzy-cztery tomy (całość ma ich aż osiem),niż wgryzać się w to teraz. Ja sama nie jestem pewna, jak sobie dam radę za te trzy miesiące, gdy drugi tom wyjdzie.Myślałam, że Thousand Autumns ma dużo elementów intrygi politycznej i tendencję do skupiania się na budowaniu świata i wątkach innych niż romansowe, ale kurde, Ballad of Sword and Wine to wszystko przebija. Na Goodreadsach ktoś napisał, że to taki chiński GoT, i pod względem skomplikowania pierwszego tomu mogę się z tym zgodzić. W pierwszej połowie książki jest taki natłok postaci, a co za tym idzie ich imion, że warto prowadzić sobie swoje własne notatki. Jest co prawda Glossary na końcu tomu, ale jest ono śmiesznie okrojone - raz czy dwa skorzystałam, ale tytuł danej postaci i jej familia dużo mi nie pomagają, jeżeli nie mogę sobie przypomnieć wcześniejszych scen z jej udziałem.Nie mamy tutaj światka sztuk walki, sekt i cultivation, na czym w sumie skupiało się TA, tylko pałac cesarski z eunuchami, konkubinami, biurokracją, wielkimi rodzinami i wszelakimi knowaniami. Tutaj każdy jest graczem, a pałac jest postrzegany jako plansza wypełniona pionkami, na której każdy próbuje ugrać, co się tylko da (nie każdy za to jest dobrym i samodzielnym graczem, oczywiście). Pierwsza połowa w takim wypadku jest jakby długim prologiem do historii - zakreśla nam historyczną sytuację (z tego co rozumiem, to jest fikcyjna historia dziejąca się w alternatywnym świecie wymodelowanym na historycznych Chinach? bez magicznych elementów na razie),tłumaczy konteksty, przedstawia postacie i pokazuje tok myślenia bohaterów i poziom skomplikowania, jaki na dłuższą metę fabuła będzie prezentować. Zdarzają się tam naprawdę świetne sceny - w pamięć zapadła mi np. krótka niebezpośrednia konfrontacja między naszymi bohaterami, w której centrum znalazł się jeden ze strażników - ale jednocześnie, dialogi cierpią trochę na dłuższych ekspozycjach. Nie jest źle, ale człowiek widzi ścianę tekstu i myśli - o, to pewnie będzie na teście za dwa tomy.W dodatku główni bohaterowie na dwieście stron mają może ze dwie bezpośrednie interakcje ze sobą, a jako że droga będzie wiodła szlakiem od wrogości do miłości, to można się domyśleć, że nie są one przyjemne.Powiem szczerze, że gdzieś po 1/3 książki przyszedł kryzys, i zaczęłam się zastanawiać, po cholerę ja to czytam? No ale postanowiłam dobrnąć do końca, i cóż, warto było.Przede wszystkim, nie będzie to dużym spoilerem, jeśli napiszę, że w połowie książki jest wydarzenie, które przekształca nam dotychczasowe status quo i sygnalizuje koniec wstępu. Druga połowa buduje na tym, co ustaliła pierwsza, nie zasypując już nas nowymi postaciami i wątkami, za to dużo bardziej skupiając się na relacji naszych bohaterów, których osobno już całkiem nieźle poznaliśmy. Dochodzi między nimi do znacznych ilości dziwnego, uh, flirtu i napięcia seksualnego, są werbalne walki i czasem nawet się trafi fizyczny sparing, jest angst i trochę humoru, a przede wszystkim czyta się to gładko (nawet jeśli jak ja nie pamięta się wszystkich pobocznych postaci, hehe).No i w końcu - główna para. Shen Zechuan jest postacią tragiczną, ale o niebywałym umyśle, chęci do zemsty, pięknej aparycji (czym jest tragizm bez piękna) i zdecydowanie ma trochę warstw. Mimo tego, że narracja czasem przedstawia jego myśli i punkt widzenia, to i tak nie do końca wiadomo, co mu się w tej pięknej głowie kotłuje. Wychodzi on też z najgorszej pozycji - ledwo los oszczędził mu egzekucji po to tylko, żeby zostać uwięzionym na parę lat, ale jednocześnie udaje mu się mimo wszelkich animozji uwolnić i tkać swoje sieci intryg we względnym spokoju. Taki underdog.Lubię Shen Zechuana, ale powiem szczerze, że to Xiao Chiye skradł moje serce. Jest drugim synem bardzo potężnego rodu, który w pseudo-antycznych Chinach ma powody do nienawiści Shen Zechuana. Mimo sukcesów (a raczej ze względu na sukcesy) jego rodu trafia na dwór jako zakładnik, dostając "podrzędne" stanowisko jako naczelnik Imperial Army. Sam skrywa się za maską leniwego, ale i zapalczywego młodzieńca, który jest skory do pitki i bitki, i bardzo dużo osób się na to nabiera. Jednocześnie łatwo zauważyć, że jest inteligentniejszy i sprytniejszy, niż sam się kreuje, a po jakimś czasie powiedziane jest wprost, że ma on naturalny talent, jest świetnym strategiem i bardzo niebezpiecznym człowiekiem (potężnym fizycznie i wyćwiczonym w walce),nawet jeżeli przy okazji jest sfrustrowanym, młodym człowiekiem. A sfrustrowany jest dlatego, że ma jedno pragnienie - wrócić do swojego domu na prowincji i do rodziny. Nie wiem, ale coś w tym typie - osiłka i lenia, który sekretnie jest świetnym strategiem i myśli trzy kroki do przodu - jest dla mnie bardzo intrygujące.Obaj panowie z początku na pałacowej planszy ustawieni są jako wrogowie, ale ta granica z czasem się zaciera - sytuacja pomiędzy różnymi frakcjami i graczami potrafi zmieniać się z wydarzenia na wydarzenie, i nasi bohaterowie mogą być jednego dnia sojusznikami, by następnego wbijać sobie szpile. W dodatku autorka kreuje pomiędzy nimi paralele - głównie podkreślając, że żaden z nich nie jest naprawdę wolny (na SZ ciąży stygma związana ze zdradą ojca i z początku jest on wręcz fizycznie uwięziony, a XC jest nieoficjalnym zakładnikiem stolicy),ale też stawiając ich na równi pod względem intelektualnym i umiejętności walki.No i powiedzmy sobie szczerze, częściowo tę relację popycha popyt seksualny XC, który jest po prostu napalony, nawet jeśli nie chce się do tego przyznać.Na koniec powiem, że czekam na następną część, ale się trochę boję, że większość intryg i postaci przeleci mi nad głową. No nieważne - BoSaW kreuje się na dobrą epicką lekturę, która pewnie wywoła morze łez w przyszłości. Jeśli spamiętam chociaż część imion postaci i ich funkcje.
Jeżeli miałabym tę pozycję polecić (a chciałabym),to przede wszystkim z asteryskiem, że najlepiej poczekać, aż wyjdą ze trzy-cztery tomy (całość ma ich aż osiem),niż wgryzać się w to teraz. Ja sama nie jestem pewna, jak sobie dam radę za te trzy miesiące, gdy drugi tom wyjdzie.Myślałam, że Thousand Autumns ma dużo elementów intrygi politycznej i tendencję do skupiania...
You seem like you've done nothing," Xiao Chiye said. "Yet I feel like you've done everything." "Whether I did it or not, you all refuse to let me go." Bracing his hands on the bench, Shen Zechuan turned to Xiao Chiye and laughed quietly. "Well then - so you can be justified in hating me, why don't I do all those bad things?