Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Sławomir Gortych
James Clavell
Marek Stelar
Jordan Peterson
Ewa Sobieniewska
Gaëlle Nohant
Adrian Bednarek
Robin Stevens
Daisy Goodwin
Marcin Walczak
Ziemia umarła. Ludzkość została osierocona, chociaż sama przyczyniła się do śmierci rodzicielki. Ostatnie setki tysięcy przedstawicieli gatunku wyruszają w nieznane, by śladem swoich starożytnych poprzedników, odnaleźć planety, które staną się dla nich nowym domem.Jednak pasażerowie olbrzymich krążowników dysponują jedynie strzępkiem wiedzy, która pozwoliła Starożytnym terraformować obce planety, przystosować je do warunków niezbędnych człowiekowi. Wciąż dostępne są częściowo rozszyfrowane mapy gwiezdne, wskazujące, gdzie należy rozpocząć poszukiwania. Niepowodzenie oznaczać może jednak powolną śmierć wśród gwiazd.U celu swej podróży pasażerowie statku-arki „Gilgamesz” odkrywają największy skarb dawnych wieków – świat idealny, pełen lasów i mórz.Ale nie wszystko w „Świecie Kern” jest takim, jak przypuszczają nowi osadnicy. W orbitującej wokół planety stacji badawczej wciąż tkwi zamknięty w komputerach, zespolony ze sztuczną inteligencją duch doktor. Avrany Kern - osoby odpowiedzialnej za przemiany na planecie. Naukowczyni, która pod żadnym pozorem nie pozwoli na zakłócenie jej biologicznego eksperymentu. Świat Kern okazuje się być zamieszkały, co więcej - rozwinęła się tutaj zaawansowana społecznie i kulturowo cywilizacja, stworzona przez gatunek, który od zarania dziejów budził w ludziach atawistyczny lęk… Dwie cywilizacje zmierzają w stronę nieuniknionej konfrontacji, która wyłoni prawowitych dziedziców Nowej Ziemi.
Królu złoty, Wymiary znowu to zrobiły. Rewelacja, ale od początku. Akcja rozgrywa się na przestrzeni tysiącleci zdaje się, obserwujemy z jednej strony drogę statku-arki Gilgamesz ze zrujnowanej Ziemi do nowego domu, a z drugiej historię rozwoju cywilizacji pająków. Tak w telegraficznym skrócie. Wątki przeplatają się, czas skacze, a jednak w jakiś magiczny sposób, a raczej sprytne zabiegi fabularne obcujemy ciągle z tymi samymi bohaterami. Jak się to czyta? Fantastycznie. Autor znalazł złoty środek, nie jest to ani akcyjniak ani twarde sci-fi, wchodzi jak nóż w masło, a każdy kolejny rozdział pogłębia tylko apetyt na kolejne. Naprawdę, dawno nie czytałem nic co byłoby w przynajmniej zbliżony sposób angażujące. Rewelacja. Z jednej strony chciałbym zobaczyć ekranizację, z drugiej strony nie wiem czy oglądanie epopei o pająkach nie wykończyłoby moich nerwów.Kupować, czytać. Czym prędzej.
Królu złoty, Wymiary znowu to zrobiły. Rewelacja, ale od początku. Akcja rozgrywa się na przestrzeni tysiącleci zdaje się, obserwujemy z jednej strony drogę statku-arki Gilgamesz ze zrujnowanej Ziemi do nowego domu, a z drugiej historię rozwoju cywilizacji pająków. Tak w telegraficznym skrócie. Wątki przeplatają się, czas skacze, a jednak w jakiś magiczny sposób, a raczej...
Na wstępie przepraszam wszystkie pająki które zabiłem ,niech lud Porti się na mnie nie mści.Ziemia jest już niezdatna do życia, ostatnią nadzieją ludzkości są statki arki ,a my śledzimy historię jednego z nich czyli Gilgamesza,który napotyka planetę poddaną przez Stare Imperium terraformacji,ale coś tam poszło nie tak i powstała tam cywilizacja pająków chroniona przez obłąkaną sztuczną inteligencję Kern ,a może to jest coś więcej niż AI . 2 wciągające perspektywy,jedna pokazującą rozwój cywilizacji pająków przez pokolenia od polowania w lasach poprzez budowę miast zmiany kulturowe społeczne , pokazuję jej wojowników ,naukowczyń i innych wielkich samice czy samców Portie ,Bianke,Fabiana . I 2 perspektywa ludzi jak podróżują przez kosmos w rozpadającym się statku co trochę zasypiając w kryjokomorach. Obie perspektywy mnie ciekawiły chociaż bardziej ta pająków ,jak była pokazywana ich technologia tak różna od naszej ,ich zmagania z kolejnymi zagrożeniami ,ale perspektywa ludzi też miała swoje momenty i zaskoczenia i ciekawe postacie jak Holstein. I jeszcze zakończenie którego się nie spodziewałem polecam książkę nie tylko tym co lubią owady i pająki ale też wszystkim innym . I ostrzegam w tekście jest trochę opisów nogogłaszczek i szczekoczułek . Ja w pierwszym rozdziałach pająków trochę się wzdrygałem ale potem już traktowałem ich jak inna rasę jak orki czy elfy . Jeszcze super były rozdziały z pierwszymi rozmowami Kern z załogą Gilgamesza i te jej 2 osobowości ,miałem ciarki.
Na wstępie przepraszam wszystkie pająki które zabiłem ,niech lud Porti się na mnie nie mści.Ziemia jest już niezdatna do życia, ostatnią nadzieją ludzkości są statki arki ,a my śledzimy historię jednego z nich czyli Gilgamesza,który napotyka planetę poddaną przez Stare Imperium terraformacji,ale coś tam poszło nie tak i powstała tam cywilizacja pająków chroniona przez...
Kiedy czytasz książkę i zdajesz sobie sprawę, że kibicujesz pająkom...
Świetna! Rozwój obu cywilizacji przedstawiony wspaniale wielowątkowo, bo nie tylko technologicznie, ale i społecznie, kulturowo. Dwie równoległe, fabularne spirale adaptacji i postępowości o przeciwnych zwrotach odpowiednio dla każdej cywilizacji- tej "u zarania" i tej u schyłku. I ok, to nie tak, że nie miała suchych wątków czy niezbyt przekonywujących motywów, ale są one porządnie osadzone w konwencji i w dalszym ciągu - do czegoś jednak zmierzają lub coś mają uwypuklić. No bardzo, bardzo mi się podobala! Jaka niespodzianka!
Świetna! Rozwój obu cywilizacji przedstawiony wspaniale wielowątkowo, bo nie tylko technologicznie, ale i społecznie, kulturowo. Dwie równoległe, fabularne spirale adaptacji i postępowości o przeciwnych zwrotach odpowiednio dla każdej cywilizacji- tej "u zarania" i tej u schyłku. I ok, to nie tak, że nie miała suchych wątków czy niezbyt przekonywujących motywów, ale są one...
Nie no nie. Porostu nie tego oczekiwałam. Może poprostu nie moje klimaty. Nie wiem czy sięgnę po kolejną część.
„Dzieci czasu” to dzieło Adriana Tchaikovskyego z gatunku science – fiction i opowiada o losach ludzkości po zagładzie Ziemi. Ocaleni postanawiają wyruszyć w kosmos by odnaleźć dla siebie nowy dom na jednej bądź kilku planetach. Czy miejsca do których dotrą okażą się dla nich przychylne? Czy nowoodkryte światy dadzą się terraformować?W mojej ocenie na całą, prawie 700 stronicową opowieść składają się właściwie dwie główne historie. Pierwsza z nich związana jest z ludźmi/załogą, którzy/która poszukują/poszukuje miejsca do zamieszkania, druga dotyczy pająków z cywilizacji rodzącej się na jednej z planet, w wyniku pewnego eksperymentu medycznego. Sam pomysł na fabułę uważam za bardzo oryginalny i ciekawy. Świetnie ukazuje, jak nasza cywilizacja oddziałuje na wszystko wokół i jak łatwo potrafilibyśmy doprowadzić do samozagłady. Autor stworzył fascynujące i niepokojące światy, ale jednak w moim przekonaniu książka jest zbyt długa. Brakuje w niej wyrazistych bohaterów – z żadnym nie udało mi się złapać jakiejkolwiek więzi, wypełniona została niepotrzebnymi filozoficznymi wątkami, zbędnymi opisami i dziwnymi zjawiskami jak np. chemicznie tresowane mrówki.To wszystko sprawia, że całość ciągnie się jak flaki z olejem, a jeśli dołączyć do tego naukowe fragmenty/opisy, które dla takiego laika jak ja stanowią czarną magię, mamy gwarancję niezrozumienia i nudy. Ospale prowadzoną akcję przerywa moment w którym, ludzie i pająki w końcu spotykają się ze sobą i dochodzi do pierwszych konfliktów – zderzenia się ze sobą dwóch różnych cywilizacji zwykle nie da się popsuć.„Dzieci czasu” to lektura, która mnie zawiodła, ale jednocześnie nakłoniła do przemyśleń kwestii dotyczących większego dbania o planetę czy tego w jakim kierunku idzie obecny rozwój technologii.
„Dzieci czasu” to dzieło Adriana Tchaikovskyego z gatunku science – fiction i opowiada o losach ludzkości po zagładzie Ziemi. Ocaleni postanawiają wyruszyć w kosmos by odnaleźć dla siebie nowy dom na jednej bądź kilku planetach. Czy miejsca do których dotrą okażą się dla nich przychylne? Czy nowoodkryte światy dadzą się terraformować?W mojej ocenie na całą, prawie 700...
Książka mi się podobała. Autor przedstawił tutaj dwie linie fabularne, które bardzo od siebie się różniły. Pierwsza z nich (nazwijmy ją bez spoilerów "planetarną") była bardzo unikalna - świeży koncept, z którym się wcześniej nie spotkałem, bardzo dużo pomysłowości autora oraz scenariusze i ich rozwiązania, których zwykle się nie spotyka w powieściach.Fabuła 'kosmiczna' również oferowała naprawdę dużo nowych pomysłów. Zabawy hibernacją oraz wytwarzaniem się legend były ciekawe. Cały czas się zastanawiam, czy lekkie skrócenie tej powieści, usunięcie kilku fragmentów z drugiej połowy nie wyszłoby jej na dobre. Nie jestem pewien. Zakończenie nie było za bardzo satysfakcjonujące, ale nie było złe.Uważam, że to jest dość lekkie sci-fi, ale przepełnione interesującymi pomysłami, które może sprawić sporo radości podczas czytania.
Książka mi się podobała. Autor przedstawił tutaj dwie linie fabularne, które bardzo od siebie się różniły. Pierwsza z nich (nazwijmy ją bez spoilerów "planetarną") była bardzo unikalna - świeży koncept, z którym się wcześniej nie spotkałem, bardzo dużo pomysłowości autora oraz scenariusze i ich rozwiązania, których zwykle się nie spotyka w powieściach.Fabuła 'kosmiczna'...
Osobliwa, a jednocześnie zaskakująco sensowna wizja świata, w którym ewolucja na obcej planecie poszła w innym kierunku, niż można by zakładać, natomiast rozwój sytuacji na Ziemi przebiegł dokladnie tak, jak od wieków przewiduje każdy szanujący się pesymista.Na całą opowieść składają się trzy przeplatające się ze sobą historie: ludzkiej załogi rozpaczłowie szukającej miejsca nadającego się do zamieszkania, pająków z cywilizacji rodzącej się na planecie będącej wynikiem eksperymentu oraz pewnej pani doktor, która ten eksperyment zaczęła. Zaznaczyć należy, że rozdziały poświęcone tej ostatniej pojawiają się bardzo sporadycznie.Wszystkie z opisywanych historii potrafią zaangażować równie mocno, choć każda z innej przyczyny. W przypadku akcji dziejącej się na statku kosmicznym jest to nieprzewidywalność. Choć od początku można się domyślić gdzie skończy się podróż jego załogi, to wydarzenia, jakie mają miejsce po drodze oraz sposob, w jaki sie rozwiną stanowią jedną, wielką, nieintuicyjną zagadkę, której śledzenie to czysta przyjemność. Momentami wydarzenia zdają się zbyt skrócone i pobieżnie potraktowane, jednak znajduje to uzasadnienie w formie prowadzenia narracji.Co do historii ewolucji pająków, osobiście uważam te rozdziały za najciekawsze. Sposób, w jaki się rozwinęły, podstawy ich świata i techniki, kierunek, w jakim poszła ich cywilizacja - wszystko to zostało bardzo sensownie przemyślane i satysfakcjonująco łączy się z faktami naukowymi. Nie ma tu radosnych wytworów puszczonej wolno fantazji autora, są za to informacje kreatywnie wykorzystane przy wyobrażaniu sobie "co by było, gdyby". No dobra, nie rozpędzajmy się z tym brakiem fantazji, pod sam koniec książki inżynieria naszych pająków osiąga tak dziwny poziom, że zakrawa to na kiepskiej jakości fizyczne fantasy, a do kompletu zabrakło im jeszcze tylko metody dojenia kosmicznych potworów spaghetti. Nie zagrał również pewien fragment z mniej więcej środkowej części powieści, gdzie pająki, na ogół bardzo błyskotliwe i inteligentne, nagle z nieznanych przyczyn zaliczyły regres i wzięły się za badania naukowe metodą na niemowlaka (w klimacie: rozwal coś, żeby zobaczyć, czy się rozwala, zjedz żeby sprawdzić, czy jadalne). Aczkolwiek pomijając te krótkie epizody, całość jak najbardziej trzyma się logiki. Opowiadając nam o rozwoju świata pająków autor wykorzystał pewien specyficzny zabieg: każdej kolejnej pajęczycy o której czytamy, nadał on to samo imię, w wyniku czego za każdym razem czytamy o przygodach Portii, choć zawsze jest to już inna postać. Części czytelników może to nie przypaść do gustu, ja jednak uważam, że jest to zdecydowanie bardziej klarowny sposób przekazywania opowieści tak rozciągniętej w czasie, gdzie nie tyle liczy się sama bohaterka, co głównie wydarzenia, jakich jest uczestniczką. Narracja poprowadzona jest na tyle sprawnie, że czytelnik nie powinien mieć trudności z określeniem, o której Portii jest aktualnie mowa i którą postać w danym momencie śledzi. Co się natomiast tyczy negatywnych stron całego pajęczego wątku, w pewnym momencie autor wpada w schemat, każda kolejna historia zawiera te same punkty zwrotne, przez co staje się... nużąca. Nie powiem nudna, bo mimo wszystko do samego końca ciekawie było obserwować postęp technologiczny tych stworzeń i ich coraz bardziej pomysłowe działania.Rozdziałów dot. doktor Avrany było stosunkowo niewiele i w zasadzie właśnie niewiele wnosiły. Sama jej postać jak najbardziej przydała się przy pchaniu fabuły do przodu, ale to by było na tyle.Naprawdę dobra książka, jeśli ktoś szuka oryginalnej tematyki, a jednocześnie ceni sobie tworzenie wizji przyszłości w oparciu o obecną wiedzę naukową. Nie polecam natomiast miłośnikom krwi, flaków i bitew z obcymi formami życia - stanowczo nie ten adres.
Osobliwa, a jednocześnie zaskakująco sensowna wizja świata, w którym ewolucja na obcej planecie poszła w innym kierunku, niż można by zakładać, natomiast rozwój sytuacji na Ziemi przebiegł dokladnie tak, jak od wieków przewiduje każdy szanujący się pesymista.Na całą opowieść składają się trzy przeplatające się ze sobą historie: ludzkiej załogi rozpaczłowie szukającej...
Bardzo pozytywne zaskoczenie. Obawiałem się licznych wątków fantasy, ale to jest pełnowymiarowe science fiction. Świetny pomysł i wykonanie.
Jako zażarty arachnofob mógłbym mieć z tą książką spore problemy, ale nie mam. Jest genialna. Pomysł na opowieść o pająkach budujących na obcej planecie cywilizację techniczną i resztce ludzkości błąkającej się w wielkim statku-arce od gwiazdy do gwiazdy jest nie tylko świetny, ale także świetnie zrealizowany! Nie mogę się doczekać kontynuacji!
Z jakiej innej przyczyny stworzono nas tak, byśmy cały czas się doskonalili, jeśli nie po to, byśmy sięgali gwiazd?
A jednak najwyraźniej budowanie przyszłości nie jest takie proste. Każda niż łączy się z kolejną i niełatwo jest przestać je splatać.
Cóż za historia! Od małpy do człowieka, poprzez zdolność posługiwania się narzędziami, rodzinę, wspólnotę, podporządkowywanie sobie środowiska, rywalizację, wojny, niekończące się wyniszczanie licznych gatunków, z którymi współdzielili planetę. Stanowili wówczas kruchutki szczyt fundamentu Starego Imperium, kiedy byli niczym bogowie i podróżowali wśród gwiazd, żeby tworzyć obrzydliwości na planetach z dala od Ziemi. I zabijali się nawzajem na sposoby niepojęte i niewyobrażalne dla ich małpich przodków. A potem my. Spadkobiercy zniszczonego świata, usiłujący sięgać gwiazd, nawet gdy Ziemia umierała pod naszymi stopami. Rasa ludzka postawiła wszystko na jedną kartę i zaczęła budować statki-arki. Statek-arkę, teraz już w liczbie pojedynczej, bo o pozostałych słuch zaginął. A oni mimo to wciąż kłócili się, walczyli, uprawiali prywatę, ulegali niezaspokojonym ambicjom, nienawiści i prowadzili wojny domowe. A przez cały ten czas nasz wróg, nasz nieznany wróg, rósł w siłę.
Cóż za historia! Od małpy do człowieka, poprzez zdolność posługiwania się narzędziami, rodzinę, wspólnotę, podporządkowywanie sobie środowis...