Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Marek Aureliusz
Mark Z. Danielewski
Yōko Ogawa
Callie Hart
Lauren Roberts
Marcin Kozioł
Maria Kuncewiczowa
Cezary Harasimowicz
Adrian Bednarek
Przemysław Piotrowski
Laureatka Nagrody Literackiej Nike 2023.Powieść jednej z najwybitniejszych współczesnych polskich pisarek. Zyta Rudzka w zachwycającej niekonwencjonalną formą powieści po raz kolejny śmiało eksperymentuje z językiem i urzeka oryginalnym, bezkompromisowym stylem. Historia małżeństwa fryzjerki męskiej i dżokeja. Wera i Karol przeżyli ze sobą całe życie. Od dostatku do biedy. Teraz Wera chodzi po starych miłościach, żeby załatwić mężowi buty do trumny. Trudno o dobre buty dla nieboszczyka. Rudzka w swoim charakterystycznym ostrym stylu oraz z poczuciem humoru przedstawia portret kobiety silnej i drapieżnej, która nigdy nie składa broni.„Moja bohaterka straciła miłość, męża, pracę. Niewielki dorobek wyprzedała na bazarze. Ale Wera jest nie do zdarcia. Nie celebruje utraty. Nie chce być wdową ani ofiarą. Kocha, kogo chce, i żyje, jak chce, stąd jej siła. Spotykam ciągle takie kobiety – chciałam oddać im głos” - Zyta Rudzka.„Ten się śmieje kto ma zęby” to najlepsza polska książka 2022 roku według Gazety Wyborczej i tygodnika „Polityka”, a także laureatka Nagrody Literackiej im. Adama Mickiewicza i Nagrody Literackiej m. st. Warszawy.„Historia Wery jest wywrotowa, ponieważ nie próbuje wzruszać, przekonywać, edukować, uwodzić pięknem. Ciągnie za sobą i popędza, by nagle zwalniać i otwierać kolejne zaplecza, magazyny i nieokiełznane, idące z trzewi wątki” - Inga Iwasiów w laudacji jury Nagrody Literackiej Nike.„Rudzka jest w polskiej literaturze zjawiskiem wyjątkowym. Zdania w jej nowej powieści tną jak noże, narzucają rytm lektury tak, że z impetem wchodzimy w monolog wdowy po dżokeju. Rudzka w swojej powieści wywraca na nice to, co znamy, i zarządza swoje porządki w zdaniu” - Justyna Sobolewska, „Polityka”„Książka Rudzkiej pojawia się na szczycie podsumowań wrażeń tak wielu odbiorców literatury. Dostaliśmy w tym roku wiele dobrych opowieści zmyślonych i wziętych z życia, ale - gdy idzie o nasze podwórko - historia Wery przebiła wszystko. Nie mam pojęcia, czy pisarka dostanie, jak najbardziej zasłużenie!, najważniejsze nagrody w roku przyszłym, ale jedno jest pewne: Zyta Rudzka wygrała więcej, niż się zdaje. Odwagą, szwungiem, rozumieniem języka, nieoglądaniem się na innych” - Michał Nogaś, „Książki. Magazyn do czytania”„Niekwestionowanym numerem jeden mijającego roku jest dla mnie powieść Zyty Rudzkiej” - Bernadetta Darska„Powieść roku! Napisała ją Zyta Rudzka. Już jej tytuł jest intrygujący: „Ten się śmieje, kto ma zęby”. A reszta jest odważna, zaskakująca i porywająca” - Leszek Bugajski, Wprost”„Ależ świetna jest ta nowa Rudzka. Napisanie takiej postaci to trudna sztuka. Trzeba przykuć uwagę czytelnika czymś innym niż sympatią; zaryzykować jego niechęć, zmieszanie, zarzuty promowania niezdrowych wzorców. Nie bać się niedopowiedzeń czy narracyjnych luk. Pisać bezczelnie, obok kanonu, oczekiwań i trendów. Niewielu się to uda. Rudzkiej znów się udało” - Emilia Dłużewska, „Gazeta Wyborcza”„Rudzka ma własne miejsce na mapie nowej polskiej prozy, a od koleżanek i kolegów po fachu dzieli ją całkiem spory dystans. Jest też rzadkim przykładem prozaiczki, która uprawia twórczość autotematyczną, łącząc fabuły kolejnych utworów w złożony projekt artystyczny. Z tego względu może najlepiej po prostu czytać Zytę Zytą. Na szczęście mamy z czego wybierać” - Joanna Piechura, „Dwutygodnik”
Książka mi się podobała i byłoby o gwiazdkę więcej gdyby nie te wyuzdano-wulgarne momenty. Nie jest to coś o czym nigdy nie słyszałam ani coś, przed czym trzeba się chować i udawać, że tago na świecie nie ma, bo owszem jest. Tyle tylko, że takie sceny zakłócały mi odbiór powieści, bo Wera spodobała mi się jako babka konkretna, twardo stąpającą po ziemi i wielokrotnie wygłaszająca w swych monologach prawdę o życiu bez lukrowej otoczki. No ale kto wie, być może Wera bez swoich wulgaryzmów nie byłaby Werą, którą lubię :) Polecam czytać z notesem i czymś do pisania pod ręką ;)
Książka mi się podobała i byłoby o gwiazdkę więcej gdyby nie te wyuzdano-wulgarne momenty. Nie jest to coś o czym nigdy nie słyszałam ani coś, przed czym trzeba się chować i udawać, że tago na świecie nie ma, bo owszem jest. Tyle tylko, że takie sceny zakłócały mi odbiór powieści, bo Wera spodobała mi się jako babka konkretna, twardo stąpającą po ziemi i wielokrotnie...
To nie jest książka dla każdego i nie każdy ją zrozumie-trzeba mieć dystans: do siebie, do otaczającego świata a przede wszystkim tolerancję na inność, że ktoś inaczej myśli, postępuje, ma inne wartości. Autorka używa bardzo prostego, dosadnego języka, czym kreuje bohaterkę na prostą kobietę, żeby nie powiedzieć prostacką. Ale właśnie ten język powoduje, że ta historia jest prawdziwa!! Nie ma lukru, jest życie! I to jest tu najważniejsze! Takich ludzi jest mnóstwo, taki prosty człowiek prawdę Ci powie, jak myśli tak zrobi, nie udaje..
To nie jest książka dla każdego i nie każdy ją zrozumie-trzeba mieć dystans: do siebie, do otaczającego świata a przede wszystkim tolerancję na inność, że ktoś inaczej myśli, postępuje, ma inne wartości. Autorka używa bardzo prostego, dosadnego języka, czym kreuje bohaterkę na prostą kobietę, żeby nie powiedzieć prostacką. Ale właśnie ten język powoduje, że ta historia jest...
W krótkim odstępie czasu przeczytałam drugą książkę Zyty Rudzkiej i teraz już wiem, że styl poprzedniej nie był wyjątkiem, ale ta pani po prostu tak pisze.Jej styl jest szokujący, bohaterowie gdzieś z pogranicza marginesu, prawdziwi do bólu i odarci z jakiegokolwiek piękna, ale w jakiś sposób dla mnie egzotyczni.Niewiele się tu dzieje. To właściwie historia związana z pochówkiem męża, który wiąże się z wydatkami. Główna bohaterka jest mało sympatyczna, ale broni się swoją szczerością. Ona niczego nie udaje i nie kryguje się na kogoś lepszego.Bardzo odważna proza: trudna, szokująca, brutalna i brudna.Oryginalna. Trzeba to przeczytać, żeby zrosumieć.
W krótkim odstępie czasu przeczytałam drugą książkę Zyty Rudzkiej i teraz już wiem, że styl poprzedniej nie był wyjątkiem, ale ta pani po prostu tak pisze.Jej styl jest szokujący, bohaterowie gdzieś z pogranicza marginesu, prawdziwi do bólu i odarci z jakiegokolwiek piękna, ale w jakiś sposób dla mnie egzotyczni.Niewiele się tu dzieje. To właściwie historia związana z...
No cóż, nie uwierzyłam w Werę. Wypadła płasko i sztucznie. Od samego początku miałam poczucie, że autorka, jako wykształcona pańcia, myśli, że tak mówi i myśli prosta, nawet prostacka baba.Doczytałam, ale nie wciągnęła.
Kameralna, poetycka opowieść o pewnym pogrzebie, który staje się okazją do wystawienia rachunku. Rachunku nie tylko do zapłaty za usługę, ale i rachunku całego życia.Wera jest starszą panią i właśnie została wdową, ale skupia się na stawianiu kroków do przodu, a nie oglądaniu za siebie. Mimo to, przeszłość nie pyta o zdanie i odciska swoje piętno na jej rzeczywistości.Wyjątkowa powieść o butach, nożyczkach i ludziach, a po zsumowaniu całości — wyjątkowa powieść o życiu.
Kameralna, poetycka opowieść o pewnym pogrzebie, który staje się okazją do wystawienia rachunku. Rachunku nie tylko do zapłaty za usługę, ale i rachunku całego życia.Wera jest starszą panią i właśnie została wdową, ale skupia się na stawianiu kroków do przodu, a nie oglądaniu za siebie. Mimo to, przeszłość nie pyta o zdanie i odciska swoje piętno na jej...
Autorka po raz kolejny udowodniła, że jest mistrzynią słowa i potrafi opowiadać o trudnych sprawach bez zbytniego patosu, za to z ogromną autentycznością. Powieść wywołuje emocje i pozostawia czytelnika w stanie głębokiej refleksji. Już dawno nie spotkałam się z powieścią tak odważną, brudną w najlepszym tego słowa znaczeniu i jednocześnie niesamowicie prawdziwą.
Niewiele tu się dzieje w tej książce, ale JAK to się nie dzieje. Jaki to żywy język, jak spod tej gburowatości wyłazi serce, emocje i chęć godnego rozliczenia się ze swoimi sprawami, przeszłością, zmarłym. Fantastycznie to jest opisane, żywo, plastycznie, a przenośnie są tak soczyste, że aż po kilka razy smakowałam te zdania. Dawno nie czytałam niczego tak oryginalnego!
Grypso polo. Snuta językiem spatologizowanego rzezimieszka historia byłej fryzjerki, która przygotowuje pochówek zmarłemu mężowi. Problem w tym, że fabuła nie wciąga, a styl narracji – niejaka Wera przemawia do nas pierwszoosobowo – odrzuca. Zradza poczucie obcowania z prostakiem, przemocowcem czy wręcz darwinistą.Metoda Autorki, która całą książkę opiera na pomyśle pato-żargonu, po prostu się nie sprawdza. Przemyślenia snute językiem kloszarda są z natury płytkie, nie dają wglądu we wnętrze bohaterki, nie pozwalają jej poznać, względnie czynią ją postacią prymitywną. Zresztą sam ten żargon wydaje się być po prostu wymuszony, nieistniejący w rzeczywistości, wydumany. Nawet samo jego stężenie sprawia wrażenie sztuczność: w końcu żaden menel nie monologuje godzinami.Jak dla mnie książka stanowi literacką aberrację, skalkulowaną – treścią i formą – pod nagrody. Zresztą, jak się okazało, skalkulowaną skutecznie.
Grypso polo. Snuta językiem spatologizowanego rzezimieszka historia byłej fryzjerki, która przygotowuje pochówek zmarłemu mężowi. Problem w tym, że fabuła nie wciąga, a styl narracji – niejaka Wera przemawia do nas pierwszoosobowo – odrzuca. Zradza poczucie obcowania z prostakiem, przemocowcem czy wręcz darwinistą.Metoda Autorki, która całą książkę opiera na pomyśle...
Są takie książki, które czyta się na raz. Ale są też takie, z którymi siedzimy miesiąc, dwa. No i tak, literacko to świetnie zrobiona powieść, język jest żywy i ciekawy. Ale niestety strasznie mnie historia wymęczyła.
Książka Ten się śmieje, kto ma zęby to pozycja, która ma swoje mocne i słabe strony. Jednym z głównych problemów, z którym miałam trudność, i przez który ciężko mi było przejść do końca lektury, była wulgarność głównej bohaterki. Choć w pewnym stopniu można zrozumieć, że jej ostry język miał oddać autentyczność i buntowniczy charakter, momentami wydawał się przesadzony. Być może żałoba spowodowała spotęgowanie go, jednak zostajemy wrzuceni już w praktycznie fakt dokonany i nie mamy zbytnio możliwości przekonać się o zachowaniu bohaterki sprzed tego wydarzenia. Jedynie we wspomnieniach są ulokowane wydarzenia sprzed aktualnego biegu wydarzeń, jednakże one nieustannie krążą wokół bogatego życia romantycznego kobiety. Zamiast wzmacniać jej postać, ten element sprawiał, że stawała się mniej sympatyczna i trudniejsza do polubienia, a czytanie książki stawało się mniej przyjemne. Z drugiej strony, książka ma też swoje plusy, a największym z nich jest zakończenie. Autor zaskakuje i daje czytelnikowi satysfakcjonującą puentę, która nie tylko przynosi rozwiązanie wątków, ale też pozostawia miejsce na refleksję nad celem ludzkiego życia.
Książka Ten się śmieje, kto ma zęby to pozycja, która ma swoje mocne i słabe strony. Jednym z głównych problemów, z którym miałam trudność, i przez który ciężko mi było przejść do końca lektury, była wulgarność głównej bohaterki. Choć w pewnym stopniu można zrozumieć, że jej ostry język miał oddać autentyczność i buntowniczy charakter, momentami wydawał się przesadzony. Być...
Ja się cały czas uśmiecham, tylko bezobjawowo.
Pani dobrze znała mojego męża? Z widzenia czy z przyrodzenia?
Co zmarłemu było? Przerżnął życie. A z życiem przegranym po doktorach się nie chodzi. Bo jakby tak było, cały naród by w poczekalni siedział, a lekarze pierwsi. Zgadza się doktor?
Co zmarłemu było? Przerżnął życie. A z życiem przegranym po doktorach się nie chodzi. Bo jakby tak było, cały naród by w poczekalni siedział...