Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Chris van Tulleken
Rebecca F. Kuang
Carissa Broadbent
Janusz Onufrowicz
Lisa See
Anna Janiak
Edyta Świętek
Klaudia Zacharska
Wojciech Chmielarz
Andrzej Ziemiański
Arrakis, zwana Diuną, to jedyne we wszechświecie źródło melanżu. Z rozkazu Padyszacha Imperatora planetę przejmują Atrydzi, zaciekli wrogowie władających nią dotychczas Harkonnenów. Zwycięstwo księcia Leto Atrydy jest jednak pozorne – przejęcie planety ukartowano. W odpowiedzi na atak Imperium i Harkonnenów dziedzic rodu Atrydów Paul staje na czele rdzennych mieszkańców Diuny i sięga po imperialny tron. Oszałamiające połączenie przygody oraz mistycyzmu, ekologii i polityki."Diuna" otrzymała dwie najbardziej prestiżowe nagrody SF: Nebula i Hugo.Dom Wydawniczy REBIS oddaje czytelnikom nowe, poprawione wydanie cyklu „Kroniki Diuny”, który tworzą: "Diuna", "Mesjasz Diuny", "Dzieci Diuny", "Bóg Imperator Diuny", "Heretycy Diuny" i "Kapitularz Diuną".Najnowszą ekranizację "Diuny" wyreżyserował Denis Villeneuve ("Blade Runner 2049", "Sicario"). Autorami scenariusza są Eric Roth ("Forrest Gump"),Jon Spaihts ("Doktor Strange") i Denis Villeneuve, a muzyki – Hans Zimmer ("Gladiator", "Incepcja", "Dunkierka"). W obsadzie gwiazdy światowego kina: Timothée Chalamet, Rebecca Ferguson, Stellan Skarsgård, Jason Momoa, Charlotte Rampling, Javier Bardem, Josh Brolin, Zendaya i Oscar Isaac.
Nie ma chyba na świecie osoby, która by tytułu „Diuna” nie kojarzyła. Śmiało można stwierdzić, iż dzieło Franka Herberta dawno zyskało już status kultowego, a po wydaną w 1965 roku powieść sięgają kolejne pokolenia czytelników. Nic dziwnego, iż z wielkimi nadziejami wielu odbiorców oczekuje premiery nowego filmu, zaś wydawnictwo Rebis przygotowało z tej okazji specjalne wydanie Kronik Diuny.
Herbert z niesamowitym rozmachem zbudował uniwersum Diuny. Ludzkość przyszłości skolonizowała wiele planet Galaktyki, lecz jej struktury polityczne i społeczne pozostały dość konserwatywne. Oto najwyższą władzę sprawuje Padyszach Imperator, zaś Wysokie Rody toczą krwawą i zaciętą walkę o wpływy i władzę.
W sercu galaktycznego zamieszania pojawia się postać młodego Paula — niezwykłego młodzieńca, mającego okazać się wyczekiwanym Kwisatz Haderach. Jego losy, dramatyczne i pełne nieoczekiwanych zdarzeń, potrafią wciągnąć czytelnika bez reszty niczym grząskie pustynne piaski, tym bardziej, iż akcja rozgrywa się na gorącej i niegościnnej Arrakis, gdzie wydobywa się drogocenną przyprawę i gdzie siedzibę swą mają monstrualne czerwie.
Nie jest to moje pierwsze spotkanie z „Diuną", lecz stwierdzam z pełnym przekonaniem, iż trudno o powieść nakreśloną z podobnym rozmachem, w której nie doświadczy się ani chwili przestoju czy nudy. Tym samym powrót do stworzonego przez Franka Herberta uniwersum uważam za strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o wybór wakacyjnej lektury.
Z całą pewnością nie wszyscy „Diunę" pokochają. Niektórych może drażnić sposób narracji, innych — zbytnia teatralność dzieła Herberta. Postacie z tego świata, chociaż zdają się panować bezbłędnie nad swymi emocjami, wypełnione są po brzegi wrzącymi namiętnościami i takie jest również uniwersum Arrakis. Gorące, szalone, pełne miłości i nienawiści.
Nic dziwnego, iż tak doskonale oddają klimat powieści ilustracje Wojciecha Siudmaka. One również odznaczają się barokowym bogactwem i przepychem, fascynując i urzekając czytelnika. Jeśli więc jesteście kolekcjonerami pięknych publikacji, polecam wam wcześniejsze wydanie „Diuny". Jeżeli natomiast zależy nam na książce lekkiej i poręcznej, idealnej do wakacyjnej walizki, najnowsze wydanie filmowe idealnie nada się na tę okazję.
Ewa Szymczak
Diuna Franka Herberta jest tym dla science-fiction czym dla fantasy jest Władca Pierścieni. To bez większych wątpliwości najbardziej znana książka w historii gatunku. Obleczona w mityczną wręcz estymę, posiada rzesze wyznawców, a krytykowanie jej treści naraża komentującego na ataki fandomu. Zobaczmy więc co jest jej mocną, a co słabszą stroną?+-budowanie świata. Historia uniwersum jest niezwykle bogata i tajemnicza,-budowanie postaci. Poznajemy myśli, motywacje i wątpliwości bohaterów. Nic nie dzieje się bez przyczyny,-ciekawa wizja świata bez maszyn. Z uwagi na czas powstania książki, motyw jest tym ciekawszy, że dziś jest często pomijany,-wątki polityczne, machinacje, plany wewnątrz planów. Smaczki dotyczące władzy aktualne i dziś,-ciekawy kierunek rozwoju ludzkości. Mutanci, przyprawa, podróże kosmiczne, -państwo czy korporacja? Kto faktycznie sprawuje władzę?,-ciekawa wizja samospełniającej się przepowiedni i fałszywego mesjanizmu,-głos jako "system magiczny",-wątek romantyczny nie dominuje i nie przeszkadza.--wątek romantyczny jest jednak tym samym mało wiarygodny,-brakuje rozmachu. Jesteśmy w centrum konfliktu w imperium galaktycznym, a jakby to wszystko takie miałkie,-bawi mnie znów, gdy ludność żyjąca w straszliwych warunkach gromi istoty selekcjonowane i szkolone do wojny. (tak przyprawa, wiem, ale bez przesady). Rozumiem zaskoczenie, taktyka, ale żeby nie wyciagać wniosków, to juz zakrawa o śmieszność.-słabość imperium (5 mln ludzi na obcej planecie jest niezwyciężonych). Na nic technologia, na nic plany, na nic szkolenia, na nic dominacja w przestrzeni kosmicznej,-cały konflikt to właściwie starcie Harkonneów z Atrydami. I nie wiemy nic więcej o reszcie kosmosu, a szkoda, -drobnostka ale imiona przypominają trochę występującą po 2000 roku polską kulturę - Paul, Jessika i parę innych.neutalne- to książka z natury filozoficzna, nie space opera. Nie ma tu wybuchów, o bitwach dużo się słyszy, mniej się widzi. Są za to (dobre) pojedynki,- oznacza to, że książka skupia się na wewnętrznych monologach, co może nużyć.
Diuna Franka Herberta jest tym dla science-fiction czym dla fantasy jest Władca Pierścieni. To bez większych wątpliwości najbardziej znana książka w historii gatunku. Obleczona w mityczną wręcz estymę, posiada rzesze wyznawców, a krytykowanie jej treści naraża komentującego na ataki fandomu. Zobaczmy więc co jest jej mocną, a co słabszą stroną?+-budowanie świata....
Po raz pierwszy przeczytana w latach młodości (jak dawno to było). Pamiętam, że zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Mam zamiar obejrzeć film, dlatego najpierw jak to mam w zwyczaju sięgnąłem po raz kolejny po książkę. Odczucia może już nie tak wielkie, ale satysfakcja z przeczytania pełna.Plusy:+ uniwersum wykreowane przez Herberta wciągnęła mnie na wiele godzin;+ świat, w którym największym bogactwem jest woda zafascynował mnie;+ ekstremalne warunki życia wymuszają nieszablonowe rozwiązania;+ interesująca koncepcja nietracenia wody oraz jej odzyskiwania;+ spora dawka polityki i dyplomacji, elementów religii i mistycyzmu;+ bezwzględna walka rodów Atrydów i Fremenów z Harkonenami i Imperatorem;+ oczarował mnie pomysł na pustynne czerwie, filtraki, uzależniający melanż;+ intrygowały kobiety z zakonu Bene Gesserit oraz mentaci, nawigatorzy statków;+ to, że pamiętałem zarys fabuły mimo upływu lat świadczy, że utkwi w pamięci;+ każdy w swoim życiu staje przed dylematami, trudnymi wyborami;+ pomimo kilku niepotrzebnych „dłużyzn” czyta się wyśmienicie.Minusy:- w odbiorze nie jest zbyt łatwa, niektórych przez to może zniechęcić.Ogółem książka bardzo dobra.
Po raz pierwszy przeczytana w latach młodości (jak dawno to było). Pamiętam, że zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Mam zamiar obejrzeć film, dlatego najpierw jak to mam w zwyczaju sięgnąłem po raz kolejny po książkę. Odczucia może już nie tak wielkie, ale satysfakcja z przeczytania pełna.Plusy:+ uniwersum wykreowane przez Herberta wciągnęła mnie na wiele godzin;+...
"Diuna" ma pewne intrygujące momenty i nie żałuję, że ją przeczytałem, ale ogólnie patrząc, to nie jest dobra książka. Nie rozumiem jej popularności i trwałego miejsca w popkulturze.Cała opowieść jest w zasadzie dość naiwnie napisana: ot, klasyczna bajka o drodze bohatera, przejściu od maleńkości po wielkość. Przez większą część książki akcja potwornie się wlecze, po czym nagle - bach! - główny bohater zbiera armię i wygrywa. Dość absurdalne motywy religijno-genetyczne byłyby ciekawsze, gdyby zostały lepiej wyjaśnione lub układały się w bardziej spójną całość z jakością samej powieści. Na przykład gdyby autor pokusił się o stworzenie świata porównywalnego z tolkienowskim Śródziemiem. Niestety w obecnym wydaniu spora część książki jest dla czytelnika po prostu nudna i niezrozumiała.Losy postaci są kiepsko zarysowane i nierzadko nagle się urywają. Główny antagonista ginie znienacka, a jego śmierć nie wzbudza w czytelniku w zasadzie żadnych odczuć.Co więcej, czerpanie przez autora pełnymi garściami z kultury islamu jest komiczne. Zwłaszcza gdy pojawiają się tam wyrażenia "pożyczone" dosłownie jeden do jednego, takie jak hadżdż, dżihad, czy Misr. Oczytanego odbiorcę będzie raził fakt, że Fremenowie byli - dosłownie - Egipcjanami...Podoba mi się sama koncepcja świata, podobają mi się czerwie pustyni, cały wykreowany obraz pustynnej planety. Nie żałuję zabrania się za tą lekturę, ale nadal pojąć nie mogę, dlaczego akurat ta powieść zrobiła taką karierę w świecie.
"Diuna" ma pewne intrygujące momenty i nie żałuję, że ją przeczytałem, ale ogólnie patrząc, to nie jest dobra książka. Nie rozumiem jej popularności i trwałego miejsca w popkulturze.Cała opowieść jest w zasadzie dość naiwnie napisana: ot, klasyczna bajka o drodze bohatera, przejściu od maleńkości po wielkość. Przez większą część książki akcja potwornie się wlecze, po czym...
Nie oceniam, bo po prostu nie dałam rady się przebić. Może wzięłam się za nią w złym momencie, przytłoczona studiami i pracą, ale zamiast zrelaksować się z książką musiałam wytężać umysł, żeby połapać się kto jest kim, co do siebie mówią i co się w ogóle dzieje. Zaznaczę, że było to moje pierwsze zetknięcie z Diuną, nie oglądałam nigdy ekranizacji. Może to też błąd. Sięgnę po film i może wtedy wrócę, a łatwiej mi będzie się połapać w fabule.
Nie oceniam, bo po prostu nie dałam rady się przebić. Może wzięłam się za nią w złym momencie, przytłoczona studiami i pracą, ale zamiast zrelaksować się z książką musiałam wytężać umysł, żeby połapać się kto jest kim, co do siebie mówią i co się w ogóle dzieje. Zaznaczę, że było to moje pierwsze zetknięcie z Diuną, nie oglądałam nigdy ekranizacji. Może to też błąd. Sięgnę...
Wybitne dzieło. Książka sięga poza horyzonty. Patrzy dalej. Świeci jaśniej.
Niesamowite, jak wydaje mi się genialna, a jednocześnie bełkotem i głupstwem. Pierwszy raz w życiu trudno mi zaliczyć konwencjonalnie książkę do tych, które mi się podobają. Fabuła oraz sposób wyrazu nie należy do lubianych przeze mnie najbardziej, lecz idealnie pasują do przekazu autora. Najlepszy znany mi sposób wyrazu w stosunku do zawartości powieści.Wydaje się prosta na powierzchni, a wchłania jak piaski Pustynnej Planety/Diuny/Arrakis. Spoglądanie ze szczytu wydmy (dune),gdy się już zakończyło lekturę całości... Bohaterowie mają nieznane nam umiejętności, lecz tak samo czyhają na nich pułapki umysłu. Logicznie wszystko się zgadza, jednak życiowo popełnia się błąd, często tragiczny w skutkach."Diuna" pokazała mi, że tak jak trzeba być pewnym w działaniu i się nie wahać, pewne ograniczenia pozostają; rozum ludzki i podobny zawsze będzie za mały.Trudno mi się pogodzić z tym, jak szeroką perspektywę pozostawiła książka, ale w tym tkwi jeden ze składników jej oddziaływania. Szkoda też, jak skąpe opisy Frank Herbert zastosował w swoim dziele. Jednocześnie rozumiem, iż w inny sposób się nie dało, żeby "Diuna" dawała ten typ doświadczenia, jaki daje: enigmatyczny i dogłębny. Coś się klaruje na granicy horyzontu. Lęk przed nieznanym i wola przetrwania zdaje się być ponad postępem, ponad dokonaniami świadomych istot. "Diuna" okazała się dla mnie nie być TYM, na co miałam nadzieję. Mówię to, chociaż nie potrafię nazwać swoich oczekiwań. Mój system ocen wymaga rewizji. Nie według planu/nadziei/oczekiwań nie zawsze oznacza gorzej i to właśnie jest ten przypadek. Narzekałam nieraz na tę książkę, zaś teraz paradoksalnie mnie kusi, żeby zacząć od początku. Czy sięgnę po kolejne tomy? Chciałbym, jednakże zobaczymy, co z tego wyjdzie. W książce są pokazane różne kontrasty i zbieżności, które warto odkrywać samemu.Do jakiego stopnia jesteśmy efektem własnych decyzji, czym są one uwarunkowane i co nas warunkuje? Jaka jest nasza odpowiedzialność za te decyzje? Jaka powinna być i według jakich prawideł? itd. itd. można pytać. Świat Herberta przypomina nasz pewnymi elementami, lecz z tego powstało coś nowego (do pewnego stopnia).
Niesamowite, jak wydaje mi się genialna, a jednocześnie bełkotem i głupstwem. Pierwszy raz w życiu trudno mi zaliczyć konwencjonalnie książkę do tych, które mi się podobają. Fabuła oraz sposób wyrazu nie należy do lubianych przeze mnie najbardziej, lecz idealnie pasują do przekazu autora. Najlepszy znany mi sposób wyrazu w stosunku do zawartości powieści.Wydaje się prosta...
Na wstępie zaznaczę, że rzadko sięgam po fantastykę, bo nie rządzą w niej prawa fizyki, którym podlega człowiek, i przez to nie czuję żadnego napięcia - wiem, że jeśli autor będzie miał taką wolę, to bohater wykaraska się nawet z najgorszego niebezpieczeństwa. Dlaczego piszę o fantastyce w kontekście "Diuny"? Ano bo taki właśnie vibe daje mi ta książka. Jest tu więcej magii niż wymyślonych wynalazków, które przynajmniej muszą wydawać się prawdopodobne. W roku 10 000 z jakiegoś powodu sprawy rozwiązuje się pojedynkami na miecze, a możni tego wszechświata podlegają kodeksowi honorowemu. Jest to kolejna wariacja na temat średniowiecza z magią, tylko tu po prostu w kosmosie. Dlaczego więc w ogóle zdecydowałam się sięgnąć po "Diunę"? Bo nie tego się spodziewałam! Po różnych opiniach wyobrażałam sobie, że nacisk będzie położony na politykę i na walkę ze sztuczną inteligencją. Niestety intryga jest tu bardzo rozczarowująca, nie wiem nawet, czy można to nazwać intrygą! Co więcej, niewiele w sumie się dowiadujemy o systemie władzy - panuje system feudalny, ale jak się utrzymuje - nie wiadomo. Kiedyś się na to umówiono i nie pytajcie dlaczego. Niestety pełno tu dziur w logice, a miejscami książka wręcz nie ma sensu. Mimo to "Diuna" ma pewne zalety - sądzę, że udało się autorowi zbudować klimat. Opisy arrakijskiej przyrody i tego, jak ludzie sobie w tych warunkach radzą, sprawiały, że faktycznie się w tym świecie zanurzałam za każdym razem, gdy sięgałam po książkę. Ciekawy był też wątek ekologiczny. Te elementy pozwalają przypuszczać, że potencjalnie autor potrafi pisać. Nie mam zatem pojęcia, dlaczego prawie wszystkie kluczowe wydarzenia czy procesy po prostu jakby wyciął z tej książki! Chyba najbardziej jednak irytował mnie absolutnie nikomu niepotrzebny orientalizm! Nie mieści mi się w głowie, jak ktoś, kto demonstruje bądź co bądź progresywne poglądy w przypadku wątku ekologicznego, uznał że ma prawo do zrobienia karykatury z Arabów/Beduinów/muzułmanów? Być może w jego głowie to zresztą wszystko jedno. To jedna z książek o największym stężeniu stereotypów na stronę, jaką czytałam (druga to "Protokoły Mędrców Syjonu", co o czymś swiadczy xD). I to bulwersuje. Ale egzotyzowanie nazw własnych w tej książce to już wręcz śmieszy! Padłam, jak zobaczyłam, że Fremeni mówią na siebie "lud Misr" - wow cóż za tajemnicza, egzotyczna nazwa! (tyle tylko, że - dla tych co nie wiedzą - Misr po arabsku oznacza po prostu Egipt). Albo jak tradycyjny, ceremonialny zwrot używany w rodzie wodza plemienia to "Subak ul kuhar" i odpowiedź "Subak un nar" (po arabsku "Sabah al-chejr", "Sabah an-nur" to najzwyczajniej w świecie "Dzień dobry!", "Dzień dobry!"). Co ciekawe rykoszetem dostaje się też jeszcze bliższemu wschodowi, że tak to ujmę. Złol ma na imię Vladimir, a język słowiański też jest tajemniczym językiem ceremonii - "Ima trava okolo! I korenja okolo!" (w sumie nawet nie wiadomo, dlaczego, skoro galach to hybryda anglo-słowiańska). Przez wybór nastolatka na głównego bohatera mniemam, że w zamierzeniu jest to książka skierowana do młodzieży, a ściślej - do młodych chłopaków (i to już łaskawość z mojej strony, bo w przeciwnym razie, czemu autor wielokrotnie by pisał o seksie nastolatków?! - mam cię na oku, Franku Herbercie!),ale nie polecam tej książki ani tej grupie, ani nikomu.
Na wstępie zaznaczę, że rzadko sięgam po fantastykę, bo nie rządzą w niej prawa fizyki, którym podlega człowiek, i przez to nie czuję żadnego napięcia - wiem, że jeśli autor będzie miał taką wolę, to bohater wykaraska się nawet z najgorszego niebezpieczeństwa. Dlaczego piszę o fantastyce w kontekście "Diuny"? Ano bo taki właśnie vibe daje mi ta książka. Jest tu więcej magii...
Ileż się dzieje w tej książce. Słusznie mówią, że to jedna z tych powieści, które trzeba przeczytać. Sięgnęłam po nią, bo wstyd mi było, że jeszcze nie czytałam, choć obiecywałam sobie jes cze zanim film wszedł do kin. I choć film uważam za arcydzieło, książka dała mi jeszcze więcej!Nie będę pisać o fabule, bo ta, choć wciągająca, była dla mnie tylko tłem do tego, co naprawdę jest istotą "Diuny". A tych tematów jest tu dużo. I zapewne każdy odnajdzie tu swoje tropy analogii do współczesnego świata. Bo "Diuna" jest o:💧 wodzie, jej znaczeniu i szacunku wobec niej;🌱 ekologii, przyrodzie i stosunku człowieka do niej;👥️różnorodności kulturowej i otwartości na nią lub... braku tej otwartości;🫂 relacjach między ludźmi na poziomie jednostek: między przyjaciółmi, wrogami, kochankami, rodzicem i dzieckiem, rządzącym i rządzonym... 💰 władzy, ekonomii, polityce.I pewnie znalazłoby się jeszcze mnóstwo innych...Uwielbiam uczucie intelektualnego mrowienia, gdy książka, którą właśnie czytam, inspiruję do poszukania i odkrywania kulturowych tropów, nawiązań, odniesień. Czytanie było... prawdziwą ucztą!
Ileż się dzieje w tej książce. Słusznie mówią, że to jedna z tych powieści, które trzeba przeczytać. Sięgnęłam po nią, bo wstyd mi było, że jeszcze nie czytałam, choć obiecywałam sobie jes cze zanim film wszedł do kin. I choć film uważam za arcydzieło, książka dała mi jeszcze więcej!Nie będę pisać o fabule, bo ta, choć wciągająca, była dla mnie tylko tłem do tego, co...
"Diuna" leżała u mnie na półce wstydu dosyć długo. W tym roku zabrałam się w końcu za książkę pożyczoną ponad piętnaście lat temu i wsiąkłam na tyle, że zamierzam przeczytać cały cykl. Gatunek powieści definiuję jako hero fantasy osadzone w przyszłości z elementami science-fiction, klimatem mocno przypomina Gwiezdne Wojny (być może George Lucas się inspirował tym dziełem?). Bohaterowie posiadają nawet podobne moce jak Jedi, np. Głos. Książka nieźle zniosła próbę, jeśli chodzi o język czy opisywaną technologię (przynajmniej lepiej niż s-f Lewisa). Tytułowa "Diuna" pada zaledwie jakieś trzy razy, więc nie rozumiem, czemu nie nazywa się "Arrakis", ale może po przeczytaniu cyklu zagadka się rozjaśni. Podobnie jak rozjaśniło się wiele innych zagadek, gdy odkryłam słowniczek na końcu. Osobiście nie uważam, że to wada. Również przebrnęłam przez początkowy zalew postaci poprzez wielokrotne wracanie do jednego z akapitów przedstawiających dzieło Irulany. Specyficzne słownictwo nadaje głębi temu światu i przybliża kulturę dla czytelnika. Powieść przepełnia teatralny styl pełny pompatycznych wywodów oraz różnego rodzaju mądrości, które postacie przekazują sobie nawzajem (lub autor czytelnikowi). Jednak akcja toczy się wartko i każdy rozdział trzyma w napięciu. Nawet pół godziny czytania wieczorem popycha fabułę do przodu. Cieszy mnie to, że również Herbertowi nie drży pióro, gdy trzeba zakończyć żywota jakiejś postaci. Jednak dzieło Herberta zestarzało się pod innymi względami. Paul jest nadczłowiekiem i typowym herosem. Jego niezwykłość i działania dla fremenów pachną archetypem białego zbawcy (podobnie jak Kynesa). Dodatkowo niewiele jest ciekawych postaci kobiecych (w sumie dwie: Jessica i Chani) i niestety nie mają wielkiego wpływu na fabułę. Wydarzenia na Arrakis to męska gra i mam nadzieję, że kolejne tomy to zmienią. Postacie są również przedstawione jako czarne i białe. Surowa "Diuna" nie pozwala na odrobinę szarości, a szkoda. Takie postacie dodałyby znacznie więcej smaczku. Przedstawienie złoli także nie przetrwało upływu czasu. Baron Harkonnen jest tu świetnym przykładem. Aby obrzydzić czytelnikowi tę postać, Herbert przedstawił go jako skrajnie otyłego geja (tutaj nie jestem pewna, czy w sumie nawet nie pedofila?). Jednak nie należy zapominać, że to dzieło ma już aktualnie ponad sześćdziesiąt lat. Stąd wiele pewnie motywów, które są już oklepane w literaturze fantasy, wtedy były odświeżającą nowością (tak podejrzewam). Polecam tego klasyka, bo czyta się całkiem przyjemnie, aż grzech nie znać czegoś tak popularnego.
"Diuna" leżała u mnie na półce wstydu dosyć długo. W tym roku zabrałam się w końcu za książkę pożyczoną ponad piętnaście lat temu i wsiąkłam na tyle, że zamierzam przeczytać cały cykl. Gatunek powieści definiuję jako hero fantasy osadzone w przyszłości z elementami science-fiction, klimatem mocno przypomina Gwiezdne Wojny (być może George Lucas się inspirował tym...
Nie mogę wyjść z podziwu jak bogaty świat stworzył Herbert w tej serii!
Nie wolno się bać, strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze mnie. A kiedy przejdzie, odwrócę oko swej jaźni na jego drogę. Którędy przeszedł strach, tam nie ma nic. Jestem tylko ja.
Nie wolno się bać, strach zabija duszę. Strach to mała śmierć, a wielkie unicestwienie. Stawię mu czoło. Niech przejdzie po mnie i przeze...
Czym gardzisz? Po tym poznać, kim jesteś naprawdę.
Kiedy usiłujemy ukryć nasze najskrytsze uczucia, zdradzamy się całym sobą.