Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Barbara Demick
Lindsay C. Gibson
Holly Jackson
Oliver Burkeman
Delia Owens
Weronika Kostyrko
Naomi Alderman
Jerzy Bralczyk
Anthony Ryan
Irena Małysa
Sztywny ma problem.Rzecz nie w tym, że jego partnerzy nie wracają z Zony.Nie chodzi wcale o to, że zdecydowanie za dużo pije i za ostro wciąga.Problemem nie jest nawet to, że Sztywny nie potrafi utrzymać w spodniach swoich części niesfornych.Bynajmniej.Problemem jest sam Sztywny.
Bardzo oryginalne podejście - i rzadko spotykane. Pełno jest książek o przygodach dzielnych dobrych lub co najwyżej "szarawych" bohaterów. Mało jest takich, które pozwalają oglądać świat i śledzić wydarzenia oczami osoby stojącej po drugiej strony barykady. Bardzo mocno po drugiej stronie barykady.Gołkowski umieszcza czytelnika - dosłownie - w głowie paskudnego człowieka. Sztywny to żaden bohater - to zwyczajny bandyta, ukształtowany przez biedę, patologię i pozbawioną perspektyw rzeczywistość kraju postkomunistycznego. W zasadzie rola bandyty była dla niego przeznaczona. Trudno u niego o jakieś wyższe uczucia typu współczucie czy poczucie winy.Obraca się w środowisku ludzi sobie podobnych i wraz ze swoimi kolegami (a raczej "kolegami", bo w półświatku lojalność to coś co przydarza się innym) pracuje dla lokalnego handlarza z półświatka, wyprawiając się do Zony po artefakty. Przy czym nie ma większej różnicy w jaki sposób je pozyska - znajdzie w anomalii czy przy trupie zabitego przez siebie stalkera. Książka zaczyna się zaraz po jednej z takich wypraw - okazuje się, że Sztywny swoim postępowaniem w Zonie wpakował się w kłopoty. I to dużo większe niż się na początku wydaje.Gołkowski fenomenalnie oddał klimat i realia marginesu społecznego, relacje między ludźmi, targające nimi emocje. Brud i smród życia czasem wręcz przebija ze stron. Sam Sztywny to ciekawa postać. Nie jest idiotą, co chwilę dzieli się z czytelnikiem bardzo trafnymi spostrzeżeniami i wnioskami, czasem zadziwiająco inteligentnymi. A jednocześnie jest bardzo naiwny, łatwo ulega impulsom, emocjom, nałogom i żądzy. Zdarza mu się ufać niewłaściwym ludziom. Przez to łatwo nim manipulować i wyprowadzać w pole oraz przyczynia się do powiększenia jego problemów.Zupełnie nie rozumiem narzekań na wulgaryzmy - zdaje się że niektórzy (na swoje szczęście) nigdy nie mieli kontaktów z tym środowiskiem ani nie dorastali w Polsce w "złotych czasach gangsterskich" i nigdy nie poznali ich realiów. Zresztą autor i tak wykazał się daleko posuniętą powściągliwością, zarówno przy słownictwie jak i w opisie aktów seksualnych. I dobrze, bo nie chciałbym się w tym brudzie zanurzać do końca - już po tym co mi zaserwowano poczułem się dostatecznie zbrukany.Lektura była naprawdę ciekawym doświadczeniem, którego na pewno prędko nie zapomnę.
Bardzo oryginalne podejście - i rzadko spotykane. Pełno jest książek o przygodach dzielnych dobrych lub co najwyżej "szarawych" bohaterów. Mało jest takich, które pozwalają oglądać świat i śledzić wydarzenia oczami osoby stojącej po drugiej strony barykady. Bardzo mocno po drugiej stronie barykady.Gołkowski umieszcza czytelnika - dosłownie - w głowie paskudnego człowieka....
Mimo zamiłowania do twórczości Michała Gołkowskiego ta książka wzbudziła we mnie bardzo mieszane uczucia. Spowodowane jest to przede wszystkim pierwszymi... Około 250 stronami, które mimo, że pochłonąłem bardzo szybko cały czas budowały we mnie chęć odłożenia tej książki. Słabo napisany bohater, przeplatający się z całkowicie niepotrzebnym i wpychanym wręcz na siłę seksem kłuł w oczy. Ratowały to wszystko elementy stalkerskiego uniwerum, oraz kryminalny półświatek. Autor męczy nas przez większość książki, by nagle, całkowicie niespodziewanie uderzyć "po swojemu". Niestety, mimo naprawdę wysokiej jakości ostatniego aktu było go po prostu za mało, żeby naprawić mierną resztę.
Mimo zamiłowania do twórczości Michała Gołkowskiego ta książka wzbudziła we mnie bardzo mieszane uczucia. Spowodowane jest to przede wszystkim pierwszymi... Około 250 stronami, które mimo, że pochłonąłem bardzo szybko cały czas budowały we mnie chęć odłożenia tej książki. Słabo napisany bohater, przeplatający się z całkowicie niepotrzebnym i wpychanym wręcz na siłę seksem...
Jak na Gołkowskiego i poziom reszty serii książka bardzo słaba, wulgaryzmy leją się w ilościach karykaturalnych - brzmi to jakby 13 latek chciał napisać "dojrzałe" postacie myśląc że każdy z półświatka na 10 słów używa 8 przekleństw. Sama fabuła też mnie nie porwała w odróżnieniu od reszty cyklu który jest genialny.
Prymitywne i wulgarne opowiadanie o zacofanej, Rosyjskiej młodzieży z postkomunistycznych blokowisk, które ewidentnie skierowane jest do bezmózgiego odbiorcy. Stąd też moje pytanie; dlaczego książka została wydana w 'pl' a nie w 'ru'?
☢️Sztywny jest facetem z blokowiska, dla którego codziennością są bijatyki, imprezy i zaliczanie kolejnych panienek. Rzadko zdarza mu się myśleć o przyszłości, dlatego nie ma żadnego planu awaryjnego, gdy wszystko zaczyna się sypać i wplątuje się w coraz gorsze bagno. Zagrożenie czeka na niego z każdej możliwej strony - zarówno w Zonie, jak i poza nią.🧟 W tej książce autor przedstawia nam Sztywnego - bohatera zupełnie odmiennego niż znany nam, stary dobry Miszka. W przeciwieństwie do nad wyraz ostrożnego, cichego stalkera, Sztywny jest raczej głupio brawurowy… a może raczej: głupi i brawurowy, i obraca się w towarzystwie sobie podobnych, co nie wychodzi mu na dobre, gdy podpada kilku ważnym osobistościom. A do tego, od czasu jednego z wyskoków do Zony, zaczyna czuć się dziwnie…🧡 Fabuła książki jest o wiele bardziej przepełniona akcją, niż tytuły z cyklu o Miszce. Sztywny nie był raczej typem myśliciela, dlatego autor oszczędził czytelnikom tym razem długich opisów i wewnętrznych monologów, a za to - wzbogacił książkę o wiele humorystycznych momentów. Samej Zony w książce praktycznie nie ma. W “Sztywnym” największym zagrożenia czyhają na Dużej Ziemi, i nie są to bynajmniej zbiegłe mutanty, a najzwyklejsi ludzie.🖤 Mogę pokusić się o stwierdzenie, że “Sztywny” to literatura bardziej gangsterska, niż stalkerska. Równie dobrze całą historię można by umieścić w okolicach Pruszkowa, i nie trzeba by wiele zmieniać. Czy to dobrze? Ciężko ocenić. Książka napisana jest naprawdę dobrze, główny bohater (chociaż może lepiej byłoby nazwać go antybohaterem) jest tak bardzo nielubialny, jak zapewne zaplanował sobie autor, a jednak - wzbudzający współczucie. Jednak ciężko mi znaleźć inne plusy. Odrzucała mnie wulgarność książki, chociaż wiem, że to ona nadawała całości realizmu, a do tego - oczekiwałam więcej Zony, lub by odgrywała ona większą rolę w historii. Całość czytało mi się ciężko i po skończeniu czytania, moje zainteresowanie uniwersum znacznie osłabło. Jak dla mnie - “Sztywny” to niestety jeden z gorszych tytułów w całym cyklu Fabrycznej Zony.Po więcej moich recenzji zapraszam na Instagram @luniwersum
☢️Sztywny jest facetem z blokowiska, dla którego codziennością są bijatyki, imprezy i zaliczanie kolejnych panienek. Rzadko zdarza mu się myśleć o przyszłości, dlatego nie ma żadnego planu awaryjnego, gdy wszystko zaczyna się sypać i wplątuje się w coraz gorsze bagno. Zagrożenie czeka na niego z każdej możliwej strony - zarówno w Zonie, jak i poza nią.🧟 W tej książce...
Mamy nowego bohatera, a właściwie antybohatera, bo tytułowy Sztywny to bardziej bandos niż stalker. Przez większość książki czujemy do niego rosnąca antypatię, dość ciekawy zabieg autora, natomiast potem... to już przeczytajcie sami.Jest kilka nieoczywistych wydarzeń i zwrotów akcji. Bardzo dobra książka z cyklu
Do pewnego momentu na swój sposób zabawna, chociaż humor i sam bohater nie każdemu przypadną do gustu. Dużo akcji, czytało się dość szybko. Ale o czym ta książka jest ? Nie mam pojęcia. Według mnie zakończenie historii co najmniej dziwne, chociaż mające swój urok.
Świetna książka. Pisana raczej w stylu SybirPunk'a niż pozostałych z cyklu S.T.A.L.K.E.R. co mi bardzo odpowiadało. Duża dawka humoru, ciekawy bohater i Zona, choć tej było akurat niewiele. Miłośnikom Gołkowskiego polecam z czystym sumieniem.
Była to książka... inna zdecydowanie od poprzednich. Głównego bohatera nie da się lubić, przez trzy czwarte książki przewracałam oczami w reakcji na jego zachowania, decyzje i reakcje, Zony samej w sobie było tu mało... Przyzwyczaiłam się do czegoś innego i liczyłam na odrobinę coś innego, na początku trochę mnie to przytłoczyło, ale ostatecznie – przecież tak ma być. Wciąż czyta się lekko, wciąż jest się ciekawym, co będzie dalej (chciałam odłożyć tę książkę parę razy, za każdym ciekawość brała górę),no i na plus przedstawienie działalności stalkerów od tej „drugiej” strony. A na minus zdecydowanie liczba przekleństw, bo były fragmenty, w których musiało się znaleźć przynajmniej jedno w każdej linijce. Trochę niepotrzebnie.I zakończenie nawet mi się podobało! Ale czy polecam – sama nie wiem. Na pewno nie na rozpoczęcie przygody z serią.
Była to książka... inna zdecydowanie od poprzednich. Głównego bohatera nie da się lubić, przez trzy czwarte książki przewracałam oczami w reakcji na jego zachowania, decyzje i reakcje, Zony samej w sobie było tu mało... Przyzwyczaiłam się do czegoś innego i liczyłam na odrobinę coś innego, na początku trochę mnie to przytłoczyło, ale ostatecznie – przecież tak ma być. Wciąż...
Całkiem ciekawa jak dla mnie historia, chociaż punkt kulminacyjny z metamorfozą głównego bohatera trochę oderwany od rzeczywistości, ale to w końcu fantasy i tak na prawdę cała "Zona" jest nierealna, więc czemu nie iść na całość. Do tego dużo dobrego dowcipu. Czytało się całkiem fajnie i szybko. Polecam.
- Szary cię szuka. – głos Oksany nie miał już w sobie nic z poprzedniej słodyczy, teraz były to po prostu słowa. – Tym razem ostro przejebałeś, Sztywny. Wydmuchnąłem dymek, strzyknąłem śliną na ziemię. - Spierdalaj.
- Szary cię szuka. – głos Oksany nie miał już w sobie nic z poprzedniej słodyczy, teraz były to po prostu słowa. – Tym razem ostro przejebał...
-Wiesz co, Sztywny idź sobie. Po prostu idź sobie. Jest poniedziałek rano, kurwa twoja mać, a ty do mnie przychodzisz i NIE ŻYJASZ... Idź sobie.
-Wiesz co, Sztywny idź sobie. Po prostu idź sobie. Jest poniedziałek rano, kurwa twoja mać, a ty do mnie przychodzisz i NIE ŻYJASZ... Idź s...
No co ja poradzę – czasami tak bywa, że człowieka chuj już strzela i trzeba coś zmienić.