opisuje, jak czuje, nie tak, jak trzeba. Jest zlepkiem myśli, spostrzeżeń, zachwytów, pocztówką z podróży do książkowych bytów.
Historia jej powstania prosta, mało znana: twórczością pierwszej Czarownicy zainspirowana. Z drugiej Czarownicy zaklęcia zrodzona; trzeciej Czarownicy w pełni poświęcona.
Czasem brak jej sensu, czasem trochę smęci; czasem zauroczy, niekiedy zniechęci.
Popada chwilami ze skrajności w skrajność, więc czytasz Przybyszu na własną odpowiedzialność! :)
"PARABATAI to przyjaciel, który wybrał sobie Ciebie na swojego najlepszego przyjaciela, który uczynił waszą przyjaźń czymś trwałym. Taki ktoś na pewno Cię lubi i z pewnością nigdy nie będzie chciał przestać się z Tobą przyjaźnić." (Parabatajka = spolszczony Parabatai)
W dzisiejszej listocenzji o książce...
- niepokojącej, wciągającej, do przemyślenia
- bez wulgaryzmów
- bez scen erotycznych
- raczej bez scen brutalnych
- bez ryzyka łez
- którą warto mieć na półce
- którą poleca 7/10 kentukich
Droga Parabatajko,
wolisz podglądać czy być podglądanym?
Chcesz być czy mieć?
W erze kentukich możesz wybrać, lecz wcale wybierać
nie musisz.
Kentuki to
z zewnątrz słodkie przytulanki, w środku natomiast... prawdziwi ludzie. Zabawa
polega na tym, że kupujesz owego pluszaka, zabierasz go do domu i pokazujesz mu
swoje życie. Po drugiej stronie siedzi jakiś człowiek, nie wiadomo skąd ani w
jakim wieku, który steruje zabawką i jednocześnie Cię podgląda. Jeśli wolisz
wziąć sprawy w swoje ręce, możesz sam kupić dostęp i zostać kentukim. Niektórzy
nie potrafią się zdecydować czy wolą być, czy mieć, więc wybierają podwójną
opcję, licząc tym samym na podwójną dawkę emocji. Uważaj jednak, ta zabawka nie
ma instrukcji obsługi...
„Jeśli status anonima w
sieci daje człowiekowi maksymalną wolność – i nadal niemożliwą do osiągnięcia
pozycję – jak to jest być anonimowym w czyimś życiu?”
Kentuki to
coś nowego, przynajmniej dla mnie, coś realnie niepokojącego, coś, co w pewnym
stopniu jakby już istnieje, ale nie na tak wielką skalę. Czułam, że to będzie
coś dobrego i choć wyobrażałam to sobie trochę inaczej, to zawiedziona nie
jestem.
Wciągnęłam się od pierwszej, nieco kontrowersyjnej
strony i aż do samego końca z uwagą śledziłam losy podglądaczy oraz podglądanych.
Bardzo podoba mi się, jak sprytnie autorka rozpisała fabułę, opierając ją na
wizji ludzi-zabawek. Jest trochę tajemniczo, trochę niepokojąco i bardzo
realistycznie. Świetnie zostały ukazane emocje towarzyszące użytkownikom
kentukich, zarówno te pozytywne, wynikające z poznawania świata bez wychodzenia
z domu, jak i te negatywne, wywoływane przez brak całkowitej kontroli nad
zabawką.
Potrzebowałam takiej książki jak Kentuki,
lekkiej, intrygującej i jednocześnie skłaniające do zastanowienia się nad tym,
jaką kontrolę ma nad nami wirtualna rzeczywistość. Warto przeczytać i
przemyśleć, bo choć jeszcze nie mamy kentukich w takiej postaci, w jakiej
przedstawiła je autorka, to mamy "zabawkę" zwaną internetem…
Twoja P.
Za możliwość wejścia do świata nietypowych zabawek dziękuję wydawnictwu
SONIA DRAGA
SONIA DRAGA
Bardzo ważne kwestia do przemyślenia poruszana w tej książce, skłonia mnie do jej przeczytania. 😊
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam tę niepokojącą książkę. Zwłaszcza, że recenzja zachęca.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk