wydawnictwo:
Taschen
data
wydania:
2005
liczba
stron:
96
Frida
Kahlo była malarką meksykańskiego pochodzenia. Kaleka, komunistka,
żona sławnego męża. Być może znacie ją z filmu o zaskakującym
tytule „Frida”. Główną bohaterkę zagrała Salma Hayek.
Twórczość Fridy zakwalifikowano do surrealizmu, jednak malarka
odcinała się od tych etykietek. Surrealiści malują sny, rojenia,
oniryczne wizje. Frida malowała prawdę. Posługiwała się własnym
językiem symboli. Malowała własny ból, własne cierpienie, swoje
męczeństwo i martyrologię.
„Chciałabym
cię namalować, lecz brakuje kolorów, bo jest ich tak wiele, w
mojej dezorientacji, namacalnej formie mojej bezbrzeżnej miłości.”
W
1925 roku autobus, którym jechała miał wypadek. Metalowy pręt
wybił się jej w miednice, przez to nie mogła mieć dzieci. Miała
jedną nogę krótszą, a przez całe życie odczuwała ogromny ból
z powodu źle zrośniętego kręgosłupa. Przechodziła długą
rekonwalescencje. W czasie powrotu do zdrowia odkryła swój talent
malarski. Postanowiła zacząć na nim zarabiać. Udała się do
uznanego malarza Diego Rivery. Mimo znacznej różnicy wieku oraz
faktu że Diego był szpetnym człowiekiem z licznym gronem kochanej,
Frida zakochała się i szybko wzięli ślub. Malarka zaakceptowała
jego liczne romanse, bo uważała, że naprawdę darzy uczuciem tylko
ją. Ponadto łączy ją z nim, coś znacznie większego i głębszego.
Choć zdrady męża raniły ją, próbowała normalnie żyć u boku
swojego męża.
„Mam
kocie szczęście, gdyż niełatwo umieram, a to już coś.”
Diego
nie miał pretensji o jej kochanki, ale kochanków nie tolerował.
Mawiał, że nie lubi się „dzielić szczoteczką do zębów”.
Wielokrotne poronienia, ciągły ból psychiczny i fizyczny widać na
obrazach Fridy Kahlo. Andre Breton określił jej twórczość w ten
sposób „kokarda zawiązana na bombie”. Odniosła sukces w
Paryżu, Luwr kupił jej obraz. W międzyczasie Diego zdradzał Fridę
z jej siostrą Cristiną.
"Po co mi stopy, skoro mam skrzydła?"
To
zarys historii tej intrygującej kobiety. Powyższa książka w
rewelacyjny sposób przedstawia życie Kahlo, ze wszystkimi blaskami
i cieniami malarki. Co ważniejsze życiorys został skorelowany z
obrazami Fridy, bo nie da się rozumieć jej sztuki bez znajomości
biografii. I odwrotnie. Oba te aspekty są ze sobą mocno powiązane,
przenikają się, tworząc niezwykły język symboli. Dopiero, gdy
dowiemy się, kiedy i w jakich okolicznościach powstał dany obraz,
zrozumiemy jego zawiłą symbolikę. W tych obrazach zaprezentowany
jest cały ból. Krzyk rozpaczy kobiety, która kocha i decyduje się
zawsze na mniejsze zło. Ostatnie zdanie w dzienniku Fridy brzmiało:
„Mam nadzieję, że śmierć jest radosna. Mam nadzieję, że nigdy
nie wrócę”. To dramatyczny apel artystki, która ma dość życia,
chce w końcu odpocząć od bólu fizycznego i psychicznego. Obu
miała aż nadto. Nadzieja, że śmierć jest końcem ostatecznym.
Takim, w którym nie będzie więcej bólu, cierpienia, smutku. Tylko
nicość totalna.
„Piłam, bo chciałam utopić swoje smutki, ale
teraz te cholerstwa nauczyły się pływać.”
Język
teksu tej dobry, rzeczowy, w jasny sposób przekazujący treść.
Książka urozmaicona jest licznymi reprodukcjami obrazów. Wspaniała
monografia jeszcze wspanialszej artystki. 7/10
Swoją
drogą, nazwałam swojego kota Frida. Co ciekawe i smutne zarazem
wypadła mi z balkonu. Miała uszkodzone biodro – jak Frida Kahlo,
dlatego też została prędko przemianowana na Fifi. Może jestem
zbyt przesądna, ale to naprawdę nieszczęśliwe imię.
Obrazy Fridy Kahlo.
Obrazy Fridy Kahlo.