No właśnie. Wiosenna kolekcja Diora. Jeżeli do tej pory kojarzyłeś sezon letni z kolorem, wzorem, swobodą i lekkością, to Pan Krystian z uporem maniaka, będzie próbował wmówić Ci, że wciąż masz depresję. Takie modowe memento mori...
Dla nas niestety drogi Krystianie, wiosna to głównie kolor. Smutno nam przypominać Wam i sobie o kolekcji, która proponuję na wiosnę czernie, szarości, ciemne granaty i ... nie wiedzieć czemu czerwień. No chyba, że jako alegoria: krew -> smutek -> śmierć -> zdychaj -> cokolwiek.
Photo: Willy Vanderperre
Style: Olivier Rizzo
Models: Ben Allen, Janis Ancens
Kolekcję, przypominamy Wam tylko, żeby odgrzać przeterminowany obiad z torebki. Swego rodzaju "Pomysł na... to jak się nie ubierać". Najgorzej. Nie dość, że odgrzewany, to jeszcze kotlet, w najgorszym wypadku mielony. Nie powala nas na kolana kolekcja szmat z osiedlowego lumpa, którą mamy zawsze, na wyciągnięcie ręki, za dwie dyszki za kilogram. Nie są też innowacją dwurzędowe marynarki, kamizelki, płaszcze. Szary, w takim wydaniu znamy od małolata, jeszcze trochę jako spuściznę po PRL faszyn.
Jedyne co zwróciło naszą uwagę, to sama kampania reklamowa. Bardzo spójna z samą kolekcją. Ascetyczna, prostolinijna i tak niskobudżetowa, że niewątpliwie stanie się inspiracją dla nowego pokolenia młodych projektantów, którym zarzucić jeszcze braku pomysłowości nie powinno się. Tobie, Krystianie to po prostu nie wypada...