Ja poległam niestety :(
pokonał mnie ściągacz dziergany na drutach 2,5
to .... słów mi brakuje - jest tak cienkie, że po 50 min. bolą mnie dłonie jakbym siaty z kartoflami nosiła a nie na drutach machała. No i ta nuuuuuuuuuuda przeokropna, dobrze, że choć nasi olimpijczycy zadbali o emocje - och ten złoty finisz Justyny!
czasu mi brakło, ale w tym temacie postanawiam wykrzesać z siebie góralski upór, przyjęłam więc zobowiązanie: dopóki nie skończę tego ch...., to znaczy fiolecika ;) , to nie rozpocznę żadnego nowego projektu. To jedyny sposób na mobilizację.