Mój sprzęt odzyskał sprawność, więc należy się zająć następnym tematem.
Spotkanie z aroganckimi jeźdźcami na poprzedniej wędrówce trochę zniechęciło mnie do odwiedzania lasów. Ale gdy natrafiłem na internetowy opis pewnej doliny w Górach Kaczawskich postanowiłem to miejsce odwiedzić.
Był dzień 2016-04-03
Gdy minąłem Wielisławkę skręciłem w prawo, w lokalną drogę prowadząca przez Sokołowiec, Rząśnik i Janówek do Czernicy. Na Przełęczy Rząśnickiej zjechałem w drogę polną i zarządziłem sobie mały postój. To miejsce pokazał mi Krzysztof w czasie naszej wędrówki zachodnim krańcem Gór Kaczawskich
Niebo było zasnute cienką powłoką chmur, przez którą prześwitywało wiosenne słońce. Stałem zapatrzony w Chrośnickie Kopy i słuchałem wesołego świergotu skowronka. Lekki wiaterek przyniósł zapach pól. Wiosenne pola rozsiewają specyficzny aromat, który jest jeszcze nieskażony zapachem chemicznych środków, jakie rolnicy stosują do zwalczania chwastów i szkodników.
Błogą ciszę zakłócił warkot motorów. Polami jechało pięciu motocyklistów. Gdy mnie mijali, każdy z nich grzecznie mnie pozdrowił i razem spokojnie w szeregu pojechali w stronę lasu.
Zastanawiałem się, dlaczego byli niezwykle grzeczni.
Na mnie też już czas. W Czernicy skręciłem w drogę prowadzącą do Płoszczyny.
Gdy zza lasu wyłonił się Stromiec, wjechałem w zakole polnej drogi, gdzie na poboczu zaparkowałem swój samochód. Temperatura się podniosła, zdjąłem kurtkę i schowałem ją do bagażnika.
Plecak na ramiona, aparat do ręki i ruszam przez las wzdłuż zakoli Ochotnicy na poszukiwanie
wiosennych kwiatków.
Jeśli chcesz być szczęśliwy jeden dzień - upij się.
Jeśli chcesz być szczęśliwy przez rok - ożeń się.
Jeśli chcesz przez całe życie być szczęśliwy - kochaj kwiaty.
A wiosenne kwiecie nie kazało na siebie długo czekać.
Ucieszyłem się na widok śledziennicy (Chrysosplenium alternifolium), rośliny rosnącej w wilgotnych miejscach przy strumieniach i mszystych lasach.
Po prawdzie, nie wiem czy to śledziennica skrętnolistna czy naprzeciwlistna.
Gdy w przyszłości ją spotkam, na pewno przyjrzę się jej bliżej i postaram się zapamiętać różnice
w jej wyglądzie i pokroju.
Polska nazwa rodzajowa jest wynikiem przeznaczenia rośliny przez medycynę ludową do leczenia schorzeń śledziony. Także łacińska nazwa rodzajowa "Chrysosplenium" ma z tym organem wiele wspólnego, ponieważ greckie chrysos = złoto, a splenos = śledziona. Natomiast nazwa gatunkowa "alternifolium" to połączenie łacińskich słów alternus = zmiana i folium = liść. Odnosi się to do zmienności liści.
Ciemiernik zielony (Helleborus viridis) jest rośliną trującą zawiera heleborynę. Kontakt z sokiem może spowodować powstanie pęcherzy na skórze.
Jest jedną z kilku roślin mających zielony kolor kwiatów.
Ochotnica toczyła swe wody wesoło połyskujące w wiosennym słoncu
Szedłem powoli wzdłuż Ochotnicy podziwiając jej meandry.
Zza którymś z zakrętów wyłonił się łan białych kwiatuszków.
To kwitła śnieżyca wiosenna (Leucojum vernum). Nazwa leucojum pochodzi od greckich słów:
to leucon ich - biały fiołek
Śnieżyca wiosenna rosnąca w stanie dzikim jest objęta ochroną gatunkową. Jest jedną z najwcześniej
kwitnących na wiosnę roślin. Nie przeszkadzają jej nawet niskie temperatury i przekonaliśmy się
o tym z Krzysztofem podczas naszej wędrówki w pierwszej połowie marca
W Polsce rośnie dziko głównie w Sudetach i Karpatach Wschodnich. Poza terenami górskimi występuje tylko na Nizinie Śląskiej i w Wielkopolsce.
W Murowanej Goślinie na corocznie powiększającym się obszarze powstał Rezerwat Przyrody "Śnieżycowy Jar"
Nieco dalej rozciągał się zagon żółto połyskującego kwiecia.
To kwitła złoć żółta (Gagea lutea) Gagea = nazwisko angielskiego botanika amatora sir Thomasa Gage, luteum = żółty
Kwiaty złoci żółtej zamykają się na noc i podczas deszczu, a wtedy przypominają zielony pąk.
Za złocią żółtą rozsiały się, niby gwiazdki na niebie kwiaty zawilca gajowego (Anemone memorosa).
Kwiaty zawilca zamykają się i zwieszają wieczorem i podczas pochmurnej pogody.
Obok zawilca gajowego swoje kwiatki zaprezentował zawilec żółty (Anemone ranunculoides)
knknknk
A później mój wzrok padł na żółtą plamkę, która mnie tym razem nie zaskoczyła.
Nie, to nie był omam. To kwitł narcyz trąbkowy (Narcissus pseudonarcissus) pospolicie nazywany żonkilem. Narcyz trąbkowy rośnie w stanie dzikim i pierwszy raz spotkałem go w Wąwozie Lipa w parku Krajobrazowym Chełmy
i przyznam, że wtedy takim widokiem byłem bardzo zdziwiony.
Żonkil czyli narcyz żółty (Narcisuus jonquilla) wygląda nieco inaczej i dam przykład wypożyczony
z Wikipedii. Ale zwyczajowo narcyz trąbkowy został nazwany żonkilem i tak to trwa.
Pierwiosnek wyniosły (Primula elatior) w Polsce występuje pospolicie w Sudetach i Karpatach.
Z niebieskich najrańszą piosnek
Ledwie zadzwonił skowronek,
Najrańszy kwiatek pierwiosnek
Błysnął ze złotych obsłonek. (...)
Adam Mickiewicz - Pierwiosnek
Podbiał pospolity (Tussilago farfara) ma wiele ludowych nazw: białkuch, ośla stopa,
końskie kopyto, boże liczko, kniat, kaczyniec, białodrzew, gęsie łebki, kwiat szczupaczy.
W towarzystwie pokrzyw zakwitł ziarnopłon wiosenny (Ficaria verna). Medycyna ludowa używała ziele ziarnopłonu do leczenia hemoroidów i brodawek.
Dawniej młode listki ziarnopłonu używano na przednówku jako namiastki warzyw. Gdy ziele zakwita liście gorzknieją i stają trujące.
Miodunka ćma (Pulmonaria obscura) jest rośliną leczniczą polecaną przy schorzeniach
dróg oddechowych ze względu na pozytywne oddziaływanie na tkankę płuc
Niebieskie kwiatuszki przylaszczki pospolitej (Hepatica nobilis) rozkosznie uśmiechają się do promyków wiosennego słońca. Hepaticus = wątrobowy, nobilis = szlachetny.
Przylaszczki często rosną w szeregu, ponieważ ich nasionka wysiewają wędrujące po swoich ścieżkach pracowite mrówki. Kwiat ten w przeszłości miał wiele nazw: podlaszczka, trojanek, wątrobnica, ziele wątrobne. Kształt kwiatów i liści przylaszczki bardzo często jest wykorzystywany w zdobnictwie ceramicznym.
Niedaleko śledziennicy swój kwiat otworzył lepiężnik różowy (Petasites hybridus)
Lepiężnik różowy (po lewej) dopiero po przekwitnięciu wypuszcza ogromne liście, które swoim kształtem przypominają łopian.
Łuskiewnik różowy (Lathraea squamaria) to zarazowaty pasożyt pozbawiony chlorofilu. Roślina ta swoje kłącza rozwija na korzeniach drzew skąd czerpie pokarm. Jego rozwój pod ziemią trwa bardzo długo, bowiem zakwita dopiero po dziesięciu latach swego istnienia. Łuskiewnik różowy nie jest pasożytem agresywnym i nie wyniszcza swojego drzewa żywiciela. Przeciwnie, on obdarza go pewnego rodzajami grzybów przedłużającymi żywot swego karmiciela.
(...) Najprzyjemniej podsłuchiwać, jak przyrody bije serce.
I na długo zapamiętywać wiosny głosów jak najwięcej.
Na gałązka pełno bazi
zielenieją krzewy, drzewa.
Pachną kwiaty dookoła.
gdzieś w oddali ptaszek śpiewa. (...)
Tadeusz Boy-Żeleński - Wiosna
Taki widok zawsze napawa mnie rozgoryczeniem i smutkiem
No cóż, na głupotę jeszcze nie wynaleziono odpowiedniego lekarstwa. C'est la vie - takie jest życie.
I jak to w życiu, każdy ma jakiegoś robaka, który go gryzie.
Z niemą tęsknotą spojrzałem w stronę Stromca, dzisiaj tam nie pójdę.
Gdy patrzyłem na ciągnik, w głowie zaczęła mi się kołatać natrętna myśl. Chyba nie zatrzasnąłem bagażnika mojego samochodu. Nie wytrzymałem tego naporu i żwawym krokiem ruszyłem w stronę mego auta. Bagażnik był zamknięty.
Gdy wracałem do Czernicy zatrzymałem się przy kamiennym krzyżu.
Napis na tablicy informacyjnej oznajmia, że jest to krzyż pokutny stawiany przez zabójcę w miejscu dokonanego morderstwa lub w jego pobliżu.
Zwyczaj stawiania kamiennych krzyży panował już w XIII wieku, zwłaszcza w zachodniej części Europy na podstawie zapisów prawa sasko-magdeburskiego.
W XIII-wiecznych kodyfikacjach prawnych zapisano, że: kto zabije umyślnie, wedle prawa ma być karany. Kto zabije przygodnie, że jawne to będzie, gardła tracić nie powinien, tylko zapłacić.
Krewni zabitego tworzyli solidarny związek rodowy, który ścigał zabójcę. Z drugiej strony zabójca zasłaniał się swoimi krewnymi, co doprowadzało do powstania stanu wrogiego między dwoma związkami rodowymi, mogło dojść do krwawej zemsty. Krwawa zemsta nie leżała jednak w interesie władcy danego terytorium, dlatego realne korzyści w pogodzeniu dwóch zwaśnionych stron wnosiło jedynie tzw. jednanie, które było bodźcem do wykształcenia się systemu kompozycyjnego (tzw. Compsitio)
Sprawca pozbawienia życia drugiego człowieka (w bójce, kłótni o miedzę, o kobietę itp.), zobligowany był do stosownego zadośćuczynienia, którego rodzaj i wymiar ustalał sąd, przed którym spotkał się zabójca z bliskimi zabitego.
Morderca, oprócz wzniesienia kamiennego krzyża, zobowiązany był także do pokrycia kosztów pogrzebu ofiary mordu i przewodu sądowego oraz wypłaty tzw. "główczyzny" (opłata za głowę zabitego). Co więcej winien był również łożyć na utrzymanie rodziny zabitego, a także zakupić świece lub dostarczyć wosk dla Kościoła oraz odbyć pielgrzymkę do jednego ze świętych miejsc, takich jak Akwizgran, Compostela, Jerozolima, Rzym i in. (czasami stosowano także różne inne zobowiązania dodatkowe, np. opłacenie biedocie kąpieli w łaźni, zamówienie dla niej posiłków, czy leżenie krzyżem na grobie zabitego).
Po wypełnieniu nałożonych na sprawcę zabójstwa zobowiązań, przy postawionym krzyżu następowało pojednanie. Rodzina zabitego podpisywała z zabójcą porozumienie o zaniechaniu krwawej zemsty za śmierć krewnego.
Dlatego ja wolę taki obiekt nazywać krzyżem pojednania.
Gdy zaparkowałem samochód pod kościołem w Czernicy, zapytałem przechodnia o krzyż pojednania. Spojrzał na mnie zdumionym wzrokiem. Powtórzyłem pytanie, tym razem o krzyż pokutny, ale jegomość wzruszył tylko ramionami i poszedł swoją drogą.
Z mojej mapy wynika, że gdzieś w tym miejscu powinny się znajdować dwa krzyże. Mur okalający kościół powoli obszedłem wewnątrz przyglądając się prawie każdemu jemu kamieniowi. Nie ma nic,
żadnego śladu. Wyszedłem na zewnątrz i zawiedziony chciałem wracać do samochodu, gdy w zaułku obrośniętym bluszczem, tuż obok mioteł, szufelki i konewki zauważyłem kamienny słupek.
Tak, to był następny krzyż pojednania. Gdzieś w okolicy powinien być jeszcze jeden, tak wynikało z mapy. Niestety nie odnalazłem go, krzyże te często były przenoszone w inne miejsca i lokalizacja na mapie mogła być nieaktualna.
Gdy wracałem do domu zatrzymałem się ponownie na Przełęczy Rząśnickiej i spojrzałem na
Chrośnickie Kopy
Dopisek
W domu, gdy przeglądałem opisy dotyczące krzyży pojednania, wyczytałem że jeden z nich został wmurowany w ogrodzenie kościelne i jego kontur przykrywa bluszcz.
Och, ja gapa. Przecież na tabliczce jest napis jak byk: KRZYŻE POKUTNE.
Krzyże pojednania: Źródło 1, Źródło 2
Chrośnickie Kopy z Przełęczy Rząśnickiej! Serce Gór Kaczawskich, jeden z najładniejszych tam widoków! Dziękuję, Janku.
OdpowiedzUsuńW głowie mi się kręci od nazw tak wielu kwiatów, a chciałbym zapamiętać chociaż te najczęściej spotykane, jak przylaszczka czy zawilec.
Janku, na stokach Stromca znam miejsca cieniste, z głębokimi jarami i strumieniami, a wiem też, którędy wiedzie dość wygodna dróżka na szczyt, są tam spore skały ciekawych kształtów. Może wybralibyśmy się tam późną jesienią?
Ciekawe informacje podajesz o zwyczajach prawnych w dawnych czasach. Może miały więcej sensu, niż obecnie wieloletnie więzienie?…
A wiersz na początku jest udany; podoba mi się:)
Faktycznie bardzo ciekawie napisane. Czekam na więcej.
OdpowiedzUsuń