Niestety brak światła i porządne zdjęcia dopiero jutro.
Wróciłam w niedzielę z przybytku sanatoryjnego. Niestety rehabilitacja pomogła tylko chwilowo. Powrót do codziennego życia sprawił nawrót bólu.
Ale nic to. Po tunice postanowiłam w końcu wziąć się za wełnę estońską. Ale to nie na moje nerwy. Wełna zrywa się i ciągłe wiązanie supełków zdecydowanie nie dla mnie.
Chyba znowu moherek zawita na moich drutach.
Dziękuję serdecznie za odwiedziny i miłe komentarze.