Autor: Jeaniene Frost
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 390
Data wydania: luty 2012
Ocena: 8/10
Opis: "Niektóre rzeczy nie pozostają w grobie. To powinien być najlepszy czas w życiu półwampirzycy Cat Crawfield. Ze swoim nieumarłym kochankiem Bonesem u boku z powodzeniem chroni śmiertelników przed złymi nieumarłymi. Jednakże, chociaż Cat używa kolejnych przebrań, żeby zachować swoją prawdziwą tożsamość w tajemnicy przed zuchwałymi krwiopijcami, zostaje w końcu zdemaskowana, a to naraża ją na straszliwe niebezpieczeństwo. Jakby tego było mało, dawna znajoma Bonesa z determinacją usiłuje pogrzebać go raz na zawsze. Schwytana w sieć mściwej wampirzycy, ale zdecydowana pomóc Bonesowi, który stara się nie dopuścić do użycia śmiertelnie groźnej magii, Cat pozna prawdziwe znaczenie określenia „zła krew”. I nie pomogą jej sztuczki, których się nauczyła jako agentka specjalna. Będzie musiała zdać się na swoje wrodzone instynkty, żeby uratować siebie i Bonesa od losu gorszego niż śmierć. "
Jak już wspominałam tą serię czytam po raz drugi, ale za żadne skarby świata nie potrafię sobie przypomnieć, do którego tomu dotarłam poprzednio. Mimo to mam wrażenie, że to był mój pierwszy raz jak czytałam tą część. Słyszałam opinie, iż ta seria po którymś tomie, przypuszczalnie pierwszym lub drugim robi się nudna, przewidywalna i nie za ciekawa. Niestety to nie wygląda tak w moim wypadku. Chociaż to już trzecia odsłona przygód Cat, to ja nadal w dużym stopniu jestem nią zachwycona.
Wiadomo zazwyczaj są jakieś minusy i chociaż czasami ich nie zauważam, to zazwyczaj przyjmuję do wiadomości, iż występują, godzę się z tym i czytam dalej. Jeśli chodzi o tą lekturę, to jak dla mnie dużym rozczarowaniem było brak nowych bohaterów. Niby jacyś tam się przewijali w tle, ale nie było to nic znacznego. Po prostu obawiam się, że bez jakiegoś powiewu świeżości seria może stać się nudna dość szybko, a tego bym nie chciała, ponieważ bardzo ją lubię.
Z drugiej strony główni bohaterowie cały czas się rozwijają, a nie stoją w miejscu jak by byli zamrożeni w czasie. Z tego bardzo się cieszyłam, ponieważ fajnie jest poznawać ulubione postacie z całkowicie innej strony, zawsze to coś nowego. Dodatkowo nadal uważam, że to co mają Cat i Bones jest wyjątkowe, a to co się wydarzyło w tej książce jeszcze bardziej utwierdziło mnie w moim przekonaniu. Może nie jest to rodzaj miłości, jaką spotykamy w prawdziwym świecie, ale jest ona zdumiewająco realna, przynajmniej jak dla mnie. Poza tym wiecie, ze ja uwielbiam dobre historie miłosne.
Jeśli chodzi o fabułę, to tutaj naprawdę dużo się działo. Nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam czytać książkę. Przychodzi mi do głowy jedno porównanie, a mianowicie jak się stoi na peronie albo gdzieś w pobliżu torów i przejeżdża koło nas rozpędzony pociąg, a chwilę później go nie ma. Tak to mianowicie wyglądało dla mnie. Chociaż przyznam szczerze, że jest to pierwszy tom, który mnie chwilami zasmucał, a nawet wywołał łzy. Niektóre wydarzenia były zaskakująco smutne. Aby nie zostawić tego z takim smutnym akcentem, to były też momenty, kiedy nie mogłam przestać się śmiać. Autorka zdecydowanie nie straciła swojego poczucia humoru. Co więcej pisarka bardzo sprawnie kończy stare wątki i rozpoczyna nowe. Ja się nie zorientowałam w tym, dopóki nie odłożyłam książki na chwilę i nie zaczęłam się zastanawiać nad wydarzeniami, o których dopiero co przeczytałam.
Podsumowując, może nie była to tak świetna lektura jak poprzednie, a może po prostu tak jak to mówili ludzie zaczyna mi się ta seria już powoli nudzić. Sama nie wiem jak o tym myśleć. Jak się uda to może w najbliższym czasie przeczytam kolejny tom, ale wtedy to już po angielsku, ponieważ ta książka jest ostatnią wydaną u nas. Mam nadzieję, iż seria nie zacznie teraz spadać na łeb na szyję, a kolejny tom zaskoczy mnie dość pozytywnie.
Recenzja bierze udział w Rekord 2014, Przeczytam tyle, ile mam wzrostu, Book Lovers, Czytam Fantastykę, Grunt to okładka, Pod hasłem, Bingo czytelnicze.