Pokazywanie postów oznaczonych etykietą makijaż. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą makijaż. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 20 czerwca 2017

Blue blue blue

Niebieski to nie kolor, niebieski to religia. Którą zresztą wyznaję nie od dziś. Ci z Was, którzy są ze mną od dawna, wiedzą, że kocham niebieskości miłością szaloną, kleczkowsko-szaloną! Nie unikałam nigdy bowiem niebieskości na powiekach - tak bardzo znienawidzonych przez... niemal wszystkich! Odcienie niebieskiego kocham też oczywiście w innych rejonach, zarówno w ubraniu, dodatkach, jak i dekoracji wnętrz, ale dziś skupiamy się na mejkapie. Pokażę Wam kolejny makijaż z nieco innym wykorzystaniem tego koloru ;)

Oczywiście jedną z najbezpieczniejszych "baz" do tego typu zabaw są brązy. U mnie więc w roli głównej brązowy, najprostszy ze wszystkich dymek, a do tego delikatne (jak na mnie oczywiście) niebieskie dodatki. Na dolnej powiece intensywna niebieskość, pociągnięta do połowy powieki, w kącikach wewnętrznych rozbielona i opalizująca, a w roli graficznych akcentów metaliczne kropki! Może wygląda strasznie trudno - ale uwierzcie, że taki mejkap jest szalenie łatwy w wykonaniu ;)

Żeby było bardziej cukierkowo, na usta nałożyłam delikatną, różową pomadkę. Jest to jedna z nowości marki My Secret, która niestety u mnie nie do końca się sprawdza. Jak zwalczę w końcu zapalenie spojówek, to przygotuję dla Was piękne swatche i recenzję - stay tuned! :)

Tymczasem zapraszam do oglądania zdjęć! Dajcie znać w komentarzach - jak Wam się podoba taki look, oraz jakie mejkapy chcielibyście zobaczyć w przyszłości na blogu. :)

piątek, 9 czerwca 2017

That warm gold

Jestem ostatnio makijażowym leniem - i sięgam po najprostsze rozwiązania. Tak też powstał makijaż, który chcę Wam dziś pokazać. Może i jest szybki w wykonaniu, nie wymaga zbyt wielkiej precyzji, ani też nie pochłania zbyt dużej ilości czasu, ale za to jest całkiem efektowny! Główne skrzypce gra tutaj ciepłe, żółte złoto na ruchomej powiece oraz różowe akcenty - delikatnie rozświetlony kącik oraz soczysta pomadka na ustach. Cała reszta to niezbyt wielka filozofia - ciepły lub neutralny (jak kto woli) brąz w formie ulubionego dymka.

Do podkreślenia brwi użyłam nowej wersji pomady, czy też wosku od My Secret - poprzednia była sucha i musiałam do niej dolewać Duralinu, zaś ta spisuje się naprawdę dobrze! Użyte cienie to również nowości - pochodzą z dwóch wersji kolorystycznych najnowszych Natural Beauty od My Secret. Bazą pod złoto-miedzianym cieniem jest cudowny cień w kremie w odcieniu Champagne od KOBO. Jeden z nowych kolorów moich ukochanych szminek KOBO Matte Lips także musiał znaleźć się w tym zestawieniu - używałam już wszystkich odcieni poza czerwienią i najbardziej, oczywiście, kocham te dwa róże, tym razem padło na Lychee Tree. ;)

Mam nadzieję, że mejkap się Wam spodoba i z chęcią odtworzycie go u siebie! Ja na pewno mam ochotę w końcu mocniej pokombinować, więc spodziewajcie się w najbliższych czasie większej ilości makijaży (mam nadzieję! :D). 

środa, 7 czerwca 2017

VICHY Dermablend Setting Powder – puder do zadań specjalnych


Posiadaczki tłustej cery wiedzą, jak trudno jest znaleźć puder, który nie tylko sprawdzi się podczas większych wyjść, ale też zadba o nasz komfort na co dzień, kiedy to najbardziej potrzebujemy porządnego matowienia cery na długie godziny. Nie ma chyba nic gorszego, niż świecąca się skóra twarzy i spływający makijaż już po kilku godzinach pracy. Oczywiście żaden puder nie zapobiegnie świeceniu w ogóle, ale są takie, które skutecznie wstrzymują nadmierne wydzielanie sebum przez długie godziny. Jednym z takich produktów jest mój ostatni towarzysz każdego makijażu – VICHY Dermablend Setting Powder, jeden z pudrów utrwalających do zadań specjalnych. 

wtorek, 16 maja 2017

(Almost) one brand makeup - ginger with L'Oreal

Myślicie, że makijaż wykonany za pomocą produktów tylko jednej marki, jest prosty w wykonaniu? Skądże! Ileż to potrzeba kreatywności, żeby zastąpić brakujące produkty innymi. Dzisiejsza propozycja jest więc całkowitym spontantem - i makijażem, jak to zwykle u mnie bywa, robionym bez większego zamysłu. Chciałam jedynie zrobić coś w miarę uniwersalnego i zachowanego w ciepłej tonacji - myślę, że to mi się udało! Zapraszam więc na (almost) one brand makeup z marką L'Oreal.

Użyłam kosmetyków marki L'Oreal właściwie do każdej części twarzy, wylądowały więc zarówno na powiekach, ustach, jak i na całej buźce. Znalazły się tutaj zarówno nowości, jak i kosmetyki zaliczane do bestsellerów. Znany mi już podkład Infallible 24H-Matte musiał stanowić bazę, do niego dobrałam najjaśniejszy korektor z paletki Infallible Total Cover, żeby zakryć niedoskonałości. Przypudrowałam pudrem prasowanym Infallible 24H Matte Powder. Jako rozświetlacza użyłam drobinkowego pudru z paletki róży Blush Sculpt w odcieniu Nude Beige. Tej samej paletki użyłam także jako... cieni do powiek! I choć odcienie niemal zlały się w jedno, to wyszedł całkiem fajny, nawet dzienny dymek. Na rzęsach nowość dla mnie - podwójna maskara False Lash Superstar X Fiber. Do podkreślenia brwi użyłam świetnej paletki Brow Artist Geniust Kit w odcieniu Medium to Dark. Perełkę zostawiłam zaś na koniec - jest to niezwykle komfortowa, aksamitnie matowa i nasycona kolorem pomadka do ust Color Riche Matte w odcieniu Pink-a-Porter.

Oczywiście, wszystkie te kosmetyki sukcesywnie testuję, spodziewajcie się więc niedługo pełnych recenzji! :)

wtorek, 25 kwietnia 2017

Metallic ginger with cool teal line

Uwielbiam kolorowe kreski! A lubię je jeszcze bardziej, kiedy tworzą fajny kontrast z resztą makijażu. A połączenie morskości i miedzi to chyba jedno z najbardziej efektownych rozwiązań! Skusiłam się ponownie na ten boski duet, tym razem w mocno błyszczącej, metalicznej wersji. Na powiekach użyłam więc metalicznych cieni My Secret Glam&Shine oraz nieziemskiego linera Golden Rose Style Liner Metallic

Musicie przyznać, że taki kolorowy, wybijający akcent robi wrażenie. Szczególnie polecam Wam zabawę z kolorowymi, błyszczącymi kreskami - wystarczy tak niewiele, żeby zrobić wrażenie! ;) Jako że na powiekach dzieje się już sporo, a przynajmniej połysku jest ogrom, usta podkreśliłam delikatną, nudziakową pomadką o matowym wykończeniu - płynną pomadką z Golden Rose o numerze 13. Jest to moja mała nowość i w sumie mam trochę mieszane uczucia co do niej. Nie wiedzieć czemu, spodziewałam się raczej, że będzie nieco bardziej różowa, a jest dość ciepła, ma w sobie coś z rudości. 

W użyciu tym razem sporo nowości, poza nowymi kolorami cieni My Secret Glam&Shine, również paletka do brwi Golden Rose Eyebrow Styling Kit w odcieniu Deep Brown (który jest dla mnie na co dzień ciut za ciemny, ale do makijaży na blog pasuje!), nowy podkład od NYX Cosmetics - Total Control, o którym pełniej niedługo, no i nowy-stary ukochany tusz z Maybelline - Lash Sensational Intense Black.

wtorek, 18 kwietnia 2017

Cool metallic makeup

Metaliczne cienie do powiek wróciły chyba na dobre. Nie tak dawno panował jedynie mat, a teraz wszyscy szaleją na punkcie połysku i to nie byle jakiego, a właśnie metalicznego. Mocno błyszczące tafle, foliowe wykończenia i szalona pigmentacja - to właśnie teraz jest na topie. Nie trzeba już jednak szukać idealnych cieni do powiek wśród zagranicznych marek, przepiękne, a co więcej - o świetnej jakości metaliki mamy na wyciągnięcie ręki. Marka My Secret raczy nas kolejnymi kolorami cieni Glam&Shine, które po prostu zachwycają! O cieniach na blogu już niedługo, a tymczasem zapraszam na pierwszy, próbny makijaż przy ich użyciu. 

Jednym z kolorów, które wpadły mi od razu w oko, odkąd zobaczyłam zapowiedzi, to ta piękna, energetyczna limonka (nr 10). Nie sposób jej się oprzeć! Postanowiłam więc nałożyć ją w dość strategicznym miejscu - na dolnej powiece, tuż przy kąciku wewnętrznym. Na sam kącik wewnętrzny nałożyłam cudowny, szampański odcień (nr 9) oraz bliżej powieki ruchomej odrobinę szampańsko-różowego (nr 8). Górną powiekę natomiast potraktowałam po królewsku - cała skąpana jest więc w cudownym, kobaltowym granacie (nr 11). Oko otuliłam jeszcze ciepłym beżem i ciemnym brązem. Natomiast usta podkreśliłam wyjątkowo delikatnym odcieniem zgaszonego różu z nutą beżu, który o dziwo na zdjęciach wygląda nieco jaśniej niż w rzeczywistości. Tak czy inaczej - jest to piękny kolor! :)

Mam nadzieję, że ten prosty mejkap się Wam spodoba! Oczywiście to nie koniec zabawy z tymi cieniami, będą kolejne makijaże - dajcie mi się tylko rozkręcić ;))

środa, 5 kwietnia 2017

Green and yellow spring

Nie wiem, jak Wam, ale mnie się wiosna, a szczególnie okres tuż przed Wielkanocą kojarzy mocno z dwoma kolorami - mocną żółcią i soczystą, niekiedy nieco zgniłą zielenią. Jako że dawno nie pokazywałam Wam żadnego makijażu, postanowiłam zmalować coś nietypowego - właśnie w kolorach zieleni i żółci. Co z tego wyszło? Cóż, makijaż nie należy do tych dziennych, ale może przypadnie Wam do gustu i zainspiruje Was do kombinowania z kolorami!

W roli głównej jasny, soczysty, delikatnie podgniły dymek z udziałem zarówno satynowych jak i matowych cieni w jakże wielkanocnych odcieniach. A do tego podwójna zielono-żółta kreska na powiece ruchomej i soczysta zielona na linii wodnej. Na ustach już delikatniej, moja nowa zabawka, matowa pomadka z L'Oreal w pięknym, nudziakowym kolorze. :) Lekko podgniły charakter makijażu ratuje nuta brzoskwini nie tylko w szmince, ale też w załamaniu powieki oraz na policzkach. Nietypowo? A jakże!

Mój wielkanocny mejkap pewnie nie będzie tak... soczysty, ale myślę, że skuszę się na nutę zieleni bądź żółci, dodaną do czegoś zwyklejszego ;) Na pewno akcent położę jak zawsze na oczy, w końcu szminka, nawet najbardziej trwała, po tych wszystkich tłustych potrawach zniknie w oka mgnieniu.

czwartek, 2 marca 2017

Warm and calm makeup

Wiosna niemal w pełni, a ja tymczasem skłaniam się ku spokojniejszym kolorom. Moje serce zawładnęły subtelne róże, takie jak w ostatnim manicurze, ale też odrodziła się miłość do nudziaków w makijażu. W końcu co jak co, ale nie ma bardziej uniwersalnych odcieni niż właśnie kremy, beże czy brązy. Każdy znajdzie też wśród nich idealne dla siebie!

Sporo nowości z Drogerii Natura trafiło w moje łapki (podejrzeć je zawsze możecie na moim Instagramie), postanowiłam więc zrobić z ich udziałem dość lekki (jak na mnie) makijaż, zachowany w ciepłej tonacji. W bardzo ciepłej tonacji! W końcu nowe cienie Sensique Top Color kuszą rudościami, miedziami i ciepłymi beżami. Nie sposób im nie ulec! Tak ciepłe i typowe dla mnie oko, przyozdobiłam czarną kreską (KOBO Liquid Liner). Usta podkreśliłam cudowną pomadką, miksem beżu i brązu z delikatną nutą różu, która sprawia, że odcień jest jeszcze bardziej twarzowy. To jeden z nowych kolorów pomadek KOBO Colour Trends - boski Crushed Berries. Na policzkach także wylądowały nowe produkty. Mocno ujął mnie róż w zgaszonym, brudnym odcieniu różu - My Secret Dusty Rosy oraz jeden z trzech fajnych rozświetlaczy Sensique - śliczny kremowo-złotawy Love.

Dla mnie jest to zwykły makijaż dzienny, na który mogę sobie pozwolić, gdy mam odrobinę więcej czasu. Jeśli mi go brakuje - maluję szybki, często jednokolorowy dymek, albo samą kreskę. Raczej nie stawiam akcentu tylko i wyłącznie na usta, bo niestety nie mogę się pochwalić dużymi, pełnymi wargami, ale cóż począć ;)

poniedziałek, 13 lutego 2017

Tonący w czerwieni... makijaż na Walentynki

Walentynki oczywiście kojarzą mi się głównie z kiczem, toną serduszek i... czerwienią! Dlatego też właśnie na czerwień postawiłam tworząc dla Was propozycję walentynkowego makijażu. Czerwieni towarzyszy kapka różu - zarówno tego mocnego, jak i delikatniejszego. a także rzecz jasna kusząca nuta czerni.

Oczy zmalowałam w typowy dla siebie sposób. Chciałam stworzyć widoczny i mocny dymek, tak by odcienie borda, czerwieni oraz mocnego różu ładnie się przenikały, ale były widoczne. Na żywo owszem udało mi się to osiągnąć, jednak zdjęcia niemal zlały wszystko w jedno. Wewnętrzne kąciki mocno rozświetliłam jasnym, metalicznym różem i przyozdobiłam przepięknym, migoczącym na chłodny róż pyłkiem. I jego niestety także nie widać. Pełnego glamouru makijażowi dodaje na pewno czerwono-czarna kreska i mocne sztuczne rzęsy. A w roli kiczowatych dodatków występują tutaj śliczne cyrkonie-serduszka w kolorze różowym i czerwonym rzecz jasna.

Jako uzupełnienie makijażu, na usta nałożyłam odpowiednią, pasującą szminkę. Jest to cudowna, lekko malinowa czerwień, która... dużo lepiej pasowała na żywo, nawet w sztucznym świetle, ale chyba aparat wyjątkowo mnie nie lubi, że płata mi takie figle ;) No nic, mam nadzieję, że mimo wszystko mejkap wygląda wystarczająco efektownie! Mnie na pewno takie jednokolorowe makijaże mocno się podobają i to nie jest ostatni mój wytwór tego typu.

poniedziałek, 6 lutego 2017

Mango festival

Karnawał to nie tylko błysk, sypiący się brokat i ozdobne, migoczące cyrkonie, to także... gorące klimaty! W końcu, kiedy jak nie teraz, dać się ponieść kolorom? :)

Moja najnowsza propozycja to dość szalona mieszanka. Główną rolę oczywiście odgrywają oczy. Soczyste mango i mgiełkę ciepłej śliwki skontrastowałam z szafirem, a w gratisie przykleiłam gęste, efektowne sztuczne rzęsy. Całość oczywiście jest zmalowana w mojej ulubionej, dymkowej formie, szafirowa kreska zaś zachwyca metalicznym wykończeniem (tu oczywiście godny uwagi Golden Rose Style Liner Metallic w odcieniu nr 18 - więcej o tych produktach przeczytacie TUTAJ). Uwagę najmocniej na pewno zwraca ten cudowny, lekko opalizujący pyłek w pomarańczowym kolorze to jedna z nowości marki KOBO - Pure Pearl Pigment Hypnotic Mango. I cóż, jak widzicie, przepiękna z niego sztuka!

Chciałam, żeby cały ten makijaż uwodził miksem odważnych, wibrujących kolorów, dlatego też również usta podkreśliłam soczystym kolorem różu. Tu w roli głównej jedna z bardzo fajnych pomadek - My Secret I Love Matte Lips o nazwie Molly. Postaram się przybliżyć Wam niedługo wszystkie odcienie z tej kolekcji, bo na pewno świetnie się sprawdzą podczas nadchodzącej (miejmy nadzieję - szybko!) wiosny i lata. Nie wiem jak Wy, ale osobiście uwielbiam połączenie fuksji i mandarynki - żadne inne nie jest dla mnie tak świeże, energetyczne i po prostu piękne!

Mam nadzieję, że moja propozycja się Wam spodoba i zainspiruje Was do zabawy z kolorami! :)

czwartek, 2 lutego 2017

That gold is ALL

Jaki jest najlepszy sposób na złoto w makijażu? Zdecydowanie ten królewski - musi więc grać w nim główne skrzypce. Złoto w końcu lubi się panoszyć, onieśmielać i po prostu robić duże wrażenie. Ja na złoto kuszę się czasami, gdy mam ochotę na makijaż wyjątkowy, taki w stylu glamour. Zwykle stawiam na połączenie złota z brązami, czasem z zielenią czy fioletami, ale jako że dawno nie łączyłam go z czernią i szarościami, postanowiłam to zmienić.

Moim zamysłem było pobawić się złotym, metalicznym linerem, i jak zobaczycie poniżej, chyba mi się to udało. Namalowałam aż trzy złote kreski: pod brwią, tuż nad załamaniem oraz niemalże klasyczną, nad linią rzęs - ale tym razem w postaci podwójnej kreski. Tuż nad rzęsami znalazł się zaś piękny grafitowy liner, który idealnie skomponował mi się z czarno-szarym dymkiem, stanowiącym podstawę, czy też tło mejkapu oka. Złota nie oszczędziłam także dolnej powiece, gdzie wtarłam odrobinę tego zgaszonego, starego. Całość dopełniają odważne usta w kolorze winnym. Takie tam szaleństwo ;)

Na pewno nie jest to wyjściowy makijaż, z takimi nietypowymi krechami można wyjść co najwyżej na zwariowaną imprezę. Gdyby jednak odjąć dodatkowe zawijasy - mejkap staje się już bardziej klasyczny, co znaczy że nada się na więcej okazji. Można także zrezygnować z tak mocnych ust na rzecz nudziakowych i od razu całość staje się jeszcze spokojniejsza. Wszystko zależy od Was - to tylko makijaż i możecie go przecież swobodnie przekształcać ;)

Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu!

czwartek, 26 stycznia 2017

All that green part II

Zieleń chodzi za mną bezustannie. Depcze mi po piętach, wciąż dopomina się o uwagę. I zwykle udaje jej się wkraść do mojego makijażu i manicuru, gdzie bywa, że rozgaszcza się aż nadto. Przykuwa wtedy uwagę, ba! Nie tylko stoi w blasku reflektorów, ale wręcz pławi się w nim. Zresztą potwierdzają to choćby - ostatni makijaż, jaki pokazywałam Wam na blogu, czy też ten obłędny lakier. Tym razem jednak zieleń będzie stanowiła akcent, dość widoczny, ale w dalszym ciągu dodatek. Zapraszam dalej!

Moja ukochana ostatnio zieleń występuje tym razem w roli podwójnej, metalicznej kreski. Postawiłam na ciemną, szmaragdową zieleń oraz tę jaśniejszą i żywszą, przywodzącą na myśl wiosnę. Tłem dla lśniącej, kombinowanej kreski jest zaś szaro-bury dymek, rozświetlony jasnym srebrem. Całe oko zmalowałam za pomocą kosmetyków Golden Rose. Metaliczne linery już szalenie polubiłam, niedługo będzie o nich osobny post. Mam też dobre przeczucia co do bazy pod cienie. Na ustach wylądowała matowa pomadka tej samej marki - moja ulubiona różana Longstay Liquid Matte Lipstick w odcieniu o numerze 03.

Mejkap jest więc bardzo prosty w wykonaniu, a jednocześnie lekki i całkiem efektowny. Osobiście uwielbiam takie kontrasty, szczególnie gdy mam do czynienia tylko z dwoma kolorami. Muszę przyznać, że zieleń świetnie się komponuje z wieloma kolorami, na takiej brudnej szarości wygląda naprawdę pięknie. Ale to jeszcze nie koniec mojej zabawy z zielenią! Mam nadzieję, że makijaż się Wam spodoba! :)

niedziela, 22 stycznia 2017

All that green

Zieleń nie jest zbyt lubianym odcieniem jeśli chodzi o makijaż. Ba! Wiele kobiet unika go jak ognia, nie wiedząc, że nawet tak trudny kolor może prezentować się zniewalająco. Trzeba się tylko przełamać... ale można także przełamać ową zieleń innym kolorem. Efekt? Zaskakująco fajny! Ja postanowiłam skontrastować zielony, nieco smutny i zgaszony dymek z żywą, niebieską, metaliczną kreską. Linię wodną i część dolnej powieki podkreśliłam też grafitowym cieniem, żeby nieco przyciemnić cały makijaż i dodać mu tajemniczej nuty. Nie podobają mi się jedynie usta, chyba jednak powinny być nieco bardziej wyraziste do takich oczu :)

Całe oko, zarówno powieki jak i brwi, zmalowałam za pomocą kosmetyków Golden Rose. Część była mi już znana, na przykład kredka i żel do brwi (pisałam o nich TUTAJ), niektóre zaś były dla mnie totalną nowością. Najmocniej zaciekawiła mnie oczywiście baza pod cienie - nie dość, że jest z tych higienicznych (mała, wygodna tubka), to jeszcze należy do tych silikonowych, które tak świetnie rozprowadzają się na skórze. Więcej o niej opowiem Wam już niedługo, jak przejdzie wszystkie testy wytrzymałości. Nowością są dla m nie także cienie w kremie, które po pierwszych swatchach zaskoczyły mnie pigmentacją. Ale gwoździem programu jest tutaj metaliczny eyeliner, który wprost zachwyca nie tylko wykończeniem, ale i mocnym kolorem! Czysty obłęd. O tych linerach będziecie mogli niedługo przeczytać na blogu, jednak już teraz gorąco je Wam polecam, tym bardziej, że do końca miesiąca kupicie je w okazyjnej, niższej cenie ;)

Mam nadzieję, że makijaż się Wam spodoba! :))

niedziela, 8 stycznia 2017

Violet Bliss - makijaż z kosmetykami z Drogerii Natura

Znacie mnie, wiecie zatem, że uwielbiam mocne makijaże. Takie też, bądź co bądź, najlepiej prezentują się u mnie na zdjęciach. Ciemne barwy oraz wszelkiego rodzaju błyszczące wykończenia mają teraz swój czas, w końcu kiedy szaleć, jak nie w karnawale? :) Mnie wzięło zaś na fiolety. W roli głównej więc ciepła śliwka połączona z odrobiną różu, miedzi, oraz niebieskości. W gratisie opalizujący i cudownie migoczący pyłek, którego na zdjęciach prawie nie widać. Całość oczywiście w formie dymka, mocno dramatyczna.

Dostałam ostatnio mnóstwo nowości z Drogerii Natura wraz ze świetnymi produktami, postanowiłam więc je wykorzystać i wspomagając się starszymi nieco kosmetykami, cały makijaż (jedynie prócz bazy pod cienie) wykonałam za pomocą marek KOBO Professional oraz My Secret. Jedynie cienie do powiek, tusz do rzęs oraz korektor (swoją drogą - świetny!) pod oczy nie są nowościami tych marek, cała reszta - owszem! Pewnie jeszcze będę pisać dla Was osobne recenzje, póki co mogę powiedzieć, że zakochałam się w bananowym pudrze z KOBO oraz rozświetlaczu z My Secret, polubiłam mocno (mimo paru wad) pomady do brwi z My Secret, ale niestety miłości nie będzie jeśli chodzi o matowe pomadki do ust (te w płynie) KOBO. Na co dzień bardzo chętnie korzystam z produktów marek własnych Drogerii Natura, od kiedy Daniel Sobieśniewski kreuje te kosmetyki, są one jeszcze lepsze, a na pewno odpowiadają na zapotrzebowania klientek i panujące trendy. Osobiście polecam gorąco! Wiadomo, nie wszystko jest idealne, ale cała masa produktów jest bardzo dobrej jakości i nie odstępują kroku tym z wyższej, czy też droższej półki :)

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Let's dance - colorful makeup

Witajcie w nowym roku! :) Na jego dobre rozpoczęcie, postanowiłam pokazać Wam swój makijaż z Sylwestra. Spędzałam go skromnie, dlatego też postawiłam na swój ulubiony rodzaj makijażu - grayowy PRZEPYCH :) Będzie to więc kolorowy dymek wraz z różnymi akcentami w postaci kreski, brokatu i opalizujących pyłków!

Bardzo kusiły mnie ostatnie nowości, jakie do mnie przybyły, wprost nie mogłam się doczekać używania ich! Tak więc i tutaj udział wzięły takie perełki jak Khol Kajal z My Secret, przepiękne pyłki oraz róż do policzków z KOBO, cudowna pomadka także z KOBO, czy też, już mój ulubiony, rozświetlacz Sparkling Beige z My Secret. Oczywiście osobne, wyczerpujące posty o nich pojawią się na blogu już niedługo!

Oczy to właściwie mój ulubiony mix. Otoczone dość ciepłymi, brązowymi i beżowymi cieniami, lśniące zielenie (mix foliowego cienia MUG Houdini i cudnego pyłku KOBO Golden Sky) na górnej powiece, oraz mocny granat (MUG Center Stage) i lśniący, cudownie migoczący (czego niestety nie udaje mi się uchwycić na zdjęciach) pyłek z KOBO Cherry Sparks. Zrezygnowałam ze sztucznych rzęs, bo średnio lubię je nosić, choć owszem, przyznaję, że pięknie prezentują się na zdjęciach. Na ustach tym razem nieco spokojniej - szalenie zachwyciły mnie odcienie nowych pomadek KOBO Matte Lips, są wprost cudowne! Tym razem użyłam bardzo modnego i niezwykle ujmującego odcienia chłodnego brązo-różo-nude ;)

sobota, 31 grudnia 2016

Black sparkling smoky eye

Coraz bliżej zabawa, tańce i upojne szaleństwo, a także okazja do zmalowania czegoś odważniejszego i typowo wyjściowego! Oczywiście, to nie koniec mocnych makijaży w moim wykonaniu, ale siłą rzeczy ostatni post w tym roku, więc musiał, po prostu musiał dawać kopa. Przedstawiam więc Wam niesamowicie wieczorowy makijaż, jakim jest czarne smoky eye.

Jako głównego cienia użyłam pięknoty z NYXa - z kalendarza adwentowego o nazwie Monte Carlo. To czerń, w której zatopionych jest mnóstwo srebrnych, migoczących drobinek. Na zdjęciach tego błysku praktycznie nie widać, ale uwierzcie, że w sztucznym świetne prezentuje się to naprawdę zachwycająco. Cień ten jest dość suchy, przykleiłam go więc na odpowiednią bazę, jaką był czarny cień w kremie od Maybelline. Całość otuliłam odcieniami ciemnego brązu oraz bordo, żeby oko nabrało głębi i odrobiny koloru. Do tego delikatnie rozświetlone wewnętrzne kąciki (oczywiście można to rozświetlenie pominąć) oraz sztuczne rzęsy. Jeśli chodzi o usta - tym razem nie szalałam. Postawiłam na dość naturalny i zgaszony odcień różo-beżu.

Makijaż ten na pewno świetnie sprawdzi się w Sylwestra, ale też na każdą inną większą imprezę, szczególnie podczas trwania karnawału! Mam nadzieję, że moja propozycja przypadnie Wam do gustu ;)

środa, 28 grudnia 2016

Sparkling crushed bauble

Jako że zostało mi trochę bombek z choinki, postanowiłam ich resztki wykorzystać w makijażu! No dobrze, oczywiście żartuję, na swoją obronę mam fakt, że glitter, który niedawno kupiłam, szalenie przypomina właśnie potłuczoną bombkę świąteczną. Zdjęcia oczywiście nie oddają w pełni jego uroku - na żywo to jest czyste szaleństwo. Ten cudny brokat musiał się rzecz jasna pojawić u mnie prędzej czy później. Planuję jeszcze wykorzystać go do zdobienia na paznokciach, ale póki co pokazuję Wam mejkap. Jest on dość nieoczywisty, bo właśnie brokat ten przykleiłam w wewnętrznych kącikach formując go na... bombkę. Wygląda więc na nieco oderwany od reszty malowanek, ale właśnie o taki efekt mi chodziło - chciałam zrobić "coś innego" :) Reszta makijażu to standard dla mnie, czyli dymek z czarną kreską. Dymek tym razem jest połączeniem perłowego, ciemnoniebieskiego cienia na górnej powiece ruchomej, pięknego miedzianego na dolnej, a wszystko to otulone ciemnymi brązami. Użyłam tutaj wyłącznie cieni do powiek pochodzących z kalendarza adwentowego marki NYX Cosmetics, które zaskoczyły mnie jakością i tym, jak cudownie się rozcierają. Na pewno użyję ich jeszcze nie raz! Usta tym razem spokojniejsze, na żywo nieco lepiej pasowały do makijażu oczu, niemniej jednak nie jest tak źle ;) W ruch poszła oczywiście pomadka z NYXa Soft Matte Lip Cream w ślicznym różowo-beżowym, ciepłym odcieniu - Cannes.

Mejkap ten może być dla Was inspiracją na nadchodzące Sylwestra albo inne zabawy karnawałowe. Jak dla mnie niebieskości bardzo fajnie komponują się z miedzianymi odcieniami - polecam wypróbować ten boski duet! :)

sobota, 24 grudnia 2016

Classic gold smoky makeup

Dziś klasyka! W końcu święta i zbliżający się karnawał zobowiązuje. A nie ma nic lepszego od wyćwiczonych, wręcz opanowanych do perfekcji makijaż. Smoky jest dobre na wszystko - to moja dewiza. A skoro świąteczne smoky to koniecznie ze złotem, zestawione z mocnymi, czerwonymi ustami.

Moja propozycja jest oczywiście z gatunku szalenie mocnych i odważnych. Główny prym w tym makijażu grają oczy. Na powiekach rozgościły się odcienie brązu, beżu, czerń oraz wspomniane już złoto. Wszystko w formie dymku. Nie zabrakło też ani mocnej kreski, ani szczypty pięknie połyskującego brokatu. Błysk się rozgościł także na policzkach. Na ustach zaś nieco spokojniej - piękna, mocna, matowa czerwień, która niezwykle dobrze dogaduje się właśnie ze złotem.

Oczywiście, makijaż ten jest typowo "przykładowy". Ja takich się nie boję i chętnie je maluję, choć przyznam, że samej na święta zwykle nie chce mi się aż tak szaleć ;) Jak będzie w tym roku? Zobaczymy! U mnie zawsze mejkapy wychodzą spontanicznie. Pamiętajcie, że nie musicie kopiować mejkapu tak dosadnie, możecie się nim zainspirować - wykonać u siebie to, co podoba Wam się w nim najbardziej. I tego Wam właśnie życzę, by Was zainspirował do stworzenia czegoś pięknego!

wtorek, 20 grudnia 2016

Christmas Elf - makeup

Z czym kojarzą się Wam święta? U mnie jednym z pierwszych skojarzeń są oczywiście takie rzeczy jak choinka, prezenty, śnieg, mikołaj... ale także jego mali pomocnicy. Zainspirowana bożonarodzeniowymi elfami, a przede wszystkim ich strojem, postanowiłam zmalować odpowiedni makijaż!

Połączyłam ze sobą jakże świąteczne kolory - czerwień, intensywną zieleń oraz biel o różnym wykończeniu. Na powiekach jest dość bogato, mamy tutaj zieloną kreskę (NYX Cannes) na którą przykleiłam mnóstwo pięknego, intensywnie zielonego brokatu (SYN Cosmetics - Ganja). Kąciki wewnętrzne rozświetliłam białym, perłowym pyłkiem (KOBO Frosty White), a dodatkowo zabawiłam się białym eyelinerem i wymalowałam nim dolne rzęsy oraz kropeczkowy wzorek pod brwią. Do tego sztuczne rzęsy i voila - oko gotowe! Usta oczywiście musiałam podkreślić intensywną czerwienią, tutaj wybór był dla mnie oczywisty - padło na czerwień idealną (mniej pomarańczową niż na zdjęciach), pomadkę NYX Liquid Suede w odcieniu Kitten Heels. Nawet policzki musiałam zrobić nieco przerysowane, są więc nieco bardziej "mroźne" niż zwykle ;) To tego oczywiście jasny, białawy rozświetlacz, żeby całość miała ład i skład (Catrice High Glow).

Nie wiem jak Wy, ale uwielbiam takie nieco kiczowate makijaże i dodatki świąteczne. Kocham swoją równie kiczowatą miłością. Mam więc nadzieję, że mój świąteczny elfik się Wam spodoba! :)

środa, 14 grudnia 2016

Almost cut crease deer makeup

Mam nadzieję, że Wy, moje kochane Czytelniczki (i ci nieliczni Czytelnicy) jesteście wielkimi fanami makijażu (zresztą, inaczej by Was tu, u mnie na blogu, pewnie nie było) i nie traktujecie go śmiertelnie poważnie. Naprawdę, chciałabym żebyście tak jak ja, lubili zabawę (z) nim, szalone i nietypowe połączenia, zawijające się w dziwnych kierunkach kreski, odważne zestawienia i kreatywne ozdoby. Bo ja to kocham, szczególnie gdy nawiedzi mnie wena i z jeszcze większą przyjemną sięgam po pędzle. 

Tworząc ten makijaż, jak to zwykle u mnie bywa, w głowie miałam tylko kolory. Chciałam fajnego połączenia tej niesamowitej lekko zgniłej zieleni podbitej ciepłymi tonami (cień NYX Copenhagen) z jakimś ciepłym, rudym brązem (padło w końcu na kilka - na ciepły MUG Cocoa Bear i neutralny NYX Milan) i złotem. Złoto w końcu pojawiło się w formie dziwnej i nieco dzikiej (taki jeleń no) kreski na górnej powiece (NYX Glam Liner - Glam Golden), natomiast na powiekę nałożyłam śliczny, jasny szampański cień (NYX Transylvania) wcześniej "czyszcząc" w dość graficzny sposób powiekę za pomocą kremowego cienia (Maybelline Color Tattoo - Creme de Nude). Przykleiłam też pierwszy raz swoje nowe sztuczne rzęsy no name i muszę przyznać, że są całkiem przyjemne. Może tego nie widać, ale wyglądają bardzo ładnie, naturalnie, a do tego są bardzo miękkie i lekkie! Polubimy się ;) Na ustach tym razem spokojnie - ciemny brudny różo-brąz (który na zdjęciach niestety wygląda ciut inaczej, na żywo to jest SZAŁ) NYX Soft Matte w odcieniu Rome.

Efekt jest dość dziwny, ale mnie się bardzo podoba to, jak makijaż wygląda na portrecie, dlatego na pewno będę jeszcze ćwiczyć makijaż cut crease, widzę w nim wielki potencjał! :D

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...