dzień, zmobilizował mnie twórczo do zmierzenia się z mapką i wyzwaniem, które pojawiło się na blogu 13arts. I tak między robieniem gołąbków a sprzątaniem powstało LO. Ciapania
generalnie nie są na razie moją mocną stroną. Nie mam cierpliwości na suszenie chlapnięć, potem chlapanie, suszenie i tak w kółko...... w efekcie chlapnięcia rozmywają się lub zlewają z innym kolorem i powstaje jakas brudna maź. Może kiedyś dojdę do wprawy i efekt mnie zadowoli. Miało być delikatnie ale poniosło mnie i jest gęsto z chlapnięciami .... W sumie LO miało być identyczne kolorystycznie jak mapka, no ale jak to ja musiałm go po swojemu.
Moje pieczątki to kawałek foli, jakaś prążkowana tekturka z ciastek, kawałek piankowej żółtej litery, którą pocięłam na kawałki a napisy zrobiłam kiedyś pieczątką na kartce u koleżanki :) Motylek pieczątka pochodzi ze sklepu TU. Odbicia robiłam tuszem Archival Ink Ranger, który jest rewelacyjny do takich rzeczy.
w ruch poszło gesso, tusze mgiełki, farba akrylowa, Ayeeda paint farbka, ulubiony Ayeeda silver glitter, samoprzylepne perełki, tekturki-aparaty, kawałki papierowej serwetki, kwiatuszki, pieczątka motyl i inne.....