Zabraniam kopiowania, powielania,wykorzystywania w całości lub we fragmentach informacji lub zdjęć z bloga http://details-of-the-beauty.blogspot.com bez mojej wiedzy i zgody .

Szukaj..

MYŚL DNIA

Ciężki jest los współczesnej kobiety - musi ubierać się jak chłopak, wyglądać jak dziewczyna, myśleć jak mężczyzna i pracować jak koń. :)

czwartek, 29 września 2011

Rozdanie kosmetyków Calmaderm - ostatni dzwonek !

Uwaga, Uwaga! 
Przypominam o rozdaniu ! :)


Już tylko przez 1,5h możecie dopomóc szczęściu i wziąć udział w losowaniu 3 wspaniałych zestawów kosmetyków Calmaderm !

KLIK !

Do dzieła ! :))

wtorek, 27 września 2011

Review: Balsam do opalania spf45, Soraya, czyli pokochajmy filtry !

Hej Kochane !
U Was też pogoda w kratkę? 
Uwielbiam jesień, ale tą złotą,piękną,nostalgiczną..A te wahania temperatur i pogody typu rano-zimno,w południe grzeje, popołudniu duszno,na wieczór ponuro i bardzo zimno zaś w nocy okropny deszcz wywołują u mnie jedynie ból głowy, efekt "jak mi się nic nie chce" i taki rozstrój nastroju, że teraz się śmieję, a za chwilę mam zamiar kogoś udusić - też tak macie? 
Dzisiaj mam chwilkę wolnego i miałam porobić zdjęcia,ale jako,że mój aparat doskonale wie, kiedy ma się rozładować zrobił mi to dzisiaj i całe szczęście,że mam kilka zdjęć kosmetyków na laptopie :)

*****************************************************************************
Wszyscy doskonale wiemy,że lato już dawno za nami, ale nie wiem, czy wszyscy zdają sobie sprawę z ochrony przeciwsłonecznej przez cały rok? Ja tak, o czym napisałam obszernie w notce o filtrach i promieniowaniu UV tutaj , i dziś postanowiłam przedstawić Wam mój kosmetyczny hit w tej kategorii !

BALSAM DO OPALANIA, SPF45, SORAYA


OBIETNICE PRODUCENTA:



MOJA OPINIA:
Od ponad roku - jak każda filtromaniaczka - szukałam filtru idealnego, co jest naprawdę trudnym zadaniem, bo nawet kosmetyki wysoko-półkowe, czy też apteczne bardzo często rozczarowują..
Przede wszystkim szukałam czegoś, co nie będzie bielić,sprawiać, że będę się świecić jak żarówka,nie będzie zapychać, tłuścić,kleić się oraz będzie można wykonywać na nim makijaż zwykłymi, a nie mineralnymi kosmetykami(czyli nie może zawierać składnika o nazwie parsol1789 lub avobenzon, który posiadają praktycznie wszystkie filtry - tylko firma Avene oraz nieliczne wyjątki innych firm go nie mają) i nie będzie on się na nim ważył.
Marzenie ściętej głowy? A jednak nie ! :)

Uwaga: jest to kosmetyk przeznaczony do ochrony przede wszystkim ciała,ale ja stosowałam go tylko i wyłącznie na twarz i to jej właśnie tyczyć się będzie moja recenzja!

Opakowanie: duże, typowe dla filtrów,czyli utrzymane w żółtej tonacji,lekkie, plastikowe, porządnie wykonane - napisy się nie starły, nic nie przeciekło, nie pękło itd. Na opakowaniu możemy znaleźć wszystkie potrzebne nam informacje i w dodatku posiada cudowny dozownik - jest to pompka,która wyciska odpowiednią ilość produktu,nie zapycha się i jest bardzo pomocna.

Kolor/Zapach: co do koloru - po wyciśnięciu to jest taka delikatnie przybrudzona biel, zaś po rozsmarowaniu jest już biały, aczkolwiek skóry nie bieli! Zaś jeśli chodzi o zapach - mi bardzo przypadł do gustu - jest łagodny, od razu czuć,że jest to kosmetyk do opalania - mi on kojarzy się z delikatną skórą na rozgrzanym piasku :)

Formuła/Konsystencja: gęsta,kremowa.



Użytkowanie/Efekt: po wyciśnięciu ilości równej łyżeczce od herbaty wmasowuję filtr w twarz i czekam ok.15-20min.aż się wchłonie i zacznie działać.I tu zaczynają dziać się prawdziwe cuda - po rozsmarowaniu delikatnie rozjaśnia,ale wraz z następnymi minutami ten efekt dosłownie znika! W dodatku owszem,pozostawia ochronny film,co w przypadku filtrów przeciwsłonecznych jest nieuniknione, ale nie jest on okropnie tłusty, nie pozostawia uczucia lepkości i nie ma efektu świecącej żarówki na twarzy! Nie, nie matuje, ale pozostawia taki zdrowy błysk, tzw. "glow" - i gdy ktoś nie ma problemów z cerą jak najbardziej może wyjść już tylko z filtrem na buzi. Kolejna rzecz za którą go kocham? Nie zawiera parsolu,czyli żaden kosmetyk kolorowy go nie destabilizuje - śmiało możemy malować się czym dusza zapragnie nie martwiąc się o zmniejszenie faktoru w filtrze! I dwie najlepsze rzeczy zostawiłam prawie na koniec - makijaż na nim wykonany nie waży się, nie spływa, zachowuje się jak na normalnym kremie nawilżającym i co do cery - nie zapycha, nie pogarsza stanu cery, a nawet ją odrobinę..polepsza, poprzez bardzo mocne nawilżanie! :) I oczywiście naprawdę porządnie chroni - po wakacjach w tropikach moja buzia nadal jest jaśniutka :) Jedyny minus - należy uważać przy rankach i omijać je przy nakładaniu,ponieważ może mocniej zapiec..Ale to uczucie po chwili mija :)


Wydajność: jeśli chodzi o twarz - ogromnie wydajny! :) Zaś co do ciała - sądzę,że jego wydajność byłaby w normie.

Cena/Pojemność: 100ml za ok.22zł

Gdzie kupić?: drogerie np.Rossmann, apteki.

Czy kupię ponownie?: nie widzę innej możliwości - dopóki będzie mi tak służył, będę go kupować! :)


Podsumowanie: poszukiwania idealnego filtru przeciwsłonecznego do twarzy z wysokim faktorem uważam za zakończone! A nigdy nie wierzyłam,że kiedyś to powiem..:) Robi wszystko to,co ideał robić powinien: porządnie chroni,nie bieli, nie tłuści,nie zapycha,nie pogarsza stanu cery,świetnie nawilża, nie powoduje świecenia,tylko pozostawia po sobie efekt zdrowej skóry, tzw."glow", nie podrażnia, można malować się dowolnymi kosmetykami kolorowymi i w dodatku makijaż nie waży się,nie spływa,nie robi się tzw."ciasto" i to za taką cenę i taką pojemność !! I z ręką na sercu mogę powiedzieć, że filtry,które kosztują i nawet 70-80zł a są o połowę mniejsze(ponieważ przeznaczone wyłącznie do twarzy) w niczym mu nie dorównują! :)

Tak, to mój zdecydowany hit i miłość od pierwszego wejrzenia.

Polecam ! :)

Ocena: 5/5

A może Wy macie swoich ulubieńców w kategorii filtrów do twarzy? Podzielcie się! :)

czwartek, 22 września 2011

Review: Beztłuszczowy krem nawilżający do twarzy, Neutrogena + trochę prywaty.

Hej Kochane ! :)
Ostatnio było bez żadnego wstępu,tak więc dziś trochę prywaty - muszę sobie czasami pogadać :P
Jak zapewne zauważyłyście,nie pojawiam się tu ostatnimi czasy zbyt często - kosmetyki niecierpliwie czekają już aż je sfotografuję i zrecenzuję, a ja najzwyczajniej w świecie..nie mam na to dużo czasu.
Dlaczego?
Oprócz wiadomych obowiązków szkolnych, których przybywa w zastraszającym tempie z dnia na dzień, doszły mi...prawo jazdy! Tak, tak moja Mama zrobiła mi cudowny prezent osiemnastkowy i postanowiła sfinansować mi prawko! :) Jestem już po paru godzinach teorii i jestem jak na razie zadowolona - pan bardzo dobrze wszystko tłumaczy, na przykładach,do tego czasami coś przedyktuje, jest naprawdę ciekawie :) 
Kolejną rzeczą jest język włoski, który od tego roku prowadzony jest w mojej szkole za darmo, a jako,że późniejsze CV wzbogacone o języki warto mieć,postanowiłam się zapisać.Moim marzeniem jest nauczyć się hiszpańskiego,którego zresztą wolę bardziej słuchać niż włoskiego - hiszpański jest bardzo zmysłowym i seksownym językiem, zaś włoski jest zbyt krzykliwy ;P Do tego dochodzą obowiązki domowe, spotkania z moim kochanym M.,który pracuje zmianowo i musimy dostosowywać się do jego wolnego a moich zajęć, ciągłe poszukiwanie pracy na weekendy.
A w dodatku od stycznia będę wolontariuszką w szpitalu - będę spędzać czas z chorymi,zwłaszcza z dziećmi,umilać im pobyt, bawić się,rozmawiać :) Ale dopiero w styczniu jest szkolenie,więc muszę jeszcze trochę poczekać.
Jak więc widzicie - nie potrafię usiedzieć na miejscu, a moja tablica korkowa o wymiarach 90/120 pęka w szwach ;]
Ale chociaż nie piszę to staram się zaglądać w miarę regularnie i podczytuję Wasze blogi! :**


******************************************************************************
A teraz przejdźmy do recenzji! :)


Oil-Free Moisturiser, Visibly Clear, Neutrogena






OBIETNICE PRODUCENTA:



Dla ułatwienia przetłumaczyłam Wam ten teksty na j.polski:
*nr.1:
Nawilża cery: lekki, łatwo wchłaniający się,zapewniający nawilżenie przez cały dzień i pozostawiający skórę miękką, bez zatykania porów.
Wygładza skórę: unikalna formuła zawierająca MicroClear z opatentowaną technologią oczyszczania z niedoskonałości.Dzięki codziennemu użytkowaniu przyczynia się do zmniejszenia i zapobiegania niedoskonałościom dla jaśniejszej i gładszej skóry.
Wyrównuje koloryt skóry: formuła pomagająca pozbyć się niedoskonałości dla wyrównanej i zdrowej skóry


*nr.2:
Kompletne rozwiązanie dla jasnego i zdrowego wyglądu skóry każdego dnia. Nawilża, wygładza i wyrównuje koloryt skóry dla czystszej i zdrowszej skóry dzień po dniu. 


SKŁAD:


MOJA OPINIA:
Krem ten zakupiłam zupełnie przypadkowo podczas kilkudniowego pobytu w Anglii w te wakacje - była promocja w Boots'ie, że za 2 produkty Neutrogeny do twarzy z tej serii płaci się 5funtów, a jako,że one zazwyczaj kosztują w granicach 4-5funtów,to drugi jak za darmo! Długo nie mogłam się zdecydować co by tu wybrać,aż w końcu wybór padł na ten krem i jeszcze coś do mycia.
Nie oczekiwałam od niego cudów, chciałam tylko,żeby dobrze nawilżał i nie zapychał oraz nadawał się pod makijaż :)
Czy otrzymałam wszystko,czego chciałam? A może więcej..?


Opakowanie: m i s t r z o s t w o !! I to przez wielkie M ! Ogromne brawa dla Neutrogeny za tak cudowne opakowanie ! Zacznę od tego, co mi się w nim najbardziej podoba - przede wszystkim jest to naprawdę smukła,cienka, lekka i płaska tubka, a co za tym idzie - bardzo poręczna. Nie zajmuje dużo miejsca,  ma genialną zakrętkę z matowego plastiku, wąski otwór w kształcie tzw."dzióbka" z którego wychodzi odpowiednia ilość produktu. Oprócz tego jest utrzymane w kolorystyce biało-pomarańczowej z biało-czarnymi napisami,ładnie prezentuje się na półce. Jest zapakowany w papierowy kartonik odpowiedniej wielkości i zarówno na pudełeczku jak i na opakowaniu kremu możemy znaleźć wszystkie niezbędne nam informacje, ale nie jest nimi przeładowany. Niestety nie jest zbyt przeźroczyste - trzeba się naprawdę wpatrzyć, aby coś dojrzeć,a ja jednak cenię sobie półprzeźroczyste opakowania,bo wtedy wiem ile jeszcze kosmetyku mi zostało.

Kolor/Zapach: jest biały i ma śliczny, delikatny, bardzo przyjemny, świeży zapach.




Formuła/Konsystencja: zwarta,o idealnej gęstości jeśli chodzi o kremy na dzień - czyli sprawiająca wrażenie treściwego,ale po rozsmarowaniu jest lekki. 





Użytkowanie/Efekt: po nałożeniu na skórę, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu czuć delikatne chłodzenie,które jest naprawdę przyjemne,zwłaszcza rano - a dokładniej jest to efekt takiej pobudzającej mgiełki :) Łatwo się rozprowadza i szybciutko wchłania - już po kilku minutach można nakładać makijaż. I to co w nim uwielbiam - już przy rozprowadzaniu czuć, jak zmiękcza i wygładza skórę, dosłownie w parę chwil czuć taką jedwabistość "jak pupcia niemowlęcia" :) Nie pozostawia tłustego filmu, czuć,że skóra jest nawilżona i coś na niej mamy,ale to bardziej pod względem dotyku - przyznam się,że lubię się głaskać po buzi jak mam ten krem na sobie,jednakże staram się unikać,żeby nie nanosić zarazków..;P Nie powoduje nadmiernego świecenia, nie skraca trwałości makijażu, jest naprawdę świetną bazą. Ja mam cerę mieszaną w kierunku tłustej w dodatku trądzikową i to nawilżenie w ciągu dnia jak najbardziej mi odpowiada! Kilka razy używałam go również na noc, gdy nie chciałam tachać do mojego M. dużej ilości kosmetyków i również świetnie się sprawdził,ale ja na noc wolę coś treściwszego. Sądzę jednak,że osoby z suchą skórą nie będą z niego zadowolone, bo będzie dla nich zbyt lekki. O właśnie - jest naprawdę leciutki, a jednak jak dla mnie świetnie nawilża! I nie zatyka porów,ani nie powoduje wysypów - jednym słowem nie pogarsza stanu cery! 
Ale czy zmniejsza niedoskonałości i im zapobiega? Nie sądzę,aby używany samodzielnie wyleczył nas z czegokolwiek, ale w pewien sposób zapobiega niedoskonałościom,bo ich nie powoduje ;) Ale pod względem usuwania czegokolwiek - nie liczyłabym na to. I za to niestety minus, bo jednak producent to obiecuje..Aczkolwiek w delikatny sposób wyrównuje koloryt cery,jednakże nie jest to spektakularne i widoczne dla otoczenia - ja zauważam,bo mam do czynienia z tą moją buzią na co dzień i dostrzegam małą różnicę.I ogólnie to jestem zdania "za dnia nawilżać, nocą zaś leczyć" :) 




Cena/Pojemność: ok.4-5funtów za 50ml.


Wydajność: świetna! Używam go już od połowy sierpnia i nadal jest go dużo! Potrzebna jest naprawdę niewielka ilość.


Dla kogo?: dla posiadaczek cer tłustych, trądzikowych i mieszanych.


Gdzie kupić?: Boots, Superdrug - ogólnie Anglia. Oraz przez internet.




Czy kupię ponownie?: jeśli tylko będzie taka możliwość - oczywiście!


Podsumowanie: jak dotąd mój najlepszy krem na dzień,zwłaszcza pod makijaż! Długo szukałam kremu idealnego - czyli takiego, na którym nie będzie ważył się makijaż, będzie lekki, nie będzie powodował nadmiernego świecenia się, będzie bardzo dobrze nawilżał,wygładzał i sprawiał,że skóra będzie mięciutka,ale bez pozostawiania tłustego filmu oraz przede wszystkim - nie zapychał i nie powodował wysypów! I znalazłam! I oprócz wszystkich tych atutów ma genialne,estetyczne opakowanie i lekko chłodzi skórę! Kocham go! :) 


Polecam!


Co do oceny miałam problem, ale ostatecznie:
Ocena: 5/5 !


I standardowo pytanko do Was:
Jaki krem do twarzy podbił Wasze serca? Jeśli macie swoich ulubieńców - zarówno na dzień jak i na noc - piszcie! :)


*************************************************************************
PRZYPOMINAM O ROZDANIU!
 3 zestawy kosmetyków Calmaderm czekają na Was już tylko 7 dni !
! KLIK !


A ja teraz zabieram się do tej mniej przyjemnej części wieczoru, czyli...romansu z marketingiem i trochę z matematyką..A pomagać mi w tym będą: kocyk,zapachowa świeczka, zielona herbatka i pyszne jedzonko :)


Do następnego, buziaki! :**

niedziela, 18 września 2011

Współpraca z Calmaderm, oraz kosmetyczne niespodzianki dla Was ! :)

Hej Kochane ! :)
Dziś bez słowa wstępu, ponieważ czeka na Was wspaniała niespodzianka, o której dowiecie się   pod koniec postu.... :))

Na początku słów kilka o nowej współpracy :) 
Calmaderm
Otóż jakiś czas temu napisała do mnie przemiła Pani Magdalena (którą serdecznie pozdrawiam :)) reprezentująca markę kosmetyczną Calmaderm z zapytaniem o testowanie i recenzowanie ich produktów. Od razu się zgodziłam - wcześniej na paru blogach widziałam te kosmetyki, w dodatku po przesłaniu mi przez Panią Magdę wszystkich właściwości i zastosowań, oraz składów i informacji, iż nie testują na zwierzętach  wiedziałam,że muszę je wypróbować!

Niektórzy zapytają - a cóż to za firma? Już wyjaśniam:
Calmaderm to marka kosmetyków leczniczych i pielęgnacyjnych opartych na składnikach naturalnych, dzięki czemu doskonale nadaje się do pielęgnacji różnych rodzajów skóry, zwłaszcza delikatnej, z problemami, ze skłonnością do podrażnień - w tym skóry dzieci. Calmaderm nie używa środków perfumujących, za to dodaje witaminy i olejki naturalne, bazując na rozwiązaniach wypracowanych w ziołolecznictwie.

A oto co otrzymałam:
Krem do rąk, Dermactol, 75ml - zawiera masło shea, oliwę z oliwek, drobnoustrojowy olej pszenny, oraz aloes. Przeznaczony jest do pielęgnacji suchej,szorstkiej oraz popękanej. skóry dłoni a także do pielęgnacji twarzy oraz ust.


Krem do stóp, Dermactol, 75ml - zawiera oliwę z oliwek, masło shea, drobnoustrojowy olej pszenny oraz pantenol. Przeznaczony do pielęgnacji wysuszonej, łuszczącej się i popękanej skóry stóp.


Balsam PantheVera, 180ml - zawiera aloes,pantenol i olejek jojoba. Przeznaczony do stosowania przede wszystkim po opalaniu, ale także po zabiegach depilacji/laserze oraz leczeniu radioterapią w gabinetach kosmetycznych, przy egzemie, niegroźnych urazach skóry, a także po goleniu.

Czego jesteście najbardziej ciekawe? :)


*************************************************************************

I UWAGA, UWAGA, TERAZ COŚ DLA WAS KOCHANE !! :)

Dzięki uprzejmości Pani Magdaleny możecie otrzymać taki sam zestaw jak ja ! I w dodatku obdarowana zostanie nie jedna osoba, lecz 3 ! :)
Poniżej prezentuję Wam swój zestaw, ale każdy zwycięzca otrzyma nowiutkie,zapakowane kosmetyki prosto od firmy Calmaderm.



Jest jedna podstawowa zasada, dzięki której możesz wziąć udział w rozdaniu - musisz być obserwatorem tego bloga ! :) +2 losy.




Ale, możesz również zwiększyć swoje szanse i przybliżyć się do zwycięstwa, zdobywając dodatkowe punkty poprzez:

- polubienie strony Calmaderm na Facebooku +2 losy
- polubienie bloga "Bo piękno tkwi w szczegółach" na Facebooku +2 losy

- poinformowanie innych o tym rozdaniu umieszczając notkę na blogu/facebooku itp. +1 los
- umieszczenie mojego bloga w blogrollu +1


Łącznie można zdobyć 8 głosów!


UWAGA: Każda z osób, która weźmie udział w rozdaniu musi zobowiązać się, że w przypadku wygranej napisze recenzje tych produktów na własnym blogu lub gościnnie na moim ! Jeśli zgłoszenie nie będzie zawierać tej informacji nie zostanie włączone do losowania.



Proszę, aby wszystkie komentarze opierały się na podanym poniżej schemacie - w przypadku, gdy nie spełniacie któregoś z dodatkowych warunków, pomińcie dany punkt :) 
Tak będzie po prostu łatwiej sprawdzać :)


Obserwuję jako: .....
E-mail: .....
Na Facebooku jako: ...(imię oraz pierwsza litera nazwiska)
Informacje o rozdaniu: ....(link do miejsca)
Blogroll: ....(link do bloga)
W przypadku wygranej zobowiązuję się do napisania recenzji tych produktów na własnym blogu lub gościnnie na blogu "Bo piękno tkwi w szczegółach".


Rozdanie trwa do 29 września 2011r. do północy.
Wyniki zostaną w dniu następnym, czyli 30 września 2011r.


1 osoba = 1 komentarz.


Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko zaprosić Was do zabawy i życzyć szczęścia ! :)

środa, 14 września 2011

Zakupowe co nie co :)


Hej Kochane ! :)
Dziś o mini zakupach w Naturze i cudnym jesienno-zimowym nabytku z CCC :)


 Jak już wiecie i na co ciągle narzekam, to fakt,że ja niestety w swoim mieście posiadam aż 2 Rossmanny, ale żadnej Natury czy Superpharm'y;/ Aktualnie stawiają u nas pierwszą galerię, ale okazało się,że będzie tam..tak,tak 3 Rossmann ! Eh..A klientką Natury byłabym stałą - można tam znaleźć cudeńka za przysłowiowe grosze i jak widzę na Waszych blogach kolejne perełki z Essence,Sensique,Catrice itd. to aż mnie ściska ;p Więc jak pod koniec zeszłego tygodnia miałam okazję być we Wrocławiu na badaniach to od razu pojechaliśmy do najbliższej Natury i jak weszliśmy to mama od razu powiedziała do mnie "oo, widzę Twój raj, idź, idź, my z Natalią(siostra) pochodzimy sobie, a Ty sobie tam posiedź" - no byłam wniebowzięta, naprawdę,aż oczy mi się zaświeciły ! :) Poleciałam od razu do szaf i co? Ok, był Essence,Kobo,Sensique i MySecret, ale tak ubogo wyposażone, że nie wierzyłam własnym oczom! I w dodatku np. w Sensique była jeszcze...limitowanka z ExoticFlowers..I chciałam chociaż matujący top coat z Essence,to pani zrobiła wielkie oczy i uważała,że ta firma nigdy nic takiego nie miała..;] Oczywiście nowości praktycznie żadnych...

Postanowiłam,że od razu będę dzielić się z Wami tym, czego zawsze poszukuję po kupieniu kosmetyku z nazwą, czyli...grafiką Google :) Po prostu wpisuję daną nazwę i patrzę czym być może producent się zainspirował i czy nazwa faktycznie pasuje do produktu :) Co wy na to ? 


Tak więc, jako że nie mogłam wyjść z pustymi rękoma w koszyku wylądowały...

Lakiery Colour&Go, Essence:

* 05 Sweet as Candy:

Cotton candy cupcake by The Sweet Tooth Fairy
[źródło: klik]
Mnie osobiście kolor od razu skojarzył się z..dzidziusiem i baletnicą :) A jako,że kocham zarówno dzieciaki jak i taniec musiałam go mieć - jest uroczy! :)

* 53 You Belong To Me 


[źródło: klik]
Ciężko było znaleźć obrazek do tego, bo jak zobrazować "Należysz do mnie"? Ale znalazłam coś jeszcze - to również tytuł piosenki grupy Lifehouse, która była w filmie Shrek ! :) Tylko,że nie rozumiem powiązania nadziei, romantyczności, refleksji i Shreka z kolorem, który kojarzy mi się z opalenizną,latem,radością i orzeźwieniem :P 

* 41 Very Berry



[źródło: klik ]
Mmmm..To zdjęcie doskonale oddaje to z czym sobie skojarzyłam ten lakier.. :) Przepyszny owocowy koktajl z dodatkiem słońca i lekkiego wiatru :)

Lakier French Nude - 05, Simply Nude, Essence
Tu nie wkleję niczego - gdy wpiszecie nazwę w grafice google same zobaczycie dlaczego :) Już dłuuugo szukam idealnego nudziaka, który nie będzie kosztował fortuny i jak zobaczyłam ten kolorek i jeszcze nazwę mówiącą o tym,że jest to "czysta nagość" to od razu postanowiłam,że będzie mój :) Pokładam w nim wielkie nadzieje,bo jedynie takie właśnie kolorki, lub klasyczny french mam dozwolone na co dzień..

Zmywacz do paznokci z gąbką o zapachu kokosa, Sensique
Nigdy nie miałam zmywacza w takiej formie, a z tego co pamiętam miał dobre opinie i właśnie sprawdziłam - w KWC na wizażu są świetne :) Kokosa to ja nie czuję zbytnio,ale może przy zmywaniu..:)

Sypki cień do powiek, Star Dust, nr.4, My Secret 


Na to cudeńko polowałam już ohohoo, i jak zobaczyłam kolorek,który od dawna chciałam od razu wiedziałam,że musi być mój,zwłaszcza, że był ostatni - to chyba przeznaczenie :) I jestem nim dosłownie oczarowana, !! To niesamowity złoty"gwiezdny pyłek" mieniący się na kolor miedziany, który rozświetla oko natychmiastowo i daje taki blask, że nie mogę od niego oczu oderwać..:)

Jak widzicie zakupy były naprawdę minimalne i niestety i tak nie kupiłam tego,czego chciałam najbardziej,czyli nowości Essence, limitowanek itp. Ale i tak jestem zadowolona :) I jak zauważyłyście - kolory lakierów są niezbyt jesienne,ale trochę koloru na jesienną chandrę nie zaszkodzi,prawda? A kolory ziemi i tak jeszcze dopadnę :)


A teraz totalnie przypadkowy zakup butów :) 
Otóż ja zazwyczaj wszystko robię na ostatnią chwilę - tak jest również z ciuchami,butami itd. na daną porę roku i np. jak już zaczyna się typowa jesień ja nagle się budzę i okazuje się,że w mojej szafie są buty,owszem ale..klapki,sandałki i balerinki ;P I tak samo jest z zimą,wiosną latem..I zazwyczaj jak już idę do sklepu,to nic nie ma ciekawego,bo już wszystko wykupione, albo nie ma rozmiarów, a ja dostaję białej gorączki bo zawsze jak potrzebuję czegoś na "już-teraz-natychmiast" to niczego nie znajduję..
I praktycznie wychodząc już z galerii moja mama postanowiła zajść do CCC zobaczyć co jest ciekawego i ja tak sobie przeszłam i jak zauważyłam te buty i pokazałam je mamie i siostrze,to wszystkim nam opadła szczęka ! Przyznaję się - nigdy nie miałam takich butów - chodzi o połączenie skóry,futerka i nigdy nie miałam takich wiązań,ale w tych się z miejsca zakochałam. W dodatku są naprawdę niesamowicie stabilne,wygodne i cieplutkie ! Fakt,faktem kosztowały ok.110zł ale wydaje mi się,że świetnie i długo mi posłużą :) 
Pytałam się mojego M. o opinię i jemu..nie za bardzo się podobają - nie może się przekonać do tej skóry,jakoś mu nie pasuje.Ale przyznał mi,że wyglądają naprawdę stabilnie i ciepło i mimo tego,że jest obcas to wydaje mu się,że nie grożą mi upadki na śliskich chodnikach :)
Zakup butów na jesień i wczesną zimę uważam za udany :)








Co o nich sądzicie? Podobają się Wam,czy też niekoniecznie?

piątek, 9 września 2011

W walce o piękne pazurki,czyli kuracja Nail Tek rozpoczęta!

Hej Kochane ! :*
Już ładnych parę dni mnie tu nie było..Ale cóż - koniec z dużą dawką wolnego czasu, odliczanie dni do weekendu znów poszło w ruch ;) Tak więc same rozumiecie - w tygodniu nie mam zbyt wiele wolnego czasu, a jednak notki na blogu lubię pisać sobie na spokojnie i dokładnie :)

Dzisiejszym postem chciałabym rozpocząć serię notek o kuracji wszystkim już znanym i przez większość lubianym Nail Tekiem. Jak już pisałam (klik) zamówiłam zestaw czyli bazę i odżywkę. Miałam stosować tylko odżywkę,a  bazę zacząć dopiero, gdy rozpocznę malowanie paznokci wtedy,gdy mi podrosną,ale posłuchałam rady kochanej Lady In Purplee i postanowiłam nałożyć bazę i codziennie na nią nakładać dodatkowo warstwy odżywki. 
Jak już zapewne wiecie kuracja polega na tym,że dzień po dniu,przez 7 dni nakłada się kolejną warstwę odżywki, a następnie zmywa.
Ja swoją kurację rozpoczęłam we wtorek - fakt,faktem późno trochę o tym piszę,ale obiecuję,że teraz notki o Nail Teku będą się pojawiać właśnie co wtorek/środę.

Jakie mam paznokcie? 
Zaraz zobaczycie na zdjęciu,że jest to katastrofa, ale nie dość, że praktycznie jest to sama płytka - ostatnio był zalążek paznokcia,ale spiłowałam do płytki,żeby wszystko zacząć od zera i aby były równe przede wszystkim. W dodatku są łamliwe i mają niezbyt równą płytkę. Przyznaję się bez bicia - mam w tym swój udział,bo gdy się stresuję,denerwuję,a czasami tak o po prostu z przyzwyczajenia nawet o tym nie myśląc - skubię te paznokcie i potem wyglądają jak wyglądają ;/ Ale teraz się zawzięłam i będę twarda! W końcu chcę malować pazurki na te wszystkie piękne kolory - odcienie nude i jaśniutkie w tygodniu,zaś na weekend trochę zaszaleć :) Bo do tej pory moje malowanie paznokci kończyło się na kupowaniu lakierów,ehh..

Przepraszam Was za niezbyt ładną "otoczkę" paznokcia - miałam już duże i grube skórki, a w dodatku mam lewe ręce co do usuwania skórek i niestety efekt jest jaki jest..W dodatku na prawej dłoni porobiłam sobie zadziory i trochę poraniłam skórę pod paznokciem - nie wygląda to najlepiej,ale tego też się nauczę! :) I oczywiście bardzo chętnie skorzystam z Waszych rad - jak dokładnie usuwać skórki,co jaki czas,jak nawilżać skórę w okół paznokci,aby usuwać je rzadziej i aby dobrze wyglądała,jak pozbywać się tzw."zadziorów" itd. :)

Dosyć tej paplaniny, zapraszam do oglądania moich okropności...





A tak wyglądało moje miejsce "pracy" :)


Do jakich paznokci dążę? Nie za długich, o okrągłym,bądź półokrągłym kształcie i oczywiście zdrowych,lśniących i mocnych :)
A tu parę moich inspiracji:

Manicure japoński, pielęgnacja dłoni i paznokci, Kraków
[źródło: klik]

I oczywiście śliczne paznokcie jednej z bloggerek - inookiej, które znajdziecie pod tymi linkami:
klik , klik , klik :)

Nie pozostaje mi nic innego, jak napisać - trzymajcie kciuki, za powodzenie kuracji oraz moją naukę idealnego usuwania skórek ;D

niedziela, 4 września 2011

Review: Łagodząco-nawilżający żel pod prysznic z lawendą,aloesem i jojobą, Bentley Organic

Hej Kochane ! :)
Dziś przychodzę do Was z recenzją mojego pierwszego organicznego żelu pod prysznic !
Jakiś czas temu pisałam Wam o współpracy z firmą Bentley Organic (klik)
od której otrzymałam...

Łagodząco-nawilżający żel pod prysznic z lawendą,aloesem i jojobą - wersja podróżna.


OBIETNICE PRODUCENTA:
"Troszkę egoizmu nie zaszkodzi. Z naszym łagodzącym i nawilżającym żelem poczujesz odprężenie dzięki zapachom lawendy i zbawiennym właściwościom aloesu i jojoby"
[źródło: strona producenta]



SKŁAD:
Żel ten wyprodukowano w 80% ze składników organicznych.


MOJA OPINIA
Powiem Wam szczerze, z ręką na sercu, że bardzo oczekiwałam tego żelu i byłam ogromnie ciekawa jego właściwości i przede wszystkim tego, czym różni się taki żel pod prysznic organiczny/naturalny od takiego drogeryjnego/aptecznego. I nie powiem - wiązałam z nim duże nadzieje, ale czy uzyskałam to, co chciałam? ...
Ważne: Oceniam wersję podróżną - ważne jest to zwłaszcza, przy wyglądzie opakowania.

Opakowanie: małe, poręczne, lekkie, plastikowe, odkręcane, proste, estetyczne. Wygląd świetnie oddaje fakt,że mamy do czynienia z kosmetykiem naturalnym,organicznym.Nie jest przeładowane informacjami, ale te najważniejsze spokojnie znajdziemy. I co uwielbiam - jest półprzeźroczyste,dzięki czemu możemy kontrolować jego ubytek. Niestety wylewa się z niego zbyt dużo produktu.



Kolor/Zapach: koloru brak - jest przeźroczysty.. Zaś jeśli chodzi o zapach, to tutaj trochę czasu poświęcę i niestety od razu muszę powiedzieć,że jest to chyba największy minus żelu, a jak większość już z Was wie - ja w żelach pod prysznic zwracam uwagę przede wszystkim na zapach..Tak więc spodziewałam się pięknego, kojącego zapachu lawendy, a ku mojemu zaskoczeniu ten żel po prostu śmierdzi i to okrutnie! Jak wspominałam w tym poście przy otwarciu w butelce czuć smrodek takiego starego słonecznika, zaś po myciu, na skórze pozostaje dosłownie odór takiego przestarzałego,szarego mydła,który jest naprawdę okropny - i to nie tylko moja opinia, i uwierzcie mi, jak usłyszałam od mojej siostry, która usiadła przy mnie ok.godzinę po kąpieli tekst "boże,co tu tak cuchnie" to wiedziałam,że mam całkowitą rację.. Jednak muszę przyznać,że zapach jest ogromnie trwały i czuć go jeszcze przez dobrych parę godzin na ciele,jeśli się niczym nie posmarujemy.

Formuła/Konsystencja: bardzo gęstego żelu, który wytwarza naprawdę świetną pianę jak na kosmetyk zawierający same naturalne składniki.

Użytkowanie/Efekt: jak już pisałam - z opakowania wylewa się zbyt dużo produktu,być może dlatego,że jest tak gęsty i wygląda to mniej więcej tak,że już przy połowie opakowania musimy parę razy nim potrząsnąć i nie leci nic,aż nagle wylatuje go za dużo. Kolejny aspekt to mycie - i tu otrzymujemy wręcz "skrzypiącą" z czystości skórę!  Owszem,mamy pewność,że jest ona naprawdę czysta, co jest plusem i zauważyłam,że przy produktach myjących,które są naturalne jest to normalne, aczkolwiek ja okropnie tego nie lubię,czuję się wtedy jakbym użyła zwykłego szarego mydła..I jeszcze jedno co obiecuje nam producent - nawilżenie i łagodzenie. Co do nawilżenia - tu nie wiem jak mam go w sumie ocenić,bo fakt faktem nie wysusza i  nie mam po nim uczucia "muszę się czymś posmarować,bo zwariuję",aczkolwiek skóra nie jest po jego użyciu gładka i przyjemna w dotyku. Co do łagodzenia - to jest zdecydowanie jego największa zaleta i to w nim pokochałam! Nie wiem jak to się dzieje,ale po jego użyciu ślady po ucztach komarów(które niestety najwyraźniej uwielbiają moją krew) zdecydowanie szybciej zanikały! To samo ma się z różnego rodzaju otarciami,zadrapaniami itp. I jest niezastąpiony po depilacji pach,nóg jak i bikini - zawsze po depilacji strefy bikini używałam jedynie mojego wypróbowanego żelu do higieny intymnej,ponieważ każdy inny kosmetyk użyty w tej okolicy sprawiał,że ta skóra piekła,była zaczerwieniona i wręcz mnie parzyła. A tutaj jest wręcz odwrotnie - żel ten łagodzi wszelkie zaczerwienienia,skóra po depilacji bardzo szybko odzyskuje równowagę,nawet,gdy się zacięłam i zazwyczaj później mnie to piekło i leciała krew to przy tym kosmetyku tej krwi było dosłownie odrobinkę na początku i zapiekło również przez momencik.



Cena/Pojemność: za wersję podróżną czyli 50ml zapłacimy 9,90zł , zaś za pełnowymiarowe opakowanie 200 ml -17,90zł.

Wydajność: ja użyłam go już ok.5,może 6  razy i zostało mi jeszcze odrobinkę mniej niż 1/3 opakowania, także jest naprawdę bardzo wydajny! :)

Gdzie kupić?: tutaj znajduje się cała lista sklepów,w której możecie znaleźć te kosmetyki.

Czy kupię ponownie: sądzę,że nie. Chyba,że może, kiedyś jeszcze się zdecyduję, ale na pewno na inny wariant zapachowy i jedynie właśnie na wersję podróżną i będę używać jedynie po depilacji i w celu łagodzenia podrażnień,otarć itp.

Podsumowanie: szczerze - nie tego oczekiwałam.. Jeśli chodzi o zalety to jest to oczywiście naturalny,"czysty" skład, wygląd opakowania, fakt, że nie wysusza i nie podrażnia, wydajność i oczywiście cudowne właściwości łagodzące zarówno skórę po depilacji, nawet w okolicach bikini, a także ukąszeń komarów, otarć, podrażnień itp. Zaś w sprawie minusów, które niestety odpychają mnie od ponownego zakupu i stawiają całość w złym świetle to okropny zapach, który wcale nie odpręża,ale męczy i sprawia,że marzę,aby od razu użyć czegoś pachnącego, oraz "skrzypiąca" z czystości skóra,która wcale nie daje efektu nawilżenia i nie czuć żadnej gładkości,czy miękkości. Tak jak wspominałam - z tym nawilżeniem to jest dziwna sprawa, bo owszem żel ten nie wysusza i nie trzeba od razu biec i smarować się balsamem, ale ona nawet w dotyku nie jest miła i chociażby zdrowo wyglądała,ale niestety tego efektu również brak. Podsumowując - tego wariantu zapachowego na pewno nie polecam,ale można spróbować inny,kupując właśnie wersję podróżną za niecałe 10zł i przekonać się na własnej skórze,czy taki żel Wam odpowiada - na pewno przypadnie do gustu osobom,które lubią efekt "skrzypiącej" z czystości skóry, który osobiście dla mnie jest minusem,ale dla innych może się okazać zdecydowanym plusem :)

OCENA: 3/5



Dziękuję przedstawicielce firmy Bentley Organic, Pani Kamilli, za nawiązanie współpracy i możliwość zapoznania się z ofertą. Jednocześnie zapewniam Was, że fakt przekazania kosmetyków do testowania nie wpłynął w żaden sposób na moją ocenę.