Najnowsze posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Patronat. Pokaż wszystkie posty

ZAPOWIEDŹ PATRONACKA: Dom soli i łez - Erin A. Craig


Hej kochani. Jak się macie? Mamy nadzieję, że dobrze. 
Dzisiaj przychodzimy do was nie z kolejną recenzją, (choć ta pojawi się już niedługo) a z zapowiedzią naszego nowego Patronatu, który mogłyśmy objąć z uprzejmości Wydawnictwa Feeria

Dom soli i łez Erin A. Craig

Tytuł oryginalny: "House of Salt and Sorrow"
Wydawnictwo: Feeria Young
Tłumaczenie: Joanna Lipińska


Oprawa miękka
ISBN: 978-83-663-8047-9
EAN: 9788366380479
Tytuł oryginalny: House of Salt and Sorrows
Liczba stron: 440
Format: 143x204mm
Cena katalogowa: 44,90 zł

Poniżej przedstawiamy wam opis: 
W nadmorskim pałacu mieszka dwanaście sióstr. Nie jest tajemnicą, że wszystkie są przeklęte…Kiedyś królewskie sale pałacu tętniły odgłosami przyjęć i gwarem rozmów. W całym budynku niósł się echem śmiech dwunastu przepięknych sióstr, które nie wiedziały,co to ból i rozpacz. Teraz w pustych pokojach gości jedynie samotność, a ściany zamiast muzyki słyszą płacz. Z królewskiego domu uleciało wszelkie życie, a całą magię i piękno spowił mrok…Mimo żałoby w całym królestwie żyjące siostry wymykają się nocami z domu, aby tańczyć w jedwabnych pantofelkach na tajemniczych balach. Annaleigh nie wie, czy powstrzymać bunt sióstr czy dać się ponieść własnym pragnieniom… Co, jeśli partnerem w tańcu okaże się zło? Czy dziewczyna złamie klątwę, czy to klątwa złamie ją?Wspaniała, przerażająca opowieść inspirowana klasyczną baśnią braci Grimm, pełnam roku i cudowności nie z tego świata. Poznaj nadmorski świat soli i łez i przekonaj się, czy dobro zawsze musi wygrywać ze złem.Na podstawie tej książki powstanie serial wyprodukowany przez twórców Upiornych opowieści po zmroku.
PREMIERA: 11.03.2020



Za możliwość objęcia Patronatem tej książki dziękujemy bardzo





Eli & Pola


RECENZJA PATRONACKA: Wszystko czego pragnę w te święta - Anna Langner


Hej kochani. Jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze. Dzisiaj po dłuższej przerwie spowodowanej przedświątecznymi przygotowaniami a później świątecznym lenistwem wracam do was z nową recenzją. Tym razem jest to książka, którą z uprzejmości Wydawnictwa Kobiecego miałyśmy przyjemność objąć swoim Patronatem. A recenzję zdecydowałyśmy się teraz iż jest to książka, która dużo traktuje o Nowym Początku a zbliżający się koniec roku to idealny czas podsumowań. Mowa o "Wszystko czego pragnę w te święta" najnowszej książce debiutującej autorki Langner, którą mogą kojarzyć czytelnicy polskiego wattpada. Jeśli jesteście ciekawi mojej opinii zapraszam serdecznie.

Wszystko czego pragnę w te święta Anna Langner


Autor: Anna Langner
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 413

"Wszystko czego pragnę w te święta" opowiada historię niespełna 30letniej Ewy - młodej odnoszącej sukcesy zawodowe kobiety, wiecznej pracoholiczki, która nie ma czasu na angażowanie się w poważne związki. Choć ma własne mieszkanie i świetnie zarabia, postanawia na chwilę odpocząć i znaleźć chwilę czasu na przewartościowanie swojego życia. Postanawia spędzić dłuższy urlop na wsi u swoich rodziców, których dotychczas odwiedzała tylko dwa razy do roku z okazji Świąt.
Ewa spodziewała się typowych rodzinnych polskich świąt z bliskimi, ale nie tego, iż do jej dotychczasowego poukładanego życia wkradnie się ktoś jeszcze...

Bruno nie jest typem grzecznego chłopaka. Kiedy zjawia się na zaproszenie brata bliźniaka Ewy w jej domu rodzinnym zastaje ją w nietypowej dla niej sytuacji. Dziewczyna, która jest typowym "control freakiem" postanawia trzymać się od Brunona z daleka. Zdaje sobie sprawę, że to oznaczałoby kłopoty a Ewa za nic w świecie nie chce, aby do jej planu na te Święta wkradł się chaos. Ale czy na pewno?

Jak nie trudno się domyślić osią fabuły jest nawiązująca się relacja pomiędzy głównymi bohaterami. Między Brunem a Ewą aż iskrzy i choć ciskają w siebie gromy, oboje nie chcą się przyznać, że trafiają ich one prosto w serce (i inne części ciała).
Sprawę między nimi komplikuje też to, iż Bruno powziął swój własny plan: Ewa do końca Świąt będzie jego. 
Bruno i Ewa są jak dwa żywioły. Kompletnie od siebie różni, a jednak coś ich do siebie przyciąga. Początkowo napięcie między bohaterami autorka buduję w słownych utarczkach jakie między sobą toczą. Niekiedy udało im się mnie rozbawić, innym razem ich sprzeczki wydały mi się zbyt "fanfikowe" (rozumiecie co mam na myśli) a bohaterowie nieco dziecinni, ale rozumiem intencję autorki, która chciała pokazać, iż oboje bohaterów byli sobą zainteresowani. Nie mniej jednak sam romans rodzi się między nimi naturalnie, choć dosyć szybko bo w przeciągu przerwy świątecznej. Ewa choć ma przy sobie statecznego Dominika, wybiera wielką niewiadomą u boku Bruna. 

Jeśli jednak liczycie na oryginalną, nieprzewidywalną fabułę, będziecie zawiedzeni, choć mnie absolutnie to nie przeszkadzało podczas czytania. Akcja w powieści zawiązuje się  jak typowy romans, w dość schematyczny sposób, a bohaterowie stają się sobie coraz bliżsi i muszą się zmierzyć z własną przeszłością. Na plus dla mnie jednak było (chwilowe) przeniesienie miejsca akcji do Poznania, miasta, które znam i w którym mieszkam. Ciekawym rozwiązaniem było też prowadzenie narracji z perspektywy innego bohatera w formie spisywanych listów.  

Choć książkę czyta się dobrze a perypetie bohaterów mogą czytelnika wciągnąć książka może mieć elementy, które nie wszystkim przypadną do gustu. Fani erotyków mogą nie przeszkadzać mało subtelne opisy zbliżeń między bohaterami w przeciwieństwie do wielbicieli bardziej subtelnej literatury. Dla mnie osobiście w niektórych scenach były po prostu zbędne, bo nic nie wnosiły do fabuły, ale rozumiem ich celowość w tego typu powieściach.

Postaci w powieści Anny Langner co niektórzy mogą uznać za stereotypowe: pracoholiczka szaraczek i bad boy. Jednakże bohaterowie wykreowani przez autorkę są prawdziwi ze swoimi wadami i zaletami. Popełniają błędy i za nie płacą. Są czasem lekkomyślni i podejmują nielogiczne decyzje, co czyni ich ludźmi. Czy jednak wzbudzili moją sympatię? Trudno powiedzieć. Mam problem zwłaszcza z Ewą o której nie jestem w stanie powiedzieć, czy ją polubiłam. Dla mnie była miejscami irytująca postacią, przysłowiową "chorągiewką na wietrze". Choć przekonywała nas, że jest poważną kobietą, miejscami zachowywała się jak nastolatka,która pierwszy raz w życiu się zakochała. I być może taka była intensja w rozwoju tej postaci. Bardziej jednak do gustu przypadła mi historia Bruna, który pogrążony we własnych błędach, utknął w miejscu z którego tylko Ewa była w stanie go wyciągnąć. Nie był krystaliczny od początku i też nie wybielił się z własnej przeszłości i złych czynów, ale nowa miłość zaczyna mieć na niego dobroczynny wpływ i pozwala mu zmienić swoje życie na lepsze. Z postaci drugoplanowych najciekawszą postacią był brat Ewy i z chęcią bliżej poznałabym jego losy w Katowicach. 

Książka ta jednak nie obyła się od błędów, pewnych nielogiczności, których nie potrafię pojąć. Zachowania bohaterów po prostu czasem były nieadekwatne do ich wieku. To mój główny zarzut do tej książki. Biorąc jednak poprawkę na to, iż do debiutancka książka i to potrafię wybaczyć. Kiepsko też wypadł motyw kryminalno-mafijny, który został nam przedstawiony, ale był on jedynie pobocznym wątkiem. 

Plusem jest jednak to, iż poza romansem między bohaterami autorka poruszyła kilka ogólnoludzkich problemów. W książce pojawia się motyw alkoholizmu, samotności, kryzysu wieku średniego, używania i handlu narkotykami, czy presji podczas wspinania się po drabince kariery. Zawsze cenię takie poboczne wstawki w książkach, nawet w romansach, czy erotykach, które głównie pełnią funkcję rozrywkową i odskoczni od codzienności.  

Autorka ma lekki styl, który dobrze się czyta. Z lekturą spędziłam przedświąteczny czas i z przyjemnością czytałam o losach Ewy i Bruna. Dostałam bowiem to, co się spodziewałam. Pikantny romans, dialogi z ciętą ripostą i trochę humoru, przyprawione magią świąt z nutką romantyzmu. 

"Wszystko czego pragnę w te święta" to ciekawa historia dwojga ludzi o różnych sercach, których niespodziewanie połączyło wspólne, intensywne uczucie. Autorka zwraca nam uwagę na to, aby żyć szybko, kochać mocno, mieć otwarte serce i nie analizować wszystkiego co dzieje się w naszym życiu. A być może koło naszego boku stanie ktoś, kto okaże się być wszystkim tym czego potrzebujemy. Nie tylko w święta...

Za objęcie patronatem tej powieści dziękujemy serdecznie
Autor:









Jeśli moja opinia zachęciła was do przeczytania tej książki, klikajcie plusy na:
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4897138/wszystko-czego-pragne-w-te-swieta/opinia/55737417?#opinia55737417

Przy okazji chcemy wam życzysz samych pomyślności w Nowym Roku.
Zaczytanego 2020!

ELI & Pola
 

PATRONAT MEDIALNY | Wszystko czego pragnę w te święta - Anna Langner


Hej kochani. Jak się macie? Mamy nadzieję, że dobrze. 
Wracamy do Was po dłuższej przerwie, ale nie z recenją. Na nową recenzję poczekajcie jeszcze dosłownie chwile. Końcówka listopada i początek grudnia to dla nas bardzo intensywny czas w pracy, ale powoli wszystko się stabilizuje.

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Kobiecego miałyśmy przyjemność objąć naszym patronatem książkę Anny Lagner "Wszystko czego pragnę w te święta". 

DATA PREMIERY: 27.11.2019
Świąteczny romans dla niegrzecznych dziewczynek! 
Ewa zbliża się do trzydziestki i prowadzi poukładane, choć nieco nudne życie. Ma świetną pracę, mieszkanie bez kredytu w centrum Poznania i całkiem niezłe auto. Nie ma za to czasu na spotkania z bliskimi i związki, o randkach nawet nie wspominając.
Kiedy jak co roku wyjeżdża na święta do rodziców, chce wykorzystać ten czas, aby odkryć, czego tak naprawdę pragnie od życia. W rodzinnym domu oprócz brata bliźniaka zastaje tajemniczego pociągającego łobuza, który od pierwszych minut działa jej na nerwy.
Spokojne święta? Dzięki intrygującemu mężczyźnie Ewa może w tym roku o nich zapomnieć. Bruno niczym huragan wprowadza ją w niebezpieczny świat, w którym żyje się szybko i na krawędzi bezpieczeństwa. Dokąd zaprowadzi ich ryzyko, którego się podejmą?

Tutaj możecie cieszyć się fragmentem powieści

Za możliwość objęcia patronatem tej powieści dziękujemy bardzo:

Eli & Pola

RECENZJA PATRONACKA: Słodko-gorzkie lato - Siobhan Vivian

Słodko-gorzkie lato Siobhan Vivian recenzja

Cześć, jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze. Dzisiaj przychodzę do Was z wyjątkową książką, którą idealnie sprawdzi się do czytania na zbliżające się wielkimi krokami lato. Powieścią, której dumnie patronujemy i która dzisiaj ma swoją PREMIERĘ jest "Słodko-gorzkie lato" Siobhan Vivian, pisarki znanej już czytelnikom z powieści Fatalna lista czy książek napisanych w duecie z Jenny Han, autorki zekranizowanej Do wszystkich chłopców, których kochałam.  
Jeśli jesteście ciekawi czy jej najnowsza książka jest smaczna jak lody, zapraszam do czytania. 

Słodko-gorzkie lato Siobhan Vivian

Bo prawdziwa przyjaźń smakuje tak słodko jak lody... 


Tytuł oryginalnyStay Sweet
Autor: Siobhan Vivian 
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski 
Wydawnictwo: Feeria Young
Ilość stron: 424

Główną bohaterką książki "Słodko-gorzkie lato" jest siedemnastoletnia Amelia van Hagen, tegoroczną maturzystką, która od września zamierza opuścić rodzinne miasteczko Sand Lake i rozpocząć studia na uniwersytecie poza stanem. Przez ostatnie trzy lata w każde wakacje pracowała w Lodziarni Meade - założonej w okresie trwania II wojny światowej przez Molly Meade. Inspiracją dla jej powstania były letnie spotkania przy jedzeniu lodów dla dziewcząt, które oczekiwały na powrót swoich ukochanych z frontu. Tradycja lodziarni przetrwała i praca jako "dziewczyna z lodziarni Maede" jest dla Amelii i jej najlepszej przyjaciółki Cat szczególnym wyróżnieniem. Zwłaszcza, że dla przyjaciółek jest to ostatnia szansa na zaciśnięcie więzi, która ma przetrwać ich okres studiów. Niespodziewanie tego lata dużo się zmienia jeszcze przed rozpoczęciem sezonu - Amelii zostaje powierzona zaszczytna funkcja kierowniczki. Kiedy dziewczyna przypadkowo znajduje ciało zmarłej właścicielki przyszłość lodziarni Meade  jest bardzo niepewna. Sytuacja jeszcze bardziej się komplikuje, kiedy pojawiają się spadkobiercy nieżyjącej Molly. Jak się okazuje lodziarnię, jak i dom przypadł w spadku jej ciotecznemu wnukowi. Grandy Meade jest dziewiętnastoletnim studentem zarządzania, pochodzącym z zamożnej rodziny. Odziedziczoną lodziarnię traktuje jako okazję do wykazania się przez wymagającym ojcem. Dziewczyny jednak nie się zadowolone, że do ich damskiego świata, wkracza chłopak. Wszystkie zawierają układ, iż młody i przystojny Grandy nie stanie się obiektem uczuć żadnej z nich. Między Amelią i Granym nieświadomie rodzi się jednak nić zrozumienia, a ich znajomość staje się bardziej zawiła niż owiana tajemnicą receptura lodów Jak u Mamy...


"Amelio, jeśli chcesz odnieść sukces, musisz snuć wielkie marzenia. Wszędzie powinno się wypatrywać zielonych świateł, a nie znaków stopu"..
Książka choć nie jest typowym romansem, zawiera w sobie wątek romantyczny. Znajomość Amelii i Grandy'ego rodzi się z bólach. Chłopak początkowo zachowuje się wobec mniej protekcjonalnie, próbuje przeliczać prowadzenie lodziarni na typowy matematyczny rachunek zysków i strat.  Dla Amelii z kolei praca w lodziarni to duża część jej życia i jej tożsamości. Zakłada różową koszulkę polo z dumą i dla niej ta praca jest czymś więcej niż "nakładaniem lodów". Czuje się częścią elitarnego klubu, który ceni bardziej niż członkostwo w stowarzyszeniu na renomowanym  uniwersytecie. Wkrótce i Grandy zdaje sobie sprawę, że prowadzenie interesu w praktyce różni się od teorii, którą nabył na zajęciach. Zaczyna rozumieć magię tego miejsca, jego tradycję i przywiązanie do pieczołowitego wyrobu masy lodowej,która stoi za tak pysznym smakiem lodów z ukochanej lodziarni mieszkańców Sand Lake. Oboje zbliżają się do siebie jeszcze bardziej, kiedy  w lodziarni pojawiają się poważne kłopoty, a sprawa zaginionych receptur jest bardziej skomplikowana, niż początkowo się wydawało. Amelia stawiając na szali przyszłość lodziarni ryzykuje przyjaźnie z dziewczynami, zwłaszcza pogarszając stosunki z Cat, a miało to być ich wymarzone, ostatnie lato razem.  

Choć narracja prowadzona jest w trzeciej osobie, oprócz historii Amelii i jej przyjaciół, w książce przestawiona zostaje także młodość Molly Meade, którą poznajemy z jej wpisów z  pamiętnika znalezionym przez Amelię. Molly Meade przedstawia w nim jak wygląda jej życie po wyjeździe jej ukochanego Wayne'a na front. Poznajemy jej smutną wojenną codzienność, przerywaną ciężką pracą nad znalezieniem idealnych receptur na smaczne lody, które miały osłodzić tęsknotę i niepewność z którą przez większość tamtego okresu musiały żyć młode dziewczyny. 

Książka ta uświadamia, iż lody nie są tylko przysmakiem, który jemy latem dla ochłody. To skomplikowany proces, który pozwolił mi inaczej spojrzeć na każdą gałkę lodów, które jadłam w swoim życiu. Lody wyrobu Molly Meade w tym przypadku stanowią metaforę postępu cywilizacyjnego i globalizacji. To wspomnienie dawnych czasów, kiedy dziewczyny malowały usta czerwoną szminką, zakładały sukienki do połowy łydki, w których też istniały zakłady przechodzące z pokolenia na pokolenie, gdzie doceniało się tradycję i własnoręczną pracę. Książka pozwoliła mi przenieść mi się w moje ukochane lata 40-ste i poczuć klimat tamtego okresu. Także przypomniała mi problemy braku równouprawnienia, wolność wyboru, czy posłuszeństwa przyszłemu mężowi z jakimi młode kobiety się stykały.   

To dziewczyńska książka o dziewczynach i dla dziewczyn. To żeńskie bohaterki napędzały akcję. Były silne, zdeterminowane i dążyły do swoich pragnień. Lodziarnia Meade stanowiła żeńską twierdzę. Dla dziewczyn z lodziarni nie była to tylko wakacyjna praca a sposób życia, stanowiły one bowiem wzór, musiały wykazywać się odpowiedzialnością i pracowitością, być kulturalne i cierpliwe, a o tych wartościach współczesne pokolenie po prostu zapomina. W lodziarni Meade przeszłość przeplatała się z teraźniejszością.    


"Może uda nam się przy pomocy korpki w lodziarce odpędzić samotność. A jeśli nie, przynajmniej będziemy mieć lody". 
"Słodko-gorzkie lato" to powieść z ciekawymi, wyrazistymi bohaterami, a właściwie bohaterkami, bo większość postaci stanowią dziewczyny, młode kobiety. Amelia jest typową, śliczną dziewczyną z sąsiedztwa. Miała wcześniej kilka sympatii, ale jeszcze nigdy w nikim się nie zakochała. Dopiero odkryta u niej pasja do wyrabianych  lodów sprawiła, że poczuła się wyjątkowa. Polubiłam ją od razu u łatwo było mi utożsamić się z jej problemami. Choć rozterki Grandy'ego wydały mi się logicznie, ta postać niestety momentami mnie irytowała i spodziewałabym się po niej więcej, a tym czasem był taką trochę "ciepłą kluską". Moją drugą ulubioną bohaterką była zdecydowanie młoda Molly. W ogóle postaci kobiece w tej książce wiodą prym.

W powieści poruszone zostało kilka problemów z jakimi zmagają się nastolatkowie i młodzi dorośli. Nakreślony dosyć wyraźnie został problem nadmiernych oczekiwań rodziców względem dzieci. Grandy ze wszystkich sił starał się, aby tata docenił jego starania i zobaczył w nim prawdziwego biznesmena, którym na wzór ojca pragnął się stać. Ojciec jednak nie widział jego wysiłków, podcinał mu skrzydła, przez co chłopak tracił wiarę w siebie. Chciał kontrolować syna i przelewał na niego swoje własne ambicje. To samo działo się z resztą w przypadku Amelii, która też potrzebowała wsparcia bliskich, kiedy w przełomowym momencie dla niej zdecydowała o swojej przyszłości.

Kolejnym problemem, który przybliża w książce autorka jest kwestia niepewnej przyszłości, która czeka młodych ludzi po zakończeniu szkoły średniej. Amelia zastanawiała się jak będą jej się układały relacje z nową współlokatorką z akademika, na jakie przedmioty się zapisze, jak urządzi swój pokój, a przede wszystkim, czy ona i Cat nie oddają się od siebie i nadal pozostaną najlepszymi przyjaciółkami. Autorce udało się pokazać, iż obsesyjne momentami przywiązanie Amelii do lodziarni było tak naprawdę jej lękiem przed "ruszeniem dalej". Amelia nie chciała, aby lato kiedykolwiek się skończyło, żyło jej się dobrze w jej bezpiecznej teraźniejszości.       
Powieść od początku wprowadziła mnie w wakacyjny klimat. To przyjemna lektura, która relaksuje i pozwala czytelnikowi dobrze się bawić w trakcie czytania. Jako wielka miłośniczka lodów, nie wyobrażam sobie lata bez tego zimnego deseru. 

Polubiłam także styl autorki i 3/4 udało mi się przeczytać w jeden dzień w przeciągu paru godzin. Jest to lekka a młodzieżowa skierowana raczej do młodszych czytelników, albo takich jak ja, którzy czerpią przyjemność do cofania się w czasie o kilka lat do tyłu. Choć niektóre zachowania postaci były dziecinne i niedojrzałe, to tacy właśnie powinni być bohaterowie, którzy tylko umownie stali się dorośli w chwili ukończenia osiemnastego roku życia. Czerpałam dużą radość z czytania i po prostu wciągnęłam się w tą historię.   

Żałuję, że autorka zdecydowała się na półotwarte zakończenie. Lubię, kiedy mogę przeczytać o dokonaniach bohaterów, a nie tylko o ich planach. Chciałabym poznać jak w dłuższej perfektywne potoczyły się losy Amelii, Grandy'ego i Cat, nawet jeśli miałoby się okazać słodko-gorzkie, a może bardziej prawdziwe byłoby to gorzkie zakończenie ze związkami i przyjaźniami na odległość. Rozumiem jednak, że autorka chciała dać bohaterom na końcu, a tym samym czytelnikom, nadzieję na optymistyczną, perspektywę dorosłego życia.   



"Słodko-gorzkie lato" to wzruszająca i urocza opowieść o sile przyjaźni, młodzieńczych marzeniach, pierwszych zauroczeniach, poszukiwaniu własnej tożsamości i lęku przed dorosłością. Ogrzeje wasze serca niczym letnie promyki słońca, przywoła w waszych ustach smak dzieciństwa. Siobhan Vivian stworzyła idealną wakacyjną powieść doskonale mieszając słodko-gorzkie smaki, które powinny nosić nazwę Jak Dawniej. Zakochacie się w klimacie tej książki, w której pracowite dziewczyny z Lodziarni Meade zaserwują wam lody o których długo nie zapomnicie.   


Za możliwość objęcia patronatem medialnym tej książki dziękujemy bardzo



Autor: Pola

Jeśli moja opinia pomogła wam w wyborze tej książki, klikajcie plus na:

[Zapowiedź patronacka] Słodko-gorzkie lato - Vivian Siobhan

Słodko-gorzkie lato Vivian Sliohan

Hej kochani, jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze. 
Dzisiaj mamy dla was wyjątkową zapowiedź, bo jest to nasz drugi patronat medialny. Jesteśmy dumne, że możemy patronować tej książce, która będzie idealną propozycją na lato, do czytania nad plaży, nad jeziorem, czy gdzie tylko chcecie, czując letnie ogrzewające słońce. Jest to ksiązka "Słodko-gorzkie lato" autorstwa Vivian Siobhan, które ukaże się nakładem Wydawnictwa Feeria Young


Słodko-gorzkie lato Vivian Siobhan


Tytuł oryginalny: "Stay Sweet"
Wydawnictwo: FeeriaYoung
Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski

Ponieżej przedstawiamy wam opis:

Wzruszająca historia o sile dziewczyńskiej przyjaźni i spełnianiu marzeń!Siedemnastoletnia Amelia przez ostatnie trzy sezony pracowała w pewnej niezwykłej lodziarni. Miejsce to założyła Molly Meade wiele lat wcześniej, jeszcze pod koniec wojny, gdy wszyscy chłopcy z miasteczka zostali wysłani na front, a dziewczęta potrzebowały wzajemnego wsparcia i odrobiny słodkości. To wszystko znajdowały właśnie tu – w lodziarni Meade.
Kiedy właścicielka lokalu umiera, Amelia obawia się, że sama nie podoła wszystkim obowiązkom. Wtedy do miasta przyjeżdża Grady – wnuk Molly Meade – i prosi dziewczynę, żeby pomogła mu prowadzić słodką firmę jego babci. Tylko czy na pewno nie kryje się za tym nic więcej?...

PREMIERA: 19.06.2019












Za możliwość objęcia Patronatem tej książki dziękujemy bardzo



Zapraszamy do zamawiania i czytania. Możecie to zrobić na stronie Empiku.

Eli & Pola


RECENZJA PATRONACKA: Lepsza niż ja - Louise O`Neill

Lepsza niż ja Louise O'Neill


Hej kochani, jak się macie? Mam nadzieję, że dobrze. 

Kolejny dzień i kolejny raz przychodzę do Was z recenzją. Tym razem jest to recenzja książki "Lepsza niż ja" autorstwa Loiuse O`Neill. To książka dla nas szczególnie ważna, gdyż dzięki uprzejmości wydawnictwa Feefia Young objęły ją swoim patronatem i byłyśmy jej niesamowicie ciekawe. Jeśli jesteście ciekawi, czy książka spełniła nasze oczekiwana to zapraszam do  zapoznania się z recenzją. 


Lepsza niż ja Louise O'Neill


Kolejna wersja "Wrednych dziewczyn", czy coś bardziej strasznego?




Tytuł oryginalny: "Only ever yours"
Autor: Loiuse O`Neill
Tłumaczenie: Joanna Lipińska
Wydawnictwo: Feeria young
Ilość stron: 416


Niedaleka przyszłość, świat po katastrofie. Nieliczni ocalali przystępują do projektu Noe i zakładają strefy, rządzone przez Ojców, by zacząć wszystko od nowa, łącznie z nowym gatunkiem kobiet. Kobiet idealnie zaprojektowanych. W świecie tym poznajemy freidę (mała litera nie jest przypadkowa), młodą szesnastoletnią dziewczynę, która od początku pobytu w Szkole przygotowuje się do najważniejszego wydarzenia w jej życiu - corocznej Ceremonii, na której Dziedzice mają przydzielić ją do jednej z "trzecich": towarzyszek, konkubin lub guwernantek. Tym samym zadecydują o roli, jaką będzie pełniła w społeczeństwie. freida, która przez lata była uczona, jak być piękną, chudą, dobrą, posłuszną, uśmiechniętą musi zmierzyć się nie tylko ze swoimi niedoskonałościami, ale i "przyjaciółkami", które tylko czyhają na każde najmniejsze potknięcie. Bowiem upadek twojej "siostry" to szansa dla ciebie na zajęcie wyższego miejsca w rankingu doskonałości, który determinuje to, kim jesteś i do czego się nadajesz. Ostatni rok w Szkole rozpoczyna decydujący etap walki o przyszłość, w której tak naprawdę niewiele zależy od ciebie. Każda z 30 dziewcząt marzy bowiem o tym, by zostać towarzyszką, a szanse na to ma tylko najlepsza dziesiątka... Czy freidzie uda się być stać na tyle doskonałą, że spełni swoje marzenie o zostaniu towarzyszką? Czy jednak jest skazana na życie konkubiny bądź guwernantki? Przecież "zawsze jest coś do poprawy"...


"Jestem piękna. Jestem dobrą dziewczynką. Zawsze robię to, co mi każą"
Życie freidy ogranicza się do zamkniętej, szkolnej rzeczywistości, który jak co poniedziałek rozpoczyna ogłoszenie o miejscu w rankingu. Autorka doskonale przedstawiła szkolną hierarchię, w której o popularności decydują najwyższe miejsca. Niczym postacie z filmu "Wrednych dziewczyn" bohaterki ze Szkoły nieustannie rywalizują o uznanie w oczach mężczyzn, a przy tym sympatię przyjaciółek, często nie szczędząc sobie przy tym ostrych słów. A dzieje się tak, bo bezkrytycznie wierzą, że w porę dostrzeżona "niedoskonałość" przez przyjaciółkę daje szansę na poprawę. Żadna z tych młodych dziewczynek nie pojmuje siebie i swojego ciała w zdrowy sposób, doprowadzając się niejako do obsesji i chorób. Bo przecież zawsze jest coś do poprawy. W ten sposób dziewczyny zostają zapędzone w błędne koło, z którego nigdy tak naprawdę się nie uwolnią. Przekonane, że nigdy nie będą dość doskonałe ich poczucie wartości jest czasem tak niskie, że wierzcie mi, aż ciężko było to miejscami czytać. A najgorsze jest to, że nie mają nikogo, kto mógłby przerwać ten krąg, bo wszyscy naokoło jak te kutły grają w sztuce kogoś innego. I to po głębszym namyśle mnie przeraziło. Jedynym jasnym punktem w tej szkolnej rzeczywistości jest przyjaźń między freidą a isabel, ale mimo tego nie ochrania ich to przed całą serią dramatycznych wydarzeń.

"Zna mnie, zna prawdziwą mnie. Wie, że jestem tylko kopią prawdziwej osoby. Że jestem niczym"
Doskonale to widać na przykładzie freidy, która choć dla nas wydawałaby się wręcz ikoną kobiecego piękna, jest tak naprawdę potwornie skrytą, zakompleksioną dziewczyną, która myśli o sobie jak najgorsze rzeczy. Dziewczyna cierpi i ma  problemy emocjonalne. Niejednokrotnie czytając jej odczucia względem siebie miałam ochotę albo ją udusić albo przytulić, by w końcu przejrzała na oczy i dostrzegła swoje zalety. Poprzez wprowadzenie narracji pierwszoosobowej dokładnie wiemy, z czym tak naprawdę musi się mierzyć freida każdego dnia. Nieustannie obserwowana przez lustra, poddawana krytyce ze strony osób żyje pod ciągłą presją dążenia do ideału (który jak zakłada ten totalitarny system po prostu nie ma). Nie wszystkie jej decyzje są słuszne, ale, gdy głębiej się zastanowimy i dostrzeżemy to, w jaki sposób została wychowana z pewnością możemy ją zrozumieć. 

"Gdy czuję, że moje palce zagłębiają się w ciało, chcę oderwać te niepotrzebne kawałki".
"W moim ciele jest olbrzymi pustka, całe połacie nicości, gdzie nie ma się czego złapać". 
Wizja przyszłości przedstawiona w "Lepszej niż ja" to brutalny obraz świata, rządzonym przez mężczyzn, dla których kobieta, niczym starotestamentowa Ewa stanowi zagrożenie, przez to musi być podawana nieustannej kontroli. Kontrola ta odbywa się już od najmłodszych lat, a małe dziewczynki wcześnie zaczynają być indoktrynowane do "schematu", jakie narzuciło na kobiety społeczeństwo. Ale najbardziej zdumiało mnie to, że kobiety zmuszono do kontrolowania samych siebie, wprowadzając funkcje guwernantek. To one w głównej mierze odpowiadają za przestrzeganie zasad przez "jałówki' i zapobieganie odstępstwom od normy. Podczas czytania nie mieściło mi się w głowie, to, że wszystkie dziewczęta tak bezkrytycznie przyjmowały wszystko, co im wpajano. A Ojca postrzegają niemal jak bóstwo, któremu najchętniej wystawiłyby ołtarzyk...

"Tłuszcz bierze się z lenistwa. Lenistwa i zachłanności. I jeśli do tego dopuścicie, czeka was upadek. Ale nie pozwolicie na to, prawda?"
Pozycja kobiet w tym dystopijnym społeczeństwie jest ograniczona do absolutnego minimum i została sprowadzona do roli (przepraszam za kolokwializm) "klaczy rozpłodowych", które mają dbać o przedłużenie gatunku ludzkiego; ozdób do męskiej marynarki oraz zabawek seksualnych, zaprojektowanych ku uciesze mężczyzn dla spełnienia ich najbardziej szalonych potrzeb. W tym świecie nikt nigdy nie pyta kobiet o zdanie ani nawet o to, co  czują. Jak lalki mają być wiecznie uśmiechnięte, zgodne, piękne i przy tym pożyteczne. Właśnie owa pożyteczność w kontekście roli kobiet w tej powieści jest słowem najważniejszym, bo decyduje o tym, kim tak naprawdę jest kobieta. Została sprowadzona do roli produktu, towaru i w tych kategoriach jest oceniana. W żadnej innej książce nie spotkałam się dotychczas z takim uprzedmiotowieniem kobiet, Przyznam, że jako osoba o dość jasno sprecyzowanych poglądach na rolę kobiet i mężczyzn, i optująca za równouprawnieniem w racjonalnych granicach nieraz czułam niesmak podczas czytania. Książka z pewnością budzi wiele skrajnych emocji.   
"Patrzę na siebie w lustrach, wyobrażając sobie, że ścieram tarką górną warstwę skóry. Może moje kości byłyby dość białe".
Oprócz dystopicznej wizji przyszłości, w której żadna z europejskich kobiet nie chciałaby się nigdy znaleźć, autorka wplotła też wiele problemów znanych ze współczesności. Odnajdziemy tam wątki zaburzeń odżywiania, uzależnień, przemocy w rodzinie, chłodu emocjonalnego w wychowaniu czy w końcu decyzje najbardziej dramatyczne. To tylko dowidzi, że autorka w pełni wykorzystała swój pomysł na tak barbarzyński świat, który poprzez odniesienia do naszej rzeczywistości staje się bardzo... prawdziwy.


"Ogarnia mnie chęć zwymiotowania czekko. Chcę zobaczyć, jak ze mnie wypada i staję się czysta".
Klimat powieści jest dość specyficzny i trzeba się trochę głębiej wgryźć w tą książkę, by ją zrozumieć. Bo ta książka zawiera w sobie znacznie więcej poważniejszych treści niż liczenie kalorii czy robienie selfie. Poprzez swoje mocne przesłanie ma trafiać do czytelnika i skłonić go do dojrzałej refleksji. Ma przemawiać do jego wyobraźni, a mocne, jaskrawe opisy mają mu w tym pomóc. Książka bywa miejscami bardzo dosłowna i wręcz wulgarna, dlatego z racji mojego wykształcenia zastanawiałabym się, czy powinny ją czytać młodsze dziewczynki, które być może nie będą jeszcze w stanie zrozumieć niektórych niuansów i niedopowiedzeń, by w pełni ją przyswoić. Zdecydowanie jednak polecałabym ją wszystkim kobietom, które w zdrowy sposób pojmują siebie i swoje ciało. Autorka bowiem wplotła tam opisy (dla mnie przynajmniej) drastyczne. I choć piękny styl autorki wprawiał nas w trans, że powieść czyta się jednym tchem, to czasem wypisuje fraida było dla mnie naprawdę trudne do przełknięcia. 


"Czasami marzy mi się okropny wypadek, tak straszny, że wszyscy by mi współczuli (...) Marzę, by popękały wszystkie kości mojej twarzy, a rysy tak się zniekształciły, że nie dałoby się ich naprawić. Wtedy musieliby mnie zupełnie przeprojektować. Przejrzałabym katalog części ciała i wybrała każdą oddzielnie, i w ten sposób stałabym się lepsza. Wiem, że wtedy wszystko stałoby się lepsze".


"Lepsza niż ja" to nie jest kolejna przewidywalna, tandetna powieść dla bezmyślnych nastolatek. To okrutny, brudny świat napędzany przez mężczyzn, w którym pracuje cała machina totalitarnego terroru, której celem jest ściśle przestrzegana kontrola i prymat jednej płci nad drugą. W świecie tym dziewczynki nie tylko rywalizują o względy mężczyzn, ale o własną godność, która tutaj sprowadza się do bycia użyteczną i doskonałą. To dystopijna wizja przyszłości pozbawionej matczynej dobroci i kobiecej wrażliwości. A jednocześnie przestroga przed tym, jak dążenie do doskonałości może być zwodnicze. Zawsze powiem znajdzie się człowiek, który powie, że jest coś do poprawy... 

Za możliwość objęcia patronatem tej powieści dziękujemy bardzo 
Autor: Eli
Korekta: Pola