Żeby nie było że storczykowe hobby, to tylko radość i satysfakcja pokażę Wam efekt prezentowania roślin na dziesięciodniowej wystawie. Tylko tyle zostało z mojej pięknej Vanda coerulescens.
Pisałam o niej niżej, ale przypomnę. Otóż podczas wystawy, albo tuż po, roślina została siłą wyrwana z ceramicznej doniczki, do której korzenie zdążyły już dobrze przyrosnąć. Na skutek tego wandalizmu dzisiaj właśnie doczekałam jej końca. Przepraszam Was za ten przykry post, ale to dziś czuję...
Kiedy pod mój dach trafił pierwszy storczyk nie przypuszczałam, że to będzie początek wielkich zmian w moim życiu. Storczyki nie tylko ubarwiły mój szary świat, ale dzięki nim poznałam wspaniałych ludzi i zyskałam niezawodnych przyjaciół. Zachwyca mnie różnorodność tych roślin. Cały czas odkrywam w nich coś nowego, pięknego, coś co od nowa mnie zachwyca. Orchidee są ze mną od stycznia 2008r. i mam nadzieję, że jeszcze długo będą mi towarzyszyć.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSerdecznie Ci wspolczuję,to koszmar co sie dzieje z tymi ludzmi. Dbasz,inwestujesz, starasz sie a ktos przycwaniakuje i zniszczy, byle dla wlasnej korzysci.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Bardzo przykro jest tracić w taki sposób rośliny, które są dla nas "oczkiem w głowie". Takie są efekty dziesieciodniowych wystaw. Cieszę się, że chociaż Vanda lamellata zabrałam wcześniej i dzięki temu żyje i ma się dobrze.
Usuń