W wejściu musieliśmy podjąć decyzję, który opiekun wchodzi z dzieckiem. Jeden opiekun na dziecko, niewpuszczani są obydwoje rodzice, by zminimalizować ilość osób w poczekalni. Również od razu została nam zmierzona temperatura. Musiałam podać dane córki na specjalnym formularzu, tutaj przydała się książeczka zdrowia z numerem pesel dziecka.
Tego dnia było wiele urazów. Ciepły dzień skłonił dzieciaki do zabawy na dworze. Większość urazów była spowodowana upadkami podczas jazdy na hulajnogach i rolkach, tylko moje dziecko przy 15 stopniach na plusie, przewróciło się przez sanki. Najpierw zostałyśmy poproszone na wstępny wywiad, od razu dostałam skierowanie dla Meli na prześwietlenie. Temat był ciężki, ale mała współpracowała mimo bólu. Z wynikiem prześwietlenia wróciłyśmy do gabinetu lekarskiego. Tam uzyskałam informację, że zostaniemy przyjęte na oddział urazowo-ortopedyczny, gdyż rękę trzeba złożyć operacyjnie.
Przed przyjęciem na oddział ponownie musiałam wypełnić dokumenty z informacjami o stanie zdrowia dziecka oraz o przebytych szczepieniach, tutaj ponownie przydała się książeczka zdrowia dziecka, w której te informacje są zawarte. Przed wejściem na oddział obie z córką miałyśmy wykonany test na covid-19. Średnia przyjemność przy tej całej sytuacji, ale bez tego nie zostałybyśmy dalej przepuszczone.
Czas spędzony na izbie przyjęć nie przekroczył dwóch godzin. Po tym czasie byłyśmy już na oddziale urazowo-ortopedycznym. Mela miała pełnowymiarowe łóżko, mi przypadł rozkładany fotel. Przyjechałyśmy tak, jak stałyśmy, wiec nie miałam ze sobą koca, ani poduszki, te dowiózł mi mąż. Miałam ze sobą na start niewielki ręcznik, w którym zawinęłam woreczek z lodem, nim chłodziłam córce obrzęk podczas jazdy do szpitala. Ręczniczek ten przydał się do wytarcia córki po umyciu jej pod prysznicem. Jednak w przypadku braku ręcznika można poprosić o taki z oddziału. Być może można również pożyczyć jakiś koc, ale poradziłam sobie bez tego.
Jadąc z dzieckiem, z podejrzeniem złamania należy wziąć ze sobą:
- pesel dziecka
- bieliznę na zmianę
- ręcznik
- szczoteczkę i pastę do zębów
- butelkę wody
- koc i poduszkę
-ładowarkę do telefonu, by móc poinformować rodzinę o sytuacji
- drobne do automatu z kawą
Jedzeniem nie warto sobie głowy zawracać. Jeśli dziecko ma mieć składane złamanie operacyjnie i tak musi być minimum sześć godzin na czczo, rodzic będący z dzieckiem jest w takich nerwach, że jedzenie schodzi na dalszy plan.
1 komentarze
Na samą myśl ciarki przechodzą. Oby te procedury jak najszybciej się zmieniły. Dużo zdrowia dla Was.
OdpowiedzUsuń