Dorota Dukwicz
S A
Wedle utrwalonego od schyłku XIX w. schematu wydarzeń prowadzących do rozbioru siłą sprawczą były Prusy. W uproszczeniu schemat ów opisywano tak: u źródeł
rozbioru miały leżeć pruskie zakusy na polskie ziemie i podchody czynione wobec
Rosji. Mimo że wspólnym interesem Rosji i Prus było utrzymanie Polski w słabości,
odmienne były dalekosiężne interesy obu mocarstw w odniesieniu do Rzeczypospolitej. Prusy chciały przyrostu swego terytorium, Rosja zaś utrzymania całej Polski pod
swą wyłączną dominacją. Wybuch konfederacji barskiej i w jej efekcie wojny rosyjsko-tureckiej w 1768 r. oznaczał dla Rosji kłopoty, Prusom natomiast dał możliwość realizacji rozbiorowych planów. W trakcie przeciągającej się wojny doszło do zbliżenia
Prus z Austrią. Oba państwa (choć z odmiennych przyczyn) były zaniepokojone rosyjskimi aspiracjami do aneksji na Bałkanach terenów, których przejęcie planowała także
Austria. Konflikt między Wiedniem i Petersburgiem zdołał zażegnać Fryderyk II, proponując zaspokojenie apetytów wszystkich stron kosztem Polski. Katarzyna II się zgodziła. Badacze się domyślali, że ostateczna decyzja o rozbiorze zapadła w połowie
1771 r., potem zaś trwało wciąganie do spółki Austrii. Zwieńczeniem dzieła stała się
konwencja petersburska z 5 sierpnia 1772 r. Wina Rzeczypospolitej zaś sprowadzała
się do trwania w anarchii uniemożliwiającej opór oraz – to był dodatek polski do
ogólnego schematu – zdrady Stanisława Augusta, który rozbiór podpisał.
Takie wyjaśnienie genezy rozbioru zawdzięczamy historykom niemieckim i francuskim. Jednak obciążone jest ono wadą kardynalną: powstało głównie na podstawie źródeł pruskich i austriackich, nie uwzględniało natomiast rosyjskich. Nie tylko
archiwaliów, do których w XIX i znacznej części XX w. badaczy cudzoziemskich nie
dopuszczano. Także np. rosyjskojęzycznych tomów Sbornika Imperatorskowo Russkowo Istoriczeskowo Obszczestwa, których nieznający języka rosyjskiego historycy
(np. Albert Sorel czy Adolf Beer) nie spożytkowali. A zważywszy, że to Rosja była
najważniejszym mocarstwem w Europie Środkowej, wyjaśnienie oparte li tylko na
domysłach co do petersburskich motywów musi budzić wątpliwości.
Archiwa rosyjskie do pewnego stopnia dostępne są dla badaczy od 20 lat, na
razie jednak w historiograii nie doszło do pełnej rewizji zarysowanego wyżej ujęcia. Udało się mimo to dokonać kilku nowych ustaleń i zaproponować hipotezy
102
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
oświetlające genezę I rozbioru w nowy sposób1. Na ich tle warto także ponownie
spojrzeć na położenie Stanisława Augusta w owym czasie. Wokół postawy króla
narosło wiele nieporozumień i błędnych interpretacji. Podstawą ich rewizji są ustalenia literatury przedmiotu, zwłaszcza zaś dokonania Władysława Konopczyńskiego2, uzupełnione kwerendą w źródłach rosyjskich, pruskich i austriackich. Spojrzenie na politykę Stanisława Augusta na przełomie lat 60. i 70. XVIII w. pozwoli
lepiej zrozumieć dramatyczną sytuację króla (a zatem i państwa, którym władał),
niuanse jego polityki, znaczenie przyjętej strategii działania.
Rosyjski ambasador Nikołaj Repnin po sterroryzowaniu sejmu 1767–1768 r.
zmusił posłów do przyjęcia rosyjskiej gwarancji ustrojowej oraz ustawodawstwa
prodysydenckiego3. Oznaczało to spełnienie rosyjskich żądań kierowanych pod
adresem Rzeczypospolitej (a przede wszystkim Stanisława Augusta i Czartoryskich) od początków nowego panowania. Dodatkowo uchwalenie na sejmie praw
kardynalnych (utwierdzających m.in. liberum veto i wolną elekcję) w połączeniu
ze wspomnianą gwarancją utrwaliło ustrojowe słabości państwa, na straży których stała odtąd formalnie Katarzyna II – wszelkie reformy uzależnione zostały
od jej zgody jako gwarantki ustroju.
Odpowiedzią na brutalny rosyjski dyktat był wybuch konfederacji barskiej, który
oznaczał załamanie się systemu dominacji Petersburga w Rzeczypospolitej. Konfederacja była jednak wymierzona nie tylko w Rosję, ale i w Stanisława Augusta oraz
przywódców Familii, starych książąt Czartoryskich, znienawidzonych przez barzan za reformy ustrojowe z początków panowania. Konfederaci podkreślali, że są
„ulepszoną” konfederacją radomską (zawiązaną pod auspicjami Rosji w 1767 r.),
a więc konserwatywnym buntem przeciw obozowi dworskiemu, tyle że – w przeciwieństwie do radomian – rozczarowanym także do Rosji. Wybuch konfederacji
zmienił również relacje między królem i Czartoryskimi. Po okresie ochłodzenia stosunków, spowodowanym emancypacją monarchy spod wpływu wujów, wobec dramatycznych wydarzeń w kraju doszło do ponownego zacieśnienia współpracy. Król
wciąż jeszcze nie dysponował własnym stronnictwem politycznym i Familia była
jedyną siłą, na której mógł się oprzeć.
Do zbliżenia Stanisława Augusta i Czartoryskich nie doszło jednak od razu. Na
wieść o wybuchu konfederacji monarcha uległ żądaniu Repnina, aby Rada Senatu
zwróciła się do Rosji o pomoc w zwalczaniu buntu, następnie zaś zgodził się, aby wojska komputowe wespół z Rosjanami przystąpiły do walk z konfederatami. Sytuację
1
Pełniejszego przedstawienia hipotez badawczych dotyczących okoliczności podjęcia decyzji o I rozbiorze (wraz z dossier źródłowym) dokonałam w artykule Czy konfederacja barska była przyczyną
pierwszego rozbioru Polski? (Rosja wobec Rzeczypospolitej w latach 1769–1771), w: Konfederacja barska. Jej konteksty i tradycje, red. A. Buchmann, A. Danilczyk, Warszawa 2010, s. 103–116.
2
Chodzi przede wszystkim o ustalenia zawarte w pracach tegoż autora: Konfederacja Barska, t. I–II,
Warszawa 1991; Geneza i ustanowienie Rady Nieustającej, Kraków 1917; Pierwszy rozbiór Polski,
Kraków 2010.
3
W okresie rozbioru sprawa dysydencka była przez Katarzynę II traktowana przede wszystkim prestiżowo; brak uległości strony polskiej godził w ambicję cesarzowej; o istocie i znaczeniu „sprawy dysydenckiej” por. w niniejszym tomie artykuły W. Kriegseisena oraz B. Nosowa.
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
zmienił wybuch wojny rosyjsko-tureckiej (październik 1768). Król odwołał polskie
wojska znad południowo-wschodniej granicy, gdzie walczyły z barzanami, uważając, że
wobec toczonej przez Rosję wojny Polska powinna pozostać neutralna.
Kłopoty Rosji otworzyły przed Warszawą nowe możliwości działania. Gdy Repnin zwrócił się do króla i Czartoryskich z wezwaniem do uspokojenia Polski, ci jako
warunku zażądali przynajmniej częściowego cofnięcia gwarancji ustrojowej oraz
ograniczenia przywilejów innowierców, a także mediacji w konlikcie polsko-rosyjskim państw katolickich: Austrii i Francji. Zwłaszcza to ostatnie oznaczałoby wyłom w wyłącznej rosyjskiej dominacji nad Rzecząpospolitą. Katarzyna II kategorycznie odmówiła zgody na postulaty króla i Familii.
Jak zawsze, gdy w polskiej polityce Rosji coś się załamywało, na jej warszawskiej
placówce dyplomatycznej nastąpiła zmiana. Repnina zastąpił Michaił Wołkoński.
Warto dodać, że nowy ambasador związany był z potężną koterią Czernyszewów, na
czele której stał feldmarszałek Zachar Czernyszew. Partia ta reprezentowała na petersburskim dworze apetyty aneksyjne, pojawiające się w Rosji od lat 40. XVIII w.
To pod jej auspicjami w 1763 r. powstał niezrealizowany wówczas plan zajęcia
części wschodnich terenów Rzeczypospolitej, a teraz jej przedstawiciel miał kierować polityką Katarzyny II w Polsce.
W świetle rosyjskiej korespondencji dyplomatycznej z początków misji Wołkońskiego głównym problemem, z jakim wówczas w Polsce borykał się Petersburg,
byli Czartoryscy. Gdyby nie oni – rozumowano – Stanisław August okazałby się
bardziej uległy wobec wschodniej protektorki. Jako zaś międzynarodowe zagrożenie dla interesów rosyjskich w Rzeczypospolitej wskazano Francję. Petersburg
oskarżał Wersal o zamiar obalenia Stanisława Augusta, rosyjskiego „tworu”. Obawiano się, że francuskie wsparcie może skłonić barzan do ogłoszenia bezkrólewia.
Wobec tych zagrożeń Petersburg za wszelką cenę chciał utrzymać Stanisława Augusta na tronie, a ponieważ Czartoryscy – mimo rosyjskiego rozczarowania do
nich – nadal stanowili główną siłę polityczną, ambasador miał podjąć kolejną próbę uzyskania ich zgody na udział w pacyikacji kraju. Alternatywy dla króla i Familii nie było.
Jednak już na początku misji Wołkoński rozczarował się co do możliwości współpracy z Czartoryskimi. Podtrzymywali oni warunek cofnięcia gwarancji i ustawodawstwa prodysydenckiego, co w Petersburgu wykluczano. Podejmowane przez
ambasadora próby oddzielenia króla od wujów nie przyniosły efektów. Monarcha,
mimo zaniepokojenia groźbami ze strony Rosji, trwał we współpracy z Familią, szukał też szans na zbliżenie z barzanami. Według Wołkońskiego łudził się, że wojna
turecka przyniesie porażkę Rosji. Ambasadorowi nie udało się powstrzymać króla
i Czartoryskich przed zwołaniem na przełomie września i października 1769 r. Rady
Senatu, która wobec napięcia w stosunkach z Rosją zdecydowała o odwołaniu się do
mediacji Anglii i Holandii oraz szukaniu pośrednictwa Francji. Zostało to uznane
w Petersburgu za przejaw wymierzonej w Rosję, niedopuszczalnej polityki emancypacyjnej króla i wujów, a wedle Wołkońskiego – za początek zerwania z Rosją.
Książąt oskarżano o usztywnianie stanowiska króla i nieprzejednanie, licząc, że
103
104
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
uda się po odsunięciu wujów nakłonić Stanisława Augusta do aktywnej współpracy
na rzecz pacyikacji na warunkach Katarzyny II.
Po iasku stawki na Familię Wołkoński zaczął szukać porozumienia z opozycją
antykrólewską. W niej widział ilar prorosyjskiej i antybarskiej rekonfederacji, której powołanie stało się celem jego zabiegów, zwłaszcza po utworzeniu Generalności
barskiej (październik 1769 r.). Już na początku 1770 r. zrozumiał jednak, że nikłe
zaplecze społeczne owej opozycji i powszechne antyrosyjskie nastroje odbierały
nadzieję na sukces.
W listopadzie 1769 r. – po doniesieniach Wołkońskiego, które dowodziły, że
poza Barem z jednej, a królem i Czartoryskimi z drugiej strony nie ma w Polsce liczących się sił politycznych – po raz pierwszy w rosyjskiej korespondencji dyplomatycznej znajdujemy zapowiedź zasadniczej zmiany. Ówczesny kierownik polityki
zagranicznej Nikita Panin w liście do ambasadora podtrzymał jako zasadę przywrócenie pełnej rosyjskiej dominacji w Rzeczypospolitej i utrzymanie na tronie obecnego władcy, ale zapowiedział deinitywne zerwanie z Czartoryskimi. Gdyby król
nie porzucił współpracy z wujami i nie podporządkował się w pełni Rosji, Panin dopuścił możliwość zastąpienia go innym „Piastem”. Zmiana byłaby dziełem Petersburga, aby na arenie międzynarodowej nie powstał nawet pozór słabości Rosji. Jako
pryncypium Panin wskazywał starą zasadę utrzymania Rzeczypospolitej w anarchii,
co było warunkiem rosyjskiej dominacji, niezbędnej, jak twierdził, do zachowania
przez Rosję pozycji mocarstwa w Europie.
W styczniu 1770 r. w ręce Rosjan wpadły dokumenty ujawniające, że król szukał
porozumienia z Francją, a ta zmierzała do eliminacji wpływów Petersburga z Rzeczypospolitej. Ponadto Stanisław August mimo gróźb nie odsunął się od Czartoryskich, nie odciął ich od spraw państwowych i – zdaniem Wołkońskiego – gotów był
raczej stracić koronę, niż w tej sprawie się ugiąć.
W tej sytuacji w kwietniu 1770 r. Panin i Katarzyna II uznali, że sytuacja w Rzeczypospolitej wymaga przełomu. Mógł on oznaczać decyzję o detronizacji Stanisława Augusta i zastąpieniu go bardziej uległym „Piastem”. Nad Newą obawiano
się jednak ryzyka, jakie niosłoby nowe bezkrólewie, oraz wykorzystania go przez
Francję i współdziałającą z nią Saksonię. Przed ostatecznym rozstrzygnięciem postanowiono spróbować rozwiązania siłowego. Latem 1770 r. wojska rosyjskie rozpoczęły pustoszenie majątków Czartoryskich i ich stronników. Skutek tych działań
okazał się odwrotny do zamierzonego: książęta się nie złamali, a król podjął próbę
porozumienia z Petersburgiem za plecami rosyjskiego ambasadora. Stanowiło to naruszenie rosyjskich zasad rządzenia Polską i oczywiście starania monarchy zakończyły się iaskiem.
W tym miejscu historyk szczególnie odczuwa brak wiedzy o tym, jak przebiegały rozmowy między decydentami w Petersburgu. Wiemy jedynie, że w sierpniu
1770 r. pomysł detronizacji Stanisława Augusta został zaniechany. Dwa miesiące
później w instrukcji dla Wołkońskiego jako zasadnicze cele Rosji w odniesieniu
do Rzeczypospolitej określono utrzymanie obecnego króla, potwierdzenie praw
kardynalnych i gwarancji oraz dyskretne wycofanie się z części ustawodawstwa
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
prodysydenckiego. W nowej rzeczywistości politycznej Stanisławowi Augustowi
zamierzono ograniczyć prerogatywy, pozbawić go politycznego zaplecza (tj. Familii), odsunąć od decydowania o państwie i zmusić do współpracy z tworzoną
z wrogów monarchy, zależną tylko od ambasadora partią prorosyjską. Ta ostatnia
wciąż pozostawała mirażem Petersburga. Ów nakreślony jesienią 1770 r. katalog
celów stanie się niebawem osią negocjacji rosyjsko-pruskich dotyczących pacyikacji Rzeczypospolitej.
Warto się zastanowić, co było przyczyną porzucenia opcji detronizacyjnej na
rzecz – jak się okazało – wariantu rozbiorowego. Po pierwsze, sekwestr nie złamał
ani Czartoryskich, ani króla, uświadomił natomiast Rosji stopień ich determinacji
oraz możliwą skalę oporu. Próba forsowania detronizacji mogła prowadzić do większych kłopotów niż te, których przysporzyła konfederacja barska i nieprzejednanie
obozu rządzącego. Ponadto przy całej swej pasywności Stanisław August znów okazał pewną polityczną ustępliwość. W maju 1770 r. pod wpływem presji Wołkońskiego i groźby użycia wojsk zrezygnował ze zwołania sejmu ordynaryjnego przypadającego na 1770 r. Ambasador obawiał się, że sejmiki poselskie posłużyłyby
monarsze do zawiązania antyrosyjskiej konfederacji. Po rozpoczęciu zaś akcji wojskowej przeciw Czartoryskim król potwierdził, że liczy się z realiami politycznymi,
składając Rosji deklarację współpracy. Nie po raz pierwszy wybrał taktykę mniejszego zła, choć nie była to kapitulacja bezwarunkowa – monarcha nie opuścił wujów.
Trzeba pamiętać, że już wówczas Stanisław August zdawał sobie sprawę, iż jego
zabiegi o porozumienie z barzanami chybiły, a w Generalności coraz większą przewagę
zdobywała frakcja nieprzejednanych. Potwierdzeniem tego stał się ogłoszony w październiku 1770 r. akt bezkrólewia. Osłabił on pozycję króla w kraju i pozbawił go alternatywy wobec żądań Rosji. Rok później nieudana próba porwania monarchy z listopada 1771 r. deinitywnie zniszczyła nadzieje na porozumienie ze skonfederowanym
w Barze „narodem”.
W czasie poszukiwania sposobu wyjścia z kłopotów w Rzeczypospolitej Rosja
pozostawała pod presją rysującego się na arenie międzynarodowej zbliżenia prusko-austriackiego. Jego celem było niedopuszczenie do nabytków Petersburga na
Bałkanach kosztem Turcji. Jednocześnie pod wpływem wieści o sukcesach rosyjskich na froncie tureckim Francja posłała instruktorów wojskowych do barzan
(miała to być dywersja potrzebna Turcji), którzy zaczęli odnosić sukcesy militarne.
Równolegle Wersal złożył Wiedniowi ofertę wspólnej pacyikacji Rzeczypospolitej,
z której chciał wyeliminować wpływy Rosji. Wszystko to przemawiało na rzecz
przyspieszenia pacyikacji z pomocą Prus.
Latem 1770 r., po znaczących sukcesach na froncie tureckim, Katarzyna II wysłała do Berlina zaproszenie dla brata Fryderyka II, księcia Henryka, do złożenia
wizyty w Petersburgu. Było to jednocześnie zaproszenie do współdziałania w sprawach polskich. Deklarowana przy tym wobec Prus gotowość Rosji do wycofania się
z gwarancji nienaruszalności terytorialnej, udzielonej Rzeczypospolitej w traktacie
z 1768 r., otwierała Fryderykowi II szansę nabytków terytorialnych. Miała to być
cena za odejście Prus od zbliżenia z Austrią i współudział w pacyikacji Polski. Rosja
105
106
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
zamierzała odzyskać inicjatywę i na swoich warunkach przeprowadzić uspokojenie
zarówno w Polsce, jak i na Bałkanach. W tym kontekście należy widzieć także decyzję o rozbiorze Rzeczypospolitej – zapadła ona w Petersburgu, prawdopodobnie
przed zaproszeniem księcia Henryka. Berlin i Wiedeń występowały w charakterze
oczekujących na nią petentów.
Książę Henryk przybył do Petersburga na początku października 1770 r. i rozpoczął negocjacje. W listopadzie 1770 r. warunki zaproponowane przez Panina przyjęto za podstawę przyszłej pacyikacji. Formalną bazą miał być traktat polsko-rosyjski z 1768 r. z wyłączeniem gwarancji integralności terytorium Rzeczypospolitej.
Rosja, dopuszczając Prusy do rozmów o sprawach polskich i otwierając drogę do
współdziałania z Austrią, potwierdzała swoją dominującą pozycję w Rzeczypospolitej.
Od przełomu listopada i grudnia 1770 r. Petersburgowi przestało zależeć na
stworzeniu w Rzeczypospolitej prorosyjskiej konfederacji, zapewne dlatego że dopuszczenie Prus do tajnych rozmów przypieczętowało los kraju skazanego na rozbiór. Należało teraz tak przygotować przedpole w samej Rzeczypospolitej, aby podział napotkał jak najmniejszy opór.
Jeszcze w grudniu 1770 r. za pośrednictwem Berlina ustalenia petersburskich
negocjacji zostały zakomunikowane w Wiedniu. Od początku 1771 r. tajne rokowania rosyjsko-pruskie biegły nieprzerwanie, choć niespiesznie, ponieważ oczekiwano
na wynik rozmów prusko-austriackich. Z powodu dwuznacznej postawy Wiednia
negocjacje trwały długo. Burg zdecydował się na udział w rozbiorze w styczniu
1772 r., a w ciągu września i października 1772 r. dokonano wymiany ratyikacji
traktatu rozbiorowego z 5 sierpnia 1772 r.
Nie mamy bezpośrednich dowodów źródłowych na to, że decyzja o rozbiorze
zapadła między wiosną a końcem lata 1770 r., ale możemy się tego domyślać na
podstawie wielorakich przesłanek. Należy do nich także przesunięcie celów, widoczne w korespondencji dyplomatycznej kierowanej do Warszawy od jesieni 1770 r. Po
przekazaniu Wołkońskiemu w październiku–listopadzie 1770 r. nowych instrukcji,
w których nie wspomniano już o rekonfederacji, a główny nacisk położono na
szybkie uspokojenie sytuacji w Rzeczypospolitej, Petersburg zamilkł na dwa miesiące. W lutym 1771 r. zaś ambasador otrzymał odwołanie. Takie długie milczenie (od
listopada do lutego) jest charakterystyczne dla rosyjskiej dyplomacji po podjęciu
istotnych decyzji.
Wołkońskiego zastąpił Kaspar von Saldern, jeden z najbliższych doradców
Panina do spraw polskich. Nie jest jasne, co było rzeczywistym celem tej misji.
Czy chodziło o uśpienie czujności Stanisława Augusta, który cieszył się, że przyjedzie dyplomata rzekomo życzliwy Polsce, czy może o odsunięcie Salderna, jednego z największych przeciwników rozbioru, od stołu petersburskich tajnych rokowań, czy może o oba te elementy. Niemniej Saldernowi udało się zrealizować
zadanie niewykonalne dla poprzednika – w maju 1771 r. groźbą rozbioru (którego możliwość kilka miesięcy wcześniej sygnalizował królowi wysłany przezeń do
Petersburga Franciszek Ksawery Branicki) skłonił Stanisława Augusta do porozumienia. W efekcie Branicki na czele polsko-rosyjskiego korpusu znów, jak w 1768 r.,
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
wyruszył na otwartą wojnę z konfederatami. Nadzieje króla na uniknięcie za tę
cenę rozbioru okazały się złudne, a ponowne włączenie się wojsk polskich do
walk spotęgowało niechęć barzan do monarchy. Jej apogeum stanowiła wspomniana próba zamachu.
Czy Stanisław August i Czartoryscy zdawali sobie sprawę z grożącego krajowi
niebezpieczeństwa? Niewątpliwe zaniepokojenie w Warszawie wywołała wizyta
Henryka Pruskiego w Petersburgu. Król właśnie po to w grudniu 1770 r. wysłał tamże Branickiego, by torpedował poczynania księcia pruskiego. Szczegółów rosyjsko-pruskich negocjacji Polacy nie poznali. Jednak Branicki, jak wspomniano, ostrzegł
króla przed zagrożeniem rozbiorowym, a Panin w listach do Stanisława Augusta
z lutego i marca 1771 r. wprost groził rozpadem państwa. Mimo to monarcha łudził
się, że Katarzyna II nie chce rozbioru. Źródłem informacji był także Saldern; choć na
początku straszył podziałem, potem przysięgał, że w porozumieniu rosyjsko-pruskim
nie było o nim mowy. Dezinformacje zrobiły swoje: co najmniej do końca 1771 r. ani
król, ani Familia nie brali pogróżek serio.
Po listopadowej próbie zamachu Stanisław August wyraźnie się ożywił. Powrócił do pomysłu rekonfederacji – liczył na to, że solidarność z monarchą i oburzenie
społeczeństwa na zbrodnię „królobójstwa” staną się spoiwem utworzonego przy
koronie związku mimo nieustępliwości Rosji w kwestii gwarancji i w sprawie dysydenckiej. Do Wiednia wysłał Andrzeja Ogińskiego, aby wystarał się o pośrednictwo
wobec barzan i narzucenie Rosji możliwych do przyjęcia „warunków uspokojenia
Polski”. Te iluzje zostały wywołane przez doniesienia królewskiego brata, księcia
Andrzeja Poniatowskiego, generała w służbie austriackiej. Dał się on zwieść sugestiom Burgu, że negocjacje prowadzone w Wiedniu w 2. połowie 1771 r. miały na
celu nie rozbiór, ale plan pacyikacji Polski zakładający wzmocnienie pozycji króla,
wyjście z Rzeczypospolitej rosyjskich wojsk, ograniczenie praw dysydentów i zniesienie gwarancji Katarzyny II.
Do kwietnia 1772 r. Stanisław August postrzegał rozbiór jedynie jako projekt Prus.
Czartoryscy miesiąc później mieli twierdzić, że podział jest w ogóle niemożliwy. Pamiętano m.in. o gwarancji integralności terytorialnej udzielonej Rzeczypospolitej
przez Rosję w 1768 r. W czerwcu monarcha łudził się jeszcze, że póki trwa wojna
z Turcją, Rosja nie podejmie decyzji dotyczących Rzeczypospolitej, ale jednocześnie
wiedział już, że rozbiór jest realny. Dopiero jednak w sierpniu 1772 r., po podpisaniu
konwencji petersburskiej, król i polscy ministrowie poznali skalę klęski.
Dzieło rozbioru sinalizować miał nowy rosyjski ambasador, Otto Magnus von
Stackelberg. W instrukcji dla niego przewidywano zwołanie sejmu rozbiorowego,
który miał przeprowadzić formalną ratyikację traktatów podziałowych, czyli zalegalizować rozbiór w świetle prawa międzynarodowego. Ponadto liczono na utworzenie „nowej” partii rosyjskiej w Rzeczypospolitej, nie przewidywano natomiast
współpracy z królem, któremu wyznaczano rolę marionetki. Spodziewano się, że
monarcha wobec żądań zaborców nie będzie stawiał oporu. Gwarancją tego miały
być liczne korpusy wojsk rosyjskich, pruskich i austriackich, od wiosny 1772 r.
wkraczające w granice Rzeczypospolitej.
107
108
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
Wobec wymogu zwołania sejmu i zatwierdzenia rozbioru Stanisław August znalazł się w sytuacji tragicznej. Presja opinii publicznej i własne przekonania skłaniały
go do odmowy „dobrowolnej” (czyli przyjętej w wyniku zakulisowej tylko presji)
ratyikacji rozbioru. Musiał jednak liczyć się z tym, że opór da pretekst państwom
ościennym do powiększenia zaborów i wprowadzenia do Rzeczypospolitej nowych
wojsk. Podstawową taktyką monarchy stało się odwlekanie decyzji i demonstrowanie oporu, by widać było przymus. Kiedyś mogło się to przydać jako dowód wymuszenia zgody. Nie bez pruskich podszeptów król brał także pod uwagę możliwość
abdykacji, ale odpowiedzialność za państwo kazała mu odrzucić ten pomysł. Aby
potomnym dać świadectwo swoich starań, nie zaniedbał napisania listów do monarchów europejskich, choć jest wątpliwe, by łudził się nadzieją pomocy. Miał przy
tym pełną świadomość, że zarówno przez opinię zachodnią, jak i część społeczeństwa polskiego wciąż jest postrzegany jako narzędzie w rękach Rosji.
Stackelberg mimo szyderczego tonu, w jakim pisał o królu, i przewidywania, że
nie będzie on stawiał oporu, obawiał się na sejmie dążeń Stanisława Augusta do
reformy ustrojowej. Tymczasem monarcha, pragnąc rozszerzyć krąg osób odpowiedzialnych za podejmowane decyzje, wytłumaczyć się z dotychczasowych poczynań,
a zwłaszcza dać odpór oskarżeniom o polityczną pasywność, zaplanował na październik 1772 r. zwołanie Rady Senatu. W jej uchwale odrzucono pretensje terytorialne mocarstw i nie ustosunkowano się do żądania zwołania sejmu, co stanowiło
wsparcie dla monarszej taktyki biernego oporu.
Przewidując taki scenariusz, Panin zalecał zwiększenie presji zwłaszcza przez
osobiste rozmowy ambasadora z monarchą i grożenie skutkami zwlekania, aż po
aluzje do niepewnego losu jego korony. Rosjanie, zmusiwszy polskiego władcę do
zwołania sejmu, chcieli skłonić go następnie do porzucenia troski o państwo i zajęcia się jedynie prywatnymi sprawami. Pierwsza taka rozmowa odbyła się na początku listopada 1772 r. i rychło spotkania te stały się zwyczajem. Stanisław August
nauczył się je wykorzystywać do sondowania poglądów i zamiarów przeciwnika.
Równolegle ambasador prowadził wymierzoną w monarchę akcję propagandową. Jak się zdaje, chodziło przede wszystkim o przekonanie potencjalnych rosyjskich stronników, że nie powtórzy się sytuacja z 1767 r., kiedy to Rosja łudziła
antykrólewsko nastawionych malkontentów poparciem, lecz po uzyskaniu ich
współpracy na sejmie nie wywiązała się z obietnic. Rosyjscy oicerowie wizytujący
szlacheckie dwory mieli przekonywać, że winny rozbiorowi był Stanisław August,
który nie chciał podporządkować się „zbawiennym zamiarom” Rosji. W grudniu
1772 r. Stackelberg opublikował deklarację rozbiorową, by uświadomić Polakom
beznadziejność sytuacji i wzmocnić presję opinii publicznej na zaniechanie oporu.
Ambasador dokonał tego w obawie, że przygotowywane pod egidą monarchy wywody o braku praw zaborców do polskich ziem wzmocnią opór społeczeństwa.
Wyrazem determinacji Stanisława Augusta było wysłanie Branickiego w listopadzie 1772 r. z misją do Paryża i Londynu. Chodziło choćby o dyplomatyczne
poparcie zachodniej Europy dla Rzeczypospolitej i pozyskanie do współpracy
emigracji pobarskiej, aby w ten sposób zapobiec wykorzystaniu jej przez Rosję.
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
Monarcha liczył także na wpłynięcie poprzez dwór francuski na Petersburg, aby
w zamian za ratyikację rozbioru zyskać zgodę na reformy ustrojowe. Misja nie
przyniosła żadnych efektów. Francja, znacznie bardziej zainteresowana sytuacją
w Szwecji po zamachu Gustawa III, deklarowała désintéressement dla spraw polskich. Oba zachodnie mocarstwa już wcześniej uznały, że Rzeczpospolita należy do
rosyjskiej sfery wpływów, i oglądając się wzajemnie na siebie, nie zamierzały występować w jej interesie przeciwko sprzymierzonemu z Prusami i Austrią wschodniemu
imperium. Król przyjął wyniki misji Branickiego z rozgoryczeniem i rezygnacją,
postawę Francji tłumacząc jej słabością.
Tymczasem jeszcze w listopadzie 1772 r. polskie ministerium, czekając na relacje Branickiego, powoli rozpoczęło procedurę zwoływania sejmu. Zdaniem Stackelberga oznaczało to, że część opinii publicznej uświadomiła sobie, iż dalszy opór
doprowadzi kraj do zguby, a ponadto skutek wywarły naciski na króla i jego zwolenników oraz obecność w Warszawie obcych wojsk. W perspektywie pewnego już
zwołania sejmu ambasadorowi zalecano posłużenie się wrogami monarchy. Jako
cel należało ukazać im nie detronizację Stanisława Augusta, lecz nienaruszalność
dotychczasowych praw (chodziło zapewne o ustawodawstwo z 1767/1768 r.). Jednoczesna groźba skasowania reform niezniesionych przez sejm repninowski skłonić
miała do zbliżenia z zaborcami monarchę, którego zwolennicy – wedle intencji
ambasadora – na sejmie znaleźliby się w mniejszości.
Mimo że król zgodził się na zwołanie sejmu, odmawiał ratyikacji rozbioru przed
otrzymaniem odpowiedzi od władców europejskich. Chciał uniknąć wrażenia bezwarunkowej kapitulacji, pokazać, że ustępuje jedynie pod przymusem, a ponadto
zachować choćby częściowy wpływ na decyzje o zmianach ustrojowych. Jednak
pozbawiony jakiejkolwiek pomocy zewnętrznej Stanisław August zdawał sobie
sprawę, że jedyną szansą na przetrwanie kraju jest ułożenie stosunków z Rosją. Od
grudnia 1772 r. zaczął zabiegać o współpracę z nią. Zaproponował Stackelbergowi
negocjacje na temat procedowania sejmu, którego termin wyznaczono na kwiecień
1773 r. Równolegle – wierny swemu programowi – rozpoczął pertraktacje z trzema
ambasadorami (Prusy reprezentował Benoît, Austrię Revitzki) na temat ulepszeń
ustroju i zabezpieczenia interesów gospodarczych Rzeczypospolitej w zamian za cesje. Poza kwestią ograniczenia veto i ewentualnego powiększenia armii królowi zależało na utrzymaniu Komisji Skarbowych oraz na rewizji traktatu z Rosją z 1768 r.
Nie godził się m.in. na prawo dysydentów do zasiadania w sejmie i zniesienie zakazu apostazji od katolicyzmu. Prawdopodobnie to także król stał za propozycją polskiego ministerium, aby już w lutym 1773 r. rozpocząć rozmowy z ambasadorami
państw zaborczych na temat projektów, którymi miałby zająć się sejm.
W marcu 1773 r. dotarła wreszcie z Petersburga na ręce Stackelberga szczegółowa
instrukcja w sprawie zasad pacyikacji. Obok akceptacji cesji terytorialnych, utwierdzenia wolnej elekcji (od której wyłączono cudzoziemców oraz synów i wnuków
panującego) i zachowania liberum veto w kształcie z 1768 r. pozostałe zmiany ustrojowe uznano za drugorzędne. Panin przystał na umowę z królem na temat przywództwa sejmowego, jeśli Stanisław August zobowiąże się zaakceptować intencje
109
110
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
trzech dworów. Katarzyna II dla stworzenia pozorów powszechnej zgody na rozbiory opowiadała się za dopuszczeniem do obrad, oprócz monarchy, działaczy politycznych różnych opcji. Warunkiem sine qua non była akceptacja rosyjskich żądań.
Ceną zaś, jaką monarcha miał zapłacić za ponowne uwzględnienie go w rosyjskich
planach, była zgoda na ograniczenie prerogatyw korony i skrępowanie władcy przez
powołaną na sejmie Radę Nieustającą.
Sprawdzianem siły i skuteczności działania obu stron była kampania sejmikowa.
Okrojony teren Rzeczypospolitej podzielono na trzy strefy „okupacyjne”, w których poszczególni zaborcy pilnowali przebiegu sejmików. Wbrew pierwotnym
niepokojom Stackelberga udało się wyłonić wystarczająco liczną reprezentację.
Dzięki staraniom podskarbiego nadwornego Antoniego Tyzenhauza, podjętym na
wyraźną prośbę króla, na Litwie mandaty zdobyło wielu polityków przychylnych
monarsze. Ambasador austriacki sądził wręcz, że większość posłów pochodziła
z królewskiej nominacji.
Jednocześnie, choć królewskie uniwersały przedsejmowe wzywały szlachtę na
sejm wolny, w Petersburgu już wcześniej zapadła decyzja o jego skonfederowaniu.
W ten sposób chciano sobie ułatwić m.in. przeciwstawianie się wpływom króla. Do
zawiązania konfederacji doszło pod ścisłą kontrolą trzech ambasadorów, na kilka
dni przed rozpoczęciem obrad. O istnieniu związku miał powiadomić izbę poselską
zagajający obrady poseł krakowski. On też winien przekazać laskę wyznaczonemu
przez Rosję na marszałka rosyjskiemu jurgieltnikowi, kuchmistrzowi koronnemu
Adamowi Ponińskiemu. Konfederację sejmową zamierzano przekształcić w generalną, która pozwoliłaby rosyjskim stronnikom kontrolować cały kraj.
Realizacji tych zamysłów przeszkodził trwający od rozpoczęcia obrad 19 kwietnia 1773 r. protest posłów na czele z Tadeuszem Rejtanem, Samuelem Korsakiem
i Stanisławem Bohuszewiczem. Istotą ich działania, które przez cztery dni paraliżowało obrady, był sprzeciw wobec spętania obrad węzłem konfederacji i narzucenia
izbie poselskiej jako marszałka Ponińskiego. Stanisław August nie udzielił jawnego
wsparcia protestującym, ale niewątpliwie był im przychylny. Taktyka stopniowego
ich izolowania oraz intensywnych nacisków na króla przyniosła efekt. W czwartym
dniu desperackiej walki Rejtana monarcha – wobec milczenia pytanych o radę senatorów – przystąpił do konfederacji w zamian za zapewnienie, że Rejtan nie zostanie ukarany, a Poniński nie roześle po kraju uniwersałów konfederackich. Królowi
zapewne zależało na tym, aby zawiązana formalnie przy nim konfederacja nie przekształciła się w generalną, bo wtedy krążące po kraju uniwersały szłyby na jego
karb i potęgowały niechęć doń szlachty.
Decydujące znaczenie dla dalszego kształtu sejmu rozbiorowego miał przebieg
obrad sejmowych pomiędzy 22 kwietnia a 14 maja 1773 r. Wówczas to, na fali
uniesienia wywołanego przez protest Rejtana, Stanisław August i patriotycznie nastawieni posłowie uzyskali przewagę. Sejmujący zażądali cofnięcia wszystkich uzurpacji granicznych, tzn. terenów zagrabionych, poza tym co ustalono w konwencji
petersburskiej. Większość posłów zaprotestowała też przeciw zgłoszonemu przez
ambasadorów projektowi nadania konfederacji charakteru bezterminowego. Od-
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
powiedzią zaborców był pomysł wyłonienia z izby poselskiej pełnomocnej delegacji. Ten sposób wyeliminowania z grona podejmującego decyzje posłów niepokornych wypróbowano już na sejmie 1767–1768 r. Na czas obrad delegacji sejm miał
zawiesić działalność. To delegacja winna zawrzeć traktaty z zaborcami i ustalić
z nimi nowe zasady ustrojowe, poddane następnie trójstronnej gwarancji mocarstw. Doświadczenie z lat 1767–1768 pokazało, że ustalenia tego zwężonego
grona sejm w pełnym składzie będzie musiał przyjąć. Walka o wyłonienie delegacji, tj. przyjęcie rosyjskiego projektu limity sejmowej, była bodaj najbardziej dramatycznym momentem na sejmie.
Stanisław August w poufnych rozmowach proponował początkowo, aby utworzyć dwie delegacje: do ratyikacji traktatów cesyjnych i do reformy rządu. Gotów
był nawet ułatwić pracę tej pierwszej, byleby – jak możemy się domyślić – oddzielić sprawy ustrojowe od kwestii traktatów, które były priorytetem dla zaborców.
W ten sposób chciał zapewne zmniejszyć obce wpływy na decyzje delegacji „konstytucyjnej”. Gdy ambasadorowie się na to nie zgodzili, król odrzucił rosyjski projekt pełnomocnej delegacji i bez uzgodnienia ze Stackelbergiem wystąpił z kontrprojektem, który przewidywał, że – wbrew rosyjskim założeniom i doświadczeniom
sejmu 1767–1768 r. – decyzje o przyszłym ustroju państwa, podjęte przez delegację, muszą być przedstawione sejmowi i przezeń zaakceptowane. Wedle koncepcji
króla ostateczne konkluzje należałyby do sejmu in pleno. W zamian za zgodę na
cesje terytorialne i obcą gwarancję monarcha domagał się zatem uznania suwerenności Rzeczypospolitej w decydowaniu o sprawach ustrojowych, ponadto zaś wymarszu obcych wojsk, ograniczenia praw dysydentów i korzystnych dla kraju traktatów handlowych.
Opór Stanisława Augusta zaskoczył zaborców. W odpowiedzi do Warszawy weszły szwadrony wojsk pruskich i austriackich, oprócz stacjonujących już tam wojsk
rosyjskich. Miały one zająć kwatery tych posłów, którzy uniemożliwiali uchwalenie
rosyjskiego projektu delegacji. Pokazowej egzekucji wojskowej dokonano w mieszkaniu głośno protestującego biskupa łuckiego Pawła Feliksa Turskiego. Innym grożono podobnym losem, a jednocześnie obiecywano korzyści tym, którzy poprą
rosyjski projekt. O skali napięcia, jakie towarzyszyło rozgrywce, świadczy to, że
Stanisław August – jak się wydaje, wbrew swoim dotychczasowym przekonaniom
– zagroził wobec Stackelberga abdykacją.
Gwałtowność reakcji zaborców, groźby i wzmożona antykrólewska propaganda
złamały opór, zwłaszcza wśród mających najwięcej do stracenia senatorów. Losy sejmu zostały przesądzone w trakcie sesji 14 maja 1773 r. Mimo wydania 8 tys. dukatów na łapówki rosyjski projekt uzyskał poparcie większości przewagą zaledwie
sześciu głosów. Wśród posłów król wygrał 51 do 50, rozstrzygające okazały się vota
senatorów. Wynik ten – mimo przegranej – trzeba uznać za sukces Stanisława
Augusta. Jednak zwycięstwo rosyjskiej koncepcji oznaczało pozbawienie izby poselskiej prawa do decydowania o losach kraju. Po porażce król poważnie rozważał
możliwość ucieczki, powstrzymała go jednak obawa o losy państwa i świadomość, że
rządy przypadłyby którejś z rosyjskich kreatur.
111
112
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
Po uchwaleniu projektu limity skład delegacji sejmowej ustalono w poufnych
negocjacjach między Stanisławem Augustem a Stackelbergiem, przy czym król był
petentem. Nie znamy szczegółów, wiemy natomiast, że ambasador, chcąc ukarać
monarchę za sprzeciw wobec aktu limity, zgodził się jedynie na 13 posłów królewskich. Na tyle, na ile można odtworzyć wpływ Stanisława Augusta na skład delegacji, wolno zaryzykować twierdzenie, że regalistyczni kandydaci stanowili w trakcie
późniejszych obrad trzon opozycji patriotycznej. Na marginesie trzeba przypomnieć, że ze sceny zmagań politycznych zeszli starzy Czartoryscy. Wprawdzie pojawiali się w trakcie obrad sejmowych, ale aktywnej roli nie odegrali, na królu więc
spoczął ciężar kierowania opozycją sejmową.
Delegacja sejmowa prowadziła prace (z przerwami m.in. na obrady sejmu in
pleno) od 3 lipca 1773 r. do 19 marca 1775 r. Po wyczerpaniu czasu pierwotnie
wyznaczonego jej pełnomocnictwa przedłużano sześciokrotnie (w sumie odbyło się
siedem zagajeń). Liczyła ostatecznie 105 osób, a quorum ustalono na 30, co oznaczało, że do podejmowania pożądanych decyzji mocarstwom ościennym wystarczało zapewnienie sobie tylko 16 głosów. To stanowiło o przewadze zaborców. Dla
załatwienia niektórych spraw wyłaniano nieliczne, nawet kilkuosobowe subdelegacje, których konkluzje były w zasadzie przyjmowane przez delegację.
Pierwsze zagajenie obrad delegacji w całości poświęcono traktatom rozbiorowym, negocjowanym z każdym zaborcą osobno. Strona polska, poddawszy szczegółowej analizie przedłożone projekty układów i mapy podziałów, bezskutecznie
domagała się ujawnienia treści konwencji petersburskiej, żądała uwzględniających polskie interesy traktatów handlowych i doraźnego złagodzenia ciężarów
wojskowej okupacji oraz gwarancji praw obywateli na terenach zabranych. Trzej
dyplomaci dopuścili jedynie kosmetyczne poprawki w tekście, a negocjacje ucinały ultymatywne w tonie noty zawierające groźby dalszych zaborów czy wręcz
otwartej wojny. Rokowania prowadzone w sali obrad delegacji były w znacznej
mierze theatrum: ambasadorowie pozwalali na pozory dyskusji, strona polska zaś
– mając na uwadze ocenę potomnych – deklarowała nieprzejednanie, aby ostatecznie milcząco przyjąć narzucone klauzule. We wrześniu 1773 r. delegacja ratyikowała traktaty rozbiorowe, co w praktyce zamykało procedurę ich przyjęcia
przez Rzeczpospolitą.
Jednocześnie przez cały czas rokowań cesyjnych toczyły się zakulisowe negocjacje wokół ustanowienia Rady Nieustającej. Opracowywanie projektów ustroju
Stackelberg rozpoczął w asyście niemieckich dyplomatów i ścisłego grona współpracowników na tajnych posiedzeniach. Służyły one zapoznaniu strony polskiej
z żądaniami trzech dworów i przygotowaniu negocjacji z delegacją. Dyplomacie
rosyjskiemu zależało m.in. na poznaniu opinii króla, z którym po doświadczeniach
początków obrad sejmowych zaczął się liczyć. Niejako na zachętę obiecał monarsze
wypłatę zaległych dochodów z zabranych w wyniku zaborów ekonomii i ustanowienie listy cywilnej na poziomie 400 tys. dukatów. Na marginesie warto dodać, że
o ile król odzyskał wypłaty z ekonomii, o tyle nigdy nie brał pieniędzy z funduszy
korupcyjnych żadnego państwa zaborczego.
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
Stanisław August wprawdzie nie włączył się oicjalnie w zakulisowe negocjacje
ani nie dał oicjalnego przyzwolenia na ustanowienie Rady Nieustającej (zapewne
żeby nie autoryzować faktu, iż to zaborcy decydują o ustroju Rzeczypospolitej), ale
by nie tracić kontroli nad pracami nad reformą rządu, podjął dialog nieoicjalny.
Stąd udział w tajnych posiedzeniach osób uznanych za przedstawicieli króla. Wybitny badacz epoki Władysław Konopczyński właśnie w królu upatrywał autora jednego z anonimowych projektów Rady Nieustającej, budzących uznanie wśród uczestników tajnych konferencji.
Jeszcze przed zakończeniem negocjacji rozbiorowych trzej ambasadorowie w obawie przed wzrostem nastrojów regalistycznych wnieśli na forum delegacji projekt
nowych praw kardynalnych. Zapisano w nich utrzymanie tronu elekcyjnego z wykluczeniem cudzoziemców oraz synów i wnuków panującego, a samego monarchę
zamierzano pozbawić realnej władzy wykonawczej i prerogatywy nominacyjnej, pozostawiając mu przewodniczenie Radzie Nieustającej. Tym samym jesienią 1773 r.
Stanisław August stanął wobec trudnego wyboru. Mógł albo zgodzić się na projektowane przez rosyjskich zauszników pozbawienie go większości prerogatyw, albo narazić się na zarzuty, że staje w obronie osobistych korzyści i wystawia kraj na dodatkowe
niebezpieczeństwo. Dlatego tak długo, jak to było możliwe, opierał się żądaniu otwartego współuczestnictwa w tworzeniu formy rządu.
Po przyjęciu przez delegację traktatów rozbiorowych, a więc po zrealizowaniu
najważniejszego celu sejmu, Stackelbergowi bardziej niż dotąd zaczęło zależeć na
współpracy z królem i zatarciu wrażenia rosyjskich gwałtów. Po pacyikacji nie
mógł przecież opierać się tylko na bagnetach. Ambasador obiecywał nie dopuścić
do poniżenia majestatu, zapewniał, że król zyska wpływ na kształt zmian ustrojowych, sygnalizował, że gotów jest ustąpić w sprawie, na której monarsze szczególnie zależało – utworzeniu Komisji Edukacji Narodowej. Przyrzekał swobodę
w nominowaniu komisarzy do likwidacji dóbr pojezuickich. Sondując możliwości działania, Stanisław August próbował jeszcze uzyskać prawo nominowania
komisarzy do rozgraniczeń z zaborcami. Na to jednak ambasador się nie zgodził
– wtedy traciłby szansę wskazania do tej pracy ludzi, którzy dla kariery i pieniędzy gotowi będą poświęcić interes Polski.
Próba sił pomiędzy Stanisławem Augustem a Stackelbergiem odbyła się po zakończeniu pierwszego zagajenia delegacji, w izbie poselskiej in pleno, między 21 września
a 1 października 1773 r. Regaliści ostro ją zaatakowali, zarzucając delegatom przekroczenie kompetencji. Prokrólewska większość zażądała nieskrępowanej dyktatem obcych
dworów swobody obrad delegacji, włączenia do niej wszystkich obecnych w Warszawie
posłów i de facto odmówiła ratyikacji cesji. Trzej ambasadorowie zagrozili potraktowaniem tego jako casus belli. Dzień później Stanisław August pod pretekstem choroby
zaprzestał oporu, a po trzech dalszych dniach wobec gróźb ugięła się izba poselska.
Zanim król uległ, nieoicjalnie przedstawił swoje warunki dalszych negocjacji
w sprawie reformy ustrojowej. Był to sygnał gotowości do rozpoczęcia rokowań.
W nagrodę Stackelberg przyrzekł monarsze swobodę w kształtowaniu składu Komisji Edukacji Narodowej, później zaś zgodził się na jej zależność wyłącznie od sejmu.
113
114
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
Następnie ambasador dokonał korekty projektu Rady Nieustającej, usuwając zeń
drobniejsze szykany wobec króla. Jak widać, rezygnacja z forsowania beznadziejnego
w gruncie rzeczy oporu w sprawie cesji terytorialnych doprowadziła do złagodzenia
stanowiska Stackelberga nie tylko w odniesieniu do zaprojektowanych przez Ponińskiego i spółkę szykan wobec korony, ale i w sprawie dla monarchy istotnej, jaką był
projekt edukacyjny. Ułatwiło to ostatnią fazę negocjacji na temat zmian ustrojowych.
Rokowania te, zwłaszcza w kwestiach prerogatywy nominacyjnej monarchy, wejścia w skład przyszłej Rady Nieustającej ministrów oraz liczby głosów w Radzie
przysługujących królowi, szły bardzo opornie. Stackelberg nie ujawniał przy tym
zakresu żądań, jakie miał stawiać w odniesieniu do przyszłego ustroju, wygodniej
mu było kolejnymi warunkami wymuszać na Stanisławie Auguście coraz dalsze
ustępstwa. W grudniu 1773 r. ambasador sformułował ultimatum. Dalsze próby
targów króla o prerogatywę nominacyjną spowodowały, że rosyjski dyplomata użył
straszaka detronizacji, a nawet zagroził monarsze śmiercią. Stanisław August uległ
i ostatecznie pogodził się z istnieniem Rady Nieustającej.
Ta kapitulacja zmieniła nastawienie Stackelberga do króla – ambasador uznał
dalsze negocjacje z monarchą za podstawę działań. Odtąd już nigdy ani Stackelberg, ani Petersburg nie traktowali Stanisława Augusta jako biernego świadka politycznych zmagań; widziały w nim słabego, bo pozbawionego argumentu siły, ale
jednak partnera. Kolejnymi rozsądnie dawkowanymi ustępstwami polski władca
paradoksalnie wzmocnił swoją pozycję wobec potężnej sąsiadki. Król czuł się odtąd
na tyle pewnie, że energiczniej zaczął poszukiwać nowych możliwości działania.
Na wiosnę 1774 r. Stanisław August raz jeszcze próbował wykorzystać rozprzężenie w delegacji i kolejny przypływ nastrojów patriotycznych do odzyskania utraconych prerogatyw. Z misją do Petersburga wysłał Branickiego. Oicjalnie chodziło
przede wszystkim o uzyskanie rosyjskiego wsparcia przeciwko Prusom i zmuszenie
obu dworów niemieckich do wycofania się z ponadtraktatowych nabytków, a także
o próbę złagodzenia stanowiska Rosji w sprawie dysydenckiej. Nieoicjalnie Stanisław August liczył na to, że uda się zdobyć zgodę Katarzyny II na odzyskanie pełni
prerogatywy nominacyjnej, a być może nawet wycofanie Rady Nieustającej. Król
miał nadzieję skłonić dwór petersburski do tego, by z nim uzgadniał zalecenia dla
ambasadora tyczące się wewnętrznych spraw Rzeczypospolitej. Misja Branickiego
nie przyniosła jednak pożądanych skutków.
***
Podejmowana przez Stanisława Augusta w dobie I rozbioru walka o sprawy
państwa, choć w zasadniczych kwestiach skazana na niepowodzenie, trwała
długo. Była na tyle konsekwentna, a dla Stackelberga uciążliwa, że uświadomiła
ambasadorowi i jego mocodawcom konieczność większego liczenia się z monarchą. Bez współpracy z nim niemożliwe okazywało się bowiem ustalenie pokojowego modus vivendi na przyszłość. Długotrwały i skuteczny opór króla oraz
Stanisław August wobec pierwszego rozbioru
jego stronników w delegacji zmuszał Stackelberga nie tylko do stosowania przemocy, ale i do otwartego naruszania prawa. A tego i dyplomata, i jego mocodawcy chcieli uniknąć.
W sprawach, które służyły zachowaniu resztek suwerenności oraz godności państwa i tronu, Stanisław August po zademonstrowaniu oporu wycofywał się, gdy protest mógł przynieść już tylko straty. Przeciwstawianie się króla dyktatowi zaborców
„aż do granic ambasadorskiego ultimatum” (wedle określenia Emanuela Rostworowskiego) odegrało zasadniczą rolę w utrzymaniu przez władcę wpływu na bieg
spraw państwowych i zapobiegło oddaniu Rzeczypospolitej w ręce ludzi pokroju
Ponińskiego. Trzeba przy tym pamiętać, że wobec obojętności Anglii i Francji, bezwzględnej wrogości Prus, wreszcie zawodu, jaki na całej linii sprawiła Austria, dla
Stanisława Augusta współdziałanie z Petersburgiem było jedynym wyjściem.
Polski monarcha poprzez umiejętne dozowanie gotowości do ustępstw i współpracy z rosyjskim ambasadorem udowodnił ponadto, że jest politykiem odpowiedzialnym i obliczalnym. Petersburg przekonał się, że Stanisław August ciągle dysponował realną siłą polityczną, mimo iż został poniżony, a koronę odarto z prerogatyw.
Wymuszona na Rosji i ostatecznie zaakceptowana przez nią już na początku obrad
sejmowych zasada współpracy Stackelberga z polskim monarchą okazała się trwałą
linią polityczną Petersburga także w okresie posejmowym. Królowi, który po rozbiorze konsekwentnie deklarował rosyjską orientację, nad Newą jednak nie ufano, wiedziano bowiem, że nie zrezygnuje z dążeń do modernizacji państwa. Dla przeciwważenia wpływów monarchy Katarzyna II pielęgnowała istnienie w Rzeczypospolitej
silnej opozycji. Wzajemne szachowanie się obu stron – króla i jego przeciwników
– traktowano nad Newą jako najpewniejsze zabezpieczenie inercji szlacheckiego państwa i niedopuszczenia do jego wzmocnienia. Rosyjski ambasador w Warszawie dla
siebie zarezerwował pozycję rozjemcy w sporach obu polskich obozów. Ten system
rosyjskiej kontroli nad Rzecząpospolitą zyskał nazwę współrządów królewsko-ambasadorskich i dotrwał aż do czasów Sejmu Wielkiego.
115