Academia.eduAcademia.edu

Manifestacje w polskiej kulturze politycznej

2017, Czas Kultury

Artykuł jest próbą krótkiego opisu obywatelskich manifestacji jako elementu polskiej kultury politycznej. Demonstracje jako formy protestu mogły zaistnieć legalnie w przestrzeni publicznej w zasadzie dopiero po 1989 roku. Nadal jednak stanowiły stosunkowo niszową formę politycznej partycypacji. Dopiero wydarzenia ostatniej dekady, wpierw katastrofa smoleńska, a później złamanie Konstytucji przez parlamentarną większość, Prezydenta RP i premiera spowodowały, że uliczne manifestacje stały widocznym elementem życia publicznego nie tylko w samej stolicy. Nasze „manifestacyjne opóźnienie (w porównaniu do krajów o dłuższej demokratycznej tradycji) spowodowało, że demonstracje uliczne do tej pory nie cieszyły się także zainteresowaniem socjologów, politologów czy antropologów. 4/2017 (195)

CZ AS KULTURY 4/2017 (195) 6 Manifestacje w polskiej kulturze politycznej Krzysztof Podemski K ultura polityczna (civic culture) to jedna z najważniejszych kategorii teoretycznych socjologii polityki. Klasyczni badacze tej formy kultury definiowali ją jako „całokształt indywidualnych postaw i orientacji politycznych uczestników danego systemu. Jest to sfera subiektywna, leżąca u podstaw działań politycznych i nadająca im znaczenie”1. Wyróżnili oni trzy typy kultury politycznej: zaściankową, poddańczą i partycypacyjną. Pierwszy typ występuje w społecznościach nieświadomych istnienia „narodowego systemu politycznego”. Drugi typ charakteryzuje społeczeństwa, których członkowie świadomość istnienia takiego systemu mają, ale nie biorą w nim z różnych powodów czynnego udziału. Jedynie w trzecim, partycypacyjnym typie kultury politycznej jednostki uczestniczą w systemie na rozmaite sposoby. Możliwości takiego uczestnictwa pojawiają się, gdy istnieją przynajmniej elementarne swobody demokratyczne. Jedną z form partycypacji jest zbiorowe wyrażanie swoich postaw i artykułowanie swoich interesów w przestrzeni publicznej, nie tylko tej rozumianej metaforycznie jako sfera publicznej debaty, ale także tej rozumianej dosłownie, jako ogólnie dostępna przestrzeń miejska. W demokratycznej Polsce po 1989 roku takie protesty były nadal czymś niezwykłym. Setki tysięcy obywateli protestujących na ulicach na przykład przeciwko zaangażowaniu ich rządów w wojnę w Iraku oglądaliśmy jedynie w telewizyjnych reportażach z Nowego Jorku, Londynu czy Paryża. Choć na wojnie tej zginęło również wielu polskich żołnie- 1 G.A. Almond, G.B. Powell Jr., Kultura polityczna, [w:] W. Derczyński, A. Jasińska-Kania, J. Szacki (red.), Elementy teorii socjologicznych, Warszawa 1975, s. 577. MANIFESTACJE OBY WATELSKIE 7 rzy, w Polsce protesty takie gromadziły co najwyżej nieliczne grupy środowisk anarchistycznych. Jedynym miastem, w którym względnie regularnie demonstrowano, była Warszawa. W stolicy często odbywały się tradycyjne demonstracje związków zawodowych. Ich uczestnikami byli pracownicy najemni, zwłaszcza górnicy, pielęgniarki czy nauczyciele, ale także pracujący „na swoim” rolnicy. Domagali się oni podwyżek płac i realizacji innych postulatów materialnych czy socjalnych. Dopiero stosunkowo niedawno pojawili się demonstranci nowego typu, występujący nie w roli pracowników, lecz w roli obywateli, którzy bronią ważnych dla nich wartości i żądają uznania innych swoich praw niż czysto socjalne, w tym prawa do wyboru własnego sposobu życia. W socjologii ten typ uczestnictwa nazywa się „nowymi ruchami społecznymi”2. Różnią się one od „starych” ruchów społecznych składem społecznym i żądaniami. Tworzy je raczej nowa klasa średnia, która domaga się realizacji wartości nazywanych za Ronaldem Inglehartem3 „postmaterialistycznymi”, takich jak ochrona środowiska, prawa człowieka, prawa mniejszości. W Polsce najpierw na ulice wyszły feministki i działacze pro-choice, organizując manify, oraz ich przeciwnicy, działacze pro-life czy słuchacze Radia Maryja. To był chyba pierwszy widoczny na naszych ulicach konflikt kulturowy, zderzenie wartości nowoczesnych i tradycyjnych. Dekadę później o swoje prawa upomniały się środowiska LGBT, organizując pierwsze Marsze Równości. Polityka w wąskim, partyjnym sensie wylała się na ulice polskich miast dopiero w 2010 roku. Momentem przełomowym stała się kwietniowa katastrofa smoleńska. Okazała się traumą, która umożliwiła opozycyjnej wtedy partii znaczną mobilizację zwolenników. W polskiej przestrzeni publicznej pojawiły się „miesięcznice”, budzące silne emocje regularnie urządzane demonstracje o charakterze politycznym. Od początku budziły one sprzeciw tych, którzy na wykorzystywanie tej tragedii się nie godzili. Pierwszą liczną kontrmanifestację zorganizowano za pośrednictwem Facebooka już w sierpniu 2010 roku. 2 3 M.in. D. della Porta, M. Diani, Ruchy społeczne. Wprowadzenie, przekł. A. Sadza, Kraków 2009, oraz C. Offe, Nowe ruchy społeczne. Przekraczanie granic polityki instytucjonalnej, przekł. P. Karpowicz, [w:] P. Sztompka, M. Kucia (red.), Socjologia. Lektury, Kraków 2005. R. Inglehart, Pojawienie się wartości postmaterialistycznych, przekł. S. Czarnik, [w:] Socjologia. Lektury… Jednocześnie pojawiło się zjawisko upolitycznienia państwowych świąt, do tej pory obchodzonych raczej oficjalnie i dość rutynowo. W tymże roku po raz pierwszy 11 listopada odbył się Marsz Niepodległości, zorganizowany przez środowiska nacjonalistyczne. Powoli ważne daty zaczęły nas dzielić. Także w Poznaniu. Obchody powstania wielkopolskiego i poznańskiego Czerwca nagle zaczęły znowu budzić emocje i zainteresowanie, ale za cenę ostrych podziałów. W 2012 roku przez Polskę przeszła krótkotrwała fala protestów młodzieży przeciwko tak zwanym ustawom ACTA. Wbrew przewidywaniom niektórych publicystów, widzących w tych protestach polską wersję Oburzonych4, okazały się one efemerydą. Nową epokę polskich protestów otworzyło powstanie rządu Beaty Szydło i złamanie przez rządzący obóz konstytucji. Wielotysięczne demonstracje pojawiły się w wielu miastach Polski. Po raz pierwszy na ulicę wyszła klasa średnia, w tym stateczni profesorowie, którzy często w niekonwencjonalny sposób wyrażali swój sprzeciw wobec łamania przez rząd konstytucji. Coraz częściej protesty docierają „pod strzechy”. „Czarny poniedziałek” zorganizowany przez Ogólnopolski Strajk Kobiet zgromadził w kilkuset miejscowościach w całym kraju setki tysięcy manifestantów. Coraz częściej na ulicach spotykają się zbiorowości, które mają odmienne wizje Polski, na przykład zwolennicy udzielenia schronienia uchodźcom i nacjonaliści lub ruchy pro-choice i pro-life. Historia polskich protestów nie została jeszcze opisana. Brakuje badań socjologicznych i antropologicznych nad ruchami protestu. Niewiele wiemy także o ich społecznym i geograficznym zasięgu. Według analizy opublikowanej przez portal Mam Prawo Wiedzieć5 opartej na danych z Urzędu Miasta Warszawy od czerwca 2004 do czerwca 2017 roku w stolicy, gdzie z oczywistych powodów odbywa się najwięcej demonstracji, obywatele protestowali 10,5 tysiąca razy. Z przedstawionych tam danych wynika, że liczba protestów wzrosła radykalnie od jesieni 2015 roku. O ile w latach 2004–2014 średnio rocznie w mieście rejestrowano 559 manifestacji, to od października 2015 do czerwca 4 M.in. E. Bendyk, Bunt sieci, Warszawa 2012. 5 A. Ścisłowska, Pod czyim oknem demonstrujemy?, Mam Prawo Wiedzieć, 13.08.2017, http://serwis.mamprawowiedziec. pl/2017/08/zgromadzenia-w-warszawie.html (2.09.2017). 8 2017 roku przez warszawskie ulice przeszły aż 4093 demonstracje. Uczestnicy połowy z nich demonstrowali pod siedzibą kancelarii premiera. Dwieście pięć demonstracji protestowało przed Sejmem, 154 pod Pałacem Prezydenckim. Sto siedemnaście demonstracji obywało się przed siedzibami poszczególnych ministerstw (głównie Ministerstwa Sprawiedliwości, Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Środowiska), a 24 pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. Ogromna większość tych protestów dotyczyła spraw krajowych. Polityka innych krajów znacznie rzadziej wywoływała takie formy protestu. W ostatnich dwóch latach stosunkowo najwięcej demonstracji odbywało się pod ambasadami Libii (20), Kanady (15) oraz Rosji i USA (po 15). Przeszło połowa warszawskich demonstracji maszerowała Alejami Ujazdowskimi, co ósma przechodziła Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem, co dwudziesta odbywała się na placu Zamkowym. Najczęstszym miejscem zbiórki demonstrantów były pomniki (185 razy), głównie Romana Dmowskiego (22 razy) i Józefa Piłsudskiego (21 razy); 168 demonstracji zaczynało się przy stacjach metra, zwłaszcza stacji Centrum. Demonstracje różnią się bardzo liczbą uczestników. W zależności od sprawy i typu miejscowości bierze w nich udział od kilku do być może nawet kilkuset tysięcy osób. Przypuszczalnie największą pojedynczą demonstracją był marsz „Jesteśmy i będziemy w Europie” zorganizowany wspólnie przez demokratyczną opozycję 7 maja 2016 roku w Warszawie. Według danych urzędu miasta wzięło w nim udział około 240 tysięcy osób (wg danych policji jedynie 45 tysięcy). Największe protesty ogólnopolskie były jednak zwoływane nie przez opozycyjne partie, lecz z obywatelskiej inicjatywy. Pierwszą z nich stał się wspomniany już „czarny poniedziałek” 3 października 2016 roku zorganizowany przez Ogólnopolski Strajk Kobiet, który odbył się w 148 miastach i zmobilizował łącznie około 100 tysięcy osób, z tego w samej Warszawie według danych z różnych źródeł od 17 do 30 tysięcy. Drugą – zorganizowane między innymi przez Fundację Akcja Demokracja demonstracje wzywające prezydenta do zawetowania trzech niezgodnych z Konstytucją RP ustaw o sądownictwie. Te manifestacje, których symbolem stało się światło, w ciągu kilku dni lipca 2017 roku objęły 230–260 miast. W Poznaniu w największej z nich uczestniczyło około 15 tysięcy osób. CZ AS KULTURY 4/2017 (195) W ciągu zaledwie kilku lat uliczne manifestacje obywateli o różnych poglądach politycznych i stylach życia stały się częścią naszej kultury politycznej i naszego miejskiego krajobrazu. Niewielkie znaczenie ulicznych manifestacji w polskiej kulturze politycznej ma swoje przyczyny historyczne. Wiejskie, chłopsko-szlacheckie społeczeństwo nie urządza oczywiście demonstracji w miejskiej przestrzeni. Ponadto dwie wielkie fale społecznej aktywności, jakimi były rewolucje burżuazyjne w XVII i XVIII wieku oraz kontrkultura przełomu lat 60. i 70. ubiegłego wieku, Polskę ominęły. Oczywiście demonstracje nie są czymś zupełnie w naszej tradycji nieobecnym. Przypuszczalnie jedną z pierwszych nowożytnych manifestacji w Polsce była zorganizowana 2 grudnia 1789 roku „czarna procesja” przedstawicieli 141 miast królewskich domagających się od króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i Sejmu Ustawodawczego uchwalenia ustawy o miastach. Jej trasa wiodła od Ratusza na Starym Rynku do Zamku Królewskiego. Przewodził jej prezydent Warszawy Jan Dekert, a pomysłodawcą był sam Hugo Kołłątaj. W okresie zaborów trudno byłoby mówić o partycypacyjnej kulturze politycznej, choć oczywiście w każdym z trzech zaborów warunki do takiego uczestnictwa były nieco inne. W dwudziestoleciu międzywojennym życie publiczne powoli się odradzało. Często w dramatycznych okolicznościach. Pogrzeb zamordowanego przez prawicowego fanatyka pierwszego prezydenta RP Gabriela Narutowicza w grudniu 1922 roku zgromadził około pół miliona uczestników. W czerwcu 1930 w demonstracji Centrolewu przeciwko autorytarnym rządom sanacji wzięło udział około 30 tysięcy osób, z których wiele dwa miesiące później zostało internowanych w twierdzy w Brześciu. Oprócz tego polskie ulice były także areną demonstracji o charakterze socjalnym, robotniczych i chłopskich. W latach 1944–1989 protesty były zakazane i spotykały się z represjami. Jedną z nielicznych demonstracji był studencki wiec 3 maja 1946 roku w Krakowie. Gdy jego uczestnicy spotkali się z represjami, solidarnościowe protesty odbyły się w kilku ośrodkach akademickich. W Poznaniu protestowało około tysiąca osób. Demonstracje, brutalnie pacyfikowane przez milicję, a czasami i wojsko, były kluczowymi momentami polskich przełomów, takich jak poznański Czerwiec 1956, 9 MANIFESTACJE OBY WATELSKIE Marsz Równości, Poznań 2016 fot. Barbara Sinica CZ AS KULTURY 4/2017 (195) 10 Marzec 1968, Grudzień 1970, Radom i Ursus 1976. Wyjątkiem były wiece w Październiku 1956. Ich uczestnicy, wyrażający poparcie dla dokonującej się „odwilży” i solidarność z krwawo stłumionym powstaniem w Budapeszcie, nie spotykali się z represjami. Wiece takie odbywały się w wielu miastach. Największy z nich na warszawskim placu Defilad 24 października 1956 roku zgromadził według różnych szacunków od 300 do 400 tysięcy osób. Także w Poznaniu w tym okresie na wiecu spotkało się 100 tysięcy osób, dwukrotnie więcej niż w czerwcu tego roku. Nigdy później polityczne wydarzenie nie zgromadziło w Polsce już takich tłumów jak wtedy, gdy do władzy powrócił Władysław Gomułka. W okresie legalnej działalności NSZZ „Solidarność” narzędziem protestu był raczej strajk lub wiec odbywający się na terenie zakładu pracy, a nie marsz czy uliczna demonstracja. Wyjątkiem były tak zwane marsze głodowe organizowane przez „Solidarność” latem 1981 roku w kilkunastu miastach Polski. Największy z nich odbył się w Łodzi 30 lipca. Według różnych szacunków ulicą Piotrkowską przeszło wtedy od 20 do nawet 100 tysięcy uczestników, głównie kobiet z dziećmi. Wiele demonstracji odbyło się za to po wprowadzeniu stanu wojennego. Z powodu represji uczestniczyło w nich niewielu członków „Solidarności”. W epoce PRL charakter manifestacji politycznych miały także uroczystości religijne, w tym zwłaszcza pielgrzymki na Jasną Górę, obchody milenium chrztu Polski czy gromadzące miliony wizyty papieża Jana Pawła II w 1979, 1983 i 1987 roku. Wreszcie w PRL odbywały się manifestacje poparcia dla władz. Przede wszystkim należy tu wspomnieć o pochodach organizowanych co roku 1 maja, w dniu Święta Pracy, w każdej większej miejscowości. Udział w nich bywał, o ile nie „obowiązkowy”, to przynajmniej „dobrze widziany”. Ponadto władze PRL organizowały kontrwiece wobec społecznych protestów, zwłaszcza w Marcu 1968 i Czerwcu 1976. Mało obecne w polskiej kulturze do niedawna zjawisko polityczne, społeczne i kulturowe nie znalazło rzecz jasna swojego miejsca w pracach socjologicznych. Spośród polskich autorów podręczników do socjologii stosunkowo najwięcej uwagi demonstracjom poświęcił Jan Szczepański6. 6 Zob. rozdz. J. Szczepański, Zbiorowości oparte na podobieństwie zachowań w podręczniku Elementarne pojęcia socjologii, Warszawa 1972. Autor wyróżnił trzy typy zbiorowości, które określał mianem „opartych na podobieństwie zachowań”: zbiegowisko, tłum i publiczność. Łączy je to, że są „stosunkowo luźnymi zbiorowościami, nie posiadającymi zinstytucjonalizowanej więzi wewnętrznej, mogącymi niekiedy rozwijać zadziwiającą zdolność wyznaczania zachowań ludzkich, a wyodrębniającymi się podobieństwem zachowań swoich członków”7. Zbiegowisko i tłum wymagają wspólnej przestrzeni, publiczność niekoniecznie. Zbiegowisko ma bardzo przelotny charakter, słabo rozwiniętą więź między uczestnikami, którzy zasadniczo nie podejmują jakichkolwiek wspólnych działań, lecz są przede wszystkim obserwatorami. Tłum jest znacznie bardziej liczny, a więź między jego uczestnikami jest „popędowa i emocjonalna”, dochodzi też w nim do silnej identyfikacji z innymi oraz zaniku hamulców etycznych. Za klasykami, Gabrielem Tarde’em i Gustave’em Le Bonem, opisywał Szczepański kluczowe cechy tłumów, takie jak dezindywidualizacja, wzmożone naśladownictwo, satysfakcja z zespolenia ze zbiorowością, zanik refleksyjności, poczucie solidarności i słuszności czy „zarażenie emocjonalne”. Wyróżniał cztery kluczowe typy tłumów: agresywny, ogarnięty paniką, grabiący i demonstrujący, czyli ekspresywny. Ten ostatni charakteryzuje następująco: „Tłum demonstrujący daje wyraz albo uczuciom wdzięczności, uznania czy też potępienia, pogardy i pochwały lub protestu. Tego rodzaju tłumy są najczęściej organizowane i przez organizatorów mocno trzymane w ryzach, aby się nie wyzwoliły i aby demonstracja nie przekształciła się w spontaniczną ekspresję nastrojów. Tłum demonstrujący może bowiem łatwo przekształcić się w każdy inny rodzaj tłumu, czy to agresywnego, czy też ogarniętego paniką”8. Do tej klasycznej koncepcji demonstracji jako rodzaju tłumu, którzy rządzi się swoistymi prawami psychologii społecznej, nawiązywał Józef Chałasiński jako biegły socjolog w „procesie dziesięciu” uczestników poznańskiego Czerwca 1956 roku: „Wysoki Sądzie, odpowiadając na pytanie, czy i w jakim stopniu oskarżeni znajdowali się pod wpływem nastroju tłumu, względnie tłumu, trzeba zacząć od stwierdzenia, że ten proces, jak i inne procesy wypadków poznańskich wykazały w sposób niewątpliwy, że działanie tłumu zaczęło się od razu, od pierwszej 7 Ibidem, s. 432. 8 Ibidem, s. 438–439. MANIFESTACJE OBY WATELSKIE 11 fazy manifestacji przed zamkiem. […] Tłum, który zgromadził się przed zamkiem, miał w swoim charakterze wielką siłę psychologicznego oddziaływania na jego uczestników i pozostawiania w ich psychice oddźwięku potężnego i długotrwałego”9. *** Przedstawione w tym numerze „Czasu Kultury” teksty zostały „sprowokowane” Ogólnopolskim Seminarium Naukowym Dyskurs manifestacji obywatelskich w przestrzeni publicznej w Polsce –. Warsztaty analizy dyskursu, które odbyło się w Poznaniu 30–31 maja 2017 roku w Galerii Miejskiej Arsenał oraz Fundacji Mały Dom Kultury. Organizatorami tego seminarium były: Instytut Socjologii UAM, Galeria Miejska Arsenał, Konsorcjum Naukowe Analiza Dyskursu, Polskie Towarzystwo Socjologiczne oraz Fundacja Mały Dom Kultury. Używam określenia „sprowokowane”, ponieważ kilka z zamieszczonych tu tekstów nie zostało z różnych powodów na tej konferencji wygłoszonych. Dodać należy także, że nie wszystkie wystąpienia z tej konferencji znalazły się w naszym bloku tekstów. Bezpośrednim powodem powstania prezentowanych tu tekstów w ich obecnej formie był poniższy „manifest” organizatorów: „Obywatelskie manifestacje po 2010 roku nie stały się do tej pory przedmiotem pogłębionych analiz naukowych. Dlatego proponujemy Państwu udział w naszym seminarium. Chcielibyśmy zająć się zwłaszcza ‒ szeroko rozumianą ‒ komunikacyjną 9 „Stanąłem wobec Wysokiego Sądu jako polski uczony…”. Odtworzony na podstawie zapisu magnetofonowego fragment „procesu dziesięciu” z dnia 15 X 1956 r. z wystąpieniem prof. Józefa Chałasińskiego, [w:] J. Maciejewski, Z. Trojanowicz (red.), Poznański Czerwiec 1956, Poznań 2016, s. 411. (dyskursywną, semiotyczną i retoryczną) stroną tych protestów. Ich ważnym elementem są bowiem przemówienia i skandowane hasła, transparenty i ulotki, happeningi, muzyka i pieśni, gesty (np. V), a nawet choreografia (podskoki «kto nie skacze…»; «czarny walc»; kilkusetmetrowe flagi niesione przez uczestników itp.). Jak wymienione wyżej elementy budują tożsamość uczestników? Jak konstruują wroga? Do jakich wartości, estetyk i tradycji się odwołują? Z jakich zasobów kulturowych czerpią? Co wyrażają? Jakie «narracje» o rzeczywistości proponują? Zapraszamy do nadsyłania propozycji wystąpień zarówno dotyczących etnograficznego opisu wybranych wydarzeń, jak i szerszego, bardziej syntetycznego spojrzenia na współczesną polską kulturę sprzeciwu, protestu i oporu. W programie przewidujemy także warsztaty polegające na seminaryjnej analizie materiałów empirycznych (zwłaszcza multimodalnych) oraz ogólną dyskusję o miejscu tej formy manifestowania postaw i wartości we współczesnym dyskursie publicznym w Polsce. Seminarium ma charakter interdyscyplinarny. Zapraszamy socjologów, językoznawców, kulturoznawców, antropologów, politologów i przedstawicieli innych dyscyplin, których łączy zainteresowanie dla zarysowanego wyżej, nowego i ważnego obszaru zjawisk polskiej kultury życia publicznego. Do udziału w nim zapraszamy także obserwatorów życia publicznego oraz jego aktorów ze wszystkich stron sceny politycznej”. |