Academia.eduAcademia.edu

Krytyka pewnej krytyki

2000, Polityka Społeczna

Polemika z tezami dra Pawła Poławskiego (Polityka Społeczna nr 4/2000) krytycznymi wobec pojęcia potrzeb w nauczaniu do polityki społecznej.

251, 45-64 - 377, 65-74 - 817, 75-84 - 1502, 85 lat ferów (co jest pewnym novum, dotyczy to zyxwvutsrqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA również i więcej - 2205. transferów w postaci ustug) z poziomem dochodów. ^ O różnicy w traktowaniu różnych generacji świadczyć Rozwiązanie takie uderza najbardziej w kiasę średnią, mogą również następujące dane dotyczące USA [Kotlizmniejszając subsydia na szkolnictwo średnie i opie koff 1993]: generacje urodzone na początku XX w. złożyły kę lekarską tej właśnie grupy (usługi owe stanowią w trakcie swego życia władzom daninę w wysokości ok. bowiem idealne przykłady tzw. dóbr politycznych). 20% osiągniętych dochodów, te urodzone w latach trzy Rachunkowość generacyjna pozwala na zrozumie dziestych - ok. 28%, zaś generacje z lat pięćdziesiątych nie rozmiaru, do jakiego już dziś wywłaszczamy przy jak się szacuje - wzbogacą kasy federalne, stanowe i lo szłe generacje z ich dorobku podejmując decyzje re kalne już 31% zarobionych w trakcie całego życia kwot. dystrybucyjne. Ich sytuacja zaś będzie prawdopodob Z kolei Szwedzi urodzeni w latach 1904-1914 otrzymają emerytury warte około 3,75 razy więcej niż wpłacili do nie tym bardziej niepokojąca, iż niski wzrost produk systemu ubezpieczeń społecznych (po obliczeniu obec tywności, a tym samym płac, jaki od wieiu iat zaob nej wartości ich składek), a ponieważ natura nie znosi serwować można w większości rozwiniętych krajów, próżni, ich rodacy urodzeni w latach 1940-1944 otrzy pogarsza sytuację przyszłych pokoień, zwiększa bo mają ok. 40% mniej niż zgromadzili [Cragg 1998]. wiem ich względne obciążenia. Czy jednak znajomość szkodiiwości obecnych rozwiązań podatkowych i rozbudowanego systemu BIBLIOGRAFIA socjalnego dla naszych potomków zmniejszy skutecz Attias-Donfut C. (1995) Transferts publics et transferts prinie nasz apetyt? ves entre generations, w: Attias-Donfus C. (ed.) Les solidarites entre generations. Yieillesse, familles, etat, Nathan, Paris. ’ Wydatki na edukację są często w tego typu szacunkach Auerbach A.J., Kotlikoff L.J., Leibfritz W., eds. (1999) Generational accounting around the world, NBER (A Natio pomijane, zakłada się wówczas, iż są one czystym do brem publicznym, a tym samym nie posiadają wartości. nal Bureau of Economic Research), The University of 2 Tytułem ilustracji skali kosztów opieki zdrowotnej na sta Chicago Press, Chicago, London. rość i, co za tym idzie, ich znaczenia dla rachunku genera Cragg R. (1998) The demographic investor. Strategies for sun/Mng the pensions crisis, Financial Times - Pitman cyjnego ludzi starszych przywołajmy dane [Cragg 1998], według których w latach 1994-95 w Wielkiej Brytanii rocz Publishing, London. ne wydatki (w funtach szterlingach) publicznej służby zdro Kotlikoff LJ. (1993) Generations! accounting. Knowing who pays, and when, for what we spend, The Free Press, wia w przeliczeniu na osobę w danym wieku przedstawia New York. ły się następująco: 0-4 lat - 435, 5-15 lat - 195, 16-44 - OitMlKi KRYTYKA PEWNEJ KRYTYKI Ryszard Szarfenberg Instytut Polityki Społecznej UW W „Polityce Społecznej” (nr 4/2000) ukazało się kilka artykułów na temat uniwersyteckiego kształce nia w zakresie polityki społecznej. Jeden z nich napi sał P. Poławski; korzystając z okazji poddał krytyce stanowisko J. Supińskiej wyrażone w jej książce Dyle maty polityki społecznej. Niżej wskażę na słabości tej krytyki. Teza, którą czyni P. Poławski przedmiotem swojej krytyki w oryginale wygląda następująco: zadanie polityki społecznej to obrona człowieka przed nieza spokojeniem jego potrzeb, początkowo najbardziej elementarnych (...) a następnie potrzeb rozwojowych, co prowadzi do coraz głębszego wchodzenia w zło żone problemy życia społecznego i do formułowa nia coraz bardziej przemyśianych i kompleksowych programów postępu społecznego [Supińska 1991]. P. Poławski przytacza ją na początku swego artyku łu i przedstawia jej interpretację: zadanie polityki spo łecznej to „dbałość o zaspokajanie potrzeb”. Czy ta ka interpretacja jest uzasadniona? Czy obrona przed niezaspokojeniem pewnej kategorii potrzeb jest tym samym, co dbałość o zaspokajanie potrzeb w ogó¬ le? W pierwotnej tezie J. Supińskiej zadaniem poiityki społecznej jest obrona konkretnej osoby iub grupy przed niezaspokojeniem jej potrzeb zarówno elemen tarnych, jak i w drugiej kolejności rozwojowych. Cho dzi więc o uruchamianie działania w sytuacji, gdy za spokojenie tych potrzeb jest w jakiś sposób zagrożo ne (jeśli obrona, to działanie wobec zagrożenia). To zagrożenie powinno być sygnałem do uruchomienia świadczeń polityki społecznej. A jeśli stan niezaspokojenia wystąpi? Oznacza to, że nie udało się obronić tej osoby lub grupy przed nim. Czy z postulatu obrony wynikają kolejne obowiązki np. zaspokajanie potrzeb? O tym niżej. W interpretacji R Poławskiego zadaniem polityki społecznej jest dbałość o to, aby potrzeby (bez okre ślania bliżej jakie) osoby lub grupy były zaspokajane. Chodzi więc o uruchomienie świadczeń, gdy potrze by konkretnej osoby lub grupy nie są zaspokajane. Brak zaspokajania potrzeb, tj. pewnych działań, jest uzasadnieniem dla uruchomienia świadczeń polityki społecznej. Podsumowując, teza pierwotna sprowadza się do tego, że polityka społeczna reaguje, jeśli stwierdzimy 21 stan zagrożenia niezaspokojeniem potrzeb elemen tarnych i rozwojowych. Obowiązki świadczeniodaw cy, któremu nie udało się jednak obronić zagrożo nych przed niezaspokojeniem tych potrzeb, nie są jasne. Interpretacja tej tezy przez P. Poławskiego pro wadzi do wniosku, że świadczenia są uruchamiane, jeśli stwierdzony zostanie brak działań zaspokajają cych jakiekolwiek potrzeby. W tym przypadku stan niezaspokojenia może w ogóle nie wystąpić, gdyż brak działań zaspokajających może mieć miejsce rów nież dlatego, że potrzeby nie są odczuwane albo są po prostu zaspokojone. Jaki stąd wniosek? R Poławski nie krytykuje tezy J. Supińskiej, ale swoją własną interpretację tej tezy. Prowadzi ona bowiem do wniosku, że zadaniem poli tyki społecznej jest zaspokajanie potrzeb bez określe nia o jakie potrzeby chodzi i bez warunku wystąpie nia stanu ich niezaspokojenia. Takiego wniosku nie można wyprowadzić z pierwotnego sformułowania J. Supińskiej. Oznacza to, że interpretacja R Rotawskiego nie jest poprawna, choć może ułatwia mu krytykę. Rrzyjrzę się teraz kolejnym twierdzeniom R. Roławskiego. Każde z nich cytuję, a potem dopisuję swój komentarz. Sądzę, że jednoznaczna orientacja na potrzeby ma wszelkie cechy wyboru aksjologicznego szczególnie wtedy, kiedy (...) zaspokajanie potrzeb uznaje się za konieczny warunek ładu społecznego i bezpośredni cel działania rozmaitych instytucji państwa. Jak już poka załem, J. Supińska nie twierdzi, że zadaniem polityki społecznej jest zaspokajanie jakichkolwiek potrzeb, ale obrona przed niezaspokojeniem potrzeb elemen tarnych i w drugiej kolejności rozwojowych. Nie prze sądza ona, czy jest to zadanie bezpośrednie czy poś rednie i czy jest to, czy nie jest warunek ładu społecz nego. Określenie polityki społecznej poprzez jej za dania można interpretować jako opis intencji czy kon sekwencji, albo określenie typu idealnego, a nie jako postulat czym państwo powinno się zajmować. Trak towanie więc orientacji na potrzeby jako bezdysku syjnie aksjologicznego wyboru nie jest przekonujące. Co więcej, poziom ich [potrzeb] zaspokajania jest ostatecznym i jedynym wyznacznikiem sukcesu w dzia łaniu inst^ucji-z założenia mniej ważne stają się kosz ty tych działań czy ich ekonomiczna opłacalność tak w ogóle. Trzeba być wyjątkowo nierozsądnym, żeby nie brać pod uwagę kosztów osiągania celów. Orientacja na potrzeby nic nie przesądza „z założenia” o uwzględ nianiu bądź nieuwzględnianiu kosztów. Nie wydaje się przy tym, żeby obrona przed niezaspokojeniem po trzeb elementarnych i rozwojowych była aż tak kosz towna, że wszelka inna działalność gospodarcza znik nie pod ciężarem polityki społecznej. Chociaż zaspo kajanie jakichkolwiek potrzeb niezależnie od tego, czy są zaspokojone zapewne do takiej katastrofy szybko by doprowadziło, ale przecież nie tak brzmiała teza J. Supińskiej. ...za Esping-Andersenem warto jedynie powtórzyć, że orientacja na potrzeby, a w konsekwencji także na rynek pracy i pełne zatrudnienie, jest charakterystycz na dla ideologii socjaldemokratycznej. Rostulat obro ny przed niezaspokojeniem potrzeb elementarnych i rozwojowych nie wyróżnia rynku pracy, ani też nie wskazuje celu pełnego zatrudnienia. J. Supińska w Dylematach polityki społecznej pisała o czterech sfe rach działania polityki społecznej: pracy (konkretne cele to np. praca bezpieczna i twórcza), dobrobytu, kultury i ładu społecznego. Co do G. Esping-Ander22 sena,to sam przyznał, zyxwvutsrqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQP że jego typologia miała za pod stawę cechy systemów zasiłków takie, jak uniwersa lizm, zakres przedmiotowy i podmiotowy czy zróżni cowanie ich wysokości [Esping-Andersen 1999], a więc jej bezpośrednią podstawą nie było zagadnienie obrony przed niezaspokojeniem potrzeb czy potrzeb w ogóle. W indeksie rzeczowym jego książki The Three Worlds of Welfare Capitalism w ogóle nie ma pojęcia need. Poza tym socjaldemokratyczny reżim socjalny (welfare regime), to nie to samo co socjaldemokra tyczna ideologia. Jak widać mizerne to podstawy do przyklejania ideologicznych etykietek. W naturalny sposób takie określenie celów zawęża pole działania polityki społecznej. Zawęża do tych świadczeń, działań i usług, które z zaspokajaniem po trzeb i dążeniem do pełnego zatrudnienia są bezpo średnio związane. Z postulatu czy celu obrony przed nie zaspokojeniem potrzeb elementarnych i rozwojowych nie wynikają żadne zawężenia co do „świadczeń, dzia łań i usług”, za pomocą których będziemy czynić temu postulatowi zadość. Stwierdzenie „w naturalny spo sób...” jest tu tylko chwytem perswazyjnym. R Poławski nieco dalej formułuje znowu ten sam argument, ale mocniej: ...jednoznaczne wyznaczenie celów dzia łania (...) równie jednoznacznie wyznacza wybór środ ków. Załóżmy, że celem polityki społecznej jest obro na osób przed niezaspokojeniem ich potrzeb elemen tarnych i w drugiej kolejności rozwojowych w sferze pracy, dobrobytu, kultury i ładu społecznego. Na ja kie środki wskazuje taki cel? Tylko na państwo? Otóż, nie ma tu żadnego logicznego, ani innego koniecz nego związku. Środkami mogą być razem, osobno lub w kombinacjach państwo, rynek, społeczeństwo obywatelskie, rodzina. Główny zarzut, jaki można postawić kształceniu zo rientowanemu na potrzeby, dotyczy wiaśnie ideologicz nego charakteru takiego kształcenia... Jak wykazałem wyżej dowód R Polewskiego na to, że orientacja na potrzeby to socjaldemokratyczna ideologia ma nikłe podstawy, a więc to samo dotyczy twierdzenia, że temat potrzeb w kształceniu akademickim jest wyra zem ideologizacji tego kształcenia. Pojęcie potrzeby ma bogatą treść teoretyczną, różnie bywa operacjonalizowane w badaniach empirycznych i nie wiem dla czego ma być ono lepsze lub gorsze od innych, gdy wprowadzamy studentów w problematykę nauki o polityce społecznej. ...dylematy dotyczące wyboru tak wartości, jak i środków służących ich realizacji - powinny być, jak sądzę, rozstrzygane w trakcie procesu rozwiązywa nia rozmaitych problemów, stosownie do okoliczności i przez każdego polityka społecznego samodzielnie, a nie rozstrzygane za studentów już na początku eduka cji. Kolejne twierdzenie opierające się na założeniu, że orientacja na potrzeby to wybór jakichś wartości, rozstrzyganie dylematów czy dobieranie środków. Jak dowodziłem wyżej, teza J. Supińskiej nie przesądza żadnych zasadniczych wyborów. Tytuł książki brzmi Dylematy polityki społecznej, a nie Ostateczne rozwią zanie dylematów polityki społecznej. J. Supińska przed stawia w niej możliwości wyboru, ich interpretacje, oraz stosowane zwykle kryteria rozstrzygnięć. Wybór dy daktyczny jakiegoś pojęcia z listy terminów używa nych w naukach społecznych nie rozstrzyga dylema tów aksjologicznych, ale terminologiczne (o ile dy daktyk takowe posiada). Każdemu pojęciu można przypisywać dowolny zestaw wartości w zależności od ideologicznych sympatii lub antypatii. Prawdopo- dobnie dlatego określenia zyxwvutsrqponmlkjihgfedcbaZYXWVUTSRQPONMLKJIHGFEDCBA „kapitał ludzki” i „zasoby bach (tak jak ma to miejsce w tezie J. Supińskiej) trud no nazwać zachciankami potrzebę oddychania, picia ludzkie” mogą razić zwolennika zasady „każdy czło wiek jest celem samym w sobie”. Poza tym, wartości czy jedzenia, chronienia się przed zimnem, gorącem angażuje samo wyróżnienie problemu, dlatego uwa czy wilgocią, przed chorobami i innymi zagrożeniami żam za naiwną wiarę w to, że wyborów aksjologicz życia. Remedium na ten wydumany problem (potrze nych można dokonywać dopiero w trakcie rozwiązy ba czy zachcianka) ma być jeszcze gorsze niż on sam: wania problemów. równo wszystkim niezależnie od sytuacji albo ustale ...trudno odróżnić „obiektywne potrzeby” ludzkie nie z góry listy potrzeb, czyli paternalizm, czyli widzi od „zachceń”, od „potrzeb nieobiektywnych" (...) Z tym misię ekspertów. Pierwsze rozwiązanie polega na unie problemem można sobie radzić na kilka sposo ważnieniu problemu - po prostu nie bierzemy pod bów. Można na przykład dostarczyć pewnych dóbr uwagę potrzeb-zachcianek, pomijamy je. Co cieka i usiug wszystkim po równo, niezależnie od sytuacji, w we, pominięcie ich ma skłaniać do równego podzia jakiej się znajdują. Można także odgórnie ustalić, jakie łu, jakby istniał tylko podział według potrzeb. Drugi potrzeby i w jakim zakresie należy bezwzględnie za lek gorszy od choroby, to odgórne określenie po spokajać (...) [co] prowadzi wprost do paternalizmu. trzeb - ale nie tak, jak to sugeruje P. Poławski - jakich P. Poławski powołuje się tu na R.E. Goodina, który w kolwiek, ale elementarnych i rozwojowych. Nie trzeba swojej książce Reasons for Welfare uzasadnia minimal się zdawać na widzimisię ekspertów, żeby je wska ne państwo opiekuńcze, tj. nieuznaniową, obowiąz zać, potrafi to każdy: oddychanie, odżywianie się, kową i państwową, bezpośrednią pomoc społeczną. chronienie się przed warunkami klimatycznymi i nieZajmuje się m.in. zasadą pierwszeństwa zaspokajania bezpieczeństvyami, socjalizacja itp. A co to takiego potrzeb jako jednym z argumentów uzasadniających paternalizm? Świadoma ingerencja w preferencje, za takie państwo. Jest to jednak argument nie tylko za miary i działania pewnej osoby (osób) w przeświad minimalnym państwem socjalnym; Goodin pragnie czeniu, że przyczyni się ona do dobra lub zapobiegnie uzasadnić jedynie minimum, proponuje więc inny ar krzywdzie tej osoby (osób) [Jedynak 1999]. Co ma to gument, mianowicie: ...moralny obowiązek chronienia wspólnego z obroną przed niezaspokojeniem potrzeb tych, których interesy są szczególnie wrażliwe na na elementarnych i rozwojowych? W obu przypadkach sze działania i dokonywane przez nas wybory [Goodin chodzi o dobro ludzi i ochronę ich przed krzywdą. 1988]. Pomińmy na razie kwestię potrzeb i „zachceń” Ani obrona przed niezaspokojeniem potrzeb elemen czy zachcianek. Goodin przytacza poważniejszy ar tarnych, ani paternalizm nie są z natury rzeczy wyzy gument krytyczny, na który podatny jest postulat skiem, przymusem i manipulacją pod przykrywką obrony przed niezaspokojeniem potrzeb elementar dobrych intencji. To, że najsłabsi bywają bezwzględ nych i rozwojowych. Otóż z obrony przed niezaspo nie wykorzystywani wynika z ich słabości, a ich sła kojeniem (unikanie strat) nie wynika jasno co robić, bość wynika z zależności od tych, którzy ich wyko gdy już ono nastąpi. Można ten argument odeprzeć rzystują (jak utrzymuje R.E. Goodin) i/lub z zagroże stwierdzając, że zawsze można bronić przed dalszym nia niezaspokojeniem ich potrzeb elementarnych (jak pogłębianiem się stanu niezaspokojenia (kolejną stra mogłaby argumentować J. Supińska). tą) [argument U. Góreckiej, studentka IPSj. Co cieka Istnieje wiele norm, które powinna spełniać kryty we, teza Goodina jest narażona na podobną krytykę ka naukowa. Mam nadzieję, że moja krytyka argu - z moralnego obowiązku ochrony zależnych od nas mentów P. Poławskiego spełniła ich co najmniej tyle, osób nie wynika jasno co robić, gdy nie udało się ich ile jego własna krytyka tezy J. Supińskiej. ochronić i doszło jednak do wyzysku. Tak samo moż na argument krytyczny odeprzeć - w sytuacji wyzy LITERATURA sku należy chronić ludzi przed jeszcze większą krzywSupińska J. (1991) Dylematy polityki społecznej, iPS UW, dą. Warszawa, s. 7. Wróćmy do potrzeb i zachcianek. P. Poławski miał Esping-Andersen G. (1999) Social Foundations of Postinna myśli dbałość o zaspokajanie jakichkolwiek po dustrial Economies, Oxford University Press, Oxford. trzeb niezależnie od tego czy są niezaspokojone. Ta Goodin R.E. (1988) Reasons for Welfare, Princeton Univerkie stanowisko jest szczególnie podatne na krytykę, sity Press, Princeton. ponieważ granica między potrzebą a zachcianką za Jedynak S., red, (1999) Mały słownik etyczny, hasto pater ciera się. Gdy jednak mowa o elementarnych potrze¬ nalizm, Oficyna Wydawnicza Branta, Bydgoszcz. KOMENTARZ REDAKCYJNY Dla przypomnienia - kilka miesięcy temu drukowaliśmy dyskusję nad dydaktyką w zakresie polityki społecznej. Jak się okazuje, dyskusja ta ujawniła zasadnicze rozbieżności w sposobach pojmowania dyscypliny; spór dotyczy bardziej kwestii „czego uczyć" niż „jak uczyć". Upraszczając nieco, można byłoby zredukować zagadnienie do pytania o to, czy podstawowym problemem badawczym polityki społecznej jest zaspokajanie ludzkich potrzeb czy może racjonalna alokacja publicznych zasobów tak, aby możliwie najlepiej realizować kulturowo zmienne cele, jakie stawiają sobie ludzkie wspólnoty. Pierwsza z tych formuł wiąże się z piękną tradycją analiz poświęconych rozmaitym kwestiom społecznym, tradycją - nie ma co tego ukrywać - mocno zakorzenioną w ideologii i bardzo wyraźnych wyborach aksjologicznych. Druga formula kwestie rozstrzygnięć ideologicznych i aksjologii usiłuje przesunąć na nieco inną płaszczyznę (tj. na płaszczyznę politycznego sporu o cele) i kładzie nacisk na racjonalność decyzji alokacyjnych, a więc także na technologie wyboru. Nawiasem mówiąc nie jest wykluczone, że oba te sposoby myślenia jakoś się spotykają - na przykład wtedy, gdy dostrzegamy to, że respekt dla aksjologicznych postulatów wyznacza najogólniejsze ramy tego, co racjonalne. Redakcję bardzo radują spory toczące się na tamach pisma zwłaszcza wtedy, gdy dotyczą one zagadnień o zasadniczym znaczeniu dla naszej dyscypliny. Wolelibyśmy jednak - nie ciągnąc sporu między pierwotnymi antagonistami - zachęcić do wyrażenia swoich opinii szersze grono Czytelników. Zapraszamy do udziału w polemice! 23