Academia.eduAcademia.edu

Nowe wyzwania krajowej polityki konserwatorskiej

2023, 20 lat ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami

Podejmując się odpowiedzi na pytanie o nowe wyzwania polityki konserwatorskiej, trzeba w pierwszej kolejności odnieść się do aktualnej sytuacji – co działa, a co nie działa w zakresie ochrony i opieki nad zabytkami w Polsce. Pierwsza kwestia wydaje się dość oczywista: wiele zrujnowanych i zaniedbanych obiektów zostało wyremontowanych i pełni funkcję zasobów narodowego dziedzictwa. Znacząco zwiększyło się finansowe wsparcie dla posiadaczy zabytków, pojawiła się długo wyczekiwana ulga remontowa. Wiadomo jednak, że jednocześnie w tym samym czasie wiele obiektów popadło w ruinę, a inne zostały bezpowrotnie utracone. Środowisko konserwatorskie ma świadomość, że zasób, który powinniśmy objąć ochroną, podlega nieustannym zmianom, powiększa się choćby o obiekty do niedawna współczesne, dziś już należące do czasów minionych, jak budownictwo powojennego modernizmu czy dzieła myśli technicznej i przemysłu.

20 lat Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami 20 lat Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami Spis treści | 20 lat ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami Wstęp 5 – Jarosław Sellin Tworzenie i stosowanie prawa ochrony zabytków. Refleksje z okazji dwudziestolecia Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami 9 – Kamil Zeidler Budowanie systemu ochrony zabytków 20 lat temu 21 – Aleksander Broda Kierunki zmian polityki konserwatorskiej minionej dekady 35 – Paweł Jaskanis, Katarzyna Dutkowska, Piotr Szpanowski 61 67 73 83 – – – – Nowe wyzwania krajowej polityki konserwatorskiej Monika Bogdanowska Jakub Lewicki Katarzyna Pałubska Bogumiła Rouba Rola służb konserwatorskich w systemie ochrony zabytków 103 – Natanaela Wiesława Błażejczyk 115 – Igor Strzok Ochrona dziedzictwa międzynarodowego 131 – Anna Rembisz-Lubiejewska Rola instytucji kultury w systemie ochrony i opieki nad zabytkami 149 – Jan Godłowski, Agnieszka Kowalska, Bartosz Skaldawski, Mateusz Smolana Finansowanie zabytków – problemy, szanse i wyzwania 171 – Michał Laszczkowski Budowanie społeczeństwa zaangażowanego 187 – Katarzyna Góralczyk, Marek Łuczak, Roman Marcinek Panel III Nowe wyzwania krajowej polityki konserwatorskiej Prelegenci: dr hab. Monika Bogdanowska prof. dr hab. Jakub Lewicki dr inż. Katarzyna Pałubska prof. dr hab. Bogumiła Rouba Zastępca dyrektora Narodowego Instytutu Dziedzictwa, adiunkt w Katedrze Rysunku, Malarstwa i Rzeźby na Wydziale Architektury PK. W latach 2019–2021 Małopolski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Doktor nauk technicznych, habilitacja w dziedzinie konserwacji dzieł sztuki, studia podyplomowe w zakresie translatoryki na Wydziale Filologicznym UJ oraz konserwacji zabytków architektury i urbanistyki na Wydziale Architektury PK. Autorka licznych opracowań monograficznych oraz przekładów tekstów specjalistycznych. Członek prezydiów Polskiego Komitetu ICOMOS oraz Społecznego Komitetu Odnowy Zabytków Krakowa. dr hab. Monika Bogdanowska Podejmując się odpowiedzi na pytanie o nowe wyzwania polityki konserwatorskiej, trzeba w pierwszej kolejności odnieść się do aktualnej sytuacji – co działa, a co nie działa w zakresie ochrony zabytków i opieki nad nimi w Polsce. Pierwsza kwestia wydaje się dość oczywista: wiele zrujnowanych i zaniedbanych obiektów zostało wyremontowanych i pełni funkcję zasobów narodowego dziedzictwa. Znacząco zwiększyło się finansowe wsparcie dla posiadaczy zabytków, pojawiła się długo wyczekiwana ulga remontowa. Wiadomo jednak, że w tym samym czasie wiele obiektów popadło w ruinę, a inne zostały bezpowrotnie utracone. Środowisko konserwatorskie ma świadomość, że zasób, który powinniśmy objąć ochroną, podlega nieustannym zmianom, powiększa się choćby o obiekty do niedawna współczesne, dziś już należące do czasów minionych, jak budownictwo powojennego modernizmu czy dzieła myśli technicznej i przemysłu. Zasób ma więc charakter dynamiczny, niedookreślony. Jego utrzy- mywanie stawia ciągle nowe wyzwania; wydaje się, że wobec złożoności samych obiektów są to wyzwania coraz większe i trudniejsze. Warto wspomnieć choćby o problemie zachowania wież szybowych likwidowanych kopalni, które stanowią charakterystyczny element krajobrazu kulturowego, znak pamięci o dziejach miejsca i związanej z nim społeczności. Opuszczone, bezużyteczne, a kiedyś stanowiące chlubę i cel pracowitego życia obiekty wzbudzają poczucie smutku, ale też przykrej bezradności. Powraca przygnębiająca refleksja, że przecież „wszystkiego zachować się nie da”. Problem jednak w tym, że taka rezygnacja staje się wyrokiem i zwalnia z odpowiedzialności i obowiązku podjęcia próby działania. Kto jednak ma ją podjąć, a zatem kto jest podmiotem działań związanych z ochroną dziedzictwa? Poszukajmy odpowiedzi na to pytanie. Na początek zakreślmy kontekst pytania, odnosząc się bezpośrednio do głównego tematu konferencji, a więc dwudziestu 61 lat obowiązywania Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami. W tym okresie dokonał się skok cywilizacyjny, społeczny i gospodarczy, który przyniósł nam zjawiska, problemy i rozwiązania nieznane wcześniej. Miało to wpływ na życie jednostek, ale też na wszystkie aspekty funkcjonowania społeczeństwa, w tym na postawę wobec zabytków. W naukach humanistycznych przywykliśmy do przekonania, że „wszystko już kiedyś było”, a przemiany mają charakter cykliczny. I tak jest, ale nie we wszystkich obszarach. Pojawiają się bowiem nowe, nieistniejące wcześniej zjawiska, a ich siła jest tak wielka, że przekierowują życie społeczeństw na zupełnie inne tory. Wtedy wcześniejsze normatywy tracą swoją zasadność. Doświadczenie takie stało się naszym udziałem w minionym dwudziestoleciu. Nowym zjawiskiem był rozwój IT, a fala rewolucji technologicznej dotknęła wszystkich dziedzin życia i naszego codziennego funkcjonowania. Nieco ponad dziesięć lat temu podczas zorganizowanej na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego II konferencji Konserwacja zapobiegawcza środowiska przedstawiłam referat poświęcony portalom społecznościowym w aspekcie przemian krajobrazu kulturowego. Social media były podówczas nowym zjawiskiem, dającym organizacjom, działaczom, pasjonatom niezwykłe i ogromnie skuteczne narzędzie: możliwość łączenia sił we wspólnych aktywnościach. Każdy, kto przeżył zwoływanie walnych zebrań poprzez rozsyłanie listów z zaproszeniami, wie, jak wielkim ułatwieniem stały się Internet, poczta mailowa czy upowszechnienie telefonów komórkowych. Dwadzieścia lat temu, u progu XXI w., Internet pozwalał na prezentację opinii na blogach. Pojawił się dzięki temu drugi (obok oficjalnego) przepływ informacji dostarczanych przez blogerów, oraz, jeśli można tak go określić, obieg trzeci, czyli informacje wprowadzane przez różne osoby na forach dyskusyjnych. Tym samym upowszechnianie wiedzy, aktualności, prywatnych doświadczeń weszło w zupełnie nową fazę. Ludzie o podobnych zainteresowaniach zaczęli łączyć siły, dzielić się doświadczeniami. Wspomnijmy choćby stronę Strażnicy Czasu, która w wielu przypadkach jest (dla mnie) jedynym źródłem poszukiwanych informacji o dziejach i przemianach zabytkowego obiektu. 62 Śledząc z zaangażowaniem zmiany, które nastąpiły w social mediach w ostatnim dziesięcioleciu, mogę stwierdzić, że doskonałe narzędzie komunikacji – i łączenia sił w działaniu – jest nadal z powodzeniem wykorzystywane, rozwijane i przynosi spektakularne efekty. Obserwuję na Facebooku kilkanaście grup zajmujących się opieką nad zabytkami. To dzięki aktywności uczestników mogę poznawać i oglądać historyczne obiekty z różnych regionów kraju, czasem wręcz „odkrywane w zaroślach”, wyciągane z ziemi, znajdowane w podziemnych korytarzach (Zabytki na drodze, FB). Autorzy postów dzielą się wiedzą i doświadczeniami, a merytoryczny poziom niektórych wpisów budzi najwyższe uznanie (Ratujemy polskie zabytki, FB). Powstają strony poszczególnych obiektów (Fundacja Pałac Gorzanów, FB), organizacji zajmujących się konkretnymi zabytkami czy podejmujących regularne akcje, np. porządkowania zapomnianych cmentarzy (Stowarzyszenie Magurycz, FB). Obserwujemy jednak także zalew postów będących dowodem najgorszych praktyk podejmowanych podczas remontów historycznych budowli. Jest to na swój sposób doskonały raport o wypaczeniach zasad ochrony i opieki oraz skali negatywnych działań, niestety, bardzo powszechnych. Fatalne skutki widzimy choćby na wsi, gdzie drewniane domy poddawane są modernizacjom „z piekła rodem”. Nie sposób tu nie odnieść się do drugiego medium dostarczającego remontowych porad, czyli telewizji, by wspomnieć choćby program Nasz nowy dom. Żyjące w ubóstwie rodziny, często wielodzietne, gdzie zdarzają się też ciężka niepełnosprawność i trudne życiowe doświadczenia, dostają dar od losu: szybki, darmowy remont zagrzybionego domostwa, w którym pojawiają się kuchnia, łazienka, ogrzewanie (inne niż piec węglowy) i wszelkie udogodnienia, z których na co dzień korzystają mieszkańcy miejskich bloków. Przy całej chwale pomocy ubogim rodzinom nie sposób nie odnotować negatywnej strony zjawiska: proste zrębowe chałupy okładane są płytami styropianowymi i obijane listewkami, drewniane okna zastępuje stolarka PVC, nie wspominając o ściankach działowych z kartongipsów, betonowych wylewkach i całej liście grzechów remontowych, które w krótkim czasie mogą doprowadzić do zniszczenia drewnianej substancji, a w warstwie estetycznej kształtują gust na najniższym poziomie – budowalnego supermarketu. Sytuacja ta wyzwoliła trend rosnącej popularności stron poradnikowych, na których specjaliści doradzają, jak remontować, by przynajmniej uniknąć poważniejszych błędów. Nowym, cennym zjawiskiem jest – obok dokumentowania działań przy obiektach zabytkowych – uruchamianie webinarów, kursów i szkoleń, których celem jest zapoznawanie zainteresowanych z tematyką tradycyjnego rzemiosła, prac przy historycznych strukturach i edukacja konserwatorska (Spichlerzownia, FB; Stary dom w remoncie, FB). Niezwykle ważną rolę odgrywają grupy pobudzające wrażliwość na piękno dawnych detali, wyrobów rzemiosła, wskazujące potrzebę ich ochrony. Ten typ stron związany jest na ogół z większymi ośrodkami miejskimi, gdzie występują duża presja inwestycyjna i bezmyślna dewastacja zasobów. Popularyzacja wiedzy o tematach, które pozostawały poza głównym nurtem zainteresowania historii sztuki, jak np. powojenna plastyka (Czarodziej z Łysej Góry, FB), witraże, sgraffita czy płytki, którymi dekorowano sienie kamienic (Niechciane Piękno, FB), powoduje ostre społeczne reakcje na przykłady niszczenia historycznych detali (Śmieciarka jedzie, FB). Rosną miejskie grupy „detalistów” (Detal Krakoski, FB; Detal Żywiecki, FB) wychwytujących różne drobiazgi w miejskiej przestrzeni i dokumentujących ich istnienie (inwentaryzacja nie do przecenienia dla pracowników służb wydających pozwolenia na prowadzenie prac remontowych), takich jak repery, tablice z nazwami ulic czy historyczna stolarka (niestety często rugowana z budynków). Członkowie tych grup organizują spacery po mieście (Spacerowniki po Kazimierzu Dolnym, FB; Olsztyński, FB i in.), które cieszą się ogromnym zainteresowaniem, poszerzając grono osób uwrażliwionych na zachowane bogactwo dawnych rzemiosł. Najstarsze działające w Polsce blogi przekształciły się w stowarzyszenia, które już od dwóch dziesięcioleci zajmują się działalnością społeczną i kulturalną, promując lokalne tradycje (Podgórskie Dni Otwartych Drzwi – inicjatywa Podgorze.pl). Organizacje, które mocno wrosły w lokalny krajo- braz, skupiające pasjonatów o nieprzeciętnej wiedzy, tworzą muzea (Bojowe Schrony Proszowice, FB), oprowadzają po zabytkach, upowszechniając wiedzę lepiej niż papierowe publikacje (Rawelin. Małopolskie Stowarzyszenie Miłośników Historii). Wydaje się, że liczba stron i liczebność grup nieustannie rosną, co przekłada się na zainteresowanie obiektami historycznymi, aktywizuje do spędzania czasu z zabytkami, a nawet do zmiany stylu życia, zakupu historycznego obiektu i podjęcia wyzwania jego ratowania. Nie ma co ukrywać, wizyty na tych stronach mogą być dla specjalistów i osób zainteresowanych ochroną nie tylko źródłem wiedzy, ale przede wszystkim niezafałszowaną informacją o „trendach” i potrzebach społecznych. Nie trzeba o tym wspominać, ale mimo wszystko wyartykułuję to jasno: ten stan rzeczy nie był (bo być nie mógł) odnotowany w Ustawie z roku 2003. Jednak nowelizacja Ustawy z roku 2010 była znakiem, że społeczny aspekt udziału w ratowaniu zabytków został w jakiś sposób dostrzeżony – wprowadzenie zasady pomocniczości, przekazanie kompetencji prowadzenia ewidencji gminom wydawało się rozwiązaniem potrzebnym i oczywistym. Wszak w międzyczasie nastąpiła istotna polityczna zmiana – Polska wstąpiła do Unii Europejskiej, gdzie właśnie pomocniczość była jedną z naczelnych reguł. Konsekwencją opisanych zjawisk jest wzrost podmiotowości społeczeństwa. Zainteresowanie i zaangażowanie w sprawy dziedzictwa (na ogół w pierwszej kolejności lokalnego) prowadzi do potrzeby dostrzeżenia kwestii przez decydentów. Ludzie, którzy poświęcają swój czas na prace społeczne, aktywizują innych, znają obiekty lepiej niż ktokolwiek, nie chcą być odsunięci na boczny tor, chcą być traktowani jako interesariusze uczestniczący we wszelkich działaniach podejmowanych przy obiektach. Czy są? Obowiązująca ustawa o tym w zasadzie nie wspomina. Zakres aktywności społecznych opiekunów wskazany w ustawie jest niewielki i budzi poczucie marginalizacji, a ich działalność nie jest doceniana. Często też dochodzi do konfrontacji tzw. aktywistów ze służbami ochrony zabytków czy z właści- 63 cielami niszczonych obiektów. Nie zawsze współpraca, współdziałanie są możliwe i przyjmowane przez obie strony. Widoczna jest nieznajomość prawa i łatwość stawiania zarzutów administracji, która w społecznej opinii w niektórych przypadkach odpowiada za całe zło: nie chroni zabytków i szczędzi pieniędzy na ich ratowanie. Podsumowując: Internet dał nam nowe, fascynujące i niezwykle popularne narzędzie edukacji, które społeczeństwo natychmiast wykorzystało i stale rozwija. Jest to obszar dynamicznych działań, który sprawnie reaguje na nowe wyzwania. W tej przestrzeni udział administracji konserwatorskiej jest dość ograniczony, ale też nie jest ona całkiem nieobecna. Strony urzędów konserwatorskich cieszą się ogromnym zainteresowaniem, a posty zbierają liczne polubienia. Jest to jednak działanie w jedną stronę, brakuje interakcji. W tym kontekście można sformułować pierwsze z wyzwań: jest nim faktyczne dostrzeżenie i docenienie społecznego potencjału w ratowaniu zabytków. Poprawa wymiany informacji, przekaz fachowej wiedzy, wsparcie w działaniu są wręcz konieczne, a mamy do tego doskonałe narzędzia. Tylko czy administracja i gremia konserwatorskie są na to gotowe? (Myślę o teoretykach, dyplomowanych konserwatorach, osobach ze stosownym wykształceniem i pozycją). Wydaje się, że nie bardzo. Nie miejsce tu na diagnozowanie przyczyn, dla których w naszym kraju nastąpił tak ogromny rozziew między teorią i praktyką konserwatorską, ale jego skutki są widoczne i spektakularne. Jesteśmy bodaj jedynym europejskim państwem, które całkowicie zaniechało działań na rzecz podtrzymywania tradycji rzemieślniczych (ciesielstwo, snycerstwo, kowalstwo, murarstwo, tynkarstwo, a nawet stolarstwo i in.), co doprowadziło, w zasadzie, do całkowitego braku fachowców. Wielusetletnie tradycje bielenia, krycia strzechą, tynkowania gliną zostały zerwane i nawet nie ma ich kto uczyć. Nieliczni fachowcy nie ratują ogólnie fatalnej sytuacji. Co więcej, brakuje materiałów o odpowiednich właściwościach (np. słoma na skutek zbyt dużej ilości azotanów jest zbyt krucha, by używać jej do wykonania strzechy), nie 64 ma kto instruować o ich fachowym przygotowaniu (np. kopcowaniu i przekopywaniu przemarzniętej gliny). Brakuje nawet – trudno w to uwierzyć – wapna (kiedyś dołowanego przez dziesięciolecia przy każdym wiejskim domu na bieżące potrzeby), które sprowadzane jest w formie konfekcjonowanej z zagranicy (sic!), podobnie jak owcze runo, u nas uznawane za odpad, ale importowane w zgrabnych sznurach ułatwiających uszczelnianie elementów ciesielskich. Ponieważ tego wszystkiego nie ma, a my zachłysnęliśmy się zagranicznymi systemami renowacyjnymi oferowanymi przez przekonujących dostawców, kupujemy gotowe, łatwe w użyciu materiały i pokrywamy barokowe kościoły gotowym tynkiem na siatce i farbą akrylową. Z wiadomym skutkiem. Przywrócenie, a w zasadzie dziś już odtworzenie, zapomnianych technik jest naszym kolejnym wyzwaniem. Odchodzą ludzie, którzy potrafią wykonać mistrzowskie mazerunki na spoiwie piwnym, przygotować mech do mszenia drewnianego domu, a nawet tylko odpowiednio zmieszać składniki zaprawy wapienno-piaskowej, obrzucić nią ścianę, wygładzić krótką packą i pobielić. Jednak aby tego dokonać, musimy ruszyć z akcją edukacyjną, która pokaże społeczeństwu zaślepionemu estetyką prześwitujących między tujami pomarańczowych elewacji wykończonych tynkiem typu „kornik”, że piękno krajobrazu kulturowego ma charakter lokalny, opiera się na tradycji, a najlepiej mówią o nim właściwie utrzymywane zabytki. Aby tego dokonać, musimy też – jako środowisko konserwatorskie – mocno uderzyć się w piersi (co też jest swoistym wyzwaniem). Wspomniany rozziew między teorią a praktyką wyraża się w jeszcze jednym zjawisku, w którym znowu jesteśmy wyjątkiem na mapie Europy. W przeciwieństwie do Anglii, Norwegii, Szkocji, Niemiec, Francji, Czech czy Szwecji (a wymieniam tylko te kraje, co do których mam całkowitą pewność) w Polsce nie powstawały żadne, podkreślam – żadne – publikacje poświęcone praktycznej opiece nad historycznymi obiektami. Tymczasem znalezienie poradników dotyczących remontu starych okien, dachówek, bruków, pieców, tynków, napisanych w innych językach nie jest żadnym problemem. Pobierać je można wprost z licznych stron zagranicznych instytucji i organizacji. Nie ma ich tylko po polsku. Pozostały nam podręczniki wydawane dla szkół zawodowych pisane w ostatnich dekadach XX wieku. Musimy jak najszybciej wypełnić tę lukę. Nie ma ani chwili do stracenia – dziś to najważniejsze, moim zdaniem, wyzwanie krajowej polityki konserwatorskiej. Żadne państwo nie ocali przed zniszczeniem dóbr kultury i dziedzictwa bez silnego społecznego wsparcia. Innymi słowy: chcąc efektywnie chronić zabytki, musimy oprzeć się na społeczeństwie – jego dobrej woli, aktywności i sprawności reagowania. Nie ma innej drogi, bez względu na ilość pieniędzy, które państwo może na prace przy zabytkach przekazać, czy wprowadzane regulacje dające przestrzeń do ochrony i opieki. Dobry, certyfikowany rzemieślnik nie zniszczy obiektu. Wrażliwy opiekun zrobi wszystko, by przedłużyć trwanie starego domu, z którym jest związany, pasjonat nie będzie narzekać, wywożąc kolejną taczkę gruzu ze zrujnowanego pałacu. Dlatego naszym głównym, najważniejszym dziś wyzwaniem jest przekazywanie wiedzy, upowszechnianie dobrych praktyk i otwarcie na społeczną aktywność. Bo, odpowiadając na postawione na wstępie pytanie, podmiotem działań ochronnych są ludzie. To dla nich państwo ma tworzyć odpowiednie warunki do działania. To oni posiadają motywacje do zachowania, ratowania tego, co jest ważne dla poczucia ich tożsamości. Wreszcie, to przecież ze względu na interes społeczny zabytki w ogóle chronimy. 65 20 lat ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami Koordynacja: Dorota Brzozowska Zdjęcia: Michał Szymończyk Projekt graficzny, skład: Karolina Sroka Korekta językowa: Marta Wojas Redakcja merytoryczna: Jadwiga Marcinek Recenzja naukowa: dr hab. Marta Szuniewicz-Stępień, prof. AMW Druk: Białostockie Zakłady Graficzne S.A. Kroje pisma: Cyrulik Warszawski, Roboto Wydawca: Narodowy Instytut Konserwacji Zabytków al. Jerozolimskie 87, 02-001 Warszawa Organizacja jubileuszowej konferencji w Gdańsku dla uczczenia 20 lat Ustawy o ochronie zabytków i opiece nad zabytkami Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. © Narodowy Instytut Konserwacji Zabytków 2023 ISBN: 978-83-968636-2-1