Jednym z najczęściej pojawiających się i powtarzanych mitów dotyczących Ślązaków jest ten, dotyczący naszej rzekomej religijności. Słyszę go bardzo często w audycjach radiowych i wypowiedziach znajomych Polaków. Pojawia się on zazwyczaj tuż obok pracowitości i odpowiedzialności, które mają być kolejną cechą charakterystyczną mieszkańców Górnego Śląska.
Co ciekawe, nie spotykam się często, aby sami Ślązacy mówili o sobie – tak, jesteśmy religijni i rozpiera nas duma z tego powodu. Rzekłbym nawet, że jak śląski hejt jest bliźniaczo podobny do polskiego, tak samo śląska religijność ma wiele wspólnego z polskim podejściem do wiary i Boga. Co więcej! Nie wiem, czy w XXI wieku istnieją jakiekolwiek cechy lub zachowania, które w znaczący sposób odróżniałyby Ślązaków od Polaków.
Robiąc notatki do felietonu zastanawiałem się, czy powinienem napisać w tylule Kościół –mając na myśli wspólnotę wierzących, czy raczej kościół – myśląc o fizycznym budynku. Nie wiem, czy dokonałem słusznego wyboru. W moich wspomnieniach z dzieciństwa bardzo wyraźnie widzę budowlę – szary kościół w Łaziskach Średnich, który trudno przeoczyć nawet wówczas, gdy jesteście w mieście tylko przejazdem. Z resztą, Hałda Skalny oferuje Wam ze swojego szczytu doskonałą panoramę okolicy, dzięki której zobaczycie kilka pobliskich kościelnych wież.
Śląskie wieże
Śląskie kościółki mają w sobie coś wyjątkowego. Szczególnie lubię te, w okolicach Lublińca, Toszka i Tarnowskich Gór. Krajobraz Górnego Śląska w tym rejonie przeczy powszechnym stereotypom – pejzaż jest wiejski, drogi ciągną się przez lasy, pola i łąki. To własnie w drodze najlepiej jest obserwować kościelne wieże wyłaniające się na horyzoncie. Nie wiem, czy słusznie ten widok kojarzy mi się z Czechami, gdzie kościoły mimo, że są ładne, to rzadko bywają odwiedzane.
Co jednak z Kościołem? Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że moją obecną etykę i wzorce postępowania wykształciłem w grupie ministrantów, w której aktywnie działałem, aż do końca studiów. Co było w tym ze śląskości? My, chopaki z robotniczych rodzin rozmawialiśmy po śląsku, tak naturalnie. Czy jednak Kościół wniósł coś konkretnego do mojego bycia Górnoślązakiem? Myślę, że niewiele.
Polska wiara
Sądzę, że działalność Kościoła na śląskich terenach jest wybitnie propolska. I tak było zawsze – to Kościół był piewcą polskości wówczas, gdy na górnośląskich ziemiach rządziły Prusy. Chociaż jak wskazuje konflikt duchownych wobec poświęcenia pomnika powstań śląskich w 1923 roku, postawy kleru wobec dwóch nacjonalizmów nie były zawsze jednoznaczne.
Dzisiaj wpływ Kościoła na rząd dusz jest coraz mniejszy. Laicyzacja społeczeństwa Polski, w tym także Ślązaków jest faktem, z którym trudno polemizować. Oddziaływanie Kościoła na rozwój śląskości jest minimalny, a sam stosunek duchowieństwa do śląskiej kultury oceniałbym jako ambiwalentny, który bardzo zależy od indywidualnych doświadczeń i poglądów kapłanów. Z resztą, czy naprawdę powinniśmy oczekiwać, że Kościół stanie się nagle piewcą śląskości? Czy Ślązacy potrzebują sojusznika w postaci Kościoła?
Przypuszczam, że z Kościołem, jest jak ze śląskością – każdy z nas buduje swój własny obraz i stosunek, który oparty jest na osobistym doświadczeniu. Właśnie różnorodność sprawia, że zarówno Kościół, jak i Śląsk trudno jest zamknąć w sztywne ramy ocen, poglądów i zachowań.
Jest jedno, co pozostaje niezmienne – kościelne wieże na horyzoncie, które nie wiem, dlaczego są dla mnie wyjątkowe.
A moglibyśmy zrobić wspólnego posta. Przynajmniej byłyby przykładowe kościoły. A tak niczego ciekawego o Śląsku nikt się nie dowie.