Minirecenzje #12 „Tancerze burzy” — Jay Kristoff, „Czytelniczka” — Traci Chee


Tytuł: Tancerze burzy
Tytuł oryginalny: Stormdancer
Autor: Jay Kristoff
Tłumaczenie: Paulina Breiter-Ziemkiewicz
Seria: Wojna lotosowa; tom: 1
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 480
Moja ocena: 8/10

Szczerze obawiałam się Tancerzy burzy. Jeśli na coś jest hype, to zwykle albo okazuje się naprawdę dobre, albo odwrotnie: wychodzi z tego niewypał. Na szczęście Jay Kristoff mnie nie zawiódł i stworzył coś, co przeczytałam z wielką przyjemnością i przy czym po prostu dobrze się bawiłam. Autor zabiera nas w fikcyjny świat inspirowany mitologią japońską, ale z lekkim podrasowaniem. Dlatego oprócz opowieści o mitycznych yōkai, z legendarnym arashitorą na czele, oraz odtworzenia japońskich zwyczajów i kultury (mimo że w tekście znajduje się sporo japońskich słów, wcale nie uważam, żeby to przytłaczało), fabuła jest zbudowana wokół jeszcze jednego elementu — krwawego lotosu, czyli rośliny, która dla tego świata jest niczym para dla steampunku, soma dla antyutopijnego społeczeństwa Huxleya i dezodorant w sprayu dla środowiska jednocześnie.

To chyba właśnie konstrukcja tej osobliwej, egzotycznej przestrzeni, łącząca w sobie twórcze i odtwórcze części, najbardziej przypadła mi do gustu i sprawiła, że niemal nie mogłam się oderwać od lektury. Oryginalny pomysł jest bardzo ważny w literaturze młodzieżowej i fantastyce, a tutaj właśnie z tym się spotykamy. Co prawda zdarzają się fabularne schematy, ale całość jest na tyle strawna, że wcale nie przeszkadzają. Postacie powołane do życia przez Kristoffa nie są płaskie, ale zdecydowanie mogłyby być bardziej dopracowane, na pochwałę zasługuje jednak relacja rozwijająca się pomiędzy główną bohaterką a pewnym dużym zwierzakiem. Dużo dobrego tej książce zrobił też delikatnie poetycki, plastyczny język, dzięki któremu historia nabrała kolorów i kształtów. Nie muszę pisać więcej, żeby polecić Tancerzy burzy, to po prostu świetne otwarcie trylogii.

1. Tancerze burzy | 2. Bratobójca | 3. Głosząca kres

Tytuł: Czytelniczka
Tytuł oryginalny: The Reader
Autor: Traci Chee
Tłumaczenie: Nina Wum
Seria: Morze Atramentu i Złota; tom: 1
Wydawnictwo: Bukowy Las
Liczba stron: 472
Moja ocena: 8/10

Tak jak pisałam w ostatnim book haulu, zupełnie przypadkowo wyhaczyłam tę książkę (mimo okropnej okładki), ale w tym przypadku absolutnie nie żałuję, że to zrobiłam, bo jest naprawdę niesamowita. Opowiada o Sefii, dziewczynie, która planuje pomścić śmierć swoich rodziców i opiekunki, a w czasie swojej wędrówki spotyka tajemniczego chłopca i odkrywa magię płynącą z niezwykłego przedmiotu oddanego jej na przechowanie. Na początku historia wydała mi się dość schematyczna, ale szybko okazało się, że wyróżnia się na tle innych młodzieżówek - jest wciągająca, a  świat wykreowany przez autorkę naprawdę mi się podoba.

Przede wszystkim zauroczyła mnie ta lekko baśniowa warstwa, ta „subopowieść”, czyli wątek piracki, który jak dla mnie okazał się zdecydowanie najfajniejszą częścią książki oraz pewne szczególiki dotyczące wydania, które umilają lekturę (powiem jedno — warto zwracać uwagę nie tylko na główny tekst, ale i jego... otoczenie). Do tego do końca nie udało mi się rozgryźć narracji związanej z Biblioteką i zaskoczyło mnie to, jak została rozwiązana jej sprawa. Kreacja postaci to tutaj jeden ze słabszych elementów, bo Sefia i Łucznik, chociaż sympatyczni, jako bohaterowie nie byli zbyt oryginalni; postacie poboczne znacznie bardziej przykuwają uwagę. Najlepsze jest to, że jest to książka o książkach i o ile nie jest to moja nadinterpretacja, niesie ze sobą piękne przesłanie dotyczące czytania i jego roli w życiu człowieka. Nie mogę się doczekać, kiedy Bukowy Las wyda kolejną część!

1. Czytelniczka | 2. Mówczyni

14 komentarzy:

  1. Wszędzie ci tancerze burzy, fajnie że i tobie się ta książka podobała, myślę że ja też dam jej szansę :D o czutelniczce nigdy nie słyszałam ale czuję się zaciekawiona (ja uważam że okładka jest całkiem okej) :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niektórym okładka się podoba, ale ja nie należę do tej grupy. :P

      Usuń
  2. Od jakiegoś czasu wszyscy recenzują "Tancerzy burzy" i zachwycają się tą serią. A u mnie na półce jeszcze stoi nieprzeczytane stare wydanie, jednak mam nadzieję, że w końcu uda mi się po nią sięgnąć.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeżeli mam być szczera, to po Twoich mini recenzjach bardziej jestem ciekawa „Czytelniczki” (która – swoją drogą – nie ma okropnej okładki), chociaż nie obraziłabym się, gdyby „Tancerze burzy” wpadli w moje ręce. ;) Ajj... Dobrze, że w portfelu pustynia. Dzięki temu nie mam dylematów, co mam aktualnie kupić. :D
    Pozdrawiam!
    DEMONICZNE KSIĄŻKI

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajna forma takich mini recenzji, przyjemnie się czyta! :)
    A co do książek.. Czytelniczka mnie nie kusi, natomiast chcę w końcu sięgnąć po Tancerzy burzy - mam na półce nawet dwa tomy, ale czasu ciągle brakuje... :/

    Pojawił się na moim blogu post o promocji bloga, w którym znajduje się Twoja wypowiedź - zajrzyj i sprawdź!
    NaD okładkę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Te książki to niestety nie moje klimaty, ale Twoje recenzje są bardzo ciekawe ;). Faktycznie, "Czytelniczka" ma niezbyt zachęcającą okładkę, grafik się nie postarał.

    OdpowiedzUsuń
  6. Przede mną Głosząca Kres :)
    A co do drugiej powieści - mam w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kompletnie nie mój gatunek, ale cieszę się, że Tobie się spodobały :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja czytam "Tancerzy burzy" i kompletnie nie mogę się wciągnąć :( Fakt, właściwa akcja chyba się jeszcze nie zaczęła, ale kompletnie "nie czuję" tej powieści póki co. Mam nadzieję, że z biegiem czasu to się zmieni i ujmie mnie ta historia tak, jak Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na początku też miałam taki problem, ale potem jest już lepiej. :)

      Usuń

Będę bardzo wdzięczna, jeśli podzielisz się swoją opinią na temat posta. :)

Copyright © 2014 ⭐Strona pierwsza , Blogger