Po raz kolejny dałem się zmanipulować psychologicznie. Rozdające za darmo ebooki wydawnictwo Tor zaskarbiło sobie mą wdzięczność niczym krisznowcy rozdający niegdyś kwiaty na lotniskach. Nie tak dawno temu pobrałem nieodpłatnie nowelę When the Tiger Came Down the Mountain, nie zwracając zbytnio uwagi, że to druga część cyklu. Gdy więc przyszło do poszukiwania kolejnej lektury na Kundelka i prawda ta się objawiła, szybko zdecydowałem się na zakup The Empress of Salt and Fortune. Może to i prozaicznie zabrzmi, ale nie pieniędzy wydania nie żałuję ni trochę.
Co może oznaczać brak pięciu koszy ryżu dla biednej wieśniaczki? Oddanie przez rodzinę na dożywotnią służbę do pałacu. Co może oznaczać przegrana wojna i śmierć braci dla księżniczki z północy? Symboliczne poddaństwo poprzez polityczne małżeństwo z władcą południa. Nieśmiała służka znajduje nić porozumienia z samotną wygnaną władczynią, która nie utraciła wszystkich wpływów, lecz w swych działaniach na drodze do zemsty musi być niezwykle ostrożna. Ich historię po wielu latach odkrywa Chih, młode kleryczę z klasztoru w Górach Śpiewających, który stanowi neutralne repozytorium historii.
Bywają książki, których recenzje zacząć trudno i nie do końca wiadomo, co tekstu osią uczynić. Natomiast The Empress of Salt and Fortune jest wyjątkowo wdzięcznym celem dla krytycznych rozważań, obserwacji i innych interpretacyjnych ekwilibrystyk. Trudno wręcz wybrać od czego zacząć, lecz drogą prostą niech na pierwszy ogień pójdzie warstwa konstrukcyjna. Nowela Nghi Vo jest opowieścią nie tyle szkatułkową co wieloszkatułkową, gdyż nie mamy tu do czynienia z jedną nieprzerwaną opowieścią osadzoną w nadrzędnej fabule, lecz z wieloma epizodami przeszłymi przecinanymi fragmentami współczesnymi. Ciekawy jest też sposób wprowadzania kolejnych retrospektyw — każdy rozdział rozpoczyna się od wykazu przedmiotów znalezionych przez Chih, które dokumentuje dobytek tajemniczej z początku staruszki. Wszystkie z nich ogrywają znaczącą i w opowieść płynnie wplecioną rolę. Stanowią one też miniaturowe wycinki kultury (głównie) księżniczki i podkreślają jej niezależność w niewoli.
Na The Empress of Salt and Fortune można także spojrzeć poprzez pryzmat kontrastów i pozorów. Opozycji ważnych dla fabuły można wskazać tu co najmniej kilka: „cywilizowane” (i Chiny przypominające) południe i „barbarzyńska” północ, szlachectwo księżniczki In-yo i niskie pochodzenie Rabbit oraz rozdźwięk pomiędzy ich charakterami, wolność i niewola. Różnice te dodają wyrazistości fabule i ułatwiają identyfikowanie się z głównymi bohaterkami opowieści osadzonej. Znacznie jednak ciekawszy jest fakt, że z czasem ujawnia się fasadowość niektórych z tych podziałów. Rzekome zdziczenie ludów północy jest niczym w porównaniu z wyrachowanym, sformalizowanym sadyzmem aparatu państwowego południa. Natomiast mimo różnic w statusie i osobowościach księżniczka i służąca znajdują się w bardzo zbliżonych sytuacjach i zbliżają się do siebie. Z czasem zaś okazuje się, że i niewola częściowo złudzeniem być może.
Na sam koniec od obiektywnych i ogólnych obserwacji zejść zaś można do tych subiektywnych i bardziej emocjonalnych. The Empress of Salt and Fortune jest bowiem opowieścią nie tylko ciekawie skonstruowaną, ale także zwyczajnie poruszającą. Historia Rabbit prezentowana jest z perspektywy czasu i poprzez pryzmat przedmiotów, ale nie osłabia to wcale ciężaru emocjonalnego. Nghi Vo niezwykle umiejętnie prezentuje kluczowe wydarzenia z życia służącej oraz księżniczki — od tych nieśmiałych, przez piękne i namiętne aż po bolesne. Wydawać się wręcz może, że minione lata i celująca w obiektywność narracja Chih wzmacniają wagę emocjonalną. Warto też zaznaczyć, że autorka nie epatuje tu brutalnością, a najbardziej bolesne momenty przesuwane są poza margines, w sferę domysłu. Za jedyny drobny minus marginalna roli Chih (oraz towarzyszącego mu dudka) — niby ma ono być jedynie obserwatorem i wyzwalaczem opowieści, ale w tych krótkich fragmentach narracji zdołało ono sobą zainteresować. Zresztą ciekawa jest i sama idea bezstronnego zakonu pełniącego rolę repozytorium historii, jak i motyw wybierania płci po osiągnięciu pewnego poziomu wtajemniczenia). Cóż, pozostaje zobaczyć, czy kolejna część uzupełni ten niedobór.
Wracając do wstępu, przyznać muszę, że niezwykle się cieszę swą łatwowiernością. The Empress of Salt and Fortune okazało się bowiem być lekturą niezwykle bogatą, poruszającą i wdzięczną w interpretacji. Nghi Vo stworzyła opowieść poruszającą, w której umiejętnie rozgrywa kontrasty i pozory. Bardzo dobrze by było, gdyby seria ta trafiła (może w formie zbiorczej?) i do czytelników polskojęzycznych.
You will never remember the great if you do not remember the small.
łowczyni słów
Czyżby trochę i… nieważkość przedmiotów? Wydaje się to być przepiękna, ciepła opowieść. Czy zaliczenie jej do grona noweli oznacza iż jest niewielka objętościowo? Nie lubię by ładne książki kończyły się szybko.
pozeracz
Tak, „nowela” oznacza niezbyt obfitą objętość. Jest jednak i druga nowela w cyklu, a będzie i trzecia. Może więc wydawca jakiś mądry i polski wyda np. wszystkie trzy razem?
Ambrose
Nagroda Hugo w kategorii Najlepsza Nowela, nominacja do Nagrody Locusa w tej samej kategorii – wydaje mi się, że jest szansa, iż któryś z polskich wydawców zainteresuje się tą autorką.
pozeracz
Oby, oby. Dostałem cynk, że ktoś w końcu ściąga Murderbota, o którym dopiero co pisałem, a to podobna kategoria nagrodowa.