Jean Tinguely (1925-1991), szwajcarski artysta (znany głównie we Francji, bo w Szwajcarii znani są jedynie narciarze), to wybitny przedstawiciel nowego realizmu oraz jeden z twórców tak zwanej sztuki kinetycznej. Dla niewyrobionych odbiorców sztuki jego działalność przypominała zbieranie złomu, z którego następnie artysta zmyślnie komponował dzieło, by wreszcie za pomocą różnych silniczków, powietrza, itp. wprawić całą konstrukcję w ruch. Dzieciaki w muzeach mają teraz fajną zabawę, czego sam byłem świadkiem. Dla wyrobionych z kolei odbiorców sztuki była to gra wyobraźni ze zmiennością i ruchem. Takie metafizyczne wiatraki.
Ale wróćmy do złomu. Nie ma bowiem większego złomowiska niż historia filozofii. Nie może zatem nas dziwić, że Tinguely "stworzył" także filozofów. I to niezłą gromadkę, między innymi Rousseau, Engelsa, Nietzschego czy Bergsona. Ponieważ wielkie dzieła mówią same za siebie, również i ja powstrzymam się z komentarzem. Powtórzę tylko za Arystotelesem, że ruch jest naczelną zasadą życia. Schopenhauer zaś twierdził, że żadna wielka idea nie może powstać, kiedy człowiek siedzi. Może co prawda stać, ale najlepiej jeżeli będzie się poruszał. Czy będzie to robił za pomocą swych nóg czy za pomocą silniczków, to już kwestia drugorzędna.
Wittgenstein |
Heidegger |