W życiu każdego nadchodzi taki moment, że coś się zmienia. Czasami dopiero po latach zauważa się, że ta zmiana zaszła. Tak jest definitywnie ze mną i tym blogiem. Halo, w końcu zniknęłam stąd na ponad 3 lata! To tak długo, że aż jakoś nierealnie patrzy się na ten czas, gdy tu byłam. A byłam tu szokująco długo jak na mój standardowy poziom zaangażowania w tak wymagające sprawy jak blog :). Dlatego mimo, że nie jestem już gimnazjalistką, która radośnie i naiwnie poświęcała każdą wolną chwilę blogsferze to muszę przyznać, że wciąż jestem Hamstercią.
Ten blog powstał lata temu dzięki mojej odwiecznej miłości do sztuki. Wtedy nawet nie zauważałam, że tworzenie to coś co zawsze było w moim życiu. Wydawało mi się, że dziedzina produkcji biżuterii z modeliny to całe moje życie i własnie na niej opierała się ta strona. Niestety ta pasja gdzieś się wypaliła (choć tak często za nią tęsknie!), jednak dzięki takim doświadczeniom udało mi się dojść do jakiegoś wniosku.
Sztuka to moje życie.
Dlatego nieważne w jakiej formie będę się realizować, dopóki mogę kreować i otaczać się pięknem wiem, że żyje :)
A dokładniej? Od dłuższej pory, mianowicie od momentu, gdy zniknęłam zajęłam się rysowaniem i malowaniem, z naciskiem na portrety. Moje ,,dzieła" można w miarę regularnie oglądać na Instagramie, który dla mnie jest ogromnym źródłem inspiracji, dlatego zawsze zapraszam! Choćby po to, żeby się pośmiać, bo wciąż jestem na wyboistej drodze do odnalezienia własnego stylu i nauczenia się proporcji ludzkiej twarzy.
Ale po co mówię o tym wszystkim po tak długim czasie?
A no po to, że jako niezwykle nieśmiała, ale i uparta osoba potrzebuje miejsca, w którym mogę się wygadać (wypisać?). Wystarczy mi poczucie, że gdzieś to wszystko jest i jest to publiczne. Bo pisanie tony wersji roboczych już przestało na mnie działać. Lata, gdy ten blog działał, wciąż uznaje za najpiękniejsze lata mojego życia (mam, jednak nadzieje, że jeszcze wiele przede mną) i mam takie uczucie, że jest tak po części dzięki temu miejscu. Mojemu małemu kawałku w internecie. #ahteskomputerowaneczasy. Dlatego może warto do tego wrócić.
Od jakiejś pory przeglądałam co tu się działo w starych postach (tak,we wszystkich 180!) i muszę przyznać, że trochę ich zarchiwizowałam (przepraszam). I tak wisiały tu za długo, mogą już sobie odpocząć i przestać straszyć. Czasami zastanawiam się jakim cudem coś tu się w ogóle działo, jeśli chodzi o komentarze :) Bo czasami działo się bardzo wiele! Ale nie ma co narzekać, bez takich prób, w moim przypadku z blogowaniem, nie miałabym dziś co wspominać. A jestem niezwykle podekscytowana na perspektywę powrotu. Nawet, jeśli jeszcze nie wiem co to dokładnie oznacza. Into the unknown! Mam nadzieję, że zapełnię tutejszą pustkę czymś nowym. Czymś co będzie mi służyło, będzie chwaliło sztukę i na co będę mogła znowu spojrzeć po latach. I załamać nad tym ręce.