Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pęseta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pęseta. Pokaż wszystkie posty
Liferia marzec 2017

Liferia marzec 2017

We wtorek dotarło moje marcowe pudełko Liferia (już trzecie), więc pomyślałam, że opiszę Wam zawartość i opowiem trochę ogólnie o subskrypcji.

Zacznijmy od tego, co przyszło:


Z kosmetyków pełnowymiarowych w boxie znalazły się tonik wiesiołkowy firmy Naturalis i płyn micelarny od Balneo Kosmetyki. Oba produkty wyprodukowano w Polsce. Tonik jest bezalkoholowy i nie zawiera parabenów, nadaje się do skóry wrażliwej. Zawiera olej wiesiołkowy, olej awokado, olej arganowy, ekstrakt z aloesu, witamię E i alantoinę, dzięki czemu ma naszą skórę doskonale oczyszczać, odświeżać, tonizować i nawilżać.

Cena: 15zł za 200ml
Skład: Aqua, Hydrogenated Castor Oil, Propylene Glycol, Sorbitol, Phenoxyethanol, Aloe Arborescens Leaf Extract, Parfum, Allantoin, Benzoic Acid, Tocopheryl Acetate, Dehydroacetic Acid, Disodium EDTA, Oenothera Biennis Oil, Argania Spinosa Kernel Oil, Persea Gratissima Oil.

Natomiast płyn micelarny jest szczególnie zalecany dla skóry wrażliwej, odwodnionej i skłonnej do alergii. Zawiera wyciąg z kaktusa, d-pantenol i wodę oczarową, On także skutecznie oczyszcza i tonizuje skórę, usuwa makijaż i zanieczyszczenia, odświeża i rozświetla cerę, wygładza i głęboko nawilża, łagodzi podrażnienia i zaczerwienia.
Jednym słowem dostajemy dwa fajne kosmetyki, ale bardzo do siebie podobne, co dla mnie jest trochę na minus.

Cena: 29zł za 250ml
Skład: Aqua, Propylene Glycol, Glycerin, Hamamelic Virginiana Leaf Water, Sodium Cocoamphoacetate, Poloxamer 184, Diazolidinyl Urea, Panthenol, Lactic Acid, Allantoin, Opuntia Ficus-Indica Extract, Iodopropynyl Butylcarbamate, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Disodium EDTA, Parfum, BHT.

Jak widzicie, na ostatnim miejscu występuje BHT - jest to środek konserwujący. Jest mocno kontrowersyjnym składnikiem, dlatego że może powodować uszkodzenia niektórych narządów np. nerek czy tarczycy, a także pokrzywkę, zapalenie śluzówki nosa czy astmę. O uszkodzenie narządów przy takim stężeniu bym się nie martwiła, ale jeśli macie bardzo wrażliwą skórę, to lepiej uważajcie z jego używaniem. 


W pudełku znaleźliśmy też po raz pierwszy jakieś akcesorium – pęsetkę angielskiej firmy The Vintage Cosmetic. Mogliśmy trafić na dwa kolory: rose gold i różową. Chyba jako jedyna na fanpage napisałam, że chcę różową, a trafiłam oczywiście na rose gold ;) Ale też jest ładna. I wydaje się naprawdę fajna. Kilka razy już je oglądałam w TK Maxxie, bo moja pęseta z Sephory jest już stara i wysłużona, więc cieszę się, że trafiła do pudełka.

Cena: ok. 40zł (chociaż wydaje mi się, że w TK Maxxie są po 20zł)

Dostaliśmy też miniaturkę nawilżającego kremu do twarzy na dzień marki Ahava. Firma ta pochodzi z Izraela i tworzy produkty zawierające składniki aktywne z Morza Martwego. Krem ten przeznaczony jest dla skóry normalnej – tłustej, nadaje się dla cery wrażliwej. Zawiera witaminę E, aloes oraz kompleks Osmoter. Ogólnie krem mi się podoba, ale szkoda, że to moje 3 pudełko i w każdym był krem do twarzy, bo nie nadążam ze zużywaniem.

Cena: ok. 40zł za 15ml
Skład: Aqua (Mineral Spring Water), Ethylhexyl Palmitate, Isopropylmyristate, Glyceryl Stearate, Cetyl Alcohol, Propanediol(Corn derived Glycol), Alanine & Creatine & Glycerin & Glycine & Magnesium Aspartate & Saccharide Hydrolysate & Urea, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Peg-40 Stearate, Sorbitan Tristearate, Caprylyl Glycol & Chlorphenesin & Phenoxyethanol, Maris Sal (Dead Sea Water), Aloe Barbadensis Leaf Juice, Dimethicone, Allantoin, Parfum (Fragrance), Tocopherol (Vitamin E), Butylphenyl Methylpropional, Coumarin, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-Cyclohexene Carboxaldehyde, Linalool

Najbardziej luksusowym kosmetykiem z tego boxa jest żel pod prysznic marki Apple & Bears pochodzącej z Anglii. Można było trafić na jeden z 4 wariantów zapachowych: bergamotka & zielona herbata, granat & aloe vera, grejpfrut & wodorosty, miód & konopie. Do mnie trafił granat & aloe vera. Produkt nadaje się dla wegan, posiada certyfikat ECOCERT. Nie zawiera alkoholu, parabenów ani SLSów. Muszę przyznać, że jestem naprawdę ciekawa, czy ten rzekomo luksusowy żel pod prysznic mnie zachwyci.

Cena: ok. 21zł za 50ml
Skład: Aqua (Water), Aloe Barbadensis Leaf Juice Powder*, Cocamidopropyl Betaine, Lauryl Glucoside, Sodium Cocoamphoacetate, Disodium Lauryl Sulfosuccinate, Coco-Glucoside, Glyceryl Oleate, Sodium Chloride, Decyl Glucoside, Sodium Benzoate, Parfum (Fragrance), Citric Acid, Potassium Sorbate, Punica Granatum Juice Extract*, Tocopherol, Hydrogenated Palm Glycerides Citrate, Ascorbic Acid, Cananga Odorata Macrophylla Flower Extract, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil Expressed, Juniperus Mexicana Wood Oil, Amyl Cinnamal, Linalool 


Jak już mogliście zauważyć Liferia stawia na produkty z całego świata, które nie są u nas dostępne w każdej drogerii. Dla mnie to duży plus i właśnie dlatego zdecydowałam się na subskrypcję. W boxach innych firm nie podobało mi się, że często dorzucane były do nich produkty bardzo znanych marek, a ja miałam ochotę potestować coś, co nie jest dostępne na wyciągnięcie ręki.
Pudełko w miesięcznej subskrypcji kosztuje 59zł z przesyłką, więc nie jest to wygórowana cena jak za taką zawartość.

Ogólnie wszystko zapowiadało się mega fajnie, ale niestety nie było tylko kolorowo. Moja przygoda z Liferią zaczęła się od problemów z systemem, które ciągnęły się przez pierwsze 2 miesiące – najpierw mimo pobrania pieniędzy, nie miałam subskrypcji w systemie, później nie pobierało mi pieniędzy z konta. Na szczęście obsługa zachowała się profesjonalnie i rozwiązała ten problem. Jedyne co to pamiętajcie, żeby pisać do nich na facebooku. Mają jakieś problemy z mejlami i nie zawsze do nich dochodzą wiadomości.

Jak już problemy z systemem się skończyły i przyszedł marzec czekaliśmy bardzo, bardzo długo na jakiekolwiek podpowiedzi co do produktów lub informacje o wysyłce. Pierwsze były bodajże na początku kwietnia. Firma w końcu wyjaśniła, że mają jakieś problemy z dostawami, ale dla mnie minusem jest to, że nie poinformowali o tym wcześniej. Ujawnili też 4 produkty z 5, co nie spodobało mi się, bo lubię element niespodzianki jeśli chodzi o boxy. W końcu 7 kwietnia poinformowano nas, że wysyłka rozpocznie się w poniedziałek i do środy wszystkie pudełka zostaną wysłane. Niestety moje pudełko zostało wysłane dopiero w czwartek wieczorem, więc dotarło 2 dni temu. Zdenerwowało mnie to, bo drugi raz z rzędu dostałam pudełko ponad tydzień po innych subskrybentach,a dla mnie nie o to w takich zabawach chodzi. Fakt faktem w obydwu przypadkach dostałam za to dodatkowy kosmetyk. Miałam rezygnować z subskrypcji, ale postanowiłam dać firmie jeszcze jedną szansę. Z jednej strony denerwują mnie ciągłe problemy z systemem i opóźnienia, z drugiej zawartość jest naprawdę fajna, a panie są sympatyczne i się starają. Mam nadzieję, że kwietniowe pudełka zostaną wysłane maksymalnie w pierwszym tygodniu maja i tym razem nie ujawnią prawie całej zawartości.

Miałyście kiedyś styczność z Liferią lub innymi boxami? Jakie jeszcze polecacie?

Copyright © 2014 Mru - Moje rozmaitości urodowe , Blogger