Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Andrzej Dragan
Kamil Janicki
Patrycja Volny
Mika Waltari
Zofia Smełka-Leszczyńska
Weronika Kostyrko
Bolesław Prus
Jakub Ćwiek
Katarzyna Puzyńska
Sam Wasson
Zależy ci na tym, by wzmocnić w córce poczucie pewności siebie i własnej wartości, a jednocześnie zmotywować ją do działania, spełniania swoich pasji? Chcesz jej pokazać, że „kobiety mogą wszystko”, także te najmłodsze? Oto książki dla dziewczynek, po lekturze których ich czytelniczki zdecydowanie poczują girl power!
Na liście dziesięciu pozycji, które warto przeczytać córkom (siostrzenicom, bratanicom itp.) znalazły się zarówno dzieła skierowane dla najmłodszych czytelniczek (a właściwie jeszcze nie czytelniczek, a słuchaczek opowieści) oraz osób, które czytają już samodzielnie, a nawet nastolatek. To oczywiście podział umowny, bo nawet dorosłe osoby mogą się czegoś dowiedzieć z proponowanych książek dla młodszej grupy wiekowej, a i tym najmłodszym można „grubsze” książki poczytać. Mamy nadzieję, że się zainspirujecie!
1. „Opowieści na dobranoc dla małych buntowniczek”, Elena Favilli, Francesca Cavallo, Wydawnictwo Debit
W zestawieniu książek dla dziewczynek nie mogło zabraknąć „Opowieści na dobranoc dla małych buntowniczek”. To pozycja bardzo już znana, która podbiła światowe listy bestsellerów. Na pomysł jej napisania wpadły dwie Włoszki, Elena Favilli i Francesca Cavallo. Przed przystąpieniem do pracy postanowiły sprawdzić, ile znajdą w księgarniach książek przedstawiających dziewczynki jako aktywne, działające i odzywające się w danych utworach istoty. W przeprowadzeniu eksperymentu pomogły im pewna mama i córka, które odwiedzały księgarnie. Jedną z takich wizyt nagrano, możecie ją obejrzeć na załączonym poniżej filmiku. Czytelniczki najpierw usunęły z półek te książki, w których w ogóle nie ma męskich postaci (dosłownie dwie), potem te, w których nie ma ani jednej kobiecej bohaterki – znalazły aż 74 takie utwory. Następnie wyszukały te pozycje, w których dziewczynki co prawda są, ale nic nie mówią i tym sposobem odłożyły na bok kolejne 67 książek. Potem mama i córka zdjęły z półek książki pełne księżniczek czekających na wybawienie przez księcia. Ile pozycji zostało na końcu? Zobaczcie sami.
Favilli i Cavallo postanowiły więc wypełnić tę lukę na rynku, a „Opowieści na dobranoc dla małych buntowniczek” wydały dzięki zbiórce crowdfundingowej – udało się uzbierać aż 675 tys. dolarów. Tak powstała książka przedstawiająca krótkie sylwetki 100 kobiet. Kogóż wśród nich nie ma! Są naukowczynie, podróżniczki, sportsmenki, pilotki, działaczki społeczne, pisarki, artystki – kobiety, które dla przyszłych pokoleń mogą być wzorami do naśladowania. Każdej sylwetce towarzyszy rysunek przedstawiający daną bohaterkę, stworzony przez różne ilustratorki.
„Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek” spodobały się najwyraźniej (nie tylko?) najmłodszym użytkowniczkom serwisu lubimyczytać.pl, ponieważ mają w serwisie średnią ocenę 7,2/10. Jak napisała o książce użytkowniczka Cafeetlivre:
Nie jestem już małym dzieckiem, a mimo to miałam okazję poznać dzięki tej pozycji wiele kobiet, o których wcześniej nie słyszałam. Uważam, że każda mała dziewczynka powinna mieć ją na półce. Dlaczego? Bo to książka, która uświadamia, że mimo przeciwności losu, braku wsparcia od innych należy dążyć co celu i realizować swoje największe marzenia, bo jesteśmy zdolni do ich realizacji.
Warto dodać, że osobom, które interesują się feminizmem, rolą kobiet w społeczeństwie, wiele informacji zawartych w „Opowieściach...” będzie pewnie znanych, a opisy danych postaci nie są zbyt rozbudowane. Dziewczynkom, które chciałyby poczytać na ten temat więcej, polecamy również drugą część „Opowieści…”, a także „100 historii imigrantek, które zmieniły świat”. W sprzedaży ukazały się również książki dla chłopców: „Opowieści dla chłopców, którzy chcą być wyjątkowi” i „Opowieści dla chłopców, którzy chcą być wyjątkowi 2”.
2. „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” Anna Dziewit-Meller, Wydawnictwo Znak Emotikon
Anna Dziewit-Meller pisze nie tylko o swojej ukochanej Gruzji („Gaumardżos! Opowieści z Gruzji”, razem z Marcinem Mellerem), jest autorką nie tylko powieści („Od jednego Lucypera”), ale także „Dam, dziewuch i dziewczyn. Historii w spódnicy”. W pewien sposób można by porównać tę pozycję do „Opowieści…”, jednak nie lada gratką dla polskich odbiorczyń jest fakt, że bohaterkami książki są właśnie Polki, i to nie zawsze bardzo dobrze znane: Elżbieta Drużbacka, Krystyna Krahelska, Stefania Wilczyńska, Zofia Hansen czy Magdalena Bendzisławska i wiele innych. Sylwetki danych osób są też dokładniej zarysowane i przedstawione w przystępny sposób przez narratorkę, Henrykę Pustowójtównę, która również jest postacią historyczną. Historyczną, ale zwracającą się do współczesnych młodych czytelniczek w sposób zdecydowanie zrozumiały:
Odważne i mądre dziewczyny – takie jak ty albo twoje koleżanki! – mają swoje miejsce w historii. Niektóre z nas były królowymi, inne walczyły na wojnach, pisały książki, malowały obrazy, były naukowcami i w ogóle wszędzie nas było pełno. Głupio więc tak siedzieć w kącie i czekać, aż nas odnajdą. Dziś wychodzimy z kart historii i przypominamy o sobie.
W serwisie lubimyczytać.pl spisane przez Annę Dziewit-Meller dzieje dziewczyn z dawnych czasów oceniono na 7,1/10, użytkowniczka AllMyTinyWorld tak zachęca do przeczytania „Dam…”:
Jeśli macie w rodzinie dzieci, nawet się nie zastanawiajcie, tylko kupujcie. Książka opowiada historię niezwykłych i mało znanych polskich kobiet. Niezmiernie cieszę się, że pani Anna postanowiła ją napisać. Pozycja napisana jest lekko, czyta się ją bardzo szybko, zawiera ciekawe informacje. Większości postaci niestety nie znałam, ale nawet o tych znanych dowiedziałam się kilku ciekawostek.
Warto wiedzieć, że i ta książka doczekała się swojej kontynuacji – „Dam, dziewuch i dziewczyn. Podróży w spódnicy”.
3. „Tak, mam okres, a co?” Clara Henry, Wydawnictwo Buchmann
Clara Henry jest w Szwecji osobą dość rozpoznawalną – jej kanał w serwisie YouTube subskrybuje ponad 370 tysięcy osób, na Instagramie ma ponad 400 tysięcy obserwatorów, występuje również w programach typu talk show, a nawet prowadziła Eurowizję (jako reporterka zza kulis). Henry napisała także książkę „Tak, mam okres, a co?”. Stwierdziła, że to temat trudny, na który nadal wiele kobiet nie chce rozmawiać i robi wszystko, by ukryć przed światem, że miesiączkują, a to przecież ani nic niezwykłego, ani nie powód do wstydu. Henry próbuje więc miesiączkę odmitologizować i przywrócić codzienności, jako jeden z aspektów życia kobiety.
Jeśli o kobiety chodzi – te już dorosłe pewnie nie będą niczym w tej książce zaskoczone (chyba że tym, jak podchodzi się do kwestii menstruacji w Papui Nowej Gwinei), jednak dla dziewcząt, które wchodzą w okres dojrzewania lub niedawno zaczęły miesiączkować, ta pozycja będzie idealna. Nie dość, że napisana zrozumiałym językiem przez osobę, która z social mediami, Internetem – podobnie jak chyba większość współczesnych nastolatków – jest za pan brat, to jeszcze pełna przydatnych porad. Henry pisze o oczekiwaniu na okres, pierwszych miesiączkach, o tym, jak radzić sobie z bólem oraz ze złośliwościami typu: „A co, masz okres i dlatego jesteś taka wkurzona?”, które pojawiają się w dyskusjach, w których drugiej stronie najwyraźniej brakuje już argumentów. Clara Henry wysyła do młodych dziewczyn przekaz: „Okres nie jest powodem do wstydu, milczenia, jest częścią twojej codzienności i nie musisz udawać, że go nie ma”.
Książka otrzymała w serwisie lubimyczytać.pl średnią ocen 6,2/10. Jak napisała o niej użytkowniczka Katarzyna:
Według mnie tę książkę powinni dodać do listy lektur obowiązkowych w liceum, ale dziewczynki powinny ją też przeczytać wcześniej przed swoim pierwszym okresem, aby być przygotowanymi na tę chwilę. KAŻDY powinien ją przeczytać – bez wyjątku czy to chłopak, czy dziewczyna, czy osoba starsza lub młodsza.
4. Seria książek o Enoli Holmes, Nancy Springer, Wydawnictwo Poradnia K
Miłośnikom i miłośniczkom Sherlocka Holmesa ta książka może nie przypaść do gustu, ponieważ słynny detektyw (przynajmniej początkowo) jest tylko jedną z osób, które w serii Nancy Springer o Enoli Holmes chcą utrudnić dziewczynce życie najbardziej, jak tylko się da. Do dnia swoich 14. urodzin bohaterka ta żyła w kochającym otoczeniu mamy (tata zmarł wcześniej) oraz całego grona osób, pracujących w jej rodzinnym domu. Niestety, właśnie w 14. urodziny Enoli jej matka znika, zostawiając jednak swojej pociesze niemałą sumę pieniędzy, ukrytą w miejscu, które ta sama musiała odkryć, rozwiązując pozostawioną przez rodzicielkę zagadkę. Sherlock i Mycroft, dwaj o wiele starsi bracia dziewczyny, postanawiają się zaopiekować siostrą, jednak w sposób, niż ta by sobie życzyła – nie biorąc pod uwagę jej zdania. Mężczyznom marzy się wychowanie siostry na przykładną żonę i matkę, co mają zamiar osiągnąć dzięki zapisaniu jej do szkoły z internatem, w której też miałaby nabrać towarzyskiej ogłady. Enola ma jednak inne plany: rusza do Londynu, by odnaleźć matkę, ale też zacząć życie z daleka od braterskiej kurateli. A warto dodać, że w XIX wieku, gdy kobiety, według prawa, nie mogły pod wieloma względami same o sobie stanowić, nie było to zadaniem najłatwiejszym. Zwłaszcza dla nastolatki.
Enola, alone, bez nikogo, kto by mi towarzyszył. Bez nikogo, komu mogłabym się zwierzać. Bez nikogo, kto by mnie pocieszał.
Cały cykl o Enoli Holmes uzyskał w serwisie lubimyczytać.pl wysoką średnią ocen 7,3/10. Jak napisała o „Enoli Holmes i sprawie zaginionego markiza” użytkowniczka Noelle:
Książka bardzo przypadła mi do gustu. Główna bohaterka jest buntowniczką, nie zgadza się na pokorne przyjęcie zasad narzuconych jej przez ogół (gorsety, kuperki, noszenie spódnicy zamiast spodni... długo tak wymieniać). Kiedy okazuje się, że jej mama zaginęła, robi wszystko, żeby ją odnaleźć. Londyńska bieda została świetnie ukazana... Co ja tu będę gadać, czytajcie i już! Gwarantuję, że się nie zawiedziecie.
5. „Była sobie dziewczynka”, Piotr Dobry i Łukasz Majewski, Wydawnictwo TADAM
Herstory to termin nazywający sposób opisywania historii z perspektywy kobiet, podkreślający udział żeńskiej połowy ludzkości w dziejach świata. A ten, wbrew temu, co często można zobaczyć (lub raczej – czego nie można zobaczyć) w podręcznikach, wcale nie był mały. Piotr Dobry i Łukasz Majewski postawili przed sobą ciekawe zadanie – napisali książkę o tym, jak dawniej wyglądało życie dziewczynek, to zupełnie codzienne. Czytając publikację „Była sobie dziewczynka” można się więc dowiedzieć, co robiły najmłodsze przedstawicielki płci żeńskiej w czasach prehistorycznych, czym bawiły się w starożytnej Grecji i jak spędzało się dziewczęce lata w epoce wiktoriańskiej. Autorzy zdradzą też, w jakich rejonach świata już dawno temu dziewczynki mogły spokojnie decydować o swojej przyszłości, a w których nie mogą robić tego do dzisiaj. Choć książka ma jedynie 56 stron, to zawierają one dużo tekstu, napisanego jednak językiem zrozumiałym dla młodych miłośniczek czytania.
Użytkownicy lubimyczytać.pl przyznali tej książce dla dziewczynek wysoką ocenę 8,4/10. W wielu recenzjach (jak i w opisie od wydawcy) pojawiają się stwierdzenia, że współczesna czytelniczka po lekturze książki może dojść do wniosku, że całkiem dobrze jest być dziewczynką właśnie dzisiaj, że w porównaniu ze swoimi rówieśniczkami sprzed wieków młode przedstawicielki płci żeńskiej mają przed sobą wiele możliwości. Jak napisała o książce „Była sobie dziewczynka” Agnieszka:
Warto przeczytać książkę dzieciom, aby wpajać w nie poczucie własnej wartości i wiarę w równość płci już od najmłodszych lat. Uczyć dziewczyny , że mają swoje prawa, a chłopcom to uświadamiać. Autorzy zakończyli swoją opowieść pozytywnym akcentem. Dziewczynka, która urodziła się współcześnie w Polsce może w porównaniu z urodzonymi wcześniej bardzo wiele, teoretycznie nikt nie może jej niczego narzucić. Oby te swobody można rozlewać na inne kraje, w których swoboda dziewczynek i kobiet jest żadna albo znikoma nawet dzisiaj.
Książki dla młodszych dziewczynek
1. „Matylda”, Roald Dahl, Wydawnictwo Znak Emotikon
Jak widać na powyższych przykładach, współczesnych literackich buntowniczek nie brakuje, a książek poświęconym dzielnym i niezależnym dziewczynkom ukazuje się na rynku coraz więcej. Inaczej ta sytuacja wyglądała w roku 1988, gdy Roald Dahl napisał „Matyldę”. Jego książka nazywana jest „peanem na cześć wyobraźni” i pochwałą buntującej się dziewczęcości. A także – czytania. Matylda użyła bowiem książek po to, by uczynić swoje życie lepszym, dzięki nim zbudowała w swojej głowie przestrzeń, która chroniła ją przed rodziną, niemającą dla niej zrozumienia. A o tym, że ze swoją rodziną Matylda najłatwiej nie miała, świadczyć może np. ten cytat:
Zabawna sprawa z tymi rodzicami. Nawet jeśli ich dziecko jest najobrzydliwszym bachorem pod słońcem, zawsze uważają, że jest cudowne. Niektórych uwielbienie zaślepia do tego stopnia, że potrafią sobie wmówić, iż ich dziecko ma cechy geniusza. (...) Czasami zdarzają się rodzice, którzy w ogóle nie wykazują zainteresowania swoimi dziećmi i oni są oczywiście o wiele gorsi. Właśnie takimi rodzicami byli państwo Piołunowie. Mieli syna Michała i córkę Matyldę. Matylda była dla nich jak strup.
W domu uczono bowiem Matyldę, że „dziewczynki powinny być widziane, a nie słyszane”, ważniejsze więc był to, jak wyglądają niż to, co mają do powiedzenia. Jak na te wskazówki zareagowała bohaterka? Nauczyła się mówić, gdy miała półtora roku. Książka zmarłego w 1990 roku autora (nie doczekamy się więc niestety jej współczesnej kontynuacji) to jedna z nie tak wielu pozycji sprzed ponad 30 lat, która przedstawia obraz młodej i zwycięskiej buntowniczki. W jaki sposób Matylda to zwycięstwo odnosi? O tym już warto poczytać razem z bliską dziewczynką. W serwisie lubimyczytać.pl książka otrzymała średnią ocen 7,4/10, a Monika Samitowska-Adamczyk tak napisała o niej w oficjalnej recenzji:
Oczywiście nie każde dziecko będzie siedzieć godzinami w bibliotece lub trenować liczenie na wielkich cyfrach. Ale efekt Matyldy pozostaje gdzieś w małym czytelniku, jako niedoścignięty wzór. Matylda to dziecko, z którym nie każdy może się utożsamić, ale każdy ją chyba polubi. To książka, która na długo zapada w pamięci dziecka i na pewno nie raz przywoła chęć powrotu i powtórki. Bo ostatecznie nawet jak nie pochłaniamy Dickensa, pochłaniać możemy Dahla.
2. „Tata Tosi jest feministą”, Rhonda Leet, Magan Walker, All Kids Publishing
W oryginalnej wersji językowej jest tata Franny, w polskiej możemy przeczytać o tacie Tosi. Rodziciel ten jest feministą, a co to oznacza? Że doskonale zdaje sobie sprawę, iż dziewczynki mogą robić to samo, co chłopcy i zgodnie z tą zasadą wychowuje swoją córkę. Zależy mu, by wyrosła na mądrą, samodzielną kobietę, razem więc naprawiają rowery, a Tosia, kiedy ma ochotę, bawi się w błocie lub chodzi na zajęcia z baletu. Feminizm taty Tosi widać również w tym, jak wspiera jej mamę w rozwoju zawodowym. To też ojciec, który – gdy się wzruszy – nie ukrywa łez, z chęcią opowiada córce o znanych kobietach i uczy ją, jak bronić własnych przekonań. A wszystko to Rhonda Leet opisała w prosty, lekki sposób.
Użytkownicy serwisu lubimyczytać.pl ocenili książkę na 7,7/10, a czytelniczka Lama-piżama napisała o niej tak:
Książka jest bardzo ciekawa, porusza wiele wątków, które mogą sprowokować pouczającą dyskusję. Wszystkie strony zawierają kolorowe ilustracje, które dopowiadają nam ciąg dalszy historii. Co najważniejsze, opowiadanie pokazuje, że w feminizmie nie chodzi o nienawiść do mężczyzn, a o wyrównanie szans i wiarę w siebie. Uważam, że każda mała dziewczynka powinna mieć za ojca takiego feministę, jakim jest tata Tosi.
3. „Co robią uczucia?”, Tina Oziewicz, Wydawnictwo Dwie Siostry
O tym, że uczucia, emocje, a przede wszystkim pozwalanie sobie na ich wyrażenie, umiejętność mówienia o nich to bardzo ważna kwestia, wie już wielu dorosłych. Teoria to jednak jedno, a praktyka – drugie. Ci, którzy już dawno nie są dziećmi, często sami mają problem z mówieniem o emocjach, nierzadko dlatego, że nigdy się tego nie nauczyli. Świetną okazją do porozmawiania o tym temacie, a jednocześnie do nauczenia dziecka (nie tylko dziewczynki), że ten temat zdecydowanie warto poruszać, może być lektura książki „Co robią uczucia?”, która zdradza, jak sam jej tytuł wskazuje, czym zajmują się uczucia. A tych uczuć jest opisanych w książce aż 31! Opisy te są lakoniczne, poetyckie, krótkie, ale treściwe. Tekstom towarzyszą ilustracje Aleksandry Zając. Wszystko zaczyna się od ciekawości, która wspina się tak wysoko, jak tylko może, a wyobraźnia, z rozwianym włosem na twarzy, odważnie szuka nowych ścieżek do poznania. Złość z kolei wybucha, a kompleksy ograniczają się budowaniem kalek.
Nadzieja robi kanapki na drogę.
Zachwyt biegnie do kolegi z nowo odkrytą książką.
Nienawiść przegryza łącza i niszczy kontakty. Brak połączenia! Brak połączenia!
Książka mówiąca o uczuciach może pomóc dziecku, a w przyszłości dorosłemu, łatwiej rozumieć własne emocje. „Co robią uczucia?” to pozycja oceniona w serwisie lubimyczytać.pl na 8,7/10. PaulinaS tak napisała o tej książce:
Pełno tu haseł idealnych na to, aby stać się napisem na murach czy tytułem piosenki, bo, czy nie byłoby przyjemnie włączyć piosenkę o wdzięcznej nazwie „miłość jest elektrykiem", albo przeczytać, stojąc w porannym korku, napis na murze o tym, że „cierpliwość ma piękny ogród"?
4. „Zły dotyk. Nie!”, Delphine Saulière, Wydawnictwo Muchomor
Molestowanie seksualne dzieci to według rodziców (i nie tylko) często najgorsza zbrodnia, jakiej można dokonać, a jego sprawcy w okrutny sposób wykorzystują dziecięcą naiwność, niewiedzę, nieświadomość. Dlatego bardzo ważne jest, by uświadomić najmłodszych, że takie rzeczy się niestety zdarzają. Próby wytłumaczenia im tego mogą być trudne i wymagające, ale z pomocą przychodzi „Zły dotyk. Nie!” Delphine Saulière i Gwénaëlle Boulet. To rodzaj komiksu, który prezentuje pięć różnych sytuacji zagrożenia, z jakimi może się zetknąć dziecko. Po nich autorki umieściły rodzaje instrukcji, jak zachować się w konkretnych przypadkach. Można uciekać, wołać o pomoc, zwrócić się do rodziców lub innych dorosłych, którym się ufa. „Zły dotyk. Nie!” to książka przeznaczona dla wszystkich dzieci, nie tylko dla dziewczynek – autorki zwracają się wprost do najmłodszych, wyjaśniając im trudne kwestie. Warto, by jej lekturze towarzyszyła rozmowa z rodzicem, omówienie poszczególnych przypadków. To nie jest rodzaj pozycji, którą po przeczytaniu odkłada się na półkę, można do niej wracać, by dzieci, w sytuacji zagrożenia, potrafiły właściwie ocenić sytuację, zareagować. Nieważne, czy napisze do nich w internecie dorosły człowiek podający się za kolegę w ich wieku, czy „dobry wujek” proponujący dziecku „wspólne zabawy” lub dziwny trener, próbujący brać prysznic razem ze swoimi nieletnimi podopiecznymi. Na końcu „Złego dotyku. Nie!” znalazły się również numery telefonów, pod które dziecko może zadzwonić, gdy poczuje się zagrożone.
Książka otrzymała w serwisie lubimyczytać.pl wysoką średnią ocen 8,3/10. Nie ma jednak jeszcze żadnej opinii – zachęcamy do jej wystawienia pod tym linkiem.
5. „Dziewczyny mają moc. Chcemy być sobą”, Kate T. Parker, Wydawnictwo Wielka Litera
Angielski tytuł książki brzmi „Strong Is the New Pretty”, a jej autorka – fotografka Kate T. Parker – swoimi fotografiami dziewczynek, nastolatek, dowodzi, że w końcu nadszedł czas na to, by zrozumieć, że siła kobiety nie tkwi w jej wyglądzie, a w wewnętrznej wolności, pasji, w tym, że robi to, co kocha najbardziej. Także wtedy, gdy ma kilka lub kilkanaście lat. Parker sama, będąc ośmiolatką, pewnego dnia postanowiła zapisać się do drużyny piłki nożnej i obciąć swoje długie włosy. Jej decyzja nie wywołała większego zdziwienia w rodzinie, w której dziewczynka miała pełną swobodę wyboru swojego hobby czy fryzury. Inaczej natomiast zareagowało jej otoczenie, któremu trudno było przyjąć do wiadomości, że dziewczynka może chcieć zrezygnować „ze swoich pięknych włosów”:
Następnego dnia po obcięciu włosów poszłam z dumą do drugiej klasy. Mój nowy wygląd zrobił piorunujące wrażenie. Wcale nie uważałam, że „nie prezentuję się dobrze”, że „dziewczynki powinny mieć długie włosy” albo, że „nie jestem kobieca”. Wiecie dlaczego? Nigdy nie przyszło mi do głowy, że dziewczynki mają robić to czy tamto, być takie a nie inne albo wyglądać w określony sposób. Nigdy mi nie mówiono, że dziewczynki nie powinny uprawiać sportu, zachowywać się głośno, wszystkiego kwestionować lub strzyc się jak ich bracia. Uwielbiałam to, że rodzice pozwalali mi być sobą. I nadal ich za to kocham.
Parker zaczynała od robienia zdjęć swoim dwóm córkom, potem stwierdziła, że chce pokazać inne odcienie silnej dziewczęcości. Jako że autorka książki jest fotografką, więcej w jej książce można obejrzeć niż przeczytać. W książce zobaczymy więc dziewczynki, które robią to, co im „w duszy gra”: jedne się malują, inne uprawiają balet, grają w rugby, tenisa, siatkówkę, badają świat pod mikroskopem, budują domki na drzewie. Część z nich choruje, są dziewczynki z niepełnosprawnością. Każdy z dziewięciu rozdziałów kończy się na słowach „…znaczy silna”, a jak się zaczyna? Różnie: „kreatywna”, „dzika”, „dobra”, „zdeterminowana”, „radosna”, „niezależna”, „nieustraszona”, „wytrwała”, „pewna siebie”.
Książka otrzymała w serwisie lubimyczytać.pl średnią ocen 7,4/10. Jak pisze o niej Helena_Julia:
Książka Kate T. Parker to pięknie wydany album i świetny prezent dla młodszych i starszych dziewczyn. Ja kupiłam go dla siebie po wcześniejszym wypożyczeniu z biblioteki. Uznałam, że jest to książka, do której chcę wracać i która będzie mi sprawiać radość. I sprawia – otwarcie na dowolnej stronie mnie cieszy i wybranie kilku zdjęć do dzisiejszego posta było bardzo trudne, choć w pewien sposób też bardzo proste. Losowałam je buszując po książce, choć równie dobrze mogłabym wrzucać zdjęcia po kolei. Wszystkie są super.
A jeśli chcecie zobaczyć małą próbkę talentu Kate T. Parker i jedną z bohaterek jej książek, oto ona:
Wyświetl ten post na Instagramie. Post udostępniony przez Kate T. Parker (@katetparker)
Post udostępniony przez Kate T. Parker (@katetparker)
A jakie książki dodalibyście i dodałybyście do naszego zestawienia? Czekamy na Wasze propozycje w komentarzach! Pamiętajcie również, że możecie założyć alert LC na każdą z tych książek!
Artykuł po raz pierwszy ukazał się w sierpniu 2021 roku.
Niniejszym deklaruję, że podpadł/podpadła mi tłumacz(ka)/redaktor(ka)/korektor(ka) książki "Matylda" Roalda Dahla za zdanie: "Oczywiście nie każde dziecko będzie siedzieć godzinami w bibliotece lub trenować liczenie na wielkich cyfrach." Każde dziecko, które zaliczyło szkołę podstawową powinno wiedzieć, że cyfra to znak graficzny, natomiast można liczyć na wielkich LICZBACH.
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Z pewnością serią przeznaczoną dla dziewczyn jest też cała Jeżycjada.
z pewnością nie cała.
Nie wiem, może byłem dzieckiem nietypowym, ale, o ile pamiętam, mnie zawsze było wszystko jedno czy książka była autorki czy autora i czy bohaterem był meżczyzna czy kobieta. Nie ważne czy chodziło o Karolcię szalejącą z magicznym koralikiem, Jasona Bourne'a odkrywającego swoją przeszłość, czy Tereskę i Okrętkę pakujące się w kolejne dziwaczne przygody. Jeśli książka była ciekawa to po prostu była. A jeśli była nudna, to naprawdę nie miało znaczenia kto napisał i kto był bohaterem. Nie przypominam sobie, żebym kiedyś pomyślał, że nie, nie chce mi się tego czytać, bo tam bohaterką jest dziewczynka albo jakaś baba to napisała.
Nie wiem, może byłem dzieckiem nietypowym, ale, o ile pamiętam, mnie zawsze było wszystko jedno czy książka była autorki czy autora i czy bohaterem był meżczyzna czy kobieta. Nie ważne czy chodziło o Karolcię szalejącą z magicznym koralikiem, Jasona Bourne'a odkrywającego swoją przeszłość, czy Tereskę i Okrętkę pakujące się w kolejne dziwaczne przygody. Jeśli książka była...
Mam nadzieję że w niedługim czasie pojawi się również artykuł o boy power
Pojawił się jeszcze raz ten dam artykuł, a boy power jak nie było tak nie ma. Widać, że Pani Anna ma równość w głębokim poważaniu.
Śladami Matki Teresy z Kalkuty. Bardzo ciekawie opowiada o jednej z największych "buntowniczek" naszych czasów. Dla dzieciaków ciekawych świata ;)
Mamy dużo świetnych książek dla dzieci z mocnymi bohaterkami. Moje ulubione to: Duch z Niewiadomic i kolejne cześć oraz Dzika dla dziewczynek 9-10 lat
,,Matylda'' to jedna z najpiękniejszych książek jakie czytałam. Kocham ją nad życie. W niezwykły sposób przedstwia ludzki brak rozsądku i z durzą dawką wspaniałego czarnego humoru. ,,Damy,dziewuchy,dziewczyny'' to też bardzo dobra pozycja napisana bardzo oryginalnie. Czytyałam dość sporo książek z feministycznymi motywami ( głównie dla młodzych ) i z czystym sumieniem mogę polecić też Wielki wybuch, czyli K kontra K[bookLink]160313|Wielki wybuch, czyli K kontra K[/bookLink],Cud Miód Malina[bookLink]4939982|Cud Miód Malina[/bookLink]. Cud Miód Malina[bookLink]4939982|Cud Miód Malina[/bookLink] oraz Mania czy Ania[bookLink]4611357|Mania czy Ania[/bookLink]
,,Matylda'' to jedna z najpiękniejszych książek jakie czytałam. Kocham ją nad życie. W niezwykły sposób przedstwia ludzki brak rozsądku i z durzą dawką wspaniałego czarnego humoru. ,,Damy,dziewuchy,dziewczyny'' to też bardzo dobra pozycja napisana bardzo oryginalnie. Czytyałam dość sporo książek z feministycznymi motywami ( głównie dla młodzych ) i z czystym sumieniem mogę...
Jako dziecko bardzo lubiłam Niezwykła księga hipnotyzmu Molly Moon[bookLink]9980|Niezwykła księga hipnotyzmu Molly Moon[/bookLink], pamiętam, że też chciałam mieć taki talent jak główna bohaterka 😄