Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Rafał Krzysztof Jaworowski
Katarzyna Zyskowska
James Barr
Freida McFadden
Joanna Kuciel-Frydryszak
Anthony Ryan
Marta Nowik
Paweł Beręsewicz
Filip Ilukowicz
You Yeong-Gwang
Najnowsza powieść Miljenka Jergovicia to opowieść o pięciu osobach, które połączyła tajemnicza śmierć Srdy Kapurovej, okrutnie zamordowanej dziewczynki żebrzącej na ulicach Zagrzebia. Opowieści śledczego, nocnego stróża z kostnicy, przypadkowego przechodnia tworzą swoistą kronikę Zagrzebia i jego mieszkańców, zarówno tych rodowitych, jak i przyjezdnych, w tym uchodźców z ogarniętych wojną terenów nowych państw bałkańskich. Burzliwa historia ostatniej dekady XX wieku to czas, kiedy fermentują najprzedziwniejsze poglądy, dochodzą do głosu skrywane namiętności, a codzienność staje się wyrazista aż do bólu. Śmierć Srdy niczym zerwana tama uruchamia lawinową opowieść o meandrach życia w chorwackiej stolicy, która przyciąga jak magnes i wykrzywia oblicza jej mieszkańców jak soczewka.
Powieść, która w przejmujący sposób oddaje przyczyny, przebieg i konsekwencje wojny w byłej Jugosławii. I jest to po prostu piękna książka.
Moja pierwsza przeczytana ksiazka Jergovica. Nie ostatnia. Choć ta pozycja mnie nie porwała a wręcz umeczyla. W drugim rozdziale. Pierwszy był świetny, jasny i wciągający. Drugi ciężki i zniechęcił mnie do przeczytania pozostałych. Możliwe, jak ktoś tutaj napisał, trzeba zacząć czytanie od końca.
Kocioł bałkański to nie tylko tego rodzaju formacja, którą wypełniają ludzi wzajemnie dążąc do mordobicia. To nie tylko mętlik sprzecznych idei, wartości, religii, historii, które stanowią podłoże awantur i nienawistnych bijatyk. To także, a w przypadku tej książki przede wszystkim, sposób obserwowania i uczestniczenia w świecie, który eksponuje odmienność i tą różnicą próbuje zbudować jakiś trwały obraz świata. Tak jakby za pomocą wzajemnie znoszących się materiałów (woda i ogień) można byłoby zbudować coś trwałego. A jednak. Jergovicowi kolejny raz udaje namieszać w głowie. Niewielu jest pisarzy, których co do zasady czytam wszystko i wszystko mi się podoba, co nie jest ani uczciwe względem innych, ani obiektywne, ani też pewnie zgodne z estetycznymi walorami powieści. I pewnie tym razem również przesadzę, ale Srda[…] to książka niemalże kultowa. Po pierwsze niedostępna, chyba, że gdzieś, za jakąś dużą kasę na allegro. Po drugie…. Srda, 14 letnia dziewczynka, niewiadomego pochodzenia, nie żyje już na pierwszych stronach powieści, została bestialsko zamordowana. To właśnie o niej jest ta książka, ale nie dane jest nam poznać Srdy bezpośrednio. Żadna jej myśl, prawie żadne słowo, doświadczenie, odczucie, plany i marzenia nie dotrą do nas, przez co chociaż dużo się o niej dowiemy do samego końca będzie ona postacią jakby ze snu.Zamiast Srdy bezpośrednio poznamy pięciu innych bohaterów, każdy z nich będzie treścią kolejnej opowieści i to za ich pośrednictwem będziemy rozsupływać zagadkę śmierci Srdy, ale nie tylko. Prowadzone śledztwo z kotła tych pięciu opowieści chochlą naszej uwagi wyłowi, co prawda produkt uboczny, ale zawarty jako motyw w każdej czytanej przeze mnie powieści autora, to jest obraz świata, w którym przeciwne wartości, historię, religie i poglądy mogą bez konfliktu istnieć obok siebie, pożywiając się swoimi różnicami dla wspólnego dobra.
Kocioł bałkański to nie tylko tego rodzaju formacja, którą wypełniają ludzi wzajemnie dążąc do mordobicia. To nie tylko mętlik sprzecznych idei, wartości, religii, historii, które stanowią podłoże awantur i nienawistnych bijatyk. To także, a w przypadku tej książki przede wszystkim, sposób obserwowania i uczestniczenia w świecie, który eksponuje odmienność i tą różnicą ...
„Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki” to monumentalna powieść Miljenko Jergovicia. Urodzony w Sarajewie pisarz uznawany jest dziś za jednego z najwybitniejszych twórców chorwackiej literatury, a wszystko to dzięki wnikliwej analizie życia w Jugosławii ostatnich dekad XX wieku i pierwszej dekady wieku XXI.Powieść Jergovicia na pierwszym planie jest historią Srdy Kapurovej – nastoletniej żebraczki nieokreślonej narodowości i niesprecyzowanego wieku, o której nie wiadomo nic poza tym, że regularnie pojawia się na jednym z zagrzebskich skrzyżowań. Tańczy na nim, przeskakuje przed maskami ruszających samochodów, znika w oparach spalin i znów czeka na zielone światło, by za chwilę ponownie ruszyć na prowokującą zabawę z kierowcami. Jedni dziewczynę przeklinają, inni patrzą na nią jak zauroczeni, czekając na kolejny raz, gdy będą mogli obok niej przejechać. Nikt jednak nie podejmuje jakiejkolwiek próby, by dowiedzieć się o Srdzie czegoś więcej.Zainteresowanie jej osobą rośnie dopiero po jej nienaturalnej śmierci. O tym kto ściągnął dziewczynę do opuszczonego mieszkania w jednym z bloków i dlaczego ją zabił, próbują dowiedzieć się kolejne osoby, bezpośrednio lub pośrednio zaangażowane w śledztwo. Lovro Babić, prowadzący tę sprawę bardziej dla siebie samego, niż z wyższej konieczności; Svjetlan Andrassy, założyciel Stowarzyszenia Międzynarodowej Solidarności, dbający o dobre imię Chorwacji i godne życie każdego obcokrajowca, który się w niej znajdzie; Lazar Hranilović, pilnujący martwego, zimnego ciała Srdy, wpatrzony w dziewczynę z rosnącą czułością; Ile Mažar, wciągnięty w morderstwo czystym przypadkiem i zrządzeniem losu, który uczynił z Jugosławii tygiel kulturowy; Toma Wacha, związany z każdym z powyższych własnymi sprawami, a z denatką tym, że jeszcze za jej życia był nią szczerze zauroczony.Każdy z bohaterów powieści przynosi ze sobą swoje własne historie. Snują się opowieści o rodzinach, rodach, przyjaciołach, o emigracji do Niemiec i powrocie z nich, o życiu pod dyktaturą Josipa Tito, który rządził Socjalistyczną Federacją Republik Jugosławii od roku 1953 do 1980, o ustaszach i czetnikach, którzy dawno przestali istnieć oficjalnie, wciąż trwając w żywej pamięci mieszkańców Chorwacji i okolic, szczególnie w latach 90., gdy Bałkanami wstrząsała wojna.Autor w usta i umysły postaci wkłada wspomnienia z własnego dzieciństwa i czasów wczesnej młodości, przedstawiając problemy, jakie trawiły społeczeństwo, najpierw ogólnie jugosłowiańskie, a później konkretnie chorwackie. Opowiada o pierwszych przejawach rosnącego nacjonalizmu, który początkiem lat 90. doprowadził do wojny, która zaczęła się w Chorwacji, a następnie przeniosła i wybuchła całą pełnią w Bośni i Hercegowinie. Wspomina o imionach, które nagle okazały się złe, i domach, które wraz ze zmianą granic zajmowały ziemię innego kraju. Ostatecznie Jergović pisze też o latach powojennych, początku XXI wieku, kiedy to Chorwacja, jako jeden z dwóch bałkańskich krajów, zaczęła żyć zachodnioeuropejskim rytmem, wszystko to co za jej wschodnimi granicami uznając za Europę Wschodnią.Wszystko to sprawia, że „Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki” staje się powieścią wielce oryginalną i niepowtarzalną. Łączy bowiem literacką fikcję z rzeczywistością, wciągającą fabułę z reporterskim zacięciem. Staje się olbrzymim kolażem, który za podstawę ma Chorwację, lecz łączy w sobie elementy wszystkich krajów i narodów byłej Jugosławii.Dziesiątki imion, nazwisk, miejsc, setki szczegółów, którymi ta część Europy żyła przez dziesięciolecia, nie ułatwia co prawda lektury, ale za to dodaje jej wielkiej wartości. Przełom wieków, transformacja ustrojowa i wszystko, co z nimi związane, są u Jergovicia pełnoprawnymi bohaterami tej powieści.A Srda Kapurova, choć najbardziej enigmatyczna z całej książki, jest najważniejszą z nich. Nie tylko ze względów fabularnych. W nastoletniej Srdzie, pragnącej pokazać się światu, który się nią interesował wyłącznie powierzchownie, skumulowany zostaje cały region, z całą swoją historią ostatnich dekad, ze wszystkimi narodami, słabościami, problemami i mnóstwem innych rzeczy, do których nikt nie chce się przyznać tak długo, jak to tylko możliwe.Po bardziej szczegółową recenzję zapraszam do siebie - https://kulturalnynihilista.pl/srda-spiewa-o-zmierzchu-w-zielone-swiatki-miljenko-jergovic-chorwacja-cz-1/
„Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki” to monumentalna powieść Miljenko Jergovicia. Urodzony w Sarajewie pisarz uznawany jest dziś za jednego z najwybitniejszych twórców chorwackiej literatury, a wszystko to dzięki wnikliwej analizie życia w Jugosławii ostatnich dekad XX wieku i pierwszej dekady wieku XXI.Powieść Jergovicia na pierwszym planie jest historią Srdy...
Zabójstwo Srdy staje się przyczynkiem do przedstawienia losów kilku postaci, a przez to pokręconej historii Bałkanów, rozpiętych pomiędzy Zagrzebiem, Sarajewem i Belgradem. Napisane rewelacyjnie - autor ma podobna łatwość snucia opowieści jak mistrz Hrabal. Zanurza się w historie rodzinne, mitologie miejsc i trudną historię tych terenów. Momentami straszną, w innej chwili tragikomiczną bądź wręcz śmieszną.Polecam gorąco wszystkim, którzy Bałkany postrzegają nie tylko poprzez pryzmat dalmatyńskich plaż.
Zabójstwo Srdy staje się przyczynkiem do przedstawienia losów kilku postaci, a przez to pokręconej historii Bałkanów, rozpiętych pomiędzy Zagrzebiem, Sarajewem i Belgradem. Napisane rewelacyjnie - autor ma podobna łatwość snucia opowieści jak mistrz Hrabal. Zanurza się w historie rodzinne, mitologie miejsc i trudną historię tych terenów. Momentami straszną, w innej chwili...
Powieść, która przyniosła Milenko Jergovićowi nagrodę Angelusa za rok 2012. Zawiera w sobie wątek kryminalny, ale w istocie jest skondensowaną historią Jugosławii dla zaawansowanych – albo amatorów, ale z ambicjami. Śmierć w Zagrzebiu młodej dziewczyny, prawdopodobnie Romki, gdzieś z Europy Wschodniej jest pretekstem do przedstawienia losów kilku postaci o pogmatwanych życiorysach i pochodzeniu. Albowiem ich rodzice też nie mieścili się w prostych podziałach jakie ich dzieciom zafundowali nacjonaliści i klerykałowie różnej maści na półwyspie bałkańskim.Co ciekawe – analiza tych życiorysów zawsze zawiera bardziej lub mniej znaczący wątek bośniacki - jak pochodzenia stamtąd (z Sarajewa lub Banja Luki),praca czy przyjaciel z Višegradu. Mamy zatem Serba, eks-policjanta z Zagrzebia, pochodzącego z regionu Lika w Chorwacji, chorwackiego oficera policji, którego rodzina pochodzi z Bośni czy Chorwata z Banja Luki, który uciekła stamtąd w czasie czystek etnicznych, podczas wojny 1992-1995. Do tego jeszcze Czech z Sarajewa oraz … Chorwat z Belgradu. Żeby jeszcze skomplikować ich losy to rodzice tychże np. w czasie wojny byli w partyzantce Tito, by później poprzeć Stalina a finalnie stać się prawosławnymi dewotami. Inni byli faszystowskimi ustaszami albo titowskimi komunistami, którzy odcięli się od chorwackich korzeni. W te historie wplatają się kolejne, pokazujące jak trudno jest zaadaptować się do nowej sytuacji sierotom po Jugosławii – nie pasującym etnicznie lub wyznaniowo (bądź światopoglądowo). Jednocześnie w opowieściach nie da się uniknąć retrospekcji, niestety częściowo nieczytelnych dla osób nie zaznajomionych z tematem (np. konstatacje ojca Luca – Svietlana po śmierci Tity, koledzy Lazara słuchający przemówienia Miloševića czy jego dawny szef nawiązujący do jego imiennika cara Lazara). W tle niepodległa Chorwacja, ze wszystkimi wadami młodych państw, ale i możliwościami zarobienia. I dzięki takim opowieściom, a może przez nie rozwiązanie, które następuje nagle, może przejść niezauważone. Powieść, która będzie się podobać przede wszystkim fanom Bałkanów, tamtejszej historii i kultury oraz … poprzedniej książki autora – „Ruta Tannebaum”.
Powieść, która przyniosła Milenko Jergovićowi nagrodę Angelusa za rok 2012. Zawiera w sobie wątek kryminalny, ale w istocie jest skondensowaną historią Jugosławii dla zaawansowanych – albo amatorów, ale z ambicjami. Śmierć w Zagrzebiu młodej dziewczyny, prawdopodobnie Romki, gdzieś z Europy Wschodniej jest pretekstem do przedstawienia losów kilku postaci o pogmatwanych...
Wybitna książka o wybitnej narracji. Rozproszone watki poszczególnych bohaterów łączą się w Pełnię - obraz życia w dawnej Jugosławii oraz tego czegoś, gdy przestała ona istnieć ku powszechnej zgodzie zamieszkujących ja narodów, które zgodnie zabrały się za wyrównywanie zastarzałych, faktycznych czy wydumanych rachunków. Książka to równie przerażająca, jak i zadziwiająco piękna. Umiejętność opowiadania Jergovič (jeden z moich ulubionych autorów) ma we krwi - jako potomek kultury, gdzie przez stulecia raczej mówiono niż spisywano. Według mnie to arcydzieło, do którego trudno porównać jakąkolwiek polską książkę po 1989 r. U nas tak nie piszą, może także dlatego, że - Bogini dzięki! - nie było u nas takich wojen domowych, jak w Jugosławii w latach 40. i 90. Ale wszystko w sumie przed nami - jesteśmy "i na kursie, i na ścieżce"…Według mnie to najlepsza rzecz Jergovicia - mojego ulubionego autora z obszaru dawnej Jugosławii.
Wybitna książka o wybitnej narracji. Rozproszone watki poszczególnych bohaterów łączą się w Pełnię - obraz życia w dawnej Jugosławii oraz tego czegoś, gdy przestała ona istnieć ku powszechnej zgodzie zamieszkujących ja narodów, które zgodnie zabrały się za wyrównywanie zastarzałych, faktycznych czy wydumanych rachunków. Książka to równie przerażająca, jak i...
Zanim usiadłem by napisać tych kilka słów musiałem zastanowić się, w którą stronę powinien pójść mój komentarz. Czy powinienem zaznaczyć „uwaga: opinia może być spojlerem”? Bo tak naprawdę by faktycznie zachęcić do przeczytania „Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki” Miljenko Jergovicia trzeba by zacząć od końca. Od sedna jakie kryje się w kilkunastu (!) ostatnich zdaniach tej powieści. Cała reszta książki jest próbą analizy Jergovicia, od razu zaznaczam: niejasnej, celowo utrudnianej przez zagrzebskiego pisarza, schowanej pod wielopiętrową opowieścią snutą z różnych punktów widzenia.Ktoś zabija w okrutny sposób romską dziewczynkę bywająca tam i ówdzie na ulicach Zagrzebia. Mamy jej domniemaną tożsamość: Srda Kapurova i w zasadzie to wszystko.Rozpocznie się śledztwo, przecież musi. W „normalnym” kraju / miejscu przyniosłoby pewnie różne odpowiedzi, powstała by chociaż baza informacji służąca późniejszym dochodzeniom. Tylko, jak niezmordowanie pokazuje to Jergović, my nie jesteśmy w normalnym państwie…To właściwie gdzie jesteśmy? Kim są ludzie tworzący to zbiorowisko?W Polsce mamy regularnie przetaczające się burze dotyczące naszej przeszłości. Jak należy ją oceniać, co można powiedzieć o jej uczestnikach? Czytając „Srdę…” pomyślałem, jak okropnie jesteśmy rozpieszczeni. Mimo wielowiekowych, wspólnych tradycji tworzących państwowość, mimo naszej całkiem dużej jednolitości językowej my wciąż szukamy problemu gdzieś indziej. W tych co nam krzywdę robili.Warto przy tym zerknąć do Jergovicia. Uzmysłowić sobie jakie traumy potrafili wyhodować sobie ludzie żyjący niedaleko stąd, w naszym kręgu kulturowym. Autor „Srdy…” chowa się za narratorami jakich wymyślił, momentami posuwa się do błazenady i ja go rozumiem. Gdyby chciał być szczery i dokonać pełnej konfrontacji z przeszłością państwa / krainy / miasta z jakich pochodzi to mogłoby to być nie do przełknięcia.To niełatwa lektura. Przypomina trochę balansowanie nad przepaścią lub co bardziej do mnie przemawia przekraczanie niebezpiecznej granicy. Gdzieś w trakcie powieści pada zdanie: „jeśli zabójca dziewczynki nie zostanie skazany, wszyscy znajdziemy się trochę bliżej piekła”. Domyślacie się zapewne czego granicę miałem na myśli.
Zanim usiadłem by napisać tych kilka słów musiałem zastanowić się, w którą stronę powinien pójść mój komentarz. Czy powinienem zaznaczyć „uwaga: opinia może być spojlerem”? Bo tak naprawdę by faktycznie zachęcić do przeczytania „Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki” Miljenko Jergovicia trzeba by zacząć od końca. Od sedna jakie kryje się w kilkunastu (!) ostatnich...
Zijuantanejo (6/10):Zanim usiadłem by napisać tych kilka słów musiałem zastanowić się, w którą stronę powinien pójść mój komentarz. Czy powinienem zaznaczyć „uwaga: opinia może być spojlerem”? Bo tak naprawdę by faktycznie zachęcić do przeczytania „Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki” Miljenko Jergovicia trzeba by zacząć od końca. Od sedna jakie kryje się w kilkunastu (!) ostatnich zdaniach tej powieści. Cała reszta książki jest próbą analizy Jergovicia, od razu zaznaczam: niejasnej, celowo utrudnianej przez zagrzebskiego pisarza, schowanej pod wielopiętrową opowieścią snutą z różnych punktów widzenia.Ktoś zabija w okrutny sposób romską dziewczynkę bywająca tam i ówdzie na ulicach Zagrzebia. Mamy jej domniemaną tożsamość: Srda Kapurova i w zasadzie to wszystko.Rozpocznie się śledztwo, przecież musi. W „normalnym” kraju / miejscu przyniosłoby pewnie różne odpowiedzi, powstała by chociaż baza informacji służąca późniejszym dochodzeniom. Tylko, jak niezmordowanie pokazuje to Jergović, my nie jesteśmy w normalnym państwie…To właściwie gdzie jesteśmy? Kim są ludzie tworzący to zbiorowisko?W Polsce mamy regularnie przetaczające się burze dotyczące naszej przeszłości. Jak należy ją oceniać, co można powiedzieć o jej uczestnikach? Czytając „Srdę…” pomyślałem, jak okropnie jesteśmy rozpieszczeni. Mimo wielowiekowych, wspólnych tradycji tworzących państwowość, mimo naszej całkiem dużej jednolitości językowej my wciąż szukamy problemu gdzieś indziej. W tych co nam krzywdę robili.Warto przy tym zerknąć do Jergovicia. Uzmysłowić sobie jakie traumy potrafili wyhodować sobie ludzie żyjący niedaleko stąd, w naszym kręgu kulturowym. Autor „Srdy…” chowa się za narratorami jakich wymyślił, momentami posuwa się do błazenady i ja go rozumiem. Gdyby chciał być szczery i dokonać pełnej konfrontacji z przeszłością państwa / krainy / miasta z jakich pochodzi to mogłoby to być nie do przełknięcia.To niełatwa lektura. Przypomina trochę balansowanie nad przepaścią lub co bardziej do mnie przemawia przekraczanie niebezpiecznej granicy. Gdzieś w trakcie powieści pada zdanie: „jeśli zabójca dziewczynki nie zostanie skazany, wszyscy znajdziemy się trochę bliżej piekła”. Domyślacie się zapewne czego granicę miałem na myśli.-----------------------------------------------------Nobliszka (0/10)No i się poddałam. Nie dałam rady. Może pora roku nie taka, a może ja nie dojrzała jeszcze, albo niedouczona? Doceniam urodę tej książki, urodę zimną, naderwaną, nadpsutą a ja teraz mam ochotę na piękno, na bajkę, na ciepło, na kocyk i herbatę z sokiem malinowym.Notowałam imiona, nieznane, trudnowymawialne: Lazar, Srda, Stoja, Vuk, Bolan, Nada… Zapamiętywałam historie. Tę o Aleksandrze, ojcu Lazara, który był wariatem dopóki nie mówił. Tę o Lazarze, który zgolił wąsy aby nie wyglądać na Serba. Te o młodzieży hercegowińskiej, albańskiej, bośniackiej i dalmatyńskiej ciągle spragnionej zabawy. I o Nikoli Tesli, który i w tej książce ma swoje dwie sekundy. To wszystko jednak było dla mnie za trudne i za ciężkie. Ale nie mówię koniec, nie. Zawieszam tylko czytanie, dokończę za jakiś czas, może na wiosnę? A może latem?
Zijuantanejo (6/10):Zanim usiadłem by napisać tych kilka słów musiałem zastanowić się, w którą stronę powinien pójść mój komentarz. Czy powinienem zaznaczyć „uwaga: opinia może być spojlerem”? Bo tak naprawdę by faktycznie zachęcić do przeczytania „Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki” Miljenko Jergovicia trzeba by zacząć od końca. Od sedna jakie kryje się w...
Nie potrafię się zachwycić. Dobre momenty, ciekawe fragmenty, ale ogólnie dłużyzna, która nie potrafi mnie wciągnąć . Nie daję rady przebrnąć do końca, gdzie wszystko się do końca splecie i wyjaśni. Dla mnie za późno.
Choćby człowiek nie wiem jak chciał zapomnieć rzecz brzydką lub straszną, zawsze mu o niej przypomną.
(…) jego dystans był z tych, co czynią człowieka w oczach innych tępym jak nóż, pod którym kruszy się chleb. Tak tępym, że wszyscy dają mu spokój, nawet wtedy, kiedy jest potrzebny, kiedy jest podejrzany, albo kiedy nie ma nikogo poza nim.
(…) jego dystans był z tych, co czynią człowieka w oczach innych tępym jak nóż, pod którym kruszy się chleb. Tak tępym, że wszyscy dają mu s...
Bywa tak, że niekiedy, całkiem przypadkowo, jakieś słowa są mocniejsze od innych i od wszystkich racjonalnych ludzkich motywów.