Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Kamil Janicki
Marek Aureliusz
Katarzyna Woźniak
Rafał Kosik
Gustaw Morcinek
Paweł Beręsewicz
Katarzyna Puzyńska
Michał Łuczyński
M.A. Kuzniar
Anthony Ryan
Urzekające mrocznym nastrojem, bazującym na lękach przed nieznanym, Motyle Zła to zbiór sięgający w stronę klasyki grozy i mitów Cthulhu. Wraz z masą historycznych i literackich smaczków, powinny zadowolić każdego zagorzałego fana twórczości H.P. Lovecrafta.Niezwykła kompozycja światów – od zniszczonej klimatycznym kataklizmem Ziemi, gdzie obce istoty usiłują za pomocą radia, wejść w kontakt z rasą ludzką, poprzez udokumentowane historycznie przypadki spotkań z obcymi cywilizacjami na terytorium ZSRR, aż po Krainy Snów, z tajemniczymi miastami, których rychły upadek zwiastuje śpiew pustynnych ghuli.Te opowiadania różni w zasadzie wszystko, lecz łączy jeden pierwiastek, element Nienazwanego, przedwiecznego Zła. Obojętnie, czy jest ono obecne w historii tajemniczej karety, przemierzającej ulice Paryża u zarania Rewolucji Francuskiej, czy też pomieszkuje w kryptach francuskiego kościoła, zwiastując nadejście Przedwiecznych w bluźnierczym apokryfie Apokalipsy Świętego Jana… Subtelny mrok, obecny jest w każdej z tych historii i jedynie jeśli odważysz się popatrzeć uważnie na Motyle Zła, będziesz w stanie odkryć ich znaczenie… Jednak uważaj! Byli już tacy przed tobą. Dziś wspomina się o nich szeptem i uważnie spoglądając przez ramię, zniknęli bowiem w dość niezwykłych i makabrycznych okolicznościach.ZAWARTOŚĆ1. Łazarze2. Mała, chińska osobowość3. Bracia4. Geometria Przestworzy5. Bibliotekarze6. Piasecznicy7. Metro8. Nawiedzony, nawiedzona9. Zaginiony
Ten zbiór jest dla mnie naprawdę trudny do oceny. Dlaczego? Obok kilku opowiadań, które określiłbym jako bardzo dobre, zahaczające wręcz momentami o coś więcej (zwłaszcza utrzymane w stylu weird fenomenalne "Nawiedzony, nawiedzona" - miażdżące klimatem, intrygujące),znajdują się tu również teksty, które mnie kompletnie nie zainteresowały, i którym, w moich oczach, czegoś brakuje. Kwestia jest taka - czy na ocenę bardziej rzutować będą momenty lepsze, czy jednak te gorsze? Ostatecznie wydaje mi się, że te highlighty sprawiają, że "Motyle zła" warto przeczytać, ja jednak po lekturze nie mogłem pozbyć się wrażenia, że jest to zbiór zbyt nierówny, by przyjemność płynąca z lektury była nieskażona pewnym rozczarowaniem.
Ten zbiór jest dla mnie naprawdę trudny do oceny. Dlaczego? Obok kilku opowiadań, które określiłbym jako bardzo dobre, zahaczające wręcz momentami o coś więcej (zwłaszcza utrzymane w stylu weird fenomenalne "Nawiedzony, nawiedzona" - miażdżące klimatem, intrygujące),znajdują się tu również teksty, które mnie kompletnie nie zainteresowały, i którym, w moich oczach, czegoś...
Za takie opóźnienia z patronatem powinienem sobie sam w mordę strzelić, zakopać a ziemie posolić.Wstyd mi jak cholera, nawet jeśli w trakcie premiery byłem na emigracji. Ten zbiorek już dawno powinien dostać to na co zasługuje; a zasługuje na wszystko co najlepsze."Motyle zła" to kolejny projekt od Jarka Klonowskiego. Autor z pewnością wam znany tym bardziej że debiut grozowy ma już za sobą ("zimna fala", DH, 2019) a w tym roku oprócz wyżej omawianego wydał zbiór "głos morza" w DH. Jarek tworzy także studio grozy i działa aktywnie zawsze gdzieś w okolicy, więc raczej na niego wpadliście przeglądając grozowe grupy.Będę się chwalił i zgrywał bufona ale cóz. Dłuższą chwile temu Tomek szef horroru masakry poprosił mnie o zdanie czy warto wydawać motyle zła.Po zapoznaniu się nie miałem nawet na chwile wątpliwości że to jest to; że to zbiorek któremu warto dać szanse i który może spodobać się nie tylko fanom weirdu, ostrej grozy ale i czytelnikom którzy dopiero planują rozpoczęcie swojej przygody z horrorem.Klonowski pisze zachwycająco i tak jak Wojtek Gunia, uważam że jest niedocenionym skarbem polskiego weirdu. Odnajdziecie tu opowiadania z dawno zaniedbanych kościelnych podziemi, z miast pływających po wydmach, z dalekiego wschodu, ale i miejsc nam bliskich. Wszystkie one są zróżnicowane i poza małym wyjątkiem dwóch opowiadań nie łączą się ze sobą poza wspaniałą duszną atmosferą.Moimi ulubionymi są "Łazarze" i "Bibliotekarz". Podczas lektury miałem wrażenie że coś za mną chodzi, odwróciłem się a to ludzkie pojęcie przechodziło jakie te opowiadania są dobre. Nie ma co zdradzać fabuły bo to nie o to w tym chodzi ale czytając je możecie poczuć się jakbyście stali w krypcie a ktoś za wami dyszał wam do ucha. Skręca i wykręca.Cieszę się że mogłem przyczynić się do wydania tego i cieszę się że mamy tak zdolnych autorów jak Jarek. Znajdzie się pewno ktoś kto sie dojebie że moje recenzje są w większości pozytywne ale cóz; dobrych autorów trzeba zawsze promować.
Za takie opóźnienia z patronatem powinienem sobie sam w mordę strzelić, zakopać a ziemie posolić.Wstyd mi jak cholera, nawet jeśli w trakcie premiery byłem na emigracji. Ten zbiorek już dawno powinien dostać to na co zasługuje; a zasługuje na wszystko co najlepsze."Motyle zła" to kolejny projekt od Jarka Klonowskiego. Autor z pewnością wam znany tym bardziej że debiut...
„Motyle zła” – Jarosław Klonowski.W dniu kiedy zacząłem pisać tę recenzję, gruchnęła na grozowy fandom druzgocąca wiadomość o tym, że wydawnictwo Horror Masakra kończy swoją działalność ☹. Mimo, że gro tytułów wydawanych przez Tomka Siwca to zdecydowanie nie moje klimaty, jednak kilka książek od niego mam i całkiem mi się podobały. „Motyle zła” także wliczam do tej gromady, bo Jarek Klonowski w tym krótkim zbiorze opowiadań pokazał, że uwielbia bawić się w pisanie i wychodzi mu to dobrze.Kiedy przedpremierowo zobaczyłem okładkę i poznałem tytuł tego zbioru wiedziałem, że to będzie coś dla mnie. Chociaż podczas lektury kilka razy dałem się zaskoczyć, bo założyłem sobie, nie wiem czemu, że to będzie czysta groza i to w lovecraftowskim stylu. A tu, oprócz klasycznych tekstów osadzonych w horrorze, mamy także science fiction, a nawet fantasy. Oczywiście pradawne, potężne zło czai się zawsze gdzieś w tle, ale niespecjalnie ma ochotę się pojawić, i pozostaje jedynie tłem, lub ewentualnie początkowym katalizatorem historii. Autor serwuje nam prawdziwy misz-masz bohaterów, lokacji i czasów, w których dzieją się poszczególne opowiadania. Wspólnym mianownikiem wielu z nich jest tajemnicza Infamia, czyli Ziemia przyszłości. Planeta skuta lodem, gdzie nie może być, i nie ma życia. Mimo tego pewne osoby postanawiają ją odwiedzać. Poznamy historię pilota frachtowca towarowego który udaje się w rutynowy lot nad Infamią. Nie będzie to jednak ani prosty ani miły przelot. Były żołnierz, człowiek odważny i obyty w trudach życia i walki stanie się świadkiem czegoś, co zmieni jego pogląd na otaczający go świat. Do Infamii kursuje także tajemnicze metro. Nikt nie wie po co, ani gdzie się zatrzymuje, ponieważ ci, którzy wsiadają do niego, nigdy z krainy wiecznego lodu nie wracają…Odwiedzimy Francję, a konkretnie pewien klasztor w Autun, w którego piwnicach i kryptach czai się coś potężnego i pradawnego. Młody ksiądz zostaje tam zaproszony aby pomóc w zdobyciu informacji o pewnym artefakcie, odkrytym przypadkiem w świątyni. Ale zarówno sam klasztor, jak i całe miasteczko, wręcz przesiąknięte są tajemnicami i mrocznymi historiami, sięgającymi wiele lat wstecz. Dla fanów Lovecrafta, alchemii i kościelnych tajemnic absolutny must read! Autor zabierze nas także do Polski – spędzimy jakiś czas w Grudziądzu, gdzie główny bohater zacznie zgłębiać historię grudziądzkiego zamku oraz tuneli pod nim. Tuneli, w których systematycznie, od lat giną bezdomni szukający tam schronienia. O dziwo nikt specjalnie się tym nie interesuje, może oprócz pewnego tajemniczego dżentelmena, który usilnie próbuje zaprzyjaźnić się z naszym protagonistą. Moim zdaniem, to najlepsze opowiadanie tego zbioru. Autor snuje niespiesznie arcyciekawą historię, a finał i poziom weirdu – myślę, że nawet Wojtek Gunia nie powstydziłby się tego tekstu.Oprócz mnogości miejsc, Jarek zadbał także o interesujące rozmieszczenie poszczególnych tekstów na osi czasu. Czasem jesteśmy w XIX wieku, i razem z żołnierzem Armii Czerwonej staramy się rozwikłać zagadkę zaginięcia pewnego porucznika. Wraz z biegiem historii robi się coraz dziwniej, ja osobiście momentami miałem skojarzenia z Górami Szaleństwa Lovecrafta. Rozległe stepy Mongolii i Chin, mroźne bezkresy, dziwne zaginięcia ludzi, a także naprawdę konkretny romans historii z pewną bardzo znaną kryptydą… świetny tekst, nadający się zdecydowanie na coś dłuższego.Nie chcę opisywać tutaj wszystkiego bo uważam, że ten zbiór ma w sobie pewną magię. Różnorodność to jego zdecydowany atut, a autor ma talent do snucia tak dziwnych i rozstrzelonych tematycznie historii, które mimo to wciągają bez reszty i aż chciałoby się więcej. I tu płynnie przejdźmy do minusów, a właściwie jednego zasadniczego…Co mi się nie podobało? Zawiodłem się długością większości tekstów. Kiedy opowieść nas wciąga, a praktycznie każdą przeczytałem z zapartym tchem – autor ją kończy. Czasem lepiej, czasem gorzej, ale w każdym przypadku, moim zdaniem zbyt szybko. Te opowiadania mają potencjał do rozwinięcia ich w powieści. Są dobrze przemyślane, ciekawe, posiadają dobre tempo i interesujących bohaterów. Mam wrażenie, że Jarek Klonowski potraktował ten zbiór opowiadań jak swojego rodzaju test na czytelniku. Rzuca nam kąsek i patrzy na naszą reakcję. W moim przypadku zawsze była taka sama, pożerałem go w mgnieniu oka, i oszalały rozglądałem się wokół w poszukiwaniu kolejnego. I oby moje podejrzenia były słuszne, bo w innym przypadku wyszłoby na to, że autorowi nie starcza amunicji na dłuższe opowiadania. W co osobiście wątpię. Jeśli macie dwa wolne wieczory, i chcielibyście poczuć urozmaiconą grozę, której akcja skacze po kontynentach i strefach czasowych jak szalona, to jest to zbiór dla was. Są momenty, są dobre zwroty akcji i solidne podstawy do tego by sądzić, że autor lubi, chce i umie przestraszyć. Bez tandetnych zabiegów i wagonów z flakami. Tu króluje klimat, spokojna, nieraz wręcz ślimacząca się akcja, która jednak w odpowiednich momentach potrafi wywołać szybsze bicie serca i sporo przemyśleń. Angażuje czytelnika, z jednej strony chce się już kolejnego tekstu, z drugiej poprzednie nadal gdzieś tam się z tyłu głowy mielą i nie dają o sobie zapomnieć. I o to w tym chodzi.
„Motyle zła” – Jarosław Klonowski.W dniu kiedy zacząłem pisać tę recenzję, gruchnęła na grozowy fandom druzgocąca wiadomość o tym, że wydawnictwo Horror Masakra kończy swoją działalność ☹. Mimo, że gro tytułów wydawanych przez Tomka Siwca to zdecydowanie nie moje klimaty, jednak kilka książek od niego mam i całkiem mi się podobały. „Motyle zła” także wliczam do tej...
"Motyle zła" to zbiór dziewięciu opowieści autorstwa Jarosława Klonowskiego. Każde jest zamkniętą, niezależną historią i rozgrywa się w zupełnie innym świecie. Część zabiera nas w odległą przyszłość, a część w przeszłość. Niektóre mówią o naszym świecie, a reszta o zupełnie innym. To, co je łączy, to nastrój grozy i niepokoju. Szczególnie że większość z nich opowiedziana jest w pierwszej osobie. Dzięki temu mamy wrażenie, jakbyśmy sami uczestniczyli w wydarzeniach lub słuchali opowieści kogoś, kto je przeżył.Nie wszystkie opowiadania mnie zachwyciły, ale całość czytało mi się bardzo dobrze. Pierwsze – "Łazarze" przedstawia historię księdza Pierra Cacazeville’a, odwiedzającego małą parafię w dziwnym miasteczku. Wkrótce po przybyciu okazuję się, że nie tylko miasteczko jest dziwne. Jego mieszkańcy również nie należą do sympatycznych, a kościół skrywa w swoich podziemiach straszną tajemnicę. Ta opowieść jest jedną z mroczniejszych i najbardziej skojarzyła mi się z twórczością P. H. Lovecrafta. Nawiązania do stylu Samotnika z Providence są subtelne, aczkolwiek widoczne. To właśnie ta opowieść zrobiła na mnie największe wrażenie.W opowiadaniach "Mała, chińska osobowość", "Geometria przestworzy" i "Metro" przenosimy się do mroźnej Infamii, a w "Piasecznikach" na gorącą pustynię. Zwiedzimy jednak nie tylko odległe fantastyczne światy, ale też współczesne miasta takie jak moja rodzinna Bydgoszcz. Niezależnie jednak od miejsca, zawsze powinniśmy mieć się na baczności, bo od utraty zmysłów może nas dzielić jedna chwila. Jak w opowiadaniu "Nawiedzony, Nawiedzona", po którego przeczytaniu byłam równie zaskoczona i przerażona, co główny bohater.Książka ta jest idealna na jesienne wieczory, gdy szybko robi się ciemno, a za oknem hula wiatr. Przy takiej aurze nic tylko usiąść z jakimś opowiadaniem grozy i oddać się czytaniu. Jeśli coś zabębni o szyby albo zawyje w kominie, można się nieźle wystraszyć. Dodam jeszcze, że okładka opowiadań "Motyle zła" jest fantastyczna – doskonale komponuje się z treścią. Zdjęcie w internecie nie oddaje w pełni jej piękna.Polecam te opowiadania wszystkim, którzy mają odwagę oderwać się na chwilę od naszej rzeczywistości i zajrzeć za zasłonę mroku.
"Motyle zła" to zbiór dziewięciu opowieści autorstwa Jarosława Klonowskiego. Każde jest zamkniętą, niezależną historią i rozgrywa się w zupełnie innym świecie. Część zabiera nas w odległą przyszłość, a część w przeszłość. Niektóre mówią o naszym świecie, a reszta o zupełnie innym. To, co je łączy, to nastrój grozy i niepokoju. Szczególnie że większość z nich opowiedziana...
"Motyle zła", to dość nieoczywisty, na pierwszy rzut oka, zbiór opowiadań Jarka Klonowskiego. Autor zabiera nas w bardzo weirdowskie rejony, pełne niepokojących miejsc i ludzi uwikłanych w historie, z których nie wychodzi się w pełni rozumu. Jeśli w ogóle się z nich wychodzi.Stare krypty w podziemiach francuskiego kościoła, miasto pośrodku piekielnej pustyni, rudera grudziądzkiego kina, zmrożone mongolskie stepy, nawiedzony kruszwicki pustostan - niesamowita kompozycja miejsc, wręcz osobnych światów, a każde z nich w innym wymiarze czasowym. Nie można oprzeć się wrażeniu obecności lovecraftowskiego wpływu na pióro Autora, co jest sporym plusem. Ale zimnofalowe nawiązania są moim zdaniem jeszcze większym atutem. Mroczna, zawieszona gdzieś pomiędzy jawą a snem, lekko schizofreniczna kompozycja, odprężająco pochłaniająca, idealnie wpisująca się w aktualny jesienny splin.
"Motyle zła", to dość nieoczywisty, na pierwszy rzut oka, zbiór opowiadań Jarka Klonowskiego. Autor zabiera nas w bardzo weirdowskie rejony, pełne niepokojących miejsc i ludzi uwikłanych w historie, z których nie wychodzi się w pełni rozumu. Jeśli w ogóle się z nich wychodzi.Stare krypty w podziemiach francuskiego kościoła, miasto pośrodku piekielnej pustyni, rudera...
Klimat tej antologii to jej główny atut. Są gorsze i lepsze opowieści, ale jest też parę świetnych. Nie będę pisała, których, żeby niczego nie sugerować.Polecam, idealna lektura na jesienne ciemności.
To zbiór dziewięciu opowiadań utrzymanych w nurcie weird fiction, w których znajdziemy ogrom odniesień intertekstualnych do klasycznej grozy i mitologii Cthulhu.Są bardzo klimatyczne i mroczne. Odrębne światy i różne perspektywy czasowe, ale łączy je jedno - lęk przed nieznanym, nienazwanym, odwiecznym złem. Wciągają i wzbudzają niepokój.Nie brak tu smaczków dotyczących zdarzeń historycznych czy popkultury. Trafimy tu do początków Rewolucji Francuskiej, do małej chińskiej miejscowości w 2032 roku, do Filadelfii w 2136 roku czy na tereny ZSRR. Osobliwe miejsca owiane złowieszczą aurą, plugawe istoty, tajemnicze zaginięcia, osamotnieni, straumatyzowani ludzie... Każdemu tu, co innego przypadnie do gustu. Moim ulubionym opowiadaniem są "Łazarze "- Autun, ponure miasto, wiara w legendy jest żywa, stary i niszczejący klasztor, a w kryptach...Różnorodność tematyczna robi wrażenie, autorowi nie brakuje wyobraźni.Całkiem fajny zbiór dla lubiących grozę.
To zbiór dziewięciu opowiadań utrzymanych w nurcie weird fiction, w których znajdziemy ogrom odniesień intertekstualnych do klasycznej grozy i mitologii Cthulhu.Są bardzo klimatyczne i mroczne. Odrębne światy i różne perspektywy czasowe, ale łączy je jedno - lęk przed nieznanym, nienazwanym, odwiecznym złem. Wciągają i wzbudzają niepokój.Nie brak tu smaczków dotyczących...
"Motyle zła" Jarosława Klonowskiego to bardzo weirdowy zbiór opowiadań, zwłaszcza dla mnie, bo nie jestem zbyt dużym fanem tego podgatunku literatury grozy. Generalnie rzadko czytam weird-fiction, dlatego trudno mi porównać tą antologię do innych (nie jest to jednak powód, bym dawał mu niską ocenę). Było kilka fajnych, wciągających opowiadań. Niektóre trochę mnie zmęczyły. Niemniej uważam, iż warto jednak przeczytać ten zbiór i wspierać kolejnego, zdolnego, polskiego pisarza horrorów. Dobrej literatury z kraju nad Wisłą nigdy dość :)P.S. Mały plusik za ładną, minimalistyczną ilustrację na okładce.Ogólna ocena 6,5/10
"Motyle zła" Jarosława Klonowskiego to bardzo weirdowy zbiór opowiadań, zwłaszcza dla mnie, bo nie jestem zbyt dużym fanem tego podgatunku literatury grozy. Generalnie rzadko czytam weird-fiction, dlatego trudno mi porównać tą antologię do innych (nie jest to jednak powód, bym dawał mu niską ocenę). Było kilka fajnych, wciągających opowiadań. Niektóre trochę mnie...
Dodaj cytat z książki Motyle zła