Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Robert M. Wegner
Eckart Frahm
Fiodor Dostojewski
Marta Łabęcka
Daniel Kahneman
Ivy Fairbanks
Kotomi Li
Mieczysław Gorzka
Przemysław Piotrowski
Filip Ilukowicz
Najsłynniejsza powieść autorki bestsellerowego Śpiewajcie, z prochów, śpiewajcie i zarazem pierwszej kobiety, która dwukrotnie otrzymała prestiżową National Book Award.Nad Zatoką Meksykańską formuje się huragan, który już wkrótce zagrozi życiu setek tysięcy ludzi. W przybrzeżnym miasteczku Bois Sauvage w stanie Missisipi czternastoletnia Esch i jej trzej bracia próbują zebrać zapasy jedzenia, na próżno szukając przy tym pomocy u ojca alkoholika, którego nigdy nie ma w pobliżu. W młodej dziewczynie narasta strach, zwłaszcza gdy dowiaduje się, że zaszła w ciążę.Dwanaście dni, podczas których rozgrywa się akcja powieści, stanowi bolesną próbę spojrzenia na samotność oraz brutalną codzienność, która w obliczu Huraganu Katrina pokazuje nam swoje najbrudniejsze barwy.
Obawiałam się powieści Jesmyn Ward. Dlaczego? Miałam ogromne oczekiwania w stosunku do jej poprzedniej, bestsellerowej „Śpiewajcie z prochów, śpiewajcie„. Czas spędzony z jej lekturą nie był zły, ale mając tak dużą nadzieję na niezapomnianą lekturę, lekko się rozczarowałam. Z drżącym sercem podeszłam do „Zbierania kości” i … Mili państwo, ta powieść jest kapitalna! Porwała mnie od samego początku i trzymała swoją szczęką do końca, nie wypuszczając ani na chwilę. W przybrzeżnym miasteczku w stanie Missisipi, mieszka pięcioosobowa rodzina. Czternastoletnia Esch, jej dwóch starszych braci i jeden młodszy, próbują jakoś żyć. Ich rzeczywistość pokrywa całun brudu i szarości, ponieważ ze strony ojca uzależnionego od alkoholu nie mają wsparcia. Starsi bracia rozwijają swoje małe pasje zdefiniowane przez środowisko, w którym żyją, i myślą o wielkich, jak na ich możliwości, marzeniach. Pragnienie Esch jest bardzo przyziemne, ludzkie. To potrzeba bliskości, akceptacji i miłości. Droga, którą wybierze, wtłoczy ją w koleiny niepewności i strachu. Rodzinie, jak i ludności miasteczka, zagraża formujący się nad Zatoką Meksykańską huragan. Katrina obnaży wszystkie nadciągnięcia, słabe konstrukcje, jak i największe sekrety, brudy oraz brutalną rzeczywistość. W jej obliczu każdy będzie malutki i słaby jak zapałka łamiąca się pod niewielkim naporem. Powieść Jesmyn Ward jest bardzo niepokojąca. Nie ma w niej miejsca na komfort. To nie jest gładka i przyjemna historia, a wprost przeciwnie. Szorstka, brudna, ostra, momentami ropiejąca. Nad fabułą cały czas unosi się napięcie i niepewność jutra. Autorka w taki sposób ją zbudowała, że miałam poczucie obserwowania rozwoju akcji z lotu ptaka, a tylko momentami mogłam być ich bezpośrednim świadkiem. W tych chwilach byłam bardzo blisko wydarzeń i niemal na własnej skórze mogłam poczuć emocje targające bohaterami. Bardzo lubię powieści, które trzymają mnie w swoich szponach. To są powieści, które szarpią bebechami, wywracając je do góry nogami. Momentami chciałoby się nawet dać im upust, dosłownie wyrzucić je z siebie. Jesmyn Ward wspaniale odmalowała mizerne życie rodziny, a zwłaszcza dzieci, które nie mają rodzicielskiego wsparcia. Ich przyszłość nie jawi się w jasnych barwach, zaś w obliczu niszczycielskiego żywiołu rozpada się jak domek z kart. Zebrać i uzdrowić pogruchotaną psychikę będzie niezmiernie trudno. Niezwykle podoba mi się stworzony klimat, kreacja bohaterów oraz środowiska i miejsca, w którym przyszło im żyć. Jako miłośniczka psów miałam wewnętrzny opór przed niektórymi scenami i myślę, że dla niektórych czytelników mogą być one bolesne. Jednak uważam, że warto dać się porwać tej historii, pomimo tego, że przywiera jak błoto i wnika w każdy por skóry. Świetna proza! PS Po raz kolejny zostałam utwierdzona w przeświadczeniu, że nie wolno rezygnować z prozy autorów, z którą pierwszy kontakt nie był do końca satysfakcjonujący. www.naczytniku.com
Brutalne życie biednej społeczności i walka z nieokiełznianym żywiołem. Warto się dokształcić i nie oceniać pochopnie ludzi, gdy nie żyje się ich życiem... Łatwo jest osądzać oglądając wiadomości w ciepłym domku pod kocykiem. "Dlaczego oni zostali?" Dlatego...Daję mocną siódemkę.
Nie jest to łatwa książka. Motywem przewodnim jest macierzyństwo w różnych odsłonach, z wszystkimi blaskami i cieniami, bez upiększania, bez lukrowania. Jest dobra, ambitna, wielowymiarowa, mam wrażenie, że świetna jako podstawa do dyskusji na temat rodzicielstwa. Mnie mimo wszystko zabrakło czegoś, co mnie zachwyci.
Niestety, moje pierwsze spotkanie z Jesmyn Ward okazało się wyjątkowo nieudane. Nic mi się nie podobało w „Zbieraniu kości”, a rzadko się zdarza, żebym miała problem ze znalezieniem w książce chociaż jednego pozytywu. Tutaj szukam i... nic. Nie poczułam cienia sympatii do żadnego z bohaterów, historia mnie nie zaciekawiła (przeklęte duo: brat głównej bohaterki i jego pies = 70% fabuły),nikomu nie kibicowałam i tak naprawdę ani przez chwilę nie zaczęło mnie obchodzić, co będzie dalej. Finał również okazał się mocno poniżej oczekiwań i na pewno warto, żebyście mieli świadomość przed rozpoczęciem lektury, że to NIE JEST książka o huraganie. No, może o takim metaforycznym. Trochę.Ale ok, powiedzmy, że to tylko subiektywne odczucia. Niestety, w „Zbieraniu kości” jest też obiektywny zgrzyt: narracja 12-letniej Esch. Problem z budowaniem postaci stary jak świat, czyli autorka obsadza w roli narratorki małą dziewczynkę, a potem daje jej dojrzałe przemyślenia o świecie, życiu i jego trudnościach, a nawet o seksualności. Przepraszam, ale dla mnie to fuckup nie do zaakceptowania. Zupełnie nie rozumiem zachwytów nad Jesmyn Ward. Czyżby bookinflu znowu mnie nabrały?
Niestety, moje pierwsze spotkanie z Jesmyn Ward okazało się wyjątkowo nieudane. Nic mi się nie podobało w „Zbieraniu kości”, a rzadko się zdarza, żebym miała problem ze znalezieniem w książce chociaż jednego pozytywu. Tutaj szukam i... nic. Nie poczułam cienia sympatii do żadnego z bohaterów, historia mnie nie zaciekawiła (przeklęte duo: brat głównej bohaterki i jego pies...
Jest w tej książce coś obleśnego i zastanawiam się na ile było to zamiarem i celowym zabiegiem autorki...Książka opowiada o patologicznej rodzinie składającej się z ojca alkoholika, 14letniej córki (która jest narratorką i która od 12 roku życia jest seksualnie wykorzystywana przez kilku(kilkunastu?) chłopców z sąsiedztwa) i 3 braci.Jeden ma 7 lat, jest zaniedbany i przeganiany z kąta w kąt,drugi zajmuje się uczeniem psa agresji do nielegalnych,krwawych walk psów i jest to jedyne co go interesuje,a trzeci,jedyny rozsądny, nie ma siły przebicia w tym chaosie. Zwłaszcza losy głównej bohaterki,dziewczynki, są smutne. Pozostawiona sama sobie,ani ojciec ani bracia nie są w stanie ochronić ją przed chłopcami,w większości ich kumplami,ani nawet zauważyć co jej robią.Ostatnia część książki o huraganie najlepsza.
Jest w tej książce coś obleśnego i zastanawiam się na ile było to zamiarem i celowym zabiegiem autorki...Książka opowiada o patologicznej rodzinie składającej się z ojca alkoholika, 14letniej córki (która jest narratorką i która od 12 roku życia jest seksualnie wykorzystywana przez kilku(kilkunastu?) chłopców z sąsiedztwa) i 3 braci.Jeden ma 7 lat, jest zaniedbany i...
Ujmująca opowieść o dorastaniu w biedzie. Historia o dzieciach, które muszą chować się same. Bardzo wzruszył mnie motyw szczególnej więzi pomiędzy chłopakiem , a jego psem. Przedostatni rozdział szczególnie mnie przeraził, niemal czułam tą zimną czarną wodę.
Polecam Ci nowa powieść Jesmyn Ward ( która już ma na swoim koncie wiele nagród literackich) skupiającą się na dorastaniu i relacjach.Przenosimy się do USA a konkretnie nad Zatokę Meksykańska gdzie obserwujemy życie rodziny składającej się z ojca-wdowca-alkoholika oraz 4 dzieci.Esch jest nastolatką która wspólnie ze swoimi trzema braćmi wychowuje się bez matki ( ta zmarła zbyt wcześnie rodząc najmłodszego z braci).Obserwujemy,jak żyje się tej rozdartej rodzinie w stresowej sytuacji, jaką jest nadciągający huragan.Każdy radzi sobie ( bardziej próbuje sobie radzić ) z trudnościami życia na swój sposób.Esch w tęsknocie za bliskością i potrzebą bycia zauważoną pomimo młodego nastoletniego wieku sypia z kim popadnie co skutkuje ciążą. Ewidentnie widać jak brak jej kobiecego wzorca i jak szuka sposobów na określenie jaką kobietą być.Jej brat pragnie zapewnić przypływ gotówki dzięki walkom psów ( co wrażliwszy będzie pewnie opuszczał te kartki ) i ewidentnie jest dla swojej suki niczym opiekuńczy rodzic - pomaga jej kiedy ta się szczeni, opiekuje się jej miotem, aby miała dobre jedzenie jest skłonny nawet kraść. Ale tutaj nic nie jest płaskie i jednoznaczne.. kiedy tego potrzebuje wystawia ją do walki nie patrząc że jest jeszcze karmiąca.Jest też ojciec którego samotne wychowywanie dzieci i dramatyczna śmierć żony całkowicie destabilizuje psychicznie. Widzimy jaki jest surowy i nieprzewidywalny ( co jak dla mnie jest sposobem na radzenie sobie z okrutną samotnością ). Widać jego rozdarcie, kiedy stara się zabezpieczyć dom i zapewnić zapasy przed uderzeniem Kateriny, ale nie zmusza się do odstawienia kieliszka bo to, byłoby już nazbyt trudne.A dzieci i tak wychowują się same, nawzajem.Cały ten kolaż emocji, uczuć, faktów i postaci autorka podaje nam w 12 dni - jakaś symbolika do 12 apostołów lub 12 miesięcy czy też 12 potraw wigilijnych ( ciągle miałam takie skojarzenie ) i tym też sygnalizuje że nastąpi coś ważnego na końcu. Że to prowadzi w coś dużego.I dostajemy brutalny opis uderzenia huraganu i walki o życie.I ten kulminacyjny moment całej powieści idealnie czyści wszystko co odciążało naszych bohaterów.
Polecam Ci nowa powieść Jesmyn Ward ( która już ma na swoim koncie wiele nagród literackich) skupiającą się na dorastaniu i relacjach.Przenosimy się do USA a konkretnie nad Zatokę Meksykańska gdzie obserwujemy życie rodziny składającej się z ojca-wdowca-alkoholika oraz 4 dzieci.Esch jest nastolatką która wspólnie ze swoimi trzema braćmi wychowuje się bez matki ( ta...
"Zbieranie kości" Jesmyn Ward jest kolejną moją zaległością recenzencką, z którą rozprawiłam się w audiobooku jeszcze w styczniu. Niestety nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia..Nad Zatoką Meksykańską tworzy się huragan, który już wkrótce zagrozi życiu setkom ludzi. W przybrzeżnym miasteczku w stanie Missisipi czternastoletnia Esch i jej trzej bracia próbują zebrać odpowiednią ilość jedzenia by przetrwać kataklizm. Przez dwanaście dni rozgrywa się akcja powieści, która ukazuje brutalną codzienność w obliczu huraganu Katrina.Ta książka to kompletnie nie moja bajka. Opis tak naprawdę jest dość mylący, bo dopiero końcówka książki opowiada o walce z żywiołem jakim jest huragan. Większość fabuły to po prostu życie jakie wiedzie Esch i jej rodzina. Dużo było tutaj brutalnych opisów, które strasznie mnie zniesmaczyły, choć nie należę do wrażliwych osób. Przez większość powieści się po prostu nudziłam. Z pewnością nie zapamiętam ją na dłużej. Nigdy nie ukrywałam, że w książkach poszukuje przede wszystkim rozrywki i choć trudne tematy nie są mi obce, to powieści z drugim dnem są po prostu nie dla mnie. Nie umiem wyłapać w nich wyjątkowości. Dla mnie wszystko musi mieć sens. Cieszę się, że ta pozycja już za mną
"Zbieranie kości" Jesmyn Ward jest kolejną moją zaległością recenzencką, z którą rozprawiłam się w audiobooku jeszcze w styczniu. Niestety nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia..Nad Zatoką Meksykańską tworzy się huragan, który już wkrótce zagrozi życiu setkom ludzi. W przybrzeżnym miasteczku w stanie Missisipi czternastoletnia Esch i jej trzej bracia próbują zebrać...
Z okruchów informacji i opinii znajomych z LC stworzyłam sobie pewne wyobrażenie o klimacie panującym w książce nieznanej mi do tej pory Jesmyn Ward, ale zdecydowanie nie doszacowałam tego, z jak wielkimi emocjami się w niej zetknę i jak bardzo ta powieść mnie przeczołga. Czy mi się podobała? To za mało powiedziane. Ta powieść wręcz została we mnie, a raczej osadziła się na mnie jak czerwony pył osiadający na skórze jej bohaterów. Osad to bolesny, niekomfortowy, wręcz szczypiący jak sól sypana na otwartą ranę. Bolesny przede wszystkim dlatego, że dotyczy dzieci, które opisane są tutaj jako istoty pozostawione same sobie, zapomniane przez świat i zmuszone sobie w tym świecie radzić na miarę swoich możliwości. Autorka opisuje 12 dni z życia rodziny składającej się z wiecznie pijanego ojca niemogącego się pozbierać po śmierci żony i jego czworga dzieci. Rzecz dzieje się w stanie Missisipi tuż przed nadejściem huraganu Katrina, a narratorką jest 14-letnia Esch, która właśnie dowiedziała się, że jest w ciąży. Dzień po dniu dziewczyna opowiada o codzienności swojej i braci i o przygotowaniach do nadejścia żywiołu. To opowieść bardzo przygnębiająca. Widzimy dzieciaki, które próbują jakoś żyć, bez wsparcia dorosłych, bez zaplecza finansowego, tworząc sobie namiastkę normalności na swoją miarę. Każde z nich ma jakieś marzenie, ale ich realizacja z góry skazana jest na klęskę. Jednocześnie w tej beznadziei życia jedyną nadzieję mogą czerpać ze swojej bliskości. Bracia stoją murem za siostrą, a ona za nimi. Dzieci wspomagają ojca, który ze swojej roli wywiązuje się beznadziejnie, ale ważne, że po prostu jest. Nad całą rodziną wisi widmo zmarłej matki, która jest duchem opiekuńczym tej gromadki i mimo nieobecności wciąż wydaje się im towarzyszyć. To nędzne życie zostaje zmiecione z powierzchni ziemi za sprawą huraganu i paradoksalnie da to bohaterom szansę na odbudowanie się od nowa, odrodzi ich i relacje między nimi. Jesmyn Ward doskonale przemyślała kompozycję swojej powieści. Podzielenie jej na 12 rozdziałów/ 12 dni to znakomity sposób na stopniowanie napięcia, które narasta, staje się coraz gęściejsze, duszne, czujemy niebezpieczeństwo i strach. Wydaje mi się, że istotne jest również miejsce osadzenia niektórych scen. Powieść zaczyna się od narodzin szczeniąt ukochanej suki jednego z braci, w trakcie akcji powraca motyw matki zmarłej podczas porodu, no i główna bohaterka zadręcza się swoją tajemnicą i lękiem przed urodzeniem dziecka. Narodziny i śmierć nadają tej powieści rytm i ją budują. „Zbieranie kości” to książka mocna, znakomicie napisana, trzymająca w kleszczach długo po zakończeniu. Niewątpliwie kawał dobrej prozy, godnej polecenia.
Z okruchów informacji i opinii znajomych z LC stworzyłam sobie pewne wyobrażenie o klimacie panującym w książce nieznanej mi do tej pory Jesmyn Ward, ale zdecydowanie nie doszacowałam tego, z jak wielkimi emocjami się w niej zetknę i jak bardzo ta powieść mnie przeczołga. Czy mi się podobała? To za mało powiedziane. Ta powieść wręcz została we mnie, a raczej osadziła się...
Nie jest to miła opowiastka na letnie popołudnie ale trudna książka poruszająca wiele problemów ludzi biednych, tu przed nadchodzącym huraganem Katrina.
Być może ta książka jest lepsza niż moja ocena, ale zupełnie do mnie nie trafiła. Nie zaangażowała mnie fabuła, nie wciągnęła, wręcz wynudziła. Wątek walk psów zajmujący większą część książki-po co? Kompletnie mnie to nie interesowało. Dużo brutalnych, brudnych i naturalistycznych opisów. Na plus-czuć zbliżającą się katastrofę.Faktycznie jak kilku czytelników zauważyło powieść napisana jakby pod nagrodę z pewną poprawnością polityczną.Nie polecam. "Śpiewajcie z prochów śpiewajcie" podobała mi się zdecydowanie bardziej.
Być może ta książka jest lepsza niż moja ocena, ale zupełnie do mnie nie trafiła. Nie zaangażowała mnie fabuła, nie wciągnęła, wręcz wynudziła. Wątek walk psów zajmujący większą część książki-po co? Kompletnie mnie to nie interesowało. Dużo brutalnych, brudnych i naturalistycznych opisów. Na plus-czuć zbliżającą się katastrofę.Faktycznie jak kilku czytelników zauważyło...
Dodaj cytat z książki Zbieranie kości