Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Beata Biały
James Clear
J.H. Markert
Ewa Sobieniewska
Joanna Kuciel-Frydryszak
Marcin Mortka
Sabina Waszut
Cezary Harasimowicz
Jo Nesbø
Maria Kuncewiczowa
"Kongres futurologiczny", którego narratorem i bohaterem jest znany doskonale czytelnikom Lema — choćby z "Wizji lokalnej", "Pokoju na Ziemi" i "Dzienników gwiazdowych" — Ijon Tichy, przedstawia antyutopijną wizję społeczeństwa przyszłości. Futurologiczny koszmar ukazany został w obrazie świata, którego materialną i duchową nędzę maskują halucynacje wywołane działaniem środków chemicznych. Środki te, rozpylone w powietrzu, sprawiają, że postrzegana "rzeczywistość" jawi się mieszkańcom owego świata w postaci sielankowych projekcji ich marzeń i pragnień. Lem posłużył się tu po mistrzowsku alegorycznym chwytem, którego sens — po dwudziestowiecznych doświadczeniach totalitarnej propagandy i masowych eksperymentów socjotechnicznych — nie wymaga szczególnych objaśnień.
Stanisław Lem wielkim pisarzem był. Co do tego nie ma wątpliwości. Jego wizje przyszłości świata, choć często tworzone kilka dekad temu, wciąż zachwycają i porażają swą prawdziwością. Jego proza ciągle cieszy się popularnością i z pewnością będzie tak jeszcze długo. Kilka najpopularniejszych tytułów autora pojawiło się niedawno w nowych wydaniach, przygotowanych przez Wydawnictwo Literackie. Wśród nich znalazł się też „Kongres Futurologiczny” - ponura wizja świata przyszłości, z dyżurnym bohaterem Lema - Ijonem Tichym - w roli głównej.
„Kongres Futurologiczny” to wielopoziomowa opowieść o losach, jakie kiedyś mogą czekać świat. Główny bohater, Ijon Tichy, przyjeżdża na tytułowy kongres do latynoamerykańskiego państwa, borykającego się z problemem wewnętrznych niestabilności społecznych. Wybuchają zamieszki, które tłumione są przez władze państwowe BEMBAmi, czyli Bombami Miłości Bliźniego, mającymi gasić niszczycielskie zapędy rebeliantów poprzez przekształcenie ich w uczucia skrajnie odwrotne. Niestety, bembardowanie wywołuje szereg skutków ubocznych, w tym halucynacje, którym ulega także Ijon. Tichy kilkukrotnie „odpływa” w najróżniejsze wizje tworzone przez jego oszukany chemicznie umysł, aż w końcu przestaje odróżniać jawę od fikcji. Ostatecznie, jedynym ratunkiem po tak długim narażeniu na działanie halucynogenów okazuje się zamrożenie i odmrożenie w przyszłości, gdy będzie można już pomóc mu wrócić do normalności. Tak się staje i Tichy budzi się w końcu w świecie jutra, oddalonym o kilkadziesiąt lat od jego czasów. Świat ten jest istną krainą szczęśliwości - śmierć nie jest już ostatecznością, istnieją specyfiki farmakologiczne na wszystko - od prostych środków na poprawę humoru, przez zaawansowane halucynogeny, aż do środków pozwalających dowolnie modyfikować własne ciało. Moda nie polega już na zmienianiu rzeczy, a dopasowywaniu własnych członków do panujących trendów, wiedzę przyjmuje się poprzez przewód pokarmowy, a Nagrodę Nobla może dostać każdy. Tichy, początkowo daje się uwieść tej utopijnej wizji, jednak z czasem zaczyna odkrywać drugie, a nawet i trzecie dno całej sprawy - znacznie mroczniejsze i nie tak doskonałe...
Książka ta (początkowo, „Kongres Futurologiczny” stanowił jedno z opowiadań zbioru „Bezsenność”, lecz został z niego wyodrębniony),jak wiele innych dzieł Stanisława Lema, to przepełniona filozoficznymi rozważaniami, odrobinę prześmiewcza wizja, która jednak wydaje się być przerażająco prawdopodobna. Ijon Tichy, będący narratorem, rozważa tu bardzo istotne dla losów świata problemy - przeludnienie Ziemi, wpływ rozwoju farmakologii na społeczeństwo, odczłowieczenie ludzkości i sprowadzenie jednostki do poniżającego poziomu oraz możliwość generowania masowej sugestii - tworzenia w oczach ludzi nieistniejącego świata, wpływanie na ich umysły w taki sposób, by zakryć przed nimi prawdziwy obraz życia i zasłonić go czymś zupełnie innym. To także opowieść o sensie dążenia do prawdy, która może okazać się zgubna i zupełnie różna od naszych oczekiwań.
Historia ta ukazała się pierwotnie przeszło 40 lat temu, a mimo to wciąż zawarte w niej wizje wydają się możliwe - co prawda w odrobinę innej formie, bowiem Lem, mimo swoich doskonałych zdolności wizjonerskich, oparł ją na ogłupianiu umysłu środkami chemicznymi, a obecnie łatwiej nam wyobrazić sobie sterowanie człowiekiem drogą elektroniczną - głównie za sprawą głośnej serii filmowej braci Wachowskich. Przez wielu Kongres Futurologiczny uważany jest za swoisty pierwowzór Matrixa - sam nie mogłem się oprzeć temu wrażeniu - wykorzystane środki różne, jednak idea pozostaje ta sama.
„Kongres Futurologiczny”, pomimo bardzo istotnych problemów w nim poruszanych, czyta się niezwykle lekko i przyjemnie. Narracja jest dynamiczna, autor skupił się tylko na tym, co istotne i nie zanudza czytelnika niepotrzebnymi elementami. Dodatkowo, w tekście aż roi się od specyficznego, inteligentnego humoru, dzięki czemu lektura jest jeszcze przyjemniejsza. Wydawnictwo Literackie zaserwowało nam bardzo ładne, eleganckie wydanie - niewielki, poręczny format, dobry papier i okładka ze skrzydełkami opatrzona klimatyczną ilustracją.
Prozy Stanisława Lema nie trzeba polecać, za to polecam gorąco to wydanie - pozycja obowiązkowa dla każdego fana s-f, który nie ma jeszcze na półce dzieł Lema. To też doskonała okazja, by wzbogacić domową biblioteczkę o kilka wartościowych tytułów (w serii wydano dotychczas 5 książek). Naprawdę warto.
Paweł Kukliński
Jak dla mnie najbardziej ulubione dzieło Lema. Wracałem do tej pozycji kilkukrotnie (pewnie jeszcze kilka razy wrócę). Kiedy w 2000 roku obejrzałem pierwszy raz Matrixa, kiedy już ochłonąłem po seansie, pierwsze co przyszło mi na myśl to właśnie "Kongres". Wróciwszy do domu sięgnąłem na półkę po książkę, która niespodziewanie otworzyła się na ostatniej stronie i mój wzrok padł na tekst: "Listopad 1970". Poraziła mnie wymowa filmu niezwykle zbieżna z książką, która przecież powstała 30 lat wcześniej. Oczywiście autor nie mogąc do końca przewidzieć jak AI się rozwinie i będzie mogło mieć wpływ na życie ludzi (co Wachowskim przyszło o wiele łatwiej gdyż otaczał ich świat zdominowanym przez komputery) postanowił wykorzystać to co mu wtedy było najbliższe i najwygodniejsze do zniewolenia człowieka, a więc chemię. Ale efekt jest tak samo porażający jak w filmie Wachowskich. I za to uwielbiam tę książkę. Ludzie zniewoleni szklanką wody...
Jak dla wielu innych osób, "Kogres futurulogiczny" był dla mnie pierwszym kontaktem z literaturą Lema. Kontakt ten wspominam bardzo pozytywnie, ponieważ książka okazała się jedną z lepszych powieści science fiction, jakie miałem okazję przeczytać. Lem zdołał w zabawny, jak i przenikliwy sposób przedstawić jednocześnie utopijny i dystopijny świat, wypełniony po brzegi psychodelicznymi chemikaliami.Szczerze polecam!
Jak dla wielu innych osób, "Kogres futurulogiczny" był dla mnie pierwszym kontaktem z literaturą Lema. Kontakt ten wspominam bardzo pozytywnie, ponieważ książka okazała się jedną z lepszych powieści science fiction, jakie miałem okazję przeczytać. Lem zdołał w zabawny, jak i przenikliwy sposób przedstawić jednocześnie utopijny i dystopijny świat, wypełniony po brzegi...
Niewiarygodnie gęsta i intensywna utopia, która w humoreskowej otoczce dosłownie ze strony na stronę rozpędza się w kierunku dużo mniej zabawnym, za to ogromnie dojmującym. Mózgotrzep w najlepszym tego słowa rozumieniu.
"Kongres Futurologiczny" to powieść o szaleństwie przyszłości, o stanie agonalnym społeczeństwa i świata jaki ta społeczność stworzyła. Rzeczywistość stanęła na głowie. Przeludniona planeta, targana krwawymi buntami, staje się miejscem strasznym, takim z którego czytelnik chce uciec, klaustrofobicznym. Ludzie oszaleli - wszędzie panuje chaos. Z początku nie jesteśmy w stanie ogarnąć co i gdzie się dzieje, a dzieje się wszystko naraz. Główny bohater, Ijon Tichy, próbuje to wszystko ogarnąć a jednocześnie ujść z życiem podczas kolejnego, chaotycznego ataku jakiejś tam grupy ekstremistycznej. I tu pojawiają się kolejne, nakładające się wersje możliwych wydarzeń, możliwej przyszłości ludzkiej egzystencji - jak w Matrixie - senne majaki tworzą fatamorgany, rzeczywistości alternatywne ale jakże prorocze. Zakończenie książki to jak dla mnie efekt WOW. Zdecydowanie polecam.
"Kongres Futurologiczny" to powieść o szaleństwie przyszłości, o stanie agonalnym społeczeństwa i świata jaki ta społeczność stworzyła. Rzeczywistość stanęła na głowie. Przeludniona planeta, targana krwawymi buntami, staje się miejscem strasznym, takim z którego czytelnik chce uciec, klaustrofobicznym. Ludzie oszaleli - wszędzie panuje chaos. Z początku nie jesteśmy w...
audiobook/książka 9/10Książkę przeczytałem pierwszy raz jako dzieciak i choć wtedy pewnie nie rozumiałem większości z tego co czytam to nieźle mną trzepnęło... Teraz po latach i kolejnym przesłuchaniu, po prawie pięćdziesięciu latach od pierwszego wydania można powiedzieć tylko tyle, że Orwell to napisał co najwyżej bajkę na dobranoc nadającą się dla dzieci. Tego nie można opiniować, to po prostu trzeba przeczytać, dzieło wybitne, choć może być lekko męczące w swojej postaci przekazu.10 - Arcydzieło;9 - Wybitna;8 - Bardzo dobra;7 - Dobra;6 - Może być;5 - Średnia;4 - Taka se;3 - Skończyłem z musu;2 - Tragedia;1 - Gorzej niż tragedia — nie wiem, jak skończyłem;
audiobook/książka 9/10Książkę przeczytałem pierwszy raz jako dzieciak i choć wtedy pewnie nie rozumiałem większości z tego co czytam to nieźle mną trzepnęło... Teraz po latach i kolejnym przesłuchaniu, po prawie pięćdziesięciu latach od pierwszego wydania można powiedzieć tylko tyle, że Orwell to napisał co najwyżej bajkę na dobranoc nadającą się dla dzieci. Tego nie...
Nieco zagmatwana ale warta przeczytania.
Jestem fanką 'Solaris', a 'Bajki robotów' uważam za przyjemną, nieco infantylną, aczkolwiek błyskotliwą lekturę. Po "Kongresie futurologicznym' spodziewałam się wiele i to mnie zgubiło.Mimo niewielkiej objętości, przez książkę brnęłam mozolnie. Styl autora, słowotwórstwo, ogromna ilość opisów i znikome dialogi nie ułatwiały sprawy.Alternatywna wizja przyszłości przestawiona przez autora jest zarówno groteskowo - zabawna, ale z drugiej strony - niesamowicie przerażająca i rzeczywista. Już w tym momencie ludzkość jest na nejleprzej drodze do urzeczywistnienia pomysłu Lema, choć nie przez środki psychotropowe, a urządzenia elektroniczne. Podsumowując - uważam książkę za przerost formy nad treścią. Originalny pomysł podany w bardzo nieprzystępny dla czytelnika sposób. To co uważałam za najciekawsze zostało niestety zreduklowane do minimum. Nie sądzę jednak, że szybko o "Kongresie..." zapomnę.
Jestem fanką 'Solaris', a 'Bajki robotów' uważam za przyjemną, nieco infantylną, aczkolwiek błyskotliwą lekturę. Po "Kongresie futurologicznym' spodziewałam się wiele i to mnie zgubiło.Mimo niewielkiej objętości, przez książkę brnęłam mozolnie. Styl autora, słowotwórstwo, ogromna ilość opisów i znikome dialogi nie ułatwiały sprawy.Alternatywna wizja przyszłości...
"Kongres futurologiczny" Stanisława Lema to moja pierwsza książka tego autora i mimo że czasami czytało się ją trudno, muszę przyznać, że była naprawdę fascynująca. Lem potrafi stworzyć niezwykłą atmosferę i przedstawić złożone idee w sposób, który zmusza do refleksji. Lemowska wizja przyszłości jest zarówno przerażająca, jak i inspirująca, co sprawia, że "Kongres futurologiczny" to lektura godna polecenia dla miłośników literatury science fiction i filozoficznych rozważań.
"Kongres futurologiczny" Stanisława Lema to moja pierwsza książka tego autora i mimo że czasami czytało się ją trudno, muszę przyznać, że była naprawdę fascynująca. Lem potrafi stworzyć niezwykłą atmosferę i przedstawić złożone idee w sposób, który zmusza do refleksji. Lemowska wizja przyszłości jest zarówno przerażająca, jak i inspirująca, co sprawia, że "Kongres...
Szalona podróż przez potencjalne rzeczywistości w niefrasobliwym Lemowym tonie. Druga część, stanowiąca chyba trzon opowieści, zrobiła na mnie ogromne wrażenie, zwłaszcza jej końcówka.
Słynna dystopiczna humoreska. Kongres futurologiczny rozkręca się powoli, ale gdy już nabierze rozpędu nie sposób się od niego oderwać. Przy czym ostrzegam, że w punkcie kulminacyjnym robi się zupełnie nieśmiesznie, a Kongres nabiera podobieństwa do najbardziej niepokojących dzieł Philipa K. Dicka. Mocno polecam.
Wizjonerska powieść. Genialne wizje Lema odnośnie przyszłości cywilizacji są aktualne nawet dziś. Autor z wybitną przenikliwością pokazuje potencjalne zagrożenia, jakim nasza cywilizacja może podlegać, niektóre z tych niebezpieczeństw realizują się już obecnie np. farmakoterapia, która zmienia nastrój - antydepresanty, środki antylękowe, stabilizatory i inne leki psychotropowe - nie tyle są to złe rzeczy, ile przepisywane masowo i zbyt łatwo bez żadnej odpowiedzialności przez psychiatrów. To może w przyszłości ulec dalszej specjalizacji i całkowicie zdominować życie człowieka, manipulując jego postrzeganiem świata. Rozwój techniki może spowodować odhumanizowanie relacji i chaos w stosunkach człowiek - robot, zaś władzę nad realnym światem mogą przejąć korporacje, oszuści, złodzieje w białych rękawiczkach, którzy okradając ludzkość ze wszystkiego, będą ją jednocześnie mamić przyjemnymi halucynacjami, aby się nigdy nie zbuntowała. Lem zadaje pytanie także o tożsamość człowieka - czym w epoce nieustannego ulepszania własnego mózgu, własnego DNA, będzie jaźń, poczucie ja? Czy pod wpływem neurologicznej turbomedycyny i tabletek zmieniających świadomość lub nadających osobie nowe umiejętności nasze "ja" nie ulegnie rozpadowi? Autor zadaje w końcu pytanie o prawdę. Czym ona jest i czy należy poszukiwać jej zawsze, do końca nawet kosztem własnego dobrostanu? Czym w takiej rzeczywistości jest dobro i zło? W zasadzie jest to książka filozoficzna podana w atrakcyjnej i zabawnej formie. Uwielbiam te super błyskotliwe słowotwórstwo autora - liczne neologizmy, które tworzy z taką łatwością rozśmieszają mnie do łez, tak samo nowe wynalazki i ich zastosowanie np. symkretyn - "komputer symulujący durnia dla świętego spokoju", kąputer - komputer kąpielowy, pucybunter - robot odmawiający czyszczenia butów albo dantyna - środek, po zażyciu którego człowiek ma dumne poczucie, że napisał "Boską Komedię". Mnie się podobała zwłaszcza algebryna, po zjedzeniu której opanowuje się od razu wyższą matematykę. To, jakie środki farmakologiczne wymyślił Lem to jest po prostu odlot. Dałabym ocenę 10, ale język jest dość prosty, a ja lubię trochę bardziej wyrafinowany, fabuła trochę za bardzo dynamiczna i chaotyczna jak na mój gust oraz postaci kobiece są zbyt mocno seksualizowane. Pomimo powyższych wad książkę uważam za genialną i proroczą.
Wizjonerska powieść. Genialne wizje Lema odnośnie przyszłości cywilizacji są aktualne nawet dziś. Autor z wybitną przenikliwością pokazuje potencjalne zagrożenia, jakim nasza cywilizacja może podlegać, niektóre z tych niebezpieczeństw realizują się już obecnie np. farmakoterapia, która zmienia nastrój - antydepresanty, środki antylękowe, stabilizatory i inne leki...
Marzenia zawsze zwyciężają rzeczywistość, gdy im na to pozwolić.
Człowiek potrafi owładnąć tym tylko, co może pojąć, a pojąć z kolei może jedynie to, co się da wysłowić. Niewysłowione jest niepojęte.
Kryterium zdrowego rozsądku nie jest dla historii ludzkości stosowane.