Twórz swoją biblioteczkę, inspiruj się półkami innych osób, dodawaj oceny i opinie do książek
Katalog
Aktualności
Społeczność
Miguel Angel Montero
Marcin Pałasz
Katarzyna Barlińska P.S. Herytiera
Kamil Janicki
Zofia Smełka-Leszczyńska
Jack Vance
Marcin Meller
Charles Casillo
Marcin Kozioł
Magdalena Kubasiewicz
Ta książka nie posiada jeszcze opisu.
Wybitne dzieło. Nawet dziś robi wrażenie.Najbardziej aktualny jest obecnie rozdział o nieudanej uciecze bogatych paryskich Żydów do USA. Amerykanie wybrali swoje własne bezpieczeństwo i zatopili luksusowy transatlantyk, którym owi Żydzi uciekali z ogarniętego epidemią Paryża. Nic im nie pomogły łapówki ani poparcie ze strony skorumpowanych przez nich amerykańskich miliarderów.
Książka jako całokształt bardzo fajna, przyjemna do czytania. Krytyka moralności, a właściwie jej braku, wielkich miast bardzo do mnie przemawia. Historia Pierra i jego przemyślenia były bardzo wciągający, to samo mogę także powiedzieć o większości historii późniejszych postaci. Najlepszą częścią dzieła Jasieńskiego jest według mnie kreowanie świata. Paryż przez wszystkie akty, jak i opisywany Nankin są moim zdaniem bardzo solidne i z łatwością przyszło mi wyobrażać sobie opisywane miejsca oraz zachodzące w nich zdarzenia. Największym minusem "Palę Paryż" jest według mnie jest ilość retoryki komunistycznej oraz to, jak bohaterowie przeciwni tej idee bardzo słabo radzą sobie z argumentacją opozycyjną. Mimo wszystko jest to wybitne dzieło literatury awangardowej i polecam wszystkim zainteresowanym epoką.
Książka jako całokształt bardzo fajna, przyjemna do czytania. Krytyka moralności, a właściwie jej braku, wielkich miast bardzo do mnie przemawia. Historia Pierra i jego przemyślenia były bardzo wciągający, to samo mogę także powiedzieć o większości historii późniejszych postaci. Najlepszą częścią dzieła Jasieńskiego jest według mnie kreowanie świata. Paryż przez wszystkie...
Dużo tu polityki. Po czasie za dużo. O ile pierwsza część z pazurkiem (bieganina Pierre'a oraz nieuchwytna Jeanette),o tyle dalej pazurki się tępią w starciu z hasłami bolszewizmu, rewolucji czy socjalizmu. Jak coś to Jasieński był pierwszy, ale to Camus jest tym od dżumy :(
Pulpowa literatura. Dobrze sie to czyta, czuc rytm spraw, ktorymi zyla wtedy Europa, ale gdyby wydano to dzisiaj, to raczej nie wzbudziloby takiego odzewu jak w latach 20-tych ubieglego wieku. Na osobna uwage zasluguja fantastyczne, jedyne w swoim rodzaju metafory, od ktorych roi sie w tej powiesci, a ktore dodaja rumiencow calosci :)
Ciekawa fabuła, opowiedziana bogatym, a czasem nawet poetyckim językiem. I byłaby to z pewnością poruszająca opowieść, gdyby nie komunistyczna propaganda, która zmienia autora w „mitingowego agitatora”, a jego dzieło - w bolszewicką szczekaczkę. Z drugiej strony jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że Bruno Jasieński jest szczery w swych poglądach i oddany „pierwszemu robotniczo-chłopskiemu państwu świata” miłością czystą i naiwną. Mając to wszystko na uwadze, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że prawdziwy (i wstrząsający) koniec tej historii, napisało samo życie.
Ciekawa fabuła, opowiedziana bogatym, a czasem nawet poetyckim językiem. I byłaby to z pewnością poruszająca opowieść, gdyby nie komunistyczna propaganda, która zmienia autora w „mitingowego agitatora”, a jego dzieło - w bolszewicką szczekaczkę. Z drugiej strony jednak nie można oprzeć się wrażeniu, że Bruno Jasieński jest szczery w swych poglądach i oddany „pierwszemu...
Dużo lepsze niż się spodziewałem. Porządna fantastyka polityczna. Przypomina mi powieści Karela Čapka. OK, często widać, że to pisze zadeklarowany komunista, ale jest to z całą pewnością komunista utalentowany literacko. Punkt wyjścia powieści zresztą jest obyczajowy, a nie zaangażowany politycznie. Od strony formalnej czasem jest niespójnie: poszczególne wątki rozjeżdżają się czasowo i trzeba cofać akcję. Ma się też wrażenie, że część bohaterów znudziła się autorowi, więc ich porzucił albo uśmiercił. Ale generalnie czyta się dobrze, chyba sięgnę też po "Nogi Izoldy Morgan", zachęciłem się.
Dużo lepsze niż się spodziewałem. Porządna fantastyka polityczna. Przypomina mi powieści Karela Čapka. OK, często widać, że to pisze zadeklarowany komunista, ale jest to z całą pewnością komunista utalentowany literacko. Punkt wyjścia powieści zresztą jest obyczajowy, a nie zaangażowany politycznie. Od strony formalnej czasem jest niespójnie: poszczególne wątki rozjeżdżają...
Książkę określiłabym banalnie jako... ciekawą. Jasieński funduje nam kilkanaście opowieści, jedne lepsze, drugie gorsze. Zdecydowanie przyciągający czytelnika (szczególnie lubującego się w postapokaliptycznych klimatach) temat przewodni - wyrzucony z pracy robotnik, w złości na wszechogarniający kapitalizm postanawia zatruć wodę i wywołać epidemię dżumy w Paryżu. Dżumy wszakże nie ma w tej powieści aż tak dużo; dostajemy raczej portrety różnych grup i ich przywódców, którzy na chorobie tracą lub zyskują - a, znając biografię pisarza, skazanego i zastrzelonego pod Moskwą, nie dziwi, że tymi zyskującymi najbardziej są komuniści. Ich zwycięstwo musi być okupione jednak śmiercią milionów jednostek. Jasieńskiego obecnie czyta się z poczuciem groteski, nierzadko z lekkim uśmieszkiem, czasem ziewając (retrospekcje nie wychodzą najlepiej),ale odmówić powieści ciekawego przedstawienia zagadnienia komunizmu - nie można.
Książkę określiłabym banalnie jako... ciekawą. Jasieński funduje nam kilkanaście opowieści, jedne lepsze, drugie gorsze. Zdecydowanie przyciągający czytelnika (szczególnie lubującego się w postapokaliptycznych klimatach) temat przewodni - wyrzucony z pracy robotnik, w złości na wszechogarniający kapitalizm postanawia zatruć wodę i wywołać epidemię dżumy w Paryżu. Dżumy...
Od dawna odkładałam lekturę "Palę Paryż", powodem był życiorys autora, ale jeśli jest jakiś odpowiedni czas na to, aby czytać o czasach zarazy, to chyba właśnie nadszedł. Bruno Jasieński, a właściwie Wiktor Zysman, owoc mariażu żydowskiego ojca i katolickiej matki, okres dojrzewania spędził w Moskwie, w czasie rewolucji październikowej. Po powrocie do Polski założył grupę futurystyczną, która słynęła z publikacji radykalnych manifestów artystyczno-społecznych. W 1925 w niełasce uciekł do Paryża, tam też powstała powieść "Palę Paryż", wzywająca do obalenia kapitalistycznego porządku i rewolucji proletariackiej, która stała się powodem deportacji autora z Francji. Ostatecznie Jasieński trafił do samego "jądra ciemności", w bliskie otoczenie Stalina, gdzie działał jako propagandowa tuba systemu, wspierał czystki prowadzone przez NKWD, nadzorowane przez Genricha Jagodę i wraz z tym ostatnim, popadł w niełaskę Stalina, został aresztowany, skazany i pochowany w masowym grobie.Ale wracając do powieści, jeśli odrzucimy aspekt ideologiczny, to pozostaje nam bardzo dobrze napisana powieść o rozpadzie społecznych więzi w obliczu zagrożenia, jakim bezpośrednio jest dżuma, a pośrednio wszystkie chore ideologie.Paryż, miasto świateł, przyjemności, ale też równości i braterstwa, staje się odgrodzonym kordonem sanitarnym od reszty świata, cmentarzyskiem cywilizacji. Zaraza w zatrważającym tempie paraliżuje wielką metropolię i serca jej mieszkańców, dotychczasowa wspólnota, rozpada się na wrogie plemiona, wzmocnieniu ulegają wszystkie nacjonalizmy i uprzedzenia.Książka będąca jedynie wytworem wyobraźni Jasieńskiego, dzisiaj wydaje się mrocznie prorocza, oczywiście z zastrzeżeniem zakończenia, bo to jednak nadal jest utopia, przynajmniej chcę w to wierzyć.
Od dawna odkładałam lekturę "Palę Paryż", powodem był życiorys autora, ale jeśli jest jakiś odpowiedni czas na to, aby czytać o czasach zarazy, to chyba właśnie nadszedł. Bruno Jasieński, a właściwie Wiktor Zysman, owoc mariażu żydowskiego ojca i katolickiej matki, okres dojrzewania spędził w Moskwie, w czasie rewolucji październikowej. Po powrocie do Polski założył grupę...
Rześkie, interesujące, wgląd w mieszczańskie życie sprzed stu lat.
Była to jedna z tych natur, jednocześnie prostych i skomplikowanych, spotykanych najczęściej na najniższym szczeblu drabiny społecznej, w których nieustanny, bezpośredni kontakt z zamkniętym światem przedmiotów rozwinął, niepostrzeżenie dla otoczenia, niedostępny dla innych, szósty zmysł — zmysł na zawsze obcej, milczącej materii — właściwy często ludziom obracającym się długo wśród głuchoniemych. Żyjąc, jak w sferze dnia codziennego, w świecie prawie irrealnym, w przezroczystym świecie szkła, fantastycznych, niepojętych aparatów, René umiał odgadywać niepowtarzalną indywidualność przedmiotów, wyczuwać ją nawet w przedmiotach identycznych, wytwarzanych seriami, wydających się nam jednakowymi, podobnie jak dzikiemu Murzynowi z Senegalu wydawać się muszą jednakowymi twarze wszystkich Europejczyków. Piastując je co dzień pieczołowicie, odkurzając je i polerując, René z trwogą czuł w rękach ich kruchy żywot, zależny od jednego nieostrożnego ruchu swoich zgrubiałych palców. Ustało się w nim groźne instynktowne poczucie odpowiedzialności za byt tego całego iluzorycznego światka istot bezbronnych i tajemniczych, zdanych na łaskę jego niewyszkolonych rąk. Ilekroć zdarzało mu się rozbić któryś z powierzonych mu przyrządów, cierpiał nad tym więcej niż nad śmiercią jakiejkolwiek z istot żyjących. [...] — Niech sobie okaleczą człowieka — człowieka mi nie żal! Człowiek może się bronić. Co innego — rzecz. Kto krzywdzi rzecz, jest łotrem. Rzecz jest bezbronna. Poczucie wewnętrznej odpowiedzialności za życie setek tych kruchych istot przeważało szalę jego ludzkich sentymentów. W chwilach wielkich kataklizmów i rewolucji ludzie typu René zdolni są do największych bohaterstw i poświęceń dla uratowania zagrożonej maszyny, spoglądając równocześnie obojętnie na rozlewaną w ich oczach krew ludzką.
Była to jedna z tych natur, jednocześnie prostych i skomplikowanych, spotykanych najczęściej na najniższym szczeblu drabiny społecznej, w kt...
Wówczas, jak błyskawica, olśniło nagle Pierra proste objawienie: w bramach domów, w kubłach na śmiecie, znaleźć można bez wątpienia odpadki jedzeń! Posłusznie zawrócił i powlókł się na poszukiwanie innej bramy. Jak się jednak przekonał, w społeczeństwie demokratycznym objawienie przestało być przywilejem jednostek, stając się dobytkiem zbiorowym.
Wówczas, jak błyskawica, olśniło nagle Pierra proste objawienie: w bramach domów, w kubłach na śmiecie, znaleźć można bez wątpienia odpadki ...
Nie można żałować wszystkich. Tak nie można byłoby żyć. Trzeba żałować tych, którzy są bliżsi.