Zupę dyniową przetrzymałam za długo na ogniu i woda mi trochę odparowała. I okazało się - na korzyść BLW się stało. Zupę można jeść rękami. (zresztą wszystko można jeść rękami).
Od ostatniego wpisu o przełomie nie stało się tak, ze nagle Synek wszystko zjada. Nie, właściwie zjada niewiele. Czasem coś zje z apetytem, a następnego dnia już go to nie interesuje. Wczoraj jadł palcami humus, aż musiałam go powstrzymywać, żeby zdążył przełknąć. A dzisiaj już nie chce. Często bawi się jedzeniem i w ogóle go nie prowadzi do ust. Tak było np. z paluszkami z mięsa mielonego. Rozdziabał i dobrze się bawił. I wszystko.
Już nie czekam z niecierpliwością "aż zacznie jeść". Wiem, że przyjdzie na to czas.