Przejdź do głównej zawartości

"Baszert" ("Nieuniknione") ~ Irena Klepfisz

 


Nieuniknione


Irena Klepfisz urodziła się w warszawskim getcie w 1941 roku. Jej ojciec Michał Klepfisz był bundowcem i członkiem Żydowskiej Organizacji Bojowej. Zginął drugiego dnia powstania w getcie. Maleńka Irena przeszła przez zakonny sierociniec, a następnie ze swoją matką ukrywała się na wsi, gdzie obie doczekały wyzwolenia. Po wojnie mieszkały przez kilka lat w Łodzi, a następnie poprzez Szwecję wyjechały do Stanów Zjednoczonych.


Spotkałem ją wczoraj w Muzeum Polin na oprowadzaniu po tak zwanej wystawie rotacyjnej, czyli przestrzeni dla wystaw czasowych. Teraz prezentowane są tam prace dziewięciorga żydowskich artystów. Jedną z nich jest instalacja wideo Gabi von Seltmann (którą też tam wczoraj poznałem) przedstawiająca wyświetlenie na fasadzie Srebrnego Wieżowca na placu Bankowym wizerunku Wielkiej Synagogi, która stała tam w latach 1878-1943. W tle recytowane są po angielsku i po polsku fragmenty wiersza Ireny Klepfisz “Baszert”.


“Baszert” oznacza w jidysz “to, co nieuniknione”, “przeznaczenie”. Wiersz ten zrobił na mnie ogromne wrażenie. Jest w nim prawda o Zagładzie w skondensowanej formie. Jak się czytało trochę żydowskich wspomnień wojennych – które w ogromnej większości są przecież wspomnieniami szczęściarzy, statystycznego marginesu, któremu udało się uratować zazwyczaj dzięki łańcuchowi ludzi dobrej woli – to się wie, jak Holocaust był rodzajem potwornej śmiertelnej loterii. Czarne oczy – źle. Niebieskie oczy – dobrze. Czarne włosy – źle. Włosy blond – dobrze. W domu mówiło się po polsku – dobrze. Mówiło się po żydowsku – źle. Było się zasymilowanym – dobrze. Było się ortodoksem – źle, a właściwie beznadziejnie.


Chociaż zdarzały się czasem niezwykłe przypadki. Samuel Willenberg, jeden z uczestników buntu w obozie śmierci w Treblince (“dobry wygląd” po matce Rosjance) opisał we wspomnieniach losy swojego ojca, malarza plafonów w synagogach w Częstochowie, który mówił po polsku z akcentem, więc w czasie okupacji udawał niemowę. Malował katolickie święte obrazy. Jeden z nich, fresk z wizerunkiem Chrystusa (o rysach Samuela) przy zejściu do piwnicy na Marszałkowskiej 60 mieszkańcy kamienicy zachowali, bo uznali go za obraz cudowny, który pomógł ocalić ich dom w czasie powstania w 1944 roku. Obaj, ojciec i syn, przeżyli.


Los ludzki w czasie wojny był okrutny dla wszystkich, dla Polaków, Żydów i Rosjan, a nawet dla Niemców bombardowanych dywanowo w miastach zachodniej części Rzeszy. Ale los żydowski był losem do kwadratu. Można było zginąć za samo urodzenie. I ginęły setki tysięcy dzieci.


Irena Klepfisz przeżyła. A kiedy dorastała i dorosła, słuchała ludzkich historii. Jej wiersz jest chyba najbardziej esencjonalnym, jaki znam, zapisem żydowskiego losu w czasie Zagłady. Cytuję go w przekładzie Bożeny Keff z książki Ireny Klepfisz “Pomiędzy światami. Wybór wierszy i esejów”, wydanej w 2024 roku przez słowo/obraz terytoria. Dziękuję Pauli Sawickiej za zaproszenie na to oprowadzanie i Joannie Fikus za poprowadzenie go.


—-----


“Baszert”


Te słowa są dedykowane tym którzy umarli


Te słowa są dedykowane tym którzy umarli

bo wiedli życie bez miłości i byli samotni na świecie

bali się tej samotności choć próbowali sobie z nią poradzić

bo nie mogli zapytać

bo ich unikano

bo byli chorzy a ich ciało nie było w stanie oprzeć się chorobie bo wybierali tylko

bezpieczne sposoby

bo nie mieli znajomości

bo nie mieli wiary

bo czuli że nigdzie nie przynależą i chcieli już umrzeć


Te słowa są dedykowane tym którzy umarli

bo byli samotnikami i lubili to

bo mieli wielu przyjaciół i do ich grona ściągali kolejnych bo podejmowali ryzyko

bo byli uparci i nie zamierzali się poddać

bo o zbyt wiele prosili


Te słowa są dedykowane tym którzy umarli

bo karta się zapodziała i pominięto jeden numer

bo odmówiono im łóżka

bo w tym miejscu wszystko było zajęte a żadnego innego miejsca nie było


Te słowa są dedykowane tym którzy umarli bo ktoś nie dokończył sprawy

bo ktoś był przemęczony i zapomniał

bo ktoś zostawił wszystko Bogu

bo ktoś się spóźnił

bo ktoś się w końcu wcale nie pojawił

bo ktoś im powiedział żeby poczekali a oni już nie byli w stanie


Te słowa są dedykowane tym którzy umarli bo śmierć jest karą

bo śmierć jest nagrodą

bo śmierć jest ostatecznym odpoczynkiem bo śmierć jest wieczną furią


Te słowa są dedykowane tym którzy umarli


Baszert


Te słowa są dedykowane tym którzy przeżyli


Te słowa są dedykowane tym którzy przeżyli

bo nauczyciel w szkole średniej dał im książki

bo nie przyciągali uwagi i przepadli gdzieś przy tasowaniu bo znali kogoś kto znał

kogoś kto mógł pomóc

i wpadł na nich na rogu w czwartek

po południu

bo wybierali tylko bezpieczne sposoby

bo szczęście im sprzyjało


Te słowa są dedykowane tym którzy przeżyli bo wiedzieli jak chodzić na skróty

bo przyciągali uwagę i to ich zawsze wyłowiono

bo podejmowali ryzyko

bo nie mieli zasad i byli twardzi


Te słowa są dedykowane tym którzy przeżyli

bo nie chcieli się poddać i ignorowali statystyki

bo mieli wiarę i ufali Bogu

bo oczekiwali najgorszego i zawsze byli przygotowani bo byli wściekli

bo mogli zapytać

bo naciągali innych a siebie chronili

bo wytrzymali upokorzenie

bo nadstawiali drugi policzek

bo patrzyli w inną stronę


Te słowa są dedykowane tym którzy przeżyli ponieważ życie to dzicz a oni byli dzicy

bo życie to przebudzenie a oni byli w pogotowiu

bo życie to pora kwitnienia a oni rozkwitli

bo życie to walka a oni walczyli

bo życie to dar a oni umieli przyjąć go bez zastrzeżeń

Te słowa są dedykowane tym którzy przeżyli."


Baszert

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

"Estera" ~ Rebecca Kanner. Niech będzie przeklęte imię Hamana!

  Dzisiaj, w związku z tym iż kończy się właśnie święto Purim... chciałabym podzielić się z wami moją prywatną oceną danej książki. Jest to bowiem "sfabularyzowana", że tak się wyrażę opowieść o historycznej postaci Hadassy, żydowskiej dziewczyny, która żyjąc w starożytnej Persji wpłynęła na bieg historii w taki oto sposób, iż ukrywając swe żydowskie pochodzenie stała się najpierw nałożnicą potężnego władcy tegoż Imperium a następnie Królowa małżonką.... co, gdyby tak się nie stało mogło skutkować wymazaniem narodu wybranego z kart dziejów. Za sprawą tej dzielnej młodej kobiety, Żydzi uniknęli pierwszy raz w swej wielotysięcznej historii Holocaustu który niestety, źle odczytany przez nich samych niemal 3 tyś. lat później, przyczynił się do drugiego - na całe szczęście również nie udanego - opłacony jednak krwią milionów ofiar.  A wszystko za sprawą naszych odwiecznych wrogów - Amalekitów, których król Saul oszczędził przed całkowitym zatraceniem pomimo iż taki był wyraźny nak...

Władysław Broniewski (wiersze wybrane)

  KABAŁA "Ten walet schnie z miłości, a ty go dręczysz wzgardą, dwa serca wyrwał z piersi i przekuł halabardą. Żołędny król go wezwał. W karecie z dzwonków pędzi. Ach!... Czeka go w podróży nieszczęście od żołędzi. Już wjechać ma w dąbrowę, a jeszcze się ogląda, on nie wie, że przy tobie dzwonkowy, jasny blondyn. Nie ufaj blondynowi, choć list czerwienny wyśle, spal złoty włos nad świecą, a poznasz jego myśli. On brzęczy dzwonnym złotem, do ucha pięknie szepce, uśmiecha się do ciebie, a serce dał brunetce. Brunetka jest zazdrosna i ciebie źle wspomina. Wystrzegaj się tej damy. Ach, nie pij tego wina! To wino jest zatrute miłosnej łzy diamentem, z dziesięciu serc czerwiennych okrutnie wyciśnięte. Pijany czarnym winem, twój walet w snach się błąka, z rozpaczą szuka serce - w żołędziach, w winie, w dzwonkach." OCIEMNIAŁY " -  Pokaż mi drzewo. - Jestem niewidomy. - Gdzie jest prawo i lewo? - Jestem niewidomy. - Gdzie jest światło i ciemność? - Jestem niewidomy. - Powiedz mi!...

"Nigdy nie byłaś Żydówką" ~ Anna Bikont. "Jednakowi Żydzi jak Polacy, kto dobry, to dobry, a kto podły, to podły."

  Opisanie tej w sumie nie grubej książki, nie należy do łatwych ani przyjemnych obowiązków... czuję jednak, że muszę podzielić się z wami opinią o niej. Teoretycznie to tylko sześć plastycznie opisanych opowieści o żydowskich dziewczynkach żyjących w czasach IIWŚ na terenie okupowanej przez Niemców Polski... jednakże ogrom cierpienia i dosadnych opisów okrucieństwa z jakimi zetknęły się te nieszczęsne dzieci pochodzenia żydowskiego.... na wiele tygodni po skończonej lekturze zatkał moje przemyślenia.... gdyż zamierzając być obiektywną chciałam jedynie skupić się na ciężkich, traumatycznych wspomnieniach tychże osieroconych dzieci, w tym celu jednak nie godzi się pominąć aktów okrucieństwa względem Żydów przez samą część polskiego społeczeństwa! A że już słyszę w głowie wszystkie wrogie komentarze że przecież "Polacy ratowali Żydów! Nie zaś ich mordowali tudzież wydawali dla zysku lub ze strachu na śmierć" i co to ja w ogóle tworzę tutaj szkaradne oskarżenia.... pragnę zatem ...