Att - tlsuhdN6LYTP7jV81W9NC3L y9LXrB0w8GRgbmC6lwA
Att - tlsuhdN6LYTP7jV81W9NC3L y9LXrB0w8GRgbmC6lwA
Att - tlsuhdN6LYTP7jV81W9NC3L y9LXrB0w8GRgbmC6lwA
Redakcja
Dedykacja
Wstęp do wydania czwartego: medycyna upodmiotowienia
Część I. Od zewnętrznej kontroli do wewnętrznego przewodnictwa
Mit patriarchatu: źródło rozdźwięku między umysłem, ciałem i emocjami
Nasze kulturowe dziedzictwo
Uzależnienie jest produktem patriarchatu
Podstawowe przekonania systemu dominacyjnego
Przekonanie pierwsze: choroba jest wrogiem
Przekonanie drugie: medycyna jest wszechmocna
Przekonanie trzecie: ciało kobiety jest wadliwe
Odzyskiwanie władzy nad naszymi emocjami
Moc nazywania
Nazywanie i uzdrawianie emocjonalnego bólu i jego fizycznych następstw
Uzdrawianie to pozostawianie zranień za sobą
Kobieca inteligencja i nowy sposób uzdrawiania
Pola energetyczne i systemy energetyczne
Zrozumieć jedność ciała i umysłu
Kobieca inteligencja: jak ucieleśniają się myśli
Cielesność przekonań
Jak przekonania stają się ciałem
Uzdrawianie i leczenie
Uzdrowienie i tajemnica
Wewnętrzne przewodnictwo
Wsłuchiwanie się w ciało i jego potrzeby
Oczyszczanie emocjonalne: uzdrawianie z przeszłości
Sny: brama do nieświadomości
Intuicja i intuicyjne przewodnictwo
Jak działa wewnętrzne przewodnictwo
Świadomość tego, czego nie chcemy
System energetyczny kobiety
Kontinuum materii i energii
Jak uzdrowić wyciek energii
Energia ziemi
Czakry
Dolne centra energetyczne: czakra pierwsza, druga i trzecia
Czakra pierwsza: w jaki sposób rany rodzinne są przechowywane w ciele
Czakra druga: symboliczna przestrzeń kreatywności
Czakra trzecia: poczucie własnej wartości i siły
Archetypy i trzy pierwsze czakry
Wstyd i trzy pierwsze czakry
Czwarta czakra
Równowaga yin-yang dolnego i górnego serca
Jak uzdrowić rany dolnych czakr
Problemy związane z innymi czakrami
Część II. Anatomia kobiecej mądrości
Cykl menstruacyjny
Nasza cykliczna natura
Faza folikularna i lutealna
Uzdrawianie dzięki cyklom
Nasze dziedzictwo kulturowe
Cykl menstruacyjny, tabletki antykoncepcyjne i kobieca intuicja
Bóle menstruacyjne (dysmenorrhea)
Historie kobiet
Program podstawowy optymalnej równowagi hormonalnej i zdrowej miednicy
Zespół napięcia przedmiesiączkowego (PMS)
Diagnoza
SAD (depresja sezonowa) i PMS: wyjaśnienie związku
Leczenie
Historie kobiet
PMS i współuzależnienie
Nieregularne krwawienia
Czym jest regularne krwawienie?
Rozrost tkanki wyścielającej macicę (hiperplazja endometrium, hiperplazja gruczolakowata i
torbielowata)
Metody leczenia
Czynnościowe krwawienie maciczne (DUB)
Terapia konwencjonalna
Czynnościowe krwawienie maciczne a zespół policystycznych jajników (PCOS)
Historie kobiet
Obfite krwawienia miesięczne (menorrhagia)
Leczenie
Uzdrawianie menstruacyjnej przeszłości: przygotowanie córek
Kreowanie zdrowia przez cykl menstruacyjny
Macica
Nasze dziedzictwo kulturowe
Anatomia energetyczna
Przewlekłe bóle miednicy mniejszej
Endometrioza
Objawy
Diagnoza
Sprawy budzące niepokój
Powiązania neuroendokrynno-immunologiczne
Leczenie
Historie kobiet
Wypadanie macicy
Leczenie
Terapia hormonalna
Zabiegi chirurgiczne
Mięśniaki macicy
Objawy
Sprawy budzące niepokój
Leczenie
Historie kobiet
Jajniki
Anatomia
Torbiele jajników
Objawowe (funkcjonalne) torbiele jajników
Policystyczne jajniki (PCO)
Amenorrhea i związek umysłu z ciałem
Leczenie PCO
Historie kobiet
Rak jajnika
Syndrom złotej klatki
Prawdopodobne przyczyny
Rozpoznanie
Rodzinnie występujący rak jajnika
Ooforektomia przy okazji innej operacji w obrębie miednicy
Konwencjonalne metody leczenia
Historie kobiet
Odzyskiwanie sfery erotycznej
Jesteśmy istotami seksualnymi
Anatomia erogenna kobiet: system łechtaczki
Amryta: kobiecy wytrysk
Przebudzenie świętego miejsca
Mózg jest największym organem płciowym w ciele
Nasze dziedzictwo kulturowe
W poszukiwaniu prawdziwej seksualności
Program świadomego odzyskania życia erotycznego
Nowy stosunek do seksualności: podsumowanie
Srom, pochwa, szyjka macicy i dolny odcinek układu moczowego
Nasze dziedzictwo kulturowe
Kwestie energetyczne i dolny odcinek dróg rodnych
Anatomia
Uzdrawiające badanie ginekologiczne
Wirus brodawczaka ludzkiego (HPV)
Objawy
Rozpoznanie
HPV: sprawy budzące niepokój
Leczenie
Uzdrawianie energią
Szczepionka HPV: czy warto ryzykować?
Zapobieganie HPV
Opryszczka
Objawy
Rozpoznanie
Opryszczka: sprawy budzące niepokój
Leczenie
Zapalenie szyjki macicy (cervicitis)
Dysplazja szyjki macicy (nieprawidłowy wymaz cytologiczny)
Objawy
Cytologia
Inne metody badania komórek szyjki macicy
Dysplazja: sprawy budzące niepokój
Leczenie
Historie kobiet
Zapalenie pochwy (vaginitis)
Objawy i najczęstsze przyczyny
Rozpoznanie
Leczenie
Aspekty psychologiczne i emocjonalne
Kilka słów na temat chorób przenoszonych drogą płciową
Słowo na temat AIDS
Chroniczny ból sromu (wulwodynia)
Co powoduje wulwodynię?
Odżywianie a wulwodynia
Psychologiczne aspekty wulwodynii
Inne metody leczenia
Śródmiąższowe zapalenie pęcherza moczowego (zespół bolesnego pęcherza)
Leczenie
Nawracające zakażenia układu moczowego (UTI)
Leczenie
Historie kobiet
Wysiłkowe nietrzymanie moczu
Najczęstsze przyczyny
Leczenie
Piersi
Nasze dziedzictwo kulturowe
Nadmierna troska: czynnik ryzyka w przypadku chorób piersi
Anatomia
Samobadanie piersi
Zmiana podejścia do samobadania piersi
Łagodne objawy: bolesność piersi, guzki, torbiele i wydzielina z sutka
Fibrocystyczna choroba piersi
Wydzielina z brodawki sutkowej
Torbiele piersi
Leczenie łagodnych objawów w obrębie piersi
Co jest przyczyną bólu piersi?
Odkrywanie informacji kryjącej się pod objawem
Biopsja piersi
Mammografia
Mammogram: ograniczenia złotego standardu
Ograniczenia wynikające z wczesnego rozpoznania
Badanie ultrasonograficzne piersi: uzupełnienie (a czasem alternatywa) dla mammografii
Prawdziwe zapobieganie: termografia
Dylemat DCIS
Rak piersi
Rak piersi. Związek między dietą a hormonami
Program podtrzymujący zdrowie piersi
Rodzinny rak piersi oraz gen raka piersi
Parę słów na temat profilu genetycznego
Zmień swoje dziedzictwo. Zapobieganie od podszewki
Leczenie raka piersi
Historie kobiet
Operacja plastyczna piersi
Implanty. Czy są bezpieczne? Czy ich potrzebujesz?
Historie kobiet
Operacja piersi w celu ich zmniejszenia
Wpływ siły umysłu na piersi
Jeśli miałaś raka piersi
Nasza płodność
Aborcja
Uzdrawianie poaborcyjnej traumy
Inne spojrzenie na aborcję
Antykoncepcja doraźna: zapobieganie aborcji
Świadome poczęcie i antykoncepcja
Świadoma antykoncepcja
Wkładka wewnątrzmaciczna
Kombinowane metody hormonalne
Trwała antykoncepcja
Zmierzając w kierunku większej kreatywności
Zmiana podejścia do bezpłodności
Czynniki psychologiczne
Kompleksowy program poprawiający płodność
Inne czynniki, które należy rozważyć
Pomocne metody terapeutyczne poprawiające płodność
Historie kobiet
Utrata ciąży
Poronienie
Ciąża pozamaciczna
Stracone nadzieje: doświadczenie martwego porodu
Adopcja
Płodność jako metafora
Ciąża i poród
Transformująca moc ciąży
Dlaczego chcemy mieć dzieci?
Nasze dziedzictwo kulturowe: ciąża
Ciąża jako „stan” do pokonania
Lekarka położna zachodzi w ciążę
Program wspierający optymalną ciążę i obniżający ryzyko powikłań
Zapobieganie przedwczesnemu porodowi
Zapobieganie stanowi przedrzucawkowemu
Ułożenie pośladkowe
Nasze największe wyzwanie: zbiorowe myślenie ukierunkowane na sytuacje awaryjne
Magia porodu
Nasze dziedzictwo kulturowe: poród
Jak żyjesz, tak urodzisz
„Ocalić” kobiety od porodu
Technologie wspomagające poród
Monitorowanie płodu i cesarskie cięcie
Nacięcie krocza
Słowo na temat dysfunkcji dna miednicy
Znieczulenie
Pozycja na wznak
Matkowanie matce: rozwiązanie, na które nadszedł czas
Jak uniknąć ryzyka cesarskiego cięcia
Moja historia
Czerpanie osobistej mocy z porodu
Historie kobiet
Zbiorowe odzyskiwanie mocy płynącej z porodu
Macierzyństwo: nawiązywanie więzi z dzieckiem
Po porodzie: czwarty trymestr
Depresja poporodowa
Obrzezanie
Pokarm sztuczny a mleko z piersi matki
Być matką w kulturze dominacyjnej: najtrudniejsza praca na świecie
Menopauza
Menopauza: na rozstaju dróg
Nasze dziedzictwo kulturowe
Lęk przed starzeniem: przejaw kultury dyskryminującej osoby starsze
Kreowanie zdrowia w trakcie menopauzy
Części ciała produkujące hormony
Funkcja nadnerczy: co każda kobieta powinna wiedzieć
Program przywracający wydolność nadnerczy w trakcie menopauzy
Rodzaje menopauzy
Naturalna menopauza i perimenopauza
Przedwczesna menopauza
Sztuczna menopauza
Kwestia hormonalnej terapii zastępczej
Krótka historia konwencjonalnej hormonalnej terapii zastępczej
Potrzeba stosowania hormonów bioidentycznych
Poszukiwanie kompromisu: zindywidualizowane dawkowanie hormonów
Czy hormony bioidentyczne to sekret młodości?
Baza hormonalna
Estrogen
Estriol
Progesteron
Androgeny
Objawy menopauzy
Uderzenia gorąca
Leczenie
Pochwa: suchość, podrażnienie oraz ścieńczenie ścian
Leczenie
Osteoporoza
Program wspierający zdrowie kości
Seks w trakcie menopauzy
Leczenie
Wypadanie włosów
Plan odbudowy włosów
Zmiany nastroju i depresja
Leczenie
Zamącone myślenie
Długoterminowe zagrożenia zdrowotne
Rak piersi
Choroby serca
Choroba Alzheimera
Program ochrony mózgu
Decyzja dotycząca podjęcia leczenia
Odstawienie HT lub zmiana terapii hormonalnej
Troska o siebie w trakcie menopauzy
Menopauza jako nowy początek
Część III. Program kobiecej mądrości prowadzący do pełni zdrowia i uzdrowienia
Kroki prowadzące do kreowania pełni zdrowia
Wyobraź sobie swoją przyszłość: zmień świadomość, zmień komórki
Krok pierwszy: odkryj i zaktualizuj swoje dziedzictwo
Krok drugi: przyjrzyj się swoim przekonaniom
Krok trzeci: uszanuj i uwolnij emocje
Krok czwarty: naucz się słuchać własnego ciała
Krok piąty: naucz się szanować swoje ciało
Krok szósty: uznaj siłę wyższą lub wewnętrzną mądrość
Krok siódmy: odzyskaj pełnię swojego umysłu
Rozmowa z ciałem: słuchanie umysłu, który tworzy komórki
Praca ze snami: inkubacja snów
Krok ósmy: postaraj się o pomoc
Krok dziewiąty: pracuj z ciałem
Krok dziesiąty: zbieraj informacje
Krok jedenasty: przebacz
Krok dwunasty: aktywnie dąż do przyjemności i własnego celu
Jak optymalnie korzystać z opieki zdrowotnej
Dlaczego musisz wziąć odpowiedzialność za swoją opiekę zdrowotną
Wybór opieki lekarskiej
Wybór terapii: od leczenia chirurgicznego po akupunkturę
Która terapia jest najlepsza?
Analiza może sparaliżować
Kreowanie zdrowia poprzez operację
Druga opinia medyczna
Operacja nie jest porażką, ale szansą na uzdrowienie
Szansa na uzdrowienie starych lęków
Jak przygotować się do zabiegu (lub chemioterapii) i przyspieszyć powrót do zdrowia
Przeszłam operację wiele lat temu, gdy nie wiedziałam tego wszystkiego
Odżywianie
Kreowanie optymalnej budowy ciała i pełni zdrowia
Krok pierwszy: zrozum, że szacunek dla samej siebie i akceptacja siebie to kamienie węgielne
trwałego zdrowia i spadku wagi
Krok drugi: raz na zawsze przestań stosować dietę, a zacznij się zdrowo odżywiać
Krok trzeci: zauważ związek pomiędzy poziomem cukru we krwi a stanem zapalnym tkanek
Etapy insulinooporności
Krok czwarty: bądź całkowicie szczera w sprawie związku pomiędzy jedzeniem a emocjami
Krok piąty: zaktualizuj przekonania kulturowe
Krok szósty: zawrzyj pokój ze swoją wagą
Krok siódmy: sprawdź, czy jesteś w formie czy otyła
Krok ósmy: otwórz oczy
Krok dziewiąty: przeprogramuj metabolizm
Krok dziesiąty: odżywiaj się optymalnie
Cudowne właściwości magnezu
Dlaczego potrzebujemy odpowiedniej ilości magnezu
Związek magnezu z wapniem
Niedobór magnezu jest coraz częstszy
Suplementacja magnezu
Tworzenie programu suplementacji
Wskazówki dotyczące wyboru suplementu
Zalecane dawki suplementów
Inne sprawy budzące niepokój
Czy dieta może być pomocna w przypadku zespołu jelita drażliwego i innych problemów z
trawieniem?
Alergie pokarmowe
Czy muszę zrezygnować z kofeiny?
Czy mogę pić dietetyczne napoje lub spożywać inne pokarmy zawierające aspartam?
Czy mogę pić alkohol?
Słowo na temat palenia
Palenie a konkretne problemy zdrowotne kobiet
Jak rzucić palenie
Doceń energię pożywienia
Moc płynąca z ruchu
Nasze dziedzictwo kulturowe
Korzyści płynące z wykonywania ćwiczeń
Ćwiczenia i intuicja
Jak rozruszać swoje ciało
Ćwiczenie a uzależnienie
Ćwiczenia, brak miesiączki i utrata masy kostnej
Moja historia związana z ćwiczeniem: pakt pokojowy
Początek
Uzdrawiając siebie, uzdrawiamy świat
Nasze matki: nasze komórki
Rytuał odzyskiwania
Pokonywanie lęku przed szamańską przeszłością
Nasze marzenia: marzenia Ziemi
Osobiste uzdrowienie jest planetarnym uzdrowieniem
Lekarzu, ulecz się sam – część druga
Stwarzanie bezpiecznego świata dla kobiet: zacznij od siebie
Źródła
O Autorce
Podziękowania
Tytuł oryginału: Women’s Bodies, Women’s Wisdom. Creating Physical and Emotional Health
and Healing
Original edition copyright © 2010, 2006, 1998 and 1994 by Christiane Northrup, M.D.
This translation published by arrangement with Bantam Books, a division of Random House,
Inc., New York, New York
Copyright © 2019 for the Polish edition by CoJaNaTo
Wszystkie prawa zastrzeżone. Bez pisemnej zgody wydawcy książka ta nie może być
powielana ani częściowo, ani w całości. Nie może też być reprodukowana, przechowywana
i przetwarzana z zastosowaniem jakichkolwiek środków elektronicznych, mechanicznych,
fotokopiarskich, nagrywających i innych.
Informacje zawarte w tej książce oparte są na doświadczeniu i poglądach autorki. Ani autorka,
ani wydawca nie ponoszą odpowiedzialności za jakiekolwiek wykorzystanie informacji
zawartych w tej książce.
Redaktor wydania: Wojciech Zacharaek
Redakcja językowa i korekta: Maria Osińska (KorektArt)
Projekt okładki: Blanka Łyszkowska
Fotografia wykorzystana do okładki za zgodą: Darius Bashar (Unsplash)
ISBN: 978-83-63860-30-1
CoJaNaTo
ul. Pustelnicka 48/4; 04-138 Warszawa
Tel. +48 728 898 892; www.cojanato.pl; e-mail: [email protected]
Ta książka jest dla tych, którzy wierzą, że można doświadczać pełni życia bez względu
na okoliczności.
I dla tych, którzy akceptują w życiu tajemnicę, niepewność i nadzieję.
Dla tych, którzy chcą cieszyć się dobrym samopoczuciem i wiedzą, że uzdrawianie nie
jest tylko kwestią podania leku i zastosowania urządzeń technicznych.
Ta książka jest dedykowana tym spośród lekarzy, pielęgniarek, pracowników służby
zdrowia, uzdrowicieli i pacjentów, którzy nie bali się przyznać, jak wiele nie wiemy.
Jest dla tych, którzy wiedzą, że pełne uzdrawianie nie jest możliwe bez przywrócenia
życiu świętości.
Jest wyrazem wdzięczności dla naukowców i uzdrowicieli z przeszłości,
teraźniejszości i przyszłości, którzy, wbrew otępiającemu myśleniu
konwencjonalnemu, mieli i mają odwagę iść naprzód z wiarą, nadzieją i radością.
Wstęp do wydania czwartego: medycyna
upodmiotowienia
edną z centralnych i przestarzałych idei obowiązujących w naszym systemie opieki
J zdrowotnej jest stwierdzenie, że procesy rządzące organizmem kobiety mają na celu
wywoływanie cierpienia i bólu, a one same wymagają intensywnej opieki medycznej i szeregu
testów, aby mogły zachować zdrowie. Choć z pewnością jest to doświadczenie niezliczonej
ilości kobiet, jest na to inny sposób – znacznie lepszy. W rzeczywistości kobiece ciało zostało
zaprojektowane tak przez naszego stwórcę, aby być źródłem przyjemności, płodności,
żywotności, siły i dobrego samopoczucia. Nasze ciała łączą nas z Księżycem, przypływami
i porami roku. Mamy się rozwijać. My, ludzka rasa, dotarliśmy na rozdroże, do punktu
zwrotnego, w którym na całej planecie stare, niezrównoważone idee i zachowania rozpadają
się. Obecny kryzys w służbie zdrowia jest tylko jednym z przykładów tego rozpadu –
przykładem, z którym jestem doskonale zaznajomiona. Nie trzeba obawiać się rozpadu starego,
ponieważ otwiera on przestrzeń dla nowych, bardziej zrównoważonych i zdrowszych systemów
i koncepcji, które mogą powstać we wszystkich aspektach ludzkiego doświadczania na ziemi,
łącznie z tym, jak radzimy sobie z doświadczaniem życia w kobiecym ciele.
W ciągu ostatnich trzech dekad moje doświadczenia jako lekarza ginekologa- -położnika,
młodej matki i kobiety w średnim wieku doprowadziły mnie do nowego, rewolucyjnego
podejścia do zdrowia i dobrego samopoczucia kobiet, które potwierdza niezakłóconą jedność
ciała, umysłu i ducha. Chociaż nie było to oczywiste dla głównego nurtu myślenia
obowiązującego w środowisku medycznym w latach 80. i 90. XX w., kiedy po raz pierwszy
testowałam podejście opisane w tej książce, obecnie jest dla nas całkowicie jasne, że stan
zdrowia kobiety podlega dużemu wpływowi kultury, w której żyje, jej pozycji społecznej, jej
doświadczeń oraz codziennych myśli, przekonań i zachowań.
W kobiecym ciele można się dobrze rozwijać, zamiast po prostu czekać na wystąpienie
choroby. Sprowadza się to do tego, że niezależnie od naszych indywidualnych okoliczności,
naszej przeszłości czy naszych obecnych czasów każda z nas ma wewnętrzne wskazówki, do
których może się dostroić, aby stworzyć doskonałe zdrowie – już teraz. Rodzimy się z tym
wewnętrznym przewodnictwem. Przychodzi ono w formie emocji i pragnień i prowadzi nas ku
rzeczom (w tym myślom), które są dobre i nam służą, oraz chroni nas przed rzeczami, które są
złe i nam szkodzą. To takie proste. Jesteśmy doskonale okablowane, by znaleźć miłość, radość,
spełnienie i zdrowie. Chociaż zbyt często jako dzieci byłyśmy przekonywane, by zrezygnować
z naszych pragnień, nauczyłam się, że możemy ufać uczuciom, które każą nam wstawać
każdego ranka. Nasze pragnienia są drogą, którą uzdrawiająca siła życiowa przechodzi przez
nas i uzupełnia nasze ciała. Są tym, co sprawia, że warto żyć. Stanowią nasze nadzieje
i marzenia. I niezmiennie trzymają klucze do uzdrowienia nie tylko naszych ciał, ale całego
naszego życia.
Jako lekarz od czasu do czasu widziałam, że nasze wewnętrzne przewodnictwo przychodzi
również w postaci objawów i chorób ciała – szczególnie gdy żyjemy życiem pozbawionym
przyjemności, radości i nadziei. Nasze choroby mają na celu powstrzymanie nas przed
podążaniem utartym torem, sprawienie, byśmy odpoczęły i zwróciły uwagę z powrotem na
rzeczy, które są naprawdę ważne i które nadają naszemu życiu znaczenie i radość – aspekty
życia, które często odkładamy na „później”.
Wglądy, wzmacniane przez dziesięciolecia praktyki medycznej, a także moje własne
problemy zdrowotne zakwestionowały wszystko, czego nauczyłam się na temat stanu zdrowia
kobiet w trakcie studiów i rezydentury. Przez lata stawało się dla mnie coraz bardziej jasne, że
zespół napięcia przedmiesiączkowego (PMS), ból w obrębie miednicy, guzy włókniste,
przewlekłe zapalenie pochwy, problemy z piersiami i skurcze miesiączkowe były powiązane
z kontekstem życia danej kobiety i jej wierzeniami na temat samej siebie i tego, co wedle niej
jest możliwe w jej życiu. Wszystkie te czynniki wiążą się z bardzo realnymi zmianami
biochemicznymi w naszych komórkach. Rozpoznanie diety, sytuacji w pracy i w relacjach
często dawało mi wskazówki co do źródła cierpienia danej kobiety – i, co ważniejsze, jakie
kroki należy podjąć, aby złagodzić to napięcie. Z biegiem lat nauczyłam się doceniać myśli,
przekonania i wzorce zachowań ukryte za stanem medycznym w sposób, który po prostu nie
jest przedmiotem zainteresowania szkolenia medycznego. Te wglądy są brakującym ogniwem
optymalnego zdrowia na wszystkich poziomach.
Ponieważ rozwinęłam większą wrażliwość na te wzorce zdrowia i choroby, doszłam do
wniosku, że bez zaangażowania się w przyjrzenie się wszystkim aspektom naszego życia i –
aby móc je zmienić – bez dostępu do naszej mocy poprawa nawyków i samej diety nie
wystarczy, aby trwale uleczyć okoliczności wyjściowe, które były obecne od dawna.
Pracowałam z wieloma kobietami, których chorób nie można było po prostu przypisać temu, co
jedzą, i nie można było ich wyleczyć wyłącznie za pomocą leków lub operacji. Stosowanie
specjalnej diety lub bieganie trzech mil dziennie nie sprawią, że kobieta poczuje się dobrze,
jeśli na jej zdrowie niekorzystnie wpływa podświadome przekonanie, że nie jest ona
wystarczająco dobra, że ma niewłaściwą płeć lub że przeznaczeniem kobiety jest wiele w życiu
wycierpieć. Jeśli doświadczyła kazirodztwa i nie pozwala sobie na odczuwanie emocji, które są
często związane z tą historią, lub jeśli była niechciana czy maltretowana jako dziecko, to nie
istnieją żadne leki na receptę, które uzdrowiłyby tę ranę i uleczyły fizyczne skutki uboczne,
często będące tego rezultatem.
Najczęściej jednak zjawiska degradujące kobiecość są znacznie bardziej subtelne i groźne niż
jawne nadużycie. Przykłady obejmują odczuwanie dyskomfortu podczas karmienia piersią
w przestrzeni publicznej, obawy, że pragnienie wyglądania zmysłowo i czucia się w ten sposób
przyciągnie niechcianą uwagę (a następnie zostaniesz za to obwiniona), czy potrzebę ukrycia
jakiegokolwiek dowodu miesiączki i jej skutków. Właśnie dlatego pisarka feministyczna
Adrienne Rich napisała: „Nie znam żadnej kobiety, […] dla której ciało nie byłoby
podstawowym problemem”. Uwewnętrznienie obrazu własnego ciała jako problemu leży
u podstaw zdrowia kobiet. Zmiana naszego postrzegania, kobieta po kobiecie, znajduje się
w samym sercu procesu uzdrowienia. Mimo to próba zmiany diety oraz alternatywy dla leków
i zabiegów chirurgicznych w przypadku problemów, których początki tkwią w naszych
przekonaniach, to często bardzo mocny, nietoksyczny i poprawiający zdrowie pierwszy krok –
krok, który otwiera nas na nowe, bardziej holistyczne sposoby radzenia sobie z naszymi
objawami. Sekretem prawidłowego rozwoju jest wiedza, że nigdy nie jesteśmy po prostu
ofiarami naszych ciał. Bardzo uspokajające jest wiedzieć, że wszystkie mamy w sobie zdolność
uzdrawiania absolutnie wszystkiego i pełnego radości życia.
Niniejsze nowe wydanie „Ciała kobiety, mądrości kobiety” ma na celu pomóc ci nie tylko
zachować zdrowie, ale także rozwinąć się mentalnie, emocjonalnie i duchowo, tak samo jak
fizycznie. Chcę, abyś wiedziała, że jest to przyjemne, a nie bolesne. To jest twoje
pierworództwo. Kiedy w końcu połączymy nasze myśli, przekonania, fizyczne zdrowie
i okoliczności życiowe, odkryjemy, że to my kierujemy naszym życiem i możemy dokonywać
głębokich zmian. Nic nie jest bardziej radosne i wzmacniające. W tej książce znajdziesz historie
takich uzdrowień i przebudzeń.
Jedna z moich czytelniczek napisała kiedyś: „«Ciało kobiety, mądrość kobiety» to list
miłosny do kobiet i ich ciał”. Uwielbiam to. I to prawda. Czytając to nowe wydanie, pamiętaj,
że ma ono na celu pomóc ci zakochać się w swoim ciele i przebudzić się do jego boskich
procesów. Niech pomoże ci stać się fizycznym ucieleśnieniem duszy, abyś odkryła kobietę,
którą zawsze miałaś być. Niech pomoże ci znaleźć najlepsze możliwe rozwiązania dla twojej
indywidualnej sytuacji. Ale przede wszystkim pozwól, by napełniło cię odwagą niezbędną do
radykalnych i życiodajnych zmian w twoim umyśle i ciele, które pozwolą ci rozkwitnąć na
wszystkich poziomach. I pamiętaj, że najbardziej podstawową i istotną zmianą jest nauczenie
się, jak kochać i akceptować już teraz swoje drogocenne ciało. To przecież świątynia, w której
mieści się twoja dusza. To jest ścieżka nie tylko dla naszego indywidualnego uzdrowienia, ale
także dla uzdrowienia planety i ludzkości.
CZĘŚĆ I
Świadomość stwarza ciało. Proste. Świadomość to nie tylko głowa. Wykracza poza mózg
i ciało, istnieje poza czasem i przestrzenią. Jednak na praktycznym i codziennym poziomie
świadomość jest tą częścią nas, która wybiera myśli i nimi kieruje. Myśli podnoszące na duchu,
pełne troski i miłości tworzą zdrową biochemię i zdrowe komórki, natomiast myśli, które
wpływają na nas lub na innych destrukcyjnie, mają działanie odwrotne. Rodzimy się pełne
miłości i akceptacji dla ciała. Z czasem nasze ciało i stan naszego zdrowia zmieniają się pod
wpływem nawykowych myśli i przekonań, które kierują naszym zachowaniem. Chcąc
poprawić swoje życie i zdrowie, musimy uznać niezaprzeczalną jedność pomiędzy naszymi
przekonaniami, sposobem postępowania i ciałem fizycznym. Musimy następnie wnikliwie się
przyjrzeć wszelkim niszczącym zdrowie, nieświadomie odziedziczonym po rodzicach
i kulturze, przekonaniom i założeniom, które przyjęłyśmy jako własne – i zmienić je. Musimy
być gotowe na przekroczenie tego, co dr Gay Hendricks nazywa problemem górnej granicy1.
Podczas prezentacji w Nowym Jorku w 2005 r. UNESCO ogłosiło, że przemoc wobec kobiet
i dziewcząt (w tym gwałt i tortury jako „nowa strategia działań wojennych”) stała się nie tylko
poważnym problemem dotyczącym praw człowieka, dotykającym co trzecią kobietę na całym
świecie, ale także „poważną epidemią zdrowia publicznego” w skali globalnej27. Szczególnie
przerażający przykład pochodzi z Funduszu Ludnościowego ONZ, który informuje, że
z 16 tysięcy nowych przypadków przemocy seksualnej zarejestrowanych w 2008 r.
w Demokratycznej Republice Konga 65% dotyczyło nastoletnich dziewcząt i dzieci. Taka
przemoc obejmuje zniewolenie seksualne, przymusowe kazirodztwo, gwałt zbiorowy na oczach
rodzin i członków społeczności oraz okaleczanie, włącznie z użyciem broni palnej, kobiecych
genitaliów28.
Riane Eisler, autorka bestsellera pt. „The Chalice and the Blade” (Harper & Row, 1987)
i „The Real Wealth of Nations: Creating a Caring Economics” (Berrett-Koehler, 2007),
napisała: „Świat zaczyna rozumieć, że już dłużej nie można ignorować ofiar przemocy ze
strony bliskich osób oraz związku między tego rodzaju przemocą i przemocą międzynarodową,
łącznie z terroryzmem”. Po wielu badaniach Eisler (wspólnie z mężem, psychologiem
społecznym i futurystą Davidem Loye’em) założyła organizację non profit Center for
Partnership Studies29, aby wprowadzić nowy rodzaj praw człowieka, które nazwała prawami
partnerskimi, oraz aby „wskazać powiązanie między «problemami kobiet i dzieci» i przemocą
społeczną, ubóstwem oraz innymi ogólnoświatowymi problemami, [a także] aby położyć kres
nierówności płci i przemocy ze strony bliskich osób”. (Więcej informacji o tym, jak Eisler
pomaga wprowadzić zmiany na skalę ogólnoświatową, znajdziesz na stronie Center for
Partnership Studies [www.partnershipway.org] w programie Spiritual Alliance to Stop Intimate
Violence30).
Dzięki Eisler i innym osobom podobnym do niej fala zaczyna się wzmagać. W samym tylko
2009 r. prezydent Obama mianował nową Radę Białego Domu ds. Kobiet i Dziewcząt,
Departament Stanu utworzył nowy Urząd ds. Globalnych Problemów Kobiet, a Senacka
Komisja Spraw Zagranicznych utworzyła nowy podkomitet zajmujący się sprawami kobiet.
Szczególnie inspirująca wiadomość pochodzi od uhonorowanych nagrodą Pulitzera
dziennikarzy (prywatnie małżeństwa) Nicholasa D. Kristofa i Sheryl WuDunn, współautorów
książki pt. „Half the Sky: Turning Oppression into Opportunity for Women Worldwide”
(Knopf, 2009). W specjalnym wydaniu New York Times Magazine, poświęconym kobietom
i dziewczętom w krajach rozwijających się, Kristof i WuDunn napisali: „Rośnie zrozumienie
u wszystkich, od Banku Światowego po Połączonych Szefów Sztabu Sił Zbrojnych USA, że
pomoc organizacjom takim jak CARE31, skupiającym się na kobietach i dziewczętach, jest
najskuteczniejszym sposobem walki z globalnym ubóstwem i ekstremizmem. Dlatego pomoc
zagraniczna jest w coraz większym stopniu skierowana do kobiet. Świat budzi się do potężnej
prawdy: kobiety i dziewczęta nie są problemem. Są rozwiązaniem”32.
Źródła: Anne Wilson Schaef, When Society Becomes an Addict (New York: Harper & Row, 1987), s. 72; Anne
Wilson Schaef i Diane Fassel, The Addictive Organization (New York: Harper & Row, 1988).
Bez względu na to, czy nazwiemy ten system patriarchatem, systemem uzależnień,
społeczeństwem dominacyjnym czy rozszczepieniem między ciałem i duszą, widać wyraźnie,
że sposób funkcjonowania naszego społeczeństwa krzywdzi zarówno mężczyzn, jak i kobiety
(mężczyźni umierają średnio 7 lat wcześniej od kobiet) oraz że obie płcie w pełni w tym
uczestniczą. Jednak dobra wiadomość jest taka, że kiedy przyznajemy się do emocjonalnego
bólu i uwalniamy go, natychmiast nawiązujemy kontakt z naszymi uczuciami i wewnętrznym
przewodnictwem. Dopiero wtedy intelekt i myśli mogą odgrywać należną im rolę, jaką jest
służenie sercu i najgłębszej wiedzy. Dopiero wtedy może nastąpić uzdrowienie. Wynikiem
takiej zmiany są nowe podejście medyczne i mądrość, które pomagają nawiązać kontakt z istotą
tego, co przejawia się pod postacią bólu, tym samym stając się pierwszym krokiem ku zdrowiu.
Moc nazywania
Pierwszym krokiem ku wprowadzeniu pozytywnej zmiany w życiu i zdrowiu jest
zwerbalizowanie obecnego doświadczenia i danie sobie przyzwolenia na jego pełne
odczuwanie – na poziomie emocjonalnym, duchowym i fizycznym. W latach 80. XX w. duże
znaczenie miało dla mnie uświadomienie sobie, jak często uciekałam się do roli opiekunki
i wybawcy jako sposobu na zaspokojenie moich potrzeb uznania i nagrody. Kluczowe okazało
się nazwanie tego zachowania „uzależnieniem od związków”. Wcześniej oczekiwałam, że to
inni powiedzą mi i zapewnią mnie, że jestem w porządku. Inni ludzie byli dla mnie przykładem
tego, jak mam się zachowywać, czuć i wyglądać; zawsze porównywałam siebie do innych
ludzi. Wydawało mi się, że jeśli odmówię komuś, kto mnie potrzebuje, nie będę doceniana
i kochana. Kiedy patrzę wstecz na swoje życie, widzę nie tylko, jak trwały był to wzorzec, ale
także jaka poprawa nastąpiła dzięki temu, że zrozumiałam sposób zachowania i zmieniłam go.
Nazwanie i zmiana zachowania znacznie poprawiły moje życie i zdrowie. Proste, choć nie jest
to łatwe.
Zrozumiałam, że moja tendencja do ratowania ludzi w potrzebie, moja potulność wobec
innych i przytakiwanie wszystkim były próbą narzucenia pewnego rodzaju kontroli.
Wierzyłam, że jeśli powiem „tak”, zasłużę na miłość i akceptację otoczenia. Nie było to dobre
ani dla mnie, ani dla innych, gdyż moja próba postawienia siebie w pozycji wybawcy,
substytutu czyjejś siły wyższej i wewnętrznego przewodnictwa, nie pozwalała tym ludziom
nawiązać kontaktu z własną mocą. Moje zachowanie sprawiało, że inni ludzie zajmowali
pozycję ofiary, która mnie potrzebuje. Obecnie, kiedy ktoś twierdzi, że mnie potrzebuje,
natychmiast zapala się we mnie czerwona lampka. Zanim zdecyduję, jak postąpić, badam
sytuację i czekam na podpowiedź wewnętrznego przewodnictwa. Nauczyłam się, że jeśli moja
odpowiedź nie jest natychmiastowa i radosna, to prawie zawsze powinnam być na „nie”.
Jedną z najważniejszych cech ludzi w społeczeństwie uzależnień jest zależność. „Zależność
jest stanem, w którym zakładasz, że ktoś lub coś z zewnątrz zadba o ciebie, bo nie jesteś
w stanie sama tego zrobić” – pisze Schaef. „Osoby z osobowością zależną oczekują, że inni
zaspokoją ich emocjonalne, psychologiczne, intelektualne i duchowe potrzeby”42. Przez całe
wieki kobiety oczekiwały, że mężczyźni wyjdą naprzeciw ich potrzebom natury ekonomicznej
(nie miały wielkiego wyboru, gdyż przez stulecia były, jak przedmioty, własnością mężczyzn),
podczas gdy mężczyźni byli uzależnieni od kobiet, jeśli chodzi o zaspokajanie ich potrzeb
emocjonalnych. Jedna z moich pacjentek tak powiedziała o swoim byłym małżeństwie:
„Zgodziliśmy się, że on będzie zarabiał pieniądze, a ja zajmę się emocjami”. Clarissa Pinkola
Estés wskazuje, że jednym z powodów, dla których kobiety miały niewielki kontakt ze swoim
twórczym instynktem, było spędzanie zbyt dużej ilości czasu na wspieraniu tych, którzy
walczyli na wojnie – na polu bitwy czy korporacyjnej Ameryki43.
Ten typ związków stwarza problemy, gdyż uniemożliwia prawdziwą bliskość. Intymność
może się narodzić jedynie w związkach opartych na partnerstwie, a nie na wzajemnej
zależności. Moi rodzice, ostrzegając mnie, udzielili mi dobrej rady: „Jeśli kiedykolwiek
mężczyzna powie, że «potrzebuje cię», uciekaj jak najdalej”. To dobra rada.
Rozpoznanie sposobów, w jakie uczestniczymy w kulturze dominacji/uzależnień, pozwala
uwolnić się z, dotykającego prawie wszystkie kobiety, kulturowo uwarunkowanego transu.
Zbyt często definicja kulturowa bycia „dobrą” kobietą oznacza spełnianie wszystkich potrzeb –
ale nie własnych. Chociaż samopoświęcenie dla innych przynosi miłość i akceptację na krótką
metę, zawsze ostatecznie się wypala, ponieważ nasze ciała zaprojektowano tak, aby były
zdrowe w takim stopniu, w jakim podążamy za pragnieniami naszych serc – nie mają
zaspokajać potrzeb innych własnym kosztem.
Gdy już nazwiesz dane doświadczenie, uświadom sobie, jak je odczuwasz w ciele. Pozwól
sobie poczuć je fizycznie. W przeciwnym razie twoje zachowanie – i zdrowie – pozostanie bez
zmian. Świadome zdefiniowanie doświadczenia i zintegrowanie go na poziomie fizycznym
i emocjonalnym sprawiają, że przestaje ono wpływać na nas z poziomu nieświadomości. Nowe
postrzeganie zmienia każdą komórkę w ciele. Zaczynamy wtedy dostrzegać, jaki wpływ
miałyśmy na nasze problemy i jak je utrwalałyśmy. Nazwanie tego, co ma na nas negatywny
wpływ – a także artykułowanie niezaspokojonej potrzeby z tym związanej – to część procesu
uwalniania się od negatywnego wpływu przeszłych traum. Często proces uzdrawiania nie
rozpocznie się dopóty, dopóki nie pozwolimy sobie poczuć, jak jest źle (czy jak źle było
w przeszłości). Uwalnia to emocjonalną i fizyczną energię, którą przez lata tłumiłyśmy,
blokowałyśmy, odrzucałyśmy i ignorowałyśmy. Gdy pozwalamy sobie na pełne odczuwanie
bez oceniania, uwalniamy energię. Dopiero wtedy możemy wyruszyć w kierunku naszych
pragnień. Tabela 1 na s. 31 pomoże ci rozpoznać twoje charakterystyczne uzależnienia.
Jedna z moich byłych pacjentek cierpiała na przewlekłą i bolesną opryszczkę pochwy i warg
sromowych. Choroby nie dało się wyeliminować ani za pomocą konwencjonalnych leków, ani
za pomocą terapii alternatywnej, jak zmiana diety. Po trzech latach bezowocnych poszukiwań
metody powstrzymania nawrotów kobieta doszła do następującego wniosku: „Może powinnam
po prostu powtarzać przez jakiś czas, że boli mnie pochwa. Kiedy byłam mała, nigdy nie
mogłam tego powiedzieć matce”. Od momentu, gdy zaczęła wypowiadać tę prawdę na głos,
rozpoczął się proces zdrowienia. Przez wiele lat ojciec wykorzystywał ją seksualnie, w co nie
wierzyła jej matka. Pacjentka powoli zaczęła odkrywać swoje rany, nazywać je i uzdrawiać.
Z wielkim współczuciem dla siebie uznała ból przeszłości, jej niezaspokojoną potrzebę żalu
i dała świadectwo swojemu cierpieniu oraz uwolniła się od oceny siebie i rodziców. Dzięki
temu ból stopniowo mijał, a jej twórcze życie pisarskie kwitło. Obecnie nie cierpi już na
opryszczkę.
Z czasem zrozumiałam, że to, co społeczeństwo nazywa byciem „dobrą kobietą”, „dobrą
lekarką” czy „dobrą matką”, znajduje się niebezpiecznie blisko zachęty, by zatracić siebie
w niesieniu pomocy innym własnym kosztem. Ostatnio przypomniało mi się, jak podstępne jest
to przesłanie, gdy czytałam nekrolog kobiety, która zmarła we wczesnych latach 50. XX w.
Zawierał m.in. takie oto zdanie: „Niestrudzenie pracowała na rzecz praw kobiet”. Za każdym
razem, gdy widzisz słowo niestrudzenie, w jego miejsce użyj słowa męczennik. Wszystkie
jesteśmy zmęczone. I mamy regularnie odpoczywać. Myślenie, że niestrudzenie jest
odpowiednikiem dla określenia dobra, stanowi podłoże dla urazy, złości i ostatecznie choroby.
Nauczyłam się, że mogę ofiarować służbę i przyjaźń innym na tyle, na ile udaje mi się osiągnąć
to, czego potrzebuję dla siebie. Z czasem stworzyłam świat, w którym cała rodzina oraz
wszyscy koledzy i bliscy zobowiązali się do życia w równowadze. Wynikiem uczenia się, jak
dbać o siebie i słuchać własnego wewnętrznego przewodnictwa, było to, że stałam się o wiele
bardziej skuteczna w pomaganiu innym, niż kiedykolwiek mogłam to sobie wyobrazić.
Tworzenie zdrowia to przyzwolenie, aby każdy przeszedł własny proces nauczania. Nikt za
nikogo nie wyzdrowieje. Zrozumiałam, że ani ja, ani nikt inny nie zna wszystkich odpowiedzi.
Każda kobieta, o ile tylko jest na to gotowa, może nawiązać kontakt z wewnętrznym
przewodnictwem. Po latach brania odpowiedzialności za wszystkich, często własnym kosztem,
już nie staram się (zazwyczaj) nikogo do niczego przekonywać.
W przypadku wielu kobiet praca i rodzina nie sprzyjają w pełni ich zdrowiu. Jednak jeśli
wystarczająco dużo kobiet nauczy się głęboko siebie doceniać, nazwie swoje uzależnienia
i zobowiąże się do życia w pełni i radości, nasza praca i środowisko także zaczną się zmieniać.
Zmiana myśli i świadomości jest zawsze pierwszym krokiem ku zdrowiu. Aby ci w tym pomóc,
przestudiuj tabelę 1 na s. 31 i uczciwie oceń, która z tych cech dotyczy ciebie.
Ciało każdego dnia tworzy zdrowie. Ma Ciało jest zawsze podatne na zarazki
wrodzoną zdolność samouzdrawiania. i choroby. Ciało ulega rozpadowi.
Zajmuje się życiem w pełni. Skupia się na Zajmuje się unikaniem śmierci za
tym, co idzie dobrze i nie zaprzecza wszelką cenę. Skupia się jedynie na
śmierci. tym, co może się nie udać.
1
Od red.: Problem górnej granicy to zjawisko negatywnej reakcji emocjonalnej na pozytywne wydarzenia w ludzkim
życiu. Na podstawie wieloletniego doświadczenia Gay Hendricks wyszczególnił i opisał cztery ukryte lęki, które stanowią
źródło problemu górnej granicy. Zob.: G. Hendrics, Wielki skok. Pokonaj ukryte lęki i wznieś się na wyższy poziom życia
(Warszawa: MT Biznes, 2010).
2
R. Eisler, The Chalice and the Blade (Cambridge, MA: Harper & Row, 1987); M. Gimbutas, The Civilization of the
Goddess (San Francisco, CA: HarperSanFrancisco, 1991).
3 J.
Highwater, Myth and Sexuality (Nowy Jork: Penguin, 1988), s. 8–9.
4
A. Wilson Schaef i D. Fassel, The Addictive Organization (San Francisco, CA: HarperSanFrancisco, 1988), s. 58.
5 S. Plichta i M. Falik, Prevalence of Violence and Its Implications for Women’s Health, Women’s Health Issues, vol. 11
(2001), s. 244–58.
6National Consensus Guidelines on Identifying and Responding to Domestic Victimization in Health Care Settings, The
Family Violence Prevention Fund, San Francisco, September 2002.
7M. A. Rodriguez et al., Screening and Intervention for Intimate Partner Abuse: Practices and Attitudes of Primary Care
Physicians, Journal of the American Medical Association, vol. 282 (1999), s. 468–74.
8 L. Heise, M. Ellsberg i M. Gotemoeller, Ending Violence Against Women, Population Reports, Series L, no. 11 (1999); H.
M. Bauer, Intimate Partner Violence and High-Risk Sexual Behaviors Among Female Patients with Sexually Transmitted
Diseases, Sexually Transmitted Diseases, vol. 29 (2002), s. 411–16; N. Romero-Daza, M. Weeks i M. Singer, ‘Nobody
Gives a Damn If I Live or Die’: Violence, Drugs, and Street-Level Prostitution in Inner-City Hartford, Connecticut, Medical
Anthropology, vol. 22 (2003), s. 233–59; R. M. Harris et al., The Interrelationship Between Violence, HIV/AIDS, and Drug
Use in Incarcerated Women, Journal of Associated Nurses AIDS Care, vol. 14 (2003), s. 27–40; P. Braitstein et al., Sexual
Violence Among a Cohort of Injection Drug Users, Social Science & Medicine, vol. 57 (2003), s. 561–69; R. J. Peters Jr. et
al., The Relationship Between Sexual Abuse and Drug Use: Findings from Houston’s Safer Choices 2 Program, Journal of
Drug Education, vol. 33 (2003), s. 49–59.
9 Od
tłum.: Centrum Medyczne Kaiser Permanente z południowej Kalifornii.
10Od tłum.: Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom. CDC – agencja rządu federalnego Stanów Zjednoczonych
wchodząca w skład Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej. Jej siedziba główna znajduje się w Atlancie (w Georgii),
w sąsiedztwie kampusu Uniwersytetu Emory’ego.
11 V.
Felitti et al., Relationship of Childhood Abuse and Household Dysfunction to Many of the Leading Causes of Death in
Adults, American Journal of Preventive Medicine, vol. 14 (1998), s. 245–58.
12 Gender and Education for All: The Leap to Equality Summary Report (Paris: UNESCO Publishing, 2003).
13 Arkusz
informacyjny Światowej Organizacji Zdrowia #241 (maj 2008).
14P. Jha et al., Low Female-to-Male Sex Ratio of Children Born in India: National Survey of 1.1 Million Households,
Lancet, vol. 367, no. 9506 (2006), s. 211–18.
15
Od red.: amniocenteza diagnostyczna jest metodą badania kobiety w ciąży, podczas której nakłuwa się jamę owodni
w ciężarnej macicy i pobiera próbkę płynu owodniowego w celu przeprowadzenia dalszych badań laboratoryjnych. Płyn
owodniowy zawiera komórki płodu oraz substancje chemiczne przez niego produkowane, dzięki którym badana próbka
może dać informacje o nieprawidłowościach i chorobach dziecka, w tym o chorobie Downa i rozszczepie kręgosłupa.
16 A.
Gentleman, India Still Fighting to ‘Save the Girl Child’, International Herald Tribune, April 15, 2005.
17
T. Rosenberg, The Daughter Deficit, New York Times Magazine, August 23, 2009, s. MM23 (dostępny także online na:
www.nytimes.com/2009/08/23/maga zine/23FOB-idealab-t.html).
18 F.Faqir, Intrafamily Femicide in Defence of Honour: The Case of Jordan, Third World Quarterly, vol. 22, no. 1 (2001), s.
65–82; N. D. Kristof i S. WuDunn, Half the Sky: Turning Oppression into Opportunity for Women Worldwide (Alfred A.
Knopf, 2009); N. D. Kristof i S. WuDunn, The Women’s Crusade, New York Times Magazine, August 23, 2009, s. MM28
(dostępny także online na: www.nytimes.com/2009/08/23/magazine/23Women-t.html).
19 Kristof
i WuDunn, Half the Sky; Kristof i WuDunn, The Women’s Crusade.
20 Ibid.
21 Ibid.
22 N.
Morley, New Report Blames Cyprus Government for Virtually Uncontrolled Trafficking of Women, Voice of America,
November 27, 2003.
23 Kristof
i WuDunn, Half the Sky; Kristof i WuDunn, The Women’s Crusade.
24 Gender
and Education for All: The Leap to Equality Summary Report (Paris: UNESCO Publishing, 2003).
25 M.
C. Maternowska, Truck-Stop Girls, New York Times Magazine, August 23, 2009, s. MM54 (dostępny także online na:
www.nytimes.com/2009/08/23/magazine/23lives-t.html).
26 Joint
United Nations Programme on HIV/AIDS (UNAIDS), HIV Transmission in Intimate Partner Relationships in Asia,
prezentacja na: 9th International Congress on AIDS in Asia and the Pacific na Bali, August 2009; (dostępna także online na:
http://data.unaids.org/pub/Report/2009/intimate_partners_report_en.pdf).
27
S. Gülser Corat, UNESCO and Violence Against Women. Presentation to UNESCO, New York, March 1, 2005.
28 Uwagi ambasador Susan E. Rice, stałego przedstawiciela USA przy Organizacji Narodów Zjednoczonych, podczas
otwartej debaty Rady Bezpieczeństwa o rezolucji 1820 na temat kobiet, pokoju i bezpieczeństwa (August 7, 2009).
29 Od tłum.: Centrum Badań nad Związkami.
30 Od tłum.: Duchowe Przymierze na rzecz Powstrzymania Przemocy ze Strony Bliskich Osób.
31
Od red.: CARE (Cooperative for Assistance and Relief Everywhere – Kooperacja na rzecz Wsparcia i Pomocy
Wszędzie) – międzynarodowa organizacja pozarządowa, założona w 1945 r., zajmująca się dostarczaniem pomocy
humanitarnej i wspieraniem długoterminowych projektów rozwojowych, przede wszystkim w krajach trzeciego świata. Jest
to jedna z najstarszych i największych organizacji humanitarnych zajmujących się walką ze światowym ubóstwem.
W 2013 r. CARE działała w 87 krajach, angażując się w 927 projektów i obejmując pomocą 97 milionów ludzi.
32
Kristof i WuDunn, The Women’s Crusade.
33 A. Wilson Schaef i D. Fassel, The Addictive Organization (San Francisco, CA: HarperSan -Francisco, 1988), s. 58.
34 Od tłum.: Centrum Komunikacji bez Przemocy.
35 Dane
za: Oxfam America, 115 Broadway, Boston, Massachusetts 02116.
36 B. Grad et al., An Unorthodox Method of Treatment on Wound Healing in Mice, International Journal of
Parapsychology, vol. 3 (1961), s. 5–24. To dobrze zaprojektowane badanie wykazało, że gojenie się ran u myszy znacznie
przyspieszyło (p < 0,01), gdy samozwańczy uzdrowiciel przesuwał dłońmi nad klatką ze zwierzętami.
37 M.
T. Stein, J. H. Kennell i A. Fulcher, Benefits of a Doula Present at the Birth of a Child, Journal of Developmental and
Behavioral Pediatrics, vol. 25 (Suppl. 5) (2004), s. S89–92; M. T. Stein, J. H. Kennell i A. Fulcher, Benefits of a Doula
Present at the Birth of a Child, Journal of Developmental and Behavioral Pediatrics, vol. 24, no. 3 (2003), s. 195–98; J. H.
Kennell i M. H. Klaus, Continuous Nursing Support During Labor, Journal of the American Medical Association, vol. 289,
no. 2 (2003), s. 175–76; M. H. Klaus et al., Effects of Social Support During Parturition in Maternal and Infant Mortality,
British Medical Journal, vol. 293 (1986), s. 585–87; M. H. Klaus et al., Maternal Assistance and Support in Labor: Father,
Nurse, Midwife, or Doula?.
38 B.E. Hamilton, J. A. Martin i S. J. Ventura, Births: Preliminary Data for 2007, National Vital Statistics Report, vol. 57,
no. 12 (2009), s. 4.
39
S. Hall, Cheating Fate, Health, vol. 6, no. 2 (1992), s. 38. Każdy lekarz widział co najmniej kilka przypadków
spontanicznej remisji, a co roku są one ogłaszane w literaturze medycznej. Zbyt często ignoruje się je, zamiast badać. Ich
istnienie jest sprzeczne z medycznym systemem przekonań.
40 T.
E. Andreoli et al., Cecil: Essentials of Medicine (Philadelphia: W. B. Saunders & Co., 1990), s. 422–23.
41
K. Hartmann et al., Outcomes of Routine Episiotomy: A Systematic Review, Journal of the American Medical
Association, vol. 293, no. 17 (2005), s. 2141–48.
42 A.
Wilson Schaef, When Society Becomes an Addict (San Francisco, CA: HarperSanFrancisco, 1987), s. 72.
43
C. Pinkola Estes, Women Who Run with the Wolves: Myths and Stories of the Wild Woman Archetype (New York:
Ballantine Books, 1992), s. 3. Od red.: wyd. polskie: Biegnąca z wilkami: Archetyp Dzikiej Kobiety w mitach i legendach
(Poznań: Zysk i S-ka, 2001).
44
P. Reis, The Women’s Spirituality Movement: Ideas Generated and Questions Asked. Prezentacja na seminarium
feministycznym, Proprioceptive Writing Center, Maine (December 3, 1990).
ROZDZIAŁ 2.
mysł jest ściśle połączony z ciałem poprzez układ odpornościowy, dokrewny i ośrodkowy
U układ nerwowy. Współczesne badania na temat umysłu i ciała potwierdzają to, co
w starożytnych tradycjach uzdrawiania wiadome było od zawsze: ciało i umysł stanowią
jedność. Nie ma choroby psychicznej czy emocjonalnej, która nie byłaby zarazem somatyczna.
Cielesność przekonań
Myśli stanowią ważną część mądrości ciała, ponieważ, w miarę jak się uczymy i rozwijamy,
możemy zmieniać swoje opinie (oraz myśli) na dany temat. Nieustannie powtarzana myśl staje
się przekonaniem. Następnie przekonania zmieniają biologię. Przekonania są wibrującymi
siłami, które tworzą fizyczne podstawy życia i zdrowia.
Jeśli nie przepracujemy autodestrukcyjnych myśli i wynikających z nich uczuć („Jestem
bezwartościowa”, „Nigdy nie będę wystarczająco dobra”), destrukcyjne myśli i stłumione
emocje przejawią się w postaci chorób fizycznych, ponieważ emocje wpływają na biochemię
układu odpornościowego i dokrewnego. Takie choroby jak reumatoidalne zapalenie stawów,
stwardnienie rozsiane, niektóre choroby tarczycy czy liszaj rumieniowaty to tylko kilka
przykładów chorób autoimmunologicznych, to znaczy takich, w których układ odpornościowy
atakuje własny organizm. Czy układ odpornościowy atakowałby komórki osoby, którą chroni,
gdyby nie destrukcyjna informacja płynąca z wnętrza ciała? Stan depresji jest połączony nie
tylko z autodestrukcyjnymi zachowaniami, ale także z depresją układu immunologicznego17.
Depresja jest również niezależnym czynnikiem ryzyka zawału serca i osteoporozy. Wiele
kobiet, u których występują choroby autoimmunologiczne, cierpi także na depresję. Z badań
wynika, że stres i samotność mogą uaktywnić latentny (utajony) wirus opryszczki18. Podobnie
jest w przypadku wirusa Epsteina–Barr, który ma związek z zespołem chronicznego zmęczenia.
To jeden z powodów, dla których, pomimo że 90% populacji ulega zakażeniu wirusem
Epsteina–Barr i u większości występują dla niego przeciwciała, tylko niewielki procent
rzeczywiście cierpi na tę chorobę. Sprawa wygląda podobnie w przypadku ludzi zakażonych
bakteriami Helicobacter pylori, które powodują wrzody żołądka, oraz tych, którzy cierpią na
zakażenia drożdżakowe. Taka informacja ma szczególne znaczenie dla kobiet, ponieważ co
najmniej 80% chorób autoimmunologicznych dotyka właśnie nas19. Nawet endometrioza,
padaczka, przedwczesna menopauza, bezpłodność i przewlekłe zapalenie pochwy to po części
choroby autoimmunologiczne.
Kultura, w której żyjemy, ma znaczny wpływ na nasze przekonania. Wspólne przekonania
kształtują typ społeczeństwa. Biorąc pod uwagę nasze społeczeństwo, nie powinno nikogo
dziwić, że kobiety tak wiele wydarzeń w swoim życiu uznają za stresujące. W kilku badaniach
naukowych dostrzeżono powiązania między niemożliwym do uniknięcia stresem i pewną formą
immunosupresji (hamowanie odpowiedzi immunologicznej). Szok emocjonalny powoduje
uwalnianie endogennych opiatów (substancji morfinopodobnych) oraz kortykosteroidów
(hormonów kory nadnerczy), które uniemożliwiają białym krwinkom ochronę ciała przed
rozwojem raka i zakażeniami. Ludzie pogrążeni w beznadziei i rozpaczy, którzy nie widzą
możliwości wyjścia z sytuacji stresowej, mają wyższy poziom kortykosteroidów
i immunosupresji niż ci, którzy lepiej sobie radzą w trudnych sytuacjach20. W ciałach ludzi
narażonych na sytuacje, które według nich powodują niemożliwy do uniknięcia stres, uwalniają
się opioidy (enkefaliny), które dosłownie znieczulają komórki ciała (analgezja wywołana przez
stres)21. Jeśli taka sytuacja trwa długo, ciało traci zdolność niszczenia komórek rakowych oraz
bakterii22. Przede wszystkim należy zrozumieć, że to nie stres sam w sobie prowadzi do
problemów związanych z działaniem układu odpornościowego. Problemy wynikają raczej
z przekonania, że stres jest nieunikniony – że nie jestem w stanie zrobić nic, żeby mu zapobiec
czy czegoś zmienić – właśnie to powoduje immunosupresję. Postrzeganie zawsze można
zmienić. To jest klucz do zdrowia.
Warto zrozumieć, że przekonania sięgają dużo głębiej niż myśli i nie da się ich zmienić siłą
woli. Nie jesteśmy świadomi wielu przekonań, wiele z nich jest niedostępnych dla intelektu.
Większość z nas nie zdaje sobie sprawy z destrukcyjnych przekonań, które osłabiają zdrowie.
Intelekt, ta część, która ma wrażenie sprawowania kontroli, nie jest jedynym źródłem
przekonań. Przekonania pochodzą z tej części nas, która w przeszłości została złożona
i pochowana w komórkach ciała.
Jean, 45-letnia urocza, ciemnowłosa graficzka, przyszła do mnie na konsultację. Niepokoił ją
fakt, że okres, który zawsze pojawiał się regularnie co 28 dni, przez ostatnie kilka lat
występował w przedziale 25–34 dni. Nie występowało u niej krwawienie międzymiesiączkowe
ani nie miała innych objawów. Nie dostrzegłam w jej historii nic niepokojącego, ale inny lekarz
powiedział jej, że zmiana cyklu może oznaczać raka, i zalecił biopsję szyjki macicy. Małe
rozwarcie szyjki macicy uniemożliwiało jednak wprowadzenie próbnika, dlatego zasugerowano
jej diagnostyczne łyżeczkowanie jamy macicy w znieczuleniu ogólnym. Jean chciała zasięgnąć
drugiej opinii. Wyniki jej badań były prawidłowe, ale rzeczywiście bardzo wąska szyjka
macicy uniemożliwiała przeprowadzenie biopsji w gabinecie ginekologicznym. Ultrasonografia
wskazywała na prawidłową wyściółkę szyjki macicy.
Powiedziałam Jean, że jest bardzo mało prawdopodobne, by miała raka macicy, i że nie
zalecam jej diagnostycznego łyżeczkowania jamy macicy. Powiedziałam także, że możemy
wykonać zabieg, jeśli wciąż odczuwa niepokój i chce się upewnić, że jednak nie ma raka. Aby
jej pomóc w podjęciu decyzji, zapytałam, jakie są jej doświadczenia z dzieciństwa związane
z chorobą. Dzieciństwo kobiety ma ogromny wpływ na jej przekonania, które dotyczą zdrowia
i choroby. Jean powiedziała: „Jestem jedynaczką, a matka ciągle chorowała. Stale miała
problemy jelitowe. Musiałam się nią zajmować. W wyniku tego na wszystko, co się dzieje
w moim ciele, reaguję, jakby to była katastrofa – tak jak matka”.
Zapytałam więc, czy jeśli zdecyduje się na diagnostyczne łyżeczkowanie szyjki macicy
i okaże się, że wszystko jest w porządku, to przestanie się niepokoić i zamartwiać, że ma raka.
Jean odpowiedziała, że to by nic nie zmieniło. Nadal by się martwiła. Uzgodniłyśmy, że Jean
musi zmienić wyniesione z dzieciństwa przekonania na temat kruchości ciała.
Jednak aby to zrobić, Jean musi najpierw zrozumieć, że nie uda się jej dotrzeć do lęku jedynie
za pośrednictwem intelektu. W dużej mierze lęk jest ulokowany w jej ciele i podświadomości.
Powiedzenie Jean czy jakiejkolwiek innej kobiecie z podobnymi problemami, żeby się
„uspokoiła, gdyż wszystko jest w porządku i że to nic wielkiego” oraz że „wszystko jest w jej
głowie”, nie jest pomocne ani naukowo poprawne. Przekonanie Jean znajduje się w umyśle, ale
umysł przenika całe ciało i każdy jego organ.
Jean, aby pozbyć się obsesji na punkcie raka (czy czegokolwiek innego), będzie musiała
przejść proces, przez który, aby wyzdrowieć, musi przejść każda z nas. Objaśniając ten proces
pacjentkom, używam pierwszych 3 kroków z zapoczątkowanego przez Anonimowych
Alkoholików programu 12 kroków. Program 12 kroków opiera się na prawdach duchowych
i zauważyłam, że można go zastosować w przypadku niemalże wszystkich aspektów życia, na
które ja lub moi pacjenci poszukujemy podpowiedzi. Krok pierwszy brzmi: „Przyznaliśmy, że
jesteśmy bezsilni wobec alkoholu, że przestaliśmy kierować własnym życiem”. Zamiast słowa
alkohol możesz wstawić wszystko, co jest obecnie twoją obsesją lub wobec czego czujesz się
bezsilna. Jean, na przykład, musi przyznać, że nie jest w stanie za pomocą samego intelektu
zmienić swoich przekonań i obsesji związanych z rakiem. Musi także przyznać, że takie
przekonania są niezdrowe i sprawiają, że życie wymyka się jej spod kontroli. Samo
przekonanie nie zmieni się, jeśli Jean będzie się za nie obwiniać lub będzie starała się je
zmienić jedynie na poziomie intelektualnym. Musi także zrozumieć, że obsesyjne myśli mogą
ją powstrzymywać przed odczuwaniem czegoś, czego być może nie chce czuć (intelekt lubi
myśleć, że cały czas ma wszystko pod kontrolą). Jednak aby wyzdrowieć, trzeba odczuwać.
Drugi krok jest następujący: „Uwierzyliśmy, że siła większa od nas samych może przywrócić
nam zdrowie”. Ta „większa od nas samych” siła stanowi część wewnętrznego przewodnictwa
i cielesnej mądrości. Możesz postrzegać ją jako duszę – część ciebie istniejącą poza czasem
i przestrzenią. Angielskie słowo sanity, czyli zdrowie psychiczne, oznacza to samo co spokój
wewnętrzny. Uznanie, że mamy dostęp do przewodnictwa siły większej od naszego intelektu,
jest efektywnym krokiem w kierunku uzyskania tego przewodnictwa.
Trzeci krok brzmi: „Postanowiliśmy powierzyć naszą wolę i nasze życie opiece Boga,
jakkolwiek Go pojmujemy” (słowo Go można zamienić na: wewnętrzne przewodnictwo, boska
mądrość, wyższe ja czy Matka Boska). Ten krok zupełnie pomija intelekt. Jest aktem wiary,
uznającym fakt, że wszyscy mamy wewnętrzne przewodnictwo, a to przewodnictwo ma siłę
usuwania szkodliwych przekonań. Słowo postanowiliśmy jest tu bardzo ważne. Kobieta musi
podjąć decyzję, że pragnie zdrowia. Następnie musi być gotowa pozostać w procesie. Pomocne
i rozsądne mogą się okazać uczestnictwo w spotkaniach 12 kroków i praca z lękiem,
przekonaniami czy nawet z chorobą, wobec których intelekt jest bezradny. Uwielbiam także
pracę z afirmacjami Louise’y Hay, która napisała książkę pt. „Możesz uzdrowić swoje życie”
(Wydawnictwo Medium, 1992).
Dla Jean i tysięcy podobnych do niej kobiet pomocna jest sama wiedza, że nie jest
odosobniona w lękach i obsesjach. Nie spotkałam jeszcze nikogo, kto nie odziedziczyłby po
swojej rodzinie lub kulturze co najmniej kilku niszczących zdrowie przekonań. Wybierając
zdrowie i radość, możemy odkryć w ciałach głęboko zakorzenione programy i zmienić je na
takie, które wspierają zdrowie. To działa, gdyż sam proces podejmowania decyzji o tym, że
pragniemy być szczęśliwsze czy zdrowsze, automatycznie wydobywa na powierzchnię wzorce
myślowe, które powstrzymują nas przed zdrowiem i doświadczaniem szczęścia. Świadomość,
że chociaż choroby są rzeczywiste i fizyczne, to jednak związane z podświadomymi
przekonaniami i wzmacniane przez nie, zmieniła stan zdrowia i życie wielu moich pacjentek.
Odkrywanie przekonań i uzdrawianie ich jest ciągłym, ekscytującym procesem, który pomaga
odzyskać siłę. Stanowi część procesu tworzenia zdrowia. Naprawdę działa, choć wymaga
cierpliwości i współczucia.
Przekonania i wspomnienia są biologicznymi konstruktami ciała. Wyobraź sobie umysł jako
górę lodową. Część świadoma – ta, która ma wrażenie sprawowania kontroli – jest tym, co
widać na powierzchni. Jednak stanowi to jedynie 25% góry lodowej. Tak zwana podświadoma
część umysłu jest o wiele większa – pod powierzchnią znajduje się 75%. Osobiste historie
odkładają się w ciele, w mięśniach, organach wewnętrznych i pozostałych tkankach. Te
informacje, tak jak przykryta wodą część góry lodowej, zwykle pozostają nierozpoznane przez
część góry lodowej nad powierzchnią, czyli świadomy intelekt. Nasze komórki są bankiem
pamięci – nawet jeśli świadomy umysł ich nie zna i walczy, żeby im zaprzeczyć.
Zawołałam kiedyś boya hotelowego do pokoju, żeby pomógł mi z bagażem. Mężczyzna
zauważył stojącą obok umywalki buteleczkę z chińskim syropem na kaszel. Skrzywił się, złapał
za brzuch i powiedział: „Myślałem, że to olej rycynowy. Pamiętam, że gdy byłem mały, matka
często mi go podawała i miałem po nim bóle brzucha. Samo patrzenie na butelkę sprawia, że
boli mnie brzuch!”. Ten mężczyzna nie panował nad pamięcią ciała związaną z bólem
z dzieciństwa. Jego ciało automatycznie zareagowało na znajomo wyglądającą butelkę, która
nie miała nic wspólnego z jego dzieciństwem.
Pewnego razu spacerowałam z kobietą, która opowiadała, jak dwa tygodnie wcześniej krem
do opalania dostał się do jej oka i w wyniku tego łzawiła przez cały dzień. Kilka dni później,
gdy tylko poczuła zapach tego samego kremu, którego ktoś właśnie używał, jej oko ponownie
zaczęło łzawić. Biologiczna pamięć zakodowała się w oku, a intelekt został całkowicie
pominięty!
Jak przekonania stają się ciałem
W każdym momencie życia stan naszego zdrowia odzwierciedla ogólną sumę przekonań, które
zgromadziłyśmy od chwili narodzin. Nasze społeczeństwo pozostaje pod wpływem wielu
wspólnych i często szkodliwych przekonań (jedno, które słyszę regularnie, brzmi: „A więc
teraz, kiedy mam 30 lat [albo 40, albo 50], drobne dolegliwości są czymś normalnym”).
Wszystkie żywe istoty reagują fizycznie na to, co myślą o rzeczywistości. Dr Deepak Chopra,
autorytet w problematyce świadomości i medycyny, używa przykładu much zamkniętych
w słoiku z nakrętką. Po zdjęciu nakrętki muchy, z wyjątkiem kilku odważnych pionierów, nie
opuszczają słoika. Reszta much „zobowiązała swoje ciała i umysły” do życia w pułapce.
Zaobserwowano też, że jeśli w akwarium umieści się dwie ławice ryb i oddzieli je na jakiś czas
szklaną przegrodą, ryby nie będą wpływały na terytorium drugiej ławicy nawet po usunięciu
przeszkody.
Nie ulega wątpliwości, że wydarzenia z dzieciństwa kształtują przekonania na własny temat,
a tym samym wpływają na doświadczenia, w tym na nasze zdrowie. Jeśli kobieta chce ulepszyć
swoją rzeczywistość oraz stan zdrowia, najpierw musi zmienić przekonania dotyczące jej
własnych możliwości. To jest prosty proces, ale wymaga dyscypliny i wytrwałości.
Każdego dnia dostaję potwierdzenie tego, że mamy środki niezbędne do pokonania
destrukcyjnych i nieświadomych wzorców. Tę siłę stwierdzono doświadczalnie w badaniach
wpływu przekonań na proces starzenia. Przez pięć dni w ośrodku wypoczynkowym dr Ellen
Langer badała grupę ochotników płci męskiej powyżej 70. roku życia. Wszyscy musieli się
zgodzić na to, że będą żyć tak, jakby był rok 1959. Dr Langer powiedziała im: „Nie chcemy,
żebyście «zachowywali się tak, jakby był rok 1959», ale żebyście pozwolili sobie być tym, kim
byliście w 1959 r.”. Mężczyźni musieli się ubierać tak, jak ubierali się w młodości, oglądać
programy telewizyjne z 1959 r., czytać ówczesne gazety i magazyny oraz rozmawiać ze sobą
tak, jakby właśnie teraz był rok 1959. Przywieźli także swoje fotografie z tego roku i umieścili
je w ośrodku. Następnie dr Langer mierzyła czynniki takie jak siła fizyczna, percepcja, funkcje
poznawcze, smak i słuch, które często z wiekiem ulegają pogorszeniu (choć nie muszą).
Powyższe kryteria są biologicznymi wyznacznikami często przytaczanymi przez ekspertów
medycyny geriatrycznej. W ciągu pięciu dni wiele z wybranych czynników uległo poprawie.
Z szeregu zdjęć zrobionych w trakcie badania wynikało, że mężczyźni wyglądają o pięć lat
młodziej. Ich słuch i pamięć uległy poprawie. Wraz ze zmianą postrzegania procesu starzenia
zmieniały się ich ciała.
W innym badaniu dr Langer obsługę pokojów hotelowych w siedmiu różnych hotelach
podzielono na dwie grupy. Pierwszą grupę uczestniczek poinformowano, że ich obowiązki
w zakresie utrzymania porządku w pokojach spełniały zalecenia CDC, które dotyczą
optymalnego zakresu ćwiczeń fizycznych. Grupa kontrolna nie otrzymała żadnych informacji
o związku ich pracy z ćwiczeniami wpływającymi na zdrowie. Wszystkim uczestniczkom
przekazano, że eksperymentatorzy badają sposoby poprawy zdrowia i szczęścia kobiet
w miejscu pracy. Wszystkie kobiety zostały zważone, obliczono u nich procentową zawartość
tłuszczu w ciele oraz zmierzono im ciśnienie krwi. Cztery tygodnie później uczestniczki
wypełniły kwestionariusz i okazało się, że pozytywne postrzeganie ilości ćwiczeń, które
wykonywały kobiety, wzrosło w poinformowanej grupie, pozostało zaś na tym samym poziome
w grupie kontrolnej, mimo że ich intensywność nie uległa zmianie dla żadnej z grup. Percepcja
w grupie świadomej zmieniła się i ta zmiana wpłynęła na znaczną poprawę zdrowia. Już po
miesiącu w grupie, której powiedziano, że jej praca była dobrym ćwiczeniem wpływającym na
stan zdrowia, każda kobieta straciła na wadze średnio prawie kilogram i znacznie zmniejszył się
u nich procent tkanki tłuszczowej. Natomiast kobiety z grupy kontrolnej w tym samym czasie
przybrały na wadze. Zwiększyła się także u nich ilość tkanki tłuszczowej. Grupa świadoma
charakteryzowała się też znacznym spadkiem ciśnienia krwi23. Jest to mocny dowód na to, jak
zmiany w umyśle wpływają na zmiany w ciele.
Badaczka z Yale dr Becca Levy, była studentka Langer, również udokumentowała głęboki
wpływ przekonań na to, jak się starzejemy. Odkryła, że osoby starsze o bardziej pozytywnej
autopercepcji procesu starzenia, badane w tym zakresie 23 lata wcześniej, żyły o 7,5 roku
dłużej niż osoby o mniej pozytywnej autopercepcji procesu starzenia.
W badaniu największą uwagę przykuwa fakt, że wydłużenie długości życia u osób, które
miały bardziej pozytywne nastawienie do procesu starzenia, utrzymywało się nawet wtedy, gdy
wzięto pod uwagę takie czynniki jak wiek, płeć, status społeczno-ekonomiczny, samotność
i ogólny stan zdrowia. Naukowcy użyli danych 660 uczestników powyżej 50. roku życia
z małego miasteczka w Ohio, którzy byli zaangażowani w Ohio Longitudinal Study of Aging
and Retirement24. Dr Levy i jej współpracownicy porównali wskaźnik śmiertelności
z odpowiedziami udzielonymi przez uczestników 23 lata wcześniej (338 mężczyzn i 322
kobiety). W badaniu należało udzielić odpowiedzi na pytanie, czy zgadzasz się z takimi
stwierdzeniami jak: „Starzejąc się, stajesz się coraz mniej przydatny”. Te przekonania często
mają na nas nieświadomy wpływ, niejednokrotnie już od dzieciństwa. Podsumowując badania,
ich autorzy stwierdzili: „Pozytywny stosunek do procesu starzenia ma większy wpływ na
długość życia niż czynniki fizjologiczne, takie jak niskie ciśnienie skurczowe czy poziom
cholesterolu, z których każdy wydłuża życie maksymalnie o 4 lata. Wpływ pozytywnego
nastawienia jest także większy od czynników niezależnych, takich jak niższy wskaźnik masy
ciała, niepalenie tytoniu i regularne wykonywanie ćwiczeń; odkryto, że każdy z tych czynników
wydłuża życie o 1–3 lata”25.
Nie ma takiego leku, zestawu ćwiczeń fizycznych czy witamin, które nawet w najmniejszym
stopniu zbliżyłyby się do potencjału, jakie mają nasze przekonania, dające nam dodatkowe 7,5
roku życia! Dlatego też badanie przekonań jest tak kluczowe w odzyskiwaniu zdrowia i trwaniu
w nim. Dr Langer pisze: „Normalne i «nieodwracalne» procesy starzenia się, które
obserwujemy na późniejszych etapach ludzkiego życia, mogą być wynikiem pewnych
przekonań na temat tego, jak powinniśmy się starzeć. Gdybyśmy nie byli przywiązani do tych
ograniczających nas schematów myślowych, moglibyśmy zastąpić lata słabnięcia latami
wzrostu i poczucia sensu [podkreślenie moje]”26.
Jeśli mamy moc, która pozwala odwrócić skutki procesu starzenia, jakie są nasze możliwości
w zakresie zdrowia? Nie da się przecenić nadziei, jaka się rodzi w wyniku tych badań. Dają one
do zrozumienia, że gdybyśmy były w stanie wydostać się z naszej zbiorowej, uwarunkowanej
kulturowo ślepoty, życie oferowałoby nam możliwości, o których nawet nam się nie śniło.
Jednak nim tam dotrzemy, musimy uznać istnienie ślepych zaułków, w które wpada wiele
z nas. Kiedy dostrzeżemy wzorce, które bezmyślnie powtarzałyśmy, będziemy w stanie
wytyczyć alternatywny szlak.
Uzdrawianie i leczenie
Wolność i przeznaczenie splatają się, nadając sens; nadany sens sprawia, że
dotychczas groźny wzrok przeznaczenia nagle przepełnia się światłem,
niczym łaska.
– Martin Buber
Istnieje różnica pomiędzy uzdrawianiem a leczeniem. Uzdrawianie jest naturalnym procesem
w zasięgu każdego. Leczenie, czyli coś, do czego wzywa się lekarzy, zwykle składa się
z zewnętrznej kuracji; aby zamaskować lub wyeliminować objawy, podaje się lek lub
przeprowadza operację. Ta zewnętrzna terapia niekoniecznie zajmuje się czynnikami, które
doprowadziły do objawów. Uzdrawianie sięga głębiej niż leczenie i zawsze pochodzi z wnętrza.
Zajmuje się brakiem równowagi, który leży u podłoża objawów. Uzdrawianie łączy często
ukryte aspekty życia danej osoby w zakresie, w którym mają one związek z chorobą.
Uzdrawianie różni się od leczenia, chociaż leczenie i przywracanie funkcji fizjologicznych
mogą towarzyszyć uzdrawianiu. Ktoś może być zupełnie uzdrowiony i umrzeć na daną
chorobę. To jest kluczowa zasada, której często brakuje w rozprawach na temat medycyny
holistycznej: uzdrowienie i śmierć nie wykluczają się wzajemnie. Podczas praktyki lekarskiej
uczono mnie ulepszać i chronić życie. Czasami jednak musimy wyzbyć się tych nauk
i zaakceptować śmierć jako naturalną część procesu, który jest o wiele większy i bardziej
tajemniczy, niż nam się wydaje. Patricia Reis, która pracowała ze snami i objawami
psychogennymi wielu moich pacjentek, ujmuje to tak: „W szerszym znaczeniu uzdrawianie to
«uzupełnianie», znajdowanie brakujących części życia danej osoby. Czasem oznacza to wyjście
na spotkanie śmierci z większą świadomością. Z pewnością jest to możliwość wejścia głębiej
i pełniej w życie”.
Chociaż myśli i emocje wpływają na całe ciało, a jego poszczególne części komunikują się ze
sobą, język ciała każdej osoby jest niepowtarzalny. Nieważne, co wydarzyło się w przeszłości,
kobieta ma siłę, aby zmienić znaczenie danego doświadczenia i tym samym zmienić
doświadczenie zarówno na poziomie emocjonalnym, jak i fizycznym. W tym tkwi uzdrowienie.
Nie ma prostej formuły rozszyfrowywania przesłania, które kryje się pod objawem, i jedynie
sama pacjentka ostatecznie wie, czego to przesłanie dotyczy. Czasami poprzez przewlekłe
zapalenie pochwy ciało kobiety mówi, żeby odeszła ze związku. Czasami pojawiające się przed
menstruacją bóle głowy mówią, że powinna zrezygnować z kofeiny. U innych kobiet te same
objawy mogą być związane z czymś zupełnie innym. Każda kobieta, chcąc docenić wyjątkowy
język swojego ciała, musi sama, z dużą dozą otwartości i bez uprzedzeń, „usiąść” ze swoimi
objawami.
Do tej pory nie wiadomo, dlaczego jedna kobieta, którą na przykład opuszcza mąż, podupada
na zdrowiu emocjonalnym, mentalnym i fizycznym, zrzucając nieszczęścia całego swojego
życia na karb tej traumy, podczas gdy inna w podobnej sytuacji całkowicie zdrowieje i wiedzie
twórcze życie. W przypadku niektórych ludzi początkowo bolesne i traumatyczne okoliczności
stanowią bodziec, który prowadzi do rozwoju osobistego. Maltretowanie w dzieciństwie,
kazirodztwo, utrata rodzica i inne traumy nie mają bezpośredniego powiązania przyczynowo-
skutkowego z cierpieniem w wieku dorosłym. Wpływ, jaki traumy wywierają na ciało fizyczne,
mentalne i emocjonalne, w dużej mierze zależy od tego, jak zinterpretujemy dane wydarzenie
i jakie nadamy mu znaczenie.
Czynniki emocjonalne, obok diety, trybu życia i dziedziczności, są najczęstszymi
przyczynami problemów ginekologicznych. Zauważyłam, że większość kobiet cierpiących na
kłykciny kończyste, opryszczkę czy torbiele jajników doświadczyła lub wciąż doświadcza
emocjonalnego i psychicznego stresu czy niepokoju. W takich przypadkach niemal zawsze
pojawia się, nierozwiązana na poziomie emocjonalnym, historia wykorzystywania seksualnego,
aborcji lub innego konfliktu związanego z relacjami czy kreatywnością. Te psychiczne
konflikty pozostają w polu wibracyjnym ciała aż do momentu ich rozwiązania – oczekują na
naszą uwagę, oferując możliwość uzdrowienia.
Dr med. Maude Guerin, jedna z moich koleżanek po fachu, ilustruje to w piękny sposób na
przykładzie kobiety o imieniu Joan, która cierpiała na ciężką endometriozę i bóle miednicy
mniejszej. Dr Guerin „wyleczyła” Joan, wykonując całkowitą histerektomię brzuszną
z obustronnym usunięciem jajników i jajowodów – standardowe działanie w przypadku takiego
problemu. Jednak po zabiegu Joan zaczęła cierpieć na bóle pleców, depresję i obezwładniające
uderzenia gorąca, które wymagały zwielokrotnionej dawki hormonów. Chociaż ból miednicy
został „wyleczony”, sytuacja pacjentki nie uległa poprawie. Zamiast doznać uzdrowienia,
kobieta zamieniła jedną grupę objawów na inną. Zabieg usunięcia macicy nie rozwiązał,
tkwiących u podstaw problemu, konfliktów emocjonalnych, które pozostały w polu
wibracyjnym jej ciała.
Dr Guerin odkryła, że w wieku 6 lat Joan była wykorzystywana seksualnie, w wieku 16 lat
przeżyła śmierć siostry, po czym, aby uniknąć konfrontacji z uczuciami, wpadła
w pracoholizm. Pomimo tych poważnych i bolesnych doświadczeń Joan nigdy nie była w stanie
płakać. Dr Guerin pisze:
„Ta pacjentka była dla mnie wspaniałą nauczycielką. Chociaż nigdy nie wykluczałam
możliwości wpływu myśli i uczuć na zdrowie somatyczne, zawsze postrzegałam go jako
względny. Nauczyła mnie, że w przypadku każdej kobiety należy wziąć pod uwagę powiązanie
między umysłem i ciałem, bez względu na to, jak oczywisty jest dany przypadek.
Byłam pewna, że wyleczyłam tę kobietę, i sześć tygodni później podczas kontrolnego badania
lekarskiego czułam dumę. Minęły dwa lata, nim zrozumiałyśmy, że chociaż zabieg ją
«wyleczył», to jednak jej nie uzdrowił.
Spoglądając wstecz na jej pierwszą wizytę, której przebieg wyraźnie pamiętam, dostrzegam
wiele fragmentów większego obrazu, których wtedy nie widziałam. Podczas pierwszej wizyty
usiadła na fotelu ginekologicznym w rajstopach. Nie tylko miała problem z rozebraniem się do
badania, ale także z ułożeniem się w odpowiedniej pozycji. Kiedy już była na fotelu,
zorientowałam się, że skrajny niepokój i napięcie mięśni sprawiają, że włożenie wziernika do
jej pochwy jest niemal niemożliwe. Od tamtej pory pacjentki pomagają mi dostrzec swoją
historię z szerszej perspektywy. Wiem, że nie biorąc pod uwagę związku między umysłem
i ciałem, można «wyleczyć» wiele pacjentek, ale także wiem, że niewiele z nich dozna w ten
sposób «uzdrowienia»”27.
Jedna z moich pacjentek miała nieprawidłowy wynik badania cytologicznego. Wiedziała, że
zwykłe usunięcie nieprawidłowych komórek z szyjki macicy („wyleczenie”) nie przywróci
energetycznej równowagi w jej ciele, a brak tej równowagi tkwił u źródeł nieprawidłowości.
Każdy dzień rozpoczynała od pisania dziennika, afirmując wrodzoną zdolność osiągnięcia pełni
zdrowia. Otworzyła się także na wszystko, co było niezbędne do uzdrowienia. Medytowała nad
nauką płynącą z objawów, aby uwolnić się od wszelkich schematów, które jej nie służą. Po
kilku tygodniach wewnętrznego uzdrawiania odkryła, jak brzmi podstawowe przekonanie.
Według niej nieprawidłowe komórki szyjki macicy były karą za jej seksualność. Odkrywając
i werbalizując przekonanie, kontynuowała standardową terapię, aby uzdrawianie szło w parze
z leczeniem. W drodze na zabieg laserowy rozpłakała się, czując, jak ogarnia ją fala
przebaczenia w stosunku do siebie i swojej seksualności. Poczuła, że w jej ciele zaszła jakaś
zmiana. Podczas badania w gabinecie okazało się, że nie było ani śladu po
nieprawidłowościach. Zabieg był zbędny. Kobieta jest wdzięczna za uzdrowienie na poziomach
somatycznym, psychicznym i emocjonalnym.
W naszym społeczeństwie, gdy lekarz uznaje, że kobieta ma wrodzoną zdolność uzdrowienia,
zdaje się tym samym mówić, że sama spowodowała chorobę. Jednak choroby nie opierają się
na prostym związku przyczynowo-skutkowym. Przekonanie, że świadomie i umyślnie
wywołałyśmy chorobę czy jakiekolwiek inne bolesne okoliczności życiowe, jest
uproszczeniem, które może okazać się szkodliwe. Choroby często pojawiają się po to, żeby
zwrócić na coś naszą uwagę i sprowadzić nas na właściwy tor. Poczucie winy obezwładnia nas
i uniemożliwia uzdrowienie. Ta część nas, która „tworzy chorobę”, nie jest tożsama z tą, która
odczuwa związany z nią ból. Ta część nie jest świadoma, ale w momencie, gdy uruchomimy
proces uzdrawiania, możemy na nią świadomie wpływać. Należy zachować umiar w braniu
odpowiedzialności. Musimy nauczyć się brać odpowiedzialność za rzeczy, które
spowodowałyśmy i które utrwalamy. Z drugiej strony równie istotne jest, abyśmy odrzuciły
odpowiedzialność za rzeczy, które nie mają z nami nic wspólnego.
Jednak dla wielu lekarzy wzięcie odpowiedzialności za chorobę jest równoznaczne
z przyznaniem się do winy. W naszej kulturze ogólnie się przyjęło, że biorąc na siebie
odpowiedzialność, bierzesz na siebie też winę. Drugą skrajnością są lekarze, którzy czują, że
jeśli pacjentka nie spowodowała choroby, nie powinna być zbytnio zaangażowana w leczenie.
Ważne jest, aby przekonania lekarza czy pracownika służby zdrowia wzmacniały uzdrawianie.
Nowe badania wykazały, że pacjentki świadomie i nieświadomie odbierają oczekiwania lekarzy
wobec ich potencjału samouzdrawiania, co wpływa na zdolność odzyskiwania zdrowia.
Oczywiście, wszystkie związki, łącznie z relacją z lekarzem, polegają na wzajemności. Jak
mówi dr Phil McGraw: „Uczymy ludzi, jak mają nas traktować”. W miarę jak kobiety
odzyskują moc i proszą o to, czego potrzebują, przekonują się, że są w stanie rozbudzić
uzdrowiciela, który mieszka w sercach większości lekarzy, zarówno medycyny
konwencjonalnej, jak i alternatywnej. I dzięki temu otrzymują lepszą opiekę.
Wszystkie relacje zaczynają się od tego, w jaki sposób traktujemy same siebie. Kiedy
zaczniemy cenić własne ciało i zamiast czuć się jego ofiarą, szanować płynące od niego
informacje, zapoczątkujemy uzdrawianie życia na głębszym poziomie. W kulturze, która nie
uznaje bliskiego związku między umysłem i ciałem, zaufanie do mądrości ciała jest aktem
wiary. Mówiąc mądrość ciała, mam na myśli zaufanie temu, że objawy płynące z ciała są
jedynym sposobem, w jaki dusza może zwrócić na siebie naszą uwagę. Przykrywanie objawów
zewnętrznymi „kuracjami” powstrzymuje uzdrowienie tych aspektów życia, które wymagają
uwagi i zmiany.
Aby nastąpiło uzdrowienie, musimy zrozumieć, że nie tyle jesteśmy odpowiedzialne za
chorobę, ile odpowiedzialne w stosunku do niej. Najzdrowsi ludzie, jakich znam, nie przejmują
się zbytnio swoimi chorobami czy problemami życiowymi. Nie poświęcają zbyt dużo czasu na
obwinianie się za choroby, okoliczności życia czy cokolwiek innego. Żyją dniem dzisiejszym,
który rozwija się na swój sposób i w swoim czasie. Młoda kobieta pięknie opisała to podejście:
„Biorę pełną odpowiedzialność nie za to, że zachorowałam na raka, ani za to, że ostatecznie
wyzdrowiałam, ale raczej za to, w jaki sposób zareagowałam na tę odrobinę chaosu w moim
życiu”.
Uzdrowienie i tajemnica
Historia Marthy, bliskiej przyjaciółki rodziny, jest najbardziej niezwykłym przykładem
tajemnicy choroby i objawów, które płyną z ciała. Chociaż z wielu względów jej historia jest
niezwykła, ilustruje zakres doświadczeń, które są dostępne nam wszystkim, pod warunkiem, że
jesteśmy otwarte na przyjęcie uzdrowienia w sposób, w jaki ono do nas przychodzi.
Kiedy Martha była grubo po pięćdziesiątce, spontanicznie z jej pamięci zaczęły wypływać
bolesne doświadczenia z dzieciństwa. Pozwoliła sobie poczuć cały ból z dzieciństwa. Wyrażała
i uwalniała te uczucia, płacząc godzinami przez tydzień. W trakcie tego procesu w pełni
i szczegółowo przypomniała sobie, jak jej ojciec, szmugler, zabierał ją do obskurnych barów,
gdzie często widziała, jak całuje nieznajome kobiety. Przypomniała sobie, że gdy matka
wyciągała ojca z więzienia, zostawiono ją na kilka dni u ciotki. Jednooka ciotka trzymała
Marthę i jej młodszą siostrę w pokoju pełnym karaluchów, z jedną żarówką zwisającą z sufitu
i krakersami do jedzenia. Martha w obecności zaufanej przyjaciółki pozwoliła sobie na te
wspomnienia, „odrzucone” 55 lat wcześniej, i płakała tak długo, aż poczuła ulgę. To
oczyszczanie trwało z przerwami kilka dni. Później Martha powiedziała: „Uświadomiłam sobie,
że w dzieciństwie nie przeżyłam nic pięknego. Było gorzej, niż mi się wydawało”.
Przypomnienie sobie w pełni tej części życia i wyrażenie związanych z tym emocji pozwoliły
zupełnie uwolnić się od przewlekłego bólu szyi i barku, określanego mianem „zmian
zwyrodnieniowych kręgosłupa”, z którymi Martha zmagała się od lat. Ból nigdy nie powrócił.
Martha zadzwoniła do mnie pewnej wiosny i powiedziała, że doświadcza panicznego lęku
przed śmiercią w stopniu, którego nawet sobie nie wyobrażała. Opierając się na doświadczeniu
zaufania wobec objawów, zamiast od nich uciekać, próbować stłumić czy „wyleczyć” za
pomocą leków, Martha postanowiła pozostać przy nich, żeby się przekonać, dokąd chcą ją
zaprowadzić.
Śmierć nie była jej obca, umarło jej dwoje dzieci i mąż – dwa pogrzeby odbyły się w ciągu
roku. Opowiadała, że wraz z lękiem przed własną śmiercią, który towarzyszył jej przez cały
dzień i z którym konfrontowała się tuż po przebudzeniu, odczuwała bliżej nieokreślony ból
lewej strony górnych partii jamy brzusznej, wcześniej błędnie kojarzony z zażyciem penicyliny
z powodu infekcji zęba. Jej przerażenie było tak wielkie, że przez jakiś czas nie była w stanie
o nim mówić.
Gdy lęk narastał, a wraz z nim ból brzucha, intuicja podpowiedziała jej, że powinna pojechać
z Nowej Anglii do Taos w Nowym Meksyku, gdzie mieszkała jedna z jej córek. Chciała być
sama i stwierdziła, że ta długa podróż będzie najlepszym rozwiązaniem. Martha jeszcze nigdy
nie była tak wytrącona z równowagi, ale nie martwiłam się o nią. Ufałam, że ma coś do
zrobienia i że odezwie się do mnie, jak już będzie po wszystkim, a ona będzie gotowa, żeby mi
o tym opowiedzieć. Zadzwoniła kilka dni później, wciąż roztrzęsiona. „Wszystko zaczęło się na
prerii” – powiedziała. „Gdy przejechałam jakieś 320 km, poczułam potworny emocjonalny
i fizyczny ból. Przejeżdżałam obok zagrody z bydłem. Widziałam bydło stojące po brzuch
w odchodach. Uderzyło mnie, że wszyscy żyjemy w łajnie, które tuszujemy perfumowanym
papierem toaletowym. Czułam ogromny smutek, myśląc o stanie, w jakim znajduje się świat,
i o problemach ekologicznych. Myślałam o lęku, który nam zawsze towarzyszy. Byłam jak
pionierka brnąca przez prerie. «Widziałam» tysiące kobiet wszystkich ras i w każdym wieku
brnące przez prerie, podtrzymujące świat swoim wysiłkiem. Czułam ich strach i ból, ich
niekończący się trud. (W miarę jak przepływały przez nią te obrazy, ból brzucha narastał.
Musiała zatrzymać samochód i podciągnąć nogi pod brodę. W ustach miała posmak krwi, ale
kiedy splunęła na chusteczkę, nic na niej nie było).
Następnie pojawiła się wizja. Byłam Wikingiem, mężczyzną. Miałam duży miecz. Zabiłam
kobietę, która właśnie miała rodzić. Zabiłam tym mieczem oboje. Sama myśl o tym była
straszna. Jechałam ze łzami w oczach, pogrążona w rozpaczy. Jak mogłam dopuścić się takiego
czynu! Współczułam mężczyznom, których się do tego szkoli. Przez jakieś cztery godziny
czułam ból brzucha, płakałam i przeżywałam katusze. Kiedy przejechałam przełęcz w Górach
Skalistych, wyszło słońce. Myślałam, że ból ustąpi. Jednak przerażenie nie ustawało. To było
jak straszny sen na jawie.
Musiałam to zrobić sama, poza «domem». W piątek, w dzień mojego wyjazdu, przez całą noc
czułam ból po lewej stronie, który jakby mijał. Jednak w sobotę, gdy kontynuowałam podróż,
z lewej strony jamy brzusznej nadal czułam fale strachu. Dokładnie w miejscu, w którym
trzymałam [jako Wiking] miecz.
Gdy dotarłam do Taos, poszłam na sesję do jasnowidzki Mary. Uznała, że już nie muszę
wchodzić w to głębiej. Wizja pionierek i siebie w postaci Wikinga zabijającego kobietę w ciąży
pomogły mi uwolnić się od lęku przed śmiercią.
Wiem, że muszę domknąć tę sprawę, przyjąć ją i zakończyć. Być może kobieta musiała
zginąć. To była najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam. Starałam się to ukryć przed
Bogiem i przed sobą. Uświadomiłam sobie także, że uczestniczyła w tym cała ludzkość.
Wszyscy zabijaliśmy i mordowaliśmy. Czuję, jakbym umarła w innym wcieleniu. Teraz rodzę
się na nowo. Wydarzyło się zbyt wiele, bym mogła wrócić do tego, kim byłam wcześniej. Nie
mogę już być tym, kim wtedy byłam.
Od jakiegoś czasu nie czułam w pełni swojej energii fizycznej. Wcześniej zawsze byłam
bardzo sprawna fizycznie. To doświadczenie uświadomiło mi własną śmierć. Środowisko,
ziemia i to, co jej uczyniliśmy, dotykają mnie do głębi. Myślę, że udało mi się także rozluźnić
stosunki z dziećmi – w sensie zbyt usilnego, opartego na lęku przywiązania. Teraz mogę ruszyć
naprzód”.
Martha uświadomiła sobie, że nie musi w pełni rozumieć swojego doświadczenia. Aby
wyzdrowieć, nie musiała interpretować wizji „bycia Wikingiem” jako przeszłego wcielenia czy
czegokolwiek innego. Ważne było odczuwanie wszystkiego, co wyłaniało się z jej wnętrza.
Gdy uznała morderstwo, uwolniła się od jego ciężaru i tym samym się odnowiła. Uświadomiła
też sobie, że musi zmienić styl życia. Musiała przestać spędzać czas z przyjaciółmi, którzy
niczego nowego nie wnosili, uwolnić się od przyjaźni opartych na przyzwyczajeniu, a nie
wzbogacaniu życia.
Tydzień później, po powrocie do domu, wciąż czuła resztki lęku, którego doświadczyła,
i chciała się od niego w pełni uwolnić. Spisała wszystkie wydarzenia, wyszła do ogrodu
w gwiaździstą noc, wykopała otwór w ziemi i spaliła zapiski. Zakopała popiół, by w końcu po
tygodniach życia w lęku poczuć, że jest całkowicie uwolniona.
Jakieś trzy tygodnie później odwiedziła ciocię i wuja w Ohio. Wuj Roy wziął ją na stronę,
powiedział, że czuje zbliżającą się śmierć i że chciałby jej coś podarować. Zabrał ją do pokoju
z tyłu domu, sięgnął na półkę i dał jej statuetkę z brązu Wikinga z mieczem.
Ten element synchroniczności jest zdumiewający („Synchroniczność to sposób, w jaki Bóg
pozostaje anonimowy” – mówi Bernie Siegel). Martha powiedziała: „Teraz mogę postawić tę
statuetkę w domu. Jest dla mnie symbolem uzdrowienia. Wiem, że gdybym nie pozwoliła sobie
doświadczyć tego wspomnienia czy snu, czy czymkolwiek to było, doprowadziłabym się do
śmiertelnego stanu żołądka. Jestem tego pewna”.
Z tej historii jasno wynika, że obarczanie siebie winą za choroby nie ma sensu i jest
ograniczające. Z tajemniczego powodu to nie świadomy intelekt, ale wyższa jaźń, dusza czy
wewnętrzna mądrość kontrolują sytuację. Musimy poszerzyć koncept jaźni. Badania wykazują,
że modlitwa ma moc natychmiastowego uzdrawiania na odległość. Czas i przestrzeń nie są
ostateczne. Wpływają na nas siły poza kontrolą naszej świadomości. Możemy otworzyć się na
nauczanie płynące z całego życia, z własnego wnętrza i wszystkiego, co jest z nami połączone.
Mamy takie ciała, jakie mamy, gdyż są one najodpowiedniejszym pojazdem do realizacji
powierzonego nam zadania. Stevie Wonder powiedział, że dzięki ślepocie o wiele mocniej
mógł czuć miłość wokół siebie. Być może gdyby miał „normalne” ciało, nie zajmowałby się
twórczością. Zmarła Elisabeth Kübler-Ross wskazała, że gdy nasze ciała chorują lub źle
funkcjonują, wzrastają duchowe i mentalne zdolności, wykraczające poza normalność. Podała
przykład dzieci z białaczką, które są mądrzejsze, niż mógłby wskazywać na to ich wiek28.
Wierzę w to. Logika i intelekt są tutaj bezsilne. Są rzeczy w niebie i na ziemi, o których nie
śniło się filozofom.
Bądź otwarta na informacje i tajemnice ciała oraz na ich oznaki. Bądź gotowa ich słuchać
i nie oceniaj zbyt pochopnie. To, czego się nauczysz, może uratować ci życie.
1
Od tłum.: Narodowy Instytut Zdrowia Psychicznego.
2 F. Murad, Discovery of Some of the Biological Effects of Nitric Oxide and Its Role in Cell Signaling, Bioscience Reports,
vol. 19, no. 3 (1999), s. 133–54.
3
S. Field et al., Science News, vol. 127, no. 301; opublikowane w: Brain/Mind Bulletin, December 9, 1985.
4 M.
H. Klaus i J. H. Kennell, Parent/Infant Bonding (St. Louis: C. V. Mosby Co., 1982).
5 Od tłum.: Nauka w Służbie Społeczeństwu.
6 L.
F. Berman i S. L. Syme, Social Networks, Host Resistance, and Mortality: A Nine-Year Follow-up of Alameda County
Residents, American Journal of Epidemiology, vol. 109 (1978), s. 186–204.
7 J. Achterberg, Imagery in Healing: Shamanism and Modern Medicine (Boston: Shambhala, 1985).
8 Od
tłum.: badania nad negatywnymi doświadczeniami z dzieciństwa.
9 V.
J. Felitti et al., Relationship of Childhood Abuse and Household Dysfunction to Many of the Leading Causes of Death
in Adults. The Adverse Childhood Experiences (ACE) Study, American Journal of Preventive Medicine, vol. 14, no. 4
(1998), s. 245–58.
10 Od
tłum.: Departament Medycyny Prewencyjnej Kaiser Permanente.
11 M. Gershon, The Second Brain (New York: HarperCollins, 1998).
12 C. Pert, Molecules of Emotion: Why You Feel the Way You Feel (New York: Scribner, 1997).
13 L.
Dossey, Healing Words: The Power of Prayer and the Practice of Medicine (San Francisco, CA: HarperSanFrancisco,
1993).
14 Cytat z osobistych notatek z serii wykładów z 1991 r., Mystery School Program, AT, moderatorem była Jean Houston.
15 A.
Moir i D. Jessel, Brain Sex (New York: Carol Publishing Co., Lyle Stuart Book, 1991), s. 195.
16 R. Bly i D. Tannen, Where Are Women and Men Today, New Age Journal, January–February 1992, s. 32.
17S. J. Schleifer et al., Depression and Immunity: Lymphocyte Function in Ambulatory Depressed Patients, Hospitalized
Schizophrenic Patients, and Patients Hospitalized for Herniorrhaphy, Archives of General Psychiatry, vol. 42 (1985), s. 129–
33.
18 J.
K. Kiecolt-Glaser et al., Stress, Loneliness, and Changes in Herpes Virus Latency, Journal of Behavioral Medicine, vol.
8, no. 3 (1985), s. 249–60.
19
Następujące choroby autoimmunologiczne dotykają kobiety znacznie częściej niż mężczyzn: toczeń rumieniowaty
układowy – 90% osób cierpiących to kobiety, myasthenia gravis – 85%, autoimmunologiczne choroby tarczycy – 80%,
reumatoidalne zapalenie stawów – 75%, stwardnienie rozsiane – 70%.
20 S.
F. Maier et al., Opiate Antagonists and Long-Term Analgesic Reaction Induced by Inescapable Shock in Rats, Journal
of Comparative Physiology and Psychology, vol. 4 (1980), s. 1177–83; M. L. Laudenslager et al., Coping and
Immunosuppression: Inescapable but Not Escapable Shock Suppresses Lymphocyte Proliferation, Science, vol. 221, no.
4610 (1983), s. 568–70; S. E. Locke et al., Life Change Stress, Psychiatric Symptoms and Natural Killer Cell Activity,
Psychosomatic Medicine, vol. 46, no. 5 (1984), s. 441–53; B. S. Linn et al., Degree of Depression and Immune
Responsiveness, Psychosomatic Medicine, vol. 44 (1982), s. 128.
21 R.J. Weber i C. B. Pert, Opiatergic Modulation of the Immune System, w: E. E. Muller i A. R. Genazzani, eds., Central
and Peripheral Endorphins (New York: Raven Press, 1984), s. 35.
22
R. L. Roessler et al., Ego Strength, Life Changes, and Antibody Titers, referat przedstawiony na corocznym spotkaniu
Amerykańskiego Towarzystwa Psychosomatycznego, Dallas, Texas, March 25, 1979.
23 E. Langer, Counterclockwise: Mindful Health and the Power of Possibility (New York: Ballantine Books, 2009), s. 116.
24
Od tłum.: badania podłużne procesu starzenia się i samotności.
25 B. R. Levy et al., Longevity Increased by Positive Self-Perceptions of Aging, Journal of Personality and Social
Psychology, vol. 83, no. 2 (2002), s. 261–70.
26 Ellen Langer, Mindfulness (Reading, MA: Addison-Wesley, 1989), s. 100-13.
27 M.Guerin, Psychosocial Lecture Notes, Department of Obstetrics and Gynecology, Michigan State University School of
Medicine, Lansing, MI, 1991.
28 E. Kübler-Ross, Rozmowy o śmierci i umieraniu (Poznań: Media Rodzina, 2002).
ROZDZIAŁ 3.
Wewnętrzne przewodnictwo
Aby wiedzieć, co wolisz, zamiast pokornie mówić: „Amen” temu, co świat ci
podsuwa, powinieneś wybierać to, co utrzymuje twoją duszę przy życiu.
– Robert Louis Stevenson
Jesteś tym, czym jest twoje głębokie, napędzające cię pragnienie. Jakie jest
twoje pragnienie, taka jest twoja wola. Jaka jest twoja wola, taki też jest twój
czyn. Jaki jest twój uczynek, takie jest twoje przeznaczenie.
– „Bryhadaranjakopaniszad”
ary Lu zadzwoniła do mnie, gdy tylko zdiagnozowano u niej raka piersi, aby
M przedyskutować opcje leczenia. Powiedziałam jej, że do uzdrowienia niezbędna będzie
po części pewność co do samodzielnego wyboru terapii; wyboru dokonanego na podstawie
informacji uzyskanych od ekspertów. Później Mary Lu napisała: „Pamiętam moje obawy, gdy
zapewniałaś mnie, że po podjęciu leczenia sama będę wiedziała, jak radzić sobie z rakiem.
Pomyślałam wtedy, że to o wiele ważniejsze decyzje od tych, które dotyczyły sposobu
spędzenia weekendu. Wówczas mnie olśniło, że przez te wszystkie lata stawką była moja
dusza. Anne [Schaef] przypomniała mi, że w 1981 r. przyszłam do niej na moją pierwszą sesję
grupową, zaniepokojona stanem mojego zdrowia. To było tuż po tym, jak zdiagnozowano
u mnie wrzodziejące zapalenie jelita grubego. Bałam się, że w ten sposób sama doprowadzę się
do śmierci. Wierzę w łączność między umysłem, ciałem i duszą. Gdy miałam podjąć decyzję
dotyczącą leczenia raka, poczułam, że dostaję realną szansę, aby wreszcie zaufać
wewnętrznemu przewodnictwu. Początkowo przerażała mnie konieczność tak pełnego zaufania
sobie, ale teraz, kilka miesięcy później, mogę być tylko wdzięczna. «To» naprawdę działa.
Przez cały czas ufałam mojemu ciału. Z każdym postępem leczenia budzi się we mnie odwaga,
by nadal sobie ufać”.
Wewnętrzne przewodnictwo prowadzi nas w kierunku tego, co nas wzmacnia i daje
największe spełnienie. Podążanie za nim może nie tylko ratować życie w przypadku
medycznych komplikacji, ale również poprawiać dobrostan w codziennych sytuacjach, nawet
tak drobnych jak wybór ubrania. Mary Lu przekonała się, że nawet skonfrontowana z rakiem
piersi jest w stanie znaleźć odpowiedniego chirurga i najlepszą dla siebie metodę leczenia.
Zauważyła też, że w trakcie leczenia możemy nadal cieszyć się życiem, nawet gdy mamy do
czynienia z czymś tak przerażającym jak rak piersi. Dokonała tego, pozwalając, by uczucia
prowadziły ją w każdym momencie życia. Na każdym kroku podejmowała decyzję, która
według jej odczuć była dla niej najlepsza. Bez względu na to, jaki w danym momencie jest stan
twojego zdrowia, gdy sięgasz po to, co przynosi spełnienie i daje zachętę do życia, przychodzi
uzdrowienie.
Wewnętrzne przewodnictwo przejawia się w postaci myśli, emocji, snów i odczuć, które
płyną z ciała. Nasze ciała są stacjami, które odbierają i wysyłają energię oraz informacje. Życie
w kontakcie z wewnętrznym przewodnictwem oznacza zaangażowanie całego jestestwa: ciała,
emocji umysłu i ducha. Mówiąc o tym procesie w niniejszej książce, mam na myśli różne
sposoby wsłuchiwania się w wewnętrzne przewodnictwo i stosowania jego zaleceń w celu
wprowadzania świadomych zmian w życiu, zachowaniu, związkach z innymi ludźmi i zdrowiu.
Tabela 3. Źródła przewodnictwa
Istnieje jedyny właściwy styl życia. Jest wiele ścieżek, które prowadzą do
spełnienia i radości. Żadna z nich nie jest
lepsza od innych.
Wsparcie i troskę trzeba uzyskać od Jednostka sama troszczy się o siebie poprzez
ludzi i zewnętrznych instytucji. łączność z wnętrzem i wewnętrznym
przewodnictwem.
Gdy przyjaciółka dzwoni i prosi o pomoc, powiedz: „Pozwól, że wrócę do ciebie w tej
sprawie za chwilę”. Zatrzymaj się na moment i zadaj sobie pytanie: „Czy naprawdę
chcę jej teraz pomóc? Może wolę się zająć czymś innym?”. Jeśli twoja odpowiedź na
prośbę nie jest natychmiastowa, to prawdopodobnie jesteś na „nie”. Jeśli twoja
przyjaciółka ma urazę, czas zastanowić się nad wartością tej przyjaźni.
Kiedy ktoś cię o coś prosi, sprawdź, jakie odczucia pojawiają się w twoim ciele. Czy
gdzieś czujesz napięcie? Pojawiają się dowolnego rodzaju reakcje trzewne? Czy twoje
ciało mówi: „Tak, to może być fajne”, czy raczej: „Nie, to będzie wyczerpujące”?
Jeśli pod koniec dnia jesteś zmęczona lub wyczerpana, zapytaj siebie, jakie potrzeby nie
zostały zaspokojone. Zapytaj też, jakie w ciągu dnia myśli, działania czy ludzie wyssali
z ciebie energię.
W te dni, kiedy czujesz się wspaniale, zapytaj siebie, jakie myśli, działania czy ludzie
zwiększają twoją energię.
Pisz pamiętnik. Zacznij zauważać i spisuj wszystko, co przyczynia się do pozytywnego
przepływu energii, który cię wzmacnia. Zwracanie na to uwagi przyciągnie do ciebie
więcej takich doświadczeń.
Praktykuj wdzięczność. Spisuj wszystkie błogosławieństwa, które cię spotykają.
Pamiętaj, że to, na co zwracamy uwagę, wzrasta.
Wykorzystaj moc koncentracji. Świadome kierowanie uwagi na myśli, emocje
i okoliczności, które są dla nas dobre i podnoszą na duchu, jest potężnym narzędziem.
Uświadomienie sobie pozytywnych aspektów życia i wyrażenie wdzięczności za nie
zwiększa częstotliwość wibracji, z jaką rezonuje twoje pole. Dzięki temu przyciągniesz
więcej dobrych rzeczy.
Jedna z moich byłych pacjentek, pracownica opieki społecznej, przyszła do mnie, skarżąc się
na zespół napięcia przedmiesiączkowego i lekkie napady lęku. Słuchając jej historii,
zauważyłam, że kobieta nigdy nie miała dla siebie czasu. Całe życie zaspokajała potrzeby
innych, zaniedbując swoje. Powiedziałam jej, żeby obserwowała, jakie działania dodają jej
energii, a jakie ją pochłaniają. Dodałam, że aby wyeliminować objawy, musi spędzać co
najmniej godzinę dziennie na doładowywaniu swojej energetycznej baterii przez odpoczynek
lub zajmowanie się czymś, co sprawia jej przyjemność. Zastosowała się do moich rad i po
miesiącu objawy ustąpiły. Dzięki temu kobieta zauważyła, w jaki sposób każdego dnia traciła
energię. Powiedziała mi: „Kiedy się kładę lub siadam, aby pisać pamiętnik, dosłownie czuję,
jak energia powraca do ciała. Doznałam olśnienia, gdy zauważyłam, jak ważne jest to dla
mojego fizycznego i emocjonalnego samopoczucia”.
Każda z nas regularnie otrzymuje od ciała informacje na temat tego, co służy naszemu
zdrowiu i dobremu samopoczuciu, a co nie. Nasze organizmy natychmiast wiedzą, że robimy
coś lub nawet myślimy o czymś, co nie jest dla nas w pełni korzystne. Jedna z moich
przyjaciółek dostaje rozwolnienia i bólu brzucha na samą myśl o wizycie u rodziców. Przez
całe dzieciństwo źle ją traktowano zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Trwa to do dziś. Jej
ciało wie, że wizyta u rodziców jej nie służy, i poprzez objawy stara się ją od niej odciągnąć.
Gdy kobieta pozwala sobie na odmowę, objawy natychmiast ustępują. (Musi się jeszcze
nauczyć łagodzić niepokój, który rodzi się z przekonania, że nieodwiedzanie rodziców czy
niespełnianie potrzeb matki czynią z niej „złą” córkę). Z czasem być może będzie w stanie
złożyć rodzicom wizytę, nie ponosząc żadnych „kosztów”. Jednak jest to wyższy stopień
uzdrowienia!
Zwracając uwagę na subtelne sygnały płynące z ciała, które na długo przed pojawieniem się
chorób informują nas o tym, co jest dla nas dobre, a co złe, możemy codziennie kreować
zdrowie. Kłopoty z koncentracją, zawroty głowy, kołatanie serca, trądzik, bóle głowy, pleców,
brzucha i miednicy to tylko niektóre z często spotykanych, choć subtelnych, objawów, które
sygnalizują, że nadszedł czas, abyśmy pozbyły się niechcianych aspektów życia i, angażując
swoją moc, postarały się je naprawić. Oto przykład z mojego własnego życia.
W latach 80. XX w. miałam dwójkę małych dzieci i spędzałam zbyt wiele godzin w pracy.
Odnosiłam wrażenie, że współpracownicy nie doceniają moich wysiłków. Na mojej twarzy
często pojawiały się ogromne wypryski, których nigdy wcześniej, nawet jako nastolatka, nie
miałam. Próbowałam witamin, zmiany diety i różnego rodzaju kremów. Nic nie pomagało –
dopóki nie opuściłam miejsca pracy. Problem ustąpił w ciągu 6 miesięcy i nigdy nie powrócił.
W tamtym czasie twarz bez wątpienia była barometrem mojego samopoczucia. Ciało poprzez
kondycję skóry starało się mi powiedzieć, że miejsce pracy nie dawało mi optymalnego
wsparcia. Nadwrażliwość i złość na brak akceptacji ze strony kolegów wyrażały się poprzez
zabarwienie skóry. (W tamtym okresie nie akceptowałam siebie w pełni, czego
odzwierciedleniem było środowisko pracy). Emocje tkwiły tuż pod powierzchnią, choć wtedy
nie potrafiłam tego zauważyć. Gdy tylko wyszłam naprzeciw swoim najgłębszym potrzebom
i odeszłam ze środowiska, które mnie nie wspierało, kondycja cery uległa natychmiastowej
poprawie. Rozjaśniło się moje życie, a dzięki temu także twarz.
Negatywne emocje informują nas, że nie wybrałyśmy najprostszej drogi do spełnienia
naszych pragnień. Gdy sobie uświadomimy, że ciało i płynące z nich objawy – uczucia – są
naszymi sprzymierzeńcami, które wskazują na to, co nam najbardziej służy, a co jest dla nas
niedobre, odzyskamy pełną wolność. Ilekroć poczujesz złość czy smutek, rozboli cię głowa czy
pojawi się inna dolegliwość, zatrzymaj się na chwilę i pomyśl, co ten objaw stara się ci
powiedzieć. Gdy pogrążam się w negatywnych emocjach, natychmiast wiem, że straciłam
kontakt z wewnętrznym przewodnictwem i poświęcam zbyt wiele uwagi rzeczom
niepożądanym. Nauczyłam się zauważać złe samopoczucie, a wtedy zatrzymuję się na chwilę.
Jeśli na czas zauważę, że wpadam w zły nastrój, najczęściej jestem w stanie odwrócić przepływ
energii, stosując poniższy schemat działania:
1. Przyznaję się do uczucia, nie oceniając go w żaden sposób. Staram się nie pogrążać
w negatywnych emocjach i nie przedłużać ich, ale poczuć je w pełni. Pozostaję z tym
uczuciem.
2. Przyznaję, że jest jakiś powód, dla którego tak się czuję. I prawie zawsze jest to jakaś
niezaspokojona potrzeba.
3. Poświęcam około 20 sekund na rozpoznanie przyczyny, dla której moja energia płynie
w złym kierunku. Na przykład wczoraj zezłościłam się, gdy mój współpracownik nie
przekazał ważnej informacji, co uniemożliwiło mi oddzwonienie na czas.
4. Po rozpoznaniu źródła negatywnej emocji pytam siebie, czego pragnę. Czasami potrzeba nie
jest od razu oczywista, szczególnie jeśli znajdujesz się w środku emocjonalnej spirali, która
wydaje się nieproporcjonalna do sytuacji. Powodem tego jest to, że każde wydarzenie może
wyzwalać wspomnienia (nawet jeśli nie są świadome) całego mnóstwa przeszłych wydarzeń,
w których podobna potrzeba nie została spełniona. Z uwagi na to bardzo pomocne może być,
jeśli, zamiast tarzać się w emocjach, poprosisz swoją zaufaną przyjaciółkę, by wsparła cię
w domu w twojej rzeczywistej potrzebie.
5. Następnie definiuję pragnienia. Wyrażenie pragnień jest potężnym narzędziem, ponieważ
jasno je określa i respektuje. W sytuacji z punktu trzeciego powiedziałabym: „Chcę
otrzymywać wiadomości na czas, żeby móc odpowiedzieć na nie bezzwłocznie i skutecznie”.
Ustalenie naszych potrzeb ma potężną moc, ponieważ jasno je definiuje, pozwalając naszej
kreatywnej energii płynąć w ich kierunku. Kiedy składamy oświadczenie w czystej
i pozytywnej energii, bez cienia negatywności, pomaga nam to przyciągnąć to, czego chcemy
doświadczać. Przekształca to sytuację w coś pozytywnego dzięki zastosowaniu faktycznego
rozwiązania.
6. Na zakończenie afirmuję, że dzięki wewnętrznemu przewodnictwu i mocy intencji mam
w sobie siłę niezbędną do realizacji pragnień.
Pamiętaj o prawie przyciągania. Ludzie, których spotykamy, i okoliczności, jakie
przyciągamy, są zawsze odzwierciedleniem naszych myśli i przekonań. We wczesnych latach
praktyki lekarskiej często czułam brak wsparcia zarówno w domu, jak i w pracy.
Funkcjonowałam zgodnie z przekonaniem: „Jeśli chcesz, żeby coś było zrobione dobrze,
musisz to zrobić sama”. Z biegiem czasu zmieniłam przekonanie na temat wsparcia.
Uświadomiłam sobie, że potrzebuję wsparcia i zasługuję na nie. Nauczyłam się nie wstydzić tej
potrzeby i tego, że gdy się o nią poprosi – zwykle jest ona spełniana. W wyniku tej
wewnętrznej zmiany znajduję wsparcie i w domu, i w pracy. Nazywam to „życiem w asyście”.
Ten proces pozwala mi docenić moje emocje, poczuć je w pełni i użyć ich jako
przewodnictwa w spełnianiu moich pragnień. Regularnie siadam z kartką papieru i robię listę
potrzeb związanych z daną sytuacją. Ten proces zestraja moje myśli z wewnętrznym
przewodnictwem i wzbudza dobre samopoczucie. Zwykle inspiruje mnie też do działania.
Zauważ, proszę, że nie staram się wymyślić, jak wyjść z danej sytuacji, dopóki nie przejdę
przez cały proces kierowania uwagi na pragnienia. Staram się też pamiętać, że kiedy działam
przeciwko czemuś, stwarzam więcej tego, czego nie chcę. Dlatego sugeruję, abyś usunęła ze
swojego słownika pojęcie walki z rakiem lub inną chorobą.
W przeszłości mój były mąż spędzał wiele godzin w szpitalu i nie wracał na czas do domu na
obiad. W oczekiwaniu na niego wyglądałam co chwilę przez okno, starając się, by obiad był
ciepły. Czułam złość na męża i było mi przykro. Im bardziej nalegałam, żeby przychodził na
czas, tym większym problemem stawało się to w naszym związku. Pewnego dnia postanowiłam
po prostu sama zjeść obiad i kontynuować wieczorne czynności, dobrze się przy tym bawiąc.
Robiłam tak za każdym razem, gdy pomimo obietnic mąż nie pojawiał się na obiedzie.
W końcu mąż sam z siebie zaczął przychodzić na czas lub mówił, że się spóźni. Uświadomiłam
sobie, że uwaga, jaką poświęcałam jego nieobecności, podtrzymywała bolesny schemat.
Uświadomiłam sobie również, że działam pod wpływem przestarzałego wyobrażenia, że moim
zadaniem jest dostarczanie mu każdego wieczora ciepłej kolacji, mimo że oboje pracowaliśmy
jako chirurdzy w tym samym szpitalu. Gdy uznasz, że przyciągasz doświadczenia za pomocą
wibracji, przejmiesz kontrolę nad własnym życiem. Musisz także chcieć odejść od przekonania,
że ktoś inny jest odpowiedzialny za spełnienie twoich potrzeb. To twoja praca. Musisz także
przestać czynić z zachowań innych wymówkę dla swoich nieszczęść. Przez większość czasu
twoi bliscy będą bardzo szczęśliwi, mogąc cię wspierać, gdy tylko nauczysz się składać
propozycje, a nie żądać.
Niestety, zamiast wsłuchać się w uczucia i wewnętrzne przewodnictwo, nauczono nas
obawiać się negatywnych emocji i uczuć, zaprzeczać im i traktować jako „złe”. Chociaż
emocjonalny spokój i opanowanie są godne podziwu, zbyt często kontrola przeradza się w tak
bardzo zakorzeniony nawyk, że kobieta całkowicie traci kontakt z bogactwem jej
emocjonalnego życia. Mężczyźni są jeszcze bardziej niż kobiety narażeni na brak kontaktu
z emocjami, gdyż wcześnie dowiadują się, że „chłopaki nie płaczą”. Moją przyjaciółkę
nauczono, że jeśli chce jej się płakać, musi to robić w poduszkę, tak aby reszta rodziny nie
musiała jej słuchać. Jednak płacz to część emocjonalnego „układu trawienia” i sposób
porządkowania przepływu energii w ciele.
Niedawno obejrzałam ponownie film pt. „Rozważna i romantyczna”, oparty na powieści Jane
Austen pod tym samym tytułem. Elinor, główna bohaterka, spędziła całe życie, będąc
„rozważna”, starając się ukryć własne potrzeby i pragnienia. Jednym z nich jest poślubienie
konkretnego mężczyzny, w którym jest zakochana. Nigdy tego do siebie nie dopuszcza, zawsze
czekając, aż sam do niej podejdzie i poruszy jakiś temat. Na końcu opowieści, kiedy jej
ukochany w końcu pojawia się, by ogłosić swoją miłość – po wszelkich zwrotach akcji –
emocjonalna tama rozpada się, a ona zaczyna niekontrolowanie szlochać. Ta scena, gdy ją
oglądasz, prawie wywołuje ból, gdy zdajesz sobie sprawę, że Elinor wcale nie jest niezwykła.
Bardzo się stara zaakceptować swój los i być rozważna, gdy chodzi o jej potrzeby i pragnienia.
Ale pod spokojną powierzchnią czai się tornado mocy i siły życiowej, które czekają na
uwolnienie. Na szczęście żadna z nas nie musi mieć przy sobie Tego Jedynego, aby
w pierwszej kolejności uwolnić nasze wewnętrzne przewodnictwo.
Przez tysiące lat nasza kultura miała swoistą orientację skupioną na tym, jak „nie żyć”, która
obecnie ulega transformacji. Ta orientacja zachęcała nas do podejmowania prób
powstrzymywania się, czegoś w stylu: „Nie mąć wody”. Ucząc się w dzieciństwie, że emocje są
złe i wstydliwe, tracimy zaufanie do naszych ciał i wewnętrznego przewodnictwa. Kiedy
jesteśmy zachęcane, aby nie być w kontakcie z tym, co wiemy i co czujemy, jesteśmy
systematycznie szkolone, aby nie dążyć do spełnienia najgłębszych pragnień i potrzeb. Nawet
religie uczą nas tłamszenia wrodzonej radości i spontaniczności, nazywając dobre
samopoczucie grzechem. Jak zauważył Matthew Fox: „Nasza cywilizacja nie wykorzystała
energii, którą dają zachwyt i radość”6. Musimy wiedzieć, że pełnia zachwytu i radości stanowi
esencję życia opartego na wewnętrznym przewodnictwie. Antropolog dr Richard Grossinger
mówi tak: „Wiesz co? Bóg stworzył istoty nie po to, aby grały w moralność, lecz aby
doświadczały tego, co niewyobrażalne, aby wywoływały to, co może się stać, aby schodziły
w ciemność stworzenia i odkrywały to dla niego [lub niej], aby opłakiwały i świętowały
tajemnicę i możliwość. Wszechświat to wirujący derwisz, a nie surowy sędzia w todze”7.
Każde roześmiane 3-miesięczne dziecko, jakie spotkałam, odzwierciedla prawdziwą radość,
z którą przychodzimy na świat. Zmarły antropolog i biolog społeczny dr Ashley Montagu
stwierdził kiedyś, że większość dorosłych to „dzieci, które uległy dezintegracji”. Na szczęście
wewnętrzne przewodnictwo może nam zawsze przypomnieć, gdzie znajdziemy spełnienie. Gdy
zestroimy się z wewnętrznym przewodnictwem i przestaniemy odrzucać ciało oraz uczucia,
które oferują wiedzę, wejdziemy na ścieżkę rozwoju, a nasze życie wypełni się radością.
1S. Sullivan, Inhibition of Salivary and Lacrimal Secretion by an Enkephalin Analogue, American Journal of Psychiatry,
vol. 139, no. 3 (1982), s. 385–86.
2 W. G. Frey et al., Effect of Stimulus on the Composition of Tears, American Journal of Ophthalmology, vol. 92, no. 4
(1982), s. 559–67.
3 O. Worrall i A. Worrall, The Gift of Healing (Columbus, OH: Ariel Press, 1985). Praca Olgi Worrall, światowej sławy
intuicyjnej uzdrowicielki, została opracowana i udokumentowana przez lekarzy z Johns Hopkins School of Medicine.
Książka jest dostępna pod adresem: Ariel Press, P.O. Box 30975, Columbus, OH 43230. Jej praca jest obecnie
kontynuowana przez dr. Roberta Leichtmana. Edgar Cayce to kolejny znany uzdrowiciel intuicyjny.
4 M. Ferguson, Commentary: Waking Up in the Dark, Brain/Mind and Common Sense, April 1993, s. 3.
5
E. R. McDonald et al., Survival in Amyotrophic Lateral Sclerosis: The Role of Psychological Factors, Archives of
Neurology, vol. 51, no. 1 (1994), s. 17–23.
6 M.
Fox, cyt. za: M. Toms, Renegade Priest: An Interview with Matthew Fox, The Sun, vol. 89 (1991), s. 10.
7 R. Grossinger, On the Integration of Nature: Post 9–11 Biopolitical Notes (Berkeley, CA: North Atlantic Books, 2005).
ROZDZIAŁ 4.
rozumienie, że myśli i emocje oddziałują na przepływ energii w ciele, może być pomocne
Z w rozszyfrowaniu wyjątkowego języka ciała każdej z nas. Lokalizacja choroby w ciele –
miejsca, w którym się pojawia – ma znaczenie zarówno psychologiczne, jak i emocjonalne.
Określone wzorce mentalne i emocjonalne są związane z konkretnymi częściami ciała. Myśli,
emocje i zachowania są odzwierciedlone jednocześnie w mózgu, rdzeniu kręgowym,
poszczególnych organach, krwi, tkance limfoidalnej (immunologicznej) oraz, w przenikającym
te wszystkie przestrzenie, polu elektromagnetycznym. Zrozumienie dynamicznych wzorców
energetycznych, które wypływają z ciała i w nim operują, może nam uświadomić, w jaki
sposób pozytywne i negatywne energie manifestują się w ciele.
Energia ziemi
Filozofie Wschodu opisują głęboką interakcję pomiędzy energią ziemi i energią ciała człowieka
oraz silny związek między kobiecą energią i naturalnym przyciąganiem ziemskim.
Zrozumienie, że natura kobiety z jej fizjologicznym falowaniem jest pozytywna i potężna, daje
szansę na uzdrowienie oraz życie w równowadze i pomyślności.
Zgodnie z niektórymi wierzeniami Wschodu ciało kobiety różni się od ciała mężczyzny, gdyż
energia ziemi porusza się w górę i do wnętrza naszych ciał. Żeńska energia jest energią
„przyciągania” lub siłą dośrodkową. Trudno jej się oprzeć. Jest tak potężna, że większość
domowników pragnie przebywać w pobliżu osoby, która ma najwyższą energię dośrodkową,
zwykle matki. Nieobecność takiej osoby jest natychmiast zauważana. Jeśli w ciągu dnia matki
nie ma w pobliżu, dzieci opowiedzą jej o swoich zmartwieniach wieczorem. Moje dzieci
zawsze chciały wiedzieć, w której części domu jestem. Po upływie niecałej minuty od mojego
wyjścia z pokoju pytały: „Mamo, gdzie jesteś?”. Kiedy były młodsze, zawsze musiały być ze
mną w tym samym pokoju. Dopiero gdy starsza córka miała dziewięć lat, mogłam sama wziąć
kąpiel. W przeciwieństwie do mnie, męża musiało nie być w domu przez długi czas, żeby
dzieci, kiedy były jeszcze małe, zauważyły jego nieobecność. Żeńska energia przyciągania
przejawia się, gdy kobieta przystawia dziecko do piersi, przyjmuje penisa do pochwy (jeśli jest
heteroseksualna) i wysyła chemiczne sygnały, które zachęcają spermę do płynięcia w kierunku
jaja. Zauważysz to również, gdy pies będzie się upierał, by leżeć na środku kuchni, gdy
próbujesz zrobić kolację.
Ta potężna energia jest obecna nie tylko w ciele. Pojawia się także w sercu i umyśle w postaci
marzeń i pragnień. Gdy kobieta znajduje odwagę, by przyznać się przed sobą do swoich
pragnień i podzielić się nimi z innymi, odkrywa, że nieodparta energia przyciągania pomaga je
spełnić. Jednym z powodów tego jest fakt, że serce ma pole elektromagnetyczne, które jest 5
tysięcy razy silniejsze od tego, które otacza mózg6.
Czakry
Siła dośrodkowa czy energia „przyciągania” to jeden ze sposobów, w jaki można opisać żeńską
energię. W ciele mamy też siedem wibracyjnych ośrodków, zwanych czakrami. Czakry są
głównymi narządami subtelnego systemu energii twojego ciała, które odpowiadają i wpływają
na określone obszary twojego fizycznego ciała. Słowo czakra wywodzi się z sanskrytu
i oznacza „koła światła”. Cyndi Dale, autorka książki pt. „The Subtle Body: An Encyclopedia
of Your Energetic Anatomy” (Sounds True, 2009), odnosi się do czakr jako „centrów mocy,
które kierują «tobą wewnątrz ciebie»”. Każda istota ludzka, mężczyzna czy kobieta, ma te same
czakry, a każda z nich jest powiązana ze specyficznymi problemami emocjonalnymi
i psychologicznymi. Centra energetyczne są łącznikiem między neuronami, hormonami
i emocjami. Biegną równolegle do układu neuroendokrynno-immunologicznego i łączą ciało
fizyczne z ciałem energetycznym. Czakry działają jak transformatory, które pobierają subtelne
informacje emocjonalne i duchowe i rozprowadzają je do komórek ciała fizycznego.
Układ energetyczny ludzkiego ciała jest polem holograficznym, które zawiera informacje na
temat wzrostu i rozwoju ciała fizycznego oraz rozmnażania. Pole holograficzne kieruje
rozwojem procesu genetycznego, który przekształca cząsteczki ciała w tkankę i funkcjonujące
narządy. Chociaż konwencjonalna medycyna Zachodu nie uznaje istnienia czakr, w kulturach
Wschodu ceni się je od dawna.
Jeśli spojrzymy na czakry jako na przestrzenie, w których emocje manifestują się w ciele
fizycznym, zrozumiemy, w jaki sposób kulturowa rana powoduje konsekwencje natury
psychologicznej i emocjonalnej, prowadzące do ginekologicznych, położniczych oraz innych
problemów zdrowotnych. Bez względu na to, czy wierzysz, że czakry są konkretnym miejscem
w ciele czy też metaforą, mogą ci pomóc nawiązać wspomagające uzdrawianie połączenie
między umysłem a ciałem.
Każda z siedmiu czakr w ludzkim ciele jest związana z konkretnym narządem i konkretnym
stanem emocjonalnym. Nasze przekonania i uczucia ożywiają czakry lub je osłabiają. Innymi
słowy, konkretne lęki i emocje wpływają na konkretne części ciała (zob. ilustr. 2, s. 96).
Lokalizacja, nazwy czakr oraz opis ich funkcjonowania różnią się nieco w różnych tekstach
i różnych tradycjach.
Przedstawiony przeze mnie system czakr jest rezultatem moich obserwacji klinicznych oraz
prac Arthura Avalona, zachodniego autorytetu w dziedzinie jogi tantrycznej i kundalini,
neurochirurga dr. med. Normana Shealy’ego oraz, zajmujących się intuicyjnym
diagnozowaniem, Caroline Myss i dr med. Mony Lisy Schulz9. Poznając czakry, wsłuchaj się
w ciało i zaufaj intuicji w odniesieniu do twojej obecnej sytuacji. Spróbuj sobie wyobrazić pole
energetyczne każdej czakry i sprawdź, czy jest ona zdrowa, czy też potrzebuje uwagi i troski.
Chociaż wszystkie czakry są istotne i połączone ze sobą, skupię się na tych, które
bezpośrednio dotyczą problemów ginekologicznych, położniczych i są związane ze zdrowiem
piersi. Niektóre duchowe tradycje kładą nacisk na górne czakry, twierdząc, że są one
„ważniejsze” czy „bardziej święte” od „niższych” lub „gorszych” czakr. Pragnę podkreślić, że
jest to nieporozumienie, które wynika z typowo patriarchalnego podejścia. Nie możemy mieć
nadziei na poprawę naszego zdrowia ani okoliczności naszego życia, jeśli będziemy myśleć
o niższych centrach ciała – ośrodkach zaangażowanych w codzienne życie na ziemi – jako
mniej wartościowych lub poniżej naszej godności. Nasza planeta prosperowałaby, a życie
każdej z nas by kwitło, gdyby cała ludzkość zajęła się potrzebami dolnych czakr i zaczęła je
postrzegać jako fundamentalne części całości, zamiast podporządkowywać je „wyższym”,
duchowym sprawom. Stawianie potrzeb duchowych ponad potrzebami fizycznymi jest niczym
„duchowy bypass”. Z drugiej strony należy zrozumieć połączenie między duszą, umysłem,
emocjami i ciałem fizycznym. Podczas pracy z czakrami zauważ, których z nich próbujesz
unikać, a z którymi czujesz się najlepiej. Sprawdź swoje uczucia związane z każdą czakrą.
Możesz przejrzeć problemy związane z każdą z nich, dopóki nie poczujesz się z nimi
komfortowo.
Źródła: C. Dale, The Subtle Body: An Encyclopedia of Your Energetic Anatomy (Boulder, CO: Sounds True,
2009); C.N. Shealy i C.M. Myss, The Creation of Health: Merging Traditional Medicine with Intuitive
Diagnosis (Walpole, NH: Stillpoint, 1988). Dokumentacja naukowa systemu energetycznego człowieka
i aktualne informacje za: M.L. Schulz, M.D., Ph.D., Awakening Intuition: Using Your Mind-Body Network for
Insight and Healing (New York: Harmony, 1998).
Kobiecy stres w trzech pierwszych czakrach:
Teraz, gdy przyjrzałaś się tabeli i uzyskałaś przegląd fizycznych problemów, które mogą być
związane z czakrami, omówię szczegółowo zagadnienia dotyczące każdej z nich.
Czakra pierwsza: w jaki sposób rany rodzinne są przechowywane w ciele
Zdrowie pierwszej czakry to wynik wychowania i wczesnych lat życia. Obejmuje to bliższą
i dalszą rodzinę, rasę, pozycję społeczną, poziom wykształcenia, dziedzictwo rodzinne
i przekazywane z pokolenia na pokolenie oczekiwania rodziny. Opisując zakres kwestii
związanych z pierwszą czakrą, Caroline Myss używa słowa plemię. Przykładowo, wcześnie
uczymy się, co to znaczy być członkiem określonej grupy: Kowalscy czy Wiśniewscy, katolicy
czy żydzi. Inną „spuścizną” pierwszej czakry jest plemienne piętno, jakie nosi pierwsze i drugie
pokolenie imigrantów w Stanach Zjednoczonych, które mówi, że aby osiągnąć coś
wartościowego, trzeba cierpieć i poświęcić osobiste szczęście oraz własną przyjemność.
Z obszarem pierwszej czakry związane są rodzinne blizny oraz społeczne i rodzinne
przekonania, kształtujące postrzeganie rzeczywistości.
Umysł plemienny nie jest tożsamy z umysłem jednostkowym. Umysł plemienny jest
zbiorowym mózgiem, który broni swoich racji i walczy o własne przetrwanie w świecie.
Troszczy się o lojalność, a nie miłość, dobroć czy łagodność. Odwieczne konflikty na Bliskim
Wschodzie są przykładem zakorzenionych wierzeń pierwszej czakry na temat tego, kto jest
godny, a kto nie. To, co plemię nazywa miłością, w rzeczywistości jest powinnością wobec
plemienia. Przykładem jest jeden członek rodziny, który mówi do drugiego: „Gdybyś naprawdę
mnie kochał, co niedzielę chodziłbyś ze mną do kościoła”. Świadomość plemienna nie jest zbyt
wysoko rozwinięta. Jednak wszyscy do pewnego stopnia w niej uczestniczymy. Wiele kobiet
przyznaje, że z wiekiem zaczynają słyszeć w sobie głos plemiennego umysłu. Pacjentki często
mówią: „Czasami słyszę słowa matki, które padają z moich ust, i trudno mi w to uwierzyć”.
Przede wszystkim jednak plemienny umysł poszukuje trwałości poprzez unikanie zmiany.
Przykład tego stanowią uroczystości rodzinne, które zamiast być czasem wspólnego
świętowania, stają się „obowiązkiem”.
Czasami określam plemienny umysł mianem krabów w wiadrze. Jeśli jeden krab próbuje
uciec z wiadra, reszta z powrotem go do niego wciąga. To samo przydarza się kobietom, które
pragną się uwolnić od ograniczających je wzorców rodzinnych. Prawie niezmiennie członkowie
rodziny lub społeczności starają się sabotować jej wysiłki – przynajmniej początkowo. W ten
sposób społeczeństwo utrzymuje swoich członków w szeregu.
Niezliczona ilość kobiet, które w chwilę po tym, jak przypomniały sobie, że są ofiarami
kazirodztwa lub innych wyrządzonych im krzywd, i przedstawiły swoje odkrycia rodzicom,
spotkała się z całkowitym zaprzeczeniem, jakoby te oskarżenia miały być prawdą. Powodem,
dla którego tak wielu rodziców kwestionuje pogwałcenie praw innego członka plemienia, jest
nieświadoma próba ochrony plemienia. Na jakimś poziomie bank pamięci plemiennej koduje
wydarzenia inaczej niż jednostka. Osoba, która budzi się z plemiennego transu, niemal zawsze
jest postrzegana jako „zdrajca” rodziny, Kościoła czy grupy społecznej.
Problemy z pierwszą czakrą, które mogą prowadzić do chorób:
niedokończone sprawy z rodzicami, takie jak złość lub pretensje związane z dziecięcymi
zranieniami;
kazirodztwo (ten problem dotyczy także drugiej czakry);
złe traktowanie lub zaniedbanie w dzieciństwie;
wpajanie od wczesnych lat życia ograniczających psychologicznych programów, takich
jak:
„Jesteś głupia”,
„Do niczego się nie nadajesz”,
„Jesteś złą dziewczynką”,
„Tylko katolicy idą do nieba”,
„Powinnaś wstydzić się swojego ciała i je ukrywać”,
„Seks jest brudny – zachowaj go dla swojego męża”,
„Dziewczyny powinny służyć mężczyznom”,
„Mężczyźni zawsze mają pierwszeństwo” (na przykład w niektórych rodzinach
mężczyźni dostają najlepsze kawałki mięsa, a kobiety resztki),
„Dziewczyny nie powinny być ambitne ani inteligentne”,
„Kobiety nie potrafią zarabiać pieniędzy. Muszą je poślubić”.
Większość plemion i rodzin nie zatruwa celowo swoich członków – po prostu przekazuje to,
co według nich stanowi plemienną mądrość, nawet jeśli są to ograniczające i bolesne idee.
Dobrze jest myśleć o przeszłym plemieniu jako dzisiejszej rodzinie dysfunkcyjnej.
Jakiś czas temu moja przyjaciółka Carla, której udało się wyzdrowieć z wielu chorób
fizycznych, uświadomiła sobie, że nasiona jej chorób zostały zasiane w dzieciństwie. Matka
nieustannie ją biła, nie w wyniku złej woli czy z braku miłości, lecz realizując plemienne
zaprogramowanie dotyczące sposobu okazywania miłości, który miał przygotować córkę do
życia. Powiedziała Carli, że bicie było wyrazem jej miłości. Za każdym razem, gdy w sklepie
lub w innym miejscu matka Carli widziała jakąś kobietę bijącą dziecko, mówiła jej, że ta
kobieta z pewnością darzy swoje dziecko ogromną miłością. Jej matka głęboko wierzyła, że
życie jest trudne i bolesne, a żeby cokolwiek osiągnąć, Carla będzie musiała cierpieć. Później
Carla za każdym razem, gdy udawało jej się osiągnąć upragniony cel, zapadała na poważną
chorobę. Teraz sobie uświadomiła, że za pomocą wrodzonych darów, talentów i wewnętrznego
przewodnictwa może radośnie osiągać swoje cele i że powtarzające się choroby i cierpienie nie
muszą być częścią jej doświadczenia. Carla jest oczywiście skrajnym przykładem. Większość
ran dziecięcych jest znacznie bardziej subtelna, ale mimo to silna.
Czakra druga: symboliczna przestrzeń kreatywności
Druga czakra dotyczy codziennych aspektów życia, ludzi, z którymi jesteśmy związane, oraz
jakości tych relacji. Druga czakra dotyczy również własności: pieniędzy, związków czy pasji.
Większość kobiet i mężczyzn, w wyniku wczesnego zaprogramowania, które każe służyć
plemieniu, automatycznie i nieświadomie wpasowuje się w role drugiej czakry. Wybieramy
partnerów, którzy spełniają potrzeby drugiej czakry. Kobiety wychodzą za mąż dla
bezpieczeństwa, pieniędzy, dzieci i pozycji społecznej, a także z lęku przed samotnością.
Następnie odpowiednio odgrywamy nasze role w obrębie tych potrzeb. Nasz program każe nam
spełniać potrzeby plemienia. Lęki związane z drugą czakrą często przejmują nad nami
całkowitą kontrolę.
Problemy z drugą czakrą – jak rany związane z relacjami przejawiają się w ciele:
Macica i jajniki to główne narządy związane z drugą czakrą. Jest to przestrzeń twórczości,
dosłownie i w przenośni, w której rodzą się dzieci, związki, kariera, powieści, olśnienia i każdy
rodzaj pracy twórczej czy artystycznej. Zaburzony przepływ energii w tej części ciała prowadzi
do problemów ginekologicznych, na przykład mięśniaków.
Postrzegając macicę jako potencjalną przestrzeń, myślę też o tym, co zgodnie
z oczekiwaniami powinnyśmy w niej „przechowywać”. W slangu macicę nazywa się
„workiem”. Jako istoty, które mają lub miały macicę, niesiemy wszystko to, czego nie chcą
nieść inni. Zamężne kobiety, które są także matkami, widzą, że dzieci właśnie im, a nie ich
mężom, oddają resztki jedzenia, opakowania po gumach do żucia i inne śmieci, których nie
chcą nosić. Wszystkie słyszałyśmy określenie „stara torba”, które odnosi się do starszej
kobiety. Gdy byłam w ciąży, karmiłam piersią i opiekowałam się małymi dziećmi, często
czułam się jak milion takich „worków”.
Kobiety nie tylko dźwigają ciężary natury fizycznej, ale oczekuje się, że będą też dźwigać za
innych ciężary natury emocjonalnej – zwykle za mężczyzn, ale nie zawsze.
Sześćdziesięcioletnia kobieta, moja była pacjentka i matka trojga dorosłych dzieci, żyła
z mężem, który właśnie przeszedł na emeryturę. Nie mogła się doczekać, kiedy wreszcie
zacznie robić w życiu to, czego od zawsze pragnęła: podróżować i pisać. Jednak mąż nie
podzielał jej entuzjazmu. Nie wiedział, co ma zrobić ze świeżo odzyskaną wolnością od pracy.
Pacjentka powiedziała: „Mąż wciąż wymaga, żebym niosła jego animę – jego nastroje,
entuzjazm, zabawę. Gdy sprawiałam mu zawód, okazując własne uczucia inne niż entuzjazm,
on wpadał w depresję”. Anima, termin ukuty przez słynnego psychologa Carla Junga, to
kobiecy aspekt psychiki mężczyzny. Mężczyzna, który nie chce czuć własnych emocji ani
pracować nad nimi, często projektuje animę na rzeczywiste kobiety w swoim życiu. Jakie
nieświadome treści, których ani my, ani nikt inny nie chce dźwigać, przechowujemy w centrach
energetycznych ciała? Nierozwiązane kwestie drugiej czakry, które dotyczą relacji, twórczości
i bezpieczeństwa, osłabiają obszar ciała wokół miednicy oraz dolny odcinek kręgosłupa,
narażając na chorobę.
Wiele doświadczeń związanych z drugą czakrą może być powodem choroby. Badania
przeprowadzone przez dr med. Glorię Bachmann wykazały, że wykorzystywanie seksualne
w dzieciństwie prowadzi do zaburzeń łaknienia, otyłości i problemów somatycznych
w układzie moczowo-płciowym, a także do uzależnień i innych autodestrukcyjnych
zachowań10. Badania różnych naukowców, w tym dr. med. Roberta Reitera, wykazały, że
wykorzystywanie seksualne jest ważnym czynnikiem ryzyka przewlekłego bólu miednicy
mniejszej11.
Gdy spotykam kobietę, która ma problemy z macicą, na przykład mięśniaki – a dotyczy to
40% Amerykanek – proszę, by zastanowiła się nad swoimi związkami, kreatywnością
i poczuciem bezpieczeństwa. Czy jej twórczą energię pochłaniają zajęcia i związki, które jej nie
służą? Co na ten temat ma do powiedzenia jej mięśniak? Mięśniaki, endometrioza, choroby
jajników oraz inne zaburzenia w obrębie miednicy to przejaw zablokowanej energii w tym
obszarze. W kulturze mizoginistycznej, w której około 18% kobiet doświadczyło
wykorzystywania seksualnego, a średnio co piąta została zgwałcona, nie jest trudno zrozumieć,
dlaczego tak się dzieje.
W trakcie corocznego badania kontrolnego znalazłam u Giny, byłej pacjentki, która w tamtym
czasie miała 38 lat, małego mięśniaka. Poprosiłam, żeby zastanowiła się nad zablokowaną
w miednicy energią. Oto, co mi później powiedziała: „Gdy wróciłam do domu i zaczęłam się
zastanawiać nad tym pytaniem, uświadomiłam sobie, że gdy mój brat zginął w wypadku, byłam
wściekła na niego, że odszedł. Miałam 25 lat. Nie pozwoliłam sobie na wyrażenie tego gniewu,
więc zepchnęłam go do miednicy. Nie myślałam o tym od lat”. Trzy miesiące później podczas
badania kontrolnego okazało się, że mięśniak zniknął. Wierzę, że wyrażając w pełni swój
gniew, pacjentka zmieniła wzorzec energetyczny w miednicy, dzięki czemu
przetransformowała materię w energię i zdematerializowała mięśniaka. Wyznała:
„Podejrzewałam, że powie mi pani, że już go nie ma. Dosłownie czułam, jak znika”. Spotkałam
inne kobiety, które przypominając sobie i uwalniając doświadczenia z przeszłości, były
w stanie zmniejszyć lub wyeliminować mięśniaki.
Czakra trzecia: poczucie własnej wartości i siły
Poczucie bezpieczeństwa w świecie (pierwsza czakra) oraz jakość związków (druga czakra),
szczególnie w obszarze pieniędzy, seksu i władzy, to podstawa tożsamości kobiety i jej
poczucia własnej wartości (trzecia czakra). Jeśli czujemy się bezpieczne i utrzymujemy
wspierające relacje, które pomagają nam zabezpieczyć zasoby i siłę, będziemy w stanie
osiągnąć nasze cele w świecie zewnętrznym i realizować zadania, które pomogą nam rozwinąć
poczucie własnej wartości i szacunku do siebie. W zależności od tego, czy trzecia czakra jest
mocna czy słaba, czujemy się kompetentne lub doświadczamy poczucia niższości, a także
posiadamy zdolność brania odpowiedzialności za własne życie i wybory lub zrzekamy się
własnej mocy na rzecz innych. Poczucie własnej wartości i pełne życia zdrowie trzeciej czakry
są zawsze wzmacniane przez wykonywanie pożytecznych zadań, które są doceniane przez
społeczeństwo, a nie tylko przez naszą najbliższą rodzinę. Z drugiej strony pracoholizm
wyczerpuje trzecią czakrę – i jest pułapką prowadzącą do przejadania się lub innych nałogów.
Na zdrowie w tym obszarze wpływa również umiejętność wyciągania wniosków zarówno
z wygranej, jak i z przegranej. Nadmierna rywalizacja i potrzeba wygranej za wszelką cenę
mogą osłabić trzecią czakrę. Wpływa na nią także równowaga między postawą agresywną
i defensywną.
W rezultacie zbiorowych i osobistych przypadków wiele z nas ma niskie poczucie własnej
wartości. Przez wieki byłyśmy zauważane i docenianie jedynie za naszą zdolność służenia
innym i zadowalania ich. Naturalne pragnienie twórczości i osiągnięć w zewnętrznym świecie
tłumiono w nas w młodym wieku. Zatem kobiety, które zaznaczają swoją odrębność, często nie
otrzymują wsparcia rodziny w dążeniach do zrealizowania swojego potencjału.
Często rodziny tkwią w nieuświadomionym, plemiennym lęku, że kobiety je opuszczą, by bez
nich zaspokajać własne potrzeby i spełniać marzenia. Wszystkie odziedziczyłyśmy
przekonanie, że kobieta, która uprzednio nie poświęci swoich umiejętności służeniu rodzinie,
nie rozwinie się w pełni. Socjalizacja każe nam postrzegać rodzinę jako podstawowe zadanie
kobiety, więc trudno jest nam oczekiwać wsparcia i je przyjmować. (Jest to szczególnie
prawdziwe w Stanach Zjednoczonych, gdzie płatny urlop macierzyński – poza nędznymi
sześcioma tygodniami – zasadniczo nie istnieje12).
Obok klasycznej walki o wprowadzenie równowagi między osobistymi zainteresowaniami
i odpowiedzialnością kobiety często uzależniają poczucie własnej wartości od cyklu
pomyślności partnera. Jeśli partner odnosi sukcesy, kobieta może wpaść w depresję, gdyż nie
jest w stanie dotrzymać mu kroku. Może też nie popierać wypraw partnera (lub partnerki) ku
nowym ideom czy przestrzeniom twórczym z obawy, że partner ją opuści. Z drugiej strony,
jeśli partnerowi nie wiedzie się w świecie zewnętrznym, wpada w depresję lub staje się
agresywny, to również wpływa na trzecią czakrę kobiety (a także pierwszą i drugą). Tego typu
konflikty osłabiają funkcjonowanie systemu energetycznego trzeciej czakry i mogą się
przejawić w postaci zaburzeń łaknienia (anoreksja i bulimia) lub chorób żołądka (wrzodów),
pęcherzyka żółciowego, jelita cienkiego (wrażliwe jelito), wątroby i trzustki (cukrzyca).
Archetypy i trzy pierwsze czakry
Kobieta, która czuje się zmuszona do robienia rzeczy, których nie lubi, naraża na
niebezpieczeństwo swoje ciało, umysł i duszę13. Nieświadome uczestnictwo w schemacie, który
każe nam się krzywdzić lub pozwala innym, by nas krzywdzili, w medycynie wibracyjnej (ang.
vibrational medicine) określa się mianem archetypu gwałtu.
Archetypy to wzorce psychologiczne i emocjonalne, które – dopóki nie jesteśmy świadome
ich mocy – wpływają na nas z poziomu nieświadomości. Archetypy są uniwersalnymi ideami,
obrazami i wzorcami myślowymi, które pochodzą ze wspólnej nieświadomości. Chociaż
początkowo idea archetypów może się nam wydawać niezrozumiała, te nieświadome wzorce
myśli i zachowań mają rzeczywisty wpływ na ciało i emocje.
Aby przybliżyć tę koncepcję, użyję przykładu archetypu matki. Kobieta, która nie jest
świadoma wpływu, jaki wywiera na nią archetyp matki (w jego obecnej postaci w panującej
kulturze), obsesyjnie myśli o potrzebach swoich dzieci, rezygnując z siebie. Nawet jeśli dzieci
są na tyle duże, że samodzielnie mogą zaspokoić większość swoich fizycznych potrzeb, kobieta
pod wpływem archetypu matki skupia się na tym, czy mają dość jedzenia, czy są szczęśliwe,
czy nie jest im za zimno lub za ciepło, i zaspokaja ich potrzeby, ignorując lub tłumiąc przy tym
własne. Dobrze to znam. Jeszcze do niedawna źle się czułam, gdy córka prosiła mnie
o chusteczkę higieniczną, a ja jej nie miałam! Zamartwianie się, podsycane przez kulturę, może
wykreować szkodliwy stereotyp. Innym przykładem archetypu jest bohater. Słysząc słowo
bohater, natychmiast wyobrażamy sobie kogoś silnego i odważnego. Bohater to ktoś, kto bez
cienia lęku ratuje innych i czując przymus ocalenia kogoś, nie dba o własne bezpieczeństwo
i potrzeby. Jeśli takie postępowanie jest nieświadome, także może zaszkodzić zdrowiu.
Gdy nieświadomie uczestniczymy w archetypowych wzorcach zachowań, tracimy kontakt
z naszą najgłębszą naturą i wewnętrznymi potrzebami. Jeśli kobieta żyje po to, by spełniać
potrzeby innych, i nie podąża za pragnieniami serca, może być pod wpływem archetypu gwałtu,
prostytutki czy matki, w zależności od okoliczności.
Archetypy gwałtu i prostytutki są ściśle ze sobą powiązane. Kobieta, która wbrew własnej
woli angażuje się w aktywność seksualną, czując, że nie może temu zapobiec, jest pod
wpływem archetypu gwałtu. Ten sam archetyp uwidacznia się, gdy kobieta odmawia sobie
przyjemności płynącej z seksu, czując, że właśnie tego pragnie jej partner, a ona jest bezsilna.
Archetyp gwałtu daje o sobie znać, gdy kobieta uczestniczy w pogwałceniu własnych praw,
gdy z woli partnera, a nie własnej, poddaje się aborcji. Kobieta, która nie znosi partnera, ale
tkwi w związku ze względów finansowych czy innych, nie korzysta z osobistej siły, będąc pod
wpływem archetypu prostytutki. Kobiety często radzą sobie z tym archetypem, obwiniając
siebie lub absorbując własny gniew i wściekłość, bo w przeciwnym razie szczerość co do tych
uczuć mogłaby skutkować porzuceniem.
Gdy kobieta sama staje się napastnikiem lub ofiarą, ryzykuje zdrowie narządów w obszarze
drugiej czakry. Przykładowo, kobiety uczestniczą w archetypie gwałtu, gdy naruszają fizyczne
lub psychologiczne granice swoich dzieci. Częste lewatywy i niedelikatne mycie narządów
płciowych to powszechne przykłady gwałtów dokonywanych przez kobiety. Kobiecą bronią są
emocje, mężczyźni dodają do tego pięści. Kobiety, które wyrządzają krzywdę, płacą za to nie
tylko energią narządów płciowych w obrębie drugiej czakry, ale także narządów w obszarze
pierwszej i trzeciej czakry. Według Caroline Myss agresywne zachowanie może prowadzić do
raka narządów trzech pierwszych czakr.
Musimy zrozumieć i zaakceptować, że kobiety potrafią być naprawdę agresywne. Nie
przyznając się do problemu, jedynie go utrwalamy. Uwalnianie się spod wpływu patriarchatu
nie polega na oskarżaniu mężczyzn, ponieważ w naszej kulturze wszyscy jesteśmy
potencjalnymi ofiarami i potencjalnymi oprawcami. Przykładowo, na pierwszej sesji Caroline
Myss powiedziała mi, że moje ciało zarejestrowało gwałt w okresie między 21. a 29. rokiem
życia – okres, kiedy byłam w szkole medycznej i na rezydenturze. Chociaż nie zostałam
fizycznie zgwałcona, to na poziomie emocjonalnym i psychicznym studia medyczne i staż
„pogwałciły” system energetyczny mojego ciała – czego wówczas nie byłam świadoma. Myss
twierdzi, że każdy z nas co najmniej raz w życiu doświadczył psychicznego lub emocjonalnego
gwałtu na wewnętrznej jaźni. Jest to jeden z powodów, dla których tak wiele kobiet, mimo że
nie doświadczyły jawnego wykorzystywania seksualnego, cierpi na chroniczny ból miednicy
i inne problemy związane z drugą czakrą. Wiele kobiet utknęło w pracy, w której archetypy
gwałtu i prostytutki to chleb powszedni.
Gdy postrzegamy kobiety jedynie jako ofiary, nie doceniamy krzywd, które wyrządzają sobie
i innym. Jeśli kiedykolwiek doznałaś krzywdy z ręki kobiety lub sama byłaś sprawczynią
przemocy, z łatwością zrozumiesz, co mam na myśli.
Wstyd i trzy pierwsze czakry
Kolejnym problemem wielu kobiet jest wstyd. Wstyd wpływa na trzy pierwsze ośrodki
energetyczne kobiety oraz związane z nimi organy wewnętrzne, w tym także macicę i jajniki.
Wstyd może być wynikiem programowania społecznego, które mówi kobiecie, że jest gorsza
lub że jej genitalia są haniebne. Ten punkt widzenia jest głęboko zakorzeniony w naszej
kulturze. Główny nerw sromu nazywany jest nerwem sromowym. Pierwotne słowo, od którego
pochodzi sromowy, oznacza „wstyd”14. Wstyd spowodowany gwałtem, bez względu na to, czy
jest to gwałt na poziomie fizycznym, emocjonalnym czy psychicznym, oddziałuje na obszar
pochwy. Wstyd, który dotyczy seksualności, może powodować zapalenie pochwy, bóle
miednicy itp. Wstyd może również mieć swoje źródło w relacjach rodzinnych i być na przykład
związany z alkoholizmem ojca lub statusem społecznym partnera.
Zaburzenia energetyczne są potwierdzone naukowo. Henry Dreher, autor książki pt. „Mind-
Body Unity: A New Vision for Mind-Body Science and Medicine” (Johns Hopkins University
Press, 2003), przedstawił rozległe badania, z których wynika, że kobiety, które doświadczyły
wykorzystywania seksualnego, dużo częściej cierpią na dolegliwości żołądkowe, w tym także
zespół jelita nadwrażliwego15.
Inne badania opisują różnice między osobowością kobiet, u których rozwijają się nowotwory
organów wewnętrznych, a osobowością tych, u których rozwijają się nowotwory tkanek
powierzchniowych16. W zależności od stopnia, w jakim kobieta postrzega swoje ciało jako
przepuszczalne i podatne na fizyczne lub emocjonalne wpływy z zewnątrz, zwiększa bądź
zmniejsza swoją podatność na raka. Kobiety, które postrzegają swoje ciała jako przepuszczalne,
są podatne na nowotwory w głębszych obszarach ciała – na przykład jajników lub pochwy.
Kobiety, które wierzą, że ich ciała są silne i odporne na wpływy zewnętrzne, są bardziej
podatne na nowotwory zewnętrznych narządów płciowych.
Badania przeprowadzone przez dr Lydię Temoshok, która wraz z Dreherem napisała książkę
pt. „The Type C Connection: The Mind-Body Link to Cancer and Your Health” (Plume, 1992),
pozwoliły odkryć, że kobiety, u których występują bardziej agresywne i zagrażające życiu
nowotwory (łącznie z rakiem piersi i rakiem szyjki macicy), są bardziej skłonne do wyrzeczeń
i mniej świadome własnych potrzeb i uczuć, w tym także doznań fizycznych.
Czwarta czakra
Części ciała związane z czwartą czakrą to serce, piersi, płuca, żebra, górny odcinek kręgosłupa
i barki. Czwarta czakra odpowiada za zdolność ekspresji emocjonalnej i tworzenie
prawdziwych relacji, w których obie strony uznają zarówno swoją siłę, jak i słabości.
Zrównoważone dawanie i otrzymywanie, z otwartym sercem i bez żadnego innego celu poza
uznaniem czyjejś wartości, wzmacniają wszystkie narządy czwartej czakry. Nasza kultura jest
pełna odniesień do funkcji tej czakry: „Kiedy usłyszałem tę symfonię, moje serce się uniosło”,
„Płakałem z radości”, „Myślałem, że moje serce pęknie z radości”, „Widok płaczącej
dziewczynki złamał mi serce”.
Zdrowie czwartej czakry wymaga równowagi między gniewem i miłością, radością
i spokojem, smutkiem i szczęściem. Potrafisz czasami zachować spokój, by innym razem dać
się ponieść? Pozwalasz sobie na pełne odczuwanie żalu i straty? W związkach potrafisz
zachować równowagę między bliskością i samotnością? Potrafisz zatroszczyć się o siebie
i pozwolić innym, by troszczyli się o ciebie? Problemy emocjonalne i psychiczne związane
z osłabieniem czwartej czakry to niezdolność do dawania i brania miłości (troski), niemożność
przebaczenia, nierozwiązany żal i/lub wrogość wynikające z niemożności wyrażenia
i uwolnienia gniewu lub urazy. (Nic dziwnego, że zaraz po wydarzeniach z 11 września liczba
ataków serca w naszym lokalnym szpitalu podwoiła się).
Druga i czwarta czakra są ze sobą połączone w wyjątkowy sposób. Macicę często określam
mianem dolnego serca, podczas gdy serce w piersi nazywam górnym sercem. Mówi się, że jeśli
dolne serce zostało zamknięte w wyniku gwałtu, kazirodztwa czy wstydu, kobieta nie jest
w stanie prawdziwie otworzyć serca górnego. W naszej kulturze kobiety mają również
tendencję do zamykania swoich dolnych serc, seksualności i potrzeb erotycznych, ponieważ
nauczono nas, że „grzeczne” dziewczynki nie interesują się seksem. Jednocześnie wmawia się
nam, że powinnyśmy mieć kontakt z emocjami i uczuciami, a to rodzi konflikt między drugą
i czwartą czakrą. Ponadto kobiety uczą się, że jeśli będą silne i będą odnosić sukcesy
finansowe, zapłacą za to odizolowaniem od innych i nie będą w stanie w pełni doświadczyć
bliskości. Kobiety często są socjalizowane tak, aby wierzyły, że jeśli będą posiadać władzę oraz
odnosić sukcesy finansowe i zawodowe (druga czakra), nikt ich nie pokocha – stracą bliskość
(czwarta czakra). Mężczyznom natomiast wmówiono, że ich męskość zależy od umiejętności
zarabiania na utrzymanie i podejmowania głównych decyzji dotyczących finansów w związku.
Stoimy na rozdrożu o historycznym znaczeniu: mężczyźni i kobiety renegocjują odziedziczone
(częstokroć przestarzałe) przekonania, które dotyczą partnerstwa i bliskości.
Równowaga yin-yang dolnego i górnego serca
Moja koleżanka dr Saida Désilets, twórczyni metody Désilets (forma qigong lub chi kung;
więcej informacji na stronie www.thedesiletsmethod.com) i autorka książki pt. „Emergence of
the Sensual Woman: Awakening Our Erotic Innocence” (Jade Goddess, 2006), opracowała
bardzo przydatny sposób myślenia o różnicy energetycznej między mężczyznami a kobietami.
Mężczyźni mają genitalia na zewnątrz i gdy są pobudzeni – widoczną erekcję. Ich genitalia są
dominujące, yang i aktywne. W związku z tym czują się komfortowo, gdy wchodzą w świat
pieniądza, seksu i władzy, aby realizować to, czego chcą. Z drugiej strony serca mężczyzn są
yin, ukryte i bezpośrednio trudno dostępne. U kobiet jest odwrotnie. Kobieta ma tendencję do
prowadzenia swoim sercem – co jest bardzo yang. Dla większości kobiet znacznie łatwiej jest
otwarcie wyrazić swoje uczucia niż w przypadku większości mężczyzn. Kobiety publicznie
swobodnie płaczą, przytulają się i wyrażają emocje. Dowód na to, że ich czwarta czakra jest
yang, to fakt, że piersi kobiety wystają z klatki piersiowej. Natomiast jej genitalia są wewnątrz,
są ukryte. One są yin. Aby skłonić kobietę do otwarcia się na mężczyznę seksualnie, musi on
stosować powolne podejście yin, które wymaga czułości, zdobywania zaufania i doceniania.
Kobieta w ten sam sposób dostaje się do serca mężczyzny.
Choć oczywiste jest, że mężczyźni gwałcą kobiety wraz z ich genitaliami, równie prawdziwe
jest to, że kobiety nadużywają mężczyzn (lub chłopców) wraz z ich sercami – poprzez chłód,
wstrzymywanie, krytykanctwo lub niemożność sprostania jej oczekiwaniom. Chłopcy
i mężczyźni czują to bardzo głęboko, mimo że często nie chcą o tym rozmawiać. A rany, które
otrzymują z rąk kobiet, mogą trwać całe życie. Gdy kobieta staje się świadoma swojej mocy
w związku i podejmuje kroki, aby się uzdrowić, wówczas mężczyźni w jej życiu znacznie lepiej
sobie radzą.
Częstym powodem powstawania zaburzeń energetycznych jest brak jasności co do tego, jak
w optymalny sposób wykorzystać energię miłości (czwarta czakra) i energię twórczą (druga
czakra). Główny konflikt kobiet rodzi się z przekonania, które wciąż wśród nas pokutuje, że
aby być kochaną, otrzymywać miłość i mieć gwarancję, że będziemy komuś potrzebne,
musimy spełniać fizyczne potrzeby naszych bliskich – zwykle własnym kosztem, czemu
zaprzeczamy. W momencie, gdy kobieta zaczyna przechodzić proces indywiduacji i dostrzega
ten wzorzec, okazuje się, że związki miłosne oparte na zobowiązaniach rodzinnych i tradycji
plemiennej są w istocie uzależnieniem. Zaburzenia energetyczne powstające jednocześnie
w drugiej i czwartej czakrze to powszechne zjawisko w naszej kulturze. Najczęściej występują,
gdy kobiety nieświadomie uczestniczą jednocześnie w archetypach gwałtu i matki.
Sally, 26-letnia kelnerka, miała wczesne stadium raka szyjki macicy (czakra druga) oraz
liczne torbiele w piersiach (czakra czwarta). W dzieciństwie jej ojciec był nieobecny fizycznie
i emocjonalnie. W wieku kilkunastu lat, chcąc wypełnić tę pustkę, Sally miała licznych
partnerów seksualnych, których nie kochała ani nie szanowała. Ten wzorzec zachowania,
oparty na uzależnieniu (archetypy gwałtu i prostytutki), zaburzył wzorzec energetyczny
w drugiej czakrze, co w efekcie obniżyło jej odporność. Miała częstą i bolesną opryszczkę
pochwy, a także nawracające kłykciny kończyste.
Podobnie jak nieobecny ojciec Sally, jej matka także nie zaspokajała potrzeb fizycznych
i emocjonalnych, zarówno własnych, jak i córki. Sally nigdy nie nauczyła się, jak zadbać
o emocjonalne potrzeby, gdyż nikt jej tego nie zademonstrował. Zarówno Sally, jak i jej matka,
w wyniku braku szacunku do siebie i braku troski o siebie, miały zaburzenia w przepływie
energii czwartej czakry. Obie też miały problemy z piersiami. Matka Sally zachorowała na raka
piersi, a Sally przeszła dwie biopsje z powodu łagodnych guzów obu piersi.
W naszej kulturze Sally i jej matka nie stanowią wyjątku. Widziałam wiele podobnych kobiet.
Kobieta, która zaniedbuje swoje wewnętrzne potrzeby, nałogowo gotując, sprzątając
i zaspokajając fizyczne potrzeby rodziny, żeby zyskać miłość, obsesyjnie spełniając obowiązki
w pracy, by udowodnić swoją wartość, i dostarczając seksu na żądanie z poczucia obowiązku
lub poczucia winy, naraża się na chorobę w obszarze drugiej i czwartej czakry. Tłumienie lęku
związanego z odrzuceniem lub poczuciem, że nie jest się wystarczająco dobrą (niską
samooceną) pochłania energię emocjonalną. Natomiast sam lęk przed odrzuceniem
i przekonanie, że nie jest się wystarczająco dobrą, pochłaniają energię życiową.
Badania potwierdzające teorię zaburzeń w systemie energetycznym wykazały, że osobowość
kobiet, które chorują jedynie w obszarze drugiej czakry, różni się od osobowości kobiet
z chorobami jedynie w obszarze czwartej czakry. (Z analizy obszernej literatury wynika, że nie
ma badań wzorców charakterologicznych kobiet, które miałyby nowotwory w obydwu
obszarach, drugiej i czwartej czakry, jednocześnie).
Osobowość pacjentek ze złośliwym rakiem piersi (serce górne) różni się od osobowości
kobiet, u których występuje rak szyjki macicy (serce dolne). W jednym z badań zauważono, że
50% kobiet z rakiem szyjki macicy (choroba drugiej czakry) wcześnie straciło ojca w wyniku
śmierci lub rozwodu rodziców (emocje związane z drugą czakrą). Natomiast kobiety cierpiące
na raka piersi (chorobę czwartej czakry) miały ojca, który był nieobecny emocjonalnie
(wzorzec związany z czwartą czakrą)17. Inne badania wykazały, że znacznie więcej pacjentek
z rakiem szyjki macicy zachowuje się w sposób sugerujący brak równowagi w drugiej czakrze:
kilka rozwodów, częste stosunki seksualne z mężczyznami, których nie kochały ani nie
szanowały, oraz nadmierna troska o kształt i rozmiar ciała. Kobiety te miały też poczucie bycia
zaniedbywaną w dzieciństwie. W przeciwieństwie do nich badania kobiet z rakiem piersi
wykazały, że ich zachowanie jest związane z zaburzeniami w funkcjonowaniu czwartej czakry:
większa tendencja do trwania w małżeństwie bez miłości, stosunkowo wysokie
prawdopodobieństwo ponoszenia ogromnej odpowiedzialności za młodsze rodzeństwo
w dzieciństwie oraz większe ryzyko odmawiania sobie opieki medycznej i fizycznej troski18.
Moje dalsze obserwacje potwierdziły powyższe badania. Ogólnie rzecz biorąc, osoby
zajmujące się diagnozą intuicyjną, takie jak Caroline Myss i Mona Lisa Schulz, odkryły, że
burzliwe emocje uderzają poniżej pasa. Z drugiej strony smutek, którego nie da się wyrazić, jest
związany z chorobami powyżej pasa. Omówię te zagadnienia dokładniej w rozdziałach 5–10.
Jak uzdrowić rany dolnych czakr
Jedynie wyznając prawdę na temat zranień, można uzdrowić rany dolnych czakr. Ktoś musi
powiedzieć: „Tak, to ci się przytrafiło”. Jednym z zadań tej książki jest danie świadectwa
prawdzie. Jako lekarka reprezentuję autorytet. Kiedy ja lub ktoś inny potwierdzimy zranienie,
kobieta może wykorzystać to jako potężny katalizator w uzdrawianiu. Ważniejsze jest jednak,
by to sama kobieta uznała swoją ranę i potrzebę uzdrowienia. Dopóki kobieta tkwi
w zaprzeczeniu („Nie było tak źle, nigdy mnie nie uderzył” lub „Moja rodzina mnie bardzo
kochała – mój ojciec nigdy by tego nie zrobił”), nie przyzna się przed sobą do prawdy. Sekrety
pozostaną zamknięte w jej komórkach, uniemożliwiając wyznanie prawdy i uzdrowienie.
Po daniu świadectwa prawdzie kobieta musi zbadać, jak jej zranienie wpłynęło na życie. Ten
etap to nazywanie – na tym etapie kobieta uświadamia sobie niekorzystny wpływ kogoś lub
czegoś na jej życie. Kończy się zaprzeczanie. Ruch powrotu do zdrowia, który charakteryzował
lata 70. i 80. XX w., był początkiem tego etapu dla wielu kobiet.
Ostatni etap, niezbędny dla uzdrowienia i przywrócenia optymalnego funkcjonowania
systemu energetycznego, polega na uwolnieniu tkwiącej w ranie siły, która kontrolowała życie
kobiety. Na tym etapie znajduje się wiele z nas. Przebaczenie, uwolnienie przeszłości
i akceptacja są wymagane zarówno dla nas samych, jak i dla innych. Kiedy zrozumiemy
i wyjdziemy poza przeszłość, będziemy gotowe przyjąć na przyszłość osobiste panowanie nad
swoim życiem i swoimi wyborami. Teraz będziemy w stanie przestać powtarzać zranienia
i naprawdę zacząć się rozwijać.
Cykl menstruacyjny
Jak inaczej mogłoby wyglądać twoje życie, gdyby w dniu pierwszej miesiączki matka dała ci
bukiet kwiatów i zabrała na obiad, a następnie razem poszłybyście do jubilera, gdzie
czekałby na was ojciec. Przekłułabyś tam uszy, ojciec kupiłby ci pierwsze kolczyki, a później
poszłabyś z kilkoma przyjaciółkami, twoimi i mamy, by kupić pierwszą szminkę;
a później poszłabyś,
po raz pierwszy,
do Szałasu Kobiet,
by poznać
kobiecą mądrość?
Jakże inaczej wyglądałoby twoje życie?
– Judith Duerk, „Circle of Stones”
Zastosuj terapię światłem. Ustal, kiedy był pierwszy dzień twojej ostatniej miesiączki (być
może będziesz musiała zgadywać). Od 14. do 17. dnia cyklu śpij z postawioną na podłodze
obok łóżka włączoną lampką nocną ze 100-watową żarówką, której klosz rozprasza światło na
sufit i ścianę, dzięki czemu minimalnie przeszkadza we śnie. Rób tak przez 6 miesięcy. Dzięki
tej terapii w grupie 2 tysięcy kobiet z nieregularnym cyklem u ponad połowy badanych cykl się
wyregulował i wynosił 29 dni50.
Alternatywną metodą jest codzienne przebywanie na zewnątrz przez 20–30 minut bez
okularów przeciwsłonecznych. Możesz też używać w domu żarówek o pełnym spektrum
światła. Przebywaj w otoczeniu wypełnionym takim światłem (2500–10 000 luksów) co
najmniej 30–60 minut każdego wieczora lub każdego ranka51. (Nawiasem mówiąc, luks jest
miarą natężenia światła; pochmurny dzień w północnej Europie zapewnia 10 000 luksów,
podczas gdy słoneczny dzień w pobliżu równika dostarcza 80 000 luksów). Lampy światła
o pełnym spektrum to kolejny dobry wybór. Terapie światłem są szczególnie pomocne
w miesiącach jesiennych i zimowych, kiedy słońce jest mniej intensywne. (Zob. „Źródła”,
a także www.lightforhealth.com).
Medycyna energetyczna. Wypróbuj metody tradycyjnej medycyny chińskiej, która obejmuje
zarówno ziołolecznictwo, jak i akupunkturę. Udowodniono, że obie metody eliminują lub
znacznie zmniejszają wiele problemów ginekologicznych. Zwykle leczenie akupunkturą składa
się z 10 zabiegów, ale wiele kobiet odczuwa ulgę już po 3 sesjach52. (Coś takiego jak
zmniejszenie bardzo dużego mięśniaka może jednak, według niektórych badań, wymagać przez
jakiś czas dużego zaangażowania w codzienne leczenie). Tak jak wiele emocjonalnych
zawirowań i dysfunkcji energetycznych jest odpowiedzialnych za przygotowanie podłoża pod
kobiece zaburzenia miesiączkowania, tak też można przepisać wiele odpowiednich
i specyficznych zabiegów ziołoleczniczych i akupunkturowych.
Możesz otrzymać jedną z wielu diagnoz, w tym (lecz nie wyłącznie) niedobór krwi serca,
śledziony lub wątroby (niedobór qi), a także zastój krwi (stagnacja qi). W zależności od historii
lub objawów fizycznych, jak również badania fizykalnego wybrane zostaną specjalne punkty
akupunkturowe i/lub zioła, które są odpowiednie dla twojego stanu. Każda kobieta, której
odpowiada takie podejście, musi znaleźć odpowiednio wyszkolonego praktyka TCM, z którym
będzie się czuć bezpiecznie.
Jedną z najczęstszych diagnoz TCM u kobiet z problemami ginekologicznymi jest stan, który
nazywa się „stagnacją wątroby”. Ulgę może przynieść przewiercień chiński (xiao yao wan,
znany także jako hsiao yao wan). Pomógł wielu moim pacjentkom53. Przyjmuj 4–5 małych
tabletek 4 razy dziennie. Zacznij 2 tygodnie przed wystąpieniem menstruacji i kontynuuj do
końca 1. dnia krwawienia. Optymalne rezultaty osiąga się po 2–3 miesiącach. (Zob. „Źródła”).
Postępuj zgodnie z zasadą TCM utrzymania ciepła podczas miesiączki. Ciepłe kąpiele,
korzystanie z sauny, poduszek termicznych i spożywanie ciepłych pokarmów pomagają
utrzymać prawidłowy, zdrowy przepływ menstruacyjny. Unikaj mrożonych napojów, zimnych
potraw oraz nadmiernego wystawiania się na zimno i przeciągi. (Zob. ramka „Tradycyjna
medycyna chińska i miesiączka”, s. 130).
Redukcja stresu. Medytuj. Kobiety praktykujące medytację oraz inne metody głębokiej
relaksacji są w stanie złagodzić wiele objawów. Wszelkiego rodzaju relaksacja obniża poziomy
kortyzolu i adrenaliny we krwi oraz pomaga przywrócić biochemiczną równowagę, m.in.
redukując wytwarzanie czynników zapalnych. Istnieją liczne rodzaje medytacji, które się
sprawdzają. Każda kobieta powinna sama wybrać taki rodzaj tej praktyki, jaki jej odpowiada,
i włączyć ją w codzienną rutynę.
Przykładowo, relaksację proponowaną przez dr. med. Herberta Bensona praktykuje się 15–20
minut 2 razy dziennie. Jej poszczególne etapy to: (1) siedzenie w ciszy w wygodnej pozycji
z zamkniętymi oczami, (2) głębokie rozluźnianie wszystkich partii mięśni, od mięśni twarzy
poprzez całe ciało aż do stóp, (3) oddychanie przez nos i uświadamianie sobie oddechu, (4) na
wydechu wypowiadanie po cichu słowa one [pol. „jeden” – przyp. tłum.]. Badania wykazały
znaczne złagodzenie objawów PMS po 3 miesiącach regularnej praktyki54.
Wykonaj określony rodzaj pracy wewnętrznej. Zadaj sobie następujące pytania i odpowiedz
na nie szczerze:
Szukając danego punktu, często odnajdziesz go tam, gdzie ucisk wywołuje tkliwość, ból,
a nawet uczucie stłuczenia. Jest to oznaka przeciążenia w tym punkcie, a użycie masażu może
pomóc w przywróceniu przepływu w kanale i złagodzeniu objawów. Masuj każdy punkt przez
pełne 3–5 minut, nawet jeśli odczuwasz na początku tkliwość lub lekki ból. Nadwrażliwość
zniknie po kilku uciskach.
Chiu zaleca również ogrzewanie i masaż na obszarze podbrzusza/miednicy na 1–2 dni przed
rozpoczęciem okresu lub kiedy zaczynasz odczuwać jego zbliżanie się. Termofor i ciepły okład
na brzuchu przez 15–20 minut dziennie działają kojąco.
Ilustracja 6. Zrosty w organach miednicy
Zrosty to obszary tkanki łącznej, które powstały w wyniku operacji, urazu lub infekcji. Mogą
powodować ból i niepłodność.
Detoksykacja. Zrób coś każdego dnia, aby poprawić sobie humor. Wykonuj ćwiczenia
aerobowe przez co najmniej 20–30 minut 5 razy w tygodniu62. Wystarczy energiczny spacer.
Jest to korzystne z kilku powodów, m.in. dlatego, że pocenie się to naturalny sposób
detoksykacji. Ćwiczenia zwiększają także poziom endorfin (naturalnie występujących
substancji morfinopodobnych, które pomagają ciału radzić sobie z depresją i fizycznym bólem)
oraz obniżają poziom hormonów stresu, co zmniejsza stan zapalny komórek. Oszacowano, że
dzięki ćwiczeniom fizycznym można złagodzić połowę przypadków depresji (zob. rozdz. 18).
(Nawiasem mówiąc, z wielu powodów pomocna jest również joga – na przykład często łagodzi
bóle skurczowe).
Chodź do sauny.
Regularnie używaj szczotki typu dry brush, aby zlikwidować stary naskórek i pobudzić
przepływ limfy. Szczotkuj w kierunku serca. (Szczotki te są dostępne w sklepach ze zdrową
żywnością).
Używaj suplementów z błonnikiem, które zawierają go w postaci rozpuszczalnej
i nierozpuszczalnej. Pomaga on organizmowi wydalić nadmiar estrogenu i innych substancji.
Jednym z najlepszych takich preparatów jest zażywanie każdego ranka 1–2 łyżek stołowych
łusek z całych nasion babki płesznik w płynie (które są znacznie łagodniejsze niż otręby
pszenne). Otręby owsiane lub wiąz czerwony to również doskonałe rozwiązanie.
Kobiety i media stworzyły tak duże zapotrzebowanie na leczenie PMS, że w połowie lat 80.
XX w. dolegliwość ta stała się tematem wykładów podczas wielu zjazdów ginekologów-
położników, a badania na jej temat ukazywały się w czasopismach. Podobnie jak potrzeba
porodów naturalnych zmusiła lekarzy do zrewidowania patriarchalnego podejścia do praktyk
położniczych, tak pragnienie zrozumienia zespołu napięcia przedmiesiączkowego wpłynęło na
praktykę medyczną i spowodowało, że zaczęto w bardziej światły sposób traktować kobiece
ciało.
Diagnoza
PMS może się manifestować poprzez różnorakie objawy. Podczas stawiania diagnozy nie jest
istotne, jakich konkretnych objawów kobieta doświadcza przed menstruacją. Ważna jest ich
cykliczność. Kobiety, które śledzą występujące u nich objawy przez co najmniej 3 miesiące,
często dostrzegają pewien schemat i są w stanie przewidzieć, w którym momencie cyklu
wystąpią symptomy. W przypadku większości kobiet, poza bardzo poważnymi przypadkami, 3
dni w miesiącu są całkowicie wolne od objawów wymienionych poniżej. W drugiej połowie
cyklu menstruacyjnego zaostrza się wiele istniejących dolegliwości, takich jak jaskra, artretyzm
i depresja. Zaostrzenie to nie jest określane mianem zespołu napięcia przedmiesiączkowego, ale
się z nim wiąże. Istnieje ponad 100 rozpoznanych objawów PMS66. Każdy z nich wynika
z obrzęku tkanek, który został spowodowany skomplikowanym współoddziaływaniem
czynników emocjonalnych, fizycznych i genetycznych.
Jeśli nie robi się nic w celu powstrzymania zespołu napięcia przedmiesiączkowego, z czasem
objawy się nasilają. Kobiety relacjonują, że w początkowej fazie PMS objawy pojawiają się na
kilka dni przed rozpoczęciem menstruacji i znikają nagle wraz z nadejściem krwawienia.
Następnie stopniowo zaczynają się pojawiać na 2 tygodnie przed miesiączką. Niektóre kobiety
doświadczają całej masy objawów podczas owulacji, po czym następuje tydzień spokoju, a na
tydzień przed miesiączką objawy powracają. Z czasem kobieta może mieć tylko 2–3 dni
w miesiącu, kiedy nie występują u niej żadne objawy. W końcu nie da się już dostrzec
schematu „dobrych” i „złych” dni: kobieta ma poczucie, że praktycznie przez cały czas
doświadcza zespołu napięcia przedmiesiączkowego.
Niektóre kobiety nazywają bóle menstruacyjne zespołem napięcia przedmiesiączkowego,
jednak PMS różni się od zespołu bolesnego miesiączkowania. Opisy PMS nie zawsze jasno
określają tę różnicę. Wiele kobiet z zespołem napięcia przedmiesiączkowego ma zupełnie
bezbolesne miesiączki. Inne kobiety, które doświadczają bólu podczas miesiączki, nie mają
żadnych objawów PMS. Ból menstruacyjny jest spowodowany skurczami macicy i nadmierną
ilością prostaglandyny F2-alfa, hormonu produkowanego podczas cyklu menstruacyjnego
w trakcie złuszczania się wyściółki macicy. Prostaglandyny i inne czynniki zapalne także
wywołują objawy PMS. Dlatego zmiana diety, suplementy witaminowe i mineralne oraz leki
antyprostaglandynowe (zwykle niesteroidowe leki przeciwzapalne, jak Advil) są pomocne
zarówno przy bólu menstruacyjnym, jak i przy PMS67.
Chociaż lekarze wciąż poszukują „deficytu biochemicznego”, który miałby powodować PMS,
i opublikowano na ten temat setki artykułów, nikt nie odkrył takiej zmiany ani magicznego
lekarstwa, które by go uleczyło. Redukcjonistyczne podejście, szukanie chemicznej
„przyczyny” i „lekarstwa” – po prostu nie działa. Na zespół napięcia przedmiesiączkowego ma
wpływ wiele czynników i dlatego trzeba go traktować holistycznie. W leczeniu PMS należy
wziąć pod uwagę wpływ umysłu, emocji, diety, światła, ćwiczeń, związków, dziedziczności
i bolesnych doświadczeń z dzieciństwa. Wszystkie te czynniki przyczyniają się do obrzęku
tkanek i objawiają się na wiele różnych sposobów.
Wszystkie wymienione poniżej wydarzenia wpływają na zmiany hormonalne w ciele i, jeśli
nie podejmie się leczenia, mogą zapoczątkować lub zaostrzyć PMS.
Wydarzenia związane z PMS:
Nieregularne krwawienia
Po niemal 30 latach pracy w zawodzie lekarza wciąż zaskakuje mnie fakt, jak bardzo cykl
menstruacyjny jest związany z kontekstem naszego życia. Nieprawidłowe krwawienie
maciczne prawie zawsze w jakiś sposób wiąże się z problemem rodzinnym. Jak mawia Caroline
Myss, krew to rodzina – zawsze. Pewna kobieta powiedziała mi, że ona i jej dwie siostry,
żyjące w różnych częściach kraju, nie miały okresu w miesiącu, gdy ich czwarta siostra
poroniła. Uświadomiły to sobie dużo później, podczas jednego ze swoich spotkań. Jedna
z moich pacjentek, 55-letnia kobieta, która miała ostatni okres w wieku 52 lat i przeszła przez
klasyczną menopauzę, z uderzeniami gorąca i testami laboratoryjnymi potwierdzającymi
„zmianę”, dostała miesiączki tuż po śmierci matki. Gdy u kobiety po menopauzie występuje
krwawienie, zawsze pytam, co się dzieje z nią i z jej rodziną. Często słyszę, że ważne
emocjonalnie wydarzenie poprzedziło krwawienie. Mój ostatni okres wystąpił, gdy młodsza
córka wyjechała na studia. Wcześniej nie miałam krwawienia przez 11 miesięcy.
Krew menstruacyjna, szczególnie gdy pojawia się niespodziewanie, jest wiadomością. Niesie
ze sobą jakiegoś rodzaju mądrość. Myss podkreśla, że większość problemów z krwawieniem
jest wynikiem nierównowagi w naszym organizmie: zbyt dużo emocji i zbyt mało mentalnej
oraz intelektualnej energii, by je zrównoważyć. Myss zauważa, że zaburzenia krwawienia mogą
się zaostrzyć, gdy kobieta przyswaja sobie, wysyłane przez rodzinę lub społeczeństwo,
sprzeczne sygnały dotyczące przyjemności seksualnej i potrzeb seksualnych. Przykładowo,
kobieta może pragnąć seksualnego spełnienia, ale ma z tego powodu poczucie winy lub nie jest
w stanie wprost wyrazić swoich pragnień. Ten wewnętrzny konflikt może być
nieuświadomiony.
Większość lekarzy dostrzega głęboki wpływ psychiki na cykl menstruacyjny. W 1949 r. Solly
Zuckerman zauważył, że zaburzenia emocjonalne mogą zakłócić rytm menstruacyjny, wywołać
krwawienie maciczne i wpłynąć na moment owulacji. Rozproszone sieci nerwowe łączące
mózg z jajnikami (przedzwojowymi drogami autonomicznymi) mogą pośredniczyć
w połączeniu między emocjami a macicą i funkcjonowaniem jajników81. Zostało również
dobrze udokumentowane, że skutkiem myśli powstających w korze przedczołowej naszych
mózgów są uczucia związane z neuroprzekaźnikami, które bezpośrednio wpływają na
podwzgórze i przysadkę mózgową – części mózgu ściśle połączone ze wszystkimi narządami
i funkcjami ciała.
Czym jest regularne krwawienie?
Zanim omówię temat nieregularności cyklu menstruacyjnego, wyjaśnię, czym jest jego
regularność. Niektóre kobiety nauczono, że jeśli okres nie pojawia się co 28 dni, jest
nieregularny. Dla mnie regularny cykl to taki, który w przybliżeniu trwa 24–35 dni.
Oczywiście, niektóre kobiety mają okres co 28 dni jak w zegarku. Jednak tysiące kobiet, które
nie pasują do schematu „co 28 dni”, uważają, że ich cykl jest nieregularny, gdy
w rzeczywistości jest on całkowicie w normie.
Regularność cyklu determinuje skomplikowana interakcja pomiędzy mózgiem (podwzgórze,
przysadka mózgowa, płat skroniowy), jajnikami i macicą. Na schemat cyklu mogą wpłynąć
zmiana pór roku, oświetlenia i diety oraz podróże czy napięcia w rodzinie. Nieregularny
i bezowulacyjny cykl menstruacyjny wiąże się z przedwczesną utratą masy kostnej. Kobiety
często są w stanie stwierdzić, kiedy miały owulację, ponieważ 12–16 dni od pierwszego dnia
ostatniej miesiączki pojawia się przezroczysta wydzielina (w rozdz. 11 znajdziesz więcej
szczegółów na ten temat). Cykl, w trakcie którego kobieta ma owulację, charakteryzuje także
molimina menstrualia.
Molimina jest grupą objawów, które wynikają z normalnych, cyklicznych i hormonalnych
zmian w ciele. Zalicza się do nich nieznaczną redystrybucję płynów ustrojowych, często
odczuwaną jako „wzdęcia” lub lekko nadwrażliwe piersi, niewielkie skurcze podbrzusza
i zmianę nastroju związaną z bardziej refleksyjnym, mniej aktywnym stanem. Kobiety, które
nie owulują, zwykle nie doświadczają tych zmian i często mają miesiączkę „ni stąd, ni zowąd”,
nie odczuwają bowiem symptomów, że się zbliża. Bezowulacyjne okresy zwykle są mniej
regularne.
Macica
Najstarsza wyrocznia grecka, poświęcona Wielkiej Matce ziemi, morza i nieba,
mieściła się w Delfach, od słowa delphos, oznaczającego „łono”.
– Barbara Walker, „The Women’s Encyclopedia of Myths and Secrets”
Anatomia energetyczna
Chociaż energia jajników znacznie się różni od energii macicy, kobiety często doświadczają
problemów w obydwu miejscach jednocześnie. Przykładowo, wiele kobiet, które cierpią na
endometriozę jajników, ma także mięśniaki macicy. Dlatego też omówię ogólną naturę
emocjonalnych i psychologicznych wzorców, które kreują zdrowie lub prowadzą do chorób
narządów w obrębie miednicy.
Wewnętrzne narządy miednicy (jajniki, jajowody i macica) są związane z problemami
w obrębie drugiej czakry. Zawsze wiążą się one z pieniędzmi, seksem i władzą. Zdrowie
narządów miednicy zależy od tego, czy kobieta czuje się zdolna, kompetentna i silna na tyle,
żeby tworzyć finansowe i emocjonalne bogactwo oraz stabilność, a także wyrażać swoją
kreatywność. Kobieta musi się czuć dobrze ze sobą i z ludźmi wokół niej. Ograniczające ją,
pełne napięć związki, na które subiektywnie nie ma wpływu, mogą niekorzystnie oddziaływać
na wewnętrzne narządy miednicy. Dlatego też, jeżeli kobieta pozostaje w niezdrowym związku,
ponieważ czuje, że nie poradzi sobie finansowo i emocjonalnie, naraża wewnętrzne narządy
miednicy na zwiększone ryzyko chorób.
Choroba się nie rozwinie, dopóki kobieta nie wpadnie we frustrację związaną z próbami
wprowadzenia niezbędnych zmian w życiu. Prawdopodobieństwo i przebieg choroby zależą od
tego, jak funkcjonują inne przestrzenie jej życia. Na przykład, wspierający małżonek i udane
życie rodzinne mogą po części rekompensować stresującą pracę. Klasyczny, psychologiczny
wzorzec prowadzący do chorób fizycznych w obrębie miednicy wygląda tak, że kobieta chce
się wyrwać z ograniczających ją związków (na przykład z mężem lub pracą), ale obawia się
niezależności, którą przyniosłaby taka zmiana. Chociaż może się jej wydawać, że to inni
uniemożliwiają wyjście z sytuacji, główny konflikt jest w niej samej, wiąże się z jej lękiem.
U jednej z moich pacjentek w wieku 40 lat rozwinęły się mięśniak macicy i torbiel jajników.
Zapytałam, czy zaspokaja ona potrzebę kreatywności. Opowiedziała, że bardzo pragnie rzucić
pracę i otworzyć kwiaciarnię. Od dzieciństwa interesowała się kwiatami, ale rodzice zawsze ją
od tego odwodzili, twierdząc, że to zbyt „niepoważne”. Posłusznie podporządkowała się ich
sugestiom i zdobyła kwalifikacje związane z prowadzeniem sekretariatu. Ostatecznie objęła
stanowisko sekretarki dyrektora w firmie rachunkowej. Chociaż praca nie przynosiła jej
satysfakcji, zapewniała stały dochód i inne świadczenia społeczne. Kobieta bała się
uniezależnić. W miarę jak zbliżały się jej 40. urodziny, coraz silniej czuła potrzebę podążania
za pasją z dzieciństwa. Miała nawracające sny o polach pełnych kwiatów, na które nie mogła
się dostać, gdyż były otoczone drutem kolczastym. Zrozumiała, że poprzez torbiel na jajniku
i mięśniak macicy ośrodek narodzin w jej ciele próbował jej coś zasygnalizować.
Inną kwestią, która wpływa na organy miednicy, jest konflikt pomiędzy różnymi potrzebami
kobiety. Jeśli wewnętrzne potrzeby przyjaźni i emocjonalnego wsparcia pozostają w konflikcie
z potrzebami sukcesu, niezależności i plemiennej aprobaty, może się to odbijać na
wewnętrznych narządach miednicy – jajnikach i macicy. Nasza kultura wmawia nam, że nie
można mieć jednocześnie emocjonalnej i finansowej satysfakcji, a nasze potrzeby spełnienia
w obydwu obszarach wykluczają się wzajemnie; jako kobiety nie możemy mieć wszystkiego.
System patriarchalny jest oparty na zależności kobiet, więc nie uczy się ich zarządzania
majątkiem. (To jednak szybko się zmienia. Gdy w 1969 r. kobiety stanowiły zaledwie 1/3 część
siły roboczej, dziś stanowią prawie połowę, chociaż zazwyczaj zarabiają tylko 78 centów na
każdego dolara, którego zarabiają mężczyźni. Ponad 39% amerykańskich kobiet pełni funkcję
głównego żywiciela rodziny, a kolejne 24% generuje co najmniej 1/4 dochodu rodziny. Ledwo
20,7% gospodarstw domowych w Stanach Zjednoczonych odzwierciedla dziś tradycyjny
model, w którym to mężczyzna pracuje, a kobieta pozostaje w domu)9. Energetycznie macica
jest związana z najgłębszą jaźnią kobiety i jej wewnętrznym światem. Symbolizuje sny i te
części naszej natury, które chciałybyśmy wydobyć na powierzchnię. Stan zdrowia macicy
odzwierciedla na najgłębszym poziomie wewnętrzny świat emocji kobiety i jej wiarę w siebie.
Gdy kobieta nie wierzy w siebie, jest nadmiernie samokrytyczna lub poświęca zbyt dużo
energii obumarłej relacji czy pracy, naraża na ryzyko zdrowie macicy.
Endometrioza
Endometrioza jest tajemniczą, choć coraz bardziej powszechną chorobą. Tkanka tworząca
wyściółkę macicy (endometrium) zwykle rozwija się wewnątrz jamy macicy (i jest
odpowiedzialna za cykl menstruacyjny). W przypadku endometriozy, z jakiegoś powodu,
tkanka rozwija się w innych częściach miednicy, a czasem zupełnie poza nią (udokumentowano
przypadki endometriozy w wyściółce płuc, a nawet w mózgu). Najczęstszym miejscem,
w którym rozwija się endometrioza, są organy miednicy, szczególnie jama z tyłu macicy, ale
także ściany miednicy (otaczające wewnętrzne organy w jamie miednicy), a czasami jelita.
Wypadanie macicy
Wypadanie macicy odnosi się do stanu, w którym włóknista tkanka łączna, powięź i więzadła,
które normalnie utrzymują macicę w miejscu, ulegają uszkodzeniu lub rozluźnieniu, co
sprawia, że macica zmienia swoją normalną pozycję w miednicy. W ciężkich przypadkach
szyjka macicy i sama macica mogą faktycznie wystawać z ujścia pochwy.
Dno miednicy, na którym wspierają się macica, pochwa i odbytnica, można porównać do
podłogi w budynku. Aby utrzymać ciężar tego, co się na niej znajduje, podłoga musi być trwale
przymocowana do belek konstrukcyjnych i wsporników, na których jest podwieszona. To samo
dotyczy dna miednicy. Rozluźnia się lub osłabia, gdy mięśnie miednicy stają się słabe,
występuje genetyczna słabość kolagenu w tkance łącznej oraz jest ona uszkodzona w wyniku
porodu dużego dziecka lub wielu dzieci (chociaż, jeśli rodzące kobiety mają odpowiednie
wsparcie i nie są zachęcane do zbyt intensywnego parcia, większość nie ma tego problemu po
porodzie). Może to ujawnić się jako wypadanie macicy (czasami znane jako procidentia),
pęcherza (cystocele), odbytnicy (rectocele) lub wszystkich trzech narządów naraz. Jeśli jelita
wypadną do rectocele, mówi się o enterocele. Czasami po usunięciu macicy sama pochwa ulega
wypadnięciu, czego skutkiem jest wypadnięcie szczytu (sklepienia) pochwy.
W umiarkowanych przypadkach kobiety doświadczają ucisku w dolnej części miednicy
i w okolicy pochwy. Czasami czują, że szyjka macicy przemieszcza się w pochwie. Inne mogą
doświadczać z powodu enterocele trudności z całkowitym opróżnieniem jelit.
Wypadania wszelkiego rodzaju są częstsze u kobiet rudowłosych i tych z północnej Europy.
Blondynki i kobiety rudowłose mają cieńszą warstwę kolagenu w porównaniu z kobietami
o ciemniejszej karnacji skóry. (Z tego właśnie powodu kobiety mające przodków z północnej
Europy częściej cierpią na osteoporozę). Afroamerykanki i kobiety o ciemniejszej skórze są
najmniej podatne na wypadanie.
Leczenie
Chociaż około 15% histerektomii wykonanych w Stanach Zjednoczonych dotyczy wypadania
narządów miednicy mniejszej, istnieje wiele metod nieoperacyjnych. Łagodne lub
umiarkowane obwisanie dna miednicy można skutecznie leczyć poprzez jej wzmocnienie za
pomocą ćwiczeń Kegla (zob. rozdz. 8). Dr Saida Désilets, autorka książki pt. „Emergence of the
Sensual Woman” (Jade Goddess Publishing, 2006), donosi, że ćwiczenia z wykorzystaniem
jajka z jadeitu często pomagały kobietom z łagodnym lub umiarkowanym wypadaniem dna
miednicy (zob. rozdz. 8).
Dostępne są także pessaria. Ich zadaniem jest utrzymywanie narządów we właściwym
miejscu w ciągu dnia, a większość takich produktów jest wytwarzana przez firmę Milex. Nie
wszyscy ginekolodzy są zaznajomieni z dopasowaniem pessariów, więc poszukaj kogoś, kto
jest dobrze wyszkolony w ich stosowaniu. Stosuję je od lat, szczególnie miękkie pessaria zwane
kostkowymi. Kobieta może łatwo się nauczyć, jak je zakładać. Dzięki temu zapewni sobie
komfort i prawidłową pozycję narządów miednicy, jednocześnie wzmacniając dno miednicy.
Kobiety z cięższymi przypadkami mogą używać większych pessariów. Przy bardzo łagodnym
wypadaniu sama przepona brzuszna – lub czasami tylko tampon wsunięty do pochwy – może
utrzymać narządy na miejscu.
Terapia hormonalna
Kobiety ze ścieńczoną tkanką pochwy, jako skutkiem ubocznym braku hormonów, mogą
doświadczać pogarszającego się wypadania. Niewielka ilość kremu estrogenowego podawana
dopochwowo oraz wykonywanie ćwiczeń Kegla często zatrzymują wypadanie, gdy jest ono
w łagodnym stadium, dzięki czemu można uniknąć operacji. Wielu lekarzy mówi swoim
pacjentkom, że schorzenie z biegiem lat z pewnością się pogorszy. Ale u kobiet, u których
utrzymuje się napięcie dna miednicy (i jest stosowany hormon w celu zwiększenia grubości
tkanki pochwy), nie musi tak być.
Zabiegi chirurgiczne
Wszystkie rodzaje wypadania dna miednicy są wysoce podatne na operację. Z biegiem lat
opracowano szereg procedur, które pozwalają kobiecie zachować macicę poprzez jej
chirurgiczne zawieszenie w miednicy, a nie jej usunięcie. Zwykle odbywa się to za pomocą
laparoskopii. Chirurdzy przeszkoleni w zakresie uroginekologii często wykonują tego typu
zabiegi. Polecam wszystkim kobietom, które cierpią na wypadanie macicy, skonsultować się
z chirurgiem, który jest dobrze zorientowany w korygowaniu skutków wypadania. Pozwoli to
na utrzymanie organów miednicy w stanie nienaruszonym. Jeśli zdecydujesz się na
histerektomię, upewnij się, że chirurg przeprowadza zabieg chirurgiczny w taki sposób, aby
w miarę możliwości uniknąć w przyszłości wypadania szczytu pochwy.
Klinika Mayo ma dobrą stronę internetową poświęconą wypadaniu
(www.mayoclinic.org/pelvic-organ-prolapse). Polecam również stronę internetową Atlanta
Center for Laparoscopic Urogynecology (www.miklosandmoore.com/pro_treat2.php), która
zamieszcza doskonałe ilustracje, objaśnienia i informacje o różnych metodach leczenia23.
Mięśniaki macicy
Mięśniaki to łagodne guzy macicy, które rozwijają się w różnych miejscach w ścianie macicy,
a także w jamie macicy (zob. ilustr. 11, s. 198). W standardowej praktyce lekarskiej wielkość
mięśniaka ocenia się, porównując go do wielkości macicy na różnym etapie ciąży. Gdy macica
jest rozciągnięta tak, jak gdyby znajdował się w niej 14-tygodniowy płód, kobieta usłyszy, że
ma mięśniaka wielkości 14-tygodniowej ciąży. Mięśniaki powstają z twardej, białej,
chrząstkowatej tkanki, przypominającej wzorem linie papilarne. Występują u 20–50% kobiet.
Jedna z moich pacjentek, która oglądała w lustrze zabieg usunięcia mięśniaka, wyznała:
„Zaskoczył mnie wygląd mięśniaka. Spodziewałam się czegoś bardziej obrzydliwego. Mięśniak
wygląda jak kawałek wysokiej gęstości polietylenu, plastiku, z którego robi się deski do
krojenia”.
Mięśniaki są odpowiedzialne za 33% wszystkich przyjęć do szpitala ze względów
ginekologicznych, a w Stanach Zjednoczonych są najważniejszym powodem histerektomii
u kobiet między 45. a 54. rokiem życia24. Występują 3–9 razy częściej u kobiet czarnoskórych.
Dopóki nie zostaną one wykryte podczas rutynowego badania ginekologicznego, wiele kobiet
nie jest świadomych ich istnienia. Z punktu widzenia medycyny konwencjonalnej nie wiadomo,
co powoduje mięśniaki.
Caroline Myss naucza, że mięśniaki reprezentują nienarodzoną kreatywność, „fantazje”, które
nigdy nie ujrzały światła dziennego, a także związane z twórczością tajemnice naszych
pozostałych „jaźni”. Mięśniaki często się rozwijają, gdy poświęcamy naszą życiową energię na
brnięcie w ślepy zaułek, pracę czy relację, z której wyrosłyśmy. Proszę, aby kobiety, które mają
mięśniaki, zastanowiły się nad związkami z innymi ludźmi i sposobem, w jaki wyrażają
kreatywność. Mięśniaki są często związane z konfliktem, który dotyczy kreatywności,
reprodukcji i związków25. Doskonale to rozumiem, gdyż 5 lat przed rozwodem u mnie także
rozwinął się duży mięśniak. Uświadomiłam sobie, że ogrom energii wkładałam
w podtrzymanie umierającej relacji. Nie dostrzegam nic nadzwyczajnego w tym, że w naszej
gwałtownie zmieniającej się kulturze, w której role kobiet są płynne, konflikty dotyczące
wychowywania dzieci, osobistej ekspresji twórczej i zmiennych ról w związkach to problem
kulturowy, a nie osobisty. Być może fakt, że tak wiele kobiet ma tego typu narośle, jest
dowodem na to, że zbiorowo w naszej kulturze mamy zablokowaną twórczą energię.
7 W. Cutler i E. Genovese-Stone, Wellness in Women after 40 Years of Age: The Role of Sex Hormones and Pheromones,
Disease-A-Month, vol. 44, no. 9 (1998), s. 526.
8
Wszystkie dane za: T. G. Stoval, Hysterectomy, w: J. S. Berek, E. Adashi i P. Hillars, eds., Novak’s Gynecology
(Baltimore, MD: Williams and Wilkins, 1996), s. 727.
9 H.
Boushey, The New Breadwinners, w: H. Boushey i A. O’Leary, eds., The Shriver Report: A Woman’s Nation Changes
Everything (Washington, DC: Center for American Progress, 2009), s. 19.
10 J.
C. Gambone i R. C. Reiter, Nonsurgical Management of Chronic Pelvic Pain: A Multidisciplinary Approach, Clinical
Obstetrics and Gynecology, vol. 33 (1990), s. 205–11; R. C. Reiter i J. C. Gambone, Demographic and Historic Variables in
Women with Idiopathic Chronic Pelvic Pain, Obstetrics and Gynecology, vol. 75 (1990), s. 428–32.
11 Reiter
i Gambone, Demographic and Historic Variables.
12 Informacja od Caroline Mys.
13
Dr Isaac Schiff (dyrektor Departamentu Ginekologii przy Massachusetts General Hospital) w Grand Rounds, Maine
Medical Center, Portland, ME, 1993.
14 N. Petersen i B. Hasselbring, Endometriosis Reconsidered, Medical Self Care, May–June 1987.
15 D.
B. Redwine, The Distribution of Endometriosis in the Pelvis by Age Groups and Fertility, Fertility and Sterility, vol. 47
(1987), s. 173.
16 Dowody
wspierające można znaleźć w: Vaughan Bancroft, C. A. Williams i M. Elstein, Minimal/Mild Endometriosis and
Infertility: A Review, British Journal of Obstetrics and Gynaecology, vol. 96, no. 4, s. 454–50. Rola minimalnej lub
łagodnej endometriozy w etiologii niepłodności pozostaje niejasna, ale zwiększona zawartość prostanoidów i aktywność
makrofagów w płynie otrzewnowym mogą wywierać wpływ na różne mechanizmy, w tym na zmienioną ruchliwość
jajowodów, czynność plemników i wczesne zanikanie zarodków. Funkcję jajników można zmieniać na wiele sposobów, w
tym poprzez wiele subtelnych nieprawidłowości wykrywalnych tylko w wyniku szczegółowych badań. Mogą również się do
tego przyczyniać zjawiska autoimmunologiczne.
17J. Sampson, Peritoneal Endometriosis Due to the Menstrual Dissemination of Endometrial Tissue into the Peritoneal
Cavity, American Journal of Obstetrics and Gynecology, vol. 14 (1927), s. 422–69.
18Ta teoria jest oparta na pracy dr. Davida Redwine’a, który wraz z pielęgniarką dyplomowaną Nancy Petersen jest
pomysłodawcą programu leczenia endometriozy przy St. Charles Medical Center w Bend, Oregon.
19 Petersen i Hasselbring, Endometriosis Reconsidered. Zob. także: D. Redwine, Age-Related Evolution in Color
Appearance of Endometriosis, Fertility and Sterility, vol. 48, no. 6 (1987), s. 1062–63; D. Redwine, Is Microscopic
Peritoneal Endometriosis Invisible?, Fertility and Sterility, vol. 50, no. 4 (1988), s. 665–66.
20
N. Gleicher, Is Endometriosis an Autoimmune Disease?, Obstetrics and Gynecology, vol. 70, no. 1 (1987); E. Surry i J.
Halme, Effect of Peritoneal Fluid from Endometriosis Patients on Endometrial Stromal Cell Proliferation in Vitro, Obstetrics
and Gynecology, vol. 76, no. 5, part 1 (1990), s. 792–98; S. Kalma et al., Production of Fibronection by Peritoneal
Macrophages and Concentration of Fibronection in Peritoneal Fluid from Patients With or Without Endometriosis,
Obstetrics and Gynecology, vol. 72 (1988), s. 13–19; J. Halme, S. Becker i S. Haskil, Altered Maturation and Function of
Peritoneal Macrophages: Possible Role in Pathogenesis of Endometriosis, American Journal of Obstetrics and Gynecology,
vol. 156 (1987), s. 783; J. Halme et al., Retrograde Menstruation in Healthy Women and in Patients with Endometriosis,
Obstetrics and Gynecology, vol. 64 (1984), s. 13–18.
21 C. Northrup, Mother-Daughter Wisdom (New York: Bantam Books, 2005), s. 234.
22
Konwencjonalne ubezpieczenie obejmuje tylko niektóre rodzaje leczenia, a często nie obejmuje względnie niedrogich
środków utrzymania zdrowia. Wiele już napisano o polityce zdrowotnej – to temat, który wykracza poza zakres tej książki.
Chociaż każdy z nas w końcu płaci za bardzo drogie, konwencjonalne terapie medyczne, takie jak agoniści GnRH, to osoby
z ubezpieczeniem nie ponoszą tego kosztu bezpośrednio w całości, a zatem nie chcą płacić za warianty, które nie są objęte
ubezpieczeniem.
23 Od
red.: obie podstrony nie są aktywne.
24 F. Hutchins Jr., Uterine Fibroids: Current Concepts in Management, Female Patient, vol. 15 (1990), s. 29.
25A. D. Feinstein, Conflict over Childbearing and Tumors of the Female Reproduction System: Symbolism in Disease,
Somatics, Fall/Winter 1983.
26
R. C. Reiter, P. C. Wagner i J. C. Gambone, Routine Hysterectomy for Large Asymptomatic Leiomyomata: A
Reappraisal, Obstetrics and Gynecology, vol. 79, no. 4 (1992), s. 481–84.
27
Dostępna jest cała literatura na temat uzdrawiającej mocy dźwięku. Każda czakra jest związana z pewną wibracją.
Uzdrowiciele, którzy używają dźwięku, mogą sugerować, że dana osoba powinna śpiewać określone dźwięki lub słuchać
specjalnie zaprojektowanej muzyki. Aby uzyskać więcej informacji na temat tego leczenia, przeczytaj: W. David, The
Harmonics of Sound, Color, and Vibration: A System for Self-Awareness and Evolution (Marina del Rey, CA: DeVorss and
Co., 1985); K. Gardner, Sounding the Inner Landscape (Stonington, ME: Caduceus Publications, 1990).
28
A. J. Friedman et al. A Randomized, Double-Blind Trial of Gonadotropin… in the Treatment of Leiomyomata Uteri,
Fertility and Sterility, vol. 49 (1988), s. 404.
29
Progestin, w postaci Provery lub Aygestinu, można przyjmować codziennie między 14. i 28. dniem cyklu
menstruacyjnego, aby zmniejszyć nadmierne gromadzenie się tkanki endometrium wewnątrz macicy. To leczenie czasami
działa jak łyżeczkowanie macicy i w rzeczywistości jest nazywane medycznym łyżeczkowaniem. Polecam to podejście
kobietom, u których ciężkie krwawienie nie ustąpiło po zmianie diety lub dla których zmiana diety jest niepraktyczna.
Czasami stosuje się je w połączeniu z innymi terapiami, takimi jak akupunktura. Każdy przypadek jest zindywidualizowany.
30
Dr med. Alan de Cherney, przewodniczący Departamentu Położnictwa i Ginekologii przy Tufts University Medical
Center w Bostonie, Massachusetts, jest pionierem tej techniki chirurgicznej i szkoli lekarzy w całym kraju.
31 Od tłum.: Towarzystwo Radiologii Interwencyjnej.
32
L. Bradley i J. Newman, Uterine Artery Embolization for Treatment of Fibroids: From Scalpel to Catheter, The Female
Patient, vol. 25 (2000), s. 71–78.
33 Od tłum.: Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków.
34 K.
J. Carlson, B. Z. Miller i F. J. Fowler, The Maine Women’s Health Study: I. Outcomes of Hysterectomy, Obstetrics and
Gynecology, vol. 83 (1994), s. 556-65.
35
Susan Rako, The Hormone of Desire (New York: Harmony Books, 1996).
36 L. Zussman et al., Sexual Response After Hysterectomy-Oophorectomy: Recent Studies and Reconsideration of
Psychogenesis, American Journal of Obstetrics and Gynecology, vol. 140, no. 7 (1981), s. 725–29.
37 Carlson, Miller i Fowler, Outcomes of Hysterectomy.
38 J. P. Roovers et al., Hysterectomy and Sexual Wellbeing: Prospective Observational Study of Vaginal Hysterectomy,
Subtotal Abdominal Hysterectomy, and Total Abdominal Hysterectomy, British Medical Journal, vol. 327, no. 7418 (2003),
s. 774–78.
39B. Ranney i S. Abu-Ghazaleh, The Future Function and Control of Ovarian Tissue Which Is Retained in Vivo During
Hysterectomy, American Journal of Obstetrics and Gynecology, vol. 128 (1977), s. 626; N. Siddle, P. Sarrel i M.
Whitehead, The Effect of Hysterectomy on the Age of Ovarian Failure: Identification of a Subgroup of Women and
Premature Loss of Ovarian Function and Literature Reviews, Fertility and Sterility, vol. 47 (1987), s. 94.
40B. J. Parys et al., The Effects of Simple Hysterectomy on Vesicourethral Function, British Journal of Urology, vol. 64
(1989), s. 594–99; S. J. Snooks et al., Perineal Nerve Damage in Genuine Stress Urinary Incontinence, British Journal of
Urology, vol. 42 (1985), s. 3–9; C. R. Wake, The Immediate Effect of Abdominal Hysterectomy and Intervesical Pressure
and Detrusor Activity, British Journal of Obstetrics and Gynaecology, vol. 87 (1980), s. 901–2; A. G. Hanley, The Late
Urological Complications of Total Hysterectomy, British Journal of Urology, vol. 41 (1969), s. 682–84.
41
J. H. Manchester et al., Premenopausal Castration and Documented Coronary Atherosclerosis, American Journal of
Cardiology, vol. 28 (1971), s. 33–37; A. B. Ritterband et al., Gonadal Function and the Development of Coronary Heart
Disease, Circulation, vol. 27 (1963), s. 237–87.
42 S.
West, The Hysterectomy Hoax (New York: Doubleday, 1994); H. Goldfarb, The No-Hysterectomy Option (New York:
John Wiley and Sons, 1990).
ROZDZIAŁ 7.
Jajniki
[…] śpiewa z mądrości los ovarios, mądrości z głębin jej ciała, z głębin jej
umysłu, z głębin jej duszy.
– Clarissa Pinkola Estés
Anatomia
Jajniki to małe, podłużne organy o kolorze perłowym, umiejscowione tuż pod jajowodami po
obydwu stronach macicy. Jajniki produkują komórki jajowe. Jako 20-tygodniowy płód kobieta
ma w jajnikach największą liczbę komórek jajowych – około 20 milionów. Chociaż od tego
momentu liczba jaj maleje, wszystkie kobiety mają o wiele więcej komórek jajowych, niż jest
to konieczne. Długo panowało przekonanie, że tuż po zakończeniu życia płodowego jajniki
ssaków tracą zdolność tworzenia nowych jaj, jednak w niedawnych, przeprowadzonych na
myszach badaniach odkryto obecność komórek, z których rozwijają się nowe jaja przez całe
życie reprodukcyjne samicy1. Niektóre wyniki tego badania sugerują istnienie macierzystych
komórek jajowych także u dorosłych kobiet. Komentując wyniki badań, dr Roger G. Gosden,
który w trakcie ich trwania był dyrektorem naukowym w Jones Institute for Reproductive
Medicine w Eastern Virginia Medical School z siedzibą w Norfolk, gdzie przeprowadzono
badanie, powiedział: „Konsekwencje tego przerastają ludzki umysł. Zdolność produkowania
większej ilości jaj byłaby dla kobiet zdrowotną rewolucją. Teoretycznie dzięki temu można by
było w większym stopniu zapanować nad menopauzą, produkować więcej jaj w celu
zwiększenia płodności, zapobiegać przedwczesnej menopauzie, odzyskać płodność po
chemioterapii itd.”. Chociaż są to dopiero wstępne odkrycia, pozwalają postrzegać jajniki
i komórki jajowe w zupełnie nowy, bardziej pozytywny sposób!
Mniej więcej od 14./15. roku życia kobiety jajniki produkują jaja zwykle raz w miesiącu.
Regularna owulacja rozpoczyna się 2–3 lata po pierwszej miesiączce, podobnie jak po
menopauzie owulacja zanika przez kilka lat. Podczas owulacji tworzy się zawsze mała torbiel,
dlatego jajniki często mieszczą w sobie małe przestrzenie torbielowate, które są albo wynikiem
rozwijającego się jaja, albo przebytych owulacji. W miarę jak co miesiąc rozwija się jajo,
wokół niego powstaje odżywcza, wypełniona płynem jamka, odgradzająca je od reszty jajnika.
Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy z tego, że z fizjologicznego punktu widzenia torbiel –
wypełniona płynem przestrzeń – jest czymś jak najbardziej normalnym. W trakcie owulacji,
gdy jajo się uwalnia i trafia do jajowodów, torbiel pęka. Stanowi to część procesu owulacji.
Otaczający komórkę jajową płyn pęcherzykowy, zwany liquor folliculi, jest wraz z nią
uwalniany do jamy miednicy.
Po owulacji w miejscu, w którym znajdowało się jajo, rozwija się kolejna mała przestrzeń
torbielowata, zwana ciałkiem żółtym (łac. corpus luteum), która wydziela progesteron.
W końcu ciałko żółte jest wchłaniane przez jajnik. Czasem bywa, że rozpoczyna się proces
rozwoju jaja i tworzy się mała torbiel, ale owulacja w tym konkretnym miejscu nie zachodzi.
W takim przypadku mała torbiel pozostanie na jakiś czas w jajniku. Z powodu tego
comiesięcznego procesu tworzenia się jaja i torbieli niemalże w każdym momencie całego
okresu rozrodczego kobieta ma w jajnikach małe, wypełnione płynem torbiele.
W rzeczywistości, w jajnikach prawie zawsze znajdują się małe torbiele.
Podczas każdego badania USG brzucha, wykonywanego z powodu przewlekłego bólu
w podbrzuszu, mięśniaka czy innych dolegliwości, skanuje się także jajniki, dzięki czemu
widoczne są torbiele. Fizjologiczne tworzenie się torbieli, które pojawiają się i znikają, jest
częścią funkcji jajników, więc małe torbiele o średnicy 1–3 cm zwykle są normalnym
zjawiskiem. Jajniki formują małe jaja, małe torbiele lub, mówiąc językiem medycyny
energetycznej, nowe, pełne potencjału idee.
Przez całe życie kobiety jajniki produkują także hormony, łącznie z estrogenem,
progesteronem i androgenami, choć, w zależności od wieku, zmienia się ich poziom
(niekoniecznie spada). W przeszłości panowało przekonanie, że androgeny, hormony, które
mają wpływ na libido, są produkowane wyłącznie przez korę nadnerczy, gruczoły dokrewne
umiejscowione nad górnym biegunem nerek. Jednak liczne badania przeprowadzone w ciągu
ostatnich 20 lat dowiodły, że zarówno przed okresem menopauzy, jak i po nim jajniki
produkują znaczną ilość androgenów, prawdopodobnie aż 50% zapotrzebowania organizmu2.
Powszechnie uważano, że gdy kobieta przestaje miesiączkować, jajniki także wstrzymują
swoją funkcję endokrynną. Obecnie dokonuje się ponownej oceny roli jajników w drugiej
połowie życia kobiety. Już wiemy, że zdrowego jajnika nie należy usuwać chirurgicznie, gdyż
jeszcze przez kilkadziesiąt lat po menopauzie ma on zdolność do produkcji hormonów
steroidowych3. Prawdą jest, że po 30. roku życia niektóre obszary jajników zanikają, a średnio
po 45. roku życia gwałtowniej tracą swoją objętość, wciąż jednak jajniki nie są bezużyteczną
masą włóknistej tkanki, tak jak myślano dotychczas.
Jedynie część jajników zwana torebką (theca) ulega degeneracji wraz z wiekiem. Osłonka ta
jest zewnętrzną pokrywą jajnika, miejscem, gdzie rośnie i rozwija się jajo oraz powstaje
fizjologiczna torbiel. W wieku średnim torebka ulega degeneracji, natomiast wewnętrzna część
jajnika, zwana podścieliskiem, po raz pierwszy w życiu się uaktywnia4. Innymi słowy, gdy
zamiera jedna funkcja, rodzi się kolejna. Ten proces wciąż wymaga dokładniejszego zbadania.
W drugiej połowie życia jajniki wciąż produkują znaczne ilości androstenedionu – jednego
z androgenów. W pokładach tkanki tłuszczowej substancja ta często przekształca się w estron
(rodzaj estrogenu). Badania wykazują, że jajniki nawet po okresie menopauzy mogą
produkować zarówno progesteron, jak i estradiol – hormony biorące udział w zapobieganiu
osteoporozie oraz chorobom serca, a także w utrzymaniu poziomu energii i libido5.
Jeszcze do niedawna menopauzę traktowano jak „chorobę z niedoboru”. Takie kulturowe
podejście do menopauzy spowodowało, że naukowcy badali ten naturalny proces jedynie pod
kątem braku. Gdybyśmy zaprojektowali badania kobiet po menopauzie z uwzględnieniem
jajników jako narządów, które są aktywne i przydatne, z czasem odkrylibyśmy ich rolę
w podtrzymywaniu zdrowej równowagi w naszych ciałach. Jajniki są dynamicznym organem,
który przez całe życie stanowi część mądrości ciała, a nie coś bezużytecznego i potencjalnie
szkodliwego po czterdziestce.
Powyżej przedstawiony pogląd podzielają niektóre dawne tradycje. W kulturze taoistycznej
panuje przekonanie, że w jajnikach zawarte są ogromne pokłady siły życiowej, która
nieustannie wytwarza energię seksualną. Istnieje specjalne ćwiczenie, zwane „oddechem
jajników”, które pozwala uwolnić wyprodukowaną przez jajniki siłę życiową i „zgromadzić” ją
w celu ożywienia innych organów, przy jednoczesnym uzyskaniu wyższego stanu
świadomości. W ten sposób energia seksualna jajników jest przekształcana w qi (siłę życiową)
i shen (czystą, duchową energię)6. Hsi Lai w fascynującej książce pt. „The Sexual Teachings of
the White Tigress” (Destiny Books, 2005) przedstawia japońskie nauki, które sugerują, że
kobiety dzięki świadomej pracy z tą energią mogą zachować atrakcyjność seksualną aż do
późnych lat starości. (Zob. także rozdz. 8: „Odzyskiwanie sfery erotycznej”).
Powodowana obawami przed zewnętrznym światem i brakiem pewności siebie oraz ignorując
wewnętrzną mądrość związaną z kreatywnością, kobieta naraża się na problemy z jajnikami.
Do problemów w obrębie jajników mogą prowadzić sytuacje, w których, według niej, jest
kontrolowana czy krytykowana przez siły zewnętrzne. Na jajniki wpływają zagrożenia natury
materialnej i fizycznej, szczególnie wtedy, gdy kobiecie wydaje się, że w żaden sposób nie da
się ich uniknąć. Kłopoty z jajnikami mogą się pojawić u kobiet, które opuszcza partner lub
które nieustannie są pod wpływem stresu w pracy i czują, że nie można wyjść z danej sytuacji,
gdyż to świat zewnętrzny (zwykle w formie ograniczonych zasobów finansowych)
powstrzymuje je przed zmianą. Życiowy stres, który może być przyczyną dolegliwości
związanych z macicą, może też wywołać problemy z jajnikami. Chociaż dolegliwości związane
z macicą i jajnikami są do siebie podobne, to jednak się różnią. Podstawową energią związaną
z zaburzeniami w obrębie macicy jest głębokie przekonanie kobiety, że nie może wyjść
z ograniczającej ją sytuacji ani znaleźć wspierających ją rozwiązań, a nawet nie powinna tego
robić lub nie zasługuje na to. Macica jest ściśle powiązana z trzecią czakrą i poczuciem własnej
wartości. Problemy z macicą pojawiają się, gdy niepewność natury osobistej lub emocjonalnej
powstrzymuje kobietę przed pełną ekspresją twórczą. W takich przypadkach kobieta jest
przekonana, że brakuje jej zasobów wewnętrznych; innymi słowy, kobieta krzywdzi się sama.
Problemy z jajnikami są wynikiem przekonania, że to ludzie i zewnętrzne okoliczności
powstrzymują kobietę przed życiem w zgodzie z własną prawdą i własnym wnętrzem; mówiąc
inaczej: że to ktoś lub coś krzywdzi kobietę. Co więcej, na jajniki wpływa dodatkowa energia,
która nie miała znaczenia w przypadku macicy – energia zemsty i niechęci lub pragnienie
wyrównania rachunków. Obszar drugiej czakry to okolica ciała, w pobliżu której zwykle
nosimy broń, taką jak pistolety i noże, oraz portfele. Gdy kobieta wykorzystuje swój
emocjonalny arsenał do ostrej krytyki lub odwetu, naraża na ryzyko jajniki, a nie macicę.
Jedyną różnicą między łagodnymi i złośliwymi guzami jajników jest stopień zaangażowania
energii emocjonalnej. Rak jajników jest związany także z ogromną potrzebą męskiego
autorytetu lub uznania, a rozwija się wtedy, gdy kobieta zaniedbuje własne potrzeby
emocjonalne.
Uwaga: tzw. uznanie nie musi pochodzić z zewnętrznego źródła. Może być
uwewnętrznionym „męskim” wzorcem myślowym, który przejmuje rolę krytyka i sprawia, że
kobieta wymaga od siebie niemiłosiernie dużo. Byłam niegdyś świadkiem zdarzenia, które
znakomicie to ilustruje. Ćwiczyłam w hotelowej siłowni, podczas gdy inna kobieta, ćwicząca
obok mnie na rowerze eliptycznym, bez przerwy rozmawiała przez telefon. Rozmowa trwała
jakieś 30 minut i uniemożliwiła jej wykorzystanie w pełni treningu, gdyż kobieta nie używała
rąk i nie obserwowała oddechu. Gdy skończyła ćwiczyć, wyszła z siłowni kulejąc i wciąż
rozmawiając przez telefon. Nie rozciągnęła mięśni ani nie ochłonęła. Utykanie (na prawą nogę;
prawa strona ciała reprezentuje męskość) sugerowało, że kobieta świetnie opanowała sztukę
całkowitego ignorowania ciała oraz potrzeby równowagi. Chociaż nie miałam pojęcia o stanie
jej jajników, wiedziałam, że jeżeli zachowanie na siłowni odzwierciedla stan ogólnej
równowagi w jej życiu, kobieta zmierzała w kierunku kryzysu zdrowotnego (a co najmniej
kontuzji ortopedycznej, która zmusiłaby ją do przystopowania).
Kobieta, która czuje, że nie ma wystarczającej mocy finansowej lub innej, by zmienić swoją
sytuację, nawet jeśli jest ona dla niej krzywdząca, naraża się na raka jajnika. W przeciwieństwie
do raka szyjki macicy, którego okres inkubacji może trwać latami, rak jajników zwykle rozwija
się szybko, gdyż jego wzrost może przyspieszyć psychospołeczna trauma, na przykład partner
(lub partnerka) oznajmiający swoje odejście7.
U mojej przyjaciółki torbiel jajnika rozwinęła się w momencie, gdy zyskała ona świadomość,
że jej praca nie przynosi już korzyści, a w relacji z mężem brakuje obustronnego wsparcia.
W tym samym czasie mąż nawiązał romans. Zajmowanie się torbielą uświadomiło jej powagę
problemów, z którymi spotykała się każdego dnia. Ciało, w którym zmaterializował się brak
emocjonalnej satysfakcji, poprzez swoją mądrość zwracało jej uwagę na potrzebę zatroszczenia
się o siebie.
Jednej z moich pacjentek, Beverly, z długą historią endometriozy, z powodu łagodnego guza
4 lata przed naszym spotkaniem usunięto prawy jajnik. Gdy przyszła do mnie po raz pierwszy,
narzekała na pojawiający się okresowo ból lewego jajnika. Obawiała się, że być może będzie
zmuszona do usunięcia także tego jajnika, i pragnęła tego uniknąć. Miała jedynie 32 lata i nie
chciała przyjmować hormonów. Wyrażała gotowość do wewnętrznej pracy nad uzdrowieniem
na najgłębszym poziomie. Badanie ultrasonograficzne jajnika wykazało małe torbiele
o charakterze endometriozy. Podczas sesji z Caroline Myss, która zajmuje się diagnozowaniem
intuicyjnym, wyszło na jaw, że Beverly przez całe życie ignorowała własne potrzeby związane
z kreatywnością, aby tylko sprostać wymaganiom zamieszkałej w pobliżu rodziny.
Nienawidziła także swojej pracy na stanowisku kierowniczym, która pochłaniała około 70
godzin tygodniowo.
Caroline powiedziała Beverly, że nie wyzdrowieje, dopóki nie przeznaczy co najmniej
godziny dziennie na pracę twórczą. W tym czasie Beverly miała się uwolnić od oczekiwań
określonej wydajności. Miała po prostu pozwolić, by jej kreatywność płynęła w dowolnym
kierunku. Beverly zawsze lubiła prace krawieckie. Świetnie też posługiwała się szydełkiem.
Zaczęła codziennie tworzyć małe, magicznie wyglądające lalki, które, jak mawiała, „zdają się
mieć własne życie”. Wyznała, że to lalki mówią jej, jak mają wyglądać i w co mają być ubrane.
Lalki, które Beverly przyniosła do mojego gabinetu, zauroczyły mnie. Kupiłam dwie z nich na
prezenty bożonarodzeniowe dla moich córek. Kiedy Beverly zdecydowała się poświęcić czas
na twórczość, jej ból miednicy ustał, ale natychmiast powrócił, gdy tylko uwikłała się
w wymagania świata zewnętrznego kosztem własnej pracy twórczej. Jajnik, bezustannie się
z nią komunikując, stał się osobistym barometrem wskazującym, w jakim stopniu Beverly
pozwala płynąć swojej wrodzonej kreatywności. Zaczęła zmieniać swoje „męskie” podejście do
życia. Lalki, które tworzy, także się rozwijają i zmieniają.
Torbiele jajników
My, kobiety, przez całe życie powinnyśmy wyrażać swoją naturalną kreatywność. W miarę jak
wzrastamy i rozwijamy się, nasze dzieła także się zmieniają i ewoluują. Podobnie jajniki
nieustannie się zmieniają, tworząc i pochłaniając małe, fizjologiczne torbiele. Dopóki
wyrażamy, pochodzącą z głębi naszej istoty, twórczość, dopóty nasze jajniki są zdrowe. Gdy
nasza energia twórcza zostaje w jakiś sposób zablokowana, mogą się pojawić i przetrwać
nadzwyczaj duże torbiele. Blokady energetyczne prowadzące do powstawania torbieli mogą
wynikać ze stresu. Stres nie musi być czymś negatywnym; na przykład kobieta może czasem po
prostu zaniedbać potrzebę odpoczynku z powodu ukochanej pracy, czego rezultatem może stać
się torbiel.
Lewa strona ciała reprezentuje kobiecy, przyjmujący aspekt yin, podczas gdy prawa strona to
bardziej analityczny, nastawiony na działanie męski aspekt yang. Zadziwiające jest to, że te
różnice są odzwierciedlone w różnych połączeniach w mózgu, dotyczących każdego
z jajników8. Większość torbieli jajników, które widziałam, rozwija się po lewej stronie, co
według mnie symbolizuje zranioną w tej kulturze kobiecość. Wiele kobiet stara się naśladować
męski sposób istnienia w świecie, co nie zawsze jest spójne z ich wewnętrznymi potrzebami.
Podczas mojej pierwszej sesji intuicyjnego diagnozowania Caroline Myss powiedziała, że
gdybym została w moim poprzednim zespole medycznym, w ciągu roku rozwinęłyby się
u mnie niefizjologiczne torbiele jajników i prawdopodobnie nie obyłoby się bez zabiegu
operacyjnego. Torbiele już się tworzyły w polu energetycznym mojego ciała! Słysząc to,
uświadomiłam sobie, że wewnętrzne przewodnictwo oraz decyzja, by opuścić praktykę,
uchroniły mnie przed kryzysem zdrowotnym.
Zwykle torbiele o średnicy poniżej 4 cm u kobiet przed menopauzą są czymś normalnym.
Torbiel jajnika, która rozwija się w procesie owulacji, nazywa się torbielą funkcjonalną.
Torbiel o średnicy ponad 4 cm należy obserwować przez kilka miesięcy, by się przekonać, czy
nie zniknie samoistnie. Nieprawidłowa torbiel, tuż pod powierzchnią jajnika lub w samym
jajniku, może zawierać płyn, krew lub różnorodne komórki.
Objawowe (funkcjonalne) torbiele jajników
Torbiele folikularne. Wiele torbieli jajników, które mają ponad 4 cm średnicy i utrzymują się
przez 2–3 cykle menstruacyjne, to tak naprawdę torbiele funkcjonalne. Tego typu torbiele
powstają, gdy pęcherzyk, fizjologiczna torbiel, w której rozwija się komórka jajowa, nie rośnie
i nie uwalnia jaja w prawidłowy sposób. W takim przypadku pęcherzyk jajnikowy może wciąż
rosnąć po okresie, gdy zwykle występuje owulacja. Czasami torbiel osiąga średnicę 7, a nawet
8 cm i może powodować ból. Podczas badania USG takie torbiele opisuje się jako
jednokomorowe i cienkościenne, co oznacza, że stanowią jedną przestrzeń płynową,
ograniczoną cienką błoną. Zwykle zanikają samoistnie, ale niektóre pozostają i wymagają
usunięcia operacyjnego. Chociaż czasami lekarze przepisują pigułki antykoncepcyjne, aby
wstrzymać proces owulacji i pozwolić torbieli zniknąć, nowsze, niskoestrogenowe tabletki
antykoncepcyjne nie zawierają wystarczającej ilości hormonów, by wstrzymać pracę jajników
i w jakikolwiek sposób wpłynąć na torbiel.
Torbiele lutealne. Inny rodzaj torbieli funkcjonalnej określa się mianem torbieli ciałka
żółtego. Torbiel ciałka żółtego (torbiel lutealna) powstaje, kiedy podczas owulacji dojrzałe jajo
uwalnia się z pęcherzyka. Czasem, gdy z jajnika uwalnia się jajo, procesowi temu towarzyszy,
występujące w miejscu owulacji, niewielkie krwawienie do torebki jajnika, a bywa, że także do
jamy miednicy.
Niektóre torbiele jajników są bezobjawowe, podczas gdy inne powodują ból. Na przykład,
jeżeli torbiel pęka, a jej zawartość rozlewa się do jamy miednicy, ból może być ostry jak po
pchnięciu nożem. Jeśli dolegliwość jest bardziej przewlekła, jak w wielu przypadkach
endometriozy jajników, ból może być tępy. Czasem owulacji towarzyszy niewielki ból,
spowodowany uwolnieniem krwi do jamy miednicy. Nazywa się go Mittelschmerz (ból
śródcykliczny). Niejednokrotnie krwawienia do torbieli jajnika lub jamy miednicy są przyczyną
bólu, gdyż rozciągają torebkę jajnika (błonę na powierzchni jajnika). Ból może trwać od kilku
minut do kilku dni. Jeśli krwawienie do ściany torbieli trwa dłużej niż kilka godzin, ciałko żółte
przeobraża się w corpus hemorrhagicum, co oznacza po prostu „ciało krwawiące”. Krwawienie
z corpus hemorrhagicum może trwać kilka godzin, a nawet dni. Czasem przypomina też
objawami ciążę pozamaciczną (jajowodową). Może mu także towarzyszyć krwawienie
z pochwy. Torbiele krwotoczne zwykle ustępują samoistnie, ale mogą wywołać kilkudniowy
ból. Bardzo rzadko krwawienie nie ustaje i wymaga interwencji chirurgicznej, zwykle przy
użyciu laparoskopu. Najczęściej taka procedura zatrzymuje krwawienie i nie ma potrzeby
usuwania jajnika.
Większość funkcjonalnych torbieli jajników diagnozuje się podczas badania
ginekologicznego, po którym następuje ocena metodą ultrasonograficzną. Obydwa jajniki bada
się i porównuje, aby zyskać pewność, że to, co wybadaliśmy, jest torbielą jajnika, a nie czymś
innym, na przykład mięśniakiem.
Żaden rodzaj funkcjonalnych torbieli jajników (ani folikularne, ani lutealne) nie przekształca
się w raka. Niektóre kobiety nieustannie doświadczają związanych z nimi objawów, podczas
gdy inne mają je raz w życiu. Pamiętajmy, że te torbiele mogą powstać w ciągu kilku dni,
a nawet godzin. Nasze ciała mogą wytworzyć torbiele jajników w bardzo szybkim tempie. Tak
samo szybko torbiele mogą zniknąć.
Torbiele będące łagodnymi nowotworami. Jajniki zawierają komórki, z których może
rozwinąć się istota ludzka; może też rozwinąć się cały szereg torbieli i guzów, które
odzwierciedlają nasz twórczy potencjał. Gdy nasza ekspresja twórcza nie znajduje ujścia,
energia, zamiast przepływać od nas do świata zewnętrznego, kieruje na siebie naszą uwagę za
pośrednictwem ciała, manifestując się na poziomie fizycznym w jajniku. Medycyna
konwencjonalna naucza, że jeżeli torbiele nie są „funkcjonalne”, czyli związane z owulacją,
nieznany jest mechanizm ich powstawania.
Łagodne, niefunkcjonalne torbiele pojawiają się, gdy mnożą się komórki jajnika niezwiązane
z owulacją. Opisując tego typu rozrosty (oraz podobne do nich), zarówno łagodne, jak
i złośliwe, często używa się terminu nowotworowy. Nowotworzenie (neoplazja), jak sama
nazwa wskazuje, oznacza „nowy twór”.
Inne torbiele. Oprócz torbieli folikularnych, lutealnych, krwotocznych i tych, które są
łagodnymi nowotworami, istnieją torbiele jajników, które są zwarte i nie zanikają po 2–3
cyklach menstruacyjnych. Zakłada się, że taka torbiel jest guzem jajnika, który powstaje
w wyniku czegoś innego niż owulacja. Tego typu torbiele wymagają dalszych badań i zabiegu
chirurgicznego, gdyż dopóki lekarz nie usunie chirurgicznie tkanki i nie obejrzy jej pod
mikroskopem, nie wiadomo, czy torbiel jest łagodna. Czasami spotykałam pacjentki, u których
przez wiele lat można było wymacać torbiele jajników podczas badania ginekologicznego
i zobaczyć je podczas badania USG, jednak nie zmieniały się one w żaden sposób ani nie
wywoływały objawów. Kobiety te wiedziały, że w sensie konwencjonalnym, unikając zabiegu,
narażają się na ryzyko. Niektóre chciały podjąć to ryzyko i żyły przez lata z nienaruszonymi
jajnikami i niezdiagnozowanymi torbielami. Chociaż nie zalecam takiego podejścia, szanuję
decyzje dobrze poinformowanych, dorosłych kobiet, które, po dokładnym przedstawieniu im
wszystkich dostępnych rozwiązań, wciąż nie decydują się na zabieg.
Rak jajnika
Wielu amerykańskich ginekologów nauczono, że jeżeli kobieta, która przekroczyła
czterdziestkę, przechodzi jakąś operację w obrębie miednicy, należy od razu usunąć jajniki, aby
zapobiec rakowi jajników. Jednak w Stanach Zjednoczonych rak jajnika dotyka tylko co
osiemdziesiątą kobietę. Oznacza to, że tysiącom kobiet w tym kraju usuwa się zdrowe organy,
by zapobiec chorobie, która dotknie jedynie kilka z nich. Tysiące kobiet pozbawia się korzyści
płynących z tych produkujących hormony narządów. Tymczasem przedwczesne usunięcie
jajników wiąże się ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia osteoporozy oraz chorób serca,
a także objawów menopauzy, takich jak ścieńczenie skóry, sprawiające, że wygląda ona starzej
oraz jest bardziej podatna na sińce i zranienia16. Inne problemy to osłabienie popędu płciowego
i zmniejszenie zainteresowania seksem. Badania dr Winnifred Cutler wykazały, że
histerektomia z usunięciem jajników obniża lub eliminuje zdolność produkcji feromonów, które
służą do przywabiania partnerów seksualnych, co zmniejsza atrakcyjność kobiety w oczach
odpowiednich partnerów17. Dobra wiadomość jest taka, że efekt można odwrócić, stosując
syntetyczne feromony. (Zob. rozdz. 8: „Odzyskiwanie sfery erotycznej”).
W naszej kulturze medycyna skupia się na korzyściach takich jak zapobieganie rakowi, które
mają płynąć z usunięcia jajników. Bagatelizuje się jednak niekorzystne skutki tego zabiegu.
Zapobieganie rakowi jajników poprzez ich usunięcie opiera się na przekonaniu, że (1)
profilaktyczne usunięcie jajników podczas histerektomii jest związane z niższą
zachorowalnością na raka jajnika oraz (2) hormony własne można z łatwością zastąpić lekami
hormonalnymi. Jednak badania wykazują, że powyższe twierdzenia nie zawsze są prawdziwe18.
Jeśli jajniki są zdrowe, nie należy ich usuwać, chyba że zidentyfikowano niewątpliwe ryzyko
genetyczne: to znaczy kobieta ma 1–2 krewne pierwszego stopnia, które mają raka jajników
(w „Źródłach” znajdziesz informacje dotyczące doradztwa genetycznego). Ani syntetyczne, ani
bioidentyczne hormony nie zastąpią złożonej mieszanki androgenów, progesteronu i estrogenu,
którą produkują zdrowe jajniki. Gdy weźmiemy pod uwagę sposób, w jaki pacjenci przyjmują
leki, czyli pomijanie niektórych dawek oraz brak konsekwencji, co hamuje wchłanianie
i działanie leków, okazuje się, że dzięki zachowaniu jajników żyjemy dłużej19.
Potrzebujemy innego podejścia do tej sprawy, by nie składać niepotrzebnej ofiary z naszych
jajników. Zrozumienie mądrości i energii tych organów to klucz do tego podejścia. Rak
jajników może powstać w wyniku niewyrażonej energii gniewu czy niechęci, która jest
zapisana w obrębie drugiej czakry. Kobieta może nie być tego świadoma. Energia gniewu może
pojawiać się wtedy, gdy partner lub szef kobiety są zawsze na nią źli lub krzywdzą ją w jakiś
inny sposób. Kobieta może tkwić w krzywdzącej relacji z pracą lub nawet z samą sobą, co
jednakowo może wpłynąć na zdrowie jajników. Powtarzając taki wzorzec z obawy przed
fizycznym, emocjonalnym lub materialnym odrzuceniem, kobieta nie wierzy, że ma
wewnętrzną siłę, dzięki której może zmienić okoliczności swojego życia. Brakuje jej kontaktu
z wrodzoną mocą. Czasem ciało będzie próbowało zwrócić na siebie jej uwagę poprzez jajniki,
szczególnie jeśli czuje ona niechęć lub złość albo wini innych za warunki, w których się
znalazła. (Pamiętaj, że macica ma dużo bardziej pasywną energię niż jajniki).
Chociaż inne rozwiązania mogą być w zasięgu ręki, kobieta jest przekonana, że ktoś ją
zmusza wbrew jej woli do takiego życia. Jest nieświadomie kontrolowana przez wzorzec, który
opisałam w rozdziale 4 i nazwałam archetypem gwałtu. Kobieta pozostająca w krzywdzącym
dla niej związku (lub krzywdząca siebie), zarówno na poziomie emocjonalnym, jak
i fizycznym, jest, mówiąc językiem energii, gwałcona. Nikt, ani ona sama, ani jej agresywny
partner czy środowisko w pracy, nie dostrzega jej wrodzonej godności i wewnętrznej mocy
twórczej, więc gwałcona jest także jej godność. Gniew często obezwładnia kobietę, choć to
właśnie energia gniewu, rozpoznana i wyrażona, mogłaby jej pomóc wprowadzić zmiany.
Kolejnym czynnikiem, który może paraliżować kobietę, jest przekonanie, że praca, mąż lub
inne zewnętrzne źródło sprawują nad nią kontrolę. Wreszcie, na jakimś poziomie, w jakiś
sposób jej emocjonalna rana mogła zostać zlekceważona lub niezauważona. Jednak nawet
w najbardziej krzywdzących sytuacjach, w których kobieta czuje bezsilność, mąż, szef czy inny
zewnętrzny autorytet rzadko biorą na siebie odpowiedzialność za krzywdę – oni także nie
potrafią dostrzec tej rany. W takich sytuacjach kobiety często próbują sobie radzić, obwiniając
się lub tłumiąc gniew i wściekłość z obawy, że w momencie, gdy wyrażą swoje uczucia,
zostaną porzucone. Takie kobiety powinny się wsłuchać w mądrość ciała, gdyż ich wewnętrzne
przewodnictwo może im pomóc wprowadzić niezbędne zmiany w ich życiu. Przypomnijmy, że
druga czakra jest zagrożona w stopniu, w jakim kobieta pogardza swoją pracą lub partnerem,
ale wierzy, że nie może przetrwać bez środków finansowych (pieniądze są przecież
zagadnieniem drugiej czakry).
Syndrom złotej klatki
Częstotliwość występowania raka jajników wśród kobiet, które zajmują wysoką pozycję
społeczno-ekonomiczną, można określić mianem epidemii. Kobieta o wyższej pozycji
społeczno-ekonomicznej często cierpi na syndrom „złotej klatki” – oznacza to, że jest
nieszczęśliwa w związku lub w pracy, a czasem wręcz nienawidzi swojego męża czy posady,
jednak ten mąż lub ta praca zapewniają jej środki finansowe na kosztowne wakacje, życie
w pięknym domu i przynależność do ekskluzywnego klubu. Obawiając się utraty tych
wszystkich „korzyści”, nieszczęśliwa kobieta tłumi emocje w ciele i tkwi w danej sytuacji,
czując się w niej jak w pułapce.
Wielokrotnie spotykałam kobiety z rakiem jajników, które przychodziły na wizytę
w towarzystwie mężów. Energia krytycyzmu, jaka płynęła od tych mężczyzn, była wręcz
namacalna. Pamiętam, że w ich obecności nagle czułam, że jestem bardziej czujna i podatna na
zranienie. Zaczynałam się też zachowywać defensywnie. Mimo że nic nie mówili, byłam
pewna, że w myślach krytykują mnie i mój gabinet. Jeden z mężczyzn na zakończenie wizyty
uścisnął moją dłoń, ale nawet na mnie nie spojrzał! Gdy on i jego żona wyszli, powiedziałam
do mojej pielęgniarki: „Jak można żyć z taką energią na co dzień? Zwykłe przebywanie w jego
obecności sprawiło, że poczułam się, jakbym była maltretowana”.
Prawdopodobne przyczyny
Istnieje tak wiele rodzajów raka jajnika, że ich pełen opis wykracza poza zakres tej książki.
Zasadniczo rak jajnika rozwija się wtedy, gdy jakiś rodzaj komórek jajnika zaczyna tworzyć
nieprawidłową tkankę. Rak jajnika może urosnąć bardzo szybko. Prawie każdy znany mi
ginekolog widział kobietę, która miała prawidłowy wynik badania ginekologicznego, a później,
w okresie 3–6 miesięcy, pojawił się u niej rak jajnika, który tak się rozrósł, że wypełnił
praktycznie całą jamę miednicy.
Medycyna konwencjonalna nie wie, co powoduje raka jajnika, choć jego występowanie jest
mocno związane ze spożyciem nabiału i z dietą bogatą w tłuszcze. Jeśli w obrębie drugiej
czakry istnieją blokady energetyczne, wyżej wymienione czynniki mogą zablokować system
i zwrócić komórki ciała w kierunku choroby. Badania wykazały, że pacjentki z rakiem jajnika
konsumują o 7% więcej tłuszczów zwierzęcych w postaci masła, pełnotłustego mleka
i czerwonego mięsa niż grupa zdrowych kobiet, a także więcej jogurtu, twarogu i lodów20. Im
wyższa pozycja społeczno-ekonomiczna i bardziej tłuste jedzenie, tym wyższy wskaźnik
występowania raka jajnika.
Zachorowalność na raka jajnika jest najwyższa w tych krajach, w których spożywa się
najwięcej nabiału (Szwecja, Dania i Szwajcaria), a najniższa w krajach o małym spożyciu
nabiału (Japonia, Hongkong i Singapur)21. Odkryto, że galaktoza, produkt procesu trawienia
produktów mlecznych, odgrywa rolę w powstawaniu raka jajnika. Największymi winowajcami
w tworzeniu toksyn, które szkodzą jajnikom, są twarogi i jogurty, gdyż produktem końcowym
trawienia zawartych w nich cukrów jest właśnie galaktoza. Organizm nie musi nawet trawić
mleka do końca. Kobiety, które nie tolerują laktozy, a co za tym idzie – nabiału, są mniej
narażone na raka jajnika22.
Kilka badań wykazało związek pomiędzy najczęściej występującym rodzajem raka jajnika,
zwanym nabłonkowym nowotworem jajnika, a użyciem talku. Talk, stosowany na zewnętrzne
narządy płciowe lub używany w postaci podpasek, może się przedostać do jamy miednicy
poprzez szyjkę macicy i pochwę, a następnie jajowody23. Talk, a możliwe, że także inne
substancje, mogą podrażniać torebkę jajnika, tym samym zwiększając ryzyko wystąpienia raka
jajnika. Udowodniono eksperymentalnie, że drobiny węgla naniesione w okolicy sromu
w stosunkowo krótkim czasie mogą się dostać do jamy miednicy poprzez drogi rodne24. Oto
inne czynniki związane z rakiem jajnika:
Różne rodzaje szkodliwych dla oocytów (komórek jajowych) toksyn mogą zwiększyć
ryzyko wystąpienia raka jajnika.
Promieniowanie, wirus świnki, węglowodory policykliczne (zawarte w dymie
papierosowym, kofeinie i w kwasie taninowym).
Wysoki poziom gonadotropin – postawiono hipotezę, która jednak nie znalazła
potwierdzenia we wszystkich badaniach, że stosowanie pigułek antykoncepcyjnych
obniża ryzyko raka jajnika, ponieważ redukuje poziom gonadotropin, a tym samym
zmniejsza stymulację jajników25. Odwrotne działanie mają leki stosowane
w bezpłodności, które zwiększają poziom gonadotropin, przez co prawdopodobnie
przyczyniają się w jakiś sposób do raka jajnika26.
Chronicznie wysoki poziom androstendionu (rodzaj androgenu) – naukowcy, którzy nie
znaleźli żadnego powiązania między rakiem jajników a poziomem gonadotropin,
zauważyli stosunkowo silny związek między androgenami a rakiem jajnika27.
Chronicznie wysoki poziom insuliny, będący wynikiem diety i/lub przewlekłego stresu,
podnosi poziom androgenów.
Kilka badań wykazało znaczne obniżenie ryzyka raka jajników (do 37%) w wyniku
podwiązania jajowodów lub histerektomii28. Być może dzieje się tak dlatego, że w przypadku
obydwu zabiegów korytarz, który prowadzi od zewnętrznych narządów płciowych do wnętrza
jamy miednicy, jest na stałe zamknięty.
Powyższe dane sugerują, że jeśli kobieta po 35. roku życia, gdy poziom gonadotropin zwykle
naturalnie wzrasta, obawia się raka jajnika, powinna rozważyć odstawienie nabiału lub
ograniczyć jego spożycie, zwłaszcza jogurtu i twarogu. Dane nie sugerują, że wszystkie kobiety
po przekroczeniu czterdziestki powinny zacząć stosować tabletki antykoncepcyjne, gdyż one
także powodują efekty uboczne i stanowią element ryzyka.
Rozpoznanie
Jednym z największych utrudnień w diagnozowaniu raka jajnika we wczesnym stadium jest
niewielka liczba objawów. Często mówi się o niejasnych dolegliwościach w obrębie jamy
brzusznej (na przykład niestrawność). Niestety, wiele innych stanów chorobowych może także
wywołać tego typu bóle.
Najczęściej rak jajnika jest wykrywany w późnym stadium, kiedy jest o wiele trudniej
wyleczalny. Wciąż nie istnieje żadna sprawdzona metoda, która pozwoliłaby na
zdiagnozowanie raka jajnika na wczesnym etapie rozwoju, tym bardziej więc nie ma sposobu,
by mu zapobiec. U.S. Preventive Services Task Force29 oraz Canadian Task Force on the
Periodic Health Examination30 zgłaszają, że niemożliwe jest nawet oszacowanie
„podwyższonego ryzyka” (chociaż kobiety z rodzin obciążonych dziedzicznie rakiem powinny
skonsultować się ze specjalistą)31.
Biomarkery genetyczne lub molekularne, jak gen BRCA1, mogą być wyznacznikiem, czy
kobieta jest szczególnie narażona na raka jajnika, chociaż ich zastosowanie w celach
diagnostycznych jest wciąż eksperymentalne i ograniczone do celów badawczych32.
Setki kobiet pytają o badanie ultrasonograficzne i badanie krwi znane pod nazwą Ca 125,
które testuje stężenie białka antygenu rakowego – białka złuszczającego się z powierzchni
komórek rakowych. Niestety, żadne z badań nie może udzielić konkretnej odpowiedzi (tak lub
nie) na pytanie: „Czy mam raka jajnika?”33.
Wysokie stężenie antygenu Ca 125 u zdrowej kobiety wywołuje niepokój i lęk, ale nie musi
oznaczać raka jajnika. Podobny wynik może być skutkiem endometriozy, mięśniaków, choroby
wątroby oraz innych, nieznanych czynników. Co więcej, prawidłowy poziom Ca 125 nie
gwarantuje, że kobieta nie ma raka jajnika. (U 10% kobiet, którym usunięto jajniki, może się
rozwinąć rak, którego źródłem jest otrzewnowa wyściółka macicy. Ten rodzaj raka nie
pochodzi z samego jajnika, ale wygląda i zachowuje się dokładnie jak rak jajnika). Badania
wykazują, że test na obecność Ca 125 (z zastosowaniem ultrasonografu lub bez) zwiększa
przeciętną długość życia średnio o mniej niż dzień na badaną kobietę34. Mówiąc krótko:
badanie Ca 125 jest obecnie mało rzetelne i nieopłacalne.
Badanie ultrasonograficzne także nie daje ostatecznej odpowiedzi. W jednym z badań
oszacowano, że u 100 tysięcy kobiet po 45. roku życia, które poddały się USG, można wykryć
40 przypadków raka jajnika – oraz 5398 fałszywie pozytywnych wyników35.
Nigdy nie ma gwarancji, że wszystko jest w porządku, dopóki nie zbada się jamy miednicy
podczas zabiegu laparoskopowego, który wymaga ogólnej narkozy. Nawet podczas
laparotomii, wykonywanej u kobiet, które są w grupie podwyższonego ryzyka, diagnozuje się
niewiele nowotworów. W jednym z badań wykonano 39 laparotomii wśród 805 kobiet, które
znajdowały się w grupie wysokiego ryzyka, i wykryto tylko jeden przypadek raka jajnika (oraz
8 innych łagodnych guzów)36.
Jeżeli chodzi o raka jajnika, widać wyraźnie, że istniejące obecnie metody diagnostyczne nie
są w stanie ocalić życia. Ten typ raka to prawdziwy problem zarówno dla kobiet, jak i dla
lekarzy. Wymaga zupełnie innego podejścia diagnostycznego niż to, które stosowaliśmy przez
ostatnie 40 lat. Niedawno podczas konferencji jeden z ginekologów-onkologów z naszego
ośrodka medycznego powiedział: „Na początku wydaje się, że wszystko idzie dobrze, ale nic
nie działa długoterminowo. Obudźcie mnie, gdy to się skończy”. Wzajemne oddziaływanie
układu odpornościowego, emocji, diety i czynników genetycznych w przypadku raka jajnika
wymaga dalszych, innowacyjnych i bardziej kreatywnych badań.
FDA właśnie zatwierdziła nowy test krwi, znany jako OVA1, do zastosowania w badaniach
przesiewowych u kobiet z guzami miednicy, które wymagają zabiegu chirurgicznego37. W tej
chwili test ten nie jest przeznaczony do wykrywania raka jajnika, ale testuje pięć różnych
białek, o których wiadomo, że ulegają zmianie, gdy obecny jest rak jajnika. Ponieważ kobiety
z rakiem jajnika radzą sobie lepiej, kiedy ich zabiegi przeprowadzane są przez onkologów-
ginekologów, wykonanie tego testu przed zabiegiem chirurgicznym pozwala wcześniej zebrać
odpowiedni zespół chirurgów.
Niedawne badanie przeprowadzone w 39 ośrodkach podstawowej opieki zdrowotnej w Anglii
wśród kobiet z rozpoznaniem raka jajnika wykazało, że kobiety te rzeczywiście mają wczesne
objawy, z których powodu zwracają się o pomoc lekarską. Ale objawy są niespecyficzne
i dlatego nie są dokładnie badane. Najczęstsze to: wzdęcia brzucha, ból brzucha i częstotliwość
oddawania moczu. Doprowadziło to autorów do przyznania, że „rak jajnika nie jest cichy, lecz
dźwięki przez niego wydawane nie są słyszane”38. Badanie to może podnieść świadomość
wśród lekarzy i pacjentek, że powyższe objawy mogą sygnalizować raka. W międzyczasie rak
jajnika wzywa nas, by odkryć w nowy i twórczy sposób związek między układem
odpornościowym, emocjami, odżywianiem i genetyką. Ważne jest również, aby pamiętać, że
nawet kobiety z bardzo zaawansowaną chorobą doświadczyły całkowitego wyleczenia.
Rodzinnie występujący rak jajnika
Kobieta, której siostra, matka, kuzynka, ciotka ze strony matki lub inna krewna pierwszego
stopnia ma raka jajnika, jest narażona na zwiększone ryzyko wystąpienia choroby. Rodzinny
rak jajnika zaistniał w publicznej świadomości dzięki historii Gildy Radner39. Niektóre kobiety
pochodzące z rodzin, w których rak jajnika występuje powszechnie (zachorowalność w ich
przypadku wynosi 20–30%), decydują się na profilaktyczne usunięcie jajników (ooforektomia).
Kobietom, które nie planują już więcej dzieci, także zaleca się zwykle profilaktyczne usunięcie
jajników. Jednak u kobiet z rodzinną historią raka jajnika profilaktyczne usunięcie jajników nie
zawsze zapobiega chorobie – nawet po zabiegu z komórek wyściółki jamy miednicy wciąż
może rozwinąć się rak, bardzo podobny do raka jajnika40.
Zauważyłam, że kobiety, których bliska przyjaciółka umarła na raka jajnika, są dużo bardziej
skłonne do usunięcia narządów z obawy, że spotka je to samo. Chociaż to nienaukowa teza,
odkryłam, że większość życiowych decyzji podejmujemy na podstawie reakcji emocjonalnych,
a nie statystyk.
Musimy sobie uświadomić, że gdy choroba występuje rodzinnie, mamy do czynienia nie
tylko z genetyką. Przekonania także występują rodzinnie. Interesujące byłyby badania
przeprowadzone wśród tych kobiet z rodzinną historią raka jajnika, które nie zachorowały.
Prawdopodobnie okazałoby się, że są to kobiety, które przełamały rodzinne stereotypy
i opuściły plemię zarówno na poziomie energetycznym, jak i fizycznym.
Ooforektomia przy okazji innej operacji w obrębie miednicy
Kobieta, która decyduje się na histerektomię z powodu mięśniaka macicy lub innej łagodnej
dolegliwości, musi także zdecydować, czy przy okazji chce usunąć jajniki. Przed operacją
pytam każdą kobietę, jak bardzo obawia się raka jajnika, i proszę, żeby oceniła, jak się czuje ze
swoimi jajnikami. Informuję również, że dopóki chirurg nie obejrzy jajników podczas operacji,
nie da się określić ich stanu. Jeśli w trakcie zabiegu lekarz odkrywa jakiś problem, może się
okazać, że jedynym rozwiązaniem jest ich usunięcie.
Jeżeli pacjentka decyduje się na zachowanie jajników, musi zawierzyć ocenie swojego
chirurga, który w trakcie zabiegu jest w stanie stwierdzić, czy jajniki wyglądają nieprawidłowo.
Dobrze jest znaleźć lekarza, który jest „przyjazny jajnikom”. Ostateczna decyzja dotycząca
jajników powinna należeć do pacjentki na podstawie jej świadomej zgody. Gdy podejmujesz
decyzje, które dotyczą twojego ciała, w grę wchodzi wiele czynników, zarówno świadomych,
jak i nieświadomych.
Jak się zapewne domyślasz, kobiety, które wybierają moje podejście, zwykle decydują się na
zachowanie jajników podczas histerektomii, ponieważ, podobnie jak ja, cenią swoje kobiece
narządy. Chociaż nauczono mnie, że jajniki należy usunąć już w wieku 35 lat, dawno
przekroczyłam ten wiek i wciąż cenię swoje jajniki jako część ciała, która będzie
funkcjonowała i wspierała mnie tak długo, jak żyję. Wiem, że stanowią one część mojego
wewnętrznego przewodnictwa, i jeśli zajdzie taka potrzeba, poinformują mnie o swoich
problemach zdrowotnych. Ostatnie badania podkreślają, że usunięcie jajników nie zawsze jest
najlepszą opcją. Dane z Kliniki Mayo pokazują, że u kobiet, u których usunięto jajniki przed
45. rokiem życia, występuje 5-krotny wzrost ryzyka zgonu z powodu chorób neurologicznych
lub psychicznych i prawie 2 razy większe ryzyko zgonu z powodu chorób układu krążenia. Są
one również bardziej zagrożone rozwojem parkinsonizmu, zaburzeń poznawczych i otępienia,
a także nasileniem objawów depresyjnych i lękowych w późniejszym okresie życia41.
Przyjmowanie hormonów pomaga, ale nie niweluje ryzyka całkowicie. (Aby uzyskać więcej
informacji, zob. „Sztuczna menopauza” w rozdz. 14, s. 552).
Większość ginekologów uczących w dużych ośrodkach akademickich, ze względu na swoją
specjalność, tygodniowo leczy więcej kobiet z rakiem jajnika niż przeciętny praktykujący
ginekolog w ciągu dekady. Dlatego też zwykle ginekolodzy spotykają więcej przypadków raka
jajnika w trakcie stażu niż kiedykolwiek później. Tak powstają uprzedzenia w stosunku do
jajników. Trudno jest patrzeć na kogoś, kto umiera na raka jajnika. Choroba jest także trudna do
wyleczenia. Może się wiązać z bólem, nawracającą niedrożnością jelit, dużą ilością
zbierającego się w podbrzuszu płynu i całym szeregiem innych wyjątkowo nieprzyjemnych
objawów. Chociaż większość kobiet nigdy nie zachoruje na raka jajnika, lekarz, który widział,
jak ktoś umiera na tę chorobę, od tej chwili będzie bardziej skłonny do uprzedzeń w stosunku
do jajników.
Jeden ze szpitali, w którym niegdyś pracowałam, jest głównym ośrodkiem referencyjnym dla
naszego stanu. Pracujący tam w owym czasie patolog z zakresu ginekologii powiedział:
„Śmiertelnie obawiam się raka jajnika. Gdy żona będzie miała 40 lat, wyślę ją na usunięcie
jajników. Myślę, że profilaktycznie powinna także usunąć piersi”. Nie traktował swoich zaleceń
z całkowitą powagą, ale codziennie przeprowadzał sekcje zwłok kobiet z całych północno-
wschodnich Stanów Zjednoczonych, które umarły na raka jajnika i piersi. W pracy każdego
dnia widział spustoszenie, jakie sieje ta choroba. Kroił ogromne guzy, pozyskując próbki
chirurgiczne z narządów takich jak macica, jajowody, jajniki, a nawet pochwa, pęcherz
i odbytnica – całkowicie objęte nowotworem. Widział zniszczenia spowodowane rakiem
jajnika, który naciekał na ścianę klatki piersiowej. Kiedy bierzemy to pod uwagę, przestajemy
mu się dziwić. Nie ma też nic dziwnego w tym, że rutynowe usuwanie jajników podczas
histerektomii wciąż cieszy się tak wielkim poparciem.
Konwencjonalne metody leczenia
Rak jajnika zdiagnozowany w późnym stadium jest chorobą trudną do wyleczenia.
Konwencjonalna metoda leczenia polega na chirurgicznym usunięciu guza, po którym czasami
zaleca się chemioterapię lub radioterapię, w zależności od tego, jak bardzo rak się
rozprzestrzenił. Ostateczną diagnozę zwykle stawia się podczas zabiegu wycięcia jakiegoś guza
w obrębie miednicy. Pomimo postępów w leczeniu i prób stawiania wczesnej diagnozy długi
okres przeżycia statystycznie jest raczej rzadkością – według statystyk American Cancer
Society42 tylko 45% pacjentek z rakiem jajnika przeżywa 5 lub więcej lat po postawieniu
diagnozy (wśród kobiet w wieku poniżej 65 lat oraz mających najwyższy wskaźnik
przeżywalności). Wskaźnik ten osiąga poziom 93%, jeśli rak jajnika zostanie rozpoznany,
zanim rozprzestrzeni się poza jajnik, ale tak jest w mniej niż 20% przypadków.
Bez zajrzenia do wnętrza brzucha i wykonania biopsji nie można stwierdzić, czy rozrost
jajników jest łagodny czy złośliwy. Jeśli zmiana jest złośliwa, leczenie zwykle polega na
usunięciu jajników, jajowodów, macicy i sieci (fartucha tkanki tłuszczowej, który przykrywa
jelita) oraz guzów przerzutowych, które rozprzestrzeniły się w miednicy. Następnie stosuje się
chemioterapię; polega ona na wprowadzeniu bezpośrednio do jamy brzusznej dwóch leków
onkologicznych: paklitakselu i cisplatyny. Stosuje się ją w przypadku kobiet z rakiem jajnika,
które spełniają pewne kryteria medyczne. Wykazano, że poprawia to przeżycie średnio o 16
miesięcy. Ta nowa metoda co prawda nie prowadzi do całkowitego wyleczenia, jednak
z pewnością stanowi punkt zwrotny w leczeniu. Na początku 2006 r. National Cancer Institute43
wystosował pismo, zachęcając lekarzy do jej stosowania lub odsyłania pacjentek do ośrodków,
w których się ją stosuje44. Więcej informacji uzyskasz na stronie NCI
www.cancer.gov/newscenter/pressreleases/IPchemotherapyrelease45 lub pod numerem telefonu
800-4-CANCER. W bardzo wczesnym stadium raka jajnika skuteczny może okazać się sam
zabieg. Spieszę dodać, że istnieją dobrze udokumentowane przypadki tzw. spontanicznych
remisji raka jajnika, nawet w zaawansowanej postaci46. Oznacza to, że zawsze jest nadzieja.
Historie kobiet
Jedna z moich pacjentek, która umarła na raka jajnika, w ciągu ostatniego miesiąca przed
śmiercią doznała większego uzdrowienia niż przez całe swoje życie. Przeszła rozległy zabieg,
a także przestrzegała diety odpowiedniej dla jej problemu. Zrobiła wszystko, co „należało”
zrobić, jednak guzy wciąż rosły. Jej uzdrowienie nie polegało na fizycznym wyleczeniu,
chociaż było wynikiem poszukiwań fizycznego zdrowia.
Znajomy lekarz, który pomagał jej przetrwać ból, przeprowadził z nią medytację w stanie
głębokiej relaksacji, podczas której spytał jej ciało, co karmiło guzy. Odpowiedziała, że to „lęk
i smutek”. Następnie poprosił, by kobieta przypomniała sobie i przeżyła raz jeszcze czas, gdy
nie czuła tego lęku ani smutku. Cofnęła się do momentu, gdy była 12-tygodniowym płodem
w łonie matki. Matka chciała dokonać aborcji, stosując tabletkę poronną. Pacjentka
uświadomiła to sobie kilka dni przed śmiercią i podzieliła się tą informacją z matką, która także
potrzebowała uzdrowienia tego incydentu sprzed wielu lat. Kobieta umarła w ramionach swojej
matki, wolna od bólu i wreszcie wolna od ciężaru, który niosła przez całe życie.
Troska o macicę i jajniki lub jamę miednicy
33 C.Granai, Sounding Board: Ovarian Cancer: Unrealistic Expectations, New England Journal of Medicine, vol. 327, no. 3
(1993), s. 197–200.
34 S.
J. Skates i D. E. Singer, Quantifying the Potential Benefit of CA-125 Screening for Ovarian Cancer, Journal of Clinical
Epidemiology, vol. 44 (1991), s. 365–80; M. M. Schapira, D. B. Matchar i M. J. Young, The Effectiveness of Ovarian
Cancer Screening: A Decision-Analysis Model, Annals of Internal Medicine, vol. 118 (1993), s. 838–43.
35 S. Campbell et al., Screening for Early Ovarian Cancer, Lancet, vol. 1 (1988), s. 710–11.
36
E. Andolf, E. Svalenius i B. Astedt, Ultrasonography for the Early Detection of Ovarian Cancer, British Journal of
Obstetrics and Gynaecology, vol. 93 (1986), s. 1286–89.
37
FDA Clears a Test for Ovarian Cancer, FDA News Release (September 11, 2009); dostępny na:
www.fda.gov/NewsEvents/Newsroom/PressAnnouncements/ucm182057.htm.
38 W.
Hamilton et al., Risk of Ovarian Cancer in Women with Symptoms in Primary Care: Population Based Case-Control
Study, British Medical Journal, vol. 339 (2009), dostępne na: www.bmj.com/cgi/content/abstract/339/aug25_2/b2998.
39 Gilda
Radner, znana aktorka komediowa i żona aktora Gene’a Wildera, zmarła na dziedzicznego raka jajnika. Aby temu
zapobiec, Wilder opublikował informację o genetycznym ryzyku tych, których bliscy cierpią na tę chorobę; zwykle dotyczy
to krewnych pierwszego stopnia po stronie matki.
40
J. K. Tobachman et al., Intra-Abdominal Carcinomatosis after Prophylactic Oophorectomy in Ovarian Cancer Prone
Families, Lancet, vol. 2 (1982), s. 795; E. Silva i R. Jenkins, Serious Carcinoma in Endometrial Polyps, Modern Pathology,
vol. 3, no. 2 (1990), s. 120–22.
41 C.
M. Rivera et al., Increased Mortality for Neurological and Mental Diseases Following Early Bilateral Oophorectomy,
Neuroepidemiology, vol. 33, no. 1 (2009), s. 32–40.
42 Od
tłum.: Amerykańskie Towarzystwo Nowotworowe.
43
Od tłum.: Narodowy Instytut ds. Nowotworów.
44 D. Grady, Gain Reported in Combating Ovary Cancer, New York Times, January 5, 2006, s. 1–3.
45
Od red.: strona jest nieaktywna.
46
B. O’Regan i C. Hirshberg, Spontaneous Remission: An Annotated Bibliography (Petaluma, CA: Institute of Noetic
Sciences, 1993).
ROZDZIAŁ 8.
Pomyśl o sobie jako o bogini. Przyjmując, bez poczucia winy, wstydu i lęku, wrodzoną
seksualność, pozwólmy, by zmieniło się nasze życie. Czy tak nie jest lepiej?
1 Odred.: orgazmatron [ang. orgasmatron] to fikcyjne urządzenie elektromechaniczne, które pojawia się w filmie „Śpioch”
W. Allena z 1973 r.
2
G. Ogden, The Return of Desire: A Guide to Rediscovering Your Sexual Passion (Boston: Trumpeter Books, 2008). Od
red.: wyd. polskie: Powrót pożądania. Jak na nowo odkryć w sobie namiętność (Warszawa: Czarna Owca, 2016).
3 D.
Amen, Sex on the Brain (New York: Harmony Books, 2007), s. 21. Od red.: wyd. polskie: Seks zaczyna się w mózgu
(Czarnów: Medium, 2011).
4 D.
Weeks i J. James, Secrets of the Superyoung (New York: Villard, 1998).
5
J. Lowdes Sevely, Eye’s Secrets: A New Theory of Female Sexuality (New York: Random House, 1987), s. 89–90.
6 C. Muir i C. Muir, Tantra: The Art of Conscious Loving (San Francisco: Mercury House, 1989). Od red.: wyd. polskie:
Tantra: sztuka świadomego kochania (Warszawa: Czarna Owca, 2009). Muirowie uczą, że dla kobiety znalezienie świętego
punktu w pojedynkę jest często trudne do osiągnięcia. Nawet jeśli uda się jej go zlokalizować, stymulowanie samej siebie
może okazać się bardzo trudne. A jest to jedyny sposób na uzyskanie dostępu do jego uzdrawiającej mocy oraz seksualnego
i duchowego potencjału. Niemniej jednak możesz spróbować znaleźć go w następujący sposób: umieść dwa palce wewnątrz
pochwy, uciskaj nimi w górę w kierunku pępka, jednocześnie uciskając drugą ręką kość łonową w dół. Jeśli zdołasz
odpowiednio długo stymulować lub masować to miejsce, punkt ten zacznie pęcznieć. Możesz być wtedy w stanie odczuwać
go pomiędzy swoimi palcami. Dla większości kobiet ta część procesu ich przebudzenia wymaga czułego dotyku partnera,
który szanuje delikatną naturę tego miejsca.
Po pierwszym wydaniu tej książki otrzymałam list od Roberta Svobody, pierwszego człowieka Zachodu,
który został absolwentem kolegium medycyny ajurwedyjskiej w Indiach. Jako student tantrycznej tradycji,
głęboko rozumiejąc jej zawiłości i subtelności, podkreślił, że zrównanie tantrycznej jogi tylko z radosnym
seksem, jak uczynili to Muirowie w swojej książce, oznacza brak zrozumienia i podawanie nieprawdziwych
informacji o tej dziedzinie. Choć traktuję pracę Muirów jako pomocną, nie chcę wprowadzać w błąd moich
czytelników, by myśleli, że książka ta stanowi prawdziwy obraz jogi tantrycznej. Aby uzyskać więcej
informacji na jej temat, zobacz: D. R. Brooks, The Secret of the Three Cities: An Introduction to Hindu Sakta
Tantrism (Chicago: University of Chicago Press, 1990).
7 Muir
i Muir, Tantra, s. 74.
8 Od tłum.: Instytut Boskiej Kobiecości – Przebudzonej Męskości.
9 G.
Ogden, Women Who Love Sex (New York: Pocket Books, 1994).
10 P. B. Doress-Worters i D. Laskin Siegal, Ourselves, Growing Older (New York: Simon & Schuster, 1987).
11 H.
B. van de Weil et al., Sexual Functioning Following Treatment of Cervical Cancer, European Journal of Gynecologic
Oncology, vol. 9 (1988), s. 275–81.
12 A.
Glatt, S. Zinner i W. McCormack, The Prevalence of Dyspareunia, Obstetrics and Gynecology, vol. 75, no. 3 (1990), s.
433–36.
13 A
View from Above: The Dangerous World of Wannabes, Time, November 25, 1991, s. 77.
14 Ibid.
15J. Shifren et al., Sexual Problems and Distress in United States Women: Prevalence and Correlates, Obstetrics and
Gynecology, vol. 112, no. 5 (2008), s. 970–78.
16 Od
tłum.: amerykańska kampania na rzecz zapobiegania nieplanowanej ciąży wśród nastolatków.
17 B. Albert et al., Freeze Frame: A Snapshot of America’s Teens, National Campaign to Prevent Teen Pregnancy
(September 2005), s. 21.
18 J.
C. Abma et al., Teenagers in the United States: Sexual Activity, Contraceptive Use, and Childbearing, 2002, Vital and
Health Statistics, series 23, no. 24 (2004).
19 S.
Harlap, K. Kost i J. D. Forrest, Preventing Pregnancy, Protecting Health: A New Look at Birth Control Choices in the
United States (New York: AGI, 1991).
20
Od red.: „Mary Tyler Moore Show” to amerykański sitcom stworzony przez Jamesa L. Brooksa i Allana Burnsa,
emitowany na antenie CBS w latach 1970–1977. Jego główną postacią jest niezamężna, niezależna i robiąca karierę kobieta,
co było rzadkością w amerykańskiej telewizji na początku lat 70. XX w. W 2013 r. Writers Guild of America w rankingu
101 najlepszych seriali telewizyjnych wszech czasów umieściło ten tytuł na 6 miejscu.
21 Od
red.: chodzi o piosenkę „Love is All Around”, której autorem i wykonawcą jest Sonny Curtis.
22
A. Nicholas et al., A Woman’s History of Vaginal Orgasm Is Discernible from Her Walk, Journal of Sexual Medicine,
vol. 5, no. 9 (2008), s. 2119–24.
23
M. Chia i M. Chia, Cultivating Female Sexual Energy: Healing Love Through the Tao (Huntington, NY: Healing Tao
Books, 1986), dostępna w: Healing Tao Books na www.healingtao.com/b06.html.
24 Kobiecy
zmysł zapachu jest bardziej wyostrzony niż męski. Zapach może przywołać cały strumień wspomnień, zarówno
pozytywnych, jak i negatywnych. Jest najdłużej zapamiętywanym bodźcem spośród wszystkich zmysłów. Pojedynczy
zapach wywołuje skojarzone z nim wspomnienia mocniej niż obraz, dźwięk czy dotyk. Ośrodek węchu znajduje się w
mózgu w obszarze, który jest ściśle związany z funkcją pamięci.
25
Częścią normalnego życia delfinów są intensywne zachowania seksualne każdego osobnika z wszystkimi pozostałymi.
Samiec delfina często owija swego penisa wokół dolnej części ciała samicy, bawiąc się – celem nie jest prokreacja, lecz po
prostu komunikacja. Samce delfinów czasami czynią podobnie, gdy komunikują się z ludźmi. Przydarzyło się to pewnego
razu mojej siostrze – opisała swoje spotkanie z delfinem jako ekstatyczne doświadczenie.
26 Od tłum.: w oryginale gra słów: I used to joke that my husband and I were in a same-sex marriage – the same sex over and
over again.
27 Od tłum.: ang. extended sexual orgasm.
28 Od red.: Ruth Westheimer (ur. 1928 r.), lepiej znana jako dr Ruth, to urodzona w Niemczech żydowska emigrantka, na
stałe mieszkająca w Stanach Zjednoczonych, która zasłynęła jako terapeuta seksualny, osobowość medialna, aktorka i
autorka książek. Jej kariera medialna rozpoczęła się w 1980 r. od audycji radiowej „Sexually Speaking”, która trwała do
1990 r. W latach 1984–1993 była gospodarzem co najmniej pięciu programów telewizyjnych. Jest autorką około 40 książek
o tematyce dotyczącej seksu i seksualności.
29 R. Eisler, Sacred Pleasure: Sex, Myth, and the Politics of the Body (San Francisco, CA: HarperSanFrancisco, 1995), s. 15.
30 National Geographic Channel, Totally Wild, May 25, 2005.
31 W.
Cutler i E. Genovese-Stone, Wellness in Women After 40 Years of Age: The Role of Sex Hormones and Pheromones,
Disease-A-Month, vol. 44, no. 9 (1998), s. 526.
32 A. Damasio, Brain Trust, Nature, vol. 435 (2005), s. 571–72.
33
Od red.: najbardziej niebezpieczna forma zażywania kokainy. Narkotyk w tej postaci występuje w formie drobnych
kryształków.
34 S.
R. Davis et al., Testosterone for Low Libido in Postmenopausal Women Not Taking Estrogen, New England Journal of
Medicine, vol. 359, no. 19 (2008), s. 2005–17.
35 B.
Berkeley, Foreskin: A Closer Look (Boston: Alyson Publications, 1993), s. 188.
36 J.
Lowndes Sevely, Eve’s Secrets: A New Theory of Female Sexuality (New York: Random House, 1987), s. 17; W. H.
Masters i V. E. Johnson, Human Sexual Response (Boston: Little, Brown, 1966), s. 46.
37 K.
O’Hara i J. O’Hara, The Effect of Male Circumcision on the Sexual Enjoyment of the Female Partner, British Journal
of Urology, vol. 83, suppl. 1 (1999), s. 79–84.
38
Barbara Walker twierdzi, że hebrajskie ewangelie określały Marię słowem mah, mylnie tłumaczonym jako dziewica. W
rzeczywistości oznaczało ono młodą kobietę. Zob. także: E. Harding, Women’s Mysteries, Ancient and Modern (New York:
Rider and Co., 1955).
ROZDZIAŁ 9.
ochwa znana jest w sanskrycie jako yoni, co oznacza „bramę życia”. Tworzą ją wszystkie
P części składające się na zewnętrzne genitalia żeńskie. Pochwa, srom i szyjka macicy, wrota
prowadzące ku życiu, powinny być uświęcone, a nie szkalowane, okaleczane czy uważane za
wstydliwe. W końcu jest to obszar ciała, w którym sieje się nasiona życia, a następnie zbiera
ich plony poprzez akt narodzin. Jest to także obszar kojarzony z najbardziej wysublimowaną
przyjemnością, jakiej kobieta jest w stanie doświadczyć.
Ponad 80% komórek układu odpornościowego człowieka znajduje się w błonie śluzowej,
która wyścieła otwory prowadzące do wnętrza ciała, w tym także srom, pochwę, szyjkę macicy
i okolice ujścia cewki moczowej. Dobrostan w tym obszarze zapewnia skuteczną ochronę
przeciw chorobom przenoszonym drogą płciową, m.in. AIDS. Zdrowie narządów płciowych
jest również niezbędne dla optymalnej płodności, seksu i wydalania. Pierwszym krokiem w tym
kierunku jest pełna miłości akceptacja tego obszaru ciała.
Utrzymuj dietę opartą na optymalnej ilości składników odżywczych (zob. rozdz. 17).
Przyjmuj farmaceutyczne suplementy multiwitaminowo-mineralne i przeciwutleniające.
Znajdź lekarza, który zna chelatację doustną33, schemat detoksykacji, który może być
bardzo skuteczny w oczyszczaniu ciała z toksycznych metali ciężkich, często włączanych
do szczepionek, takich jak aluminium i rtęć. (Szczególnie polecam Zeolite. Upewnij się, że
wybierasz markę, której skuteczność potwierdziły niezależne laboratoria. Stwierdziłam, że
Waiora jest jak dotąd najbardziej godną polecenia marką. Aby znaleźć pracownika służby
zdrowia, który jest zaznajomiony z takimi schematami detoksykacji, odwiedź stronę
internetową Institute for Functional Medicine34: www.functionalmedicine.org).
Zastosuj medycynę wibracyjną, na przykład postępuj zgodnie z protokołem stosowania
Boskiej Miłości [ang. Divine Love] opracowanym przez World Service Institute (zob.
www.worldserviceinstitute.org) lub pracuj z uzdrowicielem wibracyjnym (takim jak Deena
Spear, zob. www.singingwoods.org).
Zapobieganie HPV
Prezerwatywy. Chociaż prezerwatywy nie mogą zapobiec wszystkim przypadkom HPV,
ponieważ wirus może żyć w komórkach nieobjętych prezerwatywą, znacznie zmniejszają
ryzyko infekcji – nawet bardziej, niż wcześniej sądzono. Badanie przeprowadzone w University
of Washington w 2006 r. wykazało, że kobiety, których partnerzy zawsze używali
prezerwatywy, były o 70% rzadziej infekowane wirusem HPV, podczas gdy te, których
partnerzy używali prezerwatywy przez połowę czasu, zmniejszyły ryzyko o 50%35.
Dodatkowe środki zapobiegawcze. Wszelkie metody wzmacniające odporność pomogą
zapobiec infekcji i przeniesieniu wirusa HPV. Obejmują one zapewnienie optymalnego
poziomu witaminy D (zob. s. 366). Przestrzeganie wskazówek zawartych w programie
podstawowym optymalnej równowagi hormonalnej i zdrowej miednicy (zob. rozdz. 5) to
profilaktyka w najlepszym wydaniu. Sugestie dotyczące żywienia oraz medycyna energetyczna
również mogą być wykorzystywane w zapobieganiu HPV.
Opryszczka
Opryszczka to rodzaj infekcji wirusowej, który charakteryzuje się obecnością małych,
bolesnych pęcherzyków na sromie, w pochwie i szyjce macicy. Wirus opryszczki może także
wywoływać opryszczkę na ustach. Wirus opryszczki dzieli się na kilka typów. Typ 1 (HSV-1),
który wywołuje opryszczkę na wargach, zwykle występuje „powyżej pasa”, ale może także
powodować opryszczkę narządów płciowych. W rzeczywistości wirus opryszczki pospolitej
(HSV-1) jest obecnie główną przyczyną opryszczki narządów płciowych, szczególnie wśród
populacji w wieku studenckim, w której stosunki oralno-genitalne stanowią największy czynnik
ryzyka i prowadzą do ponad 80% nowych przypadków zakażeń narządów płciowych wirusem
HSV.
HSV-2 zwykle pojawia się „poniżej pasa” i jeszcze do niedawna był to najbardziej
powszechny wirus opryszczki narządów płciowych. Czasami HSV-2 pojawia się również
„powyżej pasa” i powoduje zapalenie warg i śluzówek jamy ustnej. Człowiek zarażony
opryszczką jest nosicielem wirusa do końca życia. Uśpiony (latentny) wirus rezyduje
w zainfekowanej tkance wokół warg (także sromowych) lub w nerwach rdzeniowych.
Co najmniej 45 milionów osób (co piąty nastolatek i co piąta osoba dorosła) w Stanach
Zjednoczonych chorowało na HSV narządów płciowych36. Wskaźnik wzrósł o 30% między
końcem lat 70. a początkiem 90. XX w. Zmniejszył się natomiast w ciągu ostatniej dekady.
Mimo to każdego roku dochodzi do 1 miliona nowych przypadków opryszczki narządów
płciowych. Infekcja HSV-2 narządów płciowych jest częstsza u kobiet. CDC informuje, że
prawie co czwarta kobieta ma HSV-2, podczas gdy u mężczyzn wskaźnik ten jest bliższy
proporcji 1 : 8. Może to wynikać z faktu, że przenoszenie wirusa z mężczyzny na kobietę jest
bardziej prawdopodobne niż odwrotnie.
Infekcje HSV-1 i HSV-2 objawiają się podobnie. Jednak częstotliwość uaktywniania się
opryszczki narządów płciowych jest dużo mniejsza w przypadku HSV-1, który rzadko nawraca
w ciągu roku od pierwszej infekcji37. W przeciwieństwie do HSV-1 typ 2 opryszczki (HSV-2)
może się objawiać przez wiele lat38. Jeżeli podejrzewasz, że możesz być zarażona, różnice co
do rokowania to dobry powód, żeby wykonać badanie krwi, które określi typ wirusa
opryszczki.
Objawy
Podobnie jak w przypadku HPV, u większości kobiet zarażonych opryszczką nigdy nie
wystąpią objawy. Dlatego też kobiety nie mają powodów, by podejrzewać obecność wirusa.
W badaniu z 1997 r. ustalono, że mniej niż 10% ludzi, u których testy wykazały obecność
opryszczki, wiedziało, że zostali zakażeni39. Wiele kobiet przypisuje łagodne objawy ze strony
narządów płciowych innej dolegliwości, na przykład drożdżakom lub podrażnieniom w wyniku
noszenia rajstop. Tymczasem jedno z badań, któremu poddano kobiety narażone na wysokie
ryzyko wystąpienia chorób wenerycznych, wykazało obecność wirusa u 47% badanych. Tylko
u połowy z nich kiedykolwiek wystąpiły objawy40. Aktywny wirus prowadzi do powstawania
charakterystycznych drobnych pęcherzyków na organach płciowych. Pierwszy epizod objawów
opryszczki (zwany opryszczką pierwotną) może być dotkliwie bolesny, powodować gorączkę,
ogólne osłabienie, powiększenie pachwinowych węzłów chłonnych, ból narządów płciowych,
a nawet trudności przy oddawaniu moczu na skutek bólu i zapalenia pęcherza oraz cewki
moczowej. Wirus opryszczki, wywołując tymczasowe porażenie nerwów ruchowych pęcherza,
może także powodować zatrzymanie moczu. Zjawisko to jest jednak rzadkie i ustępuje
samoistnie. Po wystąpieniu opryszczki pierwotnej objawy prawie nigdy nie pojawiają się już
w takim natężeniu, gdyż organizm wytwarza przeciwciała, które zwalczają opryszczkę.
Każdy następny nawrót opryszczki nazywa się opryszczką wtórną. Zwykle przed
wystąpieniem właściwej postaci opryszczki poczujesz swędzenie zainfekowanego obszaru.
Niektóre kobiety odczuwają także bóle nóg, gdyż wirus opryszczki znajduje się w nerwach
rdzeniowych, odpowiedzialnych zarówno za genitalia, jak i wewnętrzną część ud. Czynniki
natury emocjonalnej, takie jak depresja, niepokój czy wrogość, mogą sprzyjać namnażaniu się
wirusa opryszczki i prowadzić do chronicznego podrażnienia w obrębie pochwy41.
Opryszczka zwykle „wypala się” po kilku latach. Oznacza to, że przez 1–2 lata możesz mieć
nawroty i po tym okresie objawy zazwyczaj nie powracają. U jednej z moich pacjentek objawy
wystąpiły tylko raz. W trakcie choroby odkryła, że jej mąż ma romans. Rozwiodła się z nim.
Obecnie jest w innym związku, a objawy nigdy nie powróciły. Pomimo że styl jej życia
wskazuje na osłabienie odporności, gdyż nałogowo pali i jest pod wpływem stresu
wynikającego z nieustannych prób utrzymania wagi, to jednak jej układ immunologiczny nie
pozwala na uaktywnienie się wirusa. W przypadku tej kobiety układ odpornościowy przyczynił
się do remisji opryszczki w okolicy narządów płciowych – kolejny dowód na to, że dobra
relacja z partnerem zwiększa odporność w tym obszarze.
Rozpoznanie
Ze względu na wysoki odsetek kobiet (oraz mężczyzn), które nie wiedzą, że są nosicielkami
opryszczki, najdokładniejszym sposobem diagnozy jest badanie krwi. Dostępne są nowe testy
serologiczne, które wykrywają glikoproteiny specyficzne dla dwóch różnych szczepów
opryszczki: HSV-1 i HSV-2. Upewnij się, że wykonujesz test na obecność glikoprotein, gdyż
starsze, mniej dokładne testy, które nie opierały się na ich obecności, nie dają precyzyjnych
wyników. W gabinecie lekarskim można wykonać test na podstawie krwi pobranej z palca,
o nazwie biokit HSV-2. Można także pobrać inne próbki na obecność glikoprotein i wysłać je
do badania w laboratorium. (Aby uzyskać więcej informacji na temat testów wykrywających
opryszczkę, odwiedź stronę www.herpesdiagnosis.com/blood.html).
Jeżeli masz aktywną opryszczkę lub opryszczka pojawiła się u ciebie po raz pierwszy,
pracownik służby zdrowia może pobrać do analizy materiał ze zmian chorobowych. Materiał
można pobrać do analizy także wtedy, gdy nie występują u ciebie żadne objawy, ale chcesz
wiedzieć, czy jesteś nosicielką wirusa. Jednak jeden negatywny test w danym dniu nie
gwarantuje, że nie staniesz się nosicielką wirusa w innym czasie.
Opryszczka: sprawy budzące niepokój
Jak się zaraziłam? Czy mogę zarazić kogoś innego? Jak zminimalizować szansę nawrotu?
Odpowiedź na pierwsze pytanie jest taka sama jak w przypadku HPV: wirus może pozostawać
uśpiony przez lata. Opryszczka może wystąpić u kogoś, kto „złapał” wirusa 20 lub więcej lat
temu! Widziałam objawy opryszczki pierwotnej u 85-letnich kobiet, które od 20 lat były
wdowami i żyły w celibacie.
Większość przypadków przeniesienia wirusa HSV drogą płciową zdarza się wśród ludzi,
u których wirus pozostaje nierozpoznany i reaktywuje się bezobjawowo. Ostatnie badania
wykazały, że praktycznie wszystkie osoby seropozytywne w kierunku HSV-2 rozsiewają
wirusa okresowo z powierzchni błon śluzowych, zwykle przez kontakt seksualny lub kontakt
oralno-genitalny42. W odpowiedzi na drugie pytanie ogólnie zaleca się, aby ludzie z opryszczką
używali prezerwatyw, dzięki czemu mogą zmniejszyć ryzyko zarażenia kogoś innego.
Z reguły objawowe manifestacje opryszczki są związane z: lękiem i depresją, brakiem snu,
nadmiernym wysiłkiem i mikrootarciami pochwy w wyniku stosunków seksualnych. Te
nawroty można ograniczyć, a nawet wyeliminować, stosując opisane poniżej porady, które
dotyczą diety i ziół. Emocjonalne konsekwencje diagnozy opryszczki są zwykle znacznie
bardziej niepokojące niż faktyczna infekcja. Przydatne rady znajdziesz na stronie
www.datingwithherpes.org.
Jakie jest ryzyko związane z opryszczką w trakcie ciąży? Opryszczka noworodków jest
najgroźniejszą komplikacją opryszczki narządów płciowych. Powoduje ją kontakt fizyczny
noworodka z zakażonymi wydzielinami z narządów płciowych matki w trakcie porodu.
Opryszczka nie stanowi żadnego zagrożenia dla płodu, chyba że kobieta zarazi się nią podczas
ciąży, a ilość wirusa we krwi osiągnie wystarczająco wysoki poziom (nastąpi wiremia)
i przeniknie on przez łożysko, infekując płód. Zakażenie opryszczką w ciągu czterech ostatnich
miesięcy ciąży wiąże się z największym ryzykiem zakażenia noworodka wirusem, gdyż
organizm matki nie ma czasu na wytworzenie zwalczających go przeciwciał.
Chociaż nie wiadomo, ile dzieci ma styczność z wirusem opryszczki w trakcie porodu,
wiemy, że do zakażenia noworodka wirusem dochodzi w przypadku 1 : 3200 żywych urodzeń –
w przybliżeniu 1500 przypadków rocznie w Stanach Zjednoczonych43.
Wiedza o tym, że rocznie w Stanach Zjednoczonych rodzi się nieco ponad 4 miliony dzieci,
pomaga zrozumieć, jak rzadko zdarza się zarażenie noworodka opryszczką. Ponadto, biorąc
pod uwagę liczbę rodzących kobiet, które mają nierozpoznaną opryszczkę, można wyraźnie
dostrzec, że układ immunologiczny matek niemal zawsze chroni dziecko. Problem polega na
tym, że gdy noworodek zarazi się wirusem opryszczki, w 50% przypadków może to prowadzić
do opryszczki w postaci rozsianej lub zakażenia ośrodkowego układu nerwowego; 30% spośród
tych dzieci umrze, a ponad 40% będzie miało jakiegoś rodzaju długoterminowe zaburzenia
natury neurologicznej. Dlatego też tak ważne jest, by zrobić wszystko, co w naszej mocy, aby
zminimalizować ryzyko zarażenia dziecka opryszczką w trakcie porodu. Z tego powodu
kobiety z aktywnymi zmianami opryszczki niemal zawsze poddają się cesarskiemu cięciu – to
decyzja, która w moim mniemaniu powinna być częściej kwestionowana (zob. poniżej).
Jeśli jesteś w ciąży lub planujesz zajście w ciążę. Jeśli myślisz o zajściu w ciążę, powinnaś
wraz z partnerem przebadać się na obecność wirusa opryszczki (około 2% kobiet zaraża się
w trakcie ciąży). Jeżeli jesteś zdrowa, ale twój partner jest seropozytywny, w trakcie stosunków
płciowych możecie używać prezerwatyw, a w trakcie seksu oralnego lateksowej chusteczki
[ang. rubber dam], by zapobiec przeniesieniu wirusa drogą płciową.
W trakcie ciąży dobrze się odżywiaj i dbaj o zdrowie. W mojej opinii zamartwianie się
w ciąży, że w czasie porodu możesz mieć nawrót choroby, zwiększa prawdopodobieństwo, że
opryszczka rzeczywiście się aktywuje.
Stosuj się do opisanych w tym rozdziale wskazówek na temat leczenia, takich jak
przyjmowanie suplementów w postaci czosnku i dobrych multiwitamin, by nie dopuścić do
nawrotu choroby.
Uwaga: leki przeciwwirusowe, takie jak walacyklowir i acyklowir (zob. poniżej), można
stosować w trakcie ciąży w przypadku kobiet, u których występują poważne lub nawracające
objawy. Nie stwierdzono żadnych znaczących skutków ubocznych u noworodków, które miały
styczność z lekiem44.
Opryszczka nie musi oznaczać cesarskiego cięcia. Jeśli w przeszłości miałaś opryszczkę,
ale nie masz żadnych czynnych zmian w trakcie porodu, możesz bezpiecznie rodzić drogą
naturalną. Jednym z głównych obszarów, przez który wirus przenika do noworodka, jest skóra.
Każda procedura, która uszkadza skórę dziecka, zwiększa ryzyko przeniesienia wirusa. Badania
wykazują, że pośród dzieci zakażonych wirusem w trakcie porodu 10% rodziło się z użyciem
elektrody umieszczonej na skórze głowy płodu [ang. fetal scalp electrode], wyciągu
próżniowego lub kleszczy, a tylko 2% rodziło się bez żadnych inwazyjnych procedur
położniczych45.
Ze względu na niskie ryzyko przeniesienia wirusa na dziecko nawet w przypadku kobiet
seropozytywnych w kierunku HSV-2, u których występują aktywne zmiany, niektórzy eksperci
sugerują, że mogą one rodzić drogą naturalną46. Zgadzam się z tym. Ponadto, gdy już jesteś
zarażona opryszczką, twoje ciało wytwarza przeciwciała zwalczające wirusa, które przenikają
przez łożysko i chronią dziecko. Pomimo istnienia na to dowodów obecnie w większości
szpitali standardową praktyką stosowaną w przypadku rodzących kobiet z aktywnymi
zmianami opryszczki jest cesarskie cięcie. Wynika to głównie ze strachu przed sporami
sądowymi.
Leczenie
Leki. Dostępnych jest wiele leków antywirusowych, które zwalczają opryszczkę (na przykład
acyklowir [Zovirax] i walacyklowir [Valtrex]). Acyklowir występuje zarówno w postaci
tabletek, jak i maści. Niektóre kobiety stosują go długoterminowo (2–3 lata). Przyjmowany
doustnie działa w ciele jak antybiotyk. Wirus dezaktywuje się w ciągu 24 godzin od wzięcia
tabletki. W przypadku maści stosowanej miejscowo na zmiany na efekty trzeba czekać dłużej.
Leki przeciwwirusowe można kupić jedynie za okazaniem recepty.
Chociaż leki mogą być bardzo pomocne w leczeniu opryszczki pierwotnej, niepokoi mnie ich
długoterminowe stosowanie, gdyż może ono prowadzić do powstawania odpornych szczepów
wirusów, które będą jeszcze silniejsze i trudniejsze do wyleczenia. Stało się tak w przypadku
innych chorobotwórczych mikroorganizmów, przeciw którym w ciągu ostatnich 50 lat lekarze
przepisywali antybiotyki i leki przeciwwirusowe. Trwająca obecnie walka z lekoopornymi
szczepami gruźlicy, zapalenia płuc i gronkowca jest wynikiem rutynowego przepisywania
antybiotyków lub leków antywirusowych, które lekarze, nie szukając alternatywnych sposobów
wspierania zdolności układu immunologicznego do walki z bakteriami, zalecali nawet
w przypadkach, gdy było to zbędne. Dlatego też preferuję metody, które wzmacniają wrodzoną
umiejętność ciała kobiety do kontrolowania wirusa.
Dieta i zioła. Czosnek jest bardzo skutecznym sposobem leczenia nawrotów opryszczki i nie
ma żadnych znanych skutków ubocznych. Działa także w przypadku opryszczki wargowej.
Wykazuje wiele właściwości przeciwwirusowych, antybakteryjnych i przeciwgrzybiczych47.
Kobietom z nawracającymi objawami opryszczki zalecam, aby w momencie, gdy pojawi się
znajome swędzenie, sygnalizujące, że za chwilę wystąpi opryszczka, bezzwłocznie przyjęły 12
kapsułek z bezzapachowym czosnkiem (dostępne w sklepach ze zdrową żywnością)48.
Następnie przez kolejne 3 dni należy przyjmować 3 kapsułki co 4 godziny w ciągu dnia.
Niemal zawsze wstrzymuje to objawy opryszczki. Przyjmuj bezzapachowy czosnek, gdyż
dzięki temu unikniesz nieprzyjemnego zapachu z ust, który jest jedyną wadą jego stosowania.
Zwykle zalecam preparaty, które zawierają allicynę (jak Garlitrin 4000 i Kyolic, powszechnie
dostępne w większości sklepów ze zdrową żywnością).
W przypadku kobiet z wywiadem opryszczki, które planują ciążę lub są w ciąży, zalecam
przyjmowanie 2 kapsułek czosnku dziennie. W okresie zwiększonego stresu dawkę można
zwiększyć do 6–8 kapsułek dziennie. Z mojego doświadczenia klinicznego wynika, że u kobiet,
które stosują się do powyższych zaleceń, objawy opryszczki nie występują.
Pozostałe metody leczenia. Medavir to opatentowany, dostępny bez recepty żel do
stosowania miejscowego. Zawiera związki cynku, które mają dobrze udokumentowane
właściwości antywirusowe i antybakteryjne. Jest stosowany w momencie pojawienia się
jakichkolwiek objawów. W badaniach klinicznych większość użytkowniczek była w stanie
zapobiec powstawaniu ran, a jeśli do nich doszło, rany leczyły się o 50% szybciej i były
znacznie łagodniejsze niż zwykle49. Regularne stosowanie również zmniejsza częstość
nawrotów. Przydaje się także w przypadku półpaśca (rodzaj nawrotu ospy wietrznej). Więcej
informacji znajduje się na stronie www.medavir.com.
Badania naukowe dowiodły, że ekstrakt z melisy (Melissa officinalis) także wykazuje
właściwości antywirusowe. Zapobiega on powstawaniu pęcherzyków, a stosowany
w momencie wystąpienia objawów przyspiesza proces gojenia50. Ekstrakt z melisy w formie
kremu, pod nazwą Herpalieve, można nabyć w sklepach ze zdrową żywnością. Należy go
aplikować na zainfekowany obszar 2–4 razy dziennie przez 5–10 dni.
Olejek z australijskiego drzewa herbacianego można stosować bezpośrednio na obszar,
w którym czujesz mrowienie, tuż przed wystąpieniem opryszczki, używając w tym celu
patyczków higienicznych lub palca. W większości przypadków takie miejscowe leczenie
zapobiegnie wystąpieniu objawów51.
I wreszcie pomocna jest zmiana podejścia. Opryszczka i kłykciny kończyste to nic strasznego.
W większości przypadków układ immunologiczny sam sobie z nimi radzi. Wirus nie wyrządza
też żadnej krzywdy ani tobie, ani innym ludziom. Jedynym problemem jest twoje nastawienie.
Jeśli zaraziłaś się wirusem i postrzegasz siebie jako złą lub naznaczoną, możesz się z tego
„wyleczyć”, afirmując pozytywne aspekty swoich narządów płciowych i seksualności (zob.
afirmację Louise Hay na s. 285). Poniżej znajdziesz przykład jednej z czytelniczek mojego
biuletynu, która zastosowała się do moich rad, a następnie uzdrowiła z opryszczki jednocześnie
i umysł, i ciało. Oto jej historia:
„Pięć lat temu rozwiodłam się po 23 latach monogamicznego małżeństwa. Na pierwszą
randkę poszłam dopiero po 4 latach. Wreszcie znalazłam mężczyznę, który mi się spodobał.
Zanim rozpoczęliśmy współżycie, oboje przebadaliśmy się na obecność wirusa HIV. Żadne
z nas nie miało w przeszłości innych chorób, więc zdecydowaliśmy się na seks. Cudownie
było znów kochać się z kimś, kogo darzyłam uczuciem i komu ufałam. Jednak 4 dni później
wystąpiły u mnie objawy opryszczki. Na początku byłam przerażona. Czułam się jak
idiotka. Jak mogłam do tego dopuścić? Mój kochanek także czuł się źle z tym, że to «przez
niego zachorowałam». Wtedy przeczytałam Pani książkę i uświadomiłam sobie, że takie
podejście i wstyd ani trochę nie wspomagały mojej odporności. Zastosowałam się więc do
Pani wskazówek. Zaczęłam się lepiej odżywiać. Codziennie przyjmowałam również
odpowiednie witaminy. Zaczęłam afirmować własną seksualność. Uświadomiłam sobie, że
nie zrobiłam nic złego. Nie byłam zła ani naznaczona – mój kochanek też nie. Po około 10
dniach objawy opryszczki zniknęły. Obecnie seks dostarcza mi o wiele większej
przyjemności niż kiedykolwiek wcześniej. Znalazłam mężczyznę, któremu naprawdę
zależy, który jest wspaniałym kochankiem i codziennie potwierdza moje piękno
i atrakcyjność. Proszę mi wierzyć, opryszczka była niską ceną. Jestem pewna, że nie wróci,
gdyż teraz czuję się o wiele lepiej z moimi narządami płciowymi i seksualnością niż
kiedykolwiek wcześniej!”
Brawo dla mojej czytelniczki za odważną zmianę sytuacji, która sieje spustoszenie wśród tak
wielu kobiet. Mam wielką nadzieję, że rzeczywiście objawy opryszczki nigdy już u niej nie
wystąpią! Jeśli jednak powrócą, będzie wiedziała, co z tym zrobić.
Kobiety w wieku 21–29 lat. Pierwsze badanie przesiewowe w kierunku raka szyjki
macicy (wymaz lub cytologia płynna, na przykład badanie ThinPrep) powinno się mieć
w wieku 21 lat, bez względu na to, kiedy zaczyna się uprawiać seks. Następnie kobiety
powinny co 2 lata poddawać się kolejnym badaniom aż do ukończenia 30. roku życia.
(Stare wytyczne, dla kontrastu, wymagały corocznych badań przesiewowych). Należy
zauważyć, że test DNA na obecność HPV nie jest zalecany u kobiet poniżej 30. roku
życia, ponieważ wszelkie zmiany HPV w obrębie szyjki macicy na ogół same ustępują
przed ukończeniem 30 lat.
Kobiety w wieku 30–65/70 lat. Kobiety, które miały 3 kolejne negatywne badania
przesiewowe w kierunku raka szyjki macicy, mogą przeprowadzać kolejne badania co 3
lata (zamiast, jak zalecano wcześniej, co 2–3 lata).
Kobiety w wieku powyżej 65/70 lat. Kobiety z 3 lub więcej kolejnymi negatywnymi
wynikami cytologii oraz brakiem nieprawidłowych wyników testów w ciągu ostatnich
10 lat mogą zaprzestać badań przesiewowych w kierunku raka szyjki macicy.
Wyjątkowe przypadki. (1) Kobiety w każdym wieku z obniżoną odpornością,
nosicielki wirusa HIV lub te, które w łonie matki były narażone na DES, powinny co
roku wykonywać badanie cytologiczne. (2) Większość kobiet, które nie miały
nieprawidłowych wyników cytologii, ale z innej przyczyny przeszły histerektomię
z usunięciem szyjki macicy, nie musi wykonywać rutynowego badania cytologicznego.
Jednak kobiety po histerektomii, które w przeszłości miały nieprawidłowe wymazy
cytologiczne (klasyfikowane jako CIN 2 lub 3), powinny co roku wykonywać badanie
cytologiczne do momentu, aż 3 kolejne wyniki będą ujemne; wtedy mogą zaprzestać
wykonywania badań.
ACOG nadal zaleca kobietom coroczne badania ginekologiczne nawet w latach, w których
nie sugeruje się przeprowadzania badań cytologicznych. Ponadto bardzo ważne jest, aby
kobiety, które otrzymały szczepionkę przeciwko HPV, również stosowały się do tych samych
wytycznych co nieszczepione kobiety, ponieważ szczepionka przeciwko wirusowi HPV nie
chroni przed wszystkimi odmianami HPV, a kobiety, które ją otrzymały, wciąż mogą
zachorować na raka szyjki macicy (zob. omówienie szczepionki przeciw HPV, s. 285).
Wcześniej ACOG zalecało, aby badania przesiewowe w kierunku raka szyjki macicy
rozpoczęły się 3 lata po tym, jak kobieta po raz pierwszy zaczęła współżyć seksualnie, lub
w wieku 21 lat, w zależności od tego, który warunek nastąpi wcześniej. Jednak statystyki
pokazują, że kobiety w wieku poniżej 21 lat rzadko chorują na raka szyjki macicy. Jeśli jednak
są aktywne seksualnie, wskaźnik infekcji HPV i dysplazji dla ich grupy wiekowej jest wysoki.
Liczne badania wykazały, że kobiety, które stosują procedurę LEEP w leczeniu dysplazji, mają
większe prawdopodobieństwo przedwczesnego porodu. (Nie tylko cytologia nie jest potrzebna
w tej grupie wiekowej, ale również przesadą jest LEEP, ponieważ układ odpornościowy
zazwyczaj usuwa 90% zakażeń HPV w ciągu 1–2 lat). Najistotniejsze jest to, że z powodu
dysplazji pojawiającej się w badaniach cytologicznych młode kobiety były nadmiernie leczone,
co potencjalnie może zagrażać zdrowiu ich przyszłych dzieci. Pochwalam te zmiany i zgadzam
się z nimi.
Zalecam coroczne badanie cytologiczne, jeśli:
Czy można polegać na badaniu cytologicznym? Żadne badanie nie daje 100-procentowej
pewności. Z cytologią jest podobnie. Badania wykazują, że współczynnik wyników fałszywie
ujemnych wynosi 5–50%, w zależności od lekarza i laboratorium. Zdarza się, że pomimo
obecności nieprawidłowych komórek wynik badania jest ujemny. Około 2/3 fałszywie
ujemnych wyników powstaje na skutek błędów popełnionych przez pracownika służby zdrowia
w trakcie pobierania komórek (tzw. błąd próbkowania). Około 1/3 fałszywie ujemnych
wyników wiąże się z błędem laboratoryjnym. Czasami nieprawidłowe komórki szyjki macicy
znajdują się w obszarze, do którego nie da się dotrzeć podczas badania cytologicznego. Jak
widać, nawet w idealnych warunkach, gdy wszystko jest wykonane doskonale, w rutynowym
badaniu cytologicznym nie da się rozpoznać niektórych przypadków raka szyjki macicy we
wczesnym stadium.
Co zrobić, jeśli wynik badania cytologicznego nie jest ujemny? Czasami wynik badania
cytologicznego może cię przerazić lub być dla ciebie niezrozumiały. Poniżej przedstawiam
główne kategorie wyników badań cytologicznych oraz wyjaśniam, jak należy się do nich
odnieść.
Jeżeli masz stwierdzony stan zapalny, a lekarz znajdzie jego przyczynę, wylecz się i powtórz
badanie cytologiczne. ASCUS spowodowany zmianami atroficznymi u kobiet po menopauzie
zniknie dzięki miejscowej terapii estrogenowej lub środkom, które odżywiają i odbudowują
błonę śluzową pochwy. Okazuje się, że Remifemin, ekstrakt z pluskwicy groniastej, pogrubia
tkankę pochwy w ciągu 4–6 tygodni; to dobry wybór w przypadku kobiet, które muszą
unikać estrogenu. Kolejnym dobrym rozwiązaniem jest estriol. (Zob. rozdz. 14).
ogranicz spożywanie białego cukru oraz produktów z białej mąki i zacznij się zdrowo
odżywiać,
regularnie pij sok żurawinowy lub przyjmuj suplement żurawinowy,
zacznij przyjmować dobry suplement wielowitaminowo-mineralny,
zaraz po stosunku płciowym przyjmij 1–2 g (1000–2000 mg) witaminy C; dzień później
przyjmij podobną dawkę,
przyjmuj dobry probiotyk dzień przed stosunkiem, w dzień stosunku oraz dzień po.
Leczenie
Wzmacnianie mięśni dna miednicy. Podstawową metodą leczenia wysiłkowego nietrzymania
moczu jest wzmacnianie mięśni dna miednicy za pomocą ćwiczeń Kegla. Wzmacnianie tych
mięśni powinno należeć do codziennej dbałości o zdrowie każdej kobiety, zwłaszcza jeśli ma
ona skłonność do SUI. Silne i elastyczne mięśnie dna miednicy ułatwiają cewce moczowej
wstrzymywanie moczu podczas wykonywania czynności, które zwiększają ciśnienie w jamie
brzusznej.
Niestety, ogromnej liczby kobiet, którym zalecono ćwiczenia Kegla, nie poinstruowano, jak je
wykonywać prawidłowo, dlatego tak wiele z nich (oraz ich lekarzy) nie wierzy w ich
skuteczność. Stwierdzono, że w przypadku 75% kobiet prawidłowo i systematycznie
wykonywane ćwiczenia Kegla pomagają pokonać problem wysiłkowego nietrzymania moczu97.
Ćwiczenia Kegla angażują mięsień łonowo-guziczny (PC) – ten sam, który zatrzymuje strumień
moczu. (Zob. fragment poświęcony ćwiczeniom Kegla w rozdz. 8).
Jeżeli zaciskając mięśnie w okolicy pochwy, jednocześnie napinasz mięśnie miednicy, ud czy
pośladków, ćwiczenia Kegla nie przyniosą oczekiwanych rezultatów. Tak naprawdę
nieprawidłowo wykonywane ćwiczenia zwiększają ciśnienie w jamie brzusznej, co jedynie
pogłębia problem. Jeśli chcesz się upewnić, czy poprawnie wykonujesz ćwiczenia, włóż do
pochwy dwa palce, delikatnie je rozsuń i napnij mięśnie pochwy – powinnaś czuć, jak mięśnie
zaciskają się wokół palców. Jedynie te mięśnie powinny być napięte. Jeśli chcesz się upewnić,
że podczas zaciskania mięśni pochwy nie spinasz mięśni brzucha, połóż drugą rękę na
podbrzuszu, sprawdzając, czy mięśnie brzucha są w pełni rozluźnione. Prawidłowego
wykonywania ćwiczeń Kegla można się także nauczyć, korzystając z dostępnych nagrań audio
i video.
Oprócz ćwiczeń Kegla istnieją inne sposoby wzmocnienia mięśni dna miednicy. Jedna
z metod, wywodząca się ze starożytnych chińskich praktyk, polega na tym, że 2 razy dziennie
wkłada się do pochwy ciężarek w kształcie stożka i utrzymuje się go tak przez kilka minut (zob.
„Źródła”). Zacznij od najlżejszego stożka, który możesz łatwo utrzymać w pochwie przez
minutę, a potem wydłużaj czas do 5 minut. Następnie stopniowo zacznij używać coraz
cięższych stożków, by w końcu ćwiczyć jedynie w celu zachowania sprawności mięśni.
Trzymanie ciężarka w pochwie angażuje, a tym samym wzmacnia, właściwe mięśnie, dzięki
czemu nie musisz się zastanawiać, czy prawidłowo wykonujesz ćwiczenia Kegla. Stożki
spełniają swoje zadanie jedynie wtedy, gdy wysiłkowemu nietrzymaniu moczu nie towarzyszą
inne czynniki (takie jak infekcje, skutki stosowania leków moczopędnych czy spożycie
kofeiny).
Przez Internet możesz także nabyć KegelMaster 2000, urządzenie do ćwiczeń Kegla (zob.
www.kegeltoner.com). Urządzenie ma 15 różnych poziomów oporu, więc w miarę
wzmacniania mięśni możesz go zwiększać. Polecam również Feminine Personal Trainer (FPT),
ciężarek dopochwowy wykonany z nierdzewnej stali, który pozwala kobietom znacznie
wzmocnić mięśnie dna miednicy podczas 10-minutowego treningu wysiłkowego. Dołączone są
do niego doskonałe video oraz przewodnik. (Dostępne w As We Change: 800-203-5584,
www.aswechange.com). W celu osiągnięcia jak najlepszych rezultatów wzmacniania
i uzdrawiania mięśni dna miednicy zalecam pracę z fizjoterapeutą, który specjalizuje się
w rehabilitacji dna miednicy.
Chociaż wzmacnianie dna miednicy nie wyleczy każdego typu nietrzymania moczu, zawsze
warto od tego zacząć, zanim zdecydujesz się na zabieg czy leki. Wzmacnianie mięśni dna
miednicy nie tylko zapobiega wysiłkowemu nietrzymaniu moczu czy też je leczy, ale także
poprawia napływ krwi do miednicy, zwiększając odporność na choroby, takie jak zakażenie
układu moczowego. Ułatwia również osiąganie orgazmu oraz poprawia nawilżenie pochwy
podczas seksu. Jeżeli wykonujesz ćwiczenia prawidłowo, możesz to robić zawsze i wszędzie,
gdyż nikt się o tym nie dowie. Nie masz nic do stracenia, a możesz wiele zyskać.
Dieta. Wiele kobiet doświadcza wysiłkowego nietrzymania moczu jedynie przy zwiększonej
ilości wydalanego moczu, szczególnie po wypiciu kawy czy herbaty. Diuretykiem jest nawet
bezkofeinowa kawa. Podobnie działa zimna pogoda (rano nigdy nie piję kawy, jeśli mam
zamiar jeździć na nartach, gdyż co drugi zjazd musiałabym wracać do hotelu). U wielu kobiet
ilość wydalanego moczu zwiększa się podczas pierwszego dnia miesiączki, gdyż ciało pozbywa
się płynów gromadzących się w organizmie przed menstruacją. W takich okolicznościach, gdy
pęcherz jest zawsze pełny, pogłębia się problem wysiłkowego nietrzymania moczu. Ponadto
kawa podrażnia pęcherz. „Wyleczyłam” kilka przypadków wysiłkowego nietrzymania moczu,
jedynie prosząc pacjentkę, żeby przestała pić kawę! Pomaga także redukcja nadmiernej ilości
tkanki tłuszczowej. (Zob. rozdz. 17).
Hormony. Niektóre kobiety ze względów hormonalnych zaczynają doświadczać
wysiłkowego nietrzymania moczu po menopauzie z tego samego powodu, dla którego czasem
doświadczają UTI – ścieńczenia wrażliwej na estrogen okolicy zewnętrznego ujścia cewki
moczowej (zob. fragment na temat hormonów i UTI). Jeśli tak jest w twoim przypadku, możesz
przywrócić gęstość tkanki cewki moczowej i odzyskać kontrolę nad trzymaniem moczu,
aplikując odrobinę kremu estrogenowego najpierw codziennie przez tydzień, a następnie 1–2
razy w tygodniu. W tym celu przepisuję krem zawierający 0,5 mg estriolu, gdyż
w przeciwieństwie do innych kremów estrogenowych (jak Premarin) ten rodzaj estrogenu jest
bardzo skuteczny miejscowo i ma niewielki wpływ na całość organizmu. Oznacza to, że nawet
jeśli masz raka piersi lub innego raka, który reaguje na poziom estrogenu, możesz bezpiecznie
stosować krem dopochwowy zawierający estriol w celu przywrócenia gęstości tkanki pochwy
i cewki moczowej. Krem dopochwowy z estriolem jest dostępny za okazaniem recepty
w każdej aptece leków recepturowych, która ma dostęp do naturalnych hormonów (ze „Źródeł”
dowiesz się, jak znaleźć tego typu aptekę). Zalecana dawka to 1 g (1/4 łyżeczki) raz dziennie
przez tydzień; następnie 2–3 razy w tygodniu w zależności od potrzeb.
Pessarium i wkładki kontrolujące oddawanie moczu. W przypadku łagodnej postaci
wysiłkowego nietrzymania moczu często pomaga noszenie tamponu, gdyż uciska on ściany
pochwy, ściskając cewkę moczową. W jednym z badań 86% kobiet z łagodną postacią
wysiłkowego nietrzymania moczu nie popuściło moczu, jeśli stosowały podczas ćwiczeń
tampon. Jednak tampon przyniósł oczekiwane rezultaty jedynie w przypadku 29% kobiet,
u których dolegliwości stanowiły poważny problem. Jeżeli używasz tamponów, pamiętaj, by
zmieniać je regularnie, w celu uniknięcia wstrząsu toksycznego; nie pozostawiaj w pochwie
jednego tamponu przez cały dzień.
Pessaria, plastikowe lub gumowe krążki dopochwowe, które pomagają kobietom
z problemem wypadania macicy, mogą być z powodzeniem stosowane przez kobiety cierpiące
na wysiłkowe nietrzymanie moczu. Niestety wielu lekarzy nigdy się o nich nie uczyło i dlatego
pacjentki mogą się nawet nie dowiedzieć o tego typu rozwiązaniu.
Specjalnie zaprojektowane „pessaria na nietrzymanie moczu” unoszą szyję pęcherza,
przywracając jego prawidłowe nachylenie i umożliwiając prawidłowe trzymanie moczu. Ta
metoda działa w przypadku kobiet, które nie kwalifikują się do zabiegu, okresowo cierpią na
nietrzymanie moczu lub którym zabieg nie pomógł98.
FemSoft Insert (produkowany przez firmę Rochester Medical Products), nowy produkt, który
można nabyć za okazaniem recepty, to silikonowa rurka otoczona rękawem wypełnionym
płynem, którą umieszcza się w cewce moczowej. Rękaw tworzy uszczelkę na szyi pęcherza
i zapobiega wyciekaniu moczu. Po oddaniu moczu należy ją wymienić. (By dowiedzieć się
więcej, skontaktuj się z Rochester Medical pod numerem 800-243-3315, 507-533-9600 lub
wejdź na stronę www.1800femsoft.com).
Zabieg. Chirurgiczne metody radzenia sobie z wysiłkowym nietrzymaniem moczu są zwykle
bardzo skuteczne. Poszukaj chirurga specjalizującego się w uroginekologii. Innym doskonałym
rozwiązaniem w przypadku niektórych kobiet jest wstrzyknięcie do cewki moczowej teflonu
lub kolagenu.
(Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej na temat nietrzymania moczu, skontaktuj się z National
Association for Continence, dzwoniąc pod 800-BLADDER, lub odwiedź stronę www.nafc.org).
Bez względu na twój obecny stosunek do tego obszaru ciała wiedz, że każda z nas
odziedziczyła skutki wielu lat milczenia i błędnych informacji na temat narządów płciowych
i układu moczowego. Jedynym sposobem, w jaki możemy wyjść poza dziedzictwo wstydu, jest
mówienie o naszych potrzebach, zdobywanie wiedzy i odzyskiwanie zdrowego stosunku do
narządów płciowych. W miarę jak każda z nas słucha tych obszarów i odzyskuje ich mądrość,
odkrywamy, że te części ciała, podobnie jak wszystkie pozostałe, cudownie reagują na
ofiarowane im troskę, współczucie i szacunek.
1 Zob.: Body Shop Team, Mamamoto: A Celebration (New York: Viking, 1992), s. 78.
2
T. R. Nansel et al., The Association of Psychosocial Stress and Bacterial Vaginosis in a Longitudinal Cohort, American
Journal of Obstetrics and Gynecology, vol. 194, no. 2 (2006), s. 381–86.
3 R.J. Hafner, S. L. Stanton i J. Guy, A Psychiatric Study of Women with Urgency and Urge Incontinence, British Journal of
Urology, vol. 49 (1977), s. 211–14; L. R. Staub, H. S. Ripley i S. Wolf, Disturbance of Bladder Function Associated with
Emotional States, Journal of the American Medical Association, vol. 141 (1949), s. 1139.
4 A. J. Macaulay et al., Psychological Aspects of 211 Female Patients Attending a Urodynamic Unit, Journal of
Psychosomatic Research, vol. 31, no. 1 (1991), s. 1–10; D. L. P. Rees i N. Farhoumand, Psychiatric Aspects of Recurrent
Cystitis in Women, British Journal of Urology, vol. 49 (1977), s. 651–58.
5
M. Tarlau i M. A. Smalheiser, Personality Patterns in Patients with Malignant Tumors of the Breast and Cervix,
Psychosomatic Medicine, vol. 13 (1951), s. 117. U kobiet z rakiem szyjki macicy charakterystyczne było wczesne
odrzucenie; z powodu śmierci lub odejścia ojca pacjentki dorastały w domach pozbawionych męskiego wzorca.
6 J. H. Stephenson i W. Grace, Life Stress and Cancer of the Cervix, Psychosomatic Medicine, vol. 14, no. 4 (1954), s. 287–
94.
7
A. Schmale i H. Iker, Psychological Setting of Uterine Cervical Cancer, Annals of the New York Academy of Sciences,
vol. 125 (1966), s. 807–13.
8
M. H. Antoni i K. Goodkin, Host Moderator Variables in the Promotion of Cervical Neoplasia: I. Personality Facets,
Journal of Psychosomatic Research, vol. 32, no. 3 (1988), s. 327–28.
9
K. Goodkin et al., Stress and Hopelessness in the Promotion of Cervical Intraneoplasia to Invasive Squamous Cell
Carcinoma of the Cervix, Journal of Psychosomatic Research, vol. 30, no. 1 (1986), s. 67–76.
10 J.
Buscema, The Predominance of Human Papilloma Virus-Type 16 in Vulvar Neoplasia, Obstetrics and Gynecology, vol.
71, no. 4 (1988), s. 601–5.
11 The
American Society for Colposcopy and Cervical Pathology, Descriptions of the New FDA-Approved HPV DNA Tests,
HPV Genotyping Clinical Update (2009); dostępne na:
www.omniaeducation.com/iig/IIG_Addenda/Clinical_Update_2009.pdf.
12 Od
tłum.: Amerykańskie Kolegium Ginekologów i Położników.
13 R. Kiecolt-Glaser et al., Stress, Loneliness, and Changes in Herpes Virus Latency, Journal of Behavioral Medicine, vol. 8,
no. 3 (1985), s. 249–60.
14 W
dwóch badaniach zauważono, że wiele pacjentek skutecznie stosowało hipnozę w celu złagodzenia brodawek. Zob.: R.
H. Rulison, Warts: A Statistical Study of 921 Cases, Archives of Dermatology and Syphilology, vol. 46 (1942), s. 66–81; M.
Ullman, On the Psyche and Warts. II: Hypnotic Suggestion and Warts, Psychosomatic Medicine, vol. 22 (1960), s. 68–76.
15
Aby zdiagnozować brodawki, które nie są widoczne, lub tzw. brodawki płaskie, penis musi być skąpany w occie, a
następnie oglądany przez jakiś rodzaj szkła powiększającego. Tylko wtedy płaskie, białe brodawki będą oczywiste dla tych,
którzy wiedzą, czego szukać. Sposoby leczenia mężczyzn są dokładnie takie same jak kobiet.
16 Aby
uzyskać więcej informacji na temat podofiloxu, odwiedź stronę www.watson.com.
17 L.
Sadler et al., Treatment for Cervical Intraepithelial Neoplasia and Risk of Preterm Delivery, Journal of the American
Medical Association, vol. 291, no. 17 (2004), s. 2100–6.
18
N. Whitehead et al., Megaloblastic Changes in Cervical Epithelium: Association of Oral Contraceptive Therapy and
Reversal with Folic Acid, Journal of the American Medical Association, vol. 226 (1993), s. 1421–24; J. N. Orr, Localized
Deficiency of Folic Acid in Cervical Epithelial Cells May Promote Cervical Dysplasia and Eventually Carcinoma of the
Cervix, American Journal of Obstetrics and Gynecology, vol. 151 (1985), s. 632–35; J. Lindenbaum et al., Oral
Contraceptive Hormones, Eolate Metabolism, and Cervical Epithelium, American Journal of Clinical Nutrition, April 1975,
s. 346–53; S. L. Romney et al., Plasma Vitamin C and Uterine Cervical Dysplasia, American Journal of Obstetrics and
Gynecology, vol. 151, no. 7 (1985), s. 976–80; S. L. Romney et al., Retinoids in the Prevention of Cervical Dysplasia,
American Journal of Obstetrics and Gynecology, vol. 141, no. 8 (1981), s. 890–94; S. Wassertheil-Smaller et al., Dietary
Vitamin C and Uterine Cervical Dysplasia, American Journal of Epidemiology, vol. 114, no. 5 (1981), s. 714–24; C.
LaVecchia et al., Dietary Vitamin A and the Risk of Invasive Cervical Cancer, International Journal of Cancer, vol. 34
(1985), s. 319–22; P. Ramsnamy i R. Natarajan, Vitamin B6 Status in Patients with Cancer of the Uterine Cervix, Nutrition
and Cancer, vol. 6 (1984), s. 176–80; E. Dawson et al., Serum Vitamin and Selenium Changes in Cervical Dysplasia,
Federal Proceedings, vol. 43 (1984), s. 612.
19 L. Hay, I Love My Body (Farmingdale, NY: Coleman Publishing, 1985), s. 49.
20
Od tłum.: Krajowe Centrum Informacji o Szczepionkach.
21 Od tłum.: Amerykańskie Towarzystwo Neurologiczne.
22A. Gandey, Report of Motor Neuron Disease After HPV Vaccine, Medscape, October 28, 2009; dostępne na:
www.medscape.com/viewarticle/711461.
23 Od tłum.: Europejski Komitet ds. Leczenia i Badań nad Stwardnieniem Rozsianym.
24 Ibid.
25
I. Sutton et al., CNS Demyelination and Quadrivalent HPV Vaccination, Multiple Sclerosis, vol. 15, no. 1 (2009), s. 116–
19.
26B. A. Slade et al., Postlicensure Safety Surveillance for Quadrivalent Human Papillomavirus Recombinant Vaccine,
Journal of the American Medical Association, vol. 302, no. 7 (2009), s. 750–57.
27
Death After Cervarix Propels HPV Vaccination into Headlines Again, Medscape, September 30, 2009 (aktualizacja:
October 1, 2009); dostępne online: www.medscape.com/viewarticle/709718.
28 L.
Gavin et al., Sexual and Reproductive Health of Persons Aged 10–24 Years-United States, 2002–2007, Morbidity and
Mortality Weekly Report, vol. 58, no. SS-6 (2009), s. 1–58.
29
C. Young, list napisany do: Obstetrics and Gynecology, pismo profesjonalne American College of Obstetricians and
Gynecologists; opublikowany online: April 5, 2008; dostępny na:
http://www.vaccineinfo.net/immunization/vaccine/hpv/doc_against_HPV.shtml.
30 M.
A. Steller i T. E. Nolan, Universal Human Papillomavirus Vaccination: Pro and Con, The Female Patient, vol. 32, no. 5
(2007), s. 47–48.
31 Od red.: Wielka Farmacja (ang. Big Pharma) – określenie, które weszło do języka potocznego i stało się synonimem dla
nadużyć, niechlubnych praktyk, skandali, podżegania chorobowego czy fabrykowania chorób oraz wyroków sądowych
skazujących firmy farmaceutyczne na gigantyczne, sięgające miliardów dolarów odszkodowania.
32
K. Hikel, ‘One Less’ Sucker, Green Mountain Doc, Medscape blog, February 16, 2009, dostępne online:
http://boards.medscape.com/[email protected]@.29efea0e!comment=1.
33 Od red.: chelatacja to niekonwencjonalna metoda służąca pierwotnie usuwaniu z organizmu metali ciężkich, ostatnio coraz
częściej stosowana również do usuwania złogów tętnicowych i przywracania prawidłowego krążenia krwi, a nawet leczenia
autyzmu. Chelatacja to określenie pochodzące od greckiego słowa chele, które oznacza kleszcze lub szczypce kraba, co
nawiązuje do zmian zachodzących w czasie reakcji chemicznej, gdy kation metalu zostaje zakleszczony w wiązaniach
organicznej struktury pierścieniowej, utworzonej przez tzw. ligandy chelatujące. Powstałe w ten sposób związki już w
czasie I wojny światowej wykorzystywano do celów medycznych, próbując oczyścić z metali ciężkich organizmy żołnierzy
zatrutych gazami bojowymi.
34 Od
tłum.: Instytut Medycyny Funkcjonalnej.
35 R.
L. Winer et al., Condom Use and the Risk of Genital Human Papillomavirus Infection in Young Women, New England
Journal of Medicine, vol. 354, no. 25 (2006), s. 2645–54.
36 D.T.
Fleming et al., Herpes Simplex Virus Type 2 in the United States, 1976 to 1994, New England Journal of Medicine,
vol. 337, no. 16 (1997), s. 1105–11.
37 G.
J. Mertz, S. L. Rosenthal i L. R. Stanberry, Is Herpes Simplex Virus Type 1 (HSV-1) Now More Common than HSV-2
in First Episodes of Genital Herpes?, Sexually Transmitted Diseases, vol. 30, no. 10 (2003), s. 801–2; A. Wald et al., Oral
Shedding of Herpes Simplex Virus Type 2, Sexually Transmitted Infections, vol. 80, no. 4 (2004), s. 272–76 [opublikowana
errata w: Sexually Transmitted Infections, vol. 80, no. 6 (2004), s. 546]; R. Engelberg et al., Natural History of Genital
Herpes Simplex Virus Type 1 Infection, Sexually Transmitted Diseases, vol. 30, no. 2 (2003), s. 174–77.
38
A. Wald et al., Frequent Genital Herpes Simplex Virus 2 Shedding in Immunocompetent Women: Effect of Acyclovir
Treatment, Journal of Clinical Investigation, vol. 99, no. 5 (1997), s. 1092–97.
39 Ibid.
40
L. Koutsky et al., Underdiagnosis of Genital Herpes by Current Clinical and Viral-Isolation Procedures, New England
Journal of Medicine, vol. 326, no. 23 (1992), s. 1533–39.
41
H. C. Taylor, Vascular Congestion and Hyperemia, American Journal of Obstetrics and Gynecology, vol. 57, no. 22
(1949), s. 22; M. E. Kemeny et al., Psychological and Immunological Predictors of Genital Herpes Recurrence,
Psychosomatic Medicine, vol. 52 (1989), s. 195–208.
42
A. Wald et al., Reactivation of Genital Herpes Simplex Virus Type 2 Infection in Asymptomatic Seropositive Persons,
New England Journal of Medicine, vol. 342, no. 12 (2000), s. 844–50.
43 Z. A. Brown et al., Genital Herpes Complicating Pregnancy, Obstetrics and Gynecology, vol. 106, no. 4 (2005), s. 845–56.
44
K. M. Stone et al., Pregnancy Outcomes Following Systemic Prenatal Acyclovir Exposure: Conclusions from the
International Acyclovir Pregnancy Registry, 1984–1999, Birth Defects Research Part A, Clinical and Molecular Teratology,
vol. 70, no. 4 (2004), s. 201–7.
45 Z.
A. Brown et al., Effect of Serologic Status and Cesarean Delivery on Transmission Rates of Herpes Simplex Virus from
Mother to Infant, Journal of the American Medical Association, vol. 289, no. 2 (2003), s. 203–9.
46J. J. van Everdingen, M. F. Peeters i P. ten Have, Neonatal Herpes Policy in the Netherlands: Five Years After a
Consensus Conference, Journal of Clinical Investigation, vol. 21, no. 5 (1993), s. 371–75.
47 M.A. Adefumbo i B. H. Lau, Allium Sativum (Garlic): A Natural Antibiotic, Medical Hypothesis, vol. 12, no. 3 (1983), s.
327–37.
48
Na rynku jest wiele marek czosnku: Kyolic (Wakunga Company) i Garlicin (Murdock) to dwie, które często poleca
Women to Women.
49
S. F. Reising et al., In Vitro and In Vivo Evaluation of the Activity of Stannous Compounds Against Herpes Simplex
Virus, Antiviral Research, vol. 37, no. 3 (1998), s. 79.
50 R. H. Wolbling i K. Leonhardt, Local Therapy of Herpes Simplex with Dried Extract from Melissa Officinalis,
Phytomedicine, vol. 1 (1994), s. 25–31; R. A. Cohen et al., Antiviral Activity of Melissa Officinalis (Lemon Balm Extract),
Proceedings of the Society for Experimental Biology and Medicine, vol. 117 (1964), s. 431–34; F. C. Herrmann Jr. i L. S.
Kucera, Antiviral Substances in Plants of the Mint Family (Labiatae). II. Nontannin Polyphenol of Melissa Officinalis,
Proceedings of the Society for Experimental Biology and Medicine, vol. 124, no. 3 (1967), s. 869–74; Z. Dimitrova et al.,
Antiherpes Effect of Melissa Officinalis L. Extracts, Acta Microbiologica Bulgarica (Sofia), vol. 29 (1993), s. 65–75.
51 Niewszystkie produkty oznaczone jako olejek z drzewa herbacianego są równie skuteczne. Używam oleju melaleuca lub
melagel firmy Melaleuca; zob.: www.melaleuca.com.
52 Pap
Smear Screening for Cervical Cancer, Maine Cancer Perspectives, vol. 2, no. 2 (1996).
53 D. Christensen, New Cervical Test ‘More Effective’ than Pap Smear, Medical Tribune, December 12, 1996.
54
A. H. Mokdad et al., Actual Causes of Death in the United States, 2000, Journal of the American Medical Association,
vol. 291, no. 10 (2004), s. 1238, 1241.
55 Od red.: kolposkopia polega na zbadaniu szyjki macicy przy użyciu urządzenia optycznego, umożliwiającego przyjrzenie
się obszarom, w których występują nieprawidłowości. Zwykle natychmiast usuwa się patologiczne obszary, pobierając
materiał do dalszych badań.
56
J. D. Oriel, Sex and Cervical Cancer, Genitourinary Medicine, vol. 64 (1988), s. 81–89; C. LaVecchia et al., Oral
Contraceptives and Control Study, British Journal of Cancer, vol. 54 (1986), s. 311; J. J. Schlesselman, Cancer of the Breast
and Reproductive Tract in Relation to Use of CC’s, Contraception, vol. 40 (1989), s. 1.
57 N.
Potischman i L. Brinton, Nutrition and Cervical Neoplasia, Cancer Causes and Control, vol. 7 (1996), s. 113–26.
58Rozmaz cytologiczny jest wykonywany nawet po usunięciu szyjki macicy podczas histerektomii. Jest to szczególnie
ważne w przypadku kobiet, u których w przeszłości występowały nieprawidłowości w tym zakresie.
59
Terapeutyczny dotyk, system leczenia rękami, został bardzo dobrze przebadany, a jego korzystne działanie zostało
udokumentowane przez dr Delores Kreiger, pielęgniarkę z Columbia University. Marcelle Pick, współzałożycielka Women
to Women, uczyła się u dr Kreiger.
60 Uważam,
że w przypadku niektórych kobiet Chlamydia może być normalnym mieszkańcem pochwy i może powodować
problemy tylko wtedy, gdy wystąpi brak równowagi. Rozumiem to tak, że Chlamydia jest jak myszołów latający wokół
umierającego cielaka, choć wielu moich kolegów nie zgodziłoby się z tym.
61
C. Wira i C. Kaushic, Mucosal Immunity in the Female Reproductive Tract: Effect of Sex Hormones on Immune
Recognition and Responses, w: H. Kiyono, P. L. Ogra, i J. R. McGhee, eds., Mucosal Vaccines (New York: Academic
Press, 1996), s. 375–88.
62
Gardiner-Caldwell SynerMed, The Role of Reduced Regimens in the Management of Vulvovaginitis, Medical Monitor,
vol. 1, no. 1 (1991).
63 M.R. Miles, L. Olsen i A. Rogers, Recurrent Vaginal Candidiasis: Importance of an Intestinal Reservoir, Journal of the
American Medical Association, vol. 238, no. 17 (1977), s. 1836–37.
64
Genova Diagnostics w Asheville, NC. Zob.: „Źródła”.
65 Miles, Olsen i Rogers, Recurrent Vaginal Candidiasis.
66 D. Steward et al., Psychosocial Aspects of Chronic, Clinically Unconfirmed Vulvovaginitis, Obstetrics and Gynecology,
vol. 76, no. 5, part 1 (1990), s. 852–56.
67 S.
Mathur et al., Anti-Ovarian and Anti-Lymphocyte Antibodies in Patients with Chronic Vaginal Candidiasis, Journal of
Reproductive Immunology, vol. 2 (1980), s. 247–62.
68 Od red.: Pia Mellody – autorytet w terapii uzależnień i w dziedzinie zaburzeń emocjonalnych będących skutkiem
doznanych w dzieciństwie nadużyć. Jej poradniki są tłumaczonymi na wiele języków bestsellerami. Wykłada w Meadows
Treatment Center w Wickenburgu, ośrodku dla ofiar traumatycznych przeżyć, przemocy emocjonalnej i różnych form
uzależnień. Jest autorką m.in.: Toksyczna miłość i jak się z niej wyzwolić (Warszawa: Wydawnictwo Jacek Santorski &
Co., 2005) i Toksyczne związki. Anatomia i terapia współuzależnienia (Warszawa: Wydawnictwo Jacek Santorski & Co.,
2008).
69 G.
Collins, Safe Sex: Important at Any Age, The Female Patient, vol. 20 (2000), s. 4–8.
70C. Fordham von Reyn, HIV and Acquired Immunodeficiency Syndrome, wykład, September 21, 1996, Dartmouth
Medical School, Lebanon, NH.
71
Znane są również przypadki osób od ponad 20 lat zakażonych wirusem HIV, które nie mają dowodów na obniżenie
poziomu limfocytów T CD4+ lub AIDS. A. R. Lifson et al., Long-Term Human Immunodeficiency Virus Infection in
Asymptomatic Homosexual and Bisexual Men with Normal CD4+ Lymphocyte Counts: Immunologic and Virologic
Characteristics, Journal of Infectious Disease, vol. 163 (1991), s. 959–65.
72 F.
Pittman, Frankly Speaking, Psychology Today, September–October 1996, s. 60.
73
Centers for Disease Control and Prevention, HIV Prevalence Estimates-United States, 2006, Morbidity and Mortality
Weekly Report, vol. 57, no. 39 (2008), s. 1073–6.
74 H.
I. Hall et al., Estimation of HIV Incidence in the United States, Journal of the American Medical Association, vol. 300
(2008), s. 520–29.
75 F.
J. Palella Jr. et al., Declining Morbidity and Mortality Among Patients with Advanced Human Immunodeficiency Virus
Infection. HIV Outpatient Study Investigators, New England Journal of Medicine, vol. 338, no. 13 (1998), s. 853–60.
76 C.
Myss, AIDS, Passageway to Transformation (Walpole, MA: Stillpoint Publications, 1985).
77
S. M. Hammer, Clinical Practice, Management of Newly Diagnosed HIV Infection, New England Journal of Medicine,
vol. 353, no. 16 (2005), s. 1702–10.
78 Od
red.: leczenie antyretrowirusowe HIV to wieloletnia terapia skoncentrowana na zapobieganiu wiremii (namnażaniu się
wirusa) i zmniejszeniu ilości zachorowań na choroby związane z wirusem HIV oraz podtrzymaniu i zachowaniu właściwych
funkcji układu odpornościowego.
79
C. B. Furlonge et al., Vulvar Vestibulitis Syndrome: A Clinicopathological Study, British Journal of Obstetrics and
Gynaecology, vol. 98 (1991), s. 703–6.
80 E.
Friedrick, Vulvar Vestibulitis Syndrome, Journal of Reproductive Medicine, vol. 32, no. 2 (1987), s. 110–14.
81
T. Warner et al., Neuroendocrine Cell-Axonal Complexes in the Minor Vestibular Gland, Journal of Reproductive
Medicine, vol. 41 (1996), s. 397–402.
82 C.
C. Solomons, M. H. Melmed i S. M. Heitler, Calcium Citrate for Vestibulitis, Journal of Reproductive Medicine, vol.
36, no. 12 (1991), s. 879–82.
83 W
badaniach dr. McNamary użyto dwóch marek USANA: Essential i Proflavanol.
84
D. E. Stewart et al., Psychological Aspects of Chronic Clinically Unconfirmed Vulvovaginitis, Obstetrics and
Gynecology, vol. 76 (1990), s. 852–56; D. E. Stewart et al., Vulvodynia and Psychological Distress, Obstetrics and
Gynecology, vol. 84, no. 4 (1994), s. 587–90.
85
E. A. Walker et al., Medical and Psychiatric Symptoms in Women with Childhood Sexual Abuse, Psychosomatic
Medicine, vol. 54 (1992), s. 658–64.
86 H.
Glazer, Treatment of Vulvar Vestibulitis Syndrome with Electromyographic Biofeedback of Pelvic Floor Musculature,
Journal of Reproductive Medicine, vol. 4, no. 4 (1995), s. 283–90.
87 B. Horowitz, prezentacja Grand Rounds, Maine Medical Center, July 24, 1996.
88
Od tłum.: metoda eliminacji alergii według Nambudripad.
89 Ibid.
90M. M. Karram, Frequency, Urgency, and Painful Bladder Syndromes, w: M. D. Walters i M. M. Karram, eds., Clinical
Urogynecology (St. Louis: Mosby, 1993), s. 285–98.
91 E. M. Messing i T. A. Stamey, Interstitial Cystitis: Early Diagnosis, Pathology, and Treatment, Urology, vol. 12 (1978), s.
381.
92 Strona internetowa National Kidney and Urologic Diseases Information Clearinghouse
(http://kidney.niddk.nih.gov/kudiseases/pubs/interstitialcystitis).
93 E. Sobota, Inhibition of Bacterial Adherence by Cranberry Juice: Potential Usev for the Treatment of Urinary Tract
Infections, Journal of Urology, vol. 131 (1984), s. 1013–16; P. N. Papas et al., Cranberry Juice in the Treatment of Urinary
Tract Infections, Southwestern Medicine, vol. 47A (1966), s. 17–30; D. R. Schmidt i A. E. Sobota, An Examination of the
Antiadherence Activity of Cranberry Juice on Urinary and Non-Urinary Bacterial Isolates, Microbios, vol. 55, nos. 224–225
(1988), s. 173–81.
94
J. Avorn et al., Reduction of Bacteria and Pyuria After Ingestion of Cranberry Juice, Journal of the American Medical
Association, vol. 271 (1994), s. 751–54.
95
V. Frohne, Untersuchungen zur Frage der Garbdesfuzierenden Wirkungen von Barentraubenblatt-Extracten, Planta
Medica, vol. 18 (1970), s. 1–25.
96 R. Raz et al., A Controlled Trial of Intravaginal Estriol in Post-Menopausal Women with Recurrent Urinary Tract
Infections, New England Journal of Medicine, vol. 329 (1993), s. 753–56.
97
D. C. H. Tchou et al., Pelvic Floor Musculature Exercises in Treatment of Anatomical Urinary Stress Incontinence,
Physical Therapy, vol. 68 (1988), s. 652–55; K. Bo et al., Pelvic Floor Muscle Exercises for the Treatment of Female Stress
Incontinence: Effects of Two Different Degrees of Pelvic Floor Muscle Exercises, Neurological Urodynamics, vol. 11
(1990), s. 107–113; P. A. Burns et al., A Comparison of Effectiveness of Biofeedback and Pelvic Muscle Exercise
Treatment in the Treatment of Stress Incontinence in Older Community-Dwelling Women, Journal of Gerontology, vol. 48,
no. 4 (1993), s. 167–74.
98 N.
Bhatia et al., Urodynamic Effects of a Vaginal Pessary in Women with Stress Urinary Incontinence, American Journal
of Obstetrics and Gynecology, vol. 147 (1983), s. 876; A. Diokno, The Benefits of Conservative Management for SUI,
Contemporary ObGyn, March 1997, s. 128–42.
ROZDZIAŁ 10.
Piersi
Poraża mnie […], jak często kobiety czują w swych ciałach, szczególnie
w okolicy piersi i serca, gdy dają, kochają i reagują na potrzeby innych.
– Jean Shinoda Bolen, „Crossing to Avalon”
Obsesja na punkcie piersi jest najbardziej infantylnym – najbardziej
amerykańskim – fetyszem seksualnym.
– Molly Haskell, amerykańska pisarka i krytyk filmowy, w: „The Quotable
Woman”
iersi są fizyczną metaforą dawania i otrzymywania. Wiele kobiet, które karmiły piersią
P swoje dzieci w przeszłości, odczuwa to samo laktacyjne mrowienie w swoich piersiach
wiele lat później, gdy są poruszane przez czułość i współczucie lub nawet gdy tylko słyszą
płacz dziecka. Instynkt opiekowania się innymi może być niezwykle silnym i pożądanym
źródłem zdrowia i przyjemności nie tylko dla innych, ale także dla nas samych.
We wczesnych latach 80. XX w. spotkałam kobietę, której przypadek wspaniale ilustruje fakt,
że piersi symbolizują troskę. Cztery lata po menopauzie Jennifer skierowano do mnie z dwiema
dużymi torbielami w prawej piersi, które pojawiły się u niej niemal z dnia na dzień (jedna miała
5, a druga 7 cm średnicy). Gdy zapytałam, czy coś się działo w jej życiu w obszarze troski
o innych, powiedziała, że jej ostatnie dziecko wyjeżdżało właśnie na studia, opuszczając dom,
a niedawno umarł jej ukochany kot, ulubieniec od 15 lat. Jennifer była pogrążona w żalu po
stracie zarówno córki, jak i pupila. W nocy przed pojawieniem się torbieli śniła, że karmi
piersią swoją małą córeczkę – tę samą, która teraz miała opuścić dom. Po odessaniu płynu
z torbieli okazało się, że były one wypełnione mlekiem! W odpowiedzi na zmianę roli
karmicielki ciało Jennifer wyprodukowało płyn związany z matczyną troską. To pokazało mi,
że wyrażenie „wyraz ludzkiej dobroci” [ang. the milk of human kindness] jest czymś więcej niż
tylko metaforą. (Znajoma, dr med. Dixie Mills, chirurg zajmująca się piersiami, po
wydarzeniach 11 września 2001 r., gdy kraj był pogrążony w żałobie, odnotowała, że
z gruczołów sutkowych kobiet wypływało więcej wydzieliny, w tym także krwistej).
Oprócz bycia narządem służącym do karmienia piersi są także symbolem pożądania
seksualnego. Kulturowy ideał optymalnej wielkości i kształtu piersi zmienia się w zależności
od epoki. Jaki by on jednak nie był, większość kobiet nie pasuje do niego, a niektóre z nich
czują, że coś jest z nimi nie tak. Chciałabym, żeby każda kobieta mogła zobaczyć, jak bardzo
różnorodne są rozmiary i kształty piersi, jak bardzo się od siebie różnią w zależności od
kobiety. Zrozumiałyby wtedy, jak bardzo wypaczony jest sposób, w jaki zwykle postrzegamy
piersi. Dzięki temu miałybyśmy szansę pokochania takich piersi, jakie mamy. Uczestniczyłam
w konferencji poświęconej zdrowiu kobiet, w trakcie której młoda kobieta wstała i zaczęła
narzekać na swoje piersi (które były niezaprzeczalnie piękne). Inna kobieta, po obustronnej
mastektomii i rekonstrukcji, wstała i powiedziała: „Dziewczyny, naprawdę nie mamy na takie
rzeczy czasu”. W jednej chwili uświadomiłyśmy sobie, że naszym zadaniem jest kochać piersi,
póki jeszcze je mamy.
Nie da się zaprzeczyć, że sporadycznie kobieta ma piersi różnej wielkości lub inne uderzające
zniekształcenie, które jest dla niej źródłem ogromnego psychicznego czy nawet fizycznego
bólu. Przykładowo, niektóre kobiety mają piersi tak duże, że powodują one ból kręgosłupa.
Z pomocą przychodzi tutaj chirurgia plastyczna, która może okazać się prawdziwym
błogosławieństwem. Jednak większość kobiet poddaje się operacjom plastycznym, gdy są
przekonane, że nie wyglądają równie dobrze jak modelki w magazynie lub tak dobrze, jak
chciałby tego ich partner, lub też dlatego, że nasza kultura, która ma obsesję na tym punkcie,
preferuje duże piersi. Niepokój związany z rozmiarem piersi ma nawet swoją nazwę
w medycznym żargonie chirurgów plastycznych, w którym wskazanie powiększenia piersi
określa się mianem przewlekłej, obustronnej mikromastii, co po prostu oznacza „dwa
uporczywe piegi”.
Tak jak w przypadku naszych genitaliów, niejednokrotnie kobiety czują, że ich piersi mają
stanowić źródło przyjemności i korzyści dla kogoś innego, a nie dla nich samych. Taka
percepcja jest źródłem wielu problemów. Słyszałam, jak moi byli współpracownicy zniechęcali
kobiety do karmienia piersią, gdyż „to zrujnuje ich piersi”. Niektórzy mężowie zabraniają
swoim żonom karmić piersią z powodu zazdrości o dziecko! Bez wątpienia obecnie panujący
trend wszczepiania implantów jest objawem dużo głębszego, wspieranego kulturowo,
niezadowolenia (implanty omówię w dalszej części rozdziału).
Nadmierna troska: czynnik ryzyka w przypadku chorób piersi
Nasza kultura bardzo wypaczyła metaforę troski. Kobiety zbyt często ofiarują się innym,
zaniedbując siebie. Bezustannie dają, nie uzupełniając regularnie zasobów – aż do momentu
całkowitego wyschnięcia studni.
Naukowiec i diagnostka intuicyjna dr med. Mona Lisa Schulz mawia, że w lewej piersi
kobiet, które mają „nadmiernie rozwinięty gruczoł troski”, w pobliżu serca często „widzi”
energie istotnych osób, którymi te kobiety zajmowały się w życiu. Według niej wynika to z ich
przekonania, że troska o innych jest podstawowym sposobem wyrażania miłości. Nie ma nic
złego w troszczeniu się o innych, lecz gdy robimy to kosztem siebie, tworzymy wzorzec
osłabiający zdrowie. Dr Schulz nie widzi tego wzorca u zdrowych kobiet czy mężczyzn.
Wiele przypadków raka piersi wiąże się z potrzebą, by doglądać kogoś, kto jest
samowystarczalny i troszczy się sam o siebie. Jest to po prostu niemożliwe. Do pełni zdrowia
każda z nas potrzebuje wsparcia innych ludzi. Caroline Myss zauważa: „Główne emocje, które
przyczyniają się do powstawania guzów i raka piersi, to poczucie krzywdy, żal i niedokończone
sprawy emocjonalne, zwykle związane z troską”. Piersi są umiejscowione w obszarze
energetycznym czwartej czakry, w pobliżu serca. W tym obszarze ciała energetycznego
przechowywane są takie emocje jak żal czy klasyczne „złamane serce”. Poczucie winy,
wynikające z nieumiejętności przebaczenia sobie lub innym, blokuje energię piersi. (Na ten
wzorzec energetyczny podatne są także inne narządy w obszarze czwartej czakry, na przykład
płuca).
Ważne badanie z 1995 r. wykazało, że ryzyko rozwoju raka piersi wzrasta niemal 12-krotnie,
jeśli w ciągu ostatnich 5 lat kobieta się rozwiodła, straciła bliską jej osobę lub pracę1. Warto
zauważyć, że długoterminowe problemy emocjonalne nie przyczyniały się do powstawania
raka piersi. Inny naukowiec wykazał, że ciężki stres (określony przed rozpoznaniem raka piersi)
zwiększał ryzyko choroby2. Podobnie poważna strata powstała po rozpoznaniu raka piersi
zwiększa późniejsze ryzyko nawrotu choroby3.
Już w XIX-wiecznej literaturze medycznej odnotowano związek raka piersi z samotnością,
żalem, a nawet wściekłością i złością4. Kobiety z rakiem piersi często mają tendencję do
poświęcania się, cierpią na zahamowania seksualne, nie potrafią wyrażać złości, mają tendencję
do ukrywania gniewu i wrogiego nastawienia pod maską uprzejmości, mają także
nierozwiązany konflikt z matką. Istnieją dowody na to, że kobiety chorujące na raka piersi,
które twierdzą, że otrzymują wysokiej jakości emocjonalne wsparcie od męża lub z jakiegoś
innego źródła, mają wzmocnioną odpowiedź immunologiczną5. W jednym z badań okazało się,
że pacjentki z rakiem piersi dużo częściej od kobiet bez raka angażowały się w utrzymanie
zewnętrznego wizerunku osoby miłej i dobrej. Dużo częściej tłumiły swoje uczucia, nie
uzewnętrzniając ich, szczególnie złość6. Tymczasem jedno z badań wykazało, że wieloletnie
tłumienie gniewu ma niekorzystny wpływ na układ immunologiczny7. Biorąc pod uwagę
skłonność, którą ma nasze społeczeństwo, do tłumienia, ignorowania i bagatelizowania kobiet
oraz ich gniewu, łatwo zrozumieć, dlaczego tak wiele z nich ma problemy z piersiami.
Słyszałam, jak kiedyś pielęgniarka powiedziała, że jej przyjaciółka, która umarła na raka piersi,
kilka miesięcy przed śmiercią wygłosiła taką oto refleksję: „Wreszcie zrozumiałam, że wcale
nie muszę umierać, żeby odpocząć”. Badania wykazują, że ciężka emocjonalna strata, taka jak
rozwód, śmierć ukochanej osoby czy utrata pracy, może być zalążkiem raka. Wszystko zależy
od tego, jak kobieta radzi sobie ze stratą.
To nie strata sama w sobie powoduje chorobę, ale nieumiejętność pełnego wyrażenia żalu,
uwolnienia go i zareagowania na sytuację w zdrowy, przystosowawczy sposób. We
wspomnianym wyżej badaniu z 1995 r. naukowcy wykazali, że sposób radzenia sobie ze
stresem wpływa na zachorowalność na raka piersi. W porównaniu z grupą kontrolną strategia
radzenia sobie ze stresem w przypadku kobiet chorujących na raka dużo częściej polegała na
angażowaniu się w problem, przeciwstawianiu się mu, skupianiu się na nim, tworzeniu planu
działania i pozyskiwaniu dla siebie emocjonalnego wsparcia w trakcie całego procesu.
Naukowcy wysnuli taki oto wniosek: nad najbardziej stresującymi wydarzeniami w życiu
(strata bliskiej osoby czy pracy lub poważna choroba w rodzinie) nie mamy kontroli, więc
jeżeli zamiast sobie odpuścić, próbujemy na siłę zmienić lub kontrolować sytuację, angażując
w ten proces innych ludzi, nic nie zdziałamy, a w istocie pogłębimy jedynie stres (oraz ryzyko
raka). Przykładem tego może być kobieta, która niestrudzenie współpracuje z organizacjami
usiłującymi wyeliminować raka piersi, zamiast poświęcić czas i energię na zbadanie tego, co
powinna zrobić w swoim życiu, żeby w pełni poczuć żal, odpuścić go i się uzdrowić. Poważnej
straty nie da się uniknąć, jest ona elementem życia większości z nas. Możemy sobie pomóc,
w pełni wyrażając żal, odnajdując sens danej sytuacji i oddając się w opiekę czemuś, co jest
ponad nami. To bolesny i trudny proces; nazywam go radykalnym oddaniem. (Pięknie to widać
w filmie z 2009 r. pt. „Miłość w Seattle” [ang. Love Happens], z Jennifer Aniston i Aaronem
Eckhartem).
Dr med. Ryke Geerd Hamer, internista i onkolog, przeprowadził rozległe badania na ponad 20
tysiącach pacjentek chorujących na raka i stwierdził, że u każdej z nich rak rozwinął się w 1–2
lata po doświadczeniu głębokiego wstrząsu emocjonalnego lub straty. (Dr Hamer wie
o łączności umysłu i ciała z autopsji. Zdiagnozowano u niego raka po śmierci syna, który zginął
w przypadkowym akcie przemocy). Co najważniejsze, jego badania wykazały, że „tkanka
zaczyna rosnąć w momencie rozpoczęcia konfliktu i przestaje rosnąć, gdy następuje jego
rozwiązanie”. Jeżeli chcesz się dowiedzieć więcej na temat tych badań, wejdź na stronę
www.newmedicine.ca lub przeczytaj książkę pt. „The Cancer Report: The Latest Research in
Psychoneuroimmunology (How Thousands Are Achieving Permanent Recoveries)” autorstwa
Johna Voella i Cynthii Chatfield (Change Your World Press, 2005). Książka jest zbiorem prac
wielu ekspertów reprezentujących holistyczne podejście do leczenia raka. To
najpraktyczniejszy, najbardziej pomocny i podtrzymujący na duchu podręcznik, jaki
kiedykolwiek widziałam (więcej informacji znajdziesz na www.cancerreport.com).
Anatomia
Kobiece piersi są zaprojektowane tak, by dostarczać optymalnego pożywienia dzieciom oraz
przyjemności seksualnej kobiecie. Piersi to narządy gruczołowe, bardzo wrażliwe na poziomy
hormonów w ciele, podlegające cyklicznym zmianom, zsynchronizowanym z cyklem
menstruacyjnym. Ponadto są one blisko związane z organami płciowymi – stymulacja sutków
jednocześnie stymuluje łechtaczkę, zwiększając wydzielanie prolaktyny i oksytocyny przez
przysadkę mózgową. Wpływa to na macicę i może powodować skurcze. Część tkanki piersi,
która sięga do pachy, jest nazywana wypustką pachową (ogonem Spence’a). Pod pachą
znajdują się węzły chłonne, które odprowadzają limfę z tkanki piersi. Po urodzeniu dziecka,
gdy pojawia się mleko, obszar pod pachami może być opuchnięty z powodu obrzmienia tkanki
piersi. Piersi występują we wszystkich rozmiarach i kształtach, podobnie jak brodawki sutkowe.
U większości kobiet jedna pierś jest nieznacznie mniejsza. Niektóre kobiety (oraz mężczyźni)
mają trzeci sutek.
Samobadanie piersi
Świętą powinnością każdej kobiety jest comiesięczne samobadanie piersi [ang. breast self-
examination – BSE]. Kobietom wmawia się, że dzięki temu „ocalą swoje życie”. Jednak nowe
wytyczne dotyczące badań przesiewowych w kierunku raka piersi z listopada 2009 r.,
powołanego przez rząd zespołu roboczego, zaleciły, aby lekarze nie uczyli już BSE. Na
podstawie wyników dwóch dużych badań wykazano, że praktyka ta nie tylko nie zmniejsza
śmiertelności z powodu raka piersi, ale prowadzi również do większej liczby biopsji piersi
i częstszego rozpoznawania zmian łagodnych8.
Mammografia
Mammogram: ograniczenia złotego standardu
Mammogram jest zdjęciem rentgenowskim piersi, które wykonuje się w celu rozpoznania
wczesnych etapów raka piersi, jeszcze zanim można go wybadać podczas badania klinicznego.
Od dawna uważany jest za złoty standard wczesnego wykrywania raka piersi (i postrzegany
jako zwiększenie szansy na wyleczenie).
Poważnym problemem wielu kobiet jest lęk przed rakiem piersi. W ankiecie Instytutu Gallupa
z 1995 r. odkryto, że 40% kobiet uważa, że umrze na raka piersi, chociaż rzeczywiste ryzyko
śmierci z powodu tej choroby wynosi mniej niż 4%. Historycznie kobiety i lekarze trzymali się
mammografii i wczesnego wykrywania, jak gdyby było to podstawowe zabezpieczenie przed
chorobą.
Jednak w listopadzie 2009 r. U.S. Preventive Services Task Force (wpływowa rządowa grupa
doradcza, udzielająca wskazówek lekarzom, firmom ubezpieczeniowym i decydentom) trafiła
na pierwsze strony gazet, gdy zmieniła swoje wieloletnie stanowisko i opublikowała nowe
wytyczne, zalecające, aby większość kobiet zaczęła regularne badania przesiewowe w kierunku
raka piersi w wieku 50 lat (zamiast 40, jak wcześniej sugerowano)20. Wytyczne zalecały
również, aby kobiety w wieku 50–74 lat wykonywały mammograf tylko raz co 2 lata.
Wytyczne nie zalecały rutynowego badania przesiewowego u kobiet w wieku powyżej 74 lat,
ponieważ ryzyko i korzyści pozostają wciąż nieznane. (Te nowe wytyczne nie miały
zastosowania w przypadku kobiet z wysokim ryzykiem zachorowania na raka piersi z powodu
mutacji genetycznej, która zwiększa prawdopodobieństwo tego typu raka, lub z powodu
wcześniejszego dużego narażenia na promieniowanie).
Grupa doradcza doszła do wniosku, że zagrożenia związane z mammografią w przypadku
kobiet po czterdziestce (w tym, z powodu gęstszej tkanki piersi, o 60% większe ryzyko
uzyskania wyniku fałszywie dodatniego, nawet jeśli rzadziej zachorują na raka piersi)
przeważają nad korzyściami (15-procentowa redukcja śmiertelności z powodu raka piersi)21. Są
one od dawna zgłaszane w literaturze. Na przykład, już w latach 2000–2001 duńscy naukowcy
Ole Olsen i Peter Gøtzsche opublikowali w Lancet 2 badania, w których sprawdzili 7 losowo
wybranych badań kontrolnych poświęconych skuteczności mammografii w redukcji
śmiertelności z powodu raka piersi. Odkryli, że 5 z 7 badań było tak wadliwych, że nie dało się
ich nawet skontrolować. W pozostałych 2 zauważyli ograniczenia i poważne wady
proceduralne. Naukowcy wywnioskowali, że wykonywanie mammografii nie ma żadnego
wpływu na śmiertelność z powodu raka piersi. Ich badania wykazały także, że w licznych
przypadkach mammografia prowadziła do niepotrzebnych zabiegów i była związana z 20-
procentowym wzrostem liczby mastektomii, z których wiele było zbędnych22.
Za pomocą prawie wszystkich metod badań przesiewowych w kierunku raka (z wyjątkiem
czynnościowych, takich jak termografia) rozpoznaje się wolno powstające zmiany. Kobiety
umarłyby z tymi zmianami, ale nie z ich powodu. Innymi słowy, guzy pozostawione same sobie
nigdy nie zagroziłyby ich życiu. Nigdy nie staną się śmiertelnym zagrożeniem, jeśli zostaną
pozostawione same sobie. Intrygujące i ważne badanie opublikowane w listopadzie 2008 r.
w Archives of Internal Medicine sugeruje, że niektóre nowotwory piersi rzeczywiście ulegną
remisji bez leczenia23. W badaniu tym wzięło udział, przez kolejne dwa 6-letnie okresy, ponad
200 tysięcy norweskich kobiet w wieku 50–64 lata. Połowa z nich przeprowadzała regularne,
okresowe badania piersi lub regularne mammografie; reszta nie miała regularnych badań
w kierunku raka piersi. Naukowcy odkryli, że wśród kobiet, które wykonywały regularne
badania przesiewowe, odnotowano o 22% więcej przypadków raka piersi. Doszli do wniosku,
że kobiety, które nie wykonywały regularnych badań przesiewowych w kierunku raka piersi,
miały prawdopodobnie taką samą liczbę przypadków raka piersi, ale ich ciała w jakiś sposób
naturalnie pokonywały te nieprawidłowości bez dodatkowej interwencji. Inni lekarze,
niepowiązani z badaniem, przeanalizowali dane i stwierdzili, że ten wniosek ma sens.
Ludzie wierzą, że aby rak zniknął, potrzeba cudu, ale zdarza się to częściej, niż mogłoby się
wydawać. W rzeczywistości American Cancer Society, od dawna zwolennik wczesnego
diagnozowania za pomocą badań przesiewowych, zmieniło swoje stanowisko i pracuje bez
rozgłosu nad tym, aby jego przesłanie było bardziej realistyczne, przyznając, że wartość
wczesnego wykrywania, szczególnie w przypadku badań przesiewowych piersi (i prostaty),
została przeceniona. Przykładowo, szacuje się, że na każde 100 kobiet, którym mówi się, że
mają raka piersi, aż 30 ma tak wolno rosnący nowotwór, że jest mało prawdopodobne, aby był
śmiertelnie groźny24. Odnosząc się do tej kwestii, dr med. Barnett S. Kramer, zastępca
dyrektora ds. zapobiegania chorobom w National Institutes of Health25, powiedział: „Zawody
związane z ochroną zdrowia odegrały ważną rolę w nadmiernym uproszczeniu całej sprawy
i wprowadzeniu zamieszania. Ważne jest, aby informować społeczeństwo o tym, co wiemy,
i być uczciwym wobec tego, czego nie wiemy”26.
Na razie jednak główne organizacje medyczne, takie jak American Cancer Society i American
College of Obstetricians and Gynecologists, nadal zalecają regularne korzystanie
z mammografii kobietom, które ukończyły 40. rok życia. American College of Radiology27
było tak przeciwne tej zmianie, że posunęło się nawet do tego, aby poprosić ciało doradcze
o wycofanie zalecenia. Niektóre grupy medyczne, w tym National Cancer Institute, ogłosiły, że
dokonają przewartościowania swoich wytycznych. Ta dychotomia nie jest trudna do
zrozumienia. Nasza kultura, zarówno lekarze, jak i pacjenci, zaczęła polegać na badaniach,
które mają nas ocalić. Chociaż nie ma na to dowodów, wrażenie, że „zabezpieczyliśmy się na
wszystkich frontach”, sprawia, że kobiety oraz ich lekarze często czują się bezpieczniej.
Jednym z pomocnych sposobów oceny ryzyka zachorowania na raka piersi – który z kolei
może pomóc ci zdecydować, jak często chcesz mieć mammografię – jest skorzystanie
z narzędzia oceny ryzyka raka piersi opracowanego przez National Cancer Institute, dostępnego
online na stronie www.cancer.gov/bcrisktool. Po udzieleniu odpowiedzi na 7 prostych pytań
liczone jest zarówno ryzyko zachorowania na raka piersi w ciągu najbliższych 5 lat, jak i dla
całego życia, w odniesieniu do ryzyka dla przeciętnej Amerykanki w tym samym wieku, tej
samej rasy lub mającej to samo pochodzenie etniczne.
W literaturze medycznej można znaleźć wiele innych badań, które dowodzą nieskuteczności
mammografii – choć zwykle nie cieszą się one popularnością wśród mediów. W 2000 r.
w Journal of the National Cancer Institute wykazano, że łączne ryzyko otrzymania fałszywie
dodatnich wyników badania mammograficznego ma dla kobiet dość duże znaczenie. W 2002 r.
panel doradczy National Cancer Institute stwierdził, że korzyści z przeprowadzenia
mammografii są niepewne, częściowo z powodu znacznej szansy na otrzymanie fałszywie
pozytywnego wyniku. Może się to zdarzyć w każdej grupie wiekowej, jednak jest najczęstsze
wśród kobiet po czterdziestce, gdyż niejednokrotnie tkanka ich piersi jest gęstsza i bardziej
włóknista, czego skutkiem są fałszywie pozytywne wyniki mammogramu, które prowadzą
w następstwie do biopsji. Powyższe odkrycia popiera dr med. Andrew Wolf, adiunkt w Szkole
Medycznej Uniwersytetu Virginia. W artykule na temat badania przesiewowego raka piersi,
zamieszczonym w sierpniu 2003 r. w Consultant, dr Wolf stwierdza: „Jeżeli od 40. roku życia
kobieta regularnie poddaje się badaniom mammograficznym, istnieje praktycznie 100-
procentowe prawdopodobieństwo, że pojawi się jakaś nieprawidłowość, która będzie wymagała
kolejnej mammografii, USG lub telefonu od lekarza, który zaleci ponowne badanie kontrolne
za pół roku. Z dużym prawdopodobieństwem na którymś etapie życia kobieta podda się także
zbędnej biopsji piersi”28.
Moim największym zmartwieniem w związku z mammografią jest fakt, że nie wygląda na to,
żeby zmniejszała ona śmiertelność z powodu raka piersi bardziej od zwykłego badania piersi
(które także nie zmniejsza śmiertelności). Według badania z 2000 r., które ukazało się
w Journal of the National Cancer Institute, po zbadaniu blisko 40 tysięcy kobiet w wieku 50–
55 lat naukowcy odkryli, że w redukcji śmiertelności z powodu raka piersi coroczne badanie
mammograficzne nie było bardziej skuteczne od standardowego badania piersi29. Inne badanie,
opublikowane w Journal of the American Medical Association, wykazało, że kobiety powyżej
70. roku życia odnosiły z mammografii niewielkie korzyści30. Rak rozpoznany w tym wieku
nigdy by ich nie zabił. Niektórzy naukowcy wątpią, czy mammografia, z powodu
promieniowania, jest bezpieczna. Badanie z 1994 r., opublikowane w Lancet, poruszyło inną
sprawę, o której mówiło mi wiele kobiet – że ściskanie piersi podczas mammografii może
powodować rozpad małych guzów przedinwazyjnych (łac. in situ), a tym samym roznosić
komórki rakowe na okoliczne tkanki i potencjalnie zwiększać liczbę inwazyjnych nowotworów
i przerzutów31.
Cornelia Baines, emerytowana profesor Uniwersytetu w Toronto oraz była zastępczyni
dyrektora kanadyjskiego projektu Canadian National Breast Screening Study32, niedawno
powiedziała: „Trwam w przeświadczeniu, że panujący obecnie entuzjazm w stosunku do badań
opiera się bardziej na lęku, fałszywej nadziei i chciwości niż na dowodach”33. Całkowicie
zgadzam się z dr Baines.
Podsumowując: sprawa mammografii nie jest tak prosta, na jaką wygląda. Wielu rzeczy po
prostu nie wiemy. Po przedyskutowaniu wszelkich rozwiązań ze znającym się na rzeczy
lekarzem każda kobieta będzie musiała podążyć za własnym, wewnętrznym przewodnictwem,
biorąc pełną odpowiedzialność za wybór. Zaufajmy, że inteligentne, dobrze poinformowane
kobiety, nawet rezygnując z mammografii, wiedzą, co jest dla nich dobre – wspieram je całym
sercem.
Ograniczenia wynikające z wczesnego rozpoznania
Regularne samobadanie piersi i wykonywanie mammografii (lub ultrasonografii) nie są
tożsame z zapobieganiem. Innymi słowy, nie jest tak jak w przypadku mycia zębów czy
używania nitki dentystycznej, które rzeczywiście zapobiegają powstawaniu ubytków
i problemów z przyzębiem. Jedna z moich koleżanek tak powiedziała o raku piersi:
„Rozpoznajemy zagrożenie, ale dopóki nie przejawi się ono w postaci choroby, nie mamy
pojęcia, co z nim zrobić”. Nasza kultura uznaje mammografię za formę leczenia, lecz nie
zachęca kobiet do zmiany diety, rzucenia palenia czy wchodzenia w związki, w których są
otoczone troską. Osobiście uważam, że dzięki tym profilaktycznym zmianom możemy
zachować zdrowe piersi. Jednak, jak powiedział jeden z naukowców, trudno jest stworzyć
program zapobiegawczy. To leczenie przykuwa naszą uwagę. Jeżeli twoja siostra lub matka
umierają na raka piersi, zwykle wpłacasz darowiznę na projekt, którego badania pozwolą
stworzyć lepsze metody leczenia; nie otwierasz restauracji ze zdrową żywnością na swoim
osiedlu ani nie zachęcasz, by 8-klasistki nauczono szanować własne piersi i sprawdzać, czy
mają optymalny poziom witaminy D. Nasza kultura jest skupiona na kryzysach i lubi działać
w imię zasady „mądry Polak po szkodzie”.
Istnieje jednak trzecie rozwiązanie. Możesz traktować mammografię i inne badania
przesiewowe jak system zewnętrznego przewodnictwa. Jeśli badania wykryją jakieś
nieprawidłowości, będziesz miała możliwość spytania nieprawidłowych komórek, czego im
brakuje i czego potrzebują. Im wcześniej w przebiegu choroby wprowadzisz zmiany w diecie,
przekonaniach i stylu życia, tym łatwiej ci będzie pozytywnie przetransformować komórki.
(Zob. mój program podtrzymujący zdrowie piersi, s. 362).
Badanie ultrasonograficzne piersi: uzupełnienie (a czasem alternatywa) dla mammografii
W przypadku wielu kobiet bardziej stosowne i użyteczne od mammografii jest badanie
ultrasonograficzne tkanek piersi (przepuszczanie fali dźwiękowej przez tkankę piersi i ocena
obrazu uzyskanego po jej odbiciu). Odkrycie USG o wysokiej rozdzielczości skłoniło
niektórych ekspertów ku przekonaniu, że ta metoda diagnostyczna może się okazać najlepszym
sposobem wykrywania inwazyjnego raka piersi. Mammografia byłaby zarezerwowana do
lokalizowania raka przewodowego, dla którego charakterystyczne są zwapnienia. Zaletą
ultradźwięków jest to, że nie emitują one promieniowania, a także są o wiele wygodniejsze.
Rutynowe badanie ultrasonograficzne tkanki piersi ze specjalistyczną interpretacją obrazu nie
jest tak szeroko dostępne jak mammografia, a większość kobiet nie ma możliwości takiego
wyboru.
W przypadku guzków piersi niewyczuwalnych w badaniu palpacyjnym (takich, których nie
da się wymacać, ale które można wykryć podczas mammografii) badanie ultrasonograficzne
może się okazać bezcennym narzędziem do kontroli aspiracyjnej biopsji cienko- lub
gruboigłowej. Badanie ultrasonograficzne wysokiej rozdzielczości pozwala bardziej
precyzyjnie opisać wymacywalne guzki piersi. Za pomocą ultrasonografu łatwiej jest stwierdzić
różnicę między torbielą i guzkiem. W przypadku zwartej tkanki piersi ultrasonograf z 98-
procentową skutecznością pozwala odróżnić zmiany łagodne od złośliwych. Niektóre badania
wykazały, że w przypadku kobiet z wyczuwalnym guzem piersi ultrasonografia, w rękach
osoby doświadczonej w stosowaniu tej metody, jest najbardziej precyzyjnym badaniem, o 99,7-
procentowej wartości predykcyjnej dodatniej34. Jeżeli wciąż istnieje jakakolwiek wątpliwość,
w warunkach ambulatoryjnych można wykonać biopsję igłową, by ustalić, czy guz piersi jest
złośliwy, czy też nie. Dzięki tej metodzie wiele kobiet uchroniono przed zniekształceniem
piersi w wyniku biopsji oraz oszczędzono im niepokoju, który rodzi się z niewiedzy – z czym
mamy do czynienia.
Istnieje jeszcze jeden powód, dla którego badanie ultrasonograficzne jest tak ważne.
Mammografia często jest nieprzydatna w przypadku młodszych kobiet z gęstszą tkanką piersi
oraz tych, które mają blizny pooperacyjne, cierpią na ostre lub przewlekłe zaburzenia
popromienne, stosują zastępczą terapię hormonalną lub mają mniej niż 45–50 lat. W przypadku
kobiet, które mają implanty, ultrasonografia pozwala na bardziej precyzyjne rozpoznawanie
problemów w obrębie piersi niż mammografia. Najwyższe ryzyko występuje w grupie kobiet,
których piersi były już narażone na promieniowanie. W ich przypadku ultrasonografia jest
często dobrą alternatywą. W przypadku kobiet, u których nie występują żadne objawy,
mammografia jest wciąż najczęściej wybieraną metodą badań przesiewowych. Z pewnością
jednak badanie ultrasonograficzne także ma swoje znaczenie. Liczne ośrodki nie wykonują
przesiewowych badań ultrasonograficznych, gdyż pochłaniają one dużo czasu i trudno jest
porównać ich wyniki. Wiele z nich oferuje jednak USG kobietom, które są w grupie wysokiego
ryzyka.
Rezonans magnetyczny (MRI) to najnowsze narzędzie, które jest stosowane do wykrywania
raka piersi. Istnieje małe prawdopodobieństwo, że ta metoda będzie wykonywana w ramach
badań przesiewowych – jest zbyt droga (kosztuje co najmniej 2 tysiące dolarów), zbyt trudna
do wykonania (kobiety muszą przez prawie godzinę leżeć nieruchomo, często pod wpływem
leków), jej wyniki też zbyt często są fałszywie dodatnie. Rezonans magnetyczny ma jednak
znaczenie w przypadku kobiet, które są w grupie wysokiego ryzyka: o zbyt gęstej tkance piersi
czy mających niepokojące wyniki mammografii; chociaż z pewnością podejmowałabym
decyzję z dużą rozwagą. Zalecam wykonywanie rezonansu magnetycznego tylko w ośrodkach
leczenia chorób piersi, których personel ma duże doświadczenie w tej metodzie diagnostycznej.
(Nawiasem mówiąc, u co najmniej 27% kobiet, u których niedawno zdiagnozowano raka piersi,
wykonuje się tzw. wstępne MRI [ang. pretreatment MRI], aby zebrać informacje niezbędne do
podjęcia decyzji dotyczącej leczenia. Jednak badanie przeprowadzone w 2009 r. przez wiodące
amerykańskie centrum badań i leczenia raka wykazało, że ta praktyka czyni więcej złego niż
dobrego: MRI opóźniało leczenie o średnio 3 tygodnie i zwiększyło wskaźnik mastektomii
o 80% – z powodu wysokiego odsetka fałszywych trafień – u kobiet, które byłyby dobrymi
kandydatkami do usunięcia guzów [lumpektomii]35).
Prawdziwe zapobieganie: termografia
Termografia – nieinwazyjna, bezpieczna technika diagnostyczna, która po prostu rejestruje
ilość ciepła wydzielanego przez tkankę piersi (lub inną) – jest badaniem przesiewowym
z wyboru. FDA zatwierdziła je jako pomocniczy test przesiewowy w kierunku raka piersi
w 1982 r. Moim zdaniem może ona zastąpić ogromną liczbę mammografii, którym poddawane
są kobiety. Wykonanie termogramu polega na użyciu kamery termowizyjnej na podczerwień,
która rejestruje poziom ciepłoty na powierzchni ciała. Nieprawidłowe wzorce cieplne w tkance
piersi wskazują na wzmożone krążenie krwi w danym obszarze, co jest ubocznym skutkiem
zapalenia komórkowego, dobrze udokumentowanego prekursora raka. Obraz termogramu
oceniany jest ze względu na obecność stanów zapalnych. Jeśli obraz jest wysoce anormalny
i istnieje wysokie podejrzenie raka, można zlecić wykonanie mammografii w celu
potwierdzenia rozpoznania. Nastąpi po tym standardowe leczenie. Jednak w ogromnej
większości przypadków termogram będzie wskazywał na tendencję do zaburzeń tkanki piersi
na długo przed tym, zanim rozwiną się one w wyczuwalne grudki lub nieprawidłowości
mammograficzne36.
To dobra wiadomość, ponieważ oznacza to, że termogram umożliwia kobiecie i jej lekarzowi
bycie proaktywnymi. Jeśli w skanie pacjentki pojawi się stan zapalny, może ona zastosować
odpowiedni program (taki jak ten na s. 362), aby poprawić stan zdrowia piersi. Zmniejszanie
się stanu zapalnego komórek można z łatwością udokumentować na termogramie kontrolnym.
Takie podejście jest o wiele bardziej skuteczne niż rutynowa mammografia, w której przypadku
kobieta po prostu czeka na pojawienie się nieprawidłowości, nie mając narzędzi do
proaktywnego działania podtrzymującego zdrowie jej piersi. A termogram może pomóc
kobiecie (i jej lekarzowi), u której zdiagnozowano raka przewodowego in situ, podjąć decyzję,
czy wymaga on agresywnego czy też zachowawczego leczenia (zob. poniżej: „Dylemat
DCIS”). Kolejną cenną zaletą jest to, że termogram nie myli nieszkodliwych mas włóknistych
z niepokojącymi guzami tak często jak w przypadku mammografii37.
Rutynowy termogram może uratować tysiące kobiet przed niepotrzebnymi biopsjami
i zniekształceniami piersi. A ponieważ zapalenie tkanki piersi jest oznaką stanu zapalnego
w innych obszarach ciała, stosowanie termogramu poprawiłoby jednocześnie ogólny stan
zdrowia. Niestety, termografia często nie jest objęta ubezpieczeniem (skan kosztuje 90–250
dolarów), co ma więcej wspólnego z polityką i ekonomią niż nauką. (Aby znaleźć w twojej
okolicy lekarza prowadzącego, który wykonuje termografię, odwiedź stronę
www.breastthermography.com, www.breastthermography.org lub stronę internetową
International Academy of Clinical Thermology38: www.iact-org.org lub American College of
Clinical Thermology39: www.thermologyonline.org).
Krótka historia termografii
W latach 70. i 80. XX w. wiele badań wykazało, że termografia była wysoce skuteczna
w badaniach przesiewowych pod kątem nieprawidłowości, które obejmowały także raka
piersi40. Badacze zauważyli, że skanowanie termograficzne było wysoce specyficzne dla
każdej kobiety, zapewniając wyjątkowy, niezwykle trwały pomimo upływu lat, „podpis”
termiczny. Podobnie jak inne metody badań przesiewowych piersi, termografia nie
diagnozowała niczego, po prostu wskazywała na obecność nieprawidłowości. Oto kilka
najważniejszych ustaleń.
Badanie przeprowadzone w 1980 r. na 1245 kobietach przez dr. Michela Gautherie i dr.
med. Charles’a Grosa z Université de Strasbourg I we Francji wykazało, że anormalny
termogram był najważniejszym markerem wysokiego ryzyka dla rozwijającego się raka
piersi41.
W kolejnym roku dr Gautherie zabrał głos na Międzynarodowym Sympozjum Termografii
Biomedycznej, informując o dodatkowych badaniach, które w okresie 10 lat objęły ponad
600 kobiet. On i jego koledzy stwierdzili, że nieprawidłowy termogram był 10-krotnie
bardziej znaczący jako przyszły wskaźnik ryzyka raka piersi niż pierwszorzędowa historia
choroby w rodzinie42.
Dwaj inni badacze przemawiający na sympozjum w Strasburgu (H. Spitalier i D. Giraud)
przebadali 61 tysięcy kobiet w okresie 10 lat za pomocą corocznego termogramu. Okazało
się, że stale nieprawidłowy termogram w tym okresie wiązał się z 20-krotnie wyższym
ryzykiem przyszłego raka piersi (nawet u pacjentek, u których nie stwierdzono innych oznak
złośliwości), a u wszystkich pacjentek, u których ostatecznie zdiagnozowano raka, sama
termografia była pierwszym alarmem w 60% przypadków43.
W 1972 r. opublikowano badanie prowadzone przez radiologa dr. med. Harolda J. Isarda,
z Centrum Medycznego Alberta Einsteina w Filadelfii, analizujące dane 10 000 kobiet,
z których 4393 nie miały żadnych objawów. Dr Isard doszedł do wniosku, że wstępne
oznaczenie tych kobiet za pomocą termografii zamiast mammografii ograniczyłoby
potrzebę mammografii do poziomu 1028 kobiet, co stanowi spadek o 77%. Wyliczył
również, że łączenie mammografii (jeśli to konieczne) z termografią pozwoliłoby osiągnąć
wskaźnik wykrywalności raka na poziomie 24,1 : 1000, zamiast spodziewanego 7 : 1000,
przy użyciu samej tylko mammografii44. Badanie to przeprowadzono w czasie, kiedy nie był
jeszcze jasny związek między stanem zapalnym komórek a rakiem, więc lekarze nie
stosowali termografii jako sposobu wykrywania stanów zapalnych komórek (i zapobiegania
im). Biorąc pod uwagę dzisiejszą wiedzę o tym, jak proaktywnie zmniejszyć stan zapalny
komórek, a także mając świadomość, że niektóre nowotwory cofają się same z siebie,
najlepszym sposobem na monitorowanie stanu zdrowia piersi, jakim dysponujemy, jest
termografia.
W 1996 r. kalifornijski radiolog dr med. Parvis Gamagami badał wykorzystanie termografii
do wykrywania pewnych typów formacji naczyń krwionośnych, które często poprzedzają
rozpoznanie raka piersi. Jego badania wykazały, że 86% niewykrywalnych palpacyjnie
przypadków raka piersi wykazało rozrost tych właśnie naczyń krwionośnych, który był
widoczny na termogramie45.
W 1998 r. chirurg onkolog z Montrealu dr med. John Keyserling udokumentował, że 85%
nowotworów piersi można zdiagnozować za pomocą mammografii i klinicznych badań
piersi. Po dodaniu termografii liczba ta wzrosła do 98%46.
W 2003 r. kalifornijski radiolog diagnosta dr med. Yuri Parisky opublikował badanie 769
kobiet, które miały podejrzany mammogram i zostały poddane termografii. Termogramy
w 97% przypadków poprawnie wykryły raka piersi47.
Termografia jest brakującym ogniwem, które ma kluczowe znaczenie dla prawdziwej
profilaktyki raka piersi, a nie tylko wczesnego wykrywania – choć i w tym zakresie sprawdza
się świetnie. Pozwala ona kobiecie i jej lekarzowi na natychmiastowe określenie stanu zdrowia
jej piersi, a następnie na podjęcie kroków w celu jego poprawy na długo przed rozwinięciem się
poważniejszego stanu.
Poniższa relacja pochodzi od Judie Harvey, redaktorki mojej strony internetowej, i traktuje
o jej doświadczeniach związanych z termografią i mammografią. Poddała się badaniu
termograficznemu, aby sprawdzić je osobiście i porównać z konwencjonalnymi sposobami
dbania o piersi, które stosowała od lat. Wierzę, że jej doświadczenia mają uniwersalne
implikacje dla wszystkich kobiet. Oto jej historia.
„Niedawno po raz pierwszy wykonałam termogram. Odkryłam, że jest to najdoskonalszy
test medyczny do zweryfikowania stanu zdrowia moich piersi. Być może najlepszą jego
częścią było uzyskanie samego wyniku, ponieważ nie tylko był jasny i jednoznaczny, ale
także opowiadał historię mojego wyjątkowego ciała! Nie czułam się jak element danych
statystycznych lub jak kobieta zaliczona do określonej kategorii i wymagająca kolejnej
procedury czy leczenia, ponieważ „w taki sposób radzimy sobie z kobietami w twoim
stanie”. Aby móc dostrzec różnicę między uzyskaniem termogramu a wykonaniem
mammografii, pozwól, że opiszę każde z tych doświadczeń.
MAMMOGRAM
«Panno Harvey, pani mammografia wykazała anormalny obraz. Chcielibyśmy, aby
wykonała pani kolejną mammografię i ewentualnie sonogram, aby potwierdzić nasze
wyniki». Otrzymałam taką wiadomość przez telefon kilka dni po rutynowej mammografii.
Ekstra! – pomyślałam. Naprawdę podobała mi się pierwsza mammografia. Wspaniale jest
przebywać w pokoju, w którym buzuje promieniowanie, z absolutnie nieznajomą mi osobą,
która została przeszkolona w torturowaniu mojego ciała. Hiszpańska inkwizycja
skończyłaby się znacznie wcześniej, gdyby istniała wtedy maszyna do mammografii, dzięki
której wyciskano by resztki życia z czyichś piersi (lub jąder).
Ale pierwsze badanie nie było takie złe. Jasne, totalnie obca mi osoba dotykała moich piersi,
kładąc je na tacy i zgniatając na kilka różnych sposobów, aby zobaczyć, jak płaskie mogą
się stać. Nieprzyjemne, ale tak naprawdę jedyny niezręczny moment to ten, kiedy spytano
mnie o datę ostatniej mammografii. Radiolodzy tego ogromnego zakładu radiologicznego
w Bethesda w stanie Maryland, gdzie dziennie spłaszczają co najmniej 300 par piersi, lubią
porównywać błony fotograficzne. Poczułam leciutkie wahanie, mówiąc, że minęło 12 lat.
Wiedziałam, że prawdopodobnie technik wykonująca badanie będzie musiała usiąść
z wrażenia, żeby złapać oddech. Nie chciałam, żeby się wzdrygnęła lub żeby jej ręka
zadrżała w niekontrolowany sposób, kiedy będzie naciskała przycisk na aparacie
rentgenowskim. Oznaczałoby to, że musiałabym znieść jeszcze więcej zdjęć
rentgenowskich.
«12 lat? Dlaczego tak długo zwlekałaś?» – zapytała, starając się, żeby nie wypadło to jak
wyrzut. Proste – odpowiedziałam jej w mojej głowie. Za każdym razem, gdy mam to
badanie, coś znajdziesz, ponieważ mam grudki i guzy. I za każdym razem, gdy coś
znajdujesz, muszę to ugniatać jak cukierki toffi, a następnie kłuć igłą biopsyjną. «Po prostu
wiem, że moje piersi są normalne i zdrowe» – odpowiedziałam. To samo powiedziałam
mojemu ginekologowi. Naciskał na mnie, chcąc, abym się upewniła, więc przyszłam.
Radiolożka spojrzała na mnie tak, jakbym miała dwie głowy, i powiedziała: «Wiesz, że
coroczna mammografia to najlepszy sposób na zapobieganie rakowi piersi», przemilczając
resztę zdania: który cię w końcu zabije.
Po tym, jak pierwsza mammografia wykazała anormalny wynik, wyznaczono mi drugie
badanie, na które miałam poczekać w specjalnym pokoju ze wszystkimi innymi
przerażonymi kobietami. Wyglądały na spięte i zdenerwowane. Domyślam się, że chodziło
o ich bardzo podejrzane grudki. Pomyślałam, że z moimi nie może być aż tak źle, ponieważ
czekali 3 tygodnie, żeby mnie tu sprowadzić na kolejne badanie. W przypadku mojej
pracowni radiologicznej, do której chodzę, a która jest naprawdę niezła i bardzo
profesjonalna, wychodzisz z gabinetu po pierwszej mammografii, nie znając wyników. Jeśli
zadzwonią do ciebie ponownie, dostaniesz się do radiologa, zadasz mu pytania,
uśmiechniesz się i znów będziesz musiała znieść to, że inna kompletnie ci nieznana osoba
ugniata każde wrażliwe miejsce na twoich piersiach podczas mammografii i sonogramu.
Idźmy dalej. Druga mammografia znalazła dwie grudki i torbiel, prawdopodobnie nic
takiego, ponieważ rak zazwyczaj nie występuje wspólnie z „przyjaciółmi” (innymi
anomaliami w piersiach, które są sobie pokrewne). Ale moi ginekolog i radiolog muszą być
pewni. Machina ruszyła, a ja teraz jestem na linii montażowej. Kolejny przystanek: biopsja
rdzeniowa.
W dniu zabiegu pielęgniarka pomagająca lekarzowi zabiera mnie do bardzo czystego
pokoju. Wyjaśnia procedurę: znieczulenie miejscowe i wielokrotne nakłuwanie za pomocą
igły sprężynowej. Wszystko jest dla mnie jasne i tego się właśnie spodziewałam, do
momentu gdy zaczyna opowiadać mi o tytanowym klipsie (czasami nazywanym chipem).
Wygląda na to, że w swojej praktyce właśnie zainicjowali nową procedurę nakazującą
umieszczanie małego tytanowego klipsa w dowolnej masie biopsyjnej. Pielęgniarka mówi,
żeby się nie martwić. To ten sam materiał, którego używają do wykonywania sztucznych
bioder. Ponadto prawie nigdy nie «piszczy», kiedy przechodzi się przez kontrolę na
lotnisku. Co za ulga! Gdy mówię jej, że tak naprawdę nie chcę tego klipsa i wolałabym
trzymać się tego, co dał mi Bóg, wyczuwam u niej lekkie napięcie. O Boże, tylko nie kolejna
pacjentka, która będzie mi tu narzekać – to klarowny przekaz wyryty w jej oczach. Wiem,
że prawdopodobnie będę musiała uciec się do «spojrzenia mamusi» – spojrzenia, które
dopracowałam do perfekcji i które dosłownie powalało na kolana dorosłych mężczyzn – aby
pozbyć się tego klipsa.
«Ale to jest konieczne. – powiedziała. – To część procedury. Następnie, po umieszczeniu
klipsów w twojej piersi, zabierzemy cię na kolejną mammografię». I jak bardzo będzie to
bolesne? Nie mogłam przestać o tym myśleć. «Musimy się upewnić, że klipsy są we
właściwym miejscu. Jest to najlepszy sposób śledzenia tego, co już udało nam się zrobić,
więc nie będziesz musiała przechodzić niepotrzebnych biopsji». Jak ta, którą mam teraz?
Ponownie powiedziałam jej, że nie chcę ani nie potrzebuję żadnych urządzeń śledzących –
nie jestem zagrożonym gatunkiem, który na wolności wymaga monitorowania. A ponieważ
najwyraźniej straciła z oczu ten fakt, spokojnie powiedziałam jej, że to moje ciało, więc to
naprawdę powinien być mój wybór. Odpowiedziała, że nie mogą zrobić biopsji, chyba że
zgodzę się na klipsy. Powiedziałam tej biednej kobiecie, która po prostu ślepo podążała za
protokołem, że jestem szczęśliwa, mogąc wyjść bez biopsji.
Zgodziłyśmy się, aby wezwać lekarza. A ten poczynił trafną uwagę: jeśli tkanka poddana
biopsji okazuje się rakowa, posiadanie klipsa pomoże chirurgowi zlokalizować tkankę
nowotworową, co ułatwia powrót do zdrowia po lumpektomii.
Spojrzałam mu w oczy, używając najłagodniejszej wersji mojego «maminego spojrzenia».
Miał tacę pełną igieł i innych ostrych przedmiotów, których wkrótce zamierzał użyć. Jedna
z nich była igłą wypełnioną miejscowym znieczuleniem. I chciałam tego! Wyjaśniłam, że
nie chcę tego klipsa i byłam gotowa wyjść. (Chociaż klips był logicznym rozwiązaniem, to
po prostu czułam się z tym źle). Powiedział, że mam szczęście, nie planując procedury kilka
dni później (w 2009 r.), ponieważ od tego momentu klipsy będą nowym standardem opieki,
a on nie czułby się komfortowo, wykonując bez nich biopsję. Powiedział mi też, że
«pozwoli mi się prześlizgnąć», ponieważ był prawie pewien, że moimi grudkami nie ma
powodu się martwić. Poszliśmy dalej z biopsją. Do licha – pomyślałam po wszystkim – to
całkiem niezłe, gdy czujesz, że do twoich piersi celuje się tak, jakby były tarczą na lotki!
Oczywiście kiedy wychodziłam, podziękowałam radiologowi za jego pracę. Był bardzo
miły i byłam pewna, że wykonał dobrą robotę. Wiedziałam też, że mój ginekolog będzie
zadowolony, bo zastosowałam się do jego zaleceń. Przez tydzień czułam ból i miałam
rozległe siniaki. Okazało się, że wszystko jest w normie.
TERMOGRAM
Około 8 miesięcy później zaplanowałam, że wykonam termogram, ponieważ chciałam
doświadczyć nowego podejścia do zdrowia moich piersi. Dr Northrup powiedziała mi, że
jest ono o wiele bardziej proaktywne. Odwiedziłam przytulny ośrodek niedaleko Baltimore
– Cometa Wellness Center – który bardziej przypominał dom niż gabinet lekarski. Technik
termografii (kobieta) spotkała się ze mną i zaprowadziła mnie do wygodnego pokoju. Od
razu mogłam stwierdzić, że była troskliwa i profesjonalna, co pomogło mi trochę się
zrelaksować.
Biorąc pod uwagę historię moich włóknisto-torbielowatych piersi, lumpektomię w wieku 17
lat i wielokrotne biopsje, byłam ciekawa, czy pojawi się gorąco w miejscach, w których taka
tkanka była lub mogłaby się pojawić. Podobnie jak większość kobiet, mam również na
piersiach trochę plamek, które od czasu do czasu bolą. Zastanawiałam się, czy będą
cieplejsze niż normalna tkanka.
Kobieta przeprowadzająca badanie termograficzne powiedziała mi, że wykona termogram
całego górnego odcinka mojego ciała. Co za miła niespodzianka! – pomyślałam. Następnie
termolog (dr med. wyszkolony w nauce czytania termogramów) odczytał wykonane przez
nią cyfrowe obrazy. Lekarz przyjrzał się wielu obszarom, w tym zatokom, żuchwie
i dziąsłom; mojej tarczycy i gruczołom limfatycznym w szyi i pod pachami; mięśniom
pleców i szyi; i całemu układowi trawiennemu, w tym pęcherzykowi żółciowemu, wątrobie,
nerkom, okrężnicy i żołądkowi. Och – i piersiom!
Technik dała mi do wypełnienia bardzo szczegółowe medyczne formularze. Oprócz
wskazania przeszłych operacji lub biopsji wykonanych na moich piersiach lub innych
częściach mojego ciała kazała mi również na rysunku wskazać obszary bólowe lub będące
źródłem mojego niepokoju. Pojawiły się też obszerne pytania dotyczące zdrowia górnej
części mojego ciała. Informacje te pomogą termologowi lepiej zinterpretować wyniki. Jak
to? – pomyślałam. W tym podejściu nikt nie sieje paniki? Czy to może być prawdziwa
medycyna?
Pewne rzeczy mogą zakłócać wyniki badania. Powiedziano mi, że mam się nie kąpać, nie
golić i nie używać dezodorantów na 4 godziny przed obrazowaniem, więc wzięłam prysznic
poprzedniej nocy. Zostałam również poproszona o nieużywanie kremów i nierobienie
makijażu w dniu testu oraz zrezygnowanie na kilka dni przed wizytą z takich narzędzi pracy
z ciałem jak masaż czy chiropraktyka.
Zostałam zabrana do ciemnego pokoju, gdzie wślizgnęłam się w fartuch zabiegowy,
zostawiając moje ubranie od pasa w dół. Kiedy technik wróciła do pokoju, najpierw
wykonała zdjęcia mojej głowy, szyi, klatki piersiowej i pleców, podczas gdy ja byłam cały
czas ubrana od piersi w dół. Stałam kilka kroków od maszyny, która przypominała mi
staroświecki aparat na statywie. Kiedy technik robiła zdjęcie, obraz termiczny pojawiał się
natychmiast na komputerze, z różnymi kolorami wskazującymi intensywność ciepła.
Powiedziała mi, że nie powinnam przejmować się tym, co widzę, ani próbować nadawać
temu sens. Mimo wszystko miało to sens – i było fascynujące.
Następnie zdjęłam mój fartuch, do pięciu zdjęć piersi i węzłów chłonnych w klatce
piersiowej i pod pachami. Ponieważ w pokoju było ciemno, a moja opiekunka w ogóle nie
dotykała moich piersi, czułam, że moja prywatność została uszanowana. Jeden z obrazów
wymagał, abym jedną rękę umieściła za głową, łokciem na zewnątrz. «Czuję się jak pin-up
girl48, ale w dobrym znaczeniu tego słowa» – zażartowałam. Byłam dumna i szczęśliwa, że
mam piersi, zamiast przerażona, że mogą być niezdrowe.
W końcu zajęła się moim brzuchem. Początkowo wyniki nie spodobały się jej i poprosiła
mnie, abym stanęła z szeroko rozstawionymi ramionami, abym mogła dostosować się do
temperatury pomieszczenia. Wyjaśniła, że to zajmie tylko minutę. Wyszła na chwilę
z pokoju i był to dla mnie jedyny niezręczny moment. Poczułam się trochę głupio,
trzymając ramiona w górze i z dala od ciała, ponieważ stałam tam do połowy naga. Nadal
czekając, zauważyłam, że temperatura w pomieszczeniu była idealna, podobnie jak
rozstawienie sprzętu termograficznego, który można porównać tylko do szafki na mięso.
Technik powiedziała mi, że celowo, by zapewnić komfort, ustawia się taką właśnie
temperaturę. Całe badanie trwało około 15 minut.
Kilka tygodni później dr med. Ariane Cometa, praktykująca internistka i założycielka
Cometa Wellness Center, zadzwoniła do mnie, by omówić wyniki badań termologa, który
przeanalizował mój skan. Zwykle po prostu wysyła list opisujący wyniki; jednak w moim
przypadku umówiłam się na konsultację. Rozmawiałyśmy trochę o mojej tarczycy. Badałam
ją niedawno. Wyniki wypadły poniżej średniej. Dr Cometa powiedziała mi, że zauważyła
dysfunkcję, i zapytała mnie, czy miałam chorobę tarczycy w wywiadzie. Zażywałam leki
przez jakiś czas, ale przestałam, kiedy odkryłam, że wywołują u mnie roztrzęsienie. Poleciła
mi inne leki i powiedziała coś bardzo interesującego: termografia często daje lepsze
informacje na temat funkcjonowania tarczycy niż badania krwi. Dlatego jeśli badanie krwi
pod kątem chorób tarczycy jest w porządku, ale mimo to jej pacjentka doświadcza
objawów, które wskazywałyby na dysfunkcję tarczycy, zaleca termogram. Dr Cometa
powiedziała, że kolejne termogramy tarczycy po kilku miesiącach leczenia często wykazują
pozytywne zmiany, których nadal nie widać w badaniach krwi. Byłam pod ogromnym
wrażeniem jej wiedzy i troski, a także praktycznych, prozdrowotnych rozwiązań, które
oferowała. Znów mogłam poczuć się jak wyjątkowa osoba, a nie przypadkowy gadżet na
ogromnej medycznej linii montażowej, niezdolny do posunięcia się naprzód bez «ich»
zgody. Termogram dostarczył informacji na temat moich problemów zdrowotnych.
Dr Cometa wyjaśniła również, że asymetria na termogramie może być oznaką kłopotów,
a moja prawa pacha wydziela więcej ciepła niż lewa. Ponieważ moja prawa pierś została
poddana biopsji w ciągu ostatniego roku, można to wytłumaczyć procesem odtruwania
i odbudowy, który wciąż występował w węzłach chłonnych w tym obszarze.
A co z moimi piersiami? Cóż, są zupełnie normalne. Hurra! W ogóle nie ma podwyższonej
ciepłoty ani oznak anomalii komórkowych w miejscach, gdzie mam guzy lub przeszłam
operację. Dr Cometa powiedziała mi, że jest bardzo szczęśliwa, gdy wyniki badań pokazują,
że piersi są tak zdrowe jak moje. Byłam wdzięczna, że wyniki moich testów były idealne
dla kobiety z włóknisto-torbielowatymi piersiami i bez rodzinnej historii raka piersi. Wrócę
po kolejny termogram w ciągu 3 kolejnych miesięcy, aby sprawdzić prawą strefę pachową,
a następnie raz na rok lub rzadziej. To było niezwykle mocne doświadczenie.
UZGADNIANIE WYNIKÓW
Ach, ale to oznacza, że biopsja, którą miałam zaplanowaną na grudzień, jest niepotrzebna.
Podobnie było z mammogramami, które kazano mi wykonywać, gdy byłam 20-latką,
i wszystkimi poprzednimi biopsjami, z wyjątkiem lumpektomii, którą miałam jako
nastolatka. Ups. Cóż za paskudna świadomość. Próbując jak najlepiej się o mnie
zatroszczyć, moi lekarze narażają mnie na wiele niepotrzebnego bólu, wydatków
i zmartwień. Ponadto: w jaki sposób bycie szturchaną, dźganą i zgniataną może być dobre
dla tkanki piersi?
Potem stało się coś, czego nigdy bym się nie spodziewała. Od stanu, że jestem szczęśliwa,
bo cała tkanka moich piersi jest normalna, przeszłam do zastanawiania się, czy mogę
całkowicie zaufać termogramowi. Może poczułam się jak głupiec, bo pozwoliłam, by moje
ciało musiało przez to wszystko przejść. Może zostałam tak zaprogramowana, by sądzić, że
moje piersi nie są zdrowe, dopóki moja mammografia tego nie stwierdzi.
Dlatego rozmawiałam z dr Cometą. Zgodziła się ze mną. Ponieważ nasze społeczeństwo
nadaje tak duże znaczenie mammografii, niektórym kobietom na początku może być trudno
uwierzyć w termogram, mimo że technologia ta istnieje od lat 50. XX w. i opublikowano
ponad 800 badań potwierdzających jej skuteczność49. Dr Cometa powiedziała, że zaleca,
aby te kobiety używały termogramu w połączeniu z ich mammogramem, dopóki nie poczują
się całkowicie komfortowo. Jest pewna, że gdy kobieta zobaczy, w jaki sposób termogram
wyłapuje zmiany z badania na badanie i jak bardzo zindywidualizowane wyniki oferuje,
będzie wdzięczna i zaufa termografii. Z pewnością ja tak się czuję”.
Dylemat DCIS
Mammografia jest w stanie wychwycić w obrębie piersi bardzo wczesne nieprawidłowości,
które być może nigdy nie przerodziłyby się w inwazyjnego raka. Te wczesne zmiany nazywa
się przedinwazyjnym rakiem przewodowym in situ [ang. ductal carcinoma in situ – DCIS],
dysplazją gruczołu mlekowego lub anaplazją (atypią). Termin DCIS oznacza znajdujące się
w mikroskopijnych przewodach piersi komórki rakowe, które nie wydostały się poza nie i nie
zaatakowały tkanki tłuszczowej czy tkanki włóknistej piersi, a tym samym nie utworzyły guza.
DCIS uznaje się za raka piersi w stadium 0. Wiele osób uważa DCIS za stan przedrakowy.
Niemniej jednak DCIS jest rutynowo badany, aby sprawdzić, czy daje odpowiedź pozytywną
dla receptorów estrogenowych (ER-pozytywny). A jeśli rzeczywiście zostanie stwierdzone, że
jest ER-pozytywny, kobiety otrzymują tamoksyfen, lek, który, jak wykazano, zmniejsza nawrót
nowotworów ER-pozytywnych.
To jednak może być zbyt duże uproszczenie. Wieloetapowy proces rozwoju raka piersi nie
jest do końca poznany. DCIS stanowi przykład stanu przedrakowego, który w wielu
przypadkach może zostać zatrzymany, a nawet odwracalny – co oznacza, że tysiące kobiet są
zbyt inwazyjnie leczone z powodu tego schorzenia. Wspomniane wcześniej norweskie badanie,
które sugeruje, że niektóre nowotwory piersi cofają się naturalnie, jest tego potwierdzeniem.
Mimo to niektórzy lekarze automatycznie zakładają, że wszelkie nieprawidłowości tego typu
rozwijają się w szybkim tempie i są potencjalnie śmiertelne. Częstym zaleceniem jest
mastektomia, gdyż zmiany zwykle pojawiają się w wielu obszarach piersi jednocześnie.
Dr med. H. Gilbert Welch, internista i doświadczony badacz z Department of Veterans’
Affairs50 w White River Junction w stanie Vermont, zbadał istniejące metody obrazowania pod
kątem fałszywie dodatnich rozpoznań, takich jak rak piersi. Dr Welch przytacza badanie, które
wykazało, że w piersiach 40% kobiet, które umarły z innych przyczyn, występowały
mikroskopijne zmiany przedrakowe. Często te same zmiany widać na mammogramach, ale nie
wiadomo, które z nich pozostaną w uśpieniu, a które przerodzą się w inwazyjnego raka51.
W rzeczywistości z dobrze udokumentowanych badań wynika, że u większości kobiet,
u których rozpoznano przedinwazyjnego raka przewodowego piersi, nie rozwinął się inwazyjny
rak piersi.
Artykuł z 1996 r., zamieszczony w Journal of the American Medical Association52, oraz
artykuł z 2005 r., opublikowany w Annals of Internal Medicine53, świetnie podsumowały ten
problem. Przedstawione badania wykazały, że od 1983 r. ze względu na wykonywanie
mammografii drastycznie wzrosło rozpowszechnienie DCIS. DCIS stanowi co najmniej 20%
nowotworów piersi, które wykryto dzięki mammografii. Podczas badania z 2005 r., które
zostało przeprowadzone przez Fred Hutchinson Cancer Research Center54 i opublikowane
w kwietniu 2005 r. w czasopiśmie Cancer Epidemiology, Biomarkers and Prevention, odkryto,
że od 1980 r. częstość rozpoznania DCIS wzrosła 6-krotnie, podczas gdy częstość
występowania prawdziwego inwazyjnego raka piersi jest niezmienna. Naukowcy odkryli także
4-krotny wzrost częstości występowania innego powszechnego problemu zdrowotnego,
zwanego przedinwazyjnym rakiem zrazikowym in situ [ang. lobular carcinoma in situ – LCIS],
który również jest nieinwazyjny55. Podczas gdy wczesne wykrycie inwazyjnego raka piersi jest
korzystne, wciąż nie wiemy, jaką wartość ma rozpoznanie DCIS. Niepokoi mnie fakt, że za
pomocą badania mammograficznego diagnozuje się tak wiele przypadków DCIS, które
w większości są leczone jakimś zabiegiem chirurgicznym. Ponadto leczy się zbyt wiele
przypadków, wykonując mastektomię, zwłaszcza w niektórych rejonach Stanów
Zjednoczonych.
Obecnie dostępne metody leczenia DCIS lub LCIS obejmują różne kombinacje lumpektomii
(chociaż nie ma guza per se), napromieniowania i tamoksyfenu, a czasem nawet mastektomii.
Chociaż mastektomia na tak wczesnym etapie raka wydaje się mocno przedwczesna, coraz
więcej kobiet, ze strachu przed śmiercią, decyduje się na tego typu rozwiązanie. Chociaż bardzo
smutne jest to, że kobiety niepotrzebnie poświęcają swoje piersi, doskonale rozumiem,
dlaczego czują, że nie mają innej alternatywy. To ciągle pulsująca obawa, wynikająca
z obecnego podejścia do zdrowia piersi, które streszczę tak oto: „Nic nie znaleźliśmy w tym
roku. Ale wróć w kolejnym. W końcu nam się uda!”. Bez narzędzi takich jak termografia, która
pozwoliłaby podejmować lepsze decyzje dotyczące zdrowia piersi, kobieta może czuć się tak
bezsilna wobec sytuacji, w której się znajduje, że odczuje ulgę po odjęciu piersi i uwolnieniu
się raz na zawsze od strachu.
To, jakie leczenie jest zalecane, często zależy od tego, z kim się konsultujesz. Chirurdzy
zwykle zalecają leczenie operacyjne. Radioterapeuci zalecają naświetlanie. Onkolodzy zalecają
tamoksyfen i inne antyestrogeny. Niestety, badanie przeprowadzone w 2009 r. na ponad 1000
kobiet z ER-pozytywnym rakiem piersi (nie tylko DCIS) wykazało, że kobiety, które przyjmują
tamoksyfen po lumpektomii lub mastektomii przez co najmniej 5 lat, ponad 4-krotnie częściej
ryzykują rozwój rzadkiego, ale bardziej agresywnego i trudniejszego do leczenia nowotworu
(znany jako ER-ujemny rak piersi) w zdrowej piersi56. Stosowanie tamoksyfenu przez mniej niż
5 lat nie wiązało się z bardziej agresywnym rakiem, ale kobiety nie uzyskają pełnych korzyści
z leku, dopóki nie upłynie okres 5 lat. Oto podsumowanie: podczas gdy większość kobiet
z rakiem piersi zmniejszy ryzyko jego nawrotu poprzez przyjmowanie tamoksyfenu, 1/4 z nich
faktycznie zwiększy ryzyko zachorowania na jeszcze bardziej śmiertelną postać raka piersi –
jest to sytuacja, z którą nie czuję się zbyt dobrze, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę fakt, że lek
ten zwiększa ryzyko wystąpienia zakrzepów, udaru mózgu i raka macicy. Chociaż badanie to
dotyczyło kobiet z rakiem, a nie DCIS, kobiety z DCIS są rutynowo leczone tamoksyfenem.
Uwzględniając fakt, że większość przypadków DCIS nie rozwinie się w postać inwazyjną, czy
faktycznie warto ryzykować stosowanie tamoksyfenu?
Generalnie chemioterapię, inaczej niż tamoksyfen, zaleca się jedynie wtedy, gdy
potwierdzono inwazyjność zmian. Kobiety powinny wiedzieć, że mają wiele czasu na
rozważenie wszystkich rozwiązań. DCIS nie wymknie się spod kontroli. Wiemy, że czasami
nieleczony DCIS może się przerodzić w inwazyjnego raka, ale nie wiemy, w jaki typ, kiedy
i dlaczego. Naukowcy poszukują markerów tej przemiany, ale niestety wciąż nie znaleźli
najdoskonalszego. Inni obserwują „wymianę informacji” pomiędzy komórkami rakowymi
i otaczającymi je zdrowymi komórkami oraz sposób, w jaki komórki pozostają w równowadze.
Dobra wiadomość jest taka, że śmiertelność z powodu DCIS jest bardzo niska – wynosi 1–2%.
Konwencjonalne leczenie polega na zminimalizowaniu ryzyka ponownego rozwoju DCIS
w piersi i zmiany w postać inwazyjną. Nowe dane wspomniane wyżej, wskazujące na to, że
wiele wczesnych przypadków raka piersi, w tym DCIS, znika samoistnie bez leczenia, sugerują,
że niepokój, obawy i dezorientacja wywołane diagnozą DCIS często czynią więcej szkód
w zdrowiu kobiet niż sama choroba. Jedynym wyjściem z tego dylematu jest uświadomienie
sobie, że masz możliwość globalnego poprawienia stanu zdrowia swoich piersi, niezależnie od
tego, czy zdiagnozowano u ciebie DCIS. Oto lepszy sposób: skan termograficzny, a nie
mammografia, wprowadzenie zmian w stylu życia i żywieniu, a następnie wykonywanie
regularnych kontroli (zob. mój program podtrzymujący zdrowie piersi, s. 362).
Rak piersi
Statystyki pokazują, że co ósma kobieta w Stanach Zjednoczonych zachoruje na raka piersi,
jeśli rozpatruje się to ryzyko w skali całego jej życia, aż do osiągnięcia wieku 90 lat. Pozwól, że
przedstawię to z szerszej perspektywy. Według National Cancer Institute ryzyko zachorowania
na raka piersi w wieku 20 lat wynosi 1 : 2500, 40 – 1 : 63, a 60 – 1 : 28… Nadal te wyniki
znacznie różnią się od 1 : 8! Mimo to rak piersi jest najczęstszą przyczyną zgonów z powodu
raka wśród amerykańskich kobiet w wieku 40–55 lat. Z drugiej strony, rak płuc jest
zdecydowanie główną przyczyną zgonów z powodu raka u kobiet w każdym wieku. Choroba
sercowo-naczyniowa przebija oba wyniki – zabija 6 razy więcej kobiet niż rak piersi57.
Gdy byłam na akademii medycznej, uczono mnie, że co 25. kobieta zachoruje na raka piersi.
Nie ma pewności co do tego, czy częstość występowania raka piersi rzeczywiście wzrasta, czy
po prostu rozpoznajemy go dużo wcześniej dzięki częściej wykonywanej mammografii
i większej świadomości społeczeństwa. Jednak, pomijając statystyki, większość z nas zna co
najmniej jedną kobietę, która miała lub ma raka piersi.
Ten stan rzeczy jasno świadczy o pewnym braku równowagi. Coraz więcej dowodów
wskazuje na to, że zanieczyszczenie środowiska w krajach uprzemysłowionych wzmaga
aktywność estrogenną i może się przyczyniać do częstszego występowania problemów
zdrowotnych w obszarze piersi wśród kobiet58. Zostało dobrze udokumentowane, że estrogen
i estrogenopodobne substancje chemiczne (znane jako ksenoestrogeny) stymulują wzrost tkanki
piersi i, w nadmiarze, mogą zwiększać ryzyko raka piersi. Możliwe, że te czynniki, wraz
z suboptymalnymi poziomami witaminy D i jodu, przyczyniają się do wczesnych oznak
dojrzewania u młodych dziewcząt. Jestem również zaniepokojona możliwym wpływem na
tkankę piersi rekombinowanej bydlęcej somatotropiny (rBST), zwanej także bydlęcym
hormonem wzrostu (BGH), który jest podawany krowom w celu zwiększenia produkcji
mleka59. Ponadto zanieczyszczenia środowiskowe, takie jak PCB (polichlorowane bifenyle),
PBB (polibromowane bifenyle) i rtęć, są prawdopodobnie również znaczące. W Stanach
Zjednoczonych 50% dziewcząt ma obecnie oznaki pączkowania piersi przed ukończeniem 10.
roku życia, podczas gdy 14% wykazuje rozwój piersi w wieku 8 lat. Średni wiek pączkowania
piersi w przypadku młodych Afroamerykanek wynosi nieco mniej niż 9 lat, przy czym
u znacznego odsetka włosy łonowe i pod pachami pojawiają się przed osiągnięciem 8. roku
życia60.
Obecnie każda kobieta powinna zachowywać się proaktywnie, gdy idzie o zdrowie jej piersi.
Po co czekać, aż pojawią się dalsze badania nad toksynami środowiskowymi lub ostatecznie
odkryte zostanie skuteczne leczenie raka piersi, kiedy możesz zacząć, poprzez swoje myśli,
emocje i codzienne wybory, kreować zdrowie piersi – nawet jeśli już masz raka?
Piersi to organy wrażliwe na estrogen. Wiele kobiet, stosując tabletki antykoncepcyjne lub
estrogenową terapię zastępczą, miało okazję zauważyć, że ich piersi się powiększyły i stały się
tkliwe. Wpływ tych leków oraz prozapalna standardowa amerykańska dieta, która nadmiernie
stymuluje tkankę piersi ze względu na dużą zawartość tłuszczów i węglowodanów oraz małą
zawartość błonnika, przyczyniają się do powstawania raka piersi.
Rak piersi. Związek między dietą a hormonami
Od dawna raka piersi wiązano z wysoką zawartością tłuszczów i niskim poziomem pewnych
składników odżywczych w diecie, takich jak jod, witamina D i selen. Już w 1973 r. National
Cancer Institute wykazał, że kraje, w których spożywa się dużo tłuszczów pochodzenia
zwierzęcego, mają najwyższy wskaźnik śmiertelności z powodu raka piersi61. Sprawa nie jest
jednak tak prosta. Badanie prospektywne z 1996 r. analizujące przypadki 337 tysięcy kobiet
wykazało, że nie ma żadnego związku pomiędzy spożyciem tłuszczów a ryzykiem rozwoju
raka piersi. Naukowcy nie odkryli żadnej różnicy w częstości zachorowań na raka piersi wśród
kobiet, których spożycie tłuszczów mieściło się w przedziale od ponad 45% przyjmowanych
kalorii do mniej niż 20%. Nie miało znaczenia, czy tłuszcze były nasycone, jednonienasycone
czy wielonienasycone62. Co ciekawe, badanie włoskich naukowców wykazało, że zwiększone
spożycie tłuszczów obniża ryzyko raka piersi, a zwiększone spożycie przyswajalnych
węglowodanów w postaci skrobi (chleb, makaron itp.) prowadzi do wzrostu ryzyka raka
piersi63. W szybkim tempie gromadzą się naukowe dane na temat związku między cukrem,
poziomem insuliny i rakiem piersi64.
Wydaje mi się, że wysokotłuszczowa dieta społeczeństw uprzemysłowionych niemal zawsze
zawiera duże ilości częściowo utwardzonych tłuszczów (tłuszcze trans), zwykle też wiąże się
z wysokim spożyciem przetworzonych węglowodanów oraz cukru i niskim spożyciem
świeżych owoców, warzyw i antyoksydantów. To nie tłuszcz sam w sobie, ale rodzaj tłuszczu
w połączeniu z dietą, która podnosi poziom cukru we krwi, jest prawdziwym winowajcą. Takie
połączenie jest zalążkiem dla przewlekłego zapalenia na poziomie komórkowym – szczególnie
gdy dodamy do tego wpływ pewnych stanów emocjonalnych na procesy biochemiczne, o czym
już wspominałam. Utrzymujący się przez całe życie nadmierny poziom estrogenu (w stosunku
do progesteronu), związany z dietą i otyłością, także podwyższa ryzyko raka piersi,
przynajmniej w przypadku niektórych kobiet65. Czynniki takie jak stres natury emocjonalnej,
dieta uboga w składniki odżywcze (i bogata w rafinowane węglowodany), witaminę D, jod,
magnez i kwasy tłuszczowe omega-3 oraz toksyny środowiskowe prowadzą do stanu zapalnego
komórek. Zapalenie natomiast poprzedza raka. (Nawiasem mówiąc, badanie z 2009 r.
wykazało, że przewlekłe zapalenie komórek u kobiet, u których zdiagnozowano raka piersi,
może również zwiększyć szanse nawrotu raka. Naukowcy odkryli, że podwyższony poziom
białka C-reaktywnego [CRP], markera komórkowego stanu zapalnego, mierzony nawet 7 lat po
skutecznym leczeniu raka piersi we wczesnym stadium, wiązał się ze zmniejszonym
wskaźnikiem przeżywalności66).
Danazol (Danocrine). Lek ten powoduje obniżenie poziomu estrogenu i jest również
stosowany w leczeniu endometriozy. Często ma następujące działania niepożądane:
zmiana regularności cyklu menstruacyjnego, przyrost masy ciała, trądzik,
zaczerwienienie, zmniejszenie piersi, nadmierne owłosienie, zmiana głosu i depresja.
Bromokryptyna. Jest również stosowana do tłumienia laktacji po porodzie. Może
powodować nudności, wymioty, niskie ciśnienie krwi, zawroty głowy i depresję.
Tabletki antykoncepcyjne. Wszystkie są wykonane z syntetycznych hormonów, bez
bioidentycznego środka antykoncepcyjnego. Istnieją znacznie lepsze możliwości
leczenia bólu piersi.
W zależności od osoby wszystkie leki mogą powodować działania niepożądane. Niektóre leki
statynowe (obniżające poziom cholesterolu), leki z grupy SSRI (przeciwdepresyjne) i leki
nasercowe mogą powodować ból piersi, więc kobiety powinny przyjrzeć się preparatom, jakie
przyjmują.
Ćwicz regularnie. Zostało dobrze udokumentowane, że u kobiet ze „szczupłym” BMI
(poniżej 22,8), które regularnie ćwiczą, ryzyko raka piersi jest niższe aż o 72%107.
W norweskim badaniu odkryto, że ryzyko zachorowania na raka piersi jest o 37% niższe
w przypadku kobiet, które regularnie ćwiczą (4 godziny tygodniowo), niż kobiet, które
prowadzą siedzący tryb życia108. Dane z Nurses’ Health Study (w którym przebadano ponad 85
tysięcy pielęgniarek) wykazały, że kobiety, które codziennie wykonują średnio intensywne lub
intensywne ćwiczenia, o 20% rzadziej chorowały na raka piersi od kobiet, które ćwiczyły mniej
niż godzinę tygodniowo109. Dotyczy to również kobiet, które w przeszłości nie ćwiczyły
regularnie110. Najprawdopodobniej dzieje się tak, gdyż regularne ćwiczenia zmniejszają ilość
tkanki tłuszczowej ciała oraz obniżają całkowity poziom krążącego estrogenu (tłuszcz
w organizmie produkuje estron, rodzaj estrogenu, poprzez konwersję cholesterolu do
androsteronu). Nie ma leku, którego działanie byłoby choćby zbliżone do korzyści płynących
z regularnej aktywności fizycznej.
Wysypiaj się. Najnowsze badania wykazały, że większość z nas nie zdaje sobie sprawy
z tego, jak istotna dla zdrowia piersi jest odpowiednia ilość snu (w ciemnym pomieszczeniu).
W fińskim badaniu z 2005 r., przeprowadzonym na ponad 12 tysiącach kobiet, odkryto, że
w przypadku kobiet, które w nocy śpią ponad 9 godzin, ryzyko wystąpienia guzów piersi spada
o 1/3 w porównaniu z kobietami, które śpią 7–8 godzin111. Kilka innych niedawno
przeprowadzonych badań wykazało, że przebywanie w jasnym świetle późno w nocy może
zwiększać ryzyko raka piersi (w istocie, kobiety pracujące na nocną zmianę są o 50% bardziej
narażone na raka piersi od kobiet pracujących w ciągu dnia)112. Naukowcy odkryli, że (jasne)
światło nocą zakłóca produkcję melatoniny; nieodpowiedni poziom melatoniny może się
przyczyniać do rozwoju guzów piersi113. Kobiety, u których stężenie melatoniny jest powyżej
normy, dużo rzadziej chorują na raka piersi114.
Przyjmuj wsparcie i zatroszcz się o siebie. Bądź otwarta w swoim życiu na przyjmowanie
wsparcia od innych. Objawy ze strony piersi są często sposobem, w jaki ciało zmusza nas,
byśmy się o siebie zatroszczyły i pozwoliły innym, aby nas wspierali. Pamiętaj, że wszyscy
ludzie zasługują na społeczne wsparcie i potrzebują go. Nie ma nic zyskownego w cierpieniu
w ciszy! Miej współczucie dla siebie. I naucz się odmawiać, jeśli czegoś nie chcesz.
Nie mogę wymyślić lepszego sposobu na zilustrowanie tego ostatniego punktu niż
podzielenie się inspirującą historią mojej przyjaciółki Barbary, która, jestem tego pewna,
zmierzała w kierunku raka. Była w stanie całkowicie odwrócić sytuację i zrobiła to stosunkowo
szybko. Oto jej historia:
„Podczas podróży z moim mężem z okazji moich pięćdziesiątych urodzin otrzymałam
telefon z kliniki, w której niedawno przeszłam kompleksowe coroczne badanie, w tym mój
pierwszy termogram. Właśnie otrzymali raport z mojej termografii piersi – nie było dobrze.
Na początku byłam zszokowana. Jestem bardzo aktywna fizycznie, mam dobre nawyki
żywieniowe i prowadzę zdrowy tryb życia. Nie mam żadnej historii raka piersi w rodzinie –
a od 34. roku życia wykonuję co roku badanie mammograficzne. Ale kiedy uczciwie się
zastanowiłam, wiedziałam głęboko w sobie, że te nieprawidłowe komórki były tylko
ostrzeżeniem. Pomimo aktywności fizycznej i zdrowej diety ostatnią dekadę życia
spędziłam w niezdrowym schemacie przepracowania, nadopiekuńczości, dawania z siebie
zbyt wiele oraz z poczuciem urazy i gniewu. W ubiegłym roku zrobiłam duże postępy
w troszczeniu się o siebie i odpuszczaniu pretensji wobec innych. Właściwie to ironia losu,
że dowiedziałam się o tym podczas podróży urodzinowej z moim mężem! To pierwszy raz
od 10 lat, kiedy wreszcie robiliśmy coś sami.
Mój lekarz zasugerował, że natychmiast mam wykonać cyfrową mammografię i MRI, by
zdobyć więcej informacji o naturze mojego przypadku, lecz do końca mojej podróży wciąż
pozostawało 5 dni. Postanowiłam więc całkowicie zanurzyć się w przyjemnościach jako
sposobie na rozpoczęcie procesu uzdrawiania. Instynktownie wiedziałam, że im więcej
przyjemności odczuwam, tym więcej moje ciało będzie w stanie uzdrowić.
Poinformowałam mojego męża, jakie są moje intencje, aby mógł być moim partnerem
w leczeniu. Podczas wspólnej wędrówki po Górach Skalistych skupiłam się na pięknie
opadających liści osiki, odczuwaniu rześkiego wietrzyku, wsłuchiwaniu się w szum
górskich strumieni i wdychaniu czystego, świeżego zapachu górskiego powietrza.
Pozwoliłam sobie na luksus długich drzemek w ramionach mego męża. Smakowałam każdy
kęs jedzenia, jak gdybym nigdy wcześniej go nie kosztowała. Modliłam się o możliwość
uwolnienia wszelkich resztek resentymentów i cieszyłam się świętą intymnością z moim
mężem. Tych 5 dni, które mogły być zatrute strachem i trwogą, było magicznych.
Kiedy wróciłam do domu, wiedziałam, że wszelkie nieprawidłowości, które były w moich
piersiach, zniknęły. Mimo to kontynuowałam dalszą diagnostykę. Cyfrowa mammografia
wskazała na coś podejrzanego, więc wykonałam również MRI, które jednak nic nie
wykazało. Kompletnie nic. Mój zespół lekarski powiedział mi, że dalsze testy nie są
potrzebne. Kolejny termogram 6 miesięcy później był zupełnie normalny.
Jestem bardzo wdzięczna za termografię piersi i zamierzam robić ją co roku. Tymczasem
moja nowa mantra dla zachowania zdrowia brzmi tak oto: «Dbam o siebie z taką samą
troskliwością, jaką daję mężowi i synowi». Kiedy podążam za moją mantrą, czuję, jak
każda komórka w moim ciele promienieje zdrowiem!”
Rodzinny rak piersi oraz gen raka piersi
Niektóre rodziny zidentyfikowano jako takie, u których genetycznie występuje większe
prawdopodobieństwo zachorowania na dziedzicznego raka piersi i raka jajników o wczesnym
początku, gdyż występują u nich mutacje w genach BRCA1 lub BRCA2115. Mężczyźni w tych
rodzinach mogą mieć zwiększone wskaźniki nie tylko raka piersi, ale także raka trzustki
i wczesnego raka prostaty116. Ponieważ u 60% kobiet, które odziedziczyły zmutowany gen raka
piersi, rozwinie się w pewnym momencie życia rak piersi (w porównaniu z 12% kobiet
w populacji ogólnej), kobiety z pozytywnym testem na obecność mutacji coraz częściej
decydują się na prewencyjną obustronną mastektomię (usunięcie dwóch, zwykle zdrowych,
piersi)117.
Jest oczywiste, że geny, z którymi się rodzimy, są tylko częścią naszej historii. Sposób, w jaki
się wyrażają, to inna kwestia. Geny nie działają w próżni. Są one włączane i wyłączane przez
czynniki środowiskowe118. Według jednego z ostatnich badań, na 2 tysiącach kobiet z różnych
krajów, kierowanego przez dr. Colina Begga, kierownika Katedry Epidemiologii i Biostatystyki
w Memorial Sloan Kettering Cancer Center, kilka innych czynników ma związek ze
zwiększonym ryzykiem u kobiet, w tym wywiad rodzinny, dieta i styl życia119. Oznacza to, że
pozytywny wynik testu pod kątem obecności mutacji genu nie oznacza, że zachorujesz na raka
piersi, a jednocześnie negatywny wynik testu nie oznacza, że jesteś chroniona przed jego
rozwojem.
Pierwszą rzeczą, jaką mówię pacjentkom z rodzinną historią raka piersi w rodzinie – zwykle
ich matka choruje na raka piersi – jest to, że one nie są swoją matką, a genetyka to tylko jeden
element, który stanowi o tym, czy ktoś zachoruje. W rzeczywistości większość kobiet,
u których zdiagnozowano raka piersi, nie ma pozytywnej rodzinnej historii choroby ani też nie
ma genetycznej mutacji. (W jednym z głównych badań tylko 10% młodych kobiet z rakiem
piersi miało ten gen). Ale kobiety, które wykazują pozytywny wynik testu na obecność mutacji
i mają więcej niż jednego bliskiego krewnego (matkę, siostrę i/lub córkę) z rakiem piersi,
według National Cancer Institute są o 60% bardziej narażone na chorobę120.
Jeśli należysz do tej kategorii, twój lekarz najprawdopodobniej zaleci skrupulatne badania
przesiewowe w kierunku raka piersi, w tym mammografię i badania piersi (a także MRI lub
sonografię), co 6–12 miesięcy. Medycyna konwencjonalna wierzy również w bardziej
radykalne zabiegi, takie jak:
Jestem zasmucona tymi zaleceniami, bo po prostu nie biorą pod uwagę wszystkich rzeczy,
które kobieta może robić proaktywnie. Nie wierzę, żeby jakakolwiek kobieta myślała o jej
piersiach jak o kawałkach tkanki, które są przeznaczone do tego, by ją zabić. I nie chciałabym,
żeby kobiety myślały, że to jedyne trzy możliwe opcje zachowania zdrowia. Te procedury
mogą powodować więcej problemów i obniżyć jakość życia kobiety. Jak już wspomniano,
częste badania mammograficzne zwiększają ryzyko zachorowania na raka z powodu
nadmiernych dawek promieniowania121.
Parę słów na temat profilu genetycznego
Od zakończenia Human Genome Project122 w 2000 r. coraz więcej badań wykazuje, że pewne
mutacje genów, które mogą zwiększać ryzyko zachorowania na raka piersi, choroby serca itp.,
występują dziedzicznie. Zwykle „profil genetyczny” ustala się na podstawie badania
kombinacji wariantów genów; konkretne kombinacje uważa się za osobiste i poufne, zwykle
nie publikuje się ich w Internecie ani w postaci wydrukowanej informacji.
Profilowanie genomowe, które służyłoby kierowaniu zindywidualizowaną profilaktyką
zdrowia i zapobieganiu chorobom, jest w powijakach, ale staje się coraz bardziej popularne123.
Ten rodzaj testowania może być bardzo cennym narzędziem, jeśli będzie używany
proaktywnie. Na przykład, matka jednej z moich koleżanek po fachu ma dwa różne rodzaje
raka piersi. Koleżanka, lekarka medycyny funkcjonalnej, rozumiejąc związek pomiędzy genami
i środowiskiem, zbadała siebie oraz matkę pod kątem posiadania mutacji genu, który jest
związany z niektórymi typami raka piersi. Jak można się było spodziewać, obie miały
dokładnie ten sam profil genetyczny w obszarze metabolizmu estrogenu. Koleżanka, zamiast
stwierdzić, że jest „łatwym celem” dla raka, potraktowała to jako bodziec do wprowadzenia
niezbędnych zmian, których konieczność widziała od dawna. Więcej ćwiczyła, zwiększyła
dawkę przyjmowanego indolo-3-karbinolu, ograniczyła spożycie cukru itd. Badanie krwi pod
kątem profilu genetycznego – i umiejętność wpływania na sposób, w jaki manifestuje się nasze
DNA – stanie się medycyną przyszłości. Być może warto ustalić swój profil genetyczny, jeżeli
pracujesz z wykwalifikowanym lekarzem, który potrafi go zinterpretować i zgodnie z nim
poprawić twój styl życia. W przypadku większości ludzi za profil genetyczny służy zwykły
rodzinny wywiad. Kluczowe jest wprowadzenie zmian, o których doskonale się wie. (Jeżeli
chcesz znaleźć lekarza, który potrafi powiązać profil genetyczny z konkretnymi sugestiami
dotyczącymi stylu życia, odwiedź stronę Institute for Functional Medicine:
www.functionalmedicine.org).
Zmień swoje dziedzictwo. Zapobieganie od podszewki
A oto historia pewnej kobiety, pracownicy opieki społecznej, która mądrze opracowała swoją
historię rodzinną. (Zwróć uwagę na odniesienie do jej matki: problemy z piersiami zawsze
zwracają nas ku naszym matkom – osobom, od których odebrałyśmy nasze najwcześniejsze
i najgłębsze lekcje na temat troski o siebie).
„Od jakiegoś czasu żyłam w wielkim zamieszaniu. Byłam pracownikiem opieki społecznej
w dużym, bostońskim szpitalu klinicznym, gdzie zajmowałam się pacjentami oddziału
onkologicznego oraz dwóch oddziałów intensywnej terapii. Mój biper dzwonił bezustannie.
W domu bez przerwy byłam atakowana przez hałas ruchu ulicznego i ryki ogromnych
magnetofonów dzieciaków z sąsiedztwa. Przyrzekłam sobie, że przed pięćdziesiątką
wycofam się z wyścigu szczurów i znajdę sobie ciche miejsce, w którym mogłabym trochę
uczyć i doradzać, mieć małą, prywatną praktykę i ogromny ogród.
Od kilku lat pracowałam na oddziale onkologii. Początkowo czułam pewien wewnętrzny
przymus. Wiedziałam, że jest on związany ze śmiercią mojej matki, która umarła na raka
piersi w wieku 40 lat. Próbowałam przeciwstawić się śmierci. Myślałam, że jeśli poznam
raka z bliska, on nigdy mnie nie «dopadnie». Musiałam tylko dotrwać do czterdziestki. Gdy
zbliżałam się do tego wieku, podczas własnej psychoterapii stawiłam czoło moim
problemom związanym z «przymusem» pracy na onkologii. Przez chwilę się z tym
borykałam, ale w końcu stwierdziłam, że robię to, co robię, bo jestem w tym dobra, a kiedy
nadejdzie czas, żeby zacząć pracę w innej dziedzinie, zrobię to.
Skończyłam 40 lat. Niepokój pozostał.
We wrześniu 1990 r. przyjechałam na wakacje do Maine. Podczas obiadu ze znajomą
rozmawiałyśmy o naszych marzeniach dotyczących przyszłości. Gdy powiedziałam, że
moim marzeniem jest przeprowadzka w takie miejsce jak to po ukończeniu 50. roku życia,
znajoma rzuciła mi wyzwanie w postaci pytania: «Dlaczego nie teraz?».
Odpowiedziałam, że dobrze zarabiam jak na pracownika opieki społecznej. Mam znośną
hipotekę i przysługuje mi szpitalny plan emerytalny. Rozdrażniło mnie jej stwierdzenie, że
jestem w «złotej klatce», ponieważ lubię myśleć, że co innego jest dla mnie w życiu ważne.
«Poza tym – zapytała – skąd wiesz, że dożyjesz pięćdziesiątki?». Nie tylko moja matka
umarła młodo, na co dzień pracowałam z młodszymi od siebie ludźmi, którzy także
umierali.
Wiem, że w tym momencie zmieniło się moje życie. Czułam to w każdej komórce mojego
ciała. Wiedziałam, że nie ma żadnego powodu, dla którego miałabym nie przyjechać do
Maine. Dzień później powiedziałam o moich pragnieniach pośrednikowi handlu
nieruchomościami i następnego dnia o 9.00 rano weszłam do domu, który teraz należy do
mnie. Pierwszy dom, który obejrzałam, był domem z moich marzeń.
W styczniu przeprowadziłam się do Maine, ale wciąż pracowałam w Bostonie, zupełnie nie
bacząc na dojazdy do pracy, które ułatwiał mi ruchomy czas pracy. W marcu umarła
Claudia, którą bardzo polubiłam, młoda kobieta chorująca na białaczkę. Przez 4 lata
pracowałam z Claudią i jej rodziną. Bałam się jej śmierci. Tego ranka, gdy umarła, czułam
ból w piersiach. Wiedząc, że fizycznie jest ze mną wszystko w porządku, uważnie
przyglądałam się ciału, usiłując zrozumieć, co też próbuje mi powiedzieć. W końcu
nazwałam ten ból «zbiorową rozpaczą». Uświadomiłam sobie, że znam więcej martwych
ludzi niż żywych, i postanowiłam wziąć weekend wolnego, by wszystko przemyśleć. Kilka
niedziel później siedziałam na skałach naprzeciwko dużego kurortu i patrzyłam na ocean.
Myślałam o Claudii, o innych ludziach, z którymi pracowałam, a którzy odeszli, i w końcu
o mojej matce.
Z jakiegoś powodu zaczęłam się zastanawiać, ile dokładnie miała lat moja matka
w momencie śmierci. Ku mojemu zdziwieniu nigdy tego nie policzyłam. Z prostych
wyliczeń wynikało, że umarła, mając dokładnie 41 lat i 9 miesięcy. Pracowałam na oddziale
onkologii przez 5,5 roku – tyle samo, ile matka była chora na raka. Udało mi się!
Przeżyłam!
Następnego dnia zrezygnowałam z pracy. Zrobiłam sobie wolne lato. Chciałam się
zastanowić, co zrobić z życiem. Tych kilka miesięcy zmieniło się w jeszcze kilka i zanim
znów podjęłam pracę, minęło 9 miesięcy – wystarczyło, by się odrodzić.
W tym czasie świętowałam urodziny, których moja matka nie dożyła. Zaczęłam myśleć
o mojej tożsamości i priorytetach. Wreszcie otworzyłam praktykę psychoterapii, która
okazała się sukcesem. Czasami nauczam, mam trochę konsultacji i duży ogród. Wiem na
pewno, że chociaż jestem córką mojej matki, nie muszę nią być.
W trakcie mojej wędrówki uwierzyłam w siłę ciała i ducha – pomocnika w sytuacjach, które
wydają się niemożliwe. Wiedziałam, że w latach 50. XX w., gdy matka miała raka piersi,
kobieta taka jak ona, tkwiąca w złym związku małżeńskim katoliczka, ma niewielki wybór,
tym bardziej że w dzieciństwie została okaleczona fizycznie. Dzisiaj wierzę, że rak piersi
mojej matki był jedynym wyjściem z niemożliwej sytuacji złego małżeństwa, bezmyślnej
egzystencji opartej na poczuciu winy i wyrzeczeniu. Żałuję, że jej ucieczka kosztowała ją
życie”.
Leczenie raka piersi
Metody leczenia raka piersi wykraczają poza zasięg tej książki i nie są moją specjalnością.
Eksperci nie zgadzają się co do statystyk, ale dane sugerują ogólny spadek śmiertelności
z powodu raka piersi. Chociaż podaje się, że w latach 1975–2000 wskaźnik umieralności
z uwzględnieniem wieku pośród chorujących na raka piersi obywatelek Stanów Zjednoczonych
białej rasy spadł o 10%, nie jestem pewna, jak wiarygodne są to dane, biorąc pod uwagę dużą
liczbę przypadków przedinwazyjnego raka przewodowego in situ, które z pewnością zostały
uwzględnione w tych statystykach. W niektórych częściach kraju wciąż przeprowadza się
mastektomię, pomimo że lumpektomia, dzięki której można zachować piersi, w większości
przypadków okazuje się równie skuteczna. Każdą kobietę, która musi podjąć decyzję odnośnie
do metody leczenia raka piersi, zachęcam, aby zasięgnęła drugiej opinii, jeśli mastektomia jest
jedyną opcją, którą się jej oferuje.
Dużym krokiem naprzód w chirurgicznym leczeniu raka piersi jest biopsja węzła
wartowniczego – podczas niej chirurg może usunąć pojedynczy pachowy węzeł chłonny (węzeł
wartowniczy), do którego na początku dostają się komórki rakowe. Jeżeli wynik biopsji jest
negatywny, nie usuwa się więcej węzłów. Chroni to kobiety przed bólem i obrzękami
towarzyszącymi usuwaniu dużej liczby węzłów chłonnych.
Obecnie kobiety mają nieograniczony dostęp do informacji, które można zaczerpnąć od
innych ludzi, z książek czy Internetu. Niektóre czują się tym przytłoczone, a inne nabywają
ogromną wiedzę specjalistyczną. Każda kobieta dysponuje własnym, unikatowym sposobem
podejmowania decyzji i powinna na nim polegać. Czytając te same statystyki, każda z nas może
zrozumieć je inaczej. Niektóre kobiety chcą zrobić wszystko, co można, nawet jeśli ze statystyk
wynika, że korzyści są niewielkie (poniżej 5%). Dla innych ryzyko związane z leczeniem jest
zbyt wysokie i są one gotowe zaufać własnej intuicji. Różni lekarze mogą przedstawiać
statystyki pacjentkom w różny sposób. Chociaż rzadko działają oni ze złą wolą, niektórzy
onkolodzy (ponieważ mają do czynienia z tak dużą liczbą zgonów) mogą przedstawiać
katastroficzny i posępny obraz. Kobieta powinna czuć, że jest wspierana przez zaufanych
pracowników służby zdrowia, którzy także mają do niej zaufanie.
Jednym z nowych wynalazków internetowych jest AdjuvantOnline.com. (Obecnie możesz
skorzystać ze strony, używając hasła, które podaje lekarz. Możesz go o to poprosić). Kobiety
mogą wpisać dane na temat wielkości i cech swojego guza, a strona – na podstawie
opublikowanych badań klinicznych, w tym także bazy danych programu SEER (Surveillance
Epidemiology and End Results124) i National Cancer Institute – poda dane statystyczne co do
wskaźnika przeżywalności oraz nawrotów w ciągu 10 lat, wskazując różne metody leczenia lub
nie oferując rozwiązań. W skład prezentacji wchodzą łatwe do odczytu kolorowe wykresy.
Innym polecanym przeze mnie internetowym źródłem jest raport dr. med. Ralpha W. Mossa,
eksperta w dziedzinie alternatywnych metod leczenia raka. Jego raporty, czyli okresowo
aktualizowana elektroniczna baza ponad 200 dokumentów dotyczących diagnoz różnych typów
raka, zawierają informacje na temat skutecznych metod leczenia i najbardziej obiecujących,
innowacyjnych terapii różnych typów raka, w tym także raka piersi. (Więcej informacji
uzyskasz, kontaktując się z gabinetem dr. Mossa pod numerem telefonu 800-980-1234 lub 814-
238-3367, albo na jego stronie: www.cancerdecisions.com).
Bez względu na formę leczenia kobiety na całym świecie na najgłębszym poziomie zmieniają
swoje doświadczenia związane z rakiem piersi i uzdrawianiem, by żyć pełniej, bardziej
dynamicznie i twórczo.
Wewnętrzna praca nad zmianą związanych z rakiem piersi wzorców emocjonalnych, grupy
wsparcia i poprawa diety to ważne elementy leczenia, bez względu na to, czy poddajesz się
lumpektomii, mastektomii, naświetlaniom czy chemioterapii. Chociaż większość pacjentek
z rakiem piersi decyduje się na zabieg lub chemioterapię (lub jedno i drugie), pracowałam
z kilkoma kobietami, które zdecydowały się na zmianę diety i wewnętrzne uzdrawianie – bez
wsparcia ze strony medycyny konwencjonalnej; poza wstępną biopsją, na której podstawie
uzyskały diagnozę. Po kilku latach niektóre z tych kobiet mają prawidłowe mammogramy i ani
śladu po raku. Gdy jedna z nich po raz pierwszy odmówiła leczenia, odebrała telefon od
chirurga, który powiedział jej, że umrze, jeśli nie podda się zalecanym zabiegom. Odmówiła.
Teraz, 10 lat później, jest wolna od raka.
Czasem kobiety wybierają tylko niektóre z oferowanych im metod leczenia. Mildred miała 43
lata, gdy rozpoznano u niej raka piersi. Była żoną profesora i mieszkała w miasteczku
studenckim w środkowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych. Nigdy nie pracowała poza
domem. Wyszła za mąż tuż po ukończeniu 20. roku życia i wychowała troje dzieci. Gdy
skończyła 35 lat, uświadomiła sobie, że jej mąż miał wiele romansów ze studentkami.
Postanowiła zostać z mężem ze względów finansowych do momentu, gdy ich dzieci dorosną.
Jednak kiedy rozpoznano u niej raka piersi, odeszła od męża, wróciła do nauki i postarała się
o pracę. Jest teraz szczęśliwa i niezależna. Miała jedynie lumpektomię. Gdy córka zapytała ją,
dlaczego co pół roku nie robi mammografii i badań, Mildred odpowiedziała: „Wiem, dlaczego
miałam raka piersi. Dlatego wiem, że choroba już nie wróci”. Mildred wiedziała, że nie może
być zdrowa, pozostając z mężem, który nie dochowywał jej wierności. Od ponad 10 lat Mildred
nie miała nawrotu raka.
Raka piersi rozpoznano u Brendy Michaels, gdy miała 26 lat. Przez 17 lat walczyła z chorobą.
Przeszła trzy rozległe operacje. Ostatecznie, po trzeciej diagnozie i usłyszeniu prognozy, że
został jej niecały rok życia, wzięła sprawy w swoje ręce i zobowiązała się do słuchania
wewnętrznej mądrości. Napisała: „Postanowiłam zobaczyć w raku nauczyciela, dzwonek
ostrzegawczy. Wzięłam odpowiedzialność za własne zdrowie. Ta decyzja sprawiła, że nie tylko
zaczęłam zgłębiać alternatywne metody, które szanują ciało fizyczne, ale także zaczęłam
uzdrawiać głęboko stłumione emocje i związane z moją chorobą korzenie duchowe. To było
ogromne uzdrowienie, które doprowadziło mnie do zdrowia i witalności. Doświadczam ich do
dzisiaj”. Obecnie Brenda jest uznaną w całym kraju prelegentką American Cancer Society
i pierwszą osobą, która leczyła raka, stosując alternatywne metody uzdrawiania, pracującą z tą
grupą na tak dużą skalę. Obecnie prowadzi program w radiu internetowym, które nadaje
audycje z udziałem słuchaczy (www.conscioustalk.net).
Inna z moich pacjentek, Julia, przeszła lumpektomię w wieku 38 lat. Biopsja wykazała, że
podczas zabiegu nie usunięto całego guza. Ze względu na rodzaj raka zalecono jej mastektomię
i usunięcie węzłów chłonnych. Zamiast poddać się terapii, postanowiła wrócić do domu
rodzinnego na południu Stanów Zjednoczonych, by stanąć twarzą w twarz ze swoimi
demonami – trwającym całe życie współuzależnieniem i małżeństwem, z którego wyrosła.
Temu procesowi towarzyszyło głębokie oczyszczanie emocjonalne i rezygnacja ze starych
nawyków, niezdrowych zachowań i przyzwyczajeń. Julia przeszła także na zdrową,
wegetariańską dietę. Chociaż obecnie nie ma raka, wie, że musi pozostać w kontakcie ze
swoimi najgłębszymi potrzebami i mądrością ciała. Niedawno poczuła potrzebę przeprowadzki
na południowy zachód. Postanowiła się przeprowadzić, pomimo że nie była pewna, w jaki
sposób się tam utrzyma. Niemal natychmiast znalazła pracę w pensjonacie. Okoliczności
sprzyjały uzdrawianiu. Mogła sobie pozwolić nie tylko na dach nad głową i wyżywienie, ale
miała też wiele czasu oraz przestrzeni na samotność i przebywanie wśród natury. Julia jest
nadzwyczaj odważna i wciąż jest zdrowa.
U innej z moich pacjentek, Gretchen, rozpoznano typ raka piersi, który jest bardzo agresywny
i szybko się rozwija. Gretchen nie poddała się konwencjonalnej terapii, zamiast tego zmieniła
dietę i odeszła od męża, który źle ją traktował. Ostatecznie znalazła pracę w wydawnictwie
i zaczęła robić coś, o czym zawsze marzyła. Trzy lata później nie było u niej żadnych
oczywistych oznak raka. Gretchen żyje z dnia na dzień i nie myśli, że „została wyleczona”.
Mawia: „Dla mnie najistotniejsze jest życie chwilą”. Uważa, że to przede wszystkim zmiany,
których dokonała w życiu, doprowadziły ją do uzdrowienia.
Historie kobiet
Caroline Myss oraz inni uzdrowiciele nauczają, że rak jest chorobą związaną z czasem. Może
wystąpić, gdy większość naszej energii jest zaangażowana w rozpamiętywanie starych zranień
i urazów z przeszłości, od których nie jesteśmy w stanie się uwolnić. Zanim rozpocznie się
uzdrawianie, te stare zranienia potrzebują świadka – kogoś, kto je dostrzeże.
Nasz stosunek do czasu może prowadzić do choroby i często tak się dzieje. Sonia Johnson
mawia: „Czas nie jest rzeką. Już teraz wszyscy mamy cały czas, który kiedykolwiek był
i kiedykolwiek będzie. Czas linearny jest tworem pracoholizmu”125. W materialistycznej, pełnej
uzależnień kulturze uczymy się, że czas to pieniądz i że powinnyśmy spędzać każdą minutę
życia, osiągając lub produkując coraz więcej. Zamiast cieszyć się każdą chwilą, jaką mamy,
i żyć w pełni, bardzo wcześnie uczy się nas, że zawsze jest za mało czasu. Nigdy nie mamy
czasu. Zbyt wiele z nas cierpi na „chorobę pośpiechu”. Jesteśmy zabiegane, nasze serca biją
coraz szybciej, gdyż czujemy, że mamy zbyt wiele do zrobienia i zbyt mało czasu, by to zrobić.
Stan naszych ciał i tworzących je komórek odzwierciedla to.
Monica: uzdrawiające lato. Gdy Monica przyszła do mnie po raz pierwszy, miała 48 lat.
Niedawno miała raka piersi, który został potwierdzony przez biopsję. Chirurg ogólny chciał
przeprowadzić mastektomię, a także usunąć węzły chłonne prawej pachy. Monica i jej partner
bardzo dużo przeczytali na temat raka piersi. Monica sprzeciwiła się mastektomii i po długiej
dyskusji chirurg stwierdził, że z czystym sumieniem może wykonać lumpektomię. W pobranej
próbce odkrył jednak, że granice guza nie są wyraźne, co wzbudziło niepokój, że wciąż
pozostały jakieś komórki rakowe. Wysłał ją do onkologa, który wyjaśnił, że standardowym
zaleceniem w przypadku tego typu raka jest chemioterapia. Chciała jednak wiedzieć, co może
zrobić oprócz poddania się konwencjonalnemu leczeniu.
Zasugerowałam Monice przejście na dietę obniżającą poziom krążącego estrogenu,
przykładanie okładów z oleju rycynowego na dotknięty chorobą obszar piersi w celu
wzmocnienia układu immunologicznego i przyjmowanie dobrych suplementów. Podkreśliłam,
że te metody w konwencjonalnym sensie nie są postrzegane w kategoriach „leczenia” i że nie
poświęcono im tak wielu badań jak leczeniu operacyjnemu i chemioterapii. Monica wiedziała
o tym. Powiedziałam, że przez kilka kolejnych miesięcy musi się koniecznie o siebie
zatroszczyć i robić to, co sprawia jej przyjemność. Monica wraz z rodziną miała przemyśleć
wszystkie dostępne rozwiązania. Miałyśmy się spotkać we wrześniu, 3 miesiące później.
Gdy Monica wróciła po 3 miesiącach, wyglądała o 15 lat młodziej i promieniała zdrowiem.
Zapytałam, co zrobiła. Powiedziała: „Gdy stąd wyszłam, wiedziałam, że muszę zmienić swoje
życie. Tego lata postanowiłam robić cudowne i uzdrawiające rzeczy. Jeździłam więc każdego
dnia na rowerze i spędzałam wiele godzin, leżąc na łące, patrząc na niebo i chmury.
Wchłaniałam lato każdą komórką mojego ciała. Nie miałam takiego lata od czasów
dzieciństwa. Odnosiłam wrażenie, że nigdy się nie skończy”.
Monica zmieniła swój stosunek do czasu, zatrzymując zegar i przywracając swoje komórki
teraźniejszości. Wiele z nas potrzebuje zwolnić, by „wchłonąć lato każdą komórką ciała”. Od
ponad 10 lat Monica nie ma śladów raka. Chociaż ostatecznie postanowiła, że nie podda się
chemioterapii czy dalszym zabiegom w celu usunięcia komórek nowotworowych, pozostała
wolna od raka126.
Serena: uwalniając przeszłość. Gdy Serena przyszła do mnie po raz pierwszy, miała 40 lat,
a za sobą mastektomię z powodu dość dużego guza piersi, który był niskozróżnicowanym
rakiem – cechującym się szybkim wzrostem i złym rokowaniem. Chociaż od lat była
zaangażowana w alternatywne sposoby leczenia, jej wewnętrzne przewodnictwo doprowadziło
ją do chemioterapii, którą przeszła bez żadnych problemów, stosując medytację i relaksację
(zob.: „Jak przygotować się do zabiegu (lub chemioterapii) i przyspieszyć powrót do zdrowia”,
s. 670).
Kiedy ją spotkałam, właśnie przeprowadziła się z Kalifornii na wschodnie wybrzeże. Dwa
lata wcześniej rozstała się z mężczyzną, który po 10 latach życia z nią zakochał się w innej
kobiecie i ją poślubił. Ten sam mężczyzna był założycielem i fundatorem, cieszącej się wielką
popularnością, grupy samopomocy, a działania tej grupy, warsztaty i wycieczki nie tylko
zapewniały Serenie dochód, ale także były jej rodziną oraz systemem wsparcia. Ponadto Serena
wniosła znaczny wkład finansowy w ośrodek, w którym regularnie spotykała się grupa. Gdy tak
ważna dla niej osoba odeszła z inną kobietą z grupy, Serena poczuła się odsunięta. Nie była już
tak mile widziana podczas ich wspólnych działań.
Wkrótce po rozpadzie związku skonsultowała się z prawnikiem, aby pomógł jej odzyskać
pieniądze i rzeczy osobiste. Ten powiedział jej, że z uwagi na stan prawny jej sytuacji jest
bardzo mało prawdopodobne, by mogła odzyskać swoje pieniądze. Po rozmowie z członkami
swojej grupy wsparcia zdecydowała się na innego adwokata i uznała, że „jeśli to konieczne,
zaniesie sprawę do Sądu Najwyższego”.
Gdy po rozstaniu ze swoją „rodziną” Serena przeprowadziła się na wschodnie wybrzeże, od
razu poszła na terapię (zarówno indywidualną, jak i grupową), by poradzić sobie z gniewem,
żalem i poczuciem odrzucenia. W wyniku tego doświadczenia spotkała wiele innych kobiet,
które także zostały wykorzystane (m.in. finansowo i seksualnie). Dołączyła również do grupy
wsparcia dla osób z rakiem piersi.
Kiedy po raz pierwszy spotkałam Serenę, powiedziała mi, że czuje się wycieńczona
i apatyczna. Zastanawiała się, dlaczego tak się dzieje, szczególnie że chemioterapię
i naświetlania skończyła niemal rok wcześniej, a zawsze jadła zdrowo, przyjmowała
suplementy i była aktywna fizycznie. Gdy opowiedziała mi swoją historię, zasugerowałam, że
musi się upewnić, że każda jej relacja jest prawdziwa, to jest taka, w której w równym stopniu
daje i bierze. Zasugerowałam też, że powinna się wyciszyć i zrobić listę wszystkich aspektów
życia, które przyniosły dobre efekty, i drugą listę tych aspektów, które wymagały zmiany,
a następnie, medytując nad nimi, wymyślić plan, który już teraz pozwoliłby jej zmienić to, co
chciała zmienić.
Udała się samotnie do ośrodka medytacyjnego. W trakcie pobytu miała sen. Była na tratwie
i w oddali widziała płonący dom. W domu byli jej dawni przyjaciele z grupy wzajemnego
wsparcia. W tym momencie, we śnie, uświadomiła sobie, że ma wybór: może pójść do
płonącego domu, by ich ratować, lub zostać na tratwie i pozwolić rzece zabrać się do miejsca,
w które powinna się udać. We śnie zauważyła, że wybór, by opuścić rzekę i pójść do domu,
wiązał się z poczuciem zmęczenia i walki. Chociaż jej umysł pchał ją w kierunku domu, jej
serce (i ciało) ciągnęło ją w stronę, w którą zabierała ją rzeka. Gwałtownie się obudziła,
wiedząc, co ma zrobić. Musiała pozwolić sobie płynąć z prądem nowego życia.
Choć jej umysł mówił, że społeczność ma u niej dług finansowy, na bardzo głębokim
poziomie uświadomiła sobie, że kurczowe trzymanie się tej starej społeczności pozbawiało ją
siły życiowej – i zatrzymywało resztki energii w przeszłości, przez co nie mogło jej spotkać nic
nowego ani lepszego. Tydzień po powrocie z ośrodka, w którym miała sen, wstrzymała
postępowanie sądowe wytoczone starej grupie i zaprojektowała ceremoniał w celu uwolnienia
przeszłości i przejścia do nowego życia. Z czasem przestała też uczęszczać na spotkania grupy
wsparcia, gdyż uświadomiła sobie, że to doświadczanie jedynie odtwarza jej przeszłość.
Zauważyła, że zawsze czuła większe zmęczenie, gdy wychodziła ze spotkań, niż gdy na nie
przychodziła. Wiedziała, że chociaż grupa początkowo okazała się bardzo pomocna, teraz
nadszedł czas, żeby z niej odejść.
Dwa miesiące po tym okresie uzdrawiania Serena dostała pracę w wydawnictwie – coś,
o czym zawsze marzyła. Przyjęła ofertę i w pracy poznała nowego mężczyznę, który obecnie
jest jej mężem. To małżeństwo, w odróżnieniu od jej poprzedniego związku, jest prawdziwym
związkiem serc. Serena jest w stanie dostrzec, że rak piersi i wewnętrzne przewodnictwo
pojawiły się w kluczowym momencie. Czuje, że dzięki temu dostała dar nowego, lepszego
życia. Serena miewa się dobrze. Raczej nie martwi się o raka piersi, a jeśli tak się dzieje, oddaje
to w ręce siły wyższej.
Chociaż Monica i Serena inaczej podeszły do uzdrawiania, obie zmieniły swój stosunek do
czasu, obie też wiedzą, że wybrały dla siebie właściwą ścieżkę. Co najważniejsze jednak, nie
obawiają się już raka piersi.
42
K. Louis, J. Walter i M. Gautherie, Long-Term Assessment of Breast Cancer Risk by Thermal Imaging, w: M. Gautherie i
E. Albert, eds., Biomedical Thermology: Proceedings of an International Symposium Held in Strasbourg, France, June 30–
July 4, 1981 (New York: A. R. Liss, 1982), s. 279–301; M. Gautherie, Thermobiological Assessment of Benign and
Malignant Breast Diseases, Amercan Journal of Obstetrics and Gynecology, vol. 147, no. 8 (1983), s. 861–69.
43
H. Spitalier et al., Does Infrared Thermography Truly Have a Role in Present-Day Breast Cancer Management?, w: M.
Gautherie i E. Albert, eds., Biomedical Thermology: Proceedings of an International Symposium (New York: A. R. Liss,
1982), s. 269–78; R. Amalric et al., Does Infrared Thermography Truly Have a Role in Present-Day Breast Cancer
Management?, Progress in Clinical and Biological Research, vol. 107 (1982), s. 269–78.
44H. J. Isard et al., Breast Thermography After Four Years and 10,000 Studies, American Journal of Roentgenology,
Radium Therapy, and Nuclear Medicine, vol. 115, no. 4 (1972), s. 811–21.
45 P.Gamagami, Indirect Signs of Breast Cancer: Angiogenesis Study, Atlas of Mammography (Cambridge, MA: Blackwell
Science, 1996), s. 231–258.
46 J.
R. Keyserlingk et al., Infrared Imaging of the Breast: Initial Reappraisal Using High-Resolution Digital Technology in
100 Successive Cases of Stage I and II Breast Cancer, The Breast Journal, vol. 4, no. 4 (1998), s. 245–51.
47Y. R. Parisky et al., Efficacy of Computerized Infrared Imaging Analysis to Evaluate Mammographically Suspicious
Lesions, American Journal of Roentgenology, vol. 180, no. 1 (2003), s. 263–69.
48 Od
red.: pin-up (z ang. pin-up – przypiąć, powiesić) – określenie używane wobec trendu wywodzącego się głównie z lat
40. i 50. XX w. Pin-up girls (dziewczyny pin-up) były piękne i uśmiechnięte, ubrane w rozkloszowane sukienki lub skąpe
stroje, bieliznę. Pojawiały się przede wszystkim na plakatach, które mężczyźni przypinali na ścianach (stąd ich nazwa).
Współczesne pin-up girls wzorują się zwłaszcza na modzie tamtych lat, a ich charakterystyczną cechą są mocne czarne
kreski nad górnymi powiekami, długie rzęsy (często sztuczne), mocno pomalowane na czerwono usta oraz zarumienione
policzki. Charakterystyczne fryzury to głównie loki podpięte po bokach i grzywki – koniecznie podwinięte lub w formie
dużych loków. Najbardziej znaną przedstawicielką nurtu pin-up była Marilyn Monroe.
49 Ibid.;N. Arora et al., Effectiveness of Noninvasive Digital Infrared Thermal Imaging System in the Detection of Breast
Cancer, American Journal of Surgery, vol. 196, no. 4 (2008), s. 523–26; E. Y. Ng i E. C. Kee, Advanced Integrated
Technique in Breast Cancer Thermography, Journal of Medical Engineering and Technology, vol. 32, no. 2 (2008), s. 103–
14; D. A. Kennedy, T. Lee i D. Seely, A Comparative Review of Thermography as a Breast Cancer Screening Technique,
Integrative Cancer Therapies, vol. 8, no. 1 (2009), s. 9–16.
50 Od tłum.: Departament Spraw Weteranów.
51 G.
Kolata, Breast Cancer Screening Under 50: Experts Disagree If Benefit Exists, New York Times, December 14, 1993,
s. C-1; W. G. Welch i W. Black, Advances in Diagnostic Imaging, New England Journal of Medicine, vol. 328 (1993), s.
1237–42; M. Nielson et al., Breast Cancer and Atypia Among Young Middle-Aged Women: A Study of 110 Medical-Legal
Autopsies, British Journal of Cancer, vol. 56 (1987), s. 814–19. Nieopublikowane badanie na podstawie autopsji z
podobnymi odkryciami przeprowadzono w Cook County Hospital w Chicago (rozmowa prywatna z dr med. Kate Havens).
52 V.Ernster et al., Incidence of and Treatment for Ductal Carcinoma In Situ of the Breast, Journal of the American Medical
Association, vol. 275, no. 12 (1996), s. 913–18.
53
G. Arpino, R. Laucirica i R. M. Elledge, Premalignant and In Situ Breast Disease: Biology and Clinical Implications,
Annals of Internal Medicine, vol. 143, no. 6 (2005), s. 446–57.
54 Od
tłum.: Centrum Badań nad Rakiem im. Freda Hutchinsona.
55
C. I. Li et al., Age-Specific Incidence Rates of In Situ Breast Carcinomas in Histologic Type, 1980 to 2001, Cancer
Epidemiology, Biomarkers and Prevention, vol. 14, no. 4 (2005), s. 1012–15.
56
C. I. Li et al., Adjuvant Hormonal Therapy for Breast Cancer and Risk of Hormone Receptor-Specific Subtypes of
Contralateral Breast Cancer, Cancer Research, vol. 69, no. 17 (2009), s. 6865–70.
57
National Center for Health Statistics, Vital Statistics of the United States, 1987, vol. 2, Mortality, Part A, DHHS
Publication no. (PHS) 90–1101 (Washington, DC: U.S. Government Printing Office, 1990).
58 Przebadano następujące substancje chemiczne: pestycydy DDT, heptachlor i atrazynę, kilka wielopierścieniowych
węglowodorów aromatycznych (WWA), produkty uboczne ropy naftowej, dioksyny i polichlorowane bifenyle (PCB). Zob.
także: J. Ralof, Ecocancer: Do Environmental Factors Underlie a Breast Cancer Epidemic?, Science News, vol. 144 (1993),
s. 1013.
59
Dr med. S. Epstein, list do dr. Davida Kesslera, komisarza FDA, February 14, 1994. Cyt. za: B. Joseph, My Healing from
Breast Cancer (New Canaan: Keats, 1996), s. 7.
60
S. Steingraber, The Falling Age of Puberty in U.S. Girls: What We Know, What We Need to Know (San Francisco: Breast
Cancer Fund, 2007), dostępny także online: http://www.breastcancerfund.org/site/pp.asp?c=kwKXLdPaE&b=3291891.
61
P. Buell, Changing Incidence of Breast Cancer in Japanese-American Women, Journal of the National Cancer Institute,
vol. 51 (1973), s. 1479–83; L. Kinlen, Meat and Fat Consumption and Cancer Mortality: A Study of Strict Religious Orders
in Britain, The Lancet, 1982, s. 946–49; W. Willett et al., Dietary Fat and Risk of Breast Cancer, New England Journal of
Medicine, vol. 316, no. 22 (1987).
62 D.J. Hunter et al., Cohort Studies of Fat Intake and the Risk of Breast Cancer: A Pooled Analysis, New England Journal
of Medicine, vol. 334 (1996), s. 356–61.
63 S. Franceschi et al., Intake of Macronutrients and Risk of Breast Cancer, The Lancet, vol. 347 (1996), s. 1351–56.
64 S. Seely i D. F. Horrobin, Diet and Breast Cancer: The Possible Connection with Sugar Consumption, Medical
Hypotheses, vol. 3 (1983), s. 319–27; K. K. Caroll, Dietary Factors in Immune-Dependent Cancer, w: M. Winick, ed.,
Current Concepts in Nutrition, vol. 6, Nutrition and Cancer (New York: John Wiley and Sons, 1977), s. 25–40; S. K. Hoeh i
K. K. Carroll, Effects of Dietary Carbohydrate in the Incidence of Mammary Tumors Induced in Rates by 7, 12-
Dimethylbenzanthracene, Nutrition and Cancer, vol. 1, no. 3 (1979), s. 27–30; R. Kazer, Insulin Resistance, Insulin-Like
Growth Factor I and Breast Cancer: A Hypothesis, International Journal of Cancer, vol. 62 (1995), s. 403–6.
65 T. A. Sellers et al., Effect of Family History, Body-Fat Distribution, and Reproductive Factors on the Risk of
Postmenopausal Breast Cancer, New England Journal of Medicine, vol. 326, no. 20 (1992), s. 1323–9.
66
B. L. Pierce et al., Elevated Biomarkers of Inflammation Are Associated with Reduced Survival Among Breast Cancer
Patients, Journal of Clinical Oncology, vol. 27, no. 21 (2009), s. 3437–44.
67 N. Boyd, Effect of a Low-Fat, High-Carbohydrate Diet on Symptoms of Cyclical Mastopathy, The Lancet, vol. 2 (1988),
s. 128; D. Rose et al., Effect of a Low-Fat Diet on Hormone Levels in Women with Cystic Breast Disease. I: Serum Steroids
and Gonadotropins, Journal of the National Cancer Institute, vol. 78 (1987), s. 623; D. Rose et al., Effect of a Low-Fat Diet
on Hormone Levels in Women with Cystic Breast Disease. II: Serum Radioimmunoassayable Prolactin and Growth
Hormone and Bioactive Lactogenic Hormones, Journal of the National Cancer Institute, vol. 78 (1987), s. 627.
68 M. Woods, Low-Fat, High-Fiber Diet and Serum Estrone Sulfate in Premenopausal Women, American Journal of Clinical
Nutrition, vol. 49 (1989), s. 1179; D. Ingram, Effect of Low-Fat Diet on Female Sex Hormone Levels, Journal of the
National Cancer Institute, vol. 79 (1987), s. 1225; H. Aldercreutz, Diet and Plasma Androgens in Postmenopausal
Vegetarian and Omnivorous Women and Postmenopausal Women with Breast Cancer, American Journal of Clinical
Nutrition, vol. 49 (1989), s. 433; A. Tavani et al., Consumption of Sweet Foods and Breast Cancer Risk in Italy, Annals of
Oncology, vol. 17, no. 2 (2006), s. 341–5.
69 M.
H. Holl et al., Gut Bacteria and Aetiology of Cancer of the Breast, The Lancet, vol. 2 (1971), s. 172–73; R. E. Hughes,
Hypothesis: A New Look at Dietary Fiber in Human Nutrition, Clinical Nutrition, vol. 406 (1986), s. 81–86.
70 J.
Michnovicz i H. Bradlow, Altered Estrogen Metabolism and Excretion in Humans Following Consumption of Indole-3-
Carbinol, Nutrition and Cancer, vol. 16 (1991), s. 59–66.
71 Rose et al., Serum Steroids and Gonadotropins.
72 H. Aldercreutz et al., Dietary Phytoestrogens and the Menopause in Japan, The Lancet, vol. 339 (1992), s. 1233; H. P. Lee
et al., Dietary Effects of Breast Cancer Risk in Singapore, The Lancet, vol. 337 (1991), s. 1197–1200.
73 N.
N. Ismael, A Study of Menopause in Malaysia, Maturitas, vol. 19 (1994), s. 205–9.
74 Od tłum.: badanie przeżycia w przypadku raka piersi w Szanghaju.
75 X.
O. Shu et al., Soy Food Intake and Breast Cancer Survival, Journal of the American Medical Association, vol. 302, no.
22 (2009), s. 2437–43.
76 L. J. Lu et al., Decreased Ovarian Hormones During a Soya Diet: Implications for Breast Cancer Prevention, Cancer
Research, vol. 60, no. 15 (2000), s. 4112–21; N. B. Kumar et al., The Specific Role of Isoflavones on Estrogen Metabolism
in Premenopausal Women, Cancer, vol. 94, no. 4 (2002), s. 1166–74; C. Nagata et al., Decreased Serum Estradiol
Concentration Associated with High Dietary Intake of Soy Products in Premenopausal Japanese Women, Nutrition and
Cancer, vol. 29, no. 3 (1997), s. 228–33.
77 T.
Hirano et al., Antiproliferative Activity of Mammalian Lignan Derivatives Against the Human Breast Carcinoma Cell
Line ZR-75-1, Cancer Investigations, vol. 8 (1990), s. 595–602.
78 H.
Aldercreutz et al., Excretion of the Lignans Enterolactone and Enterodiol and of Equol in Omnivorous and Vegetarian
Women and in Women with Breast Cancer, The Lancet, vol. 2 (1992), s. 1295–99.
79Council for Responsible Nutrition, International Researchers Convene Meeting on Isoflavones, wyd. prasowe, June 17,
2009, dostępne online: www.npicenter.com/anm/anmviewer.asp?a=24304&print=yes.
80
Rozmowa prywatna z dr Margaret Ritchie, czerwiec 2009.
81 L. Rosenberg et al., Breast Cancer and Alcoholic Beverage Consumption, The Lancet, vol. 1 (1982), s. 267–70.
82 Od tłum.: Badanie Stanu Zdrowia Pielęgniarek.
83 W. C. Willett et al., Moderate Alcohol Consumption and the Risk of Breast Cancer, New England Journal of Medicine,
vol. 316, no. 19 (1987), s. 1174–80.
84C. I. Li et al., Relationship Between Potentially Modifiable Lifestyle Factors and Risk of Second Primary Contralateral
Breast Cancer Among Women Diagnosed with Estrogen Receptor-Positive Invasive Breast Cancer, Journal of Clinical
Oncology, vol. 27, no. 32 (2009), s. 5312–8.
85I. Kato et al., Alcohol Consumption in Cancers of Hormone Related Organs in Females, Japan Journal of Clinical
Oncology, vol. 19, no. 3 (1989), s. 202–7.
86D. Bagga et al., Dietary Modulation of Omega-3/Omega-6 Polyunsaturate Fatty Acid Ratios in Patients with Breast
Cancer, Journal of the National Cancer Institute, vol. 89, no. 15 (1997), s. 1123–31.
87 R. S. London et al., The Effect of Alpha-Tocopherol on Premenstrual Symptomatology, Cancer Research, vol. 41 (1981),
s. 3811–16; R. S. London et al., The Effect of Alpha-Tocopherol on Premenstrual Symptomatology: A Double-Blind Study,
Journal of American College Nutrition, vol. 3 (1984), s. 351–56; R. S. London et al., The Role of Vitamin E in Fibrocystic
Breast Disease, Obstetrics and Gynecology, vol. 65 (1982), s. 104–6; A. A. Abrams, Use of Vitamin E for Chronic Cystic
Mastitis, New England Journal of Medicine, vol. 272 (1965), s. 1080–81.
88R. R. Brown et al., Correlation of Serum Retinol Levels with Response to Chemotherapy in Breast Cancer, American
Journal of Obstetrics and Gynecology, vol. 148, no. 3, s. 309–12.
89
K. P. McConnell et al., The Relationship Between Dietary Selenium and Breast Cancer, Journal of Surgical Oncology,
vol. 5, no. 1 (1980), s. 67–70.
90L. C. Clark et al., Effects of Selenium Supplementation for Cancer Prevention in Patients with Carcinoma of the Skin,
Journal of the American Medical Association, vol. 276 (1996), s. 1957–63.
91
T. T. Kellis i L. E. Vickery, Inhibition of Human Estrogen Synthetase (Aromatase) by Flavonoids, Science, vol. 255
(1984), s. 1032–34. Bioflawonoidy rywalizują o estrogen jako substrat w metabolizmie tłuszczów.
92 B.
Goldin i J. Gorsbach, The Effect of Milk and Lactobacillus Feeding on Human Intestinal Bacterial Enzyme Activity,
American Journal of Clinical Nutrition, vol. 39 (1984), s. 756–61. Lactobacillus acidophilus hamuje beta-glukuronidazę,
enzym bakterii kałowej odpowiedzialny za dekoniugację skoniugowanych estrogenów wątrobowych.
93K. Lockwood et al., Partial and Complete Regression of Breast Cancer in Patients in Relation to Dosage of Coenzyme
Q10, Biochemical and Biophysical Research Communications, vol. 199, no. 3 (1994), s. 1504–8.
94 R.
Staud, Vitamin D: More than Just Affecting Calcium and Bone, Current Rheumatology Reports, vol. 7, no. 5 (2005), s.
356–64.
95
Ibid.; J. J. Cannell i B. W. Hollis, Use of Vitamin D in Clinical Practice, Alternative Medicine Review, vol. 13, no. 1
(2008), s. 6–20; J. J. Cannell et al., On the Epidemiology of Influenza, Virology Journal, vol. 25, no. 5 (2008), s. 29; M. F.
Holick, Vitamin D: Importance in the Prevention of Cancers, Type 1 Diabetes, Heart Disease, and Osteoporosis, American
Journal of Clinical Nutrition, vol. 79, no. 3 (2004), s. 362–71.
96 C.
F. Garland et al., Vitamin D for Cancer Prevention: Global Perspective, Annals of Epidemiology, vol. 19, no. 7 (2009),
s. 468–83.
97 C.
F. Garland et al., Vitamin D and Prevention of Breast Cancer: Pooled Analysis, The Journal of Steroid Biochemistry
and Molecular Biology, vol. 103, nos. 3–5 (2007), s. 708–11.
98 Od
tłum.: Amerykańskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej.
99 American
Society of Clinical Oncology 2008 Annual Meeting, streszczenie 511, przegląd literatury, May 15, 2008.
100
P. J. Goodwin et al., Prognostic Effects of 25-Hydroxyvitamin D Levels in Early Breast Cancer, Journal of Clinical
Oncology, vol. 27, no. 23 (2009), s. 3757–63.
101 J.
H. Kessler, The Effect of Supraphysiologic Levels of Iodine on Patients with Cyclic Mastalgia, The Breast Journal, vol.
10, no. 4 (2004), s. 328–36; W. R. Ghent et al., Iodine Replacement in Fibrocystic Disease of the Breast, Canadian Journal
of Surgery, vol. 35, no. 5 (1993), s. 453–60.
102 Kessler, The Effect of Supraphysiologic Levels of Iodine on Patients with Cyclic Mastalgia.
103
B. A. Eskin et al., Mammary Gland Dysplasia in Iodine Deficiency, Journal of the American Medical Association, vol.
200 (1967), s. 115–19.
104 Od tłum.: Instytut Zdrowia Kobiet w Teksasie.
105 K.J. Chang et al., Influences of Percutaneous Administration of Estradiol and Progesterone on Human Breast Epithelial
Cell Cycle in Vivo, Fertility and Sterility, vol. 63 (1995), s. 785–91.
106P. E. Mohr et al., Serum Progesterone and Prognosis in Operable Breast Cancer, British Journal of Cancer, vol. 73
(1996), s. 1552–55.
107A. McTiernan, Exercise and Breast Cancer-Time to Get Moving?, New England Journal of Medicine, vol. 336, no. 18
(1997), s. 1311–2.
108I. Thune et al., Physical Activity and the Risk of Breast Cancer, New England Journal of Medicine, vol. 336, no. 18
(1997), s. 1269–75.
109
B. Rockhill et al., A Prospective Study of Recreational Physical Activity and Breast Cancer Risk, Archives of Internal
Medicine, vol. 159, no. 19 (1999), s. 2290–96.
110T. M. Peters et al., Intensity and Timing of Physical Activity in Relation to Postmenopausal Breast Cancer Risk: The
Prospective NIH-AARP Diet and Health Study, BMC Cancer, vol. 9, no. 1 (2009), s. 349.
111 P.
K. Verkasalo et al., Sleep Duration and Breast Cancer: A Prospective Cohort Study, Cancer Research, vol. 65, no. 20
(2005), s. 9595–600.
112 E.S. Schernhammer et al., Rotating Night Shifts and Risk of Breast Cancer in Women Participating in the Nurses Health
Study, Journal of the National Cancer Institute, vol. 93, no. 20 (2001), s. 1563–68.
113 D.
E. Blask et al., Melatonin-Depleted Blood from Premenopausal Women Exposed to Light at Night Stimulates Growth
of Human Breast Cancer Xenografts in Nude Rats, Cancer Research, vol. 65, no. 23 (2005), s. 11174–84.
114 E. S. Schernhammer et al., Urinary Melatonin Levels and Breast Cancer Risk, Journal of the National Cancer Institute,
vol. 97, no. 14 (2005), s. 1084–87.
115 S.
Narod et al., Familial Breast-Ovarian Cancer Locus on Chromosome 17q12a23, The Lancet, vol. 338 (1991), s. 82–83.
116 D.Thompson et al., Cancer Incidence in BRCA1 Mutation Carriers, Journal of the National Cancer Institute, vol. 94, no.
18 (2002), s. 1358–65; The Breast Cancer Linkage Consortium, Cancer Risks in BRCA2 Mutation Carriers, Journal of the
National Cancer Institute, vol. 91, no. 15 (1999), s. 131–36; National Cancer Institute, National Cancer Institute Fact Sheet:
BRCA1 and BRCA2: Cancer Risk and Genetic Testing, dostępny online:
www.cancer.gov/cancertopics/factsheet/Risk/BRCA.
117 National Cancer Institute, National Cancer Institute Fact Sheet: BRCA1 and BRCA2: Cancer Risk and Genetic Testing.
118 M.
B. Fitzgerald et al., Germ Line BrCa 1 Mutations in Jewish and Non-Jewish Women with Early Onset Breast Cancer,
New England Journal of Medicine, vol. 334, no. 3 (1996), s. 143–49; F. S. Collins, BrCa 1: Lots of Mutations, Lots of
Dilemmas, New England Journal of Medicine, vol. 334, no. 3 (1996), s. 186–88; A. A. Langston, BrCa 1 Mutations in
Population-Based Sample of Young Women with Breast Cancer, New England Journal of Medicine, vol. 334, no. 3 (1996),
s. 137–42.
119
C. B. Begg et al., Variation of Breast Cancer Risk Among BRCA 1/2 Carriers, Journal of the American Medical
Association, vol. 299, no. 2 (2008), s. 194–201.
120
U.S. Preventive Services Task Force, Genetic Risk Assessment and BRCA Mutation Testing for Breast and Ovarian
Cancer Susceptibility: Recommendation Statement, Annals of Internal Medicine, vol. 143, no. 5 (2005), s. 355–61.
121 R. Semelka, Imaging X-Rays Cause Cancer: A Call to Action for Caregivers and Patients, Medscape, February 13, 2006
(przejrzane i zaktualizowane: February 16, 2007).
122 Od
tłum.: Program Poznania Ludzkiego Genomu.
123 S.B. Haga et al., Genomic Profiling to Promote a Healthy Lifestyle: Not Ready For Prime Time, Nature Genetics, vol.
34, no. 4 (2003), s. 347–50.
124 Od
tłum.: Obserwacja, Epidemiologia i Rezultaty Końcowe.
125 S.
Johnson, Wildfire: Igniting the She-volution (Albuquerque, NM: Wildfire Books, 1990), s. 38.
126
Rak piersi w konwencjonalnym sensie może powrócić w dowolnym momencie. Dlatego żaden lekarz nie uważałby
Moniki za wyleczoną. Powiedziałby raczej, że jest w remisji. Bez względu na to, jak to nazwiemy, podobają mi się jej
wygląd i jej życie.
127
Aby uzyskać fascynujący opis kontrowersji dotyczących implantów piersi, zob. stronę Chronology of Silicone Breast
Implants programu Frontline amerykańskiej sieci telewizyjnej PBS: www.pbs.org/wgbh/pages/frontline/implants/cron.html.
128L. A. Brinton et al., Cancer Risk at Sites Other Than the Breast Following Augmentation Mammoplasty, Annals of
Epidemiology, vol. 11, no. 4 (2001), s. 248–56.
129 Od red.: przedsiębiorstwo amerykańskie z siedzibą w Midland w stanie Michigan, USA, lider w produkcji silikonu.
130
Dane na temat implantów cytowane za: M. Angell, Shattuck Lecture-Evaluating the Health Risks of Breast Implants: The
Interplay of Medical Science, the Law, and Public Opinion, New England Journal of Medicine, vol. 334, no. 23 (1996), s.
1513–18.
131 Od tłum.: Instytut Medycyny.
132 Od tłum.: Narodowa Akademia Nauk.
133 Od red.: roztwór solny.
134 L.
A. Brinton et al., Mortality Among Augmentation Mammoplasty Patients, Epidemiology, vol. 12, no. 3 (2001), s. 321–
26.
135 D.
B. Sarwer, G. K. Brown i D. L. Evans, Cosmetic Breast Augmentation and Suicide, American Journal of Psychiatry,
vol. 164, no. 7 (2007), s. 1006–13.
136 V. C. Koot et al., Total and Cause Specific Mortality Among Swedish Women with Cosmetic Breast Implants:
Prospective Study, British Medical Journal, vol. 326, no. 7388 (2003), s. 527–28.
137 J.
S. Hasan, Psychological Issues in Cosmetic Surgery: A Functional Overview, Annals of Plastic Surgery, vol. 44, no. 1
(2000), s. 89–96.
138 Rozmowa prywatna z dr med. Moną Lisą Schulz, która zbadała to zagadnienie dokładnie przed zabiegiem rekonstrukcji
po rozpoznaniu u niej raka piersi.
139 Saline-Filled
Breast Implant Surgery: Making an Informed Decision, ulotka dla pacjentek w przypadku implantów piersi
wypełnianych saliną, Mentor Corporation (zaktualizowane: January 2004); Making an Informed Decision: Saline-Filled
Breast Implant Surgery; 2004 Update, ulotka dla pacjentek w przypadku implantów piersi wypełnianych saliną, INAMED
Corporation (zaktualizowane: November 2004).
140 N.
Hurst, Lactation After Augmentation Mammoplasty, Obstetrics and Gynecology, vol. 87, no. 1 (1996), s. 30–34.
141 A.
R. Staib i D. R. Logan, Hypnotic Stimulation of Breast Growth, American Journal of Clinical Hypnosis, April 1977;
R. D. Willard, Breast Enlargement Through Visual Imagery and Hypnosis, American Journal of Clinical Hypnosis, April
1977; J. E. Williams, Stimulation of Breast Growth by Hypnosis, Journal of Sex Research, vol. 10, no. 4 (1974), s. 316–26;
L. M. LeCron, Breast Development Through Hypnotic Suggestion, Journal of the American Society of Psychosomatic
Dentistry and Medicine, vol. 16, no. 2 (1969), s. 58–62.
ROZDZIAŁ 11.
Nasza płodność
W okresie reprodukcyjnym płodna i aktywna seksualnie kobieta, która nie
stosuje żadnych środków antykoncepcyjnych, urodzi średnio 14 dzieci lub
podda się 31 aborcjom. Jest to sytuacja nie do wyobrażenia w czasach
upragnionej niezależności i równości kobiet.
– dr med. Luella Klein, była prezeska American College of Obstetrics and
Gynecology, 1984
Szerszej wizji płodności nie determinuje jedynie posiadanie lub brak dziecka.
Płodność jest dozgonnym związkiem ze sobą, a nie tylko stanem czysto
medycznym.
– dr Joan Borysenko
łodność. Jak odbierasz to słowo? Odczuwasz bogactwo, spełnienie, yin, obfitość – jak
P w przypadku urodzajnego pola czy żyznego umysłu? Wywołuje ono obrazy niesamowitej
młodości i nieskończonych możliwości? Nic dziwnego, że wszystkie kobiety pragną być
płodne, by wiedzieć, że mogą mieć dziecko, jeśli tylko tego zechcą. Uczucie bycia płodną to
wewnętrzny potencjał, którego tak wiele z nas pragnie i się z nim identyfikuje. Płodność jest
formą kobiecej siły, mocy, z którą musimy pracować odpowiedzialnie i świadomie, jeśli mamy
naprawdę się rozwijać. Najważniejszym wskaźnikiem statusu kobiety na świecie jest to, czy ma
władzę nad swoją płodnością. W ciągu ostatnich 50 lat umiejętność określenia przez kobietę,
w jakim czasie i ile chce mieć dzieci, kiedy dojdzie już do decyzji o ich posiadaniu, stała się
jednym z najważniejszych czynników prowadzących do znacznego zwiększenia roli kobiet
w biznesie i edukacji oraz ich samorozwoju1.
Osiągnęłyśmy moment w naszej planetarnej historii, kiedy musimy nauczyć się rozmnażać,
dokonując świadomego wyboru, a nie tylko po to, aby zapełnić pustą przestrzeń wewnątrz
siebie czy też zatrzymać przy sobie mężczyznę. Te ostatnie powody są pozostałościami
nieświadomego programowania plemiennego, które już nam nie służy. Zmarła w 2005 r.
pisarka i położna, Jeannine Parvati Baker, określiła siebie jako osobę będącą jednocześnie za
wyborem i za życiem2. Kiedy miała 17 lat, podjęła decyzję, że jest gotowa, by stać się aktywna
seksualnie. Przysięgła również, że nigdy nie będzie kochać się z mężczyzną, którego dziecka
nie chciałaby urodzić, jeśli zaszłaby w ciążę nieumyślnie. Znalezienie takiego mężczyzny
zajęło jej 3 lata. Jest to potężny przykład wzięcia odpowiedzialności za to, co tworzymy!
Historia Baker, podobnie jak historie rodzących kobiet w rozdziale 12, są drogowskazami na
temat tego, jakie kobiety mogłyby być, gdyby kochały i ceniły swoje ciała oraz zdolności
twórcze.
Życie prenatalne, w pobliżu serca matki, teoretycznie powinno być dla nienarodzonej istoty
błogostanem. Kobiety powinny mądrze przejść przez okres ciąży, gdyż ten stan wpływa
zarówno na nie, jak i na ich potomstwo. Chociaż Zygmunt Freud ukuł zwrot dziecięca amnezja,
który miał wyjaśniać, dlaczego większość ludzi nie pamięta wydarzeń sprzed 3. roku życia,
prawda jest taka, że nasze ciała zawsze pamiętają nasze życie płodowe, narodziny i wczesne
dzieciństwo. Rodzice mają ogromny wpływ na zdolności umysłowe i sprawność fizyczną dzieci
– wpływ, który zaczyna się na długo przed narodzeniem i trwa przez całe życie3.
W komórkach ciała wszyscy nosimy zapis całego naszego życia, począwszy od okresu
jeszcze przed narodzinami. Życie zaczyna się w wodach płodowych, naszym pierwszym
środowisku. Ten okres i wczesne dzieciństwo to etapy krytyczne, gdy powstaje większość
naszych oczekiwań i potencjału. Wspomnienia prenatalne i okołoporodowe oraz ich
potencjalny wpływ na nienarodzone dziecko to jeden z powodów, dla których kobieta musi się
nauczyć zarządzać własną płodnością, by móc począć świadomie. Musimy się stać świadomym
naczyniem.
Gdy od samego początku dziecko czuje się kochane i chciane, jego poczucie przynależności
i bezpieczeństwa tworzy niezmiernie silny układ odpornościowy, a także zdrowe kości i krew,
które stanowią fundament zdrowia na całe życie. Z drugiej strony, wiele kobiet wiedziało, że
matki ich nie chciały, i przez całe życie to odczuwało. Jedna z nich powiedziała: „Wiem, że
zostałam poczęta, gdy matka była pogrążona w żalu po stracie syna, który umarł 9 miesięcy
wcześniej. Wiem, że przejęłam to, będąc w jej łonie. Przyrzekłam wtedy sobie, że postaram się
jej to wynagrodzić. Starałam się to zrobić przez 64 lata. Nigdy mi się to nie udało”. Beverly,
kobieta po menopauzie, wyznała, że matka przyszła na jej pięćdziesiąte urodziny z balonami
i różą i powiedziała: „Masz 50 lat. Teraz już będzie z górki. Nie jesteś już dzieckiem”.
Powiedziała córce, jak bardzo cierpiała, gdy ją rodziła, a także że Beverly urodziła się brzydka.
Wychwalała natomiast syna – brata Beverly – mówiąc, że poród był praktycznie bezbolesny,
a syn od urodzenia był piękny. Słuchając matki, Beverly poczuła, że w jakiś perwersyjny
sposób na urodziny dostała prawdziwy dar: matka utwierdziła ją w czymś, co Beverly czuła od
zawsze – została odrzucona już w momencie narodzin.
Depresja egzystencjalna dotyka ludzi, którzy zostali poczęci i narodzili się jako istoty
niechciane. Pewna kobieta wstydziła się faktu, że oddycha i zajmuje przestrzeń – miała
wrażenie, że nie ma dla niej miejsca, że samo jej istnienie sprawia komuś ból. Twierdziła, że
czuła się tak od zawsze. Wiedziała, że nie była planowanym dzieckiem. Inna kobieta, lekarka
po pięćdziesiątce, powiedziała, że niedawno uczestniczyła w sesji emocjonalnego uzdrawiania,
podczas której uświadomiła sobie, że nigdy nie czuła się bezpiecznie w łonie matki – wiedziała,
że matka jej nie chce. Przez całe życie starała się to sobie jakoś kompensować – studiowała,
została lekarką i wchodziła w liczne związki, jednak nic nie zaspokoiło potrzeby, która tkwiła
w niej od momentu przyjścia na świat: potrzeby bycia kochaną i chcianą w dzieciństwie. „Bicie
serca matki, tak blisko mego serca, nie było dla mnie źródłem spokoju i wsparcia”. Chociaż
matka już nie żyje, kobieta doświadczyła procesu przebaczenia. Powiedziała ze łzami
w oczach: „Teraz wreszcie tęsknię za matką, której nigdy nie miałam. Uświadomiłam sobie, że
zrobiła, co było w jej mocy. Nigdy sama nie dostała szansy”.
Aborcja
Dla wielu kobiet aborcja jest obszarem „niedokończonych spraw” i z tego powodu zasługuje na
szczegółowe omówienie. Gdybyśmy żyły w kulturze, która ceni sobie autonomię kobiet
i w której zarówno mężczyźni, jak i kobiety wspólnie stosują antykoncepcję, na temat aborcji
dyskutowano by otwarcie. Gdyby kobiety w Stanach Zjednoczonych tak jak w Chinach były
zmuszane do aborcji, zabieg ten miałby dla nas zupełnie inne znaczenie4.
Według Trudy M. Johnson, licencjonowanej terapeutki rodzinnej i par, z 20-letnim
doświadczeniem w pracy z kobietami, które cierpią z powodu tego, co nazywa VPT
(dobrowolne przerwanie ciąży) [ang. voluntary pregnancy termination], 43% kobiet poniżej 55.
roku życia miało tego typu doświadczenie; 38% z nich to członkinie Kościoła (55 milionów
kobiet).
Aborcja to celowe zakończenie jednego potencjalnego życia. Jednak brak zgody na aborcję
potencjalnie niszczy życie dwóch istot. Więź matki z dzieckiem to najgłębsza więź znana
ludzkości. Tę najbardziej pierwotną relację pomiędzy ludźmi powinny przepełniać miłość,
serdeczność i otwartość. Zmuszanie kobiety do rodzenia i wychowywania dziecka wbrew jej
woli jest aktem przemocy, który ogranicza i osłabia więź matki z dzieckiem, a zamiast nasion
miłości zasiewa nasiona nienawiści. Czy może być gorszy sposób przyjścia dziecka na świat od
przymusu przebywania w ciele, które jest wobec niego wrogie? Życie jest zbyt cenne, by
zmuszając kobietę do wydania go na świat wbrew jej woli, powstrzymywać jego pełny rozkwit
i potencjał. Wiemy, że wczesne lata życia przestępców są często pełne ubóstwa i rozpaczy,
więc sprowadzanie na świat niechcianej istoty może być wręcz niebezpieczne. (W bestsellerze
pt. „Freakonomia. Świat od podszewki” [Wyd. Helion, 2007] autorzy Steven Levitt i Stephen
Dubner wysuwają hipotezę, że spadek przestępczości w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat
może wynikać z zalegalizowania aborcji). Gdy kobiecy potencjał reprodukcyjny służy za
polityczną kartę przetargową, na horyzoncie majaczy widmo coraz większej liczby kobiet
skazanych na niechciane ciąże.
Na jakimś poziomie wie o tym każdy – łącznie z tymi, którzy publicznie odmawiają kobietom
prawa do sprawowania kontroli nad własną płodnością. W trakcie mojego stażu w Bostonie
często zdarzało się, że rodzice młodych katoliczek w ciąży przyprowadzali je do mnie, mówiąc:
„Nie uznajemy aborcji, ale jeśli córka urodzi, zmarnuje sobie życie. Czy nie dałoby się czegoś
zorganizować?”.
Na przestrzeni lat nauczyłam się jednego: nie istnieje coś takiego jak wolność seksualna. Być
może właśnie dlatego określenie aborcja na życzenie powodowało u mnie dyskomfort.
Wieloletnia praca w obszarze kobiecej płodności nauczyła mnie, że tocząca się obecnie debata
na temat aborcji jest przejawem dużo głębszego problemu, który opisałam we wcześniejszych
rozdziałach: tak długo, jak kobiety nie zrozumieją, jak sprostać własnym potrzebom
erotycznym, i będą poświęcały swoje ciała przyjemności seksualnej mężczyzn, nic się nie
zmieni. Nic się nie zmieni, dopóki aborcja będzie postrzegana jedynie jako „problem kobiet”.
Przez lata wykonywałam aborcje i zawsze będę popierała wybór kobiet w tej kwestii. Po
drodze zrozumiałam jednak, że aborcja to niezmiernie złożony problem, dla którego nie ma
łatwych rozwiązań.
Aborcja jest zawsze trudną kwestią, gdyż zmusza kobietę do stanięcia twarzą w twarz
z najgłębszymi uczuciami, które są związane ze zdolnością mężczyzn do zapłodnienia i mocą
kobiet do zatrzymania lub odrzucenia rezultatów tego zapłodnienia. Aborcja uderza w samo
sedno społecznych przekonań na temat roli kobiety. Czy społeczeństwo popiera pełne
uczestnictwo kobiet w gospodarce? Jaka jest nasza właściwa rola w domu i w społeczeństwie?
„Aborcja ilustruje polityczną kontrolę nad sferą osobistą i fizjologiczną” – pisze historyczka
Carroll Smith-Rosenberg. „Jest pomostem pomiędzy sprawami głęboko osobistymi i sprawami
szeroko pojętej polityki. Rozmowa o aborcji jest na każdym poziomie rozmową o mocy”5.
Za każdym razem, gdy przeprowadzałam aborcję, miałam wrażenie, jakbym siedziała
pośrodku pola minowego. Zdarzało się, że byłam zła, gdy po raz czwarty wykonywałam zabieg
kobiecie, która zwyczajnie nie stosowała środków antykoncepcyjnych. Czasami
przeprowadzałam aborcję, gdy kobieta tak naprawdę jej nie chciała, ale czuła, że nie ma innego
wyjścia. Oczywiście, wiele niechcianych ciąż przydarza się kobietom, które stosują środki
antykoncepcyjne dopuszczane przez ich religię, a metoda ta zawodzi.
Wiele kobiet po wielokrotnych aborcjach wyznało, że z czasem stwierdziły, że ich seksualne
zachowania były formą samogwałtu, którego korzenie tkwiły w nienawiści do siebie i niskim
poczuciu własnej wartości. Liczba niechcianych ciąż u kobiet mających dostęp do
antykoncepcji jest wynikiem magicznego myślenia, że seks może być oddzielony od jego
konsekwencji. Powinnyśmy opierać się wszelkim kontaktom seksualnym z ludźmi, którzy nie
szanują naszej duszy i naszej najgłębszej jaźni6.
W obecnych czasach wiele kobiet ponownie przewartościowuje swoje seksualne
zaprogramowanie. Pierwszy krok w tym procesie to zrozumienie, czym ono jest. Gdy kobieta
decyduje się na aborcję ze względu na siebie i swoje życie, płynie pod prąd 5 tysięcy lat
uwarunkowań społecznego porządku narzuconego przez Kościoły i inne zdominowane przez
pierwiastek męski instytucje, które twierdzą, że podstawowym celem kobiety jest posiadanie
dzieci i służenie im oraz mężowi. Pozostawienie kobietom wyboru co do kierunku własnego
życia kłóci się z bardzo starymi zasadami.
Od czasu historycznego procesu sądowego Roe vs Wade7, legalizującego aborcję w 1973 r.,
liczba kobiet walczących z tymi zasadami znacznie wzrosła. Siły polityczne i społeczne, które
chcą, „żebyśmy pozostały na swoim miejscu”, stają się coraz bardziej aktywne i destrukcyjne.
Półtora wieku retoryki stworzonej, by wpędzać kobiety w poczucie winy i wstydu z powodu
aborcji oraz przedkładania rozwoju osobistego nad macierzyństwo (przynajmniej przez pewien
czas), nie pozostawia wątpliwości co do tego, że aborcja nie jest łatwym tematem; takim,
o którym kobiety mogłyby swobodnie porozmawiać. Jednak gdyby każda kobieta, która
kiedykolwiek poddała się aborcji, a nawet 1/3 tych kobiet, zechciała opowiedzieć o swoim
doświadczeniu – nie z punktu widzenia wstydu, ale ze szczerością odnośnie do tego, jak
wyglądało wtedy jej życie, czego się nauczyła i gdzie jest teraz – cała sprawa znalazłaby
rozwiązanie o wiele szybciej. Trudy Johnson napisała książkę pt. „CPR: Choice Processing and
Resolution” (Outskirts Press, 2009), aby pomóc kobietom, które przerwały ciążę z wyboru,
przeżyć ich żałobę. Zwraca uwagę, że 37 lat po legalizacji aborcji nadal nie jest czymś
naturalnym, aby kobiety mogły opłakiwać swe doświadczenia bez odnoszenia się do retoryki
politycznej lub religijnej. Pisze: „Nie ma miejsca w przestrzeni publicznej, gdzie kobiety
w naszej kulturze mogłyby opłakiwać aborcyjną stratę. Ten rodzaj smutku nazywa się
smutkiem pozbawionym prawa głosu [ang. disenfranchised grief]. Kobiety siedzą w ciszy ze
strachu przed tym, że zostaną źle zrozumiane, lub poczują się jeszcze bardziej zawstydzone.
Kim są te kobiety? Są twoją matką, twoją siostrą, twoją dziewczyną. Może nawet to ty sama”.
Od momentu pierwszego wydania tej książki wiele kobiet pisało do mnie, wyrażając
wdzięczność za poruszenie tego tematu. Pisały, że dzięki wyjawieniu prawdy na temat
doświadczenia aborcji doznały uzdrowienia. Kris Bercov, terapeutka, która zajmuje się
poradnictwem dla kobiet rozważających aborcję, napisała wzruszającą książkę pt. „The Good
Mother: An Abortion Parable”8. Na egzemplarzu wysłanym do mnie napisała: „Doświadczenie
aborcji ma ogromny potencjał, który może nas albo zranić, albo uzdrowić – w zależności od
tego, jak sobie z nim poradzimy i jak je zinterpretujemy. Jak dobrze wiesz, wiele kobiet
przechodzi przez to doświadczenie nieświadomie – pozostawiając swoim ciałom pełne wyzwań
(a czasami niebezpieczeństw) zadanie wyrażenia uczuć, które nie znalazły ujścia”. Z pewnością
to właśnie obserwowałam podczas wielu lat wykonywania zabiegu aborcji. Nieprzeżycie
pełnego żalu po przerwaniu ciąży może być w przyszłości przyczyną problemów związanych
z ciążą.
Teraz, dzięki istnieniu Internetu, w końcu mamy sposób, aby kobiety zakończyły izolację
aborcyjnego żalu i wstydu (odpowiednie zasoby i społeczność można znaleźć na stronie Trudy
Johnson: www.missingpieces.org).
Klimat kulturowy każdej epoki historycznej może mieć głęboki wpływ na ogólne
samopoczucie ludzi w niej żyjących, zarówno na poziomie emocjonalnym, jak i fizycznym.
Szacuje się, że w latach 40. XIX w. połowa wszystkich ciąż kończyła się aborcją9. Obecnie,
w miarę jak wzrasta kobieca moc, nasila się też antyaborcyjna retoryka. Mimo że żadnej
kulturze na przestrzeni dziejów aborcja nie była obca, badania Carroll Smith-Rosenberg
wykazały, że staje się ona kwestią polityczną jedynie wtedy, gdy następuje „znaczne
zachwianie równowagi sił między kobietami a mężczyznami, a także między mężczyzną
będącym głową rodziny a osobami, które tradycyjnie są na jego utrzymaniu”10. W takich
okresach zmiany są odzwierciedlone w prawach kobiet do sprawowania kontroli nad własną
płodnością.
Uzdrawianie poaborcyjnej traumy
Techniczne aspekty różnych procedur aborcyjnych są bardzo proste i zazwyczaj nie powodują
one żadnych fizycznych dolegliwości, choć nagłe przerwanie ciąży przez interwencję
z zewnątrz zawsze jest pewnym szokiem dla ciała. Wszystkie przeprowadzone do tej pory
badania, które dotyczyły długoterminowych konsekwencji zdrowotnych aborcji, czy to przez
łyżeczkowanie, czy próżniowe odsysanie, nie wskazują ani na wzrost odsetka bezpłodności, ani
na inne problemy. Lek o działaniu antyprogesteronowym o nazwie mifepriston (uprzednio
występujący pod nazwą RU486) jest nawet bezpieczniejszy od łyżeczkowania czy odsysania.
Stosowany razem z misoprostolem (syntetycznym analogiem prostaglandyny) daje 95,5-
procentową skuteczność i może zostać dyskretnie podany w gabinecie lekarskim. Lek hamuje
działanie progesteronu. Zwykle stosuje się go w ciągu 50 dni od ostatniej menstruacji. Aborcja
farmakologiczna jest bardzo skuteczna i bezpieczna – to duży krok naprzód w zakresie zdrowia
kobiet (zob. www.plannedparenthood.org).
Dziesiątki lat życia w poczuciu winy i wstydu sprawiły, że duża część kobiet nigdy nie
rozwiązuje do końca emocjonalnych aspektów aborcji. Wiele kobiet nigdy przed nikim się do
niej nie przyznało. Nie chcąc wyjawiać swojej przeszłości seksualnej, kobiety często proszą
mnie, abym nie mówiła ich mężom, że zanim się z nimi związały, poddały się aborcji. Na
przestrzeni lat usłyszałam wiele opowieści na temat nielegalnego przerwania ciąży – niektóre
z nich były bolesne, inne uzdrawiające. Kilka kobiet po sześćdziesiątce wyznało, że mężczyzna
dokonujący aborcji zgwałcił je przed zabiegiem, mówiąc, że robi to, „by je rozluźnić”.
Przerażenie i zależność od ich usług sprawiały, że kobiety znosiły tego typu upokorzenia i nie
mówiły o nich przez kolejne kilkadziesiąt lat. Inna kobieta, która poddała się nielegalnej
aborcji, wyznała, że na zawsze pozostanie wdzięczna cudownemu człowiekowi, który
przeprowadził zabieg. Według niej jego łagodny dotyk i umiejętności lekarskie były
błogosławieństwem dla wielu nieszczęsnych kobiet takich jak ona w momencie, gdy nie istniał
inny wybór. Obyśmy nigdy nie musiały wracać do tych czasów.
Fizyczne skutki wstydu i żalu z powodu aborcji mogą latami tkwić w komórkach ciała
kobiety. To jeden z powodów, dla których w momencie, gdy ogłoszono, że prawdopodobnie
istnieje związek między aborcją a rakiem piersi, wydawało się to możliwe; nie potwierdziło
tego jednak badanie z 1996 r.11 Niewyrażony ból emocjonalny przejawia się na poziomie
fizycznym i może się przyczynić do późniejszych problemów ginekologicznych, takich jak
mięśniaki czy bóle miednicy. Pamiętaj, że to znaczenie, jakie nadajesz wydarzeniu czy
zabiegowi, a nie sam zabieg, ma siłę i potencjał, który może cię zranić lub uzdrowić. Chociaż
aborcja jest zabiegiem bezpiecznym, wierzę, że wielokrotne aborcje osłabiają harę (centrum
energetyczne ciała kobiety).
Najtrudniej było mi przeprowadzić aborcję, gdy kobieta miała już jedno lub dwoje dzieci,
dom oraz środki do życia, ale zaszła w ciążę w niedogodnym dla niej czasie. Pewnej kobiecie,
której mąż nie chciał dziecka, powiedziałam, że może odczuwać żal z powodu tej aborcji.
Widziałam, że pragnie urodzić to dziecko, lecz poddaje się zabiegowi, by mieć spokój
w małżeństwie. Zapewniła mnie, że podjęła stanowczą decyzję – że ma już dość fotelików dla
dzieci i pieluszek i chce mieć jakieś własne życie. Przeprowadziłam więc zabieg. Dokładnie po
tygodniu kobieta wróciła do gabinetu, płacząc: „Dlaczego mi pani nie powiedziała, jak źle się
będę czuła? Dlaczego nie odwiodła mnie pani od decyzji o zabiegu?”. Postanowiła jak
najszybciej zajść w ciążę, żeby „złagodzić poczucie straty”.
Często kobiety poddają się aborcji, gdyż nalegają na to ich mężczyźni. W takich przypadkach
aborcja jest zdradą samej siebie, rodzajem samogwałtu. Jeżeli otwarcie i szczerze nie
poradzimy sobie z problemem, aborcja może zaszkodzić naszemu związkowi. Przede
wszystkim kobieta musi przed samą sobą szczerze przyznać, co tak naprawdę czuje.
Jedna z moich pacjentek po 50. roku życia zaczęła doświadczać przewlekłych plamień.
Pojawiły się też dolegliwości w obrębie macicy, zwane hiperplazją gruczolakowatą
i torbielowatą endometrium, którym towarzyszył ból miednicy (zob. rozdz. 5). Pacjentka
stwierdziła, że jej problem wynikał z towarzyszenia córce podczas porodu wnuczki
i obserwowania swojego męża, który w tym czasie bezwarunkowo ją wspierał. To
doświadczenie wzbudziło w niej ogromną złość na jej męża i poczucie ogromnego żalu –
emocje, których nie potrafiła zrozumieć. Później, gdy odczuła je w pełni, uświadomiła sobie, że
wciąż nie zakończyła sprawy aborcji sprzed kilku lat. Poddała się jej, chociaż tego nie chciała.
Jej mąż nie wspierał jej w trakcie ciąży, więc zdecydowała się na jej usunięcie. Teraz, patrząc
na tego samego mężczyznę w pełni wspierającego narodziny wnuka, jej stary, nieprzetworzony
żal pojawił się na nowo, domagając się, aby go poczuła i uwolniła.
W połowie lat 80. XX w. przestałam przeprowadzać aborcje. Byłam zmęczona zaprzątaniem
sobie głowy ambiwalencją, którą kobiety przejawiały w stosunku do własnej płodności. Byłam
zmęczona wykonywaniem wielokrotnych aborcji, gdy każdego roku na zabieg przychodziły te
same kobiety. Potrzebowałam chwili wytchnienia. Wolałam pracować z innymi aspektami
problemu – pomagając kobietom zrozumieć własną seksualność i potrzebę szacunku dla siebie
oraz odbudować poczucie własnej wartości, bez względu na to, czy były w relacji z mężczyzną,
czy też nie.
Niechciane ciąże będą nadal występować. Taka po prostu jest nasza natura. Niektóre kobiety,
szczególnie te, których granice zostały naruszone w przeszłości, nie mają jeszcze siły ani
poczucia własnej wartości, aby przejąć władzę nad własną płodnością i seksualnością. Nadal
ewoluujemy w tej kwestii. Dobrowolne zakończenie ciąży zawsze będzie konieczne. Poprę jego
dostępność. Wciąż jednak czekam na dzień, gdy aborcja stanie się rzadkością, kobiety wraz
z mężczyznami będą decydować o poczęciu ostrożnie, rozważnie i celowo, a każde dziecko
będzie chciane i otoczone troską.
Inne spojrzenie na aborcję
O komunikacji z nienarodzonymi dziećmi po raz pierwszy dowiedziałam się z książki pt. „Born
to Live” (Inkwell Productions, 2001) autorstwa dr med. Gladys McGarey. Dr McGarey opisuje
wiele lat przyjmowania porodów, zarówno w domach, jak i w szpitalach. Jej głęboko duchowe
podejście do medycyny i troski o zdrowie kobiet, szczególnie w zakresie aborcji, przez długi
czas było dla mnie mocnym oparciem i drogowskazem. Dr McGarey opowiedziała mi taką oto
historię: „Rozumiem, że często aborcja może być czymś rozsądnym, zrozumiałym
i «właściwym». Zobaczyłam ją jednak w nowym świetle, gdy jakiś czas temu jedna z moich
pacjentek opowiedziała mi pewną historię. Kobieta miała 4-letnią córeczkę Dorothy, którą
czasami zabierała na lunch. Rozmawiały o różnych sprawach. Dorothy skakała z tematu na
temat, aż nagle powiedziała: «Jak poprzednio byłam mała, miałam inną mamusię!». Następnie
zaczęła mówić w obcym języku, który matka starała się notować.
Mogłoby się zdawać, że magiczna chwila minęła, jednak Dorothy zaczęła mówić dalej: «Ale
to nie był ostatni raz. Ostatnio, gdy miałam 10 centymetrów długości i byłam w twoim
brzuszku, tata nie był gotowy, żeby cię poślubić, więc odeszłam. Ale przyszłam ponownie».
Następnie dziecko wróciło do rozmów o sprawach 4-latków.
Matka zaniemówiła. Nikt, poza nią, jej mężem i lekarzem, nie wiedział, że jakieś 2 lata przed
tym, jak zapadła decyzja o ślubie, zaszła w ciążę. Zdecydowała się na aborcję. Była gotowa na
dziecko, ale jej przyszły mąż nie.
Po ślubie, gdy oboje byli gotowi na pierwsze dziecko, na świecie pojawiła się ta sama istota.
W gruncie rzeczy to małe dziecko mówiło: «Nie mam do ciebie żalu za aborcję. Rozumiem to.
Wiedziałam, dlaczego tak się stało. Wszystko jest w porządku. Przychodzę więc ponownie. To
było doświadczenie. Dzięki niemu ja i ty czegoś się nauczyłyśmy, więc teraz zajmijmy się
życiem»”12.
Moja siostra, matka trzech silnych i aktywnych synów, zaszła w niechcianą ciążę, owulując
podczas menstruacji – co zdarza się rzadko. Wiedziała, że ciąża nie jest dla niej dobrem –
w rzeczywistości czuła, że jest złem na wszystkich poziomach. Starała się więc nawiązać
kontakt z nienarodzonym dzieckiem, prosząc duszę o opuszczenie jej ciała. Wykonywała tę
wewnętrzną pracę każdego dnia przez 2 tygodnie, jednak wciąż była w ciąży. Wreszcie
zadzwoniła do kliniki aborcyjnej, żeby się umówić na wizytę. Nigdy nawet nie przypuszczała,
że posunie się do takiego kroku. Gdy tylko odłożyła słuchawkę, zaczęła krwawić. Tego samego
dnia poroniła.
Opowieści takie jak ta rzucają zupełnie inne światło na „moralność” aborcji, nie wspominając
o rodzicielstwie jako takim. Takie historie odzwierciedlają moje przekonanie, że nasze dusze
wybierają rodziców i okoliczności narodzin. Caroline Myss nie ma wątpliwości co do tego, że
po aborcji energia duszy pozostaje przy matce i powinna być w pełni uwolniona. Wiele
dawnych, tradycyjnych kultur także w to wierzy (w rozdz. 6 znajdziesz historię pacjentki, która
poszła do rdzennego szamana, aby uzdrowić emocje po trzech aborcjach, nierozwiązanych na
poziomie emocjonalnym).
W 1985 r., podczas międzynarodowego zebrania Pre- and Perinatal Psychology Association13,
uczestniczyłam w rytuale uzdrawiania skutków aborcji, który przeprowadziła Jeannine Parvati
Baker, autorka książki pt. „Conscious Conception” (North Atlantic Books, 1986). Baker
nauczyła się tego rytuału od indiańskiej uzdrowicielki [ang. medicine woman]. Wszystkie
uczestniczące w spotkaniu kobiety, które usunęły ciążę, oraz osoby, na które aborcja miała
głęboki wpływ, usiadły w kręgu wewnętrznym. W tej grupie był mężczyzna, którego matka
usiłowała poddać się aborcji, będąc z nim w ciąży, a także mężczyzna, którego żona usunęła
upragnione przez niego dziecko. W zewnętrznym kręgu, otaczającym krąg wewnętrzny, usiedli
wszyscy, którzy kiedykolwiek widzieli przeprowadzanie aborcji lub jej dokonywali. Staliśmy
się „oczami”, które były świadkiem aborcji. Najbardziej zewnętrzny krąg składał się z ludzi,
których przyjaciółka lub ktoś bliski poddali się aborcji. Stali się „uszami”, które były
świadkiem aborcji. Przez całe popołudnie i wieczór mężczyźni i kobiety mówili o trwającym od
lat, związanym z aborcją, a niewyrażonym wcześniej, bólu i uwalniali go. Baker, reprezentująca
łącznik pomiędzy światami, pomogła uwolnić energię odesłanych dusz. Wiele osób doznało
potęgi uzdrowienia.
Sytuacja każdej kobiety jest wyjątkowa, gdy chodzi o zajście w ciążę lub o jej utrzymanie,
i nikt poza nią samą nie może i nie powinien o tym decydować. Bez względu jednak na podjętą
decyzję nadejdą jej konsekwencje. Każda kobieta powinna wiedzieć, że ma wybór.
palenie,
dieta o wysokim indeksie glikemicznym i niskiej zawartości mikroelementów,
nieregularna owulacja,
endometrioza,
wywiad zakażenia w obrębie miednicy na skutek wkładki wewnątrzmacicznej lub
innego pochodzenia, które spowodowało blizny na jajowodach,
nierozwiązany problem stresu natury emocjonalnej, który powoduje subtelne
zachwianie równowagi,
problemy z układem immunologicznym – u niektórych kobiet występują przeciwciała,
które atakują plemniki pewnych mężczyzn; mogą one także wytworzyć przeciwciała,
które atakują jajo zapłodnione nasieniem pewnych partnerów42,
wiek.
Utrata ciąży
Poronienie
Średnio co szósta ciąża kończy się poronieniem. Mówię kobietom, że poronienie jest zwykle
sposobem, w jaki natura pozbywa się płodów, z których i tak nie rozwinęłyby się zdrowe
dzieci. Ogólnie mówiąc, jeśli dzieci są zdrowe, nie następuje poronienie, choć istnieją pewne
czynniki, które mogą spowodować, że tak się stanie. Niestety, u palaczek występuje 2-krotnie
większy wskaźnik poronień, a z badań nad poronionymi płodami wynika, że znacznie częściej
niż w innych przypadkach były one w pełni normalne. Kobiety palące tytoń mają też mniejszą
szansę na powodzenie we wszystkich aspektach leczenia niepłodności. Istnieją także pewne
dane na temat związku między kontaktem z rtęcią (zwykle z wypełnień stomatologicznych)
a późniejszymi poronieniami. Nigdy, w żadnym wypadku, nie powinno się stosować rtęci do
wypełniania ubytków i nigdy nie powinno się jej stosować w ciąży. Powszechnie dostępne są
o wiele lepsze, mniej toksyczne materiały. Badanie dr med. Claire Infante-Rivard z McGill
University w Montrealu wykazało, że spożywanie kofeiny przez kobiety w ciąży w ilości
przekraczającej 3 filiżanki kawy dziennie niemal potroiło wskaźnik poronień77. Jednak
późniejsze badanie na 5144 kobietach w ciąży, przeprowadzone w State Department of Health
Services78 w Emeryville w Kalifornii, Kaiser Permanente Division of Research79 i University of
California w San Francisco, nie wykazało znacznego ryzyka poronień z tego powodu. Pośród
kobiet pijących dużo kawy (300 mg kofeiny lub 3 filiżanki kawy dziennie) wskaźnik poronień
wzrósł tylko nieznacznie. Jednak biorąc pod uwagę, że kofeina to dobrze udokumentowany
środek pobudzający i neurotoksyna, wskazane jest, aby przed poczęciem oraz w trakcie ciąży
kobiety ograniczyły lub wyeliminowały jej spożycie80.
Niektóre najnowsze badania wskazują, że nawracające poronienia są wtórne wobec zaburzeń
krzepnięcia krwi lub płytek krwi81. W niedawno opisanym przypadku ten syndrom został
całkowicie wyleczony u pacjentki, u której zastosowano akupunkturę i technikę eliminacji
alergii o nazwie Bioenergetic Sensitivity and Enzyme Therapy82 (BioSET), podobną do NAET;
kobieta przeszła normalną ciążę. Biorąc pod uwagę zawiły i intymny związek między genami
a środowiskiem, uważam to za bardzo zachęcający przykład współpracy medycyny Wschodu
i Zachodu, warty wypróbowania. Jeśli masz historię nawracających poronień, zachęcam do
skorzystania z tej metody83.
Kobiety, które poroniły, wciąż muszą odbyć żałobę po potencjalnym dziecku, nawet jeśli
uważają, że ciąża nie była im „przeznaczona”. W niektórych przypadkach cierpią tak samo jak
kobiety, które urodziły martwe dziecko. Gdy kobieta poroniła, jej szanse na kolejną ciążę wcale
nie zmalały, ale wiele kobiet traci zaufanie do swojego ciała. Smutek i ponowna nauka zaufania
do siebie to główne problemy kobiet po poronieniu. Inną ważną kwestią jest poczucie winy:
wiele kobiet ma błędne wrażenie, że coś, co zrobiły, musiało spowodować poronienie. Jeśli
masz za sobą poronienie, nie spędzaj zbyt dużo czasu, próbując dowiedzieć się dlaczego.
Pozostań przy tym, co czujesz, i poświęć czas na opłakanie swojej straty.
Kilka badań wykazało, że u kobiet, które kilkakrotnie (3 razy lub więcej) poroniły, wpływ na
ciążę może mieć wzajemne oddziaływanie emocji i układu hormonalnego. Dr Robert J. Weil,
naukowiec badający emocjonalne aspekty bezpłodności, i C. Tupper piszą: „Kobieta w ciąży
funkcjonuje jak system komunikacji. Płód jest źródłem nieprzerwanych informacji odbieranych
przez ciało matki, w którym na ich skutek zachodzą subtelne psychobiologiczne zmiany. Jej
osobowość, na którą wpływa podlegająca ciągłym zmianom sytuacja życiowa, może albo (1)
reagować na płód, podtrzymując jego nieustanny wzrost i rozwój, albo (2) doprowadzić do
fizjologicznych zmian, które mogą skutkować zakończeniem ciąży”84. Metody przetwarzania
przez kobiety uczuć związanych z ciążą są zróżnicowane, ale wszystkie są zapośredniczone
przez układy immunologiczny i endokrynny, a także przez sposób, w jaki nasze myśli
wpływają bezpośrednio na komórki. Badania wykazują, że w przypadku kobiet, u których
często dochodzi do poronień (w kręgach medycznych nazywa się je „roniącymi nawykowo”),
i u tych, u których występuje „niewydolność szyjki macicy” (co oznacza, że szyjka macicy
rozwiera się zbyt szybko i uniemożliwia macicy utrzymanie dziecka), emocjonalny stres
zaburza równowagę hormonalną. Pewne badania przeprowadzone wśród kobiet, które ronią
nawykowo lub które cierpią na niewydolność szyjki macicy, sugerują, że niektóre z nich mają
trudności z akceptacją macierzyństwa lub kobiecej roli. Dla tych kobiet kobiecość oznacza
samopoświęcenie, bierność, cierpienie oraz konieczność służenia mężowi (który je kontroluje)
i zaspokajania jego potrzeb. Zachodzą w ciążę, „bo ich mężowie tak bardzo pragnęli dziecka”.
Ponadto czują, że „urodzenie dziecka jest głównym osiągnięciem kobiety, a niemożność
posiadania dzieci oznacza, że są nieudolnymi kobietami”85. Kobiety te często wybierają
zależnych i małomównych mężów, a także mają trudności w przystosowywaniu się oraz
ograniczają swoje uczestnictwo w życiu społecznym. Z powodu swojej powściągliwości często
nie potrafią uczestniczyć w toczącym się wokół nich życiu. Grupa kontrolna składająca się
z nieroniących kobiet miała o wiele zdrowsze wyobrażenie kobiecości86. Inne badanie
wykazało, że kobiety „roniące nawykowo” czerpią przyjemność z życia, spełniając oczekiwania
innych. Ich reakcją na żądania innych jest uległość, pomimo narastającego w ciele napięcia
i wrogości. Poczucie winy, które wynika z bezpośredniego wyrażania złości wobec żądań
innych ludzi, i wdrukowana w ciało frustracja przejawiają się w postaci choroby fizycznej.
Poronienie (w tym przypadku choroba „psychosomatyczna” lub „autoimmunologiczna”)
uwalnia napięcie, które powstało w ciele. Co ciekawe, gdy wiele z tych kobiet poddało się
psychoterapii i nauczyło bezpośredniego wyrażania gniewu, zamiast kumulowania go w ciele,
ich wskaźnik powodzenia wyniósł 80%, podczas gdy u kobiet, które nie przeszły psychoterapii,
jedynie 6%87. Chociaż te badania są stosunkowo stare, bez wątpienia potwierdzają wpływ
czynników psychologicznych na bezpłodność – czynników, którymi warto się zająć bez karania
się za nie.
Poronienie jest procesem wieloczynnikowym, o którym wciąż niewiele wiemy. Pisarz
i popularyzator nauki Jon Cohen po trzecim poronieniu swojej żony dogłębnie zbadał temat
i napisał najbardziej kompetentną jak dotąd książkę, pt. „Coming to Term: Uncovering the
Truth About Miscarriage” (Houghton Mifflin, 2005). Cohen wskazuje na negatywne aspekty
wczesnego wykonywania testu ciążowego – z którymi nieustannie się spotykam.
Wprowadzenie testów do wczesnego rozpoznawania ciąży w istocie zwiększyło wskaźnik tzw.
poronień. Chcąc wcześnie rozpoznać ciążę – często jeszcze zanim opóźnia się okres i zanim
ciało ma szansę wypowiedzieć się na „tak” lub „nie” odnośnie do zdrowia potencjalnego
embrionu – kobiety, których wynik testu ciążowego jest pozytywny, zaczynają emocjonalnie
angażować się w ciążę. Kiedy ciało mówi „nie” embrionowi, który nigdy nie miał szans na
przetrwanie, kobieta może odczuwać ogromny żal i poczuć się jak ofiara, gdy w rzeczywistości
jej ciało zareagowało prawidłowo. Wielokrotnie widziałam kobiety wpadające w skrajną
rozpacz z powodu czegoś, co jest prawdziwym darem mądrości ciała – pozbyciem się wadliwie
zapłodnionego jaja.
W czasach, gdy testy ciążowe nie były dostępne, tzw. poronienie nie było niczym więcej, jak
nieco opóźnionym lub obfitszym krwawieniem. Kobieta nie postrzegałaby tego doświadczenia
jako porażki czy własnej niedoskonałości. (Niektórzy eksperci sugerują, że nawet 90%
zapłodnionych jaj nigdy nie dotrwa do końca ciąży. Większość z nich nie wytworzy nawet
wystarczającej ilości hormonów, by dać pozytywny wynik testu). Widziałam kobiety
wpadające w skrajną rozpacz z powodu tego rodzaju poronienia. To z kolei wzbudza
przekonanie, że ich ciało zawiodło. Nie ma nic bardziej odległego od prawdy. Dobra
wiadomość, na którą Cohen przytacza dowody, jest taka, że szansa na pomyślne donoszenie
dziecka wzrasta z każdym kolejnym poronieniem. Książki dotyczące tego tematu, wspomniane
w „Źródłach”, pomogły wielu kobietom uzdrowić ich problemy wynikające z poronienia.
Ciąża pozamaciczna
Zapłodnione jajo zwykle zagnieżdża się w wyściółce macicy. Zagnieżdżenie jaja w innym
miejscu określa się mianem ciąży pozamacicznej. Średnio 1,9% wszystkich ciąż to ciąże
pozamaciczne. W latach 1970–2004 ryzyko to (wyższe pośród kobiet ras innych niż biała)
wzrosło 10-krotnie. Ten wzrost odnotowano nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale także
w Europie Wschodniej, Skandynawii i Wielkiej Brytanii. Do najbardziej prawdopodobnych
przyczyn ciąż pozamacicznych zalicza się:
1. występowanie chorób przenoszonych drogą płciową, które mogą prowadzić do blizn na
jajowodach,
2. umiejętność rozpoznawania za pomocą przezpochwowego badania ultrasonograficznego
oraz testów ciążowych ciąż, które zostałyby wchłonięte samoistnie,
3. stosowanie procedur zmniejszających drożność jajowodów,
4. większy odsetek cesarskich cięć, co zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia ciąży
pozamacicznej w przypadku kolejnej ciąży,
5. operowanie uszkodzonych jajowodów.
Ciążę pozamaciczną (ektopową) rozpoznaje się u kobiet z pozytywnym testem ciążowym,
gdy w badaniu ultrasonograficznym nie widać oznak ciąży w macicy (małego pęcherzyka
z płynem wokół embrionu, zwanego pęcherzykiem ciążowym). Wykonuje się wtedy serię
badań krwi w kilkudniowych odstępach w celu ustalenia, czy poziom hormonu ciążowego
(beta-hCG – ludzkiej gonadotropiny kosmówkowej) wzrasta, czy też maleje. Jeżeli maleje,
należy sytuację obserwować i odczekać, mniej więcej co drugi dzień wykonując badanie krwi
pacjentki. Jednak gdy poziom hormonu beta-hCG wzrasta, a w macicy wciąż nie widać śladów
ciąży, zakłada się, że pęcherzyk ciążowy znajduje się w nieodpowiednim miejscu. Zwykle
w badaniu ultrasonograficznym w jednym z jajowodów można dostrzec zagęszczenie tkanek.
Czasami można je wyczuć nawet w trakcie badania miednicy. Jeżeli ciąża rośnie, należy się nią
zająć, gdyż pęknięta ciąża ektopowa, wywołując krwawienie, może zagrażać życiu. Najczęściej
używa się w tym celu metotreksatu, leku stosowanego w chemioterapii, który w szybkim
tempie zabija rosnące komórki. Zwykle jest to skuteczne; z czasem jajowód wchłania tkankę
ektopową. Gdy ta forma leczenia zawiedzie, niezbędny jest zabieg operacyjny. U kobiety, która
przebyła ciążę pozamaciczną, występuje 7–15-procentowe prawdopodobieństwo nawrotu,
spowodowane bliznami na jajowodzie.
Chociaż ciąża pozamaciczna przyczynia się do 10% zgonów związanych z ciążą, w ciągu
ostatnich kilkudziesięciu lat 10-krotnie spadła rzeczywista śmiertelność spowodowana
powikłaniami ciążowymi, prawdopodobnie dzięki lepszej diagnozie i opiece88. Zawsze gdy
w pierwszym trymestrze kobieta ma bóle i krwawienie, należy wykluczyć ciążę pozamaciczną.
Każdej kobiecie z wywiadem zapalenia jajowodów, zabiegu w obrębie jajowodów czy ciąży
pozamacicznej zdecydowanie zalecam masaż tkanek głębokich, takich jak technika Wurn czy
masaż brzuszny według tradycji Majów (zob. rozdział 5: „Cykl menstruacyjny”). Techniki te
mogą zapobiec, przyczyniającym się do późniejszych ciąż pozamacicznych, zrostom na
jajowodach lub je wyeliminować.
Stracone nadzieje: doświadczenie martwego porodu
Gdy odbywałam staż, urocza młoda katoliczka urodziła dwie idealne, identyczne bliźniaczki.
Niestety dziewczynki miały zaplątane wokół siebie pępowiny i zmarły tuż przed rozpoczęciem
akcji porodowej (bardzo rzadkie zjawisko). Pomagałam lekarzowi prowadzącemu przy
porodzie, więc spytałam matkę, czy chce je zobaczyć i przytulić. Chciałam zawinąć je w koce
i spędzić z matką odrobinę czasu po porodzie, posiedzieć przy niej, gdy będzie tuliła dzieci
w ramionach. Jednak lekarz mnie skarcił, a do matki powiedział: „Regino, lepiej będzie, jeśli
ich nie zobaczysz. Damy ci tylko coś na sen, żebyś mogła się pozbierać i zostawić to za sobą.
Oglądanie ich sprawi ci ból”. Kobieta posłusznie się zgodziła. Jako lekarka odbywająca staż
wiedziałam, że nie powinnam spierać się z jej lekarzem.
Instynktownie wiedziałam jednak, że lekarz nie ma racji. Matka potrzebuje obcowania z tym,
co stworzyła, żeby nie śnić latami o dzieciach bez twarzy. Jej dzieci były naprawdę piękne.
Powinna była zobaczyć ich małe rączki, doskonałe ciała i anielskie twarze, wiedząc, że to jej
ciało je stworzyło. Dużo łatwiej jest radzić sobie z czymś, co istnieje, niż z naszym
wyobrażeniem o tym.
Większość kobiet potrzebuje obcowania z tym, co „stworzyły” – dziećmi, które urodziły się
martwe. W przeciwnym razie niedokończone sprawy mogą przemienić się w problemy
emocjonalne. Gdy parze rodzi się zdeformowane lub martwe dziecko (a także wtedy, gdy para
cierpi z powodu śmierci innego dziecka czy bliskiej osoby), trzeba zobaczyć tę istotę, dotknąć
jej, zrobić zdjęcia, nadać imię i, być może, przeprowadzić jakąś ceremonię, by uznać jej
istnienie. Obecnie, dzięki wizji Kathy Adzich, w wielu szpitalach jest dostępny pokój, gdzie
pary mogą wziąć w ramiona swoje dzieci, które są chore lub które umarły, wykąpać je i zrobić
im zdjęcia – by mieć coś namacalnego, co można zatrzymać. Możliwość utulenia dziecka
w ramionach i obcowania z nim może być niezwykle uzdrawiająca.
Kathy Adzich, wspaniałą, promieniującą wewnętrznym światłem kobietę, która z pewnością
wykonuje pracę, do której została stworzona, spotkałam w San Diego jesienią 2005 r. Kathy
straciła syna Jakoba (a przed Jakobem także dwóch innych synów w wieku niemowlęcym),
który mając 26 dni, zachorował na sepsę. Nie była gotowa, aby oddać Jakoba do szpitalnej
kostnicy, spytała więc pielęgniarkę, czy może dostać pokój, gdzie mogłaby przez chwilę
potrzymać dziecko (dla niej „chwila” oznaczała kilka dni). Godny pochwały personel szpitalny
wyraził zgodę. Chociaż niektórzy twierdzili, że Kathy powinna pójść dalej, ona czuła, że
pozostanie z synem jest czymś całkowicie normalnym. Potrzebowała czasu, aby spać z nim,
tuląc go w ramionach, być blisko niego, głaskać go, kąpać i mu śpiewać. Zrobiła odciski jego
dłoni. Zaprosiła przyjaciół i rodzinę. Razem opowiadali historie, śmiali się i śpiewali. Nikomu
nie wydawało się to dziwne czy makabryczne.
Ten proces pomógł Kathy przemienić żal w siłę życiową, dzięki której pomaga innym.
Stworzyła ruch, którego celem jest nadanie śmierci ludzkiego wymiaru. Poświęciła swoje życie
na zapewnienie milionom ludzi środków i przestrzeni niezbędnych do pożegnania się z bliską
osobą, którą stracili. W 2007 r. Kaiser Permanente otworzył pierwszy Pokój Jakoba; po nim
powstaną kolejne. Pokój taki zapewnia bujany fotel, formy do robienia odcisków dłoni i stóp,
możliwość robienia zdjęć, muzykę, materiały edukacyjne oraz wsparcie zewnętrzne;
uwzględniane będą także konkretne potrzeby rodziców.
Kathy regularnie rozmawia z pracownikami szpitali, policją i organizacjami rodzicielskimi
oraz wspiera ich w stworzeniu zasad, które mają pomóc ludziom pogrążonym w żałobie
pożegnać się ze zmarłym, zamiast błyskawicznie zabierać jego ciało i skracać proces żalu.
(Więcej informacji znajdziesz na stronie Kathy: www.trustingthejourney.com89).
Gdy praca nieżyjącej już dr med. Elisabeth Kübler-Ross na temat żalu i umierania stała się
szerzej znana dzięki publikacji jej klasycznej książki pt. „Rozmowy o śmierci i umieraniu”
(Media Rodzina, 2002), szpitale zaczęły sobie zdawać sprawę, że unikanie i zaprzeczanie
śmierci nie pomagają pacjentom w ich procesie zdrowienia. Zbyt wiele kobiet, które straciły
dzieci, nigdy należycie nie wyraziło żalu – w rzeczywistości często mówiono im: „Masz inne
dzieci w domu”, „Możesz mieć więcej” lub „Musisz być silna”. Żal uznawano za folgowanie
sobie.
Jednak to, czego należycie nie opłaczemy, nie może zostać uwolnione (ten problem dotyczy
także bezpłodności). Uzdrawianie bólu po stracie ciąży lub stracie dziecka jest procesem.
Wymaga czasu. Wymaga, aby kobieta dała sobie czas i przestrzeń niezbędne do wyrażenia żalu
i uzdrowienia.
Barb Frank napisała list, gdy po prawidłowo przebiegającej, zdrowej ciąży niespodziewanie
urodziła martwego syna Micah: „Po tym doświadczeniu byłam bardzo chłonna na nowe
doświadczenia. To był dla mnie okres intensywnego rozwoju zarówno na poziomie
emocjonalnym, jak i duchowym. Na początku to doświadczenie mnie otworzyło – pozwoliłam
sobie na bezbronność i otwarte wyrażanie żalu w obecności przyjaciół. […] Płacz z innymi
ludźmi i w ich obecności był dla mnie naprawdę uzdrawiającym i nowym doświadczeniem
(zwykle jestem «opanowana» i wszystko «planuję»). To doświadczenie okazało się także
transformujące na poziomie emocjonalnym dla trzech moich przyjaciółek, które przyszły do
ośrodka porodowego, gdzie mogły spędzić czas, tuląc z nami Micah i będąc w samym środku
tej przepełniającej pokój tajemniczej energii pomiędzy narodzinami a śmiercią. W rezultacie
bardzo pogłębiło się moje współczucie i zrozumienie; wpłynęło to na prowadzoną przeze mnie
terapię zajęciową w zakresie pediatrii z rodzinami, które próbują się uporać z własnym lękiem
oraz poczuciem straty z powodu ich niepełnosprawnych dzieci. Nie boję się już ich łez ani
gniewu, gdyż te emocje nie są mi obce. Potrzeba stworzenia przestrzeni i znalezienia czasu na
refleksję i wyrażenie żalu w wypełnionym obowiązkami dniu zbliżyły mnie do duchowej
praktyki, regularnej modlitwy/medytacji, na którą zawsze chciałam znaleźć czas. Nie udało mi
się to aż do momentu, gdy musiałam to zrobić, by przetrwać emocjonalnie. Wydaje mi się, że
zaczynam coś rozumieć”.
Ponadto Barb stworzyła notatkę, w której podzieliła się informacją o porodzie. Używała jej
przy różnych okazjach jako podziękowanie za prezenty podarowane jej z okazji spodziewanych
narodzin syna, jak i za uczestnictwo w ceremonii żałobnej – dołączyła ją także do niektórych
kartek bożonarodzeniowych. Brzmi ona tak:
„W obliczu tajemnicy
życia i śmierci
ubolewamy nad utratą naszego syna
– Micah –
który towarzyszył nam w trakcie zdrowej
i pełnej nadziei ciąży… ale urodził się martwy:
21 września, 2200 g, 48 cm”.
Na prośbę swoich położnych stworzyła także listę, która pomogła jej w procesie powrotu do
zdrowia. To najlepsza i bardzo praktyczna lista, która może pomóc w wyrażaniu żalu po
każdego rodzaju stracie. Czuję się zaszczycona, że mogę ją wam przekazać w imieniu Barb:
„Na początku spędzanie czasu z dzieckiem i robienie mu zdjęć, które można zachować
i którymi później można się podzielić. Niektóre pary także ubierają i kąpią dziecko. Pewna
para na kilka godzin wzięła dziecko do domu.
Zaproszenie przyjaciół, aby przyszli, zobaczyli i utulili dziecko razem z nami. W moim
przypadku nadało to sens całemu doświadczeniu. Nikt inny nie mógł poznać Micah. W tym
sensie dla większości przyjaciół i rodziny Micah wciąż nie jest «prawdziwy».
Płakanie z innymi ludźmi i patrzenie, jak inni płaczą, sprawiło, że było nam łatwiej. Gdy
ludzie starali się ukryć swoje emocje, usiłowali być «silni» czy «profesjonalni», było im
dużo trudniej.
Wiadomości i telefony od ludzi, którzy przeszli to samo, doświadczyli straty i potrafią to
wyrazić. Rozmowy z ludźmi, którzy przemyśleli to, czego doświadczyliśmy, i byli w stanie
dotrzeć do czegoś więcej poza: «Nie wiem, co powiedzieć».
Fizyczna obecność innych ludzi i fizyczny kontakt z nimi, zwłaszcza w ciągu pierwszych
dni i tygodni. Miałam potrzebę dosłownie przylgnięcia do ludzi, by czuć, że mam oparcie
i jestem «obecna» w świecie, co jest dla mnie nietypowe. W miarę upływu czasu wciąż
służą temu rozmowy telefoniczne, szczególnie gdy mam potrzebę kontaktu, ponieważ jest
mi trudno.
Stworzenie «świątyni» z ważnymi darami, zdjęciami i pamiątkami po Micah. Jest to
namacalny sposób na pamiętanie o nim i oddawanie mu czci. Do tej pory nigdy nie
rozumiałam znaczenia świątyń/ołtarzy w innych kulturach i kościołach. Gdy jestem
przygnębiona, wciąż bardzo pomaga mi zapalanie świecy (i noszenie jej wokół domu).
Powrót do formy, dostarczanie ciału tylu ćwiczeń, ile na danym etapie było w stanie
przyjąć.
Zaangażowanie w celową działalność. Wykonywanie konkretnych zadań wokół domu
i w ogrodzie, które dawały mi poczucie spełnienia, ale nie wymagały ode mnie
rozwiązywania problemów (łatwo się denerwowałam, miałam kłopoty z pamięcią i przez
jakiś czas nie miałam zbyt dużo twórczej energii).
Przebywanie na świeżym powietrzu. Powrót do pracy w ogrodzie daje mi kontakt z cyklami
życia, łączy mnie z ziemią i daje poczucie nadziei i odnowy. Dobre jest chodzenie na plażę,
ale na początku ocean wzbudzał we mnie zbyt wiele emocji […], był tak nieskończony,
symbolizował źródło życia.
Czytanie książek i informacji na temat straty dziecka i żalu po nim. Wiele z nich czytamy
sobie na głos, co ułatwia również rozmowę o naszych uczuciach. Te treści sprawiają, że
zawsze płaczę, ale płacz jest dla mnie ważny i wpływa na mnie pozytywnie. Później zwykle
czuję się lepiej. (Gorąco polecam książkę Lorraine Ash pt. «Life Touches Life» [NewSage,
2004])”.
Barb urodziła zdrową dziewczynkę. Wyznała, że ta ciąża była dla niej trudna, gdyż
nieustannie martwiła się o zdrowie dziecka. Jednak udało się jej dzięki wsparciu położnych
i pracowników ośrodka porodowego. Obecnie cieszy się nowo narodzoną córką.
Adopcja
Dzisiaj adopcji poświęca się więcej uwagi niż kiedykolwiek dotąd. W rzeczywistości badania
przeprowadzone w Centers for Disease Control i opublikowane przez Urban Institute wykazały,
że w latach 1995–2002 liczba zainteresowanych adopcją kobiet, między 18. a 44. rokiem życia,
wzrosła o 38% (z 13 do 18 milionów)90. Obecnie wiele amerykańskich par adoptuje niemowlęta
z innych krajów. Nie znam lepszego sposobu promowania globalnej świadomości
i międzykulturowego porozumienia. Pacjentka, która zaadoptowała dwoje dzieci z Chin,
opowiedziała mi taką oto historię, którą zatytułowała „Słuchanie sercem”.
W listopadzie 1981 r. Susan i jej mąż Bob pojechali na Tajwan z intencją zaadoptowania
dziecka. Miesiąc później wrócili jako 4-osobowa rodzina z niespełna 6-letnim Anio Nicholasem
i blisko 4-letnią Shao-Ma Annie. „Boże Narodzenie w 1981 r. było wspaniałą celebracją
narodzin naszej nowej rodziny”. W Święto Dziękczynienia Susan zaprosiła swoich krewnych,
by mogli spędzić święta z jej „nową” rodziną. Pod koniec tego świątecznego dnia siedząca na
schodach Annie zapytała oskarżycielskim tonem: „Dlaczego w ogóle przyjechałaś i zabrałaś
nas taksówką na Tajwanie?”. Przez chwilę Susan zastanawiała się, co wywołało takie pytanie.
Wtedy ją olśniło, że po raz pierwszy od adopcji siedziała w pokoju pełnym ukochanych ludzi,
którym poświęcała sporo uwagi – uwagi, którą z perspektywy Annie do tej pory obdarzała
jedynie Boba, Nicholasa i ją.
W odpowiedzi na pytanie córki Susan powiedziała prawdę: że wiodła bardzo szczęśliwe życie
w otoczeniu przyjaciół i rodziny, pracy i zabawy, ale wciąż czuła się pełna niespożytkowanej
miłości. Wyruszyła więc z mężem na poszukiwanie kogoś, kogo można by było obdarzyć
miłością. Znalazła ją i jej brata. Annie zawahała się, przechyliła w zamyśleniu głowę i poszła
umyć zęby. Susan przyłączyła się do ich wspólnego wieczornego rytuału. Chociaż Annie
wiedziała, że nie ma informacji na temat jej biologicznej matki, i nie było wiadomo, kto
przyniósł ją do domu dziecka, gdy wyciskała pastę na obie szczoteczki, powiedziała
buntowniczo: „Chcę wrócić na Tajwan, żeby zobaczyć moją chińską mamę”. Susan
uświadomiła sobie, że wyrażone przez jej córkę pragnienie powrotu na Tajwan jest
symboliczne i istotne, więc zapytała: „Chciałabyś, żebym pojechała z tobą, czy chcesz pojechać
sama?”. „Sama” – odpowiedziała Annie. Susan uderzyło poczucie straty, pustki i rozpaczy.
Później wyznała: „Rodziło się we mnie pytanie: «A co ze mną? Kocham cię i kochałam całym
sercem! Czy to za mało? Co ze mną?»”.
Następnie spojrzała na córkę i zrozumiała, że tęsknota za biologiczną matką jest po prostu
naturalną częścią jej historii i tego, kim jest. „Annie, wyznając miłość do kobiety, której
prawdopodobnie żadna z nas nigdy nie spotka, dzieliła się ze mną najgłębszą częścią swojej
istoty. Mogłam się teraz albo przyłączyć do tej miłości, tkwiącej w samym centrum jej
istnienia, albo się od niej odgrodzić. Wreszcie ja, która zawsze mówię, po prostu słuchałam –
aktywnie, boleśnie – sercem”.
Kilka lat później Annie spacerowała, huśtając się pomiędzy trzymającymi ją za ręce Susan
i Bobem. W pewnym momencie, gdy oczy Susan i Boba spotkały się tuż nad jej głową, Annie
zawołała ku niebu: „Witaj, chińska mamo! Co u ciebie? Jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, że ty
też! Kocham cię! Żegnaj!”.
Uczestniczyłam kiedyś w cudownej ceremonii adopcyjnej z parą, która od dawna była
bezpłodna, a znalazła dziecko dzięki pomocy, intencji i modlitwom rodziny i społeczności.
W chwilę po adopcji przyprowadzili dziecko na duże spotkanie, by podzielić się z nami swoją
radością. Polecam podobną ceremonię wszystkim, którzy adoptują dziecko. Jest to wzruszający
i świadomy sposób wprowadzenia dziecka w nową społeczność.
Kobieta prowadząca rytuał poprosiła przybranych rodziców, aby w ceremonialny sposób
wzięli dziecko na ręce i obnosili je tak, aby każdy członek społeczności mógł je przywitać.
Jednocześnie poprosiła osoby, które zostały adoptowane, aby w trakcie ceremonii stanęły
w środku kręgu. Gdy każdy z nas witał dziecko, zwróciła się do osób, które adoptowano:
„Witając to nowe dziecko i świętując jego narodziny i nowych rodziców, niech ten dzień będzie
dla was symbolem, że jesteście chciani, że zawsze byliście bardzo chciani. Od teraz, bez
względu na to, co wydarzyło się w przeszłości, wiedzcie, jak istotne były wasze narodziny,
i widząc, jak chciane i błogosławione jest to dziecko, przyjmijcie to samo”. Ta ceremonia,
pełna cudów i nadziei, uzdrowiła ludzi na wielu poziomach.
Przez lata pracowałam z matkami, które rodziły naturalnie, oraz z matkami adopcyjnymi –
doceniam oba typy tej relacji. Zarówno oddanie dziecka do adopcji, jak i adopcja mają swoje
konsekwencje i oferują wszystkim zaangażowanym stronom emocjonalny roller coaster.
W przeszłości agencje adopcyjne działały w aurze tajemnicy i zaprzeczania. Obecnie, dzięki
wysiłkom biologicznych matek oraz adoptowanych dzieci, biologiczni rodzice i ich dzieci
oddane do adopcji odnajdują się, czasem ku wielkiej radości, a czasem ku wielkiemu
rozczarowaniu. Adopcja to obszar, w którym społeczeństwo się przekonuje, że nie można
utrzymać wszystkiego w tajemnicy, szczególnie gdy w grę wchodzą sprawy pokrewieństwa
krwi. Więzy krwi są potężne – niosą starożytną pamięć.
Co najważniejsze jednak, każde dziecko w łonie matki jest głęboko naznaczone przez,
stworzone przez nią, środowisko prenatalne. Nie da się tego uniknąć. Musimy zaakceptować
fakt, że w momencie narodzin nie jesteśmy tabula rasa. Z drugiej strony, każde niepożądane
uwarunkowanie prenatalne może ulec korekcie dzięki jakości opieki sprawowanej nad
zaadoptowanym dzieckiem. Zawsze wierzyłam, że wybieramy naszych rodziców, a także tych,
którzy nas wychowują. Dzieci, które wychowujemy, są naszymi dziećmi – proste i bez cienia
wątpliwości. Niedawno słuchałam inspirującego mówcy Lesa Browna, który wymownie
opowiadał o tym, że został wychowany przez przybraną matkę: „Zostałem zabrany z łona mojej
rodzonej matki i wychowany w sercu mojej przybranej matki”. Nigdy nie słyszałem, żeby
mężczyzna mówił z większą miłością o swojej matce.
Stało się normą dla rodziców adopcyjnych, że zbierają tyle informacji na temat sytuacji
dziecka, ile tylko potrafią, by się nimi podzielić, gdy nadejdzie właściwy czas. Większość
dzieci chce znać swoje dziedzictwo. Biologiczne matki, nawet jeśli wiedzą, że same nie są
w stanie odpowiednio wychować swoich dzieci, zwykle chcą wiedzieć, gdzie one są i czy jest
im dobrze. Uczciwość to jedyne, co działa w kwestii adopcji.
Ciąża i poród
Przez całą wieczność Bóg leży na łóżku porodowym, rodząc. Rodzenie stanowi
esencję Boga.
– Mistrz Eckhart
Witaminy
beta-karoten 15
000–25
000
j.m.
biotyna 100–
500 µg
cholina 45–100
mg
kwas foliowy 800–
1000
µg
glutation 2–10
mg
inozytol 30–500
mg
niacyna lub 20–100
witamina B3 mg
kwas 30–400
pantotenowy µg
lub witamina
B5
pirydoksyna 10–100
lub witamina mg
B6
ryboflawina 9–50
lub witamina mg
B2
witamina C 500–
2000
mg
witamina D 2000– Dąż do optymalnego poziomu we krwi przed poczęciem, ponieważ
5000 matki z niedoborem witaminy D są prawie 4 razy bardziej narażone na
j.m. cesarskie cięcie14; zob. rozdz. 17.
witamina E 400–
600
j.m.
witamina K 90 mg
Minerały
bor 1–3 mg
wapń 500–
1500
mg
chrom 100–
400 µg
miedź 1–2 mg
jod 6–12,5 Jeśli tarczyca jest w normie.
mg
żelazo 30 mg
magnez 400–
1000
mg
mangan 1–15
mg
molibden 20–60
µg
potas 2000–
4700
mg
selen 80–120
µg
pierwiastki Pochodzące z kompleksu minerałów morskich lub ze spożywania
śladowe wodorostów morskich, takich jak hiziki, dulse, wakame lub nori.
wanad 50–100
µg
cynk 12–50
mg
Dawki dotyczące jodu mogą wydawać się wysokie, ale wiele dowodów wskazuje, że obecny
RDA dla jodu w ciąży jest absolutnie niewystarczający dla optymalnego zdrowia płodu. Biorąc
pod uwagę związek między jodem i rozwojem mózgu płodu, zalecam dawkowanie jodu
wykraczające poza obecne RDA (zob. dyskusję na temat jodu w rozdz. 10). Nawiasem mówiąc,
odpowiednie witaminy nie tylko są ważne dla dziecka, ale mogą też być istotne dla matki.
Przykładowo, badanie z 2008 r. wykazało, że niedobór witaminy D jest związany
z bakteryjnym zakażeniem pochwy (co jest powszechne) w pierwszym trymestrze ciąży. Gdy
tylko poziom ten poprawił się, zmniejszyła się częstość występowania bakteryjnego zapalenia
pochwy15.
5. Spożywaj odpowiednią ilość kwasów tłuszczowych omega-3, szczególnie DHA.
Niezbędne kwasy tłuszczowe (zwane także wielonienasyconymi, długołańcuchowymi kwasami
tłuszczowymi lub PUFA [ang. polyunsaturated long-chain fatty acids]) pomagają ciału
zwalczać, a ostatecznie wstrzymać zapalenie tkanek. Spożywanie ich w odpowiedniej ilości
może zapobiec przedwczesnemu porodowi i niskiej wadze urodzeniowej16. Głównym źródłem
kwasów tłuszczowych omega-3 są tłuste ryby, jaja, orzechy, nasiona, wodorosty oraz zielone,
liściaste warzywa, takie jak szpinak, brokuły, kapusta czy jarmuż. Dobrym źródłem są także
nieprzetworzone oleje roślinne (zwłaszcza z nasion lnu, orzechów makadamia i nasion konopi).
6. Regularnie ćwicz. Zgodnie z badaniem przeprowadzonym w 2009 r. w Norwegii17
regularne ćwiczenia podczas ciąży zmniejszają prawdopodobieństwo urodzenia noworodka
z nadmierną masą urodzeniową o 23–28%.
7. Zacznij medytować. Program Calm Birth18 jest formą przygotowania do porodu
z zastosowaniem metod, które uwzględniają łączność umysłu i ciała, oraz technik oddechowych
o potwierdzonej skuteczności, pomagających stworzyć atmosferę spokoju zarówno w ciąży, jak
i w trakcie porodu, wpływającą na redukcję lęku i bólu oraz powikłań. Wiele ośrodków
medycznych z powodzeniem stosuje ten program. Trzy główne metody nauczane w programie
Calm Birth to Praktyka Otwarcia (pozwala przyszłym rodzicom doświadczyć niezwykłego
procesu rozwoju ich nienarodzonego dziecka), Oddech Łona (kobiety uczą się wysyłać oddech
do ośrodków energetycznych swojego ciała, by osiągnąć pełen potencjał w trakcie porodu,
a także wzbogacić dziecko) oraz Medytacja Dawania i Przyjmowania (uczy, jak
przetransformować energię lęku, niepokoju oraz występujących w ciele napięć w światło,
a następnie uwolnić je wraz z oddechem). We wstępie do programu czytamy: „Gdy kobiety
w ciąży praktykują medytację, w ich wnętrzu rodzi się wzmacniające poczucie bezpieczeństwa
i pełni. Metody Calm Birth zostały opracowane tak, by dać kobietom proste narzędzia, które
podnoszą jakość zdrowia w czasie porodu bez względu na to, czy stosuje się medyczną
interwencję. Wykazano, że metody te zmniejszają wpływ interwencji, obniżają koszty
medyczne oraz ryzyko okołoporodowe”. Gorąco polecam ten bardzo skuteczny program. Dla
kobiet, które w swojej okolicy nie mogą znaleźć praktyka Calm Birth (obecnie większość
praktykuje na Zachodnim Wybrzeżu Stanów Zjednoczonych), organizacja oferuje płytę CD pt.
„Calm Birth”, a także program poporodowy Calm Healing (więcej informacji znajdziesz pod
numerem telefonu 541-488-2563 lub na stronie internetowej www.calmbirth.org).
8. Korzystaj z masażu. Masaż przynosi wspaniałe rezultaty, m.in. podnosi poziom endorfin
i obniża poziom hormonów stresu. Dr Tiffany Field, założycielka i dyrektorka Touch Research
Institute na University of Miami School of Medicine, wykonała staranne badania, które
wykazały, że u kobiet w ciąży masaż obniża niepokój, poprawia nastrój, redukuje ból
kręgosłupa i poprawia sen. Kobiety te mają mniej komplikacji w trakcie porodu, doświadczają
mniejszego bólu i rzadziej rodzą wcześniaki (więcej informacji znajdziesz na stronie Touch
Research Institute: www.miami.edu/touch-research)19. Dwuminutowe pocieranie stóp pod
koniec dnia pracy jest dobrą alternatywą, jeśli nie możesz wykonać masażu całego ciała.
9. Przebywaj w naturalnym świetle. Według badania z Yale z 2002 r. poranne, jasne światło
pomaga zmniejszyć depresję u kobiet w ciąży. Naukowcy odkryli, że po 3 tygodniach terapii
porannym, jasnym światłem częstość występowania depresji uległa 49-procentowemu
zmniejszeniu. Korzyści dostrzegano przez 5 tygodni terapii. Nie odkryto niekorzystnego
wpływu terapii światłem na ciążę. To ważna informacja, gdyż w trakcie ciąży należy unikać
w miarę możliwości leków przeciwdepresyjnych, a depresja może się przyczyniać do stanu
przedrzucawkowego20.
Ułożenie pośladkowe
Ułożenie pośladkowe płodu, kiedy dziecko zamiast główką jest ułożone stópkami lub
pośladkami do dołu, najciekawiej obrazuje połączenie pomiędzy umysłem a ciałem. Zwykle
przed 37. tygodniem ciąży dziecko w macicy jest ułożone główką do dołu, jednak w 3%
przypadków – stópkami lub pośladkami. Chociaż dzieci ułożone w ten sposób mogą zmienić
pozycję w każdej chwili, prawdopodobieństwo, że po 37. tygodniu ciąży dziecko spontanicznie
zmieni ułożenie z pozycji pośladkowej na położenie główkowe, wynosi jedynie 12%. Jeżeli
w momencie rozpoczęcia porodu dziecko jest w pozycji pośladkowej, niemal zawsze urodzi się
przez cesarskie cięcie. Niektóre dzieci są ułożone pośladkowo ze względu na budowę ciała
matki. Wpływ na pozycję dziecka może mieć na przykład przegroda lub ściana macicy. Jednak
w większości przypadków nieznana jest medyczna przyczyna ułożenia pośladkowego.
Oczywiście, niekiedy dziecko jest w pozycji pośladkowej ze względu na napięcie, które
występuje w dolnej części ciała matki. Zaobserwowano, że do porodu pośladkowego dochodzi
częściej u niespokojnych, pełnych lęku kobiet. Powodów upatruje się w fakcie, że lęk, niepokój
i stres wzbudzają reakcje współczulne, które przyczyniają się do ściśnięcia dolnej ściany
macicy36. Bethany Hays, koleżanka, która jest położną, twierdzi, że dziecko może być ułożone
pośladkowo, gdy stara się być bliżej serca matki – chce czuć z nią głębszy związek.
Pomagając matce uwolnić napięcia z dolnej ściany macicy, pozwalamy dziecku spontanicznie
zmienić pozycję. Można to zrobić na wiele różnych sposobów. W przypadku niektórych kobiet
działa akupresura (zob. ilustr. 17, s. 473). W swojej praktyce miałam 40-procentowy
współczynnik powodzenia dzięki nauczaniu matek bioenergetycznego oddychania, które
rozluźnia podbrzusze i dolną ścianę miednicy, co w efekcie pozwala dziecku zmienić pozycję.
Dr Hays twierdzi, że gdy udaje jej się przekonać kobietę do rozluźnienia dolnych partii
brzucha, często jest w stanie bez trudu zmienić pozycję dziecka (ten manualny manewr nazywa
się obrotem zewnętrznym na główkę [ang. external cephalic version – ECV]). Dr Lewis Mehl-
Madrona wykazał, że z 81-procentowym wskaźnikiem powodzenia pozycję płodu można
zmienić z pomocą hipnozy – w porównaniu z 41% w grupie kontrolnej37. Stosował on także
hipnozę w celu obniżenia wskaźnika cesarskich cięć u kobiet, które były na nie narażone, oraz
zmniejszenia liczby porodów wspomaganych oksytocyną (więcej informacji uzyskasz dzięki
Association for Pre- & Perinatal Psychology and Health: 707-887-2838 lub
www.birthpsychology.com).
Ilustracja 17. Punkty akupunkturowe lub akupresurowe pozwalające zmienić pozycję płodu
Punkty można stymulować, stosując wiele różnych metod, takich jak igły do akupunktury czy terapia
ciepłem, zwana moksą. Jeżeli nie masz dostępu do obeznanego w tych metodach akupunkturzysty, możesz
wypróbować akupresurę, jeśli twój lekarz wyrazi na to zgodę. Paznokciem naciśnij punkt na którymkolwiek
palcu u nogi. Zastosuj silny ucisk, ale taki, który nie powoduje bólu. Uciskaj punkt przez 1–2 minuty 1–2
razy dziennie, po czym natychmiast na 15 minut przyjmij pozycję kolankowo-łokciową (pozycja ta pomaga
też odwrócić się dziecku). Możesz stosować tę metodę od 7. miesiąca ciąży (wcześniej z dużym
prawdopodobieństwem płód odwróci się sam). Nie stosuj ćwiczenia, jeśli masz jakiekolwiek
nieprawidłowości w obrębie macicy lub miednicy, historię nawykowych poronień lub inne problemy
z ciążą. Przed rozpoczęciem koniecznie skonsultuj się z lekarzem.
bierność aktywność
zależność niezależność
poleganie na innych poleganie na sobie
nieumiejętność przyjęcia wsparcia od umiejętność przyjęcia wsparcia od
innych osób innych osób
odrzucenie kobiecości akceptacja kobiecości
stłumiona seksualność zdrowa seksualność
postrzeganie siebie jako obiektu postrzeganie siebie jako istoty
seksualnego seksualnej
infantylizm dojrzałość
ograniczające przekonania na temat przekonania ułatwiające poród
porodu sprzyjające uwarunkowania kulturowe
niesprzyjające uwarunkowania jasna i uczciwa komunikacja
kulturowe przekonania duchowe ułatwiające poród
nieuczciwa komunikacja, manipulacja postrzeganie siebie jako osoby silnej
przekonania duchowe utrudniające integracja umysłu i ciała
poród relacje pełne miłości
postrzeganie siebie jako osoby słabej zgodność co do planu porodu
rozszczepienie umysłu i ciała przepracowany lęk
relacje konfliktowe aktywność fizyczna
całkowita rozbieżność co do planu ciało wyglądające na silne
porodu
nieprzepracowany lęk poddawanie się zmianom
siedzący tryb życia i przystosowywanie się do nich
ciało wyglądające na wątłe komfort w domu
uporczywe opieranie się zmianom pragnienie dziecka
i nowym pomysłom wewnętrzna kontrola własnego życia
chaos w domu akceptacja bólu porodowego
brak pragnienia posiadania dziecka
zewnętrzna kontrola własnego życia
zaprzeczanie bólom porodowym
W trakcie porodu ujawniają się przekonania kobiety na temat ciąży. Moja znajoma, kobieta
aktywna zawodowo, nie chciała nic czuć podczas porodu. Powiedziała: „Uśpij mnie – nie
jestem Indianką”. To zdanie kobiety, która nie rozumie mocy porodu. Sugeruje ono, że tylko
„pierwotni” doświadczają w pełni porodu, natomiast wyrafinowane intelektualistki wydają na
świat dzieci dzięki technologii, nie brudząc rąk, nie marszcząc brwi i nie rujnując makijażu.
Zbyt wiele kobiet podchodzi do porodu z wyrażonym lub niewyrażonym życzeniem typu:
„Proszę zająć się tym kłopotem. Nie chcę nic czuć – po prostu proszę dać mi dziecko, gdy to
wszystko się skończy!”. Chociaż w czasie porodu kobiety najbardziej potrzebują zachęty
i pełnego miłości wsparcia ich naturalnej zdolności rodzenia, najczęściej tego nie otrzymują,
gdyż lekarze i pielęgniarki traktują poród jak sytuację kryzysową czy problem zdrowotny –
chcą go jak najszybciej wyleczyć.
Przekonałam się, że całe życie kobiety wpływa na to, co się wydarzy podczas porodu.
Badania wykazują, że kobiety, u których poród się przedłuża, charakteryzują podobne cechy.
Noszą one wewnętrzne konflikty związane z reprodukcją i macierzyństwem, a w czasie porodu
nie są w stanie okazać swojego niepokoju i przyznać się do niego (któż nie byłby w konflikcie,
żyjąc w kulturze, w której matki zwykle otrzymują tak niewiele wsparcia?). Te psychologiczne
czynniki mogą się przyczyniać do zbyt słabych skurczów macicy, a w rezultacie przedłużać
poród52. Faktem jest także, że w naszej kulturze w życiu wielu kobiet powszechna jest przemoc,
szczególnie w trakcie ciąży, kiedy celem staje się brzuch ciężarnej kobiety. To z pewnością
przyczynia się do wszelkiego rodzaju powikłań. Zadaj sobie następujące pytania: czy w ciągu
ostatniego roku lub od momentu, gdy zaszłaś w ciążę, ktoś cię uderzył, kopnął czy w jakiś inny
sposób skrzywdził fizycznie? Czy jesteś w związku z kimś, kto ci grozi lub krzywdzi fizycznie?
Czy ktokolwiek zmuszał cię do aktywności seksualnej, która powodowała twój dyskomfort?
Jeśli na jakiekolwiek z powyższych pytań odpowiedziałaś twierdząco, jesteś ofiarą przemocy.
Pomoc znajdziesz, dzwoniąc na krajową gorącą linię 800-799-SAFE (7233), dzwoniąc do
miejscowego schroniska dla kobiet albo kontaktując się z gorącą linią przemocy domowej53.
Kobiety, które doświadczyły kazirodztwa lub innego rodzaju molestowania, dopóki tego nie
przepracują – co jest z pewnością możliwe – są najbardziej narażone na powikłania porodowe,
a w ich następstwie na cesarskie cięcie. Wiele tych kobiet na najgłębszym poziomie nauczyło
się być ofiarą. Daje to o sobie znać w trakcie porodu – w momencie, gdy zamiast być ofiarą
własnego ciała, muszą się zjednoczyć z procesem porodu. Jedna z moich pacjentek
uświadomiła sobie, że jej akcja porodowa się zatrzymała, gdyż na jakimś podświadomym
poziomie bała się urodzić dziecko swojego ojca. Inna ofiara wykorzystywania seksualnego
uświadomiła sobie, że tak dobrze nauczyła się tkwić w roli ofiary, że nie była w stanie przeć.
Podobnie jak większość ludzi żyjących w poczuciu bezsilności, oddała się w ręce szpitala
i personelu. Na jakimś poziomie oczekiwała, że to oni urodzą za nią dziecko. Pracowałam
z wieloma kobietami, które nauczyły się takiego podejścia.
W przypadku osób, które przeżyły wykorzystywanie seksualne, kontrola jest mechanizmem
przetrwania. Będąc w ciąży, takie kobiety często przychodzą do lekarza z długą listą żądań:
żadnych kroplówek, żadnego monitorowania, żadnych studentów, minimalna liczba badań,
żadnego golenia ani lewatywy (mimo że golenia i lewatyw nie wykonuje się od lat). Wielu
położników wie, że najczęściej kobiety, które mają potrzebę kontrolowania porodu, ostatecznie
wymagają najwięcej interwencji. Każdy, kto uczestniczy w porodach, wie, że im dłuższa
„lista”, tym większe prawdopodobieństwo nieplanowanej interwencji, takiej jak cesarskie
cięcie. Dzieje się tak, gdyż tego typu „lista” jest często przejawem iluzji, jaką żywi kobieta na
temat intelektualnej kontroli, próbując panować nad sytuacją, w której czuje się całkowicie
przerażona i bezradna. Próbując przejąć kontrolę nad wszystkimi aspektami porodu, kobieta ma
nadzieję, że w jakiś sposób ucieknie przed lękiem, który wzbudza w niej jej ciało, odczuciami
związanymi z cielesnością oraz procesem porodu. Im większa kontrola intelektualna, tym
mniejsze prawdopodobieństwo poddania się woli ciała i większe prawdopodobieństwo
interwencji. Opieka zdrowotna idealnie się w to wpisuje.
Poród odsłania także prawdę na temat związku kobiety z mężem lub innymi ludźmi, którzy
wspierają poród. Czasami, gdy rozwarcie szyjki macicy wynosi 9 cm, kobieta nagle bezlitośnie
atakuje męża jedynie dlatego, że jest w okresie przejściowym. Uczono mnie, że „tak po prostu
jest”, ale nigdy nie miało to dla mnie sensu. Na przestrzeni lat zrozumiałam jednak, że wcale
nie jest tak, że „tak po prostu jest”. Jakakolwiek wrogość pomiędzy ludźmi, która wypływa
w trakcie porodu, była w nich na długo przed porodem. Z powodu absolutnie pierwotnej natury
tego procesu znikają wszelkie pozory społecznie akceptowanej grzeczności i prawda wychodzi
na jaw. Mój ojciec mawiał, że jeśli chcę kogoś naprawdę poznać, powinnam pojechać z tą
osobą na biwak. Można powiedzieć to samo o porodzie.
Gayle Peterson w swojej książce pt. „Birthing Normally” podkreśla, że kobiety rodzą tak, jak
żyją. Dla większości kobiet poród jest sytuacją kryzysową. Traktują go więc tak jak każdy
kryzys: niektóre twierdzą, że są bezradne, podczas gdy inne starają się przejąć kontrolę.
Badania różnic pomiędzy kobietami, które zdecydowały się wywołać poród, a tymi, które
zdecydowały się na poród spontaniczny, wykazały, że tym, które wybrały poród indukowany,
brakowało zaufania wobec własnego układu rozrodczego. Kobiety te dużo częściej zgłaszały
dolegliwości w trakcie menstruacji, miały więcej komplikacji w wywiadzie położniczym
i odczuwały silniejszy lęk w związku z porodem54. Gayle Peterson i Lewis Mehl--Madrona,
badając kobiety w ciąży zgodnie z kryteriami przedstawionymi w tabeli 7 (s. 485, opierającej
się na wielu badaniach indywidualnych komplikacji, byli w stanie przewidzieć z 95-procentową
precyzją, które kobiety doświadczą problemów okołoporodowych55.
Szyjka macicy jako zwieracz
Położna Ina May Gaskin ukuła termin prawo zwieracza, który wyjaśnia, dlaczego poród tak
wielu kobiet zatrzymuje się w momencie, gdy trafiają one do szpitala, i dlaczego tak wiele
z nich doświadcza „braku postępu”, który kończy się interwencją lekarską. Dzieje się tak,
gdyż szyjka macicy jest zwieraczem – podobnym do tych, które kontrolują oddawanie
moczu i wydalanie. Nie da się rozluźnić zwieracza, dopóki sama nie jesteś całkowicie
rozluźniona i nie czujesz się bezpiecznie. Z tego powodu tak wielu ludzi cierpi na zaparcia
podczas podróży.
„Ocalić” kobiety od porodu
Nie jest rzadkością, że rodząca kobieta domaga się, aby jej partner zadziałał i „uratował” ją
z sytuacji, w której się znalazła. Pamiętam mężów, u których żony szukały wsparcia podczas
skurczów, krzycząc coś w stylu: „Jerry – zrób coś!”. Mężczyźni ci krzyczeli wtedy do mnie:
„Jak długo to jeszcze potrwa? Lepiej szybko coś z tym zrób, bo jeszcze mnie popamiętasz”.
Wielokrotnie słyszałam groźby mężów, którzy chcieli, żebym jak najszybciej „załatwiła” poród
ich żon – bo jak nie, to…!
Mężczyźni, bezradni wobec dyskomfortu żon, źli na własne poczucie bezsilności wobec
procesu, na którego przebieg nie mają wpływu, zachowują się agresywnie w stosunku do
położnych: „Zakończ to cierpienie!”. Ich żony, nie mogąc odgrywać swojej zwykłej roli
„emocjonalnego amortyzatora dla mężczyzn”, bezsilnie się im przyglądają lub oczekują od
nich, że przejmą rolę „pana załatwiacza”. Kobiety te jeszcze bardziej tracą kontakt ze sobą.
Poród nie jest najlepszym czasem na przekazywanie wiedzy o transformujących
doświadczeniach. Jednak jeśli w przerwach pomiędzy skurczami zachęci się parę, by pozostała
w procesie, rozumiejąc, że jest on normalny, naturalny i nie zagraża życiu, można jej pomóc
pracować ze skurczami i procesem porodu, a nie przeciwko nim. Moja koleżanka Bethany
Hays, ginekolożka i dyrektorka medyczna TrueNorth Health Center w Falmouth w stanie
Maine, przypomina mężom lub partnerom, że nie mogą urodzić dziecka za partnerkę; nie mogą
też wziąć na siebie jej bólu. Mogą jednak otoczyć partnerkę miłością. Dla wielu rodzących
kobiet jest to wielkim darem – poczucie, że w czasie całego procesu porodu są kochane.
Kobiety, które w trakcie porodu otrzymują pełne wsparcie zarówno na poziomie
emocjonalnym, jak i fizycznym, widząc, że były w stanie przejść przez ten proces, że mają
wewnętrzne zasoby, mogą się zmienić na zawsze. Każda kobieta zasługuje na takie pełne
miłości wsparcie – a badania wykazują, że na skutek tego kobiety otaczają większą miłością
swoje dzieci. Choć poród trwa stosunkowo krótko, jest na tyle potężny, że może odmienić
wszystkie aspekty relacji kobiety z własnym ciałem i zachodzącymi w nim procesami. Pewna
kobieta po naturalnym porodzie powiedziała: „Jeszcze nigdy w życiu nie czułam się tak silna.
Ten proces bardzo mnie ożywił. Fruwałam. Chciałam zadzwonić do wszystkich znajomych,
żeby podzielić się z nimi moją radością”.
Zmiana wzorca mechanizmu przetrwania, któremu podlegałyśmy przez całe życie, nie zawsze
jest możliwa podczas porodu. Gdy jeszcze przyjmowałam porody, odkryłam, że bez względu
na to, jak bardzo nakłaniałam, edukowałam czy błagałam kobiety, nie byłam w stanie zmienić
niektórych odziedziczonych przekonań typu: nie można urodzić naturalnie, trzeba stosować
w tym celu leki i znieczulenie.
Opieka medyczna także traktuje poród jak nagły przypadek, który wymaga leczenia. Ze
względu na swoją patriarchalną naturę opieka zdrowotna najczęściej staje się symbolicznym
„mężem” dla kobiet krzyczących: „Jerry, zrób coś!”. I, uwierz mi, na wiele sposobów uczy się
lekarzy, żeby „coś zrobili”. Każde nasze działanie ma jakąś cenę. Niektóre badania wykazały,
że znieczulenie zewnątrzoponowe zwiększa wskaźnik cesarskich cięć, gdyż rozluźnia ono
mięśnie dna miednicy, sprawiając, że główka dziecka przybiera ułożenie potyliczne tylne –
twarzą do góry. Dużo trudniej jest przeć, gdy dziecko jest w tej pozycji; zwalnia to również
przebieg porodu i może sprawić ból dziecku. Znieczulenie zewnątrzoponowe to także metafora
dla obecnego podejścia do porodu, które polega na rozszczepieniu umysłu i ciała: „Chcę być
przytomna i świadoma intelektualnie, ale nie chcę czuć ciała”. Świetnym tego przykładem był
pewien poród w znieczuleniu zewnątrzoponowym, który przyjmowała moja przyjaciółka,
lekarka rodzinna. Rodząca kobieta oglądała serial w telewizji i była zupełnie nieświadoma tego,
co się dzieje poniżej jej pasa. W momencie, gdy pokazała się główka dziecka, czyli w istocie
ono się rodziło, kobieta poprosiła moją przyjaciółkę, żeby się trochę przesunęła, bo zasłania jej
telewizor. Chociaż nie należy winić znieczulenia, wyraźnie odebrało ono matce kontakt
z dzieckiem i procesem porodu – sprawiło też, że świeżo upieczona matka była o wiele mniej
świadoma nowo narodzonego dziecka. Ponadto leki przeciwbólowe przenikają przez łożysko
i mogą wpłynąć na dziecko. Kleszcze, nacinanie krocza, próżnociąg, wspomaganie porodu
oksytocyną i zbędne cesarskie cięcie to inne interwencje, które także wiążą się z pewnym
ryzykiem.
Kobieta ma wewnętrzną siłę niezbędną do tego, by urodzić naturalnie. Powinna wiedzieć, że
leki i znieczulenie mogą mieć niekorzystne działania uboczne. Gdy przyjmowałam porody,
wyprowadzały mnie z równowagi kobiety, które nie miały zamiaru rodzić naturalnie.
Próbowałam to zmienić poprzez edukację. To był jednak mój problem, a nie ich. One chciały
całej technologii, którą szpital miał im do zaoferowania. Teraz wiem, że nie do mnie należy
zmienianie ich czy kogokolwiek innego. Każda kobieta musi się zwrócić do własnego wnętrza
i zachowując jak największą szczerość wobec siebie, zobaczyć, czego naprawdę pragnie. Moja
praca polega na przedstawieniu dostępnych opcji w każdej sytuacji i przyzwoleniu, by każda
kobieta sama dokonała wyboru.
Moja historia
Jako matka i lekarka, która zajmuje się kobietami, doświadczyłam obydwu aspektów porodu.
Każda matka pielęgnuje w pamięci doświadczenie porodu, ma też spostrzeżenia i uczucia,
którymi czasem pragnie się podzielić z innymi kobietami. Chciałabym opowiedzieć swoją
historię, a także niesamowite historie innych kobiet.
Termin porodu pierwszego dziecka miałam wyznaczony na 7 grudnia 1980 r. Pełniłam wtedy
nadzór nad lekarzami rezydentami w bostońskim szpitalu, a co drugi tydzień latałam lub
jeździłam do Maine, żeby prowadzić tam własną praktykę. Widziałam zbyt wiele kobiet
w ciąży, które wcześnie przestały pracować i snuły się po domu bez celu, podjadając i czekając
na pojawienie się dziecka, a czasem błagając położnika, żeby wywołał poród. Nie chciałam do
nich dołączyć. Widziałam też dziesiątki kobiet, które przenosiły ciążę. Nie miałam zamiaru
ekscytować się porodem – na pewno nie przed terminem.
W Święto Dziękczynienia poszliśmy na obiad do przyjaciół. Później tego wieczoru w domu,
leżąc w łóżku, zaczęłam doświadczać bardzo łagodnych, bezbolesnych, ale regularnych
skurczów. Jak na dobrego, opanowanego lekarza przystało, poszłam do łazienki, żeby zbadać
szyjkę macicy i sprawdzić, czy następuje rozwarcie. Wtedy odeszły mi wody. Pomyślałam:
„Cholera, teraz wiem, że to już”101. Wkrótce potem, bez naturalnej „wyściółki”, którą dają
wody płodowe, skurcze zaczęły się pojawiać co dwie minuty. Były o wiele bardziej dotkliwe
niż początkowo.
Zadzwoniłam do matki, która miała mi pomóc po porodzie, i powiedziałam: „To nie będzie
miłe”. Matka odparła, że mnie rozumie (mając sześcioro dzieci, wiedziała, co mówi), ale że to
nie będzie trwało wiecznie. W latach 40. XX w. za każdym razem mama musiała rodzić sama,
przypięta do łóżka, bez środków przeciwbólowych czy indywidualnego wsparcia. W trakcie
każdego porodu pozbawiano ją przytomności za pomocą leków, a później położnik wręczał jej
dziecko, jak gdyby to był prezent od niego, a nie owoc jej pracy. Tysiące podobnych do niej
kobiet nigdy nie miało wyboru. Nie wiedziały, że można rodzić inaczej.
Ból porodowy był o wiele większy, niż się spodziewałam (zawsze jest silniejszy, gdy pękną
błony, co nie powstrzymuje niektórych położników przed przedwczesnym przebijaniem worka
owodniowego, nawet gdy nie ma takiej potrzeby). W trakcie 5 lat stażu w zakresie położnictwa
widziałam setki rodzących kobiet. Zawsze koncentrowałam się na kobietach, które pozornie nie
odczuwały żadnego bólu. Byłam pewna, że będę jedną z nich. A jednak. Czułam się, jakbym
była w pudełku, z którego nie mogę się wydostać. Jedyne, co mogłam zrobić, to przebić się
przez to pudełko. Mój intelekt nie mógł mi pomóc – byłam zdeterminowana, że urodzę
naturalnie. Już wtedy ufałam naturalnemu światu bardziej niż temu, który stworzył człowiek.
Zadzwoniliśmy do mojego położnika, wrażliwego mężczyzny, z którym przez kilka lat
pracowałam w szpitalu. Zasugerował, żebym pojechała z mężem do szpitala. Jedynym
problemem było to, że chciałam pozostać na czworakach na podłodze. Przenoszenie się
gdziekolwiek wydawało mi się najbardziej nienaturalną rzeczą na świecie. Było sprzeczne ze
wszystkimi odczuciami, które płynęły z mojego ciała.
Nie miałam spakowanej torby, którą mogłabym zabrać do szpitala. Mąż biegał tam
i z powrotem, pakując do torby bieliznę, koszulę nocną i szczoteczkę do zębów. Następnie
próbował mnie ubrać, wyprowadził z domu i wsadził do samochodu. Musiał mnie niemalże
nieść. Gdybym podążyła za instynktem, pozostałabym w pozycji na czworakach.
Gdy dotarliśmy do szpitala, w którym pracowałam od 5 lat, musiałam przejść przez izbę
przyjęć jako pacjentka. Na izbie przyjęć zgubiono właściwe papiery i nie pozwolono mi iść na
górę na salę porodową, gdzie czekały na mnie zaprzyjaźnione pielęgniarki i lekarz. To było
moje wprowadzenie w biurokrację szpitala; coś, przed czym przez wiele lat się uchroniłam.
(Rodzenie w szpitalnym korytarzu jest nieludzkie. Jednak jest to doświadczenie tysięcy kobiet).
Po prostu wyszłam z izby przyjęć, udałam się do windy na tyłach korytarza i sama poszłam na
salę porodową.
Lekarz zbadał mnie. Rozwarcie szyjki macicy wynosiło 4 cm (parcie można rozpocząć, gdy
szerokość szyjki macicy wynosi 10 cm). W ciągu kolejnych 3 godzin miałam częste skurcze,
ale rozwarcie nie przekroczyło 6 cm, na których „utknęłam” na te 3 godziny. Monitor
wskazywał na „zaburzenia” czynności skurczowej. Chociaż skurcze były bardzo bolesne
i występowały bez przerwy, nie spełniały swojego zadania. Wystąpił u mnie problem zwany
słabą czynnością skurczową macicy [ang. hypertonic uterine inertia], co oznacza, że
pojawiające się skurcze nie są skuteczne – są nieregularne, zaczynają się jednocześnie
w różnych miejscach macicy, podobnie jak w przypadku migotania serca (górne serce –
w klatce piersiowej – czasami robi to samo co „serce dolne” – macica w miednicy). Skurcze,
zamiast rozpoczynać się w górnej części macicy i poruszać falami w dół, zaczynały się w wielu
miejscach jednocześnie. Poród nie postępował. Przypominał próbę wyciśnięcia pasty z tubki
przez delikatne ściskanie jej w 15 miejscach jednocześnie, zamiast stanowczego ściśnięcia
tylko na końcu tubki, tak by pasta wyszła równomiernie.
Gdy lekarz powiedział, że od 3 godzin nie poczyniłam żadnych postępów, wiedziałam, co
mnie czeka (pamiętaj, mój intelekt myślał, że kontroluje poród). „W porządku – powiedziałam
– załóż wkłucie, umieść elektrodę na główce płodu i podłącz kroplówkę z Pit”. Pitocin
(oksytocyna) jest lekiem, który wywołuje sztucznie skurcze macicy. Gdy podano mi Pitocin,
skurcze stały się niemal nie do zniesienia i od samego początku wystąpiły z pełną siłą.
Nawet oddech techniką Lamaze’a nie był w stanie odwrócić mojej uwagi od intensywnego
wrażenia, jakby dolna część mojego ciała była ściśnięta w imadle102. W pewnym momencie
spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest 11.15. Pomyślałam wtedy: „Jeszcze 15 minut
i będę potrzebowała znieczulenia zewnątrzoponowego”. Nie wiedziałam, że jestem w okresie
przejściowym – najbardziej intensywnej fazie porodu, tuż przed pełnym rozwarciem szyjki
macicy. W ciągu kolejnych 12 minut nagle poczułam przemożną potrzebę parcia. Nigdy nie
miałam równie potężnego cielesnego odczucia. Byłam wobec niego bezsilna, nie mogłam się
mu oprzeć. Przemknęło mi przez myśl: „Jeżeli kiedykolwiek powiem kobiecie, żeby nie parła,
gdy każde włókno jej ciała mówi jej, że ma przeć, niech mnie Bóg skarze!”.
Po drugim parciu Ann niemal wyfrunęła z mojego ciała. Położnik dosłownie ją złapał.
Chociaż rodziłam na „sali porodowej”, nie byłam we „właściwym” łóżku porodowym i ledwie
zdążyłam dobiec na czas do tego przeznaczonego dla mnie. (Obecnie sale porodowe
wyposażone są w łóżka, które są dostosowane do porodu, więc nie trzeba się przemieszczać
z jednego łóżka na drugie).
Ann bez przerwy płakała i choć niemal natychmiast przystawiłam ją do piersi, uspokojenie jej
zajęło mi chwilę. Przypuszczam, że było to spowodowane Pitocinem, który zbytnio
przyspieszył drugą fazę porodu, przez co zarówno dla mnie, jak i dla niej był on zbyt
intensywny. Nie miałyśmy czasu pomiędzy skurczami, żeby dojść do siebie.
Zwykle w przypadku pacjentki, która jest pierworódką – czyli rodzi pierwsze dziecko – parcie
trwa ponad godzinę. Od momentu pełnego rozwarcia szyjki macicy do urodzenia dziecka –
podczas drugiej fazy porodu – moja szyjka rozszerzyła się od 6 do 10 cm w czasie poniżej
godziny, a macica kurczyła się pod wpływem silnego leku. Było to bardzo intensywne
i nienaturalne doświadczenie.
W dzieciństwie moja córka nie czuła się we własnym ciele jak „w domu”. Obawiała się
aktywności fizycznej takiej jak jazda na nartach czy piesze wędrówki. Chociaż istnieją ku temu
różne powody, w głębi serca wiem, że bycie wypchniętą na świat i brak czasu na
przystosowanie się do porodu były dla niej przerażającym doświadczeniem. Miała problemy ze
ssaniem piersi i zawsze miała lekki sen. Po części wynikało to z jej osobowości, a także z tego,
że była mała (2,5 kg) i urodziła się wcześnie (po 38,5 tygodniu). Jednak przyczynił się do tego
również sposób, w jaki się urodziła. Nie wiedziałam wtedy tego, co wiem dzisiaj, i nawet przez
chwilę nie obwiniałam się za to, w jaki sposób się urodziła. Pozwoliłam sobie na żal
wynikający z tego doświadczenia, które większość ludzi postrzega jako zupełnie normalny
poród.
Po narodzinach Ann pępowina oderwała się od łożyska, więc lekarz musiał ją ręcznie
wyciągnąć. Gwałtowny, niepohamowany poród spowodował rozdarcie pochwy, więc usuwanie
łożyska było dość nieprzyjemne. Jednak nic nie było w stanie dorównać tym bolesnym,
spowodowanym przez Pitocin skurczom! Czułam euforię, że mam to wszystko za sobą. Miałam
„normalny poród pochwowy” i według mnie miałam szczęście, że udało mi się uniknąć
cesarskiego cięcia. Ciąże i porody większości lekarek automatycznie traktuje się w kategoriach
wysokiego ryzyka, gdyż lekarki (a także inne kobiety, których szkolenie odwiodło od
instynktownej kobiecej mądrości) często oddzielają intelekt od ciała. Nie ufają swojemu ciału
i nieświadomie narażają się na problemy porodowe. Ponadto jesteśmy narażone na zbyt wiele
godzin pracy w trakcie ciąży, co ma „udowodnić”, że „radzimy sobie” i dorównujemy
mężczyznom.
Patrząc wstecz, wiem, że moje utknięcie na 6 cm było doskonałą metaforą ambiwalencji,
która dotyczyła posiadania dziecka oraz mojego samopoczucia w trakcie porodu. Czułam, że
„utknęłam” i zostałam uwięziona w bólu – nie przygotował mnie na to intelekt.
Przeprowadzałam przecież eksperyment na macicy. Nie byłam zbytnio zaangażowana
w posiadanie dziecka. W moim życiu nie stworzyłam przestrzeni dla dziecka. Ostatnie 10 lat
spędziłam, udowadniając sobie i światu, że jestem równie dobra jak mężczyzna – a mężczyźni
nie zajmują się dziećmi.
Innymi czynnikami, które zaburzyły przebieg porodu, były powstanie z pozycji na
czworakach, przybycie do szpitala, formalności związane z przyjęciem do szpitala
i konieczność odpowiadania na pytania z zakresu ubezpieczeń i leczenia w formularzach, które
wypełniałam już kilkakrotnie. To wszystko zakłóca tak niezbędne dla normalnego porodu
skupienie na wnętrzu. Wtedy o tym nie wiedziałam, choć widziałam wiele kobiet
pojawiających się w szpitalu w trakcie porodu, który został zwolniony lub zaburzony podczas
procesu „przetwarzania przez system”.
Teraz to ja rodziłam dziecko, które, jak zdecydowałam, miało nie zmienić mojego życia.
Uświadomiłam sobie, że w momencie, gdy utknęłam, potrzebowałam położnej lub lekarza,
który miałby zdolności akuszerskie, najlepiej mądrej kobiety (lub mądrego mężczyzny –
istnieją akuszerzy i położnicy o duszy akuszera), która jest matką i ufa procesowi porodu oraz
wysyłanym przez ciało sygnałom. Potrzebowałam kogoś, kto by mi powiedział: „Zanurz się
w sobie i porozmawiaj z dzieckiem. Powiedz mu, że może bezpiecznie wyjść na świat, że nic
mu się nie stanie”. Następnie akuszerka mogłaby zabrać mnie na spacer po korytarzu – bardzo
skuteczny sposób przywracania normalnych skurczów. Być może nawet pomogłaby mi
przepracować moją ambiwalencję związaną z posiadaniem dziecka.
Podczas drugiego porodu miałam położną. Poród zaczął się w domu, a ja spędziłam jakiś czas
w wannie (badania przeprowadzone w Szwecji wykazały, że u kobiet rodzących w ciepłej
wodzie rozwarcie szyjki macicy następuje dużo szybciej). Nie chciałam iść do szpitala, dopóki
nie było to konieczne. Mąż spał. Obudziłam go dopiero kilka godzin później, gdy wiedziałam,
że trwa akcja porodowa. Gdy mnie zbadał, rozwarcie wynosiło 7 cm. Pojechaliśmy do szpitala,
gdzie przy wejściu czekała na mnie koleżanka, dr med. Mary Ellen Fenn, która zaparkowała
mój samochód. Był to gest wsparcia, który zawsze będę cenić.
Gdy pojawiłam się na sali porodowej, miałam rozwarcie na 9 cm. Przez resztę porodu stałam,
przenosząc ciężar ciała z jednej stopy na drugą. Druga córka była o wiele większa niż pierwsza
– ważyła 3,09 kg. Jej główka była w ułożeniu tylnym (była zwrócona twarzą w kierunku
mojego brzucha). Nie czułam potrzeby parcia, ale mimo wszystko parłam, co wymagało
ogromnego wysiłku. Nawet gdy miałam pełne rozwarcie, skurcze odczuwałam tak samo jak
przy 9 cm. Krocze nie pękło ani mi go nie nacinano. Moja córka Kate i ja wyszłyśmy ze
szpitala w godzinę po porodzie. Kate była spokojna, grzeczna i taka pozostała. Ma zupełnie
inną osobowość i konstrukcję fizyczną od swojej siostry. Wynika to po części z faktu, że będąc
w ciąży z Kate, byłam kimś zupełnie innym niż w trakcie ciąży z Ann.
Cudownie było mieć w pokoju położną. Czułam wsparcie. Tym razem dużo bardziej ufałam
sobie i miałam już przygotowane rzeczy dla dziecka. Pamiętam, że w czasie drugiego porodu
myślałam, że każda kobieta zasługuje na podobne wsparcie. Każda kobieta powinna rodzić
w takiej pozycji, jaką chce przyjąć jej ciało. Powinni otaczać ją bliscy przyjaciele, których sama
wybrała (nie widzowie, ale osoby wspierające – to ogromna różnica!). Każda kobieta w trakcie
porodu powinna być masowana, otoczona troską i dopieszczona.
Oczywiście także w czasie tego porodu czułam ból, ale podążyłam za nim głęboko w siebie.
Podczas pierwszego porodu walczyłam z bólem i w desperacji zwracałam się do męża – nie
pozwoliłam mu nawet wyjść do łazienki. Czułam, że drugi poród jest sprawą pomiędzy mną
a dzieckiem. W przerwach między skurczami miałam dużo czasu na odpoczynek i rozmowy
z moimi opiekunami, którzy fantastycznie masowali mi plecy. Żadne leki nie zakłóciły
przebiegu porodu. Nauczyłam się ufać ciału i odpuszczać, jak gdyby poddając się procesowi,
który jest tobą, ale jest też o wiele potężniejszy od ciebie. Nie nauczyłam się tego w trakcie
stażu – nie nauczyłam się tego z obserwacji rodzących kobiet, chociaż wierzę, że jest to
możliwe i pewnie w końcu by mi się udało. Musisz zaufać naturze, spodziewać się najlepszego
i pozbyć się z ciała zabójczej kontroli intelektu.
Żałuję, że nie jęczałam głośno i nie pozwoliłam, by jęki pomogły mi w parciu. Nie pozwolił
mi na to mój „profesjonalizm” (czytaj: brak kontaktu). Napawają mnie smutkiem wszystkie
niepotrzebnie zmedykalizowane porody, których przyczyną jest fakt, że kobieta nie ufa sobie
i nie jest otoczona przez ludzi, którzy mogliby jej pomóc przebyć ten proces.
roces nawiązywania więzi z nowo narodzonym dzieckiem zaczyna się na długo przed
P porodem i trwa jeszcze długo po nim. Niemniej jednak należy dołożyć wszelkich starań, by
poród przebiegł optymalnie, a środowisko poporodowe było jak najlepsze, gdyż jest to czas
wyjątkowo podwyższonej wrażliwości, pozostawiający trwałe piętno zarówno na matce, jak
i na dziecku, tworzący podwaliny dla ich wspólnego życia. W tym czasie ciała matki i dziecka
są zalewane prolaktyną, oksytocyną i beta-endorfinami – neuroprzekaźnikami, które nazwano
molekułami przynależności [ang. molecules of belonging], gdyż pomagają wytworzyć
w dziecku głębokie poczucie zaufania i przynależności. Niczym strzała Amora pomagają nowej
matce bez pamięci zakochać się w swoim dziecku, a także w tych, którzy wspierali ją w trakcie
porodu. Neuroprzekaźniki sprawiają, że matka jest o wiele wrażliwsza na wpływ otoczenia.
Dlatego też wydarzenia związane z porodem znacznie wpływają na odczucia matki w stosunku
do siebie, osób, które się o nią troszczyły, oraz jej nowo narodzonego dziecka.
W ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat nasze zrozumienie tego zaprojektowanego przez naturę
okresu podwyższonej wrażliwości posunęło się o lata świetlne. Przeprowadzono obszerne
badania nad biologicznym wpływem prolaktyny i tego, w jaki sposób wzbudza ona zaufanie.
W skrócie: poród i okres poporodowy – oraz wszelkie doświadczenia matki i dziecka w tym
czasie – tworzą wyjątkowe sieci połączeń pomiędzy układem nerwowym, endokrynnym
i immunologicznym – podwaliny dla zdrowia dziecka przez całe jego życie.
Gdy byłam studentką medycyny, nowo narodzone dziecko szybko owijano sterylnym
kocykiem, tylko na chwilę pokazywano je matce, jak gdyby życie dziecka zależało od
przebywania w innym miejscu, a następnie błyskawicznie zabierano do „ogrzewacza” na
oddziale dla noworodków, podczas gdy matka przyglądała się temu błagalnie, pragnąc przytulić
kogoś, kogo stworzyła. W czasie mojego stażu, zamiast od razu zabierać dziecko do
ogrzewacza, zaczęliśmy je kłaść na brzuchu matki. Gdy trzyma ona dziecko na swoim nagim
ciele i leżą razem pod kocem, dziecko nie potrzebuje ogrzewacza; matka jest ogrzewaczem –
i tak być powinno. W przypadku normalnego porodu natychmiast po narodzinach dziecka
matka bierze je w ramiona i kładzie brzuszkiem na swojej skórze. Wie, że to jest jej dziecko,
które należy przywitać i utulić. Trzymanie dziecka na skórze umożliwia także zasiedlenie
organizmu noworodka bakteriami ze skóry matki, co jest fundamentem prawidłowej
odporności.
Narodziny dziecka mają też ogromne znaczenie dla ojca. Im bardziej jest on włączony w ten
proces, tym lepiej. Margaret Mead stwierdziła kiedyś, że w wielu kulturach ojcom zabraniano
uczestnictwa w porodzie, ponieważ gdyby brali w nim udział, zarówno doświadczenie to, jak
i nowo narodzone dziecko zaabsorbowałyby ich tak bardzo, że nigdy nie byliby już w stanie się
uwolnić, pozbierać i robić tego, co do nich należy, jak czynili do tej pory. Wierzę, że większy
udział mężczyzn w porodach – nie w roli nadzorców czy wybawców, ale świadków nabożności
chwili – niesie w sobie ogromny potencjał przywrócenia równowagi naszemu światu.
Nigdy nie chciałam, aby moje dzieci leżały na oddziale noworodków, gdyż wiedziałam, jak
bardzo panująca tam atmosfera różni się od tego, czego dla nich pragnęłam. Właśnie spędziły
40 tygodni, słuchając bicia mojego serca, zanurzone w ciepłym płynie w ciemnej przestrzeni.
Na oddziale noworodków leżałyby osobno w małych łóżeczkach pod fluorescencyjnym
światłem, zapalonym przez 24 godziny na dobę, będąc pod opieką obcej osoby. Wiedziałam, że
cała moja fizjologia została zaprojektowana przez naturę tak, żebym mogła „związać się”
z dzieckiem. Siara (pierwsze mleko) zawiera przeciwciała optymalnie dopasowane do ochrony
dziecka przed zarazkami, a ssanie piersi powoduje wytwarzanie u matki hormonów, które
wspomagają obkurczanie się macicy. Dzieci od urodzenia potrafią nawiązać kontakt wzrokowy
z odległości około 30 cm, co stanowi odstęp pomiędzy oczami matki a oczami niemowlęcia
w trakcie karmienia piersią. Patrzenie w oczy swojemu dziecku i dostrzeganie jego
odwzajemnionych spojrzeń czy trzymanie go śpiącego na swojej skórze – wszystko to jest
naturalnym „klejem”, rozwijającym pomiędzy matką a niemowlęciem więź, która powstała
w łonie. Wiedziałam, że doświadczenia te są ważne dla nas obojga.
Wiele dzieci zabiera się na oddział noworodków, żeby je „oczyścić” po porodzie (pozbyć się
tej obrzydliwej wydzieliny z pochwy!). Proces kąpieli może obniżyć temperaturę ciała dziecka
tak bardzo, że pielęgniarki nie oddadzą go matce, dopóki ona nie wzrośnie! Doszłam do
wniosku, że nie ma sensu kąpać córki i jej wychładzać. Dlaczego by jej nie nakarmić, trzymać
blisko siebie i spędzać razem czas?
Po urodzeniu pierwszego dziecka poszłam na salę poporodową, ale Ann miałam cały czas
przy sobie. Gdy wyszłam do łazienki, wzięłam ją ze sobą. Jedna z pielęgniarek przyszła
i krzyknęła przez drzwi: „Gdzie jest dziecko?”. „Tutaj, ze mną” – odpowiedziałam.
Usłyszałam: „Będzie pani musiała się nauczyć czasami ją zostawiać”. Odpowiedziałam: „Nie
pierwszego dnia jej życia!”.
Obawiałam się swojej poporodowej nadwrażliwości. Pielęgniarki podważają opinie wielu
matek, a ja nie chciałam ryzykować kłótni z pielęgniarkami czy ich zasadami dotyczącymi tego,
kiedy mogę, a kiedy nie mogę wziąć dziecka. Chciałam, żeby moja matka mogła wziąć
w ramiona swoją pierwszą wnuczkę. W tamtych czasach, zgodnie z normą szpitalną, tylko
najbliższa rodzina mogła trzymać dziecko, jak gdyby personel szpitalny był „właścicielem”
dziecka. (Chociaż przepisy szpitalne się zmieniły, musiałam wtedy walczyć z pielęgniarką,
żeby pozwoliła dziadkom potrzymać dziecko; nawet tym, którzy jechali wiele godzin, żeby
zobaczyć nową wnuczkę. Czasami, w zależności od pielęgniarki, nie udawało mi się wskórać
zbyt wiele).
Wiedziałam, że wyobrażenie szpitala jako miejsca odpoczynku jest mitem. Chciałam być
w domu. Za każdym razem wychodziłam ze szpitala już w dniu porodu. Pierwsze tygodnie
życia to istotny okres przystosowawczy zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców. Żałuję, że nie
spędziłam więcej czasu z moimi nowo narodzonymi dziećmi. Pierwsze trzy miesiące po
narodzinach określa się mianem czwartego trymestru. W tym czasie ciało matki jest dla dziecka
swego rodzaju „zewnętrznym” łożyskiem. Dziecko uważa się za „płód na zewnątrz”, który
wciąż wymaga częstego kontaktu z ciałem matki dla optymalnej regulacji oddychania,
temperatury, trawienia itd.
Dr med. John Kennell jest pionierem w zakresie opieki nad noworodkami1. On i jego kolega,
dr med. Marshall Klaus, zaangażowali się w leczenie noworodków wysokiego ryzyka.
Określenie wysokie ryzyko stosuje się do dzieci, które podczas porodu, pierwszych dni, tygodni
czy miesięcy życia wymagają intensywnej obserwacji. Większość dzieci z grupy wysokiego
ryzyka jest urodzona przedwcześnie. Po porodzie układy narządów ciała wielu wcześniaków
nie są w pełni rozwinięte, co zwiększa u nich ryzyko wystąpienia problemów z płucami,
rozwojem, karmieniem, a także naraża na zakażenia. Jeszcze w latach 60. i 70. XX w. Kennell
i Klaus odkryli, że niezwykle duży odsetek matek, których nie uwzględniono w opiece nad ich
przedwcześnie urodzonymi dziećmi lub dziećmi chorującymi z innych przyczyn, a opiekę nad
nimi przejął personel szpitalny, znęca się później nad swoimi dziećmi. Chcieli zrozumieć,
dlaczego tak się dzieje. Ich badania, jedno dotyczące nawiązywania więzi pomiędzy matką
a niemowlęciem, a drugie pomiędzy rodzicem a niemowlęciem (z uwzględnieniem ojca),
wykazały, że matki, które od porodu mają przy sobie dzieci, nawiązują z nimi lepszą więź i są
na nie bardziej wyczulone niż matki, których dzieci są błyskawicznie zabierane na oddział
noworodków, gdzie pozostają pod opieką „ekspertów”2 (jest to szczególnie widoczne
w przypadku matek, które mają ograniczone inne środki z powodu ubóstwa, przemocy,
samotnego rodzicielstwa itd.). Takie dzieci są ogólnie zdrowsze i bardziej inteligentne wiele
miesięcy lub nawet lat po porodzie. (Ludzka psychika i dusza są jednak bardzo wytrzymałe.
Rozłąka nie musi powodować nieodwracalnych zmian, ale dopóki nie jest absolutnie
konieczna, należy jej unikać).
Badania przeprowadzone przez Klausa i Kennella wykazały coś, co wydaje się oczywiste – że
ludzki dotyk i troska mają zauważalny wpływ na zdrowie dziecka. Jedno z badań wpływu
dotyku na niemowlęta, zwane stymulacją dotykową, wykazało, że grupa wcześniaków, które
regularnie głaskano, przybierała na wadze znacznie szybciej od tych, które nie były dotykane –
nawet gdy dzieciom z obydwu grup podawano taką samą ilość pokarmu. Badanie
przeprowadzone na Uniwersytecie Miami wykazało, że głaskane dzieci szybciej wypisywano
ze szpitala – pozwala to oszczędzić tysiące dolarów na każdym dziecku3. Dotyk powinno się
traktować jak składnik odżywczy na całe życie. W końcu skóra pochodzi z tego samego listka
rozwojowego co mózg i ośrodkowy układ nerwowy. Dotykanie skóry dziecka (czy bycie
dotykaną) obniża poziom hormonów stresu, podnosi poziom hormonów przynależności, obniża
ciśnienie krwi i wpływa na poprawę zdrowia na wszystkich poziomach. Imponująca ilość badań
wykazuje, że dotyk przynosi korzyści zarówno matce, jak i dziecku. (Więcej informacji
uzyskasz, zapoznając się z badaniem dr Tiffany Field, umieszczonym na stronie Touch
Research Institute Wydziału Medycznego Uniwersytetu Miami; www.miami.edu/touch-
research).
Dotyk jest czymś bardzo pierwotnym i instynktownym. Ciężarne kobiety odruchowo głaszczą
swój brzuch, wysyłając miłość i energię nienarodzonemu dziecku, przygotowując się na jego
przyjście. Jak w ogóle mogliśmy wymyślić system, w którym dzieci w pierwszych minutach
swojego życia są oddzielane od miłości rodziców oraz ich dotyku i odsyłane samotnie na
oddział noworodków, prowadzony przez obce osoby?4 Żaden ssak nie pozostawia bez opieki
swoich dzieci i nie odrywa ich od piersi tak, jak robią to ludzie. Niedźwiedzica jest najbardziej
niebezpieczna w okresie, gdy chroni swoje młode. Nie pozwala, by ktokolwiek się do nich
zbliżył. Wielu kobietom przydałoby się trochę energii niedźwiedzicy.
Dotyk to jeden z podstawowych sposobów, w jaki dziecko uczy się zaufania i miłości. Dr
James Prescott, twórca i kierownik Developmental Behavioral Biology Program5 w National
Institutes of Health’s Division of Child Health and Human Development6, przeprowadził
badania porównawcze nad rozwojem dzieci w różnych kulturach. Wykazały one, że
w społecznościach, które przytulają i kochają swoje dzieci oraz nie tłumią seksualności, panuje
pokój. Jednak te społeczności (jak nasza), które nie zaspokajają pierwotnej potrzeby
noworodków, dzieci i młodzieży, jaką jest dotyk, są o wiele bardziej brutalne.
W rzeczywistości u pozbawionych dotyku dzieci często rozwija się zaburzenie, które sprawia,
że nie potrafią one skutecznie radzić sobie z falami hormonów stresu, co zwiastuje wybuch
agresji (więcej informacji znajdziesz na www.violence.de). Natura zaprojektowała poród
i okres poporodowy jako czas, w którym należy przykładać większą wagę do dotyku. Częsty
dotyk pozostawia w pamięci poczucie dobrostanu. Aby uzyskać więcej informacji na temat
zdrowego przywiązania (w tym korzyści ze wspólnego spania, „noszenia” dziecka itp.),
odwiedź stronę internetową Attachment Parenting International (API):
www.attachmentparenting.org. Polecam także książkę pt. „Attached at the Heart: 8 Proven
Parenting Principles for Raising Connected and Compassionate Children” (iUniverse.com,
2009) autorstwa współzałożycielek API, Barbary Nicholson i Lysy Parker.
Kulturowo, w imię nauki, wszyscy uczestniczyliśmy w subtelnych lub mniej subtelnych
aktach przemocy wobec wrażliwych noworodków, po części powodowani lękiem
i zwątpieniem w naturalny instynkt. Jednym z przykładów jest zakraplanie oczu noworodka
piekącym azotanem srebra lub stosowanie maści z erytromycyną, by zapobiec rzeżączkowemu
zapaleniu spojówek. Po co to robić wszystkim dzieciom, nawet tym, których matki nie mają
rzeżączki ani chlamydiozy? Podpisałam oświadczenie, w którym zabroniłam wkraplania
czegokolwiek do oczu mojego dziecka. Wiedziałam, że nie mam rzeżączki ani chlamydiozy,
i nie rozumiałam, dlaczego moje dziecko ma poddać się leczeniu choroby, która u mnie nie
występuje. Moje oświadczenie zwalniało szpital od wszelkiej odpowiedzialności za moją
decyzję i tak właśnie być powinno. (Nawiasem mówiąc, przepisy co do tego, czy nowi rodzice
mogą odmówić takiego leczenia, różnią się w zależności od stanu. Sprawdź w lokalnym
departamencie zdrowia, jakie przepisy obowiązują w twojej okolicy, choć przygotuj się, że
możesz być nieco wodzona za nos, ponieważ nie jest to powszednie pytanie i osoba, z którą
rozmawiasz, może nie od razu udzielić odpowiedzi).
Przecinanie pępowiny tuż po porodzie to kolejny przykład nadmiernie stresującego działania
wobec noworodków. Może się ono okazać niebezpieczne, gdyż może prowadzić do zbyt małej
objętości krwi u dziecka i niedotlenienia tkanek. Natura zaprojektowała poród tak, by dziecko
otrzymało od matki zapas dotlenionej krwi, która płynie przez wciąż pulsującą pępowinę
w momencie, gdy płuca i serce przechodzą ogromne zmiany, niezbędne do przejścia ze
środowiska wodnego do środowiska tlenowego. Gdy dziecko oddycha już samodzielnie,
a krążenie krwi się unormowało, naczynia krwionośne pępowiny zamykają się samoistnie.
Pozostawienie pępowiny do momentu ustania jej pulsowania pozwala ustabilizować objętość
krwi u dziecka i zapewnia mu odpowiednie krążenie. W większości przypadków przedwczesne
przecinanie pępowiny nie jest konieczne. Gdy dzieci są chore lub urodziły się przedwcześnie,
dodatkowo dotleniona krew, która dopływa pulsującą pępowiną, ułatwia ich adaptację,
a czasem jest sprawą życia lub śmierci. (U wielu wcześniaków, którym za szybko przecięto
pępowinę, występuje hipowolemia, czyli zbyt niska objętość krwi. Dzieci te wymagają
transfuzji krwi na oddziale intensywnej terapii). Przecinanie pępowiny natychmiast po
narodzinach dziecka zmusza je do zbyt raptownego przejścia na oddychanie powietrzem.
W przekonaniu wielu matek i lekarzy wywołuje to u dziecka stan paniki z powodu niedoboru
powietrza. Taka praktyka jest jak wydanie rozkazu: „W porządku, oddychaj albo giń!”.
W przypadku większości naturalnych porodów można położyć dziecko na brzuchu matki,
pozwalając, by pępowina stopniowo przestała pulsować. W tym czasie często dzieci są bardzo
spokojne, oddychają powoli i nie płaczą. Matki i ojcowie czasami martwią się, że coś jest nie
tak, skoro dziecko jest tak spokojne po porodzie. Kultura nauczyła ich, że „normą” jest
krzyczący i przerażony noworodek. Moja przyjaciółka, dr med. Bethany Hays, wspomina, że
gdy po raz pierwszy widziała poród metodą Lamaze’a, myślała, że coś jest nie w porządku,
ponieważ dziecko nie płakało tuż po porodzie! (Pamiętaj, że to, co jest normalne dla naszej
kultury, nie zawsze jest zdrowe). Pokolenie wstecz za „normalne” uważało dziecko wiotkie,
niereagujące.
Niestety, zbiorowe myślenie ukierunkowane na sytuacje awaryjne, które towarzyszą porodom
z użyciem nowoczesnej technologii, sprawia, że przedwczesne przecinanie pępowiny jest
normą, a nie wyjątkiem. Konwencjonalna praktyka położniczo-ginekologiczna utrzymuje, że
opóźnione przecięcie pępowiny podwyższa ryzyko wystąpienia hiperbilirubinemii (żółtaczki).
Jednocześnie położnicy i ginekolodzy nie widzą nic złego w stosowaniu Pitocinu do indukcji
lub wspomagania porodu i/lub znieczulenia zewnątrzoponowego, co bezsprzecznie wiąże się
z wystąpieniem niefizjologicznej żółtaczki noworodków. W rzeczywistości każdy lek podany
matce lub dziecku z dużym prawdopodobieństwem będzie konkurował z bilirubiną o miejsca
wiązania z białkami krwi, powodując wydzielanie większej ilości bilirubiny, co prowadzi do
żółtaczki. U zdrowych, pełnowartościowych noworodków, a nawet u chorych niemowląt
istnieją niezaprzeczalne zalety opóźnienia zaciśnięcia pępowiny do momentu urodzenia łożyska
(lub zatrzymania pulsowania naczyń krwionośnych), co zajmuje tylko 1–3 minuty7. Na
przykład, badanie ponad 1900 noworodków, opublikowane w Journal of American Medical
Association w 2007 r., wykazało, że opóźnianie zaciskania pępowiny przez zaledwie 2 minuty
zmniejsza ryzyko niedokrwistości o połowę oraz zmniejsza niski poziom żelaza we krwi
noworodków o 1/38. Według przeglądu badań opublikowanego w 2009 r. w Journal of
Midwifery and Women’s Health opóźnianie przecięcia pępowiny przynosi liczne korzyści
(m.in. zmniejsza potrzebę transfuzji krwi w pierwszych 6 tygodniach życia) bez dodatkowego
ryzyka dla noworodka i matki. Okazało się też, że jest to szczególnie korzystne dla
wcześniaków9. Jednak wczesne przecinanie pępowiny jest nadal normą na całym świecie.
(Każdy, kto troszczy się o zdrowie dzieci, powinien przeczytać obszerne badania na temat
korzyści wynikających z opóźnienia zaciskania pępowiny oraz niekorzystnych skutków
przedwczesnego zaciskania, opracowane przez mojego kolegę położnika, dr. med.
George’a Morleya, i jego współpracowników – są dostępne na stronach: www.birth-brain-
injury.org i www.autism-end-it-now.org)10.
Używaj generatora szumu białego lub dźwięku szszsz. Możesz skorzystać zarówno z płyty
CD z białym szumem, jak i generatora białego szumu lub samodzielnie uciszać dziecko (tuż
przy twarzy, tak aby dziecko słyszało cię przez płacz). Odtwarza to natężenie dźwięku
w łonie matki, w którym wcale nie jest cicho, i sprawia, że dziecko czuje się bezpieczniej.
Kołysz dziecko w wiszącej lub wyposażonej w silnik huśtawce.
Otulaj dziecko lub zawijaj je ciasno w kocyk dla niemowląt. Mocny uścisk odtwarza
poczucie bezpieczeństwa, które dziecko miało w łonie.
Układaj dziecko na boku lub na brzuszku. Pozycje te naśladują ułożenie dziecka w łonie,
dzięki czemu czuje się ono bezpieczniej. Klasyczna pozycja płodowa – przygięcie główki
dziecka do przodu, dotykanie jego brzucha, a następnie kładzenie go na boku – uaktywnia
receptory pozycji na główce dziecka, co naturalnie je uspokaja. (Nigdy nie układaj dziecka
do snu w pozycji na boku lub na brzuchu, gdyż może to zwiększyć ryzyko wystąpienia
zespołu nagłej śmierci niemowląt [ang. sudden infant death syndrome – SIDS]).
Pozwól dziecku ssać (karmiąc je lub podając mu smoczek).
Obrzezanie
Obrzezanie chłopców to kolejna bolesna procedura, która nie jest do niczego potrzebna (zob.
także rozdz. 8: „Odzyskiwanie sfery erotycznej”). Zabieg obrzezania wykonywałam setki razy.
Po latach publicznie przeprosiłam każdego z tych małych chłopców, mając nadzieję, że ten gest
pomoże uniemożliwić matkom nieświadome wyrażanie zgody na tę procedurę. Chociaż często
stosowałam znieczulenie miejscowe, nawet wbicie igły w tym celu powodowało niepotrzebny
ból u dziecka i nie zawsze było skuteczne. Coraz częściej lekarze i rodzice zauważają, że układ
nerwowy nowo narodzonych dzieci jest w pełni zdolny do odczuwania bólu, a obrzezanie bez
znieczulenia to barbarzyństwo.
W przeszłości, gdy dokonywałam obrzezania, zapraszałam matki na oddział, by ukoiły swoje
dzieci w trakcie zabiegu, one jednak nie chciały tego robić. Nie podobał im się mój pomysł.
Zawsze, tuż po zakończeniu zabiegu, osobiście przynosiłam matce jej obrzezane dziecko, żeby
mogła je pocieszyć. Nie chciałam, żeby zranione dziecko pozostawało samo na oddziale
noworodków. Nie ma żadnego medycznego uzasadnienia dla rutynowego obrzezania
noworodków. Dr med. George Denniston doskonale podsumowuje sprawę obrzezania:
„Według mnie pomysł, żeby przeprowadzać 100 tysięcy razy okaleczający zabieg, co być może
zapobiegnie jednemu przypadkowi raka prącia u starszego mężczyzny, jest absurdem”16.
Sprawa obrzezania jest doskonałym przykładem mocy i wpływu zaprogramowania
plemiennego w obrębie pierwszej czakry na nasze myśli i reakcje emocjonalne.
Zaprogramowanie to jest wbudowane tak mocno, że wiele osób nie jest w stanie rozmawiać na
temat obrzezania bez poczucia winy, zaprzeczania lub innych silnych emocji. Wiem, że samo
poruszenie tematu integralności ciała małego chłopca, jego przyszłych decyzji i bólu (jeśli
procedurę przeprowadza się bez znieczulenia) może wywołać reakcję typu „zabić posłańca”.
Jednak gdy się tego pragnie, zaprogramowanie pierwszej czakry można skutecznie
zakwestionować i przepracować. Wiele par żydowskich po ponownym przemyśleniu sprawy
obrzezania postanowiło oszczędzić tego zabiegu swoim synom.
Wiadomo, że obrzezanie zaburza sen na co najmniej trzy dni17. Ma także ogromne
konsekwencje dla męskiej seksualności (zob. rozdz. 8: „Odzyskiwanie sfery erotycznej”).
Generalnie jest formą przemocy seksualnej. Bez wątpienia w takich kategoriach traktujemy
wycięcie łechtaczki, obrzezanie kobiet i infibulację18, ale usprawiedliwiamy obrzezanie
noworodków, udając, że dzieci go nie czują, gdyż są zbyt młode, oraz twierdząc, że nie
doprowadzi to do żadnych konsekwencji w wieku dorosłym. Uczono mnie, że dzieci tuż po
urodzeniu nic nie czują, obrzezania także. Dlaczego więc w momencie, gdy przypinałam ich
małe rączki i nóżki do blatu, zwykle były bardzo spokojne, a gdy tylko zaczynałam ciąć ich
napletek, głośno krzyczały, swoim płaczem łamiąc moje serce? Z powodu tego błędnego
przekonania przez wiele lat w wielu szpitalach zabiegi na noworodkach przeprowadzano bez
znieczulenia. Kobiety, które przypominają sobie przemoc z dzieciństwa, wiedzą, jak głębokie
i bolesne ślady pozostawiają na ciele te wczesne doświadczenia.
3 C.
M. Huhn et al., Tactile-Kinesthetic Stimulation Effects on Sympathetic and Adrenocortical Function in Preterm Infants,
Journal of Pediatrics, vol. 119, no. 3 (1991), s. 434–40.
4 Rzeczywiście, pierwsze badania nad wprowadzeniem inkubatorów były wykonywane na wcześniakach, którym nie dawano
szans na przeżycie i z tego powodu były one porzucane przez swoje matki. Martin Cooney, pionier w dziedzinie opieki nad
noworodkami, umieścił taką grupę noworodków w inkubatorach i objeżdżał z nimi kraj, wystawiając je nawet na
Światowych Targach w Chicago jako Żywe niemowlęta w inkubatorze, a jego wpływy kasowe były niższe tylko od tych,
które uzyskała Sally Rand the Fan Dancer. Gdy tylko doprowadzał niemowlęta do określonej wagi, próbował zwrócić je ich
matkom, które jednakże, nie mając uformowanej więzi emocjonalnej, nie chciały ich. Powyższa informacja za: Klaus i
Kennell, Maternal-Infant Bonding (zob. przypis 1).
5
Od tłum.: Program Rozwojowej Biologii Behawioralnej.
6 Od tłum.: [Narodowy Instytut ds. Zdrowia Dziecka i Rozwoju Człowieka.
7
G. M. Morley, Cord Closure: Can Hasty Clamping Injure the Newborn?, OBG Management, vol. 10, no. 7 (1998), s. 29–
36; S. Kinmond et al., Umbilical Cord Clamping and Preterm Infants: A Randomised Trial, British Medical Journal, vol.
306, no. 6871 (1993), s. 172–75. Jeśli ciśnieniomierz krwi zostanie umieszczony na niezaciśniętej pępowinie, wychwyci
skoki ciśnienia na poziomie 60 mm Hg przy każdym skurczu macicy. Oznacza to, że te skurcze są ściśle związane z
transferem krwi łożyskowej przez pępowinę. Uderzający wzrost ciśnienia, który utrzymuje się przez pierwsze kilka godzin
życia, jest również widoczny u noworodka w żyle głównej [ang. vena cava] i w prawym przedsionku serca. Wszystkie
badania wskazują na to znacznie wyższe ciśnienie tętnicze [ang. systemic blood pressure] u noworodków, których pępowina
została zaciśnięta późno (90% w ciągu pierwszych 10 godzin), i odwrotnie – znaczny spadek u tych, których pępowina
została zaciśnięta wcześnie (70% – w ciągu drugiej godziny, prawie 50% – w ciągu czwartej godziny) (A. J. Moss i M.
Monset-Couchard, Placental Transfusion; Early versus Late Clamping of the Umbilical Cord, Pediatrics, vol. 40, no. 1
[1967], s. 109–26). Krew łożyskowa jest czymś naturalnym dla noworodka, a brak możliwości dostarczenia jej jest
równoznaczny z narażaniem noworodka na poważny krwotok w trakcie porodu. Czas, w którym pępowina jest zaciśnięta, to
być może jedna z patogenetycznych przyczyn idiopatycznego zespołu zaburzeń oddychania [ang. idiopathic respiratory
distress syndrome] (im wcześniej zaciśnięta pępowina, tym większa niewydolność oddechowa) (S. Saigal et al., Placental
Transfusion and Hyperbilirubinemia in the Premature, Pediatrics, vol. 49, no. 3 [1972], s. 406–19). Krew łożyskowa działa
jako źródło wartości odżywczych i jako taka chroni noworodka przed zakłóceniami w dostawie białka (Q. B. De Marsh et
al., The Effect of Depriving the Infant of Its Placental Blood, Journal of the American Medical Association, vol. 116, no. 23
[1941], s. 2568–73). Badania pokazały, że natychmiastowe zaciśnięcie pępowiny przedłuża średnie trwanie trzeciej fazy
porodu i znacząco podnosi utratę krwi przez kobietę ciężarną (S. Z. Walsh, Maternal Effects of Early and Late Clamping of
the Umbilical Cord, The Lancet, vol. 1, no. 7550 [1968], s. 996–97).
8
E. K. Hutton i E. S. Hassan, Late vs. Early Clamping of the Umbilical Cord in Full-Term Neonates, Journal of the
American Medical Association, vol. 297, no. 11 (2007), s. 1241–52.
9 G.
Eichenbaum-Pikser i J. S. Zasloff, Delayed Clamping of the Umbilical Cord: A Review with Implications for Practice,
Journal of Midwifery and Women’s Health, vol. 54, no. 4 (2009), s. 321–26.
10 Zob.
także: Morley, Cord Closure: Can Hasty Clamping Injure the Newborn?.
11
S. K. Misri, Pregnancy Blues: What Every Woman Needs to Know About Depression During Pregnancy (New York:
Delacorte Press, 2005).
12 H.Vinamaki et al., Evolution of Postpartum Mental Health, Journal of Psychosomatic Obstetrics and Gynecology, vol. 18
(1997), s. 213–19; D. D. Affonso i G. Domino, Postpartum Depression: A Review, Birth, vol. 11, no. 4 (1984), s. 231–35.
13
S. K. Dorheim et al., Sleep and Depression in Postpartum Women: A Population-Based Study, Sleep, vol. 32, no. 7
(2009), s. 847–55.
14
K. Dalton, Successful Prophylactic Progesterone for Idiopathic Post-Natal Depression, International Journal of Prenatal
Studies (1989), s. 322–27.
15 D.
Sichel et al., Prophlactic Estrogen in Recurrent Postpartum Affective Disorder, Society of Biological Psychiatry, vol.
38 (1995), s. 814–18.
16 G. Denniston, Unnecessary Circumcision, Female Patient, vol. 17 (1992), s. 13.
17 Dane na temat efektów obrzezania podane za: Circumcision Resource Center (617) 523-0088; www.circumcision.org.
18 Od
red.: infibulacja – jeden z podtypów medycznie nieuzasadnionej modyfikacji genitaliów żeńskich. Polega na usunięciu
łechtaczki, warg sromowych mniejszych i nacięciu oraz zaszyciu warg sromowych większych z pozostawieniem małego
otworu pozwalającego na oddawanie moczu i miesiączkowanie. Praktykowana w wielu krajach Afryki, Bliskiego Wschodu
i Azji Południowo-Wschodniej, zazwyczaj bez zasad zachowania aseptyki, bez znieczulenia i przed okresem dojrzewania
osoby. Celem jest zapewnienie wierności kobiety. Rozerwanie blizny po operacji następuje podczas pierwszego stosunku
seksualnego (w Sudanie niepowodzenie rozerwania źle świadczy o potencji mężczyzny) lub – jeśli nie jest to możliwe –
przed pierwszym stosunkiem dokonuje się rozcięcia tkanki za pomocą małego noża. Czasem dochodzi do zapłodnienia
mimo zachowania ciągłości blizny i wówczas jest ona przecinana chirurgicznie, by umożliwić poród, lub dokonuje się
nacięcia krocza, które zwykle nie jest potrzebne.
19
S. Ip et al., Breastfeeding and Maternal and Infant Health Outcomes in Developed Countries, Agency for Healthcare
Research and Quality (AHRQ), Evidence Report/Technology Assessment No. 153 (2007), s. 1–186.
20 M.
M. Vennemann et al., Does Breastfeeding Reduce the Risk of Sudden Infant Death Syndrome?, Pediatrics, vol. 123,
no. 3 (2009), s. e406–10.
21
E. P. Gunderson et al., Duration of Lactation and Incidence of the Metabolic Syndrome in Women of Reproductive Age
According to Gestational Diabetes Mellitus Status: A 20-Year Prospective Study in CARDIA-The Coronary Artery Risk
Development in Young Adults Study, Diabetes (2009), dostępny także na:
http://diabetes.diabetesjournals.org/content/early/2009/11/12/db09-1197.abstract.
22 Od tłum.: Amerykańska Akademia Pediatrii.
23 Od tłum.: Amerykańska Akademia Lekarzy Rodzinnych.
24
L. Strathearn et al., Does Breastfeeding Protect Against Substantiated Child Abuse and Neglect?, Pediatrics, vol. 123, no.
2 (2009), s. 483–93.
25
A. Lucas et al., Breast Milk and Subsequent Intelligence Quotient in Children Born Preterm, The Lancet (1992), s. 261–
64.
26
J. Heyman, A. Earle i J. Hayes, The Work, Family, and Equity Index: Where Does the United States Stand Globally?
(Cambridge, MA: Harvard School of Public Health, Project on Global Working Families, 2004).
27L. B. Feldman-Winter et al., Pediatricians and the Promotion and Support of Breastfeeding, Archives of Pediatrics and
Adolescent Medicine, vol. 162, no. 12 (2008), s. 1142–9.
28 Od
tłum.: Kampania na rzecz Świadomego Karmienia Piersią.
29 Peggy O’Mara, Case Closed: Breast Is Best, Mothering, vol. 154 (2009), s. 8–12.
30
Centers for Disease Control and Prevention, Breastfeeding Among U.S. Children Born 1999–2006, CDC National
Immunization Survey, www.cdc.gov/BREASTFEEDING/DATA/NIS_data/index.htm.
31 Rozwiązaniem tego może być procedura wizualizacji opisana na końcu sekcji dotyczącej powiększania piersi w rozdz. 10.
32
S. O. Shaheen et al., Measles and Atopy in Guinea-Bissau, Lancet, vol. 347, no. 9018 (1994), s. 1792–6; M. R. Odent,
Pertussis Vaccination and Asthma: Is There a Link?, Journal of the American Medical Association, vol. 272, no. 8 (1994), s.
592–93; J. S. Alm et al., Atopy in Children of Families with an Anthroposophic Lifestyle, Lancet, vol. 353, no. 9163 (1999),
s. 1457–8; T. Kemp et al., Is Infant Immunization a Risk Factor for Childhood Asthma or Allergy?, Epidemiology, vol. 8,
no. 6 (1997), s. 678–80.
33 D.
A. Geier et al., Biomarkers of Environmental Toxicity and Susceptibility in Autism, Journal of Neurological Sciences,
vol. 280, nos. 1–2 (2009), s. 101–8.
34 R.
L. Blaylock, A Possible Central Mechanism in Autism Spectrum Disorders, Part 1, Alternative Therapies in Health and
Medicine, vol. 14, no. 6 (2008), s. 46–53; R. L. Blaylock, A Possible Central Mechanism in Autism Spectrum Disorders,
Part 2, Alternative Therapies in Health and Medicine, vol. 15, no. 1 (2009), s. 60–67.
35
R. M. Krieder i J. Fields, Living Arrangements of Children: 2001. Current Population Reports (Washington, DC: US
Census Bureau, 2005), s. 70–104.
36 E. Goodman, Search for Father Dominating Lives, Portland Press Herald (1992), syndykowany z: Boston Globe.
ROZDZIAŁ 14.
Menopauza
Podobnie jak ładunek elektryczny, menstruacja oraz falowanie naturalnych
rytmów to „prąd przemienny”. W okresie menopauzy przepływ energii
intensyfikuje się i stabilizuje jak „prąd stały”. Jesteśmy naładowane energią
w takim stopniu, w jakim otworzyłyśmy się na mądrość Staruchy.
– Farida Shaw
zmartwienia,
gniew,
poczucie winy,
niepokój,
lęk,
depresja,
brak przyjemnych doświadczeń.
Jednak zbyt wysoki poziom kortyzolu, jak wszystko inne w nadmiarze, może stać się
przyczyną problemów. Nadmiar kortyzolu prowadzi do:
Rodzaje menopauzy
Naturalna menopauza i perimenopauza
Obecnie przeciętny wiek menopauzalny, który waha się w granicach 45–55 lat, wynosi około
51 lat. Niektóre kobiety doświadczają menopauzy już w wieku 39 lat. Większość kobiet
doświadcza menopauzy mniej więcej w tym samym wieku co ich matki, choć są wyjątki.
Klimakterium to proces biochemiczny, który trwa 6–13 lat. W tym czasie miesiączka może
ustać na kilka miesięcy, a następnie powrócić; może się wydłużać i skracać czas jej trwania
oraz zmieniać obfitość krwawień. Niektóre kobiety mogą doświadczyć rocznej przerwy
w miesiączkowaniu, po której okres powraca.
W trakcie perimenopauzy, gdy cykl menstruacyjny staje się nieregularny, takie objawy jak
bóle głowy i rozdrażnienie zwykle są związane ze zwiększonym w stosunku do progesteronu
poziomem estrogenu, co jest spowodowane zmniejszoną częstotliwością występowania
owulacji. Określa się to mianem dominacji estrogenu. Kobiety, które miały trudny okres
dojrzewania, objawy PMS lub depresję poporodową, w trakcie menopauzy dużo częściej
doświadczają huśtawki nastrojów i innych zbliżonych objawów w porównaniu z kobietami,
które łagodnie przeszły przez wcześniejsze zmiany hormonalne. Kobietom w okresie
perimenopauzy zwykle pomagają małe dawki progesteronu, aplikowane w fazie lutealnej
(drugiej połowie) cyklu. Zalecana dawka wynosi 50–100 mg mikronizowanego progesteronu,
przyjmowanego doustnie 1–3 razy dziennie od 16. do 27. dnia cyklu13. Można także stosować
krem z 2-procentowym progesteronem (niektóre kobiety odniosą większe korzyści, stosując
progesteron przez cały cykl). Progesteron jest wyjątkowo skuteczny w przypadku kobiet,
u których występują przedmenstruacyjne, migrenowe bóle głowy.
Wiele kobiet, które zaczynają nieregularnie miesiączkować lub doświadczają innych zmian
cyklu menstruacyjnego, jest przekonanych, że wkraczają w okres menopauzy. Chociaż ostatnia
menstruacja prawdopodobnie wystąpi u nich co najmniej za 5 lat, pomocne może być
zamówienie profilu hormonalnego. Ustala on podstawowy poziom estrogenu, progesteronu
i testosteronu, co może okazać się przydatne później, podczas przepisywania indywidualnej
hormonalnej terapii zastępczej, jeżeli zdecydujesz się na tego typu rozwiązanie (informacje na
temat odpowiednich testów hormonalnych znajdują się na s. 543–544 ). Testy hormonalne to
wciąż kontrowersyjna kwestia, która wymaga większej ilości badań.
Chociaż wstępne zmiany cyklu miesiączkowego lub nieregularny okres zwykle zwiastują
menopauzę, niektóre kobiety przestają miesiączkować, nie mając zupełnie żadnych objawów.
Inne doświadczają uderzeń gorąca, suchości pochwy, obniżonego libido i „zamąconego
myślenia”. Zwykle w tym czasie przeprowadza się badanie krwi lub moczu w celu
„zdiagnozowania” menopauzy. Składa się na to pomiar poziomu przysadkowych gonadotropin
FSH (hormonu folikulotropowego) oraz LH (luteinizującego), a także hormonów wydzielanych
przez przysadkę mózgową, które pobudzają jajniki do produkcji komórek jajowych. W okresie,
gdy kobieta miesiączkuje, poziom FSH i LH co miesiąc osiąga punkt szczytowy w czasie
owulacji w połowie cyklu, powodując emocjonalne i fizjologiczne zmiany, opisane w rozdziale
5. Jednak podczas klimakterium przysadka mózgowa i jajniki podlegają stopniowym zmianom,
w których wyniku owulacja występuje rzadziej, a powoli wzrasta poziom FSH i LH.
(Przysadka mózgowa bezustannie wydziela LH i FSH, gdyż nie ma rozwijającej się komórki
jajowej, która wysłałaby jej informację hormonalną, że ma zaprzestać ich produkcji). Gdy FSH
i LH osiągają pewien poziom we krwi, mówi się, że są w przedziale menopauzalnym.
Nauczono mnie, że gdy FSH i LH są w przedziale menopauzalnym, kobieta rzeczywiście
wkroczyła w okres menopauzy i tak już zostanie, jednak nie zawsze jest to prawda. Pewna 40-
letnia kobieta, u której okres nie wystąpił przez pół roku, a poziomy FSH i LH świadczyły
o menopauzie, dostała normalnego krwawienia, takiego jak przez wiele lat. Ponowne badanie
poziomu jej hormonów wykazało, że one także powróciły do poziomu sprzed menopauzy.
W chwili obecnej nie sądzę, żeby poziomy FSH i LH były rzetelnym wskaźnikiem
diagnostycznym menopauzy, ale mogą potwierdzić, że kobieta zmierza w tym kierunku.
(Ciekawa jest obserwacja odwrócenia tego procesu, gdy jajniki i nadnercza otrzymują
niezbędne wsparcie).
Kobiety w okresie perimenopauzy powinny wiedzieć, że nawet jeśli nie występuje u nich
owulacja, do roku od wystąpienia ostatniej miesiączki teoretycznie wciąż mogą zajść w ciążę.
Dlatego też zalecam, aby w tym czasie kobieta stosowała jakąś formę antykoncepcji.
Przedwczesna menopauza
Niewielki odsetek kobiet doświadczy przedwczesnej menopauzy w wieku trzydziestu paru lat
lub tuż po czterdziestce. W niektórych przypadkach jest to zaburzenie autoimmunologiczne,
związane z niedożywieniem i przewlekłym stresem, które prowadzi do produkcji przeciwciał
przeciwjajnikowych14. Wykazano, że kobiety przechodzące przedwczesną menopauzę, w której
wyniku spada poziom estrogenu wydzielanego przez jajniki, są bardziej podatne na demencję15.
Kobieta z takim wywiadem powinna zwrócić szczególną uwagę na ćwiczenia, które wspierają
zdrowe funkcjonowanie mózgu (zob. poniżej w tym rozdziale część poświęconą chorobie
Alzheimera).
Sztuczna menopauza
Obecnie menopauza na skutek operacji wystąpi u co czwartej Amerykanki. Histerektomia
z usunięciem jajników lub obustronne usunięcie jajowodów i jajników u kobiet w okresie
przedmenopauzalnym skutkują natychmiastową menopauzą, która znacznie się różni od tej
naturalnej, fizjologicznej, w związku z czym powinna być traktowana inaczej. Usunięcie
jajników wiąże się z gwałtownym spadkiem produkcji testosteronu oraz innych androgenów.
Menopauza na skutek operacji może także znacznie obniżyć produkcję estrogenu. Bez
odpowiedniej regulacji poziomu hormonów objawy mogą być ciężkie i wyczerpujące16.
Zaskakujące badanie z 2009 r. pokazuje również, że przedwczesna menopauza, zarówno
naturalna, jak i z powodu obustronnego wycięcia jajowodów, prawie podwaja ryzyko raka płuc
– nawet jeśli nie palisz17. Obustronne wycięcie jajowodów zwiększa też ryzyko wystąpienia
choroby wieńcowej, udaru mózgu i śmierci z powodu jakiejkolwiek postaci raka, chociaż
zmniejsza ryzyko raka piersi i oczywiście raka jajnika18. Oprócz wymienionych powyżej
zagrożeń Mayo Clinic Cohort Study of Oophorectomy and Aging wykazało, że kobiety,
u których usunięto jajniki przed menopauzą, miały 5-krotnie wyższe ryzyko zgonu z powodu
chorób neurologicznych lub psychicznych. Dane z tego samego badania wskazały również, że
kobiety z obustronnym wycięciem jajowodów przed 45. rokiem życia w późniejszym życiu
prawie 2-krotnie częściej umierają z powodu chorób układu krążenia, mają zwiększone ryzyko
parkinsonizmu, zaburzeń poznawczych i demencji oraz więcej objawów depresyjnych
i lękowych19. Terapia hormonalna po usunięciu jajników z pewnością pomaga zapobiegać
takim skutkom, ale badania pokazują też, że nawet jej długoterminowe stosowanie nie
wystarcza, aby naprawić skutki niedoboru hormonów po operacji20.
Menopauza naturalnie występuje około 51. roku życia, więc hormonalną terapię zastępczą
należy stosować do tego czasu lub nawet dłużej, w zależności od indywidualnych potrzeb.
Jak już wspomniałam wcześniej, histerektomia bez usunięcia jajników może przyspieszyć
menopauzę. W niektórych przypadkach jajniki tymczasowo obniżają produkcję hormonów,
wywołując objawy menopauzalne, które ustępują, gdy powraca normalna funkcja jajników.
Wykazano także, że na co najmniej pół roku po podwiązaniu jajowodów znacznie obniża się
poziom progesteronu (prawdopodobnie nie dzieje się tak po zastosowaniu nowej metody Essure
– zob. rozdz. 11: „Nasza płodność”)21.
Kobiety, które przeszły chemioterapię z powodu jakiegoś rodzaju raka lub które poddawały
się naświetlaniom w obrębie miednicy, również są bardziej narażone na przedwczesną
menopauzę. Z mojego doświadczenia wynika, że akupunktura i chińskie zioła, stosowane
równolegle z chemioterapią lub naświetlaniem, często zapobiegają przedwczesnej menopauzie,
a także uśmierzają wiele skutków ubocznych terapii. Po zsumowaniu liczby kobiet, które
przechodzą przedwczesną naturalną menopauzę oraz sztuczną menopauzę, okaże się, że średnio
1 na 12 kobiet doświadczy menopauzy przed 40. rokiem życia.
Baza hormonalna
Estrogen
W ciele kobiety naturalnie występują trzy rodzaje estrogenu: estron (E1), estradiol (E2) i estriol
(E3). Znaczne ilości estronu są produkowane w tkance tłuszczowej. Jest to jeden z powodów,
dla których anorektyczki przestają miesiączkować i zapadają na przedwczesną osteoporozę.
Brakuje im wystarczającej ilości tkanki tłuszczowej, by utrzymać prawidłową funkcję
hormonalną. Estrogen jest hormonem wzrostu dla tkanki piersi, macicy i jajników. Zbyt duża
stymulacja tych narządów estrogenem powoduje nadmierny przyrost tkanki i może prowadzić
do raka. Dobrą stroną estrogenu jest to, że podnosi poziom HDL (dobrego cholesterolu) i ma
korzystny wpływ na ściany naczyń krwionośnych; m.in. dlatego wiele badań, poza Women’s
Health Initiative, wiąże estrogenową terapię zastępczą z niższym ryzykiem chorób serca.
Estrogen pomaga także zapobiegać osteoporozie poprzez hamowanie aktywności komórek
kościogubnych, zwanych osteoklastami, które biorą udział w przebudowie i niszczeniu starej
tkanki kostnej. Łagodzi też uderzenia gorąca, zapobiega ścieńczeniu ścian pochwy i suchości
pochwy oraz ulepsza strukturę kolagenową skóry, co wpływa na poprawę jej elastyczności
i pozwala zapobiegać powstawaniu zmarszczek.
Najbardziej skuteczne i najczęściej stosowane estrogeny to estradiol i estron. Dostępne są
w postaci wielu różnych preparatów, w tym doustnych, plastrów przyklejanych na skórę,
kremów, krążków dopochwowych.
Estrogeny, z wyjątkiem estriolu, bez względu na to, czy pochodzą ze źródła naturalnego, czy
nie, mogą być niebezpieczne, jeżeli dawka jest zbyt wysoka lub nie są one zrównoważone
progesteronem. Zasada stosowania estrogenów brzmi tak: zastosuj najniższą możliwą dawkę,
która łagodzi objawy.
Najlepsze preparaty odpowiadają hormonom, które naturalnie występują w kobiecym ciele.
Zaliczają się do nich: wszelkie połączenia estronu i estradiolu pochodzące z apteki
specjalizującej się w lekach recepturowych; Estrace lub plastry Estraderm i Climara albo
jakiekolwiek inne typy estradiolu; Ortho-Est, rodzaj estronu.
Uwaga: zwykle wyższy poziom estrogenu uzyskuje się dzięki aplikowaniu go przez skórę
w postaci plastra lub kremu. W niektórych przypadkach kobiety, które aplikują estrogen
przezskórnie, potrzebują jedynie 1/10 dawki stosowanej w postaci tabletek. To jeden
z powodów, dla których istotne może się okazać kontrolowanie poziomu hormonów we krwi.
Estriol
Kobiety, które chorowały na raka piersi czy jakiś rodzaj nowotworu związanego z estrogenami
lub też obawiają się raka piersi, zazwyczaj nie są odpowiednimi kandydatkami do zastosowania
hormonoterapii. (Niemniej jednak niektóre kobiety decydują się na to. Wśród nich jest sławna
Suzanne Somers, która opisała bardzo pozytywne doświadczenia z bioidentycznymi
hormonami). W ich przypadku alternatywą może być bioidentyczny hormon estriol, nieco
słabszy estrogen, który chroni przed rakiem piersi29. Dr med. Henry Lemon wykazał to
w badaniu kobiet chorujących na raka piersi z przerzutami. W grupie kobiet, którym podawano
estriol w dawkach 2,5–15 mg dziennie, u 37% nastąpiła remisja raka lub choroba przestała się
rozwijać. Późniejsze badanie na Hebrew University of Jerusalem wykazało, że estriol
w odpowiednich dawkach wykazuje działanie antyestrogenne, zapobiegając wiązaniu estradiolu
przez wrażliwą na działanie estrogenu tkankę (jak tkanka piersi lub endometrium), dzięki
czemu nie rozwijają się guzy30. W najnowszym badaniu, przeprowadzonym w Berkeley,
naukowcy odkryli, że u szczurów poddanych 3-tygodniowej terapii estriolem w połączeniu
z progesteronem znacznie zmalała częstość występowania raka piersi31. Z pewnością
zagadnienie to wymaga dalszych badań.
Podsumowując, wygląda na to, że estriol może okazać się zbawienny dla kobiet, które
obawiają się raka piersi. Nie tylko nie powoduje nadmiernego rozrostu komórek w wyściółce
macicy32 czy tkance piersi i zapobiega uderzeniom gorąca33 oraz suchości pochwy, ale równie
dobrze co inne estrogeny wpływa na strukturę kolagenową skóry34. Jednak aby zauważyć jego
wpływ na gęstość kości, wymagane są bardzo duże dawki (od 12 mg dziennie). Zwykle
wywołują one nudności, więc z klinicznego punktu widzenia nie są odpowiednie. Warto także
wiedzieć, że w przypadku niektórych kobiet wykazano związek estriolu z otosklerozą,
występującą rodzinnie dolegliwością, w której trzy kosteczki w uchu środkowym ulegają
zrośnięciu, co uniemożliwia transmisję dźwięków do mózgu. Zalecana dzienna dawka estriolu
wynosi 2 mg.
Progesteron
W okresie okołomenopauzalnym poziom estrogenu często rośnie, podczas gdy progesteron jest
pierwszym hormonem, którego poziom spada. Sytuacja ta jest znana jako dominacja estrogenu
i w dużej mierze jest odpowiedzialna w tym czasie za wiele pospolitych objawów podobnych
do PMS. Podawanie estrogenu kobiecie z dominacją estrogenową jest jak wrzucanie zapałki do
kanistra z benzyną. To, czego naprawdę ona potrzebuje, to progesteron. Obszerne badania dr
med. Jerilynn Prior, współautorki „The Estrogen Errors” (Praeger, 2009), wyraźnie pokazują,
że terapia progesteronem, a nie estrogenem, powinna być jako pierwsza objawowo zastosowana
u kobiet w okresie okołomenopauzalnym. Progesteron jest cząsteczką prekursorową, której
ciało może użyć do produkcji estrogenów i androgenów. Przykładowo, z naturalnego
progesteronu organizm może uzyskać odpowiedni poziom DHEA. Dlatego też powszechnym
zjawiskiem w suplementacji progesteronem jest zwiększony popęd płciowy (niestety nie działa
to u wszystkich).
Bioidentyczny progesteron różni się od syntetycznego progestagenu, takiego jak octan
medroksyprogesteronu (Provera). W odróżnieniu od Provery, która może powodować wzdęcia,
bóle głowy, depresję, przyrost masy ciała, a także zwiększyć ryzyko skurczu tętnic wieńcowych
(zob. część poświęconą chorobom serca w dalszej części rozdziału), bioidentyczny progesteron
w zalecanych dawkach nie powoduje żadnych poważnych skutków ubocznych i nie wpływa
negatywnie na lipidy krwi35. Niektóre kobiety wymagają silnego, farmakologicznego działania
Provery, na przykład w sytuacji obfitych krwawień. Jednak w większości przypadków
bioidentyczny progesteron jest o wiele lepszy, zarówno ze względu na łagodzenie objawów, jak
i brak skutków ubocznych.
Zwykle dla celów klinicznych przyjmuje się, że 5 mg Provery odpowiada 100 mg naturalnego
progesteronu, jeżeli kobieta stosuje go doustnie. Ogólnie rzecz biorąc, w celu obniżenia
wrażliwości receptorów estrogenowych w tkance piersi i wyściółce macicy, a tym samym
zahamowania wpływu podwyższonego poziomu hormonów, wywołanego estrogenową terapią
zastępczą, należy zastosować znaczną ilość progesteronu36. Krem z 2-procentowym
progesteronem w dawce 1/4 łyżeczki (około 20 mg) także przywraca fizjologiczny poziom
progesteronu. Zwykle wystarcza to, by przeciwdziałać skutkom działania estrogenu. Dawkę
należy jednak dostosować indywidualnie.
Wielu lekarzy twierdzi, że kremy z 2-procentowym progesteronem, takie jak Emerita, nie
działają, gdyż nie powodują podniesienia poziomu hormonów we krwi. Jednak badanie z 2005
r. wykazało, że niewielkie ilości kremu z progesteronem wchłaniają się do krwiobiegu37.
Zwykle w przypadku kobiet, które stosują krem z progesteronem, poziom progesteronu
w surowicy krwi jest niski, gdyż jest on wchłaniany do krwi, gdzie w 80% jest wiązany z błoną
komórkową krwinek czerwonych – a komórek tych nie bierze się pod uwagę w trakcie
oznaczania poziomu hormonów we krwi. Dlatego też poziom hormonów w ślinie jest zwykle
wyższy od poziomu hormonów we krwi. W miarę możliwości poziom hormonów oznacza
lekarz w warunkach klinicznych. Większość lekarzy zgadza się co do tego, że samopoczucie
pacjentki stosującej terapię hormonalną jest lepszym miernikiem jej skuteczności niż poziom
hormonów we krwi lub ślinie. Potwierdza to moje doświadczenie.
Skuteczny krem przezskórny powinien zawierać co najmniej 13,20 mg progesteronu na gram.
Poniższe kremy odpowiadają tym standardom lub przekraczają je: Emerita, PhytoGest,
BioBalance, Ostaderm, Progonol, ProBalance oraz Serenity. Zalecana dawka tych typowych
kremów z progesteronem wynosi 1/4–1/2 łyżeczki na skórę 1–2 razy dziennie. Właściwie nie
można ich przedawkować. Wiele kobiet stosuje 375–400 mg lub całą tubkę albo opakowanie na
tydzień bez żadnych negatywnych skutków.
Bioidentyczny progesteron jest także dostępny w zwykłych aptekach w dwóch postaciach:
jako doustny mikronizowany progesteron, który występuje pod fabryczną nazwą Prometrium,
a także progesteron dopochwowy o nazwie Crinone 4% i 8% oraz Prochieve 4% i 8%.
Wiele sprzedawanych preparatów, na przykład krem z dzikiego pochrzynu (Dioscorea), może
nie zawierać progesteronu lub zawierać go w śladowych ilościach. Chociaż dziki pochrzyn to
jeden ze składników stosowanych do laboratoryjnej produkcji progesteronu oraz innych
hormonów płciowych, nie istnieją żadne dowody na to, że krem z dzikiego pochrzynu pomaga
kobiecie tak jak formuła standardowa. Dziki pochrzyn może być użyteczny jako fitohormon
(hormon roślinny), nie przynosi jednak takich samych wymiernych korzyści.
Androgeny
Jak już wspomniałam w sekcji na temat funkcji nadnerczy, androgenne hormony DHEA
i testosteron są nieodzowne dla zapewnienia energii, witalności i popędu płciowego. Jednak
prawdą jest również, że mózg kobiety to największy organ płciowy, a optymalne libido jest
krytycznie powiązane z jej myślami i emocjami. Dlatego też niektóre kobiety z niskim
poziomem androgenów mają silne libido, a inne, z normalnym poziomem androgenów, mają
słabe libido. Poziom androgenów może się obniżyć na skutek histerektomii, nawet gdy nie
usunięto jajników, a także po podwiązaniu jajowodów z powodu zmian w dopływie krwi do
jajników. Wiele kobiet, które nie czują się najlepiej, nawet przyjmując estrogen i progesteron,
odkrywają, że potrzebują jedynie niewielkiej dawki DHEA lub testosteronu, by poczuć się jak
dawniej. DHEA jest prekursorem dla testosteronu, dlatego wolę najpierw zacząć od tego
hormonu.
Jeśli uważasz, że możesz skorzystać na podwyższonym poziomie androgenów, najpierw
wypróbuj przezskórnie magnez i/lub progesteron; jak już zauważyłam, mogą one pomóc ciału
w produkcji własnego DHEA. Jeśli objawy się utrzymują, spróbuj zastosować doustnie lub
przezskórnie DHEA w dawce początkowej 5 mg 2 razy dziennie. Czasem kobieta musi
zwiększyć dawkę do ponad 10 mg 2 razy dziennie. Wyniki badania z 2009 r., opublikowane
w czasopiśmie Menopause, wykazały, że codzienne dawki DHEA podawane dopochwowo
poprawiają funkcje seksualne, w tym pożądanie, pobudzenie, orgazm i nawilżenie38. Niektóre
kobiety wymagają jednak bezpośredniej suplementacji testosteronem, który można stosować
w tabletce lub w postaci kremu. Wiele kobiet odkrywa, że naturalny testosteron w dawce 1–2
mg co drugi dzień w postaci kremu dopochwowego likwiduje suchość pochwy oraz problemy
z libido. Apteka recepturowa może przygotować krem na receptę z testosteronem lub DHEA do
stosowania przezskórnego lub doustnego.
Objawy menopauzy
To, czego doświadczysz w trakcie menopauzy, ma duży związek z twoimi przekonaniami,
kulturą i oczekiwaniami. Biorąc pod uwagę naszą kulturę medyczną, nic dziwnego, że na
przestrzeni lat większość badań przeprowadzano na kobietach, które doświadczały podczas
menopauzy problemów zdrowotnych. System opieki zdrowotnej (będący po prostu
odzwierciedleniem kultury) dopiero niedawno zaczął badać doświadczenie menopauzy wśród
zdrowych kobiet, które regularnie ćwiczą, nie palą tytoniu, zdrowo się odżywiają i prowadzą
aktywny tryb życia. Jak można było podejrzewać, badania te wykazują, że zdrowe kobiety nie
mają problemów z zanikiem kości, popędem płciowym, chorobami układu sercowo-
naczyniowego czy depresją.
Fascynujące są badania tradycyjnych kultur, w których doświadczenie kobiety jest zgoła
odmienne. Antropolożka medyczna Ann Wright badała objawy menopauzy wśród kobiet z ludu
Nawaho – tych, które żyją zgodnie z tradycją, oraz tych, które uległy akulturacji. Ann odkryła,
że te pierwsze mają mniej objawów, a ich sytuacja ekonomiczna i społeczna jest wyraźnie
związana z ich doświadczaniem. Wyniki badania sugerowały, że przyczyną objawów
menopauzy jest raczej stres psychologiczny, a nie fizyczny39.
Badanie kobiet z plemienia !Kung w południowej Afryce wykazało, że po menopauzie ich
pozycja społeczna ulega poprawie. Co więcej, w języku !Kung nie istnieje określenie na
uderzenia gorąca. Być może kobiety z plemienia !Kung w ogóle nie doświadczają tego objawu
lub doświadczają go w inny sposób niż kobiety Zachodu i nie postrzegają go w negatywnym
świetle40. W odróżnieniu od nich aż 80–90% kobiet w naszej kulturze doznaje uderzeń gorąca,
a wiele kobiet cierpi na suchość pochwy oraz utratę libido.
Uderzenia gorąca
Uderzenia gorąca (objawy wazomotoryczne) charakteryzują się odczuwaniem gorąca i potami,
zwłaszcza w obrębie głowy i szyi. Dotykają one w którymś momencie klimakterium 50–85%
kobiet. U większości uderzenia gorąca to tylko sporadyczne odczucie ciepła i wystąpienie
lekkiego potu, ale około 10–15% kobiet doświadcza ciągłych fal ciepła i zlewnych potów, które
zakłócają wykonywanie codziennych czynności i mogą się przyczynić do problemów ze snem
oraz depresji. Uderzenia gorąca zwykle ustępują po mniej więcej roku, ale niektóre kobiety
mają je przez 10–40 lat41. Nieznana jest dokładna ich przyczyna, ale istnieje
prawdopodobieństwo, że są związane ze zmianami neuroprzekaźników, o których wciąż
niewiele wiemy. Kobiety mogą także doświadczyć, z innych przyczyn niż niedobór estrogenu,
uderzeń gorąca w okresie dorastania i okresie reprodukcyjnym, po urodzeniu dziecka i przed
menstruacją. Wykazano, że uderzenia gorąca wzmagają się, gdy kobieta jest niespokojna lub
spięta. Wynika to z faktu, że hormony stresu, adrenalina i kortyzol, mają negatywny wpływ na
metabolizm innych hormonów. Nadmiar hormonów stresu spowodowany zamartwianiem się,
depresją, brakiem snu i niedoborami żywieniowymi jest często przyczyną uderzeń gorąca, które
trwają latami lub nie reagują dobrze na standardowe leczenie.
Leczenie
Dieta. Bardzo wiele kobiet dostrzega ogromną poprawę snu i złagodzenie uderzeń gorąca
w momencie obniżenia stresu glikemicznego (zob. rozdz. 17: „Odżywianie”). Uderzenia gorąca
niemal zawsze ustępują w wyniku odstawienia wina, cukru, produktów z białej mąki oraz kawy
(przykro mi). Dzieje się tak, gdyż substancje te mogą podnosić poziom cukru i adrenaliny,
zaburzając równowagę neuroprzekaźników. Przyjmuj 100–400 j.m. witaminy E (d-alfa
tokoferol) 2 razy dziennie42 oraz 200 mg bioflawonoidów z owoców cytrusowych z kwasem
askorbinowym 4–6 razy dziennie43. Bardzo pomocne są także kwasy tłuszczowe omega-3, na
przykład te, które znajdują się w siemieniu lnianym i oleju rybnym.
Fitoestrogeny. Fitoestrogeny (znane także jako izoflawony) to estrogeny, które występują
naturalnie w ponad 300 roślinach, w tym w soi i siemieniu lnianym (dwa wyjątkowo bogate
źródła). Duże ilości fitoestrogenów można znaleźć w orzechach nerkowca, orzeszkach
ziemnych, owsie, kukurydzy, pszenicy, jabłkach i migdałach44. Fitoestrogeny zawierają
izoflawonoidy, które są chemicznie zbliżone, choć nie identyczne, do estrogenów
występujących w ciele człowieka. Substancje te zapobiegają uszkodzeniom powodowanym
przez wolne rodniki (podstawowa przyczyna przedwczesnego starzenia się tkanek). Wygląda
na to, że hamują też wpływ nadmiernej stymulacji piersi i macicy przez estrogen (genisteina
w produktach sojowych również daje nadzieję na obniżenie ryzyka raka). Fitoestrogeny łagodzą
także objawy menopauzy i regulują poziom estrogenu. Wysnuto hipotezę, że Japonki rzadziej
doświadczają uderzeń gorąca oraz innych objawów, gdyż spożywają dużą ilość produktów
sojowych45.
Wykazano, że białko sojowe przyjmowane w odpowiednio wysokich dawkach korzystnie
wpływa na włosy, skórę i paznokcie, łagodzi uderzenia gorąca, zwiększa wilgotność pochwy,
pomaga schudnąć, a także poprawia jakość życia kobiety w okresie menopauzy.
Randomizowane 3-miesięczne badanie kliniczne z 2009 r., wykonane metodą podwójnie ślepej
próby z placebo na Johns Hopkins University w Baltimore, wykazało, że kobiety, które
spożywają białko sojowe (w postaci produktu Revival), zgłaszają zmniejszenie się uderzeń
gorąca i nocnych potów oraz poprawę jakości życia46. Wiele kobiet osobiście mówiło mi, jak
bardzo pomogły im produkty o wysokiej zawartości soi. Jedna z nich napisała: „Revival
odmienił moje życie! Zeszłego lata bez przerwy nękały mnie uderzenia gorąca, miałam łamliwe
paznokcie i oklapnięte włosy, ponadto byłam otyła. Teraz, po 4 miesiącach codziennego
stosowania preparatu, ważę 12 kg mniej, moje włosy i paznokcie nie są łamliwe i nie mam
potów. Jestem w nowym związku. Czuję się jak nowo narodzona, młoda i pełna życia. Bez
objawów menopauzy wyglądam i czuję się wspaniale. Wiem, że nie wyglądam na 52 lata”.
(Zob. „Źródła”).
Leki pochodzenia roślinnego. Od czasów starożytnych w celu złagodzenia objawów
menopauzy stosowano szeroką gamę ziół. Obecnie jednym z najszerzej przebadanych jest
ekstrakt z pluskwicy groniastej (Cimicifuga racemosa), sprzedawany pod nazwą Remifemin
i dostępny w aptekach oraz sklepach ze zdrową żywnością. Wykazano, że pluskwica groniasta
zwiększa nawilżenie pochwy oraz redukuje depresję, bóle głowy i uderzenia gorąca. Zalecana
dawka to 2 tabletki 2 razy dziennie47. Nowa postać pluskwicy, znana jako BNO 1055, zawarta
w preparatach Menopret (wcześniej Klimadynon) i Menofem, okazała się łagodzić uderzenia
gorąca u osób, które przeżyły raka piersi, w takim samym stopniu co skoniugowane estrogeny
i całkowicie je wyeliminować u 47% badanych kobiet48.
Inne pomocne zioła to Vitex agnus castus, syberyjski żeń-szeń, dzięgiel chiński, fo-ti,
czerwona koniczyna oraz pochrzyn49. W sklepach ze zdrową żywnością powszechnie dostępne
są – sporządzone z tych ziół – nalewki i mieszanki doustne. Poprawę zauważa się po 4–6
tygodniach stosowania. Leki z chińskich ziół także łagodzą objawy związane z menopauzą.
Dostępnych jest kilka doskonałych mieszanek. Możesz też pójść na osobistą konsultację do
praktyka (zob. „Źródła”). Należy pamiętać, że substancje roślinne i wszystkie inne naturalne
metody leczenia uderzeń gorąca potrzebują więcej czasu niż estrogen, by przynieść efekt.
Ostatnie badania pokazują, że choć wszystkie kobiety, które stosowały dziki pochrzyn
i czerwoną koniczynę, uzyskały poprawę, a oba zioła okazały się bezpieczne, to zmiana nie
różniła się istotnie od tej zanotowanej w grupie placebo50. Mimo to zioła, inaczej niż
syntetyczny estrogen, nie miały niekorzystnego wpływu na funkcje poznawcze51. Ponadto wiele
kobiet radzi sobie bardzo dobrze, stosując te zioła.
W pewnym badaniu odkryto, że nowy i bardzo obiecujący naturalny suplement
fitoestrogenowy o nazwie Nutrafem zmniejsza uderzenie gorąca o 46%52. Naukowcy stwierdzili
też, że 43% kobiet przyjmujących Nutrafem (preparat z dwóch ekstraktów roślinnych: kory
Eucommia ulmoides i Vigna radiata [fasola złota]) doświadczyły 50-procentowego
zmniejszenia objawów menopauzy. Kobiety zgłaszały ulgę po 7 dniach przyjmowania tego
suplementu. Nutrafem jest dostępny w Emerson Ecologics (800-654-4432 lub 603-656-9778;
www.emersonecologics.com).
Pueraria mirifica (PM). PM, znany również jako thai kudzu, okazał się bardzo skuteczny
w łagodzeniu objawów menopauzy, w tym suchości pochwy, uderzeń gorąca, bezsenności
i drażliwości. Trzynaście różnych gatunków pochodzi z Tajlandii, ale tylko jeden był
stosowany przez 7000 lat, zarówno przez mężczyzn, jak i kobiety, ze względu na efekty
hormonalne. Standaryzowana postać PM zawiera silny sterol roślinny znany jako miroestrol,
który jest szczególnie skuteczny w bezpiecznym łagodzeniu objawów menopauzy. Miroestrol
ma działanie estrogenopodobne na tkankę kostną i pochwy, a jednocześnie chroni piersi
i endometrium przed niekorzystnymi skutkami nadmiaru estrogenu53. W pewnym badaniu,
w którym porównywano PM do skoniugowanych estrogenów końskich (Premarin), PM miał
działanie estrogenowe podobne do Premarinu, ale bez skutków ubocznych54. Badania pokazują
ponadto, że PM może zatrzymać rozwój komórek raka piersi in vitro (w laboratorium)55. Aby
odnieść korzyści z PM, potrzebny jest produkt zawierający znormalizowany miroestrol (około
20 mg na 100 g). Jednym z takich produktów jest H.R.T. Plus (ang. herbal remedy from
Thailand), wytwarzany przez Longevity Plus, dostępny na www.longevityplus.com. Kolejnym
jest PM PhytoGen Complex, wytwarzany przez Solgar. Zazwyczaj stosowana dawka to 2
tabletki dziennie.
Maca. Maca rośnie w wielu krajach Ameryki Południowej, ale tylko ta z Peru została
zbadana w jakikolwiek znaczący sposób. Maca jest podstawą diety w tym kraju, ma wysoką
wartość odżywczą. To roślina adaptogenna, co oznacza, że pomaga modulować reakcję
organizmu na wszelkiego rodzaju stres. Zioło to było tradycyjnie stosowane w celu
wspomagania systemu endokrynologicznego i rozrodczego zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet.
Badania pokazały, że maca u wielu osób zwiększa wytwarzanie hormonów płciowych,
poprawia popęd płciowy, podnosi energię, a także poprawia stan umysłowy. Jej właściwości
sprawiają, że jest szczególnie przydatna dla kobiet w okresie perimenopauzy i menopauzy56. -
Femmenessence MacaPauza, mieszanka ziołowa, która ma gwarantowaną moc i doskonałą
przyswajalność biologiczną, jest wytwarzana przez Natural Health International
(www.naturalhi.com).
Naturalny progesteron. Okazuje się, że w przypadku niektórych kobiet uderzenia gorąca
łagodzi naturalny progesteron57. Ten efekt prawdopodobnie można przypisać temu, że
progesteron jest prekursorem innych hormonów. Ponadto reguluje on działanie receptorów
estrogenowych.
Terapia hormonalna. Złotym standardem łagodzenia objawów w przypadku uderzeń gorąca
jest terapia estrogenowa. Zwróć uwagę, że nie zawsze uderzenia gorąca są związane
z niedoborem estrogenu. Mogą być także spowodowane nadczynnością tarczycy, spożyciem
alkoholu oraz źle kontrolowaną cukrzycą. Sama odczuwałam uderzenia gorąca, będąc w ciąży,
a czasem przed miesiączką. Wiele kobiet zgłasza podobny wzorzec.
Uzdrawianie energią. Uderzenia gorąca można złagodzić dzięki medytacji, relaksacji oraz
powolnemu, głębokiemu oddechowi brzusznemu58. Wiele kobiet, stosując relaksację,
z powodzeniem łagodziło uderzenia gorąca aż w 90% (zob. część poświęconą PMS w rozdz.
5)59. Bardzo pomocne są również tradycyjna medycyna chińska oraz zioła – sposób ich
działania polega na obniżeniu poziomu hormonów stresu, które powodują uderzenia gorąca.
Program, który przywraca wydolność nadnerczy (zob. s. 545 ), łagodzi także uderzenia gorąca.
Osteoporoza
Osteoporoza postmenopauzalna jest obecnie jedną z najpowszechniej występujących chorób,
które powodują kalectwo kobiet w Ameryce Północnej. Badania wykazały, że kobiety w trakcie
5 lat klimakterium rocznie tracą 2–5% masy kostnej. Czynnikami ryzyka osteoporozy są: brak
ćwiczeń, dieta bogata w rafinowane węglowodany, niedobory wapnia, magnezu, boru,
pierwiastków śladowych i witaminy D oraz brak przebytej ciąży. Wykazano również, że
depresja jest istotnym czynnikiem ryzyka osteoporozy, najprawdopodobniej ze względu na
zwiększony poziom kortyzolu, zwykle związany z tym schorzeniem66.
Jednak aż 50% całkowitej utraty masy kostnej u kobiety przypada na okres tuż przed
menopauzą. Historia zaburzeń owulacji i późniejszy niedobór progesteronu mogą
predysponować do osteoporozy. Kobiety z historią braku miesiączki ze względu na niski
procent tkanki tłuszczowej, jak to często bywa u tych uprawiających sport i taniec, są bardziej
narażone na osteoporozę niż kobiety z populacji ogólnej67. Statystyki pokazują, że 6–18%
kobiet pomiędzy 25. a 34. rokiem życia ma nietypowo niską gęstość kości. Jednak dwa ostatnie
badania wykazały, że predyspozycja do częstych upadków na skutek zaburzeń chodu –
powłóczenia nogami, niepewnego chodu spowodowanego osłabieniem mięśni, ogólnym
brakiem kondycji oraz słabym wzrokiem – przyczynia się do ryzyka złamania szyjki kości
udowej w równym stopniu co niska gęstość kości68. W Stanach Zjednoczonych zauważa się
gwałtowny wzrost wskaźnika złamań szyjki kości udowej w grupie białych kobiet pomiędzy
40. a 44. rokiem życia, przed naturalnym okresem menopauzy69.
Badanie gęstości kości jest zalecane w przypadku kobiet w wieku 65 lat i starszych lub
młodszych po menopauzie z określonymi czynnikami ryzyka (m.in. palenie tytoniu,
nadużywanie alkoholu w wywiadzie, reumatoidalne zapalenie stawów, w przeszłości
przyjmowanie leków steroidowych oraz ciężka osteoporoza u matki). Najlepszym sposobem na
ustalenie gęstości kości jest badanie przesiewowe zwane dwuwiązkową absorpcjometrią
promieniowania rentgenowskiego (DEXA) [ang. dual-energy X-ray absorptiometry]. Można
w ten sposób badać biodra, kręgosłup, przedramię lub całe ciało. Badanie jest szybkie (trwa
mniej niż 10 minut) i bezpieczne, gdyż stosuje się w nim bardzo niską dawkę promieniowania.
Największym problemem związanym z testem jest to, że jeśli jesteś drobnokoścista, badanie
może sugerować, że tracisz kości, nawet jeśli tak nie jest. Innymi słowy, twoje kości mogą
plasować się w niższym zakresie w porównaniu z całą populacją, nawet jeśli znajdowały się
w tym zakresie przez całe twoje życie. Nie pozwól, aby jeden wynik testu spowodował
nadmierny stres. Pozwól za to, by pobudził cię do zdrowszego stylu życia. Badanie produktów
metabolizmu kostnego w moczu (Pyrilinks-D) także pomaga ustalić, czy kobieta traci masę
kostną. Jest to przydatny sposób monitorowania dowolnego programu odbudowującego masę
kostną, ponieważ będzie on wskazywał poprawę na długo, zanim będzie można go zobaczyć
w teście DEXA.
Program wspierający zdrowie kości
Chociaż estrogenowa terapia zastępcza jest bardzo skuteczna w zmniejszaniu ryzyka
osteoporozy, zapobieganie postępującej utracie masy kostnej u kobiet wymaga radzenia sobie
z dużo bardziej złożonymi czynnikami. Zmiana diety, ćwiczenia z odpowiednią ilością
i właściwym rodzajem obciążenia na kości i stawy oraz suplementacja witaminą D, wapniem
i magnezem – to mogą być bardzo skuteczne elementy w zapobieganiu, zatrzymywaniu,
a nawet odwracaniu utraty masy kostnej. Suboptymalny poziom witaminy D jest coraz częściej
związany z osteoporozą. Badania przedstawione na spotkaniu American Society for Bone and
Mineral Research70 z 2009 r. wykazały, że połączenie domowego programu fizjoterapii
z wysokodawkową suplementacją witaminą D znacznie zmniejszyło wskaźnik upadków
i hospitalizacji osób starszych71. Podczas gdy nabiał promuje się jako panaceum, które ma
zapobiegać osteoporozie, można wykreować i utrzymać zdrowie kości bez spożywania nabiału
(zob. ramkę poniżej). Najnowsze badania kobiet przed menopauzą i po niej wykazują, że
spożywanie soi i izoflawonoidów sojowych wzmacnia strukturę kości72. Miroestrol, silny
fitoestrogen znaleziony w pochodzącej z Tajlandii Pueraria mirifica (zob. wyżej), zwiększa
gęstość kości u szczurów, którym usunięto jajniki – znak, że to samo zioło może dobrze działać
u ludzi73.
Jedna z moich pacjentek w trakcie menopauzy (w wieku 53 lat) poddała się badaniu gęstości
kości. Wynik wskazywał, że gęstość jej kości jest poniżej normy. Jej matka umarła na raka
piersi, gdy moja pacjentka miała 13 lat, nie miała więc zamiaru stosować estrogenu. W zamian
natychmiast zalecono jej Fosamax – lek, który zapobiega łamliwości kości – oraz powtórzenie
badania za pół roku. Kobieta zadzwoniła do mnie, zaniepokojona, że jej kości się rozsypują.
Zapewniłam ją, że nie jest to prawdą, i zasugerowałam program, w którego skład wchodziły
trening siłowy, naturalny progesteron oraz suplementacja borem, wapniem, magnezem,
witaminą D, witaminą C i minerałami śladowymi (zob. poniżej). W ciągu 6 miesięcy gęstość jej
kości znacznie wzrosła. Lekarz w ośrodku zajmującym się osteoporozą był bardzo zdziwiony
jej wynikami i powiedział jej, że cokolwiek robi, powinna to kontynuować. Od tamtej pory
pacjentka co 2 lata poddaje się badaniu, a gęstość jej kości jest optymalna.
Dieta niskokwasowa: lepsza niż wapń w zapobieganiu osteoporozie
Choć od wielu lat lekarze zalecają dietetyczny wapń jako najlepszy sposób na zapobieganie
osteoporozie, mnóstwo badań podaje w wątpliwość tę koncepcję. Przykładowo, w studium
harwardzkim z 2003 r. opisano 18 lat badań nad dietą i złamaniami stawu biodrowego u 72
337 starszych kobiet. Stwierdzono, że „ani mleko, ani dieta bogata w wapń nie wydają się
zmniejszać ryzyka [złamania]”74. W nowszym studium harwardzkim, z 2007 r.,
przeanalizowano siedem badań, w których przez kilka lat wzięło udział 170 991 kobiet, i nie
stwierdzono związku między całkowitym spożyciem wapnia a ryzykiem złamania biodra75.
Prawda jest taka, że wapń nie jest wcale tym, czym powinien być, gdy idzie o zdrowie
kości. W końcu w Afryce i Azji, gdzie ludzie na ogół nie przyjmują suplementów wapnia,
a poza okresem niemowlęctwa produkty mleczne spożywane są w bardzo niewielkich
ilościach lub wcale, częstość złamań jest o 50–70% mniejsza niż w Stanach Zjednoczonych.
Statystyki pokazują, że większość krajów uprzemysłowionych ma najwyższy współczynnik
złamań, chociaż konsumują więcej produktów mlecznych niż inne państwa.
Dr Amy Lanou, docent zdrowia i odnowy biologicznej na Uniwersytecie Karoliny
Północnej w Asheville, i pisarz medyczny Michael Castleman w trakcie zbierania
materiałów do ich wspólnej książki pt. „Building Bone Vitality: A Revolutionary Diet Plan
to Prevent Bone Loss and Reverse Osteoporosis” (McGraw-Hill, 2009), po przeglądzie
1200 badań dotyczących czynników ryzyka żywieniowego, a związanych z osteoporozą,
doszli do niezwykłego wniosku. Okazało się, że 2/3 ze 136 badań mierzących wpływ
wapnia spożywczego na ryzyko złamań osteoporotycznych wykazało, że wysokie spożycie
wapnia nie zmniejsza liczby złamań – nawet u osób przyjmujących wapń (z witaminą D)
w okresie dzieciństwa. Odkryli również, że jedzenie owoców i warzyw poprawia gęstość
kości, co potwierdziło aż 85% badań poświęconych temu zagadnieniu.
Nie chodzi o to, że wapń nie jest cenny; po prostu nie jest to Święty Graal, choć tak próbuje
się go nam przedstawiać. „Pomyśl o wapniu jako cegle w ścianie zbudowanej z kości” –
pisze Castleman w artykule w Natural Solutions. „Cegły są niezbędne, ale bez
wystarczającej ilości zaprawy, która ma około 16 innych składników odżywczych, ściana
nie może się utrzymać”76.
Badacze ci wywnioskowali, że kluczem do zapobiegania osteoporozie jest dieta
niskokwasowa. Podstawową ideą jest to, że dieta bogata w białka zwierzęce (w tym mięso,
drób, ryby, mleko i nabiał), zboża i żywność o wysokiej zawartości glukozy (rafinowane
węglowodany) sprawia, że krew jest nieco bardziej kwaśna. Kiedy krew jest bardziej
kwaśna, organizm próbuje tę kwasowość zrównoważyć lub zneutralizować, dodając
substancję alkaliczną w jedyny możliwy sposób – poprzez ługowanie niektórych związków
wapnia przechowywanych w kościach. W końcu dochodzi do osteoporozy.
To, czy jedzenie jest uważane za alkaliczne czy kwaśne, zależy od wpływu, jaki ma na
organizm po strawieniu. Generalnie owoce i warzywa są uważane za zasadowe, a mięso
i produkty mleczne za kwasowe. Ważne jest, aby pamiętać, że choć niektóre produkty
spożywcze (takie jak pomidory, owoce cytrusowe i jabłka) mogą mieć kwaśny smak,
wpływ, jaki mają na organizm podczas metabolizowania, jest w rzeczywistości zasadowy.
Białka pochodzące ze źródeł zwierzęcych zawarte w mięsie i produktach mlecznych są
odpowiedzialne za działanie kwasowe, podobnie jak białka obecne w soi i większości
soczewic oraz fasoli, chociaż białka roślinne nie mają na ogół tak silnego efektu kwasowego
jak te ze źródeł zwierzęcych (zobacz wykresy względnej kwasowości i zasadowości kilku
różnych rodzajów żywności w „Building Bone Vitality”).
Ogólnie rzecz biorąc, potrzeba trzech porcji owoców i warzyw, aby zneutralizować
kwasowość jednej porcji pożywienia pochodzenia zwierzęcego, i dwóch porcji owoców
i warzyw, aby zneutralizować kwasowość jednej porcji zbóż. (Warto dodać, że spożywanie
produktów mlecznych powoduje zwiększenie stężenia wapnia, ale wapń pochodzący ze
źródeł zwierzęcych, takich jak produkty mleczne, jest bardzo kwaśny, więc przypomina to
robienie jednego kroku naprzód i dwóch kroków w tył).
Podsumowując: aby twoje kości były zdrowe, krew musi utrzymywać lekko zasadowy
poziom pH (miara względnej kwasowości lub zasadowości), który możesz osiągnąć,
spożywając co najmniej pięć porcji owoców i warzyw na każdą porcję czerwonego mięsa,
kurczaka lub ryby. (Innym dobrym pomysłem są posiłki wegańskie – bez mięsa i nabiału –
jeden dzień w tygodniu, co jest bardzo łatwe, biorąc pod uwagę szeroką dostępność
w dzisiejszych czasach fasoli, tofu i innych białek roślinnych).
Dieta. Kości są dynamicznymi organami, które dobrze się rozwijają w środowisku bogatym
w minerały. Dieta bogata w produkty rafinowane zawsze wiąże się ze słabymi kośćmi i słabymi
zębami. Postępuj zgodnie z programem dietetycznym w rozdziale 17.
Ćwiczenia. Według badań dr Miriam Nelson, dyrektora Center for Physical Activity and
Nutrition77 na Uniwersytecie Tufts oraz autorki książki pt. „Strong Women, Strong Bones”
(Perigee, 2006), dwie 40-minutowe sesje treningu siłowego tygodniowo zwiększają gęstość
kości w takim samym stopniu co estrogen. Dr Nelson donosi, że ćwiczenia o wyższym
obciążeniu (w tym podskoki i wspinaczka po schodach), gdy są bezpiecznie wykonywane,
mogą również pomóc w budowaniu kości. Zaleca ona kompleksowy program, który obejmuje
ćwiczenia aerobowe z obciążeniem, trening siłowy, skoki w pionie (gdy nie ma ku temu
przeszkód oraz dla kobiet poniżej 50. roku życia), ćwiczenia równowagi i rozciąganie.
Chodzenie, jazda na rowerze i wspinaczka – wszystkie te aktywności wpływają na dobre
zmineralizowanie kości, naprężenia bowiem w tkance kostnej wytwarzają miniprąd
elektryczny, który wciąga minerały do wnętrza kości.
Właściwe spionizowanie osi szkieletu ma również kluczowe znaczenie dla utrzymania
zdrowych kości i bioder przez całe życie (zob. rozdz. 18: „Moc płynąca z ruchu”). Pilates i joga
są w tym zakresie doskonałe.
Ogranicz spożycie fosforanów. Spożycie fosforanów bezpośrednio zaburza wchłanianie
wapnia. Wyeliminuj colę oraz napoje korzenne [ang. root beer drinks], które zawierają zbyt
dużą ilość fosforanów. Zawierają też środki barwiące, które zakłócają wchłanianie wapnia.
Rzuć palenie i ogranicz spożycie alkoholu. Kobiety palące tytoń oraz pijące ponad dwa
drinki dziennie są w grupie najwyższego ryzyka osteoporozy. Kobiety powinny unikać palenia
i ograniczyć spożycie alkoholu78.
Ogranicz spożycie kofeiny. Kofeina zwiększa eliminację wapnia z moczem. Należy
ograniczyć jej codzienne spożycie do ekwiwalentu kofeiny, który znajduje się w 1–2
filiżankach kawy79.
Ogranicz hormony stresu. Jeśli masz depresję lub jesteś pod wpływem chronicznego stresu,
poszukaj pomocy. Depresja zwiększa ryzyko osteoporozy. Poziom kortyzolu (hormonu stresu)
jest wyższy u osób z depresją lub przewlekłym stresem. Z czasem hormon ten powoduje
rozkład kości (i skóry).
Witamina D. Jak przypominasz sobie z rozdziału dotyczącego piersi, optymalny poziom
witaminy D wynosi 40–100 ng/ml. Według dr. med. Michaela Holicka, szefa Endokrynologii,
Metabolizmu i Odżywiania w Boston University School of Medicine, poziom we krwi mniejszy
niż 20 ng/ml może powodować osteoporozę80, natomiast najniższe średnie stężenie we krwi,
które wskazuje, że zmniejsza się ilość złamań, to 30 ng/ml81. Według badań Brighama,
Women’s Hospital oraz Harvard Medical School spożywanie odpowiedniej ilości witaminy D
wiąże się u kobiet po menopauzie z niższym ryzykiem złamań biodra82. Przyjmuj co najmniej
2000 j.m. witaminy D dziennie83. (Bardziej szczegółowa dyskusja na temat znaczenia witaminy
D znajduje się w rozdz. 17).
Beta-karoten. Przyjmuj 25 000 j.m. dziennie (15 mg). W organizmie beta-karoten jest
przekształcany w witaminę A. Witamina A natomiast wzmacnia nabłonek jelitowy, który jest
istotny dla optymalnego wchłaniania składników odżywczych, oraz stawy. Duże ilości beta-
karotenu znajdują się w żółtych i pomarańczowych warzywach, takich jak dynia zwyczajna
i marchew, a także w ciemnozielonych warzywach liściastych.
Naturalny progesteron. Często pomija się dobrze udokumentowaną rolę progesteronu
w metabolizmie kości84. Zalecam dzienną aplikację na skórę 1/4–1/2 łyżeczki kremu z 2-
procentowym progesteronem.
Witamina C. Ten składnik bierze udział w syntezie i naprawie kolagenu. Zalecana dawka to
2000 mg dziennie85. Praca dr. Linusa Paulinga sugeruje, że optymalne spożycie witaminy C
powinno być znacznie wyższe niż to, którego nas nauczono. Pomarańcza dostarcza jedynie 60
mg dziennie, ale wyniki badań dr. Paulinga są przekonujące co do tego, że witamina C
w dziennej dawce około 2000 mg lub nawet większej przynosi korzyści i nie powoduje
skutków ubocznych.
Magnez. Wapń ma ogromne znaczenie, jeśli chodzi o zdrowie kości, ale równie ważny jest
magnez. Magnez to element kości, który jest istotny dla kilku reakcji biochemicznych
związanych z ich budową. Jak już wspomniano w dyskusji na temat zdrowia nadnerczy,
standardowa amerykańska dieta jest uboga w magnez. W istocie dieta uboga w magnez
i stosunkowo bogata w wapń może się przyczynić do osteoporozy. Chociaż poziom magnezu
we krwi zwykle jest w normie, jest to zwodnicze. Dokładniejsze wyniki zapewnia badanie na
zawartość magnezu w krwinkach czerwonych. Jego poziom jest często niski w przypadku
depresji i wycieńczenia (zob. część poświęconą magnezowi w rozdz. 17). Nadmierne spożycie
przetworzonych produktów często przyczynia się do niedoboru magnezu. Pierwiastek ten
można znaleźć w ekologicznie uprawianych warzywach, pełnoziarnistych zbożach, algach
morskich i w mięsie (na przykład indyka). W zależności od jakości twojej diety, polecam
suplement magnezu w dawce 400–800 mg dziennie86.
Mangan. Ten pierwiastek powinien być suplementowany w postaci pikolinianu manganu.
Zalecana dawka wynosi 15 mg dziennie.
Wapń. Przyjmowanie wapnia bez witaminy D jest całkowicie bezużyteczne. Mówi się, że
suplementacja wapniem jest bardzo ważna. Należy stosować 1000–1500 mg dziennie w postaci
asparaginianu, cytrynianu lub mleczanu. Możesz zażywać go mniej, jeśli dostarczasz znaczną
ilość wapnia z pożywieniem. Pomimo powszechnej promocji środka neutralizującego kwasy
o nazwie Tums, który miałby być sposobem na pozyskanie niezbędnego wapnia, dostępne są
lepsze suplementy. Chociaż wykazano, że węglan wapnia, który znajduje się w suplemencie
Tums, zwiększa gęstość kości oraz alkalizuje kwasy żołądkowe, to jednak hamuje też
wchłanianie wapnia i zwiększa ryzyko tworzenia się kamieni nerkowych87.
Bor. Bor jest pierwiastkiem śladowym, który znajduje się w owocach, orzechach
i warzywach. Odkryto, że obniża on wydalanie wapnia z moczem i zwiększa poziom 17-beta-
estradiolu (najbardziej biologicznie aktywnego estrogenu) we krwi; obydwa zjawiska
wzmacniają zdrowie kości. Minimalne dzienne zapotrzebowanie na bor (2 mg) można uzyskać,
stosując dietę bogatą w owoce, orzechy i warzywa; ponadto można przyjmować do 12 mg boru
dziennie w postaci suplementu88.
Ostrzeżenie dotyczące bisfosfonianów (Fosamax, Actonel i Boniva)
Jestem bardzo zaniepokojona bezpieczeństwem długotrwałego stosowania bisfosfonianów,
w tym alendronianu (Fosamax), ibandronianu (Boniva) i risedronianu (Actonel), które są
intensywnie promowane na rynku jako leki zapobiegające złamaniom osteoporotycznym.
Wbrew pozorom nie stanowią one panaceum na zdrowe kości, wręcz mogą być
niebezpieczne. Hamują resorpcję kości przez komórki zwane osteoklastami, niezbędną
w procesie ciągłej przebudowy kości, który zachodzi przez całe życie. Problem polega na
tym, że tłumienie obrotu kostnego powoduje nadmierną mineralizację kości, przez co stają
się one bardziej kruche. Gdy kość staje się zbyt gęsta, naczynia krwionośne również nie
mogą jej odżywić. Badania na zwierzętach wykazały, że alendronian hamuje też normalną
naprawę mikrouszkodzeń w kościach, co prowadzi do ewentualnego nagromadzenia
mikrouszkodzeń i obniżenia wytrzymałości kości. Z tych powodów u osób przyjmujących
ten lek powstają spontaniczne nieurazowe złamania kręgosłupa i nietypowe złamania kości
udowej. W jednym z badań stwierdzono znaczną redukcję formowania się kości
u wszystkich badanych pacjentek89. Chirurdzy ortopedyczni coraz częściej zgłaszają
nietypowe złamania kości udowej, które nie leczą się u kobiet przyjmujących alendronian90.
Choć firmy farmaceutyczne cytują szeroko nagłośnione badania wykazujące 50-procentowe
zmniejszenie ryzyka złamań przy terapii alendronianem, nie mówią, że ten wynik jest
widoczny tylko u tych, którzy już cierpią na osteoporozę, a nie u zdrowych kobiet, które
zażywają lek zapobiegawczo. Szacuje się, że na 100 kobiet przyjmujących ten lek tylko 1
odniesie korzyści91.
Więcej zamieszania pojawiło się, gdy dwa badania ogłoszone w 2009 r. wydawały się
wiązać przyjmowanie doustne bisfosfonianów (w tym alendronianu) ze zmniejszonym
ryzykiem raka piersi – w jednym o 32%, a w drugim o 34%92. Jednak nawet czołowi lekarze
zajmujący się rakiem nie podzielali z kilku ważkich powodów ekscytacji tym związkiem.
Po pierwsze żadne z tych badań nie było randomizowanym badaniem klinicznym – oba były
obserwacyjnymi badaniami danych, które już istniały. Po drugie kobiety o niskiej gęstości
kości przyjmujące ten lek często mają niższy poziom estrogenu, co może początkowo
obniżyć ryzyko raka piersi – wzrasta ono wraz z większym narażeniem na estrogen
w trakcie życia.
Kolejny potencjalny efekt uboczny, naprawdę niepokojący, to obumieranie tkanki kostnej
(martwica kości) szczęki – stan, który nie daje się wyleczyć93. Wiele kobiet odkryło
również, że wkrótce po rozpoczęciu przyjmowania alendronianu wymagają leczenia
kanałowego zębów. Przyczyną obu tych stanów jest najprawdopodobniej niewystarczająca
cyrkulacja do korzeni zębowych przez szczękę i do samej szczęki.
Co gorsza, bisfosfoniany pozostają w układzie krążenia przez dziesięciolecia, nawet po
zaprzestaniu ich przyjmowania, ponieważ wiążą się ściśle z kośćmi. Minie jeszcze co
najmniej 10 lat, zanim naprawdę poznamy ich długofalowy wpływ na zdrowie kości.
W międzyczasie alendronian, jeśli zostanie w ogóle wykorzystany, powinien być
zarezerwowany dla znacznie starszych kobiet po menopauzie (w wieku 70 lat lub starszych)
z istotnymi czynnikami ryzyka osteoporozy. A nawet wtedy leczenie powinno być
ograniczone do 5 lat lub mniej94.
Seks w trakcie menopauzy
Przekonania dotyczące związku seksualności z menopauzą w dużej mierze wynikają z naszych
oczekiwań wobec seksu oraz naszego doświadczenia. Najbardziej rozpowszechnionym
przesądem dotyczącym menopauzy jest to, że popęd seksualny i aktywność seksualna w tym
czasie znacznie spadają. Najnowsze badania nie wykazują żadnego istotnego związku
pomiędzy menopauzą a obniżoną aktywnością seksualną95. Nasze społeczeństwo postrzega
menopauzę jako „zanik produkcji”, łącząc zdolność reprodukcyjną ze zdolnością seksualną. Na
skutek tego wiele kobiet wierzy, że ich popęd płciowy powinien zaniknąć. Jednak u ludzi
zdolność czerpania przyjemności z seksu i zdolność reprodukcyjna to dwie odmienne funkcje.
Zawsze można skupić się tylko na jednej z nich.
Najnowsze badania wykazują, że u zdrowych, szczęśliwych kobiet po menopauzie nie
występuje znaczne obniżenie libido, a już na pewno nie zmniejszają się ich satysfakcja
seksualna, częstotliwość stosunków, reakcja genitalna czy też łatwość osiągania orgazmu.
Satysfakcja ze związku, podejście do seksu i starzenia się, suchość pochwy, tło kulturowe
i ogólne zdrowie mentalne oraz fizyczne mają o wiele większy wpływ na aktywność seksualną
niż menopauza. Wiele z moich pacjentek w trakcie menopauzy, po zakończeniu
niesatysfakcjonujących małżeństw, ponownie wyszło za mąż za lepiej dobranego partnera
i miało bardziej udane życie seksualne niż kiedykolwiek wcześniej. Pierwszym predyktorem
w prognozowaniu dobrego seksu podczas menopauzy i po niej jest nowy partner! Zamiast
uprawiać handel ze starym partnerem, zostań nowym partnerem dla samej siebie – taka jest
moja rada dla większości kobiet. Innymi słowy, gdy zaczynasz dzieło wymyślania siebie na
nowo, nie tkwij w przestarzałych wzorcach gniewu i urazy – wtedy odkryjesz, że twoje życie
seksualne ulega poprawie. Jest to jeden z powodów, dlaczego badania Giny Ogden wykazały,
że kobiety w wieku 60 i 70 lat mają najlepszy seks w swoim życiu96.
Szczególnie uderzający był przypadek pewnej 75-letniej kobiety, która zawsze przychodziła
formalnie ubrana w bluzki zapięte pod samą szyję. Miała problem z suchością pochwy
i martwiła się, że będzie zmuszona przerwać aktywność seksualną. Niedawno wyszła za mąż
i regularnie doświadczała siedmiu orgazmów podczas jednej sesji miłosnej z mężem, choć
przez całe poprzednie, 40-letnie małżeństwo nie miała w ogóle orgazmów. Wyznała, że nie
miała pojęcia, jak wspaniały może być seks. Potrzebowała jedynie odrobiny kremu
estrogenowego i zapewnienia, że wszystko jest z nią w porządku.
Inna kobieta, 55-letnia, poczuła się najbardziej spełniona seksualnie, gdy weszła w związek
z mężczyzną młodszym od niej o 15 lat. Istnieją pewne dowody na to, że w czasach
przedpatriarchalnych starsze kobiety wprowadzały młodszych mężczyzn w nauki o takim
seksie, który sprawiałby wyjątkową przyjemność kobiecie. Związek starszej kobiety
i młodszego mężczyzny w tym kontekście ma sens – chociaż jeszcze do niedawna było to
wbrew wszystkiemu, czego nauczyła nas kultura. W średnim wieku może się także zmienić
orientacja seksualna. Kilka moich pacjentek odkryło po menopauzie, że pociągają je kobiety,
chociaż wcześniej uważały się za heteroseksualne. Badania pokazują, że seksualność kobiet jest
o wiele bardziej płynna, niż nam się wydawało, więc brzmi to sensownie97.
Niektóre kobiety rzeczywiście zauważają spadek libido związany z menopauzą. Jedna z nich
powiedziała, że brak libido nie stanowi dla niej problemu, ale martwi się, że jej mąż nie
otrzymuje wystarczającej ilości seksu. Podejrzewam, że to niepokój wielu kobiet. Jednym
z powodów, dla których u kobiet w czasie perimenopauzy obniża się libido, jest to, że ich siła
życiowa (czy też qi) jest po prostu wyczerpana przez lata stresu, co sprawia, że brakuje jej na
popęd seksualny. Wiele kobiet w średnim wieku zauważa, że ich energia kieruje się do wnętrza,
podczas gdy one odkrywają siebie na nowo. Oczywiste jest także, że u wielu starszych kobiet
z wielu różnych przyczyn spada poziom testosteronu, który odgrywa znaczną rolę w popędzie
seksualnym98. Można jednak przywrócić naturalny poziom tych androgennych hormonów (zob.
fragment na temat przywracania funkcji nadnerczy w tym rozdziale)99.
Jednak w przypadku innych kobiet klimakterium oraz okres po menopauzie są związane ze
zwiększonym popędem płciowym i aktywnością seksualną. Wiele z nich po raz pierwszy
w życiu jest naprawdę wolnych od lęku przed niechcianą ciążą. Mnóstwo lekarzy jest błędnie
przekonanych, że starszym kobietom, które nie są aktywne seksualnie, brakuje popędu
płciowego. Badania wykazały, że powodem, dla którego te kobiety nie są aktywne seksualnie,
jest brak partnera, tudzież jego choroba lub ścieńczenie nabłonka pochwy, powodujące ból
w trakcie stosunku (dolegliwość, którą można łatwo wyleczyć za pomocą metod opisanych na
s. 566–567). Najważniejsze jednak dla niesłabnącego popędu seksualnego i zainteresowania
seksem jest szczęście w małżeństwie100.
Inny problem wielu heteroseksualnych kobiet polega na tym, że z wiekiem zdolność ich
partnera do uzyskania i utrzymania erekcji może ulec zmianie. Jeżeli mężczyzna postrzega to
jako nadciągającą impotencję, może unikać aktywności seksualnej. Od wielu kobiet słyszałam,
że pragną się regularnie kochać, ale nie chcą tego ich mężowie z lęku przed impotencją.
Kobiety, zamiast poszukać pomocy, milczą z obawy, że urażą ego męża. Najważniejszym
sposobem, w jaki mogą pomóc, jest poinformowanie mężów, że nie wymagają od nich erekcji.
Nadszedł czas, aby stali się kreatywni za pomocą rąk, języka itd. (zob. rozdz. 8). Sam stosunek
seksualny jest bardzo ograniczonym sposobem wyrażania seksualności. Wszystkie pary mogą
zacząć eksplorować szereg innych opcji.
Słowo o lekach na problemy z zaburzeniami erekcji. Farmaceutyki takie jak Viagra, Levitra
i Cialis wielu mężczyznom pomogły osiągnąć erekcję, ale nie zawsze prawdziwą intymność.
Poza tym pojawiają się nowe doniesienia na temat zagrożeń z nimi związanych. Health
Research Group101 z organizacji Public Citizen, działającej na rzecz ochrony praw konsumenta,
poprosiła FDA o zamieszczanie ostrzeżenia na tych lekach [ang. black box warning], gdyż
powiązano je z utratą widzenia w jednym oku. Mężczyźni powinni także wiedzieć, że dieta
i suplementacja, wspierające równowagę hormonalną kobiet w trakcie menopauzy, mogą im
pomóc utrzymać optymalną funkcję seksualną bez stosowania leków102. Zwykle mężczyźni
potrzebują jedynie odrobiny edukacji. Niemniej jednak w przypadku niektórych mężczyzn leki
stosowane w terapii nadciśnienia tętniczego oraz inne mogą zaburzać erekcję, a nawet zdolność
osiągania orgazmu. U osób, które są zmotywowane, zmiana stylu życia, polegająca na
zrzuceniu zbędnych kilogramów, poprawie diety, suplementacji i zwiększonej aktywności
fizycznej, może obniżyć ciśnienie tętnicze.
Przypomnij sobie także to, co powiedziałam w rozdziale 8: podniecona kobieta jest tym, co
podnieca mężczyznę. Koncepcja ta jest tak ważna dla zdrowia i dobrego samopoczucia, że
napisałam o niej małą książkę zatytułowaną „The Secret Pleasures of Menopause” (Hay House,
2008). Dotyczy ona wszystkich tych właściwości tlenku azotu, które poprawiają zdrowie –
chodzi o poprawę krążenia związków chemicznych wytwarzanych przez wyściółkę wszystkich
naczyń krwionośnych, a na tym właśnie polega mechanizm działania takich leków jak Viagra.
Leczenie
Mając na uwadze, że najczęstszą przyczyną braku popędu płciowego jest sposób, w jaki kobieta
myśli o seksie i traktuje go, co jest również związane z jej ogólną jakością zdrowia, samo
leczenie jest sprawą bardzo indywidualną. Twierdzi się, że wszystkie kobiety z tym problemem
powinny rozważyć zbadanie poziomu testosteronu i DHEA. Jeśli okaże się niski, pierwszą linią
leczenia jest zastosowanie programu odbudowy nadnerczy (zawartego w tym rozdziale na s.
545–550). Niektóre kobiety zgłaszają, że stosując estrogenową terapię zastępczą, czują się
bardziej sobą. Inne zauważają wzrost libido dzięki stosowaniu przezskórnie kremu z 2-
procentowym progesteronem, który może działać po części dlatego, że naturalny progesteron
jest cząsteczką prekursorową i może być przekształcony w androgen, a nawet estrogen, gdy
ciało potrzebuje większej ilości któregoś z tych hormonów. Testosteron to główny hormon
związany z libido. Kobietom, które nie produkują odpowiedniej ilości androgenów, można
przepisać DHEA lub testosteron w postaci kremu, żelu lub kapsułek.
Jeżeli poziom DHEA i testosteronu jest niski, najpierw staram się uzupełnić DHEA, gdyż
przyjmowany w zalecanych dawkach (10–20 mg dziennie) jest prekursorem testosteronu,
którego poziom wzrasta 1,5-krotnie, a nawet 2-krotnie103. W przypadku kobiet, które nie
reagują na sam progesteron, DHEA podany razem z progesteronem może poprawić
samopoczucie. Niektóre starsze kobiety mają naturalnie wysoki poziom DHEA, więc nie każda
kobieta potrzebuje tego hormonu. Efektem ubocznym przyjęcia nadmiernej ilości testosteronu
lub DHEA jest nieznaczny wzrost owłosienia pod pachami i na nogach, a czasami także na
twarzy.
Dawka progesteronu w przypadku kobiet, które nie reagują na DHEA, wynosi 1–2 mg co
drugi dzień, w zależności od osoby. Transdermalny magnez może również pomóc
w zwiększeniu poziomu DHEA (zob. s. 737).
Innym kobietom pomagają leki homeopatyczne, akupunktura lub zioła. Możesz także
rozważyć wypróbowanie specjalnych ćwiczeń wywodzących się ze starożytnych praktyk
taoistycznych, które zostały udoskonalone dla współczesnych kobiet przez dr Saidę Désilets,
autorkę książki pt. „Emergence of the Sensual Woman” (Jade Goddess, 2006) i nauczycielkę
ćwiczeń wykorzystujących jadeitowe jajko (zob. rozdz. 8). Takie podejście jest idealne dla
kobiet, które chcą zachować młodzieńczy wygląd i siłę seksualną długo po menopauzie. Po raz
pierwszy opracowane przez Wielkiego Mistrza Mantaka Chię, wykorzystuje umysł do
przepływu energii życiowej – szczególnie silnej energii jajników – w całym ciele104.
Nie musisz jednak stosować starożytnych taoistycznych praktyk, by utrzymać silny popęd
płciowy. Powinnaś jedynie ćwiczyć ciało w doświadczaniu większej przyjemności. Ono samo
w sobie zadba o siłę życiową (zob. rozdz. 8: „Odzyskiwanie sfery erotycznej”). Regularne
doświadczanie przyjemności sprawia, że działasz jak magnes – przyciągasz jej do siebie jeszcze
więcej.
Bez względu na to, jaką terapię wybierzesz, prawdopodobnie efektem placebo będzie
poprawa libido, gdyż po prostu robisz coś, żeby sobie pomóc. Pamiętaj, że czasami to twoje
życie potrzebuje „uzdrowienia”. Wprowadzenie pozytywnych zmian (w tym także większej
przyjemności) pomaga przywrócić równowagę hormonalną. Aktywność seksualna i libido są
ściśle związane z myślami i emocjami, dlatego też ważne jest, aby kobiety, które chcą
zwiększyć swoje libido, częściej myślały o seksie. Niejednokrotnie słabnące libido może
pobudzić przeglądanie pism i oglądanie filmów erotycznych oraz spędzanie czasu na
sprawianiu sobie przyjemności.
Uwaga: Estratest jest połączeniem końskich estrogenów oraz syntetycznego
metylotestosteronu. Często jest to jedyne rozwiązanie oferowane kobietom, które doświadczają
problemów z libido. Jednak dla wielu z nich dawka jest zbyt wysoka, a trudno ją dopasować do
indywidualnych potrzeb. Ponadto hormony zawarte w nim są obce dla kobiecego ciała. Nie
polecam stosowania tego leku.
Wypadanie włosów
W naszej kulturze nawet 1/3 kobiet w trakcie menopauzy i po menopauzie wypadają włosy.
Mylące jest to, że ubywającym włosom na głowie może towarzyszyć nadmierny porost włosów
na twarzy, gdyż nie wszystkie mieszki włosowe jednakowo reagują na hormony. Większość
problemów wynika z subtelnych zaburzeń równowagi hormonalnej na poziomie wrażliwych na
androgeny mieszków włosowych – zaburzeń tych nie wykazują standardowe badania.
Nierównowaga wynika z insulinooporności oraz nadmiernego spożycia wysoko
przetworzonych węglowodanów. Oto typowy list od członkini mojej społeczności internetowej:
„Droga dr Northrup,
w tej chwili przechodzę menopauzę. Moje włosy zawsze były gęste i zdrowe. Obecnie
zaczynam tracić dużo włosów. Zrobiłam badania krwi u mojego głównego opiekuna
zdrowotnego. Wszystkie wyniki okazały się w normie z wyjątkiem poziomu moich
hormonów. Poziom estrogenu okazał się niski, a testosteronu wynosi 77. Mój lekarz
wspomniał, że wysoki poziom testosteronu może powodować wypadanie włosów. Zalecił
hormonalną terapię zastępczą, na którą się nie zgodziłam, lub spironolakton. Martwię się,
ponieważ zgodnie z tym, co powiedział, będę musiała stosować ten lek do końca życia, o ile
nie chcę stracić włosów. Czy to prawda? Jestem również zainteresowana wypróbowaniem
chińskiego zioła, o którym Pani wspomniała: Shou Wu Pian. Czy to zioło powstrzyma moje
włosy przed wypadnięciem? Zmieniłam dietę, ćwiczę z ciężarkami i wykonuję trening
kardio. Będę bardzo wdzięczna za pomoc. Naprawdę bardzo mnie to stresuje”.
Konwencjonalne podejście w przypadku wypadania włosów opiera się na takich lekach jak
spironolakton. Nie mam doświadczeń z nimi związanych i wolę, aby kobiety najpierw
spróbowały naturalnego podejścia.
Plan odbudowy włosów
Wypróbuj jeden lub więcej z poniższych kroków w następującej kolejności:
Sprawdź tarczycę. Poziom TSH nie powinien być wyższy niż 3,0, chociaż zalecam limit
2,5. Jeśli twój poziom jest wyższy, wypróbuj suplementację jodem lub naturalną terapię
zastępczą hormonów tarczycy, taką jak Nature -Throid (www.nature-troid.com),
Armour Thyroid lub mieszankę T3 i T4 (przygotowaną przez farmaceutę). (Aby
zapoznać się z pełniejszą dyskusją na temat chorób tarczycy, zob s. 549–550).
Stosuj dietę, która normalizuje poziom cukru i insuliny we krwi i ogranicza stan zapalny
tkanek (zob. rozdz. 17). Wysokie poziomy cukru i insuliny we krwi powodują
metabolizację hormonów w kierunku zbyt wysokiego poziomu androgenów. Przyjmuj
również dobry suplement multiwitaminowy.
Pozbądź się nadmiernej tkanki tłuszczowej.
Zmniejsz stres. Hormony stresu wpływają negatywnie na wszystko, a nawet mogą być
główną przyczyną wypadania włosów. Jak już wspomniano, hormony wytwarzane
w przypadku nadmiernego stresu sprawiają, że przeważa metabolizowanie hormonów
w kierunku androgenów. A jeśli twoja dieta składa się z dużej ilości cukru i rafinowanej
żywności (alkohol, biały chleb, frytki itd.), to fundujesz sobie podwójne obciążenie.
Refleksologia stóp i masaż mogą pomóc w redukcji stresu.
Zamącone myślenie
Wiele kobiet wspomina o pojawiającej się w okresie menopauzy zmianie w ich procesach
myślowych. Najczęściej takie zamącone myślenie, które jest normalnym, choć
samoograniczającym stanem, opisuje się jako nieumiejętność trzeźwego myślenia. Marian Van
Eyk McCain w swojej książce pt. „Transformation Through Menopause” (Bergin & Garvey,
1991) nazywa to „watą w głowie” lub nieumiejętnością zaangażowania lewej półkuli mózgowej
czy intelektu do takich zadań jak rozliczenie książeczki czekowej czy zorganizowanie się109.
Pytałam o to wiele kobiet i odkryłam, że jest to częste zjawisko. Mnóstwo kobiet, słysząc, że to
normalne, odczuwa ulgę, gdyż obawia się, że zaczyna się u nich rozwijać choroba Alzheimera.
Nie istnieją żadne dowody, które potwierdzałyby powszechnie panujący mit, że wraz z wiekiem
kobiety (czy mężczyźni) zwykle tracą pamięć lub niedołężnieją110. Bardzo uspokajające
badanie ponad 2 tysięcy kobiet z 2009 r., kierowane przez dr med. Gail A. Greendale ze Szkoły
Medycznej Davida Geffena na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, wykazało, że jeśli
umiejętności uczenia się w okresie okołomenopauzalnym zmniejszają się, to później powracają
do poziomu przedmenopauzalnego111.
Gdy przeczytałam o „wacie w głowie”, uświadomiłam sobie, że tak się czułam po urodzeniu
dzieci. Praktycznie nie byłam w stanie się skoncentrować na linearnych, prostych zadaniach.
Mój umysł był zamącony. Chciałam oglądać filmy, być z dzieckiem i nie myśleć, przynajmniej
nie w ten ograniczony sposób, w jaki nasza kultura definiuje myślenie. Postrzegam stan „waty
w głowie” jako tymczasowe odłączenie się od płata czołowego, tej części mózgu, która jest
zaangażowana w racjonalne, linearne, skupione na przyszłości myślenie. Teraz mamy szansę
myślenia sercem. Jeśli pozwolimy, by ten proces się rozwinął, jeśli nie będziemy z nim
walczyły czy postrzegały go w kategoriach dysfunkcji, może się on stać inicjacją
doświadczania świata w zupełnie nowy sposób, dużo bardziej intuicyjny. Dla wielu kobiet
zdolność wyrażania siebie poprzez sztukę, pisanie czy rzeźbę to przyzwolenie, by ogarnął je
stan „waty w głowie” i pomógł im wycofać się ze świata rządzonego żelazną organizacją
intelektu. Dr med. Mona Lisa Schulz, neuropsychiatra, autorka książki pt. „The New Feminine
Brain” (Free Press, 2005), wskazuje, że chwilowe zapominanie imion czy miejsca, w którym
zostawiłaś telefon, nie jest zanikiem pamięci per se. Takie chwilowe luki w pamięci są
związane z uwagą. Wiele kobiet w okresie perimenopauzy kieruje uwagę do wnętrza, co jest
naturalnym sposobem uzdrawiania.
Gdy Peggy, 58-letnia przedszkolanka, przechodziła przez menopauzę, nie była w stanie
skupić uwagi podczas zajęć z dziećmi. „Po 33 latach pracy w zawodzie nauczyciela – wyznała
– nie byłam w stanie zapamiętać imion dzieci w grupach, a czasem nie byłam w stanie sobie
przypomnieć, jak przeliterować jakieś słowo”. Każde włókno jej istoty mówiło, żeby wzięła
urlop i poświęciła więcej uwagi swojemu wnętrzu. Problem z „myśleniem” pogłębił się do tego
stopnia, że w końcu rozpłakała się w obecności dzieci. Uświadomiła sobie, że potrzebuje
zmiany. Opuściła szkołę, wyjechała do Kalifornii i przez rok żyła w małym domku w pobliżu
plaży. W tym czasie zajęła się dziewiarstwem. Odkryła, że robienie na drutach jest dokładnie
tym, czego potrzebuje jej umysł do medytacji.
Działając na wyczucie, Peggy zaczęła nauczać emerytów technik dziewiarskich, których sama
się uczyła. Wysłała mi leżak plażowy. Na siedzeniu i oparciu pięknie wydziergała niespotykane
wzory. Oprócz zajmowania się dziewiarstwem pozwoliła sobie w pełni poczuć żal z powodu
zakończenia małżeństwa 10 lat wcześniej. Wybaczyła sobie wpływ, jaki to miało na jej syna.
Gdy spotkałam ją rok później, była w pełni uzdrowioną kobietą z ogromnym zaufaniem do
życia. Zaakceptowała wyzwanie rzucone jej przez menopauzę, postawiła na intuicyjną stronę
siebie i zaczęła zupełnie nowe życie. Obecnie spędza pół roku w Kalifornii i pół roku w Maine.
Ponownie odrobinę naucza, ale na własnych warunkach. Nie zapomina już imion ani planu
zajęć.
Źródło: Cancer Statistics Review 1973–1989, przedruk z numeru Harvard Women’s Health Watch wydanego
w sierpniu 1995 r., ©1995, President and Fellows of Harvard College.
Jak już wspominałam, istnieje związek między nadmierną ilością węglowodanów w diecie
a rakiem piersi. Utrzymuj więc umiarkowany poziom wysoko przetworzonych węglowodanów
w diecie114. Ponadto w badaniu kontrolującym spożycie alkoholu u kobiet, które przyjmowały
doustnie Premarin, oraz tych, które stosowały estrogen, przez 5 godzin od momentu spożycia
alkoholu utrzymywał się 300-procentowy wzrost poziomu estradiolu. U kobiet, które nie
stosowały HT, nie zauważono podobnego wzrostu. Zaleceniem dla kobiet korzystających
z doustnej hormonoterapii powinno być ograniczenie spożycia alkoholu115.
Najlepiej, gdy kobieta, która obawia się raka piersi, unika estrogenu, lecz stosuje estriol, małe
dawki progesteronu i leki pochodzenia roślinnego lub minimalną skuteczną dawkę estradiolu
albo estronu (zob. program podtrzymujący zdrowie piersi w rozdz. 10: „Piersi”). Pamiętaj też,
że regularne ćwiczenia znacząco zmniejszają ryzyko raka piersi.
Choroby serca
Choroby serca to główni zabójcy kobiet po menopauzie. Jeżeli masz osobistą lub rodzinną
historię chorób serca, zrozum, że dieta i zmiana stylu życia mogą odwrócić lub znacznie
obniżyć ryzyko zachorowania, bez względu na to, czy stosujesz estrogen, czy też nie. Głównym
czynnikiem ryzyka chorób serca jest zwiększona insulinooporność, która w tym kraju
występuje w pewnym stopniu u 50–75% kobiet. Problemy z insuliną i nadmiernym spożyciem
węglowodanów zwiększają ilość tkanki tłuszczowej i prowadzą do zaburzeń profilu lipidowego
(zob. rozdz. 17)116. Istnieje ogromna ilość danych na temat związku diety z chorobami serca,
zwłaszcza jeśli chodzi o niekorzystny wpływ nadmiernej ilości insuliny oraz korzyści płynące
ze stosowania przeciwutleniaczy. Badanie z 1997 r., którego wyniki ukazały się w American
Journal of Clinical Nutrition, wykazało, że dieta oparta na nadmiernej ilości węglowodanów
i uboga w tłuszcze zwiększa ryzyko chorób serca ze względu na jej niekorzystny wpływ na
lipidy i insulinę. Autorzy podsumowali, że biorąc pod uwagę wyniki ich badania, „sensowne
jest kwestionowanie słuszności zalecania kobietom po menopauzie diety ubogiej w tłuszcze
i bogatej w węglowodany”117. Zgadzam się z tym całkowicie. Wykazano także, że w przypadku
osób ze stabilną chorobą wieńcową (bólem w klatce piersiowej) w trakcie próby wysiłkowej
posiłek bogaty w węglowodany dużo szybciej wywoływał niedokrwienie serca niż posiłek
bogaty w tłuszcze118. Dzieje się tak, ponieważ po posiłku z rafinowanymi węglowodanami
gwałtowny wzrost stężenia cukru we krwi powoduje, ze względu na obecność wolnych
rodników, uszkodzenia w wyściółce naczyń krwionośnych, wywołując ich obkurczanie się.
Z czasem wysoki poziom cukru we krwi przyspiesza miażdżycę.
Styl życia, który charakteryzuje się nadmiernym spożyciem kwasów tłuszczowych typu trans
i wysoko przetworzonych węglowodanów w połączeniu z nieodpowiednią ilością ćwiczeń oraz
białek i mikroelementów, stwarza podwaliny dla stanu zapalnego tkanek, co predysponuje do
nadciśnienia, cukrzycy i chorób serca119. Jednak w wielu badaniach wykazano, że dieta
zawierająca olej rybny skuteczniej redukuje występowanie chorób serca niż leki statynowe.
W rzeczywistości regularne spożywanie oleju rybnego zmniejsza ryzyko zgonu z jakiejkolwiek
przyczyny, a nie tylko choroby serca120. Zalecam spożywanie dwóch porcji sardynek, makreli,
łososia lub miecznika, wolnych od rtęci (na przykład produkty z Vital Choice Seafood; więcej
informacji uzyskasz, dzwoniąc do Vital Choice pod numer telefonu 800-608-4825)121. Jeżeli
jesteś wegetarianką, dobroczynne są: dobrej jakości olej z siemienia lnianego, mielone siemię
lniane, olej z nasion konopi, orzechy makadamia lub olej z orzechów makadamii (zob.
„Źródła”). Stosuj się także do zaleceń dotyczących diety, opisanych w rozdziale 17.
Pomocne mogą być również ćwiczenia siłowe, które znacznie obniżają insulinooporność
(zob. rozdz. 18). Pomagają zwiększyć masę mięśniową, a ponieważ masa mięśniowa ma
większy wskaźnik metaboliczny od tkanki tłuszczowej – spalić nadmierną tkankę tłuszczową
i obniżyć ryzyko chorób serca. Ćwiczące w ten sposób kobiety żyją średnio o 6 lat dłużej.
Ostatnie badania wykazały, że u kobiet naturalny progesteron działa ochronnie na tętnice
wieńcowe. Ponadto niski poziom progesteronu (często podczas perimenopauzy) lub
przyjmowanie syntetycznego progestagenu zwiększają u kobiet ryzyko skurczu tętnicy
wieńcowej, a następnie bólu w klatce piersiowej. Wykazano, że naturalny progesteron jest
bardzo pomocny w tym względzie, i to przy bardzo małej dawce (1/4 łyżeczki 2-procentowego
kremu progesteronowego nakładanego na skórę)122. Kobietom, które stosują już syntetyczny
progestagen w postaci Provery, Amenu, Cycrinu lub Prempro, zalecam przejście na naturalny
progesteron. Podczas badania w Oregon Regional Primate Center123 wywoływano atak serca,
wstrzykując substancje chemiczne kilku grupom małp, którym usunięto jajniki w celu
wywołania menopauzy. Jednej grupie podawano Proverę, drugiej estrogen, a trzeciej estrogen
plus naturalny progesteron; ostatniej nie podawano żadnych hormonów. Odkryto, że u małp,
którym podano Proverę, wystąpiło trwałe zwężenie tętnic wieńcowych, odcinające dopływ
krwi. Małpy umarłyby, gdyby nie podjęto leczenia. W przypadku małp, którym nie podawano
żadnych hormonów, taki sam efekt przyniosło pobudzanie substancjami chemicznymi. Jednak
w przypadku małp, którym podawano tylko estrogen, oraz tych, którym podawano estrogen
i naturalny progesteron, przepływ krwi szybko powrócił do normy i leczenie okazało się
zbędne.
Bez wątpienia informacja, którą należy zapamiętać, brzmi: jeżeli stosujesz Proverę (lub
Prempro) w ramach terapii hormonalnej, zastąp ją bioidentycznym progesteronem. (Gwoli
sprawiedliwości ponowna analiza z 2006 r. danych z badania Women’s Health Initiative [WHI]
oraz Nurses’ Health Study wykazała obniżone ryzyko wystąpienia chorób serca u kobiet, które
rozpoczęły HT w ciągu 10 lat po menopauzie, a ryzyko chorób serca zmalało o 11% nawet
w przypadku kobiet, które stosowały estrogen oraz syntetyczny progesteron. Jednak ryzyko
malało dużo bardziej [44%] w przypadku kobiet, które stosowały sam estrogen – co może
wskazywać na negatywny wpływ syntetycznego progestagenu).
W trakcie menopauzy niektóre kobiety doświadczają palpitacji serca; często w związku
z takimi emocjami jak panika, lęk i depresja, które podnoszą poziom adrenaliny, co z kolei
podnosi ciśnienie krwi oraz tętno. W przypadku tego typu objawów znacznie pomaga
biofeedback, na przykład opisana wcześniej metoda HeartMath (zob. część poświęconą
nadnerczom w tym rozdziale). Skuteczny może okazać się także dziurawiec (zob. część
poświęconą zmianom nastroju i depresji w tym rozdziale). Dla zachowania zdrowia i dobrego
funkcjonowania układu sercowo-naczyniowego potrzebujemy regularnych przejawów radości
i twórczości, które prawdopodobnie będą najlepszym środkiem zapobiegawczym. Emocje te
obniżają poziom hormonów stresu. Louise Hay porównuje przepływ krwi do przepływu radości
w ciele. Im więcej czerpiesz przyjemności i radości z życia, tym swobodniej płynie twoja krew!
Choroba Alzheimera
Zamącone myślenie, którego doświadcza wiele kobiet w okresie perimenopauzy, nie jest
objawem choroby Alzheimera, dlatego należy zrozumieć, jakie czynniki są związane z tą
chorobą, najpowszechniejszą przyczyną otępienia, odpowiedzialną za ponad połowę
przypadków (inne rodzaje demencji są spowodowane stwardnieniem tętnic mózgowych,
długotrwałym spożywaniem alkoholu oraz dietą ubogą w składniki odżywcze). Obecnie 5,3
miliona Amerykanów cierpi na chorobę Alzheimera, w tym 5,1 miliona osób (jedna na osiem)
w wieku 65 lat i starszym. Co 70 sekund u kogoś w Ameryce rozwija się ta wyniszczająca
choroba. Eksperci szacują, że do 2050 r. każdego roku będzie przybywać około miliona
nowych przypadków choroby Alzheimera, przy całkowitej liczbie pacjentów na poziomie 11–
16 milionów124. Choroba Alzheimera jest przedstawiana jako schorzenie dużo częściej
dotykające kobiety niż mężczyzn, co potwierdzają dane z Europy i Azji. Jednak dane ze Stanów
Zjednoczonych pokazują, że występuje ona równie często u kobiet, co u mężczyzn125.
Trudno dokładnie przewidzieć, u kogo w końcu zdiagnozuje się demencję. Długoterminowe
badanie przeprowadzone na zakonnicach wykazało, że kobiety, u których procesy poznawcze
przebiegały sprawnie we wczesnych latach życia, kilkadziesiąt lat później dużo rzadziej chorują
na alzheimera126. Kobiety, których pamięć i mózg funkcjonują normalnie przez całe życie, mają
pewne cechy wspólne. Zalicza się do nich:
dobre zdrowie,
zabezpieczenie finansowe,
ponadprzeciętne wykształcenie i inteligencja,
aktywne zainteresowania osobiste,
poczucie satysfakcji i spełnienia w życiu.
Demencji można uniknąć. Większość starzejących się kobiet może z powodzeniem zachować
dobrą pamięć, a nawet ją poprawić. Badania neuropsychologiczne wykazały, że u zdrowych
starszych ludzi funkcjonowanie mózgu utrzymuje się w normie aż do końca ósmej dekady
życia (jak dotąd przebadano taki okres).
Nie ma jednak wątpliwości co do tego, że hormony mają wpływ na funkcjonowanie mózgu,
dlatego te kobiety, które usunęły jajniki przed ukończeniem 40. roku życia, obarczone są
znacznie większym ryzykiem wystąpienia problemów neurologicznych w późniejszym życiu,
w tym demencji. Początkowo wierzono, że estrogen chroni przed otępieniem, więc miliony
kobiet stosowało terapię hormonalną w celu odsunięcia od siebie groźby tej choroby. Jednak
dane z Women’s Health Initiative Memory Study (WHIMS) wskazały, że ryzyko demencji
w grupie kobiet stosujących hormonoterapię opartą tylko na samym estrogenie było o 49%
wyższe niż w przypadku kobiet, które nie przyjmowały hormonów127. Tymczasem ryzyko
indywidualne jest niewielkie (spośród 10 000 kobiet stosujących hormony 37 może zapaść na
demencję, w grupie niestosującej hormonów jest to 25 kobiet – jedynie 12 przypadków mniej)
i nie uznano, by miało ono wartość statystyczną, niemniej jednak dane te mogą wywołać
pewien niepokój. Jak już wspomniałam, uważam, że Premarin (rodzaj estrogenu stosowany
w tych badaniach) to najbardziej problematyczne z dostępnych rozwiązań. (Z kolei badanie
przeprowadzone w 2009 r. w Emory University School of Medicine w Atlancie wykazało, że
przezskórny estradiol może zapewniać co najmniej niewielką ochronę przed chorobą
Alzheimera, zwłaszcza jeśli zaczyna się go przyjmować wkrótce po menopauzie)128.
Wykazano, że w przeciwieństwie do Premarinu bioidentyczny estrogen stymuluje komórki
mózgowe do budowy rozgałęzień dendrytycznych i aksonalnych między sobą – proces
związany z poprawą pamięci129. Jest to jeden z powodów, dla których niektóre kobiety
przyjmujące estrogen mają lepszy nastrój, a nawet pamięć (DHEA i pregnenolon – hormon
steroidowy związany z progesteronem – również wspomagają proliferację połączeń między
komórkami mózgowymi)130.
Do tej pory przeprowadzono kilka badań w grupie kobiet z chorobą Alzheimera w postaci
łagodnej i umiarkowanej, u których dzięki estrogenowi początkowo pamięć uległa poprawie.
W rzeczywistości estradiol (rodzaj naturalnego estrogenu) łączy się z rejonami mózgu, które są
związane z pamięcią i na które wpływa choroba Alzheimera: korą mózgową, hipokampem,
częścią podstawną kresomózgowia.
Poza estrogenem wiele innych czynników wpływa na funkcjonowanie mózgu, zachowanie
pamięci oraz związany z tymi funkcjami poziom acetylocholiny.
Program ochrony mózgu
Zaktualizuj swoją wiedzę i podejście do pamięci i wieku. Obecnie nasze społeczeństwo
opiera się na mylnym przeświadczeniu, że zniedołężnienie, utrata pamięci i zmiana osobowości
to normalne zjawiska, które postępują z wiekiem. Każdy z nas miał do czynienia z krewnym
lub przyjacielem z chorobą Alzheimera lub innym rodzajem otępienia i wie, jak duże piętno ta
choroba wywiera na wszystkich, których ona dotyczy. Ale nikt nie traci funkcji
neurologicznych po prostu ze względu na wiek. Zawsze są inne czynniki, takie jak zapalenie
komórek, nieoptymalne odżywianie itd. Zatem pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić, aby
wzmocnić funkcjonowanie mózgu, jest zaprzestanie przyjmowania na wiarę samospełniającego
się proroctwa, że pamięć pogarsza się wraz z wiekiem. Zacznij od wyrzucenia ze swojego
słownika frazy starcza skleroza.
A oto fakty. W momencie narodzin masz w mózgu komplet komórek nerwowych, który około
20. roku życia osiąga punkt szczytowy, po czym przez resztę życia stopniowo się zmniejsza.
Jeśli więcej znaczy lepiej, to szczyt mądrości i inteligencji osiągamy przed 20. rokiem życia, co
jest zupełnie niedorzeczne (możesz się o tym przekonać, oglądając MTV).
Świadomość, że postępujący z czasem naturalny zanik komórek mózgowych nie musi być
związany z zanikiem funkcji mózgu, jest kluczowa dla zrozumienia i wspomagania funkcji
mózgu. Badania wykazują, że w ciągu naszego życia, w miarę jak przechodzimy od stanu
naiwności do mądrości, funkcje mózgu formują się zgodnie ze ścieżkami mądrości. Wyobraź
sobie mózg jako drzewo. Jeśli ma ono osiągnąć optymalne kształt i funkcję, wymaga
regularnego przycinania. Postępująca z wiekiem utrata komórek mózgowych przypomina
przycinanie zbędnych gałęzi, które mogą zakłócać optymalne funkcjonowanie mózgu, rzucając
cień na świadomość i jasność umysłu. Dopełniając ten proces, wraz z wiekiem, w miarę jak
wzrasta zdolność tworzenia złożonych skojarzeń, wzmacniają się rozgałęzienia dendrytów
i aksonów pomiędzy komórkami mózgowymi. Oznacza to, że wraz z wiekiem i nabywaniem
doświadczeń tracisz coraz więcej nieistotnych połączeń i komórek mózgowych, ale wytwarzasz
nowe połączenia, które pozwalają dokonać syntezy zgromadzonych doświadczeń. W ten sposób
„okablowuje się” mądrość!131
Wspomóż się przeciwutleniaczami. Przyjmowanie odpowiedniej ilości przeciwutleniaczy
i witamin pomaga zapobiegać chorobie Alzheimera, redukując wywoływane przez wolne
rodniki uszkodzenia tkanki mózgowej132. Wolne rodniki to niestabilne cząsteczki, które często
powstają w tkankach na skutek takich czynników jak naświetlanie, kwasy tłuszczowe typu
trans, a nawet tlen. Wolne rodniki łączą się z normalną, zdrową tkanką i powodują
mikroskopijne blizny oraz uszkodzenia, które z czasem prowadzą do utraty czynności tkanek
i do chorób. Witaminy przeciwutleniające, takie jak witamina E, pozwalają stłumić wolne
rodniki w momencie, gdy są one wytwarzane, dzięki czemu nie wpływają negatywnie na mózg,
serce, naczynia krwionośne oraz inne tkanki.
Stosuj dietę bogatą w witaminę C i E, selen oraz witaminy z grupy B, w tym kwas foliowy.
Wykazano, że witamina E zwalnia postęp zdiagnozowanej choroby Alzheimera, ale po co
czekać? Inną grupę skutecznych przeciwutleniaczy stanowią proantocyjanidy, które znajdują
się w korze sosny oraz nasionach winogron. Zdrowie mózgu w dużym stopniu zależy od
zminimalizowania uszkodzeń powodowanych przez wolne rodniki, więc kobiety powinny
dodać do codziennego programu suplementacji dobre przeciwutleniacze.
Unikaj palenia i nadużywania alkoholu. Alkohol wpływa na część podstawną
kresomózgowia – obszar związany z pamięcią. Papierosy natomiast są dobrze znanym
czynnikiem, który powoduje choroby układu sercowo-naczyniowego i małe zmiany
w naczyniach krwionośnych, obniżające dotlenienie tkanek mózgowych.
Chroń poziom acetylocholiny mózgu. Unikaj leków, które obniżają poziom acetylocholiny.
Jej niedobór przyczynia się do utraty pamięci i dezorientacji. Byłabyś zaskoczona, gdybyś
wiedziała, ile takich leków istnieje i jak niewielu lekarzy zdaje sobie sprawę z ich negatywnego
wpływu na funkcjonowanie mózgu. Przeczytaj etykietę na każdym leku nasennym, leku na
przeziębienie i alergię – sprawdź, czy nie zawierają difenhydraminy (powszechnie
sprzedawanej pod nazwą Benadryl). Przykładem leków, które mają w składzie difenhydraminę,
są Tylenol PM i Excedrin PM.
Spożywaj kwasy tłuszczowe omega-3. Wszystkie komórki ośrodkowego układu nerwowego
(mózgu i rdzenia kręgowego) są zbudowane z określonego rodzaju tłuszczów. Kwasy
tłuszczowe omega-3 są szczególnie istotne dla zdrowego funkcjonowania mózgu. Zalecam
1000–5000 mg kwasów tłuszczowych omega-3 dziennie (zob. rozdz. 17).
Ćwicz regularnie. Badania wykazały, że ćwiczenia poprawiają pamięć nawet w przypadku
osób z widocznymi oznakami demencji. Wyobraź sobie, jak muszą jej zapobiegać!
Ucz się przez całe życie. Nie da się tego przecenić. Uważam, że to najważniejszy czynnik dla
optymalnego funkcjonowania mózgu. Musisz być nieustannie zainteresowana toczącym się
procesem życia, by utrzymać i wzmocnić funkcjonowanie mózgu oraz mądrość. Musisz być
aktywnie zaangażowana w jakieś przyjemne działanie, dzięki któremu wzrastasz, rozwijasz się
i uczysz. Uczęszczaj na zajęcia, spotykaj się z przyjaciółmi, naucz się nowego sportu lub nowej
umiejętności, rozpocznij nową karierę, otwórz firmę lub zaangażuj się w wolontariat. Każdego
dnia wzmacniaj swoje komórki mózgowe oraz drogi nerwowe nowymi pomysłami, nowymi
połączeniami i nowymi myślami. Upewnij się, że jesteś na ścieżce, która pozwoli ci stać się
mądrą kobietą mocy, a nie „miłą, starszą panią”. Przypomniało mi się to niedawno, gdy
rozmawiałam z moją koleżanką, dr med. Gladys McGarey, o białej księdze, którą właśnie
napisała na temat reformy służby zdrowia. Powiedziała: „Uwielbiam mieć 89 lat. Mogę
powiedzieć, co chcę. To wspaniałe!”.
Nasze ciało zostało zaprojektowane w sposób, który umożliwia nam zdrowie przez 100
lat, a nawet dłużej. Menopauza nie jest niczym więcej niż półmetkiem.
Można uniknąć demencji, osteoporozy, chorób serca i raka bez względu na to, czego
doświadczyły twoja matka czy babcia.
Menopauza jest potężną, napędzaną biologicznie szansą na ponowną ocenę wszystkich
aspektów twojego życia i zdrowia.
Istnieje wiele różnych metod leczenia, dzięki którym w trakcie menopauzy możesz
uzyskać wsparcie, na przykład za pomocą hormonów. Dzięki wewnętrznemu
przewodnictwu możesz wybrać metodę, która jest dla ciebie najlepsza. Zaliczają się do
nich także bioidentyczne hormony.
Przeznaczeniem kobiet jest czerpanie przyjemności, która płynie z seksu, przez całe
życie. Po menopauzie przyjemność seksualna może się znacznie zwiększyć.
Menopauza jest wiosną drugiej połowy życia.
Czas i energia, które w siebie teraz zainwestujesz, odpłacą ci się z nawiązką w ciągu
nadchodzących lat.
37F. Z. Stanczyk, R. J. Paulson i S. Roy, Percutaneous Administration of Progesterone: Blood Levels and Endometrial
Protection, Menopause, vol. 12, no. 2 (2005), s. 232–37.
38F. Labrie et al., Effect of Intravaginal Dehydroepiandrosterone (Prasterone) on Libido and Sexual Dysfunction in
Postmenopausal Women, Menopause, vol. 16, no. 5 (2009), s. 923–31.
39 A.
Wright, An Ethnography of the Navajo Reproductive Cycle, American Indian Quarterly, vol. 6, nos. 1–2 (1982), s. 52–
70; także cytowany w: A. Voda, M. Dinnerstein i C. R. O’Donnell (eds.), Changing Perspectives on Menopause (Austin:
University of Texas Press, 1982).
40 J.
K. Brown i V. Kerns (eds.), In Her Prime: A New View of Middle-Aged Women (Amherst, MA: Bergin and Garvey,
1985).
41 F.
Kronenberg i J. A. Downey, Thermoregulatory Physiology of Menopausal Hot Flashes: A Review, Canadian Journal of
Physiological Pharmacology, vol. 65 (1987), s. 1312–24.
42
R. S. Finkler, The Effect of Vitamin E in the Menopause, Journal of Clinical Endocrinology and Metabolism, vol. 9
(1949), s. 89–94.
43
C. J. Smith, Non-Hormonal Control of Vasomotor Flushing in Menopausal Patients, Chicago Medicine, vol. 67, no. 5
(1964), s. 193–95.
44 C.
A. B. Clemetson et al., Estrogens in Food: The Almond Mystery, International Journal of Gynecology and Obstetrics,
vol. 15 (1978), s. 515–21; S. O. Elakovich i J. Hampton, Analysis of Couvaestrol, a Phytoestrogen, in Alpha Tablets Sold
for Human Consumption, Journal of Agricultural and Food Chemistry, vol. 32 (1984), s. 173–75.
45 H. Aldercreutz et al., Dietary Phyto-Oestrogens and the Menopause in Japan, The Lancet, vol. 339 (1992), s. 1233; M. J.
Messina et al., Soy Intake and Cancer Risk: A Review of the In Vitro and In Vivo Data, Nutrition and Cancer, vol. 21
(1994), s. 113–31; G. Wilcox et al., Oestrogenic Effects of Plant Foods in Postmenopausal Women, British Medical Journal,
vol. 301 (1990), s. 905–6.
46
S. Basaria et al., Effect of High-Dose Isoflavones on Cognition, Quality of Life, Androgens, and Lipoprotein in Post-
Menopausal Women, Journal of Endocrinological Investigation, vol. 32, no. 2 (2009), s. 150–55.
47 M.
Murray, HRT vs. Remifemin in Menopause, American Journal of Natural Medicine, vol. 3, no. 4 (1996), s. 7–10; G.
Warnecke, Beeinflussing Klimakterischer Beschwerden durch ein Phytotherapeutikum [Influencing Menopausal Symptoms
with a Phytotherapeutic Agent], Medwelt, vol. 36 (1985), s. 871–74.
48
W. Wuttke, D. Seidlová-Wuttke i C. Gorkow, The Cimicifuga Preparation BNO 1055 vs. Conjugated Estrogens in a
Double-Blind Placebo-Controlled Study: Effects on Menopause Symptoms and Bone Markers, Maturitas, vol. 44, suppl. 1
(2003), s. S67–77; G. Hernandez Munoz i S. Pluchino, Cimicifuga racemosa for the Treatment of Hot Flushes in Women
Surviving Breast Cancer, Maturitas, vol. 44, suppl. 1 (2003), s. S59–65.
49 I.
I. Bukham i O. I. Kirillov, Effect of Eleutherococus on Alarm-Phase of Stress, Annual Review of Pharmacology, vol. 8
(1969), s. 113–21; A. Milewiez et al., Vitex Agnus Castus Extract in the Treatment of Luteal Phase Defects Due to
Hyperprolactinemia: Results of a Randomized Placebo-Controlled Double-Blind Study, Arzneimittel-Forschung/Drug
Research, vol. 43 (1993), s. 752–56; D. B. Mowrey, The Scientific Validation of Herbal Medicine (New Canaan, CT: Keats,
1986); G. Sliutz et al., Agnus Castus Extracts Inhibit Prolactin Secretion of Rat Pituitary Cells, Hormone and Metabolic
Research, vol. 2 (1993), s. 253–55.
50
S. E. Geller et al., Safety and Efficacy of Black Cohosh and Red Clover for the Management of Vasomotor Symptoms: A
Randomized Controlled Trial, Menopause, vol. 16, no. 6 (2009), s. 1156–66.
51
P. M. Maki et al., Effects of Botanicals and Combined Hormone Therapy on Cognition in Postmenopausal Women,
Menopause, vol. 16, no. 6 (2009), s. 1167–77.
52
J. Tan Garcia et al., Use of a Multibotanical (Nutrafem) for the Relief of Menopausal Vasomotor Symptoms: A Double-
Blind, Placebo-Controlled Study, Menopause, vol. 17, no. 2 (2009), s. 303–8.
53
J. Manonai et al., Effects and Safety of Pueraria mirifica on Lipid Profiles and Biochemical Markers of Bone Turnover
Rates in Healthy Postmenopausal Women, Menopause, vol. 15, no. 3 (2008), s. 530–35; N. Urasopon et al., Pueraria
mirifica, a Phytoestrogen-Rich Herb, Prevents Bone Loss in Orchidectomized Rats, Maturitas, vol. 56, no. 3 (2007), s. 322–
31.
54V. Chandeying i M. Sangthawan, Efficacy Comparison of Pueraria mirifica (PM) Against Conjugated Equine Estrogen
(CEE) With/Without Medroxyprogesterone Acetate (MPA) in the Treatment of Climacteric Symptoms in Perimenopausal
Women: Phase III Study, Journal of the Medical Association of Thailand, vol. 90, no. 9 (2007), s. 1720–6.
55 S. Ramnarine, J. MacCallum i M. Ritchie, Phyto-oestrogens: Do They Have a Role in Breast Cancer Therapy?,
Proceedings of the Nutrition Society, vol. 68 (OCE) (2009), s. E93.
56 T.
Hudson, Maca: New Insights on an Ancient Plant, Integrative Medicine, vol. 7, no. 6 (2008/2009), s. 54–57.
57 J. R. Lee, What Your Doctor May Not Tell You About Menopause (New York: Warner Books, 1996).
58 L.
M. Germaine i R. R. Freedman, Behavioral Treatment of Menopausal Hot Flashes: Evaluation by Objective Methods,
Journal of Consulting and Clinical Psychology, vol. 52 (1984), s. 1072–9; R. R. Freedman i S. Woodward, Behavioral
Treatment of Menopausal Hot Flushes: Evaluation by Ambulatory Monitoring, American Journal of Obstetrics and
Gynecology, vol. 167 (1992), s. 436–39; R. R. Freedman et al., Biochemical and Thermoregulatory Effects of Behavioral
Treatment for Menopausal Hot Flashes, Menopause, vol. 2 (1995), s. 211–18; J. H. Irvin et al., The Effects of Relaxation
Response Training on Menopausal Symptoms, Journal of Psychosomatic Obstetrics and Gynaecology, vol. 17 (1996), s.
202–7; K. Wijima et al., Treatment of Menopausal Symptoms with Applied Relaxation: A Pilot Study, Journal of Behavior
Therapy and Experimental Psychiatry, vol. 28 (1997), s. 251–61.
59 A.D. Domar i H. Dreher, Healing Mind, Healthy Woman (New York: Henry Holt and Co., 1996), s. 291–92; Swartzman,
Impact of Stress on Objectively Recorded Menopausal Hot Flashes and on Flush Report Bias; Freedman i Woodward,
Behavioral Treatment of Menopausal Hot Flushes: Evaluation by Ambulatory Monitoring; L. C. Swartzman, R. Edelberg i
E. Kemmann, The Menopausal Hot Flush: Symptom Reports and Concomitant Physical Changes, Journal of Behavioral
Medicine, vol. 13 (1990), s. 15–30; D. W. Stevenson i D. J. Delprato, Multiple Component Self-Control Program for
Menopausal Hot Flashes, Journal of Behavior Therapy and Experimental Psychology, vol. 14, no. 2 (1983), s. 137–40.
60 N.Carroll et al., Postmenopausal Restoration of the Estradiol/Estrone Ratio Reduces Severity of Vasomotor Symptoms,
prezentacja na: 57th Annual Meeting of the American College of Obstetricians and Gynecologists, May 2009, Chicago, IL.
61 M.
Freedman et al., Twice-Weekly Synthetic Conjugated Estrogens Vaginal Cream for the Treatment of Vaginal Atrophy,
Menopause, vol. 16, no. 4 (2009), s. 735–41.
62 S.
Weed, Menopausal Years: The Wise Women’s Way: Alternative Approaches for Women 30–90 (Woodstock, NY: Ash
Tree Publishing, 1992).
63M. Bygdeman i M. L. Swahn, Replens Versus Dienoestrol Cream in Symptomatic Treatment of Vaginal Atrophy in
Postmenopausal Women, Maturitas, vol. 23 (1996), s. 256–63.
64 S.
Rako, The Hormone of Desire: The Truth About Sexuality, Menopause, and Testosterone (New York: Harmony, 1996).
65 V. L. Handa, Vaginal Administration of Low-Dose Conjugated Estrogens: Systemic Absorption and Effects of the
Endometrium, Obstetrics and Gynecology, vol. 84 (1994), s. 215–18; G. M. Heimer i E. L. E. Englund, Effects of Vaginally
Administered Oestriol on Postmenopausal Urogenital Disorders: A Cytohormonal Study, Maturitas, vol. 3 (1992), s. 171–
79; C. S. Iosif, Effects of Protracted Administration of Estriol on the Lower Urinary Tract in Postmenopausal Women,
Archives of Gynecology and Obstetrics, vol. 3, no. 251 (1992), s. 115–20; A. L. Kirkengen et al., Oestriol in the
Prophylactic Treatment of Recurrent Urinary Tract Infections in Postmenopausal Women, Scandinavian Journal of Primary
Health Care, vol. 10, no. 2 (1992), s. 139–42; R. Ruz i W. Stamm, A Controlled Trial of Intravaginal Estriol in Post-
Menopausal Women with Recurrent Urinary Tract Infections, New England Journal of Medicine, vol. 329, no. 11 (1993), s.
753–56; M. van Haaften et al., Oestrogen Concentrations in Plasma, Endometrium, Myo metrium, and Vagina of
Postmenopausal Women, and Effects of Vaginal Oestriol (E3) and Oestradiol (E2) Applications, Journal of Steroid
Biochemistry, vol. 4A (1989), s. 647–53.
66 D. Michaelson et al., Bone Mineral Density in Women with Depression, New England Journal of Medicine, vol. 335, no.
16 (1996), s. 1176–81.
67 C. E. Cann, M. C. Martin i R. B. Jaffe, Decreased Spinal Mineral Content in Amenorrheic Women, Journal of the
American Medical Association, vol. 25, no. 5 (1984), s. 626–29; J. S. Lindberg et al., Increased Vertebral Bone Mineral in
Response to Reduced Exercise in Amenorrheic Runners, Western Journal of Medicine, vol. 146 (1987), s. 39–42; R. Marcus
et al., Menstrual Function and Bone Mass in Elite Women Distance Runners, Annals of Internal Medicine, vol. 102 (1985),
s. 158–63; J. C. Prior, Spinal Bone Loss and Ovulatory Disturbances, New England Journal of Medicine, vol. 323, no. 18
(1990), s. 1221–27.
68 W. S. Browner et al., Mortality Following Fractures in Older Women: The Study of Osteoporotic Fracture, Archives of
Internal Medicine, vol. 156 (1996), s. 1521–25; P. Dargen-Molina et al., Fall-Related Factors and Risk of Hip Fracture: The
EPI-DOX Prospective Study, The Lancet, vol. 348 (1996), s. 148–49.
69
L. Avioli, Osteoporosis: A Growing National Health Problem, Female Patient, vol. 17 (1992), s. 25–28; W. A. Wallace,
The Increasing Incidence of Fractures of the Proximal Femur: An Orthopaedic Epidemic, The Lancet, vol. 1, no. 833 (1993),
s. 1413.
70 Od tłum.: Amerykańskie Towarzystwo Badawcze Kości i Minerałów.
71
H. Bischoff-Ferrari, Effect of Extended Physiotherapy and High-Dose Vitamin D on Rate of Falls and Hospital Re-
admission After Acute Hip Fracture: A Randomized Controlled Trial, prezentacja na: 31st Annual Meeting of the American
Society for Bone and Mineral Research (ASBMR), September 2009, Denver, CO.
72
L. S. Harkness et al., Decreased Bone Resorption with Soy Isoflavone Supplementation in Postmenopausal Women,
Journal of Women’s Health (Larchmont), vol. 13, no. 9 (2004), s. 1000–7; M. Mori et al., Soy Isoflavone Tablets Reduce
Osteoporosis Risk Factors and Obesity in Middle-Aged Japanese Women, Clinical and Experimental Pharmacology and
Physiology, vol. 31, suppl. 2 (2004), s. S39–41; M. Mori et al., Soy Isoflavones Improve Bone Metabolism in
Postmenopausal Japanese Women, Clinical and Experimental Pharmacology and Physiology, vol. 31, suppl. 2 (2004), s.
S44–46; E. Nikander et al., Effects of Phytoestrogens on Bone Turnover in Postmenopausal Women with a History of Breast
Cancer, Journal of Clinical Endocrinology and Metabolism, vol. 89, no. 3 (2004), s. 1207–12.
73 Urasopon et al., Pueraria mirifica, a Phytoestrogen-Rich Herb, Prevents Bone Loss in Orchidectomized Rats.
74 D.
Feskanich, W. C. Willett i G. A. Colditz, Calcium, Vitamin D, Milk Consumption, and Hip Fractures: A Prospective
Study Among Postmenopausal Women, American Journal of Clinical Nutrition, vol. 77, no. 2 (2003), s. 504–11.
75 H.
A. Bischoff-Ferrari et al., Calcium Intake and Hip Fracture Risk in Men and Women: A Meta-Analysis of Prospective
Cohort Studies and Randomized Controlled Trials, American Journal of Clinical Nutrition, vol. 86, no. 6 (2007), s. 1780–90.
76
M. Castleman, The Calcium Myth, Natural Solutions, July/August 2009, s. 57–62, dostępny online:
www.naturalsolutionsmag.com/articles-display/15403/The-Calcium-Myth.
77 Od tłum.: Centrum Aktywności Fizycznej i Odżywiania.
78 M.
Hernandez-Avila et al., Caffeine, Moderate Alcohol Intake, and Risk of Fracture of the Hip and Forearm in Middle-
Aged Women, American Journal of Clinical Nutrition, vol. 54 (1991), s. 157–63; D. E. Nelson et al., Alcohol as a Risk
Factor for Fall Injury Events Among Elderly Persons Living in the Community, Journal of the Geriatric Society, vol. 40
(1992), s. 658–61; H. D. Nelson et al., Smoking, Alcohol, and Neuromuscular and Physical Function of Older Women,
Journal of the American Medical Association, vol. 272, no. 24 (1994), s. 1909–13.
79 D.
C. Bauer et al., Factors Associated with Appendicular Bone Mass in Older Women, Archives of Internal Medicine, vol.
118, no. 9 (1993), s. 657–65; D. P. Kiel et al., Caffeine and the Risk of Hip Fracture: The Framingham Study, Biological
Psychiatry, vol. 23 (1988), s. 335–49.
80 M.
F. Holick, Optimal Vitamin D Status for the Prevention and Treatment of Osteoporosis, Drugs and Aging, vol. 24, no.
12 (2007), s. 1017–29.
81 R.
Vieth, The Role of Vitamin D in the Prevention of Osteoporosis, Annals of Medicine, vol. 37, no. 4 (2005), s. 276–77.
82
Feskanich, Willett i Colditz, Calcium, Vitamin D, Milk Consumption, and Hip Fractures: A Prospective Study Among
Postmenopausal Women.
83
B. Dawson-Hughes et al., Effect of Vitamin D Supplementation on Wintertime and Overall Bone Loss in Healthy
Postmenopausal Women, Annals of Internal Medicine, vol. 115, no. 17 (1991), s. 505–12.
84
H. I. Abdalla et al., Prevention of Bone Mineral Loss in Postmenopausal Women by Norethisterone, Obstetrics and
Gynecology, vol. 66 (1985), s. 789–92; J. Dequeker i E. De Muylder, Long-Term Progestogen Treatment and Bone
Remodeling in Premenopausal Women; A Longitudinal Study, Maturitas, vol. 4 (1982), s. 309–13; R. Lindsay et al.,
Comparative Effectiveness of Estrogen and a Progestogen on Bone Loss in Postmenopausal Women, Clinical Science and
Molecular Medicine, vol. 54 (1978), s. 93–95; J. McCann i N. Horwitz, Provera Alone Builds Bone, Medical Tribune, July
1987, s. 4–5; J. C. Prior et al., Progesterone as a Bone-Tropic Hormone, Endocrine Reviews, vol. 11 (1990), s. 386–98; B. L.
Riggs et al., Effect of Sex Hormones in Bone in Primary Osteoporosis, Journal of Clinical Investigations, vol. 48 (1969), s.
1065–72; F. G. R. Snow i C. Anderson, The Effect of 17-Beta Estradiol and Progestogen on Trabecular Bone Remodeling in
Oophorectomized Dogs, Calcification Tissue, vol. 39 (1986), s. 198–205.
85 A. K. Banerjee, P. J. Lane i F. W. Meichen, Vitamin C and Osteoporosis in Old Age, Age and Aging, vol. 7, no. 1 (1978),
s. 16–18.
86 F. H. Nielsen, Studies on the Relationship Between Boron and Magnesium Which Possibly Affects the Formation and
Maintenance of Bones, Magnesium Trace Elements, vol. 9, no. 2 (1990), s. 61–91; J. U. Reginster et al., Preliminary Report
of Decreased Serum Magnesium in Post-Menopausal Osteoporosis, Magnesium, vol. 8, no. 2 (1989), s. 106–9.
87T. L. Holbrook et al., Dietary Calcium and Risk of Hip Fracture: A 14-Year Prospective Population Study, The Lancet,
vol. 2 (1988), s. 1046–9; H. Spencer et al., Absorption of Calcium in Osteoporosis, American Journal of Medicine, vol. 37
(1964), s. 223–24.
88
F. H. Nielsen et al., Effects of Dietary Boron on Mineral, Estrogen, and Testosterone Metabolism in Post-Menopausal
Women, Federation of American Societies for Experimental Biology Journal, vol. 1 (1987), s. 394–97.
89
C. V. Odvina et al., Severely Suppressed Bone Turnover: A Potential Complication of Alendronate Therapy, Journal of
Clinical Endocrinology and Metabolism, vol. 90, no. 3 (2005), s. 1294–301.
90 D.
C. Bauer et al., Change in Bone Turnover and Hip, Non-Spine, and Vertebral Fracture in Alendronate-Treated Women:
The Fracture Intervention Trial, Journal of Bone and Mineral Research, vol. 19, no. 8 (2004), s. 1250–8; E. B. Kwek et al.,
An Emerging Pattern of Subtrochanteric Stress Fractures: A Long-Term Complication of Alendronate Therapy?, Injury, vol.
39, no. 2 (2008), s. 224–31; A. S. Neviaser et al., Low-Energy Femoral Shaft Fractures Associated with Alendronate Use,
Journal of Orthopaedic Trauma, vol. 22, no. 5 (2008), s. 346–50; T. Parker-Pope, Drugs to Build Bones May Weaken Them,
New York Times, July 15, 2008, dostępny online: www.nytimes.com/2008/07/15/health/15well.html?
partner=rssnyt&emc=rss; R. K. Cheung et al., Sequential Non-Traumatic Femoral Shaft Fractures in a Patient on Long-Term
Alendronate, Hong Kong Medical Journal, vol. 13, no. 6 (2007), s. 485–89.
91 P.Alonso-Coello et al., Drugs for Pre-Osteoporosis: Prevention or Disease Mongering?, British Medical Journal, vol. 336,
no. 7636 (2008), s. 126–29.
92 32nd
Annual San Antonio Breast Cancer Symposium (SABCS): abstrakt 21 i 27 (prezentacja), 10 grudnia 2009.
93S. L. Ruggiero et al., Osteonecrosis of the Jaws Associated with the Use of Bisphosphonates: A Review of 63 Cases,
Journal of Oral and Maxillofacial Surgery, vol. 62, no. 5 (2004), s. 527–34.
94 L.
Speroff, Is Long-Term Alendronate Treatment a Problem?, Ob/Gyn Clinical Alert, vol. 22, no. 2 (2005), s. 9–10.
95U. Hartmann et al., Low Sexual Desire in Midlife and Older Women: Personality Factors, Psychosocial Development,
Present Sexuality, Menopause, vol. 11, no. 6 (2004), s. 726–40; R. Basson, Recent Advances in Women’s Sexual Function
and Dysfunction, Menopause, vol. 11, no. 6 (2004), s. 714–25; NAMS Supplement-Update on Sexuality at Menopause and
Beyond: Normative, Adaptive, Problematic, Dysfunctional, North American Menopause Society, vol. 11, no. 6 (2004), s.
708–86; P. Sarrel i M. I. Whitehead, Sex and Menopause: Defining the Issues, Maturitas, vol. 7 (1985) s. 217–24; R. H. van
Lunsen i E. Laan, Genital Vascular Responsiveness and Sexual Feelings in Midlife Women: Psychophysiologic, Brain, and
Genital Imaging Studies, Menopause, vol. 11, no. 6 (2004), s. 741–48.
96 G.
Ogden, The Return of Desire (Boston: Trumpeter, 2008).
97 L.
M. Diamond, Sexual Fluidity: Understanding Women’s Love and Desire (Cambridge, MA: Harvard University Press,
2008).
98
B. Zumoff et al., 24-Hour Mean Plasma Testosterone Concentration Declines with Age in Normal Premenopausal
Women, Journal of Clinical Endocrinology and Metabolism, vol. 80, no. 4 (1995), s. 1429–30.
99 G.
A. Bachmann, Correlates of Sexual Desire in Postmenopausal Women, Maturitas, vol. 7, no. 3 (1985), s. 211. Cyt za:
D. Youngs, Common Misconceptions About Sex and Depression During Menopause: A Historical Perspective, Female
Patient, vol. 17 (1992), s. 25–28; Pfenninger, Sex and the Maturing Female; J. R. Wilson, Sexuality in Aging, w: J. J.
Sciarra, ed., Gynecology and Obstetrics (Philadelphia: Lippincott, 1987), s. 1–12.
100 Bachmann,
Correlates of Sexual Desire.
101 Od
tłum.: Grupa Badań Zdrowia.
102 H.Fisch i S. Braun, The Male Biological Clock: The Startling News About Aging, Sexuality, and Fertility in Men (New
York: Free Press, 2005).
103
Rozmowa prywatna z dr. Alanem Gabym (specjalistą ds. odżywiania); rozmowa prywatna z dr. Davidem Zavą, Aeron
Lifecycles Lab.
104M. Chia i M. Chia, Cultivating Female Sexual Energy: Healing Love Through the Tao (Huntington, NY: Healing Tao
Books, 1986); dostępna przez: Healing Tao Books, 2 Creskill Place, Huntington, NY 11743.
105
J. K. Meyers, M. M. Weissman i G. L. Tischler, Six-Month Prevalence of Psychiatric Disorder in Three Communities,
Archives of General Psychiatry, vol. 41 (1984), s. 959.
106 S.
M. McKinlay, J. B. McKinlay i D. J. Bramblilla, Health Status and Utilization Behavior Associated with Menopause,
American Journal of Epidemiology, vol. 125 (1987), s. 110.
107
M. Murray, HRT vs. Remifemin in Menopause, American Journal of Natural Medicine, vol. 3, no. 4 (1996), s. 7–10;
Warnecke, Beeinflussing Klimakterischer Beschwerden durch ein Phytotherapeutikum.
108 S. Hozl, L. Demisch i B. Gollnik, Investigations About Antidepressive and Mood Change Effects of Hypericum
Perforatum, Planta Medica, vol. 55 (1989), s. 643.
109 M. Van Eck McCain, Transformation Through Menopause (Amherst, MA: Bergin and Garvey, 1991).
110 M. Holloway, The Estrogen Factor, Scientific American, vol. 266, no. 6 (1992), s. 26.
111
G. A. Greendale et al., Effects of the Menopause Transition and Hormone Use on Cognitive Performance in Midlife
Women, Neurology, vol. 72, no. 21 (2009), s. 1850–7.
112 K.J. Chang et al., Influences of Percutaneous Administration of Estradiol and Progesterone on Human Breast Epithelial
Cell Cycle in Vivo, Fertility and Sterility, vol. 63, no. 4 (1995), s. 785–91; M. J. Foidart et al., Estradiol and Progesterone
Regulate the Proliferation of Human Breast Epithelial Cells, Fertility and Sterility, vol. 69, no. 5 (1998), s. 963–69.
113 J.
C. Prior, Perimenopause: The Complex Endocrinology of the Menopausal Transition, Endocrine Reviews, vol. 19, no.
4 (1998), s. 397–428.
114
S. Franceschi et al., Intake of Macronutrients and Risk of Breast Cancer, The Lancet, vol. 347 (1996), s. 1351–6; A.
Tavani et al., Consumption of Sweet Foods and Breast Cancer Risk in Italy, Annals of Oncology, vol. 17, no. 2 (2006), s.
341–5.
115
E. Ginsburg et al., Effects of Alcohol Ingestion on Estrogens in Postmenopausal Women, Journal of the American
Medical Association, vol. 276, no. 21 (1996), s. 1747–51.
116
M. Eades i M. D. Eades, Protein Power (New York: Bantam Books, 1996). Zarówno Eadesowie, jak i Hellerowie
wykonali przełomowe badania nad wpływem diety, nadmiaru tłuszczu i insuliny na zdrowie. Oba zespoły prowadzą
konsultacje lekarskie, a ich książki są doskonałymi praktycznymi przewodnikami dla pacjentów oraz lekarzy.
117 J. Jeppesen et al., Effects of Low-Fat, High-Carbohydrate Diets on Risk Factors for Ischemic Heart Disease in
Postmenopausal Women, American Journal of Clinical Nutrition, vol. 65 (1997), s. 1027–33.
118
M. Kearney et al., William Heberden Revisited: Postprandial Angina Interval-Interval Between Food and Exercise and
Meal Consumption Are Important Determinants of Time of Onset of Ischemia and Maximal Exercise Tolerance, Journal of
the American College of Cardiology, vol. 29 (1997), s. 302–7.
119 B. M. Altura et al., Cardiovascular Risk Factors and Magnesium: Relationships to Atherosclerosis, Ischemic Heart
Disease, and Hypertension, Magnesium and Trace Elements, vol. 10 (1991–92), s. 182–92; R. DeGronzo i E. Ferrannini,
Insulin Resistance: A Multifaceted Syndrome Responsible for NIDDM, Obesity, Hypertension, Dyslipidemia, and
Atherosclerotic Cardiovascular Disease, Diabetes Care, vol. 14, no. 3 (1991), s. 173–94; A. Ferrara et al., Sex Differences in
Insulin Levels in Older Adults and the Effect of Body Size, Estrogen Replacement Therapy, and Glucose Tolerance Status:
The Rancho Bernardo Study, 1984–87, Diabetes Care, vol. 18, no. 2 (1995), s. 220–25; J. M. Gaziano, Antioxidant Vitamins
and Coronary Artery Disease Risk, American Journal of Medicine, vol. 97 (1994), s. 3A–18S, 21S; J. Hallfrisch et al., High
Plasma Vitamin C Associated with High Plasma HDL and HDL(2) Cholesterol, American Journal of Clinical Nutrition, vol.
60 (1994), s. 100–5; M. Modan et al., Hyperinsulinemia: A Link Between Hypertension, Obesity, and Glucose Intolerance,
Journal of Clinical Investigation, vol. 75 (1985), s. 809–17; H. Morrison et al., Serum Folate and Risk of Fatal Coronary
Heart Disease, Journal of the American Medical Association, vol. 275, no. 24 (1996), s. 1893–6; R. A. Riemersma et al.,
Risk of Angina Pectoris and Plasma Concentrations of Vitamins A, E, C, and Carotene, The Lancet, vol. 337 (1991), s. 1–5;
M. Stampfer et al., Vitamin E Consumption and the Risk of Coronary Heart Disease in Women, New England Journal of
Medicine, vol. 328, no. 20 (1993), s. 1444–9; D. Steinberg et al., Antioxidants in the Prevention of Human Atherosclerosis,
Circulation, vol. 85, no. 6 (1972), s. 2338–43; D. A. Street et al., A Population Based Case Control Study of the Association
of Serum Antioxidants and Myocardial Infarction, American Journal of Epidemiology, vol. 124 (1991), s. 719–20.
120 M. Studer et al., Effect of Different Antilipidemic Agents and Diets on Mortality: A Systematic Review, Archives of
Internal Medicine, vol. 165, no. 7 (2005), s. 725–30.
121
M. Daviglus et al., Fish Consumption and the 30-Year Risk of Fatal Myocardial Infarction, New England Journal of
Medicine, vol. 336, no. 15 (1997), s. 1046–53.
122 R. K. Hermsmeyer et al., Cardiovascular Effects of Medroxyprogsterone Acetate and Progesterone: A Case of Mistaken
Identity?, Nature Clinical Practice. Cardiovascular Medicine, vol. 5, no. 7 (2008), s. 387–95.
123
Od tłum.: Zakład Badania Ssaków w Oregonie.
124 Alzheimer’s Association, 2009 Alzheimer’s Disease Facts and Figures, Alzheimer’s and Dementia, vol. 5, no. 3 (2009),
s. 234–70.
125
S. D. Edland et al., Dementia and Alzheimer Disease Incidence Rates Do Not Vary by Sex in Rochester, Minn, Archives
of Neurology, vol. 59, no. 10 (2002), s. 1589–93.
126
D. Snowden et al., Linguistic Ability in Early Life and Cognitive Function and Alzheimer’s Disease in Late Life, Journal
of the American Medical Association, vol. 275, no. 7 (1996), s. 528–32.
127
M. A. Espeland et al., Conjugated Equine Estrogens and Global Cognitive Function in Postmenopausal Women:
Women’s Health Initiative Memory Study, Journal of the American Medical Association, vol. 291, no. 24 (2004), s. 2959–
68.
128
T. L. Loucks i S. L. Berga, Does Postmenopausal Estrogen Use Confer Neuroprotection?, Seminars in Reproductive
Medicine, vol. 27, no. 3 (2009), s. 260–74.
129 V.
Henderson et al., Estrogen Replacement Therapy in Older Women: Comparisons Between Alzheimer’s Disease Cases
and Nondemented Control Subjects, Archives of Neurology, vol. 51 (1994), s. 896–900; H. Honjo et al., An Effect of
Conjugated Estrogen to Cognitive Impairment in Women with Senile Dementia, Alzheimer’s Type: A Placebo-Controlled
Double Blind Study, Journal of the Japanese Menopause Society, vol. 1 (1993), s. 167–71; T. Ohkura et al., Evaluation of
Estrogen Treatment in Female Patients with Dementia of the Alzheimer’s Type, Endocrine Journal, vol. 41 (1994), s. 361–
71; A. Paganini-Hill i V. W. Henderson, Estrogen Deficiency and Risk of Alzheimer’s Disease in Women, American
Journal of Epidemiology, vol. 140 (1994), s. 256–61.
130 J. F. Flood, J. E. Morley i E. Roberts, Memory-Enhancing Effects in Male Mice of Pregnenolone and Steroids
Metabolically Derived from It, Proceedings from the National Academy of Sciences, vol. 89 (1992), s. 1567–71; C. R.
Mevril et al., Reduced Plasma DHEA Concentrations in HIV Infection and Alzheimer’s Disease, w: M. Kalimi i W.
Regelson, eds., The Biological Role of Dehydroepiandrosterone (New York: de Gruyter, 1990), s. 101–5; W. Regelson et
al., Dehydroepiandrosterone (DHEA)-The ‘Mother Steroid.’ I. Immunologic Action, Annals of the New York Academy of
Sciences, vol. 719 (1994), s. 553–63; S. S. C. Yen et al., Replacement of DHEA in Aging Men and Women: Potential
Remedial Effects, Annals of the New York Academy of Sciences, vol. 774 (1995), s. 128–42.
131 M.
Freedman et al., Computerized Axial Tomography in Aging, w: M. L. Albert, ed., Clinical Neurology of Aging (New
York: Oxford University Press, 1984); U. Lehr i R. Schmitz-Scherzer, Survivors and Non-Survivors: Two Fundamental
Patterns of Aging, w: H. Thomas, ed., Patterns of Aging (Basel: S. Karger, 1976); A. L. Benton, P. J. Eslinger i A. R.
Damasio, Normative Observations on Neuropsychological Test Performance in Old Age, Journal of Clinical
Neuropsychiatry, vol. 3 (1981), s. 33–42.
132 P.
H. Evans, J. Klinowski i E. Yano, Cephaloconiosis: A Free Radical Perspective on the Proposed Particulate-Induced
Etiopathogenesis of Alzheimer’s Dementia and Related Disorders, Medical Hypotheses, vol. 34 (1991), s. 209–19; I.
Rosenberg i J. Miller, Nutritional Factors in Physical and Cognitive Functions of Elderly People, American Journal of
Clinical Nutrition, vol. 55 (1992), s. 1237S–43S; R. N. Strachan i J. G. Henderson, Dementia and Folate Deficiency,
Quarterly Journal of Medicine, vol. 36 (1967), s. 189–204.
133 Weed, z wprowadzenia do: Menopausal Years.
CZĘŚĆ III.
Właśnie tym jest życie: wzrostem, zmianą, ruchem, tworzeniem – każdego dnia. Dōgen Zenji,
XIII-wieczny japoński mistrz zen, powiedział kiedyś, że życie jest ciągłym błędem25.
Uwielbiam to. To tak uwalniające wiedzieć, że nigdy nie będziesz mieć racji – i nigdy też nie
będziesz się mylić.
Być może czujesz potrzebę śpiewać; być może czujesz potrzebę biegać. Nie czekaj z tym.
Życie nie jest sytuacją awaryjną, ale nie daje też gwarancji, że będzie trwało wiecznie. Jak
chcesz się czuć? Często wyobrażaj sobie, że tak właśnie się czujesz. Jakie działania musisz
teraz podjąć, by żyć pełniej? Już wiesz?
Teraz zrób krok w tym kierunku!
Bądź błogosławiona.
1 Ćwiczenie
zaadaptowane z autorskiego warsztatu Annie Gill-O’Toole, w którym wzięłam udział.
2 Ten
instruktaż pochodzi od Abrahama, który naucza poprzez Esther Hicks. Nieustannie odkrywam, że jego nauki są bardzo
praktycznym materiałem, niosącym radość życia. Aby uzyskać więcej informacji, wejdź na: www.abraham-hicks.com.
3 Komentarz
dr. Bruce’a Liptona w programie „Flourish! with Dr. Christiane Northrup”, radio Hay House, 21 października
2009.
4 L.
Kussman, rozmowa prywatna (6 maja 1992) przed zdjęciami do filmu pt. „Harbour of Hope”, dokumentu na temat osób,
które wyzdrowiały z choroby przewlekłej lub terminalnej. Aby dowiedzieć się więcej, napisz na adres: Aquarius Production,
31 Martin Road, Wellesley, MA 02181; 617-237-0608.
5 V.
Robin i J. Dominguez, Your Money or Your Life: 9 Steps to Transforming Your Relationship with Money and Creating
Financial Independence (New York: Penguin, 2008).
6 Na jednym z moich warsztatów pewna kobieta z Atlanty powiedziała mi, że grupa jej kobiet po prostu nazywa tę głęboką
pracę procesem. Nigdy nie słyszała o Anne Wilson Schaef lub jej pracy.
7 N.
Wolf udokumentowała tragiczne aspekty tego zjawiska w: Mit urody (Warszawa: Czarna Owca, 2014).
8 F. S. Shinn, The Game of Life and How to Play It (Marina del Rey, CA: DeVorss and Co., 1925).
9 Patricia
Reis, autorka Through the Goddess (Freedom, CA: Crossing Press, 1991), pracowała z nami w Women to Women
przez cztery lata, ucząc nas o głębokich wzorcach, które kobiety przetrzymują w swoich ciałach i duszach.
10 Dogłębne
spojrzenie na tę perspektywę jest dostępne w książce: V. Noble, Shakti Woman (HarperSanFrancisco, 1992).
11 Od
tłum.: Krąg Przyjaciół Brunona Groeninga.
12 Aby
uzyskać więcej informacji, napisz do: Proprioceptive Writing Center, 1001 53rd St., Oakland, CA 94608; 510-350-
8799.
13 Metoda
inkubacji snów została zaczerpnięta z prac Patricii Reis.
14
D. Spiegel et al., Effects of Psychosocial Treatment on Survival of Patients with Metastatic Breast Cancer, The Lancet,
vol. 2 (1989), s. 888–91; D. Spiegel, A Psychosocial Intervention and Survival Time of Patients with Metastatic Breast
Cancer, Advances, vol. 7, no. 3 (1991), s. 10–19.
15 Boston
Women’s Health Book Collective, The New Our Bodies, Ourselves (New York: Simon & Schuster, Inc., 1984); R.
Eisler, The Chalice and the Blade: Our History, Our Future (HarperSanFrancisco, 1988).
16 N.
Singer, Medical Papers by Ghostwriters Pushed Therapy, New York Times, August 5, 2009, s. A1.
17
J. Law, Big Pharma: Exposing the Global Healthcare Agenda (New York: Carroll & Graf, 2006), s. 48; B. Lipton i S.
Bhaerman, Spontaneous Evolution: Our Positive Future (And a Way to Get There from Here) (Carlsbad, CA: Hay House,
2009), s. 208.
18 C. Elliott, The Drug Pushers, The Atlantic, April 2006, dostępny także online: www.theatlantic.com/doc/200604/drug-
reps.
19
Od tłum.: Stanfordzki Projekt Przebaczenia.
20 F.
Luskin i B. Bland, Stanford-Northern Ireland Hope 2 Project, nieopublikowany manuskrypt (Palo Alto, CA: Stanford
University, 2001).
21 R.McCraty et al., The Effects of Emotions on Short-Term Power Spectrum Analysis of Heart Rate Variability, American
Journal of Cardiology, vol. 76, no. 14 (1995), s. 1089–93; L. Childre, Women Lead with Their Hearts: A White Paper,
dostępny w: Institute of HeartMath, P.O. Box 1463, Boulder Creek, CA 95006; 831-338-8500; www.hearthealth.org.
22
S. Levine, Guided Meditations, Explorations and Healings (New York: Doubleday, 1991), s. 324.
23 D. Ehrenfeld, The Arrogance of Humanism. Cyt. za: R. Sandor, The Attending Physician, Sun, vol. 4 (1991), s. 4.
24 Cyt. za: J. Hicks i E. Hicks, A New Beginning, część I i II.
25 D. Zenji, znalezione w: S. Suzuki, Zen Mind, Beginner’s Mind (Boston, MA: Shambhala, 2006), s. 30.
ROZDZIAŁ 16.
Czy ogólnie ufam lekarzom? Czy czuję, że na przykład lekarze biorą zbyt dużo
pieniędzy i trafili do tej branży, żeby się wzbogacić?
Czy mam przekonanie, że lekarz mnie nie wysłucha, bez względu na to, jak wyrażę
swoje obawy?
Czy wierzę, że leki i operacje są z zasady złe i zawsze jest lepiej stosować w leczeniu
metody alternatywne?
Czy prośba, aby lekarz był moim partnerem przy podejmowaniu decyzji dotyczących
opieki zdrowotnej, napawa mnie lękiem, wstydem i wprawia mnie w zakłopotanie?
Czy naprawdę jestem gotowa, by zaufać swojemu wewnętrznemu przewodnictwu,
nawet jeśli odbiega ono od sugestii lekarza?
Czy jestem zdolna zasugerować pójście na kompromis z lekarzem, tak by odnieść
korzyści z jego opieki, biorąc na siebie część odpowiedzialności?
Jeśli odpowiedziałaś szczerze, być może odkryłaś pewne swoje przekonania, które
powstrzymują cię przed nawiązaniem przynoszącej spełnienie i satysfakcję relacji z dobrym
medykiem.
W celu zmiany tej sytuacji chciałabym, abyś pomyślała o tym, że w Stanach Zjednoczonych
i na całym świecie są tysiące różnych terapeutów, którzy mogą pomóc ci pomóc samej sobie.
Chciałabym, żebyś poświęciła kilka chwil dziennie na wizualizację tego, jak wspaniale byłoby
mieć zespół opieki zdrowotnej, któremu ufasz, z którym czujesz się bezpiecznie i dzięki
któremu czujesz się silniejsza. Poczuj, jakże radosne jest to, że bez względu na to, dokąd się
wybierzesz, masz umiejętność, dzięki myślom i uczuciom, przyciągania najbardziej
odpowiednich dla uzdrawiania okoliczności.
7. Uznanie mocy wyboru. Na przestrzeni lat słyszałam od wielu pacjentek, że nie mogły
przyjmować jakiegoś suplementu, skorzystać z masażu czy czegokolwiek innego, gdyż nie
pokrywa tego ubezpieczenie. Nieodmiennie stan zdrowia tych kobiet nie jest tak dobry jak tych,
które mówią: „Bez względu na to, czego to będzie ode mnie wymagało, znajdę sposób, żeby
otrzymać to, czego pragnę. Dla chcącego nic trudnego. Nie wiem, jak to zrobię, ale wiem, że
coś wymyślę”. Proszę, pomyśl przez chwilę, co to znaczy, gdy mówisz, że nie możesz czegoś
zrobić dla swojego zdrowia ze względu na zasady wymyślone przez grupę kierowników firm
ubezpieczeniowych. Komu oddajesz swoją siłę?
Zrozumiałam, że jedną z podstawowych przyczyn chronicznie złego stanu zdrowia w tym
kraju jest przekonanie, że ubezpieczenie (albo rząd czy ktoś inny poza tobą) jest
odpowiedzialne za twoje wybory, które dotyczą opieki zdrowotnej. Potrzebujemy dużej
przemiany świadomości wokół tej kwestii. Według mnie powinno się zlikwidować termin
ubezpieczenie zdrowotne, a zamiast tego posługiwać się nazwą, która określałaby to, co
powinna określać: ubezpieczenie kryzysowe lub ubezpieczenie chorobowe. Kreowanie zdrowia
i utrzymywanie go to twoja odpowiedzialność, a ponieważ żadna z nas nie jest w tym
doskonała, potrzebujemy zaplecza na wypadek ciężkich chorób czy sytuacji awaryjnych.
Właśnie po to powinnyśmy mieć ubezpieczenie chorobowe.
Obecnie, w miarę jak załamuje się cały stary system, sugeruję, byś ustaliła maksymalny
udział własny, na jaki możesz sobie pozwolić, i odłożyła te pieniądze na konto inwestycyjne
lub, jeśli to możliwe, na oszczędnościowe konto zdrowotne. (Tego typu konta stają się coraz
bardziej powszechne, ale jeszcze wiele im brakuje. Jestem również świadoma trudnej sytuacji
tych, którzy nie mają ubezpieczenia zdrowotnego. Wielu z nich po prostu nie może sobie
pozwolić na stale rosnące koszty obecnie dostępnych opcji). Następnie, dzięki znacznym
oszczędnościom, których nie wkładasz w kieszenie dyrektorów firm ubezpieczeniowych,
będziesz mogła sobie pozwolić na dobre jedzenie, kartę członkowską, która upoważnia do
korzystania z siłowni czy masaży. Sugestie te mogą brzmieć naiwnie – w przypadku osób
o ograniczonych dochodach rzeczywiście tak jest. Jednak w wielu innych są biletem do
prawdziwego wyboru opieki zdrowotnej i wolności; pozwalają wyrwać się z tak powszechnej
i obezwładniającej mentalności owcy.
Zmierzamy w kierunku czasów, kiedy to codziennie będą podejmowane bezprecedensowe
decyzje i wdrażane nowe sposoby kreowania zdrowia. Dlaczego już dzisiaj nie stać się odbiorcą
opieki zdrowotnej przyszłości? Możesz tego dokonać, pracując nad wielkim paradoksem:
musisz samodzielnie kreować zdrowie, ale nie musisz robić tego sama.
Proszę, doceń siłę codziennego kreowania zdrowia w swoim życiu i zrozum, że uzdrowienie
często nadchodzi przez łączność z innymi9.
Takie podejście może ci pomóc bez względu na to, czy planujesz drobny zabieg
ambulatoryjny czy też poważną operację. Swoją drogą, techniki te mogą ci pomóc przejść przez
naświetlanie i/lub chemioterapię.
Krok pierwszy: rozluźnij się tak, by poczuć spokój. Aż 85% wszystkich problemów
zdrowotnych ma związek z nierozwiązanym napięciem i noszonym w ciele stresem. Ta
chroniczna reakcja na napięcie powoduje kaskadę fizjologicznych zmian, które mogą
niekorzystnie wpłynąć na zdrowie. Jakie jest antidotum? Naucz się głębokiej relaksacji i często
ją praktykuj, tak byś wiedziała, że na zawołanie możesz przywołać głębokie poczucie spokoju.
Nauczenie się głębokiej relaksacji jest proste. Istnieje na to wiele różnych sposobów. W celu
przygotowania się do operacji polecam stosowanie kaset lub płyt nagranych specjalnie w tym
celu. Oprócz płyt i kaset Peggy, o których wspomniałam powyżej, polecam także „Meditation
to Promote Successful Surgery” mojej koleżanki Belleruth Naparstek
(www.healthjourneys.com) oraz serię „Surgical Support”, opracowaną przez Monroe Institute
(www.hemi-sync.com). Dwie ostatnie pozycje to nie tylko medytacje, które należy wykorzystać
podczas przygotowywania się do zabiegu, ale także muzyka skomponowana do słuchania
w trakcie samej procedury. Nie zdziw się, jeśli na początku nauki relaksacji ujawnią się silne
emocje, takie jak smutek, złość itd. Poczuj je w pełni; płacz tak długo, jak tego potrzebujesz;
nie powstrzymuj się – pozwól temu, co czujesz, przepłynąć przez ciebie. Przywitaj te
intensywne emocje. Prawdopodobnie tkwiły one w tobie przez długi czas, czekając na ich
wyrażenie.
Badania wykazały, że relaksacja wzmacnia układ odpornościowy, uspokaja ośrodkowy układ
nerwowy, a często leczy napięciowe bóle głowy i migreny, nadciśnienie i lęki, a także pomaga
przygotować się do operacji. Obecnie wiele szpitali oferuje programy przygotowujące do
operacji.
Krok drugi: wizualizuj uzdrowienie. Wizualizuj idealny rezultat operacji. Wyobraź sobie
tak wyraźnie, jak tylko potrafisz, że masz już operację za sobą, czujesz się dobrze i pod każdym
względem wypełnia cię spokój i zdrowie. Poczuj, że jesteś otoczona uzdrawiającym światłem,
dźwiękiem lub uczuciem głębokiego spokoju. Im bardziej szczegółowo wyobrazisz sobie
doskonały rezultat, tym szybciej się uzdrowisz. Z im większą szczegółowością możesz sobie
wyobrazić idealny rezultat, tym szybciej się wyleczysz. Twoja intuicyjna mądrość dostarczy ci
najbardziej uzdrawiających obrazów. Wizualizuj, wizualizuj, wizualizuj: 5 razy dziennie przez
5 minut da lepsze efekty od jednej 25-minutowej sesji.
Krok trzeci: postaraj się o grupę wspierających osób. Operacja to doskonały czas na
sięganie po wsparcie. Upewnij się, że w momencie, gdy będziesz przyjmowana do szpitala,
ktoś z tobą będzie; że będzie cię codziennie odwiedzał w szpitalu, a w razie konieczności
pomoże ci w domu tak długo, jak będziesz tego potrzebowała (w przypadku operacji brzusznej
co najmniej przez dwa tygodnie). Wiele kobiet zwyczajnie nie spodziewa się, jak osłabione
mogą się czuć po operacji. Zatem przygotuj się, byś tak długo, jak to będzie konieczne, mogła
przebywać w uzdrawiającym kokonie. Pozwoli ci to otrzymywać od przyjaciół i rodziny myśli
pełne troski i miłości. Ten aspekt przygotowania do operacji może być szczególnie
uzdrawiający dla tych kobiet, które czują, że aby cokolwiek mogło być zrobione, muszą to
zrobić same. Będziesz miała okazję pozwolić, by inni robili coś za ciebie i dla ciebie. Nauczysz
się umiejętności przyjmowania, która dla wielu kobiet stanowi ogromne wyzwanie.
W czasie pobytu w szpitalu i/lub w domu polecam co najmniej jedną sesję reiki,
uzdrawiającego dotyku lub masażu. Przez pierwsze 2–3 dni idealnie byłoby odbywać taką sesję
codziennie. Zarówno reiki, jak i uzdrawiający dotyk to całkowicie bezpieczne zabiegi
energetyczne, które, jak potwierdzono naukowo, przyspieszają proces uzdrawiania. Zapytaj
lekarza lub pielęgniarkę, czy znają kogoś, kto zajmuje się tego typu terapią – wiele osób, w tym
pracownicy służby zdrowia, odbywa trening w tej dziedzinie. (Jeśli chcesz znaleźć praktyka
reiki, wejdź na www.reikialliance.org; praktyka uzdrawiającego dotyku znajdziesz na
www.therapeutic-touch.org).
Krok czwarty: spotkaj się z anestezjologiem. Temu lekarzowi powierzasz swoją
świadomość, więc przed operacją dobrze jest się z nim spotkać. W czasach, gdy cały proces
operacyjny został ograniczony do jednego dnia, powszechne jest spotkanie z anestezjologiem
tuż przed zabiegiem. Jednak przy odrobinie wysiłku z twojej strony możecie znaleźć czas na
rozmowę. Badania przeprowadzone na Harvardzie wykazały, że spotkanie z anestezjologiem
jakiś czas przed operacją znacznie obniża lęk przedoperacyjny. Poproś chirurga, by
zorganizował takie spotkanie. Nie możesz się teraz martwić, że zrobisz „zamieszanie”. Jeśli
wyrobisz sobie pozycję osoby, która z szacunkiem prosi, by w trakcie operacji zająć się całą jej
istotą, lekarze cię zapamiętają i otoczą bardziej indywidualną opieką.
Krok piąty: stosuj uzdrawiające afirmacje. Byłoby dobrze, gdyby w trakcie operacji
chirurg lub anestezjolog wypowiedzieli cztery uzdrawiające zdania. Badania wykazały, że
łagodzą one ból i obniżają ryzyko komplikacji oraz przyspieszają uzdrawianie. Zrób trzy kopie
tych stwierdzeń; daj jedną chirurgowi, jedną anestezjologowi, a jedną przyklej do koszuli
szpitalnej, tak by była ona widoczna przed operacją. Nie pozwól, by zakłopotanie
powstrzymało cię przed poproszeniem lekarza, by to dla ciebie zrobił. Wierz mi, większość
lekarzy praktykuje medycynę z potrzeby bycia uzdrowicielami. Poproś ich, by się nimi stali.
Ani razu nie widziałam, żeby chirurg lub anestezjolog szydzili z prośby pacjentki dotyczącej
tych stwierdzeń. Jeśli tak zrobią, idź do kogoś innego. Jeżeli twoja świadomość nie jest z nimi
bezpieczna, twoje ciało także nie będzie się czuło bezpiecznie – a uzdrowienie nie nastąpi tak
szybko, jak mogłoby w innym wypadku.
A oto afirmacje.
Gdy będę zasypiała, proszę, powiedz:
1. „Po tej operacji będziesz się czuła dobrze i szybko wrócisz do zdrowia” (powtórz 5 razy).
Po wypowiedzeniu tych zdań, proszę, nałóż mi słuchawki na uszy i włącz odtwarzacz MP3.
Po zakończeniu operacji, proszę, powiedz:
2. „Twoja operacja przebiegła pomyślnie” (powtórz 5 razy).
3. „Po operacji będziesz miała ochotę zjeść __________. Będziesz spragniona i z łatwością
oddasz mocz” (powtórz 5 razy).
4. „Po operacji __________”. (Poproś, aby chirurg uzupełnił puste miejsce zaleceniami
takimi jak: „Będziesz w stanie ćwiczyć i w ciągu 4 tygodni odzyskasz pełną aktywność” itd.
Dodaj też własne cele. Jeśli palisz tytoń, możesz poprosić, aby anestezjolog dodał coś w stylu:
„Będziesz osobą niepalącą, która nie cierpi smaku papierosów” lub „Będziesz wolna od
potrzeby palenia”. Wiem, że to działa).
Przygotowując odtwarzacz płyt CD lub MP3 do operacji, dostosuj głośność, tak byś ledwie
słyszała muzykę. Przyklej taśmę na pokrętło regulujące głośność, tak by nie dało się jej
zwiększyć. W trakcie narkozy malutkie mięśnie związane ze słyszeniem będą rozluźnione,
a słuch – wyostrzony. Nie pozwól, aby zbyt głośna muzyka uszkodziła twój słuch w czasie, gdy
jesteś na to bardzo podatna. Kiedy moja przyjaciółka miała niedawno operację, chirurg nie
chciał, aby miała słuchawki podczas zabiegu. Przyniosła więc płytę CD ze swoimi ulubionymi
piosenkami, a lekarz był bardzo szczęśliwy, mogąc odtwarzać jej muzykę na sali operacyjnej.
Dr med. Bernie Siegel, słynny chirurg dziecięcy szkolony w Yale, odkrył, że muzyka, która
najlepiej sprawdza się w chirurgii, to ta, którą pacjent lubi najbardziej. Może to być wszystko,
od Beatlesów do Mozarta (popularny wybór, ponieważ jego utwory ponoć poprawiają
odpowiedź immunologiczną). Tempo adagio jest szczególnie dobre. Ale wszystko, co kochasz,
zadziała, w tym country!
Krok szósty: stosuj suplementy przyspieszające uzdrawianie. Wykazano, że takie oto
suplementy przyspieszają zdrowienie (ale pamiętaj, aby przedyskutować je wcześniej ze swoim
chirurgiem):
Witamina A. Zalecana dawka to 25 000 j.m. dziennie (chyba że jesteś w ciąży). Liczne
badania wykazały korzystny wpływ witaminy A na powrót do zdrowia po operacji. Witamina
A wzmacnia także układ immunologiczny. Zacznij ją przyjmować na tydzień przed operacją
i kontynuuj 3–4 tygodnie po zabiegu.
Bromelina. Ten suplement, pozyskiwany z ananasa, zapobiega sińcom i zmniejsza obrzęk
pooperacyjny. Przyjmuj 1000 mg dziennie, zaczynając kilka dni przed operacją i kontynuując
przez około 2 tygodnie po zabiegu.
Witamina C. Przyjmuj 2000 mg dziennie. Witamina C jest niezbędna do syntezy kolagenu,
który wspomaga prawidłowe gojenie ran. Po operacji wzrośnie twoje zapotrzebowanie na
witaminę C. Zacznij ją przyjmować co najmniej miesiąc przed operacją i kontynuuj przez
miesiąc po operacji.
Cynk, magnez, witaminy z grupy B. Wykazano, że suplementy te przyspieszają gojenie ran.
Zalecana dzienna dawka pikolinianu cynku to 100 mg, magnezu – 800 mg, kompleksu witamin
z grupy B – 20–50 mg, przyjmowanych raz dziennie w dobrej jakości suplemencie, który
zawiera co najmniej 800 µg kwasu foliowego.
Witamina E. Po usunięciu opatrunku chirurgicznego w miejscu cięcia aplikuj olej z witaminą
E (d-alfa-tokoferol; jeżeli twój chirurg się temu nie sprzeciwi). Witamina E przyspiesza
zdrowienie i zmniejsza blizny. Niektóre kobiety w tym celu preferują żel aloesowy, maść
z nagietka lub inne ziołowe leki.
Homeopatia. Przyjmuj Arnica Montana 30X, 3–4 kulki (rozpuszczone pod językiem) 2 razy
dziennie, dzień przed operacją, a także tuż przed zabiegiem. Możesz je wziąć tuż przed
odwiezieniem cię na salę operacyjną. Następnie przyjmij je natychmiast po dotarciu na salę
pooperacyjną. Może ci w tym pomóc anestezjolog lub możesz poczekać, aż dotrzesz do pokoju.
Przyjmuj taką samą dawkę codziennie przez tydzień po operacji. Arnika zapobiega także
niekorzystnym skutkom wszelkiego rodzaju fizycznych urazów. Istnieje wiele innych
homeopatycznych leków, które można stosować w przypadku różnych rodzajów operacji.
Skonsultuj się z wykwalifikowanym praktykiem.
Zioła. Chińskie zioło występujące pod nazwą Yunnan Baiyao doskonale sprzyja gojeniu się
ran i poprawia krzepliwość krwi. Wiele moich pacjentek stosowało je z powodzeniem,
przyspieszając powrót do zdrowia po operacji. Zmniejsza opuchliznę i sińce. Dawka to 1
tabletka 4 razy dziennie – przez tydzień przed operacją i miesiąc po niej. Zacznij, gdy tylko po
operacji będziesz mogła przyjmować pokarm doustnie.
Krok siódmy: zmów modlitwę za pomyślność operacji. Kiedy mój przyjaciel miał ostatnio
operację, dr Doris Cohen, psycholog kliniczny i uzdrowiciel, pomogła mi opracować
następującą listę rzeczy, w których intencji mógłby się on pomodlić (i poprosić o modlitwę
w jego imieniu przyjaciół oraz rodzinę) przed operacją. Zadziałało pięknie.
Odżywianie
Jeżeli kobiety mają naprawdę odnaleźć przyjemność w jedzeniu, musi się ono stać
jedną ze swobodnie doświadczanych zmysłowych przyjemności. Odpowiednio się
odżywiając, kobiety dbają o siebie na najbardziej podstawowym poziomie.
– dr Karen Johnson
Bez względu na to, jak bardzo rozwinęłaś się w jakiejkolwiek dziedzinie swojego życia,
bez względu na to, w co wierzysz, oraz bez względu na to, jak wyrafinowana lub
oświecona sądzisz, że jesteś, to, jak jesz, mówi wszystko. Kropka.
– Geneen Roth, „Kobiety, jedzenie i Bóg”
Optymalne odżywianie oznacza branie pod uwagę każdego z powyższych aspektów, które
omówię poniżej.
Czy nie jesz nic przez cały dzień, żeby móc się najeść podczas kolacji?
Czy stojąc przy szwedzkim stole, powtarzasz sobie, że nie możesz zjeść tego, co
naprawdę lubisz?
Czy ważysz się kilka razy w ciągu dnia?
Czy jeśli wchodzisz na wagę i ważysz 0,5 kg więcej niż zwykle, zazwyczaj przesadnie
się za to obwiniasz? Czy pozwalasz, by to zepsuło twój dzień i wpłynęło na to, co jesz?
Czy głodzisz się tak bardzo, że później pochłaniasz wszystko, co jest pod ręką, rzadko
czując smak?
Czy mówisz: „Zjem to teraz, ale od poniedziałku zaczynam dietę” (lub po Nowym
Roku)?
Czy w ciągu dnia nieustannie pijesz kawę lub napoje dietetyczne, które zawierają
kofeinę, jako substytut pożywienia?
Czy znasz ilość kalorii niemal każdego pokarmu?
Etapy insulinooporności
1. Szok glikemiczny. Spożywanie nadmiernej ilości pokarmu o wysokim ładunku glikemicznym
prowadzi do stanów zapalnych naczyń krwionośnych. Wiele osób na tym etapie doświadcza
hipoglikemii, gdy po posiłku o wysokim indeksie glikemicznym poziom cukru we krwi
gwałtownie spada. Jest to szczególnie prawdopodobne po spożyciu posiłku o wysokim indeksie
glikemicznym w połączeniu z kofeiną (standardowe amerykańskie śniadanie, które składa się
z pączka lub bajgla i filiżanki kawy).
Oznaki nadprodukcji insuliny i wczesnej fazy szoku glikemicznego:
jedzenie w nocy,
centralny przyrost wagi (poszerzająca się talia),
powolny wzrost wagi bez zmiany diety,
niski poziom cholesterolu HDL,
wzrost stężenia trójglicerydów,
zgaga,
większe zmęczenie po spożyciu posiłku lub przekąski o wysokim indeksie
glikemicznym,
nieregularne miesiączki,
hipoglikemia,
łaknienie słodyczy i węglowodanów o wysokim indeksie glikemicznym,
bezsenność.
cukrzyca typu 2,
podwyższony poziom fibrynogenu (zwiększona krzepliwość krwi),
otyłość centralna (sylwetka typu jabłko),
wysokie ciśnienie krwi,
nieprawidłowy poziom cholesterolu,
bezdech senny,
choroby układu sercowo-naczyniowego, w tym udar,
obfite krwawienia menstruacyjne,
większość rodzajów zespołu policystycznych jajników,
brak owulacji i problemy z płodnością,
nadmierne owłosienie,
męski typ łysienia,
rak piersi, okrężnicy oraz inne nowotwory,
depresja,
otępienie.
Biorąc pod uwagę częstość występowania nadprodukcji insuliny i szoku glikemicznego, mogę
ci zagwarantować, że nie nauczysz się ufać instynktowi ciała w zakresie żywienia, dopóki nie
zastosujesz programu, który stabilizuje poziom cukru we krwi i resetuje metabolizm. Po prostu
musisz wyeliminować wszystkie wysoko przetworzone węglowodany oraz spożywać
węglowodany o niskim indeksie glikemicznym, właściwą ilość białka, zdrowe tłuszcze
i mikroelementy. W przypadku większości osób wymaga to znacznej reedukacji. Chociaż
można to zrobić na wiele różnych sposobów (na przykład dzięki diecie south beach czy
książkom: „Midlife Miracle Diet” Adeli Puhn, „Dieta bez zbóż” dr. Mercoli, „The Schwarzbein
Principle” Diany Schwarzbein itp.), przekonałam się osobiście, że 5-dniowy program o nazwie
Reset, stworzony przez firmę USANA (wejdź na www.usana.com, w dziale produkty wybierz
Diet & Energy, a następnie Reset), jest najprostszym i najskuteczniejszym sposobem
zredukowania nieopanowanego łaknienia i zresetowania metabolizmu. Udowodniono
klinicznie, że program Reset, który opiera się na gotowych koktajlach, preparatach
witaminowych i mineralnych oraz batonach odżywczych uzupełnionych owocami
i warzywami, stabilizuje poziom cukru we krwi oraz poziom insuliny, obniża cholesterol,
zwiększa poziom energii, zmniejsza łaknienie i wspomaga odchudzanie (przeciętna osoba
zwykle traci około 2 kg w ciągu 5 dni – najczęściej dzięki pozbyciu się nadmiaru płynów, które
zazwyczaj gromadzą się w przypadku zbyt wysokiego poziomu insuliny). Program Reset został
naukowo opracowany, by szybko i łatwo zresetować metabolizm. Dla większości ludzi jest on
bardzo praktycznym sposobem osiągnięcia normalnego metabolizmu i stabilnego poziomu
cukru we krwi. Nadzwyczajne jest to, że pierwszy tłuszcz, którego się pozbywamy, to tłuszcz
z okolicy brzucha, zwykle najbardziej „uparty”. Dr Strand zauważa, że dzieje się tak, gdyż
w momencie, kiedy zaczyna ustępować insulinooporność i szok glikemiczny, ciało
automatycznie uwalnia przetrzymywany tłuszcz, zwłaszcza ten wokół brzucha, który jest
metabolicznie aktywny i trudny do zrzucenia przy konwencjonalnych, niskokalorycznych
i niskotłuszczowych dietach.
Po ukończeniu tego 5-dniowego programu zobaczysz, jak to jest, gdy nie odczuwasz
nieopanowanego łaknienia, a poziom cukru we krwi jest stabilny. (Możesz nadal mieć ochotę
na czekoladę, ale będziesz mogła przestać jeść po kilku kawałkach!) Możesz także zauważyć,
że lepiej śpisz i masz o wiele więcej energii. Gdy zapanujesz nad poziomem cukru we krwi
i insuliną, zauważysz też znaczną poprawę w zakresie wielu problemów zdrowotnych. Po
zresetowaniu metabolizmu o wiele łatwiej ci będzie zacząć się zdrowo odżywiać.
Co jeść. Dieta w 80% powinna się składać z pożywienia o niskim indeksie glikemicznym,
wysokiej jakości tłuszczów (zob. poniżej) oraz dużej ilości owoców i warzyw o niskim indeksie
glikemicznym. Niektóre osoby tolerują zboża, inne nie. Wyeliminowanie WSZYSTKICH zbóż
z diety na około miesiąc może zdziałać cuda. Po tym czasie dodaj do diety pewne zboża
i sprawdź, jak się czujesz. Postąp podobnie z dowolnym pożywieniem o wysokim indeksie
glikemicznym. Wyeliminuj je całkowicie, a następnie wprowadź z powrotem w niewielkich
ilościach i oceń, jak się czujesz. W zależności od momentu wychodzenia z uzależnienia od
cukru możesz od czasu do czasu tolerować jakiś deser. Osobiście odkryłam, że najlepiej służy
mi dieta o bardzo niskiej zawartości cukru, która obejmuje nawet cukier zawarty w owocach
i warzywach.
Nietolerancja glutenu
Średnio co trzecia osoba cierpi na nietolerancję glutenu, białka znajdującego się w ziarnach,
w tym owsa, pszenicy, pszenicy kamut, żyta i jęczmienia. Gluten, podstawowy składnik
amerykańskiej diety, znajduje się również w pieczywie, makaronie, pizzy i bułkach. Średnio
1 na 100 osób ma pełnoobjawową celiakię (autoimmunologiczne zaburzenie jelita
cienkiego, charakteryzujące się niezdolnością do trawienia glutenu), która jest
konwencjonalnie diagnozowana biopsją jelitową (przez lata był to jedyny sposób na
pozytywną diagnozę celiakii i nietolerancji glutenu). Ogromna większość osób
z nietolerancją glutenu nawet nie wie, że ją ma.
Jednak niedawne duże badanie wykazało, że osoby ze zdiagnozowaną, niezdiagnozowaną
i „utajoną” celiakią lub wrażliwością na gluten mają wyższe ryzyko zgonu, głównie
z powodu chorób serca i raka14. Badanie to, które przeprowadzono na 30 tysiącach
pacjentów w l. 1969–2008, stwierdziło, że ryzyko zgonu było wyższe o 39% u osób
z celiakią, o 72% z zapaleniem jelit związanym z glutenem i o 35% nawet u tych, które były
wrażliwe na gluten, ale nie miały pozytywnej biopsji jelitowej wskazującej na celiakię.
Wrażliwość na gluten jest maskowana przez wiele innych zaburzeń, w tym osteoporozę,
zaparcia, zapalną chorobę jelit, anemię, raka, zmęczenie, owrzodzenie, reumatoidalne
zapalenie stawów i większość innych chorób autoimmunologicznych, migreny, a nawet
lękowość i depresję15. Według autorytetu medycyny funkcjonalnej, dr. med. Marka
Hymana, jednym z powodów, dla którego nietolerancja glutenu jest obecnie bardziej
powszechna niż kiedykolwiek wcześniej, jest to, że amerykańskie szczepy pszenicy mają
znacznie wyższą zawartość glutenu niż te tradycyjnie występujące w Europie, ponieważ
pszenica wysokoglutenowa jest potrzebna do wytworzenia puszystego, białego chleba
i gigantycznych bajgli – tak tutaj popularnych16.
Najlepszym sposobem na sprawdzenie wrażliwości na gluten jest wyeliminowanie całego
glutenu z diety przez 2–4 tygodnie, a następnie ponowne wprowadzenie go do diety. Ale
ponieważ jest on ukryty w zupach, dressingach sałatkowych, sosach i wielu innych
produktach, musisz mieć wiedzę na temat tego, jakie pokarmy go zawierają. (Aby uzyskać
pełną listę produktów zawierających gluten, odwiedź stronę www.celiac.com).
Wrażliwość na gluten można również zdiagnozować za pomocą testu krwi, który wyszukuje
swoiste przeciwciała antyglutenowe. Takie testy są dostępne w Quest Diagnostics (patrz
www.questdiagnostics.com) lub Lab-Corp (patrz www.labcorp.com). Szczerze mówiąc,
o wiele bardziej praktyczne jest po prostu wyeliminowanie glutenu z diety i zobaczenie, jak
się czujesz. Polecam także książkę pt. „Dieta bez zbóż” (Mada, 2006) Josepha Mercoli.
Śniadanie. Śniadanie jest najważniejszym posiłkiem dnia, gdyż stwarza podwaliny
prawidłowego poziomu cukru we krwi na resztę dnia. Jeżeli nie zjesz śniadania stabilizującego
poziom cukru we krwi, odczujesz to w okresie, który nazywam godziną trucizny (pomiędzy
16.00 a 17.00, gdy hormony stresu osiągają punkt szczytowy i kiedy kumuluje się cały stres
dnia). Jeśli nie zjadłaś przyzwoitego śniadania, w tym momencie będziesz miała ochotę zjeść
tapetę ze ścian.
Śniadanie musi zawierać białka, zdrowe tłuszcze i węglowodany o niskim indeksie
glikemicznym. Jeśli nie masz czasu na gotowanie, ułatwią to dostępne na rynku batony
i koktajle. Jeśli masz czas, dobrym śniadaniem są dwa jaja bogate w kwasy tłuszczowe omega-
3, trochę jagód i filiżanka herbaty. Jednym z moich ulubionych śniadań jest zwykła owsianka
z łyżką białka w proszku. (Uwaga: wszystkie „błyskawiczne” produkty mają wysoki indeks
glikemiczny. Owsianka nie stanowi wyjątku).
Obiad. Spożywaj chude białka w postaci ryby, kurczaka, mięsa czy produktów
wegetariańskich, takich jak tofu. Włącz dużą ilość warzyw o niskim indeksie glikemicznym, na
przykład bok choy [kapusta chińska – przyp. tłum.], jarmuż, sałatę itd. Uwaga: takie warzywa
jak marchew mają stosunkowo wysoki indeks glikemiczny, ale ich ładunek glikemiczny
(całkowita ilość zawartego w nich cukru) jest niski. Są w porządku! Innym rozwiązaniem jest
zupa z fasoli lub soczewicy, sałatka itp.
Kolacja. Tak samo jak obiad.
Przekąski. Wybierz owoce i ser, różne batony o niskim indeksie glikemicznym lub małą garść
orzechów.
Słowo na temat odpowiedniego czasu. Zbyt wiele kobiet popełnia błąd „oszczędzania”
kalorii na kolację poprzez głodzenie się w ciągu dnia. Taki schemat nieuchronnie prowadzi do
skoków poziomu cukru we krwi i jest podstawą problemu z nadwagą. Udowodniono naukowo,
że osoby, które rano jedzą posiłek zawierający 2000 kalorii, tracą około 1 kg tygodniowo,
podczas gdy osoby, które spożywają taką samą ilość kalorii po 18.00, przybierają na wadze17.
Przed pójściem spać najlepiej jest odczekać 3 godziny po jedzeniu, chociaż nie jest to normą
dla wszystkich.
Kontrolowanie poziomu cukru we krwi nie jest „dietą”, ale zadaniem na całe życie.
W przypadku 75% populacji (jestem w tej grupie), podatnej na nadmierne spożywanie wysoko
przetworzonych węglowodanów, nauczenie się kontrolowania poziomu cukru we krwi
i łaknienia jest zadaniem na całe życie. Może się zdarzyć, że powinie ci się noga, ale szybko się
podniesiesz. Nie oczekuj, że węglowodany przestaną cię nęcić. Tak się nie stanie. Niedawno
pojechałyśmy z córkami na weekend świąteczny do Nowego Jorku. Poszłyśmy na śniadanie do
francuskiej restauracji, gdzie poczułam nieodpartą chęć zamówienia koszyka rogalików
i bułeczek, które wyglądały wyśmienicie. Zapłaciłam jednak cenę za zjedzenie tych wysoko
przetworzonych węglowodanów. Poczułam tak ogromne zmęczenie z powodu niskiego
poziomu cukru z odbicia, wynikającego ze zjedzenia chleba, że miałam ochotę położyć się na
chodniku i uciąć sobie drzemkę (był listopad i było zimno)! Skutki metaboliczne zjedzenia
dwóch bułeczek i dwóch rogalików sprawiły, że dochodziłam do siebie przez 24 godziny,
chociaż zjadłam także bogaty w białko omlet, który teoretycznie powinien zapobiec skokom
poziomu cukru we krwi. (Białka spożywane razem z wysoko przetworzonymi węglowodanami
pomagają utrzymać stabilny poziom cukru we krwi). Gdy poczujesz już, jak na poziom cukru
we krwi wpływa nadmiar pożywienia o wysokim indeksie glikemicznym, nigdy nie będziesz
w stanie wrócić do bezmyślnego jedzenia!
Ochota na węglowodany o wysokim indeksie glikemicznym nie jest wadą charakteru ani nie
wynika z braku silnej woli. Jesteśmy zaprojektowani tak, by łaknąć pokarmów, dzięki którym
w szybkim tempie przybieramy na wadze – zawsze jest to żywność o wysokim indeksie
glikemicznym. Prawda jest taka, że przez większość historii ludzkości szybkie przybranie na
wadze w czasach obfitości w celu przetrzymania chudych lat dawało możliwość przetrwania.
Interesujące jest to, że osoby, które jeszcze niedawno miały przodków z plemion łowiecko-
zbierackich (na przykład rdzenni Amerykanie czy Eskimosi), mają największe kłopoty
z pożywieniem o wysokim indeksie glikemicznym oraz ze zbożami. (Uwaga: około 25% ludzi,
najczęściej rasy białej, nazywam szczęściarzami genetycznymi. Wydaje się, że mogą oni zjeść
wszystko, na co mają ochotę, i nie przytyć ani grama. Co ciekawe, ci ludzie, w przeciwieństwie
do reszty, nie mają ochoty na wysoko przetworzone węglowodany. Wyobraź sobie, że wiele
z tych osób nie lubi nawet czekolady!)
Krok czwarty: bądź całkowicie szczera w sprawie związku pomiędzy jedzeniem
a emocjami
Poczucie winy jest jednym z najgorszych pokarmów dla jelit.
– Bill Tims, były doradca w zakresie makrobiotyki
Nieuniknioną rzeczywistością jest to, że jedzenie powoduje zmiany chemiczne,
które wpływają na nasze emocje, a nasze emocje powodują zmiany chemiczne,
które wpływają na nasze pragnienie jedzenia – tworząc cykl, który może być
niesamowicie ożywiający lub dewastująco obezwładniający dla ciała, umysłu
i ducha.
– dr Deborah Kern, autorytet w sprawie związku między jedzeniem
i przyjemnością
Wiele kobiet przybiera na wadze w momencie, gdy są przygnębione, i z łatwością traci zbędne
kilogramy, gdy są szczęśliwe lub gdy właśnie się zakochały. Tendencja skłaniająca do jedzenia
w chwilach przygnębienia może prowadzić do zatrzymania płynów w organizmie, a następnie
odkładania się tkanki tłuszczowej. Częściowo wynika to z działania kortyzolu, który jest
wydzielany w większych ilościach, kiedy stres wydaje ci się nie do uniknięcia. Kortyzol to
steryd. Jeśli kiedykolwiek przyjmowałaś sterydy lub widziałaś kogoś spuchniętego od
prednizonu, wiesz, o czym mówię. Badania naukowe dowiodły, że niewyrażony
i nierozwiązany stres natury emocjonalnej prowadzi do zmian w przemianie materii, które
hamują spalanie tłuszczów w podobny sposób jak prednizon. Spożywanie tłustych pokarmów,
bogatych w wysoko przetworzone węglowodany, w stresujących momentach nie tylko
powoduje nadmierne odkładanie się tłuszczu, ale stwarza też podwaliny dla wielu innych
chorób18. Zrobiłam kiedyś przyjęcie dla córki po jej pierwszym balu. Nie spałam do 3.00 nad
ranem po zwariowanym dniu przygotowań. Chociaż nie zjadłam więcej niż zwykle, przytyłam
ponad 1 kg. Jego zrzucenie zajęło mi 4 dni. To samo przydarzyło się mojej przyjaciółce, która
w tym czasie mi pomagała. Doświadczałam tego wielokrotnie. Z drugiej strony, wyjeżdżałam
także na wakacje, podczas których jadłam więcej niż zwykle i traciłam zbędne kilogramy, gdyż
nie byłam pod wpływem stresu. Wiele kobiet doznaje czegoś podobnego we Francji i we
Włoszech, gdzie dobre jedzenie jest wolnym od stresu i przyjemnym rytuałem.
Nadmiar tkanki tłuszczowej i płynu może być także zbroją naszego ciała, chroniącą przed
emocjami, których nie chcemy odczuwać. Spotkałam kobiety, które uwalniając od dawna
stłumione emocje podczas sesji solidnego płaczu (lub śmiechu), dosłownie z dnia na dzień
traciły 2 kg, a nawet więcej. Mnóstwo osób wie z doświadczenia, że kiedy są zakochane, nie
muszą jeść, gdyż czują się przepełnione życiową energią. Wykonując pracę, którą kochamy,
zawsze mamy dostęp do energii życiowej – nawet gdy nie jesteśmy w nikim zakochane. To
jeszcze jeden powód, by podążać za sercem w celu kreowania zdrowia w życiu.
Przyjrzyj się uczciwie temu, w jaki sposób używasz jedzenia i ile tak naprawdę go zjadasz.
Zobacz, kiedy, jak i dlaczego jesz. Jeśli naprawdę chcesz zawrzeć pokój z jedzeniem, przez 2
tygodnie lub dłużej zapisuj wszystko, co zjadłaś, miejsce, w którym jadłaś, i jak się czułaś
w tym czasie. Dzięki temu ćwiczeniu przebijesz się przez zaprzeczenie i zrozumiesz sposób,
w jaki się odżywiasz. Moje doświadczenie kliniczne nauczyło mnie, że kobiety, które zapisują,
co jedzą, chcąc sobie to uzmysłowić, mają większą szansę na skuteczną zmianę stanu zdrowia.
Jeśli jesz przede wszystkim dla komfortu emocjonalnego i nie rozwijasz umiejętności
koniecznych do pozostania obecną z twoim ciałem bólowym i tym, że „czując, leczysz”, to nie
jesteś skłonna porzucić tego, co większość z nas nazywa pokarmami poprawiającymi nastrój
(zazwyczaj pokarmy, które szybko podnoszą poziom cukru we krwi i uzależniają). Nie ma
w tym nic złego. Musisz po prostu poczekać na odpowiedni czas i okoliczności. Jedna z moich
pacjentek, która do 21. roku życia była otyła, wyznała, że zawsze wiedziała, iż schudnie, gdy
się wyprowadzi z domu rodzinnego i przestanie się troszczyć o chorą umysłowo matkę
i młodsze rodzeństwo. Chociaż rodzice wozili ją od lekarza do lekarza, a ona stosowała
przeróżne diety, wiedziała, że jedzenie pozwala jej nie czuć bólu związanego
z okolicznościami, w jakich się znalazła. Schudła, gdy tylko te okoliczności się zmieniły.
Dopóki uczciwie nie przyjrzymy się naszym problemom związanym z jedzeniem i nie
pogodzimy się z nimi, nie uda się nam wykorzystać żadnych informacji na temat poprawy
sposobu odżywiania. Dlatego też zastosuj, proszę, kroki prowadzące do uzdrowienia, które
znajdują się w rozdziale 15, zanim zdecydujesz się poprawić sposób odżywiania lub kiedy
jesteś w trakcie wprowadzania tych zmian.
Jeśli kompulsywne objadanie się wymknęło ci się spod kontroli, będziesz musiała skorzystać
z ustalonego planu żywieniowego, takiego jak ten stworzony przez Anonimowych Żarłoków.
Wskazówki żywieniowe Geneen Roth, które zostały szeroko przyjęte przez inne programy, są
również doskonałe (zob. następna strona). W momencie rozpoznawania wewnętrznych
bodźców, które skłaniają cię do objadania się, taki plan działa jak zewnętrzny system kontroli.
Wiele kobiet nie dostrzegło jeszcze połączenia między bólem emocjonalnym a sposobem,
w jaki używają jedzenia w celu kontrolowania tego bólu. U innych nadmierny stres może
wpływać negatywnie na układ immunologiczny i układ przemiany materii. W przypadku tych
kobiet nawet małe dawki słodyczy, słonych lub tłustych produktów albo takich, które zawierają
drożdże, wyzwalają napady żarłoczności. Większość kobiet można zaliczyć do dwóch
obszernych kategorii: tych, które objadają się tłustymi słodyczami, takimi jak lody, oraz tych,
które objadają się słonym, tłustym jedzeniem, takim jak chipsy ziemniaczane. Słodkie lub słone
i tłuste jedzenie jest dla nich jak alkohol dla alkoholika. Kobiety uzależnione od cukru mówiły
mi, że gdy już zaczną go jeść, czują się zamroczone, jakby były pijane i zdezorientowane.
Pojawia się u nich nienasycone pragnienie, by jeść coraz więcej słodkości (to samo
w przypadku tłustych i słonych produktów). Gdy kobiety unikają produktów „spustowych”, ich
odżywianie się wraca do normy. Zapotrzebowanie na jedzenie znacznie zmniejsza się również
wtedy, gdy dieta nie zawiera dodatków do żywności (zwłaszcza wytwarzanego przemysłowo
glutaminianu), ma odpowiednią ilość białka i tłuszczów oraz niską zawartość rafinowanych
węglowodanów. Glutaminian sodu (MSG) jest bardzo powszechnym dodatkiem związanym
z przyrostem masy ciała (zob. ramka poniżej oraz zob. krok dziewiąty: przeprogramuj
metabolizm, s. 710)19.
Gdy kobieta poradzi sobie z emocjonalnymi przyczynami objadania się i poprawi dietę w celu
zmniejszenia głodu, często nie będzie potrzebowała „zewnętrznego autorytetu” w postaci planu
żywieniowego. Będzie wiedziała, co i kiedy powinna jeść.
Uważaj na glutaminian
Sztucznie wytworzony glutaminian, taki jak MSG, znajduje się w wielu przetworzonych
produktach spożywczych. Jest związany z otyłością i wieloma innymi efektami ubocznymi.
Poniżej znajduje się lista innych nazw dla glutaminianu20. Czytaj etykiety i, jeśli to
możliwe, unikaj tych produktów:
glutaminian monopotasowy,
glutaminian,
autolizowane białko roślinne,
kazeinian sodu,
ekstrakt z białka roślinnego,
kwas glutaminowy,
ekstrakt drożdżowy,
autolizowane drożdże,
kazeinian wapnia,
teksturowane białko.
Geneen Roth od ponad 30 lat uczy poniższych wytycznych, paradoksalnie prostych, ale
bardzo istotnych, w swoich książkach i warsztatach (zob. www.geneenroth.com). Wytyczne
są rodzajem duchowej praktyki i mogą całkowicie zmienić twoje relacje z jedzeniem. Jedna
z moich znajomych zauważyła, że wyłączenie telewizji podczas kolacji znacznie poprawiło
jej relacje z mężem. Teraz wspólnie spędzają czas, tak jak tego pragnęła – wszystko dzięki
prostemu aktowi bycia obecnymi razem z jedzeniem i ze sobą wzajemnie. (Przez lata
oglądali wiadomości podczas kolacji, myśląc, że działają wielozadaniowo, robiąc dwie
rzeczy naraz – jedząc i będąc na bieżąco – teraz odżywiają nie tylko swoje ciała żywnością,
ale także siebie nawzajem swoją obecnością). Postępuj zgodnie z tymi wytycznymi
w trakcie co najmniej dwóch posiłków dziennie przez jeden tydzień. Zmieniają życie.
Zaufaj mi w tej sprawie.
1. Jedz, gdy jesteś głodna (prawdziwie głodna, głodna fizycznie – nie umysłowo).
2. Jedz na siedząco w spokojnym otoczeniu. To nie obejmuje samochodu.
3. Jedz bez zakłóceń. Do zakłócaczy należą: radio, telewizja, gazeta, książki, intensywne
lub niepokojące rozmowa i muzyka.
4. Jedz tylko to, czego chce twoje ciało (różni się to od tego, co twój umysł myśli, że chce.
W końcu poczujesz różnicę).
5. Jedz, dopóki nie będziesz usatysfakcjonowana (różni się to od poczucia pełności
w żołądku).
6. Jedz (z intencją bycia) w pełnym kontakcie wzrokowym z innymi.
7. Jedz z radością, smakiem i przyjemnością.
Za: Geneen Roth, Kobiety, jedzenie i Bóg.
Jedz w dobrym towarzystwie. Prawie każda kobieta, która poprawiła swój styl życia, wie
jedno: gdy zaczniesz wprowadzać zdrowsze nawyki, na pewno pojawią się przyjaciele
i członkowie rodziny, którzy będą próbowali sabotować twoje wysiłki. Dzieje się tak, gdyż
pragnienie lepszego zdrowia (czy czegokolwiek innego) będzie dla nich lustrem i sprawi, że
zaczną podawać w wątpliwość własne zachowania, których mogą nie chcieć zmienić. Staniesz
się więc dla nich zagrożeniem. Możesz się tego spodziewać. Opór przed zmianą jest
normalnym zjawiskiem. Z drugiej jednak strony, bardzo zachęcające badania dokumentują to,
czego każda z nas już doświadczyła: dobre nawyki zdrowotne są również zaraźliwe i wpływają
na wszystkich wokół nas. W przełomowych badaniach nad rzuceniem palenia badacze
stwierdzili, że gdy jedna osoba przestaje palić, decyzja ta wpływa na zachowanie całych grup
powiązanych z tą osobą, zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio, w maksymalnie trzech
stopniach oddalenia21.
Możesz być potężnym czynnikiem wpływającym na innych – szczególnie na swoje własne
dzieci. Dołóż wszelkich starań, by spędzać czas z ludźmi prowadzącymi podobny styl życia,
wśród których znajdziesz wsparcie w nieuchronnych chwilach słabości, gdy będziesz czuła, że
twoje problemy rozwiąże deser lodowy z gorącym karmelem!
Odżywianie to nie tylko wkładanie jedzenia do ust, ale także środowisko wokół: ludzie,
z którymi przebywamy, światło słoneczne, blask księżyca oraz kolor ścian. To wszystko
wpływa na metabolizm w twoim ciele. Musisz ponownie przyjrzeć się przyjaźniom, które
podtrzymują niezdrowy sposób odżywiania. Jeśli zawsze spędzasz czas z ludźmi, którym
pożywienie służy do tłumienia emocji lub dla których jest ono jedyną formą rozrywki, będziesz
się z nimi czuła i zachowywała, jakbyś była grubsza – pojawi się też tendencja do przybierania
na wadze. Być może będziesz zmuszona do nawiązania nowych przyjaźni. Z drugiej strony,
jeśli jesz z ludźmi, którzy w pełni, bez poczucia winy, cieszą się jedzeniem, możesz odkryć, że
czujesz o wiele większą satysfakcję niż dawniej.
Zauważyłam, że poza domem jem o wiele mniej niż w domu. Cały proces bycia obsługiwaną
i czekania na kolejne dania przyczynia się do zupełnie innego trawienia i lepszego
samopoczucia.
Krok piąty: zaktualizuj przekonania kulturowe
Zgodnie z opublikowanym niedawno Shriver Report: A Woman’s Nation Changes Everything
(Center for American Progress, 2009) 85% kobiet zgłasza, że ponoszą główną
odpowiedzialność za opiekę nad swoimi rodzinami, w tym zakupy, planowanie
i przygotowywanie posiłków. Mamy zatem ogromną władzę nad jedzeniem, które spożywają
nasze rodziny, i potencjalnie znaczący wpływ na zdrowie nasze i naszych bliskich.
Rola kobiet jako tradycyjnych matek, zapewniających „plemienny pokarm”, jest już
nieaktualna, ponieważ kobiety pracują obecnie poza domem w większej liczbie niż
kiedykolwiek wcześniej. Kiedy moje córki były na studiach, większość ich przyjaciół nie mogła
się doczekać powrotu do domowej kuchni mamy. Jednak moje córki nie wychowały się na
mojej domowej kuchni. Miałam pomoc. Zatem w tym przypadku przerwany został łańcuch
matek jako jedynych dostarczycielek żywności. Żadna z nich w dziale z żywnością nie
oczekuje ode mnie niczego więcej poza towarzystwem. Nawet w Święto Dziękczynienia mamy
swój coroczny rytuał – wychodzimy na kolację i spożywamy wyjątkowy posiłek organiczny
w uroczej lokalnej gospodzie. Co za ulga!
Od urodzenia potrzeby emocjonalne wielu mężczyzn, także te związane z odżywianiem, były
zaspokajane przez kobiety. W ten sposób matki programują swoich synów, by ci oczekiwali, że
kobiety będą im służyć. Gdy mężczyźni się żenią, żony często przejmują rolę matek. Kulturowo
nie oczekuje się od mężczyzny, że będzie gotował czy zajmował się dziećmi, więc gdy tak się
dzieje, zawsze jest to postrzegane jako szczególny dar dla rodziny, coś wyjątkowego. Gdy
kobieta mówi mi, że każdego dnia gotuje trzy oddzielne obiady ze względu na różne
upodobania domowników, natychmiast proponuję jej książkę lub spotkanie na temat
współuzależnienia. Gotowanie trzech osobnych posiłków dla ludzi, którzy nie doceniają jej
wysiłku – a w rzeczywistości oceniają go negatywnie – jest klasycznym uzależnieniem od
związków. (Nie ma problemu, jeśli kobieta jest nagradzana za swoje wysiłki oraz uwielbia
gotować, a ona i jej rodzina zgodzili się na taki układ).
Zajęło mi całe lata, zanim zdałam sobie sprawę z własnego oprogramowania dotyczącego
gotowania i sprzątania. W początkach mojego małżeństwa, kiedy wracałam do domu przed
moim mężem, zdawałam sobie sprawę, że spodziewa się, iż posprzątam w domu i zacznę robić
kolację, zanim wróci z pracy, mimo że oboje pracowaliśmy długie godziny w tym samym
miejscu. Czasami też czułam się urażona, gdy mąż niewinnie mnie pytał: „Co robimy na
kolację?”. Wydawało mi się, że mąż zmusza mnie do kupowania jedzenia, planowania
i przygotowywania posiłków. Nie rozumiał, dlaczego mnie to drażni. Przez jakiś czas ja też
tego nie rozumiałam. Później dotarło do mnie, że automatycznie zakładałam, iż nakarmienie go
należy do moich obowiązków.
Gdy uświadomiłam sobie własne uwarunkowania (które wniosłam w małżeństwo obok
nadziei i marzeń), przestałam winić męża za to, że czułam przymus gotowania i sprzątania
wbrew mojej woli. Zaczęłam także zmieniać swoje zachowanie. Przykładowo, jeśli nie miałam
na to ochoty, nie zawsze sprzątałam. W tym samym czasie mąż, z moją pomocą, zaczął się
przyglądać własnym uwarunkowaniom. Dostrzegł, że oczekiwał, iż będę wykonywała zadania,
które zawsze wykonywała jego matka. Gdy oboje uświadomiliśmy sobie podświadome
oczekiwania dotyczące jedzenia, gotowania i sprzątania, nasza relacja w tym obszarze uległa
poprawie. (W większości relacji niewypowiedziane powinności powinny zostać wyrażone
z obydwu stron – nie będę udawać, że jest to łatwe).
Coraz częściej stwierdzam, że młodzi mężczyźni są tak wychowywani, aby mogli
wykonywać domowe obowiązki, takie jak gotowanie, sprzątanie i pranie. Wynika to
bezpośrednio z matek, które zmieniły kulturowy program. Co ciekawe, mężczyźni, których
wybrały moje córki, potrafią gotować, co sprawia, że jestem naprawdę szczęśliwa!
Zachęcam cię, żebyś przyjrzała się subtelnym i mniej subtelnym uwarunkowaniom. Nie
poprawisz diety, dopóki nie nakreślisz szczegółowo osobistego pola minowego w zakresie
żywienia (od dzieciństwa do chwili obecnej) i nie przyjrzysz się uczciwie swoim przekonaniom
na temat bycia kucharką i posługaczką lub swojej nieumiejętności znalezienia czasu, by
przygotować dla siebie dobry posiłek i cieszyć się nim. Zwłaszcza obecnie, gdy większość
kobiet pracuje poza domem, należy zaktualizować wyniesione z czasów naszych matek
przekonania dotyczące przygotowywania posiłków.
Zadaj sobie następujące pytania:
Teraz, gdy jestem sama, a dzieci wyprowadziły się z domu, niemal codziennie jem poza
domem, w restauracjach, które serwują zdrową żywność. Odżywia mnie to na każdym
poziomie i jest warte wydanych pieniędzy. Jestem szczęśliwa, że mogę sobie na to pozwolić.
Feministyczny ruch kobiet z późnych lat 60. XX w. po raz pierwszy dał niespotykanej liczbie
kobiet rozmach i środki finansowe, które pozwoliły im na samodzielne utrzymanie się.
W wyniku tego nie musimy wychodzić za mąż z przyczyn ekonomicznych. Dzięki temu
o wiele bardziej realne stało się prawdziwe partnerstwo między mężczyznami i kobietami.
Shriver Report udokumentował fakt, że wojna między płciami się skończyła. Zarówno
mężczyźni, jak i kobiety negocjują wszystko w nowy sposób. Nadszedł czas, aby kobiety
zmieniły swoje przestarzałe uwarunkowania dotyczące tego, kto i co powinien robić, a także
obniżyły swoje standardy, zamiast krytykować, gdy mężczyzna myje i gotuje, ale nie robi tego
w taki sam sposób jak my. Jeśli siebie cenisz, wiesz, czego chcesz, i prosisz o to bez złości,
poczucia winy czy braku wiary w siebie, wielu mężczyzn stanie na głowie, żeby sprawić ci
przyjemność.
Krok szósty: zawrzyj pokój ze swoją wagą
Nadwaga to zgromadzone marzenia. Istnieje mit mówiący o tym, że możemy
gromadzić czas. Prymitywne kultury gromadziły zapasy na zimę. My
gromadzimy czas w naszych biodrach.
– dr med. Paulanne Balch
Na przestrzeni lat wiele kobiet pytało mnie: „Ile powinnam ważyć?”. Chociaż od urodzenia nas
wszystkie ważono i mierzono oraz porównywano z kulturowym ideałem, każda kobieta ma
naturalną wagę, którą zachowa jej ciało, jeśli odżywia się w zgodzie z fizycznym
zapotrzebowaniem i regularnie ćwiczy. Masa ciała kobiety często się waha o 1–2 kg
w zależności od dnia tygodnia, a także cyklu miesięcznego i rocznego. Takie wahania są
naturalne i niemal zawsze związane ze zmianami w ilości płynów, a nie z ilością tłuszczu czy
tkanki mięśniowej. Naturalna, prawidłowa waga ciała kobiety może nie być zgodna z tabelami
określającymi wagę, które znajdują się w gabinecie lekarskim lub które są stosowane przez
firmy ubezpieczeniowe, i może nie mieć żadnego związku z rozmiarem ubrań.
Waga nie może być miernikiem zdrowia, gdyż bez uwzględnienia budowy ciała jest myląca
i niejasna. Pojęcie „idealnej” wagi ciała jest nie tylko niezwykle destruktywne dla wielu kobiet,
ale także w szczątkowy sposób traktuje zdrowie. Miarami mającymi o wiele większy sens są
odsetek tkanki tłuszczowej ciała, którą omówię na s. 708, a także wskaźnik masy ciała [ang.
body mass index – BMI]. W celu ustalenia wskaźnika masy swojego ciała po prostu znajdź
swoje wzrost i wagę w tabeli 10. Wskaźnik, który wynosi 24 lub mniej, jest uważany za
idealny, podczas gdy wskaźnik, który wynosi 30 lub więcej, oznacza otyłość i przyczynia się do
zwiększonego ryzyka zgonu i chorób. Wskaźnik masy ciała pomiędzy 25 a 29, choć nie jest
idealny, nie musi stanowić zagrożenia dla zdrowia.
Tabela 9. Sugestie USDA dotyczące wagi ciała dorosłego człowieka
Waga w kilogramach2
Wzrost1 [cm] 19–34 lata >35 lat
152,5 44–58 49–62,5
155,5 46–60 50–65
158,5 47–62 52–67
161,5 48,5–64 54–69
164,5 50–66 55–71
167,5 52–68 57–73,5
170,5 53,5–70 59–76
173,5 55–72,5 61–78
176,5 56,5–74,5 62,5–81
180,0 58,5–76,5 64,5–83
183,0 60–79 66–85
186,0 62–81 68,5–88
189,0 63,5–83,5 70–90
Wzrost [cm]
152 155 158 160 163 165 168 170 173 175 178 180 183 185 188 190 193
45 20 19 18 18 17 17 16 16 15 15 14 14 14 13 13 12 12
48 21 20 19 19 18 17 17 16 16 16 15 15 14 14 13 13 13
50 21 21 20 19 19 18 18 17 17 16 16 15 15 15 14 14 13
52 22 22 21 20 20 19 19 18 17 17 17 16 16 15 15 14 14
54 23 23 22 21 21 20 19 19 18 18 17 17 16 16 15 15 15
57 24 24 23 22 21 21 20 20 19 18 18 17 17 16 16 16 15
59 25 25 24 23 22 22 21 20 20 19 19 18 18 17 17 16 16
61 26 26 25 24 23 22 22 21 21 20 19 19 18 18 17 17 16
64 27 26 26 25 24 23 23 22 21 21 20 20 19 18 18 17 17
66 28 27 27 26 25 24 23 23 22 21 21 20 20 19 19 18 18
68 29 28 27 27 26 25 24 23 23 22 22 21 20 20 19 19 18
70 30 29 28 27 27 26 25 24 24 23 22 22 21 20 20 19 19
73 31 30 29 28 27 27 26 25 24 24 23 22 22 21 21 20 19
75 32 31 30 29 28 27 27 26 25 24 24 23 22 22 21 21 20
77 33 32 31 30 29 28 27 27 26 25 24 24 23 22 22 21 21
Waga [kg]
80 34 33 32 31 30 29 28 27 27 26 25 24 24 23 22 22 21
82 35 34 33 32 31 30 29 28 27 27 26 25 24 24 23 22 22
84 36 35 34 33 32 31 30 29 28 27 27 26 25 24 24 23 23
86 37 36 35 34 33 32 31 30 29 28 27 26 26 25 24 24 23
89 38 37 36 35 33 32 31 31 30 29 28 27 26 26 25 24 24
91 39 38 37 35 34 33 32 31 30 30 29 28 27 26 26 25 24
93 40 39 37 36 35 34 33 32 31 30 29 29 28 27 26 26 25
95 41 40 38 37 36 35 34 33 32 31 30 29 28 28 27 26 26
98 42 41 39 38 37 36 35 34 33 32 31 30 29 28 28 27 26
100 43 42 40 39 38 37 36 34 33 32 32 31 30 29 28 27 27
102 44 43 41 40 39 37 36 35 34 33 32 31 31 30 29 28 27
104 45 43 42 41 39 38 37 36 35 34 33 32 31 30 30 29 28
107 46 44 43 42 40 39 38 37 36 35 34 33 32 31 30 29 29
109 47 45 44 43 41 40 39 38 36 35 34 33 33 32 31 30 29
111 48 46 45 43 42 41 40 38 37 36 35 34 33 32 31 31 30
113 49 47 46 44 43 42 40 39 38 37 36 35 34 33 32 31 30
Aby ustalić dzienne zapotrzebowanie na białko w celu zachowania beztłuszczowej masy ciała [ang. lean body
mass – LBM], najpierw musisz zmierzyć odsetek tkanki tłuszczowej (zob. s. 707). Jako przykład niech
posłuży Mildred, była biegaczka maratonów. Mildred waży 138 funtów [62,6 kg – przyp. tłum.], a odsetek
tkanki tłuszczowej jej ciała wynosi 25%.
1. Pomnóż swoją wagę w funtach przez odsetek tkanki tłuszczowej wyrażonej w ułamku. Określa to masę
tkanki tłuszczowej twojego ciała. (W przypadku Mildred: 138 × 0,25 = 34 funty [15,4 kg – przyp. tłum.]).
2. Odejmij masę tkanki tłuszczowej od ogólnej wagi twojego ciała. Określa to masę beztłuszczowej tkanki
ciała. (W przypadku Mildred: 138 − 34 = 104 funty LBM [47,2 kg – przyp. tłum.]).
3. Teraz pomnóż LBM przez czynnik dodatkowy, który najlepiej cię opisuje:
Siedzący tryb życia (nie wykonujesz żadnych ćwiczeń fizycznych): potrzebujesz 0,5 g białka na funt
beztłuszczowej masy ciała [1,1 g na 1 kg beztłuszczowej masy ciała – przyp. tłum.]. Pomnóż swój LBM
przez 0,5.
Umiarkowanie aktywny (ćwiczysz przez 20–30 minut 2–3 razy w tygodniu): potrzebujesz 0,6 g białka na
funt beztłuszczowej masy ciała [1,32 g na 1 kg beztłuszczowej masy ciała – przyp. tłum.]. Pomnóż swój
LBM przez 0,6.
Aktywny (uczestniczysz w zorganizowanej aktywności fizycznej, która trwa ponad 0,5 godziny, 3–5 razy
w tygodniu): potrzebujesz 0,7 g białka na funt beztłuszczowej masy ciała [1,54 g na 1 kg beztłuszczowej
masy ciała – przyp. tłum.]. Pomnóż swój LBM przez 0,7.
Bardzo aktywny (uczestniczysz w energicznej aktywności fizycznej, która trwa ponad godzinę, co najmniej 5
razy w tygodniu): potrzebujesz 0,8 g białka na funt beztłuszczowej masy ciała [1,76 g na 1 kg
beztłuszczowej masy ciała – przyp. tłum.]. Pomnóż swój LBM przez 0,8.
Atletyczny (jesteś trenującą zawodowo sportsmenką, która 2 razy dziennie odbywa wymagający trening,
trwający co najmniej godzinę): potrzebujesz 0,9 g białka na funt beztłuszczowej masy ciała [1,98 g na kg
beztłuszczowej masy ciała – przyp. tłum.]. Pomnóż swój LBM przez 0,9. (LGM Mildred wynosi 104 funty
[47,17 kg – przyp. tłum.], a ona jest umiarkowanie aktywna. Dlatego też jej dzienne zapotrzebowanie na
białko to 62 g – znacznie mniej niż w okresie, gdy trenowała do maratonów.
Źródło: Metoda ta została oparta na książce pt. „Protein Power” (Bantam, 1996) autorstwa dr. Michaela i Mary
Dan Eadesów.
Bez względu na to, czy zdecydujesz się ulepszać dietę samodzielnie, czy zastosujesz się do
zaleceń z jednej z książek na temat diety i odżywiania, upewnij się, że każdego dnia dostarczasz
odpowiednią ilość białka dla utrzymania (lub budowania) beztłuszczowej masy ciała – części,
która najskuteczniej spala tłuszcze. Nie każda dieta promowana jako wysokobiałkowa zapewnia
wystarczającą ilość białka (zob. tab. 11, by ustalić właściwą ilość białka).
Jak łatwo zauważyć, indywidualne podejście do diety sprawia, że terminy wysokobiałkowa
i niskobiałkowa tracą znaczenie. Dla większości kobiet lepsze będzie uzupełnienie diety
odrobiną mięsa. Chociaż podzielam zdanie obrońców praw zwierząt i jestem świadoma wpływu
współczesnego przemysłu mięsnego na środowisko, wydaje mi się, że nie dla każdej kobiety
wegetarianizm jest zdrowy czy niezbędny. (Bez wątpienia jednak ogromna większość populacji
potrzebuje większej ilości warzyw, owoców, orzechów, nasion, roślin strączkowych
i produktów pełnoziarnistych. Ale może zajść potrzeba ograniczenia lub wyeliminowania zbóż,
jeśli dana osoba nie toleruje glutenu [zob. s. 700]). Ekologiczne metody produkcji pokarmów
pochodzenia zwierzęcego, szanujące glebę, wodę oraz same zwierzęta, mogą przezwyciężyć
problemy w zakresie ochrony środowiska wywołane przez przemysł mięsny. Obecnie można
kupić mięso zwierząt hodowanych bez środków chemicznych i antybiotyków; jest ono zwykle
chudsze i zawiera mniej pozostałości po pestycydach. Wpływ wołowiny o niskiej zawartości
tłuszczu na cholesterol we krwi oraz inne lipidy niczym się nie różni od wpływu ryb
i kurczaka32. Problem z większością przemysłowo produkowanej wołowiny polega na tym, że
ocieka ona tłuszczem na skutek karmienia zwierząt nadmierną ilością zbóż. W mięśniach
zwierząt występują więc takie same zaburzenia spowodowane czynnikami zapalnymi co
u większości ludzi.
Czy jesteś wrażliwa na kwas arachidonowy?
Bez wątpienia niektóre osoby są bardzo wrażliwe na kwas arachidonowy (AA), który
znajduje się we wszystkich produktach zwierzęcych – zwłaszcza w podrobach, czerwonym
mięsie i żółtku jaj. Nadwrażliwość na AA jest przyczyną większości problemów
powszechnie przypisywanych nasyconym tłuszczom i cholesterolowi. Zawartość kwasu
arachidonowego w mięsie w obecnych czasach jest wyższa niż w przeszłości, gdyż zboże,
którym karmi się inwentarz, powoduje u zwierząt taką samą nierównowagę eikozanoidów
co u ludzi. Przyczynia się to do większej ilości czynników zapalnych. Słynny raport chiński
dr. T. Colina Campbella, najbardziej wyczerpujące i obszerne badania, jakie kiedykolwiek
przeprowadzono na temat związku pomiędzy dietą i chorobami, wykazał bez cienia
wątpliwości, że zachodnie zamiłowanie do nadmiernej ilości białek zwierzęcych
i niedostatecznej ilości produktów roślinnych jest zabójcze (zob. T. Colin Campbell, The
China Study [BenBella Books, 2005]). (Zauważ, że pokarmom zwierzęcym w diecie prawie
zawsze towarzyszy wiele produktów rafinowanych i cukier, więc teoria Campbella, że to
produkty zwierzęce są największym winowajcą, jest błędna. Jestem pewna, że to rafinowane
węglowodany towarzyszą tej kulturowej zmianie w diecie i to one wyrządzają najwięcej
szkód. W porządku: wracam do kwasu arachidonowego, w którego przypadku jest znacznie
mniej prawdopodobne, że stanie się problemem, jeśli nie są wraz z nim spożywane żadne
rafinowane węglowodany). Objawy nadwrażliwości na kwas arachidonowy są następujące:
przewlekłe zmęczenie, płytki i niespokojny sen, osłabienie po przebudzeniu, łamliwe włosy
i paznokcie, sucha i łuszcząca się skóra, drobne wysypki i zapalenie stawów. Wydaje się
oczywiste, że niektóre z korzyści zdrowotnych przypisywanych wegetariańskiej diecie
wynikają po prostu z obniżenia poziomu AA. Jeśli chcesz sprawdzić, czy jesteś wrażliwa na
AA, na miesiąc wyeliminuj z diety czerwone mięso i żółtko jaj. Następnie zjedz befsztyk
z jajkami i sprawdź, czy objawy powrócą. Chcąc uniknąć nadmiernego poziomu AA,
spożywaj jedynie mięso o niskiej zawartości tłuszczu (AA znajduje się głównie w tłuszczu
zwierzęcym) lub przerzuć się na dziczyznę albo wołowinę z wolnej hodowli, które mają
o wiele niższy poziom AA. W sklepie ze zdrową żywnością poszukaj kurczaków z wolnego
wybiegu oraz ich jaj. Nadmierne spożycie węglowodanów (szczególnie wysoko
przetworzonych) także podnosi poziom AA.
Chcąc zwiększyć spożycie białka, nie musisz jeść mięsa. Możesz uzyskać odpowiednie białko
z warzywnych hamburgerów, tofu, seitanu i tempeh. Jajka, serwatka w proszku, proszek
sojowy i produkty mleczne są dobrym źródłem białka, jeśli nie jesteś na nie uczulona.
Dostępnych jest wiele rodzajów wegetariańskiego białka w proszku, w tym to pozyskiwane
z soi. Istnieją obszerne badania na temat wartości odżywczej białka sojowego (zob. ramka
poniżej). Wykazały one, że równowaga azotowa, trawienie i wykorzystanie białka są podobne
w przypadku białka z wołowiny, mleka i soi33. Inne badania wykazują, że białko sojowe może
zapewnić równowagę azotową34. Dostarcza także odpowiednią ilość metioniny – aminokwasu,
który jest istotny dla wzrostu i rozwoju35. Dlatego dodanie soi do diety jest dobrym sposobem
na spełnienie wymagań dotyczących białka.
Czy soja to zdrowy wybór?
W ciągu ostatnich kilku lat pojawiło się wiele negatywnych informacji o soi. Nic dziwnego,
że kobiety są zdezorientowane. Długo reklamowana ze względu na swoje właściwości
zdrowotne (od wsparcia przy uderzeniach gorąca po zmniejszenie ryzyka raka piersi),
została nagle oskarżona o promowanie wzrostu guzów piersi. Czas zakończyć to
zamieszanie, więc pozwól, że przedstawię fakty.
Białko sojowe jest pełnowartościowym, wysokiej jakości białkiem zawierającym
wszystkie niezbędne aminokwasy. Aminokwasy są budulcem dla białek. Soja zawiera
wszystkie niezbędne aminokwasy, co oznacza, że jest kompletnym białkiem – choć nie jest
szczególnie bogata w jeden aminokwas, tzn. metioninę36. Jednak zawiera jej wystarczającą
ilość, aby w większości przypadków spełnić większość potrzeb człowieka w tym zakresie37.
Przez badaczy odżywiania i społeczność naukową, stosujących skorygowaną białkową skalę
poziomu aminokwasów (PDCAAS), białko sojowe jest uważane za doskonałe pod
względem odżywczym, szczególnie w porównaniu z innymi białkami.
Alergie z powodu nabiału, orzechów i pszenicy są znacznie częstsze niż alergie
z powodu soi. Niektórzy ludzie są niewątpliwie bardzo wrażliwi na soję. (Soja pojawia się
na liście 8 najbardziej rozpowszechnionych alergenów pokarmowych w wykazie Food and
Agriculture Organization; na liście znajdują się również: mleko, jaja, ryby, skorupiaki,
pszenica, orzeszki ziemne i orzechy. Łącznie produkty te przyczyniają się do około 90%
wszystkich alergii pokarmowych).
W porównaniu z białkami mleka i orzechów soja jest stosunkowo rzadkim alergenem,
a alergie na orzeszki ziemne są 5–6 razy częstsze niż na soję38. Częstość występowania
alergii na soję jest dość niska – wynosi mniej niż 1% dla dzieci i 0,1% dla dorosłych,
zgodnie z badaniem z placebo na podwójnie ślepej próbie.
W porównaniu z innymi alergiami pokarmowymi reakcje na soję są znacznie łagodniejsze.
W raporcie podsumowującym kliniczne badania problemów pokarmowych stwierdzono, że
są one minimalne lub łagodne w 80% przypadków, a w pozostałych 20% – umiarkowane.
Nie zgłoszono ciężkich reakcji alergicznych na soję. Dla porównania, alergeny mleka
i orzeszków ziemnych powodowały objawy od minimalnych do łagodnych w 50–70%
przypadków, umiarkowane w 20–30%, a poważne – w 10–15%.
Z mojego doświadczenia wynika, że znaczna większość osób cierpiących na alergie
pokarmowe jest wrażliwa na pszenicę i produkty mleczne, a nie soję. Nadwrażliwość na
pszenicę i nabiał często wywołuje reakcje krzyżowe z innymi produktami.
Wzdęcia i gazy spowodowane soją nie wskazują na alergię. Niektórzy ludzie są wrażliwi
na niestrawialne cukry i błonnik w soi. Mogą one powodować takie same wzdęcia brzucha
i gazy, jakich doświadczysz po spożyciu cukrów i błonnika w fasoli lub nawet laktozy
w mleku39. Kiedy dodajesz rośliny strączkowe dowolnego rodzaju do swojej diety, flora jelit
potrzebuje trochę czasu, aby się dostosować. Nie musisz jednak cierpieć – zażywaj enzymy
trawienne i probiotyki, aby utrzymać jelita w dobrej formie i zmniejszyć dyskomfort.
Fityniany są częścią zdrowej diety. Jeśli czytałaś jakąś literaturę nieprzychylną soi,
prawdopodobnie słyszałaś, że soja zawiera dużo fitynianów, które mogą hamować
wchłanianie ważnych składników odżywczych z jelit. To jest półprawda. Rośliny
przechowują w swoich nasionach fosfor (niezbędny składnik pokarmowy dla roślin
i zwierząt), aby wspomóc wzrost młodych sadzonek. Jest on składowany w postaci fitynianu
(heksametafosforan inozytolu). Fityniany roślinne są uważane przez niektórych za składniki
antyodżywcze, ponieważ spożywane w ludzkiej diecie mogą konkurować z niezbędnymi
minerałami (na przykład żelazem i cynkiem) i hamować ich wchłanianie w jelitach.
Jednakże fityniany są również ważnymi składnikami żywności – działają nie tylko jako
naturalny przeciwutleniacz konserwujący żywność, ale także pomagają zmniejszyć ryzyko
chorób serca i raka u osób spożywających pełne ziarna, fasolę, nasiona i orzechy.
Chociaż soja zawiera znaczące ilości fitynianu, to podobnie jest w przypadku zbóż, fasoli
i nasion. Istnieje solidna literatura naukowa potwierdzająca, że pokarmy te są ważnym
składnikiem zdrowej diety. Dlatego unikanie soi w celu wyeliminowania fitynianu nie ma
sensu. Co więcej, izolowane białko sojowe zawiera znacznie mniej fitynianu niż cała soja.
Zarówno niesfermentowane, jak i sfermentowane produkty sojowe mają swoje
zastosowanie. Produkty sojowe dzielą się na dwie szerokie kategorie: niesfermentowane
i sfermentowane. Niesfermentowane produkty sojowe obejmują orzechy sojowe, edamame
(fasolka sojowa), mleko sojowe i tofu (twaróg). Sfermentowane produkty sojowe obejmują
tamari, sos sojowy, miso, tempeh i natto.
Chociaż zdania są podzielone, z tendencją do faworyzowania soi sfermentowanej, nie ma
zgodnej opinii naukowej, która postać jest lepsza.
Osoby z wyższym poziomem kwasów tłuszczowych omega-3 mają niższe BMI, węższą
talię i mniejszy obwód bioder. Warto zauważyć, że błony komórkowe u osób z nadwagą
i otyłością są o 14% uboższe w tłuszcze omega-3 niż u osób ze zdrową wagą51.
Kwasy tłuszczowe omega-3 (w postaci oleju rybnego lub suplementu) skuteczniej
obniżają poziom cholesterolu niż leki statynowe52; obniżają także poziom
trójglicerydów53. W kilku prospektywnych badaniach kohortowych odkryto odwrotną
korelację pomiędzy spożyciem ryb i ryzykiem chorób układu sercowo-naczyniowego54.
Niezbędne kwasy tłuszczowe zmniejszają twardnienie tętnic poprzez obniżenie
„lepkości” krwinek, dzięki czemu krwinki mniej przywierają do ścian naczynia
krwionośnego55.
Inne badania wykazały, że niezbędne kwasy tłuszczowe mogą złagodzić kancerogenny
wpływ promieniowania oraz niektórych związków chemicznych ze względu na ich
umiejętność utrzymywania w równowadze związków zapalnych56. Właściwe oleje
spożywcze poprzez regulację funkcjonowania układu immunologicznego mogą też
pomóc zahamować rozwój różnych rodzajów raka, w tym raka piersi57.
Tłuszcze omega-3 (zwłaszcza DHA) wspomagają funkcjonowanie mózgu. Badania
wykazały, że odpowiednia ilość kwasu DHA u niemowląt i płodów w macicy ma
związek z wyższym ilorazem inteligencji, podczas gdy jego niedobór powiązano
z trudnościami w uczeniu się, takimi jak zaburzenia koncentracji, nadpobudliwość
psychoruchowa (ADD, ADHD) i dysleksja.
Kwas DHA może stabilizować nastrój. Jego niedobór jest czynnikiem prowadzącym do
depresji, także poporodowej, stanu przedrzucawkowego oraz różnych dolegliwości
pomenopauzalnych.
Wykazano, że suplementy z oleju rybnego wspierają zdrowie stawów58.
Tłuszcze omega-3 zwiększają uczucie pełności po zjedzeniu posiłku59.
Niezbędne kwasy tłuszczowe mogą złagodzić objawy chorób autoimmunologicznych.
W pewnym badaniu pacjenci chorujący na stwardnienie rozsiane, stosujący przez 30 lat
dietę bogatą w naturalnie występujące kwasy tłuszczowe i ubogą w nasycone tłuszcze,
byli tylko minimalnie niesprawni. Jednak wśród pacjentów, którzy przestali stosować tę
leczniczą dietę, choroba się uaktywniła, a objawy drastycznie nasiliły60.
Wykazano, że olej z ryb zmniejsza bóle menstruacyjne nawet u tych kobiet, które nie
zmieniły innych aspektów diety61.
Wyniki badań przeprowadzonych we Włoszech wskazują, że przyjmowanie oleju z ryb
może zmniejszyć w ciągu 24 tygodni częstotliwość i nasilenie uderzeń gorąca o 25%62.
Badania wykazują, że właściwości przeciwzapalne oleju z ryb mogą pomóc
w zmniejszeniu negatywnej reakcji organizmu na stres psychiczny63.
Tłuszcz nie jest wrogiem, za jakiego się go postrzega od 40 lat. Gdy poziomy cukru i insuliny
utrzymują się w normie, a tłuszcze omega-3 i omega-6 oraz mikroelementy są zrównoważone
w diecie, nie należy się niepokoić wpływem spożywanych tłuszczów na ogólny stan zdrowia.
(Tak na marginesie: oliwa z oliwek to tłuszcz omega-9, który jest neutralny. Stwierdzono, że
olej kokosowy z pierwszego tłoczenia, który jest średniołańcuchowym kwasem tłuszczowym,
ma wiele zalet zdrowotnych, w tym zdolność do zwalczania infekcji66). Używanie organicznego
oleju kokosowego podczas gotowania może być bardzo zdrową częścią twojej diety. Awokado
i olej z awokado to inne dobre źródła zdrowych tłuszczów. Możesz także bezpiecznie włączyć
do diety niewielką ilość masła i nasyconych tłuszczów. Należy jednak ściśle ograniczyć
spożycie pokarmów zawierających duże ilości zarówno rafinowanych węglowodanów, jak
i tłuszczu (makaron z serem, pączki i ciastka).
Kalorie się liczą, ale ich nie licz. Chociaż, ogólnie rzecz biorąc, kalorie mają znaczenie,
liczenie kalorii danego pokarmu przy podejmowaniu decyzji, czy mamy go zjeść, zupełnie nie
bierze pod uwagę sposobu przemiany żywności w ciele. Co prawda możesz zrzucić zbędne
kilogramy, dostarczając dziennie 1200 kalorii z chleba i makaronu, ciało nie będzie w stanie
zbudować beztłuszczowej masy, niezbędnej do skutecznego spalania tłuszczów, a organizm –
w odpowiedzi na poziom insuliny wygenerowanej w celu przemiany skrobi – przejdzie w tryb
oszczędzania.
HCG: metaboliczny odwyk dla osób z uporczywym problemem z otyłością
Istnieje podgrupa kobiet, głównie w wieku średnim, które po prostu nie tracą na wadze, bez
względu na to, co robią. Widziałam to wielokrotnie. Wyobraź sobie tę frustrację: pijesz
wyłącznie sok z zieleniny przez 5 dni (przy całkowitym spożyciu 500 kalorii dziennie),
a następnie wchodzisz na wagę i stwierdzasz, że w ogóle nie drgnęła. Cóż, takie jest
doświadczenie wielu kobiet. Po latach efektu yo-yo, skumulowanym działaniu dodatków do
żywności i innych czynników, niektóre kobiety mają układ metaboliczny, który po prostu
przeciwstawia się prawom biologii. Kiedyś myślałam, że to mit, dopóki nie byłam
świadkiem tego zjawiska u kilku przyjaciółek i koleżanek.
Jak w ogóle można jeść mniej niż 1000 kalorii dziennie i nie tracić ani grama,
a w niektórych przypadkach nawet przybierać na wadze? Naprawdę nie wiem. Wiem tylko,
że te kobiety mają nieprawidłowości w podwzgórzu i przysadce mózgowej, które reagują na
próbę przejścia na dietę, co było wyłączną tajemnicą celebrytów i ludzi bogatych w latach
50. XX w. Wówczas bardzo szanowany lekarz, dr med. A. T. W. Simeons, odkrył, że dzięki
wstrzyknięciom małych ilości hormonu o nazwie HCG (ludzka gonadotropina
kosmówkowa) oraz bardzo specyficznej diecie 500 kalorii dziennie można uzyskać
bezpieczną i szybką utratę wagi. Co więcej, taka dieta skupiała się na obszarach ciała, gdzie
wskazana była utrata tłuszczu, zamiast na usuwaniu tłuszczu „strukturalnego”, potrzebnego
do ochrony narządów i stawów. Ponadto stwierdził on, że ludzie przestrzegający tej diety
mają normalny poziom energii, ponieważ HCG działa na rzecz uwalniania tłuszczu
z organizmu i pozwala mu na wykorzystanie tych kalorii jako energii.
Oryginalny protokół dr. Simeonsa jest dostępny online (zob.
http://hcgweightlosshelp.com/pounds_and_inches.pdf). Kevin Trudeau napisał książkę
o tym protokole pt. „The Weight Loss Cure «They» Don’t Want You to Know About”
(Alliance, 2007), która – choć nieco paranoidalna – jest w dużej mierze prawdziwa.
Plan obejmuje codzienne wstrzykiwanie bardzo małych ilości HCG w tłuszcz podskórny
przez minimum 26 dni (maksymalnie 400 dni) – na jeden cykl utraty tłuszczu. Jeśli
osiągnęłaś idealny rozmiar, skończyłaś plan i nie musisz tego robić ponownie. Twoje
podwzgórze zostanie zresetowane. Po pierwszej rundzie HCG stosujesz przez kolejne 3
tygodnie dietę wolną od zbóż i rafinowanej żywności. Od tego momentu korzystasz ze
zdrowej diety o niskim indeksie glikemicznym, bez dodatków spożywczych, którą już
poleciłam. (Od czasu do czasu będziesz jednak mogła zjeść deser bez przyrostu masy ciała).
Najbardziej fascynujące w użyciu HCG jest to, że organizm „nie widział” tego hormonu od
czasu ciąży (a jeśli nie miałaś dzieci, oznacza to, że twoje ciało „nie widziało” go, odkąd
zostałaś ukształtowana w łonie swojej matki). Zatem cały protokół można uznać za
odrodzenie! Uważam to za całkowicie bezpieczne, biorąc pod uwagę, że organizm
doświadcza dużo wyższych poziomów tego hormonu podczas ciąży, a także dlatego, że
zastrzyki są wykonywane przez tak krótki czas.
Mimo że program ten jest bardzo skuteczny, nie jest przeznaczony dla osób o słabej woli.
Oto co jedna z moich koleżanek miała do powiedzenia:
„Pierwszą rzeczą, jaką zauważyłam w protokole HCG, było to, ile razy w ciągu dnia
bezmyślnie wkładałam coś do ust. Początkowo wpadłam w panikę. Potem, kiedy moje
„ciało bólowe” dochodziło do głosu, po prostu byłam bardziej uważna na siebie. Przed HCG
próbowałam wszystkiego, o czym wiedziałam, że może mi pomóc powrócić do normalnej
wagi. Nie byłam w stanie tego zrobić, odkąd miałam syna i przeniosłam się do stanu,
którego nienawidziłam, nie mając żadnego wsparcia ze strony mojego męża. Chociaż
intensywnie ćwiczyłam i stosowałam dietę o niskim indeksie glikemicznym, nic nie
działało. HCG było dla mnie całkowitym odrodzeniem. Straciłam 20 kg i od tego czasu nie
miałam problemu z utrzymaniem wagi. Jestem bardzo wdzięczna za to podejście. Ale jako
pracownik służby zdrowia mogę zapewnić, że takie podejście nie będzie skuteczne dla osób,
które nie mają kontroli nad emocjonalnym objadaniem się. Nie ma możliwości obejścia tego
problemu. Nie ma drogi na skróty”.
Jeśli nie chcesz codziennych zastrzyków, HCG jest teraz dostępny w kroplach, które
umieszczasz pod językiem. Stwierdzono, że forma doustna działa równie dobrze jak
zastrzyki67. Chociaż dieta HCG nie jest zatwierdzona przez FDA, wielu wykwalifikowanych
naturopatów i lekarzy przepisuje ją. Zalecam, abyś pracowała z jednym z nich, zamiast
robić to sama.
Więcej informacji na temat przyjmowania HCG można znaleźć na stronie internetowej Oral
HCG and Obesity Website (www.hcgobesity.org) lub na jej siostrzanej stronie Oral HCG
Research Center (http://oralhcg.com/English). Aby zamówić krople HCG, wejdź na
www.hcgdietdirect.com lub www.hcgdrop.com. Pomocne video na temat przygotowania
HCG do zastrzyków można znaleźć na stronie www.youtube.com/watch?
v=C7sTnSUT6RQ&feature=related. Na koniec polecam dwie książki o HCG, które są
szczególnie pomocne: „HCG Diet Made Simple: Your Step-by-Step Guide Beyond Pounds
and Inches” (tom 1) autorstwa Harmony Clearwater Grace (Harmonious Clarity Group,
2009) oraz „HCG Weight Loss Cure Guide” (CreateSpace, 2008) Lindy Prinster.
Wysypiaj się. Istnieje związek pomiędzy wystarczającą ilością snu a utrzymaniem
prawidłowej wagi. Wyniki badania opublikowane w 2005 r. przez dr. Jamesa Gangwischa,
psychoterapeutę z Columbia University, wskazały, że ci, którzy śpią 4 godziny na dobę lub
mniej, są o 73% bardziej narażeni na otyłość niż ludzie, którzy śpią 7–9 godzin każdej nocy68.
Ci, którzy śpią 5 godzin – o 50%, a ci, którzy śpią 6 godzin – o 23%. Jednym z wyjaśnień jest
to, że kiedy nie masz dość snu, twoje ciało wytwarza mniej leptyny (hormonu, który
sygnalizuje ciału, że jesteś najedzona) i więcej greliny (hormonu, który mówi ciału, że jesteś
głodna). Otrzymujesz jeden podwójny cios: wyższy poziom greliny sprawia, że czujesz się
bardziej głodna, ale niższy poziom leptyny nie pozwala ci poczuć się usatysfakcjonowaną.
Krok dziesiąty: odżywiaj się optymalnie
Przez ponad 25 lat zalecałam moim pacjentkom, przyjaciołom i rodzinie suplementy diety,
sama je regularnie przyjmuję. W społeczności naukowej dokonuje się głęboka zmiana
w zakresie żywienia. Teraz zdajemy sobie sprawę, że istnieje ogromna różnica między
odpowiednim odżywianiem (wystarczającym do zapobiegania chorobom z niedoboru)
i optymalnym odżywianiem (ilością, która skutkuje szczytowym funkcjonowaniem).
Suplementy diety redukują rozbieżność pomiędzy odpowiednim i optymalnym odżywianiem.
A to robi wielką różnicę. Obecnie żyjemy dłużej i wszystkie chcemy być aktywne i zdrowe po
siedemdziesiątce, osiemdziesiątce, a nawet dziewięćdziesiątce. Przyjmowanie odpowiedniej
ilości składników odżywczych z pokarmów i suplementów diety może pomóc nam wszystkim
osiągnąć ten cel. Food and Nutrition Board69 w 1941 r. po raz pierwszy ustaliła Recommended
Dietary Allowances70, które w ciągu ostatnich 60 lat aktualizowano tylko kilka razy. W tym
czasie rada obserwowała duże populacje, aby ustalić, jak zapobiegać chorobom wywoływanym
na skutek poważnego niedoboru witamin. Na podstawie tych badań FNB ustaliła dzienne
spożycie witaminy C na 60 mg (dzienna dawka, która zapobiega szkorbutowi) oraz dzienne
spożycie witaminy D na 400 j.m. (jednostka międzynarodowa; ilość niezbędna do zapobiegania
krzywicy). Oczywiste jest, że według dzisiejszych standardów taki poziom witamin nie ma racji
bytu, ale wiele osób wciąż wierzy, że można pozyskać wszystkie niezbędne składniki odżywcze
ze zdrowej diety. Choć powinniśmy być w stanie to zrobić, obecnie jest to niemal niemożliwe –
nawet jeśli stosujesz dietę opartą na zdrowej żywności, w której skład wchodzi duża ilość
ekologicznych owoców i warzyw. Dzieje się tak, gdyż w ciągu ostatnich 50 lat glebę
wyjałowiono ze składników odżywczych – zwłaszcza minerałów – poprzez nadmierną
eksploatację, chemiczne nawozy i inne praktyki. Na skutek tego spadła wartość odżywcza
żywności. Dodatkowo rzadko jemy owoce i warzywa prosto z ogrodu. Zamiast tego są one
zbierane, transportowane i przechowywane, a po drodze tracą składniki odżywcze. (Jednym
z powodów, dla których jedzenie we Włoszech i we Francji jest tak smaczne, jest to, że jest ono
zbierane w momencie swojej największej świeżości i spożywane wkrótce potem!)
Współcześnie jesteśmy także narażone na dużo więcej zagrożeń środowiskowych, takich jak
zanieczyszczenie, pestycydy i związki chemiczne stosowane do czyszczenia produktów. Ciało
musi odpierać ten atak poprzez detoksykację, a prawidłowe wykonanie tego zadania wymaga
odpowiednich składników odżywczych. Pozostające w ciele toksyny mogą powodować różne
dolegliwości zdrowotne i prowadzić do uszkodzenia DNA. Gdy w komórkach dochodzi do
mutacji w DNA, znacznie wzrasta ryzyko chorób zwyrodnieniowych (jak choroby serca,
niektóre nowotwory, artretyzm, zwyrodnienie plamki żółtej, osteoporoza i choroba
Alzheimera). Ostatnie badania wykazują, że przyjmowanie odpowiednich preparatów
wieloskładnikowych może cię ochronić przed tego typu uszkodzeniami komórkowymi71.
Chociaż w zakresie suplementów diety wciąż stosuje się klasyfikację RDA (nie wspominając
o wpływie wielu głównych organizacji medycznych), w ciągu ostatnich kilku lat zmienił się
kierunek zainteresowań FNB. Obecnie odżywianie jest dla nich sposobem na redukowanie
ryzyka przewlekłych chorób, w przeciwieństwie do zapobiegania niedoborom witamin
i minerałów. Koncentracja na optymalnym odżywianiu zamiast na odpowiednim jest
olbrzymim krokiem we właściwym kierunku, gdyż pomiędzy nimi może być ogromna różnica.
Witaminy i minerały, znane również jako mikroelementy:
W skrócie: życie z niedoborem magnezu jest jak próba obsługiwania maszyny przy
odłączonym zasilaniu.
Związek magnezu z wapniem
Chociaż roli wapnia poświęca się wiele uwagi, niewiele osób zdaje sobie sprawę z tego, że bez
swojego partnera – magnezu – wapń nie służy ciału nawet w przybliżeniu tak dobrze, jak
mógłby. Nadmierna ilość wapnia może zahamować wchłanianie i funkcjonowanie magnezu
i w konsekwencji zaburzyć równowagę. Magnez jest równie istotny dla budowy zdrowych
kości co wapń i witamina D!
Magnez i wapń muszą ze sobą współpracować. Przykładowo, magnez kontroluje napływ
wapnia do każdej komórki – to zdarzenie fizjologiczne, które zachodzi przy każdej aktywacji
komórki nerwowej. Przy nieodpowiednim poziomie magnezu (który jest także naturalnym
blokerem kanałów wapniowych) do komórek przedostaje się nadmierna ilość wapnia. Może to
powodować skurcze mięśni, zwężenie naczyń krwionośnych, migrenowe bóle głowy, a nawet
napady lęku108.
Magnez utrzymuje wapń w postaci rozpuszczonej we krwi, co zapobiega powstawaniu
kamieni nerkowych. Przyjmowanie samego wapnia bez magnezu w przypadku osteoporozy
może przyczynić się do powstawania kamieni nerkowych!
Niedobór magnezu jest coraz częstszy
W 1997 r. National Academy of Sciences odkryła, że u większości Amerykanów występuje
niedobór magnezu109. Dzieje się tak z wielu powodów:
Przetwarzanie pożywienia obniża poziom magnezu. Większość Amerykanów spożywa
głównie przetworzone pożywienie. Gdy w produkcji białej mąki oczyszcza się pszenicę, wraz
z otrębami traci się 80% magnezu; 98% magnezu traci się, przetwarzając melasę na cukier.
Magnez jest wypłukiwany z warzyw, które są gotowane w wodzie lub zamrażane. Takie
dodatki jak aspartam, MSG [glutaminian sodu – przyp. tłum.] oraz alkohol również wypłukują
magnez.
Niestrawność i stosowanie środków zobojętniających. Niedobór kwasu żołądkowego
hamuje wchłanianie magnezu. Niestety, dieta oparta na wysoko przetworzonych produktach
jest powodem niestrawności. Środki zobojętniające, najczęściej stosowane w Stanach
Zjednoczonych leki bez recepty, jeszcze bardziej zmniejszają wydzielanie kwasu solnego
w żołądku.
Praktyki rolnicze. Większość gleb, z których pochodzą dzisiejsze produkty, została
wyjałowiona z magnezu oraz innych minerałów.
Leki. Wiele leków, w tym powszechnie stosowane diuretyki, tabletki antykoncepcyjne,
insulina, antybiotyki (m.in. tetracyklina oraz kortyzon), prowadzi do wyczerpania zapasów
magnezu.
W magnez bogate są ekologicznie produkowane pełnoziarniste produkty zbożowe i warzywa,
a także dobrej jakości sól morska oraz wodorosty.
Wybierz dobrej jakości suplement producenta, który stosuje się do standardu Dobrej
Praktyki Wytwarzania (GMP). Taki producent używa składników farmaceutycznych
(a nie spożywczych) w celu zapewnienia jakości i skuteczności.
Dobre suplementy nie są tanie. Podobnie jak w przypadku produktów ekologicznych,
cena odzwierciedla jakość składników odżywczych.
Kwas foliowy jest drogim składnikiem. Jeśli twój suplement wielowitaminowy zawiera
800 µg kwasu foliowego (a nie 400 µg), to znak, że w swoich produktach producent nie
oszczędza na składnikach.
Preparat, który zawiera różne przeciwutleniacze (na przykład rutynę, bioflawonoidy,
ekstrakt z nasion winogron i ekstrakt z oliwek), jest zwykle bardziej skuteczny od
produktów, które zawierają tylko jeden lub dwa przeciwutleniacze.
Upewnij się, że twój suplement zawiera zarówno naturalną witaminę E (d-alfa-
tokoferol, a nie dl-alfa-tokoferol), jak i tokotrienole. Wszystko to należy do rodziny
witamin E – uzyskasz najwięcej korzyści, gdy będziesz przyjmowała i jedno, i drugie.
Zawsze przyjmuj kompleks witamin z grupy B, a nie tylko jeden lub dwa rodzaje.
Wybieraj tylko minerały w formie chelatu. Zwykle w trakcie produkcji są one
powlekane aminokwasem, co zapewnia im lepsze wchłanianie.
Stosując dobrze wyważoną recepturę, nie musisz przyjmować potężnych dawek.
Pamiętaj, że suplementy nie zastąpią diety opartej na zdrowej, ekologicznej żywności. Jakość
spożywanego przez ciebie pokarmu jest kamieniem węgielnym dobrego zdrowia! Jednak coraz
częściej badania wykazują, że suplementacja, stosowana każdego dnia przez całe życie, może
mieć kolosalne znaczenie dla zdrowia. Pamiętaj o starym przysłowiu: „Lepiej zapobiegać, niż
leczyć”.
Zalecane dawki suplementów
A oto lista zalecanych dziennych dawek suplementów dla dorosłych. Nie ma zbyt dużej różnicy
w potrzebach żywieniowych mężczyzny i kobiety (z wyjątkiem żelaza), chyba że kobieta jest
w ciąży lub karmi piersią. Poniższe zalecenia mogą także stosować mężczyźni w twoim
otoczeniu. (Należy pamiętać, że ten program będzie wymagał około 6 tabletek dziennie).
Tabela 12. Zalecane dzienne dawki suplementów
Witaminy
witamina C 1000–5000 mg
witamina D3 2000–5000 j.m.
witamina A (w postaci beta-karotenu) 25 000 j.m.
witamina E (mieszane tokoferole) 200–800 j.m.
kwas alfa-liponowy 10–100 mg
koenzym Q10 10–100 mg
Tłuszcze omega-3
DHA 200–2500 mg
EPA 500–2500 mg
Kompleks witamin z grupy B (w sumie 1000–5000 mg)
tiamina (B1) 8–100 mg
ryboflawina (B2) 9–50 mg
niacyna (B3) 20–100 mg
kwas pantotenowy (B5) 15–400 mg
pirydoksyna (B6) 10–100 mg
kobalamina (B12) 20–250 μg
kwas foliowy 1000 μg
biotyna 40–500 μg
inozytol 10–500 mg
cholina 425 mg
Minerały (najlepiej w postaci chelatu z aminokwasem w celu optymalnego wchłaniania)
wapń 500–1200 mg
magnez 400–1000 mg
potas 200–500 mg
cynk 6–50 mg
mangan 1–15 mg
bor 2–9 mg
miedź 1–2 mg
żelazo 15–30 mg
chrom 100–400 µg
jod 3–12,5 mg*
selen 50–200 µg
molibden 45 µg
wanad 50–100 µg
minerały śladowe pochodzenia morskiego
Zgodnie z danymi CDC każdego roku z powodu palenia tytoniu odnotowuje się więcej
zgonów niż razem wziętych z powodu HIV, nielegalnego zażywania narkotyków,
spożywania alkoholu, urazów spowodowanych pojazdami mechanicznymi, samobójstw
i morderstw122.
Firmy, które produkują tytoń, obrały sobie za cel numer jeden w sprzedaży papierosów
dorastające dziewczyny, gdyż odkryto, że ta grupa ma najniższe poczucie własnej
wartości, i z dużym prawdopodobieństwem zacznie palić pod naciskiem rówieśników.
Miesięczny wskaźnik palenia papierosów wśród uczennic drugiej klasy gimnazjum
wzrósł o ponad 40% w latach 1991–1996 dzięki m.in. skuteczności reklam firm
tytoniowych w połączeniu z bezbronnością dziewczynek… Nie wspominając
o pragnieniu bycia szczupłą! (Na szczęście od tamtej pory wskaźnik ten systematycznie
maleje i w 2005 r. był o połowę mniejszy niż w roku 1996)123.
Podczas gdy liczba palących nastolatek niedawno zmalała (w 1996 r. 49%
siódmoklasistek twierdziło, że próbowały palić, w porównaniu z 21% w 2008 r.), to
wciąż jest ona stanowczo zbyt wysoka. Najnowsze dane z badania Monitoring the
Future wykazały, że 7% siódmoklasistek i 20% uczennic klasy maturalnej paliło
w ciągu minionego miesiąca124.
Chociaż główną przyczyną śmierci Amerykanów pozostają choroby serca, to wśród
kobiet pomiędzy 40. a 79. rokiem życia jest to rak. Według Centers for Disease Control
główną przyczyną zgonów na raka u kobiet jest rak płuc.
Według badania z 2004 r., opublikowanego w British Medical Journal, palacze tytoniu
4-krotnie częściej od niepalących cierpią na ślepotę w późniejszym wieku z powodu
zwyrodnienia plamki żółtej.
Tytoń kosztuje amerykańskie społeczeństwo 193 miliardy dolarów rocznie, w tym 97
miliardów z powodu zmniejszonej wydajności i 96 miliardów z powodu bezpośrednich
wydatków na opiekę zdrowotną (średnio ponad 4000 dolarów na dorosłego palacza)125.
Jeden na pięć zgonów w Stanach Zjednoczonych ma związek z tytoniem, który jest
wiodącą przyczyną śmierci w tym kraju, możliwą do uniknięcia126.
Palenie zwiększa ryzyko udaru mózgu o 300%.
Około 8,6 miliona Amerykanów ma co najmniej jedną poważną chorobę spowodowaną
paleniem. Zatem na każdą osobę, która umiera z powodu choroby związanej z paleniem,
20 dodatkowych osób cierpi na co najmniej jedną poważną chorobę związaną
z paleniem127.
Tytoń zabija więcej osób w ciągu 2 dni niż crack i kokaina zabijają w ciągu roku128.
Firmy tytoniowe wiedzą, że uzależnione kobiety rzadziej rzucają palenie od mężczyzn.
Papierosy uzależniają bardziej niż heroina, gdyż nabieranie dymu w płuca wzbudza
w mózgu natychmiastowy głęboki efekt narkotyczny. Przypomina to wstrzykiwanie
sobie najbardziej uzależniających substancji na świecie. Niektóre dzieciaki uzależniają
się po jednym papierosie.
W tytoniu znajduje się ponad 4 tysiące związków chemicznych, w tym 100 znanych
trucizn, takich jak DDT, arszenik, formaldehyd oraz tlenek węgla.
Wskaźnik poronień jest 2-krotnie wyższy u palaczek niż u kobiet niepalących. Kobiety
często ronią zdrowe genetycznie płody.
Niemowlęta, których matki palą, są narażone na podwójne ryzyko zgonu z powodu
zespołu nagłej śmierci niemowląt129. Szacuje się również, że bierne palenie powoduje
ponad 202 tysiące epizodów astmy i 790 tysięcy wizyt u pediatry z powodu infekcji
ucha środkowego130.
Palenie w ciąży odpowiada za 20–30% niemowląt o niskiej masie urodzeniowej, prawie
14% przedwczesnych porodów i około 10% wszystkich zgonów niemowląt.
Stwierdzono, że nawet urodzone w terminie i zdrowo wyglądające niemowlęta miały po
urodzeniu zwężone drogi oddechowe i zmniejszoną czynność płuc131.
Niepalące osoby dorosłe również cierpią z powodu biernego palenia: w Stanach
Zjednoczonych rocznie umiera 3,4 tysiąca osób na raka płuc i 46 tysięcy na choroby
serca132.
Palaczki są narażone na większe ryzyko raka szyjki macicy, raka sromu
i nieprawidłowy wymaz cytologiczny, co może wynikać z tego, że palenie pozbawia nas
witaminy C, A i beta-karotenu oraz przeciwutleniaczy, które do pewnego stopnia
chronią przed rakiem133. Palenie dosłownie zatruwa jajniki.
Palenie przyspiesza starzenie się skóry.
Rak płuc wyprzedził raka piersi, stając się główną przyczyną zgonów wśród kobiet
z powodu raka. (Przeszłaś długą drogę, kochanie! [ang. You have come a long way,
baby!])134
C iało jest stworzone, aby się ruszać, rozciągać i biegać. Ćwiczenie jest naturalne dla dzieci
i powinno być naturalne dla nas wszystkich. Wspaniale jest mieć silne, gibkie ciało –
w tym silne i wytrzymałe serce. Ćwiczenia fizyczne lub jakiegoś rodzaju regularna aktywność
fizyczna jest istotnym elementem kreowania zdrowia, dlatego też ćwiczenia znajdują się
u podstaw nowej piramidy żywieniowej USDA. Nawet niepełnosprawne lub sparaliżowane
kobiety mogą odnieść korzyści ze wzmacniania górnej części ciała i podnoszenia kondycji
układu sercowo-naczyniowego.
Ćwiczenia powinny stanowić element twojego zobowiązania wobec siebie. Łatwo jest je
odłożyć na później, gdy już wysprzątamy dom, wykonamy pracę czy też sprawdzimy maile.
Obowiązki domowe i zawodowe nigdy się nie skończą, nawet po śmierci. Spójrz na to tak:
biorąc pod uwagę, że ćwiczenia wydłużają życie średnio o 7 lat, ćwicząc, oszczędzasz czas.
Jeśli będziemy czekały, żeby się sobą zająć aż do chwili, gdy zrobimy wszystko inne, nigdy nie
zostanie nam dość czasu, żeby ćwiczyć. Jeśli nie przeznaczymy czasu na ćwiczenia, nigdy go
nie znajdziemy. Ćwiczenie to istotny element kontrolowania wagi ciała. W wywiadzie
rodzinnym mam choroby serca, ale nie ćwiczę z obawy przed nimi. Ćwiczę, bo sprawia mi to
przyjemność, a moje ciało to uwielbia! Stare przysłowie: „Jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz”
odnosi się w równym stopniu do ćwiczeń, co do innych obszarów życia. Dotarcie do tego
miejsca zajęło mi ponad 40 lat. Najpierw musiałam pokonać dziedzictwo, z którym dorastałam,
mówiące, że „im trudniej, tym lepiej”.
Ćwiczenie a uzależnienie
Można się uzależnić od niemal wszystkiego. Ćwiczenia nie stanowią tu wyjątku. Naszą kulturę
przenika wezwanie, by aktywności fizycznej używać jako sposobu na oddzielenie się od natury
i ujarzmienie jej (oraz własnych uczuć). Istnieją ludzie, którzy musieli skorzystać z leczenia
odwykowego z powodu uzależnienia od biegania. Możesz myśleć, że bieganie nie może być
problemem zdrowotnym (poza zużyciem mięśni i stawów). W rzeczywistości dobrze
udokumentowano, że sporty wytrzymałościowe, takie jak maraton, faktycznie obniżają
odporność i zwiększają ryzyko przedwczesnej śmierci. Jest tak po części ze względu na wolne
rodniki powstałe w wyniku nadmiernego wysiłku bez odpowiedniego spożycia antyoksydantów
lub odpoczynku29.
Kilka lat temu pojechałam do popularnego spa, by wygłosić tam wykład. Jedna z kobiet
w grupie każdego ranka spędzała 3 godziny na bieżni, po południu zwykle pracowała
z osobistym trenerem, po czym każdego wieczoru wychodziła, by kupić alkohol, którym się
upijała! Chociaż wyglądała dobrze, wiedziałam, że przy tempie, w jakim żyła, jej zdrowie
i uroda są narażone na niebezpieczeństwo. Gdy ćwiczenia stają się ucieczką od stresu lub
sposobem na oddzielenie się od najgłębszej jaźni, nie różnią się od uzależnienia od Valium
[diazepam – przyp. tłum.]. Choć początkowo ćwiczenie może być zdrowszym wyborem, wciąż
jest uzależnieniem.
Mimo że ćwiczenia mogą pomóc ci się wyładować, jeśli są używane głównie w tym celu,
w każdym momencie mogą pomóc ci się „naprawić”. Kiedy poczujesz się zestresowana,
skorzystasz z ćwiczeń, aby wyleczyć emocjonalny ból. Znacznie lepiej radzić sobie ze źródłem
stresu, niż używać ćwiczeń jako remedium. Z drugiej strony, energiczny spacer trwający 10–15
minut często podniesie twój nastrój i pomoże ci spojrzeć na rzeczy z innej perspektywy.
Umożliwi także organizmowi pozbycie się skutków aktywności hormonów stresu, które często
wyzwalają przejadanie się. Kiedy jesteś pod wpływem stresu, twoje ciało sprawia, że kortyzol
mobilizuje cię do zareagowania w odpowiedzi na postrzegane zagrożenie. Kiedy idziesz przez
10–15 minut (lub nawet wchodzisz po schodach w pracy), metabolizujesz kortyzol i zużywasz
dodatkowe kalorie, które twoje ciało chciało skonsumować w trakcie reakcji ucieczki przed
stresorem (co nasze ciała z epoki kamienia rzadko już robią). Dzisiejszy stres różni się od tego
z przeszłości, ale reakcja organizmu jest taka sama: zmobilizuj wszystkie zasoby i przygotuj się
do ucieczki. Kiedy faktycznie zaczniesz się ruszać, przekonasz się, że krótki czas ćwiczeń
zmniejszy twój apetyt i zlikwiduje chęć na przekąski.
Niestety, wiele kobiet ćwiczy, by uciec od stresu lub utrzymać wagę. Rzeczywiście, za
pomocą ćwiczeń możesz osiągnąć obydwa cele, ale jeśli ćwiczysz wyłącznie z powodu stresu
lub w ramach kontrolowania wagi ciała, nigdy nie nawiążesz zdrowej relacji z ćwiczeniami
i ciałem.
Początek
Krok pierwszy: wybierz program ćwiczeń. Pozbycie się idei „idealnej” ilości ćwiczeń jest
równie zdrowe co pozbycie się idei „idealnej” wagi ciała. Gdy ludzie pytają mnie, który
program ćwiczeń jest najlepszy, odpowiadam: „Ten, który rzeczywiście zastosujesz”. Kobiety
mogą odnaleźć radość i sprawność fizyczną, uczestnicząc w bardzo zróżnicowanych
aktywnościach, od jogi, tai-chi i tańca po kurs Outward Bound.
Spróbuj tego: przypomnij sobie czas, kiedy jako dziecko bawiłaś się na podwórku –
podskakując, skacząc na skakance lub dla zabawy rzucając piłką. Być może w pamięci utkwił
ci taniec – wirowanie aż do chwili, gdy z zawrotami głowy padałaś na ziemię. Przez chwilę
pobaw się tymi wspomnieniami i poczuj, jak to było. Poczuj zapachy. Poczuj słońce lub wiatr
na twarzy. Poczuj, jak przyjemnie było poruszać się z radością i energią, wykorzystując pełnię
możliwości ciała.
Gdy będziesz gotowa, wróć do teraźniejszości. Zacznij się poruszać tak samo jak kiedyś.
Sprawdź, jak się z tym czujesz. Bądź w swoim ciele. Ciesz się nim, doceń je – eksperymentuj
z ruchem. Czy jakiś rodzaj ruchu, który przyszedł ci do głowy, sprawiał ci wyjątkową
przyjemność? Co to było? Jak możesz go wcielić w życie?
Jak dużo ćwiczeń i jaki ich rodzaj jest w sam raz?
W październiku 2008 r. Health and Human Services Department opublikował nowe
wytyczne dotyczące aktywności fizycznej dla Amerykanów, oparte przede wszystkim na
szczegółowym przeglądzie badań nad aktywnością fizyczną i zdrowiem, trwających ponad
10 lat35.
Wytyczne są elastyczne – podają całkowity czas, który warto poświęcić na ćwiczenia
w każdym tygodniu, zamiast określoną liczbę ćwiczeń dziennie. Możesz podzielić swoje
ćwiczenia na co najmniej 10-minutowe pakiety, co pozwala przeprowadzić wiele krótkich
aktywności, które się sumują (na przykład wchodzenie po schodach do biura), zamiast
angażować się w dłuższy trening. Wytyczne zawierają także różne sugestie co do
intensywności ćwiczeń preferowanych przez ciebie. Istnieją dwie podstawowe opcje:
Rytuał odzyskiwania
Wiele lat temu Brenda, bliska przyjaciółka z dzieciństwa, postanowiła usunąć wkładkę
wewnątrzmaciczną, żeby móc zajść w ciążę. Stosowała wkładkę bez żadnych komplikacji przez
niemal 18 lat. Jednak teraz, w wieku 40 lat, spotkała mężczyznę, z którym chciała dzielić życie
i mieć dzieci. Ta decyzja była istotnym punktem zwrotnym w jej życiu, więc chciała dzielić ją
z kimś bliskim. W trakcie wizyty w Maine poprosiła, żebym wyjęła jej wkładkę.
Postanowiłyśmy, że przed zabiegiem przeprowadzimy prostą ceremonię, żeby procesowi
usuwania wkładki i zapraszania dziecka towarzyszyły intencja i świadomość. W cudowne
niedzielne, jesienne popołudnie pośród drzew rozświetlonych wieloma barwami poszłyśmy do
kliniki Women to Women. Na dywanie w moim gabinecie ułożyłyśmy krąg z materiału,
zerwałyśmy pelargonię i zebrałyśmy kilka muszli, które położyłyśmy w kręgu. Napełniłyśmy
muszle wodą, zapaliłyśmy świece i siedząc na zewnątrz małego kręgu, podziękowałyśmy siłom
natury, Bogu i tajemnicom życia oraz poprosiłyśmy o ich obecność.
Zadzwoniłyśmy do narzeczonego Brendy (w tym czasie był w pracy w innym stanie).
Poprosiłam, żeby każde z nich opowiedziało o swoich lękach i nadziejach związanych
z dzieckiem. Tak też zrobili. Narzeczony został już ojcem wiele lat wcześniej, ale teraz nie
mógł się doczekać szansy na pełniejsze uczestnictwo w procesie rodzicielstwa. W jego słowach
wyraźnie było słychać wsparcie i miłość do Brendy; nie wątpił w swoją chęć uczestniczenia
w rodzicielstwie. Jego zaangażowanie było mocne i inspirujące. Czułam, że ich relacja jest
ucieleśnieniem męskości, która w pełni wspiera kobiecość.
Brenda, choć wyczekiwała dziecka, wyraziła swoje zaniepokojenie faktem, że nie będzie
wiedziała, jak rodzić. Pomimo lęku była gotowa na wyciągnięcie wkładki. Pożegnałyśmy się
z narzeczonym, obiecując, że zadzwonimy do niego, jak tylko skończymy zabieg.
Następnie przeniosłyśmy się do jednego z pokojów badań, gdzie na szyjkę macicy Brendy
naniosłam niewielką ilość środka znieczulającego. Gdy Brenda była gotowa, poprosiłam, żeby
kaszlnęła w trakcie wyciągania wkładki (kaszel podczas wkładania lub wyciągania czegoś
z szyjki macicy często zakłóca działanie dróg bólowych, dzięki czemu procedura jest bardziej
komfortowa).
Powiedziałam jej, że w momencie wyciągania wkładki poczuje emocje płynące z macicy i że
to jest dobry czas, by dostroić się do przechowywanych tam informacji. Powiedziałam, że ciało
niesie wspomnienia, które czasami wypływają w trakcie takich zabiegów jak biopsja
endometrium czy usuwanie wkładki. Wyjaśniłam, że po zabiegu poświęcę chwilę na „zebranie
w całość jej pola energetycznego” poprzez przyłożenie dłoni w obszarze jej macicy. Jej
jedynym zadaniem było śledzenie pojawiających się myśli i emocji.
Wkładka wyszła bez problemu. Następnie zdjęłam pięty Brendy ze strzemion, poprosiłam,
żeby położyła się płasko na plecach, i przesunęłam kilkakrotnie dłonie wzdłuż jej ciała, od
głowy do stóp, wykonując terapeutyczny dotyk. Gdy skończyłam, położyłam dłonie na jej
podbrzuszu. Brenda zaczęła się śmiać i płakać jednocześnie, w miarę jak jej ciało uwalniało
napięcie i ładunek emocjonalny związany z tego typu procedurą. Zachęciłam ją, by zrobiła
wszystko, czego potrzebuje. Przypomniałam też, by po prostu pozostała przy tym, co się
pojawia.
Po chwili płaczu Brenda zamknęła oczy i zaczęła się śmiać. Mówiła, że jest w lesie, a światło
prześwituje przez wysokie drzewa. Opisała siebie jako młodą osobę – bardzo młodą. Następnie
znów poczuła strach. W tym czasie nie wiedziałam, co się dokładnie dzieje, ale po prostu
trzymałam dłonie na jej podbrzuszu, gdyż Brenda tego chciała. Powiedziała, że jest jej dobrze,
gdy trzymam tam dłonie.
Opowiadała, że jest młodą dziewczyną i jest sama w lesie. Była w ciąży, bez niczyjego
wsparcia. Jej ciało wyglądało, jakby zaraz miała urodzić. Powtarzała: „Jest za wcześnie. Nie
potrafię tego zrobić”. Pojawiły się skurcze i zaczęła przeć. (Uczestniczyłam w wielu porodach,
więc wiem przez co przechodzi ciało rodzącej kobiety). Po mniej więcej 10 minutach
popatrzyła na coś, co z jej opisu wyglądało na 30-tygodniowy, martwy płód. Zapytała: „Czym
jest to białe coś przypominające sznur, prowadzące do mojej pochwy?”. Opisywała pępowinę.
Wyjaśniłam, co to jest, i powiedziałam, że musi urodzić łożysko. Znów zaczęły się skurcze
i ruchy wypierające łożysko. Brenda nigdy nie widziała 30-tygodniowego płodu, łożyska ani
półprzezroczystej pępowiny, niemniej potrafiła je szczegółowo opisać. Opisywała je jednak
z zaciekawieniem młodej dziewczyny, która nie wie dokładnie, co się z nią dzieje, a nie
światowej 40-latki.
W tym momencie energetyczny poród dobiegł końca, a Brenda zaczęła się śmiać i nucić: „O-
ne-an-ta, O-ne-an-ta”. Brzmiało to jak język rdzennych mieszkańców Ameryki. Po chwili
powiedziała: „Znam cały język”. Żałuję, że nie miałam dyktafonu – mogłybyśmy odkryć, co to
za język.
Jeszcze przez chwilę zostałyśmy w pokoju badań, gdy Brenda powracała do XX w.
i prostowała nogi. Obie byłyśmy pod wrażeniem tego, co się wydarzyło. Przypomniałam jej, że
jej ciało rzeczywiście wie, jak ma rodzić – właśnie urodziła, chociaż nie na poziomie, który
konwencjonalnie nazywamy fizycznym. Niemniej jednak jej ciało „wiedziało” lub „pamiętało”,
czym jest poród, a lęk przed nim minął. Wróciłyśmy do gabinetu, zaśpiewałyśmy razem
kołysankę i zgasiłyśmy świece. Brenda była gotowa. Zadzwoniła do narzeczonego
i opowiedziała mu o swoim doświadczeniu.
Brenda dotarła do zbiorowej nieświadomości i zyskała dostęp do pradawnej pamięci, która
wciąż żyła w jej komórkach. To było nadzwyczajne doświadczenie. Wierzę, że wyjmowanie
wkładki i przyzwolenie, by proces się rozwinął, pozwoliło uzdrowić coś głębokiego na
poziomie, który jest dostępny każdej z nas, lecz rzadko pozwalamy go sobie dotknąć czy uznać.
Martha w trakcie ataku bólu brzucha, który został opisany w rozdziale 2, zrobiła to samo.
Nasze ciała zawierają informacje, które wykraczają poza intelektualne zdolności pojmowania.
Jesteśmy czymś więcej, niż nam się wydaje. Gdy uznajemy, a następnie uwalniamy ból, nasze
ciała i życie stają się radosne i zdrowe. Martha już nigdy więcej nie miała bólów brzucha.
Brenda natomiast zaszła w ciążę 3 miesiące po wyjęciu wkładki i urodziła zdrowego syna.
Praca, którą wykonujemy w celu przetransformowania osobistego bólu w radość, uzdrawia cały
świat.
Jak by to było, gdybyś odzyskała mądrość swojego ciała i nauczyła się ufać płynącym
z niego informacjom?
Jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś nie obawiała się zarazków czy raka?
Jak zmieniłoby się twoje życie, gdyby ciało było twoim przyjacielem
i sprzymierzeńcem?
Jak zmieniłoby się twoje życie, gdybyś nauczyła się kochać i szanować swoje ciało, jak
gdyby było cennym aktem twórczym, równie cennym co ukochana przyjaciółka lub
dziecko? Jak inaczej byś się traktowała?
Jak by to było wiedzieć w najgłębszej części swojej istoty, że każdy element twojej
anatomii i każdy proces kobiecego ciała zawierają w sobie mądrość i moc?
Nie wiedząc o tym, byłam na wczesnym etapie artykułowania nowej wizji zdrowia kobiet,
która wymagała ode mnie, abym naprawdę rozkwitła w swoim życiu, a następnie nauczyła tego
inne kobiety. Nie zdawałam sobie jednak sprawy, w jakim stopniu muszę najpierw przejść
przez ogień, aby to zrobić.
Chociaż byłam przekonana, że mięśniak zacznie się kurczyć, gdy tylko skończę pisanie
książki, tak się nie stało. Utrzymywał się, na przemian rosnąc i malejąc. Poprosiłam go, żeby
mnie uczył. Rozmawiałam z nim. Próbowałam go pokochać. Wtedy uświadomiłam sobie, że
relacja z pracą to jedynie jeden z elementów mojego życia. Musiałam dokonać ponownej oceny
każdej relacji, w jakiej byłam, w tym związku z mężem i najbliższą rodziną. Dostrzegłam
jeszcze jeden wyłaniający się wzorzec: miałam tendencję odkładania własnych potrzeb
emocjonalnych oraz tych związanych z kreatywnością do momentu zaspokojenia potrzeb męża
i dzieci. Pozwalałam im przerywać moją pracę w domowym biurze i nie stawiałam wyraźnych
granic. Z mężem musieliśmy zacząć proces renegocjowania każdego elementu naszej relacji.
Odkryłam także głębokie przekonanie, że jeśli naprawdę dotrę do pełni swojego potencjału,
moi najbliżsi poczują się zagrożeni i porzucą mnie. Zostałabym sama. I dlatego często
stawiałam się w pozycji „gorsza niż”, aby nikt nie czuł się „gorszy niż” z powodu mojego
sukcesu.
Tuż przed Bożym Narodzeniem 1996 r. mięśniak się powiększył. Badanie ultrasonograficzne
wykazało, że powodował zastój moczu w lewej nerce. Odkryłam, że stopniowo
przystosowałam życie (oraz garderobę) do mięśniaka. Chociaż okres nigdy nie był dla mnie
problemem i nie miałam żadnych objawów, po prostu zmęczył mnie wystający brzuch.
Postanowiłam, że nadszedł czas, by porzucić marzenie o dematerializacji mięśniaka.
Dostrzegłam, że ja także żywiłam przekonanie, że „dobrze” jest kurczyć mięśniaka za pomocą
„naturalnych” metod, a „źle” szukać pomocy, którą tak często oferowałam innym. Zderzyłam
się z własnym uzależniającym myśleniem. Postanowiłam umówić się na zabieg – rozwiązanie,
którego starałam się uniknąć (i dlatego zasilałam je energetycznie) przez 4 lata. Zadzwoniłam
do zaufanego chirurga przeprowadzającego operacje w obrębie miednicy, mężczyzny, do
którego skierowałam wiele pacjentek. Umówiłam się na spotkanie, podczas którego miał zostać
usunięty mięśniak. Nie powiedziałam o tym prawie nikomu, postanawiając, że najlepiej będzie
opanować energię, myśli i uczucia wokół tego tematu. Zaczęłam też stosować agonistę GnRH
(Synarel) w celu zmniejszenia rozmiaru mięśniaka, aby cięcie było mniejsze. (Mięśniak miał
już rozmiar dużego melona). Zażywając Synarel, doświadczyłam uderzeń gorąca
i zrozumiałam, że dla mnie nie są one „skokami napięcia”, ale niewygodnym, męczącym
zakłóceniem dnia. Jednak poza tym nie miałam żadnych dolegliwości i mięśniak ładnie się
skurczył.
Nadszedł czas operacji. Poprosiłam zarówno chirurga, jak i anestezjologa o wypowiedzenie
czterech uzdrawiających zdań (zob. fragment na temat operacji w rozdz. 16.). Oprócz tego
poprosiłam, aby anestezjolog kilkakrotnie wypowiedział taką oto kwestię: „Po przebudzeniu
będziesz wolna od emocjonalnego wzorca związanego z mięśniakiem”. Operacja przebiegła
pomyślnie. Miałam tylko jednego, dużego mięśniaka w ścianie macicy, po prawej stronie.
Powrót do zdrowia był łatwy, prawie bezbolesny. Wyszłam ze szpitala dzień po operacji. Przez
kolejne 3 tygodnie ucinałam sobie drzemki, odbywałam sesje akupunktury, oglądałam filmy
i odpoczywałam. Z wielu względów operacja i powrót do zdrowia były dla mnie
doświadczeniem szczytowym. Stanęłam twarzą w twarz z czymś, czego starałam się uniknąć –
uzdrowieniem poprzez operację – i w obliczu tego odkryłam troskę, współczucie, umiejętności
i ogromne uzdrowienie. Chociaż pewnego dnia chciałam napisać, że dzięki oszałamiającemu,
nagłemu olśnieniu zdematerializowałam mięśniaka, zrozumiałam, że w moim przypadku tak się
nie miało stać, a moje przywiązanie do tego sposobu jako „idealnego” i „lepszego” było jedynie
duchowym materializmem. (Wciąż jednak wiem, że kobiety mogą zdematerializować
mięśniaki. Byłam tego świadkiem).
Patrząc wstecz na to, co napisałam o swoim mięśniaku – oryginalnie w 1993 r. i ponownie
w 1998 r. podczas pierwszej aktualizacji tej książki – nie mogłam się z siebie nie śmiać.
Pisałam o „niesieniu aktów twórczych” innych ludzi, potrzebie zmiany pracy itd. Teraz
zrozumiałam, że krążyłam wokół prawdziwego problemu i nie zauważałam go, gdyż nie
chciałam go dotykać. Nie chciałam zmienić tego, co najbardziej potrzebowało zmiany: mojego
małżeństwa; rzeczy, którą miałam tuż przed nosem. Tak często się zdarza. Uważaj na to, o co
prosisz – mówi powiedzenie – bo prawdopodobnie to dostaniesz! Jak można się było
spodziewać, tuż po zakończeniu operacji te magiczne słowa wyszeptane w trakcie znieczulenia
– „Po przebudzeniu będziesz wolna od emocjonalnego wzorca związanego z mięśniakiem” –
zaczęły czynić cuda. Półtora roku później, w 1999 r., zakończyło się moje 24-letnie
małżeństwo. Jak wszystko, co istotne w życiu, to był proces, a nie wydarzenie. I jak się często
w życiu zdarza, nie chciałam przyjmować tej konkretnej dawki uzdrawiającego lekarstwa.
Chciałam pozostać w małżeństwie, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Jednak cena była zbyt
wygórowana. Ciało nie pozwoliło mi o tym zapomnieć. Wiedziałam zbyt dużo. Jeśli nie
uważasz za pierwszym razem, następnym razem dostaniesz większym młotem. Mięśniak
dzisiaj. Rak piersi jutro. Ból tamtego czasu był impulsem do napisania pierwszego wydania
mojej drugiej książki pt. „The Wisdom of Menopause”. A sam proces pisania był dla mnie
transformujący.
Mięśniak, jak wszelkie dolegliwości cielesne, był znakomitym nauczycielem. Dzięki niemu
doświadczyłam na własnej skórze, że nie da się niczego stworzyć dla drugiego człowieka,
można to zrobić jedynie dla siebie. Nauczyłam się także, że jeśli staniemy twarzą w twarz
z naszymi najgorszymi lękami i je przepracujemy, ten proces przetransformuje nas w cudowny
i niespodziewany sposób. Bez względu na to, jak zręczna, kochająca i współczująca jesteś, nie
możesz nikogo zabrać tam, dokąd ta osoba nie chce pójść! Możesz jednak zabrać siebie tam,
dokąd się boisz iść. Rozwój osobisty i spełnienie to praca wewnętrzna. Ostatecznie każda z nas
musi dotrzeć do źródła kreatywności, dobrobytu i radości, które przysługuje nam z tytułu
urodzenia. Każda z nas ma tę umiejętność, którą wzmacniasz przez intencję, wiarę i odwagę
stawiania przyjemności ponad bólem. Ona nigdy nie zawodzi. Rozwód zmusił mnie do rozwoju
w sposób, o jakim nawet nie marzyłam. Zmusił mnie do przejęcia władzy nad swoim życiem
i finansami w sposób, w jaki w innym wypadku bym się tego nie podjęła. Zmusił mnie, bym po
raz pierwszy w życiu naprawdę zaufała sobie na wszystkich poziomach. Chociaż wtedy było to
ogromnie bolesne, teraz czuję jedynie wdzięczność! To uczyniło mnie mądrą, spełnioną
i szczęśliwą kobietą. Mój były mąż jest bohaterem w tej historii. Z poziomu duszy wierzę, że
zgłosił się, aby pomóc mi stać się tym, kim jestem dzisiaj.
Nie stworzymy nowego świata, jeśli mamy w sobie przekonanie, że na jakimś poziomie
musimy pozostać małe lub nieskuteczne, aby inni mogli nas kochać lub mogli się czuć przy nas
bezpiecznie. Gdy tłumimy własne światło, aby pozornie inni świecili jaśniej, zaciemnia się cały
świat. Musiałam zastosować tę naukę we wszystkich moich relacjach, na wszystkich
poziomach: od małżeństwa poprzez przyjaźnie po całe instytucje, takie jak szpitale czy
instytucje finansowe. Problemy, duże lub małe, są w każdej sytuacji zawsze takie same.
Sprowadzają się do tego samego lęku: czy będę kochana, jeśli stanę się wszystkim, czym mogę
być? Pozwól, że będę pierwszą, która ci o tym doniesie prosto z linii frontu tego procesu.
Odpowiedzią jest donośne „tak!”. Jednak ta miłość musi się zacząć od ciebie. Gdy bardziej
pokochasz siebie, swoje ciało i jego procesy oraz bardziej siebie docenisz, zmieni się twoja
wibracja. Zmieni się to, co przyciągasz. Jeśli czekasz, aż ktoś inny wykona w tej sprawie
pierwszy ruch, na zawsze utkniesz w bolesnej, bezsilnej roli ofiary – z całą jej tęsknotą, z jej
uciskiem i problemami zdrowotnymi. Byłam tam. To piekło. Jednak gdy odważysz się
powiedzieć sobie „tak”, powiedzieć „tak” swojej duszy i „tak” życiu i uświadomisz sobie, że
już teraz zasługujesz na boskie, wspaniałe życie, pojawi się spełnienie, które wykracza poza
twoje najśmielsze marzenia. I otworzy się przed tobą świat w sposób, o jakim nawet nie
marzyłaś. Odejdą stare, przestarzałe sposoby istnienia i życia oraz stare, przestarzałe relacje. To
może być bardzo bolesne. Postrzegaj to jako naturalny proces porodu, podczas którego rodzisz
swoją nową jaźń – jaźń, która odzwierciedla to, kim naprawdę jesteś i kim zawsze miałaś być.
To zawsze jest warte swej ceny.
Źródła ogólne
Organizacje medycyny holistycznej
American Holistic Medical Association (216-292-6644; www.holisticmedicine.org). AHMA
(założona w 1978 r.) jest organizacją zrzeszającą dyplomowanych lekarzy (M.D.), lekarzy
medycyny osteopatycznej (D.O.) i studentów medycyny kształcących się w tym kierunku.
Należą do niej lekarze wszystkich specjalności. Strona internetowa AHMA zawiera zarówno
katalog online zagadnień medycznych, jak i przewodnik ułatwiający wybór lekarza medycyny
holistycznej.
Institute for Functional Medicine (800-228-0622; www.functionalmedicine.org). Medycyna
funkcjonalna to takie podejście do medycyny, które dotyczy całej osoby, a nie zestawu
objawów, i koncentruje się na zapobieganiu, a nie na chorobie. Praktycy pochodzą z różnych
specjalności i dyscyplin. Strona internetowa IFM zawiera informacje na temat medycyny
funkcjonalnej i oferuje katalog lekarzy medycyny funkcjonalnej.
Citizens for Health (202-462-8803; www.citizens.org). Organizacja została założona przez
grupę zwykłych ludzi, którzy wierzą, że zdrowie jest niezbywalnym prawem, nie zaś dobrem,
którym rozporządza państwo, czy też dobrem zależnym od statusu ekonomicznego lub
społecznego. Idea ta przerodziła się w ruch i jest obecnie krajową i międzynarodową siecią
złożoną z tysięcy osób, młodych i starszych, z każdej grupy społecznej, które chcą korzystać ze
swojego prawa do podejmowania świadomych wyborów dotyczących zdrowia.
Homeopatia
National Center for Homeopathy (877-624-0613 lub 703-548-7790; www.homeopathic.org).
Strona internetowa NCH to bogaty zbiór informacji i zasobów, które pomogą ci znaleźć
homeopatę w twojej okolicy; znajduje się tam m.in. interaktywny katalog.
Apteki leków recepturowych
International Academy of Compounding Pharmacists (800-927-4227 lub 281-933-8400;
www.iacprx.org). IACP (dawniej znana jako Professionals and Patients for Customized Care
lub P2C2) to organizacja non profit, która składa się z ponad 1300 farmaceutów
przygotowujących leki recepturowe na terenie całego kraju. Strona internetowa IACP ma
wyszukiwarkę internetową, która pomoże ci znaleźć apteki leków recepturowych w twojej
okolicy.
Laboratoria diagnostyczne
Genova Diagnostics (800-522-4762 lub 828-253-0621; www.genovadiagnostics.com). Oferuje
zarówno badania hormonalne, jak i szeroki zakres innych badań funkcjonalnych układu
trawiennego, układu sercowo-naczyniowego i innych. Na stronie WWW dostępne są zbiory
artykułów, referatów i innych publikacji dotyczących metodologii badań oraz zastosowań
klinicznych, a także poradnik pacjenta.
My Med Lab (888-696-3352; www.mymedlab.com). Ta bezpośrednia usługa konsumencka
pozwala zamówić dowolny z dostępnych testów medycznych bez konieczności uprzedniego
umówienia się na wizytę u lekarza. Oto, jak to działa: po zamówieniu testu online lub przez
telefon lekarz rodzinny w twoim stanie sprawdza i zatwierdza zamówienie, a firma przesyła
cyfrowe zamówienie laboratoryjne na twoje konto w My Med Lab i powiadamia cię za pomocą
e-maila. Logujesz się na swoje konto, drukujesz zlecenie i przeszukujesz wykaz blisko 2
tysięcy ośrodków obsługi pacjentów, aby zobaczyć, który z nich jest dla ciebie najlepszy.
Składasz zamówienie do wybranego centrum serwisowego, aby pobrało próbki – nie trzeba
wcześniej umawiać się na wizytę. My Med Lab zazwyczaj publikuje wyniki na twoim koncie
w ciągu 24–48 godzin i powiadamia cię pocztą elektroniczną, gdy są gotowe.
Wyniki zawierają krótkie wyjaśnienie i bezpośredni link do National Library of Medicine,
gdzie można uzyskać bardziej szczegółowe informacje. Jeśli wyniki są nieprawidłowe, należy
umówić się na wizytę u lekarza w celu ich omówienia. (Wyniki testu nie pojawią się w twojej
stałej dokumentacji medycznej, chyba że udostępnisz je swojemu lekarzowi). Chociaż ta forma
testowania nie jest ogólnie objęta ubezpieczeniem zdrowotnym, ceny są bardzo rozsądne.
Rośliny i zioła
Emerson Ecologics (800-654-4432 lub 603-656-9778; www.emersonecologics.com).
Dostarcza wysokiej jakości suplementy, przeciwutleniacze, witaminy, minerały, zioła,
standaryzowane wyciągi z ziół, żywność ekologiczną oraz niezbędne nienasycone kwasy
tłuszczowe, które pochodzą od czołowych światowych producentów suplementów diety.
Quality Life Herbs (207-842-4929; www.qualitylifeherbs.com). Moja osobista
akupunkturzystka Fern Tsao i jej córka Maureen, ekspertki w dziedzinie zastosowania
chińskich ziół, obecnie dystrybuują je na całym świecie. Wszystkie zioła, o których mowa
w „Ciało kobiety, mądrość kobiety”, jak również wiele innych są dostępne w sprzedaży
wysyłkowej dzięki Quality Life Herbs. Ich produkty spełniają najwyższe standardy
skuteczności i jakości. Od wielu lat moje pacjentki kierowane do Fern osiągają doskonałe
rezultaty w leczeniu różnorodnych dolegliwości.
Preparaty mineralne i multiwitaminowe
USANA (888-950-9595 lub 801-954-7200; www.usana.com). USANA produkuje doskonałą
linię suplementów diety z użyciem składników preparatów farmaceutycznych.
Verified Quality. Dostępne za pośrednictwem Emerson Ecologics (800-654-4432 lub 603-656-
9778; www.emersonecologics.com). Polecam także tę markę.
Przewodnictwo intuicyjne
Dr Doris Cohen (216-556-1781; www.healingrepetition.com). Wykładowca, liderka
warsztatów i autorka książki pt. „Repetition: Past Lives, Life and Rebirth” (Hay House, 2008),
od ponad 30 lat psycholog kliniczny i psychoterapeuta w prywatnej praktyce. Jest również
certyfikowaną diagnostką intuicyjną, znaną z niesamowitej dokładności i wnikliwych odczytów
psychicznych.
Deena Spear (607-387-7787; www.singingwoods.org). Deena jest uzdrowicielką stosującą
wibracje i dźwięki; posiada dyplom z neurobiologii Cornell University. Od 29 lat łączy
doświadczenia z pracy jako lutnik i z treningu uzdrawiania energią, odbytego w Barbara
Brennan School of Healing.
Diane Goldner (310-264-1924; www.howpeopleheal.net). Diane przeszła drogę od sceptycznej
reporterki, która spędziła 4 lata na rozmowach z setkami osób wyleczonych
w niekonwencjonalny sposób, do uzdrowicielki. Jest autorką książki pt. „How People Heal:
Exploring the Scientific Basis of Subtle Energy in Healing” (Hampton Roads, 2003). Diane
prowadzi bezpośrednią praktykę leczniczą w Los Angeles i Nowym Jorku, a także wykonuje
leczenie na odległość przez telefon.
Rozdział 1. Mit patriarchatu: źródło rozdźwięku między duszą, ciałem i emocjami
Anne Wilson Schaef, When Society Becomes an Addict (Harper & Row, 1987).
Riane Eisler, Ph.D., The Chalice and the Blade: Our History, Our Future (Harper & Row,
1987).
Riane Eisler, Ph.D., Sacred Pleasure: Sex, Myth, and the Politics of the Body
(HarperSanFrancisco, 1995).
Rozdział 3. Wewnętrzne przewodnictwo
Jerry Hicks, Esther Hicks, The Vortex: Where the Law of Attraction Assembles All Cooperative
Relationships (Hay House, 2009); Money, and the Law of Attraction: Learning to Attract
Wealth, Health, and Happiness (Hay House, 2008); The Astonishing Power of Emotions: Let
Your Feelings Be Your Guide (Hay House, 2007); The Law of Attraction: The Basics of the
Teachings of Abraham (Hay House, 2006); The Amazing Power of Deliberate Intent: Living the
Art of Allowing (Hay House, 2006); Ask and It Is Given: Learning to Manifest Your Desires
(Hay House, 2004). Zob. także: www.abraham-hicks.com.
Rozdział 5. Cykl menstruacyjny
Lara Owen, Honoring Menstruation: A Time of Self-Renewal (Crossing Press, 1998).
The Red Web Foundation (415-469-5425; www.theredweb.org). Dzięki edukacji i wspólnocie
skupia się na tworzeniu u dziewcząt i kobiet pozytywnego obrazu cyklu menstruacyjnego
(przez cały czas jego trwania – od menarche po menopauzę). Grupa ta jest również
przeznaczona dla kobiet, które na nowo odkrywają sens w ich cyklach menstruacyjnych, bo, jak
czytamy na ich stronie internetowej: „Kiedy uczymy się, jak żyć mądrze zgodnie z cyklami
życia, uczymy się wzmacniać szacunek do samych siebie w głębokiej, wewnętrznej mądrości.
Obraz ciała i cykl menstruacyjny to połączone ze sobą odzwierciedlenia całości zdrowia
i dobrostanu kobiety”.
Na temat zastosowania okładów z oleju rycynowego zob. poniżej „Źródła” do rozdz. 5:
Czynnościowe krwawienie maciczne (DUB).
Menastil (dostępny w Claire Ellen Products; 800-MENASTIL, 508-366-6311 lub
www.menastil.com) jest skutecznym i szybko działającym miejscowo produktem roll-on,
wykonanym z ekstraktu z płatków nagietka lekarskiego i innych olejków eterycznych,
testowanym klinicznie zgodnie z wytycznymi FDA.
Akupunktura. Skontaktuj się z American Association of Oriental Medicine (866-455-7999 lub
916-443-4770; www.aaom.org) w celu zlokalizowania akupunkturzysty w pobliżu twojego
miejsca zamieszkania.
Bupleurum (Xiao Yao Wan). Preparat uśmierzający ból menstruacyjny jest dostępny za
pośrednictwem Quality Life Herbs (207-842-4929; www.qualitylifeherbs.com).
Indol-3-Carbinol od Longevity Science jest dostępny poprzez Emerson Ecologics (800-654-
4432 lub 603-656-9778; www.emersonecologics.com).
Zespół napięcia przedmiesiączkowego (PMS)
Sezonowa choroba afektywna/terapia światłem. Aby zakupić usługę naświetlania w pełnym
spektrum promieniowania świetlnego, skontaktuj się z Light for Health (800-468-1104 lub 303-
823-0274; www.lightforhealth.com).
Krem progesteronowy. Dwuprocentowy krem progesteronowy jest dostępny z wielu różnych
źródeł. Osobiście stosuję następujące preparaty, porównywalne zarówno pod względem jakości,
jak i skuteczności: Pro-Gest, który jest powszechnie dostępny w aptekach i sklepach ze zdrową
żywnością, oraz naturalny progesteron w kapsułkach, który jest dostępny w każdej aptece
leków recepturowych (zob. powyżej: „Źródła ogólne”).
Chińskie suplementy ziołowe. Xiao Yao Wan Plus (dostępny również jako Soothing Flow) jest
chińskim suplementem odżywczym, który pomaga kobietom zarówno w leczeniu PMS, jak
i w przypadku objawów okołomenopauzalnych. Suplement ten zawiera zioło piwonii, dobrze
znany środek wzmacniający dla kobiet. Dostępny w Quality Life Herbs (207-842-4929;
www.qualitylifeherbs.com).
Czynnościowe krwawienie maciczne (DUB)
Okłady z oleju rycynowego. Okłady z oleju rycynowego są doskonałe w przypadku leczenia
problemów menstruacyjnych, infekcji dróg moczowych, bólu stawów i dolegliwości
brzusznych. Stosowane w górnej części klatki piersiowej przynoszą również ulgę w kaszlu.
Przeciętna częstotliwość leczenia to jedna godzina 3–5 razy tygodniowo. (Nie używaj ich
w najcięższych dniach miesiączki). Stosowane 1 raz w tygodniu są też skuteczne jako lek
zapobiegawczy. Zwiększają skuteczność funkcjonowania układu odpornościowego.
Okład z oleju rycynowego to wełna flanelowa nasycona olejem rycynowym. Jest stosowany
bezpośrednio na skórę. Po stronie przeciwnej do skóry na okład nakłada się ceratę i źródło
ciepła. Gorąco polecam do tego celu termofor; choć poduszka elektryczna też może być
stosowana, znacznie lepsze są nieelektryczne źródła ciepła. Raz przygotowany okład z oleju
rycynowego może być przechowywany miesiącami w plastikowej torbie i ponownie
wykorzystywany poprzez dodawanie oleju w razie potrzeby.
Rycyna i flanela są dostępne w Emerson Ecologics (800-654-4432 lub 603-656-9778;
www.emersonecologics.com).
Uzdrawianie menstruacyjnej przeszłości: przygotowanie córek
Zob. powyżej w „Źródłach” informacje na temat Red Web Foundation.
Joan Morais, A Time to Celebrate: A Celebration of a Girl’s First Menstrual Period (Lua
Publishing, 2003); www.joanmorais.com.
Rozdział 6. Macica
Endometrioza
Endometriosis Treatment Program, St Charles Medical Center Bend, OR (541-383-6904;
www.endometriosistreatment.org). The Endometriosis Treatment Program opiera się na
pionierskim leczeniu chirurgicznym endometriozy opracowanym przez dr. med. Davida
Redwine’a. Kobiety z całych Stanów Zjednoczonych i Kanady są leczone ze względu na bóle
endometriozalne na podstawie skierowania od ich lekarza. Instytucja wydaje bardzo pouczający
biuletyn informacyjny 3 razy w roku.
The Endometriosis Association (414-355-2200; www.endometriosisassn.org). To organizacja
sieciowa i edukacyjna dla osób z endometriozą.
Mięśniaki macicy
Wiele ośrodków medycznych ma oddziały zajmujące się leczeniem mięśniaków macicy. Oto
kilka przykładów:
Cleveland Clinic’s Center for Menstrual Disorders, Fibroids and Hysteroscopic Services
(800-223-2273 wew. 46601 lub 216-444-6601;
http://my.clevelandclinic.org/ob_gyn/menstrual_disorders). Ten oddział Cleveland Clinic został
stworzony, aby zapewnić kobietom jak najmniej inwazyjne metody w leczeniu zaburzeń
miesiączkowania i alternatywę dla histerektomii. Centrum zapewnia również pacjentkom
dostęp do przełomowych badań klinicznych, możliwość udziału w badaniach i programy
edukacyjne.
Johns Hopkins Fibroid Center (410-583-2749;
http://womenshealth.jhmi.edu/gyn/specialty_programs/fibroid_center.html). To centrum
leczenia mięśniaków macicy specjalizuje się w stosowaniu najnowocześniejszych metod
i w szybkim wdrażaniu nowych odkryć (takich jak obrazowanie metodą rezonansu
magnetycznego – kierowaną falą ultradźwiękową), z naciskiem na techniki małoinwazyjne.
Zob. s. 800, zawierającą informacje na temat naturalnego progesteronu oraz sposobu
znalezienia akupunkturzysty w twojej okolicy.
Zob. powyżej „Źródła ogólne” na temat aptek leków recepturowych.
Histerektomia
Zob. „Źródła” do rozdz. 14 na temat laboratoriów, które wykonują badania hormonalne śliny.
Rozdział 7. Jajniki
Zob. „Źródła” do rozdz. 5, które zawierają informacje na temat leczenia pełnym spektrum
światła słonecznego.
Poradnictwo genetyczne. Jeśli ktoś z twojej rodziny choruje na raka jajnika, możesz ustalić,
czy jesteś w grupie o wysokim poziomie ryzyka genetycznego. Osobiście polecam konsultację
z doradcą genetycznym lub kontakt z Gilda Radner Familial Ovarian Cancer Registry przy
Roswell Park Cancer Institute (800-682-7426 lub 716-845-4503; www.ovariancancer.com).
Rozdział 8. Odzyskanie sfery erotycznej
Zob. „Źródła” do rozdz. 9, które zawierają informacje na temat wysiłkowego nietrzymania
moczu i ćwiczeń Kegla z użyciem stożków.
Jade Egg Practice od Saidy Désilets (www.thedesiletsmethod.com). Dr Saida Désilets,
autorka książki pt. „Emergence of the Sensual Woman” (Jade Goddess, 2006), opisuje, w jaki
sposób można użyć jaja dopochwowego (średniej wielkości kawałka jadeitu lub nefrytu,
w kształcie jajka), by rozwijać sprawność, siłę i elastyczność. Jajo działa, stymulując punkty
refleksologiczne. Chociaż samo jajko nie jest konieczne do nauki praktyki, to jest bardzo
pomocne. Oprócz swojej książki dr Désilets oferuje również płytę CD pt. „The Jade Egg
Practice”.
Multiples.com. Jack Johnston, który zarządza stroną www.multiples.com, odkrył, że energia
seksualna może zostać znacznie zwiększona poprzez głęboki relaks i użycie specjalnego
dźwięku (szczegóły na stronie WWW). Witryna tworzy także bardzo wspierającą społeczność
internetową, która jest bezpieczna i uczciwa. Wykorzystanie dźwięku jako wyzwalacza
orgazmu jest również bardzo terapeutyczne i uzdrawiające dla każdego, kto przeszedł traumę
seksualną. Dwudziestominutowa praktyka używania tego dźwięku jest głęboko medytacyjna.
Gorąco polecam to wyjątkowe podejście do optymalizacji swojej energii seksualnej.
Rozdział 9. Srom, pochwa, szyjka macicy i dolny odcinek układu moczowego
Isa Herrera, Ending Female Pain: A Woman’s Manual (BookSurge Publishing, 2009);
www.EndingFemalePain.com.
Wulwodynia
Publikacja Oxalate Levels of Selected Foods z księgarni University of California San Diego
Medical Center (800-520-7323; www.bookstore.ucsd.edu) jest dostępna za 12 dolarów, w tym
koszty wysyłki (mieszkańcy Kalifornii muszą dodać podatek). Przepisy diety
niskoszczawianowej są także dostępne w Vulvar Pain Foundation (336-226-0704;
www.vulvarpainfoundation.org).
National Vulvodynia Association (301-299-0775; www.nva.org) wydaje biuletyn, prowadzi
grupy wsparcia i serwis informacyjny.
Nambudripad Allergy Elimination Technique (NAET), Devi S. Nambudripad, MD, D.C., L.Ac.
Ph.D. (714-523-8900; www.naet.com). Dr Nambudripad jest kręgarką i akupunkturzystką,
która ma ogromne osobiste i zawodowe doświadczenie w leczeniu alergii. Opracowała system
leczenia alergii, który „ponownie programuje mózg” i pozwala pozbyć się alergii bez
całkowitego unikania alergenów. Napisała książkę pt. „Say Goodbye to Your Allergies” (Delta
Publishing, 1993) oraz aktywnie trenuje praktyków opieki zdrowotnej w tej innowacyjnej
technice. Stwierdzono również, że NAET pomaga w leczeniu mięśniaków macicy,
endometriozy, a także wielu innych dolegliwości. Napisz lub zadzwoń, aby znaleźć lekarza
w swoim rejonie.
Układ moczowy: nawracające zakażenia układu moczowego lub śródmiąższowe zapalenie
pęcherza moczowego
Zob. powyżej informacje na temat metody NAET, która działa dobrze w przypadku
śródmiąższowego zapalenia pęcherza.
Wysiłkowe nietrzymanie moczu
Ćwiczenia Kegla. Ciężarki dopochwowe (w tym komplety stożków o różnej wadze) mogą być
wykorzystywane do takich praktyk jak ćwiczenia Kegla oraz pomagają złagodzić wysiłkowe
nietrzymanie moczu.
FPT System i Kegelcisor są dostępne w As We Change (800-203-5585;
www.aswechange.com).
Proantocyjanidy. Te silne antyoksydanty znajdują się w pestkach winogron i korze sosnowej.
Zalecenie: zacznij od dawki 1 mg na funt [0,45 kg – przyp. tłum.] masy ciała na dobę,
podzielonej na trzy dawki. Po upływie 2 tygodni zmniejsz do 40–80 mg na dobę. Polecam:
Proflavanol i Proflavanol 90, dostępne w USANA (888-950-9595 lub 801-954-7200;
www.usana.com); OPC Pine Gold i OPC Grape Gold, produkowane przez Primary Source
i dostępne w Emerson Ecologics (800-654-4432 lub 603-656-9778;
www.emersonecologics.com). Wiele doskonałych marek OPC jest również dostępnych
w aptekach i sklepach ze zdrową żywnością.
Zob. powyżej „Źródła ogólne” na temat aptek leków recepturowych.
Rozdział 10. Piersi
Na temat okładów z oleju rycynowego zob. „Źródła” do rozdz. 5.
National Lymphedema Network (800-541-3259 lub 510-208-3200; www.lymphnet.org).
Organizacja non profit udzielająca informacji osobom z obrzękiem limfatycznym, zarówno
pierwotnym (wrodzonym), jak i wtórnym (nabytym po operacji lub urazie, w szczególności po
mastektomii i usunięciu węzłów chłonnych), oraz prowadząca dla nich sieć wsparcia. Publikuje
także bardzo pomocne biuletyny informacyjne.
Rak piersi
John Voell i Cynthia Chatfield, The Cancer Report: The Latest Research in
Psychoneuroimmunology (How Thousands Are Achieving Permanent Recoveries) (Change
Your World Press, 2005). Aby uzyskać więcej informacji na temat tych badań, odwiedź
www.cancer-report.com).
The Moss Reports (800-980-1234 lub 814-238-3367; www.cancerdecisions.com). Dr Ralph W.
Moss, były pisarz naukowy i zastępca dyrektora ds. PR w Memorial Sloan Kettering Cancer
Center w Nowym Jorku, spędził ostatnie trzy dekady na niezależnej ocenie wniosków
płynących ze stosowania różnych metod leczenia raka (zarówno konwencjonalnych, jak
i alternatywnych). Jego raporty, które można zamówić za pośrednictwem Internetu i otrzymać
pocztą e-mail, zawierają informacje na temat najbardziej skutecznych oraz innowacyjnych
metod leczenia.
Sanoviv Medical Institute (800-726-6848 lub 801-954-7600; www.sanoviv.com). Ten
licencjonowany ośrodek medyczny na Baja Coast w Meksyku (około godziny drogi od San
Diego) stosuje zarówno tradycyjne, jak i uzupełniające techniki medyczne w leczeniu,
odnoszące się do zdrowia fizycznego, psychicznego i duchowego. Oferuje on wszystko: od
zabiegów chirurgicznych po zabiegi spa. Chociaż Sanoviv pomaga pacjentom z rakiem, to
leczy również pacjentów cierpiących na choroby autoimmunologiczne, w tym toczeń,
stwardnienie rozsiane, cukrzycę, zespół chronicznego zmęczenia oraz choroby
neurodegeneracyjne, takie jak choroba Parkinsona i Alzheimera.
Koenzym Q10. Polecam koenzym Q10 Enzymatic Therapy. Każda kapsułka softgel zawiera 100
mg tego ważnego przeciwutleniacza. Dostępny w Emerson Ecologics (800-654-4432 lub 603-
656-9778; www.emersonecologics.com).
Rozdział 11. Nasza płodność
Candace De Puy, The Healing Choice (Simon & Schuster, 1997). Bardzo polecam tę pełną
empatii i światłą książkę tym wszystkim, którzy poszukują przewodnictwa i pogłębionej
informacji na temat zdrowia w przypadku aborcji.
Trudy M. Johnson, C.P.R.: Choice Processing and Resolution (Outskirts Press, 2009). Trudy to
licencjonowana terapeutka małżeństw i rodzin z 20-letnim doświadczeniem w doradzaniu
kobietom, które cierpią z powodu tego, co nazywa VPT [ang. voluntary pregnancy
terminations, dobrowolne przerwanie ciąży]. Jej strona internetowa (www.missingpieces.org)
oferuje również inne zasoby i wsparcie.
Rodzić intuicyjnie
Teresa Robertson, R.N., C.N.M., M.S.N. (303-258-3904; www.birthIntuitive.com).
Certyfikowana położna, która zajmuje się porodami od ponad 20 lat, a obecnie uczy kobiety,
jak nawiązać kontakt z ich nienarodzonymi dziećmi, aby zmniejszyć powikłania w trakcie ciąży
i porodu. Oferuje zajęcia i warsztaty, jest także dostępna telefonicznie lub poprzez konsultacje
indywidualne. Postrzegam jej pracę jako położnictwo przyszłości, które obejmuje intuicyjny
kontakt z dzieckiem przed jego urodzeniem i działa we współpracy z jego świadomością.
Płodność
Randine A. Lewis, The Infertility Cure: The Ancient Chinese Wellness Program for Getting
Pregnant and Having Healthy Babies (Little, Brown, 2004).
Julia Indichova, Inconceivable: A Woman’s Triumph Over Despair and Statistics (Broadway
Books, 2001).
Niravi B. Payne, M.S., i Brenda Lane Richardson, The Whole Person Fertility Program:
A Revolutionary Mind-Body Process to Help You Conceive (Three Rivers Press, 1997).
Calm Birth (541-488-2563; www.calmbirth.org). To forma przygotowania do porodu, która
wykorzystuje sprawdzone techniki oparte na jedności umysłu i ciała oraz oddychanie, aby
pomóc stworzyć atmosferę spokoju, zmniejszającą lęk, ból i komplikacje zarówno w trakcie
ciąży, jak i porodu. Ten bardzo skuteczny program może również pomóc parom
z niepłodnością. Oprócz praktyków Calm Birth oferuje także płytę CD pt. „Calm Birth”, a także
program poporodowy pt. „Calm Healing”.
Family Passages Mind Body Studio (604-266-6470; www.familypassages.ca). Terapeutka jogi
i współzałożycielka Family Passages Sue Dumais opracowała program jogi, który szczególnie
poprawia płodność. Jej studio w Vancouver jest pierwszym w Kanadzie, które koncentruje się
na płodności, a także na zdrowiu i kondycji prenatalnej i poporodowej.
Naturalne planowanie rodziny
METODY OWULACYJNE
Fertility Care Centers of America (FCCCA) (www.fertilitycare.org). Ta międzynarodowa
organizacja non profit promuje usługi Creighton Model FertilityCare System.
Billings Ovulation Method Association (651-699-8139; www.boma-usa.org).
Ovusoft Fertility Software (757-722-0991; www.ovusoft.com). Polecam to bardzo szczegółowe
i bogate w funkcje oprogramowanie, które jest zgodne z bardzo skutecznymi metodami
opracowanymi przez mgr zdrowia publicznego Toni Weschler, autorkę książki pt. „Taking
Charge of Your Fertility” (HarperCollins, 2002). Ovusoft Fertility Software nie tylko
automatyzuje tę metodologię, ale również pozwala na indywidualne preferencje
i spersonalizowane formatowanie, prognozowanie oraz tworzenie wykresów i raportów.
Utrata ciąży
Lorraine Ash, Life Touches Life: A Mother’s Story of Stillbirth and Healing (NewSage, 2004).
Następujące strony internetowe oferują szeroki wachlarz możliwości wsparcia i źródeł dalszych
informacji skierowanych do kobiet, które straciły dziecko:
O Autorce
Dr med. Christiane Northrup jest autorką bestsellera „New York Timesa” pt. „The Wisdom of
Menopause” oraz „Mother-Daughter Wisdom”. Prowadzi programy tematyczne w siedmiu
telewizjach publicznych. Certyfikowany ginekolog-położnik i była prezes American Holistic
Medical Association z ponad 25-letnim doświadczeniem klinicznym i medycznym. Dr
Northrup była pionierem w zakresie współpracy medycyny konwencjonalnej
i komplementarnej. Jej osiągnięcia były prezentowane w programach telewizyjnych „Oprah
Winfrey Show”, „Today”, „Good Morning America” i wielu innych. Mieszka w stanie Maine,
jest matką dwóch dorosłych córek.
Podziękowania
Dziękuję wszystkim, którzy pomagając stworzyć podwaliny, przyczynili się do powstania
trzech poprzednich edycji książki (w 1994, 1998 i 2006 r.): Leslie Meredith, dr med. Monie
Lisie Schulz i dr. med. Joelowi Hargrove’owi. Moim pierwszym wspólniczkom w klinice
Women to Women, pielęgniarkom dyplomowanym Marcelle Pick i Annie Rafter oraz dr med.
Mary Ellen Fenn. Dziękuję dr med. Bethany Hays, pielęgniarce dyplomowanej Susan Doughty
i dr. med. Hectorowi Tarrazza, Przewodniczącemu Departamentu Położnictwa i Ginekologii
w Maine Medical Center. Dziękuję mojemu byłemu zespołowi z wydawnictwa Bantam,
z którym przez ponad 15 lat budowałam legendarne i produktywne relacje: Irwyn Applebaum,
byłej prezes Bantam Books, która od początku wierzyła we mnie, Toni Burbank, redaktorce,
która może pomóc autorowi spłodzić lepszą książkę, niż kiedykolwiek wydawało się to
możliwe, i Barb Burg, byłej szefowej reklamy. Tęsknię za wami.
Za to czwarte, specjalne wydanie podziękowania i wyrazy uznania należą się Beth Rashbaum
i Theresie Zoro za zapewnienie ciągłości wydawniczej i „pamięci plemiennej”. Wielkie dzięki
dla Nity Taublib za bycie od samego początku moją nieprzejednaną zwolenniczką.
Agentce Ned Leavitt, z którą dzielę bogatą historię i duchowe pokrewieństwo.
Katy Koontz, nadzwyczajnej pisarce, której wrodzone wyczucie dla tego materiału oraz
umiejętności badawcze i zdolności organizacyjne sprawiły, że było prawdziwą przyjemnością
pisać kolejne opus magnum.
Scottowi Leightonowi – za wybitne ilustracje medyczne i za radość ze współtworzenia razem
z tobą.
Regenie Thomashauer dziękuję za odwagę zaświadczania życiem nowej historii kobiet
i pokazanie lepszego sposobu na relacje z mężczyznami.
Joan i Tomasowi Heartfieldom – za stworzenie Divine Feminine/Awakened Masculine
Institute i przygotowanie modelu zdrowej, zrównoważonej miłości.
Inie May Gaskin – za jej wizję porodu jako ekstatycznego wydarzenia zmieniającego życie –
plus badania, które to potwierdzają!
Chipowi Grayowi, rodzinie Grayów i personelowi wspaniałego hotelu Harraseeket. Wasze
pięknie przygotowane, smaczne i zdrowe posiłki, podawane w ciepłej i przytulnej atmosferze,
dodawały mi sił w trakcie pisania i korekty trzech książek (nie wspominając już o zapewnieniu
mi idealnego miejsca na wypróbowanie nowego materiału). Jestem wam ogromnie wdzięczna.
Pracownikom Royal River Grillhouse – za pyszne lunche podawane w miłej atmosferze.
Fern Tsao i jej córce Maureen Manetti – za to, że przez wiele lat przekazywały mojej rodzinie
fenomenalną wiedzę o tradycyjnej medycynie chińskiej.
Julie Hofheimer – za umiejętność uzdrawiania poprzez pracę z ciałem.
Hope’owi Matthewsowi, mojemu instruktorowi pilatesu, który pomógł mi zmienić moje ciało
i umysł.
Shelbie, Jill, Emily i Vanessie z J Kelley Salon – za wspaniałą stylizację. Agnes z Joseph
Martin Salon w Nowym Jorku – za najlepsze fryzury na świecie.
Dziękuję mojej dobrej przyjaciółce, Deenie Spear, która zajmuje się medycyną wibracyjną.
Nasze upiorne, psie uzdrowienia i inne niezwykłe wydarzenia, a także moje osobiste
„zestrojenie” z tobą były nie tylko błogosławieństwem, ale też, co najważniejsze, okazją do
mnóstwa śmiechu!
Dr Doris Cohen, jej przewodnikom i aniołom. Pomagałaś mi naprawić złamane serce, wierzyć
w przyszłość i nauczyć się ufać swojej intuicji głębiej niż kiedykolwiek. Jesteś głównym
błogosławieństwem w moim życiu, a także, podobnie jak Deena, źródłem niekończącego się
śmiechu i dobrych myśli!
Louisie Hay, Reidowi Tracy’emu, Margarete Nielson, Nancy Levin, Dani Riehl, Donnie
Abate i wszystkim pracownikom Hay House. Pokazaliście mi, że praca, przyjemność
i dobrobyt mogą pięknie się ze sobą łączyć. Każdego dnia dziękuję za naszą współpracę.
Dziękuję również radiu Hay House za wspaniałą pomoc w przekazaniu mojej wiedzy za
pośrednictwem programu radiowego pt. „Flourish!”.
Niki Vettel, mojej koproducentce w PBS – za pomoc w przekazaniu moich wiadomości
z użyciem fal radiowych i jednoczesną pomoc w dobrej sprawie.
Judie Harvey, redaktorce moich e-biuletynu i strony internetowej, której poczucie humoru
ciągle zachwyca.
Abby Shattuck – za ujmujący sposób postępowania z kwiatami i pracę w ogrodzie.
Mike’owi Brewerowi dziękuję za uśmiech, jaki we mnie wywołuje widok trawnika za
każdym razem, gdy wjeżdżam na podjazd.
Sue Abel – za podtrzymywanie ognia w domowym kominku, układanie drewna i sprawianie,
że mój kot Buddy jest szczęśliwy i zdrowy.
Paulinie Carr, mojej pomocy biurowej – za zajmowanie się wszystkim, czym trzeba się było
zająć, łącznie z przyprowadzeniem własnego samochodu, gdy zaszła taka potrzeba.
Janet Lambert – za niezwykły talent do prowadzenia księgowości i biznesu.
Diane Grover, której zdolności organizacyjne, dar intuicji, lojalność, przyjaźń i osobisty
doping dla mojej firmy, mojego zdrowia osobistego, szczęścia i dobrobytu są boskimi darami
w moim życiu. Jesteś dyrektorem generalnym wszystkiego i wykonujesz pracę co najmniej
czterech osób – wszystko sprawnie i z dużą ilością śmiechu. Dziękuję, że dopingujesz
wyłaniającą się ze mnie tancerkę tanga i kurtyzanę. A także za wspólne ze mną regularne
medytacje Boskiej Miłości. I za to, że miałaś nosa, poślubiając swojego uroczego męża
Charliego ponad 30 lat temu.
Dziękuję rodzicom za ogromne wsparcie: niepokonanej matce Ednie i świętej pamięci ojcu
Wilburowi, którego pracę kontynuuję na swój sposób. Moje serce jest pełne wdzięczności
i uznania dla mojej siostry Penny i jej męża Phila, mojego brata Johna i jego żony Annie,
a także brata Billa i jego żony Lori. Tworzycie niesamowicie mocną pierwszą czakrę, dzięki
której moje odporność i poczucie przynależności są tak solidne i pewne. Dzisiaj doceniam was
bardziej niż kiedykolwiek.
Wreszcie dziękuję moim córkom Annie i Katie, które wcielają w życie owoce tej pracy
i dzielą się nią ze wszystkimi swoimi wizjonerskimi przyjaciółmi. Ze względu na was obie
widzę pochodnię kobiecej mądrości płonącą jasno przez następne lata. Jestem wam wdzięczna
za wasze piękno, wspaniałe zdrowie, entuzjazm oraz głośny i hałaśliwy śmiech (który niczym
nie różni się od mojego!).
dr med. Christiane Northrup