Randkowanie w późnym kapitalizmie to sport ekstremalny. W kulturze zdominowanej przez wszystko, wszędzie, naraz trudno jest znaleźć miłość. Za to szybko można doświadczyć rozczarowania.
Agata Romaniuk wchodzi do labiryntu, po którym poruszają się randkujący. Wyjaśnia tajemnicę zdjęć z rybą, tropi pana Stockowskiego i prezentuje zasadę espresso, która być może uratuje niejedną i niejednego. Przygląda się mężczyznom chodzącym na randki z matką i kobietom bez głowy. I cóż to jest za podróż – autorka opisuje historie cudze i własne, korzysta z dorobku biologii ewolucyjnej i ekonomii behawioralnej, sięga też do literatury, sztuki i popkultury: pani Bovary, Wokulski, Carrie Bradshaw i Bridget Jones podpowiadają jej, jak uniknąć najgorszej randki świata. I jak doprowadzić do tej udanej.
Ta zabawna i miejscami gorzka książka powstała dla tych, którzy szukają miłości – lub wcale nie. Dla tych w związkach to też szansa na podpatrzenie świata randek z bezpiecznej odległości. Oni pewnie odetchną z ulgą.
Socjolożka z doktoratem z Polskiej Akademii Nauk. Absolwentka Polskiej Szkoły Reportażu i założycielka Grupy Reporterskiej Głośniej. W 2017 zainicjowała projekt badawczo-reporterski Światła Małego Miasta, który opisywał życie Polaków w najmniejszych miasteczkach. Publikuje teksty w Dużym Formacie, Przekroju, Piśmie i magazynie Non/Fiction. W maju 2019 ukazała się jej książka reporterska „Z miłości? To współczuję. Opowieści z Omanu”. Jest autorką dwujęzycznej książki dla dzieci pt. „Bal u lamorożca. Polsko-ukraińskie bajki o przyjaźni” wydanej przez Zygzaki.
Autorka opisuje realia randek, m.in. z tindera, ale komentuje to w mądry sposób. Wartościowa, choć krótka lektura o współczesnym randkowaniu, oczekiwaniach, samotności, bezduszności. Ale także o małych sukcesach na polu Amora.
bardziej 3.5, natomiast traktując tę książkę jako półtoragodzinny video essay (without video part XD) bawilam się naprawdę świetnie (chociaż energia autorki kompletnie ze mną nie rezonuje - no hard feelings, ale może to wpłynąć na odbiór lektury moim zdaniem)
Książka idealna dla mnie w tym punkcie mojego życia. Ironiczna i empatyczna zarazem, słodko-gorzka, cierpka i zabawna, bardzo pokrzepiającą. Mały minus za objętość trochę na siłę - większa czciona i duże marginesy. Czytana z uśmiechem
Agata jest jak kameleon. Pisze reportaże - te niezwykle wzruszające, pokrzepiające (krótko i szczęśliwie) ale i takie wstrząsające, zagłębiające się w nieznane dla nas zakamarki (z miłości? To współczuję). Świetnie radzi sobie z literaturą piękną (proste równoległe) ale i z książkami dla najmłodszych i dla młodzieży.
Teraz poznajemy jej kolejne oblicze, bo dla mnie najgorsze randki świata to trochę jak zbiór najlepszych felietonów do kolorowych magazynów. Ale takich tych lepszych, na miarę seksu w wielkim mieście, tylko fajniejszych - bo naszych. Temat, który dla niektórych może być niewygodny i smutny obraca w żart, dający potrzebny dystans. Mimo wszystko jest w tym ziarno goryczy, zwątpienia i braku zrozumienia dla niektórych działań. Ale koniec końców dostajemy po prostu garść dobrej rozrywki. Czy ta książka coś zmieni? Nie wiem, ale na pewno można się przy niej zrelaksować.
Bardzo lubię książki autorki, ale od tej się odbiłam, choć zgadzam się z głównymi postulatami.
Jestem świadoma, że obie płcie mają swoje za uszami, jednak wydaje mi się, że środek ciężkości wcale nie był po środku. Wspomogę się przykładem, żeby pokazać, co mam na myśli. Odbyłam lata temu taką randkę, gdzie pod koniec bardzo przeciętnego spotkania typek wyciągnął telefon i zaczął analizować listę moich znajomych na Facebooku i pytać, czy umówię go z taką albo inną koleżanką. Kiedy na dobitkę okazało się, że wracamy tym samym autobusem i niczym nie zarażony opowiadał mi, jak wyglądał jego jadłospis poprzedniego dnia, a ja go ofuknęłam, że nic mnie to nie obchodzi, to czy to w książce byłoby policzone jako kobiecy foch i jedyna przyczyna tego, że nigdy więcej się nie zobaczyliśmy? "Opowiadałem jej o swoim dniu, a ona na mnie z fochem. Chyba nie pasowało jej, że jadam kurczaka z ryżem ". Tak to trochę brzmiało w tej książce. Nieudane randki z kobiecej perspektywy były dłużej opisane i z kontekstem, a u facetów żołnierskie słowa, ale za to więcej przykładów się zmieściło, więcej kobiet złych trafiło, no pech.
3,5 :) Książkę czytało się szybko, ale w sumie spodziewałam się humorystycznej pozycji, a dostałam dosyć ciężką i smutną. To 140 stron tekstu, męczyło mnie nieustające odwołanie do złego patriarchatu, ale w sumie żadnego uzasadnienia... To jest złe i niefajne, bo brzydki patriarchat, ale jak ten patriarchat w tej sytuacji działa? Jeśli autorka nie chciała się nad tym rozwodzić, to można było sobie darować te wielokrotne odniesienia, które spowodowały wrażenie postawienia jakiegoś chochoła odpowiadającego za złe randki. Jest tu też trochę odwołań do literatury naukowej, ale potem znowu sporo do "wydaje mi się" i "wśród moich znajomych", więc ciężko nazwać "Najgorsze..." reportażem. Raczej traktowałabym go jako esej.
„Byłam garnkiem ze stali, z wesołym gwizdkiem(…) Zapragnęłam gotować na wolnym ogniu(…)”
Lekkość pióra Agaty Romaniuk kocham nie bez kozery - erudycja, poczucie humoru, otwarte serce na innych - są jej patentem na książkę udaną.
Ta pozycja mniej mnie urzekła niż poprzednie, może dlatego że been there than that i nie chciałabym już wracać do tego momentu. Jednocześnie jestem w pełni świadoma, że życie pełne jest nieznanych mi scenariuszy.
Autorka jak w każdej swojej książce pozostawia czytelnika z pewnego rodzaju nadzieją, a jeżeli chodzi o miłość - to pielęgnowanie w sobie nadziei jest jedną z ważniejszych emocji, bo bez niej wielki smutek wchodzi ze swoją walizką i zaczyna się rozgaszczać w nas nieproszony.
3,5 ⭐️ Hmm. Bardzo lubię pióro tej autorki, i książki słuchałam z prawdziwą przyjemnością. Ale miałam wrażenie, że słucham okraszonych cytatami naukowymi „Idiotek” Okuniewskiej, a nie reportażu. Uśmiechałam się pod nosem słuchając fragmentarycznych, anegdotycznych historii różnych osób. Podobał mi się ich układ tematyczny. Ale zabrakło mi pogłębienia tematu, wejścia głębiej, pokazania szerszego obrazu, z jego przyczynami i konsekwencjami. Pewnie nie taki był zamysł, a jednak szkoda.
5 - autorka nigdy mnie nie zawodzi. Uwielbiam styl pisania pani Agaty. Po prostu. Ciekawe połączenie socjologii dostosowanej poziomem dla laików, niepewności, zniechęcenia, ale też humoru.
Moją uwagę przykuło, że spośród zawodów tinderowych randkowiczów tyle razy zostali wymienieni architekci. Może byłam na to szczególnie wyczulona, ale w sumie nie zdziwiłam się.
Fantastyczna (niestety) książka. Trzecie spotkanie z autorką i tak samo udane jak poprzednie. Niestety, bo bardzo dobrze obrazuje rzeczywistość i to przykre, że tak to wygląda. Plus za pokazanie obu stron medalu, że zarówno mężczyźni, jak i kobiety są niekiedy siebie warci i wszyscy w takiej sytuacji są niejako pokrzywdzeni. Krótko, na temat, nawet z odrobiną humoru – bardzo polecam.
Chciałabym, że to było większe opracowanie, wchodzące dokładniej w to, co robi nam kapitalizm, patriarchat i nierealne oczekiwania wobec relacji. Smutne jest to, jak wiele historii randek z książki jest uniwersalnymi, bo jako osoba randkująca doświadczyłam ich sama albo znam je z pierwszej ręki. Polecam audiobooka, bo czyta go sama autorka i robi to świetnie
Agata Romaniuk to zdecydowania jedna z moich TOP autorek tego roku. Jej reportaże bardzo mi się podobały, więc nie mogłam przeoczyć premiery „Najgroszych randek świata”.
Autorka tym razem bierze na tapet temat współczesnego randkowania. Ten wątek nie jest jej obcy, ponieważ opowiada również o własnych doświadczeniach. Łączy to z opowieściami innych osób o najbardziej absurdalnych czy dziwnych zachowaniach na randkach. Niektóre historie rozbawiły mnie do łez, inne zaskoczyły, a te końcowe dały promyczek nadziei na spotkanie „tej właściwej” osoby. I z chęcią przeczytałabym jeszcze więcej o tych udanych spotkaniach. Mimo że książka porusza trudny temat dla osób, które wciąż szukają swojej drugiej połówki i borykają się z frustracją wynikającą z nieudanych randek, reportaż Agaty Romaniuk pomaga zbudować odpowiedni dystans do tych sytuacji, dzięki czemu czytelnik może spojrzeć na nie z przymrużeniem oka, a wszystko to za sprawą użytego humoru.
Przesłuchałam na raz ❤️ Czytałam wcześniej dwa reportaże autorki i bardzo je lubię i cenię. Ten również jest dobry, ale niestety krótki! Trochę jakbym przesłuchała odcinek podcastu ;) Niestety sporo tinderowych historii słyszałam już od moich znajomych, więc nie było tu dużych zaskoczeń 😂
Bardzo lubie Agate Romaniku wiec przeczytam (a raczej przesłucham) każdą jej książke. W tym akurat przypadku jest to jednak bardziej bardzo długi felieton/esej na temat randek, czułam się jakbym słuchała odcinka podcastu. I to dobrego podcastu, ciekawego ale jednak formuła malo książkowa