Akcja Kłamczuchy zaczyna się w Łebie, aby szybko przenieść się do Poznania. W Łebie mieszka wraz z ojcem piętnastoletnia Aniela Kowalik, osoba obdarzona tupetem i temperamentem. Dziewczyna marzy o tym, by zostać znaną aktorką, zaczytuje się dramatami i godzinami odgrywa przed lustrem najsłynniejsze teatralne role. Pewnego dnia spotyka na plaży Pawełka - przystojnego blondyna, który zawraca jej całkowicie w głowie. Ponieważ obiekt jej westchnień mieszka w Poznaniu, Anielka pod pretekstem nauki w liceum poligraficznym, którego nie ma w Łebie, wyjeżdża tam z zamiarem zacieśnienia atrakcyjnej znajomości. Rezygnuje z internatu i postanawia zamieszkać u swojego wujostwa, gdyż ich mieszkanie znajduje się bliżej mieszkania Pawła. Próbuje nawiązać kontakt ze swym ukochanym, lecz kiedy do niego dzwoni, zostaje wzięta za inną dziewczynę. Aniela bardzo cierpi z tego powodu. Przypadkiem, aby wybawić z tarapatów dzieci swego wuja, udaje się w przebraniu, jako Franciszka Wyrobek, do domu kobiety, która okazuje się mamą Pawełka. Kobieta proponuje Franciszce (Anieli) pracę, a ta zgadza się bez wahania, gdyż to świetna szansa, aby być blisko swego ukochanego i obserwować go, będąc w świetnym, prawie niemożliwym do rozpoznania przebraniu Franciszki Wyrobek...
Małgorzata Musierowicz (b. January 9, 1945 in Poznań, Poland) is a popular Polish writer, author of many stories and novels for children and teenagers, but read with pleasure by adults too.
Kontynuuję moją przygodę z Jeżycjadą i tym razem sięgnęłam po Kłamczuchę. Okazała się być lekturą idealną na chorobę i słabe samopoczucie. I dużo lepszą od Szóstej Klepki.
Bohaterką Kłamczuchy jest Aniela Kowalik, piętnastoletnia mieszkanka Łeby, która w wakacje przypadkowo spotyka Pawła. Półgodzinne spotkanie wystarcza, by zakochała się w nim na zabój i powzięła decyzję do zdawania do szkoły ponadpodstawowej do Poznania. Tylko do jakiej? Okazało się, że tylko w Poznaniu jest Liceum Poligraficzne, a więc chcąc nie chcąc, decyduje się na tę szkołę. Egzamin przebiega pomyślnie, dopiero później zaczynają się kłopoty. Misterny plan Anieli nie zawsze bowiem się sprawdza. Po pierwsze należy znaleźć mieszkanie w pobliżu Pawła, w tym celu trzeba przebrać się za biedną krewną i usiłować zatrzymać się u wuja. Następnie zadzwonić do ukochanego, ale nie przyznać się do przeprowadzki. Kolejny krok jest jeszcze bardziej szalony - znaleźć pracę w domu Pawła, wykreować się na wiejską dziewuchę i szpiegować chłopaka. Piramida kłamstw i kombinacji w końcu zaczyna się chwiać, a Aniela zaczyna się uczyć, że dobro i bezinteresowność zazwyczaj popłacają.
I wszyscy powtarzają: "takie jest życie", i nikt nie pamięta, że życie jest takie, jakie sami zbudujemy.
Przyznam, że tą książkę zawsze trudno mi czytać, ponieważ Aniela okrutnie mnie denerwuje. Przepraszam z góry wszystkie jej fanki, no ale serio, nawet jako tytułowa Kłamczucha, chyba jest jakiś limit kłamania? Nie wspominając już o tym, jak traktuje biednego Robrojka, którego uwielbiam, a także kolegów i koleżanki z klasy. Wiem, wiem, ona się poprawia, staje się milsza i bardziej prawdomówna, ale niestety nie na tyle, żebym mogła się do niej przekonać. No i jest jeszcze Pawełek, którego chyba wszyscy zgodnie nienawidzimy za to, jak podle się zachowuje wobec Anieli, (Frani) i Danusi. Humor poprawia mi zawsze rodzina Mamertów, a w szczególności śmieszne pomysły i wybryki Romci i Tomcia.
4,5/5 Po raz kolejny jestem zachwycona powrotem do tej serii. Za dziaciaka zupełnie inaczej odbierałam te książki. Jednak fakt, że ponad 20 lat później czyta się je - choć inaczej - to równie przyjemnie jest fascynujący. Ta część - w porównaniu do "Szóstej klepki" odrobinę wolno się rozkręcała. Ten początek plus dość solidne marudzenie głównej bohaterki trochę mnie zniechęciło. Jednak jak już fabuła się rozkręciła to wszystko się wyrównało i nie mogłam się oderwać. Ponownie niezmiernie interesujące były fragmenty, których dziś nikt by nie napisał w żadnej książce, a szczególnie dla dzieci. Tutaj to na przykład kary cielesne stosowane wobec niegrzecznych dzieci, które 40 lat temu nie wzbudzały żadnych emocji. Musierowicz już chyba tak ma - i chyba była i jest za to krytykowana - że trochę jedzie po bandzie w różnych kwestiach. Mnie to nie razi, patrze na to z przymróżeniem oka i świadomością kiedy te historie były pisane. Bezpretensjonalne dialogi i humor to najlepsza część tej serii.
Nie będę oceniać tej książki, bo jest tak zupełnie inna niż wszystkie, jakie czytałam i ciężko mi ocenić literaturę dziecięcą, ale na pewno bawiłam się świetnie! Gdybym była dzieckiem to mogłaby być jedna z moich ukochanych serii. Czytanie o poznańskich fyrtlach, złoto!
2022: ponowne spotkanie z Kłamczuchą, tym razem w audio. Piękna interpretacja autorki, przyzwyczaiłam się już do głosu pani Musierowicz i uważam, że nienagannie czyta swoje książki dla Legimi. A sama Kłamczucha lepsza niż kiedykolwiek, zmieniam ocenę z 4 na 5 gwiazdek, bo to jedna z zabawniejszych i najbardziej przewrotnych części. 💕
To jest pierwsza książka przy której płakałam...ze śmiechu. Owszem historia może i banalna, ale jak napisana. I z morałem, żeby nie wierzyć blondynom z niebieskimi oczami :-)
Re-read "Je��ycjady" trwa. Po raczej słabo po latach przyjętej przeze mnie "Szóstej klepce" zabrałam się za "Kłamczuchę", która – pamiętam to dobrze – lata temu była u mnie bardzo nisko w rankingu wszystkich tomów tego cyklu. Byłam przekonana, że teraz również będę troszeczkę i po cichutku cierpieć w trakcie czytania. Tymczasem, tymczasem…
Aniela Kowalik zaraz kończy podstawówkę i zacznie szkołę średnią. Żyje sobie prostym życiem w Łebie razem z ojcem i nieśmiało fantazjuje o karierze aktorskiej oraz – a jakże – wielkiej miłości. Ta druga zdaje się na horyzoncie o krok, bo oto dziewczyna poznaje niejakiego Pawełka. Przystojny jak sam Adonis młodzian wpada w oko nieszczęśnicy Kowalik, a i sam wydaje się nią bardzo zainteresowany. Pech chce, że chłopak kończy właśnie wypoczynek nad morze i wraca do rodzinnego Poznania. Aniela nie rozpacza długo. Bierze zwyczajnie sprawy w swoje ręce i zostaje uczennicą Liceum Poligraficznego w Poznaniu właśnie. Za sprawą nieprzewidzianego losu i ciągu przypadków nastolatka ma okazję być bardzo blisko swojego ukochanego, ale w roli, której ta aspirująca młoda aktorka na pewno nie planowała.
Bardzo, bardzo, bardzo podobała mi się ta książka. Oczywiście, że jest moralizatorska, ale tutaj jakoś mniej to wybrzmiewa, a przynajmniej dzieje się tak przez większą część powieści. Aniela nie jest osóbką do łatwego polubienia, a jej pseudonim Kłamczuchy nie wziął się znikąd. Jest to jednak dziewczę tak pocieszne, czupurne i zahartowane, że czytanie o jej perypetiach angażowało mnie znacznie bardziej niż o nudnej, flegmatycznej Cesi (która, a jakże, też się tu pojawia i dalej jest tak beznadziejnie nijaka, jak i była w opowieści jej przeznaczonej). Co więcej, ponieważ to nigdy nie była jakaś lubiana przeze mnie część, kosmicznie mało pamiętałam z fabuły, więc następujące po sobie wydarzenia były dla mnie naprawdę zaskakujące. Pysznie się bawiłam, a kiedy w dalszej części pojawiła się pewna postać, która mocno zakorzeni się w życiu kochanych Borejków, to aż zaczęłam zęby suszyć w uśmiechu, tak to było niespodziewane.
Ukazanie realiów epoki w punkt, wszak książka pisana w trakcie opisywanych wydarzeń. Kolejki, kartki, czyny społeczne – coś, o czym młodsze pokolenia pojęcie mają żadne (i dobrze), więc czytanie o tym może dla nich stanowić pewną egzotykę. O ile młodzież w ogóle po "Kłamczuchę" sięgnie. Podtrzymuję bowiem, że seria ta zestarzała się dość wyraźnie i jest raczej rozrywką dla sentymentu pań w różnym wieku (melduje się trzydziestka).
Ja będę czytać dalej, uwielbiam wszak tę serię i wiem, że dostarczy mi jeszcze ona masy wzruszeń i uśmiechu, nie będę sobie wszak tego odmawiać!
Hehe, no nie wiem, ja zawsze Anielkę najbardziej lubiłam ze wszystkich bohaterek Musierowicz. Anielka jest edgy i nie tak do końca ułożona jak inne (OK, nie znam tych najnowszych tomów, więc może się mylę).
Na plus: dialogi, a także wszelkie dyskretne detale z życia codziennego w latach 70-tych. Na minus: spora doza uprzedzeń klasowych, a jakże. Moją ulubioną postacią była tym razem Tosia – człowiek się jednak zmienia...
A story of a different family, featuring a new, very strong main character. Very entertaining, especially youngest family members. Full of beautiful, meaningful descriptions, which add to the story, not making you skip them. But above all, the message is again up-to-date and (so) real. Makes you laugh, makes you think, makes you wonder, makes you smile.
First book I read in Polish from start to finish on my own. I really enjoyed it and I will definitely read the next parts. This book is great in reinforcing that lying has short legs, as the saying goes.
Ogólnie książka w porzadku. Wiecie, to jest książka stara, wiec inaczej do tego podchodzę. Mimo, ze ma swoje lata, płynęło mi się z nią szybko. Aniela to irytująca postać, ale wiecie, da się przeżyć. Pawełek sucks.
jejciu; jakie to było ciepłe. oczywiście nie zestarzalo się najlepiej: mamy bicie dzieci, niesamowicie stereotypową rodzinę z kura domowa i Panem ojcem, rywalizację dziewczyn o chlopaka itd. ale klimat PRL jest świetny, uwielbiałam wyłapywać granie autorki na nosie cenzurze i sekretny bunt przeciw dyktaturze w niektórych dialogach, scenach. A Aniela jest super, jest bystra, utalentowana i odważna; i takie bohaterki uwielbiam💞
mam podobne odczucia jak przy "szostej klepce", z ta roznica ze tu bohaterowie irytowali mnie nieco bardziej. najbardziej bylo mi zal biednego rojka, na ktorego nikt nie zwracal uwagi... odczulamtez kilka zgrzytow stricte "spolecznych" (bicie dzieci jako najlepsza metoda wychowawcza czy wybieranie najmilszej dziewczyny w klasie NA FORUM???), ale chyba takie byly czasy a mi zabraklo sentymentu
Z jednej strony gryza mnie te niektore rzeczy (tutaj akurat bicie dzieciakow jako forma wychowania albo te nieszczesne wybory najmilszej dziewczyny w klasie i ocenianie ich wdzieku, itd...), a z drugiej strony sobie mysle, ze jednak mamy progress, bo dzisiaj takie rzeczy by nie przeszly. I to jest mily uczuc :)