Communication Design
Communication Design
Antologia
Redakcja
Mariusz Wszołek
Marcin Pielużek
© Copyright by Authors
© Copyright by Wydawnictwo LIBRON
© Copyright by Instytut Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej
Uniwersytet Wrocławski
Wrocław 2018
ISBN 978-83-65705-77-8
Publikacja sfinansowana ze środków Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji
Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego
recenzja: prof. Grażyna Habrajska
redakcja: Gabriela Niemiec
korekta: Od słowa do słowa
projekt okładki: Mariusz Wszołek
skład: LIBRON
Publikacja ukazała się w ramach serii Communication Design
Współpraca wydawnicza Wydziału Filologicznego Uniwersytetu Wrocławskiego
i Wydawnictwa LIBRON
Wydawnictwo LIBRON – Filip Lohner
ul. Daszyńskiego 21/13, 31-537 Kraków
tel. 12 628 05 12
e-mail:
[email protected]
www.libron.pl
Spis treści
7
Wstęp
Teorie – wybrane
13
63
87
105
141
161
179
197
213
Zarys ogólnej teorii komunikacji – Michael Fleischer
Typologia komunikacji – Michael Fleischer
Koncepcja społeczeństwa światowego w ujęciu
socjologicznej teorii systemów – Dorota Płuchowska
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa w ujęciu
teorii systemów – Dorota Płuchowska
Normalność i procedury normalizacyjne jako kategorie
obserwacji dla badań komunikacji – Annette Siemes
Reklama a corporate identity – rola reklamy w budowaniu
wizerunku organizacji – Mariusz Wszołek
Dyferencje rynkowe w reklamie – Mariusz Wszołek
Styl życia w komunikacji społeczeństwa – Mariusz Wszołek
Kreatywność a konstruktywizm – Martyna Gliniecka
Metodologia – wybrane
229
299
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji? – Michael
Fleischer
Jak badać komunikację – dlaczego potrzebujemy
podejścia jakościowego i na czym ono polega? Kontekst
teoretyczny dla badań z zakresu projektowania
komunikacji – Annette Siemes
351
371
423
Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia
badań – Michał Grech
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej
teorii komunikacji oraz wykorzystanie lingwistyki
korpusowej w badaniach aksjologii – Marcin Pielużek
Algorytmizacja procesów projektowych – Mariusz Wszołek,
Krzysztof Moszczyński
Projekty – wybrane
455
477
513
537
593
631
665
Co nam się stanie bez trzeciej ręki? Telefon mobilny
i kategoria łączności – eksperyment – Annette Siemes
Technologia dla nas – czy my dla technologii?
Znaczenie telefonu mobilnego z perspektywy młodych
użytkowników – wyniki ankiety – Annette Siemes
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych –
analiza językowa na przykładzie samochodu VW Beetle
(VW Garbus) – Martyna Gliniecka
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie
produktu – wyniki badań empirycznych – Mariusz Wszołek,
Krzysztof Moszczyński, Paweł Mackiewicz
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów.
Analiza porównawcza wyników badań ankietowych –
Karolina Lachowska
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne związane
ze środowiskami LGBT wśród użytkowników Internetu –
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Wartości polskiego nacjonalizmu. Perspektywy
wykorzystania metodologii językoznawstwa korpusowego
w badaniu systemów wartości na przykładzie publikacji
środowisk polskiej radykalnej prawicy – Marcin Pielużek
Wstęp
„Mamy najlepszych studentów na świecie” – wypowiadanie tego
zdania jest zawsze wielką przyjemnością dla każdego wykładowcy.
W naszej pracy dydaktycznej zdarza nam się to bardzo często. Na co
dzień mamy bowiem do czynienia z ludźmi ciekawymi świata, poszukującymi odpowiedzi na nurtujące ich, i nas przy okazji również,
pytania dotyczące otaczającej rzeczywistości. Pytają, badają i wygłaszają inspirujące prezentacje w trakcie konferencji naukowych. I co
więcej, wciąż dużo czytają, szukają nowych materiałów i inspiracji.
Niniejszy Manual II powstał właśnie z myślą o nich, ale rzecz jasna
nie tylko. Często bowiem w trakcie zajęć otrzymywaliśmy pytania, jak
kwestie teoretyczne, które prezentujemy w trakcie wykładów, przełożyć na konkretne badania. W jaki sposób ten sam problem można
badać z wykorzystaniem różnych metod badawczych? Czym są w ogóle badania komunikacji? Jak konstruować narzędzia badawcze? Jak
odpowiednio należy planować badania komunikacji? Postanowiliśmy
więc zebrać w niniejszym tomie prace, które dotychczas publikowane
były w różnorodnych opracowaniach zbiorowych, monografiach, czasopismach naukowych, tworząc w ten sposób swoisty przewodnik po
konstruktywistycznej teorii komunikacji społecznej i sposobach badania owej komunikacji. Z całą pewnością nie jest to typowy podręcznik,
którego rolą jest wskazywanie konkretnych rozwiązań. Traktujemy go,
podobnie jak nasze spotkania ze studentami, jako propozycje, które,
mamy nadzieję, będą twórczo rozwijane przez czytelników.
Manual podzielony jest na trzy powiązane ze sobą części. Na pierwszą – Teorie – składają się teksty, których podstawową rolą jest wprowadzenie i wyjaśnienie kluczowych pojęć wykorzystywanych w naszych pracach badawczych oraz zasygnalizowanie najważniejszych
7
Wstęp
założeń teoretycznych, co czynią w swoich tekstach między innymi
Michael Fleischer Zarys ogólnej teorii komunikacji i Typologia komunikacji i Annette Siemes Normalność i procedury normalizacyjne
jako kategorie obserwacji dla badań komunikacji. Przybliżyć chcemy
również bliską nam teorię systemów – tekst Doroty Płuchowskiej
Koncepcja społeczeństwa światowego w ujęciu socjologicznej teorii
systemów, ale również pokazać, jak owe koncepcje użyteczne są
w kontekście takich problemów jak doradztwo (Dorota Płuchowska),
funkcjonowanie świata reklamy i przedsiębiorstw, corporate identity
(Mariusz Wszołek i Martyna Gliniecka) czy też problematyki stylów
życia (JanKomunikant).
W drugiej części – Metodologie – zebrane zostały teksty, które
pokazują, na czym polega empiryczność w kontekście badań komunikacji – tekst Michaela Fleischera Jak empiryczna może być nauka
o komunikacji?, jak również na czym polega badanie komunikacji
oraz jak planować badania poświęcone komunikacji. Wśród nas są
badacze, którzy w swojej codziennej pracy wykorzystują różnorodne
metody i techniki badań, dzięki czemu na pewne problemy możemy
spojrzeć z różnorodnych perspektyw. Komunikację badać można
bowiem z wykorzystaniem zarówno ustrukturyzowanych badań ankietowych – Michał Grech Badanie wizerunku – metody ankietowe.
Metodologia badań, jak i eksperymentów – Annette Siemes Jak badać
komunikację – dlaczego potrzebujemy podejścia jakościowego i na
czym ono polega? Kontekst teoretyczny dla badań z zakresu projektowania komunikacji, wykorzystywać w tym celu metody jakościowe, jak
i ilościowe (lub łączone) – Marcin Pielużek Język, wartości, ideologia.
W końcu w trzeciej części – Projekty – prezentujemy konkretne
przykłady badań bazujących na konstruktywistycznej teorii komunikacji oraz wykorzystujących proponowane przez nas metodologie.
Jak pokazują zawarte w tej części teksty, sprawdzają się one w badaniu bardzo różnych, często mocno odległych od siebie zagadnień i problemów. Od badań koncentrujących się na współczesnej
technologii i produktach (Annette Siemes, Martyna Gliniecka, Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński i Paweł Mackiewicz), poprzez
8
Wstęp
problematykę stereotypizacji (Karolina Lachowska), po odkrywanie mechanizmów i funkcji komunikacyjnych treści generowanych
w różnorodnych dyskursach (sub)kulturowych (Karolina Lachowska
i Marcin Pielużek).
Niezależnie od tego, jak dalekie tematycznie są od siebie artykuły
zawarte w tej publikacji, nietrudno odnaleźć wspólny mianownik,
jakim jest konstruktywistyczny paradygmat komunikacji społecznej.
Na niniejszą publikację składają się teksty części naszego zespołu,
który nieoficjalnie określany jest jako wrocławska szkoła komunikacji
i designu. Znakomita część naszego zespołu skupiona jest wokół działalności naukowej i dydaktycznej Zakładu Communication Design,
działającego przy Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej
Uniwersytetu Wrocławskiego.
Działalność naukowo-dydaktyczną, zorientowaną na problematykę komunikacji społecznej i designu, zaproponował w 2007 roku
prof. Michael Fleischer, uruchamiając wespół w zespół ze swoimi
współpracownikami pierwszą w Polsce specjalność z obszaru projektowania komunikacji i wizerunku instytucji – Corporate Identity
i Public Relations. W 2008 roku decyzją Rady Wydziału Filologicznego powstał Zakład Projektowania Komunikacji (Communication
Design). W ramach pracy naukowej i dydaktycznej Zakładu duży
nacisk kładziemy na badanie uwarunkowań, historii i aktualnego
zastosowania designu komunikacji, które jest rozumiane przez nas
jako podejście do procesu projektowego, sytuujące w centrum zainteresowania komunikację społeczną, rozumianą jako proces organizujący i stabilizujący życie społeczne – to zaś rozumiane jest jako
samoorganizujący się system komunikacyjnych powiązań.
Nasze publikacje można określić jako różnorodne lub interdyscyplinarne, gdyż poruszane w nich problemy i zagadnienia dotyczą
wielu aspektów z obszaru nauk społecznych, humanistycznych i wzorniczych. Wiodące obszary naszych zainteresowań badawczych i projektowych to: badanie komunikacji, teoria komunikacji, projektowanie komunikacji, badania wizerunku, procesy normalizacyjne, teoria
systemów, paradygmat empiryczny, konstruktywizm, teoria dyskursu,
9
Wstęp
lingwistyka kognitywna, corporate identity, design, reklama, analiza
zawartości, dyskurs wizualny, sieci społeczne, kapitalizm, transformation design.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat wspólnie z wydawnictwem Libron
z Krakowa i wydawnictwem Primum Verbum z Łodzi opublikowaliśmy
ponad 40 monografii i prac zbiorowych – większość z tych prac jest
dostępnych w tzw. wolnym dostępie na stronie pk.uni.wroc.pl oraz na
stronie Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej. W ramach
serii wydawniczej Communication Design każdego roku wydajemy
publikacje pokonferencyjne: Badanie komunikacji i Projektowanie
komunikacji (wcześniej: Badanie i projektowanie komunikacji oraz
Teorie Komunikacji i Mediów). Również ta publikacja jest częścią serii
wydawniczej. Pierwsza część Manuala dotyczyła zagadnień związanych z reklamą i pracą kreatywną. Tym razem postanowiliśmy zebrać
teksty, które uznajemy za węzłowe dla poznania specyfiki naszej
pracy naukowej, dydaktycznej i projektowej. Wielokrotnie ciekawe teksty były i są rozrzucone po różnych monografiach i pracach
zbiorowych. Nierzadko również mamy problem z przedstawieniem
się na podstawie jasnego profilu dokonań – ten profil nie jest jasny
i prawdopodobnie nigdy nie będzie, bo rzeczywistość społeczna jest
zbyt ciekawa, żeby zajmować się ciągle jednym i tym samym. Uznaliśmy więc, że przyszedł czas, żeby zebrać, poprawić i przeredagować
najważniejsze dla nas teksty i wydać w formie podręcznika Manual.
Dla nas samych, dla koleżanek i kolegów po fachu, dla studentek
i studentów.
Zespół pracowników i współpracowników Zakładu Projektowania Komunikacji stanowią: prof. Michael Fleischer, dr Annette Siemes, dr Michał Grech, dr Karolina Lachowska, dr Mariusz Wszołek,
dr Dorota Płuchowska, dr Marcin Pielużek, dr Krzysztof Moszczyński, dr Michał Jakubowicz, mgr Martyna Gliniecka, mgr Kamil Olender, mgr Arkadiusz Wojnarowski, mgr Agata Blat, mgr Katarzyna
Sowa, mgr Małgorzata Ciesielska.
Teorie – wybrane
Michael Fleischer
Uniwersytet Wrocławski
Zarys ogólnej teorii
komunikacji1
0. Wprowadzenie
Jeśli chcielibyśmy sformułować teorię komunikacji, wychodząc od
podstawowych założeń konstruktywizmu, doszlibyśmy do przekonania, że poradzić sobie trzeba z co najmniej trzema podstawowymi
problemami. Z jednej strony z problemem czasu, z drugiej ze statusem języka naturalnego – i szerzej: z odniesieniem czasowym każdej
komunikacji – oraz z problemem ewolucji. W tym celu konieczne
jest dokonanie podstawowego rozróżnienia systemu i mechanizmu,
i to w ten sposób, że obydwa nie mogą być konceptualizowane jako
elementy ustrukturyzowane na tym samym poziomie. Postulował
będę więc z jednej strony poziom mechanizmów jako producentów
systemów, oddziałujących i dających się rekonstruować z ich oddziaływań, oraz poziom systemów, które wtedy stają się systemami, kiedy
dane elementy (dopiero przez to stające się „elementami”) tworzą
przez oddziaływanie określonego mechanizmu samoorganizujące
się jednostki.
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Fleischer M. (2007). Zarys ogólnej teorii
komunikacji. W: G. Habrajska (red.), Mechanizmy perswazji i manipulacji (s. 29–72).
Łask: Leksem.
13
Michael Fleischer
Na dwie ważne konwencje terminologiczne chcę już w tym miejscu
zwrócić uwagę. Po pierwsze, używając pojęcia „mechanizm” nie mam
oczywiście na myśli perspektywy mechanistycznej, lecz procesualną zasadę i takąż organizację systemów oraz współoddziaływania,
którym podlegają wszystkie systemy otwarte. Po drugie, używam tu
w odniesieniu do całej koncepcji metaforyki „producent–produkt”,
która co prawda łatwo trafia do przekonania, gdyż w ramach języków
naturalnych przywykliśmy do myślenia opierającego się na zasadzie
przyczynowo-skutkowej, a o nic innego przy użyciu tej metaforyki najczęściej nie chodzi. Metaforyka ta jednak może wprowadzać
w błąd, gdyż sytuujemy się tym samym w ramach języka i jego reguł,
które niekoniecznie i nie w każdym wypadku są lub muszą być także
regułami badanego systemu. Dokładnie te aspekty pomijam w mojej
koncepcji, a metaforykę tę stosuję, gdyż adekwatnie opisać można za
jej pomocą budowę warstwową i zrangowane hierarchie systemów
otwartych oraz ich charakter procesu śrubowego. I tylko o to mi tutaj
chodzi. Centralne znaczenie dla sformułowania teorii posiada dla
mnie ponadto koncepcja operatywnego konstruktywizmu Niklasa
Luhmanna oraz koncepcja kategorii Charlesa S. Peirce’a. Chcę podjąć
próbę zastosowania tych koncepcji do wyjaśnienia zjawisk komunikacji w celu sformułowania ogólnej teorii komunikacji.
0.1. Punkt wyjścia
Cokolwiek teraz powiem, muszę, chcąc coś powiedzieć, rozpocząć –
lub właśnie rozpocząłem – jakimś obiektem. Kiedy rozpoczyna
się komunikacja, powstaje tym samym obiekt i odtąd jest obecny.
Skąd mógł się on wziąć? Wziął się oczywiście z języka, a dokładniej:
ze znakowości i semantyczności systemów znakowych. Znaki, by
funkcjonować, wymagają obiektu jako jednego z ich trzech konstytutywnych elementów. Mam tu na myśli wewnętrzny obiekt znaku
w rozumieniu Charlesa S. Peirce’a, obiekt, na tle którego sytuowany
jest środek znaku, by, w razie powodzenia tej operacji, wygenerować
14
Zarys ogólnej teorii komunikacji
trzeci element – interpretanta. Relacja ta perpetuuje się, kiedy znaki
stosowane są na bardziej kompleksowych poziomach języka lub systemów znakowych. I w ten sposób dochodzi to tego, że jeśli się mówi,
mówić można właśnie wyłącznie o czymś. Jednak nie dlatego, że owo
coś istnieje lub nie istnieje (czego rozstrzygnięcie jest niemożliwe,
a więc podejmowanie tego pytania jest bezsensowne2), lecz ponieważ
język i komunikacja wytworzone są tak, że bez obiektu nie można się
obejść. A również pytania są produktami języka.
Również wtedy, kiedy mówimy o niczym lub wręcz o Nicości, lub
o samym mówieniu, mówimy o powstałym przez to obiekcie, a to
dlatego że rozpoczęliśmy mówienie. Zjawisko to pokazuje wyraźnie
sposób funkcjonowania omawianego tu mechanizmu. Nic lub Nicość
oczywiście nie istnieją. Z tego wynika, że nie moglibyśmy o tym mówić,
gdyż nie wiedzielibyśmy, że to jest. W rzeczy samej jednak mówimy
o tym – jak ja właśnie teraz. Z tego wynika, że mamy tu do czynienia
z produktem mówienia. Wszystkie pozostałe obiekty nie są niczym
innym. Więcej nawet: obiekty muszą być w dużej ilości obecne, by
znaki mogły w ogóle być stosowane. W jaki sposób proces ten przebiega, wyjaśnia nam przekonująco semiotyka Peirce’a. Dany – jako
kognitywna konstrukcja – korelat tego, co słyszymy, czyli środek znaku, oddziaływać może dopiero wtedy, kiedy może zostać odniesiony
do obiektu lub realistyczniej: do przedtem obecnych obiektów, na tle
których dopiero działać może jako środek znaku. Jeśli ta operacja
się nie powiedzie, znak nie jest wytwarzany. Co uwidacznia znane
powiedzonko: „widzimy tylko to, co wiemy”. Do tego dochodzi oczywiście jeszcze interpretant, który wyposaża tę pierwszą operację w to,
co nazywamy znaczeniem, wiązką znaczeń lub semantyką. Gdyby
nie było licznych obiektów, komunikacja nie mogłaby się w ogóle
rozpocząć. Widzimy więc, że obiekty są produktami znaków, a więc
posiadają charakter wyłącznie kognitywny i emocjonalny.
2
Tu i dalej słowo „bezsensowne” (i jego derywaty) używane będzie niewartościująco
w znaczeniu „nie wykazuje sensu”.
15
Michael Fleischer
Niemożliwe jest zatem nie-komunikowanie o obiektach (możliwe natomiast – komunikowanie o nie-obiektach!), a to dlatego że
wynikają one z samej komunikacji i już przed jej rozpoczęciem są
obecne. Jest to bez wątpienia bardzo sprawny mechanizm zabezpieczający komunikacji. Gdyby bowiem obiekty należało tworzyć dla
każdej jednostkowej komunikacji od nowa, mechanizm komunikacji
szybko by się załamał. Komunikacji jednak nic nie zagraża, ponieważ,
kiedy chcemy produkować środki znaków i rozpocząć komunikacje,
potrzebujemy już przedtem obecnych obiektów. Odnosi się ona tym
samym do poprzedzających ją komunikacji, z których obiekty te wynikają. Aby pozwolić działać temu mechanizmowi, potrzebne nam są
procesy socjalizacji, w ramach których uczymy się, jakie obiekty już
istnieją i jak tworzy się nowe obiekty. A tworzy się je przez to, że się
mówi. Bez przerwy mówi. Nie po to, by coś powiedzieć, lecz po to, by
podtrzymywać produkcję obiektów, a w konsekwencji – komunikację.
Powinna być nam ona za to wdzięczna. Przy tworzeniu obiektów
znakowych pracujemy więc specyficznymi środkami systemów znakowych – środkami samej komunikacji. Jeśli ktoś mówi, wtedy mówi
o obiektach, jeśli mówi o nie-obiektach, wtedy mówi o obiektach,
jeśli mówi o niczym, mówi o obiektach. Kiedy nie mówi, wtedy nie
mówi. To wszystko. Nasuwający się może wniosek, że „wtedy nie ma
obiektów”, jest błędny, a więc bezsensowny („nie ma”, nawiasem
mówiąc, to też obiekt).
Kolejnym aspektem jest postrzeganie. Także tutaj pracujemy za
pomocą obiektów (postrzeganiowych!). Nieprzerwanie postrzegamy
obiekty, konstruując je; nie możemy nie postrzegać bez konstruowania obiektów. Dlatego przyjąć trzeba, że mechanizm komunikacji
w swych istotnych aspektach nawiązuje do mechanizmu postrzegania
i sam nie jest nowym wynalazkiem (jeśli chodzi o konstrukcję obiektów, ma się rozumieć). Musimy zatem założyć, że komunikacja wynika z tego, co już przed nią było obecne, czyli z postrzegania. Już za
pomocą postrzegania konstruowane są obiekty, które aktywizujemy
i aktualizujemy, kiedy zaczynamy mówić. A funkcjonuje to tak dobrze,
że nawet nie zauważamy, jakie kompleksowe operacje tworzenia
16
Zarys ogólnej teorii komunikacji
przesłanek przy tym stosujemy. A ponieważ obydwa mechanizmy
produkują coś podobnego, szybko dochodzimy do przekonania, że
kiedy mówimy, nie mówimy o obiektach językowych, lecz o obiektach postrzegań. I nie zauważamy tego nawet wtedy, kiedy mówimy
o abstrakcjach, a więc o obiektach niepostrzegalnych.
Obiekty obecne są więc zarówno przed komunikacją w podwójnym względzie – jako obiekty postrzegania i jako obiekty językowe –
jak i w komunikacji. Równocześnie obiekty konstruowane są także
podczas komunikacji i przez komunikacje. Konstruujemy je jednak
z materiału tych, które już przedtem były obecne, i w ten sposób,
że pasują do siebie lub z siebie wynikają, w każdym wypadku – są
interdependentne. To znaczy mogą być za takie uznane!
Pytanie więc brzmi, skąd się biorą i jak doszły do skutku. By móc
powstać, obiekty muszą zostać wyprodukowane przez zastosowanie
mechanizmu wzorów; a nie mogą pochodzić od dyferencji, gdyż dyferencje wymagają kryteriów i są produktami kognitywnymi. W dodatku
wszystkie wzory są równowartościowe (z uwagi na formę, strukturę,
budowę itp.). Dyferencje natomiast są wtórne i wymagają dla ich
wyprodukowania zawsze jakiegoś kryterium, jakiejś formy, która
umożliwia je dopiero jako dyferencję. Niemożliwe jest wytworzenie
dyferencji bez posiadania przedtem kryterium dla wygenerowania tej
dyferencji. Wzory natomiast wymagają jedynie powtórzeń. Niczego
więcej. Autologiczne funkcjonowanie dyferencji raz wytworzonej jest
następstwem tego procesu, a nie jego przyczyną.
Wyjaśnienia więc wymaga mechanizm wzoru i sam producent.
Obiekty komunikacyjne produkowane są, o ile nie pochodzą z samej
komunikacji, z obiektów postrzegania, te zaś z neuronalnych procesów mózgu. Początkiem i pierwszym producentem jest więc mózg. Co
zaś go wyprodukowało? Oczywiście ewolucja. Dlaczego? Ponieważ,
jak się okazuje, było to możliwe.
Obiekty postrzegania posiadają jednak pewną zasadniczą wadę,
a mianowicie mogą one być postrzegane i konstruowane tylko i wyłącznie przez jednostkę. Każdy organizm postrzega sam i dla siebie
samego. Za pomocą postrzegań i tylko postrzegań nie można jednak
17
Michael Fleischer
(bezpośrednio!) komunikować. Z postrzegań systemy świadomościowe, i tylko one, tworzyć mogą doświadczenia. Nic więcej. Jeśli więc
ma istnieć możliwość komunikowania o postrzeganiach lub o doświadczeniach (= oddziaływanie pierwszej operatywnej fikcji), muszą
one zostać przekształcone w obiekty komunikacji, które otrzymać
muszą bardziej kompleksowy status, gdyż są usytuowane i stosowane
w bardziej kompleksowym systemie. Obiekty postrzegania mogą więc
być jedynie konstruowane przez zastosowanie mechanizmu postrzegania i zastosowane lub niezastosowane do budowy innych obiektów
postrzegania oraz mogą zostać zoperacjonalizowane dla schematów
reakcji organizmów. Komunikować zaś można jedynie o obiektach
komunikacji (i przy ich pomocy) za pomocą komunikacji, w tym także
o obiektach postrzegania (lecz nie przy ich pomocy), tyle że wtedy nie
są to już obiekty postrzegania, lecz nowe kognitywno-komunikacyjne
konstrukty. Procesy neuronalne tworzą z niespecyficznych intensywności (natężeń) bodźców postrzegania jako obiekty (nie z samych
bodźców, lecz jedynie z ich natężenia). I tylko obiekty. Odpowiednie
relacje między tymi obiektami organizmy muszą same wytworzyć,
a mianowicie za pomocą sterowanych prawdopodobieństwem
procesów uczenia się w ramach danych neuronalnych warunków.
Bez postrzegania jednak nie ma komunikacji, bo niby o czym? Bez
procesów neuronalnych nie ma postrzegania. Obiekty postrzegania
zabarwione są emocjonalnie i składają się z różnie rozłożonych kognitywnych i emocjonalnych faset. Postrzegać mogą tylko systemy
świadomościowe, jakiejkolwiek kompleksowości, a więc tylko jednostki. To, co ja postrzegam, postrzegam ja i zależy ode mnie; to, co
postrzega ktoś inny, postrzega on i zależy od niego. Postrzegania są
więc jednostkowe, jednorazowe, indywidualne, kognitywne i emocjonalne. Komunikacje natomiast są niezależne od jednostki. Są one
przeprowadzane niezależnie od tego, kto je przeprowadza, byle ktoś
je przeprowadzał. Jeśli nikt ich nie przeprowadza, komunikacji nie
ma. Przy postrzeganiu decydująca i konstytutywna jest postrzegająca
jednostka. W przypadku komunikacji zaś jednostka jest nierelewantna. Obojętnie, kto tę trzymaną przez Państwa teraz w rękach książkę
18
Zarys ogólnej teorii komunikacji
jak by napisał i jaka oraz czyja, inna niż moja, genialność by się w niej
znalazła, pozostałoby to komunikacją. Nie ma nieudanej komunikacji, gdyż także nieudana komunikacja jest komunikacją; można
natomiast komunikować o nieudanej komunikacji, ponieważ w tym
drugim przypadku „nieudana komunikacja” to temat komunikacji,
a komunikować można na każdy temat. Nieudane postrzeganie zaś
prędzej czy później, w zależności od ważności danego obszaru postrzegania, będzie miało niekorzystnie następstwa dla jednostki (!).
Z tego wynika oddziaływanie drugiej operatywnej fikcji. Komunikacje nie mogą być ani kognitywne, ani emocjonalne. Można oczywiście komunikować o kognicji i o emocjach. Komunikują co prawda
kognitywno-emocjonalne systemy, one same jednak nie są sprowadzalne ani do jednego, ani do drugiego systemu – jeśli komunikacje mają być konceptualizowane jako mechanizm, ma się rozumieć.
Podobnie jak ewolucja, która nie jest organiczna, a jednak pracuje
przy pomocy organicznego materiału. To ja podlegam współoddziaływaniom, ja postrzegam, ale komunikacja komunikuje. By podlegać
współoddziaływaniom, nie muszę niczego robić, ponieważ i tak im
podlegam; mogę je jednak obserwować, a mianowicie we wzorach.
Aby postrzegać, muszę (ponieważ nie można nie postrzegać) obserwować: środowisko i/lub siebie. Obserwuję wtedy jednak w obiektach
(nie „za pomocą”, lecz właśnie „w”). By komunikować, nie muszę
robić niczego innego, jak żonglować znakami, a więc obserwować
komunikacje, bo to one same komunikują. Obserwuję współoddziaływania, środowisko, komunikacje. Obserwowanie jako operacja
jest takie samo; to zaś, co obserwuję, oraz kompleksowość i skomplikowanie obserwacji, a także obserwator zmieniają się. W każdym
z tych przypadków, by móc obserwować, potrzebuję wzorów. Wzory
powstać zatem mogą tylko i wyłącznie na podstawie koincydencji,
a następnie prawdopodobieństwa, jeśli mają móc obsłużyć wszystkie wspomniane tu procesy. Wzory nie mogą być związane z niczym
innym, gdyż wtedy nie dałoby się wyjaśnić obserwatora pierwszego
stopnia. Na poziomie wzorów nie ma dyferencji. Kto oraz z uwagi
na co miałby je wprowadzić? Wzory wymagają jednak przestrzeni
19
Michael Fleischer
i czasu. Nie ma wzorów poza czasem i przestrzenią. Wzory powstają,
kiedy coś powtarza się w tym samym położeniu, z tą samą strukturą
itp. zgodnie z kryteriami homologii. Przy tym procesie nie ma jeszcze
obiektu. Owo powtarzające się coś nie jest jeszcze czymś, lecz tylko
wzorem. Stanie się dopiero czymś, a więc obiektem, kiedy w grę wejdzie postrzeganie, gdy owo coś będzie się utrzymywało i gdy zostanie
zdiagnozowane (przez kogoś) jako obiekt. Jako obiekt, czyli jako coś,
co nie posiada znaczenia, czyli wymiaru semantycznego – bowiem
postrzeganie jest asemantyczne.
Wzory obecne są jedynie na poziomie pierwszej rzeczywistości,
a więc na poziomie systemu fizycznego jako jego produkty. Na poziomie pozostałych systemów wzory służą jedynie do wytworzenia
obiektów. Obiekty są konstruowane, by za ich pomocą obserwować
i segmentować środowisko systemu. W związku z tym środowisko
jest takie jak obiekty, za pomocą których środowisko jest obserwowane i które zostały ze środowiska dla (sic!) tego powodu (Zweck)3
skonstruowane. Istnieje coś, co zakładamy, że istnieje, a to dlatego
że zakładamy, że to istnieje, i dlatego jest to tak konstruowane, jak
zakładamy, że istnieje. Ponieważ to w rzeczy samej czynimy, owo coś
jest, gdyż czynimy to w nim, a mianowicie to zakładamy. Nie możemy
tego jednak postrzegać, gdyż musielibyśmy to uczynić bez obiektów.
3
Słowo to używane jest tu w specyficznym znaczeniu (jako odpowiednik niemieckiego terminu Zweck), nie odnoszącym się do celów, gdyż te implikują teleologię, lecz
oznaczającym powód, dla którego coś jest takie, jakie jest, oraz to, do czego coś
służy, gdyż jest takie, jakie jest, i w tym celu, aby do tego służyło, zostało tak, a nie
inaczej wytworzone. Termin ten oznacza więc swego rodzaju przyczynę, dla której
coś staje się takim, jakie jest, oraz równocześnie oznacza to, do czego coś, kiedy
już jest, służy. W tym sensie powodem funkcjonowania na przykład „moralności”
jest dyferencjonowanie wypowiedzi na „nasze” i „obce”; powodem „całowania
przez panów pań w rękę” jest stabilizacja „władzy” po stronie panów; natomiast
znaczeniem jest, jak wiadomo, uprzejmość i kurtuazja, lub w wypadku papieży –
szacunek (z tym że tutaj wszyscy całują pana w rękę, przynajmniej póki papieżem
nie będzie kobieta). Używam tego istotnego dla mnie pojęcia, mimo że w języku
polskim prowadzi to do stylistycznie niezgrabnych czy wręcz niepoprawnych
konstrukcji gramatycznych.
20
Zarys ogólnej teorii komunikacji
A nie dysponujemy żadnym aparatem dla postrzegania kontinuum;
także dlatego, że postrzeganie jest skalibrowane na tworzenie obiektów. W realności (której obecność zakładamy) nie ma obiektów, gdyż
obiekty obecne są tylko dla postrzegania, by mogło ono funkcjonować, a więc by możliwe było postrzeganie – zatem obiekty istnieją
tylko dla istot żywych.
Konstruujemy zatem obiekty, kiedy stwierdzamy sterowane przez
prawdopodobieństwo koincydencje i abstrahujemy w tym celu od
czasu. Zakładamy, że w przypadku temporalnej konstrukcji At1,
At2 … Atn „A” zawsze pozostaje takie samo i jest tym samym. Abstrahujemy od czasu, by móc konstruować obiekty i (nadal niezależnie
od czasu) perpetuować ten proces. A ponieważ obiekt staje się przez
to stabilny (gdyż ustabilizowany w przeszłości), możemy dokonywać
konstruktywnych zmian obiektów, dopuszczając czas. Obiektowi to
już teraz nie zaszkodzi, może się już tylko zmieniać, pozostając jednak
stabilnym jako obiekt.
Skonstruowałem więc obiekt (ze wzorów) bez rozróżnień. Nie
mogę go jednak bez rozróżnień utrzymać stabilnym. W tym celu muszę wynaleźć różnicowania, a wynalazłszy je, ustabilizować. Rozróżnienia jednak wychodzą od obiektu, gdyż dopiero obiekt mówi
mi, co mogłoby być drugą stroną, co mogłoby być unmarked space
(w rozumieniu George’a Spencera-Browna 1997). A drugą stroną
lub unmarked space jest zawsze to samo, mianowicie wszystko, co
nie jest tym obiektem. A co jest obiektem, już wiem, gdyż obiekt mi
to mówi. Nie wiem bowiem, co miałbym rozróżniać, póki nie skonstruowałem i nie ukonstytuowałem obiektu. Operuję w przestrzeni, w której wszystko jest wszystkim, równoczasowo i zawsze tylko
równoczasowo wszystko tym samym. A więc nie jest niczym innym
jak zbiorem strun (strings). Kiedy już mam obiekt, mogę zaktywizować
czas, by obiekt jako taki stabilizować i umożliwiać mu zmienianie się.
Stałość obiektu jest funkcją czasu, a nie różnicowania. Różnicowanie
jest jedynie stabilizatorem i może funkcjonować tylko jednowymiarowo (tzn. wśród obiektów). Różnicowania sterowane są komunikacyjnie, gdyż jako drugą stronę różnicowania możemy wziąć raz to, raz
21
Michael Fleischer
to. Ta jedna strona różnicowania zawsze jest już ustalona – jest nią
obiekt. Wszystko inne pozostaje do dyspozycji. Jeśli tak jest, wtedy
może to być tylko i wyłącznie sprawa kognicji.
Ze wzorów zatem konstruuję poprzez postrzeganie obiekty, sytuując je w relacji do innych skonstruowanych ze wzorów obiektów.
Obiekty te nie są jednak jeszcze komunikowalne. Obiekty bazują na
relacjonalizacjach między obiektami, a nie na rozróżnieniach.
Z tego wynika, że różnicowania nie posiadają semantyki, gdyż
w jaki sposób semantyki miałyby powstać na tle unmarked space, czyli
wszystkiego innego, podczas gdy relacjonalizacje, a następnie powstałe
z nich w celach porządkowych różnice, bezsprzecznie produkują semantyki, te bowiem dochodzą do głosu, kiedy mam co najmniej dwa
równorodzajowe obiekty. Obiekty mogą otrzymać znaczenia, w tym
celu muszą jednak stać się obiektami komunikacji i wziąć udział w komunikacjach. W przypadku wzorów równowartościowość nie gra roli,
jest ona nierelewantna, ponieważ wszystkie wzory są równowartościowe. W przypadku obiektów zaś równowartościowość nie może
funkcjonować, gdyż nie można by było konstruować obiektów. Obiekty
komunikacji generowane są więc przez relacjonalizacje, różnice i opozycje, kiedy przypisana zostaje im semantyka; semantyka różnicująca
je od innych obiektów (dlatego te ostatnie muszą być obecne) lub
precyzyjniej: pozwalająca im się pojawić jako różne od nich. Nie można skonstruować „jabłka”, jeśli nie posiada się przedtem chociażby
„gruszki”. I odwrotnie! Z tego wynika, że jabłko bez gruszki oraz gruszka
bez jabłka nie mają sensu oraz (by pozwolić oddziaływać podwójnej
stabilizacji) także sensu bez „owoców”, bez kategorii, klas i generalizacji. By stworzyć wzór jabłka, nie są mi potrzebne gruszki; wzór i tak
jest obecny. By stworzyć obiekt, potrzebuję relacjonalizacji, niechby
z gruszkami. By stworzyć interpretanta, a więc obiekt komunikacji,
potrzebuję semantyk.
Jeśli potraktować zaproponowaną wyżej argumentację poważnie,
wynika z tego hipoteza, że system społeczny nie powinien posiadać
manifestacji, lecz musi być obecny tylko jako system ogólny; podczas
gdy system kultury nie powinien istnieć jako system ogólny (gdyż
22
Zarys ogólnej teorii komunikacji
nie posiadałby tworzącego go mechanizmu, jako że mechanizm komunikacji byłby zajęty dla socjalności), lecz musi być obecny tylko
w licznych manifestacjach; przy czym oczywiście od razu trzeba by
zapytać – manifestacjach czego?
Hipoteza ta może oznaczać trzy rzeczy: a) system społeczny nie
jest w ogóle systemem, lecz jedynie konstrukcją komunikacji, lub
b) jest innym, dotychczas nierozpoznanym wariantem systemów
otwartych nieposiadającym manifestacji, lub też jest c). A c) może
znaczyć, że zakładaliśmy dotychczas o jeden system za dużo. Przy
tym wydaje się nieistotne, czy miałby to być system społeczny, czy
system kultury. Niepokojący to pogląd.
Ze skorelowania tej hipotezy z Peirce’owską koncepcją kategorii
oraz skorelowania liczby systemów z Peirce’owskimi (tylko trzema
możliwymi) kategoriami pierwszości, drugości i trzeciości wynika
wiążąca z perspektywy teorii konieczność dopuszczenia również tylko
trzech rodzajów systemów. Opierając się więc na koncepcji kategorii
i konceptualizując odpowiednio ogólną teorię, system fizyczny (wraz
z jego chemicznymi właściwościami) byłby pierwszością, która jest
taka, jaka jest, bez odniesienia do czegoś innego; system biologiczny,
powstały przez niesprowadzalne do właściwości fizycznych emergentne dokonanie, jakim jest życie, byłby drugością, która jest taka,
jaka jest, w odniesieniu do czegoś innego, a mianowicie do systemu
fizycznego, bez którego nie posiadałaby podstawy funkcyjnej.
Trzymając się dalej koncepcji Peirce’a, do dyspozycji mamy już
tylko jeden modus, zaś w ofercie mamy jeszcze dwa rodzaje systemów: system społeczny i system kultury. Jeśli Peirce miał rację
i w rzeczy samej nie może istnieć czwartość, piątość itp., gdyż te,
gdyby istniały, sprowadzalne byłyby zawsze i każdym wypadku do
trzeciości jako najwyższego z możliwych modusów, znaleźliśmy się
w sytuacji, w której albo musimy zlikwidować system kultury lub
system społeczny, albo też połączyć obydwa tak, by miało to sens,
lub też postulować musimy zupełnie nowy, trzeci rodzaj systemów.
Więcej możliwości do dyspozycji nie mamy. Z punktu widzenia teorii, ma się rozumieć. Spróbujmy pójść za Peirce’owską hipotezą
23
Michael Fleischer
i zobaczmy, co z tego wyniknie. Już teraz mogę powiedzieć: całkiem
ciekawe rzeczy.
Pojawiająca się tutaj, a na pierwszy rzut oka niepokojąca, konsekwencja, że komunikacje pracują za pomocą operatywnych fikcji
„kultury” i „społeczeństwa”, nie musi nas niepokoić, jak i nie niepokoi
nas rozmawianie o Drakuli lub o siedmiu krasnoludkach. Te ostatnie
można nawet kupić; pytanie brzmi: dlaczego, skoro, jak wszyscy wiemy, nie ma ich? Prześledźmy więc pojawiające się tu trzy rozwiązania.
Czwarte możliwe rozwiązanie (likwidacja obydwu systemów) jest
nieciekawe i dlatego je pomijam.
Obydwu systemów, społecznego i kultury, połączyć nie możemy,
ponieważ posiadają – w konceptualizacjach, do których przywykliśmy – odmienną podstawę, a mianowicie (odpowiednio) działania
i komunikacje. Musielibyśmy zatem jedną z tych podstaw zlikwidować. Wprowadzenie nowego, trzeciego i nadrzędnego systemu
także przychodzi z trudem, gdyż musielibyśmy wyrzucić całą tradycję
socjologiczną i kulturoznawczą, co samo w sobie nie byłoby niczym
niepokojącym. Bardziej istotne jest, nawet jeśli jest to słaby argument,
że nie przychodzi mi do głowy żaden system, który można by w tym
celu postulować, tym bardziej że powinien to być również system
otwarty. Pozostaje więc tylko likwidacja jednego z systemów. Który
wybrać? Do dyspozycji mamy koncepcję Luhmanna, czyli potraktowanie systemu społecznego jako na razie ostatniego stopnia ewolucji
i uznania komunikacji za jego modus (przez co system kultury jest
zbędny, gdyż staje się operatywną fikcją czy słowem tylko). Lub też
likwidujemy system społeczny, traktując go jako wariant systemu biologicznego, w którym, inaczej niż w innych systemach biologicznych,
bazujących na zachowaniach, aktywizuje się działania, sens i interakcje w rozumieniu Talcotta Parsonsa. Tym samym pozostałby system
kultury, który skonceptualizować należałoby w ten sposób, że dopiero
w nim dochodziłoby do komunikacji, a więc on sam ukonstytuowany byłby przez komunikacje. Tym samym – gdyby dokonać takiego
wyboru – system kultury byłby trzeciością, która jest taka, jaka jest,
w odniesieniu do czegoś drugiego (do systemu biologicznego), na tle
24
Zarys ogólnej teorii komunikacji
czegoś pierwszego (systemu fizycznego), i stanowiłby jako trzeciość
emergentne dokonanie w odniesieniu do mniej kompleksowych systemów podrzędnych. System społeczny usunęlibyśmy tym samym
w cień (podobnie jak ja w mojej teorii kultury z roku 2001 łaskawie
zapomniałem o systemie fizycznym).
Taka teoretyczna decyzja miałaby jednak liczne wady i spowodowałaby powstanie istotnych trudności. Z jednej strony nie dałoby się
użytecznie sformułować pojęcia sensu, gdyż zarówno w ramach koncepcji Parsonsa i Luhmanna, jak i w ramach innych niesystemowych
koncepcji byłoby ono sprowadzalne bez problemów do powodów
(Zwecke). Z drugiej strony pojawiłyby się problemy z pojęciem działania,
które w sposób konieczny skonceptualizowane musiałoby zostać jako
odmienne od komunikacji i procesów znakowych, co, jak już wspomniałem, byłoby trudne. Podobnie nie dałoby się interakcji oddzielić
od działań, gdyż propozycja Parsonsa (wyróżnienie interakcji poprzez
dodanie sensu) z uwagi na problemy z pojęciem sensu nie dałaby się
zrealizować. Równocześnie także działania nie dałyby się jednoznacznie oddzielić od komunikacji, jeśli nie chcielibyśmy ograniczyć i zredukować działań do fizycznie mierzalnych lub nawet przebiegających
automatycznie scenariuszy. Chcąc skonceptualizować komunikacje
jako procesy znakowe, musielibyśmy działaniom w każdym wypadku
odmówić charakteru znakowego. Tym samym zagubilibyśmy – jako że
sens nie stałby już do dyspozycji – modus rozróżnienia. O ile interakcje
byłyby obserwowalnymi akcjami aktantów społecznych, służącymi do
realizacji systemu społecznego, o tyle nie moglibyśmy działań zdefiniować inaczej, jak tylko jako procesy znakowe lub co najmniej jako produkty procesów znakowych, i wylądowalibyśmy tym samym w komunikacjach, przez co obydwa pojęcia by się zlały, a więc jedno stałoby się
znowu zbędne. Moim zdaniem Luhmannowska konceptualizacja komunikacji upada wraz z utratą pojęcia sensu. A wynika to, moim zdaniem,
z pomylenia przez Luhmanna kompleksowości ze skomplikowaniem.
Pojęcie czy, jak postuluje to Luhmann, zjawisko „sensu” wydaje mi się
swego rodzaju wytrychem, który ani nie jest integrowalny w koncepcję, ani nie pozwala na definicję niezlewającą się z pojęciem powodu.
25
Michael Fleischer
Konfrontując te teoretyczne problemy z Peirce’owską koncepcją
kategorii i z wynikającymi z niej konsekwencjami, dochodzimy do –
przynajmniej dla mnie – jedynie użytecznego rozwiązania. Po pierwsze do ograniczenia się do trzech systemów, po drugie do rezygnacji
z pojęcia sensu, a po trzecie do uznania (między innymi) „kultury”
za operatywną fikcję, tak że w końcu, po czwarte, system społeczny
postulowany może być jako na razie ostatni etap ewolucyjnego rozwoju systemów. Ze wszystkimi wynikającymi z tego konsekwencjami.
W dodatku, tym razem na szczęście, takie rozwiązanie w sposób
istotny upraszcza samą teorię, zwiększa jej koherencję i moc wyjaśniania. Spróbujmy więc wyjaśnić znane nam zjawiska poprzez taką
trójpoziomową teorię i popatrzmy, czy otrzymamy przez to operacjonalizowalne możliwości analiz, i nie obawiajmy się przy tym, że
wiele spraw widzieć trzeba będzie nieco inaczej.
Z uwagi na praktykę proponuję zaprojektowanie, jako nadrzędnej
i integrującej dziedziny, nowej nauki o komunikacji, skonceptualizowanej w ten sposób, że opisuje i bada ona zjawiska społeczne,
gdyż tylko te zjawiska stosują komunikacje. W tym sensie system
społeczny rozumiany tu będzie jako trzeciość, która rozwinęła się
z systemu biologicznego jako nowy rodzaj systemu, i to właśnie dlatego że wytworzył on nowy modus – siebie samego. A dla wytworzenia
tego modusu zastosował (rudymentarnie już obecny) mechanizm
komunikacji w ogóle i w nowy sposób.
Metodologicznie nie powinny tu powstać większe problemy. Nadal
stosować będziemy z jednej strony tradycyjne metody socjologiczne, a z drugiej metody nauki o komunikacji, gdyż powyżej systemu
biologicznego i wewnątrz systemu społecznego wszystko jest komunikacją. Bez socjalności nie ma komunikacji, bez komunikacji
nie ma socjalności.
A teraz jeszcze samokrytyka. Moja opublikowana w roku 2001 teoria kultury musi tutaj, jeśli chodzi o rozdziały odnoszące się do kultury,
zostać podana w wątpliwość. Wszystko natomiast, co powiedziane
w niej zostało na temat ewolucji, systemów otwartych i ich praw, jak
i na temat konkretnych obiektów komunikacyjnych, pozostaje (dla
26
Zarys ogólnej teorii komunikacji
mnie) w mocy. Problematyczne było tylko ich przeniesienie na system
kultury, który dziś konceptualizuję jako operatywną fikcję. Przykro mi,
że niepokoiłem lub nawet zainteresowałem Państwa tym swego czasu.
0.2. Hipotezy
Poniżej przedstawiam najważniejsze hipotezy wynikające z proponowanej tu konceptualizacji jedynie w formie haseł, ich szczegółowe
omówienie oraz konsekwencje dla samej teorii prezentowane są
w innym miejscu (Fleischer 2005).
– Nie obejdziemy się bez obserwatora trzeciego stopnia, a więc bez
trzech obserwatorów i trzech obserwowanych systemów, a tym
samym trzech rzeczywistości.
– Postulować musimy trzy czasy i trzy przestrzenie: fizyczne, postrzeganiowe i komunikacyjne.
– Bazą procesów fizycznych i podstawą procesów kognitywnych
są wzory.
– Dyferencje są indyferentne czasowo i stanowią produkty znakowe.
– Wynalezienie przyszłości i przeszłości, które, by mogły powstać,
wymagają samoreferencyjnych sposobów zachowań „zabawy”
i „ciekawości”, było decydującym punktem społecznej ewolucji.
– Systemy społeczne nie posiadają pamięci (możliwości zapamiętywania).
– Sensem funkcjonowania systemu jest funkcjonowanie systemu.
Inne definicje sensu to filozofia.
– Aparat postrzegania nie redukuje kompleksowości, lecz skomplikowanie; nie postrzegamy kompleksowości, lecz skomplikowanie.
Zawsze tylko „ile”, a nigdy „co”.
– Skomplikowanie jest zjawiskiem przestrzennym, kompleksowość –
czasowym.
– Świat jest asemantyczny i nie oznacza niczego, podobnie jak postrzeganie; hasło – asemantyczność i sterowany prawdopodobieństwem sposób funkcjonowania każdego postrzegania.
27
Michael Fleischer
– Kontyngencja stosowana jest do produkcji kompleksowości.
– System społeczny i mechanizm komunikacji nie redukują kompleksowości, lecz produkują ją przez »podkopanie« kontyngencji4.
– Kompleksowość produkowana jest kosztem skomplikowania.
– Język nie służy do zabezpieczenia przetrwania gatunku lub wyjaśniania świata, lecz tylko i wyłącznie do tego, by umożliwiać komunikacje. My używamy języka, aby używać języka, a więc utrzymywać
komunikację w ruchu i gwarantować nawiązywalność komunikacji. Słowa więc niczego nie zaciemniają, niczego nie ukrywają, lecz
jedynie umożliwiają komunikację, w tym także mniemanie, że coś
jest zaciemniane. Można, ma się rozumieć, o tym dyskutować,
z tym że celem takiej dyskusji jest tylko i wyłącznie utrzymywanie
w ruchu komunikacji. Nic ponadto. Dlatego słowa są wieloznaczne
i z tego powodu w komunikacjach (codziennych) nie jest stosowany zapis logiczny. Ponieważ wtedy nie można by komunikować.
– Powodem komunikacji jest funkcjonowanie komunikacji w celu
zachowania systemu społecznego, który ze swej strony stabilizuje
komunikacje.
– Wyjść trzeba od funkcjonalno-relacyjnego modelu trójwarstwowego jako procesu śrubowego, który – z uwagi na kompleksowość –
obejmuje, w rosnącej kolejności, system fizyczny, biologiczny
i społeczny oraz wykazuje (odpowiednio) trzy modusy organizacyjne: współoddziaływania, postrzegania i komunikacje.
– System społeczny powoduje i zabezpiecza koherencję komunikacji za pośrednictwem obrazu świata.
– Konstruktywizm jest teorią komunikacji. Nie więcej i nie mniej;
więcej nie może dokonać, a mniej nie powinien próbować.
– Jest tylko jeden świat, który bazuje na jednym rodzaju praw.
– Reguły obserwacji obserwatora trzeciego stopnia dla niego samego są jego martwymi punktami, których sam nie może podać w wątpliwość. Poza nie nie może dotrzeć (przynajmniej bez
4
Słowa lub wyrażenia wyróżnione za pomocą » « oznaczają ich metaforyczne użycie
w przypadkach, kiedy nie jest to oczywiste.
28
Zarys ogólnej teorii komunikacji
zaniknięcia pierwszej rzeczywistości, czyli realności). Wszystko
poza tym to już nawet nie science fiction.
– Nasz (postrzegany!) świat najprawdopodobniej jest mniej więcej
taki, jakim go postrzegamy, ponieważ z tym widzeniem świata
właśnie w nim przetrwaliśmy.
1. Rodzaje systemów i komunikacja
Wyjdźmy teraz od omówienia charakteru samych konstruktów. Konstrukty kognitywne wytwarzane są przez systemy świadomościowe
w komunikacjach i poprzez komunikacje, a następnie są zapamiętywane w systemach świadomościowych jako wielkości kognitywno-emocjonalne. Mamy więc do czynienia z konstruktami wprowadzonymi w pamięć jednostkowych, operacyjnie zamkniętych systemów
świadomościowych, które to konstrukty są za pomocą komunikacji
społecznie stosowalne i poddają się procesualizacji. System społeczny
otrzymuje przez to dostęp do tego, co zapamiętane, kiedy występuje to
w komunikacjach. By móc mieć dostęp do tak rozumianej pamięci, system społeczny potrzebuje systemów świadomościowych, które może
funkcjonalizować i tym samym umożliwiać im udział w komunikacjach,
lub nawet zmuszać je do tego, gdyż systemy świadomościowe muszą
komunikować, by brać udział w procedurach tworzenia związków
grupowych oraz w społecznych procedurach tworzenia siebie samych.
Systemy świadomościowe są więc ze swej strony zainteresowane
komunikacją, ponieważ z niej się dowiadują, że wiedzą to, co sądzą,
że wiedzą, i co wiedzieć trzeba, można, powinno się… Przez to utrzymują mechanizm komunikacji w ruchu, który ze swej strony przez
realizację komunikacji ma ciągły dostęp do pamięci, przez co z kolei
system społeczny utrzymywany jest w ruchu.
Rozróżniać powinniśmy także koncepty, konstrukty i słowa (szerzej: wypowiedzi). Jest to o tyle trudna dyferencjacja, że o wszystkich tych obiektach mówić możemy tylko przy pomocy słów właśnie.
Kiedy stosujemy język, używamy słów, budujemy z nich jednostki
29
Michael Fleischer
syntaktyczne, z których kształtujemy mniej lub bardziej kompleksowe
wypowiedzi. W trakcie komunikacji nie mamy jednak do czynienia
tylko z jednostkami językowymi, lecz również z jednostkami komunikacyjnymi funkcjonującymi z uwagi na utrzymanie i generowanie
systemu społecznego. Wszystkie obiekty komunikacyjne uznajemy
więc za konstrukty pochodzące co prawda z języka, lecz już bez reszty
do języka niesprowadzalne.
Mamy zatem do czynienia ze zjawiskiem wielopoziomowym. Słowa to słowa, nie posiadają one ekwiwalentów, są więc pierwszością,
czyli takie, jakie są, bez odniesienia do czegoś innego. Konstrukty
natomiast skonceptualizować chcę jako drugości. Bazują one na
słowach (zdaniach itp.), stosują więc jednostki językowe; funkcjonalizowane i stosowane są jednak z uwagi na komunikacje: przy
czym najczęściej nieistotne jest, jakie konkretne słowo, jakiego
języka jest stosowane i jak coś w konkretnej supragrupie systemu
społecznego jest wyrażone, dość, że służy do tych samych komunikacyjnych powodów, bierze udział w tych samych operacjach.
O ile słowa są jednoznaczne lub wieloznaczne, o tyle konstrukty
są wcale-znaczne; konstrukty mają jedynie umożliwiać określone
operacje. Co one w jakimś języku znaczą, jest nierelewantne lub
jest kwestią negocjacji, a więc powodem do komunikacji. Konstrukty posiadają co prawda semantykę, lecz nie jest to, by tak
rzec, semantyka języka naturalnego, lecz semantyka komunikacyjna, funkcjonalna. Koncepty natomiast niech będą trzeciościami, bazującymi co prawda z jednej strony na słowach, a z drugiej
operacjonalizującymi konstrukty komunikacyjne, jednak dopiero
przy zapośredniczeniu przez komunikacje umożliwiają, sterują,
a w końcu pozwalają przebiegać akcjom społecznym. Koncepty są
słowami, które użyte zostają komunikacyjnie (jako konstrukty), by
utrzymywać i sterować systemem społecznym. O ile więc słowa obsługują język, a konstrukty umożliwiają komunikacje, wypełniając
je materiałem, o tyle koncepty służą do tego, by dać komunikacjom
powód, usieciowić je, generować społeczne systemy funkcyjne i wytwarzać operatywne fikcje. Nie każda jednostka językowa staje się
30
Zarys ogólnej teorii komunikacji
konstruktem, ale każdy konstrukt jest jednostką językową. Koncepty
są stosunkowo samodzielnymi tworami, które co prawda mogą
zostać językowo wyrażone, ale nie w każdym wypadku i rzadko
bez dodatkowych wyjaśnień, tzn. tylko wtedy, kiedy wyjaśniamy
je, mówiąc dużo i skomplikowanie. Koncepty wydają się więc dość
tajemniczymi i trudnymi do uchwycenia wielkościami.
Z tego wynika, że na poziomie języka „realność” to nic innego jak
rezultat zastosowania języka, a więc rzeczownik. Na poziomie systemu społecznego „realność” to nic innego jak rezultat komunikacji,
a więc konstrukt. Na poziomie systemu biologicznego „realność” to
nic innego jak rezultat postrzegania, a więc coś widzialnego, słyszalnego itp. Na poziomie systemu fizycznego „realność” to nic innego jak
współoddziaływania czterech sił (grawitacji, siły elektromagnetycznej,
słabej i silnej siły).
A zatem postulować trzeba również trzy rodzaje obiektów, a ściślej: zjawisk, konstytuowanych przez trzy rodzaje czasu i przestrzeni.
Wyjść trzeba od zjawisk fizycznych, od obiektów uwarunkowanych
przez postrzeganie oraz od zjawisk komunikacyjnych, które podlegają odpowiednio swym czasom i przestrzeniom. Zjawiska fizyczne
założyć musimy jako wzór, ponieważ materia/fale i energia (które, jak
wiadomo, są komplementarne) stanowią kontinuum o różnych właściwościach (gęstość, temperatura, koncentracja itp.). Na poziomie
fizycznym obiektów jako takich nie ma, gdyż obiekty dane mogą być
tylko dla kogoś, kto albo postrzega, albo komunikuje. Świat składa
się z cząstek elementarnych (według aktualnego stanu wiedzy) – ze
strun, które zagęszczają się przez różne poziomy energii i oddziaływanie sił do różnych zbitek w różnych formach (jedną z nich jesteśmy
my, ludzie) – i tym samym scharakteryzowany jest przez współoddziaływania.
Obiekt uwarunkowany przez postrzeganie powstaje – w warunkach postrzeganego czasu i przestrzeni – przez to, że fizyczne właściwości materii/fal zostają tak, a nie inaczej przefiltrowane przez filtry
danego aparatu postrzegania i w wyniku filtrowania dają określony
obiekt. Ponieważ aparat postrzegania naszego gatunku powstał
31
Michael Fleischer
na oddziałujących właściwościach świata fizycznego, pozwala na
takie, a nie inne postrzeganie świata, a więc na wytwarzanie naszych
obiektów. Pszczoła, delfin lub ameba widzą świat za pomocą swoich
aparatów postrzegania tak, jak ich aparaty na to pozwalają. Fizyczny
świat dla wszystkich jest taki sam, inne są tylko filtry, które segmentują go poprzez postrzeganie oraz zagęszczają i konwergują go do
obiektów lub w obiekty. Obiekty uwarunkowane przez postrzeganie
w żaden sposób jednak nie są bez reszty sprowadzalne do świata
fizycznego. Powstały one co prawda na nim (sic!), stanowią jednak
nowe dokonanie nowych (biologicznych) systemów i zostały przez
nie oraz dla nich wykształcone, pod kontrolą selekcji, a więc przetrwania.
Obiekt komunikacyjny (znaki) – jako kolejne nowe dokonanie –
powstaje na poziomie systemu społecznego w ramach komunikacji
i poprzez komunikacje, na bazie obiektów uwarunkowanych przez
postrzeganie. To, co w tych obiektach nowe, to ich semantyczność,
a tym samym ich przekazywalność. Obiekty te, a więc kognitywno-komunikacyjne konstrukty, wykazują znaczenia i konstytuowane
oraz konstruowane są przez mówienie i inne akcje znakowe. Zarówno na poziomie uwarunkowanym przez postrzeganie, jak i na
poziomie społecznym nie istnieje zatem – z uwagi na ten sam wycinek fizycznego świata o tych samych właściwościach – nigdy jeden
obiekt, lecz zawsze wiele. I tak każdy człowiek postrzega – gdyż
interpretuje – najprawdopodobniej to, co określamy jako „drzewo”, jako drzewo, które każdy rozumieć może nieco inaczej. Aby
móc usunąć z poprzedniego zdania słowo „najprawdopodobniej”,
potrzebna nam jest komunikacja, by to, co (potem) uważamy, że
postrzegamy w ten sam sposób, najpierw wynegocjować, by móc
(efektywnie) założyć, że komunikujemy o tym samym, o jednym
świecie, który może być tylko taki, a nie inny. Kiedy w końcu jesteśmy tego zdania, zadowalamy się tym, tj. tą fikcją. Wystarcza nam
ona, ponieważ funkcjonuje.
Z tego wynika konceptualizacja komunikacji oraz trzech rodzajów systemów. Komunikacja nie jest niczym innym, jak stosującym
32
Zarys ogólnej teorii komunikacji
znaki i sterowanym przez nie mechanizmem orientacyjnym i negocjacyjnym służącym do wytworzenia i zabezpieczania systemu
społecznego. Tak jak system biologiczny zabezpieczany jest przez
postrzegania (jakkolwiek kompleksowe i skomplikowane), a system fizyczny przez współoddziaływania, system społeczny utrzymywany jest przez komunikacje. W tym sensie komunikacja nie
ma oczywiście nic wspólnego z informacją, porozumiewaniem się,
wymianą wiadomości lub przekazywaniem X, lecz z procesualnym
zastosowaniem znaków i tworzeniem znaczeń. Co widoczne staje
się już z faktu, że komunikacja nieprowadząca do porozumienia
nadal pozostaje komunikacją, a nawet dłużej się utrzymuje, niż
kiedy dochodzi do porozumienia. Również nieudana komunikacja
jest komunikacją, gdyż „nieudana” jest z innych powodów niż te,
z których przebiega.
Kiedy stosuje się znaki, ma się do czynienia z komunikacją; kiedy się tego nie czyni, nie ma komunikacji. Jako uczestnicy systemu
możemy co prawda mniemać, że za pomocą rozmowy zamierzamy osiągnąć porozumienie, doprowadzić do harmonii lub dokonać
prowokacji; jako obserwatorzy drugiego stopnia (np. jako lingwiści)
widzimy nawet, że użyte zostają w tym celu w określony sposób
takie, a nie inne jednostki językowe, możemy nawet stwierdzić, na
podstawie jakich zaburzeń reguł (naszym zdaniem) porozumienie nie
dochodzi do skutku itp. Dopiero jednak jako obserwatorzy trzeciego
stopnia widzieć możemy, o co w tym wszystkim chodzi. Nie chodzi tu
o nic innego, jak o utrzymanie systemu komunikacji w ruchu, niezależnie od tego jakiekolwiek treści, informacje lub wiadomości byśmy
»przekazywali«. Tyle w kwestii powodu tego mechanizmu. Z kolei
sposób jego funkcjonowania w ramach systemu społecznego oraz
jego uczestnicy (rozumiani nie jako indywidua, lecz jako interpretatorzy i aktanci) są kwestią semantyki.
Nim przejdę do definicji pojęcia komunikacji, omówić chcę jeszcze
korelację i relacjonalizację wyróżnionych tutaj trzech systemów. Wyróżniał będę system fizyczny, biologiczny i społeczny, i to – z uwagi na
kompleksowość i funkcję generującą dla następnego poziomu – w tej
33
Michael Fleischer
wzrastającej kolejności. Dla systemów tych postuluję (odpowiednio)
trzy modusy organizacyjne: współoddziaływania, postrzeganie i komunikację. Z tego wynika funkcjonalno-relacyjny model trójwymiarowy,
którego nie należy jednak rozumieć ani jako statyczny obiekt, ani
jako swego rodzaju klasyfikację, lecz jako proces śrubowy (w rozumieniu systemowej teorii ewolucji) dokonujący się na jednej i tej
samej wielkości.
(i) Fundamentalną podstawę wszystkich procesów tworzy system fizyczny, na którym wszystkie pozostałe systemy nadbudowują, z którego wynikają i którego prawom podlegają. Wszystkie elementy systemów fizycznych (dokładnie biorąc: tylko jeden – struny)
podlegają współoddziaływaniom, które zachodzą tylko z powodu
współoddziaływań. Część tego systemu podlega procesom deterministycznym, część stochastycznym, a część kontyngentnym. System
fizyczny jest kontinuum. Współoddziaływania nie wykazują przeciwieństwa i są nieuniknione. Pozostałe systemy nie są jednak do niego
(systemu fizycznego) bez reszty sprowadzalne. Realność najprawdopodobniej jest taka, jaka jest. Więcej nawet, jest absolutnie pewne,
że realność jest taka, jaka jest. Jestem tego taki pewny, ponieważ
wypowiedź ta jest tautologią, a tautologie zawsze są prawdziwe. Modusem organizacyjnym systemu fizycznego są współoddziaływania,
które rozumiem tutaj, stosując Peirce’owską naukę o kategoriach
(Peirce 1931–1960: § 1.300 i kolejne), jako pierwszość. „Pierwszość
[firstness] to modus ontologiczny tego, co jest takie, jakie jest, pozytywnie i bez odniesień do czegokolwiek innego” (Peirce 1931–1960:
§ 1.356, cyt. za: Walther 1979: 47). Mamy zatem do czynienia z jednowymiarowym produktem. Jakiekolwiek konkretne elementy systemu fizycznego – z kontinuum – byśmy wzięli, są one, jakie są, i są
sprowadzalne do współoddziaływań, które je wytwarzają i którymi
ostatecznie są. Jeśli chodzi o korelację z perspektywą obserwatora,
postuluję, że współoddziaływania mogą być stale obserwowane
przez obserwatora pierwszego stopnia, a więc uczestnika systemu.
Jeśli widzimy więcej, mamy do czynienia z obserwatorem drugiego
stopnia, a więc obserwujemy postrzegania.
34
Zarys ogólnej teorii komunikacji
(ii) Jako następny, bardziej kompleksowy system postuluję system biologiczny tego, co ożywione, podlegający mechanizmowi
ewolucji. System biologiczny oddziałuje co prawda na organizmy,
nie jest jednak do nich redukowalny ani nie wynika z sumy ich właściwości i cech. Jako modus organizacyjny systemu biologicznego
postuluję postrzeganie. Organizmy postrzegają. Postrzeganie jest
uwarunkowane biologicznie i obejmuje z jednej strony dziedziczne, a więc genetycznie tradycjonalizowane dyspozycje, a z drugiej
niepodlegające tradycjonalizacji (mniej lub bardziej indywidualne)
wzory postrzegań. Dopiero po uwzględnieniu poziomu populacji
zadziałać może mechanizm niegenetycznej tradycjonalizacji. Indywidualne, wyuczone i tradycjonalizowane niegenetycznie w systemie biologicznym postrzegania tworzą podstawę i repertuar dla
nadbudowania na nich czynników społecznych. Aby postrzegania
mogły dojść do skutku, konieczne są organizmy, populacje oraz
przestrzenna i czasowa bliskość organizmów. Do tego dochodzi
umożliwiająca relacje i wytwarzająca je przestrzeń postrzegania
i konieczność postrzegania. W sensie Peirce’a postrzeganie jest
drugością (secondness), która jest taka, jaka jest, w odniesieniu do
czegoś drugiego, co ją wywołuje, na tle czego dane postrzeganie
przebiega niezależnie od własnych aktywności. „Drugość [secondness] to modus ontologiczny tego, co jest takie, jakie jest, w odniesieniu do czegoś drugiego, bez uwzględnienia czegoś trzeciego”
(Peirce 1931–1960: § 1.356-9, cyt. za: Walther 1979: 47). Mamy zatem
do czynienia z dwuwymiarowym produktem.
System biologiczny tworzy się na bazie systemu fizycznego, a tym
samym współoddziaływań, na których nadbudowuje, wprowadzając
dodatkowe właściwości, nieobecne na dotychczasowych poziomach.
Nieukierunkowany proces współoddziaływań produkuje u organizmów postrzegania przez dodanie powodów. Postrzegania rozumiane
są tutaj jako (mierzalne) pośrednio realizowane i oddziałujące neuronalne aktywności o charakterze powodu, które konwertują intensywności bodźców w „co/coś” i w tym sensie stanowią pierwszy proces konstrukcyjny. Coś podlega współoddziaływaniom, w rezultacie
35
Michael Fleischer
czego pojawiają się wzory. Można co prawda postrzegać wzory (jako
niespecyficzne intensywności), gdyby jednak przy tym pozostać, nie
można by ich (ponownie) rozpoznać i trzeba by je za każdym razem
od nowa postrzegać. Najprawdopodobniej dlatego, a więc z uwagi
na sprawność procesu, wzory konwertowane są w rozpoznawalne
zbitki, w obiekty. Wytwarzane są więc obiekty, by w ogóle można
było obserwować. Postrzegania nie posiadają jednak (podobnie jak
współoddziaływania) znaczeń, lecz posiadają funkcje. Z uwagi na
perspektywę obserwatora niech obowiązuje: system biologiczny,
a więc postrzegania, obserwowane mogą być przez obserwatora
drugiego stopnia.
(iii) Jako (w naszym świecie) najbardziej kompleksowy system
postuluję system społeczny, a jako jego modus organizacyjny – komunikacje. Z uwagi na materiał systemu społecznego obowiązuje to
samo ustalenie co dla systemów biologicznych: system społeczny
nie składa się z indywiduów (ludzi lub innych zwierząt), nie składa
się także z populacji, lecz z komunikacji, które tworzone są przez
mechanizm komunikacji. Indywidua są konieczną (fizyczną i biologiczną) podstawą zarówno postrzegań, jak i komunikacji (lecz nie
współoddziaływań; na tym poziomie nie ma indywiduów, lecz tylko
kontinuum), które realizują się, oddziałują i są stwierdzalne na nich;
one same (indywidua) jednak nie są składnikami systemu społecznego, lecz jego bazą. Widoczne staje się to już z faktu, że system
społeczny oraz jego manifestacje jako takie zostają zachowane,
mimo że jednostki (indywidua) w przeciągu czasu ustawicznie są
wymieniane, czym gwarantowana jest ciągłość systemu. Nie może
on się załamać, jak długo istnieją komunikujący interpretatorzy.
System społeczny pozostaje więc zachowany i jest jako taki stabilny
mimo ciągłej wymiany i mimo innych fluktuacji jednostek jako jego
bazy funkcyjnej.
Zarówno współoddziaływania, jak i postrzegania mogą uzyskać
(dla obserwatora) charakter znakowy, a tym samym znaczenie, jednak
wyłącznie w bardziej kompleksowym systemie, w systemie społecznym, który rozumiany ma być tu jako trzeciość. System społeczny
36
Zarys ogólnej teorii komunikacji
bazuje oczywiście na obydwu pozostałych (mniej kompleksowych)
systemach, nie jest jednak do nich sprowadzalny. System społeczny
jest tym obszarem, który jako swą rudymentarną właściwość w modusie organizacyjnym komunikacji może produkować znaczenia – nie
potrafi tego żaden inny system. Modusem organizacyjnym systemu społecznego jest komunikacja. Tworzy ona trzeciość, wykazując
znaczenie dla czegoś, co jest takie, jakie jest, z uwagi na coś innego
lub dla czegoś innego. Znaczenie orientuje to coś na jakimś tle albo
w jakiejś zależności jako zjawisko znaczeniowe. „Trzeciość [thirdness]
to modus ontologiczny tego, co jest, takie jakie jest, sytuując coś drugiego i coś trzeciego we współzależności” (Peirce 1931–1960: § 1.377,
cyt. za: Walther 1979: 47). Mamy zatem do czynienia z trójwymiarowym produktem.
Powstałe z niespecyficznych wzorów przez postrzeganie obiekty
(które dla każdego postrzegającego organizmu mogą być inne; o tym,
czy konstrukcja obiektu danego organizmu jest „dobra”, decyduje przetrwanie) zostają teraz w systemie społecznym wyposażone
w konsensualnie wynegocjowane i (w sposób wierzony) dopasowane
interpretanty. Interpretanty mają tę zaletę, że pozwalają zhomogenizować obiekty, które ze swej strony pozwalają wygenerować spoistość systemu społecznego. Nie ma znaczenia fakt, że przy tworzeniu
konsensu mamy do czynienia z operatywną fikcją. Bez komunikacji
nie ma systemu społecznego. Uczestnikami systemu społecznego są
interpretatorzy, czyli te aspekty ludzi, które biorą udział w procesach
znakowych.
System społeczny składa się z komunikacji jako wielkości produkujących znaczenia i wyprodukowanych przez znaczenia. Z punktu
widzenia obserwacji niech obowiązuje: system społeczny może być
stale obserwowany przez obserwatora trzeciego stopnia.
System społeczny jest systemem otwartym, a jego modus organizacyjny, komunikacja, jest – ujmując rzecz metaforycznie – producentem rzeczywistości systemu społecznego.
Wychodząc od tej systemowej i semiotycznej podstawy, proponuję rozumienie systemu społecznego, z uwagi na jego prawa
37
Michael Fleischer
organizacji, jako systemu funkcjonującego w (co najmniej) trzech
usieciowionych subsystemach: grupach społecznych, supragrupach
i społeczeństwach. Komunikacja zaś rozumiana jest tu jako dynamiczny i nieodwracalny mechanizm bazujący na procesach znakowych.
Wszędzie tam, gdzie występują znaki (interpretanty), mamy do czynienia z komunikacją. Komunikacja jest zjawiskiem relacjonalnym
i funkcjonalnym, tak samo jak jej materiał – tzn. znaki. Komunikacja
nie jest możliwa do określenia na konkretnych przestrzennie i czasowo niezmiennych obiektach; jest produkowana przez aktantów
jako interpretatorów, nie jest jednak do nich sprowadzalna. Z uwagi
na stratyfikację komunikacji wyróżniam odpowiednio trzy poziomy:
quasi-dyskursy, dyskursy i interdyskursy. Proponowana tu definicja
komunikacji jako obszaru oddziaływania i modusu organizacyjnego
systemu społecznego brzmi:
Komunikacja to mechanizm generujący procesy, który gwarantuje i zabezpiecza wynikające z kognitywnych konstrukcji systemów
świadomościowych orientowanie i negocjowanie komunikacyjnie
wytworzonych i społecznie funkcjonujących wypowiedzi znakowych
i obrazów świata, którego (mechanizmu) powodem – z perspektywy
systemu społecznego – jest wyprodukowanie i zachowanie systemu
społecznego oraz – z perspektywy systemu świadomościowego – (za
Gregorym Batesonem) wytwarzanie „zbędnej wiedzy”. Komunikuję, by się dowiedzieć, czy to, co wiem, jest tym samym, co wiedzą
wszyscy, czy też nie. Wiedza ta jest przy tym nierelewantna, istotne
jest jedynie, że zjawisko to »chce« być w sposób ciągły sprawdzane.
Jeśli tego nie czynimy, komunikacja się nie odbywa. Komunikacje
przebiegają w dyskursach, jednocześnie je wytwarzając, oraz nimi
sterują. Komunikacje pozwalają się orientować w tym, co obowiązuje jako konsens (w który wszyscy wierzą) oraz umożliwiają udział
w tworzeniu tak rozumianego konsensu; przy czym konsens ten
nigdy nie może zostać osiągnięty, ponieważ proces konstrukcyjny
konstruktów posiada charakter ciągły; ponadto konsens ten jest
operatywną fikcją. Komunikacje przebiegają w ramach istniejących
i obowiązujących scenariuszy uzasadnieniowych lub tworzonych
38
Zarys ogólnej teorii komunikacji
ad hoc scenariuszy legitymizacyjnych. Komunikacja nie jest ani
przekazywaniem czegokolwiek, ani nie jest ukierunkowana na porozumienie. Komunikacja dotyczy odbywającego się za pośrednictwem wypowiedzi orientowania się i negocjowania kognitywno-emocjonalnych konstruktów systemów świadomościowych na
tle zakładanych jako obowiązujące, a więc wiążące, reguł systemu
społecznego. Konstruktywistycznie rozumiana komunikacja jest
regulatywem w rozumieniu teorii systemów i zjawiskiem ewolucyjnym w rozumieniu systemowej teorii ewolucji.
Tyle dość skomplikowana definicja komunikacji, można to oczywiście powiedzieć też krócej: komunikacja to negocjacja znaczeń
(w celu generowania i stabilizowania systemu społecznego).
Ustalenia te pozwalają nam wyróżnić trzy rzeczywistości w jednym świecie i odpowiednio trzech obserwatorów. Pierwszą rzeczywistością niech będzie system fizyczny, czyli realność, co do której
zakładamy, że jest, ponieważ wszystkie pozostałe rzeczywistości
musiały w czymś powstać. Skąd się bierze realność – nie wiemy.
Jaka jest – dowiedzieć możemy się jedynie za pomocą naszej kognicji i naszych emocji, a zatem dowiedzieć się tylko tego, czego ta
kognicja i te emocje pozwalają się nam dowiedzieć. Druga rzeczywistość powstaje przez pojawienie się postrzegania jako pierwszego
dokonania konstrukcyjnego aktantów. Tym samym przez postrzegających aktantów wytworzeni zostają uczestnicy systemu i – jako
współkonstytuujący produkt uboczny – obiekty, samoreferencja,
referencja obca itp. Trzecia rzeczywistość powstaje wraz z pojawieniem się komunikacji, a więc semantyki. Interpretator komunikuje
z innymi interpretatorami o konstruktywnych obiektach semantycznych, a więc o operatywnych fikcjach. Aby to było możliwe, wymagane są znaczenia, a więc znaki. Postulowanym rzeczywistościom
odpowiadają obserwatorzy pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia.
Z tego wynika prosty algorytm:
{[(współoddziaływania + organizm) = postrzeganie] + znaki} = komunikacja
39
Michael Fleischer
Przedstawiając tę zależność schematycznie, uzyskujemy następujące
triadyczne szeregi:
rzeczywistości
1. rzeczywistość
2. rzeczywistość
3. rzeczywistość
systemy
system fizyczny
system biologiczny
system społeczny
kategorie
pierwszość
drugość
trzeciość
modus
współoddziaływanie
postrzeganie
komunikacja
produkt
wzory
obiekty
znaczenia
produkt z
wzory z kontinuum
obiekty ze wzorów
znaczenia z obiektów
materiał
materia/fale/energia
organizmy
kognicja/emocje
obserwator
pierwszego stopnia
drugiego stopnia
trzeciego stopnia
uczestnik
wzór
aktant
interpretator
operacje
wzór
dyferencje
obserwacja
2. Wszystko jest komunikacją (a wszystko
pozostałe – jest)
Jeśli proponowane tu konceptualizacje przystają do stanu rzeczy, to
nie obejdziemy się bez traktowania wszystkich systemów funkcyjnych
systemu społecznego jako generowanych przez komunikacje. Trzeba
bowiem zapytać: co wyprodukowało system społeczny (system biologiczny np. został wyprodukowany przez zasadę „życia”, czyli możliwość
postrzegania i reagowania na rezultaty postrzegania)? Prześledźmy
jeden z możliwych scenariuszy. W zamierzchłej przeszłości powstał
najpierw związek kilku indywiduów jako aktantów (nie stanowiących
składników związku, lecz jego bazę), które wytworzyły ten związek
ze względów sprawnościowych, oszczędności energii, optymalizacji
procedur przetrwania itp. Związek ten mógł się jednak wytworzyć tylko
pod warunkiem, że indywidua te były w stanie w jakikolwiek sposób to
40
Zarys ogólnej teorii komunikacji
ustalić. A udało się to (jak możemy obserwować) poprzez komunikację.
Nie komunikując o tym, że się połączą, lecz po prostu komunikując, nieważne na razie, za pomocą jakich rudymentarnych znaków. To zaś
pociągnęło za sobą liczne konsekwencje, jak np. te, że kiedy komunikujemy, powstają struktury i relacje społeczne, stabilizowane następnie
przez kolejne komunikacje. Kiedy raz rozpoczęto komunikację, nie było
już odwrotu i powstawały coraz bardziej kompleksowe systemy społeczne. A zatem (przynajmniej) rozsądne jest wyjście z założenia, że
producentem systemu społecznego jest mechanizm komunikacji. Jeśli
zaś zapytać, po co się komunikuje, można wymienić następujące najważniejsze odpowiedzi5:
– mówimy w pierwszej kolejności po to, by utrzymywać mówienie
w ruchu;
– mówimy, by brać udział i przynależeć (do czegoś), ponieważ przez
to możemy mniemać (wierzyć), że jesteśmy członkami grup, organizacji, społeczeństw itp.;
– mówimy, ponieważ wszyscy inni też mówią;
– mówimy, by sprawdzić, czy sposób, w jaki mówimy, stosowany
jest też przez innych;
– mówimy, by w trakcie mówienia dowiedzieć się, czy inni mówią
tak jak my i to co my;
– mówimy, by sprawdzić, czy używane w tym celu konstrukty używane są w ten sam sposób także przez innych oraz czy są tak
samo semantyzowane;
– mówimy, ponieważ chcemy (i możemy) się przez to orientować;
– mówimy, by dowiedzieć się, czy nasz stan wiedzy jest taki sam
jak stan wiedzy innych;
– mówimy z indywidualnych powodów, by zaspokoić nasze osobiste
potrzeby;
– mówimy, ponieważ zmuszają nas do tego instytucje socjalizacyjne;
5
Mówiąc „mówimy”, mam na myśli oczywiście wszystkie możliwe rodzaje komunikacji, nie tylko językowe.
41
Michael Fleischer
– mówimy, ponieważ zmuszają nas do tego społeczne systemy
funkcyjne;
– mówimy, by uniknąć restrykcji społecznych i komunikacyjnych;
– mówimy, ponieważ odpowiednie instytucje, organizacje, urządzenia są tak ukierunkowane, że przez nasze mówienie utrzymywane
są one w ruchu;
– mówimy, ponieważ myślimy;
– mówimy, ponieważ nie mamy innego wyboru i nie daje nam się
innego wyboru.
Przekonujące wydaje się traktowanie systemu społecznego i wszystkich
jego subsystemów jako specyficznych produktów komunikacji. Z czasem tworzą się specyficzne subsystemy systemu społecznego, które
dla określonych komunikacji stawiają do dyspozycji określone środki,
co z kolei prowadzi do stratyfikacji systemu ogólnego. Komunikacje
przestają być w tym momencie równowartościowe i tworzą się nowe
modusy i programy, które następnie ze swej strony obsługują specyficzne obszary społeczne, stratyfikując je w ten sposób. Dokonawszy
raz stratyfikacji, utrzymują owe specyficzne komunikacje i ich modusy
w ruchu. Także tutaj pojawia się usieciowiony proces. Jako mechanizm
wszystkie komunikacje funkcjonują za pomocą języka i innych systemów znakowych, zarówno w ogólnym systemie społecznym, jak i w jego
subsystemach. W subsystemach i dla subsystemów do głosu dochodzą
następnie kolejne modusy, strukturyzujące komunikacje dodatkowo.
Posiadamy język naturalny i inne systemy znakowe stosowane w systemie społecznym, które to systemy znakowe równocześnie umożliwiają
i produkują system społeczny. I tak gospodarka, religia, medycyna, prawo,
administracja, wojsko, polityka itp. funkcjonują jako społeczne systemy
funkcyjne oraz równocześnie jako programy komunikacji w obrębie systemu społecznego.
Wychodzę więc z założenia, że wyróżnić musimy dwie wielkości: z jednej strony systemy funkcyjne, które dopiero przez to stają się tym, czym są,
że komunikacje sterowane przez określony modus tworzą program komunikacji, który z kolei potem na poziomie systemu społecznego widoczny
staje się jako system funkcyjny; z drugiej strony programy komunikacji,
42
Zarys ogólnej teorii komunikacji
które sterowane przez dane modusy, tworzą się same poprzez komunikacje, pozostając niewidoczne, by dopiero na powierzchni pojawić się jako
systemy funkcyjne systemu społecznego. Sądzimy, że mówimy o rzeczywistej gospodarce, o rzeczywistej medycynie, o rzeczywistym prawie itp.,
mówimy nawet o systemach gospodarczych, tworzymy indeksy giełdowe,
budujemy szpitale i sądy, możemy widzieć prawdziwych lekarzy i sędziów
itp. Faktycznie jednak używamy tylko komunikacji, które sterowane przez
określony modus, wynikający jako konstrukt komunikacyjny z języka,
tworzą program komunikacji. Program ten, by sam mógł pozostać niewidoczny, a więc stabilny, stwarza wrażenie, że mówimy o systemach
funkcyjnych, a więc o realnych rzeczach, podczas gdy mówimy jedynie
o produktach komunikacji. A ponieważ mówimy, nie zauważamy zwykle,
że tylko mówimy. Programy komunikacji są producentami systemów
funkcyjnych systemu społecznego i podobnie jak mózg jest niewidoczny
dla świadomości, także programy komunikacji niewidoczne są dla systemów funkcyjnych. Dzieje się tak, ponieważ producenci dla produktów
zawsze są i pozostają niewidoczni. A ponieważ modusy programów komunikacji także są produktami komunikacji, a więc konstruktami komunikacyjnymi, mechanizm ten pozostaje wewnętrznie na jednym poziomie
i tworzy usieciowioną jednostkę, która dopiero na powierzchni jawi się
jako system funkcyjny.
Mamy więc następujący szereg: modus, program komunikacji i system funkcyjny. Program komunikacji realizowany jest za pośrednictwem
modusów w dyskursach różnej kompleksowości, produkując przez to
systemy funkcyjne, które ze swej strony realizują się poprzez grupy społeczne, supragrupy i społeczeństwa. To wszystko w systemie społecznym.
W systemie fizycznym program ten produkuje: budynki, giełdy, czołgi,
sądy itp. W systemie biologicznym produkuje: maklerów i bankowców,
generałów i żołnierzy, sędziów i adwokatów jako aktantów, tzn. jako te
aspekty ludzi, które pozwalają ich rozróżnić, mimo że oni, według naszych
ideologii, niczym się od siebie nie różnią. Różnią się jednak. Właśnie tak6.
6
Trochę szerzej kwestię programów komunikacji wyjaśnię niżej, podając dla ilustracji kilka przykładów.
43
Michael Fleischer
Systemy funkcyjne tworzą przez to podstawę systemu społecznego; programy komunikacji – podstawę mechanizmu komunikacji,
który z kolei generuje system społeczny. I również dlatego obydwa
są dla siebie niewidoczne, ponieważ jeden jest funkcjonalnym subsystemem, a drugi – elementem mechanizmu. Także mechanizmy są
dla systemów niewidoczne.
Do tego odnieść trzeba jeszcze inny dodatkowy podział. O ile omawiany tu podział pochodzi od komunikacji i odwzorowuje wymiar komunikacyjny oraz posiada charakter funkcjonalny dotycząc praw organizacji, o tyle od materiału systemu społecznego, od jego komponentów
biologicznych wychodzi dodatkowy podział, dotyczący materiału. Połączone obydwa zostają przez trzeci podział, wynikający z komunikacji jako komunikacji. W ten sposób otrzymujemy następujący schemat.
Schemat 1. Rozczłonkowanie komunikacji i systemu społecznego
podział
funkcjonalny
wymiar sterowania
44
producent
produkt
mechanizm
generuje →*
system
← utrzymuje w ruchu
mechanizm komunikacji
generuje →
system społeczny
← utrzymuje w ruchu
program komunikacji
producent modusów
podstawa dla ↑
składnik ↑
niewidoczny dla →
widoczny jako →
system funkcyjny
tworzy materiał dla akcji
subsystemy ↑
jest realizowany przez ←
Zarys ogólnej teorii komunikacji
materialna podstawa
w y m i a r r e a l i za c j i
komunikacje
przebiegają w i jako ↓
tworzą miejsca komunikacji ↓
formacje społeczne
tworzą materiał dla ←
składają się z ↓
quasi-dyskursy
generują →
← tworzą materiał
grupy społeczne
dyskursy
generują →
← tworzą materiał
supragrupy
interdyskursy
generują →
← tworzą materiał
społeczeństwa
* Strzałki odnoszą się zawsze do następnej klatki tabeli; czytamy więc: mechanizm
generuje system.
Powróćmy do poziomu podziału funkcjonalnego. Tutaj generalnie
zastosowane zostają dwie wielkości: z jednej strony modusy tworzące
programy komunikacji i pre-organizujące komunikacje, a z drugiej
systemy znakowe pozostające do dyspozycji komunikacji.
Konceptualizując rzecz w ten sposób: wtedy np. system funkcyjny
gospodarki »dba« o swoje utrzymanie się za pomocą odpowiednich
komunikacji, umożliwia tworzenie budowli, organizacji, instytucji
itp. służących systemowi, które czynią go widocznym. Również systemy funkcyjne są między sobą usieciowione. I tak prawo reguluje
spoistość systemu funkcyjnego prawa oraz wpływa na administrację; administracja wprowadza w życie regulacje polityki, polityka
utrzymuje administrację, daje jej powód, produkując (jakiekolwiek)
prawa, realizowane (egzekwowane) następnie przez administrację,
przez co z kolei administracja otrzymuje swój powód. Wojsko służy
do kanalizacji społecznej agresji oraz do utrzymywania konstruktu
„państwa”. I tak dalej.
To wszystko stanowi dane przez system środki określonych subsystemów, które z kolei ani w subsystemach, ani w samym systemie społecznym nie powinny być możliwe do reflektowania, jeśli
dany system ma się utrzymać i pozostać zdolny do funkcjonowania.
45
Michael Fleischer
Aby zabezpieczyć owo „niereflektowanie”, a więc utrzymać i polepszać stabilność systemu, zostały wytworzone stosowane w tym celu
modusy. Nie ma praktycznie przestrzeni komunikacyjnej, w której np.
wojsko mogłoby się samo reflektować inaczej niż jedynie za pomocą
wewnętrznego modusu „rozkazu”, który m.in. po to został wytworzony, by nie móc reflektować własnego powodu. Tak samo gospodarka
nie może się reflektować, ponieważ towar nie jest w niej możliwy
do podania w wątpliwość. Na jedyne dopuszczalne pytania – do
czego służą pieniądze, z czego składa się pieniądz, dlaczego mamy
pieniądze, czym są pieniądze itp. – w ogóle i łatwo odpowiedzieć
można w systemie, ale właśnie tylko w systemie; patrząc natomiast
z zewnątrz (gdziekolwiek by to mogło być), kwestie te są bezprzedmiotowe. O to dba sam system i komunikacja (w tej liczbie jedno
z jej narzędzi – język naturalny), która, jak wiemy, jest tak zgrabnie
skonstruowana, że wszystko może być przez nią wyrażone, ponieważ
komunikacja jest indyferentna treściowo i nie posiada żadnych granic lub kryteriów dla tego, co można powiedzieć, jak tylko i jedynie
konsens uczestników komunikacji (unikam wyrażenia „użytkowników
komunikacji”). Konsens ten negocjowany jest wewnątrz systemu
i za pomocą samej komunikacji. A to, czego nie da się powiedzieć,
jest automatycznie nie do powiedzenia. I właśnie to jest tą owocną
właściwością komunikacji, że tego, czego nie można za jej pomocą
powiedzieć, nie można powiedzieć, a zatem tego i nie ma. Z tego
wynika, że można powiedzieć wszystko, gdyż tego, czego powiedzieć
nie można, i tak nie można powiedzieć. Dopiero ten autopoietyczny
trick lub – jeśli Państwo wolą – zabieg umożliwia stosowanie komunikacji i wszystkich przeprowadzanych za jej pomocą operacji.
Możemy myśleć, co chcemy; komunikacyjnie będzie to na pewno
zawsze możliwe do wyrażenia. Dlaczego? Ponieważ stosujemy w tym
celu komunikacje, a one dopuszczają to, co dopuszczają; bez języka i tak nie możemy myśleć, a więc myśleć o tym, czego język i tak
nie dopuszcza. Czego więc komunikacja nie dopuszcza, nie widzimy
i nie możemy tego nawet pomyśleć ani powiedzieć. W tym sensie
komunikacja dopuszcza wszystko, gdyż to, co ona dopuszcza, to
46
Zarys ogólnej teorii komunikacji
właśnie wszystko. Z „czynić” lub „robić” (jako czynnościami) zabieg
ten już nie funkcjonuje. Nie możemy czynić tego, co chcemy, gdyż
na przeszkodzie stoi fizyka, chemia i biologia. Z tego widać też, że
systemy kognitywne posiadają mniejsze skomplikowanie niż wyżej
wspomniane, ale wyższą kompleksowość, przy czym ostatnia wynika
oczywiście z samej komunikacji. Komunikacja nie posiada granic
poza tymi, których nie możemy widzieć, ponieważ nie możemy o nich
mówić, a więc o nich myśleć. A zatem w ramach swych granic dla nas
nie ma granic, gdyż to zapobiegałoby utrzymywaniu się w ruchu komunikacji. Nie ma także powodów do ograniczeń, gdyż każdy powód
przeszkadzałby komunikacji w utrzymywaniu się w ruchu, ponieważ
każdy powód byłby ograniczeniem.
Społeczne systemy funkcyjne funkcjonują więc ze wszystkimi
wbudowanymi w nie mechanizmami zabezpieczającymi. Zajmują nas,
byśmy byli zajęci oraz by sam system przez to, że się nim zajmujemy, był w ruchu. Za co jesteśmy mu – a pewnie i on nam – wdzięczni.
Istnieją jednak, moim zdaniem, także programy komunikacji
podlegające regułom mechanizmu komunikacji, ponieważ właśnie
przez ten mechanizm zostały wyprodukowane. Jeśli chcemy uznać
wszystkie społeczne systemy funkcyjne za bazujące na komunikacji,
musimy pośrednio dla każdego systemu funkcyjnego i bezpośrednio dla każdego programu komunikacji postulować nie tylko jeden
modus, lecz co najmniej dwa oraz jeden obszar konstruktów stabilizujących, wspierających modusy w ich sposobie funkcjonowania
w konkretnych komunikacjach. Wprowadzić musimy jeden modus
wewnętrzny i jeden zewnętrzny, spełniające odpowiednio dwie odmienne funkcje dla systemu. Wprowadzić w ten sposób, by modus
wewnętrzny tworzył i zabezpieczał spoistość i tożsamość danego
programu komunikacji, jego wewnętrzną strukturę i organizację oraz
dawał programowi komunikacji jego, że tak to wyrażę, odróżniającą
go od innych twarz, tak że modus wewnętrzny obowiązuje tylko dany
program komunikacji, zaś w innych programach w tej funkcji się
nie pojawia. W konkretnych komunikacjach może się on co prawda
jako słowo (jako konstrukt) pojawiać także w innych programach
47
Michael Fleischer
komunikacji, nie może jednak (jako koncept) organizować innego
programu. Modus zewnętrzny odpowiedzialny jest właśnie za kontakt
ze światem zewnętrznym, ze społecznym (!) środowiskiem danego
programu komunikacji, tzn. dba on o kontakt z innymi, wytworzonymi
(pośrednio) przez inne modusy systemami funkcyjnymi systemu społecznego. I to w ten sposób, że modus zewnętrzny co prawda powstał
w danym programie komunikacji, a następnie w nim funkcjonuje,
jednak już nie tylko w nim. Dba on o kontakty między programami
komunikacji a systemami funkcyjnymi. Pochodzi co prawda jednoznacznie z danego programu komunikacji, oddziałuje jednak także
w pozostałych zarówno programach komunikacji, jak i systemach
funkcyjnych. Innym programom jego pochodzenie jest oczywiście
»znane« i może on być przez te inne programy również używany.
Przedstawiona tu konceptualizacja posiada tę zaletę, że programy
komunikacji nie jawią się jako izolowane jednostki w przestrzeni,
lecz – bez utraty swego specyficznego wewnętrznego charakteru
i statusu – są wzajemnie ze sobą usieciowione i mogą wzajemnie na
siebie oddziaływać. Oznacza to także, że określony program komunikacji może podlegać wpływom innych programów tylko za pomocą
modusu zewnętrznego. Tym samym modusy wewnętrzne gwarantują
stabilność i manifestację swego własnego programu, zaś modusy
zewnętrzne dbają o wpływy z zewnątrz. Wszystko to pod jednym
warunkiem, a mianowicie tym, że modusy wewnętrzne i zewnętrzne
wykazują między sobą kontakt i mogą na siebie wzajemnie wpływać.
I w rzeczy samej okazuje się, że modusy zewnętrzne są produktami
modusów wewnętrznych. Modus wewnętrzny produkuje swój program komunikacji, a przeprowadzane następnie za jego pomocą
komunikacje produkują ten program, przez który on sam został wyprodukowany. Równocześnie produkuje on modus zewnętrzny, aby
dbać o kontakty z tym, co na zewnątrz, by być bardziej odpornym
na wpływy z zewnątrz, móc je odeprzeć, asymilować, wbudować
w siebie itp.
Do tego dochodzi jeszcze jedna wielkość (w sumie zatem mamy
do czynienia z triadyczną konceptualizacją), a mianowicie konstrukty
48
Zarys ogólnej teorii komunikacji
stabilizujące, które nie posiadają już społecznie uwarunkowanej podstawy, lecz są czysto znakowymi, językowymi konstruktami, pomagającymi jednak w zbudowaniu systemów funkcyjnych i uznaniu ich
potem za »prawdziwe«.
Konstrukty stabilizujące służą także do umożliwienia i gwarantowania komunikowalności między poszczególnymi programami
komunikacji. Ich zaletą jest to, że poddają się manipulacji i dopasowaniu do danych manifestacji systemu oraz że mogą być uzasadniane
i interpretowane. Umożliwiają one ponadto konstrukcję nowych
konstruktów i tworzą tym samym stabilną podstawę oraz dbają
o połączenia między programami komunikacji. Modusy zaś służą
do rozróżnienia i stabilizacji programów komunikacji, a konkretnie
programy te komunikowane muszą być za pomocą wypowiedzi. I tak
np. „rozkaz” lub „przemoc” nie są – jako modusy – komunikowalne
(mimo iż określamy je tutaj za pomocą słów, a więc są stosowalne);
natomiast przy zastosowaniu stabilizujących konstruktów lub określających te modusy słów – tak, wtedy jednak jako konstrukty.
Niżej przedstawiam w formie tabeli poszczególne programy komunikacji, ich modusy i konstrukty stabilizujące. Nie chodzi mi przy tym
o ich pełną rekonstrukcję; starałem się co prawda uchwycić wszystkie,
jest jednak prawdopodobne, że nie wszystkie mogłem zaobserwować.
Dla pokazanych tu wielkości obowiązują następujące hipotezy:
programy komunikacji komunikowane są w modusach komunikacji;
modusy zewnętrzne i wewnętrzne mogą wzajemnie w siebie przechodzić w obydwu kierunkach (np. pieniądz w towar, towar w pieniądz);
nie można komunikować o samym modusie komunikacji, lecz tylko
za jego pomocą (samego słowa można, ma się rozumieć, używać do
woli); o modusie wewnętrznym nie można bezpośrednio komunikować, lecz tylko za pośrednictwem modusu zewnętrznego.
Ponadto niech obowiązują następujące konwencje terminologiczne: dyskursy i interdyskursy to miejsca komunikacji, tzn. obszary,
w których komunikujemy i wytwarzamy wszystkie te wielkości komunikacyjne, o których tu mowa. W dyskursach tworzone, transportowane, wymieniane i »zapamiętywane« są opinie, nastawienia, ideologie
49
Michael Fleischer
itp. Język i inne systemy znakowe to środki komunikacji. Programy
komunikacji to specyficzne obszary zastosowań komunikacji i producenci systemów funkcyjnych systemu społecznego (gospodarka,
religia, wojsko itp.). Programy komunikacji to założyciele społecznych
systemów funkcyjnych i instytucji.
Zapytać trzeba, za pomocą czego i gdzie transportowane są opinie.
Z jednej strony mamy więc komunikacyjnie wygenerowane instytucje społeczne, a z drugiej komunikacyjne urządzenia jako miejsca
komunikacji. To, co określane jest zwykle jako gospodarka, religia,
wojsko, to operatywne fikcje komunikacji, które w systemie społecznym sprawiają wrażenie rzeczywistych, ponieważ sama operacja
jest niewidoczna dla systemu społecznego. Do tego dochodzi jeszcze jedna właściwość modusów komunikacji – nie posiadają one
przeciwieństwa, poza uwarunkowaną czysto językowo negacją (czyli
towar/nietowar).
I jeszcze jedna generalna uwaga. Mówiąc: prawo, religia, administracja itp., nie mam na myśli tylko ich tak, a nie inaczej instytucjonalnie zamanifestowanych w naszym systemie społecznym form, lecz
głównie przeprowadzane komunikacje danego typu, niezależnie od
tego, gdzie oraz przez kogo są one fizycznie przeprowadzane. Ktoś
komunikuje i czyni to za pomocą jakiegoś programu komunikacji,
gdyż nie ma innej możliwości czynienia tego, jak tylko za pomocą
jakiegoś programu, obojętnie kto i gdzie.
50
Zarys ogólnej teorii komunikacji
Schemat 2. Programy komunikacji i ich modusy
program
modus wewnętrzny
modus zewnętrzny konstrukty
stabilizujące
pieniądze
wartość, posiadanie,
własność, rynek,
umowa, kupujący,
sprzedający, praca
gospodarka
towar
religia
bogowie
wiara
medycyna
zdrowie
normalność
prawo
prawo (ustawa)
regulowanie
wojsko
rozkaz
przemoc
polityka
instytucjonalizacja
komunikacji
tworzenie partii
administracja
rozporządzenie
organizowanie
porządek, urząd
edukacja
socjalizacja
wychowanie
nauka
odkrycie
przyrost poznania
nauki
humanistyczne
potwierdzenie,
perpetuowanie
wiedza
szkoła, nauczyciel,
rodzice
uniwersytet, badania, postęp
uniwersytet, krytycy,
biblioteki
sport
zwycięstwo
rywalizacja/
konkurencja
rozrywka
gra/zabawa
fikcjonalność
technika
naprawialność (odwracalność)
funkcjonowanie,
bycie do zrobienia
prywatność
zorientowanie na ja
osoba
Bóg, kościół, modlitwa, nieczyste
sumienie, prawda,
wartości
choroba, lekarz, lek
sąd, adwokat,
sędzia
władza, policja,
wojna, zamieszki
parlament,
organizacje, związki
gra, pierwszy, dokonanie, cel, start,
rekord
fun, radość, miłość,
moda
zakłócenie, kontrola,
powtarzalność,
zepsucie się,
przemysł, rzemiosło
dom, mieszkanie,
małżonka/małżonek, kobieta, mężczyzna, pies, kot
51
Michael Fleischer
Dla uniknięcia nieporozumień koniecznie wyjaśnić trzeba tu jeszcze jedną zależność. Kiedy mowa o programach komunikacji, wtedy
nie chodzi o ich produkty, czyli nie o to, co jest obserwowalne jako
rezultat komunikowania, lecz o producenta, czyli o mechanizm, który
wyprodukował to, co daje się potem obserwować. I tak w wypadku,
dajmy na to, programu komunikacji „gospodarka” nie chodzi o mówienie o gospodarce (czyli nie o temat komunikacji), lecz o mówienie
gospodarką (na jakikolwiek temat). To znaczy o takie wypowiedzi czy
komunikacje, które realizują się za pomocą modusów tego programu,
niezależnie od tego, o czym się mówi. Kiedy więc mówimy, że „studia
wyższe, zaprzyjaźnienie się z X, zrobienie sobie kawy… nam się nie
opłacają”, wtedy właśnie stosujemy program komunikacji „gospodarka” (z jego modusami: towar i pieniądz). A moglibyśmy o tych samych
kwestiach mówić za pomocą innych programów. Tyle że właśnie nie
mówimy. Kiedy zaś mówimy, dajmy na to, że „ten pan, te studia, ta
kawa… są nienormalne”, wtedy komunikujemy programem „medycyna”, mimo iż o medycynie nie ma ani słowa. Kiedy zaś mówimy, dajmy
na to, że „do 20. czerwca muszę zdać egzamin z komunikacji”, wtedy
komunikujemy programem „wojsko”, mimo iż o wojsku nie ma mowy.
Kiedy natomiast spotykamy na ulicy reklamę studia fitness „Zawalcz
o formę swojej rodziny”, wtedy znowu mamy program komunikacji
„wojsko”, mimo iż chodzi jedynie o muskuły. A kiedy słyszymy, że
„Facebook zwyciężył w rankingu zysków nad Google”, wtedy mamy
program „sport”, mimo iż w żadnym wypadku nie o sport tu chodzi,
lecz o liczby w procesach gospodarczych. A konsekwencją stosowania
programów komunikacji jest następnie to, że nikt już nie wpadnie
na pomysł, by zapytać, dlaczego produkując coś, trzeba zwyciężać,
czyli co ma piernik do wiatraka7. A nie zapyta, ponieważ to przecież
oczywiste, dlaczego.
Nie powinniśmy zatem mylić tematu komunikacji z jej programem.
To niezmiernie istotny punkt w prezentowanej tu konceptualizacji
procesów komunikacyjnych.
7
Wiem – mąkę, ale to tutaj tylko frazeologizm.
52
Zarys ogólnej teorii komunikacji
Scharakteryzuję teraz generalne ukierunkowanie opisanych tu procesów. Punkt wyjścia: rzeczywiste lub rozumiane jako rzeczywiste systemy funkcyjne systemu społecznego wytworzone są przez komunikacje. To znaczy: na początku było mówienie za pomocą specyficznych
modusów komunikacji (to, w jakiej kolejności się one wykształciły, nie
gra roli). Następnie wykształciły się programy komunikacji (gospodarka, prawo, medycyna itp.). Sformułowanie „na początku było” nie
musi tu być brane poważnie. Najpierw określone zwierzęta rozpoczęły
dzięki temu, że komunikowały, łączenie się w grupy, a komunikując,
stworzyły grupy. Widzimy, że język naturalny nie jest w stanie wyrazić funkcjonalnej równoczasowości, ponieważ jest linearny. Proces ten jest jednak dla nas bez problemu do pomyślenia. Zwierzęta
te rozpoczęły więc komunikowanie i w trakcie tego wytworzyły się
określone sposoby dla tych komunikacji, które z punktu widzenia
teorii wyróżnić możemy jako programy komunikacji. Z programów
komunikacji wytworzyły się później odpowiednie systemy funkcyjne systemu społecznego oraz on sam. W uproszczeniu można też
powiedzieć: system funkcyjny „gospodarka” powstał z mówienia za
pomocą modusów „towar” i „pieniądz” (jakkolwiek „pieniądz” był
symbolizowany) tak, jak modusy te na to pozwalały, a więc (w tym
wypadku) z mówienia o gospodarce, przy czym ci, którzy mówili
o gospodarce, jeszcze nie wiedzieli, że mówią o gospodarce, a mówiąc, równocześnie wynajdywali system funkcyjny „gospodarka”. To
samo dotyczy wszystkich pozostałych programów. Teza zatem brzmi:
komunikacja jest producentem systemu społecznego i jego systemów
funkcyjnych. Nie można bowiem w tym sensie wynaleźć gospodarki,
religii lub czegokolwiek innego, jeśli przedtem się o tym nie mówiło.
Nie chodzi mi tutaj o język naturalny, który filogenetycznie powstał
znacznie później, lecz ogólnie o komunikacje, obojętnie, za pomocą
jakich systemów znakowych lub środków byłyby one swego czasu
przeprowadzane. Sensownie nie da się bowiem nawet pomyśleć sytuacji, w której pojedyncze indywiduum, siedząc sobie w jaskini, wynalazło gospodarkę, a następnie ogłosiło to wszem i wobec. Wytworzenie systemów funkcyjnych wynika dopiero z komunikacji z innymi
53
Michael Fleischer
interpretatorami, którzy w tym celu musieli stać się interpretatorami,
a więc dysponować komunikacją. Komunikowaliśmy więc sobie między sobą i wynaleźliśmy przy tym gospodarkę, religię, medycynę itp.,
które dzisiaj – jako że się, patrząc powierzchownie, usamodzielniły –
sprawiają wrażenie, że są w jakimś stopniu pierwotne. Nie są one
jednak pierwotne, gdyż także dzisiaj łatwo zauważyć, że gospodarka
natychmiast by się załamała, gdybyśmy nie komunikowali (patrz:
giełda; to samo w odniesieniu do pozostałych programów). W tym
sensie można powiedzieć, że komunikacja i mechanizm komunikacji są wcześniejsze niż wytworzone następnie z tego mechanizmu
systemy funkcyjne systemu społecznego oraz sam system społeczny.
3. Modalności komunikacji, produkty medialne
i operatywne fikcje
Przejdźmy do zdefiniowania podstawowych terminów dotyczących
modalności komunikacji oraz do scharakteryzowania operatywnych
fikcji. Wszystkie definiowane tu jednostki nie powinny być rozumiane
fizycznie. Tworzą się one co prawda w i z realności, są jednak wielkościami komunikacyjnymi; stanowią coś podobnego do sound, który
również jest zjawiskiem dość trudno uchwytnym, ale oddziałującym.
Miejsca komunikacji to te (szeroko rozumiane) media, w których
odbywają się komunikacje. To relewantne aspekty każdego fizycznego, wytworzonego lub imaginacyjnego miejsca, w którym stosowany jest mechanizm komunikacji i produkowane są komunikacje,
to media ukierunkowujące i stabilizujące komunikacje w zależności
od warunków umożliwianych przez te miejsca. Media te wynikają
z konceptów komunikacyjnych. Koncepty z kolei dają możliwość
komunikowania, komunikowania jakby zza konceptów. Koncepty zaś
pochodzą od programów komunikacji i ich modusów, które następnie
wytwarzają stabilizujące komunikacje instytucje, budynki itp., umożliwiające kontynuowanie komunikacji, ponieważ (jako że instytucje
te już istnieją i z nich się komunikuje) one same czerpią z tego swe
54
Zarys ogólnej teorii komunikacji
niepodawalne w wątpliwość uprawnienie do funkcjonowania. Tym
bardziej że programy komunikacji umożliwiają odpowiednie komunikacje, przez które same zostały umożliwione, a więc przez koncepty
komunikacyjne same zostały wytworzone.
Przez zastosowanie mechanizmu komunikacji w konkretnych komunikacjach podczas produkcji wypowiedzi w miejscach komunikacji
powstają zależne od miejsc komunikacji przestrzenie komunikacyjne.
W tym sensie np. restauracja jest miejscem komunikacji, w którym
możliwe są określone komunikacje (a inne są niemożliwe), które to
miejsce z uwagi na swą organizację dopuszcza. Przebiegające w restauracji konkretne komunikacje z kolei wytwarzają przestrzeń komunikacyjną pozwalającą ze swej strony przebiegać możliwym w tym
miejscu komunikacjom. Miejsce komunikacji zatem coś umożliwia,
a przestrzeń komunikacji powstaje w określony sposób przez to, że
miejsce oraz to, co ono umożliwiło, stało się możliwe, aby powstała
odpowiednia przestrzeń. I tak np. niemożliwe jest wytworzenie w dowolnym miejscu określonych uczuć lub wypowiedzi, gdyż nie może
powstać odpowiednia do tego przestrzeń, ponieważ nie jest to w naszych szerokościach geograficznych np. przewidziane (w innych jednak może być możliwe).
Sytuacja komunikacyjna z kolei powstaje jako rezultat współoddziaływania miejsca i przestrzeni komunikacyjnej, uczestników komunikacji (a więc interpretatorów), sposobności komunikacji, tematów, scenariuszy komunikacyjnych i wszystkich pozostałych w danej
sytuacji relewantnych elementów.
Sposobność komunikacji zaś wytwarza połączenie między systemem społecznym a mechanizmem komunikacji. Sposobności
komunikacji pochodzą od (społecznej) rzeczywistości oraz od samej komunikacji. Coś jest obecne w jakimś miejscu komunikacji, co
daje sposobność do rozpoczęcia danej komunikacji. Sama obecność
miejsca, przestrzeni itd. jest co prawda obligatoryjna, nie jest jednak
wystarczająca, by rozpocząć komunikacje. Jeśli komunikacje mają
funkcjonować, coś musi spowodować, że komunikacje się rozpoczynają (mogą rozpocząć). Sposobność komunikacji może pochodzić
55
Michael Fleischer
od miejsca komunikacji lub z zewnątrz, musi ona jednak być w danym miejscu komunikacji możliwa. I tak mogę np. mówić w restauracji
o wyposażeniu i designie lokalu lub o wojnie w Iraku, nie mogę jednak
wygłosić tam wykładu na temat mojej nowej teorii; również dlatego, że sytuacja komunikacyjna nie jest odpowiednia. Sposobności
komunikacji rozkładają się więc na odpowiednie miejsca komunikacji, limitowane są przez przestrzenie komunikacji oraz zależne są
generalnie od sytuacji komunikacyjnych, pochodzą od programów
komunikacji i przebiegają w ramach baz komunikacji. Pozwalają jednak, przy zręcznym wyborze i kombinacji tych elementów, inicjować
komunikacje oraz następnie im przebiegać. Realizacja konkretnych
sposobności komunikacji postępuje za określonymi scenariuszami
komunikacji i daje z uwagi na typologię różne tematy komunikacji.
Muszę zatem moją sposobność (móc) przyporządkować odpowiednio do tematu i przeprowadzić w odpowiednim scenariuszu; inaczej
produkuję skreolizowane dziwolągi. Przyporządkowanie tematu oraz
obowiązujące scenariusze czerpię z tematycznych konwencji programów komunikacji. Wybór sposobności nie jest dowolny.
Bazę komunikacji natomiast tworzą quasi-dyskursy, dyskursy i interdyskurs. I tak można, nadbudowując na określonej bazie komunikacji, brać udział w określonym miejscu komunikacji w tworzeniu
odpowiedniej przestrzeni komunikacyjnej, komunikując i występując
jako interpretator. Stosuje się więc swój dyskurs lub umyka w interdyskurs, koreluje się to z możliwościami miejsca komunikacji i tworzy
określoną przestrzeń komunikacyjną, w której także inni interpretatorzy stosują te same zabiegi. I tak dalej.
Jako środki komunikacji niech zdefiniowane będą stosowane
ogólnie systemy znakowe, w tym język naturalny.
Procesy komunikacji dane są zaś jako kategorie opisu, gdyż komunikacja konceptualizowana jest tu nie jako system, lecz mechanizm,
i zawsze przebiega w równoczasowości. Kategoria procesów jest
jednak relewantna w tym sensie, że komunikacje podlegają czasowi
i tworzą dyskretną strukturę procesową. Podczas komunikacji odbywa się pewien proces, który stosuje się do tych lub innych scenariuszy,
56
Zarys ogólnej teorii komunikacji
bądź też się do nich nie stosuje i wtedy odbierany jest jako nieprzystający (wadliwy, dziwny, nie na miejscu itp.). Nie można (bez restrykcji)
komunikować poza scenariuszem. Wraz z zakończeniem komunikacji
proces ten się kończy i rozpoczyna się inną komunikacją od nowa,
zawsze jednak w równoczasowości.
Produkty medialne natomiast to wytworzone za pomocą obowiązujących w danej przestrzeni konstruktów komunikacje jako towary
służące do utrzymywania mediów w ruchu i dające mediom podstawę operowania oraz powód wewnętrznego operowania. Produkty
medialne wytwarzane są za pomocą obecnych w danym systemie
społecznym konstruktów komunikacji, obsługując komunikację medialną.
Wyjaśnić trzeba tu także kwestię operatywnych fikcji. Czy są to
koncepty, konstrukty, czy scenariusze komunikacji? Że jako takie oddziałują, nie ulega wątpliwości. Jak jednak należy je sobie wyobrazić
i gdzie można je znaleźć? Na poziomie ogólnym wszystkie konstrukty
komunikacyjne są konstruktami, a więc w tym sensie fikcjami. Nie
istnieją one inaczej, jak tylko jako wielkości wytworzone za pomocą
znaków przez interpretatorów, które to wielkości stosujemy konsensualnie, wiążąco i w zorientowaniu na określony powód. Wielkości te
mają charakter kognitywny i wytwarzane są przez systemy świadomościowe, a następnie są stosowane społecznie w komunikacjach,
w warunkach (modyfikowalnego) założenia, że wszyscy inni stosują
te same konstrukty o tej samej semantyce. W rezultacie potwierdzamy to założenie lub tego nie czynimy, pozwalamy się pouczyć lub
nie. Jednak by komunikować, wszystkiego tego jako interpretatorzy
wiedzieć nie musimy. Komunikacja nie wymaga od systemów świadomościowych, do których i tak nie posiada dostępu, by wiedziały,
jak komunikują, byleby komunikowały. Wiemy jednak, że żonglujemy
operatywnymi fikcjami, nawet jeśli nie wiemy, że są to fikcje. Ale to
nawet lepiej, gdyż inaczej fikcje te nie funkcjonowałyby. Wierzymy
więc w to, że istnieje kultura, to, co kolektywne, intersubiektywne
i obiektywne, że istnieje obszar publiczny i opinia publiczna, konsens,
informacja itp. Więc możemy mówić o tych obiektach, za pomocą
57
Michael Fleischer
tych obiektów oraz na tle tych obiektów jako czynników ukierunkowujących komunikacje, co przychodzi nam o tyle łatwo, że nikt nie
podaje ich w wątpliwość. Wyjść zatem trzeba z założenia, że obiekty
te posiadają charakter poziomów. Używamy słów i budujemy z nich
wypowiedzi, by utrzymywać coś w ruchu, co do czego zakładamy, że
produkuje to nasze wypowiedzi. Sytuacja wydaje się zatem odwrotna,
niż się zwykle zakłada, a mianowicie to fikcje pozwalają produkować
wypowiedzi (i dlatego mówię o operatywnych fikcjach). W tym celu
fikcje te muszą stać się widoczne, aby to, za pomocą czego je, jak
sądzimy, produkujemy, czyli fikcjonalność tych fikcji, pozostało niewidoczne. Bardzo wyrafinowany mechanizm. Operatywne fikcje są
swego rodzaju sceną, na której, przez ich fikcyjną obecność, pozostałe
mechanizmy mogą się rozwinąć i oddziaływać. Ich fikcyjny charakter
jest przy tym tak samo widoczny, jak scena widoczna jest dla aktorów,
którzy są jednym z warunków wstępnych tej gry, która sama – jako gra
jedynie – pozostaje niewidoczna. Operatywne fikcje nie mogą więc
być konceptami ani konstruktami, ponieważ są najprawdopodobniej
zbyt kompleksowe; nie są one także scenariuszami komunikacyjnymi,
lecz bazami umożliwiającymi (określone) scenariusze komunikacyjne.
I tak wierzymy, że niemożliwe jest komunikowanie bez kultury, bez odniesień do obszaru publicznego, bez odniesień do tego, co kolektywne,
i bez konsensu, gdyż przecież nie możemy przed tym uciec. W gruncie
rzeczy zaś jest odwrotnie, to my budujemy te fikcje po to, aby móc
to właśnie myśleć. Zakładamy je więc, by mieć coś, w czym możemy
komunikować. Tego jednak nie ma. Z drugiej strony – cóż znaczy „jest”.
4. Media i komunikacja medialna
Pozostaje do wyjaśnienia jeszcze kwestia komunikacji medialnej,
uznawanej często (z bliżej niejasnych powodów) za samodzielną
formę komunikacji.
– Zdecydowana większość komunikacji przebiegających w systemie społecznym to komunikacje typu face-to-face w programie
58
Zarys ogólnej teorii komunikacji
komunikacji „prywatność”, czyli komunikacje codzienne między konkretnymi uczestnikami komunikacji. Komunikacja medialna stanowi tylko bardzo niewielką część wszystkich odbywających
się komunikacji.
– Komunikacja medialna wytwarzana jest przez ludzi, a więc interpretatorów, a zatem nie może bazować na innych konceptach czy
konstruktach niż komunikacja codzienna oraz na innych niż te,
które język i mechanizm komunikacji stawiają do dyspozycji. Gdyż
skąd owe inne koncepty i konstrukty miałyby się brać? Komunikacja medialna jest zawsze uboższa niż komunikacja face-to-face,
z powodu ograniczeń, jakie wprowadzają ze sobą poszczególne
media. Media nie wnoszą żadnych nowych reguł, lecz odgraniczają
jedynie spektrum tego, co komunikacyjnie jest możliwe. Media nie
wytwarzają konstruktów, do tego są zdolne tylko systemy świadomościowe. Media stawiają do dyspozycji środki komunikacji,
nic więcej. Media pozwalają nam na wytwarzanie fikcji konsensu.
– Media są elementem społecznego systemu funkcyjnego „gospodarka” i jego programu komunikacji. Media sprzedają wypowiedzi
jako towar „doniesienie” (jakiegokolwiek rodzaju doniesienie, wiadomość, audycja, format itp. by to były). Nie ma mediów nieużywających modusów komunikacji „towar” i „pieniądz” w programie
komunikacji „gospodarka”. Komunikacja medialna służy wyłącznie
do produkcji oraz kupna wypowiedzi jako towaru. Media nie są niczym innym jak usługodawcami, którzy w procesie gospodarczym
oferują towar „wypowiedź” (jako środek komunikacji, a więc jako
półprodukt) z nieuchronnie powstającym predykatem „nowości”.
– Stosowana przez media metoda produkcji to autopoietyczna
i samoreferencyjna zasada nowości, bazująca funkcjonalnie
na koncepcie „nienormalności”; nowe jest zawsze to, co nienormalne. Media wytwarzają doniesienia za pomocą „nowego” i same
współdecydują o tym, co jest nowe, tj. zawiera »informacje«, a zatem to, co właśnie jest wytwarzane, ponieważ jest to wytwarzane.
Lecz nie dlatego, że jest nowe. Zasada ta jest najprostsza z możliwych (i właśnie autopoietyczna): informacją jest to, co jest nowe,
59
Michael Fleischer
–
–
–
–
a produkować można tylko nowe, gdyż jeśli się coś produkuje,
jest to automatycznie nowe, ponieważ się to produkuje, więc
tego jeszcze nie było.
Informacja jest (tu!) operatywną fikcją, sprowadzalną do konceptu „nowy”, oraz rezultatem każdej produktywnej czynności
powstającym nieuchronnie, kiedy zabieramy się do robienia czegokolwiek. Nowość musi zostać wyprodukowana, a to kosztuje.
Dla mediów jako punkt orientacji obowiązuje fikcyjnie założony
interpretator, gdyż nowe jest dla niego tylko to, czego on jeszcze
nie wie. A ponieważ nie zostało to jeszcze wyprodukowane, nie
może tego (jeszcze) wiedzieć.
Media same wytwarzają to, co nowe, sprzedając to przez to, że
produkują. Nie „to produkują”, lecz w ogóle produkują. A ponieważ
zabieg ten ma jedną wadę, mianowicie tę, że to, co nowe, jest tylko
jednorazowo nowe, same media muszą w sposób stały produkować, przy czym z produkcji tej automatycznie zawsze wynika coś
nowego (póki kierują się nienormalnością). Tym samym media
same podlegają mechanizmowi, który wykorzystują, i nie mogą
przed nim uciec (gdyż dokąd?). Media produkują towar (nowość)
detalicznie w wielu egzemplarzach. Już z powodu ogromnej ilości
tych egzemplarzy nie są w stanie (nawet gdyby miały na to ochotę)
wytworzyć (i to koherentny) obszar publiczny.
Opinia publiczna nie funkcjonuje w obszarze publicznym, lecz
tylko w systemach świadomościowych w charakterze operatywnej fikcji. Główną cechą opinii publicznej jest to, że nie jest ona
publiczna. Lecz jest założeniem, przesłanką poszczególnych aktantów komunikacji, wynikającymi z ich komunikowania.
Media są miejscem komunikacji, takim samym jak komunikacje
na klatkach schodowych, w windach, u fryzjera czy w pociągu.
Miejsce limituje tylko tematy, czas, okres trwania, role itp. Nie
powoduje jednak powstania jakiegoś specyficznego rodzaju komunikacji; wymagałoby to innych środków i innych uczestników,
a mamy tylko jeden rodzaj środków – systemy znakowe, i jeden
rodzaj uczestników – nas.
60
Zarys ogólnej teorii komunikacji
Bibliografia
Bateson G. (1983). Ökologie des Geistes: Anthropologische, psychologische,
biologische und epistemologische Perspektiven. Frankfurt am M.: Suhrkamp.
Fleck L. (1983). Erfahrung und Tatsache. Frankfurt am M.: Suhrkamp.
Fleck L. (1993 [1935]). Entstehung und Entwicklung einer wissenschatlichen
Tatsache. Einführung in die Lehre vom Denkstil und Denkkollektiv. Frankfurt am M.: Suhrkamp (wydanie polskie: (1986). Powstanie i rozwój faktu
naukowego. Wprowadzenie do nauki o stylu myślowym i kolektywie
myślowym, przeł. M. Tuszkiewicz. Lublin: Wydawnictwo Lubelskie).
Fleischer M. (2001). Kulturtheorie – systemtheoretische und evolutionäre Grundlagen. Oberhausen: Athena.
Fleischer M. (2002). Teoria kultury i komunikacji. Systemowe i ewolucyjne
podstawy, przeł. M. Jaworowski. Wrocław: Dolnośląska Szkoła Wyższa
Edukacji Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.
Fleischer M. (2005). Obserwator trzeciego stopnia. O rozsądnym konstruktywizmie, przeł. D. Wączek, J. Barbacka. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego.
Fleischer M. (2006). Allgemeine Kommunikationstheorie. Oberhausen: Athena.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Luhmann N. (1996). Die Realität der Massenmedien. Opladen: Westdeutscher
Verlag.
Luhmann N. (1998). Die Gesellschat der Gesellschat, t. 1 i 2. Frankfurt am M.:
Suhrkamp.
Luhmann N. (2004). Einführung in die Systemtheorie. Heidelberg: Carl-Auer Verlag.
Mitterer J. (2001). Die Flucht aus der Beliebigkeit. Frankfurt am M.: S. Fischer Verlag.
Parsons T. (1976). Zur Theorie sozialer Systeme. Opladen: VS Verlag für Sozialwissenschaten – Auflage.
Parsons T. (1977). Social Systems and the Evolution of Action Theory. New
York: Free Pr.
Peirce Ch.S. (1931–1960). Collected papers of Charles Sanders Peirce, t. I–
VIII. Cambridge, Mass.: Harvard University Press.
Spencer-Brown G. (1996 [1957]). Wahrscheinlichkeit und Wissenschat. Heidelberg: Carl-Auer-Systeme-Verlag.
Spencer-Brown G. (1997 [1969]). Laws of Form. Gesetze der Form. Lübeck:
Joh. Bohmeier Verlag.
Walther E. (1979). Allgemeine Zeichenlehre. Stuttgart: Deutsche Verlags Anstalt.
Michael Fleischer
Uniwersytet Wrocławski
Typologia komunikacji1
0. Punkt wyjścia
Przeglądając prace z dziedziny tego, co autorzy tych prac uważają
za komunikację społeczną, spotkać można liczne określenia mające
jakoby klasyfikować różne rodzaje czy gatunki komunikacji. I tak
np. mowa jest o komunikacji: politycznej, medialnej, codziennej, interpersonalnej, werbalnej i niewerbalnej, międzykulturowej, symbolicznej, marketingowej, perswazyjnej, językowej, literackiej, wokalnej.
I jakby tego było mało, również o – telekomunikacji2. Widzimy więc,
że rodzaje komunikacji wyróżniane są według tematów lub miejsca,
w jakim przebiegają, a tych, jak wiemy, jest mnóstwo, jednych i drugich. Nie jest to oczywiście sytuacja, która mogłaby nas z punktu
widzenia zarówno teorii i badań komunikacji, jak i opisu samego
obiektu zadowolić, zwłaszcza kiedy konieczne jest zajęcie perspektywy zewnątrzsystemowej, nieoperującej w trakcie analizy kategoriami,
za pomocą których operuje analizowany system.
1
2
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Fleischer M. (2012). Typologia komunikacji. W: M. Wszołek (red.), Komunikacje w rozmowie 2 (s. 27–43). Kraków–Wrocław:
Libron.
Abstrahuję już tutaj od niespójności podziałów i oksymoroniczności niektórych
określeń, jak w wypadku komunikacji interpersonalnej (!), a wiemy, że nie ma
komunikacji indywidualnej.
63
Michael Fleischer
Klasyfikacje te przypominają (na polu nauki!) dziecięce wyliczanki
typu: rozróżniamy czerwone kwiatki, żółte kwiatki, niebieskie kwiatki. To oczywiście prawda, sama wyliczanka jednak niczego nam nie
wyjaśnia (a już na pewno ewolucyjnych korzeni komunikacji), lecz
tylko werbalizuje to, co jest widoczne, kiedy się patrzy, nie pytając
o to, po co i za pomocą jakiej teorii się patrzy oraz co i w jakim celu
chce się zobaczyć. To argumentacja typu: mrówka ma sześć nóg,
a pies cztery. W rzeczy samej. I tym się zatem mrówki różnią od psów.
Wydawałoby się. Mamy więc do czynienia z myśleniem po łebkach.
Samo myślenie po łebkach jest bardzo potrzebną kompetencją, ale
pozostaje myśleniem po łebkach.
Weźmy bowiem przykład rozmowy dwóch pań:3
Jedna: Area, co to jest takiego?
Druga: Ciasteczka takie, co reklamują.
Zgodnie z zastaną klasyfikacją mamy tu do czynienia z komunikacją codzienną. I tyle. Co najwyżej możemy sobie wartościować i śmiać
się z tych pań i ubolewać nad tym, że są prosto ustrukturyzowane,
oraz biadolić nad upadkiem edukacji. W rzeczy samej jednak niczego
nie wyjaśniamy, a tylko produkujemy nawiązywalność komunikacji,
ubolewając nad upadkiem społeczeństwa, gaworząc o temacie tej
wypowiedzi, czyli wpadając na lep komunikacji właśnie, dając się
do niej przez nią wciągnąć. A proszę zauważyć, jaką ciekawą funkcję
reklamy przytoczony cytat nam tutaj prezentuje, okazuje się bowiem,
że reklama motywować i uzasadniać może rzeczywistość, podczas
gdy nam się wydawało, że jest odwrotnie. Ponadto klasyfikacje te
wprowadzają element wartościujący, co z kolei pozwala na hierarchizację komunikacji, a zatem konstruowanie lepszych i gorszych
wypowiedzi i komunikacji, co dobitnie świadczy o tym, że stosuje
się perspektywę wewnątrzsystemową.
3
W Olsztynie koło Częstochowy, 31.06.2011, około godz. 14.00.
64
Typologia komunikacji
Inny przykład:
Muzeum pierwszego polskiego dinozaura drapieżnego4.
Zgodnie z zastaną klasyfikacją mamy tu do czynienia z komunikacją medialną i reklamową. Jak jednak nietrudno zauważyć, pozostawia to w nas pewien naukowy niedosyt. Jak natomiast w ramach tej
klasyfikacji wyjaśnić, że dinozaury posiadały paszport, i to na długo
przed wynalezieniem papieru? A co z drugim dinozaurem?
Aby wyjść z tego – jak widzimy niezadowalającego – dylematu,
powinniśmy zadać proste pytanie: kto produkuje i reprodukuje wymienione wyżej rodzaje komunikacji? I tu sprawa się komplikuje.
Wychodzi bowiem na to, że np. komunikację polityczną czy medialną
produkują politycy względnie dziennikarze (i/lub osoby występujące
w mediach), komunikację marketingową marketingowcy, literacką
literaci, perswazyjną perswazjoniści, zaś werbalną, językową i interpersonalną – kto?
I tak pojawia się kolejne pytanie: kim są ci ludzie? Odpowiedź:
ano takimi samymi ludźmi jak my wszyscy oraz użytkownikami nie
przez nich (ani przez nas) wymyślonej (ani wymyślanej) komunikacji.
W jaki sposób zatem jakiś polityk, będący takim samym człowiekiem
jak wszyscy inni, miałby wymyślić specyficzną formę komunikacji
politycznej i na czym ta miałaby polegać, i jak on i jemu podobni
mieliby tego dokonać? Indywidualnie nikt nie jest w stanie wymyślić
jakiejś nowej formy komunikacji, gdyż komunikacja jest zjawiskiem
4
Tablica reklamowa we wsi Lisowice informująca o wzmiankowanym muzeum
i dinozaurze; na temat tego ostatniego zaś stosowna gazeta donosi, co następuje: „Odsłonięto rekonstrukcję dinozaura zwanego Smokiem z Lisowic. Czwartek,
30 czerwca (16:00). Model naturalnej wielkości dinozaura – zwanego Smokiem
z Lisowic – został pokazany na wystawie »Tropami śląskich dinozaurów« w Muzeum
Paleontologicznym w Lisowicach k. Lublińca (woj. śląskie). Pierwszy drapieżny
dinozaur znaleziony w Polsce ma 5 m długości i 2 m wysokości” (http://polskalokalna.pl/wiadomosci/slaskie/news/odslonieto-rekonstrukcje-dinozaura-zwanego-smokiem-z-lisowic,1661918,225; 2.07.2011).
65
Michael Fleischer
społecznym i »wymyśla się« tylko społecznie, a nie indywidualnie.
Kiedy zaś ja (gdybym był w stanie) wymyślę indywidualnie jakiś sposób komunikacji, wtedy nikt mnie zrozumie. Oczywiste natomiast
jest, że specyficzne mogą być tematy takich komunikacji (na temat
polityki czy mediów). Jakie natomiast rodzaje komunikacji miałyby
wymyślić media, polityka, literatura itp.? No i jak oczywiście? Rozpoczynając, a następnie kontynuując pracę w charakterze polityka,
literata, marketingowca czy pracownika mediów, zawsze – jak mawia
S.J. Schmidt – przychodzimy za późno i znajdujemy się w sytuacji,
w której komunikacja już istnieje, już jest dana i już funkcjonuje, a my
z niej jedynie korzystamy i w niej uczestniczymy, nie mając wpływu na
mechanizm, z którego korzystamy, gdyż z niego tylko korzystamy. Nie
powinniśmy więc mylić tematów komunikacji, które mogą być różne,
a nawet różniste, z typami komunikacji. Nic nie stoi, ma się rozumieć,
na przeszkodzie, by badać takie tematy i miejsca ich występowania.
Możemy więc pytać o to, jakie tematy pojawiają się w polityce, a jakie
w mediach, jakie się tam nie pojawiają i dlaczego. I tym podobne. To
jednak zupełnie inny wymiar badawczy. A zaś najzupełniej szczerze –
nie ma w tzw. komunikacji politycznej ani jednego tematu, który nie
pojawiałby się również gdzie indziej; to samo dotyczy pozostałych
obszarów. Widzimy zatem, że to nie media mówią, lecz media transportują (tak, a nie inaczej oraz tak, a nie inaczej okrojone) mówienie
ludzi, którego to mówienia ci ostatni nauczyli się gdzie indziej. To
samo dotyczy polityki, marketingu, międzykulturowości i literatury.
Na tym tle chcę się tutaj zastanowić nad możliwością wyróżnienia
typów komunikacji (niezdiagnozowanych tematami), opartych na
różnych manifestacjach i sposobach realizacji generalnego mechanizmu komunikacji, oraz podjąć próbę strukturalnej i funkcjonalnej
typologizacji komunikacji, typologizacji nie opartej na świadomości
potocznej i na opisie tego jedynie, co na powierzchni widoczne, lecz
dotyczącej właśnie elementów strukturalnych i funkcjonalnych samej
komunikacji.
Wyjść w tym celu musimy od generalnie odmiennej perspektywy
oglądu i stwierdzić, że przedmiotem badań komunikacji społecznej
66
Typologia komunikacji
jest tylko i wyłącznie komunikacja face-to-face, czyli, by tak rzec, żywa
komunikacja, odbywająca się w sytuacji fizycznej obecności aktantów
danych aktów komunikacji. Wszystkie inne formy są, tak czy inaczej,
limitowanymi komunikacjami lub notacjami takich limitowanych
komunikacji. Nie oznacza to oczywiście, że pozostałe aspekty nie
mogą stanowić przedmiotu badań nauki o komunikacji. Powinniśmy
tylko uwzględnić, że aspekty te pochodzą zawsze od fundamentalnego poziomu komunikacji, jakim jest sytuacja face-to-face. Ponadto
w ramach tej perspektywy unikam, jeśli to tylko możliwe, mówienia
o komunikacji (w sensie: komunikacji jako takiej, gdyż to tylko wynik
hipostazjowania) na korzyść mówienia o komunikacjach (w liczbie
mnogiej), jako że mamy zawsze tylko do czynienia z przebiegającymi
w ten lub w inny sposób konkretnymi komunikacjami, czyli z produkcją wypowiedzi. W tym samym kontekście unikał będę stosowania słowa „tekst” na rzecz pojęcia „wypowiedź”, jako że „tekst” konotowany
jest zwykle już z pewną formą notacji wypowiedzi; pomijając już fakt,
że tekst stał się pojęciem na tyle szerokim, iż jego operacjonalizacja
okazuje się praktycznie niemożliwa.
Stosował będę również pojęcia „aktant” i „uczestnik/użytkownik
komunikacji” w miejsce „człowiek” czy „ludzie”, podkreślając przez
to, że to nie ludzie prowadzą komunikacje (a w każdym wypadku nie
cały człowiek), lecz po pierwsze to komunikacje komunikują, a po
drugie komunikacje odbywają się przy pomocy aktantów, czyli tych
tylko aspektów danej jednostki, które pozwalają realizować określone
role komunikacyjne. W sensie: przy pomocy uczestników komunikacji, czyli osób biorących udział w czymś, na kształt czego nie mają
oni wpływu, lecz jeno realizują istniejące już przed nimi i poza nimi,
przez nich indywidualnie (bez podlegania sankcjom społecznym)
niezmienialne struktury. Człowiek (zwierzęta) to pojęcie biologiczne.
Ten, by tak rzec, biologiczny człowiek konfrontowany jest w przestrzeni społecznej i komunikacyjnej z istniejącym repertuarem ról,
jakie można grać, realizując pewien stojący ponad organizmem
biologicznym mechanizm, tu: mechanizm komunikacji (w innych
wypadkach inne mechanizmy). Mamy zatem różne role, umożliwiane
67
Michael Fleischer
przez komunikacje, oraz różne scenariusze prowadzenia komunikacji,
i te role człowiek gra oraz scenariusze realizuje; nie cały człowiek
oczywiście i właśnie, lecz niektóre jego materialne, strukturalne i kognitywno-emocjonalne aspekty, relewantne w danej sytuacji komunikacyjnej dla przeprowadzania niezależnej od niego komunikacji.
W tym rozumieniu na planie komunikacji pojawia się człowiek jako
aktant. Ludzie stanowią zatem fizyczną podstawę tego procesu, zaś
tego procesu funkcjonalne i strukturalne aspekty wyznaczają formę
określonego w danej sytuacji aktanta komunikacji. Dla komunikacji
przeprowadzanej przez telefon lub internet nieistotne są ani ubiór,
ani fryzura, gdyż w danej sytuacji i przestrzeni komunikacyjnej nie
stanowią one komunikacyjnych elementów wypowiedzi, w komunikacji face-to-face natomiast – owszem. W komunikacji przez telefon
mogę więc ubiór posiadać lub nie (w tym sensie stanowi on fizyczną
podstawę, tyle że nie komunikacji); w komunikacji bezpośredniej
natomiast mogę ubiór również posiadać lub nie, tyle tylko, że fakt
posiadania takiego, a nie innego lub fakt braku ubioru jest istotny,
bowiem coś znaczy, czyli stanowi semantyczny element wypowiedzi
i takiż aspekt komunikacji. To samo dotyczy, ma się rozumieć, wszystkich innych elementów fizyczności człowieka i jego otoczenia, nie
wszystkie i nie on cały stają się elementem aktanta. Aktant zatem to
zestaw elementów roli realizowanej w danej komunikacji przez… Ano
właśnie – niekoniecznie przez człowieka (lub inne zwierzę). W funkcji
aktanta wystąpić mogą bowiem równie dobrze budynek (np. urzędu
miejskiego, który powodować może takie, a nie inne rodzaje komunikacji lub im zapobiegać), jakiś przedmiot, design, który umożliwia
określone komunikacje, a innym zapobiega, czy określona architektura wnętrza, która również reguluje typ realizowanych w niej czy
za jej pomocą komunikacji. I żeby długo nie wymieniać – aktantem
może być wszystko, o ile przejmuje funkcje komunikacyjne i pozwala
realizować komunikacje lub nawet im zapobiegać. Poza tym budynek czy przedmiot pozostają oczywiście budynkiem i przedmiotem
o określonych własnościach fizycznych, stanowiąc element pierwszej
(i drugiej) rzeczywistości.
68
Typologia komunikacji
Komunikacje typu face-to-face traktuję zatem jako naturalną formę komunikacji, a wszelkie inne formy – jako rezultat konserwowania
(w tym lub w innym celu) komunikacji lub jako wynik notacji wypowiedzi, notacji dokonywanej w celu zakonserwowania komunikacji, aby
ją w stosownej chwili w tej okrojonej formie zaktualizować; nie jest to
jednak już naturalna komunikacja, ale tylko relacja z niej. Podobnie
zatem jak lingwistyka, również nauka o komunikacji nie zajmuje się
notacją, lecz – jak lingwistyka językiem naturalnym – komunikacją
naturalną.
Przy czym rezygnuję tutaj z wyróżniania (narzucającej się z zastosowania opozycji) komunikacji sztucznej, gdyż to, co zwykle jako taką
się traktuje, nie jest komunikacją. Wychodząc bowiem od konstruktywistycznej definicji komunikacji jako negocjacji znaczeń, trudno tak
zwanej komunikacji sztucznej – za którą postuluje się zwykle uznać
działania zachodzące między maszynami, komputerami, termostatami itp., gdzie do negocjacji znaczeń właśnie nie dochodzi, więcej:
ma nie dochodzić – przyznać naukowo operacjonalizowalny status
zjawiska komunikacyjnego. A zatem sens.
Analizując odbywające się powszechnie komunikacje z tej perspektywy, dochodzę, w rezultacie stosownych obserwacji, do możliwości wyróżnienia następujących typów komunikacji:
– komunikacja frazeologiczna,
– komunikacja tautologiczna,
– komunikacja termostatowa,
– komunikacja diagnostyczna,
– komunikacja działaniowa,
– komunikacja autystyczna,
– komunikacja eufemistyczna,
– komunikacja indeksalna,
– komunikacja kooperatywna,
– komunikacja subwersywna.
Uwaga: podana wyżej lista typów komunikacji nie jest bez wątpienia pełna, a zatem proponowana typologizacja nie rości sobie
pretensji do kompletności, lecz obejmuje typy, które na razie udało
69
Michael Fleischer
mi się wyróżnić z empirycznego oglądu nieustannie wokół nas przebiegających komunikacji.
I jeszcze jedna istotna (i dlatego wymagająca dłuższego wyjaśnienia) kwestia. Uważnemu czytelnikowi rzucił się bez wątpienia
w oczy fakt, że wyróżnione przeze mnie typy komunikacji nie wynikają
z zastosowania jednego kryterium lub wręcz kryterium takie w ogóle
nie jest widoczne. To prawda. Wynika to oczywiście z uwzględnienia
różnicy między klasyfikacją a typologizacją.
O ile klasyfikacja jest ułatwiającym życie opisem różnic między elementami na podstawie wprowadzonego z zewnątrz (systemu) jednego, najczęściej dualistycznego, kryterium, niemającego nic wspólnego
z samym obiektem – i w tym sensie klasyfikacja jest zawsze zamknięta
i skończona oraz niczego nie tłumaczy, lecz tylko dzieli coś na klasy,
w których jedna strona dualistycznej opozycji dane kryterium spełnia,
a druga strona, którą stanowi z reguły cała reszta, tego zewnętrznego
kryterium nie spełnia – o tyle typologizacja nie posiłkuje się kryteriami,
gdyż bazuje na empirycznym opisie, to znaczy na stwierdzeniu istnienia
opisanego zjawiska poprzez jego egzemplifikację właśnie, a następnie
stosowny opis (oraz, w rezultacie, próby falsyfikacji oczywiście). Przed
typologią („przed” – w sensie temporalnym) stoi zatem zawsze opis
obiektu wynikły z zastosowania określonej teorii wiodącej, w ramach
której dana obserwacja i jej rezultat (obiekt i jego opis) stają się możliwe i istotne5. Przed klasyfikacją natomiast nic nie stoi, gdyż jest ona
wtórna wobec obiektu. Pracuję tu zatem w myśl zasady: kryterium
typologizacji, np. tych określonych zwierząt, jest istnienie tych zwierząt;
natomiast kryterium klasyfikacji tych zwierząt jest… cokolwiek nam
do głowy przyjdzie (np. liczba nóg, wielkość, kolor itp.)6. Typologizacja
5
6
Pojęcie „istotne” stosuję tutaj w sensie, w jakim wprowadził je do nauki Mario Bunge, to znaczy jako charakterystykę elementu niezbędnego do działania
systemu; istotne są zatem te elementy danego systemu, które gwarantują jego
funkcjonowanie i stabilność i bez których nie może się on jako taki obejść.
Nawiasem mówiąc, rezultatem mylenia klasyfikacji z typologią jest np. dzielenie
istot żywych na ludzi i zwierzęta za pomocą kryterium języka. Wszyscy przecież
widzimy, że zwierzęta, w przeciwieństwie do nas, ludzi, nie mają języka, a zatem
70
Typologia komunikacji
jest więc zawsze strukturalna i funkcjonalna, a tym samym podlega falsyfikacji, gdyż coś twierdzi, zaś klasyfikacja jest deskryptywna
(i niczego nie twierdzi, jeno coś opisuje). Kiedy więc klasyfikujemy np.
ludzi, to stwierdzamy, że wyróżnić możemy ludzi małych, średnich,
dużych, jasnoskórych, ciemnoskórych, o niebieskich, zielonych, brązowych… oczach, długich i krótkich włosach/paznokciach, no i oczywiście mądrych i głupich. Mamy więc piękną klasyfikację. Kiedy natomiast typologizujemy ludzi, to widzimy, że (z punktu widzenia biologii =
teoria wiodąca) występują oni w dwóch strukturalnie i funkcjonalnie
odmiennych płciach. I tyle. Ponadto jednak widzimy, że płeć cechuje
również niektóre inne jeszcze zwierzęta, przez co możemy ludzi przypisać również do szerszego typu, np. ssaków. W wypadku klasyfikacji
operacja taka nie prowadzi do sensownych rozwiązań, jako że wyróżniając liczbę kończyn lub kolor skóry, dochodzimy do wyróżnienia
wspólnej klasy białych ludzi i białych budynków oraz ludzi i stołów
(o czterech nogach), a poza tym klasyfikacja niczego o obiekcie nie
twierdzi, lecz tylko go opisuje.
Ponadto w przeciwieństwie do klasyfikacji typologizacja nic nie
znaczy; to, co prezentuje typologizacja, po prostu takim jest (na
aktualnym poziomie wiedzy); natomiast czy za danym typem stoi
specyficzna funkcja, należy dopiero zbadać. Rezultat klasyfikacji zaś
obłożyć można znaczeniami, przez co wejść on może w komunikacje,
a nawet, jak w przypadku mądrych i głupich, pozwala na wymyślenie
ilorazu inteligencji, umożliwiającego odróżnianie tych jednych od
tym właśnie różnią się od nas, a my od nich. I już. Tymczasem co wnikliwsi z nas
zauważają zastosowany w tym wypadku trick, a mianowicie, że kryterium podziału
pochodzi od jednej strony opozycji i to nim jako kryterium zostało zastosowane,
oraz że kryterium to jest wewnątrzsystemową cechą jednej ze stron opozycji,
a nie stanowi elementu zewnątrzsystemowego. Jeśli natomiast zastosować typologizację, to przed uzyskaniem jej rezultatu widzimy, że w świecie ożywionym
występują istoty posiłkujące się komunikacją i istoty niekomunikujące. Tak, ale
w tej sytuacji my nie różnimy się od zwierząt, lecz tylko zaliczamy się do zwierząt,
które komunikują i których jest stosunkowo dużo. Ale to nam się nie może podobać.
I w ten sposób gusty wchodzą do nauki.
71
Michael Fleischer
tych drugich, skoro, jak już wiemy, są. Natomiast istnienie dwóch płci
jest istnieniem dwóch płci, komunikacyjnie zaś raczej mało spotyka
się sporów na ten temat; w przeciwieństwie do klasyfikacji, które nadają się prawie tylko do sporów. Argumentuję tutaj co nieco humorystycznie, sprawa jednak jest dość poważna i w badaniach powinniśmy
różnicę między typologią a klasyfikacją mieć zawsze przed oczyma7.
W odniesieniu do analizowanego tutaj zjawiska wykazać zatem
muszę, jakie struktury leżą u podstaw proponowanej typologii i jakie
funkcje (wewnątrz- i zewnątrzsystemowe) spełniają poszczególne
typy komunikacji. Nieistotne natomiast są kryteria.
A skoro już jesteśmy przy wyróżnianiu, mamy ponadto do czynienia z rozróżnieniem opisu i wyjaśnienia. Kiedy dokonujemy opisu,
wtedy na pierwszym planie stoi przedmiot tego opisu, zaś sam opis
jest w tym sensie wtórny i, co istotne, podlega reprezentowanej przez
nas pozycji, nastawieniu oraz jako samo zjawisko produkuje wielość
opisów, które w istocie są równowartościowe, gdyż zawsze są tylko
zależne od zajmowanego przez badacza stanowiska i tego, jak on coś
widzi, chce widzieć, a każdy inny widzieć może to na swój sposób.
A ponadto opis jest zawsze synchroniczny.
Wyjaśnienie natomiast automatycznie wprowadza wymiar diachroniczny i filogenetyczny oraz pyta o to, jak doszło do powstania
przedmiotu (nie opisu, lecz wyjaśnienia). Przy czym przedmiot konstruowany jest z przesłanek, które doprowadziły do jego powstania,
i w tym sensie przedmiot jest wtórny; na pierwszym planie stoją
elementy jego ewolucji, które ów przedmiot właśnie wyjaśniają.
Przejdźmy teraz do omówienia poszczególnych typów komunikacji.
Dokonam tego skrótowo i ograniczę się do kilku tylko istotnych dla
zagadnienia aspektów każdego typu, podając następnie stosowny
przykład ilustrujący dany typ komunikacji (szczegółowo i szeroko –
zob. Fleischer 2012).
7
Nie oznacza to oczywiście, jakoby klasyfikacja była czymś zdrożnym, czego należałoby unikać jak ognia. Klasyfikacje po prostu do czego innego służą, a przydatne
są również w nauce, tyle że nie do wyjaśnień.
72
Typologia komunikacji
1. Komunikacja frazeologiczna
Transportowanie znaczeń już wynegocjowanych w celu ich dalszego
utrwalania:
– stosowanie gotowych sformułowań, utrwalonych już w dotychczasowych komunikacjach;
– nie negocjacja znaczeń, lecz potwierdzanie w systemie już zakotwiczonych znaczeń;
– apeluje do identycznej wiedzy interlokutorów, a ci potwierdzają
się w znaczeniach;
– nie umożliwia wątpliwości, różnicy poglądów; dany stereotyp
obsługuje wszelkie relewantne dla aktantów aspekty świata;
– nie tworzy się wypowiedzi, lecz odwołuje się je ze znanego repertuaru;
– wśród uczestników tej komunikacji wypowiedzi stanowią oczywistość;
– strukturalna wymienialność wypowiedzi i powtarzalność struktury aktu komunikacji.
Przykłady:
Szczególnie wobec tej strasznej suszy, z powodu której
ludzie cierpią, bezsprzecznie cennym jest, żeby także
w przyszłości mogło być więcej zabezpieczeń, aby takie
straszne zjawiska natury lepiej przezwyciężyć8.
Czym jest człowiek bez domu? Czym jest lud bez swojej ziemi, bez swojego kraju? Od wieków ziemia i dom
stanowią świętość, są miejscami, z którymi się identyfikujemy, w których czujemy się bezpiecznie, do których
tęsknimy, gdy jesteśmy na obczyźnie i do których z radością wracamy po długiej nieobecności. Tu wszystko
8
Angela Merkel, RTL Aktuell, 12.07.2011, na temat suszy w Afryce Zachodniej.
73
Michael Fleischer
jest znane i nasze – język, wiara, obyczaje, stroje, potrawy, historia i przyroda, wioski, grody i miasta. Tutaj ludzie są tacy sami, tak samo myślą, tak samo żyją
i różnią się od obcych, zarówno tych, którzy zamieszkują
odległe kraje, jak i tych, którzy do nas przybywają. Ziemi i domu nie wolno stracić, bo bez nich człowiek jest
niczym, jest wygnańcem, banitą, wilkiem skazanym na
wrogość i wieczną tułaczkę9.
Ona: Nie wiem, co mam robić z moim facetem. Kocham
go, ale nie wiem. Wkurwia mnie. Faceci są pojebani!10
I czyż to nie jest prawda? Jako że innej prawdy nie ma.
2. Komunikacja tautologiczna
Aktanci prezentują wypowiedzi powielające poprzednią wypowiedź,
tyle że w językowo odmienionej formie:
– interlokutorzy podrzucają sobie funkcjonalnie identyczne (lecz
strukturalnie różne) wypowiedzi;
– ciągłe powtarzanie tego samego znaczenia i funkcjonalnie tej
samej wypowiedzi;
– utrzymywanie siebie w przekonaniu o niezmienności i pewności
znaczeń;
– tworzy i stabilizuje więzi komunikacyjne;
– zabieg „jeleń na rykowisku”, wypowiedzi oparte na wzorze: „a to
jeszcze nic / ja miałem lepiej…”;
– nawiązywalność komunikacji orientuje się na sam schemat;
– przewidywalność wypowiedzi = poczucie bezpieczeństwa i komfortu psychicznego;
9
10
Michał Brzostowicz, Festiwal w Lądzie nad Wartą. Archeologia Żywa, 2 (54), 2011, s. 53.
janKomunikant 2011.
74
Typologia komunikacji
– komunikacyjne perpetuum mobile,
– zwiększanie stabilności komunikacji gwarantuje dynamiczną nawiązywalność w sytuacji przewidywalności wypowiedzi.
Przykłady:
Jeden: My, debilu, idziemy już na przystanek.
Drugi: To idźcie, kurwa!
Jeden: To idziemy, kurwa!11
Ona: A ja chcę rude!
On: Przecież ty masz rude włosy.
Ona: A ja chcę rude rude12.
3. Komunikacja termostatowa
Nie znosi wątpliwości, podawania w wątpliwość, wychodzenia poza
ramy przesłanek generujących wypowiedzi:
– bezpośrednie następstwo akcji i reakcji oraz stała wymiana wypowiedzi;
– komunikacja kręci się w koło i to stanowi jej cel;
– komunikacje podjąć można w dowolnym momencie i w dowolnym momencie ich zaniechać;
– jest jednowymiarowa, ale nie jest linearna;
– bezpośredniość wypowiedzi w relacji do schematu, krótkodystansowość ciągów komunikacyjnych;
– korzystanie z dawno już wynegocjowanych znaczeń;
– unikanie kreatywności, co gwarantuje stabilność struktury, odporność na zakłócenia.
11
12
Ostatnie dwa przykłady: janKomunikant 2011.
Olsztyn (koło Częstochowy), 29.06.2011, godz. 14.50.
75
Michael Fleischer
Przykłady:
– Idę dzisiaj do kina.
– Jak to, znowu idziesz do kina, przecież dopiero niedawno byłeś.
– Jak niedawno, nawet nie pamiętam, kiedy ostatnio
byłem.
– Nie pamiętasz? To mogę ci przypomnieć.
– Grunt, że ty mi możesz coś przypomnieć, ciągle byś
mi tylko mówiła, co mam robić.
– Ja ci mówię, co masz robić? I tak zawsze robisz swoje,
nigdy nie patrzysz na moje potrzeby.
– Przepraszam, a kto ostatnio był z tobą u twoich rodziców?
– Ale musiałam cię zmusić, przecież nie lubisz moich
rodziców.
– Ja nie lubię twoich rodziców? Dlaczego mam ich nie
lubić?
– Też nie wiem, dlaczego ich nie lubisz. Ale nie lubisz.
–…
On: Kurwo, przestań się trzepać i chodź, kurwo.
Ona: O chuj ci chodzi?
On: No chodź, kurwo.
Ona: A idź, kurwa, sam.
4. Komunikacja diagnostyczna
Nie chodzi o to, co się mówi, lecz o to, jak się mówi, oraz o to, co ja
chcę usłyszeć:
– wykorzystanie mechanizmu komunikacji w celach nie-społecznych;
76
Typologia komunikacji
– egzaminy, rozmowy z lekarzem, prawnikiem, psychologiem, rozmowy w urzędach, instytucjach;
– generalnie rozmowy hierarchiczne, niesymetryczne;
– z drugiej strony jest ktoś, kogo interesuje jedynie forma, a nie
treść wypowiedzi;
– brak symetrii celów i powodów komunikacji między obydwoma
aktantami.
Przykłady:
On: Patrz, on tego nie umi zrobić, kurwa.
Ona: Naucz się odmieniać!
On: Dobra… kurwo!
Ona: Ja pierdolę!
On: To nie pierdol tyle!13
5. Komunikacja działaniowa
Produkcja wypowiedzi jako elementu działania w danej sytuacji społecznej w celu podtrzymania tej sytuacji za pomocą komunikacji
(small talk):
– konieczność unikania negocjacji znaczeń i samej ich produkcji;
– nieistotne jest, co się komunikuje, lecz tylko to, że jest komunikowane;
– komunikacja w jej wymiarze fizycznym konstytuuje sytuację społeczną;
– stosuje się tam, gdzie fizyczna obecność aktantów wymaga manifestowania sensu danego działania;
– komunikacja pozbawiona zostaje elementów semantycznych
i przechodzić musi w modus działania.
13
Ostatnie dwa przykłady: janKomunikant 2011.
77
Michael Fleischer
Przykłady:
On: Pierdol się, gruba świnio!
Ona: A chuj ci do mojej dupy?!
Jedna: No i zapłaciłam mniej.
Druga: Zakurwiście. Tak powinno być!14
6. Komunikacja autystyczna
Nie ma procesu negocjacji znaczeń, lecz tylko manifestowanie znaczeń przy braku zainteresowania semantyką reprezentowaną przez
drugiego aktanta:
– jeden aktant mówi swoje, a drugi – swoje;
– daje podwyższenie sprawności komunikacji kosztem jej aspektów
społecznych;
– pomijany jest aspekt społeczny komunikacji na korzyść prezentacji własnego stanowiska;
– mechaniczna realizacja nawiązywalności i przewidywalności;
– „iść w zaparte”, daje komfort komunikacyjny, bezpieczeństwo
i pewność komunikacji;
– nawiązywalność gwarantuje się samoczynnie na podstawie czynników czysto fizycznych;
– dogmatyzm = przesłanka wypowiedzi staje się jej argumentem.
Przykłady:
Chodź tu, bo cię strzelę, zwariowałeś, samochody tu
jeżdżą15.
14
15
Ostatnie dwa przykłady: janKomunikant 2011.
Krzyczy mama do małego dziecka, które wbiegło na ulicę; Wrocław, 15.07.2011,
godz. 16.20.
78
Typologia komunikacji
A przelał ci kasę, bo mnie, kurwa, nic nie przelał16.
Jeden: Są tylko dobrzy i głupi ludzie.
Drugi: Jak pan chce to rozstrzygać?
Jeden: Nie muszę tego rozstrzygać, ja to widzę17.
7. Komunikacja eufemistyczna
Powiedzieć coś tak, by pierwszy aktant miał przekonującą możliwość
twierdzenia, że tego, co przez drugiego zostało zrozumiane, wcale
nie mówił:
– znaczny nadmiar materiału językowego w wypowiedzi, by zamglić
intendowany sens;
– każdy wie swoje, zaś nikt nie ma pewności, czy inni wypracowali
to samo znaczenie;
– niwelowanie społecznego charakteru wypowiedzi i komunikacji;
– kompetencja w ukrywaniu właściwego, a znanego interkolutorom,
celu komunikacji;
– możliwość wycofania się z wypowiedzi;
– miękkie wyrażenie odmowy lub nieakceptowanie pozycji drugiego
aktanta;
– obydwie strony zachowują komfort psychiczny, ponieważ nikt
niczego nie powiedział;
– nie „zrobię”, lecz „podejmę starania / zajmę się tym”, nie „przyjdę”,
lecz „postaram się wpaść”.
16
17
Wrocław, 10.11.2009, godz. 10.30.
„Es gibt nur Gute und Deppen. Wie wollen Sie das entscheiden? Das brauche ich
nicht zu entscheiden, das sehe ich”. Rozmowa dwóch panów.
79
Michael Fleischer
Przykłady:
Euro-sklep, polska sieć handlowa. Polscy kupcy tworzą
polską część Europy18.
Skóra ekologiczna19.
Delikatesy mięsne, w których warto kupować.
Własny rozbiór kulinarny20.
8. Komunikacja indeksalna
Wypowiedź nie oznacza tego, co zostało wypowiedziane, lecz wskazuje na coś, co nie jest zawarte w wypowiedzi, lecz ją jedynie w tym
celu stosuje:
– język służy do wymiany doświadczeń, a nie do tworzenia wypowiedzi o doświadczeniach;
– znaki symboliczne stanowią asemantyczny materiał komunikacji;
– pozwala umknąć przed deklaratywnością i wieloznacznością znaków symbolicznych na rzecz jednoznaczności indeksów;
– sensowność wypowiedzi gwarantowana jest sytuacyjnością w tu
i teraz;
– ścisły kontakt interlokutorów = uważność;
– odwołanie się do doświadczenia, działania i postrzegania jednostki;
– zmniejszenie liczby nieporozumień, gdyż wątpliwości usuwane
mogą być przez sytuację;
18
19
20
http://www.eurosklep.eu/? (17.07.2011).
Napis na metce zakupionej przeze mnie kanapy, wykonanej z materiału skóropodobnego.
Ulotka sklepu „Hubska 76”, Wrocław.
80
Typologia komunikacji
– wspólność repertuaru odniesień, gdyż obie strony znajdują się
w tej samej i w jednej sytuacji;
– możliwość bezpośredniego przywoływania elementów realności
czy postrzegania w funkcji komunikacyjnej;
– poliwymiarowość komunikacji indeksalnej = obsługiwanie wielu
sytuacji komunikacyjnych;
– zapobieganie ideologizacji wypowiedzi zarówno podczas jej produkcji, jak i rekonstrukcji.
Przykłady:
Żona (wchodzi do domu i nie widząc mnie, pyta głośno):
Jesteś w domu?
Ja (odpowiadam głośno): Nie!
Pewien mnich zapytał Tōzana – „Czym jest budda?”
Tōzan odpowiedział – „Trzy funty lnu”21.
9. Komunikacja kooperatywna
W centrum produkcji wypowiedzi stoi negocjacja znaczeń, tworzonych w trakcie samego aktu komunikacji, wspólnie przez obydwu
aktantów; wypowiedź powstaje ze współdziałania dwóch aktywnych
i równouprawnionych, niehierarchicznych w danej sytuacji aktantów:
– komunikacja nie ma ustalonego z góry celu, innego niż tylko wynegocjowanie określonego znaczenia;
– prototyp to rozmowa = tworzenie sensu wypowiedzi i jej produkcji przez co najmniej dwóch aktantów, na końcu której obydwaj
aktanci uzyskują rezultat, którego żaden z nich z osobna nie jest
autorem;
21
Mumonkan 18: 143; „trzy funty lnu” = jap. masagin.
81
Michael Fleischer
– wymiana myśli w celu wypracowania wspólnego znaczenia czegoś,
o czym rozpoczynając komunikację, nie miało się jeszcze zdania;
– czas jest generatywnym elementem samej procedury i uzyskanego w wyniku jej zastosowania rezultatu;
– sens tworzony jest ze współgry kolejnych kwestii, otwartość wypowiedzi na dookreślenia, nawiązania itp.
Przykłady:
Jeden: Jadę w lipcu w Karpaty Ukraińskie.
Drugi: A gdzie to jest?
Jeden: Daleko!
Drugi: To jedź w pizdu!
Jeden: Na piechotę zapierdalał na Opatowice.
Drugi: Zapierdalał, zapierdalał, ale doszedł22.
10. Komunikacja subwersywna
Pokazujemy ludziom ich poglądy (które nie są naszymi), a oni obrażają
się na nas, zamiast zastanowić się nad sobą:
– demaskacja negocjacji znaczeń jako działalności opartej na wykorzystaniu stereotypów, uprzedzeń itp.;
– nie prezentowanie własnych poglądów, lecz wykorzystanie cudzych stereotypów i uprzedzeń, by stereotypy te zdemaskować
po stronie drugiego aktanta;
– mówimy coś, czego sami nie myślimy, i konfrontujemy z tym adresata, uzmysławiając mu (pośrednio), że reprezentantem prezentowanych opinii jest on sam;
22
Rozmowa dwóch panów, Wrocław, 22.07.2011, godz. 21.20; Opatowice – dzielnica
Wrocławia.
82
Typologia komunikacji
– komunikujemy nasze kompetencje, a nie mówimy o naszych
przekonaniach;
– wypowiedź staje się przez to pusta semantycznie, ale nie komunikacyjnie;
– nie jest istotna semantyka wypowiedzi, lecz jej funkcja komunikacyjna.
Przykład:
Tekst od góry: „program podstawowy”; hasła: „pokój, wolność, przygoda”; napis
na dole: „partia hołoty i pasożytów społecznych”
Źródło: broszura w moim archiwum.
Przykład pokazuje zabawę z tekstem i grafiką. Niemiecka Anarchistyczna Partia Pogo (APPD, Anarchistische Pogo Partei Deutschlands),
której trudno zarzucić reprezentowanie poglądów prawicowych,
partia znana zatem ze swoich dość skrajnie lewicowych przekonań,
83
Michael Fleischer
reklamuje się na swoich plakatach wyborczych, stosując czcionkę
i poetykę grafiki jednoznacznie sprowadzalną do kręgów faszystowskich, czyli tych, które sama od lat zwalcza i które stanowią negatywną
część jej programu wyborczego; czyni to natomiast w kraju znanym
ze stosunkowo dużej populacji faszyzującej czy faszystowskiej. Tym
samym sygnalizuje swoim adresatom i wyborcom, że stać ją na ironię,
i tę podwójną ironię stosuje w funkcji propagandowej. A podwójną,
ponieważ również tekst własnego komunikatu formułowany jest
ironicznie, gdyż obok elementów koherentnych (wolność, pokój) pojawia się element niekoherentny (przygoda), ironizujący dodatkowo
dwa pierwsze. Generalnie zatem plakat tej partii nie mówi niczego
ani wprost, ani w charakterze komunikatu wyborczego, lecz partia
swój program komunikuje tym, którzy zastosowane zabiegi potrafią
zrekonstruować. Można zatem robić reklamę również wtedy, kiedy
nie mówi się niczego, a tylko komunikuje pewien zabieg świadczący
o pochodzeniu danej organizacji.
Wyróżnione tu typy komunikacji nie są oczywiście usytuowane
przestrzennie ani czasowo i nie występują zazwyczaj w osobnych
specyficznych sytuacjach, lecz stanowią wielkości funkcjonalne. To
znaczy w danej konkretnej komunikacji (w określonej sytuacji, roli,
przestrzeni itp.) wyróżnione tu typy komunikacji mogą stale przechodzić jeden w drugi, zamieniać się miejscami. Z punktu widzenia
aktanta występuje w danym czasie i w danej przestrzeni możliwość
wyboru jakiegoś typu komunikacji oraz możliwość przechodzenia
od jednego do innego, ze wszystkimi konsekwencjami oczywiście,
wynikającymi z takich zmian (czyli nie bezkarnie, gdyż za każdym
typem stoi oczywiście określona funkcja). Typy komunikacji stoją
do dyspozycji aktantów i mogą być odpowiednio aktualizowane
w zależności od strategii komunikacyjnej i wielu innych czynników.
Typy te mają więc charakter strukturalny i funkcjonalny, a nie mają
charakteru przedmiotowego, mimo iż ich zastosowanie produkuje
w następstwie przedmiotowe skutki, ale to już tylko przejawy ich
zastosowania, a nie one same.
84
Typologia komunikacji
Bibliografia
Balicki B., Lewiński D., Ryż B., Szczerbuk E. (red.) (2010). Radykalny konstruktywizm. Antologia. Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2008). Koncepty, elementy sterujące komunikacji. Wrocław: Oficyna Wydawnicza Atut – Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe.
Fleischer M. (2009). Trzy prawa komunikacji i jedna definicja design. Łask:
Oficyna Wydawnicza „Leksem”.
Fleischer M. (2010a). Communication design czyli projektowanie komunikacji
(lub odwrotnie). Łódź: Primum Verbum.
Fleischer M. (2010b). Wartości w wymiarze komunikacyjnym. Łódź: Primum
Verbum.
Fleischer M. (2011a). Komunikacja indeksalna. Łódź: Primum Verbum.
Fleischer M. (2011b). Reklama. Struktura i funkcje w wymiarze komunikacyjnym.
Łódź: Primum Verbum.
Fleischer M. (2012). Typologia komunikacji. Łódź: Primum Verbum.
Foerster H. von (1992). Entdecken oder erfinden. Wie läßt sich Verstehen verstehen? W: H. Gumin, A. Mohler (red.), Einführung in den Konstruktivismus
(s. 41–88). München.
janKomunikant (2011). Słownik polszczyzny rzeczywistej (siłą rzeczy – fragment). Łódź: Primum Verbum.
Koren L. (2004). Wabi-sabi für Künstler, Architekten und Designer. Japans Philosophie der Bescheidenheit. Tübingen: Wasmuth.
Luhmann N. (2004/2006). Einführung in die Systemtheorie. Heidelberg: Carl-Auer-Systeme-Verlag.
Nünning A., Zierold M. (2008). Kommunikationskompetenzen. Stuttgart: Klett.
Schmidt S.J. (2010). Die Endgültigkeit der Vorläufigkeit. Weilerswist: Velbrück
Wissenschat.
Spencer-Brown G. (1996 [1957]). Wahrscheinlichkeit und Wissenschat. Heidelberg: Carl-Auer-Systeme-Verlag.
Spencer-Brown G. (1997 [1969]). Laws of Form. Gesetze der Form. Lübeck:
Joh. Bohmeier Verlag.
Wumen Huikai (jap. Mumon Ekai) (2002 [1229]). Wumen guan / Mumonkan.
Das torlose Tor, red. S. Hübner. Heidelberg: Kristkeitz–Werner.
Dorota Płuchowska
Uniwersytet Wrocławski
Koncepcja
społeczeństwa
światowego w ujęciu
socjologicznej teorii
systemów1
Globalne fenomeny nowoczesnego społeczeństwa opisywane są za
pomocą różnych słów, pojęć i kategorii, mniej lub bardziej znanych,
mniej lub bardziej kontrowersyjnych. W tekście prezentuję pojęcie społeczeństwa światowego (Weltgesellschat) zaproponowane
przez socjologiczną teorię systemów do opisania globalnego systemu społecznego jako globalnego wymiaru syngularnie rozumianego
społeczeństwa. Zacznę od przedstawienia kilku założeń wynikających
z konstruktywistycznego paradygmatu rozważań i związanych z nim
implikacji dla społecznego postrzegania i funkcjonowania tego pojęcia. Następnie przejdę do zaprezentowania odkrycia społeczeństwa
światowego przez Petera Heintza, Johna Meyera i Niklasa Luhmanna,
przy czym ewidencjonuję jedynie elementy wspólne ich koncepcji.
W ostatniej części przybliżę założenia teorii Luhmanna, oparte na teorii komunikacji i systemowej dyferencjacji, które pozwalają mu stwierdzić, że współczesne społeczeństwo jest per se społeczeństwem światowym. Wychodząc od funkcjonalnego (politycznego, gospodarczego,
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Płuchowska D. (2013). Koncepcja społeczeństwa światowego w ujęciu socjologicznej teorii systemów. Kultura – Historia –
Globalizacja, 14, s. 245–260.
87
Dorota Płuchowska
kulturowego, religijnego itd.) zróżnicowania systemów, zakłada on,
że strukturalne i terytorialne zróżnicowanie systemów nie jest barierą
społeczeństwa światowego. Momentem konstytuującym społeczeństwo światowe jest komunikacja.
Pojęcie społeczeństwa światowego, od momentu jego ponownego
odkrycia przez socjologię w latach 70. XX w. do opisania całości społecznych komunikacji i interakcji, wywołuje naukową kontrowersję
w zasadniczej kwestii (Nuscheler, Wittmann 2009: 128–136): czy społeczeństwo światowe istnieje, czy nie? Czy to konstrukt, czy realność?
Kontrowersja ta nie jest w moim przekonaniu kwestią dostarczania
dowodów empirycznych na istnienie jakiejś prawdy w tym zakresie,
ale kwestią przyjętej perspektywy obserwacji i paradygmatu zajmowania się tym fenomenem jako zmiennych zależnych, decydujących
o pojmowaniu jego realności. Stąd też pytanie, czy społeczeństwo
światowe istnieje, zawsze może wypaść inaczej, i to niezależnie od empirycznych świadectw. W tekście nie zajmuję się porównywaniem licznych i różnych perspektyw obserwacji społeczeństwa światowego2, ale
pokazaniem jednej z wielu. Istotne jest tu pytanie jak, tzn. pokazanie,
jakie kryteria obserwacji przyjmuje teoria systemów, żeby stwierdzić,
że współczesne społeczeństwo to społeczeństwo światowe, a dokładniej, że funkcjonuje ono w komunikacyjnej rzeczywistości społecznej
jako takie. Najistotniejszym pytaniem nie jest więc czy, ale na podstawie jakich kryteriów można rozróżniać i obserwować społeczeństwo
światowe, a następnie do czego, w aspekcie tych kryteriów, jest ono
zdolne. Teorie politologiczne interesowałaby – w tym kontekście politycznej zdolności społeczeństwa światowego – możliwość zaistnienia
światowego rządu czy obywatelstwa. Dla koncepcji Luhmanna, opartej
na funkcjonalnej dyferencjacji społeczeństwa, jest to pytanie mało
relewantne. Poniżej wyjaśnię dlaczego. Tutaj zaznaczę, że wszystkie
stwierdzenia odnoszące się w poniższym tekście do społeczeństwa
odnoszą się również do społeczeństwa światowego i odwrotnie, co jest
konsekwencją przyjętej konceptualizacji społeczeństwa światowego.
2
Przegląd ujęć paradygmatycznych por. Albert i in. 1996; Richter 2000.
88
Koncepcja społeczeństwa światowego…
Czy istnieje społeczeństwo światowe?
Wróćmy do poczynionego wyżej założenia, że różnica, która czyni różnicę w obserwacji społeczeństwa światowego, to przede wszystkim
różnica paradygmatyczna. Inaczej bowiem o możliwościach poznania
świata3, a zatem też społeczeństwa światowego, wypowiedzą się przedstawiciele paradygmatu realistycznego, a inaczej konstruktywistycznego. Pierwsza perspektywa wychodzi z założenia, że możemy posiąść
pewną wiedzę o realnym świecie i że jest ona wynikiem przerabiania
informacji znajdujących się w otoczeniu poznającego podmiotu. Jeżeli
podmiot ten znajdzie dowody na istnienie społeczeństwa światowego,
to dokona on reprezentacji obiektywnie dostępnego faktu w „prawdziwym” świecie. Zatem poznający podmiot dostarcza „prawdziwej” wiedzy
o świecie, odwzorowując go zgodnie z zastaną prawdą takim, jaki jest
(Glasersfeld 2010: 29–47). Odmienny sposób myślenia o realności oferuje
paradygmat konstruktywistyczny (Fleischer 2010: rozdz. 4.1), stwierdzając, że poznanie realnego świata jest niemożliwe. Nie neguje w żadnym
wypadku istnienia realności. Rozróżnia jednak w swoich założeniach
pojęcie niedostępnej poznawczo ontologicznej realności oraz pojęcie
rzeczywistości doświadczeń, czyli świata, w którym indywidua subiektywnie konstruują światy swoich doświadczeń jako obiekty ich odniesień.
Odnosząc się do dokonań konstruktywizmu, mogę więc stwierdzić,
że społeczeństwa (światowego) nie ma. „Może to zadziwiać, nie powinno jednak być niespodzianką, gdyż w rzeczy samej »tam na zewnątrz«
nie ma ani światła, ani kolorów, lecz jedynie fale elektromagnetyczne
[…]” (Foerster, Glasersfeld 1999: 44). Wszystko inne jest wytworem komunikacji obserwatorów4, również społeczeństwo. Jest ono dostępne
3
4
„Realista mówi: »Żyjemy w jednym świecie, a nie w dwóch czy trzech albo siedemnastu«. Zatem konstruktywista powie: »Żyjemy w jednym z wielu światów«”
(Mitterer 2004: 53). Szerzej o dualistycznym paradygmacie poznawczym – Mitterer
1999: 485–498. Por. też Mitterer 1996.
Systemowoteoretyczne pojęcie obserwacji odbiega od powszechnego rozumienia
tej czynności. Nie odnosi się do osób, ale do operacji systemów, tzn. dokonywanych przez nie operacji dyferencjacji. „obserwacja nie oznacza nic innego, jak
89
Dorota Płuchowska
tylko w obszarze komunikacji systemów społecznych, tylko jako model konstrukcji poznawczej. Społeczeństwa nie można dotknąć ani
kopnąć. Nie ma ono głowy, nie oddycha, nie chodzi do fryzjera itd.
(Berghaus 2003: 59). Poza komunikacją nie ma społeczeństwa, tak
jak poza społeczeństwem nie ma komunikacji. „Elementarny proces
konstytuujący to, co społeczne, jako szczególną rzeczywistość, to
proces komunikacji” (Luhmann 2007: 132). „Rzeczywistość” społeczna
tworzona jest zatem przez selektywne, wyposażone w sens i nawiązujące do siebie komunikacje systemów społecznych (Luhmann 2007:
62–100). Komunikacja nie ma fizycznej możliwości odwoływania się
do obiektów niezależnych od podmiotów obserwacji, bowiem obserwacja jest zawsze obserwacją obserwatora, co znaczy, że każda
rzeczywistość jest zawsze rzeczywistością obserwatora. Obserwator
rozróżnia przy tym „to, co postrzega on jako informację, i wszystko
inne” (Berghaus 2003: 79)5. Każda obserwacja jest kontyngetna i mogłaby przy wyborze innego kryterium rozróżnienia wypaść inaczej.
Nie ma zatem niezawodnych informacji o rzeczach samych w sobie.
Wypowiedzi o społeczeństwie światowym nie są informacjami
o tym społeczeństwie, ale informacjami o obserwatorach, którzy
uważają je za takie, a nie inne. Stąd nie można zakładać jego ontologii, niemniej obserwatorom może jawić się jako obiektywnie istniejące. Oni nadają mu określone znaczenia, pozostawiając inne poza
polem obserwacji. We współczesnym polikontestualnym świecie,
opartym na logice wielowartościowej, nie ma absolutnego punktu
obserwacji (Kneer, Nassehi 2000: 95–111). Może istnieć tyle mniemań o rzeczywistości społeczeństwa, ilu jest jej obserwatorów.
Bez rozróżnień nie ma obserwacji, bez niej zaś komunikacji, a bez
tej – społeczeństwa. Dlatego „kiedy nie jesteś przygotowany, żeby
5
możliwość korzystania z rozróżnień”, czyli jest nią każde operowanie za pomocą
rozróżnienia (Luhmann 2007: 42).
Nie oznacza to dowolności konstrukcji realności. Ich adekwatność jest kontrolowana przez konieczność dopasowania do sensu komunikacji systemów społecznych
(Berghaus 2003: 26 i nast.).
90
Koncepcja społeczeństwa światowego…
rozróżniać, nie wydarzy się właśnie zupełnie nic” (Luhmann, Baecker
2006: 73). Tak więc, żebyśmy mogli coś określić w otaczającym nas
świecie, konstruujemy teorie, które pozwalają rozpoznać i uporządkować społeczne fenomeny. W tym sensie społeczeństwo światowe
nie jest niczym innym jak teoretycznym konstruktem. Pojawiło się
jako konstrukcja sensu na pewnym etapie komunikacji społecznej,
bo zaistniał dla tego powód (np. proces przyśpieszania i zagęszczania globalizacji). Nie byłoby powodu – nie byłoby pojęcia. Pozwala
ono ująć rzeczywistość współczesnych procesów społecznych na
poziomie globalnym, które muszą zostać przefiltrowane, ze względu
na niezliczoną i trudną do pokonania ilość informacji, przez pewne
założenia teoretyczne. Jest jednak tylko pewną propozycją opisu,
dokonaną na podstawie kognitywnych i afektywnych kryteriów
rozróżniania obserwatora.
Odkrycie społeczeństwa światowego przez socjologię
Aby nadążyć z opisywaniem i wyjaśnianiem dynamiki nowoczesnych
procesów społecznych o wymiarze światowym, nauka konstruuje
różne teorie. Można je podzielić najogólniej na teorie „globalizacji”
i „społeczeństwa światowego”, przy czym te pierwsze opisują zjawiska procesowe, prowadzące do pewnego stanu, a te drugie opisują
pewien stan wynikający ze zjawisk procesowych (Richter 2000: 185).
Teorie globalizacji pozostawiam na boku6. Nadmienię tylko, że opisując procesy kształtowania światowych powiązań oraz ich skutki,
teorie globalizacji koncentrują się na zjawisku „poszerzania” świata
w sensie delokalizacji. Mniej interesuje je wzrastająca dyferencjacja
i systemowość funkcjonalna, implikująca rozwój globalnego systemu
społecznego. Teorie te zakładają kontynuację państw narodowych
i opisują zjawiska społeczne zachodzące w systemie globalnym przez
6
Przeglądu dostarcza Dürrschmidt 2002.
91
Dorota Płuchowska
ich pryzmat (dyferencjacja segmentalna)7. Teorie społeczeństwa światowego wychodzą natomiast albo od istnienia globalnego systemu
społecznego, w którym procesy globalizacji wywołują skutki w postaci konsolidacji społeczeństwa światowego, albo od istnienia interdependencji, tzn. obustronnej zależności: społeczeństwo światowe
wywołuje procesy globalizacji i odwrotnie, bez zaistnienia jednej
zależności druga też nie miałaby miejsca.
Początki idei społeczeństwa światowego lokalizuje Luhmann
w erze przedchrześcijańskiej8. W obecnym wydaniu trafia ona do
socjologii w latach 70. XX w., a jej potencjał do makroanalizy nowoczesnego społeczeństwa, jego przemian, dynamiki, granic, struktur,
komunikacji i interakcji o wymiarze światowym odkrywają, niemalże
równocześnie, ale niezależnie od siebie, Heintz, Meyer i Luhmann9.
Ich koncepcje społeczeństwa światowego różnią się znacznie założeniami teoretycznymi, niemniej wykazują punkty zbieżne (por. Greve,
Heintz 2005). Skoncentruję się selektywnie na zarysowaniu tego, co
je łączy, pomijając dyferencje.
Po pierwsze, „trzy koncepty” dzielą przekonanie, że na przestrzeni
historycznego rozwoju powstały kompleksowe formy globalnych
powiązań społecznych, które wykazują niezależną i zróżnicowaną
dynamikę organizacji społecznej. I tak Heintz (1972) bada, jak transfer informacji w systemie globalnym implikuje wytwarzanie strukturalnych zależności i upodabnianie form stratyfikacji społecznej.
Społeczeństwo światowe konceptualizuje jako systemowe „pole
7
8
9
Por. teorie globalnego społeczeństwa obywatelskiego (Nuscheler, Wittmann),
teorie systemu transnarodowego (Back) czy teorie monokauzalnego (kapitalistycznego) systemu świata (Wallerstein). Por. także Greve, Heintz 2005. Wallerstein
wprawdzie analizuje fenomeny społeczne z perspektywy systemu światowego, ale
przyjmuje wyłącznie ekonomiczną logikę wyjaśniania, a państwom przypisuje polityczną rolę stabilizatora społecznego balansu w systemie światów (Dürrschmidt
2002: 33–35).
Rekonstrukcja idei: Luhmann 1971: 63–89. Por. Stichweh 2000.
Przydatność koncepcji dyskutuje się też w innych naukach, np. politologii; por.
Tudyka 1989; Richter 1990.
92
Koncepcja społeczeństwa światowego…
interakcji”, strukturalnie zróżnicowane i wewnętrznie rozwarstwione. Meyer (1980) zaś zajmuje się, opierając się na teorii organizacji
i neoinstytucjonalizmu, koncepcją World Society, łącząc racjonalny
instytucjonalizm Webera z fenomenologicznym konceptem społecznego konstruktywizmu. Bada procesy światowego rozprzestrzeniania
się norm kulturowych, rutyn kształcenia, kategorii prawa itd. oraz
upodobniania struktur instytucjonalnych. Konstatując strukturalną
izomorfię, tzn. funkcjonalną reprodukcję wzorów systemów społecznych w wymiarze globalnym, dokonuje konceptualizacji społeczeństwa światowego jako kultury światowej. Jego konkluzja dyfuzji
i uniwersalizacji „zachodnich” osiągnięć cywilizacyjnych wykazuje
podobieństwo z modernistycznym założeniem konwergencji. Podważa on jednak przydatność założenia endogeniczności do wyjaśniania podobieństw strukturalnych, wskazując na world culture jako
makrodeterministyczny czynnik dopasowania aktorów w systemie
światowym. Koncepcja Luhmanna różni się znacznie od pozostałych,
m.in. stopniem abstrakcyjności i zaniechaniem empirycznej analizy
globalnych powiązań społecznych. Powstała ona na podstawie teorii
systemów i teorii społeczeństwa Luhmanna, łącząc funkcjonalizm
Parsonsa, fenomenologię Husserla i teoretyczne odkrycia samoorganizacji Maturany.
Po drugie, wszystkie „trzy koncepty” zakładają jedność światowego systemu społecznego, wyznaczoną granicami społeczeństwa.
Społeczeństwo jest społeczeństwem światowym i można je analizować tylko w kontekście globalnych powiązań. Ich innowacyjność
w stosunku do teorii globalizacji polega na tym, że postulują jeden
kompleksowy, wewnętrznie zróżnicowany system społeczny, wyróżniający się własną logiką działania. Właściwości jego struktury tworzą
ramy odniesienia dla innych poziomów społecznej organizacji. Bez
nich opisanie kontyngencji i kompleksowości nowoczesnego społeczeństwa nie byłoby możliwe.
Po trzecie, założenie wyższego poziomu zorganizowania zakłada
jednocześnie emergencję tego systemu, a więc niemożliwość sprowadzenia jego cech strukturalnych do konstytuujących go elementów.
93
Dorota Płuchowska
Społeczeństwo światowe nie jest więc ani sumą konstytuujących je
części, tj. państw czy regionów, rynków finansowych czy norm kulturowych, ani nie da się sprowadzić jego cech strukturalnych do tych
części. Są to założenia, których socjologia nie traktuje jako oczywiste
(Wobbe 2000: 10). Zwłaszcza ze względu na fakt, że tak pojmowana
kategoria makrospołeczeństwa nie ma przestrzennego odniesienia
i nie jest przywiązana terytorialnie do państw narodowych.
Po czwarte, „trzy koncepty” zakładają, w odróżnieniu od prominentnych teorii globalizacji, makrodeterminację systemu, tzn. uważają, że wszystko, co wydarza się w świecie, należy pojmować jako
konsekwencje tego świata (Greve, Heintz 2005: 89). To makrosocjologiczne założenie powoduje odejście od widzenia społeczeństwa
światowego w kategoriach jednorodności czy centralności, reprezentowanych przez formę centralnego politycznego sterowania, kulturowej homogeniczności czy ekonomicznej dominacji. Podkreślają one
wręcz, że właśnie „brak wspólnej tożsamości” w sensie zintegrowanej
całości tworzy jego szczególność (Wobbe 2000: 11). Według nich konwergencja i zacieranie się regionalnych różnic nie jest koniecznym
warunkiem istnienia społeczeństwa światowego, choć standaryzacja
globalnych reguł i rutyn jest dla niego symptomatyczna. Zgodnie
z tym w globalnym systemie społecznym możemy równie dobrze obserwować efekty konwergencji instytucjonalnej, jak i różnorodności
kulturowej, co notabene wspierane jest przez aktualnie lansowaną na
różnych poziomach organizacyjnych zasadą diversity (por. Thomas,
Ely 1996).
Założenie konwergencji jest pozostałością teorii modernizacji
i rozwoju społecznego, pozostających w ścisłym związku z praktyką
polityki rozwoju (np. plan Marshalla, plany rozwoju Trzeciego Świata ONZ) (Greve, Heinz 2005). Zakładały one mianowicie, że proces
modernizacji bez wyjątku obejmie każde państwo w tych samych
fazach i w tej samej kolejności. Osiągną one stan nowoczesności,
kiedy wytworzą podobne wzory kulturowe i będą dysponować tymi
samymi instytucjami (neoinstytucjonalizm). Od mechanizmu dyfuzji
i konwergencji wychodzą też teorie globalizacji (Wobbe 2000: 12;
94
Koncepcja społeczeństwa światowego…
por. Beck 1998), szukając związku między globalnością i lokalnością
(homogenizacją i różnorodnością). Wprawdzie globalna technologia
wytwarza niezbędną infrastrukturę do rozprzestrzeniania się sieci
społecznych i struktur komunikacyjnych w skali światowej, które
mogą implikować „zatracanie się” różnego rodzaju granic i pojawianie się fenomenów „transgraniczności” czy „ponadgraniczności”,
takich jak global player, global cities czy global media, jednak z drugiej
strony tak samo może być ona wykorzystywana do podtrzymywania
równoległych zjawisk glokalizacji. Kategorie te wywołują zwykle negatywne konotacje u opinii publicznej właśnie ze względu na pojęcie
dyfuzji i wyobrażenie, że doprowadzą do globalnego „ujednolicenia”
pod jednym reżimem gospodarczym, a w konsekwencji do osłabienia czy zaniku państw narodowych, które zastąpione zostaną przez
global players jako reżyserów porządku światowego. „Trzy koncepty”
krytykują wiele założeń zarówno teorii modernizacji, jak i globalizacji
(Heintz 2004: wykład 2) – oprócz tezy konwergencji również tezę endogeniczności rozwoju systemu globalnego, zakładającą, że jego rozwój
powodowany jest przez wewnętrzną dynamikę państw, a nie przez
zewnętrzne warunki systemu. Teorie te stawiają w centrum analizy
państwa, a nie system globalny, pozostawiając poza uwagą emergencję organizacji społecznej (Wobbe 2000: 12). Natomiast dla Heintza,
Meyera i Luhmanna społeczeństwo światowe jest społecznym faktem,
kompleksowym systemem społecznym, który jest transcendentny
wobec państw narodowych, wytwarza bowiem własne emergentne
koordynaty, niesprowadzalne do poziomu państw.
Społeczeństwo światowe w ujęciu
teorii systemów Luhmanna
Jest ono dokładnie tym, co teoria systemów zwykła nazywać społeczeństwem, co zaś w kontekście tradycyjnych teorii jawi się jako
dość niezwykłe. W Luhmannowskiej koncepcji społeczeństwo składa
się bowiem z komunikacji, a nie, jak przywykliśmy myśleć, z ludzi,
95
Dorota Płuchowska
z działań, z wartości itd. Od Luhmanna dowiadujemy się: komunikują
nie ludzie, lecz komunikują komunikacje. Społeczeństwo nie składa
się z ludzi, lecz z komunikacji. Człowiek nie jest częścią społeczeństwa,
jest częścią jego środowiska (1997: 113; por. 2007: rozdz. IV i VI). Z racji
specyficznej konceptualizacji, polegającej na wyłączeniu człowieka
z systemów społecznych10, teoria ta porusza się na nowym i wysoce
abstrakcyjnym poziomie teoretycznym, który utrudnia jej odbiór i jest
powodem krytyki (Kneer, Nassehi 2000: 7–16). W zamian oferuje sui
generis socjologiczny potencjał do analizy przeobrażeń horyzontów
i granic współczesnego społeczeństwa, które „jest dziś jednoznacznie społeczeństwem światowym – ale tylko wtedy jednoznacznie,
gdy za podstawę przyjmiemy proponowane tu pojęcie społeczeństwa” (Luhmann 2007: 401). Sprzężenie konceptualne społeczeństwa
i społeczeństwa światowego oznacza, że za podstawę obserwacji
społeczeństwa światowego trzeba przyjąć Luhmannowską teorię społeczeństwa (1997). Implikuje to następnie konieczność odwołania się
do jego teorii systemów społecznych (2007), a to zaś – odniesienia do
jego pojęcia komunikacji (2007: rozdz. IV) jako podstawowej operacji
systemów społecznych, której zasięg wyznacza horyzont społeczeństwa (światowego). Nie mam tu możliwości przedstawienia tych teorii,
przybliżam więc tylko te aspekty pojęcia komunikacji i funkcjonalnej
dyferencjacji, które pozwalają Luhmannowi zaobserwować współczesne społeczeństwo jako światowe.
Przyjęcie założenia, że społeczeństwo jest systemem społecznym obejmującym wszystkie inne systemy i wszystkie możliwe
10
Ludzie nie należą do systemów społecznych, ale są ich środowiskiem. Człowiek jest
konglomeratem różnych systemów (biologicznego, psychicznego, społecznego).
Nie ma konkretnego typu systemu, który by to jednoczył. Nie można przyporządkować człowieka do jednego systemu, aby był w systemie prawa, ale nie w systemie gospodarki czy polityki. „W konsekwencji prowadzi to do tego, że nie można
twierdzić, że społeczeństwo składa się z ludzi, ponieważ ludzi nie można ulokować
w żadnym z cząstkowych systemów społecznych, a więc nigdzie w społeczeństwie”
(Luhmann 1997: 744).
96
Koncepcja społeczeństwa światowego…
komunikacje11, ma tę konsekwencję, że dla wszystkich znajdujących potencjalną nawiązywalność komunikacji istnieje tylko jeden
system społeczny: „[…] teoria społeczeństwa […]. Może być dzisiaj,
i tyle można zobaczyć, wyłącznie teorią społeczeństwa światowego.
Musi ona tylko odpowiednio abstrakcyjnie […] ustawić swoje pojęcie
granicy społeczeństwa” (Luhmann 1971: 61). Tę abstrakcyjną granicę
ustawia Luhmann właśnie na poziomie komunikacji. Poza społeczeństwem nie ma komunikacji, a komunikacja wyznacza wszystko, co
społeczne. W samym społeczeństwie komunikacje nie mają granic,
ciągle są produkowane i nie widać ich końca, dlatego też Luhmann
nie mówi o granicach społeczeństwa, ale o jego horyzoncie wyznaczonym przez zakres i osiągalność komunikacji. Komunikacja jest podstawową i jedyną operacją, przez którą realizuje się społeczeństwo
(Luhmann 1997: 81). System komunikacji traktuje on jako integrat
spajający społeczeństwo i dystansuje się od klasycznych ujęć społeczeństwa, w których rola ta przypisywana jest systemom wartości,
norm, wierzeń. Dystansuje się też od intuitywnych i normatywnych
wyobrażeń o komunikacji: że dąży ona do porozumienia, że coś przekazuje, że jest dobra i zła, że tylko ludzie komunikują itd.
Luhmann traktuje komunikację procesualnie, jako niekończącą
się i skoordynowaną syntezę trzech selekcji, czyli wydarzeń komunikacyjnych: o charakterze informacji, wypowiedzi i rozumienia (Luhmann 2007: 132–137). Ujmuje system społeczny jako dynamiczną
(pulsującą) całość komunikacyjną, która utrzymuje się w ciągłym
procesie „stawania się” przez produkcję sensu w każdorazowym akcie
komunikacji (Luhmann 2007: 63 i nast.). Dla komunikacyjnej reprodukcji społeczeństwa światowego relewantny jest fakt, że według
tej teorii z komunikacją mamy do czynienia również wtedy, gdy jej
uczestnik uzna ją za nietrafną. W zupełności wystarczy, że postrzeże
on komunikację jako informację. To daje mu możliwość krytyki i odrzucenia, możliwość niespełnienia życzeń, lekceważenia nakazów,
11
Systemy są wtórne do komunikacji, tzn. tworzone są przez komunikację, z drugiej
strony komunikacja utrzymuje systemy w ruchu.
97
Dorota Płuchowska
niezgadzania się z opiniami, nierozumienia treści. „W niczym nie zmienia to faktu że komunikacja miała miejsce […] możliwość odrzucenia
jest z konieczności wpisana w proces komunikacji”, nierozumienie
należy do komunikacji tak samo jak rozumienie (Luhmann 2007: 145).
Akty odrzucenia mogą zajść na wszystkich poziomach systemów społecznych, tak w komunikacji face to face, jak na forum organizacji, niezależnie od kodu komunikacyjnego i granic terytorialnych. Argumentacja, że kulturowa różnorodność wzmacnia nieporozumienia, nie
przemawia według Luhmanna przeciw społeczeństwu światowemu.
Różnorodność implikuje obcość przede wszystkim w świadomości,
a ta nie należy do systemu społecznego, lecz psychicznego. Poza tym
z obcością można spotkać się wszędzie (Luhmann 1997: 170–171).
Dla reprodukcji społeczeństwa światowego relewantne są zatem
nie określone społeczne treści, lecz ich forma, tzw. komunikacyjna
osiągalność (Luhmann 2007: rozdz. IV). Za nią kryje się założenie, że
potencjalnie o każdym czasie w każdym miejscu na świecie istnieje
możliwość włączenia się w określone procesy komunikacji. Możliwości takie daje nie tylko infrastruktura technologiczna, ale też
prawo do wyrażania opinii, podejmowania decyzji, modlitwy, robienia interesów itd. (Luhmann 1997: 145–171). Nie znaczy to, że
każdy lub wszyscy mają możliwość lub ochotę to robić, że każdy
z każdym wchodzi w interakcje, pokonuje duże dystanse i czas, ale
chodzi o wskazanie potencjalnej możliwości odniesienia do społeczeństwa światowego (Luhmann 1997: 813–847). Zaznaczyć trzeba,
że dziś przepaść między interakcją a społeczeństwem jest ogromna.
W społeczeństwie można wyróżnić trzy poziomy systemów: interakcji,
organizacji i społeczeństwa (światowego) obejmującego wszystkie
inne. Organizacji nie można zredukować do interakcji, a społeczeństwa do organizacji. Jest ono czymś więcej niż sumą interakcji i organizacji (emergencja). Społeczeństwo w dużym stopniu składa się
z interakcji, ale stało się dla nich w znacznej mierze niedostępne (komunikacje wirtualne, np. finansowe). Stwierdzić można tylko tyle, że
istnieją masowe i potencjalne możliwości oraz faktycznie zachodzące
komunikacje i interakcje społeczne o zasięgu światowym. Luhmann
98
Koncepcja społeczeństwa światowego…
zwraca uwagę na ilościowy wzrost interakcji przekraczających granice: nauka, małżeństwa, urlop, finanse itd. Biorąc pod uwagę aspekt
społeczno-strukturalny, nie istnieją żadne społeczne granice, które przesądzałyby w trybie prejudycjalnym o tym, kto, gdzie i w jaki
sposób ma komunikować i wchodzić w interakcje. Istnieją struktury
oczekiwań określające sposób działania, ale nie ma żadnych ograniczeń ich następstw (Luhmann 2007: 282–287).
Zajmijmy się krótko teorią funkcjonalnej dyferencjacji (Luhmann 1997: 707–743). W jej ujęciu społeczeństwo (światowe) jest
produktem przejścia od społecznego zróżnicowania stratyfikacyjnego do funkcjonalnego. Wiąże się z tym założenie, że granice nie
istnieją między społeczeństwami, tylko między tym, co społeczne,
i niespołecznym środowiskiem, co konotuje dalej, że wszystko, co
społeczne, wydarza się zawsze w społeczeństwie światowym. Wszystkie społeczne rozróżnienia i granice, jak te między moim i obcym,
wewnętrznopaństwowym i zewnętrznopaństwowym, „pierwszym”
i Trzecim Światem, są wewnętrznymi dyferencjami społeczeństwa.
Systemy funkcjonalne i ich operacje nie są więc związane ani granicami politycznymi, ani socjalnymi, lecz stanowią specyficzne formy
komunikacyjne o zasięgu światowym, do których można się włączyć
bądź nie (płacąc, ucząc się, oglądając media). Przejście to zmienia
horyzont selekcji komunikacji. Nie przebiega ona już według takich
kryteriów jak stan, rodzina, naród, ale według specyficznych kodów komunikacji systemów funkcjonalnych. Teoria prawa nie jest
uznawana dlatego, że jej autor pochodzi z Polski, a decyzja sędziego
sportowego dlatego, że pochodzi z rodziny arystokratycznej, ale dlatego, że odnoszą się do kodów komunikacji systemu nauki i sportu.
Przynależności osób do systemów nie wyznaczają granice terytorialne
czy segmentacyjne, ale funkcyjne. Tak więc w tym kontekście można
mówić tylko o jednym społeczeństwie (światowym), a nie o wielu społeczeństwach w sensie polskie, japońskie, niemieckie. Podziały narodowe są sekundarnym strukturalnym (segmentacyjnym) podziałem
wewnątrz społeczeństwa światowego w ramach dyferencji systemu
politycznego na terytorialne jednostki (Wobbe 2000: 53). Integracja
99
Dorota Płuchowska
społeczeństwa dokonuje się zasadniczo przez funkcjonalną dyferencjację, przez przynależność do systemu gospodarczego, a w jego
ramach do firmy, a w jej ramach do zespołu itd., a nie normatywnie,
np. przez wspólne systemy wartości. Perspektywy poszczególnych
systemów nie są wzajemnie przetłumaczalne, dlatego też tworzenie
wspólnych wartości i norm musi być wykluczone. Konsekwencją
prymarności dyferencjacji funkcjonalnej nad terytorialną jest utrata
społecznego centrum sterowania, które dominowałoby nad poszczególnymi systemami. Zastąpiła ona hierarchiczny i monocentryczny
model społeczeństwa. Polityka jako funkcjonalny system społeczeństwa spełnia zadania produkowania kolektywnie zobowiązujących
decyzji. Organizacja państwa narodowego jest jednak nie tylko strukturalnym faktem społeczeństwa światowego. Jej znaczenie polega
na tym, że z jednej strony reprezentuje zinstytucjonalizowaną ideę
państwowości, która na poziomie globalnym wiąże społeczne oczekiwania i normatywne komponenty państwowości, które mogą być
kierowane do rządów poszczególnych państw, z drugiej strony integruje, ponieważ uchodzi za symulację społecznej jedności w ramach
społeczeństwa światowego, pojmowanego jako jedność różnych
narodowych społeczeństw. Można powiedzieć, że narody są zręcznie
skonstruowanymi adresatami społecznej potrzeby tożsamości, której
niestety nie są w stanie tradycyjnymi sposobami w nowoczesnym
świecie skutecznie zaspokajać (Wobbe 2000: 54).
Luhmann zaproponował analityczną kategorię społeczeństwa
światowego jako systemu społecznego, który zawiera wszystkie inne
systemy złożone z operacji komunikacji, faworyzując tym samym
makrosocjologiczne wyjaśnianie wydarzeń społecznych o zasięgu
światowym. Choć nie może on poznać jego realności, to może uznać
je za fakt społeczny, wyodrębniony na podstawie przyjętego kryterium obserwacji, a mianowicie komunikacji. Konstruując system
społeczeństwa, nadał on temu rozróżnieniu sens, pozostawiając
inne rozróżnienia, np. kryterium wartości czy prymat państwa, na
boku. Tym, którzy nie widzą go w swojej rzeczywistości, podpowiada:
„Może być, że nie postrzegamy i nie doświadczamy nowo powstałego
100
Koncepcja społeczeństwa światowego…
społeczeństwa światowego, ponieważ szukamy go za pomocą błędnych kategorii, na przykład jako imperium” (Luhmann 1971: 53). Czyni
to w 1971 roku, a więc w czasie gdy jego idea pozostawała poza skalą
społecznych wyobrażeń. Wiele lat później socjologiczna recepcja jego
koncepcji jest bardzo niepewna, niewyraźna i rozproszona. W literaturze spotkamy się zarówno z jej szerokim ujęciem w kategoriach
światowego systemu, jak i ujęciem zawężonym wyłącznie do ram
teorii systemów (Wobbe 2000: 6–7). Zaproponowane kryteria obserwacji mają tak zwolenników, jak przeciwników. Krytyczni wobec
Luhmanna Münch (1998) czy Habermas (1998) zgadzają się wprawdzie z emergencją systemu społecznego, ale uważają, że społeczeństwa regionalne dopiero podążają ku społeczeństwu światowemu.
Dla nich warunkiem jego zaistnienia będzie zdolność do politycznej
identyfikacji i pojawienie się instancji sterującej procesami społecznymi. Kontynuatorzy Luhmanna konstruktywnie rozwijają jego teorię.
Przykładowo Stichweh (2000) wprowadza modyfikacje w zakresie
funkcjonalnego zróżnicowania społeczeństwa światowego i prowadzi pogłębione badania w zakresie światowej komunikacji, a Willke
(2006) bada możliwości (samo)sterownia procesami społecznymi
w wymiarze globalnym. Stwierdzić jednak trzeba, że z jednej strony
analityczne ramy tej koncepcji pozostają dalece niewykorzystane,
a z drugiej koncentracja na makroprocesach zdecydowanie zawęziła
jej spojrzenie, blokując rozwój komplementarnej mikroperspektywy
do badania egzystencji światowych mikrostruktur.
Bibliografia
Albert M., Brock L., Schmidt H. (1996). Weltgesellschat: Identifizierung eines
„Phantoms”. Politische Vierteljahresschrit, 37, s. 5–26.
Beck U. (1998). Politik der Globalisierung. Frankfurt am M.: Suhrkamp Verlag.
Berghaus M. (2003). Luhmann leicht gemacht: Eine Einführung in die Systemtheorie. Köln–Weimar–Wien: Böhlau.
Dürrschmidt J. (2002). Globalsierung. Bielefeld: transcript.
101
Dorota Płuchowska
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2010). Communication design czyli projektowanie komunikacji.
Łódź: Primum Verbum.
Foerster H. von, Glasersfeld E. von (1999). Wie wir uns erfinden: eine Autobiographie des radikalen Konstruktivismus. Heidelberg: Carl-Auer-Systeme Verlag.
Glasersfeld E. von (2010). Poznanie bez metafizyki: stanowisko radykalnego
konstruktywizmu. W: B. Balicki i in. (red), Radykalny konstruktywizm. Antologia. Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Greve J., Heintz B. (2005). Die „Entdeckung“ der Weltgesellschat. Entstehung und Grenzen der Weltgesellschatstheorie. Zeitschrit für Soziologie.
Sonderhet „Weltgesellschat“, s. 89–119.
Habermas J. (1998). Die postnationale Konstellation. Frankfurt am M.:
Suhrkamp Verlag.
Heintz B. (2004). Weltgesellschaf. Wykład, Uniwersytet Bielefeld 20.04.–
27.07.2004, manuskrypt w posiadaniu autorki.
Heintz P. (1972). A Macrosociological Theory of Societal Systems, vol. 1. Bern:
Huber.
Kneer G., Nassehi A. (2000). Niklas Luhmanns Theorie sozialer Systeme. München: Fink.
Luhmann N. (1971). Soziologische Aufklärung 2. Aufsätze zur Theorie der Gesellschat. Opladen: Westdeutscher Verlag.
Luhmann N. (1994). Soziale Systeme. Grundriss einer allgemeinen Theorie
(5. Aufl.). Frankfurt am M.: Suhrkamp.
Luhmann N. (1995). Soziologische Aufklärung B 6. Die operative Geschlossenheit psychischer und sozialer Systeme. Opladen: Westdeutscher Verlag.
Luhmann N. (1997). Die Gesellschat der Gesellschat. Frankfurt am M.:
Suhrkamp Verlag.
Luhmann N. (2007). Systemy społeczne. Zarys ogólnej teorii, przeł. M. Kaczmarczyk. Kraków: Nomos.
Luhmann N., Baecker D. (2006). Einführung in die Systemtheorie. Heidelberg:
Carl-Auer Verlag, 73.
Meyer J. (1980). The World Polity and the Authority of the Nation-State.
W: A. Bergesen (red.), Studies of the Modern World System (s. 109–137).
New York: Academic Press.
Mitterer J. (1999). Realismus oder Konstruktivismus? Wahrheit oder Beliebigkeit? Zeitschrit für Erziehungswissenschat, 2, 4, s. 485–498.
Mitterer J. (1996). Tamta strona filozofii. Przeciwko dualistycznej zasadzie
poznania, przeł. M. Łukasiewicz. Warszawa: Oficyna Naukowa.
102
Koncepcja społeczeństwa światowego…
Mitterer J. (2004). Ucieczka z dowolności, przeł. A. Zeidler-Janiszewska.
Warszawa: Oficyna Naukowa.
Münch R. (1998). Globale Dynamik, lokale Lebenswelten. Frankfurt am M.:
Suhrkamp Verlag.
Nuscheler F., Wittmann V. (2009). Weltgesellschat und Entwicklung: Einführung. W: T. Debiel, D. Messner, F. Nuscheler, M. Roth, C. Ulbert (red.),
Globale Trends 2010. Frieden, Entwicklung, Umwelt (s. 129–136). Frankfurt
am M.: Fischer Taschenbuch Verlag.
Parsons T. (1985). Das System moderner Gesellschaten. Weinheim–München:
Juwena.
Richter D. (2000). Weltgesellschat. W: G. Kneer, A. Nassehi, M. Schroer (red.),
Soziologische Gesellschatsbegrife: Konzepte moderner Zeitdiagnosen
(s. 184–205). München: W. Fink.
Seitz K. (2002). Bildung in der Weltgesellschat. Gesellschatstheoretische
Grundlagen globalen Lernens. Frankfurt am M.: Brandes & Apsel.
Stichweh R. (2000). Die Weltgesellschat. Soziologische Analysen. Frankfurt
am M.: Suhrkamp, s. 85–103 (Systemtheorie der Exklusion).
Thomas D., Ely R. (1996). Making Diferences Matter: A New Paradigm for Managing Diversity. Harvard Business Review.
Tudyka K. (1989). „Weltgesellschat” – Unbegrif und Phantom. Politische
Vierteljahresschrit, 30, s. 503–508.
Wallerstein I. (1990). Societal Development, or Development of the World –
System? W: M. Albrow, E. King (red.), Globalization, Knowledge and Society
(s. 157–171). London: Sage.
Willke H. (2006). Global Gouvernance. Bielefeld: Transcript Verlag.
Wobbe T. (2000). Weltgesellschat. Bielefeld: Transcript Verlag.
Dorota Płuchowska
Uniwersytet Wrocławski
Paradoksy komunikacji
w ramach doradztwa
w ujęciu teorii systemów1
Kim jest doradca? Systemem. Co robi doradca? Doradza. Komu doradza? Systemom. Jak to robi? Przez komunikację. Co ma na celu? Wywołanie zmiany. Jak to może zrobić? Przez komunikację. Nie ma nic
prostszego, jeżeli nie pomyślimy w tym momencie o teorii autopoietycznych systemów. Według niej bowiem to nie doradca dokonuje
zmiany, ale ten, komu się doradza2. To on sam decyduje, co usłyszy
od doradzającego i co zrobi z tym, co usłyszy. Oczywiście to doradca
decyduje, „co”, a przede wszystkim „jak” to powie temu, komu doradza. A o wszystkim i tak decyduje komunikacja, a właściwie to, co
się w jej efekcie wydarzy. Dlatego mniej istotna jest tu sama wiedza
fachowa doradcy (!), a bardziej to, jak zaprojektuje on komunikację, a więc (też) jego kompetencja komunikacyjna. Zresztą to także
wiedza, bo przecież też trzeba wiedzieć, jak to zrobić. „Jak można
zaprojektować komunikację w systemie, żeby zaistniało pewne
prawdopodobieństwo, że zostanie powiedziane coś pożytecznego,
1
2
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Płuchowska D. (2015). Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa w ujęciu teorii systemów. W: M. Wszołek (red.),
Badanie i projektowanie komunikacji 3 (s. 83–108). Kraków–Wrocław: Libron.
W pierwotnej wersji tekstu zdanie brzmiało: „Według niej bowiem to nie doradca dokonuje zmiany, ale doradzany”. Ze względu na brak w języku polskim pojęcia
„doradzanego” i z racji poprawności językowej „doradzany” został konsekwentnie
w całym teście opisany przez zwrot „ten, komu się doradza”.
105
Dorota Płuchowska
mimo że nie można tego przewidzieć” (Luhmann 1988: 132), co system usłyszy? Odpowiadając na to pytanie, Niklas Luhmann, teoretyk
komunikacji systemowej, doradza doradcom: Trzeba stworzyć takie
warunki, żeby „system był otwarcie pobudzony na przypadkowość
zdarzeń” i żeby „taka sytuacja wydarzała się częściej, niż miałaby wydarzyć się sama z siebie” (1988: 132). Nie znajdziemy w tych radach
gotowych recept i „kejsów”, lecz labirynt pojęć teorii Luhmanna.
Dostaniemy wędkę, a nie rybę. Luhmann pokazuje doradcom, jak
funkcjonują systemy i ich komunikacje. Zaprojektować komunikację
muszą sami doradcy. Komunikacja w ramach systemu doradztwa,
jeżeli ma wywołać zmianę, a temu przecież służy, nie może skanować
świata i odtwarzać tego, co było, ale tworzyć nowe. To zaś może się
wydarzyć m.in. przez obserwację zewnętrzną obserwatora, tj. przez
zmianę perspektywy obserwacji: „zmień kontekst, a odkryjesz swój
martwy punkt”. Teoria Luhmanna pokazuje doradcy, jak funkcjonują,
obserwują, reagują na interwencję systemy. W jej ujęciu doradca ma
do dyspozycji tylko komunikację. Komunikacja jest rozwiązaniem,
ale jednocześnie problemem. Przyjrzymy się temu poniżej.
W artykule przedstawiam koncepcję doradztwa systemowego. Nie
mam na celu prezentacji teoretycznych fundamentów ani koncepcyjnego zróżnicowania w ramach samego doradztwa systemowego,
ani też jego zróżnicowanego dorobku metodycznego, repertorium
narzędzi i metod interwencji. Chodzi mi głównie o zaprezentowanie
podejścia do doradztwa zdeterminowanego przez myślenie systemowe, które rodzi się ze znajomości teorii systemów. Ewidencjonuję
pokrótce niektóre jej założenia, pokazując przykłady jej adaptacji do
potrzeb doradztwa i wskazując jednocześnie na wybrane paradoksy
doradztwa, które ta teoria odkrywa. Co oferuje ona doradztwu? I odwrotnie, co demaskuje? Z jakich dokonań teorii systemów korzysta
doradztwo jako profesja? Jak teoria systemów uzasadnia funkcjonowanie doradztwa w systemie społecznym?
106
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
O powodach doradztwa, czyli o perpetuacji
komunikacji w ramach doradztwa
O doradztwie mówi się różnie i dużo. Tak dużo, że można stwierdzić
„boom na doradztwo i doradztwa” (Groth, Wimmer 2004: 224). I oczywiście, przyglądając się zagadnieniu bliżej, stwierdzimy, że trudno dziś
spotkać kogoś, kto kiedyś, kogoś, w jakiejś sprawie i z jakimś skutkiem
się nie radził. Wzrost zapotrzebowania na rady, recepty, rozwiązania,
pomysły do pokonywania codziennych i niecodziennych problemów –
czy to w życiu prywatnym, czy zawodowym – odzwierciedla się we
wzroście usług doradczych (Kühl, Moldaschl 2010). Doradza się w tych
czy innych, ale prawie we wszystkich sprawach, których tu nie zdoła się
wymienić3. Sięga po nie ten czy tamten, ale prawie wszyscy: Kowalski,
organizacje, zespoły, biznes, sektor non profit, polityka, Kościół, rodzina
itd. Doradza się ciągle i wszędzie, w firmach, książkach, pismach fachowych, prasie, internecie, telewizji, na szkoleniach, w barze itd. Doradza
się różnie i z różnym skutkiem. Tyle, jeśli chodzi o oczywistości. Przejdźmy do pytań. Skąd się bierze ów boom? W zależności od perspektywy
oglądu sprawy spotkamy się z różnymi odpowiedziami. Specjaliści
od teorii gospodarczych powiedzą, że jest to kwestia koniunktury i że
wzrost podaży jest odpowiedzią na popyt, czyli że zwyczajnie wzrasta
zapotrzebowanie na tę usługę. Ale skąd bierze się ów popyt w społeczeństwie na tę formę komunikacji? Co perpetuuje komunikację
w ramach doradztwa? Czym żywi się ten – historycznie rzecz biorąc –
nienowy, ale nowy ilościowo i jakościowo fenomen?
Jeżeli przyjmiemy roboczo i ogólnie, że doradztwo to dawanie
komuś rady: osobie, grupie, organizacji – przez kogoś: osobę, grupę,
3
Między innymi doradztwo finansowe, inwestycyjne, gospodarcze, podatkowe,
ubezpieczeniowe, reklamowe, zawodowe, organizacyjne, zespołowe, polityczne, społeczne, prawne, klienta, konsumenta, strategiczne, interkulturowe, rodzinne, interpersonalne, zdrowotne, małżeńskie, emerytalne, dietetyczne, kosmetyczne, wizerunkowe, stylu, koloru, seksualne, psychologiczne, macierzyńskie,
duchowe, doradztwo feng shui itd.
107
Dorota Płuchowska
organizację, żeby to albo tamto ten ktoś zrobił lub tego albo tamtego
nie zrobił, to możemy przyjąć, że doradztwo jako forma komunikacji
społecznej w systemach interakcyjnych istnieje od zawsze, tzn. od
kiedy w życiu społecznym pojawiły się opcje i konieczność wyboru
między tym a tamtym, np. dobrym a złym, tanim a drogim, stosownym a niestosownym itd. W zinstytucjonalizowanej formie doradztwo
praktykowane było już w antyku. To, co czynili kiedyś szamani, wróżki,
mędrcy, doradzając na przykład w kwestii znalezienia pewności co
do zestawu cnót potrzebnych do zaznania szczęśliwości tak w życiu
ziemskim, jak poza nim, można dziś opisać jako doradztwo (Fuchs,
Mahler 2000: 354–356). Natomiast zorganizowana forma doradztwa
pojawiła się w społeczeństwie przed ponad stu laty, wraz z wprowadzeniem do nauki pojęcia organizacji (Stucki 2006: 35), a więc systemów, które od innych systemów autopoietycznych odróżniają się tym,
że tworzone są po to, aby podejmować decyzje (Luhmann 2000: 9).
Od tego czasu doradzanie organizacji przez organizacje doradzania
rozwija się niezwykle intensywnie, urastając do miana „fenomenu
społecznego”. „Nie ma praktycznie prywatnego przedsiębiorstwa, które przy planowaniu, wyrażaniu czy przeprowadzaniu zmian […] nie
korzystałoby z usług doradczych. […] Nie dotyczy to tylko adresatów
sektora prywatnego. Także inne sektory, szpitale, fundacje, kościoły
korzystają z usług »profetów skuteczności«” (Göbel 2010: 167). Mimo
tego dynamicznego rozwoju, a może właśnie z jego powodu, fenomen
ten jest słabo zbadany i opisany. Szczegóły interdyscyplinarnego sporu
i pojęciowe zamieszanie w zakresie kwalifikowania i nazywania tego,
co się dotychczas w jego ramach wykształciło, zostaną tu pominięte
(szerzej: Kühl, Moldaschl 2010: 7–31; Göbel 2010: 167–187), a wypracowane na przestrzeni lat podejścia i różne koncepcje – podzielone
najogólniej na klasyczne, chronologicznie wcześniejsze i przez dziesiątki lat determinujące postrzeganie i definiowanie doradztwa, oraz
nowsze, systemowe, rozwijające się od lat 80. XX wieku. Podział ten,
odwołujący się do różnic w pojmowaniu rzeczywistości organizacji
(i w ogóle systemów społecznych), które oscylują między rozumieniem
mechanistycznym (trywialne maszyny) a systemowym (autopoietyczne
108
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
systemy), eksponuje i uzasadnia zmianę paradygmatu w teorii i praktyce doradztwa, co przedstawię w dalszej części artykułu.
Gdyby nie było powodu rozwoju doradztwa, nie byłoby doradztwa.
Wewnętrzna dyferencjacja tej profesji też z czegoś wynika. Społeczeństwo
wynalazło doradztwo, a potem go zorganizowało, i dalej organizuje, jako
sposób na rozwiązanie problemów, a uściślając: problemu niepewności.
Związek między niepewnością a doradztwem można wyjaśnić za pomocą teorii systemów (Luhmann 2000, 2007). W schematycznym skrócie
myślowym funkcjonuje to tak: po pierwsze, niepewność należy uznać za
komplementarny efekt społecznej dyferencjacji, różnicowania się funkcji
i struktur organizacji życia społecznego, która zaznaczyła się przejściem
od uporządkowanych, w miarę przewidywalnych segmentacyjnych
i stratyfikacyjnych form organizacji społecznej ku nowoczesnej formie
funkcjonalnej dyferencjacji (Luhmann 1997: 595–743). „Mamy tu do czynienia z daleko posuniętym common sense zasądzenia procesu społecznej
modernizacji jako procesu dyferencjacji” (Nassehi 2001: 228). Po drugie,
„społeczne procesy dyferencjacji prowadzą do zwiększania się kontyngencji w nowoczesnym społeczeństwie i tym samym do wzrostu kompleksowości” (Willke 1996: 379). I po trzecie – i tu dochodzimy do problemu
niepewności – produkowana przez systemy kompleksowość (nadwyżka
zakładanych opcji nad możliwością ich aktualizacji) daje systemom więcej wolności, ale generuje przy tym kontyngencję – konieczność wyboru
z repertuaru pozostających do dyspozycji możliwości, a przecież każdy
wybór może zawsze wypaść inaczej, tzn. przynieść coś innego, niż oczekiwaliśmy. Właśnie ta nadwyżka wyprodukowanych opcji i konieczność ich
selekcji zwiększa niepewność systemów społecznych. „Kompleksowość
oznacza zatem praktycznie przymus selekcji, kontyngencja oznacza praktycznie niebezpieczeństwo rozczarowania i konieczność podejmowania
ryzyka”, co naturalnie generuje niepewność, bo kto chce doświadczać
skutków nietrafnych wyborów (Willke 1996: 30, cyt. za: Fleischer 2007: 124)4.
4
Pojęcie kompleksowości i kontyngencji zob. Luhmann 2007, rozdz. I: 10, 101–130.
Polemika Fleischera z Luhmannowskim pojęciem kompleksowości zob. Fleischer
2007: 139 i nast.
109
Dorota Płuchowska
Powodem rozwoju doradztwa jest więc niepewność. Inaczej ujmując, zawdzięcza ono swoją karierę produkowanej w nowoczesnym
społeczeństwie i przez to społeczeństwo niepewności (Fuchs, Mahler 2000: 356–360). Przez dyferencjację komunikacji społeczeństwo
zwiększa swoją kompleksowość, którą musi równocześnie, z racji
konieczności zapewniania sobie funkcjonalności, komunikacyjnie
redukować. Właśnie warunek funkcjonalności zmusza je do ograniczania kompleksowości i dowolności, a więc wypracowywania mechanizmów redukowania kontyngencji i radzenia sobie z niepewnością.
Według Luhmanna ten mechanizm tworzą struktury systemów, stanowiące ograniczenia dla dowolności operacji i reprodukcji elementów
systemów. „Pozbawiony struktury chaos byłby absolutnie niepewny
i tylko ta niepewność byłaby pewna” (Luhmann 2007: 287). Systemy
osiągają stabilizację przez
wyodrębnienie struktur oczekiwań […] przez kombinację względnie pewnych i względnie niepewnych pozytywnych i negatywnych oczekiwań. Budowa struktury
nie oznacza więc po prostu zastępowania niepewności przez pewność. Raczej za sprawą wyższego stopnia
prawdopodobieństwa możliwe staje się coś określonego, a coś innego podlega wykluczeniu i w odniesieniu do
tego czegoś oczekiwania mogą być mniej lub bardziej
pewne/niepewne. […] Pojęcie pewności odnosimy do
oczekiwań, a właściwie do wbudowanego w nie oczekiwania prawdopodobieństwa spełnienia się oczekiwania
(Luhmann 2007: 287).
Nie należy jednak zakładać, że „budowa struktury realizuje możliwie najlepszą opcję albo że polepsza ludzki los. […] Właśnie dlatego
dochodzi tu kreatywny, morfogenetyczny mechanizm”, polegający na
„wypróbowywaniu” struktur sensu przez „ślepą zmienność i selekcję”
(Luhmann 2007: 282). „Oczekiwanie powstaje poprzez ograniczenie
przestrzeni możliwości […] jest ono tym ograniczeniem”. Dzięki temu
110
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
następuje „wzrost akceptowalnej niepewności” (Luhmann 2007: 299).
Organizacje (czyli systemy społeczne) nie są niczym innym jak właśnie
strukturami oczekiwań aktualizującymi sens, tzn. operującymi selektywnie sensem jako formą obchodzenia się z niepewnością. Struktury
oczekiwań redukują kontyngencję przez różnicowanie sensownych/
niesensownych dla systemu komunikacji5. Odnosi się to oczywiście
także do funkcji organizacji doradczych.
Doradztwo organizacyjne, tworząc różnego rodzaju specyficzne
struktury oczekiwań (czyli uporządkowane w modusie doradztwa
wszelkie komunikacje i ich relacje; zob. Simon: 2007 46–49), spełnia w społeczeństwie funkcję absorpcji niepewności doświadczanej
przez polikontekstualność obserwacji świata (Kneer, Nassehi 2000:
102–103), a zatem heterotopię porządków i nieporządków (Willke
2003: 9) jako powodów i skutków społecznej dyferencjacji. Ta doprowadziła do tego, że mamy dziś więcej opcji prowadzenia „szczęśliwego” życia. Niepewność wyboru (dokonać zmian czy nie, wybrać
nowe czy pozostać przy starym, wybrać tę czy tamtą partię, ten czy
tamten kredyt, to czy tamto auto, tę czy tamtą dietę itd.) wygenerowała potrzebę poszukiwania rady, zagęszczanie komunikacji tych,
którym się doradza, i doradzających, czyli powody organizowania się
doradztwa. Organizacje znalazły w doradztwie sposób na radzenie
sobie z niepewnością, a więc mechanizm redukowania niepewności
i kontyngencji. Biorąc zaś pod uwagę „przeorganizowanie” systemów
społecznych – organizacje towarzyszą nam od początku (szpital) przez
całe życie (szkoła i reszta) aż do jego końca (zakład pogrzebowy) –
trzeba założyć prosperitę na doradztwo, co może być też powodem
jego wewnętrznego dyferencjonowania się. Co znów, przez tworzenie
wielu i różnych form doradztwa, produkuje analogicznie kompleksowość i kontyngencję. Przezwyciężenie kontyngencji systemów
jest niemożliwe – i to jest zasadniczy problem doradztwa, bo tego
w zasadzie się od niego oczekuje. Dlatego społeczne wyobrażenia
o doradztwie zdają się ten fakt pomijać. Od doradztwa oczekuje się
5
Pojęcie sensu zob. Luhmann 2007: 64 i nast.
111
Dorota Płuchowska
rozwiązań i wskazań dos and don”ts, skrawka niekontyngencji. „Schemat doradztwa wyklucza koncept absolutnie kontyngentnego świata”
(Fuchs, Mahler 2000: 361). A przecież w jego ramach pojawiają się te
same pytania: Co wybrać? Jaka metoda doradcza jest skuteczniejsza?
Do którego doradcy pójść? Naturalnie w kwestii wyboru doradcy
można się doradzić innego doradcy. Peter Fuchs nazywa ten fenomen
„społeczeństwem doradztwa”, społeczeństwem doradzających i tych,
którym się doradza (Beratungsgesellschat) (Fuchs 1994: 67–77; zob.
też. Fuchs, Mahler 2000; Fuchs 2004).
Według Fuchsa „choroba doradztwa/na doradztwo” (morbus consilii), nawet jeżeli przejawia się tylko wymiarem sumarycznym, to diagnoza, którą trzeba wystawić współczesnemu społeczeństwu. Każda
epoka wytwarza sygnatury, za pomocą których społeczeństwo może
dokonywać samoobserwacji i opisów siebie samego. Była już mowa
m.in. o społeczeństwie przemysłowym, globalnym, informacyjnym,
społeczeństwie popkultury, wiedzy, ryzyka. Społeczeństwo doradców
jest dla Fuchsa kolejną z nich. Doradztwo „przesiąka” społeczeństwo
na wszystkich poziomach jego funkcjonowania, a zagęszczanie się
komunikacji o doradztwie i w doradztwie reprodukuje doradztwo
w systemie doradztwa. Generowane społecznie oczekiwania wobec
doradztwa idą tak daleko, że samo doradztwo staje się refleksyjne,
tzn. też musi być doradzane przez doradztwo6 (Wimmer, Kolbeck
2001: 1). Nadmienię tylko, że diagnoza Fuchsa jest, przynajmniej
z punktu widzenia teorii systemów, zaskakująca. Funkcjonalnie
zdyferencjonowane społeczeństwo, które nie jest niczym innym jak
zasięgiem społecznych komunikacji (Luhmann 1997: 113; zob. też
Luhmann 2007, rodz. IV i VI), ani nie może doradzać, ani nie może
„być doradzane”, tzn. być odbiorcą doradzania, być tym, komu się
6
Superwizja jest dobrym hasłem do opisania refleksyjności. Doradcom doradców
też trzeba doradzać, czynią to np. superwizorzy czy praktycy teorii systemów
(myślenia systemowego). Ci zaś prawdopodobnie pozostaną bez rady i bezradni,
ponieważ nie znajdzie się nikt, kto mógłby im jeszcze doradzić (Fuchs, Mahler
2000: 349). Zob. Willke 2004.
112
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
doradza. Doradztwo potrzebuje adresata. Ani społeczeństwo, ani
systemy funkcyjne nie mogą być tym adresatem, lecz jedynie osoby,
grupy, organizacje. Diagnoza ta w stosunku do osób i grup jest nie do
utrzymania, a jeżeli jednak jest, to jedynie jako zjawisko marginalne (Blanke, Uhlhorn 2011: 64). Potwierdza się natomiast w świecie
organizacji. Zważając na masowy fenomen organizowania się społeczeństwa, możemy zakładać intensywność komunikacji w modusie
„doradztwa” w organizacjach. O doradztwie mówi się w organizacjach profitowych i nieprofitowych nie tylko dużo, lecz także, jak już
wspomniałam, różnie. Zwłaszcza od kiedy zmiana paradygmatyczna,
o której będzie za chwilę, doprowadziła do zmiany pojmowania rzeczywistości doradztwa. Od tego czasu mówi się bowiem o „rewolucji
w praktyce doradczej za sprawą podejścia systemowego” (Herbertz,
Nau 1997: 341; Stucki 2006: 35). Towarzyszy temu kontrowersyjna
debata, która z jednej strony odnotowuje „historię sukcesu” doradztwa systemowego (Fuchs, Pankoke 1994; Groth, Wimmer 2004; Fuchs
2004), a z drugiej wskazuje na jego koncepcyjne granice i deficyty
(Groth 1999; Bohn, Kühl 2010; Moldaschl 2010). Nadmienię, że debata
taka nie znajduje, przynajmniej na razie, odpowiednika na polskim
gruncie. Mamy tu do czynienia z zaniechaniem „systemowości” czy
też z jej niewidocznością7.
7
Dostępne publikacje dotyczące doradztwa reprezentują głównie perspektywę
realistyczną. Nowością jest publikacja Moniki Kostery (2013) o doradztwie organizacyjnym w ujęciu systemowym. Poza tym pojęcie „systemowy” pojawia się raczej
w kontekście coachingu i myślenia systemowego, mamy tu jednak do czynienia
głównie z przekładami (zob. Senge 2003; Peltier 2005; Dilts 2006). Potwierdza to
też przegląd oferty usług firm doradczych. Porównanie liczby wyświetleń w przeglądarkach internetowych dla hasła „doradztwo systemowe” lub „doradztwo
systemiczne” w polskiej i np. niemieckiej przestrzeni językowej wyraźnie obrazuje
te wnioski mimo całej świadomości naukowej niereprezentatywności tego źródła
(w polskich tłumaczeniach stosowana jest często kalka językowa „systemiczne”
z niemieckiego systemische Beratung czy też angielskiego systemic consulting).
Oczywiście dane te mówią tylko tyle, że w jednych językach mówi się o doradztwie systemowym więcej niż w innych. Przyczyny mogą być różne. Mogą wynikać
np. z tego, że językiem niemieckim posługuje się więcej osób niż polskim, że
113
Dorota Płuchowska
O doradztwie systemowym, czyli o powodach
dyferencjacji doradztwa
Szukając powodów dyferencjacji doradztwa, należy zacząć od „rewolucji naukowej”, w zasadzie od rewolucji paradygmatycznej (Simon
2007: 12) – od empirycznych dowodów i stwierdzeń nauki, które
podważyły możliwość poznania świata takim, jaki jest, a tym samym
wyjaśniania jego kompleksowości za pomocą realistycznych modeli myślenia. Równolegle i konsekwentnie od zmiany paradygmatu
obserwacji rzeczywistości społecznej i rozumienia funkcjonowania
kompleksowych systemów, czyli od pojawienia się konstruktywistycznej i systemowej perspektywy wyjaśniania fenomenów społecznych,
obok klasycznej koncepcji doradztwa rozwija się koncepcja systemowa. U podstaw dyferencjacji doradztwa na klasyczne (określane
też normatywnym, eksperckim, fachowym, strategicznym), które
wychodzi zasadniczo od założeń realizmu, i na systemowe (określane też procesowym, proceduralnym, systemowo-teoretycznym),
które odwołuje się zasadniczo do założeń konstruktywizmu i teorii
systemów, leży więc różnica paradygmatyczna, implikująca odmienne postrzeganie i wyjaśnianie funkcji doradztwa w rzeczywistości
społecznej.
Perspektywy konstruktywistyczna i systemowa stworzyły teoretyczną podstawę tego, co dziś nazywamy modelem „myślenia systemowego” (Simon 2007: 12), który jest z kolei podstawą tego, co dziś
nazywamy doradztwem systemowym. Od teorii systemów, zajmującej się badaniem „świata obiektów”, ich komunikacji, funkcji i relacji, doradztwo adaptuje pojęcie systemu jako elementarnej kategorii
do obserwacji złożonych zjawisk społecznych. Od konstruktywizmu,
który zajmuje się możliwością poznania „świata obiektów”, przejmuje natomiast wiedzę o relatywnym i konstruktywnym charakterze
tych obiektów. Ta relatywność i konstruktywność założeń pozwala
w niemieckojęzycznej przestrzeni więcej osób ma dostęp do internetu albo że
więcej osób przekonało się do skuteczności doradztwa systemowego.
114
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
w tym miejscu stwierdzić, że nie ma tego myślenia systemowego, tak
jak nie ma tego konstruktywizmu, i nie ma też tej teorii systemów czy
tego doradztwa systemowego. Myślenie systemowe nigdzie nie leży,
nie stoi, nie biega, nie można go kopnąć ani dotknąć. Są tylko osoby,
które myślą systemowo, a właściwie są osoby, które uważają się za
systemowo myślące albo uznaje się je za systemowo myślące. Ponieważ jest ich sporo i ponieważ wszystkie te systemowo myślące osoby
bardzo różnie systemowo myślą, a w zasadzie to nie wiemy, co myślą,
ale jedynie słyszymy, co mówią, czy czytamy, co piszą, to nie możemy
w żaden sposób postawić kropki nad i. Chcę przez to powiedzieć, że
mówiąc o doradztwie systemowym, musimy przyjąć istnienie wielu
zróżnicowanych jego konceptów. To samo dotyczy konstruktywizmu
czy teorii systemów.
Pojęcie konstruktywizmu to zróżnicowane spektrum teoretyczne.
Od jego pojawienia się w latach 70. XX wieku jako nowej opcji wyjaśniania stosunku „bycia” świata do poznania świata na jego dorobek
pracuje wiele „konstruktywizmów”. Obok biologicznego, psychologicznego, fizycznego, kulturowego, radykalnego czy społecznego
można znaleźć też konstruktywizm realistyczny (Mitterer 1996: 486).
Różnice te pozostawiam na boku i odsyłam do lektury (m.in. Fleischer
2007, 2010; Balicki 2010). Wspólne zaś wszystkim „konstruktywizmom” jest pożegnanie się z kategoriami realności, prawdy, jednoznaczności zakładanymi przez realistów. Ma to znaczące implikacje
dla doradztwa, od którego zwykle oczekuje się obiektywnych ocen
i rozwiązań (w sensie: jedynie prawdziwych, realnych, najlepszych).
Konstruktywiści dowodzą, że realność jest niedostępna obserwatorowi i dlatego obiektywnie niepoznawalna. Świat na „zewnątrz”
jest niekończącym się horyzontem możliwości, które obserwator
opisuje przez dokonywanie rozróżnień na podstawie różnych (ale
subiektywnych) kryteriów obserwacji. Obserwacja jest zawsze obserwacją obserwatora, co znaczy, że każda rzeczywistość jest zawsze
rzeczywistością obserwatora. Obserwator rozróżnia przy tym „to, co
postrzega jako informację, i wszystko inne” (Berghaus 2003: 79). Stąd
każda obserwacja jest kontyngetna i mogłaby przy wyborze innego
115
Dorota Płuchowska
rozróżnienia wypaść inaczej. Dlatego realność świata musi być „założona w pojęciu kontyngencji” (Luhmann 2007: 10), to znaczy, że może
ona być inna, niż zakładamy, że jest. Nie ma zatem niezawodnych
informacji o świecie. Wszelkie wypowiedzi o obiektach tego świata
nie są informacjami o tych obiektach, ale informacjami o tych, którzy
o obiektach się wypowiadają, uznając je za takie, a nie inne. Nasz
świat jest tylko jedną z wielu możliwych konstrukcji światów.
Poznajemy rzeczywistość społeczną, która jest produktem procesów komunikacyjnych (zob. Fleischer 2010, rozdz. IV). Odnosząc
wnioski konstruktywistów do doradztwa, musimy stwierdzić, że
doradztwo to stosunkowo niepewny interes. Również ono musi się
pożegnać z kategoriami prawdy i realności zakładanymi przez realistów. Funkcjonuje ono dokładnie tak, jak funkcjonują inne systemy społeczne, a więc wyłącznie jako konstrukt komunikacyjny.
Rzeczywistość doradztwa jest zawsze rzeczywistością obserwatora
(doradcy), co oznacza, że może istnieć tyle mniemań o rzeczywistości
doradzanego obiektu, ilu jest jej obserwatorów (doradców). Doradztwo też nie może zobaczyć, czego nie może zobaczyć. Paradoksalność
doradztwa polega na tym, że niepewność i kontyngencja systemów
zewnętrznych są tym, co nakręca interes doradztwa, ale przecież i doradztwo osadzone jest w warunkach niepewności, wszystkie bowiem
opcje obserwacji w nowoczesnym społeczeństwie są kontyngentne.
Przezwyciężenie kontyngencji systemów jest niemożliwe. Zadanie doradztwa jest więc paradoksalne, chodzi w nim bowiem o umiejętne
projektowanie komunikacji w warunkach kontyngencji i niepewności.
Również drugi fundament myślenia systemowego – teoria systemów – jest wewnętrznie zróżnicowanym spektrum teoretycznym.
Teoria systemów, jak wyjaśnia Luhmann we wprowadzeniu do Systemów społecznych, „jest dziś pojęciem zbiorczym, mieszczącym w sobie
bardzo różne znaczenia i bardzo różne poziomy analizy. Wyrażenie
to nie posiada jednoznacznego sensu” (Luhmann 2007: 9). Jest ona
interdyscyplinarnym modelem poznania, w którym systemy są podstawą do całościowego opisywania i wyjaśniania kompleksowych fenomenów społecznych, ale też systemów biologicznych, psychicznych
116
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
i sztucznych (maszyny). Jest wynikiem kontynuacji, konsekwencji, łączenia dokonań, efektów poznania i wiedzy, pochodzących z bardzo
różnych dyscyplin naukowych i z bardzo różnych ośrodków. Można
powiedzieć, że nie ma ona punktu czy miejsca zero, a więc jednej osoby
i jednego miejsca tworzenia. Jest zbiorem różnych i kontrowersyjnych wyobrażeń o istocie systemów, z tą konsekwencją, że „każda
z zaangażowanych w dyskusję stron ma co innego na myśli, gdy mówi
o systemie” (Luhmann 2007: 9)8. Mimo uniwersalistycznych celów nie
możemy mówić o istnieniu jednej i ogólnie uznanej teorii systemów, ale
o wielu mniej lub bardziej podobnych podejściach, w których system
stanowi podstawę obserwacji i interpretacji świata. Dlatego też zaznaczam, że w tekście odnoszę się do socjologicznej teorii systemów. Ta
zaś sama w sobie jest tak zróżnicowana, że ponownie trzeba zaznaczyć,
iż zakres rozważań ogranicza się do socjologicznej teorii systemów społecznych proweniencji bielefeldzkiej, zapoczątkowanej przez Niklasa
Luhmanna, znajdującej obecnie dalsze kontynuacje i reinterpretacje.
W obszarze doradztwa czynią to m.in. Willke (1999, 2004), Fuchs (2004,
2006), Baecker (2001, 2003), Kühl (2006) oraz Kühl i Moldaschl (2010).
Założenia tej teorii mogą się wydać kontrproduktywne dla doradztwa.
Operacyjne zamknięcie systemów, autoreferencyjność, niesterowalność, niemożliwość bezpośredniej interwencji, martwy punkt obserwacji komunikują nie ludzie, lecz komunikacje, organizacji nie tworzą
ludzie, ale komunikacje – to wszystko może raczej odstraszyć doradców,
niż przekonać. Jednak to właśnie teoria systemów stała się impulsem
do rozwoju doradztwa systemowego, dostarczając aparatu pojęciowego zarówno do metodycznego, jak i funkcjonalno-organizacyjnego
uzasadnienia doradztwa w systemie społecznym, czego brakuje innym
koncepcjom doradztwa (Blanke, Uhlhorn 2011: 3; Groth, Wimmer 2004:
224; Hilse 2001: 331). Interesujące, że teoria Luhmanna krytykowana
jest za nieprzetłumaczalność i nieprzydatność do praktyki społecznej.
Powody tej krytyki mogą być różne. Równie dobrze mogą leżeć w słabej
8
Historyczny zarys rozwoju teorii systemów, a także porównanie systemowych
podejść w obszarze doradztwa zob. Klassen 2004.
117
Dorota Płuchowska
znajomości teorii, bowiem „Luhmann w środowisku systemowym jest
wprawdzie najczęściej cytowanym, ale jednocześnie najrzadziej czytanym autorem” (Hagen 2010: 8). Luhmann rzadko odnosił się do kwestii
zastosowań swojej teorii. Podobno kiedyś stwierdził, że to inni muszą
sprawdzić, ile praktycznego znaczenia znajdą w niej dla siebie9. Przełożenie teorii do praktyki to przecież sprawa praktyków. Biorąc natomiast
pod uwagę wielość dziedzin (m.in. pedagogika, psychologia, polityka,
gospodarka, prawo), profesji (m.in. pedagodzy, doradcy, decydenci,
menedżerowie) czy poziomów systemowego zorganizowania (m.in.
grupy, zespoły, organizacje, przedsiębiorstwa, firmy, partie, ruchy),
które w praktyce odnoszą się do Luhmannowskiej teorii systemów,
można przypuszczać, że zarzuty jej praktycznej nieprzydatności są dziś
trudne do utrzymania.
Dla doradztwa jedną z najistotniejszych konkluzji paradygmatu
systemowego jest wiedza o autopoietycznych i niesterowalnych „zachowaniach systemów”. W świecie systemów „wszelkie »idee regulatywne« pozostają […] projekcjami”, a więc są niepewne (Luhmann
2007: 447). Wydawałoby się, że słuszna dewiza: zanalizuj system,
a będziesz go mógł zmienić, została zakwestionowana. Okazało się,
że skrupulatnie zdefiniowane interwencje nie zawsze prowadzą do
zaplanowanej zmiany, że zawsze może być inaczej, niż miało być.
Zorientowane na własną logikę systemy mogą nie poddawać się
bezpośredniemu sterowaniu zewnętrznemu (tzn. przez inne systemy), oczywiście jeżeli nie są trywialnymi maszynami (jak samochód).
Niemożliwość dokładnego przewidzenia obowiązuje szczególnie tam,
gdzie funkcjonują systemy żywe, tj. społeczne, psychiczne, biologiczne, czyli w sytuacji, w której osoby, grupy, organizacje wchodzą
w kontakt z innymi osobami, grupami, organizacjami, tzn. kiedy
systemy autopoietyczne realizują się w procesach komunikacji i interakcji (Groth, Wimmer 2004: 230–231). Dlatego też w procesie doradczym często powtarza się fenomen: sprawy rozwijają się inaczej, niż
9
Tak mówił Helmut Willke podczas zajęć seminaryjnych na Uniwersytecie w Bielefeldzie (semestr zimowy 2004/2005).
118
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
planowano. Czy doradztwo może być w tych warunkach skuteczne?
Różne modele doradztwa różnie odpowiedzą nam na to pytanie. I tak
klasyczne modele eksperckie, które pracują według linearnych schematów zależności przyczynowo-skutkowych, wychodzą od założenia
możliwości dotarcia do prawidłowej i potwierdzonej jednoznaczną
wiedzą ekskluzywnej ekspertyzy, a zatem też skutecznej rady (ekskluzywność ta często sporo kosztuje). Inaczej widzi to doradztwo
systemowe, które wychodzi od założenia relatywności wiedzy, jako
że każda obserwacja jest zależna od obserwatora, a więc właśnie
relatywna. Przez akceptację generalnej niesterowalności operacyjnie
zamkniętych systemów odróżnia się ono od podejścia eksperckiego.
Wychodząc z założenia kontyngencji, nie zakłada posiadania ekskluzywnej i skutecznej rady, którą może przekazać klientowi. Zadania
te leżą po stronie klienta. To on decyduje o skuteczności doradztwa,
a nie doradztwo. Te różnice teoretyczne decydują o tym, jak doradcy
projektują komunikację w ramach systemu doradztwa.
Przechodząc do pojęcia doradztwa systemowego, muszę zaznaczyć, że podobnie jak teoria systemów i konstruktywizm nie posiada
ono jednoznacznego sensu. Mówiąc o doradztwie systemowym, nie
zawsze to samo ma się na myśli. Również tu spotykamy się z wewnętrznym zróżnicowaniem, niemniej można wyróżnić trzy zasadnicze, powiązane paradygmatycznie źródła doradztwa systemowego:
– systemowe nauki o zarządzaniu, szczególnie o rozwoju organizacyjnym i wnioski wynikające ze zmiany postrzegania organizacji:
od organizacji maszyny do organizacji systemu (m.in. P. Senge,
R. Wimmer);
– psychologia systemowa i systemowa terapia rodzin, które przejmują metody i techniki interwencji i superwizji (m.in. M. Selvini-Palazzoli, H. Stierlin, F. Simon, H. Willke);
– socjologiczna teoria systemów, pod wpływem której doradztwo
musiało pożegnać się z założeniem linearności procesów społecznych, monokauzalności, sterowalności, przewidywalności
itd. (m.in. N. Luhmann, H. Willke, D. Baecker, P. Fuchs, S. Kühl,
M. Moldschl).
119
Dorota Płuchowska
Na tej podstawie zaznaczyć należy, że doradztwo systemowe nie
oznacza zawsze i jednoznacznie doradztwa systemowoteoretycznego.
To pojęcie zarezerwowane zostało w literaturze i praktyce doradztwa
dla tej formy, która odwołuje się do perspektywy systemowoteoretycznej, a więc do dokonań koncepcji systemów społecznych Luhmanna
i jego kontynuatorów (por. Groth 1999; Herbertz, Nau 1997). Nawiązując
do tytułowego pytania Torstena Grotha: „Na ile systemowoteoretyczne
jest »systemowe doradztwo organizacji«”, przedstawię za chwilę niektóre możliwości wykorzystania tej teorii w doradztwie. Generalnie można
jednak stwierdzić, że każde systemowe podejście do doradztwa oparte
jest na modelu „myślenia systemowego”. System w tym modelu pojmowany jest jako całość, którą wyznaczają granice tego systemu. Każdy
element cząstkowy systemu widziany jest w kontekście całości systemu,
wzajemnych sprzężeń między elementami wewnętrznymi systemu, jak
i jego otoczenia systemowego. Dla pojęcia „całości” istotne są relacje
między elementami systemu, a nie poszczególne elementy. W modelu
tym pod uwagę bierze się stan systemu, a nie stan elementów systemu, które naturalnie współokreślają ten stan. Cząstkowe elementy są
analizowane indywidualnie jedynie w kontekście ich relacji z innymi
systemami. Problemów nie można izolować i odłączać od całości ze
względu na sprzężenia systemowe. „Nosiciel” problemu (element)
sygnalizuje jedynie zakłócenie, które jest wyrazem problemu systemu
jako całości. Systemowe myślenie oznacza zaniechanie dwuwartościowych opcji myślenia (dobry–zły, niewinny–winny, ładny–brzydki) na
rzecz logiki wielowartościowej adekwatnej do polikontekstualnego porządku świata (Fuchs, Mahler 2000: 354; Kneer, Nassehi 2000: 102–103).
O teorii systemów w doradztwie, czyli o paradoksach
doradztwa
Zasadnicza różnica między doradztwem klasycznym a systemowym
leży nie w pytaniu, co robi jedno czy drugie, gdyż oczywiście oba
doradzają, ale w pytaniu, jak to robią. Tu zaś nie chodzi o to, czy
120
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
robią to dobrze, czy źle, ale o to, na podstawie jakiego paradygmatu
wyjaśniają i projektują proces doradzania, czyli jak postrzegają system
doradztwa i otaczającą go rzeczywistość. Dla zobrazowania tego, jak
różnice paradygmatyczne wpływają na realizacje doradztwa, posłużę
się anegdotą z branży doradczej, którą modyfikując, przytaczam za
Grothem i Wimmerem (2004: 224–245). Doskonale pokazuje ona, jak
zależność sposobu doradzania zależy od sposobu myślenia doradcy,
czyli od tego, w jaki sposób doradca konstruuje siebie, system klienta
i system doradztwa. „Doradca – senior account manager – spaceruje
z synem w parku po pracy. Przerywając dłuższe milczenie, syn pyta
ojca: Tato, a co właściwie robi doradca? Ojciec, zaskoczony pytaniem,
marszczy czoło, namyśla się… i w momencie kiedy zauważa drzewo
pełne wron, jego twarz się rozjaśnia. Bierze kamień i rzuca w drzewo. Wystraszone wrony podnoszą krzyk i odlatują. Po chwili jednak
wracają i siadają na innych miejscach w gałęziach korony drzewa.
Zadowolony tatuś mówi do syna: właśnie to robi doradca”.
Zacznijmy od interpretacji dla modelu klasycznego. Paradygmat
klasyczny w doradztwie, który w miarę rozwoju systemowego myślenia określany jest pejoratywnie jako „normatywny”, „ekspercki”,
„nakazujący”, charakteryzuje się linearnością myślenia i wychodzi
od założenia one-best-way, czyli posiadania złotego środka i ekskluzywnego rozwiązania problemów klienta, grupy, organizacji, którym
doradza. Klasyczny doradca postrzega siebie jako zewnętrznego eksperta, który jest w posiadaniu ekskluzywnej eksperckiej (fachowej)
wiedzy, przewyższającej wiedzę tego, komu doradza. Jego zadanie
polega na obiektywnym zbadaniu wewnętrznych i zewnętrznych
determinantów problemów klientów, ich wnikliwej analizie i przełożeniu wynikającej z tej analizy diagnozy na program rozwiązania problemów. Repetytorium metod i narzędzi potrzebnych do wdrażania
zaproponowanego rozwiązania jest w tym modelu słabo rozwinięte
(Moldaschl 2010: 277–278). Wynika to z tego, że klasyczne podejście
wychodzi z założenia, iż spodziewane efekty pojawią się automatycznie, jeżeli postanowienia diagnozy będą w miarę szczegółowo
wdrażane. Odnosząc założenia modelu klasycznego do anegdoty,
121
Dorota Płuchowska
można dokonać następującej jej interpretacji: doradca – senior account manager – nie tylko wie, jak przegonić wrony, lecz także wie, ile
wron ponownie wróci na drzewo, czego wrony potrzebują i na jakich
gałęziach będzie wronom wygodnie. Jest on w posiadaniu ekskluzywnej wiedzy i skutecznej rady na każdy problem wron. Rada jest
w tym wypadku wiedzą eksperta. Wystarczy, że przekaże on wiedzę/
radę wronom, a ich problem zostanie rozwiązany. Doradca klasyczny
pomija to, co jest istotne z punktu widzenia doradztwa systemowego: że transfer wiedzy z jednego systemu do drugiego nie przebiega
w stosunku 1 : 1, że wrony nie zawsze trzymają się wszystkich zaleceń,
że nie ma niezawodnych informacji o rzeczach samych w sobie, że
nie może zmienić wron, że zmienić mogą się tylko wrony.
Przejdźmy do interpretacji anegdoty z punktu widzenia paradygmatu systemowego. Doradztwo systemowe odchodzi od założeń
linearnego myślenia, wyobrażeń o możliwości znalezienia jednego
optymalnego rozwiązania, wyraźnego i jednoznacznego określenia
uwarunkowań problemów organizacji. Doradca systemowy widzi swoje zadanie we wspieraniu organizacji w jej samodzielnych działaniach.
Towarzysząc jej w procesie definiowania i rozwiązywania problemów,
wspomaga ją w myśl zasady „pomoc dla samopomocy”. Doradztwo
systemowe określane jest jako proceduralne (Moldaschl 2010: 278),
ponieważ z wyjątkiem opracowywania procedur i projektowania
procesów komunikacyjnych nie zakłada przekazywania rzeczowej, fachowej wiedzy, celów, norm, wartości. W myśl tego modelu anegdotę
można zinterpretować w następujący sposób: doradca systemowy
nie wie, czego potrzebują wrony, bo to wiedzą tylko wrony. Nie zna
też rozwiązania ich problemu. Będzie więc obserwował wrony, ich
przyzwyczajenia i zorganizowanie. Zaobserwuje, że jego interwencja
nic nie da, jeżeli nie zostanie zaakceptowana przez wrony. Znów wrócą na drzewo, jak tylko będą miały ochotę. Żeby zachęcić wrony do
zmiany, musi doprowadzić je do przekonania, że to, co robią, jest tym,
co chcą robić. Musi pokazać im alternatywy, inne perspektywy i inne
rzeczywistości, ażeby miały dostateczne podstawy do samodzielnego
nastawienia się do nowej sytuacji i do samodzielnej zmiany. Wymaga
122
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
to „wstrzelenia się” w kod komunikacyjny wron, odpowiedniego dopasowania i zaprojektowania komunikacji. Zagrania tą samą muzyką,
jaką gra system, jak metaforycznie ujmuje to Helmut Willke. „Każdy
system gra własną melodię i słyszy tylko własną muzykę”. Dlatego
doradca jako system zewnętrzny w stosunku do systemu klienta
musi „podpiąć się do języka i do logiki systemu, dostarczać mu irytacji, sygnałów i odpowiednich kryteriów” (Willke 1988: 45). W ujęciu
systemowym doradca nie ma i nie może mieć w ręku idealnego i gotowego planu rozwiązania problemu wron. Ma natomiast plan, jak
pomóc wronom w wynalezieniu ich planu zmian.
Anegdota ta pokazuje zasadniczą różnicę między klasycznym
i systemowym podejściem do doradztwa. Zakładając bowiem, że
zadaniem doradcy jest „dawanie” komuś rady, jak rozwiązać problem, powstaje nie tylko pytanie, jaką radę daje doradca, lecz także
pytanie, co ten ktoś zrobi z radą, którą doradca mu daje. Oczywiście
może z nią zrobić, co zechce. Organizacje, firmy, instytucje, państwa,
partie, stowarzyszenia, agencje, rodziny, osoby itd. korzystają z usług
doradztwa. Korzystają wtedy, gdy chcą coś zmienić w obecnym stanie,
kiedy mają jakiś problem i chcą go rozwiązać, a same nie wiedzą, jak
to zrobić. Zakłada się oczywiście, że doradztwo ma wiedzę i problem
rozwiąże, „dając” radę klientowi. Doradca powie klientowi, co zrobić,
a klient to zrobi. Na tym kończy się zadanie doradcy. Tak widzi swoje
zadanie klasyczne doradztwo eksperckie (zob. Moldaschl 2010; Groth,
Wimmer 2004). Inaczej rozumie swoje zadanie doradztwo systemowe.
Jego rozumienie jest paradoksalne, wychodzi bowiem z założenia
i akceptacji generalnej niesterowalności operacyjnie zamkniętych
systemów. Zgodnie z nim organizacje (i każdy inny system w rozumieniu teorii systemów; zob. Luhmann 2007; Willke 1996) nie dają się
z zewnątrz sterować. Decyzje doradztwa nie tylko nie dają pewności,
ale permanentnie produkują niepewność. Są kontyngentne, gdyż są
produkowane przez system, który też jest kontyngentny. Paradoks doradztwa, oczywiście nie tylko systemowego, polega na tym, że ma
do czynienia ze sterowaniem niesterowalnych systemów. Doradca
zmieni system, kiedy system uzna, że się zmieni.
123
Dorota Płuchowska
Wniosków o niesterowalności systemów dostarczyły badania empiryczne w ramach konstruktywizmu i teorii systemów, które zrewolucjonizowały klasyczne ujęcie systemów społecznych, tj. systemów
interakcyjnych, organizacji i systemów funkcyjnych (por. Luhmann
2007), stając się inspiracją dla systemowego doradztwa organizacyjnego (Groth, Wimmer 2004: 224–230; Moldaschl 2005; Stucki 2006).
Proces zmian ilustruje ewaluacja pojęcia organizacji (socjologiczna
teoria organizacji; zob. Luhmann 2000), dla której impulsem była
Foersterowska metafora „(nie)trywialnej maszyny” (von Foerster
1993). Zmieniła ona pojmowanie organizacji, co wyraziło się przejściem od metafory trywialnej maszyny do metafory nietrywialnej
maszyny autopoietycznej. Najstarsza metafora organizacji – trywialna
maszyna – pojawia się niemal równocześnie z wprowadzeniem do
nauki w XIX wieku pojęcia organizacji i wywodzi się bezpośrednio
od koncepcji zarządzania Tylora (szerzej w: Luhmann 2000: 11–38).
Popularny i dziś nadal szeroko rozpowszechniony tayloryzm uchodzi
za rodzaj profesjonalnego, naukowego zarządzania procesem pracy
(scientific management), a jego specyficzną cechą jest mechaniczność
pojmowania organizacji i jej zasobów osobowych. Już wtedy organizacja pojmowana była jako system, tyle że był on równoznaczny
właśnie z metaforą maszyny, która zaopatrzona w odpowiedni input
(przyczynę) przerabia go automatycznie na oczekiwany output (skutek). Ten redukcjonistyczny sposób myślenia, pojmujący zachowania
systemów linearnie według prostej zależności przyczynowo-skutkowej, może być przydatny do rozwiązywania problemów kompleksowych systemów społecznych tylko w pewnych prostych i rutynowych
sytuacjach bez opcji i wyborów. Najstarsze chronologicznie, klasyczne
doradztwo eksperckie można w tym ujęciu rozumieć jako doradztwo trywialnych maszyn. Nowe spojrzenie na organizację i doradztwo
przez metaforę nietrywialnej maszyny pojawia się w nauce w latach
80. XX wieku wraz z rozwojem cybernetyki, w kontekście badań nad
kompleksowymi systemami i jej ujęcia w paradygmacie systemowym i konstruktywistycznym. Von Foerster wprowadza pojęcie samoorganizującej się maszyny (osoby, systemy społeczne), tzn. maszyny
124
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
organizującej swoje elementy w sposób charakterystyczny dla systemów żywych przez autopoiezę (Maturana, Varela 1980). Nietrywialne
maszyny, w odróżnieniu od trywialnych, charakteryzują się właściwością dynamicznej stabilności i operacyjnej zamkniętości (Luhmann
2000, 38–80; 2007: 14–18). Autopoietyczny system jest produktem
własnych, odnoszących do siebie, autonomicznych operacji, za pomocą których dyferencjuje się od swojego otoczenia, czyli innych systemów, i za pomocą których utrzymuje swoją stabilność, reprodukując
autopoietycznie swoje elementy (przez odniesienie do siebie, samoreferencję). Oznacza to, że system sam wewnątrzsystemowo określa
swoje granice, a w ich ramach swoją organizację i właściwości. W tym
aspekcie jest on autonomiczny, ale nie autarkiczny, funkcjonuje on
bowiem zawsze w jakimś otoczeniu, z którym pozostaje strukturalnie
(a nie operacyjnie) sprzężony. Niemniej wymiana ta jest wysoce selektywna. System utrzymuje swoją autopoietyczną organizację tak długo,
jak to tylko możliwe. Jego stały problem polega na szukaniu takich
operacji w ramach jego operacyjnej zamkniętości, które nawiązują
do aktualnego stanu systemu. To system (czy organizacja) decyduje,
które z irytacji dostarczanych z kompleksowego otoczenia zostaną
zinterpretowane jako informacja i przerobione na output, który zarówno dla samej organizacji, jak i dla jej otoczenia może być zaskakujący.
„Oczywiście są organizacje nieobliczalnymi i nieprzewidywalnymi
historycznymi maszynami” (Luhmann 2000: 9), które wykluczają istnienie jakiejkolwiek linearnej logiki kauzalności między systemem
i jego otoczeniem. Jakakolwiek irytacja otoczenia może wywołać
jakąkolwiek bliżej nieokreśloną reakcję lub wiele reakcji systemu,
a nie ten jeden jedyny skutek, który można zakładać w wypadku maszyn trywialnych. Samoorganizujące się systemy działają cyrkularnie
i determinują sprzężenia zwrotne, co sprawia, że linearne sterowanie
zachowaniami systemu jest niemożliwe. W tym kontekście doradztwo
systemowe, które w swojej teorii i praktyce odnosi się do powyższych
stwierdzeń, można rozumieć jako doradztwo nietrywialnych maszyn.
Przeniesienie pojęcia samoorganizujących się nietrywialnych
maszyn do koncepcji doradztwa odkrywa nie tylko słabe strony
125
Dorota Płuchowska
doradztwa eksperckiego, ale paradoks doradztwa w ogóle. I nie jest
to jedyny paradoks, z którym ma do czynienia doradztwo jako forma
komunikacji systemów interakcyjnych i organizacyjnych. Teoria systemów Luhmanna to gra z paradoksami komunikacji społecznej, więc
każde odniesienie doradztwa do tej teorii z góry zakłada konfrontację
z paradoksami. Odwołując się do niej, doradztwo systemowe musi się
odciąć od optymistycznych założeń one-best-way doradztwa eksperckiego, szczególnie wyobrażeń o tym, że system doradcy może rozwiązać, naprawić, zmienić system klienta. To, czego doradca dowiaduje
się z teorii Luhmanna, to wiedza o funkcjonowaniu, możliwościach
i ograniczeniach systemów autopoietycznych, jakimi są każdy system
klienta, każdy system doradcy i każdy system doradztwa (Königswieser, Exner 1998: 17–30). Doradca nie może liczyć na praktyczne
wprowadzenie do tego, jak zmieniać systemy, bo takich recept nie
ma. Luhmann opracował teorię systemów autopoietycznych, żeby
całościowo obserwować i opisać społeczeństwo. System w tej teorii
jest częścią społeczeństwa i jednocześnie instrumentem do obserwacji systemu społeczeństwa. Doradztwo obserwuje teorię Luhmanna,
żeby obserwować systemy. W systemie doradztwa system klienta
jest obiektem obserwacji, komunikacji, diagnozy i interwencji systemu doradcy. Przyjrzyjmy się wybranym pojęciom teorii systemów
w kontekście ich przydatności do potrzeb doradztwa. Zobaczymy, że
odkryją one dalsze jego paradoksy.
Zacznijmy od centralnego, zarówno dla teorii Luhmanna, jak
i doradczej praktyki, pojęcia komunikacji (Luhmann 2007: 131–166).
Systemy społeczne operują za pomocą komunikacji. Jest ona podstawową i jedyną operacją, przez którą realizuje się każdy system
społeczny. Komunikacja systemów jest reprodukowana przez komunikację. „Ludzie nie mogą komunikować, tylko komunikacje mogą
komunikować” (Luhmann 1997: 31)10.
10
W teorii systemów Luhmanna ludzie nie należą do społeczeństwa, ale są jego otoczeniem. Człowiek jest konglomeratem różnych systemów: ciała – systemu biologicznego,
świadomości – systemu psychicznego, komunikacji – systemu społecznego. Systemy
126
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
Luhmann traktuje komunikację procesualnie, jako niekończącą się
i skoordynowaną syntezę trzech selekcji, wydarzeń komunikacyjnych
selekcjonujących informacje (myśli), wypowiedzi i rozumienie. Ludzie,
a więc systemy psychiczne i biologiczne, nie komunikują i należą
do otoczenia systemów społecznych. To rozumienie komunikacji
będzie wyraźniejsze, kiedy wyobrazimy sobie język jako jej centralne medium. To, co wychodzi z mojej głowy, która wypełniona jest
myślami, nie jest tą myślą, ale ubranym w język, słowa, gesty (kody)
komunikatem. To jest zasadnicze rozróżnienie. Myśli zlokalizowane
w systemie psychicznym nie są transparentne. Są otoczeniem dla systemu społecznego. Wyrażone zostają za pomocą komunikatu. Język
jest medium komunikacji w systemie społecznym. Między jednym
a drugim mamy do czynienia z wieloma procesami decyzyjnymi: Którą
myśl wybrać do komunikacji? W jaki sposób ją zakomunikować? Jak
zrozumie moją wypowiedź ten, kto ją usłyszy? Jakie myśli rodzą się
pod wpływem mojej wypowiedzi w jego głowie? Co myśli ten „inny”?
Tego nie mogę poznać, ale mogę poznać jego wypowiedź. Ta zaś to
nie jego myśli, ale synteza trzech selekcji. Wychodząc z założenia
operacyjnego zamknięcia systemów, doradztwo (i wszystkie inne
systemy) ma do swojej dyspozycji tylko komunikację. Komunikacja
jest rozwiązaniem i problemem równocześnie. Doradztwo funkcjonuje w warunkach ograniczenia komunikacji. Planowane i dyrektywne
sterowanie systemami społecznymi jest w dużym stopniu ograniczone. Przekazanie informacji jest niemożliwe. Każdy system sam
zaspokaja swoje potrzeby informacyjne przez własne selekcje. To, jak
system (klienta) zareaguje na informacje z jego otoczenia (informacje
społeczne dekompresują się w działaniach ludzi. Nie ma konkretnego typu systemu,
który by to jednoczył. „Nie można przyporządkować ludzi do systemów funkcyjnych
w ten sposób, aby każdy z nich przynależał tylko do jednego systemu, a więc aby
uczestniczył w systemie prawa, ale nie w systemie gospodarki, tylko w systemie polityki, a nie w systemie wychowania. W konsekwencji prowadzi to do tego, że nie można
twierdzić, iż społeczeństwo składa się z ludzi, ponieważ ludzi nie można ulokować
w żadnym z częściowych systemów społeczeństwa, a więc nigdzie w społeczeństwie”
(Luhmann 1997: 744). Społeczeństwo to zakres wszelkich komunikacji.
127
Dorota Płuchowska
doradcy), zależy od selekcji systemu (klienta). Dane z otoczenia stają
się dla sytemu wiadomościami w zależności od wewnętrznych kryteriów jego potrzeb i możliwości. Każda interwencja doradztwa jest
możliwa jedynie w systemie komunikacji. Doradztwo może irytować
system klienta przez odpowiednie dopasowanie i projektowanie komunikacji, przez zmianę wzorów i struktur komunikacji. Wszelkie
próby interwencji systemu doradcy zależą od tego, jak system klienta
je zrozumie. System psychiczny doradcy tak samo jak system psychiczny klienta jest jedynie otoczeniem dla decyzji, które zapadną
w procesie komunikacji. Generalnie każda próba komunikacyjnego
wpływu systemu doradcy na operacyjnie zamknięty system klienta
musi zważać na ograniczenia, które są wyznaczone przez pojęcia
nietransparencji, dopasowania, podwójnej kontyngencji, kompleksowości. Doradca nie może „z góry” zaplanować zmian ani nimi sterować. Może obserwować komunikację i jej przebieg. Kiedy doradcy
obserwują system klienta, obserwują komunikację. Komunikacja
wydarza się. Nikt nie widzi, co się myśli. Zmiany nastąpią, jeżeli zmieni
się komunikacja systemów. Nie więcej i nie mniej. Doradcy mogą
jedynie obserwować i zmieniać komunikację, a nie system klienta.
Przy tym muszą tak zaprojektować komunikację w systemie, żeby
zaistniało pewne prawdopodobieństwo, że zostanie powiedziane
coś pożytecznego, co może wywołać zmianę, mimo że nie można
tego przewidzieć. Komunikacja w ramach doradztwa produkuje
kontyngencję. Doradztwo jest kontyngentne. Zasadniczym pytaniem doradztwa jest: jak komunikować coś, co jest kontyngentne.
Skoro narzędziem doradcy jest obserwacja, przyjrzyjmy się temu
pojęciu w ujęciu teorii systemów w aspekcie doradztwa. Luhmannowska koncepcja obserwatora nie odnosi się do osób, lecz do operacji
systemów, tzn. dokonywanych przez systemy operacji dyferencjacji.
„[…] obserwacja nie oznacza nic innego, jak możliwość korzystania
z rozróżnień”11, jak stwierdzenie różnicy czyniącej różnicę (Luhmann
11
Odniesienie do logiki formy Browna: draw a distinction zob. Kneer, Nassehi
2000: 98; Luhmann 2007: 42. Wychodząc od tego podstawowego rozróżnienia
128
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
2007: 42; zob. też Fleischer 2005). Systemy społeczne obserwują otaczający je świat za pomocą pojęciowych rozróżnień. Obserwacja
jest wewnętrznosystemową operacją postrzegania i opisywania,
tzn. obserwator dokonuje rozróżnienia na podstawie subiektywnych kryteriów postrzegania (moralnych, politycznych, estetycznych)
i wybiera (opisuje) tylko jedną stronę (perspektywę) dokonanego
rozróżnienia, zostawiając wszystko inne na boku. Systemy opisują
konkretny system, a nie jego otoczenie. Opisywać znaczy widzieć
obiekt, np. klienta, w odróżnieniu od innego obiektu – od tego, od
czego się klient odróżnia i co nie jest klientem, ale jego kontekstem.
System może obserwować tylko wtedy, kiedy rozróżnia samoreferencję (identyfikuje się jako jedność i odnosi się do swoich operacji)
i referencję obcą (dyferencjuje swoją jedność w stosunku do otoczenia). Obserwacja jest autonomiczną konstrukcją systemu, za pomocą
której stwierdza on różnicę i przypisuje na jej podstawie rozróżnionym
obiektom znaczenia. System sam decyduje, które dyferencjacje są dla
niego relewantne. „Obserwator ze sposobu, «jak» obserwuje, ustala
to, »co« może obserwować” (Willke 1999: 23). Paradoks obserwatora polega na tym, że obiekt jego obserwacji jest rezultatem jego
postrzegania i to, „jak” go obserwuje, wynika z jego indywidualnych
możliwości poznania. Wszystko, co zostanie powiedziane, jest zawsze
tym, co powiedziane jest przez obserwatora, i wszystkim tym, co zaobserwowane jest przez obserwatora. Obserwator nie może jednak
zobaczyć, czego nie może zobaczyć. Obserwator może obserwować
tylko własne rozróżnienie. Heinz von Foerster mówi tu o martwym
punkcie obserwacji (1999). Doradztwo też ma swój martwy punkt.
Nie widzi wszystkiego.
Systemy powstają w procesie dyferencjacji przez odgraniczanie się
od znajdujących się w ich otoczeniu innych systemów. Systemy można
rozróżnić tylko w kontekście ich otoczenia, które jest konstytutywnym
system – otoczenie, teoria systemów operuje dalszymi rozróżnieniami, np. operacja – obserwacja, obserwacja I stopnia – obserwacja II stopnia, dlatego koncepcje
Luhmanna opisuje się jako teorię dyferencjacji, zob. Kneer, Nassehi 2000: 108.
129
Dorota Płuchowska
warunkiem wykształcenia się systemu i jego stabilności. Otoczenie
istnieje tylko w obecności systemu i jest „wszystkim innym”. Każda
dyferencjacja sytemu jest związana z obserwacją, a każda obserwacja
produkuje martwe punkty obserwacji (ślepą plamę obserwacji; zob.
Luhmann 1993: 228–234). Dokonując rozróżnienia organizacji profitowych i nieprofitowych, stwierdzimy, że jednym chodzi o pieniądze,
a drugim o dobro społeczne. Ale czy tak jest? Jeżeli w firmie pojawia
się konflikt osobowy, to trzeba porozmawiać z tymi osobami. Ale czy
tylko? Doradcy w procesie doradzania organizacji w zakresie konfliktu personalnego często koncentrują się na zasobach osobowych
i wydarzeniach w zespołach pracowniczych. Fenomen organizacji
jako otoczenia zespołów i jej specyficzne komunikacje pozostają
przy tym dla doradców martwym punktem obserwacji. Doradztwo
systemowe pasożytuje na martwych punktach obserwacji ich, z reguły
zorganizowanych, klientów (Kühl 2005a). Doradca jako obserwator
obserwatora (jako obserwator systemu klienta) obiecuje klientowi zobaczyć coś, czego klient sam nie może zobaczyć. A przecież,
zgodnie z teorią obserwacji Luhmanna, doradca jako obserwator
też może zobaczyć, co może zobaczyć, i nie może zobaczyć, czego
nie może zobaczyć. To, co dotyczy systemu klienta, dotyczy również
systemu doradcy. Doradca systemowy, który jest świadomy, że każdy
obserwator produkuje martwe punkty, a więc również on, musi być
również świadomy swojej roli „pasożyta”. Może z niej uczynić użytek
jako obserwator drugiego stopnia, obserwacja obserwacji umożliwia bowiem refleksyjność wniosków dla własnej obserwacji. Kiedy
obserwator A obserwuje innego obserwatora B, może zobaczyć jego
martwy punkt, czyli ukryte struktury, za pomocą których B dokonuje
rozróżnienia i opisania. I oczywiście, kiedy obserwator A obserwuje
obserwatora B, on sam jest obserwowany przez innego obserwatora C, którym może być też obserwator B. Obserwacja obserwatora
daje możliwość refleksyjnego korygowania obserwacji: obserwator
drugiego stopnia może zobaczyć, że nie może widzieć, czego nie może
widzieć, ale może też zobaczyć, jak obserwują inni (Kneer, Nassehi
2000: 98–102). Przez obserwację obserwacji, która odnosi się do tego
130
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
„jak”, a nie do „co”, obserwuje obserwacja pierwszego stopnia, doradca pomaga zobaczyć temu, komu doradza, czego ten sam nie może
zobaczyć (Blanke, Uhlhorn 2011: 136 i nast.). Doradca, obserwując
organizację klienta, dokonuje dyferencjacji i rozróżnienia: co, kogo,
kiedy, w jakiej sytuacji itd. będzie obserwował. Redukując kompleksowość obserwacji, znajdzie się po którejś stronie asymetrycznego
rozróżnienia. Nazywamy to decyzją. Wymaga ona konieczności wyboru jednej (to, a nie tamo) z wielu symetrycznych opcji (to albo
to, albo to, albo…). Każda decyzja ma martwy punkt, niemniej jest
potrzebna, żeby w ogóle się coś wydarzyło, bowiem „kiedy nie jesteś
przygotowany, żeby rozróżniać, nie wydarzy się właśnie zupełnie nic”
(Luhmann, Baecker 2006: 73). Doradztwo systemowe może podważyć
zarówno dyferencjacje, jak i rozróżnienia, których dokonał obserwator pierwszego stopnia (klient), i może wykluczone elementy ponownie wprowadzić do komunikacji organizacji. Martwy punkt organizacji
klienta będzie znów widoczny. Organizacja może zobaczyć nowe lub
stare w nowym świetle (np. że pewne jej założenia tylko przeszkadzają
w sprawnym działaniu). Dyferencjonowanie jako orientacja na różnicę jest metodą wyzwalania w systemach kreatywnych zachowań,
zachęcenia do zmian. Doradca musi być gotowy do ciągłej zmiany
perspektywy i jednocześnie świadomy, że sam nie widzi wszystkiego,
nawet jeżeli widzi to, czego nie widzi klient.
Skoro obserwacja jest zawsze konstrukcją sytemu, a rzeczywistość
to społeczny produkt jej obserwatorów, niezależnie od tego, co obserwują, to trzeba założyć, że doradztwo pracuje za pomocą konstruktów
(schematów, pomysłów, koncepcji, hipotez i wierzeń) rzeczywistości
generowanych przez rozróżnienia obserwatorów (systemów). I odwrotnie: systemy istnieją tylko jako konstrukty w głowie obserwatora jako
produkt dokonywanych przez niego kognitywnych operacji rozróżniania i opisywania (niemniej w wyobrażeniu o głowach przynajmniej te są
organicznie rzeczywiste). Ale nie chodzi tu w ogóle o rozstrzyganie tego,
co jest rzeczywiste, a co nie, ale o to, czy coś jest obserwowalne, czy
nie. Systemy istnieją w „głowach” po to, żeby porządkować koncepcje
i doświadczenia, żeby strukturyzować obserwację systemów w ich
131
Dorota Płuchowska
odróżnieniu od kompleksowego otoczenia. „Każdy obserwator jest
samodzielnym kognitywnie operującym systemem, tzn. sam wyprowadza informacje i znaczenia swoich obserwacji w zakresie swoich
możliwości” (Willke 1999: 22). Nie inaczej pracuje doradca. Operuje
on własnymi obserwacjami (rozróżnia i opisuje), dokonuje wyborów
własnych kryteriów obserwacji, oddziela to, co obserwuje, od tego,
co w danym momencie pozostawia poza swoją obserwacją, wyposaża swoją obserwację w sens, dokonuje opisu znaczenia wybranej
przez siebie z kompleksowego otoczenia obserwacji, czyli konstruuje
rzeczywistość. Coś staje się dla niego rzeczywiste dopiero za pomocą
pary pojęć rozróżniać/opisywać, a nie przez samo bycie. Jeżeli bowiem
coś identyfikujemy, to odróżniamy to od czegoś innego i to staje się
dla nas rzeczywiste. Można to ująć tak (chyba): Na problem X firmy X,
jej doradca – Pan X – ma w głowie X pomysłów: X1, X2, X3 itd., tzn.
ma kategorie i kryteria, za pomocą których obserwuje problem X i za
pomocą których wynajdzie z firmą X rozwiązania X1, X2, X3 dla problemu X. Które pomysły (z X1, X2, X3 itd.) obserwacji (rozróżnienia i opisu)
problemu wybierze? Wybierze te, a nie inne, na podstawie jakichś kryteriów (najlepiej najlepszych), aby firma X mogła podjąć jakieś decyzje
(najlepiej najlepsze). Spośród wynalezionych rozwiązań X1 i X2 firma X
musi wybrać jedno. Które jest lepsze? Tego firma X nie może wiedzieć,
ale musi podjąć decyzje, wdrażać to czy tamto rozwiązanie. Firma X
czyni jednak tak, jakby wybrane przez nią rozwiązanie X2 było dla niej
najlepszym rozwiązaniem i X2 staje się dla niej rzeczywistością. Ale też
mogło być całkiem inaczej. W systemie doradztwa uwzględnić należy
kontyngentność rozwiązań (relatywność „najlepszych rozwiązań”) oraz
operacyjną zamkniętość systemów (doradca nie rozwiązuje problemu,
przedstawia możliwości jego rozwiązania). Tylko klient może rozwiązać
swoje problemy.
Skoro systemy dokonują selektywnych obserwacji i selektywnie
wyposażają je w znaczenia, aktualizując coś spośród szeregu innych
możliwości, to należy się liczyć z konotacjami, jakie wynikają z tego dla
doradztwa. Systemowe myślenie nie zakłada istnienia „prawidłowych”
i „nieprawidłowych” (czy jak ktoś chce: dobrych i złych) perspektyw
132
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
postrzegania i sposobów organizowania rzeczywistości – istnieją tylko
różne. A zatem można powiedzieć, że nie istnieją dobre czy złe rady
doradcy, ale raczej potrzebne, stosowne czy skuteczne w danej sytuacji.
To rozpoznanie wynika z innego systemowego pomysłu, że nie ma niezawodnych informacji o rzeczach samych w sobie. Wypowiedzi o rzeczach nie są informacjami o rzeczach, ale informacjami o systemach,
które rzeczy uważają za rzeczy. Z tych „różnych” rad dla organizacji
(systemów) ważne są te przydatne, a więc te, dzięki którym zachowują
one stabilność, tzn. dzięki którym są w stanie przetrwać w kompleksowym otoczeniu (czyli realizować swoje cele). Chodzi o zdolność selektywnego dopasowania, tak do zmieniającego się otoczenia, jak do
samego siebie (przy czym pierwsze jest konieczną przesłanką drugiego
i odwrotnie; szerzej w: Luhmann 2007: 327–332). System odnosi się
zawsze do własnych operacji, ale ze względu na strukturalne sprzężenie
z otoczeniem generuje również rezonanse na jego irytacje. O tym, czy
zostaną one zinterpretowane jako przydatne, czy zignorowane, decyduje nie otoczenie, ale sam system, który jest w stanie zmienić tylko siebie.
Dyrektywne zmiany mają nieprzewidywalne oddziaływanie. Zawsze
mogą wywołać inne efekty, niż zakładano. Oznacza to dla doradcy, że
bezpośrednia ingerencja w organizacji nie jest możliwa, bo podlega ona
selektywnej weryfikacji. Doradca, kreując inne perspektywy postrzegania i irytując zmiany w myśleniu, może jedynie wskazać organizacji, jak
ona może się zmienić. Doradca może jedynie animować system klienta
przez irytacje do zmiany przez samoorganizację. Nie chodzi przy tym
o irytacje i działania koncentrujące się na wywoływaniu zmian w zachowaniu osób, lecz o działania zmieniające struktury systemów, ich reguł,
zasad, programów działania i podejmowania decyzji. W świadomości
i respektowaniu autopoiezy systemów tkwią mocne strony doradztwa
systemowego, które z tego powodu rozwinęło szerokie repetytorium
kreatywnych metod interwencji za pomocą irytacji (por. Kühl 2005b,
67: 221 i nast.). Zmiana wymaga kreatywności, kreatywność wymaga
dyferencjacji, dyferencjacja wymaga zewnętrznej perspektywy obserwatora i ciągłego wynajdowania nowych perspektyw poza tym, co
aktualnie rozróżnia.
133
Dorota Płuchowska
Skoro doradcy mają ograniczone możliwości bezpośredniego
wywoływania zmian w organizacjach, to analogicznie można to odnieść do rozwiązań, które doradcy „przynoszą” organizacjom. Systemowe myślenie zakłada, że rozwiązań, które zostaną znalezione
przez doradcę „na zewnątrz”, w ogóle nie ma, tzn. nie ma gotowych
rozwiązań i nigdzie ich jako takich nie można znaleźć, bo nigdzie nie
leżą i nie czekają, aż przyjdzie po nie doradca. Zakłada ono coś innego. Doradcy towarzyszą swoim klientom w procesie wynajdowania
i generowania rozwiązań. Oznacza to, że rozwiązania są wymyślane,
a nie znajdowane. Jeżeli „gotowe” rozwiązania można byłoby znaleźć, znaczyłoby to, że gdzieś już są, ukryte jako część rzeczywistości.
I tak przedstawiciele systemowego myślenia wychodzą z założenia,
że rozwiązania per se nie istnieją, lecz pojawiają się dopiero wtedy,
gdy zostaną skonstruowane, a więc zaprojektowanie w procesach
kreatywnych i kognitywnych. Zaprojektowane opcje rozwiązań są
opcjami rozwiązań projektanta, czymś, co on jako konstruktor czy
wynalazca uważa za rozwiązanie. Dlatego też „znajdowanie” rozwiązań to akt niezwykłej wytrwałości w ich szukaniu i dowód naukowej
dyscypliny, odwoływania się do istniejącej wiedzy fachowej, która
jest skuteczna, kiedy oczekuje się rutyny. Kiedy oczekuje się zmiany, która wymaga wynalezienia czegoś nowego, trzeba aktywować
kreatywność. To jest to, co doradcy opierający się na systemowym
myśleniu w pierwszym rzędzie czynią: pomagają zaistnieć kreatywności, wspierają przez zastosowanie konstruktywnych metod irytacji
(interwencji) i kreatywnych technik proces wymyślania przez zmianę
perspektyw postrzegania rzeczywistości.
Powyższe przykłady paradoksów komunikacji w ramach doradztwa
miały pokazać, co może doradca i na czym polega sztuka doradzania,
czyli projektowania komunikacji w procesie doradzania. Zasadniczo
nie chodzi o to, co zrobimy, byle było skuteczne. Nie chodzi o to, jak
doradztwo nazwiemy i jakie metody i narzędzia której nazwie przypiszemy. Nie chodzi o to, które narzędzia są prawidłowe, a które nieprawidłowe. Zasadniczo chodzi o to, „jak”, i o to, żeby doradztwo dostarczyło
systemowi klienta odpowiednich irytacji, powodów do zmiany. Jeżeli
134
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
chodzi o działanie w ramach istniejących rutyn, to doradztwo klasyczne może być wysoce skuteczne. Okaże się ono mniej przydatne tam,
gdzie istnieje potrzeba kompleksowych zmian, opartych na procesach
uczenia się systemu, wynajdowaniu i wdrażaniu niestandardowych
rozwiązań. Problem (i sedno) doradztwa zawiera się w tym, że żaden
doradca, czy to klasyczny, czy systemowy, nie wie dostatecznie wiele
o sprzężeniach i powiązaniach systemowych, żeby dostarczyć organizacji pewnych rad. Doradca może pewne rzeczy jako doradca drugiego
stopnia zobaczyć i pokazać organizacji. Cokolwiek zrobi, zawsze będzie
to w jakiś sposób nieodpowiednie, ale powinno być tak nieodpowiednie, jak radzi Luhmann, żeby doprowadzić osoby, grupy, organizacje do
tego, by pomyślały, co robią, jak robią i dlaczego, żeby zobaczyły swój
martwy punkt. Nie chodzi więc o rozstrzyganie między doradztwem
systemowym a eksperckim, ale o skuteczne wywoływanie zmiany
w systemach. Jeżeli chodzi o progresywne i efektywne dokonywanie
zmian w regułach gry, którymi gra organizacja poszukująca zmian, to
skuteczniejsze wydaje się doradztwo systemowe, bo pracuje za pomocą
zaskakujących metod w myśl motta: Jeśli nie możesz zmienić systemu,
irytuj go. Jak? Na to nie ma recepty.
Bibliografia
Baecker D. (2001). Vom Kultivieren des Managements durch die Organisation –
und umgekehrt. W: T. Bardmann, T. Groth (red.), Zirkuläre Positionen 3
(s. 43–66). Wiesbaden–Opladen: Westdeutscher Verlag.
Baecker D. (2003). Organisation und Management. Frankfurt am Main:
Suhrkamp.
Baecker D. (2011). Organisation und Störung: Aufsätze. Berlin: Suhrkamp.
Balicki B. i in. (red.) (2010). Radykalny konstruktywizm. Antologia. Wrocław:
GAJT Wydawnictwo.
Berghaus M. (2003). Luhmann leicht gemacht: Eine Einführung in die Systemtheorie. Köln–Weimar–Wien: Böhlau.
Blanke E., Uhlhorn F. (2011). Wie ist Beratung möglich? Vom Dirigieren der
Selbstbeobachtung. Heidelberg: Carl-Auer-Systeme.
135
Dorota Płuchowska
Bohn U., Kühl S. (2010). Beratung, Organisation und Profession. Die gescheiterte
Professionalisierung in der Organisationsentwicklung, systemischen Beratung und Managementberatung. W: S. Kühl, M. Moldaschl (red.), Organisation und Intervention (s. 63–84). München–Mering: Rainer Hampp Verlag.
Dilts R. (2006). Od przewodnika do inspiratora, czyli Coaching przez duże „C”.
Warszawa: PINLP G. Peczko.
Fleischer M. (2005). Obserwator trzeciego stopnia. O rozsądnym konstruktywizmie, przeł. D. Wączek, J. Barbacka. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2010). Communication design, czyli projektowanie komunikacji.
Łódź: Primum Verbum.
Foerster H. von (1993). Wissen und Gewissen. Versuch einer Brücke. Frankfurt
am Main: Suhrkamp.
Foerster H. von, Glasersfeld E. von (1999). Wie wir uns erfinden: eine Autobiographie des Radikalen Konstruktivismus. Heidelberg: Carl Auer.
Fuchs P. (1994). Und wer berät die Gesellschat? Gesellschatstheorie und
Beratungsphänomen in soziologischer Sicht. W: P. Fuchs, E. Pankoke,
Beratungsgesellschat. Auf dem Weg zur Beratungsgesellschat? Zur Theorie
einer difusen Praxis (s. 67–77). Schwerte: Katholische Akademie.
Fuchs P. (2002). Hofnarren und Organisationsberater, Zur Funktion der Narretei, des Hofnarrentums und der Organisationsberatung. Organisationsentwicklung, 21, 3, s. 4–15.
Fuchs P. (2004). Die magische Welt der Beratung. W: R. Schützeichel, T. Brüsenmeister (red.), Die beratene Gesellschat, Zur gesellschatlichen Bedeutung
von Beratung (s. 239–257). Wiesbaden: VS Verlag.
Fuchs P. (2006). Das System und die Welt der Beratung. Zu einem Hans-Dampf
in allen Gassen. W: E. Pankoke, G. Quenzel (red.), „Praktische Künste“,
Deutungsmuster und Wissensformen kulturellen Handelns (s. 137–154).
Essen: Klartext.
Fuchs P., Mahler E. (2000). Form und Funktion von Beratung. Soziale Systeme, 6, s. 349–368.
Fuchs P., Pankoke E. (1994). Beratungsgesellschat. Auf dem Weg zur Beratungsgesellschat? Zur Theorie einer difusen Praxis. Schwerte: Katholische Akademie.
Glasersfeld E. von (2002). Konstruktion der Wirklichkeit und der Begrif der
Objektivität. W: H. Gumin, H. Meier (red.), Einführung in den Konstruktivismus (s. 9–39). München: Piper.
136
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
Groth T. (1999). Wie systemtheoretisch ist „Systemische Organisationsberatung“? Neuere Beratungskonzepte für Organisationen im Kontext der
Luhmannschen Systemtheorie. Münster: LIT.
Groth T., Wimmer R. (2004). Konstruktivismus in der Praxis. Systemische Beratung. W: F. von Ameln, Konstruktivismus (s. 224–245). Tübingen/Basel:
A. Francke Verlag.
Göbel M. (2010). Das Verfahren der Organisationsberatung. W: S. Kühl, M. Moldaschl (red.), Organisation und Intervention (s. 167–187). München–Mering:
Rainer Hampp Verlag.
Hagen W. (red.) (2010). Niklas Luhmann. Was tun, Herr Luhmann? Vorletzte
Gespräche mit Niklas Luhmann. Berlin: Kulturverlag Kadmos.
Herbertz H., Nau E. (1997). Soziologen + Systemtheorie + Beratung = ? Oder
„Grafiti auf der Führungsetage ein es Unternehmens: „Ein Berater ist ein
Mann, der…”. Sozialwissenschaten und Berufspraxis, 20, 3, s. 341–349.
Hilse H. (2001). Alte Bilder – neue Herausforderungen: Ein Zwischenruf zur
systemischen Organisationsberatung. Gruppendynamik und Organisationsberatung, 32, s. 323–338.
Kostera M. (red.) (2013). Doradztwo organizacyjne. Ujęcie systemowe. Warszawa: Politext.
Klassen M. (2004). Was leisten Systemtheorien in der Sozialen Arbeit? Ein Vergleich der systemischen Ansätze von Niklas Luhmann und Mario Bunge.
Bern–Stuttgart–Wien: Haupt Verlag.
Kneer G., Nassehi A. (2000). Niklas Luhmanns Theorie sozialer Systeme. München: Wilhelm Fink.
Königswieser R., Exner A. (1998). Systemische Intervention – Architekturen
und Designs für Berater und Veränderungsmanager. Stuttgart: KlettCotta.
Königswieser R., Hillebrand M. (2009). Einführung in die systemische Organisationsberatung. Heidelberg: Carl-Auer.
Kühl S. (2005a). Das Scharlatanerieproblem. Coaching zwischen Qualitätsproblemen und Professionalisierungsbemühung. Dostępne na: http://www.
bds-soz.de/images/stories/pdf/KuehlStudie_Scharlantanerie_mit_Unternehmen.pdf (20.06.2011).
Kühl S. (2005b). Organisationsberatung. Konturen eines dritten Weges jenseits
von betriebswirtschatlicher Beratung und systemischer Prozessberatung.
Organisationsentwicklung, 3, s. 64–73.
Kühl S. (2006). Die Professionalisierung der Professionalisierer. Dostępne na:
http://www.uni-bielefeld.de/soz/organisationssoziologie/pdf/p0406.pdf
(18.04.2010).
137
Dorota Płuchowska
Kühl S., Moldaschl M. (2010). Organisation, Intervention, Reflexivität. Auf
der Suche nach einem Beratungsparadigma jenseits von zweckrationaler und systemischer Beratung. W: S. Kühl, M. Moldaschl (red.),
Organisation und Intervention (s. 7–31). München–Mering: Rainer
Hampp Verlag.
Luhmann N. (1988). Therapeutische Systeme – Fragen an Niklas Luhmann.
W: F.B. Simon (red.), Lebende Systeme. Wirklichkeitskonstruktionen in der
systemischen Therapie (s. 124–138). Frankfurt am Main: Suhrkamp.
Luhmann N. (1993). Soziologische Aufklärung 5. Konstruktivistische Perspektiven. Opladen: Westdeutscher Verlag.
Luhmann N. (1997). Die Gesellschat der Gesellschat. Frankfurt am Main:
Suhrkamp.
Luhmann N. (2000). Organisation und Entscheidung. Opladen–Wiesbaden:
Westdeutscher Verlag.
Luhmann N. (2007). Systemy społeczne. Zarys ogólnej teorii, przeł. M. Kaczmarczyk. Kraków: Nomos.
Luhmann N., Baecker D. (2006). Einführung in die Systemtheorie. Heidelberg:
Carl-Auer.
Maturana H., Varela F. (1980). Autopoiesis and Cognition: The Realization of
the Living. Boston, MA: Dordrecht.
Mitterer J. (1996). Tamta strona filozofii. Przeciwko dualistycznej zasadzie
poznania, przeł. M. Łukasiewicz. Warszawa: Oficyna Naukowa.
Moldaschl M. (2005). Reflexive Beratung – ein Geschätsmodell? W: M. Mohe
(red.), Innovative Beratungskonzepte (s. 43–68). Leonberg: Rosenberger.
Moldaschl M. (2010). Reflexive Organisationsberatung. W: S. Kühl, M. Moldaschl (red.), Organisation und Intervention (s. 271–303). München–Mering:
Rainer Hampp Verlag.
Nassehi A. (2001). Moderne Gesellschat. W: G. Kneer, A. Nassehi, M. Schroer
(red.), Klassische Gesellschatsbegrife der Soziologie (s. 208–245). München: Fink.
Peltier B. (2005). Psychologia coachingu kadry menedżerskiej. Teoria i zastosowanie, przeł. G. Skoczylas. Poznań: Rebis.
Senge P. (2003). Piąta dyscyplina. Teoria i praktyka organizacji uczących się,
przeł. H. Korolewska-Mróz. Kraków: Oficyna Ekonomiczna.
Simon F.B. (2007). Einführung in Systemtheorie und Konstruktivismus. Heidelberg: Carl-Auer.
Stucki T. (2006). Zur Paradoxie von Organisationsberatung. Eine Anleitung zu einem systemtheoretischen Blindflug. Soz:mag: das Soziologiemagazin, 9, s. 34–38. Dostępne na: http://www. ssoar.info/ssoar/
138
Paradoksy komunikacji w ramach doradztwa…
bitstream/handle/document/19690/ssoar-sozmag-2006-9-stucki-zur_
paradoxie_von_organisationsberatung.pdf?sequence=1 (15.11.2011).
Willke H. (1988). Systemtheoretische Grundlagen des therapeutischen Eingrifs in autonome Systeme. W: L. Reiter (red.), Von der Familientherapie
zur systemischen Perspektive (s. 41–50). Berlin: Springer.
Willke H. (1990). Beobachtung, Reflexion, Supervision. Systeme, 4, 2, s. 105–
118.
Willke H. (1996). Systemtheorie I: Eine Einführung in die Grundprobleme der
Theorie sozialer Systeme. Stuttgart–New York: Fischer, UTB.
Willke H. (1999). Systemtheorie II: Interventionstheorie. Grundzüge einer Theorie der Intervention komplexe Systeme. Stuttgart–New York: Fischer, UTB.
Willke H. (2003). Heterotopia. Frankfurt am Main: Suhrkamp.
Willke H. (2004). Supervision der intelligenten Organisation – Supervision in
der wissensbasierten Organisation. W: H.J. Kersting, H. Neumann-Wirsig
(red.), Supervision intelligenter Systeme (s. 15–30). Nordlingen: Steinmeier.
Wimmer R. (2004a). Organisation und Beratung. Systemtheoretische Perspektiven für die Praxis. Heidelberg: Carl-Auer Verlag.
Wimmer R. (2004b). Entwicklungstrends in Wirtschat und Gesellschat mögliche Auswirkungen auf den Beratermarkt. W: R. Wimmer, Organisation
und Beratung. Systemtheoretische Perspektiven für die Praxis. Heidelberg:
Carl-Auer Verlag.
Wimmer R., Kolbeck C. (2001). Stößt der Beraterboom an seine Grenzen? Aufbau und Dekonstruktion von Autorität in Organisationen. W: H.A. Wüthrich
(red.), Grenzen ökonomischen Denkens (s. 525–550). Wiesbaden: Dr. Th. Gabler Verlag. Dostępne na: http://www.osb-i.de/ fileadmin/user_upload/
Publikationen/Wimmer_Kolbeck_Stoesst_der_Beraterboom_an_seine_
Grenzen.pdf (20.09.2013).
Annette Siemes
Uniwersytet Wrocławski
Normalność i procedury
normalizacyjne jako
kategorie obserwacji
dla badań komunikacji1
Jako ogólny i potocznie rozumiany temat, normalność stanowi, może,
niewiele więcej niż to, do czego odnosimy się, kiedy konstatujemy, że
coś jest w zasadzie mało ciekawe, gdyż odbywa(ło) się w sposób zwyczajny, lub jest banalne, znane, oczekiwane – czyli niewarte specjalnej
uwagi i dokładniejszego oglądu. Normalność zaś poznajemy tam,
gdzie pojawia się wyjątek i coś „nagle” wymaga wyjaśnienia. Tak np.
studenci w ramach prowadzenia eksperymentu związanego z naszymi zajęciami, który polegał na wyłączeniu telefonów mobilnych na
dłuższy czas2, odnaleźli się w sytuacji, w której musieli usprawiedliwić
to zachowanie wobec innych/w swoim środowisku. Mając ogólny cel
poznawczy doświadczalnego badania i rozumienia roli i komunikacyjnej funkcji urządzeń, studenci przy okazji poznali granicę jednego
z bardziej jasno określonych pól normalnościowych, funkcjonujących
1
2
Artykuł w 2017 r. został opublikowany w: Siemes A. (2107). Normalność i procedury
normalizacyjne jako kategorie obserwacji dla badań komunikacji. W: A. Dudziak,
A. Naruszewicz-Duchlińska (red.), Wartości i wartościowanie we współczesnej humanistyce. II: perspektywa komunikologiczna (s. 7–22). Olsztyn: Centrum Badań
Europy Wschodniej UWM w Olsztynie.
Okres, który w kontekście eksperymentu uznawany jest przez uczestników za
„długi/dłuższy”, skraca się w ostatnich latach coraz bardziej, co również wskazuje
na przesuwanie się granic normalności.
141
Annette Siemes
obecnie w komunikacji. Urządzeniom mobilnym w ostatnim czasie
coraz bardziej przypisywana jest rola gwaranta utrzymywania więzi
społecznych (zamiast korzystania z własnych zasobów psychicznych
i socjalnych polegamy na możliwościach zapośredniczanych technologią). Wyłączenie urządzeń staje się wypadaniem z kontekstu
społecznego, w związku z czym stanowi przekroczenie i jest nieoczekiwanym wyjątkiem, który wymaga nie tylko wyjaśnienia, lecz również
usprawiedliwienia. Ramy eksperymentu oferowały zarówno studentom, jak i osobom z ich otoczenia możliwość asymilacji (rozumienia)
tego wyjątku w obrębie akceptowanych struktur uzasadnieniowych
(według hasła i ciągu komunikacyjnego – robimy eksperyment „postu
medialnego” na zajęciach; – aha, rozumiem)3. W obu przypadkach
obserwujemy coś, co – jeśli używamy tego w roli kategorii badawczej –
wychodzi daleko poza wyżej wymienioną banalną konstatację tego,
co zwyczajne lub codzienne: stykamy się z tym, co zakładane jest
jako wspólne i oczywiste i to zazwyczaj w sposób milczący, zautomatyzowany, tak że właśnie nie trzeba najpierw o tym dyskutować,
aby mówić lub działać w kontekście społecznym.
Normalność i związane z nią procedury normalizacyjne w komunikacji to potężne koncepcje poznawcze, które umożliwiają widzenie
zazwyczaj ukrytych elementów procesu negocjowania znaczeń. Oba
pojęcia pozwalają obserwować, w jaki sposób operuje się w ramach
komunikacji różnymi założeniami. Za pomocą tych koncepcji można odkryć, jakimi zabiegami to, co wprowadzane w komunikacje,
jest zaznaczane jako mniej lub bardziej oczekiwane oraz jak komunikaty zostają kwalifikowane w odniesieniu do zakładanych jako
wspólnych pól normalnościowych. Obserwacja związanych z tym
3
Podczas gdy argument dotyczący kontekstu naukowo-badawczego na początku
serii takich eksperymentów, tzn. w roku 2012/2013, jeszcze uspokajał zarówno
uczestników eksperymentu, jak i ich otoczenie, jego moc przekonująca staje się
coraz mniejsza – obserwuję, jak w ostatnich latach coraz mniej studentów jest
gotowych brać udział w badaniu (udział jest dobrowolny) i nawet tylko kilkugodzinne wyłączenie telefonu mobilnego już nie wchodzi w grę. Szczegóły na temat
wyników pierwszych badań zob. Siemes 2015b.
142
Normalność i procedury normalizacyjne…
zabiegów prowadzi do jednej ogólnej konkluzji: założenia normalnościowe organizują symboliczne pole wzajemnych oczekiwań, na
którym operujemy w komunikacji/komunikując. Orientowanie się
na normalność możemy rozumieć jako funkcję komunikacyjną, zaś
procedury normalizacyjne – tzn. zabiegi stosowane, aby coś właśnie
oznaczyć jako mniej lub bardziej normalne – jako ogólną cechę procesu komunikacyjnego.
Koncept leżący u podstaw tych założeń teoretycznych oraz analizy
pokazujące na materiale empirycznym rodzaje zabiegów, umożliwiających włączanie i stosowanie procedur normalizacyjnych, przedstawiłam szczegółowo w publikacji książkowej (zob. Siemes 2015a)
oraz w licznych badaniach dotyczących specyficznych aspektów tego
zagadnienia (zob. m.in. Siemes 2013a, 2013b, 2015b, 2016a i 2016b).
Niniejszy tekst natomiast ma na celu wypracowanie przeglądu samej koncepcji, zilustrowanej kilkoma przykładami, tak aby pokazać,
jakie możliwości poznawcze wiążą się z zastosowaniem tej kategorii
badawczej zakorzenionej w kontekście teorii.
Istotnym punktem wyjścia samej koncepcji teoretycznej jest normalizm, wypracowany przez badacza dyskursu Jürgena Linka na podstawie wieloletniej analizy mediów i literatury (zob. np. Link 1999,
2013; Link i in. 2003). W podejściu Linka normalizm stanowi nieunikniony wyznacznik nowoczesnych, zmediatyzowanych i (generalnie)
pluralistycznie zorganizowanych społeczeństw, a rozwija się przeważnie jako efekt ciągłego zbierania i komunikowania danych (w szerokim
rozumieniu tego słowa), prezentowanych i komunikowanych przez
media. Dotyczy on wszystkich sfer społecznych, zarówno polityki i gospodarki, w ramach których funkcjonuje wiele wartości orientacyjnych
(wybory, wskaźniki gospodarcze itd.), jak i sportu (ligi, wyniki różnych
zawodów itp.). Normalizm obejmuje również sfery związane z aspektami, które właściwie trudno mierzyć, np. rozrywka i szeroko rozumiany
show-business. W kontekście tego ostatniego normalizm wyraża się
bezpośrednio m.in. w ramach talent shows, które odbywają się na
podstawie modelu „mierzenia” umiejętności ich uczestników w określonym zakresie, lub np. w rankingach popularności celebrytów itp.
143
Annette Siemes
Ważne w ramach koncepcji normalizmu jest jednak to, że mimo
iż normalność manifestuje się i staje się obserwowalna przeważnie
w mediach, dotyczy ona jak najbardziej życia „prywatnych” jednostek,
które – w kontekście rozszerzonych możliwości obserwacji siebie na
tle społecznym – wchodzą w liczne konkurencje (w sensie ciągłego
porównywania) wygenerowane wszechobecnym komunikowaniem
danych dotyczących wszystkich sfer społecznych. I tak np. w kwestii zdrowia sprawdzić można swój indywidualny stan tegoż; w kwestii
sportu i fitnessu – własną sprawność (lub chęć) w dziedzinie aktywności fizycznej; to samo dotyczy zarobków oraz wielu innych, niekoniecznie ilościowo mierzalnych elementów (np. sposobów spędzania
czasu wolnego, seksualności), które zawsze mogą być potencjalnie
rozpatrywane na tle wiedzy o innych, zapośredniczanej w postaci
danych statystycznych i innych narracji. W kontekście wszystkich
tych sfer jednostki podlegają w pewnym sensie ciągłej (potencjalnej)
obserwacji społecznej, gdyż w roli użytkowników mediów są konfrontowane z informacjami o tym, co robią, jak się mają i jak się zachowują
„inni”, co można następnie porównywać z własną kondycją.
Zinstytucjonalizowane obszary społeczne przenikają się przy tym
z życiem „prywatnym” jednostek, co można zilustrować sferą medycyny oraz tematem zdrowia psychicznego. Możliwość obserwacji samego siebie pod kątem kondycji psychicznej na tle tego, co (myślimy
że) wiemy o tym, co uznawane jest w danym czasie i społeczeństwie
za normalne (lub znośne dla danego społeczeństwa), jest w różnych
formach niemal wszechobecna w mediach – można wykonać testy
dla stawiania autodiagnoz („czy cierpię na depresję?”), licząc punkty
i mierząc, czy powinno się zwrócić do lekarza lub psychologa; można
przeczytać o nieznanych nam wcześniej zespołach (niemuzycznych)
lub o lękach, co do których pojedyncze indywiduum z dużym prawdopodobieństwem nie wpadłoby na to, że istnieją i że można na nie
cierpieć lub zapaść. W artykule badającym ten fenomen (a będącym ciekawym przykładem rzadko przyjmowanej w tekstach medialnych perspektywy obserwatora) konstatuje się: „W ubiegłorocznych
[2012 – A.S.] badaniach CBOS jedna trzecia Polaków wyznała, że
144
Normalność i procedury normalizacyjne…
martwi się o swoje zdrowie psychiczne. Prawdziwy problem w tym,
że często niesłusznie” (Cieśla 2013). Taka „potoczna psychologia”,
wraz z formułowaniem autodiagnoz, jest tylko przykładem tego, co
Link analizował i opisuje pod hasłem normalizmu.
Normalizm w perspektywie Linka jest zjawiskiem stosunkowo
nowym. Historycznie rozwój dyskursu normalistycznego pojawia się
w ujęciu Linka właśnie w sferze medycyny oraz w kontekście rozwijającego się przemysłu i techniki i powstawania statystyki społecznej
i demografii w XIX wieku. Według historycznej analizy Linka zjawisko
normalizmu przechodziło znaczną przemianę na tle tych trzech obszarów społecznych – od tzw. protonormalizmu, w ramach którego
ustalano sztywne i nieprzekraczalne granice obszarów normalności,
do elastycznego normalizmu, z którym zazwyczaj mamy do czynienia
dzisiaj (por. ilustracja 1), kiedy badamy demokratycznie i – w ogólnej
tendencji – pluralistycznie zorganizowane, zmediatyzowane społeczeństwa.
Ilustracja 1. Historyczne korzenie normalizmu
Źródło: opracowanie własne.
145
Annette Siemes
W porównaniu do protonormalizmu elastyczny normalizm różni
się etablizowaniem (ustalaniem) stref tolerancji, poprzez które rosną
możliwości integrowania w codzienne rutyny również przypadków
odbiegających od normy, które w społeczeństwie zawsze występują.
Zamiast zamknąć kogoś (jak np. jeszcze w XIX wieku studenta w karcerze za to, że zachował się niesłusznie), przechodzi się (w niektórych, „lżejszych” przypadkach) do wytrzymywania (ignorowania lub
akceptacji) pewnych zachowań lub też do rozwiązywania konfliktów
poprzez dialog, dyskusję i negocjowanie interesów różnych grup.
Zamiast surowej kontroli, czy wszyscy uczniowie w szkole siedzą z wyprostowanym kręgosłupem, wprowadzana jest zasada, że wystarczy,
jak każdy zajmuje miejsce i zachowuje się w sposób, który ani jemu,
ani innym nie przeszkadza w procesie uczenia się; a w określonych
ramach i sytuacjach dozwolona czy pożądana jest nawet zmiana miejsca na lekcjach lub wręcz bieganie po klasie. Za swój kręgosłup natomiast każdy staje się sam odpowiedzialny w ramach dbania o zdrowie,
wspieranego przez wyżej wymienione „konkurencje” – i w kontekście
takiej indywidualnej odpowiedzialności jest on socjalizowany.
Ogólnie rzecz biorąc, elastyczny normalizm prowadzi do ułatwienia procesów społecznych, gdyż zmniejszają się potrzeba interwencji
i zużywana na to energia.
Prostym i obrazowym przykładem różnicy między zasadą protonormalizmu a elastycznym normalizmem (którym – tym ostatnim – zajmuje się Link) może być temat ćpania. Jeśli ćpanie, czy też
posiadanie stosownych ziół do tego używanych, jest surowo zabronione i wymaga bezwzględnej kary (co byłoby podejściem protonormalistycznym), to za każde przekroczenie granic normalności
(która wtedy przybiera formę normy) trzeba aktywizować cały szereg
instytucji społecznych oraz utrzymywać infrastrukturę instytucjonalną pozwalającą na ciągłą kontrolę i realizację sankcji – policja, sądy,
więzienia, placówki resocjalizacji itd. Jeśli natomiast rozszerza się
granica i niektóre „drobniejsze” przekroczenia stają się akceptowalne,
zmniejsza to liczbę („poważnych”) przypadków, w ramach których
trzeba by włączyć cały łańcuch interwencyjny.
146
Normalność i procedury normalizacyjne…
Ilustracja 2. Wyznaczniki elastycznego normalizmu
Źródło: opracowanie własne.
Nie oznacza to oczywiście, że elastyczny normalizm wiąże się
z pełną akceptacją i dowolnością zachowań wcześniej uznawanych
za niepożądane czy nawet szkodliwe dla społeczeństwa lub dla indywiduum (przy czym ćpanie, jak pokazują różne badania i możliwe
sposoby obchodzenia się z zagadnieniem w różnym czasie i w różnych
miejscach na świecie, i tak raczej nie mieści się w obrębie co najmniej
tej ostatniej klasyfikacji). Normalizm wskazuje natomiast – en passant
czy mimochodem – na historyczny rozwój, w ramach którego miało
miejsce opisane rozszerzanie i powstanie stref tolerancji w różnych
sektorach społecznych. Owo rozszerzanie posiada efekt zwiększania
się integracji społecznej – efekt, który można określić jako pozytywny
z perspektywy funkcjonowania społeczeństwa, gdyż ułatwia on organizację wspólnego życia, redukując/zmniejszając liczbę jednostek
sfrustrowanych z powodu wykluczenia i niemogących się przyczyniać
do organizacji życia społecznego.
147
Annette Siemes
Centralnym elementem konstytuującym dla elastycznego normalizmu są wartości i dane statystyczne oraz generalnie – wprowadzenie
myślenia statystycznego w obieg komunikacji, tzn. w (inter)dyskurs.
Dopiero ciągłe zbieranie i komunikowanie danych umożliwia bowiem
opisaną obserwację rozwoju społecznego (względnie tendencji i trendów w społeczeństwie) oraz samego siebie na tym tle, w sensie autoobserwacji i autoadiustacji jednostki. Poprzez dane statystyczne
(i pseudostatystyczne – rankingi itd.) powstaje „serializacja” obiektów
społecznych, tzn. wirtualne pomnażanie obiektów społecznych (komunikacyjnych), które sytuowane są na osi czasowej. Jak podkreśla Link,
przedstawiając podstawy opisanego przez siebie fenomenu elastycznego normalizmu, „każde szacowanie normalności lub nienormalności
zawiera w sobie projekcję w przyszłość” (Link 1999: 21). Dla zjawiska
uznanego za normalne (np. według hasła „to się zdarza”) zakładane
jest, że będzie się ono powtarzało również w przyszłości (i to nawet
wtedy, kiedy jest ono sprzeczne z normą). Sytuowanie obiektów i zdarzeń komunikacji na osi czasowej jest ściśle związane z procedurami
statystyki, umożliwiającej obliczanie wartości mierzalnych, średnich
oraz formułowanie prognoz. Określenie pól normalnościowych bazuje
„przeważnie na systematycznym wytwarzaniu (gromadzeniu i analizowaniu) danych dotyczących wszystkich istotnych masowych wydarzeń społecznych”, przy czym oczywiście nie chodzi o wydarzenia
w rozumieniu potocznym, lecz o wszystko, co jest „rezultatem działań
jednostek i kolektywnych aktantów” (Link i in. 2003: 9) i co w efekcie
produkuje kompleks zachodzących w społeczeństwie komunikacji.
Ważną folią interpretacyjną w ramach analitycznego opisu normalizmu jest – w związku z kluczową rolą statystyki i myśleniem
w jej kategoriach – rozkład normalny (rozkład Gaußa), pokazujący
układ danych w formie krzywej o kształcie dzwonu, ze skupieniem
w strefie wartości średniej oraz obszarami marginalnymi po obu
stronach. W dużych populacjach ten rozkład „normalny” powstaje ze
względu na różne mierzone zmienne (np. wzrost człowieka) i pokazuje
dużą liczbę przypadków zbliżonych do wartości średniej w centrum,
a mniejszą liczbę przypadków skrajnych (zob. ilustracja 3).
148
Normalność i procedury normalizacyjne…
Ilustracja 3. Rozkład normalny jako folia interpretacji w ramach normalizmu
Źródło: opracowanie własne; [diagram (krzywa):] commons.wikimedia.org/ wiki/
File:Normalverteilung.png.
Również z perspektywy jednostki rozkład Gaußa może ukierunkowywać myślenie o samym sobie i o innych (przy czym nie trzeba go znać
jako motywu z zakresu statystyki, lecz wystarczy zastosować związany
z nim koncept, według którego istnieje coś takiego jak średnia – średni
klient, średni człowiek itp.4 – w odniesieniu do której można pozycjonować siebie i innych). W ramach analizy materiału empirycznego odkryć
można różne przykłady orientacji na, nazwijmy to, metafory matematyczno-statystyczne, które dostarczają motywów normalistycznych
i normalizujących, tzn. metafory i zabiegi przyczyniające się do powstania i następnie funkcjonowania procedur normalizacyjnych oraz umożliwiające te procedury – np. rankingi, w ramach których coś albo ktoś
(np. politycy) jest najpierw oceniane na podstawie pewnych kryteriów,
4
Por. też określenie Durchschnittsbürger (~średni obywatel) w języku niemieckim,
które bezpośrednio odzwierciedla obecność w języku konceptów pochodzących
ze statystyki.
149
Annette Siemes
a potem różne konkretne przypadki (różni politycy) są porównane
ze sobą i pokazywane w kolejności ustalanej na podstawie rankingu.
Analizując egzemplifikacje zawierające takie zabiegi, można niekiedy znaleźć inne jeszcze, już niezależne od statystyki, metafory
wspierające. Na ilustracji 4 taką metaforę wspierającą stanowi kolorystyka świateł dla podsumowania wyników rankingu oceniającego działalność polityków w różnych dziedzinach, przy czym kolor
i motyw świateł (sygnalizacji drogowej) wprowadzają dodatkowe
odniesienie normalizujące, wizualizując to, czy coś/ktoś pozycjonuje
się w ramach normalności (kolor zielony), strefy tolerancji (żółty) lub
też na granicy tego, co normalne i akceptowalne, czy też poza nią
(czerwony), tzn. tam, gdzie wymagana jest interwencja lub zmiana.
Ilustracja 4. Przykład rankingu wykorzystującego różne metafory i motywy normalistyczne
Źródło: „Polityka” 2013, 47: 12 i 8.
Różne zabiegi normalizujące nakładają się w ramach tego przykładu (ze względu na ogólny charakter niniejszego tekstu nie wchodzę
w szczegóły i nie omawiam wszystkich), generalnie – wprowadzany
jest trzyczłonowy podział, który można sprowadzić do obrazu rozkładu normalnego, przedstawiającego centrum oraz marginesy (w zależności od tego, czy oglądamy krzywą w formie dzwonu w orientacji
150
Normalność i procedury normalizacyjne…
pionowej, czy poziomej – lewy i prawy margines lub górny i dolny obszar). Zasada tego podziału jest w przykładzie kilkakrotnie powielana
i potwierdzona w różnej postaci (trzy kolory, litery A-B-C, dodawanie
„+” lub „-”); pasuje ona ponadto do tematu polityki, gdyż również jest
stosowana do opisu orientacji politycznych.
Mimo iż perspektywa indywiduum została wyżej wprowadzona
i kilkakrotnie zastosowana dla ilustracji procesów normalizacyjnych i podkreślenia ich relewancji dla komunikacji, z perspektywy
analizy należy oddzielić od siebie dwa poziomy normalności oraz
ograniczyć się do jednego z nich. Należy zwrócić uwagę na to, że
normalność jest czymś innym i odgrywa inną rolę z perspektywy indywiduum z jednej i z „perspektywy” społeczeństwa z drugiej strony,
tzn. w ramach analizy komunikacji. Ze względu na perspektywę społeczeństwa stosuję cudzysłów, gdyż czegoś takiego jak „perspektywa”
społeczeństwa nie ma, ponieważ kategoria opisu teoretycznego takiej
cechy nie wykazuje; niemniej jednak badacz może w ramach tej kategorii (społeczeństwa) obserwować i – na podstawie teorii – opisywać
„perspektywę” systemu.
Zarówno jeśli chodzi o istotne aspekty procesu konstruowania
normalności, jak i o jej funkcję na poziomie indywiduum i społeczeństwa (komunikacji), mamy do czynienia z dwiema sferami. Z punktu
widzenia indywiduum chodzić może o kontrolę i, z reguły, o zachowanie normalności w sensie stanu pożądanego, w ramach którego rzeczy układają się według oczekiwań, zwyczajów i potrzeb danego
indywiduum. W ramach społeczeństwa natomiast, tzn. w kontekście
komunikacji, chodzi o orientowanie się na normalność, stanowiącą
zakładaną część wspólną zbiorów: normalne jest to, co robią/mówią
„wszyscy”, i – w roli uczestnika kontekstu społecznego – indywiduum
siłą rzeczy orientuje się na tę (fikcyjną) wielkość, nawet wtedy, kiedy
sam z jakiegoś powodu nie chce lub nie może dostosować się do tej
mniemanej (zakładanej) normalności. Wszelkie komunikacje siłą rzeczy umieszczane są na tle założeń normalnościowych. Z perspektywy
nauki o komunikacji interesuje nas normalność społeczna – komunikacyjnie wygenerowane pole (pola) tego, co zakładane jest jako
151
Annette Siemes
wspólne/wspólnie znane i na co ktoś w roli interlokutora orientuje
własne wypowiedzi lub na tle czego interpretuje i rozumie lub nie
rozumie wypowiedzi innych (zob. ilustracja 5).
Ilustracja 5. Różniąca się rola normalności w perspektywie indywiduum oraz w kontekście społecznym
Źródło: opracowanie własne.
W opisie dyskursu i społeczeństwa temat normalności i procedur
normalizacyjnych pojawia się również w postaci innych terminologii, jak np. oczekiwań oczekiwań, opisanych przez S.J. Schmidta,
nawiązywalności, którą N. Luhmann identyfikuje jako niezbędny
element komunikacyjnych procesów systemowych w społeczeństwie
oraz procedur normalizacyjnych, zanalizowanych przez M. Fleischera
w ramach ogólnej teorii komunikacji. Również reguły heurystyczne
i schematyzacja społeczna, opisane przez A. Awdiejewa i G. Habrajską
w ramach gramatyki komunikacyjnej, wiążą się w proponowanej tu
perspektywie z procesem negocjowania normalności.
152
Normalność i procedury normalizacyjne…
Aspekty związane z normalnością stanowią zatem (niekiedy kluczowy) element teoretycznego opisu i rozumienia kontekstów społeczno-komunikacyjnych. Niekoniecznie pojawiają się one pod tą nazwą, ale
odgrywają porównywalną rolę funkcjonalną na tle różnych szerszych
teorii i ogólniejszych rozważań. Uwzględniając to oraz wyżej opisane
implikacje normalizmu, które charakteryzuje Link, można podsumowująco skonstatować, że orientowanie się na normalność należy do
konstytutywnych funkcji komunikacji oraz że związane z tym procedury
normalizacyjne można określić jako relewantne dla opisu komunikacji.
Zatem warto to zagadnienie badać. Obydwa pojęcia, w prezentowanym
tu rozumieniu i kontekście teoretycznym, można przy tym stosować
jako narzędzie obserwacji i wyjaśniania zjawisk komunikacji.
Same procedury normalizacyjne stają się obserwowalne m.in.
na podstawie normatywów. Nie oznacza to jednak, że normalność
i norma czy normatywizm są wymienialnymi kategoriami obserwacji. Nie mamy tu do czynienia z tą samą kategorią ani z tym samym
poziomem opisu. Normę można znać lub nie znać, akceptować lub
(próbować) złamać – znajdując się jednak już w obrębie rzeczywistości
społecznej, tzn. mówiąc o normie, odnosimy się do kategorii funkcjonującej w ramach komunikacji – wewnątrzsystemowo5. Normalność
w tu przedstawianym rozumieniu natomiast jest pojęciem teoretycznym, wskazującym na konieczność założenia czegoś, aby w ogóle
móc mówić (konieczność, aby mówiąc coś, odnieść się jednocześnie
do podstaw, w ramach których owo coś można umieszczać). Od normalności w komunikacji w tym sensie nie ma ucieczki; nie można jej
„ignorować” (aczkolwiek można jej nie lubić)6, a z drugiej strony nigdy
5
6
Uzupełniającym krótkim wyjaśnieniem odgraniczenia normalności od normy
jest to, że to, co normalne, może być sprzeczne z normą – wskazują na to np.
takie przypadki, w których coś, co właściwie występuje nierzadko, dopełniane/
zaznaczone jest różnymi określeniami jako niepożądane, np. określenie rodzin
niespełniających pewnych oczekiwań normatywistycznych jako patologicznych.
Istnieją natomiast różne zabiegi, aby ją chwilowo „wyłączyć”, respektywnie oglądać
ją z perspektywy zewnętrznej – stosowane np. w kabaracie, po części w sztuce
i literaturze czy w subkulturze – zob. Siemes 2015a: 63–73.
153
Annette Siemes
nie ma możliwości dokładnego ustalenia (choćby przejściowo), jaka
ona jest, gdyż ona zaczyna istnieć wraz z wprowadzaniem wypowiedzi w komunikacje jako nieunikniona folia interpretacyjna (w sensie
obszaru potencjalnych dalszych odniesień i nawiązań), realizowana
przez dwie strony; stanowi ona tło, na którym coś staje się dopiero
i w ogóle widoczne7.
Wróćmy jeszcze na zakończenie do kilku innych przykładów
konkretnych wskaźników na poziomie języka, na podstawie których procedury normalizacyjne w komunikacji stają się widoczne.
Oprócz wspomnianych normatywów istnieje jeszcze szereg dalszych,
prostszych elementów, wskazujących na procedury normalizacyjne
i je umożliwiających. Do takich zabiegów zaliczyć można nie tylko
wszelkie liczby i kwantyfikacje oraz rankingi, lecz także dodawanie do nich kolejnych kwalifikacji i dookreśleń typu „więcej/mniej
niż”, liczba X „wzrosła”, wynosi „nawet” lub „tylko” itd. Wszystkie
zabiegi, które mogą służyć do tego, by zaznaczyć coś jako „inne” niż
oczekiwane, wszystkie elementy komunikatów, które potencjalnie
umożliwiają odczytywanie ich w ramach zakładanych (konstruowanych i umożliwianych wraz z wypowiedzią) oczekiwań odnośnie do
tej inności właśnie (i zatem odnośnie do normalności), wskazują
na zastosowanie procedur normalizacyjnych. Analizy szczegółowe
egzemplifikacji, które pokazują realizację takich zabiegów, przedstawiłam już w ramach szerszych badań (zob. Siemes 2015a).
Bardziej kompleksową formę zabiegów (niż komunikowanie wartości liczbowych czy stosowanie pojedynczych słów dla zaznaczenia
czegoś jako nowego/ciekawego/innego niż oczekiwane) można
obserwować, analizując potencjał normalizujący wypowiedzi odnoszących się do określonych symboli kolektywnych lub też słów
sztandarowych, konceptów, programów komunikacji i innych konstruktów komunikacji (zob. Fleischer 1995, 1996 i 2003a/b; Pisarek
2002; Bartmiński 1999). Ogólnie rzecz biorąc, w wypadku kiedy
7
Szczegóły dotyczące odgraniczenia normalności od normy i normatywności zob.
Siemes 2015a: 33–42.
154
Normalność i procedury normalizacyjne…
możemy zidentyfikować elementy wypowiedzi jako odnoszące się
do takich konstruktów, mamy do czynienia z wypowiedziami pracującymi z różnymi założeniami dotyczącymi szerszych ram semantyzacji i interpretacji, wprowadzanymi wraz z wypowiedzią. Przy tym
punkt odniesienia danej wypowiedzi (np. dany symbol kolektywny
wraz z jego semantyzacją, na którą można „liczyć”, tzn. która jest
stosunkowo stabilna) pozwala na stosunkowo precyzyjne określenie zakładanych oczekiwań oczekiwań [sic]8, które ukierunkowują
możliwości w procesach interpretacji. Samo powtarzanie i perpetuujące się stosowanie danej kategorii komunikacji (danego symbolu
kolektywnego, słowa sztandarowego itp.), której semantyzacja już
była wielokrotnie negocjowana, stabilizuje ją. Innymi słowy, mniej
prawdopodobna jest zmiana czy modyfikacja już wynegocjowanej,
aktualnie przyjętej i funkcjonującej semantyzacji pojęcia i konstruktu, bardziej prawdopodobna natomiast jest jej stabilizacja i potwierdzenie – metaforycznie to wyrażając, można sobie wyobrazić
większą liczbę przyklejonych do siebie magnesów, które przyciągają
coraz mocniej kolejne. Niemniej jednak, aby przyciągnąć uwagę, to
właśnie wyjście z zakładanego scenariusza i brak jego potwierdzenia
stanowią jeden z zabiegów używanych w ramach procedur normalizacyjnych (w takim sensie, że sam komunikat używa zakładanych
normalności jako tła, na którym można się wyróżnić).
W związku z tym wspomniany na początku niniejszego tekstu
wyjątek czy też irytacja i alternatywa stanowią te wielkości w komunikacji, których szukanie może umożliwić odkrycie zabiegów stosowanych w ramach procedur normalizacyjnych, a zaznaczających
pośrednio granice zakładanej normalności. Niektóre formy komunikacji, dla których konkurowanie o uwagę jest nadzwyczajnie ważne,
jak np. reklama, oferują w związku z tym szczególnie wdzięczny materiał wyjściowy dla znajdywania przykładów manifestacji procedur
8
Chodzi o wzajemne oczekiwania — nieco upraszczając — oczekiwania dotyczące
kwestii, jakie oczekiwania mogą/mogliby mieć inni interlokutorzy w procesie
komunikacji (por. Schmidt 2003).
155
Annette Siemes
normalizacyjnych oraz identyfikacji i analizy szczegółowych cech
stojących za nimi zabiegów (zob. ilustracja 6).
Ilustracja 6. Przykład motywu reklamy pracującej z podstawowym oczekiwaniem
odnośnie do normalności
Źródło: zdjęcie własne plakatu reklamowego, Wrocław 2012.
156
Normalność i procedury normalizacyjne…
Ilustracja 7. Możliwości obserwacji i charakter materiału empirycznego w ramach
badań normalności
Źródło: opracowanie własne.
Ostatecznym celem badań dotyczących normalności jest rekonstrukcja i zrozumienie procedur normalizacyjnych w wymiarze funkcjonalnym, tzn. opis ich roli i funkcji w komunikacji (zob. ilustracja 7).
Nawet jeśli rekonstruowane jest wybrane pole normalności dotyczące
określonego przykładowego tematu9, to w wyżej opisanych ramach
konceptualnych nie ów temat stanowi (może stanowić) interesujący nas
punkt docelowy, lecz kwestia wyłaniających się i powtarzających się
w innym materiale struktur, na podstawie których można, za pomocą
teorii, sformułować wnioski i opracować model dotyczący funkcji tego,
co odkryte. W ten sposób można nie tylko obserwować ciekawostki
(różne warianty pól normalnościowych, których rekonstrukcją można
zajmować się w nieskończoność), lecz także uwidocznić powody ich
powstania i zasady, według których są konstruowane.
9
Por. np. moje badania na temat domów mieszkalnych (Siemes 2013a) oraz symbolu
kolektywnego „rodzina” (Siemes 2013b i 2016b).
157
Annette Siemes
Bibliografia
Awdiejew A. (2013). Świadomość i nieświadomość w komunikacji. W: M. Grech,
A. Siemes (red.), Badanie i projektowanie komunikacji 2 (s. 15–22). Wrocław–
Kraków: Libron.
Awdiejew A., Habrajska, G. (2010). Komponowanie sensu w procesie odbioru
komunikatów. Łódź: Primum Verbum.
Bartmiński J. (red.) (1999). Językowy obraz świata. Lublin: Wydawnictwo
UMCS.
Cieśla J. (2013). Psychochondria. Polityka, 47 (2934), s. 21–23.
Fleischer M. (1995). Das System der polnischen Kollektivsymbolik. Eine empirische Untersuchung (seria: Specimina Philologiae Slavicae, t. 39).
München: Verlag Otto Sagner.
Fleischer M. (1996). Das System der deutschen Kollektivsymbolik. Eine empirische Untersuchung (seria: Bochumer Beiträge zur Semiotik). Bochum:
Universitätsverlag Dr. Norbert Brockmeyer.
Fleischer M. (2003a). Polska symbolika kolektywna. Wrocław: Dolnośląska
Szkoła Wyższej Edukacji Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.
Fleischer M. (2003b). Europa, Niemcy, USA i Rosja w polskim systemie kultury.
Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2008). Jak empiryczna może być nauka o komunikacji. W: M. Fleischer, konstrukcja rzeczywistości 2 (s. 49–111). Wrocław: Oficyna Wydawnicza Atut.
Link J. (1999). Versuch über den Normalismus. Wie Normalität produziert wird.
(wyd. 2. zaktualizowane i rozszerzone). Opladen: Westdeutscher Verlag.
Link J. (2013). Normale Krisen? Normalismus und die Krise der Gegenwart.
Konstanz: Konstanz University Press.
Link J., Loer T., Neuendorf H. (red.) (2003). »Normalität« im Diskursnetz soziologischer Begrife. Heidelberg: Synchron Wissenschatsverlag der Autoren.
Luhmann N. (2010). Autopoieza systemów społecznych. W: B. Balicki,
D. Lewiński, B. Ryż, E. Szczerbuk (red.), Radykalny konstruktywizm. Antologia (s. 151–172). Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Pisarek W. (2002). Polskie słowa sztandarowe i ich publiczność. Kraków: Universitas.
Schmidt S.J. (2003). Geschichten und Diskurse. Abschied vom Konstruktivismus.
Reinbek bei Hamburg: Rowohlt Taschenbuch Verlag.
158
Normalność i procedury normalizacyjne…
Siemes A. (2013a). Normalność w komunikacjach – jej negocjowanie i badanie.
Na materiale komentarzy dotyczących architektury domów mieszkalnych.
Łódź: Primum Verbum.
Siemes A. (2013b). Kategoria normalności w komunikacji – na przykładzie
konstruktu rodziny. W: M. Graszewicz (red.), Teorie komunikacji i mediów 6
(s. 153–162). Wrocław: Oficyna Wydawnicza Atut.
Siemes A. (2015a). Normalność z perspektywy obserwatora – diagnoza. Łódź:
Primum Verbum.
Siemes A. (2015b). Co nam się stanie bez trzeciej ręki? Telefon mobilny i kategoria łączności – eksperyment. W: I. Borkowski (red.), Dziennikarstwo
i Media 6 – Teoria i praktyka medioznawstwa (s. 159–174). Wrocław:
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Siemes A. (2016a). Normalność – sposób na design (i odwrotnie). W: G. Habrajska (red.), Komunikatywizm – przyszłość nauki XXI wieku (s. 342–357). Łódź:
Primum Verbum.
Siemes A. (2016b). Miłość, dom, bezpieczeństwo. Mama, tata, dziecko. Raz –
dwa – trzy – gotowe. Co? W: G. Habrajska, J. Ślósarska (red.), Strategie
twórcze w działaniu (s. 24–63). Łódź: Primum Verbum.
Mariusz Wszołek
Uniwersytet Wrocławski
Reklama a corporate
identity – rola reklamy
w budowaniu wizerunku
organizacji1
Przedmiotem niniejszego artykułu jest próba wykazania relacji – w ramach systemu projektowania komunikacji organizacji – dwóch dyscyplin projektowych relewantnych dla sektora kreatywnego: corporate
identity i reklamy. Reklamę z punktu widzenia systemu gospodarki
uważa się za element szerszego procesu budowania spójnego obrazu firmy wśród zdyferencjonowanych grup odniesienia. Reklama
w takim rozumieniu akceleruje procesy tożsamościowe przez kondensowanie oferty komunikacyjnej w danej przestrzeni projektowej.
Stratyfikacyjnie zauważa się, że reklama mieści się w obszarze procesu corporate identity, który w niniejszym artykule zostanie omówiony
szerzej ze względu na systemową relewancję i tworzenie podstawy
metodologicznej dla reklamy.
Skoro reklama umożliwia między innymi konstytuowanie się
znaczenia (image) reklamowanego podmiotu, potrzebuje wpierw
tematyzacji komunikacji (por. Wszołek 2015). Profilowanie komunikacji organizacji czy jakiegokolwiek innego podmiotu systemu
gospodarczego odbywa się w ramach procesu corporate identity.
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Wszołek M. (2017). Reklama a corporate
identity – rola reklamy w budowaniu wizerunku organizacji. Forum Lingwistyczne, 4,
s. 67–77.
161
Mariusz Wszołek
Na początek uwaga zasadnicza: na potrzeby niniejszej pracy odrzuca się pojęcie brandingu jako zamiennika dla pojęcia corporate
identity. Branding, jak się wydaje, jest neologizmem, u którego
podstaw leży angielskie słowo brand („marka”). Brand odnosi
się do rezultatu procesu komunikacji, czyli wygenerowania się
obrazu organizacji w ramach operatywnie zamkniętego systemu
kognitywnego. Jak zauważają Alan Bergstrom i Danielle Blumenthal z Institute for Brand Leadership: „Marka to suma wszystkich
odczuwanych funkcjonalnych i emocjonalnych aspektów produktu
lub usługi” (cyt. za: Edwards, Day 2006: 49). Tym samym marka
jest wynikiem procesu, w którym dochodzi do sprzężenia dwóch
symultanicznie działających mechanizmów: funkcjonowania organizacji na rynku komunikacji i projektowania komunikacji na
podstawie skonstruowanych przez publiczność znaczeń. Termin
branding uznaje się tutaj za potoczne określenie nadawania znaczeń organizacji, w wyniku czego dochodzi do konstytuowania się
marki. W dalszej części niniejszego artykułu zostanie omówiona
geneza pojęcia corporate identity oraz przedstawiona sama operacjonalizacja procesu. Jak się wydaje, omówienie to powinno
stanowić terminologiczne domknięcie społecznego i funkcjonalnego kontekstu zjawiska reklamy.
1. Tożsamość a wizerunek
W kontekście metodologii corporate identity – czy generalnie strategicznego budowania wizerunku organizacji – wyróżnia się podstawową relację tożsamości do wizerunku, czyli w uproszczeniu:
konstrukcji semantycznej obiektu do reprezentacji semantycznej
obiektu w perspektywie obserwatora. Ewa Pluta również definiuje
zależność między tożsamością a wizerunkiem. Według niej tożsamość organizacji daje podstawę działaniom komunikacyjnym,
które z kolei są podstawą generowania się wizerunków w systemie
społecznym.
162
Reklama a corporate identity…
Tym samym
wizerunek (image) to sposób, w jaki otoczenie odbiera
komunikowaną przez organizację tożsamość za pomocą
różnorodnych technik komunikacyjnych, a tożsamość
dotyczy własnego obrazu wykreowanego przez organizację. Wizerunek powstaje w otoczeniu, jest obcym obrazem – jest zbiorem wyobrażeń, zarówno racjonalnych,
jak i emocjonalnych, powstałych zarówno jako efekt
działań programowych, jak też nieświadomych zachowań. Image, jaki powstaje w umyśle każdego odbiorcy,
nie może być bezpośrednio zarządzany. Kierownictwo
poszukuje sposobów wpływu na wizerunek organizacji,
ale może to tylko zrobić poprzez zarządzanie tożsamością (Pluta 2001: 32).
Badaczka wyróżnia ponadto pojęcie reputacji, które definiuje
jako ugruntowany obraz i stały kapitał organizacji. Co interesujące,
Ewa Pluta wskazuje, że tożsamość organizacji jest sama w sobie
procesem, na który składają się: osobowość, system zintegrowanej
komunikacji i system identyfikacji wizualnej, co jest spojrzeniem
odmiennym niż to zaprezentowane w niemieckojęzycznej literaturze przedmiotu (zob. Herbst 1998; Mielke 2000), w której tożsamość organizacji jest punktem wyjścia zintegrowanych programów
umożliwiających konstruowanie wizerunku organizacji. M. Fleischer
wskazuje, że corporate identity
to wizerunek organizacji skonstruowany na użytek
rynku i samej organizacji, uwzględniający zarówno jej
autoocenę, jak i zewnętrzne elementy konstruktywne
wynikłe z analizy rynku komunikacyjnego i z wiedzy na
temat funkcjonowania wizerunków. Corporate image
natomiast dotyczy tożsamości organizacji, funkcjonującej na rynku (w środowisku systemu), wynikłej
163
Mariusz Wszołek
z corporate culture i z zastosowania programu corporate
identity (Fleischer 2003: 115).
Fleischer dodatkowo wprowadza pojęcie kultury organizacji
(ang. corporate culture), które rozumie jako wewnętrzny samokonstytuujący się styl komunikacji. Na tej podstawie wyciąga wniosek,
że identity, czyli tożsamość organizacji, to projekcja image’u na
system socjalny. „Corporate image to implantacja corporate identity w polu kognitywnym i emocjonalnym systemu socjalnego
i kultury” (Fleischer 2003: 115). Przytoczona konstatacja różni się
od koncepcji Pluty – w punkcie relacji tożsamości do wizerunku –
właśnie wprowadzeniem pojęcia corporate culture. Jak się wydaje,
ciąg teoretyczny zaproponowany przez Fleischera zawiera drobne
uchybienie w postaci przyznania corporate identity statusu obiektu
(wizerunek), w sytuacji gdy rozumiane jest szerzej – jako proces
generowania się wizerunku organizacji za pośrednictwem programów konstruujących wizerunek. Mimo to zarówno Fleischer, jak
i Pluta zauważają ogólnoparadygmatyczną relację między tym, co
organizacja o sobie wie, jak siebie widzi – i tutaj przyjmuje się, że
jest to tożsamość organizacji – a tym, jak jest postrzegana w polu
kognitywnym. Kulturę organizacji rozumie się w tym kontekście
jako cyrkularny i symultaniczny proces wewnątrzorganizacyjnego
funkcjonowania programu corporate identity.
Tożsamość organizacji, ale chyba również każdy inny system
zarządczy, składa się z następujących aspektów: profil (osobowość,
zachowanie, wizerunek, komunikacja), cechy (wiarygodność, pewność, zaufanie), parametry działań (ukierunkowanie, system celów)
oraz metody (integracja, interakcja). Na wizerunek składać się będą:
image (wiedza, emocje, kontekst socjalny), projekcja corporate identity na kognicję i emocje grup docelowych oraz jednoznaczny, konsystentny i wolny od sprzeczności obraz organizacji u jej grup odniesienia. W podobnym duchu ideę tożsamości i wizerunku postrzega
Jerzy Altkorn w książce Strategia marki, ale czyni to w odniesieniu
do pojęcia marki:
164
Reklama a corporate identity…
Tożsamość marki (brand identity) oznacza wizję potencjalnego odbioru marki przez konsumenta albo – inaczej mówiąc – pożądany sposób jej postrzegania, kreowania przez sponsora marki. Można by ją też określić
jako pewien kompleksowy komunikat o marce, wysyłany przez sprzedawcę do potencjalnych odbiorców za
pośrednictwem wszystkich marketingowych narzędzi.
Wizerunek marki to następstwo i skutek jego odbioru,
obraz tożsamości w świadomości konsumenta (Altkorn
2001: 39).
Pomijając opisowy charakter i włączenie tożsamości marki jako
procesu komunikacji, koncepcja Altkorna wydaje się zbieżna z propozycjami Fleischera i Pluty. Tym, co kłopotliwe w rozróżnieniu Altkorna,
jest umiejscowienie tożsamości marki w roli komunikatu, co wydaje
się tutaj nieporozumieniem. Tożsamość marki daje podstawę do
wyprodukowania komunikatu w postaci na przykład zintegrowanej
taktyki komunikacyjnej, ale sama w sobie jest niedostrzegalna dla
grupy odniesienia organizacji. W niniejszym artykule przyjmuje się, że
tożsamość organizacyjna to paradygmatyczne założenie i tematyzacja tożsamości organizacji w postaci reprezentacyjnej dla organizacji
sekwencji wartości, osobowości i misji. Za wizerunek przyjmuje się
odbicie taktyki komunikacyjnej na polu kognitywnym obserwatora.
Najpóźniej w tym momencie należy zaznaczyć, że w niniejszej
pracy rozpatrywany jest aspekt tożsamości i wizerunku w kontekście organizacji i systemu gospodarki, choć jak się wydaje – a jest to
tylko robocza hipoteza – mechanizmy te mogą dotyczyć wszystkich
systemów ożywionych. Prościej: w ramach procesu postrzegania
i procesu komunikacji, które zostały już omówione, zawsze dochodzi
do konstrukcji rzeczywistości. Owa konstrukcja rzeczywistości będzie
w tym artykule rozumiana jako wizerunek (images). Przedstawiona
operacjonalizacja ma ułatwić pełniejsze zrozumienie podstawowych
mechanizmów, które funkcjonują w ramach programu corporate
identity, oraz perspektywy metodologicznej opisywanego pojęcia.
165
Mariusz Wszołek
2. Geneza corporate identity
Na genezę corporate identity miały wpływ historyczne warunkowanie
i stabilizowanie się systemu gospodarki, choć jak zauważył Wally
Olins, nie zostało ono wymyślone razem z celowym zarządzaniem,
przepływem gotówki czy technikami zarządczymi. Corporate identity
było swego rodzaju próbą wypracowania metodologii pozwalającej na
budowanie grupowej tożsamości w odniesieniu do naturalnej zdolności budowania osobowości grupy przez społeczności, grupy ludzi,
subkultury itp. „Group always develop an identity, a personality and
a behaviour pattern of their own, diferent from and greater than the
sum of the personalities involved” (Olins 1978: 13). Corporate identity,
rozumiane jako świadomość kompleksowego zarządzania wizerunkiem organizacji, pochodzi z lat 50. ubiegłego wieku (zob. Fleischer
2003; Olins 1978), głównie ze Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Należy podkreślić fakt, że corporate identity nie było wynikiem
naukowej syntezy, ale profesjonalizacji systemu gospodarki, trudno
więc szukać historycznych odwołań w literaturze naukowej. Dieter
Herbst (Herbst 1998) wskazuje jednak, że pierwsze oznaki funkcjonowania corporate identity w systemie gospodarki należy datować na
okres lat 20. Wcześniej image organizacji wyznaczali właściciele firm,
nie tylko z perspektywy nazwy, ale przede wszystkim statusu i opinii
wśród lokalnej społeczności. To nazwisko rodowe właściciela dawało
podstawę do konstruowania się wizerunku.
W latach 20. do głosu dochodzi produkt i marka. To
produkt manifestował tożsamość marki. Marka decydowała o stałej jakości i gwarantowała ją, wspierana przez
identyczne opakowanie i jego otoczenie, jak i własne,
chronione nazewnictwo […]. W latach 50. pojawia się
nowy aspekt – image. Wizerunek marki czy organizacji
nie zależy już teraz od samego produktu i jego designu,
lecz od kompleksowego obrazu, w jakim są przedstawione, i kontekstu usytuowania – czyli od image’u, od
166
Reklama a corporate identity…
konstruktu łączącego obiekt z wyobrażeniem odbiorcy
(Fleischer 2003: 109–110).
Organizowanie komunikacji na zewnątrz firmy doprowadziło do
wykluczenia z tego procesu pracowników i współpracowników, co
zostało zintegrowane w latach 70. między innymi przez Waltera Margulisa w kontekście trzech wielkości: designu, komunikacji i zachowania. Tak kompleksowe ujęcie procesu corporate identity pozwoliło na
zagospodarowanie wszystkich grup odniesienia organizacji, zarówno tych wewnętrznych (pracownicy, współpracownicy, udziałowcy,
akcjonariusze), jak i tych zewnętrznych (klienci, potencjalni klienci,
media, grupy opinii, władze samorządowe itp).
Kim jesteśmy, co potrafimy, co chcemy i kim jesteśmy
w oczach innych. […] Organizacja dokonuje świadomego poznania swojej tożsamości w ramach systematycznego procesu oraz porównuje ją z życzeniami
i oczekiwaniami swoich współpracowników i środowiska (Herbst 1998: 14).
Na genezę powstania – w ramach systemu gospodarki – procesów
strategicznego budowania komunikacji organizacji i zarządzania jej
tożsamością miały wpływ cztery główne czynniki. Po pierwsze, należy
zauważyć, że w latach 50. ubiegłego wieku zaostrzyła się konkurencja
na światowych rynkach, co doprowadziło do wyrównania się systemu jakości produkcji. Innymi słowy, producenci zaczęli produkować
tak samo dobre produkty. Tym samym nie wystarczy już posiadać
produktu, by móc sprawnie konkurować na kapitalistycznym rynku, ale właśnie trzeba posiadać wyróżnialną tożsamość oraz image.
W takim ujęciu produkt przestaje być podstawowym medium wartości organizacji, a staje się punktem wyjściowym. Za medium wartości
organizacji przyjmuje się to, w co organizacja wierzy, w jaki sposób
konstruuje swoją komunikację, do jakiej grupy odniesienia pragnie
się zwracać oraz jak przez te grupy odniesienia chce być widziana. Po
167
Mariusz Wszołek
drugie, czynnikiem mającym wpływ na powstanie corporate identity
jest kulturowo-lifestyle’owa dyferencjacja społeczeństwa. Zanikające
różnice klas społecznych i rozwijająca się klasa średnia, wewnętrznie
zróżnicowana pod względem stylów życia, doprowadziła do zdyferencjonowania się rynku produktów we wszystkich sektorach gospodarki. Firmy, chcąc odpowiedzieć na tak zmieniające się środowisko
komunikacyjne, były zmuszone dyferencjować message organizacji
do wybranej grupy odniesienia nie tylko pod kątem zmiennych demograficznych, ale przede wszystkim stylu życia i osobowości. Firmy,
które były zorientowane na sprzedaż produktu „dla wszystkich”, bardzo szybko znikały z rynku lub gospodarowały małe jego fragmenty.
Po trzecie, należy zauważyć, że „rozwijanie wizerunków w sytuacji
fuzjonowania i przejmowania organizacji powodowało powstanie
problemu związków strategicznych między wieloma organizacjami,
opanowania dużych projektów, koordynacji działań image’owych”
(Fleischer 2003: 108–109). Wreszcie, po czwarte, wskazuje się, że
czynnikiem wpływającym na powstanie i rozwój corporate identity jest
tzw. programowane życie produktu i stratyfikacja pojęcia jakości. Organizacje, dzięki rozwojowi technologii, mogą precyzyjnie zaprogramować życie danego produktu, niezależnie od posiadanego image’u,
przez co pojęcie jakości traci swą indyferencję semantyczną; może
być bowiem dobra jakość, średnia jakość lub słaba jakość – co Philip
Crosby definiuje jako zgodność z wymaganiami (zob. Crosby 1980).
Ponadto do głosu dochodzą dziś dwa dodatkowe
aspekty przemian: z jednej strony nowe technologie,
a z drugiej narodowe i międzynarodowe orientacje.
Nowe technologie, wypieranie papieru jako nośnika
informacji, pojawienie się technik multimedialnych,
rzutowanie własnej tożsamości na rynek, dotarcie
do nowych grup interesów […]. Orientacja narodowa
i międzynarodowa stawia je przed koniecznością zintegrowania dwóch, w zasadzie sprzecznych, wymiarów: z jednej strony globalnie operującej organizacji,
168
Reklama a corporate identity…
realizującej projekty niezależnie od aspektów narodowych (styl międzynarodowy), gdzie tym samym pojawia
się niebezpieczeństwo anonimowego oddziaływania,
a z drugiej konieczności docierania do regionalnych
grup docelowych, przy wykorzystaniu ich lokalnych tradycji kognitywnych i wizualnych (Fleischer 2003: 109).
Ważny w tym kontekście staje się aspekt kompetencji interkulturowej organizacji, szczególnie jeśli kwestia dotyczy międzynarodowej korporacji. W tym rozumieniu pojawia się problem syntezowania komunikacji o charakterze globalnym (centralizacja działań
wizerunkowych) z lokalnym rynkiem i lokalną świadomością grup
odniesienia. Na okoliczność prezentowanych rozważań można dokonać konstatacji, że powstanie corporate identity wiązało się bardziej
z systemową koniecznością niż z próbą rozwoju i profesjonalizacji
rynku. Producenci, którzy produkowali takie same produkty, tak samo
dobre produkty, musieli w sytuacji zróżnicowanych grup odniesienia
budować zróżnicowane komunikacje, co doprowadziło z jednej strony
do wyspecjalizowania się zróżnicowanych metodologii projektowych,
a z drugiej – do wygenerowania się unikatowych wizerunków. Obecnie
to właśnie sposób komunikowania się organizacji i stojąca za tym
marka są podstawową wartością organizacji. Coraz rzadziej oblicza
się wartość firmy z punktu widzenia stałych aktywów lub wartości
produktu, na rzecz rynkowej wartości marki, która nie posiada jednoznacznej fizycznej egzemplifikacji. Według rankingu BrandZ Top 100,
przygotowanego przez firmę Millward Brown, najbardziej wartościowa marka w 2014 roku to Google z łączną wartością 158 843 mln
USD. Na kolejnym miejscu znajduje się marka Apple, która spadła
na drugie miejsce w stosunku do roku 2013. Apple Brand jest wyceniany obecnie na 147 880 mln USD2. Ciekawie współczesny kontekst
społeczny podsumował Olins:
2
Zob.: http://www.millwardbrown.com/docs/default-source/global-brandz-downloads/global/2014_BrandZ_Top100_Report.pdf (10.10.2014).
169
Mariusz Wszołek
W ten sposób zbliżamy się do wyjaśnienia nieco dziwacznego, lecz przecież codziennego zjawiska – prawdopodobnie symbolu naszych czasów – widoku ludzi
z całego świata, z każdego niemal kraju i kontynentu,
odzianych od stóp do głów w ubrania ozdobione nazwami i symbolami napojów chłodzących, obuwia sportowego, telefonów komórkowych, uniwersytetów, drużyn
piłkarskich, nart, sprzętu budowlanego lub czegokolwiek, z czym czują się związani. To wyjątkowy symptom
naszych czasów. Nigdy przedtem nic podobnego nie
miało miejsca (Olins 2004: 14).
3. Operacjonalizacja pojęcia corporate identity
W operacjonalizacji pojęcia corporate identity należy w pierwszej
kolejności dokonać rozróżnienia (które wcześniej zostało już wskazane) marki i corporate identity. Przyjmuje się, że marka jest wynikiem
funkcjonowania komunikacji o komunikacji organizacji, corporate
identity zaś jest procesem projektowania programów odpowiedzialnych za wypracowanie jednorodnego wizerunku organizacji na rynku
komunikacji. Tym samym niniejsza operacjonalizacja pojęcia dotyczy procesu, nie zaś wyniku tego procesu, który jest operatywnie
zamkniętym stanem świadomości kognitywnej. Corporate identity
w najogólniejszym rozumieniu to rozpoznawanie, kształtowanie, urzeczywistnianie, pośredniczenie i kontrola komunikacji organizacji. To
program, którego funkcją jest skupienie wszystkich postrzegalnych
aspektów funkcjonowania organizacji i skanalizowanie komunikacji
pod względem relewantnej koncepcji tożsamości postulowanej. Należy przy tym zauważyć, że proces corporate identity jest cyrkularny
i nieintencjonalny, tzn. w związku z funkcjonowaniem organizacji
na rynku komunikacji dochodzi do przełożenia działań i komunikacji na konstrukcje wizerunkowe wśród zróżnicowanej publiczności.
170
Reklama a corporate identity…
Powstaje więc autopoietyczny proces konstruowania się marki na
podstawie wyglądu organizacji, jej zachowania się i komunikowania.
Pluta zauważa, że program corporate identity jest
budowany w codziennej działalności firmy. Jest procesem, który wymaga ciągłego monitorowania, w celu elastycznego wprowadzenia korekt do założeń programu.
Jednak, aby uchronić program zarządzania tożsamością
[corporate identity management – M.W.], konieczne jest
zaplanowanie poszczególnych etapów działań, które
stworzą odpowiednie ramy organizacyjne do wdrożenia
programu. Do najważniejszych należą: omówienie całościowej struktury procesu CI; przeprowadzenie spotkań – szkoleń wśród klientów i pracowników firmy;
utworzenie grupy projektowej; analiza sytuacji obecnej; tożsamość wizualna – analiza stanu; zdefiniowanie
istniejącej obecnie tożsamości; zdefiniowanie oczekiwanej tożsamości [tożsamość postulowana – M.W.];
stworzenie kodeksu działania; koncepcja ramowa CI;
realizacja koncepcji (Pluta 2001: 34–36).
Podobnie corporate identity widzi Fleischer, według którego jest to
system cech i właściwości organizacji, wraz z wyróżnieniem tożsamości istniejącej i postulowanej. Inne
elementy to pozytywne odróżnianie się od konkurencji,
kompleksowe występowanie organizacji na zewnątrz,
przekonanie, że tożsamość tworzy orientację, i pewność co do zachowań organizacji, przy czym tożsamość
musi być unikalna i wolna od sprzeczności (Fleischer
2003: 111).
Corporate identity jest w literaturze przedmiotu opisywane
przede wszystkim jako kompleksowe wystąpienie organizacji na
171
Mariusz Wszołek
zewnątrz i do wewnątrz, choć pojawiają się również definicje wskazujące jedynie na wizualny aspekt wystąpienia organizacji (system identyfikacji wizualnej). Za takim podejściem opowiada się
między innymi Philip Kotler, który zauważa, że corporate identity
powinno się rozpatrywać bardziej w paradygmacie projektowania
graficznego niż szeroko przez niego opisywanego marketingu (zob.
Kotler, 2005). Z kolei Adriana Frączek kontrastuje corporate identity
z pojęciem public relations:
Rozważając zatem zależność między public relations
a corporate identity, można stwierdzić, że ich podstawową cechą wspólną jest tworzenie kanałów komunikacyjnych pomiędzy organizacją a otoczeniem. Obydwie te
dziedziny mają również za zadanie budowanie zaufania
i reputacji, różnica polega jednak na tym, że corporate identity zajmuje się tworzeniem spójnej tożsamości
wizualnej organizacji, natomiast public relations stara
się na jej podstawie kreować wśród opinii publicznej
pozytywny kompleksowy wizerunek (Frączek 2011: 125).
Z fragmentarycznym ujęciem corporate identity jako systemu
identyfikacji wizualnej polemizuje Herbst, który, jak już wcześniej
wskazano, kompleksowo widzi rolę corporate identity w systemie
gospodarki. Herbst zauważa bowiem, że „profil organizacji powinien pokazywać kompetencje organizacji i tworzyć na rynku cechy
ją wyróżniające” (Herbst 1998: 15). W tym kontekście definiowanie
corporate identity jako systemu wizualnej identyfikacji organizacji jest
niewystarczające. Badacze (zob. Fleischer 2003; Herbst 1998) wskazują na współwystępowanie w strategii komunikacji organizacji trzech
wielkości, które odpowiadają za tworzenie się wizerunku organizacji
na podstawie konstrukcji samooceny organizacji, jej celów, sensów
i roli, czyli tożsamości postulowanej. Wyróżnia się zatem: zachowanie organizacji (corporate behaviour), wygląd organizacji (corporate
design) i komunikowanie organizacji (corporate communication).
172
Reklama a corporate identity…
Zachowanie organizacji to jeden z najważniejszych instrumentów
budowania wizerunku organizacji, często też najefektywniejszy. W tym
ujęciu za istotne przyjmuje się działanie organizacji zarówno w skali
mikro (np. relacje konsumenckie), jak i w skali makro (np. zewnętrzne
wystąpienie organizacji w kontekście ważnej społecznie kwestii). Nie
chodzi więc o oświadczenia i komunikację korporacyjną, ale o realne
zachowania się organizacji w stosunku do relewantnych grup odniesienia.
Zachowania odzwierciedlają sensy, którym organizacja
służy i które reprezentuje, oraz cele, które chce osiągnąć.
Niesprzeczne i spójne działania współkonstruują tożsamość organizacji i jej akty komunikacji. Obowiązuje
przy tym zasada: corporate identity nie sprowadza się
do sumy corporate design i corporate communication
(Fleischer 2003: 114).
Wygląd organizacji stanowi konstatację jej kompetencji wizualnej
w ujęciu graficznym i tekstowym. Jest kompleksowym wystąpieniem
organizacji na zewnątrz i do wewnątrz w postaci zróżnicowanych
narzędzi wizualizacji dokonań organizacji. Wskazuje się na trzy główne kategorie budowania wizualnej kompetencji organizacji: grafika,
obraz i tekst. Corporate design zapewnia
właściwy sposób przedstawienia podstawowych atrybutów identyfikacji firmy, tj. nazwy, znaku graficznego,
logotypu, kolorów i innych form graficznych [i tekstowych – M.W.] […]. Tożsamość wizualna firmy to odwzorowanie niezbywalnych i niepowtarzalnych atrybutów
firmy w elementach jej prezentacji. Oznacza to, że każdy
element komunikacji przedsiębiorstwa, począwszy od
nazwy, przez symbol i logo, aż po wszystkie akcydensy,
materiały informacyjne i promocyjne, odzwierciedla
wartości, które są istotą działalności firmy, odbiciem
jej pozycji oraz ambicji (Pluta 2001: 83–84).
173
Mariusz Wszołek
Corporate design będzie więc kompleksowym systemem tekstowo-wizualnym, którego rolą jest kondensacja oferty świata przeżyć
organizacji.
Ostatnim elementem operacyjnym programu corporate identity
jest corporate communication, która sprowadza się do powtarzalnej polityki komunikacyjnej organizacji prezentowanej wybranym
grupom odniesienia za pośrednictwem zróżnicowanych mediów.
Komunikacja organizacji jest instrumentem o najwyższej zmienności i przystosowalności środowiskowej (zob. Fleischer 2003: 115).
Polityka komunikacyjna organizacji pozwala na szybkie reagowanie
wobec zmieniającego się kontekstu społeczno-gospodarczego, środowiska organizacji i samej organizacji. Co ważne, dotyczy komunikacji o organizacji, a nie o dokonaniach sprzedażowych organizacji.
Jej funkcją jest stabilizowanie obrazu organizacji w zróżnicowanych
mediach.
Wskazane instrumenty składają się na tzw. corporate identity mix,
którego rolą jest pośredniczenie między wizerunkami organizacji
(grupami odniesienia) a tożsamością organizacji (samą organizacją).
Rynkowo instrumenty corporate identity mix przyjmują rolę zróżnicowanych narzędzi komunikacji. Organizacja nie komunikuje za
pomocą corporate behaviour, ale za pomocą na przykład standardów zachowań wobec klientów; podobnie nie komunikuje swoich
wartości za pomocą corporate design, ale za pomocą np. firmowych
akcydensów. Co ciekawe, instrumenty corporate identity mix mają
charakter systemowo influencyjny, tzn. swobodnie przenikają się
w zróżnicowanych narzędziach komunikacji. I tak – przykładowo –
reklama, której rolą jest w tym ujęciu akceleracja procesów tożsamościowych przez kondensację oferty komunikacyjnej w ograniczonej
czasoprzestrzeni, będzie korzystała między innymi z corporate design
(wygląd organizacji), corporate behaviour (specyficzne wystąpienie
i zachowanie organizacji) oraz corporate communication (komunikowanie wartości organizacji w relewantnych przestrzeniach i czasie).
Nie należy zatem przyjmować instrumentów corporate identity mix
za samowystarczalne obszary komunikacji. Instrumenty te służą do
174
Reklama a corporate identity…
budowania zintegrowanych narzędzi komunikacji, które są doświadczane zarówno przez wewnętrzne, jak i zewnętrzne grupy odniesienia.
W związku z tym, co zostało przedstawione, konstruuje się
dychotomiczny charakter celowości programu corporate identity.
Z jednej strony zakłada się cele wewnętrzne, które dotyczą przede
wszystkim zwiększenia produktywności organizacji przez odpowiednią motywację współpracowników, budowanie wspólnoty
zwiększającej poczucie bezpieczeństwa i efektywności pracowników, zyskanie legitymacji wspólnego działania i przedstawicielstwa
większych grup pracowniczych, tworzenie organicznego charakteru organizacji w miejsce tradycyjnej struktury stratyfikacyjnej.
Z drugiej strony corporate identity realizuje cele zewnętrzne, czyli
profilowanie struktury i charakteru organizacji na rynku komunikacji, wytworzenie jasnego, klarownego i wolnego od sprzeczności
image’u organizacji, z którego rozwija się wiarygodność i reputacja
organizacji. Organizacja, która strategicznie zarządza programem
corporate identity, ma właściwości fleksybilne w kontekście różnych
nieprzewidzianych komplikacji systemowych i kryzysów komunikacyjnych. Gert Gutjahr i Ingrid Keller wymieniają w tym ujęciu funkcje
corporate identity w dwóch zakresach, co potwierdza przedstawione już omówienie: „[…] funkcje zewnętrzne – czyli profilowanie
i transfer image”ów, przeforsowanie interesów organizacji w polu
socjalnym, reprezentacja organizacji w opinii publicznej, oraz funkcje wewnętrzne – czyli działania realizowane wewnątrz organizacji”
(cyt. za: Fleischer 2003: 117). Rola corporate identity we współczesnej gospodarce rynkowej ma niepodważalne znaczenie, zarówno
w kontekście ekonomicznym, jak i komunikacyjnym. Wytworzone
spójne wizerunki pozwalają konsumentom na sprawne poruszanie
się w rynkowej ofercie oraz reagowanie na zmieniającą się sytuację
społecznoekonomiczną. Firma zaś zyskuje ekonomiczną przewidywalność i komunikacyjną spójność przez systematyczny proces
komunikowania własnej wartości.
Jak już wcześniej wskazano, rezultatem programu corporate
identity jest image organizacji, który w niniejszym artykule definiuje
175
Mariusz Wszołek
się jako markę organizacji. W tym rozumieniu markę posiada każda
organizacja, co do której generowane są komunikacje w polu socjalnym. W literaturze przedmiotu można spotkać zróżnicowane
podejście definicyjne do pojęcia marki. Na potrzeby tego opracowania przyjęto, że marka to umiejętność tematyzowania dokonań
organizacji w obszarze profilu własnej działalności. W kontekście
reklamy marka jest zarówno przyczyną, jak i skutkiem uprawiania reklamy. Przyczyną, ponieważ celem reklamy jest skondensowanie i sprecyzowanie świata przeżyć organizacji; skutkiem – ponieważ
wynikiem reklamy jest konstruowanie się systemu znaczeń w polu
kognitywnym.
4. Rola reklamy w procesie corporate identity
W nawiązaniu do wskazanych rozważań nad corporate identity reklamę widzi się przede wszystkim jako narzędzie komunikacji wartości
marki (ilustracja 1), a ze względu na właściwości czasoprzestrzenne
uznaje się ją za akcelerator procesów tożsamościowych w kontraście
do relacji z mediami czy innymi obszarami komunikacji organizacji.
Ilustracja 1. Uproszczona wizualizacja procesu corporate identity
Źródło: opracowanie własne.
Tym samym rola reklamy w ramach procesu corporate identity
daje podstawę generowania się images. Reklama jest w tym sensie
176
Reklama a corporate identity…
narzędziem, które z uwagi na niematerialny charakter tożsamości organizacji i kategorialno-kompetencyjną zależność corporate
identity mix jest widzialnym aspektem dokonań organizacji w ramach otoczenia organizacyjnego. Daje bezpośrednią podstawę
konstruowania się corporate image organizacji, a także zapewnia
management uwagi grupy odniesienia. Reklama, z uwagi na miejsce
i czas występowania, kondensuje wartość marki do punktu wiodącej idei marki (zob. Edwards, Day 2006), a jej deklaratywno-życzeniowy charakter pozwala na wyłuskanie świata przeżyć produktu
i marki w kontekście ekonomicznym, społecznym i kulturowym.
Tym samym rola reklamy w budowaniu wizerunku organizacji jest
niepodważalna – jeśli przyjąć szeroką definicję reklamy jako procesu komunikowania świata przeżyć w zróżnicowanych mediach
komunikacji, to można założyć, że organizacja, która nie uprawia
reklamy, nie funkcjonuje w ogóle. Z punktu widzenia stratyfikacji
formy corporate identity reklamę rozumie się jako narzędzie komunikacji, które realizuje ideę stojącą za corporate identity mix. Reklama
będzie więc w tym ujęciu fizyczną egzemplifikacją z punktu widzenia
systemu kognitywnego (grupy odniesienia) tożsamości organizacji.
W żadnym wypadku nie można stwierdzić, że reklama w kontekście
procesu corporate identity będzie kreowała wizerunek organizacji.
Funkcjonując w otoczeniu komunikacyjnym organizacji, reklama
staje się nośnikiem identyfikacyjnym, w którego obrębie wiodącą
funkcją jest transportowanie świata przeżyć organizacji. Tym samym
reklama dostarcza informacji o tym, kim jest organizacja stojąca
za reklamą, a parafrazując Davida Ogilvy’ego (2011), reklama służy
pokazaniu odbiorcy, kim się będzie, kiedy wejdzie w posiadanie
reklamowanego produktu. Z punktu widzenia procesu projektowania komunikacji, w ramach którego funkcjonuje proces corporate identity, reklama staje się funkcjonującą na rynku komunikacji
ofertą komunikacyjną – jest rezultatem projektowym stanowiącym
podstawę generowania się images organizacji.
177
Mariusz Wszołek
Bibliografia
Altkorn J. (2001). Strategia marki. Warszawa: Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne.
Crosby P.B. (1980). Quality Is Free: The Art of Making Quality Certain. New
York: Mentor.
Edwards H., Day D. (2006). Kreowanie marek z pasją, przeł. M. Tichy. Kraków:
Oficyna Ekonomiczna.
Fleischer M. (2003). Corporate identity i public relations. Wrocław: Dolnośląska
Szkoła Wyższa Edukacji Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.
Frączek A. (2011). Public relations jako narzędzie komunikacji społecznej.
Studia Gdańskie. Wizje i Rzeczywistość, VIII, s. 125.
Herbst D. (1998). Corporate Identity. Berlin: Cornelsen.
Kotler Ph. (2005). Marketing, przeł. R. Bartółd i in. Poznań: Dom Wydawniczy
Rebis.
Mielke R. (2000). Aral AG Corporate Identity – ein Lernprozess. W: K. Birkut,
M. Stadler, H. Funck (red.), Corporate Identity (s. 379–380). Lardsberg:
Mod. Industrie, La.
Ogilvy D. (2011). Confessions of an Advertising Man. London: Southbank Publishing.
Olins W. (1978). The Corporate Personality. An Inqury into the Nature of Corporate Identity. London: Mayflower Books.
Olins W. (2004). O marce, przeł. M. Hereźniak, G. Skonieczko. Warszawa: Fundacja Promocja Polska – Instytut Marki Polskiej.
Pluta E. (2001). Public relations – moda czy konieczność? Teoria i praktyka.
Warszawa: Twigger.
Wszołek M. (2015). Reklama – operacjonalizacja pojęcia. Wrocław–Kraków:
Libron.
Mariusz Wszołek
Uniwersytet Wrocławski
Dyferencje rynkowe
w reklamie1
Wstęp
W ramach niniejszego artykułu zostanie przedstawiona koncepcja
dyferencji rynkowych jako mechanizmu stabilizującego komunikację
w obszarze reklamy. Głównie chodzi o możliwość wyróżniania się dyferencji rynkowych w reklamie, które rozumiem jako wewnątrzsystemowe obszary ofert komunikacyjnych mające wpływ przede wszystkim
na rozróżnienie produktów tego samego typu oraz w rezultacie na wypracowanie własnego corporate image. W kontekście prowadzonych
badań za interesujące przyjmuje się weryfikację stabilności dyferencji
rynkowych w danym sektorze rynku, systemową reprodukcję oraz
influencyjność, czyli przenikanie się dyferencji rynkowych w ramach
różnych systemów i sektorów. Hipotezą wyjściową jest – po pierwsze – skończona ilość dyferencji rynkowych w danym sektorze rynku.
Innymi słowy, komunikacja produkuje skończoną ilość dyferencji
rynkowych dla danego sektora rynku. Po drugie należy zauważyć, że
dyferencje rynkowe są autonomiczne względem sektora gospodarki,
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Wszołek M. (2014). Dyferencje rynkowe
w reklamie. W: I. Borkowski (red.), Dziennikarstwo i media 5. Media zmieniającego
się świata (s. 237–247). Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
179
Mariusz Wszołek
gdyż wynikają z tematyzacji komunikacji i są zależne od procesu komunikacji i utrzymania się komunikacji. W niniejszym artykule zostanie przedstawiona koncepcja teoretyczna dla dyferencji rynkowych.
Podstawa teoretyczna
Bezpośrednim czynnikiem influencyjnym w ramach niniejszej pracy
były dokonania konstruktywizmu na bazie teorii komunikacji, ze
szczególnym uwzględnieniem prac Michaela Fleischera. Za teorię
wiodącą przyjmuje się właśnie konstruktywistyczną teorię komunikacji i koncepcję programów komunikacji zaproponowanych przez
Fleischera w 2007 roku. Najpierw jednak należy wskazać na samokrytykę względem poprzedniej koncepcji autora, zawartej w książce Teoria kultury i komunikacji, opublikowanej w 2001 roku. Oto, co
wskazuje sam autor:
Moja opublikowana w 2001 roku teoria kultury musi
tutaj – jeśli chodzi o rozdziały odnoszące się do kultury – zostać podana w wątpliwość. Wszystko natomiast,
co powiedziane w niej zostało na temat ewolucji systemów otwartych i ich praw, a także na temat konkretnych obiektów komunikacyjnych, pozostaje (dla mnie)
w mocy. Problematyczne było tylko ich przeniesienie
na system kultury, który dziś konceptualizuję jako operatywną fikcję (Fleischer 2007: 20).
Dalej Fleischer zauważa, że:
komunikacja to proces negocjacji znaczeń, z którego
wynika (niechcący) generowanie i utrzymywanie w ruchu systemu społecznego. Nie mniej, nie więcej. Chcąc
natomiast usieciowić zjawiska komunikacyjne z systemem społecznym, a ten z systemem biologicznym oraz
180
Dyferencje rynkowe w reklamie
z systemem fizycznym, z ustaleń powyższych wynika
możliwość sformułowania następującego algorytmu,
bazującego na trzech generujących te systemy modusach organizacyjnych: współoddziaływania to generator
systemów fizycznych, postrzeganie to generator systemów biologicznych, zaś komunikacja to generator systemu społecznego. W skrócie:
{[(współoddziaływania + organizm) = postrzeganie] + znaki} = komunikacja
(Fleischer 2010).
Z tego mniej lub więcej wynika celowość komunikacji, która dla
M. Fleischera zawiera się w kilku punktach:
– mówimy w pierwszej linii po to, by utrzymać mówienie w ruchu;
– mówimy, by brać udział i przynależeć (do czegoś),
ponieważ przez to możemy mniemać (wierzyć), że
jesteśmy członkami grup, organizacji, społeczeństw
itp. i dobrze się z tym czujemy;
– mówimy, ponieważ wszyscy inni też mówią;
– mówimy, by sprawdzić, czy sposób, w jaki mówimy,
stosowany jest też przez innych;
– mówimy, by sprawdzić, czy używane w tym celu
konstrukty używane są też przez innych w ten sam
sposób i tak samo są semantyzowane;
– mówimy, by w trakcie mówienia dowiedzieć się, czy
inni też tak i to co my mówią;
– mówimy, ponieważ chcemy i możemy się przez to
orientować;
– mówimy, by dowiedzieć się, czy nasz stan wiedzy
jest taki sam jak stan wiedzy innych;
– mówimy z indywidualnych powodów, by zaspokoić
nasze osobiste potrzeby;
181
Mariusz Wszołek
– mówimy, ponieważ zmuszają nas do tego instytucje
socjalizacyjne;
– mówimy, ponieważ zmuszają nas do tego społeczne
systemy funkcyjne;
– mówimy, by uniknąć restrykcji społecznego rodzaju;
– mówimy, ponieważ odpowiednie instytucje, organizacje, urządzenia są tak ukierunkowane, że przez
nasze mówienie są one utrzymywane w ruchu;
– mówimy, ponieważ nie mamy innego wyboru i nie
daje się nam innego wyboru (Fleischer 2007: 174)3.
Przyjmuje się zatem, że komunikacja jest jedynym producentem
systemu społecznego. Tym samym zauważa się, że komunikacja wyprodukowała wszelkie „komunikowalne” elementy systemu społecznego: prawo, politykę, gospodarkę, miłość itd., i nic poza tym, bo co
może istnieć społecznie poza komunikacją. W takim ujęciu przyjmuje
się perspektywę badania samej komunikacji przy użyciu komunikacji,
a nie tzw. faktów naukowych. W ramach takiej perspektywy wyjściowej zauważa się, że wszystko, co jest komunikowalne i co może być
sprowadzone do powtarzalnego systemu znaków (np. język), może
być komunikacyjnie weryfikowalne. Jak zauważa Grech,
autor konstatuje, że wszystkie systemy społeczne (i ich
podsystemy) są generowane i podtrzymywane przez komunikację, ta zaś zwrotnie utrzymuje się w ruchu przez
perpetuowanie jej przez system społeczny. W sposób
nieunikniony pociąga to za sobą dyferencjację systemu społecznego, powstanie subsystemów, które dla
określonych komunikacji używają różnych środków, co
systemowo powoduje właśnie powstanie (i trwanie)
subsystemu (przez perpetuowanie wybranych środków)
(Grech 2010).
Powyższy zakres rozważań wskazuje na metodologiczne podejście sytuowane w ramach paradygmatu komunikacji w ujęciu
182
Dyferencje rynkowe w reklamie
konstruktywistycznym, gdyż zakłada się, że reklama, będąca przedmiotem niniejszej pracy, jest wynikiem wynegocjowanego znaczenia
w ramach procesu komunikacji i szerzej jako procesu komunikacji.
Nie udaje się bowiem odróżnić komunikacji od niekomunikacji przez
komunikację.
Operacjonalizacja pojęcia reklamy
W ramach pracy badawczej przedmiotem zainteresowania jest
przestrzeń reklamy. O ile o samym zjawisku napisano wiele, o tyle
większość z tych publikacji traktuje reklamę z perspektywy wewnątrzsytemowej, tzn. opisu zjawiska z punktu widzenia samego zjawiska
przy jednoczesnym założeniu normatywnej tezy wyjściowej właściwej
danemu paradygmatowi badawczemu. Taka sytuacja skutkuje produkowaniem się różnych paradygmatów opisu reklamy przy jednoczesnym fragmentarycznym opisie zjawiska reklamy. W literaturze
przedmiotu znaleźć można językoznawcze podejście do reklamy,
w którego centrum stoi powtarzalny system znaków i w związku z nim
dokonuje się cząstkowych zabiegów operacjonalizacyjnych. Taką
postawę przyjmuje m.in. Iwona Loewe, która zauważa:
Jej [reklamy – przyp. M.W.] rodowód wcale nie odbiega od historii retoryki, ponieważ u podstaw reklamy
jako wypowiedzi perswazyjnej leży przekonywanie,
a więc funkcja impresywna. Jak zaś się podejrzewa,
jest to funkcja, która musiała się w języku uaktywnić
jako pierwsza, mimo że informacyjną funkcję języka
uznaje się za elementarną czy też – mówiąc inaczej –
komunikatywną (Loewe 2008).
Nie jest wskazane nie zgodzić się z autorką w sytuacji przyjęcia
wewnątrzsystemowej perspektywy opisu reklamy. Z punktu widzenia reklamy jako zjawiska komunikacyjnego można przyjąć, że każda
183
Mariusz Wszołek
komunikacja będzie reklamą niezależnie od tego, czy ma funkcję impresywną, czy nie. Problematyczne w perspektywie językoznawczej
jest również percepowanie zjawiska reklamy na poziomie samego
języka. O ile za relewantną przyjmuje się koncepcję językowego
obrazu świata (Bartmiński 2010), o tyle nie można przyjąć języka
jako jednoznacznego narzędzia recepcji reklamy. Można przy użyciu
języka mówić o reklamie, ale należy również zauważyć – i za pomocą takiej obserwacji pracować – że na język reklamy jako procesu
komunikacji składają się również elementy wizualne, audiowizualne, olfaktoryczne i inne, które przy swoistej współgrze komunikacyjnej tworzą spójną ofertę komunikacyjną, będącą przyczyną
generowania się wizerunków (images). Zatem próba analizy języka
reklamy wykluczająca elementy pozajęzykowe wydaje się wysoce
nieuzasadniona.
Tak konstruowane obecnie pole naukowe pojęcia reklamy skutkuje zróżnicowanym obszarem definicyjnym reklamy, który koncentruje
się na fragmentarycznym ujęciu zjawiska reklamy, wykluczając podejście systemowo-funkcjonalne. Należy przy tym przyjąć, że obszar
reklamy z punktu widzenia opisu zjawiska jest obszarem wysoce
skomplikowanym, o czym pisał już Niklas Luhmann:
W całym obszarze mass mediów reklama należy do
najbardziej zagadkowych zjawisk. Jak dobrze sytuowani członkowie społeczeństwa mogą być tak głupi,
by wydawać dużo pieniędzy na reklamę po to, by potwierdzić swoją wiarę w głupotę innych? Trudno nie
popadać tu w pochwałę głupoty, ale najwyraźniej to
funkcjonuje i funkcjonuje w formie samoorganizacji
głupoty (Luhmann 2009: 51).
Ta dość żartobliwa konstatacja wskazuje, że reklama jest elementem mass mediów rozumianych przez Luhmanna jako strukturalna baza generowania wiedzy o społeczeństwie. Według Luhmanna:
184
Dyferencje rynkowe w reklamie
O tym, że reklama (oraz moda) rozgrywa się na płaszczyźnie użycia znaków, nie trzeba już przypominać. Także tu chodzi zatem o konstrukcję realności, która przedłuża swą własną, dla niej pierwotną realność i może
przy tym przetrwać, a nawet zarabiać na znacznych
wahaniach rynku. Charakterystyczne jest, że chodzi tu
o dyferencję reklamy i sukcesu rynkowego, a być może
i o możliwość, by móc zrobić coś według potwierdzonych doświadczeniem reguł reklamy, nie mając pewności, czy się to opłaci (Luhmann 2009: 54)8.
Luhmann, wydawać by się mogło, rozumie reklamę przede wszystkim z perspektywy mass mediów, jednocześnie zaznacza konstruowanie piękna i kamuflowanie realności rzeczywistością mającą
realizować przypisaną jej funkcję. Według niego najważniejszą funkcją reklamy jest wyposażenie ludzi „pozbawionych smaku” w smak.
Ujęcie Niklasa Luhmanna wydaje się również problematyczne, na co
wskazuje współczesna działalność reklamowa, dywersyfikująca zakres, estetykę i celowość reklamy. Nieco inne podejście do zjawiska
reklamy, nastawione na funkcjonalizm procesu, przyjmuje Fleischer,
który zauważa, że reklama
dostarcza wszystkich materiałów w formie: światów
przeżyć, wizerunków, images, informacji, ofert dla
wizualizacji, dla realizacji x (np. jak urządzę swoje
mieszkanie), komunikacyjnie zorganizowanych miejsc
sprzedaży, danych o podobnych aktantach/grupach na
rynku komunikacji […]. Reklama pokazuje nam, jak
świat mógłby wyglądać, kiedy się będzie posiadało
dane coś (Fleischer 2011: 24).
Fleischer widzi reklamę w perspektywie usieciowienia trzech elementów, będących jednocześnie procesem komunikacji, czyli: celu,
skutku i powodu. Dla niego kupno/sprzedaż nie jest celem reklamy
185
Mariusz Wszołek
z punktu widzenia przyczyny jej produkowania. Dla samego procesu
reklamy, jako procesu negocjowania oferty komunikacyjnej (reklamy),
kupno/sprzedaż może być wynikiem, ale nie celem. Argumentacja
Fleischera w tym kontekście jest następująca: „jeśli w wyniku kampanii reklamowej poprzez kupno zwiększy się sprzedaż, to dobrze;
jeśli natomiast się nie zwiększy, z czym najczęściej mamy do czynienia,
nie jest to powodem do rezygnacji z uprawiania reklamy, gdyż wtedy
powstałby konflikt z powodem reklamy” (Fleischer 2011: 24). Według
Fleischera celem reklamy jest przede wszystkim produkowanie ofert
komunikacyjnych transportujących świat przeżyć produktu, organizacji, osoby czy nawet idei. Chodzi więc o to, żeby wyposażyć ofertę
komunikacyjną w znaczenia, które są relewantne z punktu widzenia
corporate identity2 organizacji. W tym rozumieniu proces reklamy nie
realizuje funkcji informacyjnej, lecz głównie funkcję image’ową, choć
może być utrzymany w poetyce informacyjnej. Wreszcie powodem
reklamy według Fleischera jest niemożliwość brania udziału w rynku
bez uprawiania reklamy.
Kto nie pojawia się na rynku poprzez reklamę, ten na
nim nie istnieje. Nie ma przy tym znaczenia, czy jest to
reklama zinstytucjonalizowana, to znaczy wykonywana przez agencje, czy jest to reklama spontaniczna, to
znaczy dokonująca się mechanicznie w komunikacjach
codziennych czy medialnych. W tym sensie reklamą są
również rozmowy ze znajomymi o towarach, potrzebach czy światach przeżyć, o modelach urządzania
mieszkań, rodzajach najlepszych lub najgorszych serków itp., czyli z punktu widzenia reklamy swego rodzaju
metakomunikacje, powstałe z samej reklamy i wykorzystujące tylko jej mechanizm (Fleischer 2011: 25).
2
Corporate identity rozumiem tutaj jako projektowanie programów konstruujących
wizerunek w ramach działalności komunikacyjnej organizacji, a nie, jak powszechnie przyjęto, jako system identyfikacji wizualnej organizacji, produktu marki.
186
Dyferencje rynkowe w reklamie
Na gruncie nauk społecznych, ze szczególnym uwzględnieniem
dokonań psychologii społecznej i socjologii, warto zauważyć, że
badacze przyjmują funkcjonowanie reklamy jako takiej i dokonują
ryzykownego założenia „istnienia” reklamy bez uprzedniej operacjonalizacji teoretycznej zjawiska. Doprowadza to do sytuacji, kiedy
przedmiotem badania staje się konstrukcja kognitywna, która nie
zapewnia stabilności teoretycznej badanego obiektu czy zjawiska.
Badacze, szczególnie na gruncie psychologii społecznej, zakładają
istnienie reklamy jako takiej i skupiają się na badaniu jej wpływu.
Uznaje się takie podejście za mocno ryzykowne, gdyż trudno ocenić
społeczną relewancję i stabilność wpływu, szczególnie bez jakiejkolwiek podstawy teoretycznej. Drugim dość ryzykownym założeniem
jest „działanie” reklamy w aspekcie ekonomicznym, który jest dominującym tematem drugiego paradygmatu powstałego na gruncie
nauk ekonomicznych, ale również często przytaczanym w kontekście nauk społecznych. W tym kontekście przyjmuje się, że reklama
działa przede wszystkim na świadomość lub bliżej niezdefiniowaną
podświadomość i dzięki temu doprowadza do wymiernych efektów
ekonomicznych.
Szczególnie na gruncie nauk ekonomicznych uznaje się, że reklama ma zasadniczy wpływ na kondycję finansową firmy. Za takim rozumieniem reklamy opowiada się m.in. Philip Kotler, który konstatuje,
że reklama jest jednym z instrumentów komunikacji zorientowanej
na zwiększenie obrotów. Przez reklamę przedsiębiorstwa starają się
skutecznie zaapelować do swoich docelowych klientów i innych grup
oraz wpłynąć na nich. Do reklamy zalicza się każdy rodzaj nieosobistej
prezentacji i wspierania idei, towarów czy usług danego, jednoznacznie identyfikowalnego zleceniodawcy przez zastosowanie płatnych
mediów (por. Kotler, Bliemel 1989). Takie podejście ma oczywiście
stosowne podstawy empiryczne (por. Maison, Noga-Bogomilski 2007;
Kotler 2010; Doliński 2003; Kall 2010). O ile taka perspektywa wydaje
się słuszna dla biznesu, a z całą pewnością istotna z komunikacyjnego
punktu widzenia dla agencji reklamowych (jedna z możliwych strategii uzasadnieniowych dla wyboru danej agencji lub kreacji), o tyle
187
Mariusz Wszołek
z punktu widzenia metodologii badań zauważa się dwa zasadnicze
niedopatrzenia. Po pierwsze, w badaniach nad skutecznością reklamy
(najczęściej badania before/ater) nie można wykluczyć wszystkich
zmiennych uczestniczących w procesie zakupu. W tym kontekście
przyjmuje się, że reklama jest główną zmienną wspierającą sprzedaż, a takie założenie samo w sobie jest błędne, gdyż badacz nie jest
w stanie założyć a priori stratyfikacji ważności zmiennych. Po drugie,
kwestią krytyczną badań nad skutecznością reklamy jest przyjęcie
istnienia związku między deklaracją respondencką a działaniem. Ten
typ badań zdecydowanie wyklucza możliwość przełożenia wyników
badania na faktyczne zachowania, gdyż między deklaracją – komunikacją a zachowaniem jest przestrzeń, która nie wykazuje większych
związków zależności (zadeklarowanie kupna produktu po obejrzeniu
reklamy nie oznacza, że ten produkt zostanie kupiony lub też nie).
Po trzecie, kwestią każącą krytycznie podejść do aspektu badania
reklamy w omawianym paradygmacie jest, wydawać by się mogło,
błędne założenie, że reklama ma jakikolwiek wpływ na działania
i zachowania człowieka. Jak bowiem takie założenie wykazać empirycznie na poziomie neurobiologicznym?
Ostatnim ważnym dla współczesnej nauki podejściem do reklamy
jest paradygmat nauk humanistycznych, szczególnie widoczny w językoznawstwie i językoznawstwie kognitywnym (por. Lewiński 2008;
Bralczyk 2004; Kamińska-Szmaj 1996). Językoznawcze ujęcie reklamy
opiera się przede wszystkim na analizie tekstów, która wymusiła
fragmentaryczne podejście do obiektu badań, czemu sprzeciwia się
w książce Retoryka reklamy Piotr Lewiński, zauważający:
Stąd retoryka zajmująca się tylko opisem języka nie
wystarcza do opisu złożonych zjawisk wizualno-werbalnych, stanowiących podstawę współczesnego przekazu reklamowego. Konieczne jest zatem sięgnięcie do
semiotyki, ikonografii i psychologii i unowocześnienie
retoryki jako wciąż użytecznego narzędzia opisu (Lewiński 2008: 12).
188
Dyferencje rynkowe w reklamie
Taki sprzeciw uznaje się za zasadny, gdyż reklama występuje
jako współgra aspektów językowych i wizualnych, tworząca pewnego rodzaju ofertę komunikacyjną. Próba fragmentarycznej analizy reklamy powoduje uchybienie samej historii marki, która jest
punktem centralnym każdej reklamy. Analizuje się więc na przykład
obraz w reklamie, ale nie jest to już obszar reklamy, lecz obszar badań wizualnych; podobnie wygląda to w przypadku języka. Analiza
na przykład sloganów reklamowych mija się z celem, gdyż slogan
reklamowy występuje w jakimś kontekście. Wyłączając z analizy
kontekst, często zmienia się znaczenie samego sloganu.
W związku z powyższym konstytuuje się potrzeba budowania
innego podejścia do opisu i analizy reklamy, które wskazywać będzie
przede wszystkim na komunikacyjny aspekt reklamy, zakładając
jednocześnie całościowość i kompleksowość badanego zjawiska. Na
potrzeby niniejszego artykułu reklamę rozumie się jako ofertę komunikacyjną, której celem jest produkowanie znaczenia na okoliczność
reklamowanego produktu i/lub organizacji. Wynikiem reklamy jest
więc powstanie wizerunku wśród szeroko rozumianej publiczności, wizerunek zaś rozumie się za Fleischerem jako komunikacyjny,
kontyngentny obraz organizacji (por. Fleischer 2001). Tak przyjęte
założenie teoretyczne wskazuje, że celem reklamy jest z jednej strony budowanie publiczności zainteresowanej kooperacją z marką,
z drugiej zaś wykluczenie publiczności przez jednoznaczne oferowanie skończonych i wyróżnialnych za pomocą dyferencji rynkowych
światów przeżyć. Tak zarysowany aspekt teoretyczny wskazuje na
reklamę jako zjawisko komunikacyjne o kontyngentnym charakterze
funkcjonalnym. Innymi słowy, organizacja nie może funkcjonować
na rynku bez uprawiania reklamy, niezależnie od tego, czy tyczy się
to reklamy zinstytucjonalizowanej (outdoor, TV, radio, internet), czy
reklamy niezinstytucjonalizowanej (plotka, ambient, polecenie itp).
Brak reklamy powoduje brak możliwości powstania znaczeń i komunikacji na okoliczność organizacji. Brak znaczeń i komunikacji
wyklucza organizację ze społecznego funkcjonowania, co w praktyce
przekłada się na niemożliwość uczestniczenia w rynku.
189
Mariusz Wszołek
Operacjonalizacja zjawiska
Dyferencje rynkowe to mechanizm generujący i utrzymujący produkowanie się świata przeżyć marki, produktu czy całego sektora
gospodarki. Będą to kategorie poznawczo-interpretacyjne, za których pośrednictwem powstają dyferencje produktów w obszarze
możliwych ofert komunikacyjnych. Dyferencje rynkowe, które produkują światy przeżyć, wykorzystując do tego stosowne konstrukty
komunikacyjne, będą wskazywały na paradygmatyczne możliwości komunikacji w danej sytuacji komunikacyjnej, a biorąc pod uwagę
przestrzeń statycznej reklamy, w obszarze danego sektora rynku
(np. motoryzacja, sektor spożywczy, sektor kosmetyczny). Z perspektywy funkcjonalnej dyferencje rynkowe będą organizowały system
komunikacji w następujących obszarach:
– produkowanie świata przeżyć marki/produktu przez umożliwienie
komunikowania wartości marki/produktu przy użyciu stosownych
konstruktów komunikacyjnych;
– wewnątrzsystemowe odróżnienie produktu tego samego sektora
gospodarki na poziomie świata przeżyć;
– stabilizacja i przewidywalność komunikacji przez uniemożliwienie
komunikacji, komunikowania wartości produktu/marki w pewnych obszarach rynku, a więc stabilizowanie komunikacji przy
wykorzystaniu scenariusza komunikacji.
Dyferencje rynkowe w ramach zaproponowanej przestrzeni sytuacji komunikacyjnej (np. dany sektor gospodarki) mogą się swobodnie przenikać, gdyż jako producent świata przeżyć tworzą jedynie scenariusz komunikacji, nie wypełniając go treścią. Dyferencje
rynkowe mogą w tym wypadku wskazywać na to, co komunikujemy
na okoliczność produktu/marki, ale nie w jaki sposób. Przykładem
niech będzie dyferencjowanie produktów/marek w obszarze konstruktu „bezpieczeństwo”. Różne marki mogą wykorzystywać w celu
wypracowania images związanych z bezpieczeństwem konstrukt
bezpieczeństwa, ale mogą to robić na różne sposoby: wyniki testów,
zewnętrzne referencje itp. Dyferencje rynkowe będą w takim wypadku
190
Dyferencje rynkowe w reklamie
różnicowały lub upodabniały do siebie produkty/marki tego samego sektora rynku na poziomie samych konstruktów komunikacji.
Zmienne, które będą jednoznacznie dyferencjować produkty/marki
w obszarze wskazanego sektora rynku, to m.in. design i estetyka, ale
również szeroko rozumiany dyskurs wizualny. Dyferencje rynkowe
mogą również wskazywać na konstrukty niezwiązane paradygmatycznie z obszarem produktu/marki, żeby móc produkować świat
przeżyć w danym sektorze gospodarki. Tego typu dyferencje produkowane są przez systemowe deficyty wiedzy i funkcji. W takim
wypadku produkty/marki będą dyferencjowały się względem okołoproduktowych konstruktów komunikacyjnych. Niech przykładem
będzie tutaj sektor logistyki, który w głównej mierze dyferencjuje się
w obszarach skuteczności, szybkości i bezpieczeństwa. W ramach
fluktuacji systemowych dostrzega się w tej przestrzeni nowy typ dyferencjowania produktu za pośrednictwem konstruktu „ekologia”.
Zatem komunikacja wskazuje na deficyty lub negatywną działalność
sektora logistycznego w zakresie ekologii i umożliwia komunikowanie,
a tym samym dyferencjowanie produktów/marek z tego sektora przy
użyciu konstruktu „ekologia”. Innymi słowy, system społeczny wymusza stosowne działania komunikacyjne również na poziomie reklamy.
Tym samym zewnątrzsystemowe działania zostają wprowadzone
do wewnątrzsystemowej praktyki kreatywno-biznesowej. Reklama
w takim kontekście nie potrzebuje zatem do funkcjonowania kreatywności rozumianej jako systemowa irytacja, ale właśnie komunikacji
i obserwacji. To jednak wątpliwa metodologicznie hipoteza. Ważnym
aspektem jest właśnie obserwowanie wpływania na możliwość produkowania dyferencji rynkowych przez komunikację.
Innym równie ciekawym aspektem dyferencji rynkowych jest
paradoksalnie indyferentność statycznych ofert komunikacyjnych
(reklama) w ramach różnych sektorów gospodarki. Jak się okazuje,
tego typu ofert komunikacyjnych jest statystycznie najwięcej (szczegółowe wyniki w opracowaniu). Zauważyć można przede wszystkim
zużywalność informacji jako podstawowego punktu odniesienia produktu/marki w ramach oferty komunikacyjnej. Zatem wszystkie oferty
191
Mariusz Wszołek
komunikacyjne, operujące np. promocją cenową jako dyferencją
rynkową, stają się ze względu na zużywalność informacji (głównie
czasową) i brak możliwości wypracowania na tę okoliczność świata
przeżyć produktu/marki indyferentne. Jaki bowiem świat przeżyć
może wyprodukować ofertę komunikacyjną, w której punkt ciężkości
oparty jest na cenie produktu? Z perspektywy konsumenta żaden,
gdyż jest to oferta handlowa, nie zaś komunikacyjna. Pomija się już
kwestię stosownych półek cenowych i orientowanie się względem
produktu na podstawie półki cenowej.
Drugi typ statycznych reklam, które są w wymiarze komunikacyjnym indyferentne, to dyferencjowanie produktu za pośrednictwem
image’u marki/produktu. Taki typ komunikacji, ze względu na ewentualność spostrzeżenia oferty komunikacyjnej, umożliwia wypracowanie stosownego wizerunku marki/produktu. Jednak ze względu na
brak jakiegokolwiek odniesienia do konstruktów komunikacyjnych
staje się przedmiotem interpretacji, np. na poziomie podoba się/
nie podoba się. W takim rozumieniu można przyjąć, że dyferencje
rynkowe nie będą jedynym producentem świata przeżyć, ale będą
mechanizmem akcelerującym systemową stabilizację i przewidywalność komunikacji w obszarze zróżnicowanych sektorów rynku. Paradoksalnie indyferentne oferty komunikacyjne również będą produkowały wizerunki, pracując przy użyciu images. Poniżej przedstawione
zostały dyferencje rynkowe funkcjonujące w wybranych sektorach
rynku, a ze względu na ramy artykułu, wymieniono tylko dyferencje,
nie wskazując przykładów.
Kategorie rynku motoryzacyjnego:
– jakość (np. jakość wykonania),
– niezawodność (np. niezawodny silnik),
– bezpieczeństwo (np. wyniki niezależnych testów bezpieczeństwa),
– technologia (np. nowe rozwiązania technologiczne „park assist”),
– serwis (np. promocja gwarancyjna, szybki serwis techniczny),
– moc (np. moc silnika, pojemność silnika),
– charakter (np. dynamiczny charakter jazdy).
192
Dyferencje rynkowe w reklamie
Kategorie rynku spożywczego:
– pochodzenie (np. pochodzenie składników),
– spożycie (np. data przydatności),
– smak (np. dyferencja smaku),
– skład (np. składniki naturalne),
– zdrowie (np. ekologiczne uprawy).
Kategorie rynku informatycznego:
– szybkość (np. transmisja danych),
– technologia (np. nowe rozwiązania technologiczne),
– ergonomia (np. stosunek wydajności do zużycia energii),
– design (np. zewnętrzny wygląd, dyferencja opakowania).
Kategorie rynku farmaceutycznego:
– skuteczność (np. w walce z chorobą),
– bezpieczeństwo (np. brak powikłań lub konfliktu z innymi lekami).
Kategorie rynku logistycznego:
– skuteczność (np. pewna dostawa przesyłki),
– bezpieczeństwo (np. bezpieczeństwo przesyłki),
– czas (np. zawsze na czas).
Kategorie rynku budowlanego:
– rzetelność (np. wykonania),
– dokładność (np. wykonania),
– czas (np. terminowość),
– jakość (np. materiałów),
– komfort (np. mieszkania w trakcie remontu).
Kategorie rynku kosmetycznego:
– jakość (np. składników),
– skład (np. składniki naturalne),
– czynniki olfaktoryczne (np. zapach, smak),
– pochodzenie (np. pochodzenie składników).
Prowadzone badania w zakresie dyferencji rynkowych wydają
się potwierdzać hipotezy wskazane w pierwszej części artykułu. Po
pierwsze, zauważa się skończoną liczbę dyferencji rynkowych dla
wybranych sektorów rynku; po drugie, zauważa się możliwość przenikania się dyferencji rynkowych między sektorami rynku. To, co jest
193
Mariusz Wszołek
szczególnie istotne, to fakt, że dyferencje rynkowe same w sobie nie
mają możliwości wypracowania jednoznacznego wizerunku marki. Są
tylko mechanizmem, który wymaga wypełnienia treścią. Dyferencje
rynkowe wskazują zatem na pewne kategorie komunikacyjne, które,
żeby móc funkcjonować w obszarze reklamy, muszą zostać zinterpretowane przy wykorzystaniu języka i produktu wizualnego. Dla
dalszych badań interesujące wydaje się uwzględnienie czynników
kulturowego, czasowego i kontekstowego, co pozwoli na szerszą
analizę zjawiska.
Bibliografia
Bartmiński J. (2010). Pojęcie językowego obrazu świata i sposoby jego operacjonalizacji. W: P. Czapliński, A. Legeżyńska, M. Telicki (red.), Jaka antropologia literatury jest dzisiaj możliwa. Poznań: Wydawnictwo „Poznańskie
Studia Polonistyczne”.
Bralczyk J. (2004). Język na sprzedaż. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Doliński D. (2003). Psychologiczne mechanizmy reklamy. Gdańsk: Gdańskie
Wydawnictwo Psychologiczne.
Fleischer (2011). Reklama. Struktura i funkcje w wymiarze komunikacyjnym.
Łódź: Primum Verbum.
Fleischer M. (2001). Podstawy konstruktywistycznej i systemowej teorii kultury. W: G. Habrajska (red.), Język w komunikacji, t. 1. Łódź: Wydawnictwo
Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej. Dostępne na: http://www.
fleischer.pl/text/podstawy_systemowej_teorii_kultury.pdf (31.07.2014).
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2010). Communication design, czyli projektowanie komunikacji
(lub odwrotnie). Łódź: Primum Verbum.
Grech M. (2010). Komunikacja i wizerunek uczelni niepublicznych. Metodologia
i wyniki badań empirycznych. Łódź: Primum Verbum.
Kall J. (2010). Reklama. Warszawa: Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne.
Kamińska-Szmaj I. (1996). Slogan reklamowy – budowa składniowa. Poradnik
Językowy, 4, s. 13–22.
194
Dyferencje rynkowe w reklamie
Kotler Ph. (2010). Kotler o marketingu. Jak tworzyć, zdobywać i dominować
na rynkach, przeł. M. Lipa. Warszawa: Onepress.
Kotler Ph., Bliemel F. (1989). Marketing Management, Analyse, Planung, Umsetzung und Steuerung. Stuttgart.
Lewiński P. (2008). Retoryka reklamy. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego.
Loewe I. (2008). Retoryka w reklamie. W: M. Barłowska, A. Budzyńska-Daca,
P. Wilczek (red.), Retoryka. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Luhmann N. (2009). Realność mass mediów. Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Maison D., Noga-Bogomilski A. (2007). Badania marketingowe. Od teorii do
praktyki. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Mariusz Wszołek
(członek zespołu badawczego
janKomunikant)
Uniwersytet Wrocławski
Styl życia w komunikacji
społeczeństwa1
Wprowadzenie
Tradycyjna demograficzna stratyfikacja społeczeństwa proponuje opis
społeczeństwa z uwzględnieniem sztywnych policzalnych zmiennych,
ale nie wyjaśnia sposobu funkcjonowania społeczeństwa, który rozumiany jest w niniejszej pracy jako system komunikacyjnych powiązań generowany i utrzymywany przez komunikację (Fleischer 2008).
W paradygmacie konstruktywistycznym wyklucza się człowieka jako
obiekt zainteresowania dla wyjaśnienia sposobu funkcjonowania
współczesnych społeczeństw (Luhmann 1984), przyjmując, że stanowi
on element drugiej rzeczywistości. „Społeczeństwo jest więc systemem,
który z uwagi na formę bazuje na rozróżnieniu system – środowisko.
Przy założeniu, że system »społeczeństwo« jest ostatnim w szeregu
rozwoju i wszystkie inne systemy nie »czynią« tego rozróżnienia” (janKomunikant 2012: 40). Ujęcie demograficzne jest w tym kontekście
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Wszołek M. [JanKomunikant] (2017).
Styl życia w komunikacji społeczeństwa. Studia Ekonomiczne. Zeszyty Naukowe
Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, 313, s. 187–197.
197
Mariusz Wszołek
niewystarczającym narzędziem poznawczym dla tak kompleksowego
systemu, jakim jest system społeczny – sytuowanie się w określonym
wieku, posiadanie określonej płci, wykształcenia, piastowanie określonego poziomu zamożności i zamieszkiwanie konkretnego obszaru
nie świadczą o sposobie komunikowania, a tym samym o decyzjach
mających wpływ na czynny udział w generowaniu i utrzymywaniu społeczeństwa. Innymi słowy, dla profilowania komunikacji – niezależnie
od tego, czy tyczy się to komunikacji codziennych, czy też komunikacji
zinstytucjonalizowanych (por. Wszołek 2015) – zmienne demograficzne
nie są wystarczającym narzędziem opisu społeczeństwa, gdyż są semantycznie puste. „Kiedy w jakimś społeczeństwie mamy np. 60% kobiet czy mężczyzn lub ludzi ze średnim czy wyższym wykształceniem,
wtedy nic to nie znaczy, może tylko wewnątrzsystemowo (czyli ideologicznie) być interpretowane tak, że jest ich zbyt wiele/mało, że powinno/musi być ich mniej/więcej. To samo dotyczy wszystkich innych cech
demograficznych” (janKomunikant 2012: 11). W praktyce projektowej
istotne zatem staje się szukanie innych sposobów profilowania i typologizowania społeczeństwa, np. ze względu na manifestacje komunikacyjne, a więc na styl życia. Takie ujęcie ma szczególne znaczenie
w sektorze przemysłów kreatywnych, w ramach których za wiodącą
wartość przyjmuje się jasne i precyzyjne profilowanie grup odniesienia
i publiczności designu i komunikacji. W niniejszym artykule zostanie
przedstawiona komunikacyjna stratyfikacja społeczeństwa polskiego
ze względu na styl życia, która została opracowana przez zespół badaczy z Uniwersytetu Wrocławskiego pod pseudonimem janKomunikant2.
1. Styl życia – operacjonalizacja pojęcia
Historycznie rzecz biorąc, kontekst stylów życia należałoby rozpatrywać w odniesieniu do klas i warstw społecznych, które w literaturze
2
Grupę badawczą janKomunikant tworzą następujące osoby: Monika Bednorz,
Michael Fleischer, Michał Grech, Annette Siemes, Mariusz Wszołek.
198
Styl życia w komunikacji społeczeństwa
przedmiotu były stosowane synonimicznie. „Za obydwoma podejściami stoi idea hierarchicznego rozczłonkowania populacji na różne
grupy. Klasyfikacja metodologiczna odbywa się w obydwu wypadkach
na podstawie cech gospodarczych, które w daleko idący sposób są
związane z pozycją w życiu zawodowym” (Taubert 2006: 39, tłum.
własne). Odniesienia te mają bezpośredni związek z próbą opisu funkcjonowania społeczeństwa w kontekście zarządzania nierównościami
społecznymi, tzn. „w jaki sposób organizuje się w nim obchodzenie
z istniejącymi różnicami społecznymi” (janKomunikant 2012: 14),
a zatem koncentrują się na pionowej organizacji obrazu świata, co
w przypadku nowoczesnych społeczeństw przestaje posiadać jakąkolwiek relewancję. Punktem wyjścia w koncepcji stylu życia jest
właśnie niewystarczający – pionowy – opis społeczeństwa ze względu
np. na status majątkowy. „Główne punkty krytyki dotyczą przede
wszystkim faktu, że pojęcie warstw jest względnie wąsko zakrojone
na niewiele tylko czynników, najczęściej na dochód, prestiż zawodowy i wykształcenie” (Taubert 2006: 37, tłum. własne). Współcześnie
w literaturze przedmiotu sytuuje się koncepcję stylu życia w odniesieniu do zachowań i manifestacji społeczno-komunikacyjnych. Za
takim ujęciem stylu życia opowiada się m.in. Veal, który przyjmuje,
że „styl życia to wzorzec zachowań indywidualnych i społecznych,
charakterystyczny dla jednostki lub grupy” (Veal 2000: 16, cyt. za:
Penconek 2007: 181). Na znacznie szerszy sposób rozumienia stylu
życia wskazuje Lazer, według którego
styl życia odpowiada wyróżniającemu się lub charakterystycznemu sposobowi życia, w szerokim lub ogólnym
sensie, społeczeństwa jako całości lub jego części. Dotyczy tych wyjątkowych składników i cech, które opisują
sposób życia pewnej kultury lub grupy i wyróżniają
je spośród innych. Zawiera w sobie wzorce, które rozwijają się lub powstają w wyniku zmian związanych
z życiem w społeczeństwie (Lazer 1963: 140, cyt. za:
Penconek 2007: 181).
199
Mariusz Wszołek
W nauce o komunikacji, która nie posiada bogatej tradycji empirycznej i teoretycznej w omawianym zakresie, styl życia należy rozumieć jako dyferencjonowanie się społeczeństwa i manifestowanie
owych dyferencjacji przy użyciu zróżnicowanych środków wyrazu –
języka, wyglądu, zachowań, komunikacji itp. – które bazują na
kolektywnej indywidualizacji oraz na tym, że w społeczeństwie powstały „symbolicznie zabezpieczane terytoria”, po których, dążąc do niej, można się poruszać
(Luger 1992: 428 i nast.). Każdy chce być indywidualny
(sic!), jednak aby móc być przez innych tak postrzeganym, dąży do tego celu w ramach oraz korzystając
z wytwarzanych komunikacyjnie przez społeczeństwo
oferty wizerunkowej, w której rynek, reagujący na tę
rzeczywistość, dostarcza ciągle na nowo dopasowanej
gamy produktów (zarówno fizycznych, jak i ideowych,
jak np. sposób i możliwości spędzania tzw. wolnego
czasu) (janKomunikant 2012: 22–23).
Tym samym zauważa się relewancję koncepcji stylu życia w kontekście praktyki komunikacyjnej i reklamowej, które odpowiadają
za konstrukcję ofert wizerunkowych i szerzej – ofert komunikacji.
Styl życia będzie więc kategorią opisu społeczeństwa, która wykazuje właściwości samoreferencyjne. Style życia są wytwarzane
w komunikacjach i w komunikach są utrzymywane, stąd należy
przyjrzeć się nie tylko samym manifestacjom zachowań, jak to proponuje Veal (2000), ale również mechanizmom odpowiadającym
za produkowanie się m.in. zachowań, nastawień i komunikacji, na
co zwraca uwagę zespół badaczy z Uniwersytetu Wrocławskiego
w książce Style życia w komunikacji – komunikacyjna stratyfikacja
społeczeństwa polskiego.
200
Styl życia w komunikacji społeczeństwa
2. Stan badań nad stylami życia w kontekście praktyki
komunikacyjnej
Najnowsze opracowania metodologiczne i badawcze, może nie ze
względu na ujęcie chronologiczne, ale czasowe utrzymanie się w dyskursie naukowym, biorą pod uwagę przede wszystkim koncepcję
stylu życia jako wiodącego wyznacznika dyferencji współczesnych
społeczeństw. I choć, jak pisze Barbara Hölscher, „aktualnie nie ma
common sense”u w kwestii istniejących stylów życia. Instancje naukowe, pochodzące z praktyki ekonomicznej, oraz osoby w życiu
codziennym uchwalają różnorodne typy »prawdy« socjalnej. Jakie
są to typy, zależy od częściowo zsocjalizowanych zasobów wiedzy,
struktur relewancji i intencji typologizujących” (Hölscher 1998: 122,
tłum. własne), to właśnie badania nad stylami życia wskazują na
szerokokontekstową segmentację społeczeństwa w ramach możliwości jej wykorzystania w praktyce komunikacyjnej. Kompleksowe
ujęcie stanu badań w tym zakresie prezentuje Marcin Penconek3.
Autor przytacza wyniki segmentacji grup docelowych prowadzonych
przez czołowe agencje badań rynku. Pierwsze badania w tym zakresie prowadziła w 1996 roku firma CASE Consumer Attitudes & Social
Enquiry wspólnie z partnerami rynkowymi Krat Food i Unilever (zob.
Penconek 2007). Wśród wielu zagranicznych opracowań z zakresu segmentacji stylów życia warto zwrócić uwagę na koncepcję modelu 4C
(Cross Cultural Consumer Characterisation) zaproponowanego przez
firmę Young & Rubicam4. Wskazuje się tutaj na siedem segmentów
w kontekście reprezentowanych wartości z orientacją na komunikację. Wyróżnione style życia to: Mainstream z wiodącą wartością
3
4
Szczegółowe ujęcie wskazanego tematu można odnaleźć w artykule Badania
segmentacyjne, opublikowanym w książce Badania marketingowe. Od teorii do
praktyki pod redakcją Dominiki Maison i Artura Nogi-Bogomilskiego
Agencja reklamowa założona w 1923 roku przez Johna Orr Younga oraz Raymonda
Rubicama – twórcy pierwszej kolorowej reklamy telewizyjnej z udziałem Billa
Cosby’ego.
201
Mariusz Wszołek
„bezpieczeństwo”; Succeeder z wiodącą wartością „kontrola”; Reformer z wiodącą wartością „oświecenie”; Explorer z wiodącą wartością
„odkrycie”; Aspirer z wiodącą wartością „status”; Struggler z wiodącą
wartością „ucieczka”; Resigned z wiodącą wartością „przetrwanie”.
Koncepcja 4C jest rozwijana i poszerzana o aspekty demograficzno-ekonomiczne, przez co prowadzone badania dają coraz szersze
spektrum poznawcze funkcjonujących stylów życia.
3. Style życia w komunikacji – design badania
Bezpośrednią orientację na komunikację społeczną jako mechanizm generowania się i utrzymywania stylów życia przyjęli badacze
skupieni w grupie janKomunikant. W dwupoziomowym procesie
badawczym (obserwacja + kwestionariusz ankietowy)5 wyróżnili kody
komunikacyjne na wszystkich (z punktu widzenia badaczy) poziomach komunikacji, stawiając za cel z jednej strony „co się mówi”,
a z drugiej „dlaczego tak się mówi”. Jak sami piszą:
W tym celu podejmujemy tu próbę stworzenia komunikacyjnej dyferencjacji społeczeństwa (polskiego)
i wyróżnienia specyficznych kodów komunikacyjnych, według których przebiegają aktualne komunikacje, tworzą się style życia, uczestnicy komunikacji
mają możliwość takiego lub innego sytuowania się
w trzeciej rzeczywistości (rzeczywistości społecznej –
M.W.), przypisywania się do określonych grup, podejmowania określonych decyzji na rynku komunikacji:
5
Z uwagi na ograniczony charakter artykułu przedstawia się tylko ogólną charakterystykę wyróżnionych stylów życia; pełne opracowanie jest dostępne w monografii
Style życia w komunikacji – komunikacyjna stratyfikacja społeczeństwa polskiego
wydanej nakładem Wydawnictwa Libron (dostęp open access: http://libron.pl/
katalog/czytaj/id/80).
202
Styl życia w komunikacji społeczeństwa
w zakresie gospodarki, mediów, komunikowania przy
pomocy zakupu takich, a nie innych towarów, tworzenia takiego lub innego wizerunku, przyłączania się do
obowiązujących wizerunków, images itp. (janKomunikant 2012: 12).
Z przeprowadzonych badań zostało wygenerowane siedem segmentów stylu życia ze względu na unikalne kody komunikacyjne.
Centralne założenie brzmi: kategorie, kryteria czy mechanizmy, którymi poszczególne grupy pracują, produkując konkretne komunikacje
i wypowiedzi, są dla aktantów niewidoczne i dlatego pozwalają na tę
produkcję. Mówiąc coś bowiem, nikt nie zastanawia się w życiu codziennym nad tym, co powoduje takie, a nie inne mówienie, dlaczego
mówi się bezrefleksyjnie, nie myśląc o tym, jak jeszcze inaczej można
by mówić, lecz jedynie dba się o to, co się chce powiedzieć, lub nawet
o to nie, bowiem po prostu tylko używa się aparatu mowy w codziennych komunikacjach, nie zdając sobie w całym tym procesie sprawy
z tego, że przez określony sposób mówienia manifestuje się swój kod
komunikacyjny. Dokonując natomiast – w ramach badań – kroku
wstecz, można dostrzec nagle, że w mówieniu występują duże różnice,
więcej – różnice te układają się w koherentne nieliczne konglomeraty
o dość stabilnych manifestacjach komunikacyjnych. Te zaś wywołują
stosowne zachowania społeczne, które stają się podstawą powtarzalnych manifestacji komunikacyjnych, w wyniku których dochodzi
do dyferencjonowania się stylów życia. Stąd też ujęcie stylu życia
jako produktu procesu komunikacji społecznej. Badacze wskazują na
potrzebę perspektywicznego oderwania segmentów stylów życia od
ludzi jako takich na rzecz komunikacji, co utrzymuje się w kontekście
teorii społeczeństwa Luhmanna: „»Systemy społeczne nie składają
się z ludzi ani z działań, lecz z komunikacji« (Luhmann 1984: 41). Ludzi natomiast i grane przez nich role (społeczne) rozumie Luhmann
jako relewantne środowiska” (janKomunikant 2012: 43). Również
istotna uwaga w kontekście zaproponowanych stylów życia odnosi
się według badaczy do ich nazewnictwa i samoopisu:
203
Mariusz Wszołek
Nazwy, jakimi opatrzyliśmy poszczególne kody, nie są
oczywiście wartościujące, nawet jeśli forma językowa
by to sugerowała; mamy do czynienia z właściwościami systemowymi, a te nie podlegają wartościowaniu,
gdyż w systemach nie ma jednostek mniej czy bardziej
wartościowych. Dla zwiększenia wyrazistości naszej
klasyfikacji postanowiliśmy wybrać jednak charakterystyczne nazwy, które łatwiej zapamiętać i które
dosadniej określają dany kod. W żadnym wypadku
jednak nie chodzi o wartościowanie (janKomunikant
2012: 83).
W procesie badawczym wyróżniono siedem stylów życia: katalogiści, bling-bling, narodowcy, szarzy, business style, alternatywni
i kreatywni.
4. Style życia w komunikacji – komunikacyjna
stratyfikacja społeczeństwa polskiego
Katalogiści to kod komunikacyjny, w którym centralnym odniesieniem
jest walka o hierarchię i mainstreamowy gust z elementami paradygmatu „nowobogacki”. Kod komunikacyjny wskazuje na zachowania
komunikacyjne, które odnoszą się do cech: brak indywidualizmu,
naśladownictwo, hierarchiczny obraz świata, perepetuowanie systemu społecznego oraz operowanie wyłącznie gotowymi schematami.
Na poziomie komunikacji kod komunikacyjny manifestuje się przez
„bezpieczne”, niewymagające posiadania indywidualnego zdania komunikacje oraz operowanie tzw. wiedzą „medialną” lub „ponadczasową”. Katalogiści, jeśli sprowadzić kod komunikacyjny do środowiska
komunikacyjnego, będą zawsze ładnie wyglądać, będą zainteresowani nowościami i katalogowym ujęciem przestrzeni. Czas wolny będą
spędzali w galeriach handlowych, gdyż tam jest ich zewnętrzny punkt
odniesienia obrazu świata.
204
Styl życia w komunikacji społeczeństwa
Drugi kod komunikacyjny to bling-bling, który badacze traktują na równo z pojęciem „dresiarze”, jednak jak sami zauważają:
„dresiarze posiadają w aktualnej sytuacji konotacje nazbyt naszym
zdaniem charakteryzujące tzw. patologie społeczne” (janKomunikant 2012: 85). Kod komunikacyjny charakteryzuje się głównie
manifestacją przynależności do kogoś/czegoś, orientacją na kolektywnie generowaną komunikację grupy, a także na materializm,
konsumpcjonizm, siłę, władzę oraz walkę o przynależność. Z zewnętrznych manifestacji można zaobserwować funkcjonowanie
kodu komunikacyjnego na poziomie przemocy i bogactwa, często
skonwencjonalizowanego pod kątem ilościowym (dwa telefony
komórkowe).
Kod komunikacyjny określany jako narodowcy jest interesujący ze względu na stojący za nim mechanizm komunikacyjny, który
zakłada, że panujący system jest wart utrzymania, gdyż wynika on
z tradycji i historii. „W tym sensie aktualna manifestacja systemu
jest najczęściej ignorowana, gdyż narodowcy żyją i operują w swoim jedynie słusznym systemie, który uznają za panujący, a to, że
na zewnątrz jest może inaczej, tylko ich w słuszności własnych poglądów utwierdza” (janKomunikant 2012: 87). Kod komunikacyjny
manifestuje się więc totalnym dostosowaniem do tradycyjnych norm,
bez względu na to, czym owe normy są (prawo naturalne), a także
brakiem bezpośredniości, hipokryzją, narzekaniem oraz pewnego
rodzaju umiejętnością dostosowania się do norm systemu przez
bierność. Z punktu widzenia środowiska są to ludzie konserwatywni,
dogmatyczni i zachowawczy. Cechy wyróżnialne to tradycyjne spędzanie wolnego czasu, tradycyjne obchodzenie świąt, tradycyjne
mieszkanie oraz tradycyjny model rodziny.
Kod komunikacyjny nazywany szarzy określa się jako brak wyróżnialności komunikacyjnej, regularny tryb życia, ewolucyjność.
Stanowi on tło dla systemu społecznego. Użytkownicy tego kodu
powielają schematy, ponieważ tak jest bezpiecznie, komunikacja
zaś jest tutaj transparentna, bez żadnych specyficznych wyznaczników. Trudno na poziomie środowiska kodu komunikacyjnego znaleźć
205
Mariusz Wszołek
znaczące wyróżniki, i to właśnie stanowi cechę charakterystyczną dla
tego środowiska.
Kolejny kod wyróżniony przez badaczy to business style, który
cechuje: mieszczańskość, chęć posiadania, brak kreatywności, sukces
i kariera oraz brak wątpliwości i polemiki, gdyż liczy się podejmowanie
decyzji. Business style mówi, robi, działa bez względu na okoliczności. Pieniądz, który stanowi podstawę działania i funkcjonowania,
jest tutaj rozumiany głównie jako środek płatniczy, a nie w sensie
posiadanych opcji. „Komunikacje w ramach business style są jednowymiarowe, zorientowane na działanie, gdzie czas stanowi czynnik
ukierunkowujący. W komunikacjach tego kodu nie pojawiają się zewnątrzsystemowe wątpliwości ani możliwości inne niż osiągnięcie
sukcesu” (janKomunikant 2012: 90–91).
Kreatywni to kod komunikacyjny definiowany w obszarze trzech
formacji: racjonalni innowatorzy (inżynierowie, przedstawiciele nauk
ścisłych, IT), tzw. kreatywny środek (pracownicy branży kreatywnej, agencji reklamowych, designerzy, ekonomiści) oraz artyści
(muzycy, aktorzy, plastycy). Co istotne, wskazuje się, że są to tylko
przedstawicielstwa formacji, wokół których sytuują się pozostałe
kreatywne kody komunikacji. Tym samym na poziomie środowiska
listonosz również może operować za pomocą kodu komunikacyjnego
kreatywni. Jako główne właściwości tego kodu badacze wskazują:
refleksyjność, filtrację rzeczywistości, horyzontalny obraz świata,
silny kręgosłup ideowy umożliwiający przyjmowanie zmian systemowych, solidne wykształcenie, heterogeniczne pochodzenie społeczne i orientację na wiedzę. Z punktu widzenia środowiska systemu
komunikacji zauważa się umiejętności pracy w grupie, kooperatywne
rozwiązywanie problemów, balans między chaosem a porządkiem,
odkrywczość i nieprzewidywalność oraz kontestację standardów
w myśl idei, że nic nie wolno robić tak, jak robią to inni, gdyż prowadzi
to tylko do tego, co już zostało zrobione. Kreatywni są w tym ujęciu
innowatorami i to do nich należy produkowanie tego, co w systemie
w danym momencie jest uznane za nowe, a w dalszej kolejności jest
asymilowane i używane.
206
Styl życia w komunikacji społeczeństwa
Ostatni wyróżniony przez zespół janKomunikant kod komunikacyjny to alternatywni, który również funkcjonuje na podstawie
interesującego mechanizmu komunikacyjnego. „Sytuację zastaną
diagnozują zasadniczo jako niezadowalającą, jako taką, na którą nie
można się zgodzić, która wymaga reform czy wręcz zmian. Rozwiązań
alternatywni szukają w przyszłości, natomiast wartości niezbędnych
dla dokonania tych zmian w przeszłości” (janKomunikant 2012: 93).
Alternatywni w swych manifestacjach środowiskowych są zainteresowani nie zmianą świata, co odróżnia ich od kreatywnych, ale perpetuowaniem komunikacji o problemach świata, takich jak ekologia,
obyczaje, stosunek do zwierząt, energia jądrowa, prawa człowieka,
konsumpcjonizmu, struktury rynkowe itp. Na poziomie zewnętrznych
manifestacji zauważalna jest szeroka kontestacja mainstreamowego
stylu życia oraz wszelkich przejawów konsumpcjonizmu, co stawia
ten kod komunikacyjny w bezpośredniej sprzeczności z kodem katalogiści.
Szeroko omówiona powyższa propozycja jest jak dotąd jedynym
na polskim rynku naukowym ujęciem stylów życia w perspektywie
stricte komunikacyjnej. Jest ona wartościowa w kontekście operacjonalizacji publiczności z punktu widzenia m.in. praktyki komunikacyjnej, w której nacisk położony jest na komunikację społeczną
i relację komunikacyjną: organizacja–publiczność organizacji. Co
ważne, komunikacyjna stratyfikacja społeczeństwa polskiego nie
jest segmentacją faktycznie żyjących ludzi, ale segmentacją możliwych komunikacji uzależnionych od wielu zmiennych: sytuacji społeczno-komunikacyjnej, relacji grupowych, sytuacji ekonomicznej itp.
Tym samym środowisko komunikacyjne może dowolnie, w zależności
od posiadanych kompetencji, realizować różne kody komunikacyjne
zorientowane na produkowanie się stylów życia.
Jako appendix do powyższego omówienia załącza się tabelę manifestacji środowiskowych zaproponowaną przez autorów projektu (zob.
tabela 1). Jak sami wskazują, jest to próba materializacji badanego
zagadnienia, bez szerszej podstawy empirycznej.
207
Tabela 1. Kody komunikacji i ich przykładowe manifestacje
mieszkanie
samochód
marzenia
urlop
ubranie
technika
pies/kot
katalogiści
Ikea i inne
katalogi, nowe
mieszkanie
własnościowe
volvo, peugeot
lub duża
toyota
z „Twojego
Stylu” i innych
ofert katalogowych
z katalogu
biura podróży
albo Mazury
z oferty galerii
handlowych,
C&A, H&M…
najnowsze
urządzenia
kuchenne
yorkshire
terrier, dalmatyńczyk,
najczęściej
jednak koty
bling-bling
bloki
BMW 3, mercedes (najczęściej używane)
BMW 5,
mercedes S
nad morzem
albo w górach
ściśle skonwencjonalizowane ubrania
typu „lachony”,
„blacharze”,
„dresy”
komórka (lub
dwie) typowe
marki
tzw. bojowy,
pitbull, american stafordshire terrier, mogą
też być warany
narodowcy
bloki
najchętniej polonez, ale już
nie ma, więc
mały japoński,
nieważne jakiej
marki
żeby było jak
dawnej
w Polsce
tradycyjne,
porządne
bez
mały kundel
szarzy
bloki
mały VW, opel
lub tzw. mały
japończyk
tak jak jest
Kołobrzeg,
Ustka
szare, byleby
się nie rzucało
w oczy
bez
jamnik
mieszkanie
samochód
marzenia
ubranie
technika
pies/kot
business
style
domek
z wieżyczkami
i kolumnami
terenowy, później tzw. nowy
duży BMW,
mercedes,
lexus
więcej „kasy”
Azja,
„Kanary”
garnitury,
garsonki mainstreamowych
znanych marek
telewizor
plazmowy, tzw.
plazma, rolex,
breitling, heuer
golden retriever, ale też koty
(egzotyczne)
kreatywni
lot, stara kamienica, duże
mieszkanie
jakiś tam
nie ma czasu
na to
Toskania
vintage
iPhone/iPad
labrador albo
pies wielorasowy
alternatywni
coś przerobionego, tymczasowego
brak
żeby było
dobrze
góry
kolorowo
brak
kundel
Źródło: janKomunikant 2012: 95.
urlop
Mariusz Wszołek
Podsumowanie
Niewątpliwe bogactwo segmentacji społeczeństwa, niezależnie od
tego, czy jest to ujęcie sektorowe, konsumpcyjne, czy ujęcie publiczności w kontekście stylów życia, posiada zasadniczą wadę, jaką jest
próba narzucenia zewnątrzsystemowych ram kompleksowemu systemowi komunikacji, co skutkuje jedynie wewnątrzsystemową stabilizacją i pewnego rodzaju przeświadczeniem o zasadności użytych
zmiennych segmentacyjnych.
Wspólne dla różnych typologii jest więc to, że ogniskują
się one na obserwacji regularności i podobieństw w indywidualnych sposobach życia, jakie reprezentować
można w ponadindywidualnych wzorach. Bez względu
na to, jakie czynniki zostały dla danego badania zoperacjonalizowane, to, co jest opisane jako style życia,
z reguły bazuje na „kolektywnej indywidualizacji” oraz
na tym, że w społeczeństwie powstały „symbolicznie
zabezpieczane terytoria”, po których, dążąc do niej,
można się poruszać […]. Każdy chce być indywiduum
(sic!), jednak aby móc być przez innych tak postrzeganym, dąży do tego celu w ramach oraz korzystając
z wytwarzanej komunikacyjnie przez społeczeństwo
oferty wizerunkowej, w której rynek, reagujący na tę
rzeczywistość, dostarcza ciągle na nowo dopasowanej
gamy produktów (zarówno fizycznych, jak i ideowych,
jak np. sposób i możliwości spędzania wolnego czasu)
(janKomunikant 2012: 22–23).
Jednoznaczna weryfikowalność segmentów publiczności jest
możliwa jedynie w wypadku twardych zmiennych – ujęcie demograficzno-geograficzne i sektorowe – co w rzeczywistości nie
definiuje np. sposobów działania i funkcjonowania społeczeństwa. Demograficzne ujęcie definiuje tylko i wyłącznie środowisko
210
Styl życia w komunikacji społeczeństwa
komunikacji, zaś sektorowe ujęcie publiczności organizacji pozwala na dostosowanie kanału komunikacji. Praktyka komunikacyjna
w tym kontekście potrzebuje miękkiego podejścia do operacjonalizacji swojej publiczności, tak by znając odpowiedź na pytanie,
kto jest publicznością, mogła odpowiedzieć na pytanie, jacy to
są ludzie i w jaki sposób z nimi komunikować, żeby zrealizować
postawione cele komunikacji.
Bibliografia
Fleischer M. (2002). Teoria kultury i komunikacji. Systemowe i ewolucyjne
podstawy. Wrocław: Dolnośląska Szkoła Wyższa Edukacji Towarzystwa
Wiedzy Powszechnej.
Fleischer M. (2003). Corporate identity i public relations. Wrocław: Dolnośląska
Szkoła Wyższa Edukacji Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.
Fleischer M. (2005). Media w perspektywie konstruktywizmu. 2K – Kultura
i Komunikacja, 1/2.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Holscher B. (1998). Lebensstile durch Werbung? Zur Soziologie der Life-StyleWerbung. Opladen: Westdeutscher Verlag.
janKomunikant (2011). Słownik polszczyzny rzeczywistej. (Siłą rzeczy – fragment). Łódź: Primum Verbum.
janKomunikant (2012). Style życia w komunikacji. Komunikacyjna stratyfikacja
społeczeństwa. Wrocław–Kraków: Libron.
Janiszewska K., Korsak R., Kwarciak B., Lewiński P., Lisowska-Magdziarz M.,
Nierenberg B., Nowińska E., Zimny R. (2010). Wiedza o reklamie. Od
pomysłu do efektu. Warszawa–Bielsko-Biała: Wydawnictwo Szkolne PWN.
Kall J. (2010). Reklama. Warszawa: Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne.
Lazer W. (1963). Life Style Concepts and Marketing. W: Towards Scientific
Marketing (s. 140–151). Chicago: American Marketing Association.
Luger K. (1992). Freizeitmuster und Lebensstile. Empirische Analysen zu Freizeitverhalten, expressiver Ungleichheit und Lebensqualitat in Westdeutschland. Marburg.
Luhmann N. (1984). Soziale Systeme. Grundriss einer allgemeinen Theorie,
Frankfurt am M.: Suhrkamp.
211
Mariusz Wszołek
Luhmann N. (1994). Teoria polityczna państwa bezpieczeństwa socjalnego,
przeł. G. Skąpska. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Luhmann N. (2007). Systemy społeczne. Zarys ogólnej teorii, przeł. M. Kaczmarczyk. Kraków: Zakład Wydawniczy Nomos.
Maison D., Maliszewski N. (2002). Co to jest reklama społeczna. W: D. Maison, P. Wasilewski (red.), Propaganda dobrych serc, czyli rzecz o reklamie
społecznej. Kraków: Agencja Wasilewski.
Maison D., Noga-Bogomilski A. (red.) (2007). Badania marketingowe. Od teorii
do praktyki. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Penconek M. (2007). Badania segmentacyjne. W: Badania marketingowe. Od
teorii do praktyki. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Siciński A. (2002). Styl życia, kultura, wybór. Szkice. Warszawa: Wydawnictwo
IFiS PAN.
Siemes A. (2010), Niklasa Luhmanna wykład „Wprowadzenie do teorii systemów” w wydaniu książkowym, przeł. B. Balicki. W: B. Balicki, D. Lewiński,
B. Ryż, E. Szczerbuk (red.), Radykalny konstruktywizm. Antologia. Wrocław:
GAJT Wydawnictwo.
Skąpska G. (2007). Niklasa Luhmanna socjologia religii jako element ogólnej
teorii systemu społecznego. [Wstęp do:] N. Luhmann, Funkcja religii, przeł.
D. Motak. Kraków: Zakład Wydawniczy „Nomos”.
Taubert P. (2006). Lebensstile und Mediennutzug. Theoretische Grundlagen
und empirische Umsetzung. Munchen: Martin Meidenbauer Verlagsbuchhanlung.
Veal A.J. (2000). Leisure and lifestyle. A review and annoted bibliography.
School of Leisure, Sport & Tourism, University of Technology.
Wszołek M. (2015). Reklama – operacjonalizacja pojęcia. Wrocław–Kraków:
Libron.
Martyna Gliniecka
Uniwersytet Wrocławski
Kreatywność
a konstruktywizm1
1. Teoria komunikacji w ujęciu konstruktywistycznym
Komunikacja jest procesem o wiele bardziej skomplikowanym niż
tylko przekazywanie informacji od nadawcy do odbiorcy czy porozumiewanie się. Komunikacji zawdzięczamy istnienie społeczeństwa,
gdyż tym właśnie różnimy się od świata zwierzęcego, że komunikację
ową mamy mocno ustrukturyzowaną. Komunikacja zachodzi bowiem
ciągle wszędzie i wszystko, co nas otacza, jest tą komunikacją.
Komunikacja to generujący procesy mechanizm, gwarantujący i zabezpieczający wynikające z kognitywnych konstrukcji systemów świadomości orientowanie
i negocjowanie komunikacyjnie wytworzonych i społecznie funkcjonujących wypowiedzi znakowych
i obrazów świata, którego powodem – z perspektywy
systemu społecznego – jest wyprodukowanie i zachowanie systemu społecznego oraz – z perspektywy
systemu świadomości – wytwarzanie zbędnej wiedzy
(Fleischer 2007: 168).
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Gliniecka M. (2015). Kreatywność a konstruktywizm. W: A. Siemes, M. Grech (red.), Badanie i projektowanie komunikacji 4
(s. 195–205). Kraków–Wrocław: Libron.
213
Martyna Gliniecka
Komunikacja gwarantuje kontyngencję systemu społecznego, a system społeczny gwarantuje kontyngencję dla komunikacji. Komunikacja
jest więc procesem podtrzymującym i nakręcającym dalszą komunikację, dzięki której poruszamy się wszyscy po jednym stworzonym
przez system świecie, dla nas rzeczywistym, w rzeczywistości będącym
jednak tylko pozornie realnym. „Wytworzone musi zostać swego rodzaju postrzeganie grupowe, gwarantujące temu procesowi wspólną
podstawę. Ta zaś powstać może tylko z innego mechanizmu niż indywidualne i operacjonalnie zamknięte postrzeganie lub takaż kognicja
indywiduów” (Fleischer 2007: 153). Nasza operacjonalnie zamknięta
postrzeżona rzeczywistość jest wyłącznie wytworem grupowej świadomości, co nie musi wcale (a nawet na pewno) odpowiadać fizycznej
realności. Realność ta bowiem, owszem, istnieje w systemie fizycznym
jako struny (strings), nie jest dla nas jednak, z powodu ograniczonych
możliwości postrzegania, w pełni dostępna. Naszymi możliwościami
postrzegania steruje system biologiczny, a więc to, do jakich obszarów
biologicznie mamy możliwość dostępu. W przypadku ludzi tymi warunkami są posiadane przez nas zmysły, które pozwalają nam percypować świat w takim, a nie innym stopniu. „Widzimy albo słyszymy to,
czego »tam« nie ma, lub w których nie widzimy albo nie słyszymy tego,
co »tam« jest, dopóki koordynacja czucia i ruchu nie pozwoli nam
»schwytać« tego, co wydaje się tam być” (Foerster 2010: 63). Widzimy
więc ograniczoną liczbę wymiarów, słyszymy w pewnej skali dźwiękowej, czujemy i smakujemy tylko to, do czego skonstruowane są nasze
aparaty postrzeganiowe, nie więcej i nie mniej.
Potrzebę posiadania pewnego spójnego obrazu świata mamy
jednak wszyscy. Jest to związane z systemem potrzeb bezpieczeństwa
oraz współżycia w jednym środowisku – bez pewności, że wszyscy
widzimy i komunikujemy to samo, zabrakłoby nam stabilnej psychiki,
aby ze świata, który nas otacza, móc korzystać. „Naukowcy usiłują
ułożyć świat swoich doświadczeń w racjonalnym porządku – i to samo
robi większość ludzi, z tą różnicą, że ich pojęcie porządku i metody
tworzenia tego porządku jest mniej spójne i mniej wyraźne” (Glasersfeld 2010b: 40). Stworzyliśmy więc sobie społecznie ukonstytuowaną
214
Kreatywność a konstruktywizm
rzeczywistość na podstawie tego, co obserwujemy, znamy i ustaliliśmy w przestrzeni, w której współegzystujemy, nie mając pojęcia, że
„tam na zewnątrz” znajduje się więcej, niż sami widzimy.
A zatem realność jest, jaka jest (czym jest, nie możemy
widzieć), a my konstruujemy dla nas (a każdy inny gatunek – dla siebie) rzeczywistość, która służy różnym
powodom i zawiera pewien stosunkowo niewielki obszar systemu stanowiący konstrukt realności, który my
potrzebujemy dla tych lub innych powodów (Fleischer
2007: 139).
Pozornie wydaje nam się, że to my, jako jednostki, komunikujemy.
Komunikują jednak komunikacje, a my, jako jednostki operatywnie
zamknięte, stanowimy jedynie biologiczny przekaźnik dla tych komunikacji. Wydaje nam się, że sami czegoś doświadczamy, gdy w istocie:
Diachroniczne doświadczenia kondensują się w synchroniczny „program” z oddziałującymi następnie elementami kognitywnymi i afektywnymi. […] Stają się
one – raz poczynione, takie, które weszły w indywidualne struktury pamięci – elementami konstruktywnymi
i mogą wtedy oddziaływać w zależności od czasu, z tym
że już nie jako doświadczenia, lecz jak wynikające z nich
konstrukty (Fleischer 2007: 140).
Każda zatem czynność, która wydarza się w naszym życiu, każda
chwila, którą przeżywamy, a tym bardziej każde zdanie, które wypowiadamy, istnieje nie od momentu, kiedy my ich doświadczyliśmy,
ale od początków komunikacji, których na próżno szukać nawet jej
teoretykom. Wszystko kiedyś już było, nawet jeśli wydaje nam się, że
jest to coś naszego, co sami przeżywamy.
W ten właśnie sposób doświadczenia jednostki dzięki komunikacji okazują się również należeć do konstruktów. „Doświadczenia
215
Martyna Gliniecka
dokonywane są za pomocą afektów i kognicji, a konstrukty za pomocą
afektów i kognicji są produkowane, i przez nie następnie zarządzane” (Fleischer 2007: 29). Konstrukty stanowią zoperacjonalizowane
i gotowe do dalszej komunikacji koncepty, które spostrzegliśmy za
pomocą naszych zmysłów, wyciągając je z fizycznej rzeczywistości.
Konstrukty tworzymy właśnie za pomocą emocji i naszej bazy
kognitywnej, którą posiadamy dzięki komunikacji. „Tym samym
konstrukty te są z jednej strony dla systemu świadomości zapisane
w pamięci, a z drugiej równocześnie pośrednio (przez komunikacje)
wywoływalne i negocjowalne dla systemu społecznego, który sam
nie posiada miejsca do zapamiętywania” (Fleischer 2007: 157). Nasza
komunikacja jest więc nazywana w niektórych dyscyplinach naukowych pamięcią grupową czy kulturą, dzięki której funkcjonujemy
w spójnym systemie społecznym. Konstrukty nie są jednak wieczne,
ponieważ system społeczny jest systemem dynamicznym, w którym
każdego dnia generują się nowe znaczenia oraz nowe koncepty starych znaczeń.
Wszystkie operacyjnie zamknięte systemy muszą wytwarzać wskaźniki realności na gruncie swoich własnych działań; nie mają żadnej innej możliwości. Wewnątrz systemu ów opór może natomiast pojawiać się
jako coś trwałego, co na przykład jest interpretowane jako pamięć, jakkolwiek występuje ona chwilowo
i zawsze na nowo musi być aktualizowana (Luhmann
2006a: 108).
Istniejąc więc jako jednostka operacjonalnie zamknięta w trzech
rodzajach rzeczywistości – fizycznej (niepostrzegalnej dla człowieka),
biologicznej (zmysłowej) oraz komunikacyjnej (społecznej) – przyjmujemy jedną z trzech perspektyw obserwatora. Większość społeczeństwa potrafi obserwować jedynie z dwóch pierwszych perspektyw, nie mając świadomości, że istnieje ta trzecia. Kiedy jednak
posiądzie się tę wiedzę, obserwacja świata staje się asemantyczna,
216
Kreatywność a konstruktywizm
bez zdefiniowanych znaczeń, mobilna i elastyczna znaczeniowo dla
wszystkich uczestników systemu (o ile potem wszyscy na dane znaczenie się zgodzą i je ukonstytuują w komunikacji).
Jak to się zatem dzieje? Semantyzacja wzorów z pierwszej rzeczywistości (a więc połączonych ze sobą strun), a następnie obiektów
z drugiej (wzorów rozpoznanych przez percepcję zmysłową i wyłączonych z ogólnej materii) zachodzi właśnie na poziomie trzeciej
rzeczywistości.
Komunikacyjne procedury semantyzacyjne to te mechanizmy, według których wydarzenia pierwszej
i drugiej rzeczywistości podlegające systemowej integracji w komunikacje oraz produkowane przez samą
komunikację wydarzenia trzeciej rzeczywistości wyposażane są w znaczenia komunikacyjne, w wiązki
znaczeń sfunkcjonalizowane w tym systemie i dla
tego systemu stosowne do stanu jego organizacji
(Fleischer 2007: 285).
Wracamy zatem do początku, a więc do organizacji systemu. Tylko funkcjonalne i obowiązujące w systemie znaczenia mają szansę być przez ten system reprodukowane, a więc być komunikacją.
Przypisujemy im konkretne cechy, tak aby były one maksymalnie
doprecyzowane.
Każda koordynacja doświadczeń (lub „danych”) wymaga zwrócenia uwagi na co najmniej kilka ich szczegółowych właściwości. Zasób tych właściwości jest zwykle
bardzo duży, ale selekcja spośród tych, które są pomocne w szukaniu regularności i zasad, nie zawsze jest
przypadkowa (Glasersfeld 2010a: 51).
Tym sposobem jednorodne cechy będące wyposażeniem konstruktów stają się podstawą do posiadania spójnego obrazu świata
217
Martyna Gliniecka
dla wszystkich jego uczestników. „Mają na celu wzbudzenie wiary,
że obiekty, które wyizolowaliśmy z obszaru naszego doświadczenia,
są identyczne z tymi, które wyizolowali inni” (Glasersfeld 2010a: 52).
2. Kreatywność w perspektywie konstruktywistycznej
Skoro wszystko, co istnieje w świecie, jest konstruktem, a konstrukty są maksymalnie standaryzowane, jak można tworzyć kreatywne,
a więc niestandardowe komunikacje? Utrudnia nam to nie tylko sama
komunikacja, ale także, a nawet bardziej, utrudniają inne systemy
funkcyjne, takie jak nauka, prawo czy gospodarka. „Aby mechanizm
podkopania kontyngencji nie podlegał degeneracji, w systemie społecznym wygenerowane zostały liczne mechanizmy zabezpieczające.
Wytworzono instytucje, organizacje, systemy reguł itp., redukujące
zasadniczo daną różnorodność do znośnej dla systemu miary” (Fleischer 2007: 155). Im większa różnorodność, tym mniej procedur normalizacyjnych, konstytuujących rzeczywistość.
Nie możemy poruszać się po świecie bez znajomości konstruktów, gdyż bez tego, oraz bez komunikacji, stalibyśmy się osobnym
względem systemu społecznego, własnym systemem, co w teorii
dałoby się być może wyobrazić, natomiast dokonać w praktyce już
na pewno nie. Każda rzecz, kwestia, osoba mają w końcu przypisaną
sobie sztywno rolę i miejsce w świecie, roli tej praktycznie nie da się
odłączyć czy zmienić z poziomu jednostki. Podobnie funkcjonuje
to w przypadku nakazów czy zakazów, są one podstawową metodą
utrzymania porządku w chaotycznym poznawczo świecie. „Wychodzimy więc od polecenia i dokonujemy następnie oglądu tego lub
owego w ogóle oraz w taki sposób, w jaki polecenie umożliwia nam
to oglądać, a następnie widzimy to, a nie coś innego tak, jak polecenie
pozwala nam to widzieć” (Fleischer 2007: 89).
Wszystko to dzieje się przez całe życie, szczególnie jednak wpływa na ukształtowanie człowieka w procesie socjalizacji, gdy kolejna
jednostka dołączana jest do systemu społecznego. Dlatego właśnie
218
Kreatywność a konstruktywizm
ogromną rolę, poza schematami rodzinnymi i obyczajowymi, odgrywa w tym całym procesie edukacja. Szczególnie w polskich szkołach
kreatywność i praca poza schematem są niemile widziane. Uczniowie uczą się o tym, jak pisać testy, tak aby, jak w Familiadzie, udzielić
maksymalnie prawdopodobnej odpowiedzi, lub wychowuje się ich
według wzorców zachowań uznawanych społecznie za akceptowalne.
W nauce przekazuje się wzory matematyczne, nurty malarskie i epoki
literackie, do których uczeń stara się dopasować konkretne zjawiska,
nie zaś wymyślać własne zjawiska i je przypasowywać albo nadawać
im nowy sens. Za geniuszy uznani są ci idący równo w szeregu, a prymusów szkolnych podaje się za wzór, podczas gdy lekko zbuntowane,
ale i mocno indywidualistycznie ukształtowane i prawdopodobnie
kreatywne jednostki uznawane są za tzw. dzieci z problemami. W idealnym z punktu widzenia konstruktywizmu świecie szkoła od początku
uczyłaby świadomości zróżnicowania oraz tego, jak wiele rodzajów
perspektyw i wniosków można wysnuć z tej samej podstawy. Nie ma
bowiem prawdy absolutnej, tak jak nie ma rzeczywistości; zatem próby
bycia obiektywnym czy bliskim mistycznej prawdy, które podtrzymuje się przez 18 lat życia, są po prostu niemożliwe. „Rola nauczyciela
ograniczałaby się do tego, aby pomagać uczniom robić właśnie to, co
chcą robić, i aby składać im pewne »produktywne« propozycje, lecz
bez wskazywania »właściwych« rozwiązań” (Glasersfeld 2006: 138).
Zatem „Dla konstrukcji każdej wypowiedzi dysponujemy określonymi środkami wyrazu (nośnikami znaczeń)” (Fleischer 2011: 48).
Nośnikiem znaczeń w tym wypadku jest przede wszystkim język,
ale również obraz, zachowanie czy nawet afekt. Wszystkie wyżej wymienione nośniki mogą również być nośnikami nowych znaczeń,
niestandardowych pomysłów czy odbiegających od schematu zachowań. Oznacza to więc, że na tym samym gruncie, na którym tworzy się nowe, stworzone zostało stare. Aby więc rewolucjonizować
jakikolwiek nowy aspekt, należy poznać go na tyle dogłębnie, aby
móc podać w wątpliwość każdy jego element. Nie znając znaczeń
konstruktów wyjściowych, nie będziemy w stanie przewrócić tychże
znaczeń do góry nogami, tworząc nowe semantyki.
219
Martyna Gliniecka
W rewolucyjnych konceptach nie można jednak obejść się bez
nawiązywalności. Co z tego, że wymyślimy coś genialnego, jeśli nikt,
poza nami, a nawet pewnie my sami, tego nie zrozumiemy. Na powodzenie komunikacji nie ma bowiem wpływu klarowna wypowiedź
nadawcy czy uważne słuchanie odbiorcy, „o powodzeniu komunikacji
decyduje jej nawiązywalność lub oczekiwanie nawiązywalności” (Fleischer 2011: 32). Bez tego nawet najbardziej genialny, ale niezrozumiały konstrukt spotka się z oporem ze strony publiczności w najlepszym
wypadku, z krytyką zaś w najgorszym. Przykładem takiej reakcji jest
zrozumienie sztuki współczesnej przez szeroką publiczność. Mówi ona,
że sztuka skończyła się na klasycystycznych malarzach, ponieważ modernistycznych kwadratów nie jest w stanie przyporządkować semantycznie do żadnej dotychczas znanej jej kategorii. Kategoryzuje to wówczas jako „wymysł artysty” lub „każdy mógłby to zrobić”. Dlaczego?
Komunikacyjnie preferowane są te wypowiedzi, które
skutecznie gwarantują nawiązywalność komunikacji,
które pozwalają perpetuować mówienie, a spojrzawszy
na konstrukcję mechanizmu komunikacji, widzimy, jak
liczne są zasady zapobiegające przerwaniu nawiązywalności. Wypowiedzi konstruowane są zawsze tak, aby
możliwe stawały się kolejne wypowiedzi, generujące
konieczność produkowania kolejnych wypowiedzi i kolejnych itd. Im więcej zatem (jakichkolwiek) wypowiedzi
w przestrzeni komunikacyjnej, tym stabilniejszy jest
system społeczny. I odwrotnie (Fleischer 2011: 66).
Problemem zatem nie jest brak zrozumienia, ale brak możliwości
wyprodukowania na dany temat kolejnych komunikacji. Poza powiedzeniem „nie podoba mi się to” albo „brzydkie” trudno jest budować
ciągłą nawiązywalność na czymś, czego nie rozumiemy.
Stąd też bierze się instytucjonalna, podstawowa trudność kreatywności, ponieważ funkcjonuje ona w świecie, który bazuje na
powtarzalności. „Powtarzalność i regularność są podstawowymi
220
Kreatywność a konstruktywizm
narzędziami do nadawania struktury doświadczanemu światu. Niektóre powtarzające się rzeczy mogą być łączone, by stworzyć względnie solidne korelacje albo – wciąż chętniej – związki przyczynowe”
(Glasersfeld 2010a: 50). Można jednak znaleźć sposób na bycie zarówno w jednym, jak i w drugim świecie.
Tą metodą jest tzw. irytacja, a więc przyciągnięcie uwagi. „Sterowana (lub nie) irytacja komunikacji w celu osiągnięcia uwagi to
zagospodarowanie uwagi przy pomocy komunikacyjnej irytacji samej komunikacji” (Fleischer 2011: 28). Ludzie mają do dyspozycji na
tyle różne, bardziej lub mniej interesujące bodźce, że rozproszenie
postrzegania pozwala jedynie rozpoznawać te najbardziej przewidywalne, ale również nudne schematy. Często sam fakt bycia innym niż
wszystko pozwala na większą uwagę ze strony reszty społeczeństwa,
ponieważ trudno jest zasymilować coś, czego się nie zna, a tym bardziej zrozumieć ogólną wizję świata czy dołączyć do niej. A gdy tylko
w tej bardzo ukonstytuowanej wizji świata pojawia się coś innego,
burzy to spójny obraz jednostki, zabierając tzw. rzeczywistość, co
przede wszystkim zwraca uwagę, ale także zmusza do analizy, obserwacji i przyłączenia (bądź nie) niepasującego elementu do kognicji.
Dwa procesy, które opisują to zjawisko dogłębnie, to dywersyfikacja i dyferencjacja. Ta pierwsza polega na tym, że „perpetuowany jest
system, czyli producent elementów, i w jego ramach produkowane są
w czasie kolejne elementy, różne co prawda od siebie, ale stanowiące
zawsze produkty tego samego systemu/producenta” (Fleischer 2011:
70). Oznacza to, że wszystko, nawet jeśli pozornie sprawia wrażenie
innego, posiada ten sam koncept. Obserwować to można w większości przypadków – jaskrawe w kontekście kreatywności wydają się np.
reklamy środków do czyszczenia z zadowolonymi kobietami – kurami
domowymi czy to, że nad morzem zawsze najlepiej sprzedają się
pejzaże tegoż właśnie morza. Z drugiej strony mamy jednak proces
o wiele bardziej oryginalny. Dyferencjacja zakłada,
że w danym punkcie wyjścia nie jest perpetuowany
ani system, ani jego elementy. O ile zatem realizacja
221
Martyna Gliniecka
pola możliwości w modelu dywersyfikacji rozpoczyna
(i kończy) się na elementach systemu, o tyle w ramach
dywersyfikacji z pola możliwości korzysta, by tak rzec,
zarówno system produkujący elementy, jak i – w konsekwencji – same elementy. Dyferencjacja zatem produkuje w czasie coraz to nowe systemy produkcyjne
zawierające, rzecz jasna, również nowe elementy (Fleischer 2011: 70).
Na ile możliwe jest to w wielkiej skali – trudno ocenić, w małej skali
są to już przykłady stworzonych w ramach kampanii społecznej oryginalnych opakowań świątecznych „mikołajów” z czekolady, w których
po odpakowaniu czerwono-białej etykiety z wizerunkiem Świętego
Mikołaja znajduje się czekolada w kształcie królika wielkanocnego. Kompletnie bez sensu, jednak semantycznie są to dwa różne
światy. Dyferencjacja polega zatem zarówno na produkcji nowego, jak
i na wzbudzeniu ciekawości, na zaskoczeniu, a przede wszystkim – na
odpakowaniu standardowych wzorców myślenia.
Jak to się ma do kreatywności? Wręcz bezpośrednio. „Dokładnie
na tym polega również kreatywność. W tym sensie dywersyfikacja to
unikanie kreatywności na korzyść powielania rozwiązań już istniejących, a dyferencjacja to unikanie rozwiązań zastanych, obecnych już
na rynku komunikacji, na korzyść tworzenia czegoś nowego, dotychczas nieistniejącego” (Fleischer 2011: 70). Wiadomo, że bezpieczniej
jest powielać wszystko: od ubrań podobnych do tych noszonych
przez koleżanki w podstawówce, przez samochód taki jak ma sąsiad,
po konwencje reklamowe tych samych produktów z tym samym
hasłem, tylko innym, głupszym bardziej lub mniej, obrazkiem, czy
nawet gloryfikowanie demokracji jako najlepszego, ale wcale nie
wszędzie słusznego systemu politycznego.
W obszarze kreatywności znacznie łatwiej o rewolucję niż w polityce, a nawet w codziennym życiu. Mówi o tym Niklas Luhmann; warto
jednak na potrzeby tej pracy zastąpić słowo „sztuka” właśnie słowem
„kreatywność”, choć semantycznie to nie to samo, gdyż sztuka jest
222
Kreatywność a konstruktywizm
węższym obszarem. „System sztuki jest w stanie – bardziej niż inne
systemy funkcyjne jak na przykład religia, polityka, nauka albo prawo – zaakceptować pluralizm opisów kompleksowości” (Luhmann
2006a: 77). Dlaczego? Tak się chyba po prostu przyjęło w systemie
społecznym, że tam w sztuce wolno więcej. I już.
Choć w społecznej rzeczywistości najlepiej, jeśli jest tak samo;
w świecie kreatywności im bardziej inaczej, ale nadal tak samo, tym
lepiej.
Konstrukty, w jakie wyposażamy świat naszych doświadczeń, to te, które uznaliśmy za przydatne bądź
przynajmniej dające się obronić. Używamy ich w naszych schematach czynności i w operacjach pojęciowych; wyrzucamy je albo modyfikujemy, kiedy częstość
ich porażek jest zbyt duża i kiedy jesteśmy w stanie
skonstruować bardziej niezawodne; staramy się zrównoważyć je i skoordynować z innymi. Im większa jest
ich stosowalność, tym mniej ich potrzebujemy. Zważywszy zaś na różnorodność sytuacji, w których przychodzi nam różnicować, możliwie najmniejsza liczba
schematów staje się ważnym czynnikiem (Glasersfeld
2010b: 37).
Świat kreatywności jako osobny system wymyka się jednak tym
zasadom i w pewnym stopniu, jak na kreatywność przystało, podważa
ich pierwotne założenia.
Jak zatem produkować coś kreatywnego? Czy nowość jest tak
obca, że aż niemożliwa?
Robimy to tak, że kategorie, przy pomocy których się
szuka, albo wyrzucamy przez okno i ich nie stosujemy, albo zmieniamy na inne. Jeśli zmienimy na inne,
wtedy znowu widzimy tylko to, co te nowe pozwalają
nam widzieć (ale przynajmniej wiemy, że istnieją inne
223
Martyna Gliniecka
kategorie), a jeśli je wyrzucamy przez okno, to niczego
nie widzimy. […] Rozwiązanie. Obserwujemy wnikliwie,
uważnie, nie wyposażając obiektów przedtem w semantyki. Czyli obserwujemy asemantycznie, gdyż to
semantyka zdradza nam, że to coś jest czymś, co znamy
(Fleischer 2011: 78).
Generalnie tak, to prawda. Uszczegóławiając jednak, warto wymienić kilka konkretnych działań, które zgadzałyby się z teorią konstruktywizmu oraz rozwijałyby obserwację w sposób asemantyczny,
a które można by zaproponować przyszłym kreatywnym jako sposoby
i metody pracy.
Przede wszystkim: istnieje więcej niż jedno rozwiązanie. Istnieje
nawet więcej niż kilka rozwiązań. Choć liczba rozwiązań jest pozornie skończona, na pewno jest ich więcej, niż człowiek jest w stanie
sobie wyobrazić w pierwszym momencie. I choć nie liczba pomysłów
decyduje o ich oryginalności, po pierwsze – ich liczba może wygenerować kolejne i kolejne pogłębienia poprzednich lub zupełnie nowe
perspektywy. Duża liczba możliwych rozwiązań pozwala również nie
zafiksować się na swoim ulubionym pomyśle, jak w przypadku teorii
komunikacji „moim punkcie widzenia”, ale zobaczyć wielość możliwych rozwiązań. To pomoże w dalszej pracy (choć wcale nie jest jeszcze największym sukcesem, jak twierdzą niektóre teorie psychologii).
Poza tym jedna głowa to za mało. Mimo że ludzie są elementami
systemu społecznego, a ich kognicje mają mniej więcej podobną
zawartość, często w pierwszym odruchu nie potrafią oni przywołać
wszystkich możliwych asocjacji. Do tego potrzebna jest grupa. Mogą
różnić się ich podstawy, światy, to, co widzieli, czego doświadczyli, co
znają, co mogą sobie w danym momencie przypomnieć. Poszerza to
spektrum możliwych rozwiązań, ale również dodaje dynamiki pracy
oraz upłynnia proces kreatywny.
Kolejnym założeniem jest praca analityczna. Taką pracę powinni
wykonywać zarówno analitycy, badacze czy metodolodzy, jak i kreatywni. Rozwiązanie problemu leży gdzieś w aspektach problemów,
224
Kreatywność a konstruktywizm
których jeśli dogłębnie nie zrozumiemy, to nie rozwiążemy powierzchownymi pomysłami.
Warto także pamiętać, że żadna osoba nie jest bardziej uzdolniona
od drugiej. Kreatywność to kompetencja, do której można mieć socjalizacyjnie uwarunkowane predyspozycje, nie stanowi jednak cechy
wrodzonej czy talentu nadanego przez Boga. Cechy osobowościowe
mają również wielkie znaczenie w byciu kreatywnym, nabywamy je
jednak także w procesie socjalizacji, zatem nie różnią się one niczym
od kompetencji.
Jakim dobrze by było być, aby być kreatywnym? Przede wszystkim
otwartym. Im mniejsza jest wiedza o świecie, jeżeli słuszna jest tylko
własna optyka, im mniej przeprowadzonych konwersacji, im bardziej
podlegają ocenie pewne wiązki informacji, im bardziej wierzy się
w poszukiwanie obiektywnej prawdy – tym dalej jest do bycia kreatywnym. Druga równie ważna cecha to chęć obserwacji. Im osoba
jest bardziej zainteresowana otaczającą ją rzeczywistością, chętna do
zgłębiania różnych, nie tylko bezpiecznych, ale i ciekawych zjawisk
i terenów, im większą pokorę czuje wobec ogromu świata, którego
nigdy nie będzie w stanie pojąć – tym lepszą można wróżyć jej karierę
w środowisku kreatywnym.
Dodatkowo im mniejszy wpływ pokrewnych, podobnych prac,
tym lepiej. Inspiracja to po prostu bardzo ładne słowo na zwykłe kopiowanie. Nie zawsze jest ona uświadomiona, jednak raz zobaczone
dzieło dołącza do ludzkiej kognicji i potrafi przypomnieć się, nawet
bez kontekstu, w odpowiednim dla siebie momencie.
Warto również trenować kreatywność, a także stosować metody
i narzędzia pracy kreatywnej. Udawanie, że pomysł sam do człowieka przyszedł, jest raczej mało profesjonalne, a nauka zapewniła już
część narzędzi, by do rozwiązania problemu dojść metodycznie, a nie
chaotycznie. Praca narzędziami wypadnie nawet lepiej, bo przecież
skoro jest się kreatywnym, warto również opracowywać własne metody wpadania na pomysły.
225
Martyna Gliniecka
Bibliografia
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2011). Reklama. Struktura i funkcje w wymiarze komunikacyjnym.
Łódź: Primum Verbum.
Foerster H. (2010). O konstruowaniu rzeczywistości. W: B. Balicki, D. Lewiński,
B. Ryż, E. Szczerbuk (red.), Radykalny konstruktywizm. Antologia (s. 59–77).
Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Glasersfeld E. (2006). Trzecia rozmowa w instytucie w Siegen. W: E. Kuźma,
A. Skrendo, J. Madejski (red.), Konstruktywizm w badaniach literackich.
Antologia (s. 172–175). Kraków: Universitas.
Glasersfeld E. (2010a). Nauka z punktu widzenia radykalnego konstruktywizmu. W: B. Balicki, D. Lewiński, B. Ryż, E. Szczerbuk (red.), Radykalny
konstruktywizm. Antologia (s. 47–59). Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Glasersfeld E. (2010b). Poznanie bez metafizyki: stanowisko radykalnego konstruktywizmu. W: B. Balicki, D. Lewiński, B. Ryż, E. Szczerbuk (red.), Radykalny konstruktywizm. Antologia (s. 29–47). Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Luhmann N. (2006a). Realność konstrukcji. W: E. Kuźma, A. Skrendo, J. Madejski (red.), Konstruktywizm w badaniach literackich. Antologia (s. 91–114).
Kraków: Universitas.
Luhmann N. (2006b). Samoopisanie. W: E. Kuźma, A. Skrendo, J. Madejski
(red.), Konstruktywizm w badaniach literackich. Antologia (s. 71–89). Kraków: Universitas.
Metodologia –
wybrane
Michael Fleischer
Uniwersytet Wrocławski
Jak empiryczna
może być nauka
o komunikacji?1
Dlaczego nasze poznanie
przystaje do świata?
Rupert Riedl
1. Podstawy
Wychodząc od koncepcji rozsądnego konstruktywizmu i pracując
w tym paradygmacie, jednym z najważniejszych problemów teoretycznych jest empiryczność tego paradygmatu, czyli pytanie o to, co
w tym kontekście może oznaczać „empiryczny”; przede wszystkim
na tle rozumienia tego pojęcia w teorii nauki lub w naukach przyrodniczych. Ogólnie empiryczność oznacza – sprawdzalność wypowiedzi w rzeczywistości/realności oraz możliwość poniesienia porażki
w konfrontacji z nią. Postulat ten jest oczywiście wiążący nie tylko
dla pracy empirycznej, lecz generalnie dla nauki.
Wypowiedzi, które nie mogą ponieść porażki w odniesieniu do rzeczywistości, nie są wypowiedziami naukowymi.
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Fleischer M. (2008). Jak empiryczna może
być nauka o komunikacji? W: M. Fleischer, Konstrukcja rzeczywistości 2 (s. 49–111).
Wrocław: Atut.
229
Michael Fleischer
Jako konstruktywiści musimy jednak od razu zapytać – w której
rzeczywistości wypowiedzi muszą móc ponieść porażkę? Wyróżniamy
ich bowiem (w tym paradygmacie) trzy, a mianowicie rzeczywistość
fizyczną, biologiczną i społeczną. Nie budzi wątpliwości ponoszenie
porażki wypowiedzi w rzeczywistości fizycznej i biologicznej; są to
właśnie jednak obszary, którymi nauka o komunikacji się nie zajmuje i na temat których się nie wypowiada, gdyż brak nam w tym
celu odpowiedniego instrumentarium. Nie zajmujemy się ponadto
bezpośrednio rzeczywistością społeczną (w tym sensie jej wymienienie tutaj jest jedynie metaforą), lecz społecznie uwarunkowaną
rzeczywistością komunikacji, wytworzoną w komunikacjach i poprzez
komunikacje. Zajmujemy się więc obiektem, który w rozumieniu
zjawisk fizycznych i biologicznych w ogóle nie »istnieje«2 lub istnieje
inaczej niż obiekty fizyczne czy organizmy biologiczne. To, że prowadząc badania, mamy do czynienia prawie wyłącznie ze zjawiskiem
oddziaływań, stanowi dodatkową trudność. A zatem musimy również
wyjaśnić realność i jej charakter.
Do tego dochodzi kolejne zagadnienie, a mianowicie problem
usytuowania naszych obiektów na tle środowiska. Mamy bowiem
do czynienia, jeśli chodzi o podstawę naszego pola badawczego,
z jednej strony z wielkościami mentalnymi, a więc odniesionymi do
indywiduum, a z drugiej z wielkościami społecznymi, które, jako że
ich producenci są operacjonalnie zamknięci, nie wykazują ze sobą
żadnych punktów stycznych. Z jednej strony mamy zatem operujące
(kognitywnie) w sposób operacjonalnie zamknięty indywidua, które
za pomocą kognicji i emocji działają wyłącznie w ramach reguł operowania swych mózgów oraz wiedzących i mogących wiedzieć tylko
to, co one (owe indywidua) wiedzą; z drugiej zaś strony mamy system
społeczny, który może tylko i wyłącznie działać, zaś o kognicji lub
o indywiduach czy o wiedzy nie »ma pojęcia«, jak również nie posiada systemowego miejsca, by owo »pojęcie mieć«. System społeczny
2
Słowa lub wyrażenia wyróżnione za pomocą » « oznaczają ich metaforyczne użycie
w przypadkach, kiedy nie jest to oczywiste.
230
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
utrzymuje się, o ile i jak długo indywidua w jakkolwiek rozumianych
grupach lub na tle grup komunikują, a jeśli tak jest, wtedy mamy do
czynienia z systemem społecznym.
Niezupełnie, oczywiście. Brakuje nam bowiem jeszcze mechanizmu, który pozwalałby na wytworzenie tej fikcji powiązania (społeczeństwa z jednostką) i w ramach którego powiązanie to – jako
fikcja – mogłoby być operacjonalizowane. Tym mechanizmem jest
oczywiście komunikacja.
Podsumujmy więc krótko: fizyczno-biologiczne indywidua, wyposażone w kognicję i emocje, stają się – działając fizycznie – z uwagi na
niektóre swe aspekty aktantami, i w tym sensie – podstawą systemów
społecznych. Aktanci ci operują za pomocą mechanizmu komunikacji
i wytwarzają w jego ramach komunikacje, w tym momencie jednak
przyjmują status interpretatorów. Interpretatorzy ci używają słów
i innych znaków, by wytworzyć z tego konstrukty, i są w trakcie tego
sterowani (między innymi) przez koncepty, i tym samym realizują
komunikacje przebiegające w rzeczywistym (realnym) fizycznym
medium, które jednak dla ich statusu komunikacyjnego jest nierelewantne, oraz pozwalają poprzez liczne operatywne fikcje wytworzyć wszystkie funkcje komunikacji, jak negocjowanie semantyk,
sprawdzanie manifestacji własnej semantyki i reguł jej stosowania,
tworzenie fikcyjnie (czyli w sposób wierzony) kolektywnych relacji
społecznych itp.
Pole to opisywane jest przez kilka konstruktywistycznych teorii komunikacji, z których wynikają prognozy odnoszące się do konkretnej
realizacji komunikacji. Teoria coś prognozuje lub twierdzi występowanie określonych zależności, a następnie sprawdza się te prognozy
empirycznie lub wyprowadza z empirii nowe aspekty dla teorii, a więc
generuje problemy. Tym samym wracamy do pytania postawionego
na początku i wyjaśnić musimy, jaką rzeczywistość badamy, kiedy
badamy. Może to być, po wszystkim, co zostało powiedziane, tylko
trzecia, konstruktywna rzeczywistość wytworzona przez komunikacje.
Co oczywiście nie oznacza, że pozostałe dwie zostawiamy na boku;
te bowiem badać możemy bez większych problemów za pomocą
231
Michael Fleischer
narzędzi fizyki i biologii. Pytanie zatem brzmi: jak za pomocą empirycznych narzędzi możemy dotrzeć do trzeciej rzeczywistości i do
zasad jej generowania? Nim przejdę do omówienia tych zagadnień,
wyjaśnić trzeba najpierw samą empiryczność, a więc odpowiedzieć
na pytanie, co oznacza „empiryczny”.
2. Empiryczność
Poziom fizyczny i biologiczny możemy w tym kontekście traktować
jako jedność, jako że obydwie zajmujące się nimi nauki, in grosso
modo, wychodzą od tej samej podstawy. Przejdźmy zatem do omówienia procedury falsyfikacji, jak również do rozróżnienia falsyfikacji
i weryfikacji, a więc do dyferencjującego kryterium, odróżniającego
nauki przyrodnicze od tzw. nauk humanistycznych. Ostatnie możemy
tu pominąć, jako że same nie pretendują do naukowości i ukierunkowane są na inne cele. Tym samym mamy dwa postulaty, które
muszą zostać spełnione także przez rozsądny konstruktywizm. Po
pierwsze, każda obserwacja musi być weryfikowalna, tzn. musi być
możliwy do podania przypadek, w którym coś może być obserwowane. Nie tylko było obserwowane, lecz może być obserwowane przez
dowolnie wielu niezależnych obserwatorów (pojęć „obserwacja”,
„obserwator” używam tutaj w sensie potocznym, a nie w rozumieniu Luhmanna, gdzie termin ten oznacza „dyferencjację”), o ile ci są
w stanie obserwować, lub muszą być możliwe do podania dokładnie
wyspecyfikowane warunki czy narzędzia, które prowadzą do danej
obserwacji. Innymi słowy: „weryfikowalność danej wypowiedzi tworzy konieczny i wystarczający warunek dla tego, by wolno było uznać
ją za empirycznie sensowną” (Stegmüller 1989: I, 382).
Po drugie, każda wypowiedź, dokonywana w sposób ukierunkowany przez teorię, tzn. jako taka, wynikająca z określonej teorii,
musi być falsyfikowalna, przy czym środki falsyfikacji mogą być także
natury poza-teoretycznej. Tylko wtedy mowa być może o podejściu
empirycznym. Lub, jak sformułował to Carl Friedrich von Weizsäcker,
232
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
„empiryczny charakter danej nauki wyraża się właśnie w tym, że jej
tezy są zasadniczo falsyfikowalne. Wypowiedź natomiast, która sformułowana jest tak, że nie można podać, jaki przypadek powinien mieć
miejsce, by można było powiedzieć, że ta wypowiedź jest empirycznie
obalona, nie jest w ogóle wypowiedzią naukową” (Weizsäcker 1971:
123). W innym sformułowaniu: „Zabiegi, prawa lub teorie są empiryczne wtedy, kiedy mogą one zostać uzyskane lub uzasadnione
tylko i wyłącznie przez obserwację i eksperyment” (Speck 1980: 149),
czy też są one takimi na mocy zastosowania technik indukcyjnych.
Do tego dochodzi postulat alternatyw: muszą być formułowane
prognozy stawiające do dyspozycji dla zachowania się jakiegoś systemu, obiektu itp. w przyszłości empirycznie rozstrzygalne alternatywy (Weizsäcker 1971: 252). Co nas zatem ostatecznie interesuje, to
właśnie wypowiedzi, do których dochodzimy tylko przez obserwacje;
czy w sposób bezpośredni czy pośredni, fenomenalny czy teoretyczny – nie odgrywa roli. W tym sensie muszą być podane po pierwsze
warunki, dla jakich dana wypowiedź obowiązuje, oraz po drugie
metody weryfikacji, które należy zastosować do ich sprawdzenia.
Gdyż tylko tam, gdzie dana jest możliwość weryfikacji, powstać mogą
w ogóle sensowne wypowiedzi. Przy tym weryfikacja stosuje się do
sensu logicznego, a nie empirycznego (por. Stegmüller 1989: I, 383).
Wszystkie pozostałe wypowiedzi są zdaniami metafizycznymi (co
nie jest tu wartościowaniem, lecz odnosi się tylko do odmiennego
rodzaju zdań). Dokonywane w ten sposób wypowiedzi muszą z kolei
sytuować się w jakiejś systematycznej zależności. Z tego w rezultacie
można wyprowadzić prawa przyrodnicze (prawa natury), których najważniejsza funkcja zawiera się w tym, by umożliwiały one prognozy
na temat przyszłości, lub – w przypadku systemów otwartych czy
zjawisk kontyngentnych – w tym, by wyjaśniać, dlaczego i pod jakimi
warunkami prognozy takie są niemożliwe.
Dla obszaru badań wynika z tego możliwość wprowadzenia pojęcia „obiektywności” jak następuje. „Obiektywizowanie chciałbym
przy tym zdefiniować jako: redukowanie do empirycznie rozstrzygalnych alternatyw. Podejrzewam zatem, że gdziekolwiek udaje nam
233
Michael Fleischer
się zredukować jakieś zjawisko, które napotykamy, do empirycznie
rozstrzygalnych alternatyw i stwierdzić prawidłowości, za pomocą
których prognozować można niezachodzenie takich decyzji, okaże
się, że przedmioty tych obiektywizacji podlegają prawom fizyki”
(Weizsäcker 1971: 289). By uniknąć nieporozumień, postulowałbym
w odniesieniu do obiektywności stosowanie raczej pojęcia „sprawdzalności”. Z tego z kolei wynika, z uwagi na pomiar i narzędzia,
podstawowy podział na: a) dane fenomenalne, czy dane o charakterze zjawisk [phänomenale Gegebenheiten], oraz b) wnioskowania
[Rückschlüsse]. „To, że jabłko ma brązową plamę, widzę; nazywam
to fenomenalnie danym. To, że w jabłku siedzi robak, wnioskuję
z brązowej plamy i mojej ogólnej znajomości na temat jabłek i robaków. Teoria pomiaru pokazuje, że podział na te obydwa rodzaje
wiedzy jest w pewnym sensie dowolny. Kiedy moje wnioskowania
są bardzo dobrze ugruntowane, wtedy także to, o czym wnioskuję,
nazywam jeszcze fenomenalnym: »widzę«, że w tym jabłku jest
robak. Kiedy jestem sceptyczny, wtedy analizuję jeszcze to, co fenomenalnie dane, na okoliczność »właściwych« fenomenów i »nieświadomych wnioskowań«” (Weizsäcker 1971: 313).
W pracy ugruntowanej empirycznie nie można zatem wychodzić
tylko od weryfikacji, lecz trzeba również wyjść od zasadniczo koniecznej i możliwej falsyfikacji. Naukowe hipotezy i teorie muszą móc być
sprawdzalne. Sama weryfikowalność jest niewystarczająca. Jako
utrudnienie dochodzi ponadto kolejny aspekt, a mianowicie ten, że
prawa natury zasadniczo nie są weryfikowalne, co wynika z tego,
„że posiadają one postać nieograniczonych zdań ogólnych [Allsätze],
a tym samym zawierają w sobie nieograniczoną liczbę przypadków
zastosowań, podczas gdy wykonać możemy zawsze tylko skończoną
liczbę obserwacji w celu ich sprawdzenia” (Stegmüller 1989: I, 398).
Jako wybieg (bogaty jednak w tricki) postulować można by oczywiście
zastosowanie indukcji i pracować za pomocą prawdopodobieństwa,
co jednak, jak wykazał już Karl R. Popper, prowadzi do nieskończonego regresu. Musimy więc pracować za pomocą (dedukcyjnej) metody
sprawdzania empirycznych teorii (por. Stegmüller 1989: I, 401). Z tego
234
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
zabiegu wynikają – jak mówi Stegmüller (1989: I, 401) – dwa pytania: po pierwsze, jak dochodzimy do hipotez czy teorii, a po drugie,
jak teorie mogą zostać sprawdzone. Pierwsze pytanie na szczęście
nie jest pytaniem naukowym, gdyż „teorie to pomysły, odkrycia, do
których od poczynionych obserwacji nie prowadzi żadna racjonalna
droga. Dopiero kiedy jakaś hipoteza została postawiona, pojawia się
pytanie o jej sprawdzalność. Sprawdzalność ta zawiera się według
Poppera w tym, że próbuje się tę hipotezę sfalsyfikować (tzn. obalić)”
(Stegmüller 1989: I, 401).
Zabieg falsyfikacji polega na tym, że wychodząc od zdań ogólnych,
przeformułowujemy je w zdania typu „nie-istnieje”, a następnie staramy się je obalić. Jeśli znajdziemy jednostkowy przypadek, który
zaprzeczy zdaniu typu „nie-istnieje”, hipoteza jest obalona.
Empiryczny sposób postępowania sprowadza się zatem do tego,
że hipotezy muszą móc ponieść porażkę w konfrontacji z doświadczeniem. Dana teoria jest dobrze potwierdzona, oznacza wtedy, że
„podczas wszystkich dotychczasowych prób doprowadzenia do porażki teorii w konfrontacji z doświadczeniem, sami ponieśliśmy porażkę”
(Stegmüller 1989: I, 402). Uwzględnić tu jednak trzeba, że sprzeczność jest co prawda koniecznym, lecz niewystarczającym warunkiem
falsyfikacji teorii. Ostatnia dopiero wtedy jest obalona, „kiedy stoi
w sprzeczności z powtarzalnym efektem” (Stegmüller 1989: I, 402).
Obserwację zaś teoria nauki definiuje jako przypadki powtarzalnych postrzegań (Ströker 1973: 22) w interesie badania prawidłowości. „W nauce nie tyle postrzeganie, ile właśnie obserwacja odgrywa
wielką rolę. […] W przypadku obserwacji mamy do czynienia z takim
rodzajem postrzegania, które jest planowo przygotowane, którego
nie „mamy”, lecz którego „dokonujemy”. […] Obserwację poprzedza
interes, pytanie, problem – krótko, coś teoretycznego” (Popper 1964:
44). Obserwacji zatem dokonujemy z uwagi na stawiane problemy.
„Te jednak same nie są zdaniami obserwacyjnymi [Beobachtungssätze] i mają w tym sensie status zdań teoretycznych” (Ströker 1973: 23).
Opis zaś jest odpowiedzią na pytanie, co jest stanem rzeczy, a wyjaśnienie – dlaczego jest stanem rzeczy, że…
235
Michael Fleischer
Sprecyzujmy jeszcze krótko pojęcie ewidentności, które zdefiniowane niech zostanie jako „bycie-przekonującym-jako-prawdziwe”
(Braun, Radermacher 1978: 174), lub inaczej, definiując w sposób
formalny jako to, „co gwarantuje nam, że dane twierdzenie jest prawdziwe” (Speck 1980: 197).
Aby coś mogło być uznane za empirycznie sprawdzone, potrzebne nam są zabiegi badawcze, które podlegać muszą odpowiednim i specyficznie zdefiniowanym kryteriom. Zabiegi te służą do
empirycznego sprawdzenia wiedzy teoretycznej i w charakterze
kryterium podlegać muszą sprawdzalności, rozwiązywalności oraz
intersubiektywnej sprawdzalności. „Uzyskane przy zachowaniu
reguł nauk doświadczalnych wyniki obserwacji określane są jako
dane. […] Obserwacje są w rzeczy samej zawsze interpretacjami
w świetle teorii” (Braun, Radermacher 1978: 146). Dane natomiast są
zależne od implikowanych teorii obserwacji lub pomiaru. Kroki do
konstrukcji tych zabiegów i metod muszą być eksplicytnie podane
i racjonalnie krytykowalne.
W tym zakresie rozróżniamy fazę planowania, fazę operacjonalną
i fazę realizacji, które w dalszej kolejności dzielą się następująco.
Faza planowania:
– pytania na temat świata,
– ich sformułowanie i precyzowanie jako problemów dla badań
empirycznych,
– eksplicytne wytworzenie hipotez i teorii,
– decyzje na temat logiki układu badawczego,
– strategia badawcza.
Faza operacjonalna:
– „decyzje na temat obiektów i technik wyboru, ustalenie ewidentności za pomocą kryteriów jakości: obowiązywanie, pewność
i moc uogólniania,
– techniki obserwacji i ich zapisu” (Braun, Radermacher 1978: 147).
Faza realizacji to wybór właściwości przedmiotów badania (osób,
grup itp.), manipulacja zmiennych, uzyskanie danych.
Z uwagi na dane wyróżniamy zasadniczo ich trzy główne rodzaje:
236
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
– „Zapisy prowokowanych bezpośrednio za pomocą bodźców werbalnych lub niewerbalnych narzędzi badawczych reakcji indywidualnych aktantów (np. odpowiedzi na pytania otwarte lub
zakreślanie określonych items testowych)”.
– „Zapisy z uwagi na narzędzia niespecyficznie wywołanych i w tych
ramach opisywalnych, lecz bezpośrednio obserwowalnych społecznych działań i społecznych zależności działań (usytuowanie
działań grupowych)”.
– „Zapisy systematycznych interpretacji reprezentacji symbolicznych leżących w przeszłości wydarzeń społecznych. […] Opis dokumentów historycznych, kodowanie właściwości tekstowych
w ramach ilościowej analizy zawartości” (wszystkie cytaty – Braun,
Radermacher 1978: 148).
Dochodzimy teraz do pewnego decydującego punktu, który odpowiedzialny jest za wiele problemów na granicy między naukami
przyrodniczymi a kognitywnymi, a mianowicie do zjawiska pluralizmu metod na tle pluralizmu problemów (jak wniósł ten problem
swego czasu do dyskusji Peter Finke; zob. Finke 1982). Pluralizm
metod oznacza, że posiadamy różne i odmienne metody lub wytwarzamy nowe metody dla rozwiązania problemu, na temat którego
panuje zgodność, że jest to problem. Posiadamy zatem wiele metod,
by rozwiązać przypadek uznany przez science community za problem. Różnice zdań pojawiają się tym samym tylko na temat metod,
nie zaś na temat problemu. Pluralizm problemów natomiast oznacza, że posiadamy różne problemy, które, by tak rzec, wzajemnie
nie uznają się za problemy. W nauce obowiązuje jednak konieczność
posiadania powszechnie uznanych problemów i zabiegania o ich
rozwiązanie za pomocą różnych metod czy podejść. W naukach kognitywnych natomiast nierzadko znajdujemy się w sytuacji, w której
panuje w dużej mierze pluralizm problemów, podczas gdy, jak np.
w hermeneutyce, po stronie metod stosowana jest tylko jedna jedyna metoda: metoda spekulatywnej interpretacji, co prowadzi do
tego, że wyniki badań nie nadbudowują na sobie, podlegają modom,
nie wykazują paradygmatów i nie mogą być falsyfikowane. Do tego
237
Michael Fleischer
dochodzi, że nie prowadzi się badań ukierunkowanych przez teorię,
lecz wychodzi się od świadomości potocznej, od wiedzy potocznej,
z czego wynika, że panujące mody nie są ze sobą kompatybilne i nie
mają punktów stycznych. Konkretnie wyraża się to w tym, że praca
w ramach tego obszaru rozpoczyna się nie od problemów, lecz od
arbitralnie wytyczonych (lecz konsensualnie przyjmowanych) i tautologicznie zdefiniowanych pól badawczych (jako zakresów obiektowych, tzw. przedmiotów danej nauki), przez co najpierw tworzy
się przedmiot/obiekt takiej nauki, aby go następnie »analizować«
w charakterze pola badawczego (a nie problemu). Jak np. ma to
miejsce w tradycyjnej nauce o literaturze, przez którą „literatura”
definiowana jest jako „zbiór tekstów z dominacją funkcji estetycznej”, zaś „funkcja estetyczna” definiowana jest jako konstytutywna
cecha „literatury”. Z tego wyrasta następnie cyrkularny, samonapędzający się (a więc autopoietyczny) proces nieukierunkowanego
przez teorię wytwarzania tzw. problemów, czyli obiektów. Wiemy
(gdyż zdefiniowaliśmy), co jest literaturą, a następnie w trakcie
badań wynajdujemy w konsekwencji to, co zdefiniowaliśmy jako
literaturę, czym »dowodzimy«, że zajmujemy się literaturą, a ta jest
taka, jaką ją zdefiniowaliśmy. Stosowany jest więc trick polegający
na wykorzystaniu zasady temporalnego procesu, w ramach którego
w teraźniejszości zapomina się, co w przeszłości się założyło, w celu
badania ówczesnej przyszłości, aby w teraźniejszości wyszło to, co
w ówczesnej przyszłości było prognozowane. Jest to więc swego
rodzaju gra z czasem, a ponieważ badania prowadzi się zawsze
tylko w teraźniejszości, nie ma konieczności reflektowania tej gry
z przeszłością i przyszłością i można nadbudować na tym pewien
społeczny system funkcyjny, który jednak ukierunkowany może
być tylko na perpetuowanie tego, co zastane (nawet jeśli innymi
słowami), a nie na odkrycia. W związku z tym nauki humanistyczne
nie mogą nic odkryć (za to ich wyniki nie mogą być falsyfikowane),
lecz zawsze tylko znaleźć wyniki (sic!) określone przed badaniem
w – również przed badaniem – odpowiednio zdefiniowanym polu badawczym. Gwarantuje to tym naukom na długo: stałość, stabilność
238
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
i nie-zużywalność problemów, jak i problematyczność tych problemów. Jedyna możliwość pozbycia się w nich danego problemu, to
niemówienie o nim i kontynuowanie pracy w dotychczasowy sposób.
Problemem zatem jest na tym obszarze to, co pojedynczy badacz
jako problem deklaruje; a jest to problemem, ponieważ on nad tym
pracuje. Lub też badacze decydują się na pracę w ogóle bez problemów, czyli pracę czysto deskryptywną. W naukach humanistycznych
panuje zatem zorientowany na nie-kompatybilność pluralizm koncepcji, z którego następnie wyrasta (pozorny) pluralizm problemów,
lub też pozostaje pluralizmem koncepcji i pracuje się w ogóle bez
problemów (czyli bez pytań typu „dlaczego”).
To, co mówię tu o naukach humanistycznych, nie jest oczywiście
ich krytyką czy wręcz polemiką z nimi, lecz jedynie (nie-wartościującym!) opisem pewnego mechanizmu, który, ponieważ od stuleci
funkcjonuje, najprawdopodobniej spełnia ważną i istotną funkcję stabilizującą system społeczny, skoro jest od tak dawna obecny i jest jako
taki również tradycjonalizowany. Obszar ten możemy więc wyłączyć
z naszych rozważań i uznać – w proponowanym tu paradygmacie – za
nie-naukowy, gdyż empiria nie ma w nim zastosowania, lub też, wyrażając rzecz słowami Finke”go, powiedzieć – „pozytywistyczne pojęcie
przedmiotu hermeneutyki stanowi dla każdej nauki empirycznej […]
nieuzasadnialną, dogmatyczną fikcję” (Finke 1982: 12); nie negując
oczywiście społecznego sensu i funkcji tych nauk.
W tym miejscu omówić powinniśmy także koncept wiedzy, szczególnie na tle definicji wiedzy w ramach konstruktywnego funkcjonalizmu Finke”go. „Jako wiedzę możemy sensownie określić takie
poglądy [Meinungen], dla odniesień do rzeczywistości których posiadamy możliwość uzasadniania przez bezpośrednie lub pośrednie
strategie uzasadniania. […] Bezpośrednie strategie uzasadniania
to bezpośrednie obserwacje; pośrednie strategie uzasadniania to
wolna od sprzeczności nawiązywalność do już istniejącej zależności
doświadczeń” (Finke 1982: 110). Bezpośrednie strategie uzasadniania
zakładają postrzeganie, a postrzegania to wrażenia, które konstruujemy na temat obiektów znajdujących się poza nami. Postrzegania
239
Michael Fleischer
posiadają strukturę. Możliwości kategoryzacji naszych postrzegań
nie są zawarte we wrażeniach zmysłowych.
„Obserwacje to pojęciowo-teoretycznie skategoryzowane postrzegania” (Finke 1982: 111). Wrażenia zmysłowe są więc interpretacjami.
„Wszystkie nasze obserwacje są obciążone teorią, obserwacji niezorientowanej na teorię po prostu nie ma” (Finke 1982: 111). Z tego wprost
wynika definicja empirii. Empiryczność „określa pewną wartość teoretyczną, a mianowicie tę, którą przypisujemy obiektowi teoretycznemu
wtedy, kiedy odnosi się on do rzeczywistości” (Finke 1982: 112). Tym
samym mamy do czynienia z empirycznymi interpretacjami. „Interpretacja formalnej, nie-interpretowanej struktury (pojęcia, teorii etc.)
wtedy jest interpretacją empiryczną, kiedy dokonuje się przez wycinki
lub aspekty rzeczywistości, a nie przez konstrukty lub spekulacje” (Finke
1982: 112). A więc przez modele rzeczywistości. Tylko poprzez teorię
otrzymać można dostęp do rzeczywistości. „Doświadczenie to także
ukierunkowany przez teorię, koherentnie zorganizowany system obserwacji” (Finke 1982: 113). Obserwacja i doświadczenie nie różnią się
od siebie teoretycznością, lecz kompleksowością. „Nasza empiryczna
wiedza jest tylko tak dobra, jak teorie, którymi dysponujemy dla jej uzyskania i jej uzasadnienia” (Finke 1982: 114). Każda wiedza empiryczna
jest zatem relatywna i bazuje we wszystkich naukach na idealizacjach
i jest wiedzą aproksymatywną (Finke 1982: 137). Do tego dochodzi, że
wiedza jest kategorią społeczną; w ten sposób, że działanie społeczne
produkuje wiedzę. „Kto komunikuje, tworzy fakty, a kto tworzy fakty,
nie zmienia tylko swego prywatnego świata. […] Nauka jest […] kompleksową i przez obowiązywanie specyficznych konwencji oddzieloną
od innych systemów społecznych organizacją wspólnotową dla planowego wytwarzania produktu socjalnego – wiedza” (Finke 1982: 210).
Podobnie omawiane tu zależności konceptualizowane są w naukach społecznych. Punkt wyjścia stanowi założenie, że wypowiedzi na temat empirycznych stanów rzeczy muszą być uogólnialne;
bada się je co prawda na konkretnych przypadkach, mają one jednak
obowiązywać dla wszystkich przypadków (por. Merten 1995: 280).
Wybiera się według ustalonych reguł próbkę „i wnioskuje z wyniku
240
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
wyprodukowanej z tego analizy o danej populacji generalnej, dokonuje się wnioskowania o reprezentatywności. Wnioskowanie to jest
jednak tylko wtedy dopuszczalne, kiedy próbka stanowi wierne (co
do skali) odwzorowanie populacji generalnej lub kiedy odchylenia od
tej skali mogą zostać uchwycone i skorygowane. Z tego wynika: dla
określenia próbki musimy tak dokładnie, jak to możliwe, zdefiniować
daną populację generalną” (Merten 1995: 280) i, jak chcę dodać, móc
ją znać. Gdyż ostatnie w nauce o komunikacji i w naukach społecznych nie zawsze i w każdym wypadku jest możliwe (patrz niżej w 3.4.).
O ile zatem można w pewnych warunkach znać lub ustalić populację
generalną w odniesieniu do zjawisk zorientowanych społecznie (np.
populacji, wszystkich ludzi danego kraju, miasta itp.), o tyle ustalenie populacji generalnej w ramach komunikacji oraz z uwagi na
systemowo i konstruktywistycznie zdefiniowany system społeczny
stanowi, jak uważam, nierozwiązywalny problem, i to zasadniczo
nierozwiązywalny, ponieważ nie możemy – upraszczając nieco argumentację – wiedzieć, jakie dyskursy i społeczne systemy funkcyjne są
w określonym czasie dane. W tym celu musielibyśmy znać wszystkie
wypowiedzi w ramach wszystkich dyskursów. Zasadniczo co prawda
moglibyśmy takie dane uzyskać, nie w tym jednak zawiera się problem, lecz w tym, że naszą jednostką badawczą jest zawsze tylko
komunikat, a nie baza komunikatu.
W tym miejscu chciałbym wprowadzić następującą konwencję:
zawsze kiedy mowa jest o komunikatach, mam na myśli (re-)konstruktywne rezultaty jakkolwiek rozumianych procesów recepcji indywidualnych interpretatorów (w Parsonsowskiej terminologii – systemów
świadomości), które powstają przez kognitywno-emocjonalne operacje w pojedynczych mózgach. Zawsze kiedy mowa jest o wypowiedziach (w Schmidtowskiej terminologii – bazach komunikatu), mam
na myśli materialnie dane, fizycznie obecne i transportowane wehikuły, które, jakkolwiek zamrożone, dają sposobność do wytwarzania
komunikatów lub dostarczają bezpośrednio podstawy dla tej operacji.
Wypowiedzi tym samym występują zawsze w pojedynczej, jednorazowej formie oraz manifestacji i mogą zostać zastosowane tylko
241
Michael Fleischer
przez jednostki do konstrukcji (co prawda) pojedynczych, lecz występujących w licznych manifestacjach, komunikatów. W tym sensie
dana jest zatem zawsze tylko jedna wypowiedź oraz (mniej więcej)
tyle komunikatów, ile interpretatorzy zdecydują się ich z wypowiedzi
skonstruować. Lecz (parafrazując styl Spencera-Browna): jeśli dana
jest wypowiedź, z której mimo to nie został wytworzony komunikat, wtedy nie jest to wypowiedź; jeśli komunikat lub komunikaty
o nie-danej wypowiedzi są obecne, wtedy ta wypowiedź jest dana.
I dalej: wypowiedź powstaje z danego wydarzenia lub jest wydarzeniem pierwszej lub drugiej rzeczywistości; komunikat jest zawsze
konstruktywnym wydarzeniem trzeciej rzeczywistości, a w pierwszej
czy drugiej dany jest tylko jako prądy mózgowe, a więc tylko asemantycznie. Uwidocznić chcę tu tylko, iż wypowiedzi są funkcjonalnie-relacjonalnymi wzorami lub postrzeganiami; komunikaty natomiast
posiadającymi zdolność nakładania się na siebie jednostkowościami
(Singularitäten), w rzeczy samej – w rozumieniu fizyki. Jako jednostkowości komunikaty są zasadniczo nie-badalne; mamy do nich dostęp
tylko jako my sami (jako „ja”), lub też możemy o nie indywidualnie
pytać, wtedy jednak otrzymujemy w rezultacie zawsze tylko wypowiedzi o komunikatach jako jednostkowościach, natomiast nie same
komunikaty, o które pytamy. Stwierdzić możemy jedynie »kolektywny« (wspólny) obszar nakładania się. Nie pytając o niego, gdyż wtedy
dowiadujemy się tylko czegoś na temat wypowiedzi o komunikatach
i (re)konstruujemy komunikaty o komunikatach, lecz pytając o przesłanki (dla wytworzenia) komunikatów.
Przykład: Wypowiedź „NineEleven” występuje jednostkowo,
uczestnicy komunikacji wytwarzają z niej jednostkowo (dany w licznych wersjach) komunikat »NineEleven«. Nie ma więc sensu pytanie
o to, czym jest ten komunikat. Lecz pytać musimy: co oznacza „NineEleven” dla Państwa, dla Polaków, dla Amerykanów itp. W każdym
razie pytać musimy o coś, z czego możemy się dowiedzieć, na jakich
przesłankach komunikat ten został zbudowany, aby przez to zrekonstruować (z określoną pewnością) obszar nakładania się. Nigdy
zatem nie możemy się dowiedzieć czegoś o samym konstrukcie,
242
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
możemy zawsze tylko ustalić obszar nakładania się przez wnioskowania z odpowiedzi na pytania niedotyczące bezpośrednio samego
komunikatu.
To samo dotyczy też innych jednostek komunikacyjnych o charakterze komunikatów. Przykład: Kiedy chcę się czegoś dowiedzieć
o symbolach kolektywnych w danym społeczeństwie, nie mogę pytać
bezpośrednio o symbole kolektywne, również dlatego, że uczestnicy
komunikacji nie wiedzą, co by to mogło być, mimo iż symboli tych
codziennie używają, lecz muszę pytać np. o słowa, które są dla nich
ważne, jako że „ważność” danego słowa jest jedną z przesłanek do
generowania symboli kolektywnych, oraz muszę następnie pytać
o stopień wartościowania tych słów, gdyż silne pozytywne lub negatywne wartościowanie jest kolejnym teoretycznym kryterium symboli
kolektywnych. I tak dalej. W rezultacie stwierdzam przez to wspólny
obszar nakładania się i dochodzę (tylko) pośrednio do mojego przedmiotu badań. Innej (naukowej) drogi nie ma.
Ogranicza to oczywiście znacznie interesujące nas tu pole badawcze, gdyż na tej drodze stwierdzić możemy tylko niewiele pól nakładania się i musimy zrezygnować z wielu problemów lub tworzyć dla
ich rozwiązania wyrafinowane procedury. Z tej perspektywy jednak
wiele tradycyjnych problemów okazuje się problemami pozornymi
lub też odkrywamy na tej drodze operatywne fikcje.
Komunikaty dane są zawsze tylko, by tak rzec, w głowach interpretatorów, a więc pośrednio, i również tylko tak dają się one stwierdzić.
Chcąc się bowiem o nich czegoś dowiedzieć, dowiadujemy się tylko
czegoś o komunikowanym (a nie o samym) komunikacie. Gdybyśmy
np. chcieli wiedzieć, jak w jednostkowej świadomości skonstruowany
jest Pan Tadeusz Mickiewicza, musielibyśmy właściciela tej świadomości o to zapytać, otrzymalibyśmy jednak tylko wiadomość na
temat tego konstruktu, a nie ów konstrukt. Konstruujemy zawsze
tylko jednostkowo komunikaty z powszechnie dostępnych wypowiedzi. Z tych zasadniczych powodów musimy w nauce o komunikacji
zrezygnować z konceptu populacji generalnej, jako że ostatniej nie
da się bezpośrednio ustalić, bez kolejnej komunikacji.
243
Michael Fleischer
Następny aspekt interesującego nas tu problemu wynika z podziału na systemy teoretyczne i empiryczne, jak zaproponował to swego
czasu np. Talcott Parsons.
Metodologicznie wyróżniać należy system teoretyczny
i empiryczny. System teoretyczny jest zbiorem podstawowych założeń jak i pojęć i wypowiedzi. Taki teoretyczny system musi być logicznie zintegrowany i może
ponadto mieć empiryczne odniesienie. Empiryczny
system jest zbiorem zjawisk świata obserwacji, które dają się opisać i analizować przy pomocy systemu
teoretycznego. Empiryczny system […] nie jest nigdy
totalną konkretną wielkością; lecz jest selektywną organizacją tych właściwości konkretnych wielkości, które
zdefiniowane są jako relewantne dla danego systemu
teoretycznego. […] W tym sensie każdy system empiryczny jest abstrakcyjny. […] Jako system teoretyczny
system społeczny nadaje się szczególnie do opisu i analizy interakcji społecznej, która rozumiana jest jako zbiór
systemów empirycznych” (Parsons 1968: 276 i 275).
Na zakończenie tego krótkiego omówienia chcę jeszcze wspomnieć o rozumieniu empirii reprezentowanym w ramach biologii, jako
że tutaj dochodzi do głosu nowy, stochastyczny punkt widzenia, gdyż
mamy na tym obszarze do czynienia z procesami kontyngentnymi.
W tym celu egzemplarycznie zreferuję krótko pozycję Ruperta Riedla,
który wyróżnia trzy warunki badań empirycznych.
Po pierwsze, że nic nie można wiedzieć z góry. Wszystkie
stosowane pojęcia obowiązują tylko na próbę i podlegają zmianom a nawet eliminacji. Po drugie, że stopnie prawdopodobieństwa, z jakimi prognozy na temat
zawartości tych systemów okazują się być przystające,
rosną tylko wraz z doświadczeniem. Przy czym testy
244
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
zawierają się w tym, że musimy wnioskować z kategorii
systemu i ze struktur znanych gatunków na te gatunki,
które chcemy nowo odkryć. A po trzecie, że wewnętrznie wolny od sprzeczności system […] osiąga stopień
pewności, który może się mierzyć z tym praw fizyki
(Riedl 2000: 99–100).
Ogólnie także tutaj obowiązuje postulat, że hipotezy muszą móc
ponieść porażkę na tle swoich prognoz. Przy czym wyraźnie rozróżniać trzeba pewności empiryczne i logiczne. Empiryczne „możemy
wziąć z całego świata, pozostają one jednak probalistyczne, [logiczne –
M.F.] zaś posiadają swą egzystencję tylko w refleksywności naszych
ludzkich wyobrażeń, wydają nam się jednak być pewnościami danymi
w świecie” (Riedl 1985: 159). Przyczynowa zależność oznacza wtedy
wysokie prawdopodobieństwo właściwego prognozowania danej
korelacji. Przyczynowa zależność to (np. według Carnapa) prognozowalność. Chodzi o to, że „wartość prawdy praw nie jest kwestią
logicznej konieczności, lecz zależy od empirycznych wyników” (Wright
1974: 30). „Powody poznawcze z ewolucyjnego punktu widzenia mogą
być tylko skutkami powodów realnych, o ile ich przedmiot odnosi
się do tego świata; tak jak logiczna prawda ma realny sens tylko
jako skutek empirycznej. Ale precyzyjne sformułowanie powodów
realnych, jeśli rozumieć pod tym logiczne i wiążące, nie może być
możliwe. Gdyż prawda empiryczna jest zawsze przybliżeniem lub
prawdopodobieństwem” (Riedl 1985: 165). Dlatego powody poznawcze muszą być skutkiem powodów realnych, a prawa logiki skutkiem
praktycznego doświadczenia. „Pewności nie mogą wychodzić od
logiki; w najlepszym wypadku są tam zbierane. Ewolucyjny punkt widzenia nie dopuszcza absolutnej pewności a priori” (Riedl 1985: 165).
Jako problemowo zorientowany wyznacznik empiryczności
przejąć można stanowisko Mario Bungego (1983), które – dla przypomnienia – naszkicować można następująco: hipotezę lub teorię
wtedy uznać można za empirycznie sprawdzalną, „kiedy zawiera ona
obok danych empirycznych, poszczególne propozycje [Propositionen],
245
Michael Fleischer
które porównać można z propozycjami, pochodzącymi z kontrolowanych badań” (Bunge 1983: 29). Są one sprawdzalne bezpośrednio
lub pośrednio. Pośrednia empiryczna sprawdzalność odbywa się
za pomocą teorii. Teoretycznie sprawdzalne coś jest wtedy, kiedy
można daną hipotezę lub teorię porównać z hipotezami lub teoriami,
które są empirycznie sprawdzalne (Bunge 1983: 29). Propozycje to
jednostki sensu (określonej długości) lub pojęcia połączone za pomocą relacji semantycznych (Meutsch i in. 1990: 44). W tym kontekście
Bunge rozróżnia dziewięć faz metody naukowej:
– odkrycie problemu;
– precyzyjne postawienie problemu;
– poszukiwanie wiedzy lub instrumentów, „relewantnych dla problemu”;
– próba rozwiązania problemu za pomocą znalezionych środków;
– „wynalezienie nowych idei (hipotez, teorii, technik) lub wprowadzenie nowych danych empirycznych, które obiecują rozwiązanie
problemu;
– osiągnięcie (ścisłego lub aproksymatywnego) rozwiązania za pomocą stojącego do dyspozycji instrumentarium pojęciowego lub
empirycznego;
– zbadanie konsekwencji osiągniętego rozwiązania”; poszukiwanie
prognoz, które można za jego pomocą sformułować;
– sprawdzenie rozwiązania; „[p]rzeciwstawienie go wszystkim teoriom i posiadanym informacjom empirycznym”;
– korekta hipotez, teorii, procedur lub danych, „z których korzystało
się na drodze fałszywego rozwiązania” (wszystkie cytaty – Bunge
1983: 31–32).
3. Empiria i komunikacja
Podsumowując: „empiryczny” oznacza – sprawdzalny na rzeczywistości (sic!); pojawia się jednak pytanie: co oznacza tu „rzeczywistość”.
Operujemy, czy to w fizyce i biologii, czy w socjologii, za pomocą
246
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
pojęcia rzeczywistości i nie martwimy się w ogóle o to, czym by to
mogło być. Rzeczywistość stanowi jakby inwizybilizowalny konstrukt,
na którym się z jednej strony zatrzymujemy, a z drugiej – rozpoczynamy mówienie, nie spoglądając za to pojęcie. Pytanie to pozostawiliśmy filozofom. I tyle teraz z tego mamy. My zaś wychodzimy od
rozsądnego konstruktywizmu i w związku z tym musimy – rozsądnie –
wyróżnić trzy rzeczywistości.
Pierwszą, fizyczną rzeczywistość, o której wiemy, że nasze prognozy w odniesieniu do zachowania się X potwierdzają się lub się nie
potwierdzają. Jeśli się nie potwierdzają, zmieniamy nasze prognozy
i deklarujemy stare jako obalone. Pierwsza rzeczywistość służy więc
jako narzędzie obalania prognoz, za pomocą którego testujemy nasze metody, teorie (także potoczne teorie) i konstruowane przez nie
obiekty. Zaletą pierwszej rzeczywistości jest to, że dopuszcza ona te
testy. Odnosimy się przy tym do obiektów o charakterze zjawisk lub
polegamy na wnioskowaniach. W żadnym wypadku jednak nie możemy powiedzieć „czym” ta pierwsza rzeczywistość jest, gdyż nie
wiemy, co to jest „jest”.
Poza tym wyróżniamy drugą, biologiczną rzeczywistość, o której
wiemy, że możemy z nią postępować podobnie, również wtedy, kiedy
liczba wnioskowań przekracza tu znacznie liczbę zjawisk bezpośrednich. W obydwu wypadkach jednak rzeczywistości te są konstruktami istot kognitywnych, tzn. mniemaniami o tych rzeczywistościach,
wynikającymi z budowy kognicji i emocji tych istot. Gdyż pierwsza
i druga rzeczywistość jedynie jest. O ile o niej mówimy. Kiedy o niej
nie mówimy, rzeczywistości te jedynie oddziałują. Oddziaływanie
jednak nie ma nic wspólnego z komunikacją, nie wie ono, by tak rzec,
nic o komunikacji; komunikacje jednak mają wpływ na oddziaływania.
Egzystować bowiem coś może zawsze tylko dla kogoś, dla kogo
dane jest „egzystowanie”, które następnie (jako koncept komunikacyjny) jest stosowane. Nie ma bowiem – nie inaczej, niż wykazuje to
fizyka – niezależnego i uprzywilejowanego obserwatora. Wszystko
jest zawsze relatywne wobec obserwatora, zależy od dokonanych
i stosowanych przez niego rozróżnień.
247
Michael Fleischer
W tym sensie z naszego punktu obserwacji bakterie nie istniały, nim nie zostały przez nas odkryte; dlatego nie, ponieważ nikt
o nich nie mówił, a nie robiono tego, ponieważ nie wiedziano, że
istnieją. Nie można mówić o czymś, czego się nie wie (proszę spróbować). Z punktu widzenia bakterii zaś bakterie oczywiście istniały
i istnieją, nawet jeśli, teraz z kolei one, nie wiedzą, że istnieją. Czyli
można istnieć, nie wiedząc o tym. Ale istnieć mogą tylko ci, którzy
wiedzą, że istnieje „istnienie”. W tym sensie bakteria (i wszystko inne) –
jest; natomiast „istnienie” jest wytworem (tu – konceptem) istot,
wyposażonych w kognicję i produkujących komunikacje. Dla bakterii
z kolei my nie istniejemy, gdyż bakterie nie wiedzą, że istniejemy,
ponieważ, nawet jeśli brzmi to dziwacznie, jesteśmy dla nich za duzi,
a coś tak dużego nie mieści »im się w głowach«. Żaden obserwator nie
jest uprzywilejowany oraz nie ma wiedzy, poznania, doświadczenia
niezależnych od obserwatora. A ostatnie trzy zjawiska relewantne są
tylko z punktu widzenia danego obserwatora oraz dla obserwatora
w ramach jego kategorii obserwacji.
Trzecia, społeczna rzeczywistość jest naszym właściwym problemem. Bazuje ona (jak i druga oraz częściowo pierwsza) na systemach
otwartych; na poziomie materiału składa się z indywiduów i populacji
społecznych, a na poziomie operacjonalnym – z aktantów.
Wytwarzana jest przez mechanizm komunikacji i utrzymywana
jest jako system otwarty. Komunikacja jest przy tym jedynie mechanizmem generującym; funkcjonowanie systemu zaś gwarantują aktanci.
Z tego powstaje rzeczywistość komunikacji, która dla badań ma tę
niemiłą właściwość, że fenomenalnie (jako zjawisko) nie jest dana.
A zatem nie dobierzemy się do niej za pomocą takich samych metod
i środków jak fizycy czy biolodzy do swoich obiektów. Nie jest ona co
prawda operatywną fikcją, nie daje się jednak bezpośrednio fenomenalnie badać. Do tego dochodzi, że pierwsza, jak i druga rzeczywistość
są asemantyczne. Nie powinniśmy tego tracić z pola widzenia.
Rzeczywistość produkowana przez komunikacje posiada jeszcze
jedną niemiłą właściwość, a mianowicie tę, że nie jest ona obecna
ani w głowach interpretatorów, ani w systemie społecznym, lecz jest
248
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
manifestowana i przebiega tylko przez komunikacje jako jej podstawa. Mamy więc z jednej strony operacjonalnie zamknięte systemy
świadomości, które są wyłącznie i zawsze jednostkowe, oraz z drugiej
strony składający się z systemów funkcyjnych system społeczny, który
nie posiada dostępu do jednostkowych (i indywidualnych) systemów
świadomości. Tylko wypowiedzi, czyli fenomenalnie przebiegające
komunikacje między operacjonalnie zamkniętymi systemami świadomości jako interpretatorami, są tym »miejscem«, w którym możemy
coś stwierdzić. Owe przebiegające komunikacje są jednak jedynie
manifestacjami mechanizmu, a więc tylko realizacjami pewnej zasady.
Dowiadujemy się co prawda (np. poprzez badania psychologiczne)
wiele z analizy pojedynczych systemów świadomości, niestety jednak tylko coś o tych pojedynczych systemach świadomości; nic zaś
o systemie społecznym oraz nic o samej komunikacji.
Jak więc powinniśmy postępować, by móc mówić o badaniach
empirycznych? Jasne jest, że nie mamy innego wyboru, jak wyjść od
oddziaływań. Oddziaływania przebiegających komunikacji możemy
bowiem obserwować i w konsekwencji pytać o to, jak jest zbudowana
komunikacja, skoro produkuje te, a nie inne oddziaływania. Sytuacja
nie jest tu odmienna od procedur stosowanych w fizyce – znamy właściwości materii/fal i pytamy o to, jak cząstki elementarne, których
szukamy, są zorganizowane, skoro produkują te tak, a nie inaczej
obserwowane oddziaływania. Również dla komunikacji decydujące
nie jest to, co uczestnicy komunikacji mówią, ani to, co sobie przy
tym myślą lub dlaczego nie myślą, kiedy coś mówią. Obserwujemy
oddziaływania komunikacji i pytamy się, jak z tych komunikacji mogło dojść do takich, a nie innych oddziaływań, jak komunikacja musi
być zorganizowana, że i skoro możemy obserwować to, co obserwujemy. Sprawa ma oczywiście pewną niedogodność – poprzez te
procedury wyjaśniamy system społeczny, lecz nie komunikacje lub
mechanizm komunikacji, jako że oddziaływania przebiegają w systemie społecznym i tylko tu możemy je obserwować. Jest to bardzo
ważny kierunek badań, dla którego w socjologii wypracowaliśmy
adekwatne i sprawne metody. O ile oczywiście traktujemy system
249
Michael Fleischer
społeczny jako system ugruntowany komunikacyjnie (hasło – pluralizm problemów!). Dowiadujemy się przez to co prawda dodatkowo
również wiele o komunikacji, jednak nie to, co dla nas jako badaczy
komunikacji jest interesujące.
3.1. Semantyka
Jestem dość pewny (co nie oznacza więcej, niż powiedziałem), że
chcąc badać komunikacje, powinniśmy wyjść od zjawiska, które odróżnia pierwszą i drugą rzeczywistość od trzeciej, czyli od semantyki.
Gdyż, jak postuluję to dla teorii (patrz – Fleischer 2006), tylko trzecia
rzeczywistość wykazuje charakter semantyczny, buduje semantykę
i stosuje ją do wytworzenia używanych w komunikacji kognitywnie
zakotwiczonych konstruktów, które odróżniają się od konstruktów
postrzegania tym, że ostatnie są właśnie asemantyczne. Postrzegamy
coś i przeprowadzamy następnie tak, a nie inaczej akcje. Jeśli czynimy to odwrotnie, podlegamy restrykcjom fizycznym i biologicznym.
Tylko i wyłącznie w komunikacjach żonglujemy tworami semantycznymi i budujemy za ich pomocą system społeczny w jakiejkolwiek
manifestacji. Ważne są więc trzy pytania: a) dlaczego i jak ktoś mówi
to, co mówi; b) za pomocą jakich konstruktów to czyni, oraz c) przez
jakie koncepty oraz programy komunikacji i ich modusy konstrukty
te są jak wytwarzane?
Decydująca wydaje się więc semantyka, pod pojęciem której rozumiane mają tu być najzupełniej ogólnie i szeroko wszystkie elementy
kognitywno-emocjonalnych konstruktów komunikacji o charakterze znaczeniowym, tzn. takim, który nie jest sprowadzalny do nich
samych (w neuronalnych czy fizyczno-biologicznych aspektach).
Rzeczywistości pierwsza i druga są. Możemy o nich co prawda mówić,
czynimy to jednak zawsze tylko w trzeciej rzeczywistości i tylko w niej
możemy to czynić. Trzecia rzeczywistość z kolei powstaje z komunikacji (o czymkolwiek) i produkuje – by tak rzec: jako produkt uboczny – system społeczny, który ze swej strony dostarcza komunikacji
250
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
podstawy materiałowej. To typowa usieciowiona samoreferencyjna
zależność.
W życiu codziennym mówimy oczywiście tylko o jednej rzeczywistości i jedną tylko możemy widzieć; nie przeszkadza to jednak
komunikacji w najmniejszym stopniu. Sytuacja jest jednak co nieco
śmieszniejsza, gdyż mówimy w rzeczy samej o pierwszej i drugiej
rzeczywistości jako o tej (jedynej) rzeczywistości i nie mamy pojęcia
o tym, że właściwie mówimy o tym w trzeciej rzeczywistości, którą wytwarzamy przez to, że mówimy, by w niej, podlegając jej prawom, móc mówić, jak sądzimy o tej (jedynej) rzeczywistości. Trzecia
rzeczywistość musi się zinwizybilizować, by mogło być mówione,
o czymkolwiek byśmy sądzili, że mówimy. Zakładam więc, że musi
być coś, co to inwizybilizowanie umożliwia. Jest tym, moim zdaniem,
semantyka, gdyż ona różni rzeczywistości. Semantyka służy ponadto
(między innymi) do inwizybilizowania systemu przesłanek konceptów
stosowanych w komunikacji. Powstaje jednak pytanie: jak w takim
razie koncepty wchodzą ponownie i w ogóle w system społeczny?
Mówimy o rzeczywistości i tym samym wytwarzamy ją przez to.
Jako obiektu o charakterze zjawiska jej jednak nie ma. Jak w takim razie możemy do niej dotrzeć, jak możemy się czegoś o niej dowiedzieć?
Nie poprzez mówienie oczywiście, gdyż przez mówienie ją jedynie
produkujemy. Zapytać zatem musimy: gdzie możemy ją znaleźć? Odpowiedź może tylko brzmieć: jest ona wyłącznie czymś indywidualnie
wywoływalnym i wierzonym, które to coś odgrywa się w operatywnie
zamkniętych systemach świadomości i jako system przesłanek wprowadzane jest w rzeczywiście przebiegające komunikacje, by tworzyć
dla nich ich podstawę oraz by sprawdzić, czy owo indywidualne coś,
w co wierzymy, pasuje do tych samych coś-ów innych uczestników
komunikacji, czy odpowiada tym innym coś-om, czy też (w zależności
od diagnozy) daje powód do modyfikacji, do trzymania się własnego
coś-a, do protestu, do komunikacyjnego najeżania się itp. Jak jednak
możemy dotrzeć do tej (jedynej) rzeczywistości?
Jeśli jest tak, że rzeczywistość znaleźć możemy tylko jako coś wierzonego w jednostkowych systemach świadomości, to wtedy z uwagi
251
Michael Fleischer
na techniki badawcze możemy przedsięwziąć dwie rzeczy. Możemy
z jednej strony odpowiednio pytać interpretatorów i próbować dojść
w rezultacie do tego, co wspólne w tych indywidualnych (i podanych
do wiadomości!) wierzonych obiektach, nie tracąc oczywiście z oczu,
że jest to coś wierzonego. Stwierdzamy przez to zgodności/zbieżności
(jakiegokolwiek wymiaru, szerokości czy głębi), stanowiące wtedy tę
część trzeciej rzeczywistości, której szukamy. Z drugiej strony możemy analizować odbyte oraz odbywające się komunikacje i pytać,
co mają one ze sobą wspólnego z uwagi na stosowane przez nie
przesłanki, skoro przebiegają w ten obserwowany przez nas sposób.
Druga metoda jest o tyle mniej pewna, że komunikacje odbywają
się z określonych (ideologicznych, zorientowanych na powodzenie,
a w każdym razie z) powodów, od których jednak w badaniach musimy abstrahować, by nie zajmować perspektywy uczestnika w miejsce
perspektywy obserwatora. To, że pierwsza metoda analizy również
produkuje wątpliwości, jak np. tę, że pytani podają swe odpowiedzi
z takich lub innych powodów, tak, a nie inaczej, jest oczywiste i musi
zostać uwzględnione przy konstrukcji danej metody.
Pojawia się teraz pytanie: czy z odpytania interpretatorów możemy dowiedzieć się wszystkiego o trzeciej rzeczywistości? Oczywiście
nie. Nie dowiadujemy się niczego o funkcjonowaniu komunikacji,
prawie wszystko jednak o manifestacji trzeciej rzeczywistości. Gdyż
ta zawarta jest w obowiązującej i stosowanej semantyce. Semantyka
niewiele nam jednak daje, jeśli chcemy się dowiedzieć czegoś o funkcjonowaniu samego mechanizmu komunikacji. Tego zaś próbujemy
się dowiedzieć poprzez pozostałe rzeczywistości i przez poziom materiałowy trzeciej rzeczywistości, poprzez analizę oddziaływań. Gdyż
trzecia rzeczywistość wykazuje określone oddziaływania na drugą
rzeczywistość, podobnie jak posiada ona oddziaływania na pierwszą rzeczywistość (patrz np. zmiana klimatu). Te oddziaływania możemy jednak, jak sądzę, pominąć, gdyż przebiegają one za pośrednictwem drugiej rzeczywistości. Jeśli bowiem nasze komunikacje
oddziałują pośrednio na klimat (output CO2), pierwszej rzeczywistości
jest to »obojętne«, posiada to tylko relewancję dla części drugiej
252
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
rzeczywistości, a mianowicie tej naszego gatunku. Mrówkom zmiana
klimatu jest najzupełniej »obojętna«. Nie dlatego, że tak istotnie jest,
lecz ponieważ mrówki o tym, że właśnie zachodzi zmiana klimatu,
nie mają pojęcia i pojęcia mieć nie mogą; nawet jeśli z tego powodu
(wespół z nami) miałyby wyginąć oraz ponieważ nie posiadają konceptu „obojętności” ani żadnego innego. Jesteśmy zatem w stanie
badać oddziaływania na drugą i trzecią rzeczywistość. Jednak nie za
pomocą tych samych środków, gdyż obydwie rzeczywistości posiadają odmienny status – świat biologiczny dany jest przez organizmy,
a społeczny przez komunikacje. Badać musimy, jak komunikacje
oddziałują na komunikacje i na społeczne systemy funkcyjne oraz jak
komunikacje oddziałują na organizmy. Ale również tutaj w grę wchodzi semantyka, gdyż w zależności od jej manifestacji posiada ona
ogromny wpływ na sposób widzenia drugiej i trzeciej rzeczywistości.
Jeśli bowiem nie wiemy nic o globalnym wpływie uprzemysłowienia
na klimat planety, by pozostać przy tym przykładzie, nie dochodzi
także do zmiany klimatu, mimo iż ona w pierwszej rzeczywistości
ma się rozumieć zachodzi; tyle że nie jest to wtedy zmiana klimatu,
lecz fluktuacja systemu, która systemowi jest »obojętna«. Kiedy nie
wiemy nic o jakiejś chorobie, nie możemy też na nią – z tego punktu
widzenia – zachorować. Gdyż zachorować możemy tylko, jeśli posiadamy wcześniej koncept „zdrowia” i daną chorobę oczywiście.
I tym podobne.
Musimy zatem analizować oddziaływania, i to różnie, w zależności
od poziomu organizacji danego systemu. Analizować bowiem możemy dany system tylko za pomocą odpowiadających mu środków,
poruszamy się zaś, kiedy o tym mówimy, tylko w komunikacjach.
Jakąkolwiek rzeczywistość byśmy badali, komunikować o tym możemy zawsze tylko i wyłącznie w systemie społecznym za pomocą
komunikacji. I to nie aby rozwiązać problemy z pierwszą czy drugą rzeczywistością, lecz by utrzymać system społeczny, a nie aby rozwiązać
problem zmiany klimatu. O ile odbywane komunikacje prowadzą do
konkretnych akcji, zmienia się odpowiednio pierwsza i/lub druga
rzeczywistość, a kiedy się ona zmieniła, zmienić mogą się – z uwagi
253
Michael Fleischer
na treść – komunikacje, pozostają to jednak nadal zawsze komunikacje służące do utrzymania systemu społecznego i siebie samych,
a jako komunikacje od zmian tych są niezależne; ostatnich jednak
dla swego funkcjonowania w ogóle nie potrzebują. W rzeczy samej
dość dziwaczna właściwość.
Posiadamy zatem (z tej perspektywy) metody fizyki, by badać
wszystkie trzy rzeczywistości, metody biologii, by badać drugą i trzecią rzeczywistość, oraz metody nauki o komunikacji, by analizować
trzecią rzeczywistość. Repertuar metod maleje wraz ze wzrostem
kompleksowości systemu (a więc rzeczywistości), katalogi pytań
natomiast rosną. Fizyka może badać wszystkie systemy i obiekty,
jednak zawsze tylko z uwagi na problemy pierwszej rzeczywistości,
przez co istotne właściwości obydwu bardziej kompleksowych rzeczywistości spadają pod stół. Biologia badać może już tylko dwie
rzeczywistości, za to jednak musi zrezygnować z istotnych aspektów
dwóch pozostałych rzeczywistości. Podobnie nauka o komunikacji,
która co prawda może obsługiwać swój obszar, lecz nie może już
podejmować zagadnień obydwu pozostałych rzeczywistości. Instrumentarium metod oraz katalogi pytań pozostają więc ograniczone
do pola danej nauki, materiał badawczy natomiast wraz ze wzrostem
kompleksowości jest coraz węższy.
Zawsze zatem coś przecieka przez sito badań i jest nierelewantne
dla analizy.
Jak jednak w takiej sytuacji skonceptualizować można integratywną naukę? Możemy np. wprowadzić wyniki nauki o komunikacji
do fizyki czy do biologii lub wyniki te mogą zostać przez owe nauki
wykorzystane, wtedy gdy nauka o komunikacji bada obiekty, które dla
obydwu pozostałych obszarów nie istnieją. I odwrotnie. My możemy
wykorzystać wyniki fizyki czy biologii w nauce o komunikacji, wtedy
gdy ostatnia nie jest już w stanie zaprojektować metod, by dojść do
relewantnych wyników. Wydaje się, jakkolwiek arogancko to brzmi,
że również dla nauk adekwatny jest szereg wzrastającej kompleksowości, w ten sposób, że – rozpoczynając »od dołu« – fizyce obojętna
jest biologia i nauka o komunikacji, a biologii nauka o komunikacji.
254
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
Odwrotnie jednak nauka o komunikacji zainteresowana jest wynikami obydwu mniej kompleksowych nauk, te zaś podjąć mogą niektóre
syntetyczne wyniki nauki o komunikacji.
Sytuacja jest jednak niestety nieco bardziej skomplikowana. Gdyż
wyniki fizyki dla nauki o komunikacji nie posiadają żadnej istotnej
(w rozumieniu Mario Bungego) relewancji, jest bowiem zupełnie nieistotne, czy świat składa się ze strun, ze strun i bran czy z atomów lub
z czegokolwiek, komunikacje bowiem przebiegać będą niezależnie od
tego tak, jak od tysięcy lat przebiegają. Jakkolwiek świat byłby zorganizowany, komunikować będziemy tak, jak komunikujemy, ponieważ
utrzymujemy przez to system społeczny; a więc dla nas relewantna
jest tylko obecność systemu społecznego, a ten obecny będzie tak
długo, jak długo będzie się komunikowało. Tu zatem jesteśmy bezpieczni. O ile więc nie interesują nas konkretne wyniki badań fizyki,
o tyle interesują nas jej metody i jej punkty widzenia, z których możemy się czegoś dla naszej pracy nauczyć. Nie z samych wyników, lecz ze
sposobu podchodzenia do zagadnień. To samo dotyczy biologii, gdyż
zarówno biolodzy, jak i fizycy mówią o swojej nauce, a w kwestii mówienia to my jesteśmy kompetentni; zaś z mówienia oni rozwijają swe
zainteresowania i punkty widzenia. Gdyby bowiem komunikacja nie
wygenerowała konceptu „badania” (i wszystkich jego pochodnych)
oraz gdyby system biologiczny nie postawił do dyspozycji ciekawości
i zabawy jako sposobów zachowań, nie posiadalibyśmy w ogóle ani
fizyki, ani biologii, ani nauki o komunikacji.
Wszystkie trzy rozwinęły się z pewnego programu komunikacji,
z jego modusów i z jego konstruktów stabilizujących. W tym sensie
również wyniki nauki wpływają na utrzymanie się programu komunikacji; nie konkretne wyniki oczywiście, lecz fakt, że muszą się takie
pojawiać. Gdyż wszystkie trzy nauki stabilizują się przez wykazywanie wyników (jakiegokolwiek rodzaju). Decydujące jest więc zawsze
tylko to, że prezentowane są (jakiekolwiek) wyniki, a nie to, jakie
wyniki to są lub będą. Tylko to utrzymuje system społeczny i komunikacje w ruchu (wraz z licznymi innymi czynnikami, ma się rozumieć);
a bez systemu społecznego nie ma nauki! Przy tym nauka nie jest
255
Michael Fleischer
koniecznym czynnikiem do utrzymania systemu społecznego, gdyż,
jak wiemy, również mrówki są systemem społecznym, mimo iż – na
co wszystko wskazuje – nie uprawiają nauki. W tym rozumieniu tak
konceptualizowana nauka o komunikacji jest najbardziej kompleksową nauką, pracującą jednak na jednym i stosunkowo małym obszarze
obiektowym, a mianowicie na i w obszarze semantyki.
Również wiedzę traktować musimy w tym kontekście jako operatywną fikcję (patrz niżej – w 2.3.). Gdyż jeśli świat składa się ze
strun, to nie oznacza to nic. Tak tylko jest. Semantyki pojawiają się
dopiero w bardziej kompleksowym systemie, w trzeciej rzeczywistości, a więc w komunikacjach, i służą tam specyficznym powodom
(sic!) systemu społecznego; powody z kolei pochodzą od komunikacji
i służą komunikacjom. Polem badań nauki o komunikacji są semantyki i jej produkty; semantyki te zaś badać możemy na obiektach
pochodzących od samej komunikacji, jak również na obiektach pochodzących od fizyki czy biologii.
3.2. Doświadczenie i poznanie
Dochodzimy tym samym do kolejnego aspektu. Semantyka obsługuje
zawsze tylko poziom języka (czy szerzej – wszystkich systemów znakowych) oraz poznania, jednak nie poziom doświadczenia, gdyż ostatnie
znowu jest asemantyczne. Za pomocą semantyki możemy zatem
wytwarzać i organizować poznania3, do tego celu się ona nadaje
i wystarcza. Gdybyśmy jednak na tym poprzestali, bylibyśmy odcięci
od pierwszej i drugiej rzeczywistości, czym też jesteśmy, ponieważ
3
Wolę w tym miejscu (i dalej) używać liczby mnogiej słowa „poznanie”, gdyż w liczbie
pojedynczej słowo to okupowane jest, w charakterze pojęcia, przez spekulatywną
filozofię, co prowadziłoby w naszym kontekście do nierelewantnych asocjacji.
Przez to ucierpi po raz kolejny stylistyka mojego tekstu, ale z drugiej strony uwidoczni się moc konstruktów i konceptów i ich ukierunkowujący wpływ na komunikacje.
256
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
kognicja i emocje funkcjonują w sposób operacjonalnie zamknięty.
W konsekwencji popadlibyśmy jako monady beznadziejnie w nie tylko
filozoficzny solipsyzm. Aby zatem nie mylić drzew z lwami, wynaleźliśmy generowane przez postrzeganie doświadczenie, a ponieważ
jako gatunek za pomocą tego wynalazku, jak nietrudno zauważyć,
przeżyliśmy, był to bardzo korzystny wynalazek. Produkujemy więc
doświadczenia, a te dbają o to, byśmy się nie gubili w drugiej i pierwszej rzeczywistości. Do czego są nam w takim razie potrzebne poznania, skoro dość dobrze radzimy sobie za pomocą doświadczeń?
Poznań i mechanizmu, z którego wynikają, potrzebujemy, by móc
zbudować system społeczny, lub precyzyjniej: by wynaleźć komunikacje, które pozwalają budować system społeczny, gdyż okazało się,
że gatunki, które komunikują, uzyskują dla siebie kolejną korzyść
dla ich przetrwania. Z tego powodu najprawdopodobniej korzystne
było połączenie poznania z doświadczeniem. Oczywiście za pomocą
komunikacji i semantyki. By wytworzyć doświadczenia, potrzebuję
postrzegania i sterującego postrzeganie mózgu. Aby połączyć doświadczenia z kognicją, a przez liczne stopnie pośrednie z poznaniem
pierwsze ukierunkować, a drugie z uwagi na ich funkcję praktyczną
zorganizować, potrzebuję semantyk, i to przedtem, tzn. zanim dokonałem doświadczeń.
Chcąc np. postrzegać piękno, a zatem doświadczyć piękna, mogę
to co prawda bez problemu zrobić, jednak tylko wtedy gdy – i ponieważ – posiadam wcześniej koncept lub przynajmniej konstrukt
„piękna”, gdyż tylko wtedy opłaca się jego szukanie, tylko wtedy bowiem wpadam w ogóle na pomysł, by móc chcieć go szukać i także
chcieć móc szukać. Kiedy w końcu piękno znalazłem, doświadczenie
połączone jest z trzecią rzeczywistością, i to raz na zawsze, a dodatkowo sam ten proces jest zinwizybilizowany, i często nie możemy
już nawet rozróżniać doświadczenia i poznania. Gdyby te dwa obszary nie były ze sobą sprzężone, nie moglibyśmy poznania – jak
np. poznawczego charakteru następujących wypowiedzi: „to, co jest
bytem, oraz sam interpolarnie fenomenologiczny byt są w swej odwrotnie proporcjonalnej sile wyobrażenia ograniczone do modusu
257
Michael Fleischer
bytu samoświadomości” lub „Struktura tego, co wtórne, zabrania
uczynienia z temporalizacji po prostu dialektycznej kompilacji żywej
teraźniejszości, jako oryginalnej i nieprzestającej, w sposób ciągły
sprowadzalnej do siebie samej, w sobie samej podsumowanej, sumującej się syntezy retencjonalnych i protencjonalnych śladów” (Derrida
1990: 102) – uznać za bezsens i musielibyśmy, jak czynią to filozofowie,
na serio się tym zajmować. Doświadczenie wydaje się zatem spełniać
funkcję regulatywu, jednak tylko w odniesieniu do (komunikacyjnych)
kontaktów z pierwszą i drugą rzeczywistością. Dla trzeciej rzeczywistości oraz przebiegających w niej (i ją tworzących) komunikacji nie
byłoby ono potrzebne, tutaj wewnętrznie zadowalamy się poznaniem
i dzielimy je co najwyżej na praktycznie stosowalne i artystycznie lub
filozoficznie relewantne i podpieramy je metaobszarami nauki o sztuce lub filozofią (czego proszę nie rozumieć tu jako krytyki, lecz tylko
i włącznie jako opis). W tym celu przecież wynaleźliśmy w naszych
systemach społecznych program komunikacji „nauki humanistyczne”,
który skutecznie dba o funkcjonowanie jednego z systemów funkcyjnych systemu społecznego. Kolejny aspekt to cechy linearności
i punktowości. O ile akcje, działania, a częściowo także postrzegania,
a więc elementy pierwszej i drugiej rzeczywistości, podobnie jak wypowiedzi językowe (np. gestyka i mimika), a więc elementy trzeciej
rzeczywistości, wykazują charakter ciągły, procesualny lub szerzej:
linearny, o tyle semantyka posiada charakter punktowy. Rozumieć ją
trzeba jako pozbawiony rozciągłości punkt. Semantyka wprowadza
w proces o charakterze ciągłym punktowość, wytwarza konkretne
punktowe wielkości, swego rodzaju zbitki, w czym pomaga jej obecność konstruktów i konceptów. Zbitki, o których wtedy i w ogóle
dopiero można mówić, gdyż o kontinuum lub o linearności nie można
mówić. Proszę spróbować, mnie się nie udało. Ciągłości po prostu
się dzieją i są przez nas (re-konstruktywnie) postrzegalne, o ile nasze
kwanty czasu i przestrzeni na to pozwalają. Mówić, a więc komunikować możemy tylko o semantyczno-konstruktywnych zbitkach,
o punktach właśnie. To, co ciągłe, w czasie i w przestrzeni po prostu
się dzieje. Na pytanie „Jak?” zdecydowała się odpowiedzieć fizyka
258
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
i biologia. Kontinuum natomiast, w którym to, co ciągłe, i to, co punktowe, się dzieją – jest. Nic więcej.
W tym samym sensie niech będą tu rozumiane także fakty. Pozwalają one szczególnie wyraźnie pokazać to, co mam tu na myśli, i mogą
przez mechanizm inwizybilizowania skutecznie pośredniczyć między
rzeczywistościami. Fakty są dane i dzieją się w sposób ciągły (z tym
że w kontinuum nie są faktami). W modusie doświadczenia prawie
nigdy nie mamy wątpliwości, że mamy przed sobą fakt. Jest on jednak
punktowo konstruowany z kontinuum dopiero przez postrzeganie
(w pierwszej i drugiej rzeczywistości nie ma faktów, lub inaczej – tam
wszystko jest faktem, a więc nic nim nie jest). I tutaj pojawia się pewna
frapująca właściwość. Kiedy bowiem o jakimś fakcie się relacjonuje,
wtedy był to fakt. A byłe fakty nazywają się wspomnieniami. Zaś fakt
przeżyty przez siebie samego jest doświadczeniem. A doświadczenia są, o ile zostały dokonane, niekomunikowalne. Jeśli się po ich
dokonaniu o doświadczeniach lub faktach relacjonuje, mamy już
(w obydwu wypadkach – doświadczeń i faktów) do czynienia z komunikacjami o wspomnieniach, lecz ani z faktami, ani z doświadczeniami,
tylko właśnie relacjami o nich. Te z kolei podlegają prawom relacji
i komunikacji, a nie regułom faktów lub dokonywania doświadczeń.
W tym sensie fakty są zbrylonymi, skrzepniętymi, zamrożonymi (nie
wiem, które słowo wybrać) wspomnieniami, które ostać mogą się
jedynie wtedy, kiedy są typologizowalne oraz kiedy mogą zostać połączone z semantyką lub z emocjami. Ale również fakty są, podczas gdy
się dzieją, tylko następstwami mezo- lub mikrowydarzeń, które, o ile
są przeszłe, zostają dopiero zbite w wydarzenie, w fakt, o ile istnieją
scenariusze i struktury, które mogą służyć do typologizowalnego
łączenia mezo- lub mikrowydarzeń. A zatem komunikowane fakty są
zawsze wspomnieniami, wspominanymi faktami, tzn. konstruktami,
zaś jak długo mezo- lub mikrowydarzenia się dzieją, nie posiadają
one semantyki. Doświadczeń natomiast można dokonywać tylko
samemu, a dokonanym doświadczeniom nie można zaprzeczyć;
za to jednak nic one nie znaczą. Poznania zaś coś znaczą, zarówno
społecznie z uwagi na poprawę własnej pozycji, roli, funkcji itp., jak
259
Michael Fleischer
i komunikacyjnie; można o ich znajomości mówić, a to może zrobić
wrażenie. Doświadczenia się ma.
3.3. Wiedza
Z argumentacji tych wynika, że nie obejdziemy się bez traktowania
wiedzy jako operatywnej fikcji; nie dlatego, że samo słowo (już jako
rzeczownik) jest kognitywną abstrakcją, lecz z następującego powodu:
jednostkowe organizmy mogą jako interpretatorzy wiedzieć to lub
owo, tylko one i tylko dla siebie. „Wiedza” w sensie unoszącego się
gdzieś czegoś o charakterze obiektu oczywiście nie istnieje, ponieważ
na pytanie o to, „gdzie” owa wiedza się unosi, nie można rozsądnie
odpowiedzieć (dotychczas przynajmniej). A zatem konstruujemy
w ramach komunikacji „wiedzę” jako regulatyw i jako punkt orientacji, i punkt odniesienia, chcąc przy pomocy komunikacji sprawdzić
lub wynegocjować semantykę i reguły użycia naszych konstruktów.
I tak możemy naszemu interlokutorowi zarzucić brak wiedzy, by go
taktycznie sprowadzić na nasze pozycje, przy czym on próbować
może to samo (ciekawe, że innym się to nigdy nie udaje) itp. Wiedza
jako operatywna fikcja wydaje się zatem służyć tym samym powodom
(sic!) co wiele innych elementów obszaru normalności. Proponowany
tu punkt widzenia daje nawet powód do mniemania, iż nie jest wykluczone, że wszystkie konstrukty (słowa, pojęcia, frazy itp.) dotyczące
obszaru tego, co kolektywne (to również operatywna fikcja), są operatywnymi fikcjami. Jeśli tak jest, wtedy to, co kolektywne, widzieć
należałoby jako swego rodzaju kategorię nadrzędną lub jako nadrzędny konstrukt i zapytać, czy w tych ramach (a może też generalnie) nie
istnieje przypadkiem hierarchia operatywnych fikcji, taka, że dałoby
się wyróżnić poziom organizacyjny i funkcjonalny, według których
dany konstrukt nadrzędny wykazywałby funkcję elementu ukierunkowującego, a wynikające z niego i/lub przez niego organizowane
podkonstrukty tworzyłyby materiał. Tym samym wyjść należałoby
od systemowego porządku operatywnych fikcji. To ciekawy problem.
260
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
Pozostańmy przy przykładzie tego, co kolektywne, i załóżmy, że
jest to funkcjonująca operatywna fikcja. W tym wypadku trzeba by
zapytać, co ona umożliwia w odniesieniu do innych operatywnych
fikcji, sterowanych przez nią, a więc przez nią uwarunkowanych.
Gdyby się okazało, że operatywne fikcje tworzą strukturalnie
hierarchiczny porządek lub jeśli nie one same, to przynajmniej takiemu porządkowi podlegają, poczynilibyśmy w badaniach spory
krok naprzód. Gdyż dotychczas wiemy tylko, że operatywne fikcje
istnieją. Elementy jednak, które w teorii lub na poziomie obiektu nie
są usieciowione, traktowane być muszą z dużą ostrożnością. To, co
kolektywne, umożliwiałoby przez to, że się wytworzyło, operatywne
fikcje: tego, co indywidualne, świadomości kolektywnej, wiedzy, opinii publicznej, obszaru publicznego, konsensu, treści, informacji, tego,
co obiektywne, kultury i w końcu (jak wyraża to Aleksy Awdiejew)
syndromu idioty (= mniemania, iż „wszyscy wiedzą to co ja i wszyscy
są tacy jak ja”).
Wszystkie te fikcje nadbudowują na tym samym schemacie – każde indywiduum jako interpretator zakłada, że wszyscy inni tak jak ono
zakładają, że istnieje coś, co wszyscy zakładają i co dla wszystkich
obowiązuje, i że można na tle tego czegoś i wyposażeni w tę pewność (tutaj jest centralny punkt, w którym początkowe założenie
transformowane jest milcząco w wierzoną pewność) o tym czymś
komunikować, przez co to coś jest dane jako coś, a więc jako obiekt
(np. jako wiedza).
Dla konstruktów natomiast obowiązuje – każde indywiduum
jako interpretator zakłada, że wszyscy inni zakładają tak jak ono,
że istnieje X. A ponieważ X w takim wypadku istnieje, można o nim
też mówić, a skoro można o nim mówić, to X istnieje, ponieważ się
przecież o nim mówi. Jeśli zaś kiedyś tak nie jest i mój interlokutor
robi duże oczy, ponieważ ja mówię o „bubu”, u mnie i u niego pojawia
się tylko zdziwienie (lub życzenie pojawienia się sanitariuszy), ale nie
pojawia się generalna odmowa komunikacji.
Z uwagi na operatywne fikcje natomiast indywiduum nie powinno
być w stanie produkować bezsensownych lub w ogóle nowych fikcji.
261
Michael Fleischer
Z tego wyprowadzić można prognozę: nikt indywidualnie nie może
wytwarzać operatywnych fikcji. Te wytwarzane są przez mechanizm
komunikacji; jakkolwiek ostatnie miałoby dochodzić do skutku. Najprawdopodobniej jednak jedynie poprzez kolejną operatywną fikcję.
Konstrukty natomiast każdy może wytwarzać według woli i życzenia
i czyni to też, jakkolwiek długo i społecznie relewantnie by one potem
funkcjonowały.
W tym kontekście wspomnieć trzeba także o koncepcie „uczenia się”, daje on bowiem często powody do nieporozumień, a mianowicie przez mylenie konceptów „doświadczania czegoś nowego”
z „uczeniem się” właśnie. Doświadczanie czegoś nowego oznacza
znalezienie nowego elementu składowego i wbudowanie go w istniejący schemat (kognitywno-emocjonalny lub komunikacyjny). Uczenie
się natomiast oznacza odrzucenie, przekształcenie jakiegoś schematu
w celu zbudowania czegoś innego i nowego schematu. To ogromna
różnica. Dlatego m.in. tak lubiane są audycje typu „wiadomości”,
gdyż pozwalają nam one na zbieranie nowego materiału dla naszych
schematów oraz na potwierdzanie nas w naszych opiniach, mniemaniach lub na odrzucanie określonych wiadomości jako obcych
dla naszych schematów oraz na denerwowanie się na to, że świat nam
nie odpowiada. Z tego samego powodu tak nielubiane są instytucje
socjalizacyjne, ponieważ chcą nas skłonić do tego, byśmy budowali
nowe schematy, a odrzucali stare. A któż to lubi.
3.4. Komunikaty i wypowiedzi
Przejdźmy teraz do pytań o to, jak można empirycznie badać naszkicowany wyżej obszar, oraz co znaczy w naszym paradygmacie
„empiryczny”, jak możliwe są ankiety i co one rekonstruują, skoro
zakładamy, że wszystko zachodzi w indywiduum, a to, co kolektywne,
jest fikcją. Podstawowa myśl, którą chciałbym teraz rozwinąć, brzmi:
ponieważ z zasadniczych powodów brak nam bezpośredniego dostępu do obiektu naszych badań, możemy zawsze tylko wychodzić od
262
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
oddziaływań. Zaś pytanie wynikające z tego pytania brzmi: oddziaływań czego? Będę argumentował następująco.
W nauce o komunikacji badamy dane obiekty, w sposób sterowany
przez teorię, z uwagi na sposób ich wytworzenia, ich oddziaływanie
i ich rozprzestrzenienie z jednej strony w systemie społecznym, z drugiej w samych komunikacjach. Z jednej strony badamy komunikacje
(jako proces), z drugiej ich jakkolwiek »zamrożone« rezultaty. Wynikają
z tego dwie perspektywy. Ponieważ zawsze mamy do czynienia z komunikatami i wypowiedziami – w ten sposób, że komunikaty to kognitywnie jednostkowo wytworzone i indywidualnie obecne obiekty, zaś
wypowiedzi to w różnych systemach notacji fizycznie transportowane
rezultaty lub oferty komunikacji – również nasze metody badawcze
muszą być podzielone na dwie generalne grupy. Z jednej strony na
metody pozwalające nam na rekonstruowanie, by tak rzec, zawartości głów interpretatorów oraz uogólnianie tej zawartości w sposób
relewantny komunikacyjnie; z drugiej na metody pozwalające nam na
rekonstruowanie z zamrożonych rezultatów (lub ofert) komunikacji
właściwości samej komunikacji oraz społecznych systemów funkcyjnych, w ramach których komunikacje się odbywają. Obydwie metody
stosować możemy w dwóch wymiarach: z jednej strony synchronicznie, z drugiej diachronicznie, tzn. w aktualnych i zdeaktualizowanych
(w obydwu sensach ostatniego słowa) komunikacjach.
(i) Komunikaty posiadają te niemiłe właściwości, że dane są zawsze
tylko indywidualnie w stosunkowo rozmytych formach, że interpretatorzy niekoniecznie dysponują komunikatami świadomie w ustalonej
i zamkniętej formie, że komunikaty podlegają (w indywiduach) zmianom w czasie i są dowolnie modyfikowalne (ostatnie w tym sensie, że
tylko i wyłącznie interpretator decyduje o tym, jak, kiedy, dlaczego
on ten komunikat jak zmienia) oraz że komunikaty różnych interpretatorów (najprawdopodobniej) nigdy się w pełni nie pokrywają
i też nie mają się pokrywać, gdyż to przeszkadzałoby utrzymywaniu
się komunikacji w ruchu. Rozróżniamy zatem zasadniczo między
indywidualnymi oraz pokrywającymi się/wspólnymi elementami,
właściwościami i manifestacjami komunikatów.
263
Michael Fleischer
Indywidualne elementy wynikają z jednostkowości danego interpretatora; pokrywające się – z ukierunkowania dyskursów, z formacji
społecznych, z socjalizacji i samych komunikacji. A zatem wszystkie
metody badawcze tego obszaru są rekonstruktywne.
Pokrywające się elementy, właściwości itp. są oczywiście zarówno w pamięci jednostek, jak i w użyciu w odbywających się
komunikacjach fikcjami, a zoperacjonalizowane posiadają charakter
czegoś wierzonego. Z naukowego punktu widzenia chodzi przy tym
właśnie o owe zgodności (o elementy pokrywające się), które są
łatwo dostępne badaniom. Zamiast więc mówić o indywidualnych
i pokrywających się elementach, bardziej odpowiednie (aczkolwiek stylistycznie niezręczne) jest mówienie o jednostkowościach
i pluralnościach. Z tego wynika następujący postulat: jednostkowości (w rozumieniu fizyki) dla nauki o komunikacji (inaczej niż
dla psychologii) są nieistotne, posiadają one jednak tę właściwość,
że w korzystnych warunkach (jakie by to mogły być, tego na razie
też nie wiem) mogą się one przemienić w pluralności; ale jako pluralności nie mogą stać się już jednostkowościami, ponieważ jako
takie, czyli jako pluralności, już są wprowadzone do obiegu i są
tradycjonalizowane, mogą one czasami (przejściowo lub na stałe)
zostać zapomniane, wtedy nie istnieją. Nawet jeśli nikt już nie wierzy
w to, że ziemia jest płaska, nie może się to stać jednostkowością
(zawartością głowy pojedynczego interpretatora), ponieważ pluralność ta jest przez komunikacje tradycjonalizowana. Pluralności
natomiast wynikają ze zgodności, z pokrywania się elementów
i są empirycznie stwierdzalne. Tutaj z uwagi na metody pojawia
się generalny problem dotyczący ankiet, a szczególnie pytania „co
stwierdzają właściwie ankiety?”. Do tego powrócę niżej.
(ii) Wypowiedzi natomiast są pośrednim obiektem badań, ponieważ nie reprezentują (już lub jeszcze) komunikacji, lecz – przy odpowiedniej aktualizacji – dają jedynie powody (sposobności) komunikacji lub stanowią świadectwa zamrożonych komunikacji.
Wypowiedzi są uchwycone lub przekazywane jako oferty komunikacji w określonej formie notacji lub transportowane są w fizycznym
264
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
medium. W każdym wypadku są one albo prezentowanymi komunikacjami, dostarczającymi powodów do komunikacji (np. audycje
telewizyjne) oraz podstawę dla orientowania się interpretatorów,
albo fizycznie uchwyconymi lub transportowanymi podstawami
do tworzenia komunikatów i posiadają tym samym funkcję tradycjonalizowania, są więc wywoływalne, aby wytwarzać komunikaty
i kontrolować, aktualizować itp. organizację danych komunikatów.
3.5. Treść
Z tego wynika dla nas generalny dwudzielny podział metod. O ile
komunikaty możliwe są do zrekonstruowania za pomocą (szeroko
rozumianych) ustaleń (czyli metod typu ankietowego, patrz niżej)
z jednej oraz zabiegów »archeologicznych« z drugiej strony, o tyle
wypowiedzi i dotyczące je problemy badane być mogą za pomocą
metod analitycznych. Dla obydwu kompleksów metod obowiązują oczywiście reguły badań empirycznych. Pojawiają się tu jednak
określone trudności, z jednej strony natury czysto technicznej, ale
z drugiej również zasadniczej. Aktualne stają się zatem pytania o to,
co ankiety i ustalenia w zasadzie rekonstruują, oraz o to, jak z analizy
zamrożonych komunikacji wnioskujemy o sposobie ich działania,
o ich rozpowszechnieniu i relewancji? By zachować zasady empiryczności, w obydwu wypadkach abstrahować musimy od tzw. treści.
Nauka o komunikacji nie zajmuje się treściami. Interesuje się ona
pytaniami typu: „jak”, „co” (ostatnie w wymiarze deskryptywnym)
oraz „dlaczego”, za pomocą jakichkolwiek treści dane funkcje w komunikacjach byłyby spełniane. Jest to dla mnie centralny punkt. Nie
dlatego jednak, że treści zasadniczo nie powinny nas interesować, lecz
ponieważ treści są operatywną fikcją, gdyż funkcjonują one jedynie
w sposób niespecyficzny.
Weźmy prosty przykład: można by postawić pytanie, co jest treścią
jakiejś wiadomości telewizyjnej (np. w Faktach). Jest nią, można by
odpowiedzieć, fakt, że pewien samolot spadł i zginęło X ludzi. Po
265
Michael Fleischer
pierwsze jednak uznać musimy, że nie jest to żaden fakt, ponieważ
„fakt” jest konstruktem (dokładniej: konceptem) komunikacji (patrz
wyżej). Katastrofa samolotowa była fizycznym wydarzeniem (teraz już
nieobecnym, a więc »nieegzystującym«), nieposiadającym znaczenia
(w sensie semantyki). Semantyka przypisywana jest temu zdarzeniu
dopiero w komunikacjach i przez komunikacje w ramach określonych
programów komunikacji, tak samo jak odpowiednie wartościowanie.
W takim razie można by argumentować, że faktem (upadku samolotu)
w wiadomościach jest informacja, jaką to doniesienie dostarcza. Ale
również informacja jest (jak opisałem to szerzej w innym miejscu,
patrz 4.6. w Fleischer 2006) operatywną fikcją, a w każdym razie
wielkością, którą da się ustalić wyłącznie w odniesieniu do indywiduum i tylko tak posiadającą sens. A więc wiadomość może co
prawda bezsprzecznie dostarczać informacji, lecz dla każdego jej
konsumenta innej, w innej mierze i w innym wymiarze, a więc nigdy
informację jako taką.
Z tych powodów proponuję zrezygnowanie z „treści”, gdyż w żadnym wypadku nie da się jej podać bez odwoływania się do licznych
operatywnych fikcji stanowiących jej przesłanki. Do tego dochodzi,
że w większości tradycyjnych analiz tekstów sam badacz jest tym,
który ustala i podaje treść wypowiedzi, przy milczącym założeniu,
że jako użytkownik języka posiada on wymaganą kompetencję, by
twierdzić, że wszyscy inni użytkownicy języka muszą widzieć to tak
jak on i to samo co on, jako że używają przecież tego samego języka. To, że mamy tu do czynienia z nieuzasadnialną (inaczej niż jeno
przez względy ideologiczne) insynuacją, nie trzeba dodawać. Czymś
innym jest może „temat” wypowiedzi, ten jesteśmy w stanie podać,
a w każdym razie ustalić niezależnie od indywiduum. Jednak tylko
w prostych przypadkach stosunkowo krótkich tekstów i przy (wymagającym sprawdzenia) założeniu, że konsumenci mają to samo na myśli, kiedy mowa jest o „temacie”. Już w naszym (prostym) przykładzie
pojawiłyby się trudności. Czy tematem jest „upadek samolotu”, czy
też „problemy techniczne w samolotach”, czy „niesprzyjające warunki
atmosferyczne”, czy „nieuwaga obsługi naziemnej” czy cokolwiek
266
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
innego. Możemy dokonywać tematycznych klasyfikacji wypowiedzi,
powinniśmy jednak zawsze mieć przed oczyma, że chodzi przy tym jedynie o swego rodzaju pomoc, pozwalającą nam na podział materiału.
Z tego wynika, że w paradygmacie empirycznym powinniśmy się
interesować regułami organizacji, sposobami działania, zasięgiem
i konstrukcją wypowiedzi, w takim samym stopniu jak sposobami
działania i procedurami wytwarzania komunikatów, ponieważ tylko
o tym możemy formułować dające się utrzymać wypowiedzi i prognozy. Teoria, która nie jest w stanie dostarczać empirycznie sprawdzalnych prognoz o zachowaniu się lub o działaniu swego obiektu badań,
wypada z obszaru nauki. Wyjątek stanowią tu oczywiście badania
deskryptywne, szczególnie kiedy uwzględni się, że w przypadku nauki
o komunikacji mamy do czynienia ze stosunkowo młodą dyscypliną,
a zatem w tej fazie badań musimy najpierw zainwestować sporo
pracy w opis naszych obiektów, w ich klasyfikację, typologizację,
a w końcu w stwierdzenie ich statusu, nim przejdziemy do pytań na
temat ich funkcjonowania.
3.6. Zgodności
Przejdźmy teraz do pytań dotyczących konkretnych danych. Z uwagi
na zbieranie i opracowywanie danych pojawia się bowiem kolejny
problem, zawarty w pytaniu: czy w przypadku specyficznie komunikacyjnych (nie – zorientowanych socjologicznie) badań empirycznych chodzi o odwzorowanie oddziałującego stanu faktycznego, czy
też chodzi o „statystyczną średnią”, którą uzyskuje się lub wręcz samemu konstruuje na tej drodze? Abstrahując od pytania „kto decyduje
o tym, co jest stanem faktycznym, jaki ten stan jest i kto go zna?”,
mamy tu mimo to do czynienia z poważnym problemem, który jest
jednak do rozwiązania przez wypracowanie adekwatnych do nauki
o komunikacji metod opierających się na perspektywie socjologicznej. Próba rozwiązania problemu musi wyjść od pojęcia „średniej”.
Trudność polega na tym, że w ramach nauki o komunikacji – inaczej
267
Michael Fleischer
niż np. w badaniach opinii publicznej – pyta się respondentów w trakcie przeprowadzania, na przykład, ankiet o stany rzeczy, których ci
(jako jednostki) sami nie znają i znać nie mogą, które jednak mimo
to sterują i wyznaczają ich komunikacje. Tym samym w odniesieniu
do badań komunikacji nie mamy w żadnym wypadku do czynienia
z „badaniem opinii”. Nie rejestrujemy opinii, jak rejestrują je (lub
uważają, że rejestrują) badacze opinii publicznej.
Weźmy prosty przykład: jeśli jako badacz opinii publicznej pytam
„kogo by Pan/Pani wybrał/wybrała, jeśli w przyszłą niedzielę byłyby
wybory?”, to pytam o opinię, którą dana osoba posiada lub którą może
sobie ad hoc wyrobić. Niezależnie od tego, czy wygłoszenie tej opinii
jest prawdziwe, czy nie; również tu, nie dlatego, że prawdy nie da się
stwierdzić, lecz ponieważ prawda jest operatywną fikcją (stosowaną
ideologicznie) oraz konceptem komunikacji, a empirycznie nie ma
możliwości stwierdzenia prawdy, gdyż po pierwsze jest to niemożliwe4,
a po drugie prawdy nie ma inaczej niż jako fikcja. Kiedy natomiast
jako badacz komunikacji pytam np. o oddziałujące w danym systemie
funkcyjnym symbole kolektywne (abstrahując teraz od konkretnego
brzmienia pytania), wtedy pytam o coś, czego żadna pojedyncza osoba
nie wie i wiedzieć nie może, o coś, co dopiero wyniknie z możliwie
wielu (z ilu, to jeszcze inny problem) odpowiedzi interpretatorów jako
uczestników komunikacji. Owo „coś” przypomina na pierwszy rzut oka
„średnią” (jako że statystycznie czy matematycznie jako taka powstaje),
jednak nią nie jest. Chodzi bowiem o zgodność, którą tu stwierdzamy
(a nie którą odpytujemy). W tym sensie badacz opinii publicznej pyta
o coś czy odpytuje coś. Nauka o komunikacji zaś coś stwierdza (niestety opozycja ta nie jest wystarczająco ostra, by wyznaczyć dokładnie
kwestię, jest ona jednak wystarczająco plakatywna). Trzeba bowiem
zapytać, dlaczego tyle komunikujących interpretatorów, różnie zsocjalizowanych, działających w różnych supragrupach, dyskursach
4
Nie ma możliwości stwierdzenia z odpowiedzi na jakkolwiek postawione pytanie, czy pytany mówi prawdę. Inaczej w wypadku działań i akcji. Ale także tutaj nie stwierdzamy prawdy, lecz kłamstwo.
268
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
itp. podaje zgodnie takie, a nie inne odpowiedzi? Repertuar słów
uznanych za ważne (w przypadku symboli kolektywnych) nie wynika
ze średniej, lecz z dotychczas nieznanej, ale (najprawdopodobniej)
działającej, a teraz odkrytej zgodności, której inaczej niż na drodze
ustaleń stwierdzić nie można.
Sytuacja jest jednak jeszcze bardziej skomplikowana. Oczywiście,
zarówno badacze opinii publicznej, jak i socjologowie także stwierdzają zgodności, kiedy wykrywają np., że x% respondentów wybierze
lub wybrało tę lub inną partię lub że x% mieszkańców danej wioski
posiada (średnio) x hektarów ziemi. Są to jednak inne zgodności niż te,
o które mi tutaj chodzi. W przypadku badania opinii publicznej zgodność powstaje z przeciętnego zachowania się w odpowiedziach na
temat istniejącej opinii; w przypadku badań komunikacyjnych relewantny komunikacyjnie obiekt wynika dopiero z samego badania.
Uwaga: obiekt ten jest dany i oddziałuje niezależnie od ankiety,
odkryć można go dopiero i tylko przez stwierdzające zgodność odpytanie (w ten lub inny sposób) danej grupy.
Zgodności stwierdzane przez badaczy opinii publicznej lub socjologów nie działają; mogą one co najwyżej posiadać następstwa, kiedy
ta lub inna partia potem rzeczywiście wygra. Natomiast zgodności
ustalane przez badaczy komunikacji oddziaływały już wtedy, nim
podjęliśmy badania i (najprawdopodobniej) nadal będą oddziaływać.
Weźmy inny (mocno upraszczający) przykład: rozważany tutaj
problem jest bardzo podobny do przypadku Molierowskiego monsieur Jourdaina (z Mieszczanina szlachcicem), który nie wie, że mówi
prozą. Jeśliby zapytać wielu messieurs Jourdainów, czy mówią
prozą (= badanie opinii publicznej), otrzymalibyśmy najprawdopodobniej najczęściej odpowiedź „nie”. Badamy bowiem opinię lub
zgodność w odniesieniu do niewiedzy (lub wiedzy) na temat „prozy”.
Wyciąganie z tego wniosku, że messieurs Jourdain nie mówią prozą
(gdyż odpowiadają „nie”), byłoby, jeśli chcielibyśmy zbadać stan
świadomości w ramach trzeciej rzeczywistości, co prawda poprawne, lecz jeśli chcemy rozwiązać problem „prozy”, mimo to fałszywe.
Jasne się staje, że problem posiada co najmniej dwie relewantne
269
Michael Fleischer
trudności. Po pierwsze nie możemy wprost pytać o „prozę” (gdyż
tego właśnie monsieur Jourdain nie wie), lecz musimy znaleźć sformułowanie opisowe, z którym monsieur Jourdain będzie mógł coś
począć; jest to problem techniczny, a więc zadanie do rozwiązania.
Po drugie jednak pojawia się większa trudność. Jako badacze komunikacji – przeprowadzając jakąś ankietę – sami częstokroć wiemy
względnie mało o badanym zjawisku. Możemy ten obiekt nazwać
„prozą”, „symbolem kolektywnym”, „normatywem” lub „obrazem
świata”, nie możemy jednak podać, czym on się w szczególności
odznacza lub wyróżnia, nim nie przeprowadzimy badań (w tym
wypadku – ankiety), które mają dopiero służyć do wyjaśnienia danych zależności. Widzimy więc, że mamy tu do czynienia z sytuacją
o wiele bardziej skomplikowaną niż w wypadku badań opinii publicznej. Dopiero ankieta bowiem daje nam wgląd w samo zjawisko.
Uwaga: możliwy w tym miejscu zarzut, typu „w tym układzie nauka o komunikacji sama konstruuje swój obiekt!”, jest nie na miejscu. Hipotezy na temat obiektu i prognozy na temat jego charakteru
i zachowania się wynikają z danej teorii, w świetle której „coś” staje
się dopiero obiektem, która to teoria z kolei za pomocą ankiety ma
zostać sprawdzona. Sprawdzian ten może wypaść pozytywnie lub
negatywnie5. Na miejscu natomiast jest zarzut, że obiekty wielu prac
hermeneutycznych często stanowią taki arbitralny konstrukt, który
przez przytoczenie jednego lub kilku przykładów postulowany jest
jako dany z mocą zjawiska (a nie hipotezy). Ponieważ obiekt taki
nie wynika z żadnej teorii, lecz jest tylko i wyłącznie mniemaniem,
obydwa obszary wiedzy – nauka o komunikacji i hermeneutyka – nie
mają ze sobą nic wspólnego. Co jednak nie oznacza, że jedna z nich
miałaby być zbędna.
Dodatkowy problem zawarty jest w pojawiającym się często wobec prac empirycznych (naiwnym) zarzucie typu „to, co pan, panie
5
Ankieta badaczy opinii publicznej natomiast (w tym sensie) nigdy nie może się nie
udać, ponieważ nie jest sterowana teorią. To nie krytyka; badanie opinii publicznej
zajmuje się tylko czymś innym niż my.
270
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
Fleischer, przez swoją ankietę stwierdził, wiedzieliśmy przecież już
przedtem” lub w bardziej uprzejmej formie „tego… można się było
spodziewać”. Decydującym punktem jest tu oczywiście czasownik. Nie
wiedzieliśmy tego przedtem, lecz podejrzewaliśmy lub przypuszczaliśmy to; wiedzieć, wiemy to teraz po przeprowadzonej ankiecie (lub
też nadal nie wiemy). Podejrzewa lub przypuszcza się co prawda, że
np. to lub inne słowo dla członków jakiegoś systemu funkcyjnego jest
ważne, że jest może nawet symbolem kolektywnym, nie wie się tego
jednak bez przeprowadzenia odpowiednich badań. Przypuszczeń
(hipotez, intuicji, wrażeń itp.) nie powinno się mylić z empirycznymi
wynikami. Przynajmniej nie wśród naukowców. Każda kompetencja
naukowa może w najlepszym razie dać silne (potwierdzone lub sfalsyfikowane) przypuszczenia, w żadnym wypadku jednak empirycznie ugruntowaną pewność. Nauka o komunikacji stosuje co prawda
także metody statystyczne, rzadko jednak zajmuje się stwierdzaniem
statystycznych wielkości (korelacji), lecz dyskursowych, kognitywnych cech i właściwości obiektów komunikacji, jak i samych tych
obiektów, w sumie – systemowych regulatywów. Tylko w rzadkich
wypadkach – opinii. W wypadku opinii mamy już do czynienia z bardzo kompleksowymi i skomplikowanymi jednostkami, które jako
takie oczywiście także stanowią przedmiot badań komunikacyjnych.
Przy formułowaniu hipotez (=poziom obserwacji) wystarcza zatem,
że dana cecha lub właściwość może zostać stwierdzona. Natomiast
czy i jak jest ona rozpowszechniona lub typowa, można ustalić dopiero i tylko przez odpowiednią ankietę (z taką pewnością, jaką dana
forma ankiety daje), przez badania z zakresu archeologii dyskursu lub
przez analizy korpusowe. Dopiero wtedy może zostać stwierdzony
obiekt komunikacyjny. Inaczej niż w lingwistyce, sama kompetencja
badacza jako uczestnika określonej supragrupy nie wystarcza.
Dotychczas mowa była o samych obiektach, stosowane dla ich
badania narzędzia omawiane były tylko na marginesie. Przejdźmy
teraz do wyznaczenia pola badań nauki o komunikacji. Nie będzie
tu jednak chodziło o wyliczanie istniejących metod, lecz poruszone zostaną zagadnienia, które wynikają z zastosowania tej nowej
271
Michael Fleischer
perspektywy do nauki o komunikacji; równocześnie poruszę także
pojawiające się różnice i podobieństwa w odniesieniu do tradycyjnych
nauk humanistycznych. Z tego katalogu zagadnień widoczne staną
się cele, wymagana budowa i metodologiczne sposoby postępowania nauki o komunikacji. Podanie konkretnych metod i »szufladek« dla
nauki o komunikacji jest oczywiście niemożliwe; nie tylko dlatego, że
chodzi tu o stosunkowo nowe pole badawcze, lecz ponieważ w przypadku badań empirycznych jest to zasadniczo niemożliwe. Metody
i design badań muszą bowiem zostać rozwinięte osobno dla każdego przypadku z uwagi na dany problem. Co można tu naszkicować,
to generalne ukierunkowanie takich badań i metod oraz konieczne
do uwzględnienia trudności i ograniczenia sposobów postępowania,
jak i podstawowe zasady analizy dyskursu.
4. Empiryczne podstawy
Punkt wyjścia reprezentowanej tu perspektywy stanowi przekonanie,
że nauka o komunikacji nie może się obejść bez sprawdzalnych i falsyfikowalnych pytań i takichże rezultatów pracy. To jednak pociąga
za sobą również konsekwencje dla samych problemów. Jesteśmy
zmuszeni potraktować część problemów, do których przywykliśmy,
jako problemy nierozwiązywalne lub pozorne, a więc jako nierelewantne. Z proponowanej tu perspektywy muszą one zostać uznane
za (co prawda ciekawe, lecz) nienaukowe problemy.
4.1. Wypowiedzi naturalne versus sztuczne
Generalnie obowiązuje następująca perspektywa: nauka o komunikacji zajmuje się wypowiedziami każdego rodzaju, tzn. produktami
zastosowań systemów znakowych. Relacjonalnie dane i funkcjonalnie
oddziałujące znaki służą do wytwarzania wypowiedzi, z których – za
pośrednictwem komunikatów – generowana jest, co prawda tylko
272
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
w sposób indywidualnie wierzony, lecz oddziałująca, trzecia rzeczywistość. Analiza dyskursu zajmuje się badaniem wypowiedzi i komunikatów, ich struktur i przeprowadzanych za ich pomocą procesów
z uwagi na ich dyskursowe uwarunkowanie i działanie z uwagi na
komunikacyjnie relewantne operacje. Pozycja taka zawęża oczywiście analizę dyskursu w stosunku do tradycyjnie pojmowanej nauki
o tekstach. Nie wszystkie problemy i pola zainteresowań tych nauk
mogą być tym samym objęte analizą dyskursu, tak jak nie mogą zostać
przejęte wszystkie metody. Obowiązują tu bowiem inne założenia
i zainteresowania badawcze.
Podstawowa różnica sprowadza się do opozycji „ogólne versus
szczególne”. Jeśli filologia interesuje się szczególnymi realizacjami,
to analiza dyskursu koncentruje się na typowych realizacjach cech,
właściwości, wzorów itp. Ponadto rozróżniać należy w nauce o komunikacji (i w analizie dyskursu) wypowiedzi sztuczne oraz – nazwijmy
je tak w nawiązaniu do terminologii lingwistycznej – wypowiedzi naturalne lub metawypowiedzi oraz wypowiedzi. Wypowiedzi sztuczne
(lub metawypowiedzi) to te, które produkowane są ze względu na
same wypowiedzi, a naturalne te, które produkowane są ze względu
na komunikacje. O ile metawypowiedzi posiadają funkcję tworzenia
dopiero sposobności dla komunikacji, dostarczania ofert dla komunikacji, przy czym one same stanowią »hipotetyczne« komunikacje
(lub są ich rejestracją) i jako wypowiedzi nie posiadają innych funkcji,
jak tylko utrzymywanie procesu komunikacji w ruchu. O ile zatem
sztuczne wypowiedzi z tego powodu są wytwarzane i w ogóle by
nie powstały, gdyby te powody nie były obecne, o tyle wypowiedzi
naturalne stanowią materiał komunikacji użytkowej i są produktami
i rezultatami komunikacji.
To samo zjawisko pojawia się w rozróżnieniu czasu pracy i czasu
wolnego i sprowadza się do „samostanowienia versus stanowienia
o mnie przez innych”. Kiedy pracuję, spełniam stanowione przez
innych powody; robię coś, ponieważ inni tego chcą lub zakładam, że
tego chcą. W czasie wolnym natomiast robię to, co sam chcę (lub zakładam, że mam chcieć). A obowiązuje to także wtedy, kiedy obydwie
273
Michael Fleischer
zasady są mniej lub bardziej społecznie ukierunkowanymi wierzonymi
fikcjami.
Weźmy prosty przykład: kiedy korespondent Wiadomości staje wieczorem w Nowym Jorku przed kamerą i mówi do tejże coś
o „dobrze poinformowanych kręgach Pentagonu”, nie czyni tego,
by tak rzec, z własnej woli (nawet jeśli uwielbia tę czynność) i nie
czyniłby tego, gdyby nie była to jego praca, lecz pewnie chętniej poszedłby z przyjaciółmi do knajpki lub czytałby swym dzieciom bajki.
Nic z tego, co mówi do kamery, nie posiada (nie tylko w tej sytuacji
komunikacyjnej) sensu; stanowi to jedynie ofertę dla zachodzących
(gdzie indziej) naturalnych komunikacji. Jak np. tej między siedzącym przed telewizorem ojcem rodziny a jego małżonką, przy czym
ci niekoniecznie muszą rozmawiać o tym, o czym mówi korespondent, równie dobrze mogą mówić o jego fryzurze, jego czerwonym
szalu lub o architekturze w tle. Dokładnie to pokazuje wyraźnie, że
relacja korespondenta dostarcza jedynie sposobności komunikacji,
jest ofertą komunikacji, i to niespecyficzną, która została wytworzona w programie komunikacji „gospodarka” i przez konsumentów
jako taka jest nabywana, aby zainicjować własne komunikacje lub
procesy komunikacyjne, by sprawdzać obowiązujące semantyki,
by podtrzymywać komunikacje itp. Korespondent, któremu bez
wątpienia przyszedłby do głowy lepszy sposób spędzania czasu,
produkuje sztuczną wypowiedź, która co prawda, z uwagi na reguły
jej generowania, niczym nie różni się od wypowiedzi naturalnych,
jednak, i to czyni różnicę, najpierw jest tylko ofertą dla komunikacji
naturalnych. Ze wszystkimi konsekwencjami, które z tych odmiennych funkcji wynikają. Co widoczne jest już w tym, że towar „relacja”
także wtedy jest w ofercie, kiedy nikt go nie nabywa; komunikacje
naturalne przebiegają lub nie przebiegają, mają miejsce lub nie;
sztuczne komunikacje (i wypowiedzi) są oferowane i pozostają jakiś
czas (w zależności od ich organizacji) w ofercie. Obydwa rodzaje
wypowiedzi biorą jednak udział w tej samej komunikacji, jako że
istnieje tylko jedna komunikacja, która za pomocą różnych wypowiedzi jest tylko przeprowadzana.
274
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
Korelując to z programami komunikacji, pojawia się następująca
zależność: programy komunikacji (poprzez ich modusy) wyznaczają
zastosowane w konstrukcji wypowiedzi środki, zarówno dla wypowiedzi naturalnych, jak i sztucznych. Zjawisko samostanowienia lub
stanowienia przez innych komunikacji z kolei pochodzi od powodów
komunikacji. Kiedy produkuję oferty komunikacji, jestem stanowiony
przez innych i działam, by tak rzec, sztucznie; kiedy produkuję komunikacje (przez wypowiedzi), działam w ramach samostanowienia.
W pierwszym wypadku produkuję zawsze tylko oferty, w drugim co
prawda także dostarczam ofert, te jednak dla samostanowionych
komunikacji, ponadto negocjuję semantyki, sprawdzam ich działanie, orientuję się w obowiązujących semantykach stosowanych
konstruktów itp. W obydwu wypadkach na powierzchni pojawiają
się komunikacje6.
Jakie programy komunikacji w obydwu wypadkach zastosuję, nie
ma wpływu i oddziaływań na komunikacje, wykazuje jednak oddziaływania na społeczne systemy funkcyjne. Kiedy bowiem produkuję
metawypowiedzi, czynię to (fizycznie i biologicznie) w określonym
społecznym systemie funkcyjnym oraz utrzymuję go, a (pośrednio)
równocześnie komunikacje, w ruchu, produkując sposobności komunikacji. Kiedy produkuję wypowiedzi, podtrzymuję komunikacje
i współprodukuję tym samym społeczne systemy funkcyjne, które stabilizują się w równej mierze przez wypowiedzi oraz metawypowiedzi.
Istnieją stacje telewizyjne i budynki sądów; istnieją one jednak tylko
dlatego, że przy pomocy wypowiedzi w ramach określonego programu komunikacji (i jego modusów) komunikuje się odpowiednio do
tego programu komunikacji, a w tym celu potrzebujemy budynków
6
Prefiks „samo-” i wyrażenie „przez innych” nie mają być tu rozumiane dosłownie
czy ideologicznie, lecz, by tak rzec, z perspektywy mechanizmu komunikacji (a nie
z punktu widzenia danego „ja”). Gdyby chciało się je spersonalizować, można by
też powiedzieć – komunikacja produkuje się sama, by przebiegać, i produkuje
ona magazynowalne sposobności komunikacji, które w tym sensie widzieć wtedy
można jako stanowione przez innych.
275
Michael Fleischer
(i gospodarki), by telewizja mogła być produkowana. Budynki te
są jednak wtórnymi produktami programów komunikacji, a wypowiedzi są ich prymarnymi produktami i pozwalają »utrzymywać«
te budynki (w obydwu sensach tego słowa). Przy tym w budynkach
tych produkowane są zarówno metawypowiedzi, jak i wypowiedzi.
Sędziowie i prawnicy, by pozostać przy tym przykładzie, produkują
metakomunikacje; ja, jako oskarżony lub oskarżyciel – wypowiedzi.
Kiedy „ja” znika, mamy tylko jeszcze metawypowiedzi, nie zakłóca
to jednak w niczym komunikacji. Komunikacji praktycznie nic się nie
może stać, o ile jest więcej niż jeden interpretator, a jeśli ten ma wpływ
na moją kognicję, musimy ze sobą rozmawiać, a więc komunikować.
Gdyby istniały tylko emocje, do komunikacji w ogóle by nie doszło. Co
widoczne jest już w tym, że emocje nie są komunikowalne. Jako że
istoty kognitywne wyposażone są także w emocje, również te zostały
zajęte przez komunikacje. Nie możemy ich co prawda (bezpośrednio)
komunikować, możemy jednak komunikować o nich (i z nich), tyle
że nie są to wtedy już emocje, lecz wypowiedzi o emocjach, które
stosują się do reguł wypowiedzi i komunikacji, a nie do reguł emocji.
Metawypowiedzi nie powinniśmy zatem wykluczać z analiz; posiadają
one co prawda mniejszą kompleksowość, gdyż wykazują mniej relacji
między cechami i właściwościami niż wypowiedzi naturalne, są jednak równie konstytutywnym składnikiem procesów komunikacji jak
wypowiedzi naturalne. Nauka o komunikacji zajmuje się badaniem
tych różnych, tak, a nie inaczej stosowanych strategii, taktyk, manipulacji, krótko – operacji oraz leżących u ich podstaw mechanizmów,
jak również ich celów i powodów, a to z uwagi na funkcje tych operacji
i organizację mechanizmów służących systemowi społecznemu, z jednej strony ogólnie, z drugiej z uwagi na jego konkretne manifestacje.
4.2. Analiza i interpretacja
Następny punkt, a mianowicie różnica między interpretacją a analizą, wydaje mi się typowym problemem pozornym. Problematyczna
276
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
nie jest ani sama para pojęć, ani częściowe zachodzenie na siebie
obydwu metod, lecz raczej ich konkretne zastosowanie w badaniach
oraz sam obiekt, do którego (i cele dla których) obydwie procedury
są stosowane. Również w odniesieniu do analizy dyskursu obydwie
procedury mogą być definiowane na podstawie Ruperta Riedla (1975:
20 i nast.) następująco: interpretacja to metoda badania wydarzeń
w wypadku nieznajomości (wszystkich) decyzji, a analiza to metoda
badania wydarzeń w wypadku znajomości (wszystkich) decyzji, które
(w obydwu wypadkach) do tych wydarzeń doprowadziły. W wypadku interpretacji chodzi zatem o uzupełnienie niepełnego łańcucha
decyzji, o brakujące ogniwa w ramach i tylko w ramach danej teorii, a wypadku analizy (na przykład) o uszeregowanie, usytuowanie,
sfunkcjonalizowanie itp. poszczególnych (znanych) ogniw tego łańcucha w ramach i tylko w ramach danej teorii z uwagi na taki, a nie inny
cel badawczy. Mamy zatem do czynienia z „projekcją konieczności
porządku naszego myślenia” na realność, gdyż „nasze wzory myślenia
są produktami selekcji wzorów realnych” (Riedl 1975: 22–23). Z tego
zaś wynika następujący fundamentalny wniosek: ponieważ my jesteśmy produktem selekcji ewolucji, przyjąć można, że także nasze
wzory myślenia są produktami przystosowania.
Również tutaj wyróżnić trzeba dwa aspekty. Z jednej strony samą
parę pojęć i wynikające z niej dwie metody naukowe, a z drugiej implikacje pojęcia „intencjonalność” z uwagi na „interpretację hermeneutyczną”. Jeśli chodzi o pierwszy punkt (czyli obydwie metody),
sytuacja jest stosunkowo prosta. Metody zarówno interpretacji, jak
i analizy są przydatnymi i uprawnionymi procedurami na polu badań
naukowych i obydwie są równie naukowe. Jeśli mamy do czynienia
z łańcuchem wydarzeń (stanów systemu, elementów itp.), w odniesieniu do których prowadzące do nich, jako ich ogniwa, decyzje i warunki
są bez luk znane, to wtedy stosujemy, chcąc opisać ten łańcuch, metodę analizy; jeśli natomiast mamy do czynienia z łańcuchem wydarzeń,
w odniesieniu do których tylko niektóre decyzje i warunki, jako ich
ogniwa, są znane, a inne nieznane, to wtedy stosujemy w celu wyjaśnienia całego łańcucha metodę interpretacji i staramy się w świetle
277
Michael Fleischer
danej teorii i tylko w świetle tej teorii zinterpretować ze znanych
wydarzeń, za pomocą znanych praw manifestację (formę, kształt,
funkcje itp.) całego łańcucha po to, by, jeśli operacja ta się powiedzie,
szukać pozostałych wydarzeń, projektując np. odpowiednie badania
empiryczne. Najważniejsza różnica zawiera się zatem w charakterze
wytyczonego celu. W wypadku analizy chodzi o rekonstrukcję łańcucha i przystającej do zakładanego stanu faktycznego kolejności
ogniw oraz o wyprowadzanie z udanych rekonstrukcji praw, a z nieudanych – dalszych kroków badawczych lub falsyfikacji teorii. W wypadku interpretacji chodzi o rekonstrukcję niekompletnego łańcucha
wydarzeń w celu jego uzupełnienia i w celu szukania brakujących
ogniw, pytającą o to, jak mogłyby one wyglądać na tle tego, co już
wiemy. Obydwie drogi i obydwie metody są równie sensowne, tyle
że odnoszą się do różnych podejść badawczych.
Rozróżnienie powyższe zawiera jednak jeszcze jeden dodatkowy
i inaczej usytuowany aspekt, wprowadzający często spore zamieszanie, mimo iż nie ma ku temu powodu. Metoda interpretacji stosowana
jest oczywiście również przy opracowywaniu danych empirycznych,
dane empiryczne także muszą być interpretowane. Sam mechanizm,
jeśli stosowany jest zgodnie z regułami, nie różni się w żadnych istotnych punktach od interpretacji hermeneutycznej. Tyle tylko, że w nauce o komunikacji interpretowane są dane empiryczne, przez co
interpretacja staje się sprawdzalna i falsyfikowalna.
Hermeneutyka natomiast nie dąży do tego celu, lecz decyduje
się na stosowanie (lub – jeśli chcemy zadowolić złośliwych czytelników – zadowala się stosowaniem) interpretacji, spełniających dwa
inne kryteria: możliwości wyjaśnienia (przedstawienia) i bycia przekonującym, przez co oczywiście spełnia też inne role i funkcje dla
komunikacji, a mianowicie role i funkcje gwarantujące zachowanie
systemu i tradycjonalizację określonych wzorów, przez stabilizację
określonych ukierunkowań interpretacyjnych jako wiążących, ważnych „dla nas”, tzn. dla systemu funkcyjnego, w ramach którego ustalenia te mają funkcjonować. Interpretacja danych empirycznych, jak
również interpretacja hipotez i teorii, korzysta (upraszczając nieco)
278
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
z tego samego mechanizmu, tyle że w innym celu. Dane empiryczne
same w sobie bowiem nic nie znaczą, są one, jakie są, i przystają, jeśli
zostały poprawnie uzyskane, do badanych obiektów. Aby ocenić czy
oszacować ich znaczenie, wymagają one interpretacji.
Relewantny staje się w tym momencie problem intencjonalności w odniesieniu do interpretacji w ramach analizy dyskursu na tle
stanowiska hermeneutycznego, przy czym „intencjonalność” rozumiana być musi jako jednostkowość w ten sposób, że istnieć mogą
tylko jednostkowe, indywidualne intencje, a nie »kolektywne«. Analiza dyskursu zadowala się możliwością oddziaływania stwierdzalnej
i stwierdzonej (a tym samym uchodzącej za zastosowaną) operacji, nie
pytając o to, czy ta operacja (procedura itp.) doszła do skutku intencjonalnie czy nieintencjonalnie. Jeśli coś może być – z zewnętrznej
perspektywy obserwatora i przez takiego obserwatora – konstatowane jako operacja mogąca oddziaływać (w charakterze możliwości) na
potencjalnego interpretatora, wtedy uważamy to, co taki obserwator
stwierdził, z mocą hipotezy za taką właśnie operację, niezależnie
od tego, czy wynika ona z intencji lub nie. Gdyż nawet jeśli odpowiedź na pytanie o intencję byłaby możliwa7, nie zmieniłoby się nic
w oddziaływaniu wypowiedzi, lecz jedynie coś w następującej po
tym komunikacji nawiązującej. Jeśli ktoś twierdziłby (na głos), że ja
jestem głupkiem, dla samej wypowiedzi oraz komunikacji, w ramach
której ta wypowiedź by padła, byłoby zupełnie nierelewantne, czy
stoi za tym intencja obrażenia mnie, czy nie. Decydujące jest, że
mogę tę wypowiedź rozumieć jako obrazę8. Co, jak się znam, miałoby
jedynie skutki dla dalszej komunikacji, w moim wypadku – żadnych.
A więc też skutek! Teraz ów drugi uczestnik komunikacji może mnie
7
8
Czym w rzeczy samej nie jest, jako że możemy zawsze tylko dotrzeć do twierdzonej,
relacjonowanej intencjonalności; i to nie dlatego, że prawdy nie można stwierdzić
(czego w rzeczy samej nie można), lecz ponieważ prawdy nie ma, nie ma inaczej
niż jako operatywnej fikcji.
A o tym, czym dana wypowiedź jest i jak ją trzeba rozumieć, decyduję zawsze
ja, a w przypadku Państwa – Państwo.
279
Michael Fleischer
przeprosić lub potwierdzić swą intencję (chęć obrażenia mnie), w co
mogę mu wierzyć lub nie, lecz również to byłoby z jego strony znowu
tylko komunikacją nawiązującą. Jeśli bowiem coś zostało powiedziane, zostało to powiedziane i oddziałuje, czy tego chcemy, czy
nie, i może zatem generować zawsze tylko komunikacje nawiązujące.
Najzupełniej beznadziejne jest zatem marzenie o możliwości stwierdzenia intencjonalności, zarówno w wypowiedziach zamrożonych
jak i metawypowiedziach.
Dlatego – z naukowego punktu widzenia – sens ma tylko następująca perspektywa: jeśli coś może być konstatowane jako operacja mogąca oddziaływać w charakterze możliwości na potencjalnego interpretatora, wtedy uważamy to, co taki obserwator stwierdził,
z mocą hipotezy za taką właśnie operację, niezależnie od tego, czy po
pierwsze wynika ona z intencji, czy po drugie rzeczywiście oddziałuje
lub oddziaływała. Na drodze idących w ślad za tym dalszych badań
empirycznych testowane może być oddziaływanie (skuteczność) tych
operacji, lecz nie intencjonalności. W zależności od rezultatu tych testów, można wtedy mówić o (w danym czasie, w danej przestrzeni,
w danych okolicznościach) oddziałującej lub nieoddziałującej operacji.
Operacje muszą zawsze najpierw być skonstatowane w charakterze
możliwości (!) przez zewnętrznego obserwatora za pomocą i w świetle
danej teorii, stanowiącej swego rodzaju »okulary«, pozwalające w ogóle
dopiero widzieć dany obiekt. Innej drogi, by takie operacje stwierdzić,
nie ma. Empiryczne drogi stwierdzenia ich oddziaływania (skuteczności) muszą zostać zaprojektowane z zachowaniem odpowiednich
reguł. Empiryczna droga natomiast, na której stwierdzić można by było
„intencjonalność” operacji, nie istnieje, ponieważ nie istnieje naukowy
sposób odpowiedzenia na pytanie o świadome (lub nieświadome)
zastosowanie jakiejś operacji. I nie jest to związane z niedoskonałością
naszych narzędzi badawczych, lecz leży w naturze zjawiska komunikacji i w samej operacjonalnej zamkniętości. To natomiast, że powody
podjęcia określonej decyzji interpretacyjnej dotyczącej jakiejś operacji
muszą być nie tylko przekonujące, lecz przede wszystkim dostępne,
sprawdzalne i falsyfikowalne oraz muszą spełniać pozostałe kryteria
280
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
wypowiedzi naukowej (głównie empiryczności i teoretyczności), jest
oczywiste. Konstatacja danej operacji (na podstawie jej możliwego
oddziaływania, jej możliwej skuteczności) nie jest zatem ani celem
samym w sobie, ani produktem końcowym zajmowania się wypowiedziami i komunikacjami, lecz punktem wyjścia, w którym rozwijane są
odpowiednie intuicje i stawiane są hipotezy dla dalszych analiz.
Problematyzowanie intencji nadawczych – w analizie dyskursu –
jest nie tylko pozbawione sensu, gdyż nie do rozstrzygnięcia, lecz jest
także nierelewantne, gdyż nie interesuje nas stojąca lub niestojąca
za daną operacją intencja, lecz tylko i wyłącznie możliwe oddziaływanie danej wypowiedzi, skutek, jaki wypowiedź ta może wywołać;
a nie oddziaływanie asocjatywne lub konotatywne, tzn. indywidualne, lecz wiążące (użytkowników dyskursu), typowe, powszechnie
stosowane itp. Jeżeli określona wypowiedź oddziałuje w komunikacji
w tych samych warunkach, w ten sam sposób, wtedy musimy wyjść
z założenia, że zawiera ona wywołujące te reakcje operacje lub jest
do takich operacji sprowadzalna. To, że relewantne są w tym procesie
ponadto jeszcze inne czynniki wywołujące omawiane oddziaływania,
czasem nawet decydujące o całym oddziaływaniu operacji, stanowi
inny problem i dodatkowy czynnik utrudniający badania.
4.3. Perspektywa lingwistyczna versus komunikacyjna
W podobnej zależności sytuuje się kolejny problem, zawierający
się w różnicy między podejściem komunikacyjnym a podejściem
lingwistycznym. Upraszczając to drugie (oczywiście w sposób niedopuszczalny, lecz po to i tak długo tylko, by uwidocznić problem
i pokazać stopień trudności badań), sprowadzić można zagadnienie
do kompetencji. W lingwistyce do ustalenia możliwości i poprawności (na przykład) określonej formy słowa lub zdania wystarczająca
jest kompetencja badacza (lub jednej innej osoby typu native speaker). Podejście takie, w ramach lingwistyki oczywiście najzupełniej
uprawnione, w nauce o komunikacji jest, z pewnego decydującego
281
Michael Fleischer
wewnątrzsystemowego powodu, nie tylko niedopuszczalne, lecz
i niemożliwe, a mianowicie z tego, iż nie istnieje żadna pojedyncza
osoba, żaden interpretator, posiadająca/posiadający kompetencję
komunikacyjną oraz nie ma czegoś takiego jak „poprawna komunikacja”9. „Poprawne” coś może być tylko treściowo; komunikacje jednak
są indyferentne treściowo i przebiegają wyłącznie według formalnych
kryteriów samego mechanizmu komunikacji. Żaden interpretator
z punktu widzenia samej komunikacji nie może sensownie twierdzić
wobec innego interpretatora (może to oczywiście powiedzieć), że
jego komunikacja jest niepoprawna. Dlatego nie, ponieważ obydwaj
musieliby to właśnie powiedzieć, a jeśli to powiedzą lub powiedzieli –
jeden realizując niepoprawność, a drugi ją stwierdzając – byłaby lub
była to już komunikacja. A więc i dalsza komunikacja o poprawności
czy niepoprawności byłaby komunikacją, komunikacją nawiązującą.
I tak dalej10.
Do tego dochodzi kolejny aspekt. Jako uczestnik określonej supragrupy, a inaczej niż jako uczestnik supragrup nie można komunikować, posiada się (jeśli się posiada) w najlepszym razie kompetencję
komunikacyjną w odniesieniu do tej jednej supragrupy, tzn. mniema
się (wierzy się), że się taką posiada. Nie posiada się jednak kompetencji z uwagi na cały system społeczny, którego uczestnikiem także
się jest, i takiej kompetencji posiadać nie można. Żaden uczestnik
komunikacji nie zna wszystkich dyskursów, a cóż dopiero opanować
wszystkie dyskursy i ich semantyki. Ponadto można komunikować
tylko w ramach własnych zakładanych semantyk konstruktów.
Odpowiedzi na pytania z zakresu nauki o komunikacji i rozwiązania takichże problemów mogą być zatem uzyskane wyłącznie na
drodze badań empirycznych, a nie poprzez odniesienie do własnej
społecznej czy komunikacyjnej kompetencji. To, że musimy przy tym
9
10
Mamy oczywiście do czynienia z mniej lub bardziej skutecznymi (lub nieskutecznymi) komunikacjami, ale to inny problem.
Czym innym jest oczywiście językowa poprawność danej wypowiedzi perpetuującej komunikację.
282
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
pracować za pomocą uogólniających hipotez, stanowi inny problem
i oczywiście sensowne podejście. Odnosimy określoną hipotezę do
danego systemu i próbujemy ją przetestować za pomocą empirycznych metod z uwagi na jej sprawdzanie się w odniesieniu do systemu.
Indywidualna kompetencja nie może stanowić podstawy podejmowanych decyzji, natomiast może oczywiście stanowić źródło intuicji
dla badań. Nierelewantny dla nauki o komunikacji (inaczej niż dla
lingwistyki), jak wyżej była już o tym mowa, jest również problem
poprawności wypowiedzi czy komunikacji. Każda komunikacja
jest poprawna, ponieważ doszła do skutku; a skoro doszła do skutku,
to była i jest poprawna (równie dobrze można by pytać, czy kot jest
poprawnym zwierzęciem). Dotyczy to oczywiście także wypowiedzi,
również każda wypowiedź jest poprawna, skoro doszła do skutku;
jest poprawną wypowiedzią w ramach komunikacji. To zaś, iż może
być niepoprawna gramatycznie (czyli z punktu widzenia lingwistyki
i jej przedmiotu badań), w niczym nie wpływa na to, że jest poprawną
wypowiedzią w komunikacji. Poprawności, o której tu mowa, nie
można rozstrzygać inaczej, jak tylko przez kryteria ideologiczne, czyli
wewnątrzsystemowe, tym samym problem rozstrzygalności wypada
z obszaru nauki. Powstaje jednak problem przynależności danej wypowiedzi do określonego dyskursu czy interdyskursu. „Poprawność”
i „przynależność” są jednak dwoma odmiennymi zjawiskami.
To samo dotyczy stosowanej zarówno w lingwistyce, jak i w filologii – generalnie oczywiście uzasadnionej i uprawnionej – metody
przytaczania egzemplifikacji w ten sposób, że przytoczenie jednej
egzemplifikacji dla wsparcia danej (w filologii często – spekulatywnej) tezy uznawane jest za wystarczające i dowodzące daną tezę.
W szczególnie jaskrawych wypadkach, często w tradycyjnych pracach hermeneutycznych, stawia się najpierw z góry założoną tezę,
a wyposażając ją następnie w egzemplifikacje, »dowodzi« się jej, nie
pytając o dominację i rozpowszechnienie reprezentowanej przez
egzemplifikacje właściwości ani o występowanie innych właściwości
spełniających te same funkcje. By uniknąć nieporozumień: także
w nauce o komunikacji i w lingwistyce prezentowane są pojedyncze
283
Michael Fleischer
egzemplifikacje, jednak tylko i wyłącznie w celu przedstawienia wyprowadzonej z materiału lub z teorii hipotezy jako sensownej. Właściwa praca – stwierdzenie i wykazanie rozpowszechnienia i oddziaływania postulowanej w ten sposób właściwości – w tym momencie
dopiero się zaczyna.
4.4. Problem reprezentatywności w badaniach komunikacji
Reprezentatywność i wnioskowanie o reprezentatywności stanowią
kolejne ważne ogniwa badań empirycznych, gwarantujące empirycznie zweryfikowane wyniki oraz dopuszczalność wniosków z próby
o manifestacji cech w populacji generalnej, jak i pewność tych operacji. Na obszarze nauki o komunikacji przejmujemy odpowiednie
metody socjologii, psychologii i przystosowujemy je do naszego pola
badawczego. Jakkolwiek przydatna i konieczna to droga, rzadko dyskutowano dotychczas o różnicach obiektów badawczych. Przejmując
metody socjologiczne jako najbliższe nauce o komunikacji, w tym
głównie metodologię analizy treści (zawartości), musimy najpierw
rozważyć, czy mamy również do czynienia z tymi samymi obiektami
badawczymi i czy możliwe jest bezpośrednie przejęcie tych metod11.
Poruszany tu problem można, nieznacznie go upraszczając, sprowadzić do operacji wnioskowania, przy czym konieczne jest wyjaśnienie
samej operacji, jak i wyjaśnienie tego, z czego wnioskujemy o czym
i generalnie – z czego o czym wolno wnioskować. Stanowisko socjologicznej analizy treści sprowadzić można – z uwagi na analizowane tu
zagadnienie – do problemu „inferencji”, która definiowana jest następująco: „Inferencja oznacza, że można wnioskować z manifestacji jednej
zmiennej o manifestacji innej zmiennej, że istnieje więc korespondencja
między zmiennymi, którą zwykle formułuje się w postaci hipotezy.
11
Na temat perspektywy badawczej socjologicznej analizy treści por. Merten 1995;
Groeben, Rustemeyer 1995; zob. też Kriz 1981; Kops 1977; Krippendorf 1980;
Mayring 1990a; Rust 1981.
284
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
Hipoteza jest tym samym powiązaniem (relacjonalizacją) co najmniej
dwóch zmiennych z podaniem reguły związku” (Merten 1995: 115).
Inferencja pozwala formułować hipotezy na dwa sposoby: jeśli dana zależność cech, właściwości, ogólnie: zmiennych, jest znana lub można ją
założyć, formułuje się odpowiednią hipotezę, którą poddajemy testowi
na konkretnym materiale; w tym wypadku mówimy o hipotezie dedukcyjnej. Jeśli dana zależność zmiennych nie jest znana i przeprowadza
się dotyczące danego problemu badanie, wtedy z badania lub z jego
wyników również można wyprowadzić hipotezy stanowiące produkt
tych badań; w tym wypadku mówimy o hipotezie indukcyjnej danej
zależności. Na polu badań komunikacji większość hipotez to hipotezy
indukcyjne (na temat abdukcji patrz szerzej – 5.6. w Fleischer 2005).
Na tym tle sytuować należy też inferencję w ramach analizy treści.
Odnosi się ona do wnioskowania z tekstu o kontekście, przy czym
„kontekst” nie jest tutaj rozumiany – jak np. w nauce o tekstach –
jako „kontekst innych tekstów”, lecz jako „kontekst społeczny poza
tekstami”. Można teraz sprecyzować operację wnioskowania z punktu
widzenia analizy treści. Pod pojęciem „wnioskowania” rozumiana jest
„teoretyczna inferencja manifestacji cech tekstu na manifestacje cech
rzeczywistości społecznej” (Merten 1995: 110).
Od tego zagadnienia wyraźnie odróżnić należy statystyczne „wnioskowanie o reprezentatywności”, za pomocą którego wnioskujemy
z „właściwości próby tekstów o właściwości populacji generalniej”
(Merten 1995: 111). Jeśli zamierzamy, zgodnie z ukierunkowaniem
analizy treści, „wnioskować z tekstów o rzeczywistości społecznej poza
tymi tekstami” i zakładamy, „że dane teksty […] są reprezentatywne
dla populacji generalnej wszystkich takich tekstów” (Merten 1995: 280),
to pojawia się problem losowania lub pobierania próby, przy czym
wyjaśnić trzeba relację między populacją generalną a próbą. Abstrahujemy przy tym od statystycznego punktu widzenia (por. Kops 1977),
interesuje nas tu tylko obszar dotyczący analizy treści i nauki o komunikacji. Ten stosunkowo skomplikowany stan rzeczy zredukować można
do relewantnego dla nas punktu – do definicji populacji generalnej.
W tym celu konieczne jest przypomnienie perspektywy socjologicznej.
285
Michael Fleischer
Pojęcie „populacji generalnej” nie jest definiowane jako niezmienny obiekt, lecz zawsze z uwagi na dane cele poznawcze; zakładamy
przy tym, że im mniejsza populacja generalna, tym mniejszy rozrzut
relewantnych cech. „Wypowiedzi na temat empirycznych stanów rzeczy mają być w socjologii możliwe do uogólnienia, tzn. mają obowiązywać dla populacji generalnej wszystkich przypadków (jednostek)”
(Merten 1995: 280). To samo dotyczy oczywiście nauki o komunikacji,
która, inaczej niż tradycyjne filologie, nie interesuje się szczególnymi
lub indywidualnymi, lecz podlegającymi prawom typowymi i ogólnymi aspektami zjawisk. Ponieważ materiał populacji generalnej
w naszym wypadku jest praktycznie nieskończony, możliwe jest tylko,
z uwagi na istniejące środki badawcze i praktyczną przeprowadzalność badań, ograniczenie się do prób, które tworzyć należy tak, by
po analizie z daną w określonym wypadku pewnością wnioskować
można było z (analizowanej) próby o zachowaniu w obrębie populacji
generalnej. Procedurę tę nazywamy wnioskiem o reprezentatywności.
„Wnioskowanie to jest jednak dopuszczalne tylko wtedy, kiedy próba
przedstawia zgodne z wzorcem odbicie populacji generalnej lub kiedy
odchylenia od tego wzorca mogą zostać uchwycone i skorygowane.
Z tego wynika: dla określenia próby konieczne jest tak ścisłe jak to
możliwe zdefiniowanie danej populacji generalnej” (Merten 1995: 280).
Jednak problem, z którym musi się uporać nauka o komunikacji,
polega na tym, że w odniesieniu do komunikacji tak rozumiana populacja generalna nie istnieje (lub w najlepszym wypadku jest niemożliwa
do określenia), gdyż z uwagi na komunikacje i system społeczny, o ile
ostatni nie jest rozumiany jako składający się z ludzi, niemożliwe jest
podanie populacji generalnej, a to ponieważ w wypadku komunikacji mamy do czynienia z mechanizmem, a w odniesieniu do znaków
i wypowiedzi ze zjawiskami relacjonalnymi i funkcjonalnymi, zaś w wypadku systemu społecznego z systemem właśnie nieskładającym się
z ludzi. Komunikacje funkcjonują jedynie jako mechanizm generujący
wypowiedzi i system społeczny oraz jego systemy funkcyjne, a dla
mechanizmów nie ma populacji generalnej. Znaki i wypowiedzi są
produkowane i stosowane, by utrzymywać w ruchu ten mechanizm,
286
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
tworzą więc, by tak rzec, jego bazę materiałową, generalnie jednak
są relacjonalne i funkcjonalne, tzn. wszystko może stać się znakiem,
a także przestać być znakiem, wypowiedzi mogą być odbierane lub nie,
rozumiane lub nie, w każdym wypadku wypowiedzi służą do produkcji
komunikatów poprzez komunikacje, te zaś dane są tylko indywidualnie w indywidualnych systemach świadomości, a więc badaniom
dostępne są jedynie przez inne wypowiedzi lub przez rekonstrukcje.
System społeczny zaś stanowi systemowy związek generowanych
przez programy komunikacji systemów funkcyjnych, które co prawda
z uwagi na typologię są znane (odpowiadają one liczbie programów
komunikacji), z uwagi na ich rozprzestrzenienie, siłę oddziaływania,
zasięg i zastosowanie ciągle się jednak zmieniają. Systemy funkcyjne
przyjmują stale różne moce i posiadają różne udziały w puli systemu
społecznego, tak że również tutaj ustalenie populacji generalnej jest
niemożliwe, a w każdym razie nierelewantne. Niewykluczone, że można ją co prawda dla wąskiego odcinka czasu stwierdzić, dla każdego
innego późniejszego mogą jednak obowiązywać inne (a dla wcześniejszych – obowiązywały inne). Gdyby przeprowadzić badanie dokładnie w czasie ustalania populacji generalnej, wyniki obowiązywałyby
jako pewne tylko dla tego czasu, nie byłoby jednak pewności co ich
obowiązywania w innym czasie. Zasadniczo jednak nie znajdujemy
na tym obszarze zamkniętych, dyskretnych, skończonych i czasowo
oraz manifestacyjnie stabilnych obiektów. Populacja generalna (np.
symboli kolektywnych lub stereotypów) dla wypowiedzi w jednym
z programów komunikacji lub elementy dyskursu nie są możliwe do
podania, ponieważ obiekty te lub elementy te nie są same w sobie tym,
czym są, lecz zawsze tylko w pewnych warunkach, w danym czasie,
w danej przestrzeni stają się tym, czym się stają, a w innym czasie lub
w innym miejscu (mogą) przestać być tym, czym były. Do tego dochodzi,
że obiekty te zależne są od przestrzeni, od supragrupy, od dyskursu
lub interdyskursu i od obrazu świata. Jak w tej sytuacji może zostać
zdefiniowana populacja generalna? Problem badań komunikacji brzmi
zatem: „Z uwagi na co X jest reprezentatywne?”. Sytuacja jest jednak
jeszcze bardziej skomplikowana.
287
Michael Fleischer
Można poddać wypowiedzi analizie treści, w tej sytuacji określenie
populacji generalnej nie stanowi problemu. Są to wszystkie wypowiedzi danego rodzaju (książki, artykuły, wiadomości telewizyjne, plakaty
reklamowe itp.). Ustalenie próbki nie stanowi problemu. Niestety nie
są w niej zawarte ani komunikaty (a dopiero one oddziałują), ani ich
funkcje; komunikat dany jest dopiero przez kognitywne, sterowane
przez obraz świata konstrukcje uczestników komunikacji jako interpretatorów. Trzeba zatem włączyć do badań także interpretatorów
i na nich zastosować narzędzie analizy oraz za ich pomocą badać
komunikacyjnie uwarunkowane i produkowane jednostki. Podejście
takie wydaje się dobrą metodą.
Niestety także tutaj pojawia się problem określenia próby, który
zarysować można następująco: jakich uczestników komunikacji należy w tym celu wybrać, na podstawie jakich i jak dobrze empirycznie
zweryfikowanych przesłanek przyjąć można, że przy przeprowadzaniu
ankiet docieramy do odpowiednich respondentów? Są to tylko na
pierwszy rzut oka pytania retoryczne. Stosując procedury badania
opinii publicznej, należy oczywiście wybrać próbkę z populacji generalnej populacji biologicznej, której stosunkowo pewną reprezentację
znaleźć możemy w urzędowych statystykach, tym samym utworzyć
można reprezentatywną próbę. Próba ta jest więc reprezentatywna
dla populacji (biologicznej i społecznej12). Powstaje jednak pytanie,
czy próba reprezentatywna dla populacji, tzn. z uwagi na rozkład
społeczny, oddaje także stratyfikację komunikacyjną i dyskursową
danej przestrzeni, czy ujęliśmy w próbie np. reprezentantów wszystkich supragrup. Oczywiście nie; na ten temat bowiem nie dysponujemy żadnymi empirycznie zweryfikowanymi danymi, a uprzedzając
puentę, nie będziemy nimi też nigdy dysponować, ponieważ jest to
niemożliwe. Zakładamy co prawda, że populacje generalne reprezentatywne dla organizmów i dla komunikacji są identyczne.
Tak jednak nie jest.
12
Ostatnie w tradycyjnym rozumieniu tego pojęcia z lat 40. XX wieku, a więc przed
koncepcjami Parsonsa i innych reprezentantów teorii systemów.
288
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
Pytanie bowiem brzmi: czy próbą reprezentatywną dla populacji
oddajemy także próbę reprezentatywną dla danego interdyskursu czy
dyskursu? Za pomocą próby reprezentatywnej dla populacji (biologicznej) udaje nam się (z jaką pewnością, to inna sprawa) uchwycić
odpowiednio mniejszy model populacji (przy czym uwzględnione
mogą tu zostać jedynie tzw. twarde dane, czyli wiek, płeć, zawód, wykształcenie itp.), w żadnym wypadku jednak nie oddajemy za pomocą
takiej próby populacji generalnej komunikacji lub systemu społecznego. Jeśli chodzi o twarde dane, z dużym prawdopodobieństwem –
tak (co prawda tylko wtedy, kiedy traktujemy system społeczny jako
składający się z ludzi, co, idąc za Parsonsem i Luhmannem, jest nie do
utrzymania). Jeśli jednak chodzi o udziały programów komunikacji
i systemów funkcyjnych w puli systemu ogólnego – oczywiście nie, i to
nie dlatego, że próba jest (z tych lub innych względów) niepewna, lecz
dlatego, że populacja generalna nie jest znana. Więcej nawet – nie
istnieje ona w potocznym rozumieniu tego słowa. Jestem w każdej
chwili w stanie zbudować Państwu próbkę poprawną z punktu widzenia populacji (a więc socjologicznie precyzyjnie oddającą populację
generalną) złożoną ze słuchaczy i słuchaczek Radia Maryja (oczywiście będę trochę oszukiwał), potem ich o coś zapytam, a następnie
będę twierdził, że uzyskałem reprezentatywną opinię Polaków i Polek,
jako że moja próbka została poprawnie wybrana. Nawet jeśli mój
przykład jest nieco naciągany, uwyraźnia on dość dobrze sam problem. Ustalając bowiem (tym razem bez oszukiwania) próbkę, nie
mogę niestety nigdy wiedzieć, czy przypadkiem, jak w podanym wyżej
przykładzie, nie oddaję tylko jednej supragrupy (jak np. supragrupy
Radia Maryja) lub niewiele grup tego typu. Właśnie to, że zasadniczo
nie mogę tego wiedzieć, stanowi problem. A zatem także wyniki ankiet
są w takich wypadkach niepewne.
Problem jest na szczęście – jak zaznaczyłem wyżej – jeszcze bardziej
skomplikowany. Gdyż w ogóle nie jest możliwe ustalenie próby reprezentatywnej dla supagrupy, jeśli – w zgodzie z teorią – cecha przynależności supragrupowej nie jest zjawiskiem fizycznym (jak wiek i płeć),
lecz funkcjonalno-relacjonalną właściwością. Można jako uczestnik
289
Michael Fleischer
komunikacji być (lub stać się) uczestnikiem jakiejś supragrupy i stosować w komunikacjach odpowiedni dyskurs, można jednak też tylko
od czasu do czasu, od przypadku do przypadku należeć do danej
supragrupy (lub czuć się przynależnym) i odpowiednio komunikować,
można również być uczestnikiem kilku supragrup równocześnie. Ponadto cechy przynależności supragrupowej (i odpowiednie dyskursy)
mogą być użyte w celach strategicznych lub taktycznych dla osiągnięcia określonych społecznych lub komunikacyjnych celów, bez »prawdziwego« reprezentowania danego dyskursu, jego wartości, norm itp.
Abstrahując od tego, co w tym wypadku miałoby znaczyć „prawdziwe”.
Jak w tak skomplikowanej sytuacji gwarantowana może być reprezentatywność w ramach badań zjawisk komunikacyjnych? Także
posiadanie pewnych danych o supragrupowej stratyfikacji komunikacji i systemu społecznego (jeśli takie dane w ogóle możliwe są
do uzyskania) nie rozwiązałoby problemu, ponieważ komunikacje
i systemy społeczne są relacjonalne i funkcjonalne. Oparcie się na danych odnoszących się do populacji także donikąd nie prowadzi, gdyż
mamy do czynienia z inną populacją generalną. Nie wiemy, u jakich
uczestników komunikacji jakie komunikaty przefiltrowane zostały
przez jaki dyskurs i jak są dane.
Badania komunikacyjnie reprezentatywne są więc, jak się wydaje,
niemożliwe. Wyjściem lub ściślej: sensowną drogą okrężną, może być
założenie, że badania reprezentatywne dla populacji są stosunkowo
przydatne przy analizie cech podstawowych, zakotwiczonych w systemie i silnie obciążonych funkcjonalnie. Ale właśnie tylko stosunkowo
przydatne. W nauce o komunikacji będziemy zatem musieli zadowolić
się przypadkowym wyborem próby i tym samym nie możemy rościć sobie prawa do reprezentatywności w powszechnie przyjętym rozumieniu.
5. Metodologia empirycznej nauki o komunikacji
Na zakończenie omówię krótko metodologię nauki o komunikacji i naszkicuję trzy relewantne dla nas kompleksy metod. Nie jest bowiem
290
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
możliwe podanie zamkniętego ich katalogu, jako że konkretne procedury badań komunikacyjnych muszą być koncypowane z uwagi
na dany problem, który chcemy rozwiązać. Można jednak dokonać
swego rodzaju typologizacji repertuaru metod i wyróżnić dla nauki
o komunikacji generalnie trzy ich kompleksy.
(i) Z jednej strony jest to szeroko rozumiane pole badań ankietowych,
czy precyzyjniej: ustaleń, obejmujące wszystkie te podejścia, które
dla rozwiązania problemu, dla sprawdzenia danej hipotezy aktywizują respondentów. Reprezentatywność próby może przy tym zostać
określona z uwagi na populację lub też specyficznie komunikacyjnie
(z wszystkimi problemami, które zostały omówione wyżej; por. też –
Tüschau 16 1998b). W ramach tego pola metodologicznego wyróżnić
można trzy generalne grupy metod:
– ankiety, za pomocą których stwierdza się zgodność (lub jej brak)
z uwagi na dany obiekt, manifestacje właściwości, cech itp.; ankiety służą tym samym do rekonstrukcji określonej zgodności (lub
stwierdzenia jej braku) wśród uczestników komunikacji i pozwalają na oddzielenie i w ogóle ustalenie obiektu oraz odgraniczenie
go od innych (najczęściej z uwagi na jego semantykę);
– ustalenia, służące do testowania komunikacji rzeczywistych (a nie
tylko hipotetycznych) uczestników komunikacji w odniesieniu do
jakiejś wypowiedzi (cechy, właściwości itp.) użytej w charakterze
oferty (= materiału, jaki przedkładany jest respondentom);
– eksperymenty, za pomocą których sprawdzane mogą być na respondentach prognozy wyprowadzone z danej teorii w odniesieniu do konkretnego obiektu komunikacji.
Różnica między tymi trzema metodami sprowadza się do sposobu
podejścia do problemu i do rodzaju oczekiwanej reakcji. W uproszczeniu powiedzieć można, że w przypadku ankiet stawiane jest respondentom specyficzne pytanie lub zadanie, a z uzyskanych na nie
odpowiedzi rekonstruowany jest obiekt, dla którego stwierdzenia
ankieta została zaprojektowana, a pytanie/zadanie postawione.
W przypadku ustaleń (oczywiście również tu stawiane są pytania
lub formułowane są zadania) chodzi o reakcję respondentów na
291
Michael Fleischer
specyficzną ofertę komunikacyjną. Inaczej niż w przypadku ankiet,
w ustaleniach nie odpytujemy »treści« obszaru kognitywnego (określonej szuflady) z uwagi na jakiś konkretny aspekt w odniesieniu do
tej właśnie treści, lecz ustalamy kognitywnoemocjonalnie uwarunkowane reakcje w relacji do tej konkretnej oferty. Celem nie jest
tutaj – jak w ankietach – rekonstrukcja aspektów kognitywnych, lecz
ustalenie oddziaływań w odniesieniu do specyficznych ofert lub do
zmian dokonanych (przez badacza) w tych ofertach. W przypadku
eksperymentów natomiast chodzi o potwierdzenie lub falsyfikację sterowanych przez teorię oczekiwań i prognoz. Eksperymenty
służą więc do tego i tak są konstruowane, by ich przeprowadzenie
w kontrolowanych warunkach pozwoliło na potwierdzenie lub obalenie hipotezy wynikającej z danej teorii przez grupę respondentów.
Innymi słowy (i w uproszczeniu): wynik eksperymentu postulowany
jest już na początku badania; przeprowadzenie eksperymentu natomiast sprawdza ten postulat i pozwala, w zależności od uzyskanego
rezultatu, potwierdzić hipotezę lub ją sfalsyfikować i sformułować
nową hipotezę. Eksperymenty są więc procedurami sprawdzającymi,
ankiety procedurami stwierdzającymi zgodność, a ustalenia procedurami badającymi oddziaływania. Ważną część ustaleń stanowią
także procedury manipulacji wypowiedziami i symulacji oddziaływań. Pracujemy przy tym najczęściej za pomocą oryginalnych wypowiedzi, tak jak zostały one wyprodukowane. Aby odpowiedzieć także
na pytania dotyczące oddziaływania, warunków funkcjonowania lub
manifestowania się wypowiedzi, posługujemy się metodami sterowanej i ukierunkowanej manipulacji wypowiedziami, stosowanymi
w celu dowiedzenia się czegoś o oddziaływaniu określonych – właśnie odpowiednio manipulowanych – cech czy właściwości. Manipulując tymi cechami lub właściwościami w odniesieniu do celu
badań, sprawdzamy przy pomocy respondentów oddziaływanie
tych właściwości na tle oddziaływania wypowiedzi oryginalnych,
przez co wykazać można charakter występujących odchyleń oraz
oddziaływanie manipulowanych wielkości (por. na ten temat próbę
ustalenia „literackości” prezentowaną w Fleischer 1998).
292
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
(ii) Pytania i problemy dotyczące historycznych (lecz tradycjonalizowanych) stanów systemu stawiane lub podejmowane są za pomocą
metod z zakresu szeroko rozumianej archeologii dyskursu. W tym wypadku możliwe są tylko pośrednie drogi analizy. Elementem pośredniczącym jest w każdym wypadku tradycjonalizowana wypowiedź lub
zbiór takich wypowiedzi, z których cech i właściwości oraz zawartych
w nich nastawień, wartości, norm itp. rekonstruowany jest stan danego historycznego systemu. Podlegające analizie problemy mogą
oczywiście być takie same jak w wypadku ustaleń, różne są tylko
drogi, którymi docieramy do odpowiedzi, oraz sam badany materiał.
Stosować można tutaj wszystkie procedury analityczne zorientowane
na wypowiedzi, o tyle, o ile są one problemami komunikacyjnymi
i wynikają z jakiejś teorii komunikacji. U podstaw archeologii dyskursu
leży generalne założenie, że w stradycjonalizowanych wypowiedziach
zawarte są także cechy i właściwości komunikacji, które je swego
czasu wytworzyły i przez które same zostały wytworzone, oraz założenie, że wypowiedzi te są relewantne i istotne także dla aktualnego
stanu systemu, skoro nie zostały »zapomniane«. Metodami analizy
stradycjonalizowanych wypowiedzi można z jednej strony rekonstruować przeszłe stany systemu i ustalić ich ewolucyjny szereg i tym
samym dowiedzieć się czegoś o historii systemu, a z drugiej strony,
stwierdziwszy formy manifestacji jej ewolucyjnych poprzedników,
dowiedzieć się czegoś o charakterze aktualnego stanu jako ogniwa
w łańcuchu ewolucyjnym. W wypowiedziach zawarte (a poprzez nie
przekazywane) są bowiem nie tylko normy i wartości wydarzeń, lecz
także decyzje, które do tych wydarzeń doprowadziły. Badaniom podlegają więc nośniki funkcji, a celem badań jest ustalenie nośników
informacji. Uwzględnić tu trzeba, że badamy tym samym jedynie
wypowiedzi, a nie komunikaty, ostatnie wymierają, by tak rzec, wraz
z produkującymi je interpretatorami. Z tradycjonalizowanych wypowiedzi relacjonujących o komunikatach (np. wszelkie historyczne
dyskusje na jakieś tematy) możemy jednak starać się zrekonstruować
(możliwe) skamieniałe komunikaty; jakkolwiek trudne i niepewne
to może być. Także w tym wypadku nie można podać konkretnego
293
Michael Fleischer
katalogu metod. Ogólnie rzecz biorąc, stosować można wszystkie,
spełniające kryteria naukowe, metody analizy relewantne dla wypowiedzi, pozwalające w kontekście pytań dotyczących komunikacji
rozwiązywać takież problemy. Ważny i stosunkowo trudny aspekt
stanowią metody tworzenia homogennych korpusów wypowiedzi.
Same kryteria homogenności nie odbiegają zasadniczo od stosowanych w analizie wypowiedzi aktualnych, trudne jest ich ustalenie
tylko dlatego, że muszą one odpowiadać stradycjonalizowanemu
(a nie aktualnemu) stanowi systemu. Kryteria homogenności systemu stradycjonalizowanego muszą być zatem znane lub ustalone
przed rozpoczęciem odpowiednich badań. Znany być musi również
zawsze system przesłanek skamieniałego stanu, który musi stanowić
podstawę analiz z zakresu archeologii dyskursu.
W tym obszarze metodologicznym mieszczą się np. badania słowników i encyklopedii (stanowiących z jednej strony obiekt badań,
a z drugiej źródło innych obiektów), w których zawarte są interdyskursowe ukierunkowania stradycjonalizowanych konceptów, konstruktów wydarzeń, a także odpowiednie komponenty obrazów świata.
Nie tylko z uwagi na daną teraźniejszość, ale także – w wypadku
słowników i encyklopedii historycznych – jako skamieliny stradycjonalizowanych stanów (por. Fleischer 1997a i 1997b).
(iii) Jako trzeci generalny zespół metod wyróżnić trzeba analizy
specyficznych korpusów wypowiedzi, a więc w węższym zakresie
analizę dyskursu, czyli metodę, którą stosować można zarówno do
aktualnych wypowiedzi, jak i do badań w ramach archeologii dyskursu. Zalety tej metody polegają na tym, że umożliwia ona zarówno
porównania, jak i uogólnienia. Poprzez tworzenie homogennych
korpusów wypowiedzi (z jakiegokolwiek punktu widzenia i z uwagi na jakiekolwiek właściwości i cechy) otrzymujemy możliwość
z jednej strony uogólnienia wyników dotyczących zachowania się
wypowiedzi na cały stan systemu (z powszechnie znanymi ograniczeniami), a z drugiej strony przeciwstawienia sobie i porównania
korpusów wypowiedzi z dwóch lub z kilku systemów społecznych
lub przestrzeni komunikacji. Co z kolei może umożliwić uzyskanie
294
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
wyników dotyczących właściwości systemu ogólnego i pozwolić na
odkrycie jego fundamentalnych właściwości. Można także projektować badania (ankiety, ustalenia i eksperymenty) dla korpusów
wypowiedzi lub konstruktów. Do grupy tej zaliczyć można także
badania różnych odmian i gatunków wypowiedzi naturalnych, na
temat których na razie dysponujemy niewielką tylko wiedzą. Koherencja danego korpusu wypowiedzi nie musi być przy tym wyprowadzana koniecznie z cech samej wypowiedzi, może opierać się
także na innych czynnikach biorących udział w komunikacji. I tak np.
ustalić można jako kryterium zestawienia danego korpusu instancję
producenta, grupy konsumentów, gatunki wypowiedzi itp., mogą to
być także wielkości dyskursowe lub społeczne. Decydujące jest tylko,
by podstawą analizy był względnie obszerny korpus wypowiedzi,
z uwagi na tę obszerność. Gdyż to nie wypowiedź, a w każdym razie
nie sama wypowiedź, jest przedmiotem analizy, lecz wielkości w niej
zawarte lub wielkości, które wynikają lub manifestują się dopiero
z tak, a nie inaczej dokonanego zestawienia wielu wypowiedzi. W ten
sposób badać można np. zjawisko tzw. soundu. Media drukowane,
jak np. „Gazeta Wyborcza” czy „Fakty” (ale także wiadomości telewizyjne, seriale filmowe, audycje cykliczne i podobne obiekty), posiadają swój własny, często łatwo rozpoznawalny lecz analitycznie
trudno uchwytny sound. Stworzenie odpowiednio zestawionego
korpusu wypowiedzi umożliwiałoby zbadanie tego zjawiska, reguł jego generowania, jego właściwości i cech. To samo dotyczy
sposobu funkcjonowania konstruktów wydarzeń lub generowania
konstrukcji wydarzeń w mediach. Także tutaj tylko korpusy wypowiedzi mogą stanowić podstawę analiz, pozwalając odpowiadać,
obok pytań o budowę i stan, także na pytania o zasięg i procesualny charakter tych obiektów. Większość – i to z naukowego punktu
widzenia najciekawszych – właściwości komunikacji pojawia się
dopiero powyżej poziomu wypowiedzi.
295
Michael Fleischer
Bibliografia
Atteslander P. (1975). Methoden der empirischen Sozialforschung. Berlin.
Braun E., Radermacher H. (red.) (1978). Wissenschatstheoretisches Lexikon.
Graz–Wien–Köln.
Bunge M. (1983). Epistemologie. Aktuelle Fragen der Wissenschatstheorie.
Mannheim–Wien–Zürich.
Derrida J. (1990). Die diférance. W: Postmoderne und Dekonstruktion (s. 76–
113). Stuttgart.
Essler W.K. (1982). Wissenschatstheorie. Bd. I–III. München.
Finke P. (1982). Konstruktiver Funktionalismus. Die wissenschatstheoretische
Basis einer empirischen Theorie der Literatur. Braunschweig–Wiesbaden.
Fleischer M. (1996). Das Problem der Repräsentativität in der Sozialforschung
und der Kulturwissenschat. W: G. Freidhof, H. Kuße, F. Schindler (red.),
Slavische Sprachwissenschat und Interdisziplinarität, 3. München.
Fleischer M. (1997a). “Svoboda”, “Wolność”, “Freiheit”. Die kulturelle Bedeutung von Kollektivsymbolen (ein inter- und subkultureller Vergleich).
W: M. Fleischer, Weltbildgesteuerte Wirklichkeitskonstruktion. Bd. 2: Beiträge zum Phänomen (s. 117–169). München.
Fleischer M. (1997b). Basale Konstruktionselemente des tradierten russischen
Weltbildes am Beispiel russischer Sprichwörter (eine Rekonstruktionsmethode). W: M. Fleischer, Weltbildgesteuerte Wirklichkeitskonstruktion.
Band 2: Beiträge zum Phänomen (s. 65–78). München.
Fleischer M. (1998). Die Erkennbarkeit der Merkmale “Literarizität” und “ästhetische Funktion”. Eine empirische Untersuchung am polnischen Material.
München.
Fleischer M. (2001). Kulturtheorie – systemtheoretische und evolutionäre
Grundlagen. Oberhausen. [Przekład polski: Teoria kultury i komunikacji.
Wrocław 2002].
Fleischer M. (2002). Konstrukcja rzeczywistości. Wrocław.
Fleischer M. (2003a). Wirklichkeitskonstruktion. Beiträge zur systemtheoretischen Konstruktivismusforschung. Dresden.
Fleischer M. (2003b). System polskich symboli kolektywnych. Wrocław.
Fleischer M. (2004). Europa, Niemcy, USA i Rosja w polskim systemie kultury.
Wrocław.
Fleischer M. (2005). Der Beobachter dritter Ordnung. Über einen vernüntigen
Konstruktivismus. Oberhausen. [Przekład polski: Obserwator trzeciego
stopnia. O rozsądnym konstruktywizmie. Wrocław 2005].
296
Jak empiryczna może być nauka o komunikacji?
Fleischer M. (2006). Allgemeine Kommunikationstheorie. Oberhausen. [Przekład polski: Ogólna teoria komunikacji. Wrocław 2007].
Friedrichs J. (1973). Methoden empirischer Sozialforschung. Hamburg.
Groeben N., Westmeyer H. (1975). Kriterien psychologischer Forschung. München.
Groeben N. (1995). Zur Kritik einer unnötigen, widersinnigen und destruktiven Radikalität. W: H.R. Fischer (red.), Die Wirklichkeit des Konstruktivismus. Zur Auseinandersetzung um ein neues Paradigma (s. 149–159).
Heidelberg.
Groeben N., Rustemeyer R. (1995). Inhaltsanalyse. W: E. König, P. Zedler (red.),
Bilanz qualitativer Forschung. Bd. 2: Methoden (s. 523–554). Weinheim.
Koolwijk J. van, Wieken-Mayser M. (1974). Techniken der empirischen Sozialforschung. 8 Bände. München.
Kops M. (1977). Auswahlverfahren der Inhaltsanalyse. Meisenheim.
Krippendorf K. (1980). Content Analysis. Beverly Hills.
Kriz J. (1981). Methodenkritik empirischer Sozialforschung. Stuttgart.
Leinfellner W. (1965). Struktur und Aufbau wissenschatlicher Theorien. Wien.
Mayntz R. i in. (1969). Einführung in die Methoden der empirischen Soziologie.
Opladen.
Mayring P. (1990a). Qualitative Inhaltsanalyse. Grundlagen und Techniken.
Weinheim.
Mayring P. (1990b). Einführung in die qualitative Sozialforschung. München.
Merten K. (1995 [1983]). Inhaltsanalyse. Einführung in Theorie, Methode und
Praxis. Opladen.
Merten K. (1999). Einführung in die Kommunikationswissenschat. Grundlagen
der Kommunikationswissenschat. Münster.
Meutsch D., Freund B., Kaufmann B., Sinofzik D., Wittemann S. (1990). Informieren mit Fernsehen. Ein Forschungsüberblick. Siegen.
Parsons T. (1968). Sozialsysteme. W: T. Parsons, Zur Theorie sozialer Systeme
(s. 275–318). Opladen.
Popper K.R. (1964). Naturgesetz und theoretische Systeme. W: H. Albert (red.),
Theorie und Realität (s. 43–58). Tübingen.
Riedl R. (1975). Die Ordnung des Lebendigen. Systembedingungen der Evolution. Hamburg.
Riedl R. (1985). Die Spaltung des Weltbildes. Biologische Grundlagen des Erklärens und Verstehens. Berlin–Hamburg.
Riedl R. (2000). Strukturen der Komplexität: Eine Morphologie des Erkennens
und Erklärens. Berlin.
Rust H. (1981). Methoden und Probleme der Inhaltsanalyse. Tübingen.
297
Michael Fleischer
Rust H. (1983). Inhaltsanalyse. München.
Speck J. (red.) (1980). Handbuch wissenschatstheoretischer Begrife. Bd. 3.
Göttingen.
Spencer-Brown G. (1997 [1969]). Laws of Form. Gesetze der Form. Lübeck.
Stegmüller W. (1983). Erklärung, Begründung, Kausalität. Berlin.
Stegmüller W. (1989). Hauptströmungen der Gegenwartsphilosophie. Bd. I–III.
Stuttgart.
Ströker E. (1973). Einführung in die Wissenschatstheorie. Darmstadt.
Tüschau 16 (1996). Die Diskurssymbolik in alternativen Subkulturen in Deutschland. Eine Erhebung. Zet – Zeitschrit für Empirische Textforschung, 2, s. 97–
102.
Tüschau 16 (1998a). Die Darstellung anderer Kulturen. Ermittlung von Stereotypen in deutschen Polen-Reiseführern. Oberhausen.
Tüschau 16 (1998b). Die subkulturellen Symbole der Punks. Eine empirische
Untersuchung. Oberhausen.
Weizsäcker C.F. von (1971). Die Einheit der Natur. München.
Wright G.H. von (1974). Erklären und Verstehen. Frankfurt am M.
Annette Siemes
Uniwersytet Wrocławski
Jak badać komunikację –
dlaczego potrzebujemy
podejścia jakościowego
i na czym ono polega?
Kontekst teoretyczny
dla badań z zakresu
projektowania
komunikacji1
1.1. Wstęp
Niniejszy artykuł podejmuje temat znaczenia podejścia jakościowego w badaniach ogólnych zagadnień z zakresu komunikacji. Odpowiada również na często pojawiające się pytania metodologiczne
w ramach planowania, opracowania i implementacji projektów
z zakresu communication design – tzn. pytania dotyczące kwestii,
w jaki sposób w ogóle możemy w danym zakresie (tu: komunikacji)
coś badać i poznać. Wiodącym problemem rozważanym w tekście
jest to, dlaczego oraz jak w ramach badań komunikacji powinniśmy
odejść od ostrego podziału metod na jakościowe i ilościowe oraz
1
Tekst jest rozszerzoną, zaktualizowaną wersją artykułu Jak badać komunikację –
dlaczego potrzebujemy podejścia jakościowego i na czym ono polega? Kontekst
teoretyczny dla badań z zakresu projektowania komunikacji opublikowanego
w Communication design magazine, vol. 1/2011 (dokument online dostępny na:
http://cdmagazine.uni.wroc.pl/artykul/jak_badac_komunikacje/, 31.01.2016).
299
Annette Siemes
jak możemy pochodzące z kontekstu obu podejść elementy, o ile to
sensowne, kombinować i operacjonalizować na użytek konkretnych
badań. Chodzi więc o ogólne kwestie poznawczo-metodologiczne,
które jednak mają znaczący wpływ na projektowanie metod badawczych, jakie stosujemy w ramach konkretnych projektów. Dla
poznania kontekstu terminologicznego poniższa ilustracja pokazuje
rozróżnienie kilku pojęć funkcjonujących w ramach zajmowania
się aspektem poznawczym i teoretycznym metod oraz ich możliwościami w sferze nauki.
Ilustracja 1. Rozróżnienie pojęć naukowych związanych z badaniami i metodami
Źródło: opracowanie własne na podstawie Lamnek 2002.
W celu znalezienia odpowiedzi na takie pytania pierwsza część
tekstu przedstawia punkty wyjścia tego, co dziś w określonych dyscyplinach naukowych rozumiane jest – mówiąc ogólnie – pod pojęciem
300
Jak badać komunikację…
metod jakościowych. Na tej podstawie wykazuję możliwości i skutki
połączenia zasadniczych wspólnych założeń różnych koncepcji jakościowych z teorią komunikacji. Na końcu zajmuję się krytycznie
dwiema istotnymi kwestiami w ramach planowania badań oraz podsumowuję wskazówki dla poszczególnych etapów projektowania
i przeprowadzania badań, które warto brać pod uwagę, jeśli chcemy
pracować w kontekście podejścia jakościowego.
Nie zamierzam tu porównywać tzw. metod ilościowych z metodami jakościowymi lub obydwu sfery sobie przeciwstawiać, jako że
tam, gdzie taki podział jest stosowany, często mamy po prostu do
czynienia z dzieleniem czegoś, czego dzielić nie ma potrzeby, czyli
z zajęciem bezprzedmiotowym w obliczu od dawna szeroko zaakceptowanego naukowo-praktycznego zastosowania obu zespołów metod
(dla porównywania obu modelów por. np. Babbie 2009; Krotz 2005).
Również w badaniach rynkowych, jak i w badaniach naukowych coraz częściej stosowana jest kombinacja metod pochodzących z obu
paradygmatów, tzn. z obu kontekstów poznawczo-teoretycznych
(por. Flick 2011: 154–168; zob. poza tym np. „mixed methods research”
itp. – por. Brannen 2005; Tashakkori, Teddlie 1998; Fielding, Schreier
2001). W ramach takiej kombinacji różne metody stosowane być
mogą w sposób wzajemnie się uzupełniający. Jest to, ogólnie mówiąc, też wiodąca idea tzw. triangulacji, proponowanej na różnych
poziomach w sferze badań jakościowych. Temat triangulacji jest co
prawda opracowany ze względu właśnie na poziom jej zastosowania
(czy to metody, techniki badawcze, zróżnicowanie źródeł i rodzajów
materiału, czy kombinacja różnych podejść). W każdym wypadku
oznacza ona, że używamy w ramach jednego projektu badawczego
różnych perspektyw w celu uzyskania bardziej całościowego obrazu
interesującego przedmiotu badawczego (por. Flick 2011: 79 oraz niniejsza ilustracja z cytatami).
301
Annette Siemes
Ilustracja 2. Cytaty o triangulacji i stosowaniu kombinacji metod jakościowych
i ilościowych
W tym kontekście niniejszy artykuł zajmuje się kwestią możliwości
połączenia metod polegających na podejściu ilościowym (oraz na
odpowiednim modelu teoretycznym w odniesieniu do możliwości
poznania) z metodami sytuującymi się w kontekście podejścia jakościowego. Celem jest opracowanie nowego, dopasowanego do
potrzeb nauki o komunikacji, wspólnego tła teoretyczno-metodologicznego – podejścia jakościowego, w ramach którego będziemy
mogli zastosować obydwa rodzaje metod w sposób elastyczny. Głównym problemem połączenia metod pochodzących z obu sfer jest to,
że polegają one na różniących się w niektórych ważnych aspektach
modelach teoretycznych w odniesieniu do możliwości poznania.
Mimo praktycznych zastosowań kombinacji metod ilościowych
i jakościowych pozostaje bowiem kilka nierozwiązanych zasadniczych kwestii oraz problemów teoretycznych, polegających na tym,
że tradycyjne konteksty poznawczo-teoretyczne, na których bazują tzw. metody ilościowe z jednej strony i konteksty poznawczo-teoretyczne metod jakościowych z drugiej, są w niektórych istotnych aspektach różne, a czasem wręcz przeciwstawne (por. Krotz
2005: 59). Wychodzą one bowiem, częściowo, z różnych założeń lub
też zakładają różne cele w zakresie pracy empirycznej. W obu paradygmatach panują różne wyobrażenia na temat tego, w jakim celu
można i w ogóle należy badać określone zjawiska oraz czemu takie
302
Jak badać komunikację…
badania mogłyby służyć – a to właśnie prowadzi czasami do nieporozumień. Dla ilustracji różnic poniżej porównanie ogólnego charakteru
procesu badawczego w obu podejściach.
Ilustracja 3a. Proces badawczy w różnych paradygmatach: paradygmat ilościowy
Ilustracja 3b. Proces badawczy w podejściu jakościowym
Źródło: opracowanie własne na podstawie przedstawionych podejść jakościowych
(zob. m.in. Krotz 2005).
303
Annette Siemes
Przy tym paradygmat ilościowy zarezerwował sobie pojęcia, które
w innych (niż naukowoteoretycznych) kontekstach używane są również w celach wartościujących (np. z uwagi na obiektywność albo
reprezentatywność). Z tego zaś wynika czasami, niestety, błędne
przekonanie, jakoby podejście jakościowe (np. przy badaniu kwestii,
jak obserwowane zjawiska powstają na szczeblu indywidualnym)
było bardziej subiektywne, a więc również mniej warte. Poniższy tekst
argumentuje w tym sensie przeciwko jednostronnemu rozumieniu
zagadnienia i faworyzowaniu podejścia ilościowego. Traktowanie
tego tylko podejścia generalnie jako teoretycznego wzorca w relacji do wszelkich badań empirycznych oznacza bowiem, że metody jakościowe miałyby być poddane kryteriom oceny ich wartości,
pochodzącym z obszaru badań ilościowych – co jest bezzasadne,
a i nie jest konieczne, ponieważ również dla historycznie „młodszej”
sfery metod jakościowych – która, siłą rzeczy, jeśli chodzi o detale
poszczególnych technik i konkretnych realizacji, przedstawia się na
pierwszy rzut oka jako bardziej różnorodna i może sprawiać wrażenie,
że nie stanowi spójnego obszaru metodologicznego – opracowane
zostały w międzyczasie jednak wspólne kryteria jakości (por. Flick
2002, 2011 oraz punkt 1.6.).
Z drugiej strony przedstawione tu podejście w żaden sposób nie
wyklucza możliwości (i sensowności) stosowania ilościowych metod
i technik badawczych. Ścisły podział na metody ilościowe i jakościowe przypomina sytuację, w której np. biolodzy, badając owady, liczą
ich nogi, a nie interesują się tym, do czego te nogi i jak służą. Jak
nietrudno zauważyć, zarówno jedno, jak i drugie jest ważne i jedno
bez drugiego się nie obejdzie.
Zamiast podziału metod według ich przynależności do paradygmatu ilościowego lub jakościowego proponuję tu rozumienie, według którego w ramach badań komunikacji, z uwagi na właściwości
i specyfikę samego procesu komunikacji, podejście jakościowe jest
zasadniczo adekwatną i sensowną podstawą badań – jednak w ujęciu
pozwalającym również na stosowanie procedur liczbowych i ilościowych.
304
Jak badać komunikację…
1.2. Metody jakościowe w kontekście ogólnego podejścia
jakościowego
Pojęcie metod jakościowych nie charakteryzuje jasno określonego
zespołu metod, lecz jest pojęciem zbiorczym określającym wiele
różnorodnych metod, opierających się na – częściowo bardzo różnych,
a w niektórych aspektach podobnych albo tych samych – założeniach
teoretycznych z uwagi na to, jak tworzona jest rzeczywistość społeczna i jak można ją wyjaśniać za pomocą badań empirycznych.
Aby rozwiązać wynikający z tego zamętu zamęt, można sobie
uświadomić, że istnieją (oraz jakie są) wspólne cechy podstaw teoretycznych różnych podejść jakościowych – teoria ugruntowana
(grounded theory), interakcjonizm symboliczny, etnometodologia
itp. – z jednej strony oraz takich podejść teoretycznych, które nadają
się do wyjaśniania specyficznych zjawisk komunikacyjnych (idee
tzw. rozsądnego konstruktywizmu oraz teorii systemów) z drugiej
strony. Praca na podstawie odpowiednich podejść teoretycznych
bowiem oznacza, że w badaniach komunikacji przyjęcie zasadniczo
jakościowego nastawienia jest wskazane ze względu na charakter
tejże komunikacji względnie jej procesu.
Uwaga: W tym kontekście ważne jest, aby nie mylić konstruktywizmu (por. opracowania von Glasersfelda, von Foerstera oraz
w charakterze omówienia – Fleischera) z tzw. konstrukcjonizmem,
który omawia np. David Silverman (2009b). Mamy tu do czynienia
z dwiema dość różnymi koncepcjami, które, niestety, zostały tylko
podobnie nazwane.
Wychodząc od tych uwag, dla problemów z zakresu nauki o komunikacji można postulować koncepcje odchodzące od zastanego rozróżnienia „jakościowe versus ilościowe”. Taką koncepcją mogłyby być np. tzw.
podejścia generujące teorie, które rozumieją badania jako proces i bazują m.in. na podstawach teoretycznych związanych z teorią ugruntowaną
(grounded theory) (por. Krotz 2005). Taką koncepcją również mogłaby
być propozycja obserwacji komunikacji za pomocą koncepcji obserwatora w konstruktywistycznej teorii systemów Niklasa Luhmanna,
305
Annette Siemes
jak wypracował to Michael Fleischer (2005 i 2007) w swojej teorii komunikacji (dla przeglądu koncepcji Luhmanna zob. też Siemes 2010b).
Ukierunkowane na problemy z zakresu nauki o komunikacji połączenie elementów wspólnych takich podejść może bowiem pokazać,
że orientacja na komunikację, tworząca (czasami mniej, a czasami
bardziej eksplicytnie) również teoretyczną podstawę wszystkich badań jakościowych, pozwala na (lub zgoła zachęca do) opracowania
metodologii adekwatnej do zagadnień i pytań powstających na obszarze komunikacji i projektowania komunikacji (communication design).
1.3. Po co nam teoria?
Osoba zajmująca się planowaniem, opracowaniem albo wdrożeniem
projektu z zakresu communication design wychodzi najczęściej od szukania metody badawczej, zaś pomija pytania o teoretyczne podstawy
tej metody. Cel naukowego sprawdzenia czy ewaluacji kwestii, czy
i jak projekt „wyszedł” oraz na ile odpowiada oczekiwaniom i potrzebom wszystkich lub też wybranych osób zaangażowanych w projekt,
presja czasu (niekiedy wyprodukowana przez tych, którzy jej później
podlegają) i inne czynniki mogą zasłaniać potrzebę skonfrontowania
samego siebie z założeniami, na podstawie których się pracuje. Jeśli
jednak nie uzmysłowiliśmy sobie tych założeń przed badaniem, działamy w ramach badań jak ktoś, kto przy sporządzaniu mapy terenu
chodzi, patrząc wyłącznie na własne stopy (nie wiedząc o tym, że
mógłby też podnieść głowę, ponieważ zakłada, że tego uczynić nie
można), a później stwierdza, że ścieżka, którą szedł, jest cały czas
prosta i nie ma wzniesień ani krzywizn. Gdyby przed startem jednak
rozważył możliwość zajmowania różnych perspektyw, widziałby, że
powierzchnię ścieżki może sprawdzić, chodząc po niej, a jej przebieg –
raczej dystansując się od niej i obserwując ją w całości, np. stojąc na
pobliskim wzgórzu.
Rozważania na temat tzw. kwestii teoretycznych – chociaż jak najściślej związanych z tym, co często jest sztucznie oddzielane od nich
306
Jak badać komunikację…
jako tzw. praktyka – nie są z reguły uznawane za potrzebne. Nawet
kiedy chęć szybkiego rozpoczęcia działań w konkretnym projekcie
jest zrozumiała, niezbędny jest kontekst teoretyczny, a nie daje się on
oddzielić od tego, co będziemy chcieli zrobić, również z powodu praktycznej korzyści badań empirycznych, które to badania dostarczyć
mogą nam sensownych i użytecznych wyników tylko wtedy, kiedy
w samym badaniu wiemy, co robimy oraz – co jeszcze moglibyśmy
zrobić, czyli dlaczego wybraliśmy akurat taki, a nie inny sposób postępowania. Osoba chcąca przeprowadzić badanie, które przyniesie
jej nowe i sensowne dla projektu informacje, musi wiedzieć, na jakiej
podstawie badania te stoją, jakie możliwości wynikają z podstawowych założeń, w ramach których dana metoda „funkcjonuje”, czyli
z metodologii. Jakość tego, co w konkretnym badaniu praktycznie
robimy, zależy od naszej kompetencji i wiedzy na temat teoretycznych
podstaw i presupozycji, które obecne są zawsze, ale w badaniach
naukowych w sposób systematyczny muszą być świadomie i eksplicytnie ujawnione. Jeśli ktoś, kto prowadzi badanie, nie zdaje sobie
sprawy z tych podstaw i presupozycji, ani nie będzie w stanie wybrać
właściwej metody, ani nie będzie mógł zaprojektować (!) narzędzi
badawczych dostosowanych do danego problemu badawczego. Nie
będzie mógł również analizować i interpretować wyników w sposób
adekwatny do tych danych, czyli nie będzie wiedział, jakiego rodzaju
wnioski można wyciągać z otrzymanych danych, a jakich wyciągać
nie można.
Każda metoda pozwala widzieć pewne rzeczy, ale posiada także
swoje ograniczenia. Metody zawsze są narzędziem prowadzącym
nas do świadomego systematyzowania naszych obserwacji poprzez
systematyczne ukierunkowanie naszej uwagi. To oznacza również,
że inne, zasadniczo możliwe obserwacje w momencie zastosowania
określonej metody zostają wykluczone oraz że trzeba dobrze wiedzieć,
na jakie zasadnicze pytania chce się za pomocą danego badania
znaleźć odpowiedź. Stąd etap pisemnego sformułowania celu i pytań
badawczych, przedstawiony poniżej jako niezbędna część procesu badawczego, jest równie ważny, kiedy pracujemy/badamy coś „tylko
307
Annette Siemes
dla siebie” lub w gronie ludzi, którzy, ponoć, wszyscy wiedzą, „o co
chodzi”. Nie możemy po prostu założyć, że dla wszystkich uczestników danego projektu kwestie, które są do rozwiązania w ramach
badania, są takie same, ani nie możemy liczyć na to, że ich istotność
jest tak samo widziana. Dyskusja o tym i dokumentacja jej „wyników”
w postaci zwięźle sformułowanych pytań badawczych stanowią zatem niezbędne elementy procesu badawczego.
Wracając do metod, to ich zaletą jest właśnie to, że z metodologii,
czyli z badań możliwości stosowania metod w wybranej nauce i teorii
na ten temat, wiemy, czy i jak metoda „funkcjonuje”, na co pozwala nam ona się skupić oraz na co nie zwraca uwagi, co pomija. Dopiero
kontekst teoretyczny umożliwia nam więc uzasadniony (z punktu
widzenia teorii właśnie) wybór adekwatnej metody i prowadzenie
badania w taki sposób, który nam w rzeczy samej pomaga w dalszej
pracy nad projektem albo w opisie i wyjaśnianiu wybranego zjawiska,
a nie rzucania się na takie badania, które kończą się dużym nakładem pracy, ale pozostają bez skutku dla dalszych działań lub nic nie
wnoszą poznawczo (bo zbieraliśmy dane, które nam w niczym nie pomagają, lub nie wiemy, jak je analizować).
Ale co łączy różne metody na tle takich teoretycznych podstaw
i dlaczego zasadne jest mniemanie, że one w ogóle są w stanie nam
pomóc?
1.4. Różne koncepcje polegające na podejściu jakościowym
Możliwości, jakie metody jakościowe nam dają, można lepiej zrozumieć w kontekście wspólnego pola metodologicznego, które określić
da się mianem szeroko rozumianego podejścia jakościowego. Konkretny kształt i design poszczególnych metod w konkretnych zastosowaniach zależą w dużym stopniu od danego tematu badawczego
i celów badawczych. Dlatego też nie ma ogólnych przepisów czy
recept, jak te metody „jako takie” miałyby wyglądać; trzeba natomiast orientować się w możliwie jak największej liczbie konkretnych
308
Jak badać komunikację…
zastosowań i na tej podstawie rozwijać swoje podejście, adekwatne
do tematu badania, oraz w tym, jakie są ogólne, bardziej szeroko
pojęte podstawy teoretyczne tych metod, czyli jaki jest charakter
wymienionego podejścia jakościowego (por. Flick 2010). Metody te
opierają się bowiem na podstawach (rozwijanych od pierwszej połowy XX wieku na terenie różnych obszarów nauki) posiadających
również wspólne aspekty. Ze względu na ograniczone ramy tego
tekstu wątki te nie mogą tu zostać omówione w sposób szczegółowy.
Zamiast tego skoncentruję się na podsumowaniu cech wspólnych,
przy czym postaram się podać krótki „spotlight”, a zainteresowanych czytelników odsyłam do literatury.
Ważne jest tylko, aby najpierw zrozumieć, że również mówienie
o podejściu jakościowym nie odnosi się do jednego obszaru metodologicznego, czyli do rozważań nad możliwościami empirycznego
badania problemów w danym zakresie naukowym – bo na tym polega
właściwe znaczenie pojęcia metodologii, w odróżnieniu od metod, to
jest konkretnych zastosowań czy rozwiązań praktycznych. Metody
jakościowe to pojęcie zbiorcze określające wiele koncepcji idących
w różnych kierunkach. Należą do nich – jako geneza i podstawa jakościowego myślenia – takie koncepcje jak interakcjonizm symboliczny (począwszy, pod koniec lat 30. XX wieku, od Herberta Blumera),
etnometodologia (Harold Garfinkel, lata 60.) oraz różne modele teoretyczne, które zakładają kulturowe uwarunkowanie rzeczywistości
społecznej, np. w tym sensie, że kolektywne wzory orientowania się
i kolektywne struktury sensu warunkują komunikację, a zatem to, co
się społecznie dzieje (por. zbiorczo – Flick 2002; Silverman 2009a oraz
2009b). Każda z tych koncepcji ma swoje metody – i tak np. między
innymi w kontekście etnometodologii rozwijana jest metoda conversation analysis – oraz każda z tych koncepcji nadaje się w specyficzny
sposób, wraz z odpowiednimi metodami, do badania różnych problemów i zakresów życia społecznego (albo swego czasu się nadawała,
a później została rozwinięta lub zintegrowana z innymi, nowszymi
koncepcjami). Interakcjonizm symboliczny wychodził, ogólnie rzecz
biorąc (gdyż nie ma tu miejsca na przedstawianie szerokich tradycji
309
Annette Siemes
i tła teoretycznego wspomnianych podejść), z założenia, że rzeczywistość społeczna powstaje na bazie tego, że ludzie działają na podstawie znaczeń, które przypisują różnym przedmiotom (też w sensie
abstrakcyjnym), i że znaczenia te powstają z interakcji społecznej
i są w ciągłej interakcji nie tylko stale używane i interpretowane, ale
również zmieniane (por. Blumer 1938). Przez to działania społeczne
są współorientowane na siebie i zapośredniczane przez symbole.
Centralnym zagadnieniem jest więc w interakcjonizmie symbolicznym pytanie, jak „przedmioty społeczne” (soziale Gegenstände)
zostają przez indywidua wyposażane w znaczenia. Pozycje związane z interakcjonizmem symbolicznym kształtowały dyskusję
na temat możliwych metod badania problemów społecznych (bo
teoria warunkuje to, co metodologicznie jest możliwe i wskazane)
szczególnie w Stanach Zjednoczonych do lat 70. XX wieku i zostały
później powiązane z innymi koncepcjami (por. Denzin 1989 i 1993).
Do charakterystyk tej koncepcji należy jej koncentracja na tym, co
się dzieje „na miejscu”, w aktualnej sytuacji oraz z perspektywy
indywiduum, iż koncentruje się ono na subiektywnym sensie. Nie
ma więc możliwości, aby na podstawie tej koncepcji wyjaśnić coś,
co dzieje się poza indywidualnymi działaniami, z uwagi na proces
przypisywania sensu, względnie obserwacji lub wyjaśnienia tzw.
kolektywnych albo potencjalnych struktur sensu, którymi zajmowały się później takie podejścia jak obiektywna hermeneutyka (por.
Oevermann i in. 1979 i 1983). Kolejna koncepcja metodologiczna,
która wyniknęła z idei interakcjonizmu symbolicznego, to teoria
ugruntowana (grounded theory – por. Glaser, Strauss 1967). W nowszych wersjach grounded theory do dziś oferuje się ciekawe podejście dla badań, starających się w sposób szczegółowy i pogłębiony
wyjaśnić wybrane zjawisko (por. Krotz 2005). Niektóre elementy charakterystyczne dla koncepcji grounded theory weszły poza tym do
podstaw ogólnego podejścia jakościowego, np. idea procesualnego
modelu przebiegu badań, za którą idzie możliwość dopasowania
narzędzi badawczych oraz dobrania nowych, dodatkowych metod
w ramach projektu (por. w tym kontekście np. Rubin, Rubin 1995).
310
Jak badać komunikację…
Etnometodologia natomiast wyszła od pytania, w jaki sposób
rzeczywistość społeczna jest wytwarzana w procesach interakcji (por.
Garfinkel 1967), czyli jakie metody tworzenia takich rzeczywistości w życiu codziennym istnieją. Zainteresowanie badawcze kieruje
się dlatego na struktury działań codziennych i na konteksty sensu
powstające przez te i takie działania. Jak już wyżej wspomniałam,
metoda opracowana w etnometodologii to conversation analysis –
dokładna analiza rzeczywistych, w specjalny i bardzo szczegółowy
sposób protokołowanych rozmów/tekstów (por. Rapley 2010).
Począwszy od lat 70. w różnych pozycjach, które bardzo ogólnie
i nie bacząc na istniejące różnice konkretnych koncepcji, zaliczyć
można do modeli strukturalistycznych (por. Flick 2002: 43), kładzie się
silniejszy nacisk na to, że i jak kulturowe systemy sensu warunkują postrzeganie i wytwarzanie rzeczywistości społecznej. Zainteresowanie
zatem bardziej kieruje się na ogólne ramy, nieujawnione na pierwszy
rzut oka w konkretnych działaniach. Ale te ramy dają się jednak obserwować za pomocą specjalnych procedur. Zakłada się przy tym, że
owe systemy sensu generują konkretne działania, że leżą one, jako
głębokie struktury podstawowe, u podstaw tego, co się dzieje w działaniach, czyli jakby na powierzchni rzeczywistości społecznej. Zasadnicze pytanie w takich podejściach brzmi więc: jakie są nieświadome
i potencjalne/ukryte struktury sensu, które (współ)decydują o tym,
jakie będą/są indywidualne działania i przypisania sensu i znaczeń?
Przy czym nie chodzi tylko o ujawnienie takich struktur w tym, co
obserwowano w badaniach, czyli w społeczeństwie, lecz również
w samym procesie badawczym – proces badawczy w kontekście
odpowiednich koncepcji również musi pozwolić na transparentność
oraz na uświadamianie sobie reguł i struktur, wpływających z kolei
na możliwości poznawcze.
311
Annette Siemes
1.5. Tło teoretyczne dla podejścia jakościowego w nauce
o komunikacji
Już na tym etapie widać, że wspólnym aspektem dla tych bardzo różnych koncepcji jest to, że rzeczywistość społeczna widziana jest jako
coś, co w ciągłym procesie jest tworzone (w dotychczasowym rozumieniu przedstawionym do tego momentu w tekście – w działaniach). We
wszystkich tych podejściach nie wyjaśnia się jednak ostatecznie jednego
kluczowego aspektu, interesującego nas w nauce o komunikacji najbardziej: nie określa się jasno, jaką rolę gra komunikacja w nich samych
oraz w badanych zjawiskach życia społecznego czy indywidualnego.
Koncepcje te skupiają się natomiast na działaniach jako na centralnym
elemencie obserwowanych procesów społecznych. W odniesieniu do
innych dziedzin nauki jest to, oczywiście, na miejscu, w nauce o komunikacji jednak nie stanowi przedmiotu badań. Na ilustracji 4 można
zobaczyć podsumowanie kluczowych aspektów wymienionych podejść.
Ilustracja 4. Kluczowe aspekty wybranych koncepcji teoretycznych stanowiących
podstawy badań jakościowych
Źródło: opracowanie własne; pierwsze 3 kolumny na podstawie Flick 2002: 33 i nast., 51.
312
Jak badać komunikację…
Tu idziemy, jak pokazuje to też ilustracja 4, krok dalej (również
dalej niż większość podręczników na temat badań jakościowych,
które się tą kwestią niestety nie zajmują) i proponujemy nieco inne
podejście. Do zespołu wymienionych podejść teoretycznych, zajmujących się tym, jak odpowiednie procesy dzieją się w świecie społecznym, dołączamy koncepcję bazującą na konstruktywistycznej teorii
systemów – tak jak została ona zaproponowana przez M. Fleischera,
opierającego się na opracowaniach Niklasa Luhmanna oraz wielu
autorów zajmujących się konstruktywizmem z uwagi na kwestie związane z procesem poznawczym oraz z komunikacją (por. 4. kolumna
w ramce 4 oraz von Foerster; von Glasersfeld; Maturana, Varela; Watzlawick; Schmidt; przegląd tych pozycji dają Balicki i in. 2010). W podobną tradycję wpisuje się też koncepcja komunikacji medialnej oraz
systemu medialnego, uwzględniająca rozwój teoretyczny w wyżej
określonej dziedzinie, która od lat 90. XX wieku jest podstawą wielu
analiz i obowiązkową częścią podręczników na ten temat (por. Merten
i in. 1994; Blöbaum 1994; Marcinkowski 1993 – jako podsumowanie
tych pozycji: Fleischer 2003: 39; por. poza tym Scholl 2002; Löfelholz,
Quandt 2003; Schmidt 2003; Weber 2005).
Nawet jeśli poszczególne koncepcje lub wynikające z nich wnioski
czasami się od siebie różnią w szczegółach, zasadnicze wspólne idee,
na których się one opierają, są te same: charakter konstrukcyjny
rzeczywistości społecznej oraz założenie, że rzeczywistość społeczna
opiera się na komunikacjach. A ściślej – komunikacje (a nie działania)
są podstawowym operatorem procesu, przez który rzeczywistość
społeczna w sposób ciągły jest wytwarzana i modulowana, uzyskując
przez to charakter systemowy i samoorganizujący się.
Trzeba więc badać zjawiska komunikacji i najpierw zastanowić
się nad tym, jaki charakter ma ta komunikacja i jaki to z kolei ma
wpływ na nasze możliwości metodologiczne. Inaczej mówiąc: to, co
chcemy czy powinniśmy obserwować empirycznie (komunikacje czy
działania), ma wpływ na to, jakie metody możemy stosować. Komunikacja społeczna ma charakter procesowy. Mówiąc precyzyjniej: komunikacja stanowi mechanizm produkujący społeczeństwo; jednak,
313
Annette Siemes
jeżeli chcemy obserwować produkty powstające na podstawie tego
mechanizmu i zrozumieć ich genezę, istotne staje się podejście procesualne. To znaczy, że komunikacja – przynajmniej dla nas w roli jej
obserwatorów – nigdy się nie kończy ani nie zaczyna; komunikacja
zawsze jest i my żyjemy w niej, od kiedy możemy myśleć; ona warunkuje wszystko, co można dalej (w jej ramach) „robić”. I tak samo
jak można zrobić zdjęcie, dokumentując przez to pewną sytuację,
można wyodrębniać również poszczególne wypowiedzi w procesie
komunikacyjnym i poddać je badaniom.
Ilustracja 5a. Badania komunikacji i empiria: cytaty kontekstowe I
Trzeba sobie jednak zdawać sprawę z tego, że nie badamy przez
to procesu jako takiego; funkcjonowanie mechanizmu przedstawiającego nam się jako proces stanowi założenie teoretyczne tworzące
bazę naszych obserwacji i umożliwiające nam zajmowanie pozycji
obserwatora. Niemniej jednak charakter procesu wpływa m.in. na
możliwości badawcze. Jak się zaraz okaże, podejście jakościowe
znakomicie odpowiada wymogom stawianym przez nasz obiekt zainteresowania.
Z drugiej strony w badaniach komunikacji też nie badamy „opinii”
respondentów, np. dotyczących pewnych konstruktów powstających
w komunikacji. Właśnie nie chodzi o rejestrowanie „średniej” i też nie
o to, aby zatrzymać się na prostym opisie konkretnych manifestacji
314
Jak badać komunikację…
(treści) takich konstruktów (np. symboli kolektywnych), lecz o badanie
owych konstruktów i rozumienie ich w ramach odpowiedniego podejścia
teoretycznego jako „wehikułu” dla uchwycenia elementów wynikających
z mechanizmu komunikacji oraz zrozumienia jego charakteru. Podane
w ramkach 5a i 5b cytaty mogą uzmysłowić tę motywację badawczą.
Ilustracja 5b. Badania komunikacji i empiria: cytaty kontekstowe II
Ważne jest poza tym, że w wymienionych koncepcjach zwraca się
uwagę na funkcję niezbędną i nieuniknioną we wszystkim, co się mówi
i robi w sferze nauk społecznych (i nie tylko tam) – funkcję obserwacji/
obserwatora (zwykle niepoddawaną rozważaniom). Fakt, że wszystko
to, co jest mówione, mówione jest przez obserwatora, wiele zmienia,
zaś z tego stwierdzenia logicznie wynikają najistotniejsze kryteria
wszelkich badań jakościowych, akceptowane przez szerokie kręgi
badaczy i powtarzane w podręcznikach, o których mowa niżej.
Zaletą takiego – ma się rozumieć szerokiego i ciągle rozwijającego
się – teoretycznego podejścia w relacji do innych podejść jest (dla
nas, czyli w nauce o komunikacji) to, że proces komunikacji stanowi
w niej kluczowy element tego, co się dzieje w systemie społecznym.
Podejście to nadaje się – w nauce o komunikacji – do badania interesujących nas zjawisk, gdyż dostarcza teoretycznego tła, które pomóc
315
Annette Siemes
może w usytuowaniu, zrozumieniu i wyjaśnieniu zjawiska w szerszym
kontekście tego, co obserwujemy za pomocą badań empirycznych.
1.6. Wspólne punkty wyjścia i kryteria jakości badań
w różnych koncepcjach jakościowych
Wspólnym mianownikiem wszystkich wymienionych tu podejść –
bardzo różnych oczywiście w szczegółach i z uwagi na konsekwencje
wynikające z teorii – jest założenie, że rzeczywistość społeczna nie jest
dana „jako taka” (lub nie jest dla nas dostępna w takiej absolutnej
i ostatecznej formie), lecz że jest konstytuowana w zależności od
czynników sytuacyjnych i społeczno-kulturowych. Aby zrozumieć
i opisać to, co dzieje się w pewnej dziedzinie społecznej, niezbędne
są więc zawsze odpowiednie konteksty. Rzeczywistość społeczna
widziana jest jako wielkość konstytuująca się dopiero w różnych
procesach, a nie jako wielkość statyczna, którą możemy raz na zawsze
uchwycić i „mieć sprawę z głowy”. Badania, zajmujące się określonymi
problemami, muszą zatem być procesualne; już w swoich metodach
i narzędziach mają być zorientowane na tę procesualność. Stosowane metody muszą się nadawać do tego, żeby móc integrować różne
koncepcje rzeczywistości, aktualizujące się w różnych sytuacjach
widzianych jako relewantne/egzystujące przez różnych uczestników
systemu społecznego. To znowu wymaga podejścia dialogowego,
elastycznego i refleksywnego. Jakkolwiek różne są tzw. metody jakościowe w szczegółach – wszystkie one bazują, ogólnie rzecz biorąc,
na podejściu uwzględniającym takie aspekty w ten lub inny sposób2.
Skoro nie ma jednej ostatecznej rzeczywistości społecznej, to
również jakość i trafność badań nie mogą być oceniane na takiej
podstawie, czyli na podstawie pytania, czy to, co stwierdzamy,
2
Opis rozwoju socjologicznych badań jakościowych w Polsce, wskazujących na
rozważanie różnych pokrewnych wątków oraz akcentujących (m.in.) kluczową
rolę F. Znanieckiego dla rozwoju metodologii jakościowej – zob. Konecki i in. 2005.
316
Jak badać komunikację…
odpowiada tej jednej rzeczywistości (której nie ma, jeśli akceptujemy
koncepcję, że nie ma pozycji uprzywilejowanego obserwatora). Kluczowe w tym kontekście jest wychodzenie od pozycji obserwatora.
Pomocne w tym może być ukute przez Humberto Maturanę (1970;
por. też Maturana, Pörksen 2002) powiedzonko, że wszystko, co jest
mówione, mówione jest przez obserwatora – przy czym trzeba
uwzględniać wszystkie konsekwencje z tego wynikające (por. w tym
kontekście Fleischer 2005; Luhmann 2004: 139 i nast.; Schmidt
2003: 92 i nast.). Ta – na pierwszy rzut oka może niewielka – zmiana
perspektywy powoduje powstanie całkowitego przełomu w sposobie patrzenia na rzeczywistość. Dotyczy ona też naszych możliwości
empirycznej obserwacji i ma wpływ na to, co uważamy za obserwowalne i sprawdzające się czy potwierdzające przystawalność naszych
obserwacji do tego, co obserwowane.
Ilustracja 6. Cytaty opisujące specyficzny punkt wyjścia badań jakościowych
317
Annette Siemes
W ścisłym związku z takimi rozważaniami sytuuje się problem
non-dualizmu, podejmowany przez badaczy z różnych dziedzin (por.
Fleischer 2007; Mitterer 2001/2004, Weber 2005). Taka zmiana jednak
w żadnym wypadku nie oznacza, że cofamy się do subiektywizmu lub
przechodzimy na pozycję całkowitej dowolności, lecz – wręcz przeciwnie – przyjmując ją, musimy (od nowa i w sposób ciągły) opracować
wspólną podstawę (również) dla pracy badawczej i uczynić nasze decyzje w ramach badania przejrzystymi i zrozumiałymi (licząc jednocześnie
na to, że partnerzy w komunikacji działają na tej samej zasadzie, co
znaczy, że oni też muszą być gotowi i chętni do takiego komunikacyjnego podejścia, co również po ich stronie wymaga większej odporności na
kwestionowanie ich punktu widzenia lub przyjętych dotychczas oczywistości i prawd). Będąc w roli badacza, mamy przez to jednocześnie do
czynienia ze zwiększonym stopniem odpowiedzialności za nasze działania badawcze – przynajmniej na obszarze ich prezentowania.
Ilustracja 7. Charakter badań jakościowych
Źródło: opracowanie własne na podstawie Flick 2002: 16–20.
318
Jak badać komunikację…
Dlatego w podejściach jakościowych znaleziono na podstawie tych
rozważań (poza dotyczącymi obserwatora, które proponuję włączyć do
tych podstaw) specjalne kryteria jakości badań. Jednym z tych kryteriów
jest wymaganie intersubiektywnej możliwości zrozumienia i eksplikacji;
co oznacza, że sposób realizacji badania musi być eksplicytnie przedstawiony, wyjaśniony i udokumentowany. Trzeba wykazać, że wybrane
postępowanie odpowiada problemowi badawczemu i że uwzględnione
zostały wszystkie relewantne dla tego problemu źródła. W badaniu jakościowym należy dlatego wyjaśniać i eksplikować, czyli dokumentować,
wszystko, co się robi, zarówno na etapie teoretycznego przygotowania
i planowania badania, jak i w fazie przeprowadzania badań oraz później
w odniesieniu do postępowania przy interpretacji danych.
Jeśli rzeczywistość społeczno-komunikacyjna zmienia się w ciągłym procesie, to nie ma możliwości „mierzenia” jakości badania na
podstawie tego, czy wyniki tę rzeczywistość opisują. W grę wchodzi
natomiast pytanie o adekwatność i praktyczną stosowalność wyników czy pragmatyczność całego badania, tzn. pytanie, czy wyniki
pomagają nam zrozumieć względnie rozwiązać problem badawczy
i czy zastosowane metody gwarantują uwzględnienie wszystkich
możliwych i relewantnych dla tego problemu informacji. Przez tę
zasadniczą zmianę punktu wyjścia na pierwszy plan wysuwają się
inne (dodatkowe) metody, jak np. metody obserwacyjne.
Inne znów metody (np. eksperymentalne) powinny być inaczej
potraktowane w podejściu jakościowym, gdyż dają one inne możliwości i bazują na innych założeniach w badaniach dotyczących
komunikacji niż w badaniach w ramach innych dziedzin nauki. I tak
np. eksperymenty w psychologii stosowane są raczej w kontekście
paradygmatu ilościowego (który w pewnych sytuacjach jest na miejscu!), a uzyskane wyniki podlegają (i dlatego mogą podlegać) odpowiednim procedurom statystycznym. Dlatego wymagania wobec
eksperymentów są tam (i muszą być) inne niż w nauce o komunikacji,
w której częściej chodzi najpierw o opisującą dokumentację, a następnie o analityczne porównanie zaobserwowanych manifestacji
komunikacji w kontekście odpowiedniej teorii.
319
Annette Siemes
W proponowanej tu perspektywie na pierwszym planie stoją więc
w przypadku obserwacji raczej badania eksploracyjne oraz deskryptywne, które jednak muszą być od samego początku projektowane na
podstawie ogólnej teorii dotyczącej komunikacji. Na etapie analizy
danych dopiero ten kontekst teoretyczny pozwala na wyciągnięcie
dalszych wniosków i „osadzenie” uzyskanych wyników w kontekście
ogólnego modelu komunikacji, aby móc obserwować funkcje komunikacyjne zidentyfikowanych w materiale badawczym elementów.
W badaniach chodzić może (również dlatego, że na razie stosunkowo mało wiemy o procesie komunikacji) także tylko o to, żeby w sposób
użyteczny i całościowy opisać, jak manifestuje się proces komunikacji
w badanym przypadku (przy czym o tym, co w konkretnym badaniu
jest użyteczne i całościowe, decyduje pytanie badawcze). Pozostałe
wymogi i kryteria oceny badań jakościowych to: procesualność, dialogowość, otwartość, elastyczność i refleksywność, w równym stopniu jak
intersubiektywność i eksplikacja postępowania (na temat oceny jakości
badań jakościowych por. też Flick 2011). Wszystkie one są istotnymi
kryteriami wszelkich badań jakościowych. Design metod w wypadku
konkretnych zastosowań jednak w dużym stopniu zależy od wybranego
tematu badawczego – co oznacza też, że wybór i dokładne eksplicytne
określenie tematu oraz sformułowanie pytania badawczego stanowią
najważniejsze kroki w procesie badawczym (por. Flick 2010: 43).
Ilustracja 8. Charakter badań jakościowych: kryteria jakości/hasła centralne
Źródło: opracowanie własne.
320
Jak badać komunikację…
1.7. Czy dużo zawsze znaczy lepiej?
W tym miejscu wchodzi w grę pewien centralny aspekt często prowadzonej dyskusji o metodach ilościowych i jakościowych. Dogmatyczny
czarno-biały podział na „obozy”, wspierające albo akceptujące wyłącznie jeden rodzaj metod w naukach zajmujących się komunikacją,
należy już do przeszłości. Zarówno w badaniach zleconych, jak i na
rynku badawczym korzysta się z obydwu rodzajów metod: i ilościowych, i jakościowych. Bez ideologicznej dyskusji i w zależności od
celu wybiera się odpowiednią metodę lub kombinuje się je ze sobą,
adekwatnie do danego problemu.
Z drugiej strony, dyskusja o podejściu jakościowym i ilościowym
nie jest tylko bezzasadnym sporem między fachowcami. Obydwa
podejścia sytuują się w różnych, nierzadko przeciwnych kontekstach
naukowo-historycznych – jedno stosuje pozytywistyczne rozumienie nauki, drugie stara się uwzględniać zmienny i niestatyczny charakter rzeczywistości społecznej. Trzeba sobie zdać sprawę z tego,
że podejście jakościowe wychodzi od zupełnie innych przesłanek
(podobnie jak podejście ilościowe).
Podczas gdy podejście ilościowe, upraszczając co nieco, bazuje
na zamiarze mierzenia i liczenia z reguły wcześniej ustalonych czy
wybranych aspektów rzeczywistości komunikacyjno-społecznej, badania jakościowe wychodzą od innych pytań wiodących i interesów
poznawczych – służą do opisu wybranych zjawisk z uwagi na ich
całościowy charakter i nierzadko integrują z tym opisem konteksty, indywidualne motywacje i zależności, w ramach których można dopiero
rozumieć obserwowane zjawiska. Dlatego też formułowanie hipotez
badawczych jest czymś, co w ramach jakościowo zorientowanych badań odgrywa inną rolę – tezy mogą być produktem wstępnych kroków
badawczych lub nawet wynikiem całego procesu badawczego, który
jednocześnie staje się potencjalnym punktem wyjścia dla kolejnych
badań. Zamiast formułowania hipotez na wstępie badań natomiast
określony zostaje problem badawczy lub interesujące nas zjawisko
oraz wyjaśnione (eksplikowane) zostają założenia wynikające z teorii
321
Annette Siemes
i z już istniejących danych i informacji. W tym ujęciu w nauce nie
chodzi o kumulację wiedzy merytorycznej albo o szukanie w uzyskanych za pomocą badań danych jednej ostatecznej prawdy, lecz
o kompleksowe wyjaśnienie wybranego zagadnienia w całej jego
kompleksowości.
W ramach zaproponowanej tu perspektywy trzeba jeszcze dodać cel systematycznego gromadzenia elementów poznawczych
dotyczących zasadniczych wzorów i struktur w komunikacjach. Połączenia między „faktami”, szczegółami, uzasadnienia zachowań
i ocen oraz strategie przyjęte w tym kontekście, schematy leżące
u podstaw pozornie osobistych motywów oraz systemowy kontekst
obserwowanych zjawisk czy ich zrozumienie jako systemu wzajemnie się warunkujących elementów są w badaniach jakościowych tak
samo ważne lub – w zależności od podejścia teoretycznego i metodologicznego, np. w ramach badań komunikacji – nawet ważniejsze niż
gromadzenie dużej ilości danych w sensie przepytywania dużej liczby
respondentów. Chodzi o to, żeby zebrany materiał był całościowy
w tym sensie, by umożliwiał empiryczne obserwowanie badanego
zjawiska ze wszystkich istniejących czy możliwych, lub będących
w danej sytuacji i z uwagi na wybrany problem istotnych perspektyw.
W takim ujęciu np. duża liczba ankietowanych lub duża liczba przeprowadzonych obserwacji może być co prawda pomocna
(w zależności od badanego zjawiska, od dostępności potencjalnych
respondentów itd.), lecz niekoniecznie stanowi pierwszy lub najważniejszy aspekt decydujący o jakości badania. Obserwować trzeba
przede wszystkim to, co dla wybranego problemu jest istotne. Poza
tym ilość uzyskanego materiału jest istotna tak długo, jak wraz z nowymi danymi dochodzą nowe poznania. Kiedy obserwacje zaczynają
się powtarzać, oznacza to, że – przynajmniej w dziedzinie, w której
tak się dzieje – doszliśmy do tego, co w badaniach w ramach grounded theory nazywa się nasyceniem danych. Możliwe, że w tej sytuacji
należy również jeszcze w innych miejscach szukać nowych danych,
odbiegających od już posiadanych, lub też powoli można kończyć
badanie i analizować dane.
322
Jak badać komunikację…
1.8. Podejścia generujące teorie o badanych zjawiskach
Ścisłe rozróżnienie metod jakościowych i ilościowych stanowi regułę
w przeważającej większości opracowań na temat metod badawczych.
Istnieją jednak również inne podejścia, proponujące inicjowanie odpowiednich rozważań jeszcze przed wyborem samych metod, wychodząc od opisanego charakteru rzeczywistości komunikacyjno-społecznej. Czyli wtedy, kiedy chodzi jeszcze o pytania, jak w ogóle można
obserwować zjawiska, którymi interesuje się nauka o komunikacji,
jaką teorię poznawczą chcemy zastosować itp.
Jeśli rzeczywistość komunikacyjno-społeczną rozumiemy jako
wielkość zmienną, konstytuującą się ciągle na nowo, powinniśmy
również od samego początku inaczej projektować sposoby badań
empirycznych. Taki właśnie punkt wyjścia proponuje Friedrich Krotz
(2005), tj. traktowanie rzeczywistości komunikacyjno-społecznej jako
procesu uwarunkowanego w sposób ciągły komunikacyjnie negocjowanymi znaczeniami. Przez to z góry niweluje się problematyczny
podział na metody ilościowe i jakościowe w ramach badań społecznych czy badań komunikacji. Podział ten nie jest już potrzebny, gdyż
metody wybiera się ze względu na ich adekwatność i przydatność dla
rozwiązania danego problemu badawczego.
Krotz na tej podstawie proponuje prowadzenie badań generujących
teorie, tylko że stosuje w tym kontekście pojęcie „teoria” w innym znaczeniu, niż ma to tu miejsce. Generowana przez badania teoria ukierunkowana jest u Krotza na całościowy teoretyczny opis badanego obiektu
oraz teoretyczne wyjaśnienie jego współzależności na podstawie zgromadzonych danych, co jednak wcale nie oznacza nieteoretycznego
podejścia do zjawisk przed badaniem. Wręcz przeciwne, metateorie
na temat konstytuowania się rzeczywistości społecznej – jak termin
ten stosowany jest w niniejszym artykule – teoria poznawcza i wiedza
wyjściowa przed badaniem oraz eksplikacja i dokumentacja wszystkich
tych aspektów w konkretnym badaniu stanowią również w tej perspektywie niezbędną podstawę wszelkich działań badawczych (patrz
wyżej na temat kryteriów jakości badań jakościowych – eksplikacja).
323
Annette Siemes
Możliwe praktyczne podejścia w tym kontekście Krotz przedstawia
na przykładzie trzech wybranych – i dawno już znanych – podejść
do badań empirycznych w naukach społecznych: grounded theory
(Glaser, Strauss), heurystycznych badań społecznych (Kleinig) oraz
etnografii. Ważniejszy niż konkretne zastosowania tych wybranych
podejść (których opis u Krotza jest bardzo praktyczny i ciekawy) jest
tu jednak łączący je pomysł, że geneza teorii i wiedzy w odniesieniu
do kwestii komunikacyjno-społecznych nie może się odbywać na
podstawie logiki formalnej ani w ramach pozytywistycznego rozumienia nauki, lecz stanowi – ze względu na charakter obiektu badawczego, czyli zjawiska komunikacyjno-społeczne – zawsze proces
systematycznego i ukierunkowanego przez teorię uczenia się badacza,
a odbywa się poprzez systematyczne i ukierunkowane przez teorię
obserwowanie rzeczywistości społecznej.
1.9. Reprezentatywność
Metody jakościowe są więc często bardziej adekwatne do kompleksowych zagadnień, z jakimi mamy do czynienia w dziedzinie komunikacji. Równocześnie jednak standardowe oczekiwania – np. po
stronie klientów na rynku badań zleconych – wobec możliwości badań ewaluacyjnych często wyznaczane są przez, najczęściej słabo
reflektowane, stosowanie pojęć i kryteriów pochodzących z dziedziny
badań ilościowych. Jednym z takich pojęć jest reprezentatywność;
przy czym w dalszych dyskusjach okazuje się z reguły, że ma się tu
na myśli jedynie dużą ilość ankietowanych oraz reprezentatywność
społeczno-demograficzną, mierzoną na podstawie poszczególnych
kryteriów demograficznych oraz ich kombinacji (płeć, wiek, zarobki,
miejsce zamieszkania itd.).
Przy tym pojęcie reprezentatywności jako takiej nie jest właściwie
określane w sposób ścisły, trzeba je bowiem zawsze precyzować
i pytać o – reprezentatywność ze względu na co? Reprezentatywność więc nie zawsze oznacza tę społeczno-demograficzną (w sensie
324
Jak badać komunikację…
odwzorowania populacji z uwagi na wspomniane wyżej kryteria demograficzne). Nie w każdej sytuacji przeprowadzanie badania reprezentatywnego dla całego społeczeństwa jest adekwatną drogą
dowiedzenia się czegoś o interesujących nas zjawiskach. Ważniejsze
może być, czy grupa ankietowanych lub zebrany materiał ma odniesienia do tego, co chcemy obserwować, i czy wiemy, jakie odniesienia
to są. Ważniejsze może być poza tym pytanie, czy przez nasz wybór
nie wykluczyliśmy znacznej grupy respondentów lub czy nie badamy
tylko części materiału. A zatem również badanie jakościowe może
być reprezentatywne – tyle że nie w sensie statystycznym. Takie
badanie musi jednak – przez intersubiektywny, czyli niezależny od
konkretnych osób, zrozumiały opis postępowania – wykazać, że badany problem daje się na podstawie wybranego materiału naświetlić
w sposób całościowy.
Maksymą musi zatem zawsze być pytanie tych, dla których nasz
temat badawczy jest (albo może być) relewantny, lub badanie tego
i takiego materiału, który jest dla nas relewantny ze względu na nasze
pytanie badawcze, unikając przy tym systematycznego wykluczania
relewantnych grup czy relewantnego materiału. Pierwsze pytanie
więc brzmi: kogo/co obserwujemy, a nie – ile ludzi/materiału potrzebujemy.
Tu znowu okazuje się, jak ściśle usieciowione są planowanie strategiczne i systematyczna analiza relewantnych dla nas grup odniesienia lub klientów z jednej strony oraz możliwości badań z drugiej
strony. Bez rozsądnej analizy grup odniesienia lub grup docelowych
(w zależności od rodzaju podejmowanej aktywności komunikacyjnej
pierwsze bądź drugie określenie jest bardziej na miejscu), bez analizy
problemu, do kogo właściwie chcemy dotrzeć za pomocą danego
narzędzia, którym prowadzimy badanie, bez systematycznej rekonstrukcji odpowiedniej charakterystyki tych grup – każde badanie
będzie bezwartościowe, nawet jeśli będzie prowadzone z największą
metodologiczną rzetelnością i z największym nakładem pracy.
Obowiązuje więc postulat: najpierw określamy problem oraz
ustalamy cele (projektu i badania), a następnie zastanawiamy się
325
Annette Siemes
nad tym, kto może nam dostarczyć relewantnych spostrzeżeń lub
dać odpowiedni feedback na interesujący nas temat.
Z nieco inną sytuacją wyjściową mamy do czynienia wtedy, kiedy,
będąc jeszcze na początku projektu, chcemy przeprowadzić badania
eksploracyjne, mające nam pomóc w orientacji na temat znaczenia
określonych aspektów lub w zrozumieniu szerszych semantycznych
kontekstów. W tym układzie pytać możemy każdego uczestnika systemu komunikacji. Tu również pomocna jest z reguły większa liczba
przypadków, przynajmniej do osiągnięcia wyżej wymienionego stopnia nasycenia. Na temat praktycznych przykładów odpowiednich
badań por. Fleischer 2008 i 2002.
Wracając zaś do problemu „reprezentatywności”, warto podkreślić,
że mimo wzrastającej akceptacji mieszania ze sobą metod badawczych z różnych podejść (ilościowego i jakościowego) rozumienie
reprezentatywności często jest nadal ograniczone do jednej jej manifestacji tylko i często rozumiane jest tradycyjnie jako „osiągnięte”
wtedy jedynie, kiedy mamy do czynienia z reprezentatywnością demograficzną. Nowsze idee z dziedziny badań ilościowych (posiadające
często kontekst jakościowy, jeśli chodzi o sam pomysł) – takie jak np.
wyodrębnianie grup społecznych według stylów życia (idea, która aż
tak nowa jednak nie jest – por. opis rozwoju odpowiednich koncepcji
w Penconek 2007: 180, oraz Taubert 2006: 63, lub Siemes 2011 oraz
janKomunikant 2012) – często wymagają większego wysiłku argumentacyjnego, by zostały zaakceptowane jako możliwe i adekwatne
podejścia w konkretnym badaniu; i to mimo iż mogą nam czasami dać
bardziej całościowy i adekwatniejszy do naszych zainteresowań obraz lub przynajmniej wspomagać w skompletowaniu takiego obrazu,
dostarczając po prostu nową, odmienną perspektywę. Niekoniecznie muszą one jednak być rozwiązaniem ostatecznym; to zawsze
zależy od danego tematu i problemu badawczego; czasami proste
cechy demograficzne są tak samo pomocne i łatwiejsze do zebrania niż typologie stylów życia, które często bazują na stosunkowo
skomplikowanych procedurach analitycznych. Mimo to i ogólnie
rzecz biorąc, ciągle jeszcze panuje paradygmat ilościowy – aczkolwiek
326
Jak badać komunikację…
na podstawie nieporozumienia – w ścisłym związku z jednostronnie
i jednowymiarowo rozumianą reprezentatywnością, a próby wprowadzenia (dawno już nie) nowych idei interpretowane i oceniane są
w kontekście tego jednego, ledwo zrozumianego paradygmatu.
Ilustracja 9. Temat reprezentatywności, badań opinii a badania komunikacji: cytaty
Krytyka podejść jakościowych opiera się więc często na stosowaniu kryteriów pochodzących z teorii poznawczej przystającej do
paradygmatu ilościowego. Badaniom stosującym metody jakościowe
(już w momencie formułowania ich teoretycznych założeń na temat
możliwości poznania ze względu na kwestie komunikacyjno-społeczne) zarzuca się, że nie spełniają warunków badań ilościowych. Fakt
natomiast, że – jeśli są poprawnie zaplanowane, przeprowadzone,
dokumentowane i prezentowane – spełniają inne (a mianowicie wyżej
wymienione) warunki, np. intersubiektywności, eksplikacji, dialogowości i procesualności, nie jest już w tym momencie uwzględniany.
Nie mówiąc już o uwzględnieniu dalszego kontekstu teoretycznego,
327
Annette Siemes
przedstawionego na ilustracji 9, który zwraca uwagę na to, że w badaniach komunikacji nie chodzi (nie może chodzić) o obliczenie średniej
rejestrowanych opinii, lecz o to, aby szukać leżących za konkretnymi
wypowiedziami wspólnych punktów orientacyjnych.
Przyczyną problemów akceptacji zmienionego podejścia badawczego jest nie tylko wykształcenie ekonomiczne wielu decydentów
na rynku badań uwzględniające bardziej paradygmat ilościowy,
a pomijające wiedzę teoretyczną na temat perspektywy jakościowej
(por. też Holzmüller, Buber 2007), lecz także duża trudność zwięzłego
przedstawiania i wiarygodnej wizualizacji wyników badań jakościowych, co ma znowu do czynienia z naszymi (ludzkimi) konwencjami
postrzegania, dla których ustalone jest komunikacyjnie to, co jest
uważane za normalne, wiarygodne etc. (na temat funkcji liczb w tym
kontekście por. Siemes 2009 i 2010a; ze względu na procedury normalizacyjne – Siemes 2015). Poza tym również w przeważającej ilości
literatury dydaktycznej z zakresu metod główny nacisk kładzie się na
podejście ilościowe i stosowne teorie poznawcze oraz dokonuje się,
jeśli w ogóle, podziału na paradygmat ilościowy i jakościowy dopiero
na poziomie metod.
Również z tego powodu metody ilościowe oraz stojące za nimi
(w naukach społecznych) podejście do nauki nie są tu szczegółowo
omawiane (istnieje na ten temat szeroki zestaw literatury – por. dla
zwięzłego przeglądu Noga-Bogomilski 2007; szerzej np. Brzeziński
2005). Rośnie również liczba podręczników zorientowanych na badania jakościowe (szczególnie pozytywnym przykładem w tym kontekście jest seria „Niezbędnik Badacza”, opublikowana w 2010 i 2011
roku w wydawnictwie PWN; por. między innymi Flick 2010 i 2011;
Barbour 2011; por. poza tym Silverman 2009a i 2009b oraz Denzin,
Lincoln 2010). Absolutnie rzadkie są jednak opracowania zorientowane specyficznie na komunikację (por. np. Krotz 2005). Podsumowując,
trzeba dodać, że ciągle jeszcze niewiele z istniejących podręczników
na temat badań jakościowych jest przetłumaczonych na język polski,
a jeszcze mniej wprowadzanych jest do dydaktyki.
328
Jak badać komunikację…
1.10. Szukanie złotej metody
Z uwagi na podział na metody jakościowe i ilościowe, który dla kwestii
związanych z komunikacją niekoniecznie jest adekwatny, studenci
oraz badacze szukają nierzadko „najlepszego” albo „uniwersalnego”
podejścia do badań i metod. Chcieliby oni, mówiąc trywialnie, mieć
tę kwestię raz na zawsze z głowy, i pytają o to, jaką metodę generalnie najlepiej stosować lub ilu ludzi w jakiejkolwiek ankiecie najlepiej
przepytać, „żeby było dobrze”.
Problem jest oczywiście inny. Nie można bowiem zdecydować,
jaka metoda jest generalnie najlepsza lub jaka liczba ankietowanych lub jaki zestaw materiału badawczego są wystarczające. Różne
podejścia produkują nie tylko różne wyniki, lecz często także nieporównywalne współzależności teoretyczne, które tylko w pewnych
punktach dają się wzajemnie do siebie odnieść. Zasadniczo sytuacja
jest bardzo prosta: nie ma jednego uniwersalnego, najlepszego podejścia. Już dlatego, że zatrważająco zubożyło by to nauki społeczne
i rezultaty ich badań.
W orientacji pragmatycznej założyć można, że badania empiryczne stosowane są po to, by rozwiązać konkretne problemy czy
odpowiedzieć na konkretne pytania badawcze, które mogą być ukierunkowane na zastosowania praktyczne albo na badania podstawowe, które z kolei pomogą nam lepiej rozumieć rzeczywistość. Każde
pytanie badawcze konstytuuje swój obiekt badawczy, tzn. ten obiekt,
który chcemy opisać i ująć teoretycznie. Jeśli tak jest, to w mniejszym stopniu chodzi o ilość uzyskanych danych, a bardziej o to, żeby
obserwować taki obiekt różnymi metodami i różnymi narzędziami
metodologicznymi, aby jak najwięcej się o nim dowiedzieć (por. Krotz
2005: 15). Innymi słowy: nie ma reguły podającej, ilu ludzi należy
w ankiecie przepytać, ale jest reguła, żeby pytać takich ludzi, którzy
mogą nam dostarczyć spostrzeżeń i informacji związanych z naszym
problemem badawczym. W badaniach, poprzez które chcemy uzyskać
ocenę opracowywanego projektu, trzeba więc zwracać się do tych,
do których później też chcemy się zwrócić z tym, co opracowaliśmy,
329
Annette Siemes
wybór ten zaś trzeba zorganizować, opisać i uzasadnić. Czasami może
to być szeroka grupa (nawet) dowolnych osób, czasami musi to być
węższy krąg celowo wybranych osób/materiałów. Im bardziej podstawowe jest nasze badanie, im bardziej chodzi o wstępne zebranie
szerokiego jeszcze spektrum spostrzeżeń, tym mniej trzeba z reguły
ograniczać grono potencjalnych respondentów i tym bardziej przydatna jest duża liczba respondentów – trzeba ich mieć co najmniej
tyle, że już nie znajdujemy nowych wzorów reakcji.
Podsumowanie I: perspektywa jakościowa i procesualność
jako wspólny mianownik
Nawet jeśli nie ma jednej i najlepszej metody, trzeba dyskutować pytanie, jaka zasadnicza perspektywa może być adekwatna w badaniach
zajmujących się komunikacją społeczną. W kontekście tego, co powiedziane zostało wyżej, można zaproponować podejście, uwzględniające kompleksowość procesów komunikacyjno-społecznych, korzystające z już istniejących rozwiązań dylematu stworzonego częściowo
przez nas samych poprzez surowy podział na podejście ilościowe
i jakościowe wraz z bezrefleksyjnym przejęciem kryteriów oceny pochodzących z jednego z tych dwóch paradygmatów – z ilościowego.
Proponowane rozwiązanie polega na tym, żeby dla badań dotyczących komunikacji wychodzić zasadniczo od perspektywy jakościowej –
ponieważ proces komunikacji w sposób nieunikniony ma taki właśnie
charakter. Trzeba zatem dobrać takie techniki i narzędzia badawcze,
które usytuowane są w odpowiednim kontekście teoretycznym, pasującym do sytuacji wyjściowej, produkowanej przez procesualny
charakter komunikacji – i ten kontekst może nam zagwarantować
właśnie ukierunkowanie jakościowe.
W kontekście tego ukierunkowania należy jednak znowu działać
w taki sposób, żeby nadal dopuszczać do powstawania jak najszerszego spektrum procesów poznawczych. Nie ma więc – w kontekście zainteresowania badawczego – sensu kategoryczne wykluczanie
330
Jak badać komunikację…
jakichkolwiek możliwości czy technik badawczych. W równym stopniu
dopuszczać trzeba do stosowania metod tzw. jakościowych, jak i tzw.
ilościowych. Czyli: proponuję pozbycie się zbędnego (bo produkującego tylko niekończące się dyskusje oraz okopywanie się wrogich
obozów) i mylącego podziału na metody ilościowe i jakościowe oraz
wyjście od szeroko ujętego i teoretycznie umotywowanego rozumienia procesu komunikacji, co w rezultacie pomoże nam w wyborze
adekwatnych metod w zależności od konkretnych problemów badawczych. Czyli opowiadam się za procedurą uznającą, że zasadniczą
cechą tego, co w nauce o komunikacji badamy (bez względu na konkretne wybrane tematy badawcze), jest procesualność komunikacji.
Nigdy bowiem nie mamy dostępu do „całej komunikacji”, a więc również do „rzeczywistości jako takiej”, w odniesieniu do której bylibyśmy w stanie mierzyć „prawidłowość” (lub zgoła słuszność) naszych
wyników. W sensie pozytywnym natomiast oceniać musimy zawsze,
czy uwzględniliśmy wszystkie te źródła, które w ramach wybranego
problemu badawczego są istotne, i czy proces badawczy przedstawiony został przez nas w sposób przejrzysty i zrozumiały.
Wadą (jeśli wyzwanie to chcemy widzieć jako wadę) takiego podejścia jest oczywiście to, że wtedy sami będziemy odpowiedzialni
za wybór metody i jej konkretny design dla potrzeb danego badania,
jako że nikt nam nie powiedział ani nie powie, jaka metoda albo
jakie podejście jest „najlepsze”, oraz że jesteśmy wtedy zobowiązani
do umożliwienia wszystkim chętnym, tzn. wszystkim potencjalnym
odbiorcom, wytworzenia sobie własnego w tej kwestii zdania. Zaletą
natomiast jest to, że możemy wybierać i projektować metody tak, aby
umożliwiły nam znalezienie odpowiedzi na interesujące nas pytania.
Podsumowanie II: komunikacja jako podstawowy operator
społeczeństwa – również w sytuacji badawczej
W ostatnich kilkudziesięciu latach kształtu nabiera koncepcja mogąca nam pomóc w skuteczniejszym wyborze i dopasowaniu metody
331
Annette Siemes
badawczej do pojawiających się pytań w ramach projektów communication design oraz badań zajmujących się komunikacją społeczną i odpowiednimi procesami komunikacyjnymi. Korzysta ona
z opracowań z dziedziny konstruktywistycznej teorii systemów, która w swej istocie jest koncepcją przypisującą komunikacji kluczową
rolę w procesie konstytuowania się rzeczywistości społecznej (por.
von Foerster; Fleischer; von Glasersfeld; Luhmann; Maturana, Varela;
Parsons; podsumowująco por. Siemes 2010b oraz Balicki i in. 2010).
Podstawa tej perspektywy, którą można wykorzystać do obserwacji empirycznej, polega więc na tym, żeby wszystko to, co dzieje
się społecznie, rozumieć (na poziomie modelu teoretycznego) jako
komunikacje (liczba mnoga) lub jako zjawiska uwarunkowane komunikacyjnie.
Powyższe stwierdzenie stanowi syntezę wcześniej już (aczkolwiek
fragmentarycznie i w innych koncepcjach) pojawiających się idei na
temat roli kontekstów i konieczności negocjacji znaczeń w procesach
społecznych oraz stanowi dalsze rozwinięcie tych idei w kierunku
zagadnień relewantnych dla nauki o komunikacji.
Praktycznie wszystkie próby teoretycznego ujęcia możliwości
metodologicznych mają nierozwiązaną jedną kwestię (z reguły szerzej
niedyskutowaną), a mianowicie: w jaki sposób komunikacja odnosi
się do działań, jakie są relacje i współoddziaływania komunikacji
i działań? A jest to kwestia bardzo istotna nie tylko dla badań komunikacji. W momencie gdy chcemy badać komunikacje (manifestujące
się w formie wypowiedzi efekty mechanizmu komunikacji) i stwierdzamy, że komunikacja w sensie ciągłego negocjowania znaczeń
stanowi interesujący nas obszar, działania stają się zewnętrznym
obiektem zainteresowania, którym zająć mogą się z większym powodzeniem inne dziedziny naukowe. Nauka o komunikacji natomiast
bada kompleksy znaczeń. Działania z jej perspektywy i dla niej stają
się relewantne najwyżej ze względu na konteksty znaczeń, w które
te działania są integrowane, jeśli mają one miejsce w przestrzeni
społecznej – właściwym przedmiotem badań są wtedy jednak owe
konteksty, a nie same działania.
332
Jak badać komunikację…
Dla repertuaru i możliwości metodologicznych w nauce o komunikacji natomiast wynika z tego – z uwagi na to, co już wiemy o komunikacji i jej charakterze – że zasadnicze ukierunkowanie badań
komunikacji może być tylko jakościowe. Metody i techniki przy tym
mogą być wybrane w sposób adekwatny do danego problemu i mogą
zawierać zarówno elementy (techniki) ilościowe, jak i jakościowe.
Jeśli wszystko to, co może nas zainteresować w ramach badań
dotyczących projektowania komunikacji, jest również związane:
a) z komunikacją oraz b) z procesami i kontekstami społecznymi, to
perspektywa ta może być pomocna również, aby zrozumieć i móc
widzieć, jakie są możliwości (i granice) badań empirycznych mających
na celu ewaluację i ewentualnie dalszy rozwój opracowanej koncepcji
czy opracowanego projektu z zakresu communication design.
Zaletą zapoznania się z tym kontekstem teoretycznym i korzystania z niego przy opracowaniu badań empirycznych jest to, że teoria
komunikacji pozwala na oraz wymaga zrozumienia obserwowanych
później zjawisk w szerokim kontekście. Umożliwia ona poza tym
stosowanie metod „produkujących liczby” i korzystanie z możliwości
statystyki, jak również z metod bardziej elastycznych, mniej zestandaryzowanych – oba funkcjonować mogą ogólnie w perspektywie
jakościowej, wynikającej z tej teoretycznej podstawy, jako jedyna
możliwa zasada wszystkich przedsięwzięć badawczych w ramach
problemów komunikacji.
Spektrum możliwych metod przedstawić można (w myśl tych
założeń), wychodząc od uwarunkowanych przez nasze zmysły możliwości obserwacji rzeczywistości komunikacyjnej.
Możemy:
– komunikować z innymi uczestnikami procesu komunikacji, na podstawie czego tworzy się spektrum możliwości ankietowych i prowadzenia wszelkiego rodzaju wywiadów i rozmów;
– obserwować, co się dzieje w wybranym fragmencie rzeczywistości
(komunikacyjnej) = metody obserwacji;
– analizować dowolny materiał tekstowy (werbalny) albo wizualny
(już istniejący czy produkowany przez nas w trakcie stosowania
333
Annette Siemes
innej metody, np. wywiadu pogłębionego) = metody analizy wypowiedzi;
– celowo tworzyć sytuacje komunikacyjne (np. przez przedłożenie
respondentom wybranego materiału) i obserwować, co się dzieje =
metody eksperymentalne. Wynikający z tej perspektywy przegląd
i możliwy podział zasadniczych (grup) metod pokazuje poniżej
podana ilustracja.
Ilustracja 10. Przegląd metod badawczych w podejściu jakościowym
Źródło: opracowanie własne.
Należy zwrócić uwagę na to, że każdy z wyróżnionych rodzajów
metod można opisać jeszcze szczegółowiej, stosując przy planowaniu konkretnego badania różne dodatkowo potrzebne perspektywy
i rozróżniając szczegółowe techniki badawcze. Przykład dla możliwych wyznaczników takiego dalszego opisu pokazuje ilustracja 11.
334
Jak badać komunikację…
Systematyzuje ona – z uwagi na narzędzia badawcze opracowane
w ramach planowania ankiet lub wywiadów – jakie mogą być istotne
aspekty dotyczące struktury, sposobu gromadzenia i dokumentacji
danych i formy technicznej oraz możliwych form pytań, które trzeba
brać pod uwagę i opisać w dokumentacji swojego projektu badawczego.
Ilustracja 11. Szczegółowe aspekty technik i narzędzi badawczych w ramach przygotowania badań stosujących metody ankiet lub wywiadów
Źródło: opracowanie własne.
W związku z wyżej opisaną elastycznością badań w kontekście
podejścia jakościowego i takim samym wymogiem z uwagi na tematy
związane z komunikacją każde badanie wymaga projektowania (designu) technik i narzędzi badawczych dopasowanych do wymogów
wynikających z konkretnego tematu. Ustalenia tu zawarte mogą być
pomocne jako jeden z możliwych punktów wyjścia na początku procesu badawczego, kiedy jeszcze zajmujemy się ogólnymi podstawami
335
Annette Siemes
teoretycznymi ze względu na metodologię i ogólne podejście w swoim
badaniu.
Jeśli natomiast chodzi o projektowanie i planowanie konkretnego
postępowania oraz opracowanie narzędzi badawczych, tzn. sytuację,
kiedy już wybraliśmy konkretną metodę badawczą, warto obejrzeć
sobie opracowania zajmujące się specyficznym rodzajem metod w ramach podejść jakościowych. Liczba i różnorodność odpowiednich publikacji powoduje, że nie ma możliwości podania tu jakiegoś kanonu
lektur. Wymieniam więc tylko kilka przykładów, uwzględniając przede
wszystkim publikacje z wyżej wymienionych już serii – ze względu na
techniki wywiadu, np.: Kvale 2010; Flick 2010: 136; Rubin, Rubin 2005;
dla grup fokusowych: Barbour 2011; Maison 2000; Puchta, Potter
2004; jeśli chodzi o metody analizy tekstu i treści (również dla analizy
konwersacji i dyskursu, którą pomijamy tutaj z uwagi na szerokość
tego tematu) m.in.: Mayring 2000; Rapley 2010; Keller 2004 i 2005; dla
obserwacji i korzystania z materiałów wizualnych w badaniach np.:
Angrosino 2010; Flick 2010: 153; Banks 2010.
Przedstawiony na ilustracji 10 podział oraz odsyłanie czytelnika
do książek zajmujących się poszczególnymi rodzajami metod nie
oznaczają jednak, że metody te traktować trzeba w sposób izolowany.
Możliwa i wskazana jest oczywiście ich kombinacja w sposób wzajemnie się uzupełniający. I tak np. eksperymenty w dziedzinie badań
nad komunikacją wykorzystują nierzadko ankiety (pojmując prezentowanie materiału do oglądania czy oceny jako formę eksperymentu).
Czasami zastosowanie określonej metody wymaga automatycznie
jeszcze innej metody – w jakościowej analizie wypowiedzi można
badać materiał tekstowy, który istniał przed naszym badaniem, ale
też teksty wytwarzane przez to, że przeprowadziliśmy wywiady pogłębione lub analizowaliśmy grupy fokusowe itd. Poszczególne metody
muszą być projektowane adekwatnie do interesującego nas tematu
i w ramach aktualnie danych możliwości. Czas, budżet i liczba respondentów, jakimi dysponujemy (lub z którymi damy radę porozmawiać), stanowią często decydujące czynniki, wpływające na to,
jaką metodę możemy wybrać i jakie szczegółowe postępowanie na
336
Jak badać komunikację…
jej podstawie możemy zaprojektować. Design metod w przypadku
konkretnego zastosowania jest wprawdzie elastyczny i otwarty, jeśli
pracujemy zasadniczo na podstawie podejścia jakościowego, ale
przy opracowaniu konkretnego postępowania zawsze trzeba przestrzegać wymienionych wyżej kryteriów badań jakościowych (przede
wszystkim otwartości, refleksyjności, transparentności, eksplikacji
i intersubiektywności). Ciągłe reflektowanie tego, co robimy, i formułowanie odpowiednich uzasadnień nie tylko służy poddaniu własnej
empirycznej pracy pod dyskusję wśród badaczy, lecz pomaga nam
również na unikanie błędów spowodowanych tym, że tak głęboko
„siedzimy” w naszym temacie, że nie widzimy ważnych aspektów,
które łatwo zobaczyć, spojrzawszy na rzecz z zewnątrz, a to z kolei
zmusza nas do zajęcia pozycji obserwatora wobec własnego badania.
Zajmowanie takiej pozycji manifestuje się tym, że formułujemy na
piśmie określone rzeczy już na etapie planowania i przeprowadzania
badania oraz analizy jego wyników. Chodzi tu następujące punkty:
Planowanie badania
Własne oczekiwania wobec projektu communication design, w ramach którego przeprowadzamy badanie, muszą być eksplicytnie
sformułowane, żeby w ogóle móc je sprawdzić w badaniu. Trzeba
wiedzieć, dokąd sam projekt zmierza, do kogo się zwraca albo co
projektujący go chce osiągnąć, wytworzyć, zmienić; zaś dokumentacja tych celów w krótkiej i przejrzystej formie stanowi część wstępną
empirycznego badania, która stanowi z kolei część składową odpowiedniej dokumentacji projektu i pojawi się później w raporcie i/lub
w prezentacji wyników.
Problem i cel badania, pytanie badawcze oraz dokumentacja
i uświadomienie sobie wiedzy wyjściowej (tego, co ewentualnie już
wiemy skądinąd; przy czym trzeba, oczywiście, podać źródła!) muszą
być sformułowane i dokumentowane, aby w rezultacie badania móc
sprawdzić, co nasze badanie wniosło nowego, czego przed badaniem
337
Annette Siemes
nie wiedzieliśmy albo o czym myśleliśmy, że jest inaczej. Tylko przez
to badanie uzyskać może swoją sensowność. Inaczej bowiem wydaje
nam się najczęściej, że przecież wszystko było już jasne wcześniej.
Badanie musi przy tym być tak skonstruowane, aby odkrycie i widzenie czegoś odmiennego od naszych wstępnych przypuszczeń (które
zawsze istnieją) było w ogóle możliwe. W podejściu jakościowym
nie formułuje się hipotez w sensie paradygmatu pozytywistycznego. Niezbędne jest natomiast opracowanie podanych tu punktów
i przedstawienie ich w sposób przejrzysty.
Przeprowadzenie badania
Często dopiero konkretne doświadczenia poczynione w trakcie
przeprowadzania badania pomagają nam do końca rozumieć pewne potrzeby badawcze. Widzimy np., że drobne zmiany w narzędziu
badawczym pomogłyby nam dowiedzieć się więcej lub że dodatkowa
grupa respondentów o innych cechach dałaby nam głębszy wgląd
w problem. Bardziej elastyczne metody badawcze pozwalają nam na
reagowanie w takich sytuacjach. Trzeba to jednak znowu koniecznie
dokumentować i zdawać sobie sprawę z tego, co z tych zmian wynika
dla całego badania oraz dla już uzyskanych danych.
Natomiast im bardziej zestandaryzowane metody stosujemy, tym
dokładniej trzeba też planować przeprowadzenie badania i upewniać
się, czy to, co planujemy, może funkcjonować. W takiej sytuacji niezbędne jest przeprowadzenie pretestu na mniejszej próbie respondentów czy materiale badawczym.
Nie ma metody badawczej gwarantującej bezproblemową pracę na etapie gromadzenia danych. Rzeczywistość zawsze może nas
zaskoczyć, a więc nie zawsze chodzi o to, żeby zmieniać narzędzie
badawcze i zbliżać je do jakiegoś (zresztą – nieistniejącego) ideału.
Wszystkie (systematyczne) problemy i trudności są elementem
badania, bez względu na to, czy ich rezultatem też była modyfikacja scenariusza badawczego, czy my ich tylko, projektując badanie,
338
Jak badać komunikację…
nie widzieliśmy, już nie mając w jego trakcie możliwości ich zmiany.
Zatem musimy o wszystkich trudnościach (występujących systematycznie) wspomnieć, (choćby krótko) dyskutować możliwe rozwiązania oraz uzasadnić, dlaczego po identyfikacji pewnego problemu
postąpiliśmy tak lub inaczej.
Na etapie analizy…
…powinniśmy zachować otwartość, spełniając jednak nadal wymogi
transparentności i eksplikacji. To pierwsze np. może znaczyć (w momencie podsumowania albo kategoryzacji danych czy materiału
tekstowego), że trzeba w charakterze testu zastosować różne formy
podsumowania danych, aby sprawdzić, co przez ten zabieg stanie się
w materiale widoczne, a co nie. Czy przedstawimy później takie różne
podejścia w raporcie z badań we wszystkich szczegółach, zależy znowu
od wielu czynników wewnętrznych i zewnętrznych. Niewykluczone, że
korzyść poznawcza wynikła z zastosowania innej formy podsumowania
będzie tak mała, iż nie warto tej formy prezentować. Nawet w takim
wypadku jednak warto wspomnieć o tym, że próbowaliśmy zastosować
takie albo inne podejście. Niewykluczone też, że odbiorcy naszego badania mają pewne oczekiwania (co jest oczywiście regułą w badaniach
zleconych) i życzą sobie (na przykład) krótkiego podsumowania tylko
najistotniejszych wyników. W każdym wypadku trzeba – w zgodzie
z transparentnością – powiedzieć, jakie podejście dla podsumowania
i analizy danych wybraliśmy i dlaczego je wybraliśmy.
2. Etapy procesu badawczego
Warto zaprezentować wyżej opisane konteksty oraz uzasadnienia
dokonanych wyborów i decyzji w ramach planowania i przygotowania
badania również ewentualnym zleceniodawcom jakiegoś projektu – ze względu na ograniczenia czasowe, którym zazwyczaj podlega
339
Annette Siemes
odbiór wyników takiego badania, ma to z reguły oczywiście miejsce
w skróconej i uproszczonej formie. Szczegółowy kontekst i tak należy
mieć udokumentowany dla siebie – można przez to przy następnych,
podobnych badaniach oszczędzić czas oraz umożliwia to rozumienie
wszystkiego przez innych, gdy w przyszłości np. pracujący z nami
koledzy chcą zapoznać się z wynikami ówczesnych prac.
Dla obydwu rodzajów potrzeb, czyli zarówno jako punkt wyjścia dla
dokumentacji szczegółowej, jak i dla opracowania krótkiego „fact sheet”
o badaniu, który ma np. być umieszczony na początku prezentacji wyników, warto uwzględnić podane na ilustracji 12 etapy procesu badawczego.
Ilustracja 12. Etapy procesu badawczego
Źródło: opracowanie własne.
Określenie tematu ważne jest nie tylko w ramach projektów dotyczących szerszych obszarów i realizowanych w kontekście naukowym,
340
Jak badać komunikację…
gdzie trzeba oczywiście dogłębniej wyjaśnić tło teoretyczne. Również
w projektach zorientowanych na sprawdzenie wybranej kwestii dla
konkretnych zastosowań oraz w projektach zleconych (ponowne)
określenie tego, „o co w ogóle chodzi”, jest niezbędnym elementem
procesu planowania badania, podobnie jak możliwie szczegółowe
przygotowanie realizacji badania (czyli przejrzyście uzasadniony wybór
metody itd.). Jeśli na początku projektu nie mamy jasności co do celów
i oczekiwań wszystkich jego „uczestników”, rośnie ryzyko pojawienia
się później problemów z dalszym planowaniem i przeprowadzaniem
badania lub na etapie komunikowania wyników. Przy badaniach prowadzonych jako część zleconego projektu oznacza to też, że trzeba dbać
o możliwie precyzyjną komunikację między klientem i badaczem/badaczami, przygotowując projekt. To jest szczególnie ważne, mimo iż taka
potrzeba często nie jest widziana, zwłaszcza po stronie „klienta” – on
przecież wie, czego chce/potrzebuje (lub przynajmniej tak może uważać), i ponowne omawianie tego może wydawać się zbędne. Ale nawet
jeśli w tej fazie będziemy musieli delikatnie klientem pokierować – jest
to zawsze lepszym rozwiązaniem niż ryzyko, że po fakcie okaże się, iż
badanie trzeba było przeprowadzić w inny sposób, co w najgorszym
wypadku może spowodować pogorszenie naszych relacji. Oczywiście
trzeba przy tym rozważyć, w jaki sposób można redukować nakład
pracy/czasu, który po stronie zleceniodawcy jest potrzebny, aby móc
potwierdzić plany i decyzje dotyczące projektu. Najłatwiejszą i szeroko
akceptowaną formą komunikacji jest przy tym sporządzenie oferty
projektu zawierającej informacje o powyższych punktach lub o tym,
w jaki sposób zamierzamy realizować poszczególne etapy projektu
oraz harmonogram prac. W idealnym wypadku opracowujemy taką
propozycję na podstawie briefu, który dostaliśmy od klienta lub razem
z nim opracowaliśmy.
Wracając do ogólnych etapów procesu badawczego, warto
zwrócić uwagę na to, że po sformułowaniu pytań badawczych powodzenie całego projektu zależy znowu w największym stopniu
od wyboru i opracowania metody oraz od podjętych w jej ramach
decyzji. Powinny one być, krótko mówiąc, adekwatne do tematu
341
Annette Siemes
i celów badawczych. Jeśli chcemy więc uzyskać konkretną ocenę
dotyczącą opracowanych przez nas materiałów, warto zwrócić się
w ramach badania do ludzi porównywalnych do tych, którzy później
będą mieć do czynienia z tymi materiałami (to mogą być nie tylko
potencjalni użytkownicy czegoś, lecz także grupy osób, które w inny
sposób są ważne dla nas, np. ponieważ podejmują decyzje dotyczące opracowanych rzeczy, np. o tym, czy będą w ogóle oferować
jakiś produkt itp.).
Jeśli natomiast chcemy dowiedzieć się czegoś o tym, co i jak
dane X komunikuje (jakie reakcje w ogóle prowokuje), często wystarczy bardzo ogólne kryterium, by biorący udział w badaniu byli
uczestnikami danego systemu komunikacji – aby nie mieć jednostronnego obrazu, można wtedy zrównoważyć wśród respondentów
różne przedziały wiekowe oraz płci (temat roli reprezentatywności
społecznej w badaniach dotyczących kwestii związanych z komunikacją został omówiony wyżej). W każdej sytuacji (przy każdym
temacie badawczym) wchodzą zatem w grę inne metody (często
więcej niż jedna) pasujące do danych celów, możliwości i potrzeb.
Również ich dalsze opracowanie w ramach danego badania, czyli
design kwestionariusza, jego forma, rodzaj, sformułowanie i kolejność poszczególnych pytań lub kryteriów doboru materiału tekstowego w przypadku jakościowych analiz wypowiedzi („treści”), zależą
zawsze od tego, co badamy i dla kogo oraz w jakim celu powstaje
dane badanie.
Na zakończenie jeszcze jedna uwaga dotycząca tego punktu: najpierw uwzględniamy, że pytania badawcze to te (ogólne) pytania,
na które chcemy odpowiedzieć za pomocą naszego badania; nie
pokrywają się one praktycznie nigdy z pytaniami, które np. zadajemy w ramach ankiety, jeśli taką robimy. Proces zawsze koniecznego
„tłumaczenia” pytań badawczych na wybór metody oraz na te aspekty, które rzeczywiście można obserwować empirycznie (o które np.
możemy pytać ludzi), nazywa się operacjonalizacją. Pojęcie to jest
ważniejsze, kiedy pracuje się całkowicie w paradygmacie ilościowym,
gdzie (patrz wyżej, proces badawczy) należy ściślej niż w podejściu
342
Jak badać komunikację…
jakościowym sformułować hipotezy i konstruować nienakładające
się kategorie, służące sprawdzeniu tychże hipotez3.
Etap pracy w terenie w tak dużym stopniu zależy od konkretnego projektu i metody, że tu tylko przypominamy, iż w dokumentacji projektu należy przynajmniej podać, gdzie, jak długo i w jaki
sposób zbieraliśmy nasze dane. W bardziej szczegółowym raporcie
o projekcie badawczym natomiast warto również odpowiedzieć na
pytanie, czy podczas pracy w terenie pojawiały się jakieś problemy
(co może nam niekiedy pomóc w uniknięciu podobnych problemów
przy opracowaniu podobnego projektu w przyszłości) i jak je rozwiązaliśmy lub, inaczej, czy udało się realizować planowany przez nas
przebieg badania i czy nasze podejście metodologiczne okazało się
trafne. Takie refleksje mogą nie tylko być informacją o naszej wiarygodności, lecz niekiedy właśnie funkcjonują jako punkt orientacji
w planowaniu dalszych badań.
Etap prezentacji wyników, tzn. np. omówienie formy dokumentacji
wyników, opis postępowania przy ich podsumowaniu czy ewentualnej kategoryzacji itp., jest szczególnie ważny w pracach badawczych
w kontekście naukowym. Przy projektach opracowanych dla potrzeb
praktycznego projektowania ważne jest natomiast, aby na etapie
prezentacji wyników choćby wspomnieć w stosownym miejscu o tych
aspektach. Tak można np. na początku prezentacji raz ogólnie poinformować o zastosowanych formach podsumowania i systematyzacji
wyników (np. wyjaśnić, że i w jaki sposób stworzyliśmy kategorie na
podstawie odpowiedzi na pytania otwarte). W dalszym ciągu prezentacji natomiast i tak będzie nieuniknione, aby przy każdej wizualizacji
wyników podać przynajmniej kilka zasadniczych, niezbędnych informacji. Jeśli np. pokazujemy wyniki w formie procentów, to zawsze
3
Na przykładzie badań psychologicznych: „Terminy teoretyczne dotyczą psychologicznych zmiennych, które nie są obserwowalne, a terminy empiryczne – pewnych
sytuacji, faktów czy wydarzeń, które możemy obserwować. [...] Procedurę znajdowania empirycznych odpowiedników dla terminów teoretycznych nazywamy
operacjonalizacją” (Francuz, Mackiewicz 2007: 54).
343
Annette Siemes
musimy jednocześnie podać odpowiednią podstawę (N = …); jeśli
prezentujemy skategoryzowane lub inaczej podsumowane odpowiedzi na pytanie otwarte, należy na danym slajdzie przynajmniej
podać informację, że dane pytanie właśnie było otwarte, itp. Możliwości i formy prezentacji i wizualizacji wyników stanowią osobny
temat – ponieważ niniejszy tekst dotyczy metodologii, metod i procesu badawczego, wspominam tu tylko o tym, że jest to kolejny ważny
element kompletowania procesu badawczego.
Bibiografia
Angrosino M. (2010). Badania etnograficzne i obserwacyjne, przeł. M. Brzozowska-Brywczyńska. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Babbie E. (2009). Podstawy badań społecznych, przeł. W. Betkiewicz. Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Balicki B., Lewiński D., Ryż B., Szczerbuk E. (red.) (2010). Radykalny konstruktywizm. Antologia. Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Banks M. (2010). Materiały wizualne w badaniach jakościowych, przeł. P. Tomanek. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Barbour R. (2011). Badania fokusowe, przeł. B. Komorowska. Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Blöbaum B. (1994). Journalismus als soziales System. Opladen: Westdeutscher
Verlag.
Blumer H. (1938). Social Psychology. W: E. Schmidt (red.), Man and Society
(s. 144–198). New York: Prentice Hall.
Brannen J. (2005). Mixed Methods Research: A Discussion Paper. ESRC National
Centre for Research Methods website. Dostępne na: http://www.ncrm.
ac.uk/research/outputs/publications/documents/MethodsReviewPaperNCRM-005.pdf (19.12.2010).
Brzeziński J. (2005). Metodologia badań psychologicznych. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Denzin N.K. (1989). The Research Act. Englewood Clifs, N.J.: Prentice Hall.
Denzin N.K. (1993). Studies in Symbolic Interactionism, t. 15. Greenwich: JAI
Press.
Denzin N.K., Lincoln Y.S. (red.) (2010). Metody badań jakościowych, t. 1 i 2.
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
344
Jak badać komunikację…
Fielding N., Schreier M. (2001). Introduction: On the Compatibility between
Qualitative and Quantitative Research Methods. Forum: Qualitative Social
Research, 2(1) (February). Forum: Qualitative Social Research website.
Dostępne na: http://www.qualitativeresearch.net/fqs/fqs-e/inhalt1-01-e.
htm (30.12.2010).
Fleischer M. (2002). Konstrukcja rzeczywistości. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2003). Corporate identity i public relations. Wrocław: Dolnośląska
Szkoła Wyższa Edukacji Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.
Fleischer M. (2005). Obserwator trzeciego stopnia. O rozsądnym konstruktywizmie. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2008). Konstrukcja rzeczywistości 2. Wrocław: Atut.
Flick U. (2002). Qualitative Sozialforschung. Eine Einführung. Reinbek b. Hamburg: Rowohlt.
Flick U. (2010). Projektowanie badania jakościowego, przeł. P. Tomanek.
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Flick U. (2011). Jakość w badaniach jakościowych, przeł. P. Tomanek.
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Foerster H. von, Pörksen B. (2003). Wahrheit ist die Erfindung eines Lügners.
Gespräche für Skeptiker (wyd. 5). Heidelberg: Carl-Auer-Systeme.
Foerster H. von (1981). Observing Systems. Seaside, CA: Intersystems.
Francuz P., Mackiewicz R. (2007). Liczby nie wiedzą, skąd pochodzą. Przewodnik
po metodologii i statystyce nie tylko dla psychologów. Lublin: Wydawnictwo KUL.
Garfinkel H. (1967). Studies in Ethnomethodology. Englewood Clifs, N.J.:
Prentice-Hall.
Glaser B., Strauss A.L. (1967). The Discovery of Grounded Theory. Strategies for
Qualitative Research. Chicago: Aldine.
Glasersfeld E. von (1985). Konstruktion der Wirklichkeit und des Begrifs der
Objektivität. W: H. Gumin; A. Mohler (red.), Einführung in den Konstruktivismus (s. 1–26). München: R. Oldenbourg.
Glasersfeld E. von (1987). The Construction of Knowledge. Contributions to
Conceptual Semantics. Salinas CA: Intersystems.
Holzmüller H.H., Buber R. (2007). Optionen für die Marketingforschung
durch die Nutzung qualitativer Methodologie und Methodik. W: R. Buber,
H.H. Holzmüller (red.), Qualitative Marktforschung. Konzepte – Methoden –
Analysen (s. 5–20). Wiesbaden: Gabler.
345
Annette Siemes
janKomunikant (2012). Style życia w komunikacji – komunikacyjna stratyfikacja społeczeństwa (Zakład communication design w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego). Kraków:
Libron.
Jick T. (1983). Mixing qualitative and quantitative methods: triangulation in action.
W: J. von Maanen (red.), Qualitative Methodology (s. 135–148). London: Sage.
Keller R. (2004). Diskursforschung. Eine Einführung für Sozialwissenschatler
Innen. Opladen: Leske + Budrich (od 2004/2005 VS Verlag für Sozialwissenschaten, Wiesbaden).
Keller R. (2005). Wissenssoziologische Diskursanalyse. Grundlegung eines
Forschungsprogramms. Wiesbaden: VS Verlag für Sozialwissenschaten.
Kleinig G. (1995). Lehrbuch entdeckende Sozialforschung. Band 1: Von der
Hermeneutik zur qualitativen Heuristik. Weinheim: Beltz.
Konecki K.T., Kacperczyk A.M., Marciniak L.T. (2005). Polish Qualitative Sociology: The General Features and Development. W: FQS (Forum Qualitative Sozialforschung / Forum: Qualitative Social Research), 6(3), Art. 27.
Dostępne na: http://www.qualitative-research.net/index.php/fqs/article/
view/12 (20.03.2018).
Krotz F. (2005). Neue Theorien entwickeln. Eine Einführung in die Grounded
Theory, die Heuristische Sozialforschung und die Ethnographie anhand von
Beispielen aus der Kommunikationsforschung. Köln: Herbert von Halem
Verlag.
Kvale S. (2010). Prowadzenie wywiadów, przeł. A. Dziuban. Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Lamnek (2002). Gruppendiskussion. Theorie und Praxis (wyd. 2). Weinheim–
Basel: Beltz.
Löfelholz M., Quandt Th. (red.) (2003). Die neue Kommunikationswissenschat.
Theorien, Themen und Berufsfelder im Internet-Zeitalter. Eine Einführung.
Opladen: Westdeutscher Verlag [teraz: Wiesbaden: VS Verlag].
Luhmann N. (1998). Die Gesellschat der Gesellschat (Erster Teilband: Kapitel
1–3. Zweiter Teilband: Kapitel 4–5). Frankfurt am M.: Suhrkamp.
Luhmann N. (2004 [1991/1992]). Einführung in die Systemtheorie. Hrsg. von Dirk
Baecker (2. Auflage). Lizenzausgabe für die Wissenschatliche Buchgesellschat: Darmstadt [über alle Rechte verfügt: Carl Auer Systeme: Heidelberg].
Marcinkowski F. (1993). Publizistik als autopoietisches System. Politik und
Massenmedien. Eine systemtheoretische Analyse. Opladen: Westdeutscher
Verlag.
Maturana H.R. (1970). Biology of Cognition. Urbana IL: University of Illinois.
Wersja online oryginalnego tekstu (as reprinted in: Autopoiesis and
346
Jak badać komunikację…
Cognition: The Realization of the Living. Dordecht: D. Reidel Publishing
Co., 1980, s. 5–58). Dostępne na: http://www.enolagaia.com/M70-80BoC.
html (26.12.2010).
Maturana H.R. (1982). Erkennen. Die Organisation und Verkörperung von
Wirklichkeit. Braunschweig–Wiesbaden: Vieweg & Teubner.
Maturana H.R., Varela F.J. (1987). Der Baum der Erkenntnis. Die biologischen
Wurzeln menschlichen Erkennens (wyd. 11). Bern–München: Scherz. [Tytuł
oryginału: El àrbol del conocimiento, 1984).
Maturana H.R., Pörksen B. (2002). Vom Sein zum Tun. Die Ursprünge der Biologie des Erkennens. Heidelberg: Carl-Auer-Systeme.
Maison D. (2000). Zogniskowane wywiady grupowe. Warszawa: Wydawnictwo
Naukowe PWN.
Mayring Ph. (2000, June). Qualitative Content Analysis [28 paragraphs]. Forum:
Qualitative Social Research [On-line Journal], 1(2). Dostępne na: http://
qualitative-research.net/fqs/fqs-e/2-00inhalt-e.htm (5.06.2008).
Merten K., Schmidt S.J., Weischenberg S. (red.) (1994). Die Wirklichkeit der
Medien. Opladen: Westdeutscher Verlag.
Mitterer J. (2001). Die Flucht aus der Beliebigkeit. Frankfurt am M.: Fischer
Taschenbuch.
Mitterer J. (2004). Ucieczka z dowolności, przeł. A. Zeidler-Janiszewska.
Warszawa: Oficyna Naukowa.
Noga-Bogomilski A. (2007). Specyfika wybranych metod zbierania danych
w badaniach ilościowych. W: D. Maison, A. Noga-Bogomilski (red.), Badania marketingowe. Od teorii do praktyki (s. 71–102). Gdańsk: Gdańskie
Wydawnictwo Psychologiczne.
Oevermann U., Allert T., Konau E., Krambeck J. (1979). Die Methodologie
einer “objektiven Hermeneutik” und ihre allgemeine forschungslogische
Bedeutung in den Sozialwissenschaten. W: H.G. Soefner (red.), Interpretative Verfahren in den Sozial- und Textwissenschaten (s. 352–434).
Stuttgart: Metzler.
Oevermann U., Allert T., Konau E., Krambeck, J. (1983). Die Methodologie
einer “objektiven Hermeneutik”. W: P. Zedler, H. Moser (red.), Aspekte
qualitativer Sozialforschung. Studien zu Aktionsforschung, empirischer
Hermeneutik und reflexiver Sozialtechnologie (s. 95–123). Opladen: Leske
Verlag + Budrich.
Oevermann U. (1986). Kontroversen über sinnverstehende Soziologie. Einige
wiederkehrende Probleme und Mißverständnisse in der Rezeption der
“objektiven Hermeneutik”. W: S. Aufenanger, M. Lenssen (red.), Handlung
und Sinnstruktur (s. 19–83). München: Kindt.
347
Annette Siemes
Penconek M. (2007). Badania segmentacyjne. W: D. Maison, A. Noga-Bogomilski, Badania marketingowe. Od teorii do praktyki (s. 179–197). Gdańsk:
Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Puchta C., Potter J. (2004). Focus Group Practice. London: Sage Publication.
Rapley T. (2010). Analiza konwersacji, dyskursu i dokumentów, przeł. A. Gąsior-Niemiec. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Rubin H.J., Rubin I.S. (2005). Qualitative Interviewing (wyd. 2). Thousand
Oaks: Sage.
Schmidt S.J. (2003). Geschichten und Diskurse. Abschied vom Konstruktivismus.
Reinbek bei Hamburg: Rowohlt Taschenbuch Verlag.
Scholl A. (red.) (2002). Systemtheorie und Konstruktivismus in der Kommunikationswissenschat. Konstanz: UVK.
Siemes A. (2009). Zahlen in Medienangeboten. Eine Studie zur Konstitution und
Funktion medialer Zahlenwirklichkeiten. Oberhausen: Athena.
Siemes A. (2010a). Liczby w mediach: rola i funkcja rzeczywistości liczb
w komunikacji medialnej – wyniki badania empirycznego. W: B. Bogołębska, M. Worsowicz (red.), Styl – Dyskurs – Media (s. 419–431). Łódź:
Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.
Siemes A. (2010b). Niklasa Luhmanna wykład. Wprowadzenie do teorii systemów w wydaniu książkowym (przeł. B. Balicki). W: B. Balicki, D. Lewiński,
B. Ryż, E. Szczerbuk (red.), Radykalny konstruktywizm. Antologia (s. 173–
210). Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Siemes A. (2011). Koncepcje stylów życia i obserwacja komunikacji – lifestyle’owe kody komunikacyjne. W: G. Habrajska (red.), Komunikatywizm
w Polsce – wybrane zagadnienia z teorii i praktyki (seria „Poznawać. Tworzyć. Komunikować”) (s. 227–239). Łódź: Primum Verbum.
Siemes A. (2015). Normalność z perspektywy obserwatora – diagnoza. Łódź:
Primum Verbum.
Silverman D. (2009a). Prowadzenie badań jakościowych, przeł. J. Ostrowska.
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Silverman, D. (2009b). Interpretacja danych jakościowych, przeł. M. Głowacka-Grajper, J. Ostrowska. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Tashakkori A., Teddlie C. (1998). Mixed methodology. Combining qualitative
and quantitative approaches. London: Sage.
Taubert P. (2006). Lebensstile und Mediennutzung. Theoretische Grundlagen
und empirische Umsetzung. München: Martin Meidenbauer Verlagsbuchhandlung.
Watzlawick P. (1985) (red.). Die Erfundene Wirklichkeit. Wie wissen wir, was wir
zu wissen glauben? Beiträge zum Konstruktivismus. München–Zürich: Piper.
348
Jak badać komunikację…
Watzlawick P. (1993). Jak być nieszczęśliwym, przeł. W. Pieńkowski. Warszawa:
Wiedza Powszechna.
Weber S. (2005). Non-dualistische Medientheorie. Eine philosophische Grundlegung. Konstanz: UVK Verlagsgesellschat.
Znaniecki F. (1988 [1922]). Wstęp do socjologii. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe.
Znaniecki F. (2001 [1934]). Ludzie teraźniejsi a cywilizacja przyszłości. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Michał Grech
Uniwersytet Wrocławski
Badanie wizerunku –
metody ankietowe.
Metodologia badań1
Wstęp
Celem tekstu jest wprowadzenie do badania wizerunku, którego
różne przykłady zaprezentowano w dalszej części książki. Ze względu na to, że wszystkie badania, z wyjątkiem jednego, są badaniami
ankietowymi, postanowiono ograniczyć się do przedstawienia tylko
tej, najpopularniejszej metody badawczej.
Na rynku wydawniczym dostępnych jest wiele książek z zakresu
badań nauk społecznych: psychologii (Brzeziński 2005; Shaughnessy
i in. 2010), socjologii (Babbie 2009; Silverman 2009) czy marketingu
(Maison, Noga-Bogomilski 2007; Hague 2002), jednak wszystkie one
koncentrują się bądź to na ogólnych regułach wspólnych dla większości nauk, bądź specyficznie na problemach socjo- czy psychologicznych. Jeśli zajmują się badaniami ankietowymi, to często jedynie
ogólnie, np. badaniami sondażowymi (Babbie 2009: 274).
Do czasu powstania tego tekstu nie znaleziono jednak artykułu
czy fragmentu książki zajmującego się problematyką przygotowania
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Grech M. (2012). Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań. W: M. Grech (red.), Badanie wizerunku: ludzie,
marki, branże (s. 11–26). Łódź: Primum Verbum.
351
Michał Grech
i realizacji badania wizerunku – zarówno wizerunku osób, jak i firm –
za pomocą metod ankietowych.
Ponieważ temat jest rozległy, w niniejszym opracowaniu zawężony
został do aspektu przygotowania badań wizerunku za pomocą ankiet
w kolejnych, istotnych etapach:
– od wprowadzenia i wyjaśnienia, jak w ramach konstruktywistycznej teorii komunikacji i społeczeństwa rozumiane są pojęcia: wizerunek i proces powstawania konstruktów kognitywnych, przez
skrótowe wskazanie na to, jak do badań wizerunku przydatne są
poszczególne metody: ankiety, analizy tekstów, eksperymenty;
– po wyjaśnienie podejścia do przygotowania badań: krok po kroku –
od dobrania celu badania, przez opracowanie zagadnień badawczych, ułożenie pytań, umieszczenie ich w odpowiedniej kolejności w kwestionariuszu, przygotowanie wstępu i tytułu ankiety, po
test narzędzia; na tym etapie omówiono zestaw standardowych
pytań używanych do badań wizerunku. Wyniki tak przygotowanych badań może czytelnik znaleźć w dalszej części książki.
To, czego w tym tekście nie napisano, to generalne wyjaśnienia
dotyczące zarówno podejść teoretycznych, jak i podejścia do badań
komunikacji – zostało to bowiem wyczerpująco opisane w innych
miejscach (por. Siemes 2011; Fleischer 2008).
1. Wprowadzenie – teoria
W zależności od opracowania wizerunek rozumiany jest dość różnie
(zob. np. Fleischer 2003, 2010; Wheeler 2010, Rozwadowska 2006).
Tym, co jednak powtarza się w większości publikacji na ten temat, jest
wskazanie na wizerunek jako wynik pojedynczych bądź powtarzających się postrzegań pojedynczego uczestnika procesu komunikacji,
znajdujących się w jego umyśle.
W ramach niniejszego opracowania zdecydowano się na przyjęcie
takiego podejścia do zagadnienia, które na poziomie teoretycznego
opisu procesu powstawania wizerunku zakłada, że wizerunek jest
352
Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań
konstruktem wynikającym z procesu komunikacji i – co z tego wynika – jest ciągle modyfikowany i negocjowany w ramach owego
procesu. Podejście takie, równocześnie z umożliwianiem badania
form manifestacji wizerunku, oferuje możliwość sprawdzenia korzyści
poznawczych wynikających z wykorzystania podejść konstruktywistycznych i teorii systemów w badaniach komunikacji. Podstawowa
definicja wyjściowa dla wizerunku może w tym kontekście brzmieć:
Wizerunek zatem jest tym, co funkcjonuje na temat organizacji zewnętrznie na rynku, jest tym, co my o danej
organizacji społecznie mniemamy
lub:
Wizerunek jest tym, co ludzie o organizacji na zewnątrz
sądzą (kimkolwiek owi „ludzie” by byli) (Fleischer 2010).
1.1. Konsekwencje – czyli co umożliwiają badania wizerunku
Konsekwencją tego podejścia jest akcentowanie procesualności –
procesu powstawania, aktualizacji, czyli ciągłej zmiany, i lokalności
wizerunku, ponieważ wizerunek jest zawsze w jednostkowej świadomości, z której badania go dopiero za pomocą pytań niejako „wydobywają”, względnie umożliwiają pewną rekonstrukcję na podstawie
wypowiedzi respondentów. Temu „wydobywaniu” należy się bliżej
przyjrzeć, gdyż termin mógłby sugerować, że wizerunek już jest i dopiero się go niejako „wyciąga” na powierzchnię. Jednak z tym jest
kilka problemów:
– Trudno powiedzieć, co jest pod tą założoną „powierzchnią”, gdyż
aktualnie nie jest to dostępne bezpośrednio badaniom. Co prawda są osoby, które twierdzą, że wiedzą, co kryje się za takimi czy
innymi odpowiedziami, lecz tak długo, jak nie podlega to weryfikacji metodami naukowymi, są to tak samo dobre twierdzenia
353
Michał Grech
jak każde inne. W przypadku nauki zaś mogą być co najwyżej
ciekawymi tezami.
– To, co zwykle otrzymujemy, zadając pytanie, to odpowiedź lub
odpowiedzi, z punktu widzenia komunikacji nic więcej – tylko odpowiedź, a więc oczekiwana reakcja na pytanie.
– Czasem badacz nie otrzymuje niczego pomimo pytania lub – co
gorsza – odpowiedź wydaje się nie pasować do zadanego pytania.
Sytuacje, w których udzielona odpowiedź zdaje się nie pasować
do pytania, można też interpretować z dwóch innych perspektyw.
W pierwszej z nich mówi się, że respondent nie zrozumiał pytania, w drugiej, że badacz nie zrozumiał odpowiedzi. Jest to jednak
problem wynikający najprawdopodobniej tylko z perspektywy widzenia zadającego pytania i jego, jak się okazuje, nie do końca adekwatnych oczekiwań i wiedzy o przedmiocie badań i respondentach.
– Skoncentrujmy się na sytuacji, gdy odpowiedzi na pytania wydają
się zgodne z oczekiwaniami pytającego. Można wtedy powiedzieć, że
założenia powzięte odnośnie do wiedzy respondenta o X są spełnione,
np. że X istnieje i jest znany pytanemu, posiada pewne atrybucje,
a badany wie, jak na to pytanie odpowiedzieć. Tak więc odpowiedzi,
ich rodzaj lub brak, są kwestią adekwatności pytań wobec oczekiwanych odpowiedzi u wybranych (potencjalnych) respondentów.
Tutaj dochodzimy do istotnej konkluzji, że ankietowe badania wizerunku badają na pewno znane sposoby komunikacji o przedmiocie
badań. O tym, co jeszcze badają, trudno jest jednoznacznie orzekać
na gruncie badań komunikacji, choć bywa to bardzo pociągające –
szczególnie stwierdzanie, że wypowiadający nie tylko wypowiada,
ale podziela wszystkie wypowiadane opinie.
– Jak odpowiedzi mają się do zawartości głowy – tego do końca nie
wiemy. Jednak raczej na pewno nie można powiedzieć więcej, niż
ma się w głowie, tak jak i zrozumieć tego, co zostało powiedziane
inaczej, niż pozwala na to aktualna wiedza.
Tutaj dochodzimy do istotnego dla wszystkich kognitywnych
i konstruktywistycznych podejść pojęcia, jakim jest „obraz świata”
rozumiany jako zakres tego, co w świecie się widzi, czy też – patrząc
354
Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań
z perspektywy komunikacyjnej – to, co w ogóle może o nim (badany)
powiedzieć, bo tyle w ogóle wie.
Wypowiedzi w odpowiedzi na pytania mogą pozwolić ustalić:
– wyrażane nastawienia (z naciskiem na wyrażane);
– to, co (prawdopodobnie) ludzie powiedzieliby zapytani o to samo
w innej sytuacji, gdyż zwykle korzystamy z wiedzy i obrazu świata,
który mamy. Tu należy jednak uwzględnić jeszcze sytuacyjność
różnych komunikacji, w tym udzielania odpowiedzi, a w różnych
ramach sytuacyjnych można różnie (choć adekwatnie do aktualnej sytuacji) komunikować. Nie do końca przewidywalna jest
stabilność odpowiedzi, choć badania psychologiczne pokazują,
że konstrukcja osobowości ma tendencje do stabilizacji z wiekiem.
Tak więc wnioski są zawsze również konstruktem badawczym,
którego sensowność opiera się na założeniach o względnej stałości
relacji między pytaniem i odpowiedzią – tylko że ten konstrukt polega
na zastosowaniu sprawdzonych ze względu na reguły ich funkcjonowania metod oraz udokumentowaniu procesu jego powstawania;
on zatem w dalszym ciągu umożliwia (tym, którzy chcą) obserwację
wyższego stopnia.
Przechodząc więc do odpowiedzi na pytanie, co to znaczy badać
wizerunek X, można powiedzieć, że badanie wizerunku to uzyskiwanie w miarę stałych, powtarzalnych odpowiedzi (reakcji znakowych)
od wybranych respondentów na zadane, uznane za adekwatne pytania.
W związku z tym bardzo ciekawym przypadkiem są badania wizerunku opierające się na pytaniach zamkniętych, gdyż tu badający (?)
oferują nie tylko pytania, ale i gotowe odpowiedzi. Otwarte więc
pozostaje pytanie: co badają takie procedury? Najprawdopodobniej
nie jest to wizerunek X w oczach badanych.
1.2. Użyteczność wyników dla firm i instytucji
Na pytanie, co mogą dać badania wizerunku firmom i instytucjom, odpowiadano już wielokrotnie w pozycjach wspomnianych na początku
355
Michał Grech
artykułu, więc dla przypomnienia i uporządkowania zebrano to poniżej:
– wiedza o tym, co i jak się o nich mówi;
– jakie są oczekiwania (społeczne) wobec ich działalności;
– poznanie tego, co zostało zrozumiane, i tego, co zostało niezrozumiane z dotychczasowej komunikacji instytucji;
– ewaluacja dotychczasowych działań i komunikacji: co jest pozytywnie, a co negatywnie oceniane;
– na tle jakich innych instytucji/firm badana jednostka jest umiejscawiana (konkurencja, współpracownicy).
W ramach badania wizerunku wykorzystuje się zwykle ankiety
oraz wywiady, czasem analizę tekstów oraz, w celach sprawdzenia
efektów (potencjalnych) zmian, również plany eksperymentalne, chociaż warto tu zaznaczyć, że w przypadku badań eksperymentalnych
zwykle efekty mierzone są za pomocą ankiet bądź wywiadów.
Analizy tekstów są z kolei zwykle stosowane do ustalania wizerunku i jego zmian w mediach utrwalających wypowiedzi i komunikacje.
Na ten temat bardziej szczegółowo napisano w pierwszej szeroko
dostępnej pozycji poświęconej badaniom wizerunku w mediach
(Gackowski, Łączyński 2009).
2. Przygotowanie przykładowego ankietowego
badania wizerunku
2.1. Ustalenie celu
Ustalenie celu badania jest pierwszym punktem przygotowania badań, czasem też równocześnie z celem ustala się główne pytanie
badawcze. Różnice między podejściem bardziej opartym na pytaniach badawczych a podejściem bardziej zorientowanym na celu leżą
przede wszystkim w zakresie otwartości badania. Badania zorientowane na uzyskanie odpowiedzi na pytania badawcze są zwykle
bardziej otwarte, podczas gdy badania bardziej zorientowane na
356
Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań
realizację celu mają zwykle bardziej zawężony zakres tego, o co się
pyta. W przypadku badań pragmatycznych, jakimi są zwykle badania wizerunku, procedura wyjścia od pytań i sformułowania celów
badania wydaje się zwykle bardziej przydatna, szczególnie w sytuacji
współpracy ze zleceniodawcami, którzy operują w ramach podejścia
planowego – a tak funkcjonuje większość instytucji zainteresowanych badaniami.
Z perspektywy przygotowania badania jest to podstawowy krok,
bo na podstawie tego ustalane jest, co i jak będzie dalej robione
i w przypadku różnych wątpliwości pojawiających się w trakcie badania – czy to z doborem pytań, czy sposobu przeprowadzenia – to
właśnie cel badania jest jednym z ważniejszych punktów odniesienia
dla dalszych decyzji.
W przypadku badania wizerunku cele badania najczęściej obejmują:
– rekonstrukcję aktualnego wizerunku firmy x – ta ewentualność
zostanie przedstawiona w dalszej części;
– ewaluację efektów (za)stosowanego programu corporate identity (CI) albo public relations (PR), szczególnie kontrolę realizacji
ustalonych celów.
2.2. Sprecyzowanie pojęć
Sprecyzowanie pojęć – co dokładnie chcemy badać, jak rozumiemy
pojęcie wizerunku – jest najpóźniej na tym etapie konieczne, by móc
rozwinąć choćby wstępne badanie. Oczywiście istnieją podejścia,
w których badanie ewoluuje wraz z jego rozwojem, jednak zwykle
stosowane są one w sytuacjach, gdy przedmiot badań jest słabo znany
i trudny do sprecyzowania oraz jeszcze nie posiadamy tyle teoretycznych podstaw, ile w przypadku badania wizerunku (por. Krotz
2005 – autor opisuje badania generujące teorie o badanym obiekcie
w ramach nauki o komunikacji). Jak pokazano powyżej, w przypadku
badań wizerunku istnieje dość duża zgodność w podstawach definiowania tego, czym jest i w związku z tym jak można go badać.
357
Michał Grech
2.3. Dobór grupy do badań
Dobór grupy do badań zależy od celu i możliwości technicznych i finansowych badacza. O ile w przypadku badań socjologicznych celem
jest zdobycie opinii wybranej części populacji, o tyle w badaniach
wizerunku na sprawę można spojrzeć także z drugiej strony – od
strony puli odpowiedzi, nie zaś respondentów. Jednak nim zacznie
się dobierać próbę, warto zastanowić się, co się dobiera i po co.
2.3.1. Kwestia reprezentatywności
Choć problem reprezentatywności w badaniach komunikacji został
już omówiony w kilku publikacjach (np. Siemes 2011; Fleischer 2002,
2008), także w ramach tej publikacji warto mu się krótko przyjrzeć.
Problem odpowiedniości badań, które siłą rzeczy prawie zawsze
nie obejmują całej, szczególnie większej populacji, znany jest wielu
dziedzinom nauki i różnie w ramach tych dziedzin naukowcy sobie
z nim radzą. Dominuje obecnie podejście oparte na założeniach o znanym charakterze populacji i cech jej jednostek oraz statystycznych
metodach przybliżeń adekwatności wyniku. Może się ono dobrze
sprawdzać tam, gdzie populacje i rozkład wybranych cech są znane
i (względnie) łatwe do zmierzenia, jak choćby w biologii czy demograficznym opisie członków społeczeństwa.
Jednak w przypadku badania wizerunku i komunikacji problem
wydaje się nieco inny – nie jest znana populacja (wszystkich) opinii,
mniemań, wizerunków czy komunikacji, które funkcjonują w społeczeństwie. Co więcej, wydaje się wątpliwe, czy da się je kiedykolwiek
ustalić. Wynikającą z tego konsekwencją jest brak możliwości sprawdzenia, jak uzyskane wyniki dowolnych badań mają się do całej populacji sądów czy opinii. Na szczęście w badaniach wizerunku często
nie o to chodzi, zwykle istotne jest to, jaki ten wizerunek jest w wybranych, dość jasno zdefiniowanych grupach wewnętrznych organizacji
(pracownicy) czy otoczenia (klienci, konkurencja, kontrahenci itp.).
358
Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań
Potrzeba innego doboru próby zachodzi zwykle, kiedy planowane jest badanie w społeczności nieokreślonej jasnymi kryteriami
społecznymi, a więc takimi, które powodują, że społeczność jest społecznością, a nie zbiorem jednostek (np. zamieszkujący wybrane
terytorium to tylko zbiór jednostek). Wtedy badacz ma do wyboru
różne stratyfikacje: zarówno tradycyjne demograficzne, jak i psychograficzne i coraz popularniejsze ostatnio, choć w Polsce jeszcze słabo
rozwinięte, koncepcje związane ze stylem życia (lifestyle) (Maison,
Noga-Bogomilski 2007).
Dobór respondentów do badań zależy więc od ustalenia tego, co
ma zostać w ramach badań uzyskane – czy opinie wybranej, jasno
określonej grupy (pracownicy, klienci), czy też określenie, jaka jest
populacja opinii na temat x. Te dwa różne cele powodują, że inne będą
oczekiwania wobec charakteru odpowiedzi, które chcemy uzyskać
w badaniu – czy mają być wypowiedziami pewnej grupy, czy też mają
wyczerpywać zakres wyobrażeń, wiedzy czy opinii o x.
2.4. Opracowanie zagadnień badawczych
Opracowanie zagadnień badawczych jest kolejnym etapem badań
wizerunku, w ramach którego ustala się szczegółowe pytania, na które
badanie ma przynieść odpowiedź, by finalnie móc odpowiedzieć na
główne pytanie/pytania badawcze czy cel/cele badania – w przypadku
tego tekstu jest to rekonstrukcja wizerunku firmy (czy osoby).
Zgodnie z aktualnymi podejściami do definicji tożsamości i wizerunku, których przegląd można znaleźć w literaturze (Fleischer 2010;
Gutjahr 2000; Herbst 1998), corporate identity (tożsamość) określa
się jako „system cech i właściwości organizacji wraz z wyróżnieniem
tożsamości istniejącej i postulowanej; to samo dotyczy wizerunku”
(Fleischer 2010, rozdz. 5.1.1.).
Tak więc badając wizerunek, badamy system cech organizacji,
a im bardziej organizacja dąży do (względnej choćby) unikalności,
tym ważniejsze są cechy, bądź ich zestawy, które pomagają odróżnić
359
Michał Grech
organizację (lub osobę) od innych, z którymi jest porównywana czy
z którymi konkuruje.
Zestaw zagadnień badawczych może zatem wyglądać na przykład tak:
– pytania ogólne – podstawowe charakterystyki firmy (osoby):
skojarzenia – nie muszą koniecznie dotyczyć wprost wizerunku firmy, jednak pozwalają na uzyskanie bardziej jednostkowych, prywatnych asocjacji i nastawień respondenta. Jeśli
chodzi o umiejscowienie, to zwykle umieszcza się je na samym
początku ankiety, by uniknąć „farbowania” wcześniej zadanymi pytaniami, np. o to, co robi firma.
kim / czym jest – jedno z podstawowych pytań, które ma na
celu ustalenie tego, do jakiej grupy przyporządkowana jest
firma i jakie relacje łączą badanych z firmą. Ta podwójność
kryjąca się w zagadnieniu, która według niektórych podejść
mogłaby być uznana za błędną, w tym przypadku wydaje się
uzasadniona, gdyż to, czym dla kogoś jest np. firma, zależy
w znacznej mierze od relacji łączących badanych i firmę, np.
jej pracowników czy klientów; choć oczywiście pytania można
zawsze zawęzić.
co robi / czym się zajmuje – to, czy badany, szczególnie klient
lub potencjalny klient, jest w stanie powiedzieć, czym się organizacja zajmuje, jest podstawową kwestią dla większości firm
i instytucji zarówno usługowych, jak i produkcyjnych. Istotne
tu są zarówno aspekty dość ogólne: czy firma produkuje (i co?),
świadczy usługi (jakie?), jak i to, w czym się specjalizuje.
jaka jest – cechy przypisywane firmie, to, przez pryzmat jakich atrybucji będących często jednocześnie pewnego typu
generalizacjami wskazującymi zarówno na ogólne kategorie,
w ramach których widziana jest firma, jak i nastawienia respondentów.
cele / do czego dąży – ponieważ firmy i spora część instytucji
istnieją po to, by realizować pewne funkcje, istotne jest, jak odbierają to obserwatorzy. Czy widzą tę celowość i użyteczność –
szczególnie dla nich i innych ludzi; czy też mają wrażenie, że
360
Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań
firma działa, żeby działać, lub co gorsza, np. zarabiać kosztem
innych ludzi. W odpowiedziach badani często wskazują cele
dość ogólne i długofalowe, rzadko zaś – jak definiuje się to
w literaturze dotyczącej zarządzania – operacyjne.
wartości – to pytanie o to, co jest ważne dla firmy; to uzasadnienie celów, do których dąży, lub – by nazwać rzecz
metaforycznie – „horyzont celów”. W niektórych teoriach
kulturoznawczych czy społecznych wartości są ostatecznym
uzasadnieniem dla idei czy działań, i to właśnie one różnicują
kultury przedsiębiorstw.
wyróżniki deklarowane przez respondentów są kluczowe dla
ustalenia, czy i jak są oni w stanie wskazać specyfikę firmy,
która jest dla niej unikalna. Wyróżniki te mogą być bardzo różne i dlatego też analiza, jakich kategorii i elementów dotyczą,
mówi wiele o istnieniu i spójności programu CI.
oczekiwania – to, jaka powinna być firma zdaniem istotnych
grup opinii, jest kluczowe dla podejmowania jakichkolwiek
działań strategicznych dotyczących tożsamości lub też sposobów jej komunikacji, gdyż oczekiwania odbiorców stanowią
filtr, przez który postrzegana jest każda firma i instytucja. Brak
ich rozpoznania i zaspokojenia, lub choćby sensownego (dla
oczekujących) odniesienia, musi powodować, i to już na początku, niezadowolenie.
– istotne otoczenie firmy:
jacy są klienci – to pytanie może być zadane zarówno w wersji
otwartej, jak i jako seria pytań szczegółowych, np. o wiek, płeć,
sposób spędzania czasu, zainteresowania, ewentualnie jako
pytanie o konkretne, często podawane zainteresowania, takie
jak muzyka, książki czy sport;
kto jest konkurencją – celem tego zagadnienia jest poznanie
zakresu relewantnej, zdaniem badanych, konkurencji;
jaka jest konkurencja – w połączeniu z poprzednim zagadnieniem wiadomo nie tylko, kto jest konkurencją, ale też czym
od firmy się ona odróżnia. Zagadnienie to jest uzupełniające
361
Michał Grech
i lustrzane dla pytania o wyróżniki firmy i jego stosowanie jest
sensowne tylko w niektórych wypadkach.
Oczywiście poza wymienionymi powyżej grupami istotne może
być też zapytanie o wizerunek innych grup otoczenia firmy. Zależy
to jednak od specyfiki firmy i sytuacji.
– ewaluacja aktualnego postrzegania / nacechowania firmy:
co się podoba – daje wskazówki odnośnie do tych elementów wizerunku firmy, które warto utrzymać w dalszej pracy.
Problemem bywa rozproszenie odpowiedzi, spowodowane
indywidualnym zdaniem każdego respondenta. Wtedy można
zdecydować się na uwzględnienie w analizie tylko tych grup
odpowiedzi, które przekraczają założony próg relewancji. Kolejnym, czasem istotnym, choć nieprzewidywanym efektem
analizy odpowiedzi respondentów na to pytanie jest uzyskanie takich elementów wizerunku, z których firma nie zdawała
sobie sprawy lub których nie planowała.
co się nie podoba / co należy zmienić – podobnie jak poprzednie zagadnienie, to daje szanse uzyskania bezpośrednich
wskazówek odnośnie do oczekiwanych zmian. Do zagadnienia
tego można podejść na co najmniej dwa sposoby, w zależności
od celu i zdolności do rozróżnienia obu pytań przez respondentów; czasem ciekawe wyniki daje zastosowanie obu tych
pytań, bo niekoniecznie to, co się nie podoba, jest w wyobrażeniu respondentów możliwe do zmiany lub jej warte, czasem
natomiast uzyskane odpowiedzi praktycznie się pokrywają.
Pozostałe czasem użyteczne zagadnienia:
jakie marki / produkty pasują do firmy;
w czym firma jest podobna do innych;
jak wygląda – choć pytania o wygląd, często są bardziej stosowne do badania osób.
Przed przejściem do kolejnego etapu pracy wskazane jest sprawdzenie kompletności zagadnień: czy wszystkie potrzebne zagadnienia
zostały już uwzględnione, czy się nie dublują i nie wychodzą poza zakres tego, co zaplanowano jako główne cele czy problemy badawcze.
362
Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań
2.5. Ustalenie kolejności zagadnień i pytań
Przed układaniem pytań do kwestionariusza warto zastanowić się nad
kolejnością tego, o co będą pytani respondenci. Warto to zrobić przed
układaniem pytań, ponieważ zagadnienia są zwykle bardziej przejrzyste niż ułożone pytania, gdzie od tego, co istotne, odciąga naszą
uwagę forma pytania, gramatyka, liczba słów, zwroty do osoby, a więc
to wszystko, co w gotowym pytaniu powinno być tak dobrane, by
respondent chętnie i łatwo mógł odpowiedzieć.
Generalne zasady przy podejmowaniu decyzji o kolejności pytań
w kwestionariuszu:
– na początek pytamy o kwestie bardziej otwarte i ogólne;
– pytania szczegółowe i zorientowane na uzyskanie nastawienia respondenta do tematu zostawiamy na później, by nie zasugerować
(niechcący) zawężania tematu ani nie spowodować torowania
myślenia przez pozytywne bądź negatywne emocje;
– pytania o podobne zagadnienia staramy się umieścić razem, np.
najpierw wszystkie zagadnienia dotyczące firmy, potem klientów
czy konkurencji;
– unikamy przeplatania pytań – np.: pierwsze o firmę, drugie o klienta, trzecie znowu o firmę itd.
Podane wyżej generalne zasady są oczywiście jedynie wskazówką,
która często pomaga uniknąć podstawowych błędów, nie są jednak
(jak wszystkie zasady) uniwersalne – w wielu sytuacjach to, co mogłoby się wydawać błędne, może – jeśli jest świadomym działaniem
badacza – przynieść oczekiwane korzyści poznawcze. Zbyt późno
zauważone błędy są często najskuteczniejszą (choć kosztowną) lekcją.
2.6. Opracowanie formy pytań
Stosując konsekwentnie podane powyżej reguły, można zaproponować np. taki układ wymienionych powyżej zagadnień (choć nie jest
on, oczywiście, jedynie słuszny):
363
Michał Grech
Zagadnienie
Przykładowe pytania:
skojarzenia
Co przychodzi Pani/Panu na myśl, kiedy słyszy/widzi Pani/
Pan…?; Z czym kojarzy się Pani/Panu „[nazwa firmy]”?
kim / czym
jest
Czym jest dla Pani/Pana „[nazwa_firmy]”, „[Nazwa firmy]” to…?
co robi
Czym Pani/Pana zdaniem zajmuje się…?
W czym Pani/Pana zdaniem specjalizuje się
(bardziej o specyfikę) …?
jaka jest
Jaka Pani/Pana zdaniem jest firma?
jaka powinna
być
Jaka Pani/Pana zdaniem powinna być firma?
cele
(do czego
dąży)
Do czego Pani/Pana zdaniem dąży firma?
wartości / co
jest ważne
Co Pani/Pana zdaniem jest ważne dla firmy?
wyróżniki
Co Pani/Pana zdaniem wyróżnia firmę na tle innych firm z branży?
Czym Pani/Pana zdaniem wyróżnia się firma na tle innych
podobnych?
co się podoba
Co podoba się Pani/Panu w…?
co się nie
podoba
Co nie podoba się Pani/Panu w…?
jacy są klienci Jakimi cechami określiłby Pan/Pani klientów firmy?
Jacy są klienci firmy? Proszę podać kilka cech.
zagadnienie
Przykładowe pytania:
kto jest konkurencją
Jakie inne firmy z branży /
Jakie inne podobne firmy Pani/Pan zna?
Proszę wymienić konkurencję firmy x.
jaka jest
konkurencja
Jakimi cechami określiłby Pan/Pani konkurentów firmy?
Jaka jest konkurencja firmy? Proszę podać kilka cech.
Więcej zrealizowanych pytań i kompletnych ankiet można znaleźć
w kolejnych artykułach zawartych w książce.
364
Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań
2.7. Tytuł i wstęp do ankiety
Do zakończenia przygotowania kompletnego kwestionariusza potrzebne są jeszcze dwa elementy.
Pierwszy z nich to tytuł ankiety, którego główną funkcją jest
możliwość szybkiego uzyskania informacji lub potwierdzenia słów
ankietera odnośnie do tego, co jest celem badania, i czy badanie ma
jakikolwiek związek z badanym.
Wstęp powinien być krótki, prosty i jasny dla wszystkich potencjalnych respondentów. Szczególnie tu warto zwrócić uwagę na to, by
nie używać specjalistycznych terminów typu „wizerunek” czy „marka”,
które (wbrew pozorom nie muszą być znane badanym, choć badacz
je zna, lub co gorsza mogą wprowadzać zamieszanie czy sugerować
kierunki odpowiedzi).
Drugi istotny element to wstęp do badania, mieszczący się zwykle
poniżej tytułu, a przed badaniem właściwym. Jego główne funkcje
to poinformowanie respondenta, w czym bierze udział i dlaczego
jego zaangażowanie i poświęcenie pewnej ilości czasu może być dla
niego ważne.
Standardowo w podręcznikach do metodologii umieszcza się
następujące zagadnienia, na które odpowiedź powinna być zawarta
we wstępie: kto przeprowadza badanie, po co, jak będą wykorzystane wyniki, anonimowość respondenta (lub jej brak) i – niekoniecznie
wprost – dlaczego respondenci mieliby wziąć udział w badaniu.
Podziękowanie za udział może być umieszczone zarówno na końcu wstępu, jak i na końcu całego kwestionariusza.
2.8. Wygląd, rozmiar i czytelność kwestionariusza
To przedostatni moment na korekty kwestionariusza – szczególnie
w zakresie jego wielkości i czytelności.
Pytania, które warto sobie zadać, sprawdzając kwestionariusz
przed rozpoczęciem badań testowych:
365
Michał Grech
– na co może zwrócić uwagę respondent patrzący na kwestionariusz?
– ile czasu zajmie udzielanie odpowiedzi?
Tym, na co zwykle zwraca uwagę potencjalny respondent, są: tytuł
badania, wielkość kwestionariusza, objaśnienie celu badania i czasu
jego trwania oraz instrukcja wypełniania. Wszystkie spostrzeżenia
powinny utwierdzać potencjalnego (jeszcze wtedy) respondenta
w przekonaniu, że warto poświęcić czas i wysiłek na udział w badaniu – tu konieczne jest oszacowanie, jakim czasem i sposobami
odpowiedzi na pytania może w danej sytuacji dysponować badany.
I tak, jeśli badanie przeprowadzane jest w komfortowych warunkach,
gdy badany dysponuje czasem i miejscem specjalnie wydzielonym
na badanie (np. jest ono przeprowadzane w ramach pracy), to można
pokusić się o dłuższe, nawet kilkudziesięciominutowe kwestionariusze. Jeśli jednak badanie jest robione w przerwie innych zajęć
respondenta, to zwykle nie będzie on skłonny poświęcić więcej niż
10–15 minut na udzielanie odpowiedzi na kolejne pytania, co czasem
może się zakończyć nieukończeniem całego badania.
Kolejne istotne pytania to:
– czy w zależności od rodzaju oczekiwanej odpowiedzi jest przygotowane dla niej odpowiednie miejsce, inne dla pytań otwartych,
wyboru, skali, wyboru z uzupełnieniem?
– czy sposób sformułowania pytań jest stały w ramach całego kwestionariusza: układ, gramatyka, formy osobowe i grzecznościowe?
Po sprawdzeniu kwestionariusza, a przed badaniem właściwym,
wskazane jest przetestowanie kwestionariusza.
2.9. Pretest i wnioski
Badanie testowe ma na celu przede wszystkim sprawdzenie, czy nie
ma w kwestionariuszu i procedurze badania błędów, których jako
twórcy nie byliśmy w stanie zobaczyć, gdyż patrzymy z perspektywy
badacza, a nie badanych.
366
Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań
Dlatego wskazane jest przeprowadzenie tego testu w warunkach
jak najbardziej zbliżonych do warunków planowanego badania, zarówno jeśli chodzi o dobór respondentów, jak i sposób oraz miejsce
przeprowadzania badań.
Grupa testowa powinna być na tyle duża i zróżnicowana, by zapewnić wielość perspektyw, z jakich oglądany jest kwestionariusz.
Jeśli samo badanie i grupa są niewielkie, to można też ograniczyć
test kwestionariusza, jednak liczba respondentów nie powinna
spaść poniżej kilkunastu osób – wskazane jest, by liczyła 20–30
respondentów. Jeśli test nie wykaże błędów w kwestionariuszu, to
uzyskane wyniki zwykle można umieścić w ogólnej puli odpowiedzi
z całego badania.
Podczas przeprowadzania badania testowego istotna jest uważna
obserwacja sposobu wypełniania kwestionariusza przez badanych,
ze szczególnym uwzględnieniem miejsc, w których respondenci zdają
się zatrzymywać, zastanawiać, szukać rozwiązań na kolejnej stronie
kwestionariusza lub reagują w inny sposób, dając wskazówkę, że
fragment arkusza wydaje się dla nich problematyczny.
Jeśli to możliwe, dobrze jest po zakończeniu badania testowego
zapytać respondentów o wrażenia z badania, o ewentualne sugestie
zmian czy prosić o wskazanie trudności.
Przy czym dobrze jest przy omawianiu używać czystego kwestionariusza, a nie posługiwać się wypełnionym przez respondenta, by
uniknąć sytuacji, gdy respondent nagle deanonimizuje swoje odpowiedzi.
Po zakończeniu zbierania danych w badaniu testowym warto
wpisać je do arkusza bazy danych. Pozwala to na uniknięcie problemu
skupienia się na pojedynczych ankietach, a tym samym niezauważenia błędu systematycznego.
Po wpisaniu warto dokonać analizy odpowiedzi szczególnie ze
względu na dwa aspekty:
– czy ich rodzaj jest zgodny z celem pytania: np. oczekujemy cech
firmy, a respondenci wpisują prywatne skojarzenia typu: „letnie
wakacje nad morzem”;
367
Michał Grech
– liczba i braki odpowiedzi. To, ile odpowiedzi otrzymujemy na
jedno pytanie, może być wskaźnikiem: błędnie sformułowanych
pytań, braku odpowiedniego miejsca do wpisania (zaznaczenia)
odpowiedzi, nieodpowiedniej długości kwestionariusza czy trudnych lub drażliwych tematów.
Jeśli w wybranych pytaniach nie otrzymujemy odpowiedzi lub
jest ich mniej, niż zakładaliśmy, warto się przyjrzeć bliżej sytuacji,
szczególnie jeśli takie braki stanowią więcej niż 10% ankiet. Dlatego
też istotne jest zadbanie o minimalną wielkość grupy testowej na
poziomie 20–30 osób.
Opisane powyżej procedury pozwoliły autorowi i współpracownikom na przygotowanie licznych i zróżnicowanych badań wizerunku,
których przykłady można znaleźć w dalszej części książki. Jednak
żadne, nawet wielokrotnie sprawdzone procedury nie gwarantują
powodzenia, szczególnie kiedy robi się coś pierwszy raz. A uważność
przy własnych doświadczeniach pozwala odkryć zarówno błędy, jak
i zupełnie nowe możliwości.
Bibliografia
Teoria wizerunku
Altkorn J. (2004). Wizerunek firmy. Dąbrowa Górnicza: Wyższa Szkoła Biznesu.
Black S. (2006). Public relations, przeł. I. Chlewińska. Kraków: Dom Wydawniczy ABC.
Budzyński W. (2002). Wizerunek firmy. Kreowanie, zarządzanie, efekty. Warszawa: Poltext.
Day D., Edwards H. (2006). Kreowanie marek z pasją, przeł. M. Tichy, Biuro
Tłumaczeń InterText. Wrocław: Oficyna Ekonomiczna.
Fleischer M. (2003). Corporate Identity i public relations. Wrocław: Dolnośląska
Szkoła Wyższa Edukacji Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.
Fleischer M. (2005). Obserwator trzeciego stopnia. Wrocław: Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego.
368
Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2010). Communication design. Łódź: Primum Verbum.
Gutjahr G. (2000). Corporate Identity – Analyse und Therapie. W: K. Birkigt,
M. Stadler, H.J. Funck (red.), Corporate identity: Grundlagen, Funktionen,
Fallbeispiele (s. 111–126). Landsberg am Lech: Verlag Moderne Industrie.
Gutjahr G., Keller I. (2000). Corporate Identity – Meinung und Wirkung.
W: K. Birkigt, M. Stadler, H.J. Funck (red.), Corporate identity: Grundlagen,
Funktionen, Fallbeispiele (s. 77–96). Landsberg am Lech: Verlag Moderne
Industrie.
Herbst D. (1998). Corporate identity. Berlin: Cornelsen Verlag.
Olins W. (2004). O marce, przeł. M. Hereźniak, G. Skonieczko. Radom: Instytut
Marki Polskiej.
Rozmus A. (2010). Problem kształtowania wizerunku – ujęcie interdyscyplinarne. W: D. Tworzydło, Z. Chmielewski (red.), Public relations w procesie kształtowania relacji z otoczeniem. Kraków–Rzeszów–Zamość: Wyższa
Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.
Rozwadowska B. (2006). Public relations. Teoria, praktyka, perspektywy.
Warszawa: Studio EMKA.
Wheeler A. (2010). Kreowanie marki, przeł. J.P. Szyter. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Metodologia badań
Babbie E. (2009). Podstawy badań społecznych, przeł. W. Betkiewicz i in.
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Brzeziński J. (2005). Metodologia badań psychologicznych. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Fleischer M. (2004). Konstruktywny charakter osobowości. 2K – Kultura i komunikacja, 2, s. 24–31. Dostępne na: http://www.fleischer.pl/pl/nauka/
teksty _nauka.html.
Fleischer M. (2008). Jak empiryczna może być nauka o komunikacji.
W: M. Fleischer, Konstrukcja rzeczywistości 2 (s. 49–111). Wrocław: Oficyna Wydawnicza ATUT.
Frankfort-Nachmias Ch., Nachmias D. (2001). Metody badawcze w naukach
społecznych, przeł. E. Hornowska. Poznań: Zysk i S-ka.
Gackowski T., Łączyński M. (2009). Metody w badaniach wizerunku w mediach.
Warszawa: CeDeWu.
369
Michał Grech
Grech M. (2010). Komunikacja i wizerunek uczelni niepublicznych. Metodologia
i wyniki badań empirycznych. Łódź: Primum Verbum.
Grech M. (2011). Wyniki badania wizerunku Uniwersytetu Wrocławskiego
wśród jego studentów. Communication design magazine, 1. Dostępne na:
http://www.cd-magazine.uni.wroc.pl.
Grech M., Książek A. (2003). Wizerunek kulturoznawstwa. 2K – Kultura i komunikacja, 2, s. 66–73. Wrocław: Dolnośląska Szkoła Wyższa Edukacji
Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.
Hague P. (2002). Badania marketingowe. Planowanie, metodologia i ocena
wyników, przeł. M. Witkowska. Gliwice: Helion.
Maison D., Noga-Bogomilski A. (red.) (2007). Badania marketingowe. Od teorii
do praktyki. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Krotz F. (2005). Neue Theorien entwickeln. Eine Einführung in die Grounded
Theory, die Heuristische Sozialforschung und die Ethnographie anhand von
Beispielen aus der Kommunikationsforschung. Köln: Herbert von Halem
Verlag.
Oppenheim A. (2004). Kwestionariusze, wywiady, pomiary postaw, przeł. S. Amsterdamski. Poznań: Zysk i S-ka.
Pisarek W. (2002). Polskie słowa sztandarowe i ich publiczność. Kraków:
Universitas.
Shaughnessy J., Zechmeister E., Zechmeister J. (2002). Metody badawcze
w psychologii. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Siemes A. (2011). Jak badać komunikację – dlaczego potrzebujemy podejścia
jakościowego i na czym ono polega? Communication design magazine, 1.
Dostępne na: http://www.cd-magazine.uni.wroc.pl.
Silverman D. (2008). Prowadzenie badań jakościowych, przeł. J. Ostrowska.
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Silverman D. (2009). Interpretacja danych jakościowych, przeł. M. Głowacka-Grajper, J. Ostrowska. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Szymczak W. (2008). Podstawy statystyki dla psychologów. Warszawa: Difin.
Szacka B. (2008). Wprowadzenie do socjologii. Warszawa: Oficyna Naukowa.
Sztumski J. (1995). Wstęp do metod i technik badań społecznych. Katowice:
Wydawnictwo Śląsk.
Marcin Pielużek
Uniwersytet Wrocławski
Wartości z perspektywy
konstruktywistyczno-systemowej teorii
komunikacji
oraz wykorzystanie
lingwistyki korpusowej
w badaniach aksjologii1
Wprowadzenie
Niniejszy artykuł stanowi propozycję spojrzenia na problematykę
wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej teorii komunikacji. Wartości rozpatrywane są tutaj nie z perspektywy jednostki,
ale całego systemu. Innymi słowy, interesować nas będą wartości
rozumiane jako określone konstrukty komunikacyjne, zapewniające
funkcjonowanie danego systemu. Na podstawie koncepcji zaproponowanej przez Talcotta Parsonsa (zob. Parsons 1935; Fleischer 2010c)
zaprezentowana została następująca definicja: X jest wartością, jeśli X
jest tym, co steruje zachowaniami systemu, hierarchizuje i stabilizuje
dany system społeczny oraz pozwala systemowi realizować określone
1
Na niniejszy tekst składają się zredagowane następujące rozdziały opublikowane
pierwotnie w monografii Obrazy świata w komunikacji polskiej skrajnej prawicy
(2017) wydanej przez Wydawnictwo Libron: Język, wartości, ideologia (s. 15–24),
Kwestia wartości (s. 25–41), Lingwistyka korpusowa i metoda badawcza (s. 83–93).
371
Marcin Pielużek
cele. Tak rozumiane wartości stanowią kluczowe składniki obrazów
świata. W niniejszym artykule przyjęto, że określone słownictwo, charakteryzujące się wysoką częstotliwością wystąpień, to konkretne konstrukty komunikacyjne pełniące w obrębie komunikacji danych (sub)
systemów społecznych funkcje wartości. Poprzez analizę kontekstów,
w których lokowane są słowa o charakterze wartości, ich powiązań
z innymi kluczowymi leksemami możliwa jest rekonstrukcja obrazów
świata i ideologii danych subkultur komunikacyjnych. Dodatkowym
celem tego artykułu jest propozycja wykorzystania badań korpusowych w badaniu wartości. Wykorzystanie lingwistyki korpusowej,
poprzez połączenie metod ilościowych z jakościowymi, pozwala na
identyfikację słów kluczowych, a dalsze analizy jakościowe pomocne
są w procesie rekonstrukcji semantyki oraz funkcji, jakie pełnią one
w komunikacji danego systemu. Zastosowanie tej metody badawczej zaprezentowane zostało w osobnym artykule zamieszczonym
w niniejszym tomie.
Język, wartości, ideologia
Język, wartości i ideologia to trzy składniki będące w sposób bezpośredni
powiązane, między którymi zachodzi stosunek relacyjny. Chilijski biolog
Humberto Maturana (2010: 77) wskazuje, iż jako jednostki funkcjonujemy
w języku i język wykorzystujemy jako podstawowe narzędzie naszych
operacji eksplikatywnych. W języku zawarte są jednocześnie określone
wartości – nie można mówić, nie wartościując, na co wskazuje Michał
Głowiński (1986). W końcu to poprzez język reprodukowane są obrazy świata, które mają w sobie zakodowane określone ideologie (zob.
Anusiewicz 1999). Zasadniczym celem niniejszego artykułu jest próba
spojrzenia na kwestię wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej teorii komunikacji. Aby jednak uniknąć wszelkich nieścisłości,
należy wcześniej zdefiniować określone pojęcia oraz zaprezentować
pokrótce przyjęte założenia teoretyczne i tradycje badawcze. Ze względu na to, że interesować nas tu będzie przede wszystkim perspektywa
372
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
systemowo-komunikacyjna, kluczowe pytania, które wymagają odpowiedzi, są następujące: Czym są wartości z perspektywy teorii komunikacji? W jaki sposób wartości są wytwarzane językowo? Jak rozumieć
należy ideologiczne obrazy świata w świetle przyjętych tu założeń?
Punktem wyjścia wszelkich rozważań jest konstruktywistyczno-systemowa teoria komunikacji2. Głównym założeniem koncepcji
konstruktywistycznych, jak określa to Ernst von Glasersfeld (2010: 33),
jest próba obejścia paradoksu tradycyjnej epistemologii zakładającej,
iż „wiedza powinna być prawdziwą »reprezentacją« świata, takiego jakim on jest, zanim podlegnie doświadczeniu”. Przenoszą one
punkt zainteresowań z przedmiotu poznania na poznanie przedmiotu
(zob. Mitterer 2004). Jednym z fundamentów konstruktywizmu jest
koncepcja systemów autopoietycznych (Maturana 2010)3, zgodnie
2
3
Konstruktywizm jest interdyscyplinarnym podejściem skupiającym badaczy z różnorodnych dziedzin nauki. Wyszczególnia się tu trzy jego podstawowe źródła:
cybernetykę, biologię i neurobiologię oraz psychologię rozwojową. Przedstawicielem pierwszego źródła jest informatyk i biofizyk Heinz von Foerster. Biologia
i neurobiologia to domena Humberta R. Maturany oraz Francisca J. Vareli. W końcu
reprezentantem trzeciego źródła jest Jean Piaget i rozwijający jego koncepcje Ernst
von Glasersfeld (zob. Kuźma 2006). Konstruktywizm zaadaptowany został przez
inne dyscypliny: teorię nauki, lingwistykę kognitywną, naukę o komunikacji czy
też literaturoznawstwo. Owo szerokie spektrum dziedzin, w których rozwijana
jest myśl konstruktywistyczna, sprawia, że siłą rzeczy nie reprezentuje on jednej
spójnej koncepcji, ale jest kierunkiem badawczym dążącym do ulokowania się jako
jeden z naukowych paradygmatów, operujący wspólną teorią i instrumentarium
(Fleischer 2010a: 10). Niemożliwe jest przedstawienie w tym miejscu wszystkich
założeń teorii konstruktywistycznych. Zainteresowanych odesłać należy zatem do
źródeł. Fundamentalne założenia konstruktywizmu dostępne są w następujących
opracowaniach: Balicki i in. 2010; Kuźma, Skrendo, Madejski 2006. Regularnie
wydawane jest czasopismo „Constructivist Foundations”, w którym podejmowane
są różnorodne debaty dotyczące konstruktywizmu. W Polsce wydawane było
przez wrocławskie środowisko konstruktywistyczne czasopismo „2K – Kultura
i Komunikacja” (zob. także Piaget 1977, 1981; Luhmann 2003, 2007a, 2007b; 2009;
Foerster 2003; Glasersfeld 1995; 2007; Schmidt 2007, 2011; Poerksen 2004).
Systemy autopoietyczne należy rozumieć jako „klasę systemów, w której każdy
element, jako złożona jednostka (system), zdefiniowany jest przez sieć produkcji
373
Marcin Pielużek
z którą organizmy żywe „to systemy samostwórcze, autonomicznie
strukturalne i operacyjnie zamknięte” (Schmidt 2006: 203). Poznanie to określona konstrukcja rzeczywistości będąca efektem operacji tak rozumianych systemów kognitywnych, w wyniku których
„każda zmiana biologiczna w obrębie systemu nerwowego skutkuje
poszerzaniem ludzkiej pojemności kognitywnej” (Maturana 2010:
77). Samoświadomość organizmu budowana jest na podstawie samoobserwacji, rozumianej tu jako obserwacja samego siebie oraz
innych systemów znajdujących się w środowisku. Autopoieza jest
więc czynnikiem determinującym kognicję. Procesów postrzegania
i poznania nie należy zatem łączyć z „obiektywną rzeczywistością”,
która – zgodnie z założeniem Maturany – jest dla kognicji poznawczo
niedostępna, ale z „rzeczywistością” będącą wytworem procesów
kognitywnych, w pełni uznawalną przez organizm, do której dopasowuje on swoje działania (zob. Maturana 2010).
Jako jednostki ludzkie istniejemy w języku i język wykorzystujemy
jako podstawowe narzędzie naszych operacji eksplikatywnych. Istnienie w języku przekłada się na fakt, iż jest ono zawsze zależne od
obserwatora. Rzeczywistość jest więc rzeczywistością obserwatora,
powstającą w wyniku niekończącej się operacji rozróżnienia – lub,
jak określiłby to Gregory Bateson (1996), rozpoznawania „różnicy,
która czyni różnicę”4 – w trakcie której wyodrębniana zostaje jednostka (system) i jej środowisko. Innymi słowy, „cokolwiek bierze
4
składników”, które: a) „przez ich interakcje rekursywnie tworzą i urzeczywistniają
tę sieć produkcji, która je sama wyprodukowała”, b) konstytuują „granice sieci
jako elementów, biorących udział w jej konstytuowaniu i realizowaniu”; oraz
c) konstytuują i realizują „sieć jako jednostkę złożoną w przestrzeni, w której sieć
egzystuje” (cyt. za: Fleischer 2010a: 17).
Dla Gregory”ego Batesona różnica jest fundamentalną jednostką poznania. „Postrzeżenie różnicy uruchamia bowiem proces poznawczy: pyta się wówczas, co
o różnicy stanowi. Tak właśnie Autor rozumie informację: jako owo »coś« — sens,
znaczenie wyłaniające się z porównywania jakości. Rozpoznawanie różnicy zmusza
poznającego do selekcji postrzeżeń i wyboru jedynie różnic znaczących” (Wyka
1996: 309).
374
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
udział w praktyce obserwatora, bierze w nim udział jako rozróżnienie
w języku poprzez komunikację” (Maturana 2010: 86). Z perspektywy
konstruktywistycznej rzeczywistość to poznanie podmiotu, a strukturyzacja świata jest wynikiem operacji kognitywnych. Poznanie, za
Jeanem Piagetem, rozumieć należy jako sumę indywidualnych doświadczeń. Piagetowskie poznanie stanowi zatem „funkcję biologiczną zależną wyłącznie od danego organizmu. Umożliwia ono człowiekowi przystosowanie się do jego środowiska, lecz nie na biologicznej
płaszczyźnie, a na płaszczyźnie wyższej, kognitywnej” (Lewiński 2004:
14). Konstrukcja rzeczywistości to „wytwarzanie własnego pola interakcji poprzez swe faktyczne zachowania, we własnym, zamkniętym
obszarze kognitywnym” (cyt. za: Schmidt 2006: 204). Wspominany
powyżej proces adaptacji nie jest jednak rozumiany jako czynność,
ale rezultat eliminacji tego, co nie zostało zaadaptowane. W tym
kontekście organizmy dążą do dopasowania się do świata pomimo
wszelkich przeciwieństw. Wiedza w takim rozumieniu nie odnosi się
do poznania „prawdziwego świata”, ale do sposobów działania umożliwiających osiągnięcie określonych celów (Glasersfeld 2010: 33)5.
5
Mózg zatem nie jest układem opartym na działaniu input/output, ale cechuje
się wyższym stopniem kompleksowości, konstruującym „sensy”, „inwarianty”
(określone reguły tworzące strukturę i stanowiące referencję dla kolejnych doświadczeń), używając ich w kolejnych operacjach. Inwarianty tworzą więc strukturę
składającą się na „specyficzną tożsamość”, będącą dla obserwatora systemu
„indywidualnością” (Lewiński 2004: 20). Wewnętrzna strukturyzacja świata jest
więc efektem samoreferencji (odnosi się do doświadczeń własnego systemu)
i samoeksplikatywności (interpretacja świata jest wynikiem doświadczenia systemu) mózgu. Kontakt ze światem jest możliwy jedynie za pomocą receptorów
zmysłowych, wywołujących reakcję mózgu. Zamkniętość systemu neuronalnego,
operującego systemem binarnym (sygnał – brak sygnału; w tym przypadku wzbudzenie lub brak wzbudzenia komórki nerwowej), sprawia, że nie jest możliwe
odniesienie do zmysłowej recepcji. Produkcja znaczeń jest wynikiem operacji
mózgu (Lewiński 2004: 17). Weryfikacja i stabilizacja systemu następuje w procesie „uczenia” się mózgu. Powtarzalność określonych bodźców przyczynia się
do utrwalenia systemu. Incydentalne bodźce są więc dla systemu nierelewantne,
a w konsekwencji eliminowane (Foerster 2010).
375
Marcin Pielużek
W wyniku obserwacji następuje rozróżnienie najpierw jednostki,
a następnie środowiska. Obserwator dokonuje także wyróżnienia
systemów wyższego rzędu (np. systemu społecznego) za pomocą
operacji dyferencjacji na jednostki proste i złożone (Maturana 2010:
86–87). Tym samym wytwarza on kognitywne konstrukty systemu
i otoczenia. Interakcje między obserwatorami skutkują sprzęganiem
się struktur, tworząc „wspólnotowe obszary interakcji”, na podstawie
których powstaje kanon zachowań językowych. Interakcje, poprzedzające każdy akt komunikacji, pełnią więc funkcję punktów orientacyjnych „w zmieniających się obszarach interaktantów” (Schmidt
2006: 206). Jak zatem tłumaczy Maturana: „podstawowa funkcja
języka, jako systemu orientacji zachowań, polega nie na przekazywaniu informacji lub na opisywaniu niezależnego świata zewnętrznego,
o którym możemy mówić, ale na wytwarzaniu konsensualnego obszaru zachowań między językowo oddziałującymi systemami w trakcie
rozwoju kooperatywnej przestrzeni interakcji” (cyt. za: Schmidt 2006:
206). Jednocześnie – jak dodaje Schmidt – operacyjne zamknięcie
systemów autopoietycznych, a więc niemożliwość wyjścia poza system w sposób inny niż wypowiedź językowa, sprawia, że redefinicji
ulegają fundamentalne w teorii języka pojęcia „odniesienia” i „denotacji”. „Denotacja” dotyczy jedynie obserwatora, funkcja denotatywna
wypowiedzi odnosi się tym samym do kognitywnego obszaru obserwatora. Dla całego systemu posługującego się językiem język pełni
funkcję konotatywną. „Odniesienie” z kolei nie stanowi referencji
do konkretnych obiektów „realnych”, lecz „określonego, językowo
zintegrowanego, społecznego i konwencjonalnego typu wzorcowych zachowań orientacyjnych, gwarantujących porównywalność
i względną równoległość procesów tworzenia informacji w obszarach
poznawczych komunikujących się systemów” (Schmidt 2006: 206).
Działania językowe są więc zawsze intencjonalne. Jednocześnie niemożliwe jest, by w interakcji dwóch lub więcej jednostek
posługiwano się identycznym obrazem „realności”, bowiem – jak
wielokrotnie podkreślano – konstrukcja realności ma charakter wewnątrzsystemowy. Na poziomie intersubiektywnym niezbędne są
376
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
więc adaptacje struktur pojęciowych z wykorzystaniem komunikacji,
co pozwala na wykształcenie wspólnych obszarów komunikacyjnych.
Proces komunikacji należy jednakże rozpatrywać przez pryzmat eliminacji rozbieżności. Jednocześnie komunikacja nie jest nastawiona
na konsensus, lecz na funkcjonowanie w celu zachowania systemu
społecznego, który jednocześnie jest czynnikiem stabilizującym komunikację (Fleischer 2010b: 341). Komunikację rozumieć więc należy
jako „stosujący znaki i sterowany przez nie mechanizm orientacyjny
i negocjacyjny, służący do wytworzenia i zabezpieczenia systemu
społecznego” (Fleischer 2010b: 345). Innymi słowy, komunikacja to
proces tworzenia znaczeń.
Kolejną kwestią wymagającą zdefiniowania jest pojęcie systemu.
Za punkt wyjściowy przyjęto tu rozumienie systemu jako zbioru elementów „sprzężonych ze sobą w taki sposób, że tworzą one pewną
całość wyodrębniającą się w danym otoczeniu” (Siciński 1978: 13).
Zarówno systemy, jak i składające się na nie elementy, nie są jednak
stałe, ale dynamiczne. O tym, czy mamy do czynienia z systemem,
decyduje jego spójność w szerokim znaczeniu tego słowa. Rozstrzygać
o tym można „na podstawie wzajemnych oddziaływań jego elementów składowych. […] Wzajemne oddziaływania (lub, mówiąc bardziej
ogólnie, wzajemne powiązania), nie są, jednakże, bezpośrednio spostrzegane lub widziane; są to twory pojęciowe” (Bertalanfy 1976: 43)6.
Aby „zbadać” system, niezbędne jest więc poszukiwanie pewnych
cech wspólnych, inwariantów (niezmiennych aspektów badanego
zjawiska). Konieczne jest zatem uruchomienie „myślenia systemowego”, holistycznego. „Patrzenie systemowe – jak definiuje to Ervin
Laszlo – polega na ujmowaniu świata w kategoriach układów zintegrowanych relacji. […] Oznacza to myślenie w kategoriach faktów
i zdarzeń, osadzonych w kontekście pewnych całości, które stanowią
zintegrowane układy o swoistych własnościach i relacjach” (Laszlo
6
Jak przekonuje Bertalanfy, podejście systemowe zmienia całkowicie kwestie epistemologii, tworząc nowy paradygmat epistemologii systemowej (zob. Bertalanfy
1976: 42–44).
377
Marcin Pielużek
1978: 40). Znamienną cechą systemów jest ich kompleksowość i nieredukowalność. Przytaczane niejednokrotnie w przypadku teorii
systemowych Arystotelesowskie hasło „całość to więcej niż suma jej
części” pozostaje tu jak najbardziej aktualne. Kompleksowe systemy
nie są bowiem redukowalne do „charakterystyk części” (Laszlo 1978:
32)7. O cechach konstytutywnych danego systemu nie możemy więc
przesądzać na podstawie rozpatrywanych niezależnie jego poszczególnych części składowych. Jeśli jednak znane są nam wszystkie
elementy składowe systemu i uda nam się zidentyfikować relacje
zachodzące między nimi, zachowanie systemu może być przewidywane na podstawie zachowania jego poszczególnych elementów
(zob. Bertalanfy 1969: 55).
Wspomniana powyżej zasada nieredukowalności systemów przekłada się w prosty sposób na systemy społeczne. Jak tłumaczy Ervin
Laszlo, cechy grupy są nieredukowalne do cech jej członków. „Grupy
przejawiają bowiem określoną charakterystykę dzięki temu, że są
grupami danego typu i właściwości swe zachowują nawet wtedy, gdy
wszystkich ich poszczególnych członków zastąpi się innymi” (Laszlo
1978: 51). Dzieje się tak dlatego, że grupy zyskują własną „osobowość”
(zbiór określonych inwariantów), zapewniającą stabilność8. Nie oznacza to, że systemy nie podlegają zmianie (rozwojowi). Inną ich cechą
jest bowiem „otwartość”. Systemy na podstawie informacji płynących
7
8
Jak obrazowo tłumaczy to Laszlo: „Na przykład ekonomia nie zdołałaby przecież
opisać zachowania każdego poszczególnego konsumenta i producenta w pewnym systemie gospodarczym. Może jednak podać pewne ogólne cechy badanej
gospodarki, ująć je w ścisłe prawa i na ich podstawie formułować przewidywania”
(Laszlo 1978: 33).
Raz jeszcze odwołując się do Laszlo: „Na przykład z biegiem lat ulega zmianie skład
drużyn sportowych: doświadczonych zawodników zastępują młodsi, a jednak na
ogół specyfika drużyny – taktyka, metody, duch bojowy itp. – pozostaje w dużej
mierze niezmieniona. Ciągłość tego rodzaju jest jeszcze bardziej uderzająca w wypadku korporacji, gdzie zmienić się mogą wszyscy, od prezesa do gońca, a jednak
korporacja istnieć będzie nadal, zachowując wiele ze swych poprzednich cech. To
samo tyczy się całych społeczności i narodów” (Laszlo 1978: 31).
378
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
z otoczenia dokonują – zgodnie z koncepcją Piageta – ich asymilacji,
a następnie akomodacji, by w rezultacie przywrócić system do stanu
równowagi (zob. Piaget 1981). Innymi słowy, zgodnie z tym, co zostało
zasygnalizowane wcześniej, systemy wykorzystują docierające do
nich informacje w celu dostosowania się do świata.
Systemy społeczne rozumiane są w niniejszym artykule, za Niklasem Luhmannem (2007a), jako systemy komunikacyjne charakteryzujące się tym, że są operacyjne zamknięte (reprodukują swoje własne
elementy), ale poznawczo otwarte (skanują komunikacje zachodzące
w środowisku i przetwarzają informacje). Operacyjna zamkniętość
systemów sprawia, że nie mogą one na siebie bezpośrednio wpływać,
lecz otwartość poznawcza pozwala na śledzenie środowiska i przetwarzanie pochodzących z niego informacji (w ramach i na prawach
jednak własnego kodu binarnego)9.
Rdzeniem koncepcji Luhmanna jest rozróżnienie systemu i środowiska10, a tym samym wyszczególnienie samoreferencji (self-reference)
9
10
Henk de Berg ujmuje to następująco: „Because social system do not function as
simple input/output models but are self-referential, they are operationally closed,
which means that other systems cannot influence them casually. Thus, the political system may prohibit the use of nuclear energy but how, and whether, the
economic system then continues to operate depends exclusively on the economic
system itself. While social systems are operationally closed they are informationally open. They can scan their environment and process information (but, of course,
in terms of their respective binary codes only). So, although the political system
cannot determine the state of economy, financial markets are able to react to
political developments. There is, on the contrary, a high degree of interdependence between the various systems. The political system could not survive without
the law-system, the art-system needs economic system etc.” (de Berg 1997: 146).
„Środowiskiem systemu – jak tłumaczy Luhmann – jest wszystko, co zostaje
przez system odgraniczone, w więc wszystko, co do niego nie należy. Zatem
pojęcie środowiska jest zawsze zdefiniowane w relacji do systemu; każdy system ma środowisko wyjątkowe przynajmniej pod tym względem, że sam nie
stanowi części swojego środowiska. Stąd też środowiska różnych systemów
nie mogą być identyczne, co najwyżej mogą się na siebie w dużym stopniu
nakładać” (Luhmann 2007b: 15–16).
379
Marcin Pielużek
i referencji obcej (other-reference). Wypracowana na gruncie biologii
koncepcja autopoiesis (zob. Maturana, Varela, Uribe 1974) została
przez Luhmanna zaadoptowana na rzecz własnej teorii, zgodnie z którą system społeczny jest samorefleksyjny11 (self-reflexive) – „operacje
komunikacji nawiązują do wcześniejszych komunikacji i antycypują
przyszłe komunikacje” (Matuszek 2014: 18).
Ludwig von Bertalanfy pisał, że systemy składają się z opisu
wewnętrznego (strukturalnego), będącego „opisem zachowania się
systemu za pomocą zmiennych określających stany systemu i ich
wzajemne zależności”, oraz opisu zewnętrznego (funkcjonalnego),
odpowiedzialnego za zachowania systemu poprzez jego „wzajemne
oddziaływania z otoczeniem” (von Bertalanfy 1976: 40). Z perspektywy Luhmannowskiej systemy społeczne to przede wszystkim komunikacyjne systemy funkcjonalne, które powstają jako rezultat działań
zmierzających do redukcji kompleksowości świata (zob. Skąpska
2007: iv)12. Luhmann postrzega systemy społeczne jako jednostki
dynamiczne, a nie statyczne, dlatego swoją uwagę skoncentrował
nie na strukturach, ale właśnie na procesie redukcji kompleksowości.
Korzystając tu z metaforycznego wyjaśnienia zaproponowanego przez
Henka de Berga (1997: 143), kompleksowość świata jest redukowana poprzez podzielenie jej na mniejsze, dające się kontrolować elementy, które następnie zaczynają funkcjonować w nowym kształcie,
11
12
„Samorefleksja, czyli inteligentna autoreferencja, kodowanie i programowanie to
elementy tego samego procesu adaptacji i dążenia do utrzymania własnej tożsamości, czerpania i przetwarzania przez system informacji ze swego otoczenia ze względu na siebie, na własne potrzeby i ze względu na własny rozwój” (Skąpska 2007: iv).
Grażyna Skąpska w sposób następujący tłumaczy ten aspekt teorii Luhmanna:
„Rozwój tak rozumianego systemu społecznego, jego odpowiedź na wyzwania
kompleksowości i kontyngencji polega na wyróżnicowywaniu się coraz to nowych komunikacyjnych systemów funkcjonalnych, kształtujących swoisty język,
swoistą semantykę na własny użytek, w celu opanowania kompleksowości i kontyngencji coraz bardziej różnicującego się świata, a jednocześnie umożliwiającą
komunikację z innymi systemami i wykorzystywanie otrzymywanych z otoczenia
informacji” (Skąpska 2007: iv).
380
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
podkreślając nowe kompleksowe elementy. Nauka przykładowo
dzieli się na dyscypliny, które z kolei mają do czynienia z dalszą kompleksowością, którą muszą podzielić na kolejne mniejsze fragmenty
itd. Jak zatem podkreśla Luhmann, o ile struktura systemów w dalszym ciągu jest ważna, to jednak pozostaje ona w cieniu relacji, które
stanowią podstawę perpetuowania, stabilizacji i reprodukcji poszczególnych systemów (de Berg 1997: 143–145).
Luhmann wyszczególnia m.in. następujące systemy komunikacyjne: polityczny, ekonomiczny, prawniczy etc. Każdy z nich wytwarza
własne komunikacje poprzez odpowiednią strukturyzację komunikacji z wykorzystaniem kodu binarnego (zob. Luhmann 2007a), który jest
odpowiedzialny za redukcję kompleksowości. Wszystko, co pojawia
się na „ekranie” danego systemu, bazuje na charakterystycznych dla
niego kodach (zob. de Berg 1997: 145–146). Przyjmując zatem, że każdy system społeczny wytwarza własne kody i charakterystyczne dla
niego semantyki, znaczenia poszczególnych słów i pojęć uzależnione
są od tego, co oznaczają one dla danego systemu. Z perspektywy
systemowej nie jest jednak ważne, na ile generowane przez poszczególne (sub)systemy treści odpowiadają „obiektywnej” rzeczywistości,
ale na ile „wpasowują”13 się one w świat wytworzony przez dany
system (społeczeństwo, społeczność, grupę itd.). W społeczeństwach
zorientowanych funkcjonalnie odpowiednio spójna tematyka oraz
kolektywna wiedza (tworząca tożsamość systemu) w powiązaniu
z odpowiednimi modusami komunikacji (takimi jak gatunki, kody,
style, metafory etc.) odpowiedzialne są za wytwarzanie stabilności
i redukcję kompleksowości (Schmidt 1992: 305). W rezultacie procesów komunikacyjnych wyłaniają się określone „modele rzeczywistości”, które wytwarzane są na podstawie kolektywnej wiedzy członków
13
Mam tu na myśli rozróżnienie match (zgodność) i fit (pasowanie) dokonane przez
Ernsta von Glasersfelda. „Kiedy mówimy, że coś jest zgodne (z czymś), oznacza to,
że owo coś oddaje, odzwierciedla dany oryginał, czyli jest z nim właśnie zgodne.
Kiedy natomiast mówimy, że coś pasuje, oznacza to, że »spełnia to tę rolę, jaką
my od niej oczekujemy«” (Fleischer 2010a: 15; zob. także Glasersfeld 1995).
381
Marcin Pielużek
danej wspólnoty. „System rozróżnień budujący ramy kategorialne
modelu rzeczywistości, musi być trwale powiązany ze społeczną
semantyką i ze społecznie sankcjonowanymi emocjami i normami”
(Schmidt 2004: 3).
Z tej perspektywy funkcją języka nie jest przekazywanie informacji,
ale koordynacja zachowań, czyli wytwarzanie konsensualnego obszaru zachowań między językowo oddziałującymi systemami w trakcie
rozwoju kooperatywnej przestrzeni interakcji (Schmidt 2006: 206).
Język reguluje zachowania poprzez wytwarzanie dystynkcji, które
pozwalają systemowi funkcjonować.
Przyjęta systemowo-komunikacyjna perspektywa w odniesieniu
do koncepcji językoznawczych nawiązuje do deterministyczno-relatywistycznej koncepcji Sapira–Whorfa (zob. Whorf 1982; Sapir 1978)
zakładającej, że „poznanie jest przez język determinowane” oraz że
„poznanie jest relatywizowane do poszczególnych języków” (cyt. za:
Bytniewski 1991: 15). Użycie języka oraz sposób postrzegania rzeczywistości mają więc charakter relacyjny, a nadawanie znaczeń jest
wynikiem kulturowo warunkowanej i utrwalanej komunikacji, która
pełni funkcję interpretatora (Kołodziej 2011: 174).
Kwestia wartości
Codzienna komunikacja jest silnie skorelowana z określonymi wartościami wpisanymi w poszczególne wypowiedzi. Wartości, ustanawiane w trakcie procesów poznawczych, nie tylko determinują
postrzeganie rzeczywistości, ale również przekładają się na nasze
zachowania komunikacyjne. Nie można mówić, nie wartościując. Jak
bowiem przekonywał Michał Głowiński:
Ustanawianie czy nadawanie wartości, wprowadzanie
współczynnika aksjologicznego, jest stałym elementem
naszego mówienia, wszelkiego mówienia. Mówię nie
tylko o faktach, nie tylko wyrażam swoje przekonania,
382
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
ujmuję je także w pewne wartościujące schematy
i – jakże często – owego współczynnika wartościującego nie muszę bezpośrednio tematyzować, a wielokroć
przywołuję go w sposób niezamierzony i nieświadomy.
Dzieje się tak dlatego, że materia z której buduję zdania: słowa, utarte zwroty frazeologiczne, są już z góry
wartościami nasycone, a w każdym razie nie są z tego
punktu widzenia neutralne (Głowiński 1986: 180, cyt. za:
Bartmiński 2003a: 63).
W niniejszym artykule przyjęte zostało, wynikające z powyższej
wypowiedzi, holistyczne podejście do badania języka i wartości. Perspektywa ta wypracowana została na tle dość bogatego dorobku
polskiej lingwistyki aksjologicznej14. Punktem wyjścia były rozważania
Jadwigi Puzyniny dotyczące relacji między językiem a wartościami,
a szczególnie przedstawiony przez nią proces poszukiwania wyrazów
wartościujących. Jak pisała:
Rozważając semantykę wyrazów wartościujących, staram się ustalić: 1) co znaczy wartościowanie, 2) kto wartościuje, 3) co wartościuje, 4) dla kogo coś jest wartością,
5) czy wyraz jest czysto wartościujący (inaczej i ściślej:
prymarnie wartościujący), czy opisowo-wartościujący
14
Wskazać tu należy przede wszystkim prace Jadwigi Puzyniny, w szczególności
książki Język wartości (1992) oraz Słowo – Wartość – Kultura (1997). Kwestii aksjologii poświęconych zostało kilka tomów tzw. czerwonej serii wydawanej przez
lubliński Instytut Filologii Polskiej (zob. chociażby Bartmiński, Mazurkiewicz-Brzozowska 1993; Bartmiński 2003b; Czerwiński, Nowak, Przybylska 2010). W 2014
roku wydany został zbiór tekstów Jerzego Bartmińskiego poświęcony polskiej
aksjolosferze. Wskazać tu także należy prace Michała Głowińskiego (1986), Tomasza Krzeszowskiego (1997, 1999), Aleksego Awdiejewa (1994, 2008). W interesującym nas zakresie badania języka wartości i komunikacji wskazać należy pozycje
Walerego Pisarka (2002, 2003), Michaela Fleischera (1998, 2003a, 2003b), Jerzego
Bartmińskiego (2006), Jacka H. Kołodzieja (2011).
383
Marcin Pielużek
(inaczej: wtórnie wartościujący), 6) jakiej kategorii wartości dotyczy, 7) czy jest nacechowany emocjonalnie,
8) czy jest nacechowany pod względem intensywności,
9) jeżeli jest wyrazem opisowo-wartościującym, to czy
składnik wartościujący jest definicyjny, czy konotacyjny
(Puzynina 1992: 9).
Koncepcja Puzyniny ulokowana jest jednak w tradycji strukturalistycznej. Autorka Języka wartości sama przyznaje, że bazuje na teorii
znaczenia leksykalnego Jurija Apresjana (1980), która ogranicza się
w dużej mierze do poszukiwania „cech koniecznych i wystarczających” (zob. Puzynina 1992: 9), a tym samym, jak zauważa Bartmiński,
w tym podejściu „wartości stoją niejako obok języka” (zob. Bartmiński
2003a: 60). Puzynina sama dostrzegała ograniczenia tej koncepcji,
podkreślała bowiem, że „znaczenia wyrazów wartościujących bywają rozchwiane”, a wyrazy pełniące funkcje wartości funkcjonują
zarówno w znaczeniach bliższych, jak i dalszych; odgrywają one role
„dominujących stereotypów” (znaczenia prototypowe), odwołując się
tym samym do koncepcji „rodzin znaczeń” Wittgensteina (Puzynina
1992: 9–11). Z tego też względu lingwistka kognitywna „traktująca
język jako formę poznawania rzeczywistości i kładąca nacisk na silny
związek języka, mechanizmów jego zmian, zasad układu klas elementów itd. – z aparatem poznawczym człowieka, zmianami i zasadami
układu pojęć, także uczuć i wartościowań” również mocno wpłynęła
na prezentowane przez nią rozważania (Puzynina 1992: 12).
W przypadku badań wartości z przyjętej tu perspektywy systemowo-komunikacyjnej podejście holistyczne wydaje się tym bardziej uzasadnione. Analizując komunikację określonych (sub)systemów, nie
mamy bowiem do czynienia z wartościami indywidualnymi poszczególnych osób, czy też z sumą wartości wszystkich osób wchodzących
w skład danej grupy, ale z pewnego rodzaju „wartościami systemowymi”. Przykładowo poszczególni politycy, prezentując przed wyborami
swoje programy polityczne, niejednokrotnie odnoszą się do sfery wyznawanych wartości indywidualnych. Jednak kiedy zostaną wybrani,
384
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
ich działania, na przykład w przypadku głosowań podporządkowanych
dyscyplinie partyjnej, są często sprzeczne z deklarowanym wcześniej
systemem wartości. Ich działanie jest bowiem podporządkowane
logice panującej w systemie partyjnym, a mianowicie odpowiednie
zachowania polityków służą realizacji określonych celów partyjnych.
Działania nastawione są zatem na ochronę interesów i/lub wewnętrzną stabilizację partii. Z tego też względu punktem wyjścia dla kwestii
wartości rozpatrywanych z perspektywy systemowej jest twierdzenie
Talcotta Parsonsa, iż wartości to „cele, które systemy chcą osiągnąć,
do których dążymy zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym” (Fleischer 2010c: 23).
Parsons w centrum swoich rozważań lokuje koncept „celu”, rozumianego jako „czynnik w działaniu” (factor in action)15, oraz powiązane
z nim środki niezbędne do jego osiągnięcia. Cel definiowany jest tu jako
logicznie formułowane oczekiwanie względem pewnych elementów
dotyczących przyszłego stanu rzeczy. Jak tłumaczy Parsons: „Jeśli będę
robił określone rzeczy, doprowadzając do określonego stanu rzeczy,
osiągnę swój cel” (Parsons 1935: 286)16. Człowiek dąży zatem to realizacji określonych celów poprzez zastosowanie racjonalnych środków
15
16
Parsons dokonuje rozróżnienia concrete ends oraz factor ends. Przyjęty tu termin
„cel” rozumieć należy w tym drugim znaczeniu. Jak tłumaczy Parsons: „An end is the
subjective anticipation of a desirable future state of afairs toward the realization
of which the action of the individual in question may be thought of as directed.
The thing to note is that this definition makes the „real” reference of an end – that
is, the future state of afairs – a concrete state of afairs. But only some of the elements in that concrete state of afairs can be thought of as being brought about
by the agency of actors. Part of it consists of a prediction of what the future state
of afairs will be, independently of his action. […] Our concerns in this discussion
is not, however, with the concrete ends, but with ends as a factor in action. That is,
it is with the prevision of a future state of afairs in so far as that future state is to
be brought about through the agency of the actor – it is the alternations from his
prediction, if accurate, would yield as the future state without his agency which
constitutes the end” (Parsons 1935: 284).
Jeśli nie zaznaczono inaczej, wszystkie tłumaczenia z języka angielskiego pochodzą
od autora.
385
Marcin Pielużek
niezbędnych do ich realizacji. Parsons podkreśla jednak, że dążenie
do celów indywidualnych nie oznacza wojny wszystkich ze wszystkimi,
ponieważ jednostkowe działania ograniczane są przez wspólny system
celów podstawowych, określany terminem ultimate ends, determinujący relacje i normy funkcjonujące w danych społecznościach. W konsekwencji działania są wyznaczane przez cele wyższe (ultimate ends).
Istnienie systemu celów wyższych stanowi jedyną alternatywę dla
stanu chaosu i jest niezbędnym czynnikiem przyczyniającym się do stabilności danego systemu społecznego. Owa stabilność wytwarza w konsekwencji pole koordynacji – powtarzalność i przewidywalność, czyli
coś, co Siegfried Schmidt określa mianem „oczekiwania oczekiwań”:
„Działanie i komunikowanie udają się jedynie na podstawie operatywnej
fikcji zakładającej, że określona kolektywna wiedza, względnie semantyka dokonanych założeń i przesłanek, byłaby w danej wspólnocie/danym społeczeństwie ogólnie obowiązująca” (cyt. za: Siemes 2015: 46).
Koncepcja Parsonsa ma kulturowy charakter. Jak podsumowuje
Jakub Trzebiatowski:
W teorii systemów działania na „wierzchołku” usytuowana została kultura, tuż za nią system społeczny,
następnie system osobowości oraz system organizmu
behawioralnego. Wszystkie systemy spełniać miały
określone funkcje. Tak też, kolejno: system kultury odpowiedzialny był za podtrzymywanie wzorów działania,
jednocześnie dostarczając działającym norm i wartości;
system społeczny pełnił funkcję integracyjną i nadzorował zawierające się w nim podsystemy; zadanie systemu
osobowości polegało przede wszystkim na określaniu
i osiąganiu rozmaitych celów; funkcją zaś systemu organizmu behawioralnego była adaptacja i akomodacja
do wymagań świata zewnętrznego (Trzebiatowski 2012).
Cele wyższe pełnią więc funkcję wartości. Należy jednak podkreślić,
że nie można mówić o jednym uniwersalnym systemie wartości, ale
386
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
o różnorodnych, często dość rozbieżnych systemach wartości (Parsons
1935: 293–297). Z tego też względu Parsons postuluje, że najbezpieczniejszą procedurą z perspektywy badawczej jest próba określenia, jakie
wartości istotne są dla zrozumienia działania danych społeczeństw
w określonym czasie, następnie odkrycie powiązań między jego składnikami, a potem dokonanie odpowiedniej klasyfikacji zmierzającej do
identyfikacji genetycznych powiązań (Parsons 1935: 297).
Skoro wartości są silnie skorelowane z normami obowiązującymi
w danych społecznościach, powstaje pytanie, jakie relacje zachodzą
między tymi dwoma składnikami. Za Annette Siemes można przyjąć,
że „wartości usytuowane są na tle normalności”, a więc normalność
ulokowana jest ponad wartościami.
Normalność to, metaforycznie mówiąc, owa „pusta/
biała przestrzeń”, która jest nam potrzebna, aby coś na
jej tle określić i powiedzieć. Podczas kiedy normalność
w aktualizowanym tu rozumieniu stanowi nieuniknioną podstawę wszelkich komunikacji, wartości określić
można jako konkretne elementy stosowane w ramach
operacji komunikacyjnych; mogą one przy tym stanowić również punkt odniesienia (wspólną „fikcję operacyjną”) w ramach procedur normalizacyjnych […]
twierdząc, iż coś jest wartością, można się odnosić do
mniej lub bardziej normalnych (czyli oczekiwalnych
dla innych interlokutorów) wartości (Siemes 2015: 34).
Wartości są w konsekwencji nie tylko „obiektami” zmiennymi,
ale stanowią wypadkową różnych oczekiwań oraz uzależnione są od
„kontekstu czasowo-przestrzennego”. Normalność stanowi swoistą
przestrzeń, skupiającą owe zakładane oczekiwania, niezbędną do
„realizacji wszelkich komunikacji”17 (Siemes 2015: 34). Z perspektywy
17
Siemes przedstawia dalej następującą uwagę, która pozostaje aktualna również
w kontekście badań wartości: „Interesującą kwestią w ramach badania i analizy
387
Marcin Pielużek
komunikacyjnej wartości są składnikiem „mechanizmu komunikacji,
służącego do ukierunkowania i hierarchizowania działań w obrębie systemu społecznego” (Fleischer 2010c: 11). Wraz z wartościami
powstaje jednocześnie normalność, rozumiana jako „pole znaczeń,
na którym te wartości są siłą rzeczy w jakiś sposób pozycjonowane
i które one jednocześnie same otwierają i określają. Pole normalności
jest w związku z tym fikcyjnym elementem trzeciej (komunikacyjnej)
rzeczywistości, wartości i normy natomiast poprzez ukierunkowanie i hierarchizację działań służą jako element sprzęgający poziom
komunikacji z poziomem działań” (Siemes 2015: 36). Przyjąć można
zatem za Haraldem Welzerem, że to „nie wartości zmieniają praktykę,
to zmieniona praktyka zmienia wartości” (Siemes 2015: 57).
Systemy wartości uzależnione więc będą zarówno od danego systemu społecznego, jak i jego systemu kultury. Kultura – jak podkreśla
Michael Fleischer – jest dla Parsonsa „źródłem pochodzenia legitymizacji porządku normatywnego społeczeństwa” (Fleischer 2010c: 24).
Wartości posiadają w konsekwencji normatywny charakter18. Wynika
normalności jest więc nie to, co aktualnie w danym miejscu uznawane jest za dobre
lub złe, lecz m.in. to, że w ogóle mówimy (lub można mówić) w takich kategoriach –
„dobre” vs „złe”), ale właśnie zawsze w kategoriach, które siłą rzeczy wyznaczają
ogólniejsze pole manewru. Przy tym owe kategorie mówienia z reguły same nie
są kwestionowane, a zatem powstające wraz z nimi pole możliwości stanowi
właśnie „normalność”. Na co dzień zajmujemy się raczej, jeśli w ogóle, dyskutowaniem kwestii, co przez kogoś jest określane jako dobre/złe, dlaczego to, a nie coś
innego ma być dobre/złe […]. Same kategorie zaś lub ich zastosowanie z reguły
nie są podawane w wątpliwość” (Siemes 2015: 35). W konsekwencji dodaje, iż
„kwestionowanie raz utrwalonych wartości jest tendencyjnie bardziej kłopotliwym
»przedsięwzięciem komunikacyjnym« niż operowani nimi […]” (Siemes 2015: 36).
18
Talcott Parsons ujmuje to następująco: „Przy dyferencjacji ról niezbędne jest rozróżnienie między dwoma komponentami normatywnej kultury danego systemu:
komponentem wartości, który jest wspólny dla uczestników poza i ponad ich
poszczególnymi rolami, oraz komponentem oczekiwania ról, który dyferencjonowany jest według ról i dlatego definiuje prawa i obowiązki, obowiązujące jedną,
ale nie inne role. […] Proponuje używanie wyrażenia „wartości” dla wspólnych
normatywnych komponentów, a wyrażenia (zdyferencjonowana) „norma” dla tej
388
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
z tego, że „normy są ewaluatywnymi wypowiedziami na temat zachowań. Wartości są ewaluatywnymi wypowiedziami na temat stanów.
Normy regulują »postępowanie«, podczas gdy wartości regulują »to
co jest (istnienie)«. Normy i wartości decydują o następstwie oraz
stanach ról i kolektywów” (Ackermann, Parsons, cyt. za: Fleischer
2010c: 26). Z tego zaś wynika, jak podkreśla Fleischer, że najważniejszą
funkcją wartości jest zachowanie stabilności „zinstytucjonalizowanych
wartości poprzez zapośredniczenie procesów, które splatają wartości
z systemem subiektywnych przekonań” (Fleischer 2010c: 27)19.
Z perspektywy przyjętej tu teorii istotne wydaje się także rozumienie wartości zaproponowane przez Niklasa Luhmanna, który patrzy
na nie z perspektywy teorii systemów. W jego przekonaniu wartości pełnić
będą różne funkcje w zależności od tego, czy jesteśmy bezpośrednio
działającym aktorem (obserwator pierwszego stopnia), czy też patrzymy
na to z perspektywy zewnątrzsystemowej (obserwator drugiego stopnia). W pierwszym przypadku obserwacje dokonywane są za pomocą
wartości, które „czynią dla niego [obserwatora – M.P.] tę różnicę, która
steruje jego poznaniem i działaniem”. Dla obserwatora drugiego stopnia
ważna jest semantyka poszczególnych składników aksjologicznych i ich
19
komponenty, która odnosi się specyficznie do określonej roli – lub w systemach
bardziej kompleksowych – do dalszych empirycznych jednostek systemu, to znaczy do różnych kolektywów, jak np. rodziny, kościoły, przedsiębiorstwa, urzędy,
uniwersytety” (cyt. za: Fleischer 2010c: 24).
Raz jeszcze cytując Parsonsa: „[…] cztery kategorie strukturowe – wartości, normy,
kolektywy, role – mogą być odniesione do naszego ogólnego paradygmatu funkcjonalnego. Wartości są decydujące dla funkcji zachowania struktury w systemie
społecznym. Normy w pierwszej linii są integratywne, sterują one dużą liczbą
zróżnicowanych procesów, mających wkład w przeforsowanie wytworzonych więzi
wartości. Funkcje kolektywu polegają na osiągnięciu aktualnych celów systemu
społecznego. O ile jednostki spełniają społecznie ważne funkcje, o tyle działają one
w swoim charakterze jako członkowie kolektywu. I wreszcie – prymarna funkcja
roli w systemie socjalnym jest adaptatywna. […] Każda konkretna jednostka strukturowa danego systemu społecznego jest zawsze kombinacją wszystkich czterech
składników. […] Członkiem danego kolektywu, a także społecznej wspólnoty, jest
zawsze osoba w jej roli, a nie konkretne indywiduum” (cyt. za: Fleischer 2010c: 27).
389
Marcin Pielużek
wykorzystanie w komunikacji (Fleischer 2010c: 28). Jak zatem podsumowuje Fleischer (2010c: 26), zgodnie z teorią systemów społecznych
Luhmanna wartości stanowią jeden ze składników symbolicznie zgeneralizowanych mediów komunikacji. Wartości służyć mają temu, aby:
[…] w sytuacjach komunikacyjnych gwarantować orientację działania, która przez nikogo nie jest kwestionowana. Wartości nie są więc niczym innym niż wysoce
mobilnymi zbiorami punktów widzenia. […] Inaczej
niż prawdy, wartości nie są wprowadzane w procesie
komunikacji przez twierdzenia, które mogą być potem
kwestionowane i sprawdzane, lecz przez imputowanie.
[…] Wartości są, innymi słowy, aktualizowane przez aluzję i właśnie w tym zawiera się ich niepowątpiewalność.
Kiedy to już nie funkcjonuje, muszą zostać zaniechane.
Wartości przekonują zatem dlatego, ponieważ w komunikacji brak obiekcji; a nie dlatego, że możliwe jest
ich uzasadnienie. […] Jak zawsze przy symbolicznie
zgeneralizowanych mediach komunikacji w grę wchodzi społeczne, a nie psychiczne dokonanie tworzenia
porządku. Wartości są społecznie stabilne, ponieważ
są psychicznie labilne” (cyt. za: Fleischer 2010c: 29).
Przenieść należy zatem obszar poszukiwań z wartości indywidualnych, ulokowanych w dużej mierze w tradycji filozoficznej, w kierunku
identyfikacji elementów odpowiedzialnych za sterowanie danym
systemem, które składają się na składniki wartości danego systemu.
Jak pisał Ludwig von Bertalanfy, jednym z elementów filozofii systemów są relacje między człowiekiem i jego światem, „co w języku
filozoficznym określa się nazwą »wartości«” (Bertalanfy 1976: 44)20.
20
Jak pisze dalej Bertalanfy: „Jeżeli świat rzeczywisty uważa się za hierarchię zorganizowanych całości, obraz człowieka będzie różnił się od tego, czym jest w świecie
cząsteczek fizycznych, którym rządzą zdarzenia losowe, uznane za ostateczną oraz
390
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
W naszym przypadku będziemy mieć do czynienia z relacją między
systemem a środowiskiem.
Uwzględniając powyższe założenia systemowo-konstruktywistycznych teorii komunikacji, wartościowanie, z perspektywy epistemologicznej, jest produktem wewnątrzsystemowej działalności
organizmów żywych i dualizmu wpisanego w mechanizm poznawczy.
Efekt działania (czy to własnego, czy to kogoś obcego) każdej jednostki przepuszczany jest przez filtr wartościowe/niewartościowe
(przydatne/nieprzydatne), a wynikające z tego procesu rozróżnienia
są źródłem potencjalnych perturbacji (w rozumieniu Jeana Piageta),
które system musi w dalszej kolejności zrównoważyć (zob. Piaget
1981). Na poziomie wyższym, społecznym „wartości są celami, do których realizacji systemy dążą w swych zachowaniach. Każde działanie,
zorientowane na osiągnięcie celu, jest zachowaniem zorientowanym
na wartości” (Laszlo 1978: 124). Wartościowanie jest zatem produktem wewnątrzsystemowej działalności systemu. Sfera wartości jest
w konsekwencji silnie skorelowana z działaniem lub efektem działań.
System podejmuje określone (re)akcje w następstwie płynącej ze
środowiska „wartościującej” informacji. Wartości są więc sferą stricte
subiektywną, co przekłada się na fakt, że wartości/sfera aksjologiczna
w żaden sposób nie mogą być uznane za coś stałego i niezmiennego,
ale za proces ciągle dopasowujących się systemów znaczeń.
Na tej podstawie przyjęta została następująca definicja robocza:
X jest wartością, jeśli X jest tym, co steruje zachowaniami systemu,
hierarchizuje i stabilizuje dany system społeczny i pozwala systemowi
realizować określone cele21.
21
»jedynie prawdziwą rzeczywistość«. Raczej świat symboli, wartości, organizmów i kultur
społecznych jest czymś bardzo »rzeczywistym« i jego osadzenie w kosmicznym porządku
hierarchii zmierza w kierunku likwidacji przepaści między »dwiema kulturami« […]
kulturą nauk ścisłych i nauk humanistycznych, techniki i historii, nauk przyrodniczych
i nauk społecznych, bez względu na to jak się nazwie tę antytezę” (Bertalanfy 1976: 44).
Punktem wyjścia była definicja Jadwigi Puzyniny, według której „X jest wartością = X
jest tym, co (ludzie w ogóle, grupa ludzka i) nadawca (odczuwa(ją) jako dobre i) uznaje
(ją) za dobre” (Puzynina 1992: 187).
391
Marcin Pielużek
Prezentowana w dalszej części niniejszego artykułu koncepcja
badawcza wpisuje się w tradycję badań słów sztandarowych zaproponowaną przez Walerego Pisarka oraz badania symboliki kolektywnej
Michaela Fleischera. Słowa sztandarowe to wyrazy i wyrażenia, które
„z racji swojej wartości denotacyjnej i konotacyjnej, a zwłaszcza emotywnej, nadają się do roli X lub Y w strukturach typu Niech żyje X! Precz
z Y!” (Pisarek 2003: 87; zob. także Pisarek 2002). Symbole kolektywne
to „jednostki funkcjonalne, wykazujące silnie pozytywne lub negatywne nacechowanie oraz – równocześnie – znaczenie kulturowe”
(Fleischer 2003a: 108–109; zob. także Fleischer 2003b). Koncepcja
symboli kolektywnych oraz symboli dyskursywnych stworzona została na podstawie semiotyki Charlesa Sandersa Peirce’a. Symbole
kolektywne definiowane są jako „znaki, posiadające do tego stopnia
i w tej mierze wykształconego interpretanta, że wykazują one uwarunkowane przez daną manifestację kultury znaczenie kulturowe
oraz silnie wykształcone pozytywne lub negatywne, a tym samym
dyferencjujące nacechowanie (wartościowanie), które są wiążące
dla całej kultury jednostkowej, a interpretator dysponować musi
szczególną wiedzą w zakresie interpretatnta znaczeniowego oraz
(przede wszystkim znakowego)” (Fleischer 2002: 2). „Symbole dyskursowe odpowiadają definicyjnie symbolom kolektywnym, z tym, że
z uwagi na obszar ich stosowania odnoszą się wyłącznie do dyskursów, a zatem subkultur, obowiązują daną subkulturę i nie występują
w innych subkulturach, lub występują w innych znaczeniach. Symbole
kolektywne natomiast odnoszą się do interdyskursu, obowiązują więc
całą kulturę jednostkową. To samo słowo lub wyrażenie może więc
(jako środek znaku) wystąpić w tej samej formie, lecz z odmiennymi
znaczeniami kulturowymi jako różnie (odmiennie) nasemantyzowany
symbol dyskursowy (różnych dyskursów) lub jako symbol kolektywny
(w ramach interdyskursu)” (Fleischer 2002: 3).
Michael Fleischer wskazuje na jeszcze jedną istotną kwestię związaną z wartościami, a mianowicie na ich powiązanie z ideologią. Wartość ma charakter predykatu: „Wszystko może posiadać wartość,
jeśli tylko istnieje ktoś, kto danemu obiektowi wartość przypisuje”
392
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
(Fleischer 2010c: 5). Jednakże nadawanie danemu obiektowi charakteru aksjologicznego odbywa się zawsze na tle szeroko rozumianej
ideologii, a przez to niemożliwe jest „predykatowanie nim innych
obiektów tej samej klasy (=funkcja delimitacyjna) oraz tworzone jest
niejako automatycznie (wewnątrz-)systemowo pole semantyczne
podobnych predykatów, w których sytuuje się predykat wyjściowy”
(Fleischer 2010c: 5). Innymi słowy, mamy tutaj do czynienia z potrójnym mechanizmem: poprzez nadanie predykatu wartości dany obiekt
jest z jednej strony wyróżniony spośród innych elementów otoczenia
danego systemu; jednocześnie wyszczególnienie jednego elementu
systemu automatycznie powoduje zepchnięcie w tło pozostałych
jego składników; w końcu predykat ten generuje określoną semantykę tak wytworzonej wartości. Doskonałą egzemplifikacją może być
leksem „biały”, który stanowi kluczowy składnik komunikacji skrajnej
prawicy. Dla większości środowisk radykalnych nacjonalistów słowo
„biały” jest jednym ze składników konstruktu rasizmu, lokowanego
jednoznacznie na pozytywnej stronie mapy aksjologicznej. Poprzez
odpowiednią semantyzację pojęcie to wykorzystywane jest jako odwołanie do „białej rasy”, definiowanej jako wyjątkowa, doskonała,
ekskluzywna rasa. Nie tylko inne znaczenia tego leksemu przestają
obowiązywać poprzez tak wytworzony kod, ale także ludzie wywodzący się z innych ras nie mogą być określani w kategoriach wyjątkowości, doskonałości etc. (zob. Pielużek 2017). Z tej perspektywy
funkcjonujący w lingwistyce podział na wartości i nazwy wartości
jest nierelewantny22.
22
Fleischer ujmuję tę kwestię następująco: „W kontekście stanu badań stwierdzić
możemy, iż wychodzi się często od pewnego dualnego podziału na „wartości” oraz
„określenia (czy nazwy) wartości”, pierwsze zatem stanowią jakby, przepraszam za
wyrażenie, byty same w sobie, drugie zaś miałyby być ich językową realizacją. Ujęcie takie sprowadza się rzecz do spekulacji filozoficznych i niewiele nam w naszym
kontekście daje. Na poziomie komunikacji (w tym przypadku językowej) mamy
do czynienia ze słowem lub wyrażeniem (czyli w terminologii filozoficznej – określeniem wartości), które w odróżnieniu od innych słów lub wyrażeń, posiadają tę
ciekawą cechę, że są w stanie wywołać działanie na poziomie systemu społecznego.
393
Marcin Pielużek
Kwestia ideologii z perspektywy systemowo-komunikacyjnej postrzegana jest zatem inaczej niż w przypadku politologii czy też historii.
Pojęcie ideologii przyjmuję tu za Michaelem Fleischerem:
[…] ideologia to jeden z wielu globalnych schematów
interpretacji świata, służący do generowania, stabilizowania i uczynienia przekonującymi przekonań organizujących następnie zarówno myślenie oraz komunikowanie o świecie, jak i budowę systemu społecznego.
Ideologia to środek dyskursowy, umożliwiający przeforsowanie określonych mniemań wobec mniemań
i opinii innych uczestników komunikacji w ten sposób,
że przenosi on bycie przekonującym i motywację danego mniemania na bardziej kompleksowe instancje
niż instancję pojedynczego uczestnika komunikacji
(Fleischer 2008: 97).
Specyfika tak rozumianej ideologii polega na tym, że jej funkcją nie
jest przekazywanie treści, ale utrzymywanie w ruchu komunikacji
i określonych mechanizmów. Ideologia może przekonywać tylko
z perspektywy wewnątrzsystemowej, a negowana może być tylko zewnątrzsystemowo.
„Bycie przekonującą” ideologii (a pośrednio mniemań)
produkowane jest więc przez samą ideologię – widoczne staje się również przez to, że przekonujące coś
jest zawsze i tylko w ramach tej jednej ideologii […].
[…] Nie ma zatem […] naukowej korzyści z wyróżniania wartości i ich określeń, lecz
jest konieczność uwzględnienia, iż niektóre określenia, czyli słowa, posiadają – jeśli
można je wyposażyć w podane wyżej funkcje, a one same wykazują podane wyżej
aspekty – moc prowokowania działań ukierunkowanych na semantykę wywołujących je słów, co do których komunikacyjnie jesteśmy zdania, że są one dla nas
ważne, zgoła istotne, i które naukowcy nazywają wartościami” (Fleischer 2010c: 8).
394
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
Negowane zaś może być tylko przez inną ideologię,
twierdzącą oczywiście swoje własne bycie przekonującym […]. Mamy tu zatem do czynienia z typowym
mechanizmem samoreferencyjnym ukierunkowanym
tylko i wyłącznie na własne oddziaływanie, niemającym
zaś nic wspólnego z jakimikolwiek treściami, za pomocą
których ten mechanizm jest jedynie realizowany (Fleischer 2008: 99).
Jak więc przekonuje Fleischer (2008: 100), ideologia generowana
i sterowana jest przez abdukcję23 „w celu wykształcenia obszaru polaryzującego obraz świata, obsługującego w głównej mierze program
komunikacji polityka” (Fleischer 2008: 100). Obraz świata rozumiany
jest jako „kompleksowy system funkcyjny, składający się z obszaru
wewnętrznego i zewnętrznego – odpowiedzialnych za generowanie
takich, a nie innych komunikacji” (Fleischer 2008: 106). Z wymiarze
kognitywnym „ideologia służy do generowania konkretnych treści, za
pomocą których jako mechanizm może zostać zastosowana i sprowadza się do konkretnej semantyki tego konstruktu, który w różnych
przestrzeniach komunikacji może być odmienny, przez co pokazuje,
co w danym obszarze uchodzi za ideologię oraz jak i w jakim celu za
pomocą semantyki ideologia jest stosowana” (Fleischer 2008: 100).
Obrazy świata w perspektywie lingwistycznej to zawarte w języku reprezentacje rzeczywistości pozajęzykowej (językowe obrazy
23
Pojęcie abdukcji zostało zaproponowane przez Charlesa S. Peirce’a, który wprowadził ten sposób wnioskowania jako trzecią obok indukcji i dedukcji propozycję.
Fritz Simon przekonywał, że to właśnie abdukcja stanowi centralną operację konstrukcji rzeczywistości. Abdukcję rozumieć należy następująco: „Obserwator postrzegający jakieś wydarzenia lub zjawiska formułuje reguły, które – gdyby były
prawdziwe – pozwalałyby oczekiwać pojawienia się właśnie tych »obserwowanych
wydarzeń« […]; kolejny krok zaś, jakiego w tym procesie dokonujemy, to zapomnienie założenia gdyby były i traktowanie następnie danego stanu rzeczy jako
prawdziwego. Wystarczy bowiem zapomnieć, że postulowane reguły są hipotezą,
i wystarczy traktować je jako obowiązujące i oczywiste reguły” (Fleischer 2008: 104).
395
Marcin Pielużek
świata – JOS), pozwalające odkryć dominujące w danych systemach
wartości oraz zrekonstruować kolektywną wiedzę. JOS jest kontynuacją XIX-wiecznej koncepcji Wilhelma Humboldta, rozwijanej następnie
przez jego uczniów Leo Weisgerbera i Helmuta Gippera, która zakładała,
że język zawiera w sobie specyficzny obraz świata, który pośredniczy
między językiem a rzeczywistością (zob. Anusiewicz 1999)24. Humboldt
podkreślał fakt, że „w każdej mowie tkwi właściwy jej pogląd na świat”
(cyt. za Fleischer 2000: 47), a „wytworzenie języka jest wewnętrzną potrzebą ludzkości, nie tylko zewnętrzną ku utrzymaniu wspólnej komunikacji, lecz leżącą w jej wnętrzu, niezbędną dla rozwoju jej sił i zyskania
światopoglądu” (cyt. za: Andrzejewski 1983: 138). Jak podkreśla Bolesław
Andrzejewski (1983: 138), teoria Humboldta odbiegała od dominujących ówcześnie koncepcji, iż słowa stanowią „odbicie” przedmiotów
zewnętrznych, proponując koncepcję podkreślającą wpływ poznania
na procesy tworzenia języka. Myśl Humboldta rozwinięta została przez
Leo Weisgerbera, który odwołując się do relatywizmu językowego Sapira–Whorfa, odrzucał możliwość „doświadczenia »bezpośredniego«,
polegającego na »odbijaniu« rzeczy w umyśle”, podkreślając konstruktywny charakter poznania25. Główną tezą Weisgerbera jest więc istnienie
24
25
Podstawy językowego obrazu świata (sprachlisches Weltbild) zostały wyłożone
przez Wilhelma Humboldta, który twierdził: „Poprzez wzajemną zależność myśli i słowa jasne jest to, że języki nie są właściwie środkami przedstawiającymi
już poznane prawdy, lecz są czymś daleko więcej, a mianowicie – środkiem do
odkrywania prawd dotychczas niepoznanych. Ich różnorodność nie jest li tylko
różnorodnością dźwięków i znaków, lecz właściwie różnorodnością samych światopoglądów. One to stanowią przyczynę oraz ostateczny cel wszystkich badań językoznawczych. Suma tego, co poznawczo możliwe, jest obszarem przeznaczonym
do opracowania przez rozum ludzki (przez ducha ludzkiego, świadomość ludzką),
jest obszarem rozpościerającym się między wszystkimi językami, nienależnym
od nich, leżącym pośrodku nich; człowiek zaś może się zbliżyć do tego czysto
obiektywnego obszaru, nie inaczej jak tylko na drodze właściwych tylko sobie sposobów poznania i odczuwania – a więc – na drodze czysto subiektywnej” (cyt. za:
Anusiewicz 1999: 279).
Jak tłumaczy to Andrzejewski: „świat, aby stać się składnikiem świadomości
i podstawą wiedzy, musi ulegać licznym przekształceniom i przeformowaniom
396
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
między światem zewnętrznym a „jego bytem uświadomionym” pewnego
elementu pośredniego – „świata pośredniego” (Zwischenwelt), który
rozumieć należy jako „spojrzenie na rzeczywistość zewnętrzną poprzez
pryzmat ludzkiego ducha, dzięki czemu nasza świadomość może ją
w ogóle ująć” (Andrzejewski 1983: 139). Weisgerberowska koncepcja
języka zakłada więc, że „świat odbijający się w języku nie odnosi się do
realnie istniejącego świata, lecz raczej do samego języka, chodziłoby
więc o językowy dostęp do świata. Wspólnoty językowe rozumiane są
jako wytwory zawartego w języku sposobu patrzenia na świat. Przez proces socjalizacji przejmowane jest skumulowane i dane językowo ujęcie
świata, w którym zawarte jest jego uporządkowanie i wartościowanie”
(Fleischer 2000: 47). Język – jak przekonuje Janusz Anusiewicz (1990:
278) – traktowany powinien być jako określony model świata, a jego
obraz jako rezultat „procesu i sposobu poznania – czyli jako określona
klasyfikacja i hierarchizacja (uporządkowanie świata), a zarazem jego
interpretacja – zaś tekst (zdanie) jako pewien model określonego wycinka
rzeczywistości, a nie wyłącznie jako środek komunikacji międzyludzkiej”
(zob. Anusiewicz 1990).
Językowy obraz świata na gruncie lingwistyki, psychologii i teorii poznania to ujęcie przedmiotu (klasy
przedmiotów) poznania (w dotychczasowej nomenklaturze – świata) poprzez język, którym włada jednostka
oraz poznająca ten świat społeczność. Dotarcie do poznawanego przedmiotu i treści za pomocą struktur i kategorii językowych i jednocześnie przekształcanie struktur świata (treści poznawczych) w struktury językowe
ze strony ducha ludzkiego. Obserwując dla przykładu niebo, nie można w całości
objąć gołym okiem olbrzymiej, kilkutysięcznej gromady widocznych gwiazd. Tworzymy więc sobie grupy gwiazd, gwiazdozbiory, co umożliwia nam orientację na
niebie oraz ułatwia przypisywanie poszczególnym gwiazdom określonego miejsca.
Gwiazdozbiory są wszakże tworami sztucznymi, utworzonymi li tylko z punktu
widzenia człowieka, w rzeczywistości bowiem części danych gwiazdozbiorów są
często bardzo różne, np. znacznie od siebie oddalone” (Andrzejewski 1983: 139).
397
Marcin Pielużek
dokonuje się wtedy, gdy z jakiegoś punktu widzenia
okażą się one ważne i znaczące dla danej społeczności
językowej (Anusiewicz 1999: 282).
Obrazy świata, jak przekonywał Helmut Gipper rozwijający koncepcje Leo Weisgerbera, mają w sobie zawarty również określony
światopogląd (ideologię), będący wyrazem konkretnej wizji świata:
przekonań, ocen, norm i wartości, celów, programów działania etc.26
Wszelkie poznanie jest bowiem połączone z „myśleniem i mówieniem”, oparte na „doświadczeniach, przekonaniach i ocenach dotyczących rzeczywistości”, a w konsekwencji jest określoną interpretacją
i wizją świata, tworzącą „wspólny system sądów poznawczych i wartościujących”. Kluczowa w procesie wydobywania owej wizji świata
jest semantyka, bowiem to właśnie w treściach znaczeniowych zdeponowana jest ideologia. Choć, jak podkreśla Gipper, również kategorie gramatyczne oraz syntaktyka wpływają na JOS (zob. Anusiewicz
1990: 287). Język traktować zatem należy jako konstrukt, w którym
(językowo) zakodowane są określone wartości, oceny oraz normy
charakterystyczne dla danej społeczności (systemu) (zob. Anusiewicz,
Dąbrowska, Fleischer 2000: 21–22).
26
Gipper wyraźnie podkreśla konieczność rozgraniczenia naukowego obrazu
świata – rozumianego jako „ogólne naukowe koncepcje, przedstawiające związki
ziemi i kosmosu, związanych z nazwiskami Ptolemeusza, Kopernika, Newtona
i Einsteina” (cyt. za: Anusiewicz 1999: 284) oraz pojęcia światopoglądu, który
definiuje następująco: „Pod pojęciem światopoglądu należy rozumieć ukształtowane na podstawie osobistych przekonań, wspólne widzenie związków między
człowiekiem i światem. Cele i zadania człowieka w społeczeństwie i w świecie są
określane poprzez istniejące systemy wartości etycznych i społecznych, najczęściej poprzez oddziaływanie wielkich systemów światopoglądowych. Mówimy
tu o światopoglądach: religijnym (chrześcijańskim, islamskim), politycznym
(marksistowskim, kapitalistycznym) itd., przy dokładniejszym ich rozpatrywaniu
musimy przyznać, iż nie mogą one wszystkie istnieć bez ukrytych przesłanek irracjonalnych, tzn. takich, które nie mogą być racjonalnie udowodnione” (cyt. za:
Anusiewicz 1999: 283).
398
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
Język więc jest pewną interpretacją świata („konceptualizacją
świata zawartą w języku”, jak przekonują Amerykanie, lub „naiwnym
obrazem świata utrwalonym w języku”, jak z kolei postrzegają JOS
rosyjscy językoznawcy). Zdaniem Renaty Grzegorczykowej:
[…] przez stworzenie pojęcia i nazwy stwarza się jakby
zjawisko świata, które nienazwane w pewnym sensie
nie istnieje, nie zostaje zauważone, wyróżnione z kontinuum świata. Nazwa stwarza pojęciowo wyróżnione
stany rzeczy. Sytuacje w świecie, zwłaszcza społecznym,
są bardzo różne, jest ich niemal nieskończenie wiele,
tak jak nieskończenie wiele jest różnych zjawisk i relacji między nimi. Tylko część z nich zostaje zauważona
i nazwana, a tym samym wykreowana jako desygnaty
(zjawiska uświadomione) (Grzegorczykowa 1995: 15).
Obraz świata jest podstawowym elementem konstrukcji rzeczywistości w konstruktywistycznym rozumieniu. W niniejszym opracowaniu korzystano z doświadczeń wypracowanych w ramach badań
językowego obrazu świata. Analiza JOS polega zatem na odkrywaniu
prawidłowości w takich elementach jak związki gramatyczne (fleksyjne, słowotwórcze, składniowe) oraz semantyczne struktury leksyki,
które umożliwiają rekonstrukcję sposobów postrzegania elementów
rzeczywistości, a także identyfikację mechanizmów konstruujących,
stabilizujących oraz reprodukujących system, takich jak normy, hierarchia wartości, zasady komunikacyjne (Tokarski 2001: 366). Zakładając więc, że językowo-kulturowy model świata stanowi jedynie
interpretację, należy przyjąć, że choć element denotacyjny (konkretny
obiekt fizyczny lub abstrakcyjny) może być dla wielu jednostek taki
sam, to różne będą elementy konotacyjne (Bartmiński 1999: 116).
Jerzy Bartmiński definiuje zatem JOS następująco:
[JOS] jest zawartą w języku, różnie zwerbalizowaną interpretacją rzeczywistości dającą się ująć w postaci zespołów
399
Marcin Pielużek
sądów o świecie. Mogą to być sądy „utrwalone”, czyli mające oparcie w samej materii języka, a więc gramatyce,
słownictwie, w kliszowanych tekstach (na przykład przysłowiach), ale także sądy presuponowane, tj. implikowane
przez formy językowe, utrwalone na poziomie społecznej
wiedzy, przekonań, mitów, rytuałów (Bartmiński 2006: 12).
Wojciech Kajtoch w zakresie operacji analitycznych przeprowadzanych na materiale tekstowym proponuje definicję tekstowego obrazu
świata (TOS) będącego wypadkową lokalnego wcielenia JOS. TOS to
szkielety pojęciowe, na bazie których tworzone są obrazy świata. Perspektywa ta w większym stopniu koncentruje się na uwarunkowaniach
merytorycznych tekstów niż ich stylistycznych różnicach. W dużych
zbiorach tekstowych poddawanych analizie zaobserwować można
„ogólne zarysy obrazu rzeczywistości wyabstrahowanego z geograficznych, historycznych i personalnych realiów – obrazu składającego się
zatem z przedmiotów, cech procesów treści emocjonalnych, zmysłowych, myślowych i oceniających, następnie z czynności, substancji,
części ciała, zarysów realiów i narzędzi przestrzennych oraz czasowych”, by w ten sposób opisać wyłaniający się z danego zbioru tekstów
obraz rzeczywistości i hierarchii ważności jego elementów (Kajtoch
2008: 18–19). Kajtoch definiuje tekstowy obraz świata następująco:
Tekstowy obraz świata (występujący na poziomie parole) jest swoistą, dokonaną na konkretnym tekście – lub
zespole tekstów – realizacją językowego obrazu świata
(występującego na poziomie langue), a więc jest zbiorem prawidłowości wynikłych z preferowania w danym
tekście lub zespole tekstów określonych konstrukcji
fleksyjnych, słowotwórczych, składniowych, a przede
wszystkim – określonego słownictwa. Tekstowy obraz
świata wskazuje na dominujący w danym tekście (zespole tekstów) pogląd na temat istnienia i funkcjonowania poszczególnych składników świata, ich związków
400
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
oraz wzajemnych proporcji, a więc na takie rozumienie
organizacji świata, panujących w nim hierarchii i wartości, które jest preferowane przez nadawcę danego
tekstu i akceptowane przez uczestników tegoż tekstu
(Kajtoch 2008: 14–15).
Zaproponowana przez Kajtocha koncepcja sprawdza się przede
wszystkim na gruncie rekonstrukcji słowników tematyczno-frekwencyjnych (por. Kajtoch 2008, ale także Kajtoch 1999).
Z perspektywy systemowej interesować nas będzie następująca
definicja:
Obrazy świata to wykazujące oddziaływanie pierwszej
rzeczywistości i produkowane przez drugą rzeczywistość regulatywy i komponenty sterujące, służące do
generowania, organizowania, specyficznego z uwagi na
manifestację i zgodnego z nią zachowania danego systemu [...], który sam współdecydował o ich organizacji,
a także do sterowania komunikacji w danym systemie
[...]. Obrazy świata są regulatywami w sensie teorii systemów. Dostarczają kryteriów semantyzacyjnych dla
konstrukcji drugiej rzeczywistości w obrębie danego
systemu [...] i decydują o odnoszącej się do tego organizacji wypowiedzi reprezentujących tę rzeczywistość
(Fleischer 2000: 65).
Identyfikacja wartości danego systemu oraz rekonstrukcja obrazów świata generowanych i reprodukowanych przez określone
(sub)systemy powinna więc dążyć do poszukiwania powtarzalności
i regularności, schematów i powiązań (np. często występujących
leksemów, specyficznych powiązań między kluczowymi słowami, powtarzających się określeń etc.) między poszczególnymi składnikami
danego systemu, które składać się będą na jego tożsamość.
401
Marcin Pielużek
Lingwistyka korpusowa i metoda badawcza
Lingwistyka korpusowa jest dziedziną językoznawstwa bazującą na
wieloaspektowych analizach dużych zbiorów tekstowych (zwanych
korpusami tekstowymi) z wykorzystaniem technik komputerowych
(zob. chociażby Lewandowska-Tomaszczyk 2005; Łukasik 2007; Sinclair 2003, 2004; Stubbs 2002; Baker 2006; Kennedy 1998). Obejmuje
ona zarówno statystykę językoznawczą (lingwistykę kwantytatywną),
rozumianą jako „kompleks badań nad językiem naturalnym wykorzystujących metody statystyczne i podających wyniki statystyczne”
(Polański 1999: 556; zob. także Hammerl, Sambor 1990), jak i bazujące
na danych ilościowych dalsze analizy jakościowe. Za punkt wyjściowy
wybrano tezę Jadwigi Sambor stanowiącą, iż „badania statystyczne
dostarczają często takich informacji o języku, których nie mogą ujawnić nawet bardzo dokładne analizy jakościowe” (Sambor 2012: 503).
Dzięki ciągłemu rozwojowi oprogramowania do analiz dużych zbiorów tekstowych możliwe jest szybkie i wielopłaszczyznowe badanie
języka w obrębie jednego dyskursu, jak i wielu różnych dyskursów
specjalistycznych rozmaitych grup subkulturowych27. Z tego powodu
techniki korpusowe coraz częściej wykorzystywane są przez badaczy
zajmujących się językiem i komunikacją.
Metody korpusowe, podobnie jak każda inna metoda badawcza,
nie są narzędziem w pełni idealnym, a przed badaczem stoi cały
szereg pytań i decyzji związanych chociażby z doborem próby i jej
wielkością, wyborem odpowiedniej techniki badań, dylematem związanym z pracą na korpusie naturalnym czy też poddanym procesowi
lematyzacji28. W przekonaniu autora badania korpusowe stanowią
27
28
Za Januszem Anusiewiczem, Anną Dąbrowską i Michaelem Fleischerem przyjmuję
tu następującą stratyfikację dyskursów: na poziomie generalnym funkcjonuje interdyskurs; na poziomie poszczególnych systemów społecznych funkcjonuje dyskurs
specjalistyczny (subkulturowy) (Anusiewicz, Dąbrowska, Fleischer 2000: 16–19).
Lematyzacja to proces polegający na sprowadzaniu form fleksyjnych wyrazu do
jego formy podstawowej.
402
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
rozsądną i ciekawą alternatywę dla innych technik i metod badania
języka i komunikacji. Dużą korzyścią wynikającą z szybkiej analizy
dużych zbiorów tekstowych jest możliwość uwzględnienia znacznie
większego materiału badawczego niż w przypadku innych metod.
Przekłada się to nie tylko na szerszą perspektywę badawczą, ale również pozwala dokładniej analizować interesujące badaczy problemy.
Jak wskazuje Victoria Kamasa (2014: 111), duże zbiory danych pozwalają także zminimalizować błędy związane z reprezentatywnością
próby. Z tego typu zarzutami bardzo często spotykają się badacze
wybierający techniki stricte jakościowe. Badania korpusowe pozwalają łączyć metody kwantytatywne i jakościowe, co z całą pewnością
zwiększa atrakcyjność badań oraz zapewnia „liczbowe potwierdzenie
danych jakościowych, [daje – M.P.] możliwość wykrycia pewnych stałych tendencji w obserwowanej próbie, [umożliwia – M.P.] efektywne
porównywanie wybranych rodzajów dyskursu” (Pawlikowska 2012:
111). Kwestia skali pozytywnie przekłada się również na powtarzalność badań. Jak pokazują doświadczenia wynikające z analityki Big
Data, określone trendy, wzorce, połączenia między poszczególnymi
elementami uznać można za relewantne, jeśli widoczna jest ich powtarzalność w różnych zbiorach danych (zob. chociażby Mayer-Schonberger, Cukier 2014). Przekładając to na badania korpusowe, można
powiedzieć, że hipotezę można uznać za zweryfikowaną pozytywnie,
jeśli w powtórzonym badaniu, nawet w przypadku nie do końca identycznej próby, pojawiają się identyczne lub zbliżone wzory/schematy.
W procesie badawczym lingwistyka kwantytatywna powinna stanowić zaledwie punkt wyjściowy do dalszych, pogłębionych analiz
jakościowych. W kontekście badań koncentrujących się na języku,
a w szczególności na próbie odkrywania znaczeń kluczowych dla
komunikacji danej subkultury jednostek lingwistycznych, dane statystyczne dostarczają jedynie częściowych odpowiedzi na stawiane
problemy badawcze. Niezbędne jest więc uzupełnienie badań ilościowych analizami jakościowymi, w tym przypadku analizą dyskursu. Rozwiać w tym miejscu należy wątpliwości metodologiczne
wynikające z łącznia metodologii wywodzących się z odmiennych
403
Marcin Pielużek
paradygmatów. Jak podkreśla Aleksandra Pawlikowska (2012), lingwistyka korpusowa i kwantytatywna powinny być traktowane jako
metody badawcze, a nie określone paradygmaty. Adam Pawłowski
(2003) opisuje je następująco: metody te charakteryzować powinien
przede wszystkim empiryzm, rozumiany jako „analiza rzeczywistych
tekstów językowych wytworzonych w obrębie określonej społeczności”; powinny być oparte na obszernym, odpowiednio skonstruowanym korpusie; analiza powinna się odbywać z wykorzystaniem
komputerowych technik analizy (Pawlikowska 2012: 113).
Aby zrealizować przedstawione wcześniej cele – badanie wartości systemowych – niezbędne jest wykorzystanie wieloaspektowej
analizy i różnorodnych technik korpusowych. Podstawową inspiracją
dla opracowania procesu analitycznego była koncepcja słów kluczy
Anny Wierzbickiej (2007). Wskazuje ona na ścisłą zależność „pomiędzy
życiem społeczeństwa a słownictwem języka, jakim to społeczeństwo mówi. Odnosi się to w takim samym stopniu do zewnętrznych
przejawów życia, jak i do życia wewnętrznego, niedostrzeganego
gołym okiem” (Wierzbicka 2007: 16). Jak podkreśla Jacek H. Kołodziej, doświadczenie badaczy zajmujących się rekonstrukcją „języka wartości” jednoznacznie wskazuje, iż podstawą badań wartości
„może być analiza znaczeń przekazywanych za pomocą najbardziej
elementarnych składników wypowiedzi – takich jak słowa i związki słów w ich pragmatycznych kontekstach” (Kołodziej 2011: 246).
Słowa klucze należy zatem rozumieć jako słowa, które są dla danej
(sub)kultury „w jakiś szczególny sposób ważne i które mogą o niej
wiele powiedzieć” (Wierzbicka 2007: 42). Innymi słowy, do poznania
wartości sterujących zachowaniami danego systemu konieczna jest
identyfikacja słów kluczowych, które nie tylko często pojawiają się
w korpusie, ale także stanowią swoisty rdzeń komunikacyjny, na
bazie którego budowana jest cała komunikacja danego systemu, są
fundamentalnymi jednostkami odpowiedzialnymi za kreowanie ideologicznego obrazu świata oraz stosuje się je jako swoiste „narzędzia”
w procesach normalizacyjnych. „Słowa klucze” traktować należy
jednak nie w znaczeniu semiotycznym (jako określony ciąg znaków)
404
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
czy gramatycznym (jako element odpowiadający za poprawne generowanie zdań), ale semantycznym. Jak bowiem przekonuje sama
autorka, słowa posiadają „specjalne” znaczenia charakterystyczne
dla określonej kultury. „Są to swego rodzaju narzędzia pojęciowe,
w których zakodowane jest przeszłe doświadczenie społeczeństwa,
odnoszące się do sfery działania, jak i charakterystycznego dla niego sposobu myślenia. Narzędzia te służą także utrwalaniu tych doświadczeń” (Wierzbicka 2007: 22). Powyższa teza Wierzbickiej w pełni
wpisuje się proponowaną przez Schmidta koncepcję „kolektywnej
wiedzy”. „Słowa klucze” są więc kluczowymi składnikami danych
„modeli rzeczywistości”, wytwarzane na podstawie „kolektywnej wiedzy” ich członków. Jak bowiem pisał Schmidt: „System rozróżnień,
budujący ramy kategorialne modelu rzeczywistości, musi być trwale
powiązany ze społeczną semantyką i ze społecznie sankcjonowanymi
emocjami i normami” (Schmidt 2004: 2). Przyjęte tu rozumienie słów
kluczowych nawiązuje do koncepcji słów sztandarowych Walerego
Pisarka (2002), a w szczególności symboliki kolektywnej Michaela
Fleischera (2003b).
Wierzbicka (2007: 42–43) proponuje następujący proces identyfikacji słów kluczowych. Pierwszym krokiem jest sprawdzenie, czy dane
słowo jest marginalne, czy też często pojawia się w komunikacji danej
grupy. W tym przypadku niezwykle pomocna jest lista frekwencyjna.
Następnie należy ustalić, czy dostrzegalna jest powtarzalność danego
słowa w jakiejś określonej dziedzinie (np. sfera emocji, sądy moralne).
Aby uznać kluczowość danego słowa, powinno ono również stanowić
centrum całego „gniazda” frazeologicznego. O istotności słowa dla
danej kultury świadczy również jego wykorzystywanie w przysłowiach, powiedzeniach, popularnych piosenkach, w tytułach książek
itp. Nie jest to jednak proces pozbawiony wad. Wierzbicka podkreśla
bowiem, że listy frekwencyjne nie są obligatoryjnym narzędziem
w procesie identyfikacji słów kluczowych. Również frekwencja – jej
zdaniem – nie jest do końca istotna w procesie powiązania danego
słowa z określoną domeną (sądy moralne, emocje etc.). Dopuszcza
zatem dużą dozę subiektywnej oceny badacza. Jak podkreśla bowiem
405
Marcin Pielużek
sama autorka, wynika to z faktu, że nie ma żadnych obiektywnych
procedur umożliwiających identyfikację słów kluczy, podobnie jak
nie istnieje skończony zbiór takich kluczowych elementów. Procedura ta nie jest bowiem nastawiona na udowadnianie kluczowości
danego słowa, ale zdobywaniu informacji, które mogą „powiedzieć
o tej kulturze coś naprawdę ważnego i odkrywczego” (Wierzbicka
2007: 43). To na badaczu ciąży obowiązek rozważenia różnego „za”
i „przeciw”, zanim uzna się ważność danego słowa. Podejście takie
ma jednak również i mocne strony. Jeśli traktujemy ważne słowa jako
„swoiste centra, wokół których organizują się poszczególne zjawiska
kulturowe”, możliwe jest odkrycie „ogólniejszej zasady, która nadaje
strukturę i spójność określonej sferze kultury jako pewnej całości
i która nierzadko zachowuje swą moc wyjaśniającą także i w innych
sferach”, a tym samym odrzucić możemy często pojawiający się zarzut
podejścia atomistycznego (Wierzbicka 2007: 42–43).
Należy jednak wprowadzić w tym miejscu dwa istotne zastrzeżenia. Po pierwsze, trzeba mieć na uwadze fakt, że koncepcja jednostek
uniwersalnych, leżąca w centrum zainteresowań Wierzbickiej, nie
jest zbieżna z proponowanym tu ujęciem systemowym. Po drugie,
frekwencyjność występowania słów w badanych zbiorach tekstów
jest dla Wierzbickiej jedynie jednym z elementów składowych w jej
koncepcji „słów kluczowych”, podczas gdy w badaniach korpusowych
to właśnie frekwencyjność stanowi podstawę uznania danego słowa
za kluczowe29. Zaproponowany przez Wierzbicką proces identyfikacji
słów kluczowych traktowany jest tu zatem jedynie jako „narzędzie”
wykorzystywane w procesie rekonstrukcji znaczeń danych słów.
Do podstawowych narzędzi wykorzystywanych w badaniach
korpusowych zalicza się listy frekwencyjne, kolokacje oraz konkordancje. Listy frekwencyjne rozumieć należy jako listę wszystkich
29
Zbliżone rozumienie „słów kluczowych” prezentuje Wojciech Kajtoch. Jednocześnie pisze on, że „termin ten oraz rozumienie metody jako prowadzenia intuicyjnych rozważań bez uwzględniania danych liczbowych spopularyzował w Polsce
Kazimierz Wyka” (Kajtoch 2008: 26).
406
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
słów występujących w korpusie wraz z informacją o częstotliwości
ich występowania oraz procentowym udziale w całym korpusie (zob.
Baker 2006). Dane te mogą być uzupełnione o rangę wyrazu – rozumianą jako „numer wyrazu na liście wyrazów według malejących
częstości” (Pawlikowska 2012: 117). Pomimo iż same listy frekwencyjne odkrywają jedynie niewielką część informacji dotyczącej języka
i komunikacji poszczególnych subkultur, mogą jednak dostarczać
wielu interesujących obserwacji. Pozwalają one badaczom skoncentrować się na najistotniejszych leksemach charakterystycznych dla
poszczególnych tekstów/dyskursów. Poprzez analizę stosunku type/
token30 możliwe jest również określanie różnorodności słownictwa
wykorzystywanego przez dane grupy społeczne i/lub wąskiego lub
szerokiego zakresu podejmowanych tematów (Baker 2006: 22). Słowniki i listy frekwencyjne wykorzystywane mogą być także w procesie
rekonstrukcji językowych, tekstowych czy też dyskursywnych obrazów świata. Różnorodne grupy subkulturowe wykorzystują typowe
dla siebie słownictwo, co przekłada się na wyższą częstotliwość ich
występowania w dyskursach specjalistycznych. Przykładem może być
praca Wojciecha Kajtocha (2008), który bazując na listach frekwencyjnych, opracował słownik tematyczno-frekwencyjny prezentujący
leksemy charakterystyczne dla pism dla dziewcząt, komercyjnych
młodzieżowych pism muzycznych oraz fanzinów metalowych. Innym
przykładem wykorzystania słowników frekwencyjnych do badania językowego obrazu świata może być praca Adama Pawłowskiego (1999).
Prezentuje się w niej metodologiczne podstawy oraz możliwości
wykorzystania słowników frekwencyjnych w rekonstrukcji obrazów
świata. Pawłowski wyróżnia trzy schematy badawcze: analizę pełnego
30
W badaniach korpusowych występujące w korpusie słowa „unikalne” (original
words), niepowtarzające się, określane są mianem types, zaś tokens to suma
wszystkich wyrazów składających się na dany korpus. Im mniejszy stosunek type/
token, tym częściej dane wyrazy powtarzają się w danym korpusie, a tym samym
nie tylko uboższy jest jego język, ale współczynnik ten wskazywać może również
na niewielką różnorodność tematyczną (Baker 2006: 52–53).
407
Marcin Pielużek
pola tematycznego, analizę pojęć przeciwstawnych oraz, w zakresie
badań komparatystycznych, analizę wybranego pola tematycznego
w kilku słownikach (zob. Pawłowski 1999: 85). W przypadku badań
komparatystycznych z wykorzystaniem list frekwencyjnych istnieje
możliwość szybkiej identyfikacji charakterystycznych dla danych
dyskursów grup leksemów nawet w przypadku niewielkich korpusów
tekstowych (zob. Flont, Kajtoch, Pielużek 2015).
Frekwencyjność dominujących wyrazów może być także wykorzystana do badania zmian zachodzących w języku lub też w obrębie
określonych dyskursów subkulturowych. Przykładem z tego zakresu
może być praca Gerainta O. Edwardsa (2012), który porównał, w jaki
sposób Brytyjska Partia Narodowa (BNP) w manifestach politycznych
zmieniała swój język i strategie komunikacyjne w celu dotarcia do
szerszego kręgu odbiorców. Listy frekwencyjne wykorzystane mogą
być w końcu do badań leksemów nie tylko o największej frekwencji, ale również tych jednostek, które występują sporadycznie lub
wręcz jednorazowo, charakteryzujących się jednak specyficznymi
dla danych dyskursów znaczeniami lub pełnionymi w komunikacji
funkcjami31. Bazowanie jedynie na listach frekwencyjnych ma jednak swoje ograniczenia i wady. Do najważniejszych zaliczyć należy
„prezentowanie leksemów wyrwanych z kontekstu”, „zróżnicowany
poziom reprezentatywności korpusów” w przypadku badań komparatystycznych oraz trudności wynikające z kwestii translacyjnych
i kulturowej specyfiki, jeśli analizie poddawane są listy frekwencyjne
pochodzące z różnych języków (Pawłowski 1999: 86).
Jak zauważa Jacek Kołodziej (2011: 247), próby rekonstrukcji znaczeń i formułowanie sądów na temat „realnej rzeczywistości” jedynie
na podstawie rozkładu słownictwa czy częstotliwości występowania danych słów poddawane są niejednokrotnie krytyce ze strony
31
Jadwiga Sambor podkreśla (2012: 511–512), że statystyka leksykalna obrazuje, iż
w tekstach olbrzymią przewagę ma słownictwo rzadkie, pojawiające się maksymalnie trzykrotnie. Badania tej sfery pokazują także, iż „prawie całe słowotwórstwo
znajduje się w tej strefie częstości” (zob. także Sambor 1969, 1975).
408
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
badaczy operujących innymi technikami badawczymi. Pomimo wielu
ograniczeń list frekwencyjnych nie można jednak całkowicie ignorować rezultatów tego typu badań, bowiem – raz jeszcze odwołując się
do Wierzbickiej (2007: 41) – „mówią one swoją część prawdy”. Warto
jednak zauważyć, że badacze wykorzystujący tę technikę badawczą
koncentrują się zwykle na eksploracji języka i komunikacji niewielkich
grup subkulturowych, które często posługują się charakterystycznymi
dla siebie słowami, i w tym przypadku analizy statystyczne są niezwykle skutecznym narzędziem pozwalającym zidentyfikować kluczowe
dla danego środowiska składniki komunikacyjne.
Metody ilościowe stanowią zwykle początek całego procesu badawczego. Uzupełniane powinny być innymi technikami. Jak jednak
zastrzega Victoria Kamasa (2014: 105), wybór jednostek leksykalnych
poddawanych dalszym analizom jakościowym, jak również interpretacja frekwencyjności oraz hierarchii poszczególnych leksemów pozostają po stronie badacza. Badania bazujące na listach frekwencyjnych
uzupełniane są zwykle analizą konkordancji, które pozwalają na
identyfikację „określonych wzorców użycia wyrazów” (Lewandowska-Tomaszczyk 2005: 37). Konkordancja32 definiowana jest jako lista
wszystkich wystąpień danego wyrazu wraz z kontekstem, w którym
on występuje (Baker 2006: 80). Innymi słowy, interesujący nas leksem
ulokowany jest w centrum wraz z wyrazami występującymi po jego
lewej i prawej stronie. W zależności od wykorzystywanego oprogramowania może to być kilka wyrazów lub też całe zdanie bądź akapit.
Konkordancje pozwalają z jednej strony na identyfikację kontekstów,
w których pojawia się interesujący nas leksem, a tym samym uchwycenie jego podstawowego znaczenia i/lub funkcji. Z drugiej strony
możliwe jest wyszukiwanie powtarzalności, wzorów i schematów,
które można poddać dalszym analizom (zob. Sinclair 2003: xvi–xvii).
32
Można się również spotkać z określeniem KWIC (Key-Word-In-Context). Należy
jednak podkreślić, że w tym przypadku termin key word nie jest równoznaczny
z pojęciem słowa kluczowego, o którym mowa była wcześniej, ale odnosi się do
danego wyrazu, którego konteksty chcemy poddać analizie.
409
Marcin Pielużek
Kolejną techniką jest analiza kolokacji. Kolokacja definiowana
jest jako „stałe i powtarzające się wzory występowania słów w swoim
sąsiedztwie; są to kombinacje słów, które wykazują duże prawdopodobieństwo współwystępowania obok siebie” (Lewandowska-Tomaszczyk 2005: 39, cyt. za: Pawlikowska 2012: 117)33. Jak podkreśla
John Sinclair, kolokacje są doskonałym przewodnikiem w poszukiwaniu znaczenia słów, szczególnie jeśli nie jest ono jednoznaczne.
Pozwalają one wskazać, które sensy są najbardziej relewantne (Sinclair 2003: 38)34. Analiza kolokujących składników jest szczególnie
istotna w przypadku słów kluczowych. Jak wskazuje Michael Stubbs
(2002), badanie relacji zachodzących między często powtarzającymi się związkami wyrazów, eksplorując konteksty, w których one
33
34
Jak podkreśla Tomasz Michta (2005: 55), od czasu pierwszego użycia określenia
„kolokacja” przez Johna Firtha w 1957 r. termin ten został szybko zaadaptowany
przez społeczność naukową, jednak wielu badaczy tworzyło własne definicje
tego pojęcia. W konsekwencji nie istnieje jedna definicja „kolokacji”, która byłaby
akceptowana przez wszystkich. W niniejszej pracy przyjmuję znaczenie terminu
„kolokacja” za Michaelem Stubbsem, który definiował je jako: „a lexical relation
between two or more words which have a tendency to co-occur within a few
words of each other in running text” (Stubbs 2002: 24), oraz Johnem Sinclairem,
według którego kolokacja to „a frequent co-occurrence of words; it does not have
a profound efect on the individual meanings of the words, but there is usually at
least a slight efect on the meaning, if only to select or confirm the meaning appropriate to the collocation, which may not be the most common meaning”
(Sinclair 2004: 28).
W niniejszej pracy ograniczono się do analiz kolokacji rozumianych jako słowa
często współwystępujące w korpusie. Warto jednak podkreślić, że w badaniach
korpusowych współwystępowanie wyrazów łączyć się może z kilkoma pojęciami:
kolokacji, koligacji, preferencji semantycznej oraz prozodii semantycznej. Kolokacja nastawiona jest na analizowanie warstwy semantycznej, koligacja koncentruje
się na łączliwości syntaktycznej (zob. Sinclair 2004: 141–142). Preferencja semantyczna rozumiana jest jako „tendencja określonej jednostki leksykalnej do częstego
kolokowania z serią jednostek należących do jednego pola semantycznego” (Kamasa 2012: 109; zob. także Sinclair 2004). W końcu prozodia semantyczna, której
autorem jest Bill Louw, definiowana jest jako „a form of meaning which is established through the proximity of a consistent series of collocates” (Louw 2000: 58).
410
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
występują, umożliwiają odkrycie znaczeń charakterystycznych dla
danego dyskursu subkulturowego. Słowa współwystępujące z analizowanym leksemem wpływać mogą na jego finalne znaczenie. Jest
to szczególnie istotne w przypadku najważniejszych słów, w obrębie
których „toczone są wojny ideologiczne” (Stubbs 2002: 188). Wszelkie zachowania językowe posiadają zakodowaną w sobie określoną
reprezentację świata (obrazy świata). O tej samej rzeczy można mówić
na wiele różnorodnych sposobów, a poprzez systematyczne wykorzystywanie określonych wzorców składniowych następuje kodowanie
określonego punktu widzenia (Stubbs 1996: 130).
Przykładem tego typu podejścia badawczego może być wykorzystanie analizy kolokacji w badaniach dyskursów medialnych (Jaworska, Krishnamurthy 2012). Bazując na korpusach skonstruowanych
z artykułów pochodzących z największych niemieckich i brytyjskich
tytułów prasowych, podjęto rekonstrukcję semantyki słowa „feminizm”. Jednym z głównych punktów wyjścia było założenie Sinclaira (1991), iż znaczenie danego słowa jest silnie powiązane z często współwystępującymi leksemami (zob. Jaworska, Krishnamurthy
2012: 405). Kolokacje wykorzystywane są przez badaczy nie tylko
w procesach rekonstrukcji semantyki poszczególnych pojęć, ale także
pozwalają odkrywać, w jaki sposób określone wycinki rzeczywistości
są językowo stereotypizowane, jaka jest ich funkcja komunikacyjna.
Umożliwiają również odkrywanie ideologii zakodowanej w poszczególnych tekstach (zob. Baker, Levron 2015; Gabrielatos, Baker 2008;
Branum, Charteris-Black 2015; MacDonald i in. 2015; Freake, Gentil,
Sheyholislami 2011; Al-Hejin 2014).
Proces badawczy, z wykorzystaniem powyższych technik i metod,
projektować można w następujący sposób. Pierwszym etapem są
analizy statystyczne polegające na wygenerowaniu list frekwencyjnych dla badanych zbiorów tekstów. Pozwalają one na określenie
ważności/nieważności danego słowa w korpusie. W zależności od
celów badania w dalszej części skupić się można na wybranych częściach mowy pojedynczo lub łącznie (czasowniki, rzeczowniki, przymiotniki), a jednocześnie z dalszego procesu analitycznego wykluczyć
411
Marcin Pielużek
takie elementy jak modulanty, spójniki, przyimki etc., które pełnią
głównie funkcje gramatyczne, nie wytwarzając jednak znaczeń35,
koncentrując się tym samym jedynie na wyrazach pełnoznaczeniowych, które w przekonaniu autora stanowią kluczowe elementy
odpowiedzialne za wytwarzanie treści ideologicznych i wartości36.
Warto również rozważyć włączenie do dalszych analiz nazw własnych,
z uwagi na fakt, iż pełnią one często istotne funkcje komunikacyjne37.
Przykładowo w przypadku rekonstrukcji ideologicznych obrazów
świata radykalnych nacjonalistów istotną funkcję pełniły odwołania
do określonych postaci historycznych (np. Adolf Hitler, Rudolf Hess,
Roman Dmowski etc.), nazw skrajnie prawicowych partii i organizacji (np. Zadruga, Polska Wspólnota Narodowa) czy też zespołów
35
36
37
Na ważność rzeczowników i przymiotników wskazuje także Jadwiga Sambor:
„W słowniku najliczniejszą częścią mowy jest rzeczownik (ponad połowa słownika)
i towarzyszący mu często przymiotnik (jedna piąta część słownika); czasownik
stanowi tylko piątą część zasobu leksykalnego; wyrazy gramatyczne – niespełna
2%. Odwrotne relacje zachodzą w tekstach: tu najliczniejszą klasą części mowy
są wyrazy gramatyczne (spójniki, przyimki, zaimki), stanowiące aż trzecią część
każdego tekstu […]. Inaczej mówiąc – rzeczowniki tworzą trzon słownika, natomiast słownictwo gramatyczne stanowi niezbędny kościec gramatyczny zdań”
(Sambor 2012: 509).
Podobną perspektywę przyjął również Jacek H. Kołodziej: „Spośród części mowy
elementarnym budulcem aksjologicznego znaczenia w kontekście działania społecznego będą zatem w pierwszym rzędzie czasowniki – części mowy tworzące
zdania, dynamicznie oznaczające czynności i stany, oraz rzeczowniki i przymiotniki – środki językowe, które współtworzą znaczenie: nazwy przedmiotów, zjawisk,
idei i pojęć, jak również ich cech i właściwości” (Kołodziej 2011: 246).
Na istotną rolę nazw własnych odnoszących się do określonych przestrzeni w badaniach wartości wskazuje chociażby Jerzy Bartmiński (2003a: 70–71). Wojciech
Kajtoch wskazuje na wykorzystywanie nazw własnych również w badaniach politologicznych (zob. Kołodziej 2011) czy medioznawczych, dzięki którym możliwe
jest sprawdzenie o jakich politykach, partiach, krajach pisze się najczęściej. W tym
ostatnim przypadku możliwe jest sporządzenie „politycznej mapy świata, na której
powierzchnia poszczególnych krajów nie będzie zależeć od faktycznie zajmowanego przez nie obszaru, lecz od częstotliwości pisania o nich (Kajtoch 2008: 26;
zob. także Gerbner, Marvanyi 1977; Kołodziej 1995).
412
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
muzycznych (np. Skrewdriver, Konkwista 88) (zob. Pielużek 2017).
Kolejnym krokiem jest próba sprawdzenia, czy leksemy o wysokiej
częstotliwości da się w jakiś sposób pogrupować i sklasyfikować.
W językoznawstwie często tworzy się pola semantyczne poszczególnych wyrazów lub dokonuje się podziału zgodnie z przyjętymi
wcześniej wyznacznikami (zob. Kajtoch 2008). Z perspektywy komunikacyjnej wyznacznikiem mogą być programy komunikacji zaproponowane przez Michaela Fleischera (2007) lub też klasyfikacja dokonana
z uwzględnieniem funkcji, jakie dane słowa pełnią w komunikacji
danej subkultury. Warto również przyjąć określony próg relewancji,
pozwalający skoncentrować się na elementach szczególnie ważnych.
Przykładowo mogą to być słowa, które występują w korpusie minimum 3, 10, 30 razy itd., w zależności od wielkości korpusu. Listy
frekwencyjne wykorzystane mogą być w dalszych analizach również
do identyfikacji słów kluczowych, a na ich podstawie – do wyszczególnienia dominujących kolokacji i powtarzających się fraz. Dominujące
kolokacje odsłaniają często nie tylko dużą łączliwość kluczowych
pod względem frekwencji elementów, ale także wskazują na pozostałe składniki leksykalne odpowiedzialne za generowanie ideologicznych obrazów świata (zob. Pielużek 2015a, 2015b, 2015c, 2016,
2017). W konsekwencji, łącząc wyniki ilościowe z dalszymi analizami
jakościowymi, możliwe są: szczegółowy opis znaczeń poszczególnych
słów wykorzystywanych w określonych dyskursach subkulturowych,
rekonstrukcja obrazów świata i identyfikacja kluczowych składników
ideologicznych danej (sub)kultury, analiza zmienności lub stabilności
w czasie słów i konceptów w komunikacji danych grup i organizacji
itp. Przykład zastosowania owej metody badawczej znaleźć można
w tekście Wartości polskiego nacjonalizmu. Perspektywy wykorzystania metodologii językoznawstwa korpusowego w badaniu systemów
wartości na przykładzie publikacji środowisk polskiej radykalnej prawicy opublikowanym w części drugiej niniejszej książki.
413
Marcin Pielużek
Bibliografia
Ackerman C., Parsons T. (1966). Der Begrif „Sozialsystem” als theoretisches
Instrument. W: T. Parsons, Zur Theorie Systeme (s. 69–84). Opladen.
Al-Hejin B. (2015). Covering Muslim Women: Semantic Macrostructures in
BBC News. Discourse and Communication, 9(1), s. 19–46.
Andrzejewski B. (1983). Leo Weisgerbera relatywistyczna koncepcja języka.
Studia Metodologiczne, 22, s. 137–153.
Anusiewicz J. (1999). Problematyka językowego obrazu świata w poglądach
niektórych językoznawców i filozofów niemieckich XX wieku. W: J. Bartmiński (red.), Językowy obraz świata (s. 277–307). Lublin: Wydawnictwo
Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Anusiewicz J., Dąbrowska A., Fleischer M. (2000). Językowy obraz świata
i kultura. Projekt koncepcji badawczej. Język a Kultura, 13, s. 11–44.
Apresjan J. (1980). Semantyka leksykalna. Synonimiczne środki języka, przeł.
Z. Kozłowska, A. Markowski. Wrocław: Ossolineum.
Awdiejew A. (1994). Wartościowanie wymuszone a szacunek dla odbiorcy
w dyskursie politycznym. Język a Kultura, 11, s. 49–55.
Awdiejew A. (2008). Argumentacja aksjologiczna w komunikacji publicznej.
W: G. Habrajska (red.), Rozmowy o komunikacji 2: Motywacja psychologiczna i kulturowa w komunikacji. Łask: Oficyna Wydawnicza Leksem.
Baker P. (2006). Using Corpora in Discourse Analysis. London–New York: Continuum.
Baker P., Levron E. (2015). Picking the Right Cherries? A Comparison of Corpus-Based and Qualitative Analyses of New Articles about Masculinity.
Discourse and Communication, 9(2), s. 221–236.
Balicki B. i in. (red.) (2010). Radykalny konstruktywizm. Antologia. Wrocław:
GAJT Wydawnictwo.
Bartmiński J. (1999). Punkt widzenia, perspektywa, językowy obraz świata.
W: J. Bartmiński (red.), Językowy obraz świata (s. 110–127). Lublin:
Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Bartmiński J. (2003a). Miejsce wartości w językowym obrazie świata. W: J. Bartmiński (red.), Język w kręgu wartości (s. 59–86). Lublin: Wydawnictwo
Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Bartmiński J. (red.) (2003b). Język w kręgu wartości. Lublin: Wydawnictwo
Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Bartmiński J. (red.) (2006). Język – wartości – polityka. Zmiany rozumienia
nazw wartości w okresie transformacji ustrojowej w Polsce. Raport z badań
414
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
empirycznych. Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Bartmiński J., Mazurkiewicz-Brzozowska M. (red.) (1993). Nazwy wartości:
studia leksykalno-semantyczne. Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii
Curie-Skłodowskiej.
Bateson G. (1996). Umysł i przyroda: jedność konieczna, przeł. A. Tanahka-Duhba. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.
Berg H. de (1997). Communication as Challenge to Systems Theory. Canadian
Review of Comparative Literature, March, s. 141–151.
Bertalanfy L. von (1969). General System Theory. Foundations, Development,
Applications. New York: George Brazillier.
Bertalanfy L. von (1976). Historia rozwoju i status ogólnej teorii systemów.
W: G.J. Klir (red.), Ogólna teoria systemów. Tendencje rozwojowe (s. 27–47).
Warszawa: Wydawnictwa Naukowo-Techniczne.
Branum J., Charteris-Black J. (2015). The Edward Snowden Afair: A Corpus
Study of the British Press. Discourse and Communication, 9(2), s. 199–220.
Bytniewski P. (1991). Język i kultura w koncepcji E. Sapira i B.L. Whorfa. Język
a Kultura, 2, s. 11–24.
Czerwiński M., Nowak P., Przybylska R. (red.) (2010). Język IV Rzeczpospolitej.
Lublin: Wydawnictwo Marii Curie-Skłodowskiej.
Edwards O.G. (2012). A Comparative Discourse Analysis of the Construction
of “In Groups” in the 2005 and 2010 Manifestos of the British National
Party. Discourse and Society, 23(3), s. 245–258.
Fleischer M. (1998). Współczesna polska symbolika kolektywna (wyniki badań
empirycznych). Język a Kultura, 12, s. 308–335.
Fleischer M. (2000). Obraz świata. Ujęcie z punktu widzenia teorii systemów
i konstruktywizmu. Język a Kultura, 13, s. 45–71.
Fleischer M. (2002). Stabilność polskiej symboliki kolektywnej. Dostępne na:
http://www.fleischer.pl/text/symbolika_kolektywna.pdf (30.04.2016).
Fleischer M. (2003a). Stabilność polskiej symboliki kolektywnej. W: J. Bartmiński (red.), Język w kręgu wartości (s. 107–144). Lublin: Wydawnictwo
Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Fleischer M. (2003b). Polska symbolika kolektywna. Wrocław: Dolnośląska
Szkoła Wyższa Edukacji Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo
Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2008). Ideologia – jej funkcje komunikacyjne i kognitywne. W: I. Kamińska-Szmaj, T. Piekot, M. Poprawa (red.), Ideologie w słowach i obrazach
(s. 97–115). Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
415
Marcin Pielużek
Fleischer M. (2010a). Wprowadzenie – krótka historia konstruktywizmu.
W: B.. Balicki i in. (red.), Radykalny konstruktywizm. Antologia (s. 7–24).
Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Fleischer M. (2010b). Zarys ogólnej teorii komunikacji W: B.. Balicki i in.
(red.), Radykalny konstruktywizm. Antologia (s. 331–365). Wrocław: GAJT
Wydawnictwo.
Fleischer M. (2010c). Wartości w wymiarze komunikacyjnym. Łódź: Wydawnictwo Primum Verbum.
Flont M., Kajtoch W., Pielużek M. (2015). Perspektywy leksykalnej ilościowej
analizy zawartości. W: A. Kiklewicz, I. Uchwanowa-Szmygowa (red.), Dyskurs: aspekty lingwistyczne, semiotyczne i komunikacyjne (s. 129–145).
Olsztyn: Centrum Badań Europy Wschodniej Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie.
Foerster H. von. (2003). Understanding Understanding: Essays on Cybernetics
and Cognition. New York: Springer.
Foerster H. von. (2010). O konstruowaniu rzeczywistości. W: B. Balicki i in.
(red.), Radykalny konstruktywizm. Antologia (s. 59–75). Wrocław: GAJT
Wydawnictwo.
Freake R., Gentil G., Sheyholislami J. (2011). A Bilingual Corpus-Assisted
Discourse Study of the Construction of Nationhood and Belonging in
Quebec. Discourse and Society, 22(1), s. 21–47.
Gabrielatos C., Baker P. (2008). Fleeing, Sneaking, Flooding. A Corpus Analysis
of Discursive Constructions of Refugees and Asylum Seekers in the UK
Press, 1996–2005. Journal of English Linguistics, 36(1), s. 5–38.
Gerbner G., Marvanyi G. (1977). The Many Worlds of the World’s Press. Journal
of Communication, 27(1), s. 52–66.
Glasersfeld E. von (1995). Radical Constructivism. A Way of Knowing and Learning. London–Washington: The Falmer Press.
Glasersfeld E. von (2007). Key Works in Radical Constructivism, ed. by M. Larochelle. Rotterdam: Sense Publishers.
Glasersfeld E. von (2010). Poznanie bez metafizyki: stanowisko radykalnego
konstruktywizmu. W: B.. Balicki i in. (red.), Radykalny konstruktywizm.
Antologia (s. 29–46). Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Głowiński M. (1986). Wartościowanie w badaniach literackich a język potoczny.
W: S. Sawicki, W. Panas (red.), O wartościowaniu w badaniach literackich
(s. 179–195). Lublin: RW KUL.
Grzegorczykowa R. (1995). Jak rozumieć kreatywny charakter języka?
W: A.M. Lewicki, R. Tokarski, Kreowanie świata w tekstach (s. 13–24). Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
416
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
Hammerl R., Sambor J. (1990). Statystyka dla językoznawców. Warszawa:
Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego.
Jaworska S., Krishnamurthy R. (2012). On the F Word: A Corpus-Based Analysis
of the Media Representation of Feminism in British And German Press
Discourse, 1990–2009. Discourse and Society, 23(4), s. 401–431.
Kajtoch W. (1999). Świat prasy alternatywnej w zwierciadle jej słownictwa.
Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Kajtoch W. (2008). Językowe obrazy świata i człowieka w prasie młodzieżowej
i alternatywnej, t. 1 i 2. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Kajtoch W. (2016). Szkice językoznawczo-prasoznawcze. Kraków: Wydawnictwo
Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Kamasa V. (2012). Techniki językoznawstwa korpusowego wykorzystywane
w krytycznej analizie dyskursu. Przegląd. Przegląd Socjologii Jakościowej,
10(2), s. 100–117.
Kennedy G. (1998). An Introduction to Corpus Linguistics. London–New York:
Longman.
Kołodziej H.J. (1995). Obraz świata w polskiej prasie w 1994 roku: liczby
i stereotypy. Zeszyty Prasoznawcze, 1–2, s. 80–106.
Kołodziej H. J. (2011). Wartości polityczne. Rozpoznanie, rozumienie, komunikowanie. Kraków: Wydawnictwo Księgarnia Akademicka.
Krzeszowski T. (1997). Angels and Devils in Hell. Elements of Axiology in Semantics. Warszawa: Wydawnictwo Energeia.
Krzeszowski T. (1999). Aksjologiczne aspekty semantyki językowej. Toruń:
Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika.
Kuźma E. (2006). Konstruktywizm. W: E. Kuźma, A. Skrendo, J. Madejski (red.),
Konstruktywizm w badaniach literackich (s. 1–12). Kraków: Universitas.
Kuźma E., Skrendo A., Madejski J. (red.) (2006). Konstruktywizm w badaniach
literackich. Antologia. Kraków: Universitas.
Laszlo E. (1978). Systemowy obraz świata, przeł. U. Niklas. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.
Lewandowska-Tomaszczyk B. (2005). Podstawy językoznawstwa korpusowego.
Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.
Lewiński D. (2004). Strukturalistyczna wyobraźnia metateoretyczna. O procesach paradygmatyzacji w polskiej nauce o literaturze po 1958 roku. Kraków:
Universitas.
Louw B. (2000). Contextual Prosodic Theory: Bringing Semantic Prosodies
to Life. W: C. Hefer, H. Sauntson, G. Fox (red.), Words in Context: A Tribute to John Sinclair on his Retirement (s. 48–94). Birmingham: University
of Birmingham.
417
Marcin Pielużek
Luhmann N. (2003). Semantyka miłości. O kodowaniu intymności, przeł.
J. Łoziński. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe Scholar.
Luhmann N. (2007a). Systemy społeczne: zarys ogólnej teorii, przeł. M. Kaczmarczyk. Kraków: Zakład Wydawniczy Nomos.
Luhmann N. (2007b). Funkcja religii, przeł. D. Motak. Kraków: Zakład Wydawniczy Nomos.
Luhmann N. (2009). Realność mediów masowych, przeł. J. Barbacka. Wrocław:
GAJT Wydawnictwo.
Łukasik M. (2007). Narzędzia lingwistyki korpusowej w warsztacie terminologa,
terminografa i tłumacza tekstów specjalistycznych. W: M. Łukasik (red.),
Debiuty naukowe I: Wiedza – korpus – słownik (s. 23–47). Warszawa: Katedra
Języków Specjalistycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
MacDonald M. i in. (2015). Manufacturing Dissent: The Discursive Formation
of Nuclear Proliferation (2006–2012). Discourse and Communication, 9(2),
s. 173–197.
Maturana H. (2010). Ontologia obserwacji. Biologiczne podstawy samoświadomości i fizykalna dziedzina egzystencji. W: B. Balicki i in. (red.), Radykalny
konstruktywizm. Antologia (s. 77–130). Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Maturana H.R., Varela F.J., Uribe R. (1974). Autopoiesis: The organization of living systems, its characterization and a model. Biosystems, 5(4), s. 187–196.
Matuszek K.C. (2014). System polityki w perspektywie teorii Luhmanna. Horyzonty Polityki, 5(12), s. 14–29.
Mayer-Schonberger V., Cukier K. (2014). Big Data. Rewolucja, która zmieni
nasze myślenie, pracę i życie, przeł. M. Głatki. Warszawa: MT Biznes.
Michta T. (2007). Zastosowanie narzędzi korpusowych do badania kolokacji w tekstach specjalistycznych na przykładzie angielskich tekstów
chemicznych. W: M. Łukasik (red.), Debiuty naukowe I: Wiedza – korpus –
słownik (s. 55–61). Warszawa: Katedra Języków Specjalistycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
Mitterer J. (2004). Ucieczka z dowolności, przeł. A. Zeidler-Janiszewska.
Warszawa: Oficyna Naukowa.
Parsons T. (1935). The Place of Ultimate Values in Sociological Theory. International Journal of Ethics, 45(3), s. 282–316.
Pawlikowska A. (2012). Zastosowanie metod językoznawstwa korpusowego
i lingwistyki kwantytatywnej w analizie dyskursu. W: T. Piekot, M. Poprawa (red.), Oblicza komunikacji 5. Analiza dyskursu: centrum–peryferie.
Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Pawłowski A. (1999). Metodologiczne podstawy wykorzystania słowników
frekwencyjnych w badaniu językowego obrazu świata. W: A. Pajdzińska,
418
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
P. Krzyżanowski (red.), Przeszłość w językowym obrazie świata (s. 81–99).
Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Pawłowski A. (2003). Lingwistyka korpusowa – perspektywy i zagrożenia.
Polonica, XXII–XXIII, s. 19–32.
Piaget J. (1977). Psychologia i epistemologia, przeł. Z. Zakrzewska. Warszawa:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe.
Piaget J. (1981). Równoważenie struktur poznawczych. Centralny problem
rozwoju, przeł. Z. Zakrzewska. Warszawa: Państwowe Wydawnictwo
Naukowe.
Pielużek M. (2015a). Elementy aksjologiczne w komunikacji polskich środowisk
neofaszystowskich – propozycja metody badawczej, W: A. Siemes, M. Grech
(red.), Badanie i projektowanie komunikacji 4 (s. 27–51). Kraków: Libron.
Pielużek M. (2015b). Ideologiczne obrazy świata w mediach alternatywnych:
nacjonalistów i anarchistów. Zeszyty Prasoznawcze, 58(4), s. 795–828.
Pielużek M. (2015c). Ideology, Language, and Values of the Contemporary
Extreme Right; Proposal of the Research Process. W: T. Pirc (red.), Conflict
and transformation (s. 81–99). Gornja Radgona: A priori.
Pielużek M. (2016). Wartości polskiego nacjonalizmu. Perspektywy wykorzystania metodologii językoznawstwa korpusowego w badaniu systemów
wartości na przykładzie publikacji środowisk polskiej radykalnej prawicy.
W: B. Skowronek, E. Horyń, A. Walecka-Rynduch (red.), Język a media.
Zjawiska językowe we współczesnych mediach (s. 313–331). Kraków: Collegium Columbinum.
Pielużek M. (2017). Obrazy świata w komunikacji polskiej skrajnej prawicy.
Kraków: Libron.
Pisarek W. (2002). Polskie słowa sztandarowe i ich publiczność. Kraków: Universitas.
Pisarek W. (2003). Wybory słów sztandarowych jako kryterium klasyfikacji
społeczeństwa. W: J. Bartmiński (red.), Język w kręgu wartości (s. 87–106).
Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Poerksen B. (2004). The Certainty of Uncertainty. Dialogues Introducing Constructivism. Exeter: Imprint Academic.
Polański K. (red.) (1999). Encyklopedia językoznawstwa ogólnego. Wrocław:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich.
Puzynina J. (1992). Język wartości. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Puzynina J. (1997). Słowo – wartość – kultura. Lublin: Towarzystwo Nauk
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Sambor J. (1969). Badania statystyczne nad słownictwem (na materiale „Pana
Tadeusza”). Wrocław: Zakład Narodowy im. Ossolińskich.
419
Marcin Pielużek
Sambor J. (1975). O słownictwie statystycznie rzadkim: na materiale derywatów we współczesnej publicystyce polskiej. Warszawa: Państwowe
Wydawnictwa Naukowe.
Sambor J. (2012). Język polski w świetle statystyki. W: J. Bartmiński (red.),
Współczesny język polski. Lublin: Wydawnictwo Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
Sapir E. (1978). Kultura, język, osobowość. Wybrane eseje, przeł. B. Stanosz,
R. Zimand. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.
Schmidt S.J. (1992). The Logic of Observation: An Introduction to Constructivism. Canadian Review of Comparative Literature, September, s. 295–311.
Schmidt S.J. (2004). Kultura a kontyngencja: nauki obserwatora. 2K – Kultura
i Komunikacja, 1, s. 2–5.
Schmidt S. J. (2006). Od tekstu do systemu. Zarys konstruktywistycznego
(empirycznego) modelu nauki o literaturze. W: E. Kuźma, A. Skrendo,
J. Madejski (red.), Konstruktywizm w badaniach literackich (s. 199–219).
Kraków: Universitas.
Schmidt S.J. (2007). Histories and Discourses. Rewriting Constructivism. Exeter:
Imprint Academic.
Schmidt S.J. (2011). Worlds of Communication. Interdisciplinary Transitions.
Oxford–New York: Peter Lang.
Siciński A. (1978). Przedmowa. W: E. Laszlo, Systemowy obraz świata (s. 5–19).
Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.
Siemes A. (2015). Normalność z perspektywy obserwatora – diagnoza. Łódź:
Wydawnictwo Primum Verbum.
Sinclair J. (1991). Corpus, Concordance, Collocation. Oxford: Oxford University
Press.
Sinclair J. (2003). Reading Concordances. An Introduction. London–New York:
Pearson/Longman.
Sinclair J. (2004). Trust the Text: Language, Corpus and Discourse. London–New
York: Routledge.
Skąpska G. (2007). Niklasa Luhmanna socjologia religii jako element ogólnej teorii systemu społecznego. W: N. Luhmann, Funkcja religii (s. i–xi).
Kraków: Zakład Wydawniczy Nomos.
Stubbs M. (1996). Text and Corpus Analysis: Computer-Assisted Studies of Language and Culture. Oxford: Blackwell Publishing.
Stubbs M. (2002). Words and Phrases. Corpus Studies of Lexical Semantics.
Oxford: Blackwell Publishing.
Tokarski R. (red.) (2001), Kreowanie świata w tekstach. Lublin: Wydawnictwo
Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej.
420
Wartości z perspektywy konstruktywistyczno-systemowej…
Trzebiatowski J. (2012). Klasyczne koncepcje socjalizacji. Socjologia wobec
fenomenu „stawania się” osobowości. Historia i Kultura, 22. Dostępne
na: http://www.kulturaihistoria.umcs.lublin.pl/archives/4273 (2.12.2016).
Whorf B. L. (1982). Język, myśl i rzeczywistość, przeł. T. Hołówka. Warszawa:
Państwowy Instytut Wydawniczy.
Wierzbicka A. (2007). Słowa klucze. Różne języki – różne kultury, przeł. I. Duraj-Nowosielska. Warszawa: Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego.
Wyka A. (1996). Próba komentarza: W: G. Bateson, Umysł i przyroda: jedność
konieczna, przeł. A. Tanahka-Duhba (s. 304–314). Warszawa: Państwowy
Instytut Wydawniczy.
Mariusz Wszołek
Uniwersytet Wrocławski
Krzysztof Moszczyński
Uniwersytet SWPS
Algorytmizacja
procesów projektowych1
1. Podstawa teoretyczna
Mimo coraz szerszego spektrum metodologii projektowych w wielu wypadkach rezultat procesów projektowych (zamiennie w tym
artykule używane będzie pojęcie „produkt designu”) odzwierciedla wciąż perspektywę projektanta, a nie końcowego użytkownika.
W konsekwencji użytkownik wykluczony jest z efektywnej partycypacji w produkcie designu. Za jedną z głównych przyczyn takiego stanu
rzeczy uznajemy koncentrację studiów projektowych w Polsce na
indywidualnej ekspresji projektanta oraz marginalizowanie, a nawet
pomijanie rozwiązywania problemów projektowych. Absolwenci takich studiów są przygotowani do pracy pod względem technicznym/
technologicznym, ale nie komunikacyjnym i społecznym. Uniwersalne kompetencje pracy zespołowej, krytycznego i analitycznego
myślenia, kompetencje komunikacyjne i interkulturowe wciąż nie są
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Wszołek M., Moszczyński K., Algorytmizacja procesów projektowych. W: A. Siemes, M. Grech (red.), Badanie i projektowanie
komunikacji 4 (s. 173–194). Kraków–Wrocław: Libron.
423
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
uwzględnione w programach nauczania wielu rodzimych uczelni, co
skutkuje brakiem umiejętności odnalezienia się z posiadaną wiedzą
i umiejętnościami w kontekście społecznym/rynkowym. Zatem konsekwencje dotyczą zarówno użytkownika, jak i projektanta. Co więcej,
brak włączenia tzw. kompetencji miękkich w proces projektowy doprowadza do sytuacji, w której wiele produktów współczesnego designu obowiązuje „tak samość”, czyli pewnego rodzaju standaryzacja
i normalizacja komunikacji, wyrażana jako społeczna mainstreamizacja. Aby odpowiedzieć na omawiane zjawiska, proponujemy operacjonalizację pojęcia designu jako procesu projektowego, przegląd
trzech wiodących metodologii projektowych oraz systemowe ujęcie
procesów projektowych w komunikacji organizacji.
1.1. Operacjonalizacja pojęcia designu
Podstawowym problemem dotyczącym koncepcji designu są szerokie
rozbieżności definicji formułowanych przez poszczególnych autorów.
Monika Rosińska w książce Przemyśleć u/życie przywołuje opisową
wersję designu Atfield:
Design należy potraktować jako praktykę, która poprzez
przypisywanie jej znamion indywidualności zaczyna
obejmować wąski zasięg dóbr, przestrzeni i usług. Nie
odnosi się on już wtedy do niezliczonej ilości obiektów materialnych, ale tylko do tych, które tworzone
i konsumowane w polu życia codziennego zdradzają
dystynktywny poziom kapitału kulturowego (Atfield
2000, cyt. za: Rosińska 2010: 32).
Dalej Rosińska wskazuje, że:
Projektowanie jest środkiem umożliwiającym poszukiwanie i zrozumienia, i wartości. Jak podkreśla
424
Algorytmizacja procesów projektowych
Buchanan, historia designu w XX wieku nie jest tylko historią produktów, osobistych stylów ekspresji, zapisem
określonych idei kulturowych czy też charakteru dyscypliny design thinking w momencie, w którym ona się
formuje, przekształca i napotyka coraz to nowe problemy. Buchanan postrzega design jako swoiste narzędzie,
dzięki któremu możliwe staje się nieustanne przewartościowywanie natury produktów w zależności od sposobów ich użycia oraz kontekstu, w którym się pojawiają.
[…] Attfield utrzymuje, że design to nie tylko produkt,
ale i proces, którego zadaniem jest konceptualizacja
estetycznych i funkcjonalnych rozwiązań dla przemysłowo produkowanych dóbr (Rosińska 2010: 30–31).
Autorka sytuuje zatem design w ramach systemu kapitalistycznego, dla którego jest to mechanizm produkcji zróżnicowanych kulturowo i społecznie dóbr i usług. Powyższa konceptualizacja wskazuje
na wewnątrzsystemowe ujęcie samego procesu, czego dowodzi odwołanie się do wartości, dóbr konsumpcyjnych i kapitału kulturowego. W podobnym ujęciu design jest opisywany przez współczesnych badaczy zjawiska (por. Brown 2013; Kelly, Kelly 2013; Papanek
2012). Wewnątrzsytemowa narracja operacjonalizuje pojęcie z punktu
widzenia samego pojęcia, co wyklucza perspektywę obserwatora
w rozumieniu Niklasa Luhmanna (por. Luhmann 2007). W kontrze
do wewnątrzsystemowej narracji Michael Fleischer zauważa, że „Design to rezultat projektowania współgry aspektów komunikacyjnych
i użytkowych komunikacyjnie używalnych obiektów (= przedmiotów,
zjawisk, wydarzeń, procesów, generalnie – dyskretnych jednostek)”
(Fleischer 2009: 102). Powyższa definicja pokazuje, że design dotyczy produktów samego procesu projektowego, a więc należałoby
oddzielić projektowanie jako proces od designu jako rezultatu tego
procesu, co wydaje się dość kłopotliwe terminologicznie. Problem ten
Fleischer rozwiązuje, konstatując: „Design ma rozwiązać problem
i czynić owe rozwiązania prostymi w użyciu” (Fleischer 2011a), co
425
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
rozszerza definicję designu na proces i rezultat procesu. Tak szerokie
ujęcie pozwala na przyjęcie zewnątrzsystemowej perspektywy obserwatora i niezajmowanie się designem jako tematem komunikacji,
gdyż w takim wypadku każdy przejaw działalności o charakterze
twórczym, w ramach którego dochodzi do rozwiązywania problemów projektowych, jest rozumiany jako design (również sztuka).
Proponujemy zatem odejście od wartościowania designu na rzecz
jego funkcjonalnego warunkowania w ramach systemu społecznego.
Aby rozwinąć powyższą koncepcję, postulujemy zredefiniowanie
designu jako procesu projektowego, w którym nie chodzi o szukanie rozwiązań, ale o eksplorację problemów projektowych. W takim
ujęciu rozwiązanie staje się wynikiem procesu projektowego, poprzedzonego analizami i badaniami. W dalszej części rozdziału pierwszego
omówimy istotne składowe designu w naszym rozumieniu.
1.1.1. Problem projektowy
Zagadnienie problemu projektowego szerzej omówił Mariusz Wszołek:
„Centralnym punktem zainteresowania badaczy w obszarze designu
staje się obecnie problem projektowy i operacjonalizacja samego
problemu. Tutaj widzi się bezpośrednie związki designu z nauką,
która również zaczyna się od problemu. Poznanie nie rozpoczyna
się od postrzegania, obserwacji, zbierania danych o faktach, lecz od
problemów. Nie ma wiedzy bez problemów – nie ma również problemów bez wiedzy” (Wszołek 2014b; por. Popper 1977). Problem
projektowy, podobnie jak problem naukowy, jest uzależniony od
perspektywy obserwatora, który buduje go, kondensując obserwację.
W wyniku obserwacji system staje się dla obserwatora operatywnie
niewydolny, co stwarza konstrukcję problemu.
W tym miejscu warto wskazać zasadniczą różnicę między problemem projektowym a manifestacją problemu projektowego. Problem
projektowy rozumiemy jako efekt eksploracji zjawiska, za którym
idzie szeroka perspektywa poznawcza, natomiast manifestację
426
Algorytmizacja procesów projektowych
problemu definiujemy jako punkt wyjściowy dla procesu projektowego. Jako przykład może posłużyć dziura ozonowa, tematyzowana
jako problem (społeczny). Teraz pojawia się pytanie: jak ten problem rozwiązać? Próba rozwiązania tak zdefiniowanego problemu
jest z natury rzeczy pozbawiona sensu, gdyż dziura ozonowa to
nie problem, lecz jedynie jego manifestacja, skutek procesu. Problem stanowi natomiast sam proces, czyli mechanizm powstawania
dziury ozonowej. Za pomocą stosownych narzędzi (nauka, design)
można dokonać analizy mechanizmów, które odpowiadają za ten
proces. To z kolei powinno pomóc w skonstruowaniu rozwiązania,
które zredukuje tempo powstawania dziury ozonowej lub odwróci
ten proces. Zajmując się tak zdefiniowanym problemem, przy okazji
rozwiązujemy problem jego manifestacji.
Jak wskazaliśmy wyżej, operacjonalizacja i rozwiązanie problemu
wymagają perspektywy zewnątrzsystemowej, co podkreśla Fleischer
w artykule Problem problemu i jak sobie z tym poradzić:
Nie ulega kwestii, że w pierwszej rzeczywistości, czyli
w realności, problemy w ogóle nie występują, tutaj
mamy do czynienia ze zbiorem rozwiązań […]. Problemy powstają tylko w trzeciej rzeczywistości, czyli
w sferze komunikacji. Tylko systemy stosujące komunikacje mają problemy. Zjawisko problemu powstaje
zatem zawsze wtedy, kiedy stan zastany systemu czy
otoczenia nie odpowiada stanowi, którego system sobie życzy (Fleischer 2016).
Zatem w procesie projektowym punktem wyjścia jest manifestacja problemu, a rezultatem pierwszego etapu pracy projektowej
definicja problemu.
Na podstawie powyższych rozważań postulujemy, aby planując
pracę projektową, uwzględnić odpowiedzi na następujące pytania:
Co jest problemem? Z czego ten problem wynika? Czy/jakie były
próby rozwiązania tego problemu? Kogo ten problem dotyczy? Jak
427
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
ten problem rozwiązać? Jakie inne problemy mogą powstać? Jak
tych problemów uniknąć? Uważamy, że sformułowanie odpowiedzi
na powyższe pytania oraz ich krytyczna analiza pozwalają na ustalenie
pewnych ram projektowych, struktury, na podstawie której efektywnie kierunkuje się dalsze procesy projektowe.
1.1.2. Praca kreatywna
W naukach kognitywnych do dziś nie została opracowana jedna satysfakcjonująca definicja kreatywności. Z kolei z perspektywy systemu
społecznego i komunikacji kreatywność pozostanie kreatywnością do
momentu zakwestionowania samej kreatywności w obrębie danego
systemu. Kreatywność będzie zatem operatywną fikcją, dostępną jako
oferta komunikacyjna w ramach systemu społecznego. Dlatego też
w procesie projektowym kreatywność proponujemy zastąpić postawą
kreatywną, którą uznajemy za kompetencję widzenia rzeczy w szerszym kontekście oraz kompetencję kontroli kontekstów i umiejętności
ich tworzenia. W literaturze przedmiotu konceptem teoretycznym bliskim postawie kreatywnej jest koncept mindfulness (uważność – tłum.
własne), zaproponowany przez amerykańską psycholog społeczną
Ellen Langer w 1997 roku.
Mindfulness to przejęty […] sposób podejścia do otaczającego jednostkę świata, taki sposób, który wszystkiemu, co nas otacza, przypisuje pewne znaczenia,
pozwala na jego, by tak rzec, semantyczne widzenie.
Mindfulness to aktywne ukierunkowanie się na to, co
nowe, nieznane, to bycie otwartym na sytuację uczenia
się (nie – na samo uczenie, lecz sytuację uczenia się),
to patrzenie na stany rzeczy z ciągle nowych, innych
perspektyw, tworzenie własnych strategii uczenia się,
widzenia otaczającego świata i rozumienie go tu i teraz
(janKomunikant 2011: 30).
428
Algorytmizacja procesów projektowych
Obok przytoczonego wyżej konceptu w literaturze przedmiotu
pojawia się koncepcja frames George’a Lakofa (2004):
Lakof postulował swego czasu zależność polegającą na
tym, że każdy konstrukt komunikacyjny posiada swój
frame, na tle którego konstrukt funkcjonuje […]. Z tego
w powiązaniu z mindfulness wynika postulat: proszę
systematycznie likwidować skłonność do automatycznych i pozbawionych uważności reakcji, proszę rozwijać
nowe konstrukty o otwartych frames. Uważność produkuje bowiem nowe kategorie poprzez otwartość na to,
co nowe (janKomunikant 2011: 30).
1.1.3. Orientacja na człowieka
Konstruowanie efektywnych metodologii projektowych wymaga możliwie szerokiej perspektywy (Cooper i in. 2007: 3–25). Jedną z takich
perspektyw jest design partycypacyjny (PD – Participatory Design,
cooperative design, co-design), rewolucjonizujący metodologie projektowe poprzez włączenie do procesu ostatecznych użytkowników
(end users). W konsekwencji już na poziomie pracy koncepcyjnej
dochodzi do bieżącej i ciągłej ewaluacji projektu. Wykorzystuje się
więc perspektywę użytkownika w celu efektywnego rozwiązania problemu projektowego, ale nie zrzuca się na niego odpowiedzialności za
rezultat pracy projektowej. Odpowiedzialność stoi zawsze po stronie
zespołu projektowego, który w pierwszej kolejności planuje i realizuje
etap badawczy. Rolą badań, podobnie jak samych użytkowników
zaangażowanych w proces projektowy, jest definiowanie sytuacji zastanej i wspieranie projektantów w diagnozie problemu projektowego.
W tym kontekście użytkownik wprowadza do procesu projektowego, bogatszą o własne doświadczenia z przedmiotem designu, perspektywę. O ile analiza i interpretacja wyników badań może pomóc
429
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
w podejmowaniu krytycznych decyzji w procesie projektowym, o tyle
tego typu dane nie dostarczają kreatywnych rozwiązań, za których
wypracowanie odpowiada finalnie zespół projektowy.
PD sięga swoją historią Anglii lat 60., gdzie stosowany był jako
podstawowy element konsultacji społecznych (Taylor 1998: 85–87).
W latach 70. zyskał szerokie zastosowanie w Skandynawii w procesach budowy i optymalizacji organizacji (Ehn, Kyng 1987), a także w rodzącej się branży projektowania systemów interaktywnych
(Bødker 1996).
Badacze zauważają transformację PD w „design zorientowany na
człowieka” (HCD – Human Centered Design) jako naturalny rozwój
metodologii projektowych:
In participatory experiences, to roles of the designer
and the researcher blur and the user becomes a critical
component of the process. The new rules call for new
tools. People want to express themselves and to participate directly and proactively in the design development
process (Sanders 2002: 18–19).
Ideę HCD skonceptualizował w latach 80. Donald Norman (1986),
zakładając, że punktem centralnym procesu jest użytkownik (człowiek), któremu dedykuje się rezultat pracy projektowej. Jak wskazuje
Esther Semsei Greenhouse:
Human-centered design is based on the physical and
psychological needs of the human user, enabling the
user to function at the highest level possible. It includes products and aspects of the physical environment that meet the needs and abilities of the user, not
those that demand adaptation to the design by the
user. Human centered design is not a design style, but
is a process for designing and developing buildings, products, and communities that is grounded in information
430
Algorytmizacja procesów projektowych
about the people who will be using them – utilizing research findings and data on cognitive abilities, physical
abilities and limitations, social needs, and task requirements in order to provide living-environment solutions
that enable all users to function at their highest capacity – regardless of age or ability (Greenhouse 2010: 1).
Naczelną wartością HCD jest bezproblemowe użytkowanie produktów designu przez ostatecznych użytkowników. HCD ma na tyle
silny wpływ na środowiska projektanckie, że jego główne założenia
zostały włączone w oficjalną rekomendację jednej z norm Międzynarodowej Organizacji Normalizacyjnej: ISO 9241-210:2010.
Wśród podejść pochodnych HCD, które dzielą i rozwijają jego podstawowe założenia, należy wymienić choćby design zorientowany na
cel użytkownika (GOD – Goal-Orientated Design). GOD eksploruje m.in.
zagadnienia dotyczące aktywności, zadań, motywacji użytkownika, ale
także jego możliwości, postaw oraz przejawianych wzorców zachowań. Metodologia GOD najczęściej znajduje zastosowanie w dziedzinie
projektowania interakcji, dotyczy zarówno cyfrowych usług, jak i produktów. Nacisk na możliwie wysoką efektywność użytkową rezultatu
procesów projektowych postrzegany jest przez wielu autorów jako
minimalizacja ryzyka wdrożeń (Cooper i in. 2007: 27–37), co sprzyja
popularyzacji tego podejścia, szczególnie na gruncie rynkowym.
1.1.4. Interdyscyplinarność
Aby sprostać wysokiemu zróżnicowaniu przestrzeni projektowych
i rosnącej kompleksowości społeczeństwa DP, a później również HCD
wprowadziły i ukonstytuowały w pracy projektowej zespoły oparte na
interdyscyplinarności wiedzy i kompetencji. Żeby zapewnić efektywną
pracę w ramach tych zespołów, ich członkowie powinni dzielić pewien
wspólny zasób kluczowych kompetencji miękkich, m.in. otwartość i elastyczność, dystans w stosunku do własnych idei, krytyczne i analityczne
431
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
myślenie, kompetencję socjalną i komunikacyjną oraz ciekawość, która pozwala na sprawną kontrolę szerokich tematycznie kontekstów.
Zróżnicowanie zespołu rysuje się na poziomie twardych umiejętności
i posiadanej specjalistycznej wiedzy. Robert Curedale opisuje konstrukt członka interdyscyplinarnego zespołu jako T-shaped person:
A T Shaped person has skills and knowledge that are
both deep and broad. They have a primary area of
expertise as well as skills to a lesser extent in other
areas. They are diferent from a generalist or jack of all
trades. The vertical bar on the T represents the depth
of related skills and expertise in a single field, whereas
the horizontal bar is the ability to collaborate across
disciplines with experts in other areas and to apply
knowledge in areas of expertise other than one’s own.
Tim Brown used the term to describe people who were
inquisitive about and empathetic with other skills […].
T shaped people are sometimes called Generalizing
specialists (Curedale 2013: 114).
Przeciwieństwem powyższej konstrukcji jest I-shaped person, którą Curedale definiuje w następujący sposób:
I shaped people have a deep understanding of their
discipline, but not of any other disciplines. I shaped
people are people who have narrow, but expert skills in
one specific area. A researcher who has spent his entire
life in science in one area may be an I shaped person.
When people come out of school, they’re oten I shaped
(Curedale 2013: 114).
Interdyscyplinarność wymaga przede wszystkim umiejętności
współpracy różnych osobowości i specjalistów w ramach nadrzędnej
432
Algorytmizacja procesów projektowych
metodologii pracy projektowej. Spełnienie tego warunku gwarantuje efektywną komunikację wewnętrzną. Zarządzanie pracą takiego
zespołu nie koncentruje się w pierwszej kolejności na dostępnych
narzędziach i obszarach pracy projektowej, ale na zdefiniowanej
wyżej wiodącej idei designu: rozwiązywaniu problemów i czynieniu
owych rozwiązań możliwie prostymi. Podstawowym atutem zespołów
interdyscyplinarnych jest możliwość obsługi szerokiego spektrum
pracy projektowej.
1.1.5. Szerokie spektrum projektowe
Łączenie zasobów różnych dziedzin wiedzy i kompetencji stanowi
dziś nie tylko powszechny wzorzec rozwoju współczesnej nauki,
ale niemalże prawidłowość w generowaniu innowacji w sektorach
kreatywnych i produkcyjnych. To właśnie szeroko kontekstowa perspektywa pozwala na wyłączenie się ze sztywnych ram rynku i dyscyplin designu. W tradycyjnym podejściu wykształcony w zakresie
projektowania graficznego graphic designer świadczy usługi związane
z projektowaniem np. systemów identyfikacji wizualnej. Z kolei web
designer koncentruje się na projektowaniu i/lub wdrażaniu aplikacji
sieciowych. Takie postawy są skoncentrowane w ramach wyspecjalizowanych, wąskich dziedzin. W połączeniu z omówioną wyżej konstrukcją I-shaped person niemożliwa staje się obserwacja szerszych
problemów, których rozwiązania może potrzebować organizacja
(uwaga zasadnicza: bardzo rzadko organizacja posiada taki stopień
samoświadomości, żeby trafnie zdiagnozować problem projektowy,
który jej dotyczy).
Ciekawym przykładem obrazującym sposób funkcjonowania zespołu interdyscyplinarnego jest, przytaczany przez Coopera (2007),
projekt oprogramowania do cyfrowej edycji plików wideo w warunkach domowych. Wstępna analiza rynku wskazała na odbiorcę (rodzice będący posiadaczami kamer cyfrowych), który ma potrzebę
prostego montażu tzw. filmów rodzinnych (dokumentowanie rozwoju
433
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
swoich dzieci). Przed realizacją projektu, celem sprecyzowania profilu
odbiorcy (m.in. postaw, możliwości, motywacji), zespół przeprowadził
badania, których wyniki wskazały, że na 12 użytkowników zaledwie
jedna osoba potrafiła prawidłowo podłączyć kamerę cyfrową poprzez
technologię FireWire do komputera klasy PC. Odpowiedź na wydawałoby się trywialne pytanie, dotyczące podstawowych wymagań
korzystania z planowanego produktu, była podstawą decyzji wstrzymania prac nad projektem.
Zespoły interdyscyplinarne z definicji nie zamykają się na własną perspektywę, ale raczej negocjują ją z pozostałymi elementami systemu procesu projektowego (np. z klientem lub końcowymi
użytkownikami). To z kolei pomaga odpowiedzieć, za każdym razem
w inny sposób, na pytanie: co jest problemem? Takie ujęcie procesu
projektowego doprowadza do odrzucenia dostępnych narzędzi komunikacji i wykorzystywania dostępnych technologii oraz przyjęcia
potrzeby eksplorowania i tworzenia nowych pól działalności projektowej i komunikacyjnej.
1.1.6. Kontrola kontekstu
Omawiane wyżej składowe rozumianego przez nas designu nie są niczym nowym. O designie zorientowanym na człowieka pisał już Walter
Gropius (por. Gropius 2014). Interdyscyplinarne zespoły projektowe
to praktyczne osiągnięcie refleksji kognitywnej, która skierowała
design w stronę nauki (por. Churchman 1967). Dokonania te, naszym
zdaniem, umożliwiają szerszą kontrolę kontekstów procesu projektowego: społecznego (funkcjonowanie współczesnych społeczeństw,
relacja tożsamości i wizerunku, komunikacja społeczna, kultura), biologicznego (uwarunkowania biologiczne, ewolucja systemowa, neurobiologia, percepcja i psychofizjologia widzenia), ekonomicznego
(system gospodarczy, poziom zamożności społeczeństwa, rynki, stosunek systemu polityki), geograficznego (zmiany klimatyczne, klimat)
i historycznego (stosunek do historii, kompetencja interkulturowa,
434
Algorytmizacja procesów projektowych
zróżnicowanie etniczne i religijne). Proponujemy zatem spojrzeć na
design jak na zespół komunikacyjno-informacyjno-kompetencyjnych
powiązań tworzących pewien specyficzny subsystem systemu społecznego. Zakładamy, że proces projektowania jest udany, gdy jego
rezultat sprawnie funkcjonuje w obrębie właściwego sobie kontekstu.
Jest on kluczowy ze względu na relewancję używania produktów
designu. Kontekst sytuuje też rezultat pracy projektowej w danej
sytuacji komunikacyjnej i umożliwia produkowanie się znaczenia.
Z punktu widzenia użytkowników produktu designu brak kontekstu
nie wyklucza konstruowania się znaczenia – procesy semantyzacyjne
są tutaj całkowicie zależne od perspektywy obserwatora – ale odbiera
kontrolę nad jego efektywnym utrzymywaniem się znaczenia w relacji
tożsamość organizacji a wizerunek organizacji. Innymi słowy, kontekst
pozwala na sprawne dekodowanie oferty komunikacyjnej.
1.1.7. Znaczenie
Znaczenie sytuujemy w konstruktywistycznej teorii komunikacji:
Komunikacja to proces negocjacji znaczeń, z którego
wynika (niechcący) generowanie i utrzymywanie w ruchu systemu społecznego. Nie mniej, nie więcej. Chcąc
natomiast usieciowić zjawiska komunikacyjne z systemem społecznym, a ten z systemem biologicznym oraz
z systemem fizycznym, z ustaleń powyższych wynika
możliwość sformułowania następującego algorytmu,
bazującego na trzech generujących te systemy modusach organizacyjnych: współoddziaływania to generator
systemów fizycznych, postrzeganie to generator systemów biologicznych, zaś komunikacja to generator
systemu społecznego. W skrócie: {[(współoddziaływania + organizm) = postrzeganie] + znaki} = komunikacja
(Fleischer 2010: 172).
435
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
Przyjmujemy, że komunikacja jest jedynym producentem systemu
społecznego, zatem wyprodukowała wszelkie jego komunikowalne elementy: prawo, politykę, gospodarkę, miłość, a także design
i komunikację o samej komunikacji (por. Fleischer 2010). Dlatego
też odrzucamy ujmowanie designu jako narzędzia podnoszącego
wartość rynkową produktu, procesu mającego znaczenie w ochronie środowiska czy dostarczanie innowacji. Przykładów jest w tym
kontekście znacznie więcej, jednak zakładamy, że są to bardziej wewnątrzsystemowe cele procesu projektowego, a nie rezultat, widziany
przez nas jako intersubiektywna konstrukcja znaczeń (wizerunków).
Wynikiem designu i każdego przejawu działalności komunikacyjnej
są wizerunki, na podstawie których podejmowane są dalsze, bliżej
nieokreślone decyzje komunikacyjne. Wyprodukowanie się znaczenia
leży po stronie obserwatora, jednak jest to uzależnione od tego, jaki
produkt obserwatorowi do obserwacji zostanie dostarczony (proces
projektowy).
1.1.8. Użyteczność i estetyka
Określając istotę koncepcji pracy według szkoły Bauhaus, a także
szerzej, według modernizmu początku XX wieku, amerykański architekt Louis Sullivan ukuł frazę: „form (ever) follows function”. Zdanie
to podkreśla użytkowość produktu designu jako jego wartość nadrzędną. Innymi słowy, użytkownik końcowy (end user) ma sprawnie
obchodzić się z produktem, którego używa. Jak zauważa Fleischer:
Wyjść przy tym trzeba z założenia, że we współczesnych
wysoko zdyferencjonowanych społeczeństwach mamy
do czynienia ze specyficzną formą rynku opartą na zjawisku, które charakteryzowane jest terminem lifestyle
(por. Daldrop 1997). Konsument nie jest dziś (a najprawdopodobniej nigdy nie był) osobowością operującą
racjonalnie, lecz poszukującą w procesie konsumpcji
436
Algorytmizacja procesów projektowych
wartości kompensujących na przykład stres wynikający
z funkcjonowania w specyficznych regułach świata pracy i świata czasu wolnego społeczeństw przemysłowych.
Oferowany w tej sytuacji produkt wymaga ideologicznego „opakowania”, swego rodzaju otoczki ideologicznej,
czyli świata przeżyć. Organizacje nie oferują już dziś
kosmetyków, lecz młodość, nie oferują urlopu nad morzem, lecz wolność, nie oferują samochodu, lecz moc,
siłę i mobilność itp. Z drugiej strony jednak, o czym nie
powinno się zapominać, w centrum zainteresowania
nadal stoi dobry produkt, bez którego kształtowanie
elementów lifestyle”owych nie jest możliwe. Produkt
to co prawda warunek konieczny, lecz niewystarczający.
O ile więc przez ostatnie dziesięciolecia obowiązywała
formuła Bauhausu „form follows function”, o tyle w latach 80. i 90. skuteczna była formuła „form follows spirit”
(Gerken 1992: 80), a dziś formuła – „form follows fun”.
Dziś efektywne jest inscenizowanie samej komunikacji,
produktu, procesu korzystania z mediów itp. (Fleischer
2011a: 218).
O ile funkcja stanowi dość stabilny konstrukt wynikający często
z uwarunkowań biologicznych (np. chwytliwość produktu jest warunkowana motoryką dłoni), o tyle estetyka jest wartością dyferencjującą się w ramach np. stylu życia, zasobności ekonomicznej czy po
prostu z góry założonej strategii wizualnej organizacji. Poparcia dla
powyższych rozważań dostarcza również koncepcja Donalda Normana (emotional design), według której w percepcję produktów designu
zaangażowane są procesy kognitywne na trzech poziomach. Za obsługę zadań odpowiada poziom behawioralny (behavioral) i to w tym obszarze projektowanie koncentruje się na funkcji. To obszar, w którym
dziś sytuuje się m.in. badania i testy użyteczności (usability). Zdaniem
Normana estetyka przetwarzana jest przez procesy kognitywne na
poziomie trzewnym (visceral), a rezultatem tego przetwarzania są
437
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
powstające w ułamkach sekund odpowiedzi emocjonalne, decyzje dotyczące dalszego utrzymania uwagi. Projektowanie dla tego poziomu
ma odpowiadać na pytanie, jak użytkownik chce się czuć, korzystając z konkretnych produktów czy usług. W końcu Norman wyróżnia
poziom refleksyjny (reflective), który zawiera świadome rozważanie
i budowanie refleksji na podstawie wcześniej zdobytych doświadczeń.
W rezultacie doświadczenia integrowane są w spójne, szersze znaczenia czy wartości, odgrywające kluczową rolę w ocenie produktu
designu jako środka budowania/rekonstruowania wizerunku własnej
osoby. Innymi słowy: „produkty, w których jestem posiadaniu, usługi,
z jakich korzystam, określają/definiują mnie”. Projektowanie dla tego
obszaru stanowi największe wyzwanie, ale też oferuje możliwość
budowania długodystansowych relacji z użytkownikiem, określanych
jako lojalność (Norman 2005: 63–98).
2. Algorytmizacja procesów projektowych, przegląd
metodologii
Podsumowując, przez design rozumiemy proces, w którym chodzi o zdiagnozowanie problemu projektowego, zaproponowanie
i dostarczenie możliwie prostego w użyciu rozwiązania. Natomiast
metodologię pracy projektowej rozpatrujemy jako sposób (jeden
z możliwych) systematyzowania pracy zespołu projektowego. Metodologia poza ogólnymi założeniami definiuje również algorytm
poszczególnych procesów projektowych, przez co praca projektowa
staje się przewidywalna na poziomie zakładanych efektów cząstkowych. Ponadto dzięki jasno określonym ramom metodologicznym
zredukowana jest możliwość twórczego chaosu, czyli występowania
nieustrukturyzowanej fazy konceptualnej. Poniżej prezentujemy
trzy wiodące koncepcje metodologii pracy projektowej wraz z odpowiednimi algorytmami.
438
Algorytmizacja procesów projektowych
2.1. Strategic design (SD)
Strategic design (SD) należy do koncepcji, w której nie pracuje się
w perspektywie zadań projektowych, ale w perspektywie rozwiązywania problemów projektowych dla konkretnej publiczności. Podobnie jak w wielu innych podejściach punkt wyjścia SD to rozwiązanie
problemu projektowego. Jednak tu nie jest a priori definiowana konkretna przestrzeń komunikacyjna. W związku z tym zespół projektowy
nie pracuje w specyficznym obszarze np. reklamy zewnętrznej, ale
mierzy się z problemem projektowym i indywidualnym opracowaniem rozwiązania, które może być wdrożone jako reklama zewnętrzna,
kampania społeczna itd.
W SD kluczowa jest publiczność, a zatem funkcjonowanie oferty
komunikacyjnej w środowisku społecznym. W konsekwencji prowadzi
to do sytuacji, w której specyficzną rolę reklamy czy procesu informowania o dokonaniach marki przejmuje publiczność marki. W tym
rozumieniu informuje się ona nawzajem o dokonaniach marki, wykorzystując do tego zróżnicowane kanały komunikacji. Zadaniem
zespołu projektowego jest dostarczenie oferty komunikacyjnej, która
będzie dla publiczności: spostrzeżeniowa, irytująca (w rozumieniu
teorii systemów) i będzie powodem do dalszych komunikacji. Czyli
za pośrednictwem kreatywnej oferty komunikacyjnej realizuje się
funkcja informacyjna oraz image”owa dla organizacji (lub innego
podmiotu projektowego).
Sam proces projektowy SD jest też rozumiany w kontekście publiczności. Wiele koncepcji pracy projektowej wychodzi od założeń
projektowych, komunikacyjnych lub szeroko rozumianego planowania strategicznego i analizy. SD to przede wszystkim projektowanie konstruktu publiczności w obszarze konkretnych rozwiązań. Za
tym podejściem stoi koncepcja, mówiąca, że każdy projekt, każde
rozwiązanie i każda oferta komunikacyjna są skierowane do jakiejś
publiczności. Oferta komunikacyjna, która nie jest skierowana do publiczności, to nie oferta komunikacyjna, gdyż nie konstytuuje swojej prymarnej funkcji, czyli komunikowalności. Do zadań zespołu
439
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
projektowego należy właśnie zaprojektowanie konstruktu publiczności dla wcześniej zaproponowanego rozwiązania problemu projektowego. Projektowanie owo dotyczy dwóch wymiarów: stylu życia,
czyli kto jest publicznością rozwiązania, oraz touchpoints, czyli gdzie,
w sensie mentalnym i geograficznym, można spotkać publiczność
rozwiązania. Warto zauważyć, że ten etap pracy projektowej przechodzi w obszar pracy kreacyjnej. Dalsze etapy pracy projektowej
koncentrują się na wypracowaniu rozwiązań relewantnych dla zaproponowanego obrazu publiczności.
Algorytm pracy projektowej SD wygląda następująco:
problem → rozwiązanie → publiczność → main idea → design brief →
design concept → design & wdrożenie
2.2. Design thinking (DT)
Jak piszą we wstępie do polskiego wydania książki Tima Browna
Zmiana przez Design (ang. Change by design) Michał Grech i Mariusz
Wszołek:
Design thinking ma tak samo wielu zwolenników, co
przeciwników. Ci pierwsi zauważają zalety przede
wszystkim w holistycznym podejściu do pracy projektowej i samego designu. Przeciwnicy obawiają się,
że design thinking to jedynie rozdmuchana koncepcja
biznesowa, niemająca wiele wspólnego z realnym, narzędziowym projektowaniem (Brown 2013: 11).
Skrajne opinie o metodologii pracy design thinking wynikają z intrygującego założenia, które już w latach 80. zaproponował Viktor
Papanek i które kwestionuje proces profesjonalizacji branży projektowej. Chodzi o dość ryzykowne według nas stwierdzenie, że wszyscy
jesteśmy projektantami (por. Papanek 2012). Jak wcześniej wykazaliśmy, design to złożony proces (zespół procesów), który może dotyczyć
440
Algorytmizacja procesów projektowych
szerokiego zakresu grup odniesienia (omówione już podejście designu partycypacyjnego czy też założenie interdyscyplinarności zespołów projektowych). W tym kontekście należy krytycznie podchodzić
do design thinking. Mimo przytoczonego argumentu wciąż notujemy
rosnące zainteresowanie samą ideą DT, która przeradza się w pewien
trend projektowy.
DT to szeroka metodologia projektowa, która w przeciwieństwie
do SD zakłada pewnego rodzaju kontrolowany chaos projektowy, co
przejawia się dopuszczeniem do stabilnego algorytmu pracy projektowej niestabilnego czynnika, jakim jest ciągłe podawanie w wątpliwość
wypracowanych rezultatów. Jak piszą Grech i Wszołek:
Myślenie projektowe (design thinking) to w tym wypadku kultura i metodologia pracy, niekoniecznie
przypisana do ścisłego algorytmu pracy projektowej,
jak się powszechnie uważa. To przede wszystkim praca
analityczna, która ma na celu zrozumienie problemu
projektowego, zdiagnozowanie kontekstu społecznego,
ekonomicznego, kulturowego i wreszcie dostarczenie
rozwiązania [prostego w użyciu – M.W., K.M.]. To również, a może przede wszystkim pobudzanie kreatywności przez ciągłe prototypowanie potencjalnych rozwiązań w myśl zasad kaizen „pomyłki koryguj na bieżąco”
i „ulepszanie nie ma końca” (Brown 2013: 12).
Opisując DT, Curedale zauważa:
Design Thinking is an approach that seeks practical and
innovative solutions to problems. It can be used to develop products, services, experiences and strategy. It is an
approach that allows designers to go beyond focusing on
improving the appearance of things to provide a framework for solving complex problems. Design Thinking
combines empathy for people and their context with
441
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
tools to discover insights. […] Design Thinkers observe
users and their physical environments, interact with
them with prototypes, and feed the outcomes of their
experiences back into the design (Curedale 2013: 13).
Za twórcę współczesnego rozumienia myślenia projektowego DT
przyjmuje się Browna2. Warto jednak podkreślić, że wachlarz elementów, które składają się na metodologię i kulturę pracy DT, pochodzi
z różnych okresów historii designu, począwszy od koncepcji burzy
mózgów Alexa Osborne’a czy refleksji kognitywnej Donalda Normana,
aż po współczesną konstrukcję rozwijaną w D-School na Uniwersytecie Stanforda. Stanfordzki algorytm pracy projektowej w ramach DT
jest strukturalnie podobny zarówno do CD (praca projektowa oparta
na analizie i obserwacji), jak i do koncepcji SD (punkt wyjścia stanowi
precyzyjna definicja problemu projektowego). DT można zilustrować
za pomocą trzech głównych kategorii procesu projektowego, a więc:
zrozumienie – kreacja – dostarczenie rozwiązań. W pierwszym etapie
chodzi przede wszystkim o umiejętność trafnego zdiagnozowania
problemu projektowego (define) na bazie poczynionych obserwacji
i analiz (empathy). Drugi etap to część kreacyjna pracy projektowej,
w której wypracowuje się możliwe rozwiązania (ideate). Ostatni –
trzeci – etap pracy projektowej koncentruje się na syntetyzowaniu
dotychczasowej pracy kreatywnej (prototype) i testowaniu rozwiązań,
które najwierniej realizują ideę rozwiązywania problemów.
W przeciwieństwie do wcześniej przedstawionego procesu projektowego algorytmy DT nie są linearne i zakładają możliwość wielu
iteracji na każdym z etapów projektu. Algorytm pracy projektowej
dla design thinking wygląda w następujący sposób:
faza empatii D definicja problemu D ideacja D prototypizacja D testowanie
2
Tim Brown – CEO firmy IDEO, autor książki Change by Design. How design thinking
transforms organizations and inspires innovation.
442
Algorytmizacja procesów projektowych
Nieco bardziej rozbudowaną wersję algorytmu pracy projektowej,
ze wskazaniem na cyrkularny charakter procesu, wskazuje Curedale
(2013):
niezaspokojona potrzeba D redefinicja problemu D
zrozumienie użytkownika D identyfikacja potrzeby
D generowanie idei D prototyp D testowanie D rozwiązanie
2.3. Communication design
Omówione wyżej metodologie stosowane są zarówno w projektowaniu usług, jak i produktów. Jednak o zaistnieniu produktów designu
w kontekście społecznym decyduje komunikacja. Innymi słowy, organizacje muszą zaprojektować relewantną ofertę komunikacyjną
na okoliczność wytwarzanych produktów. Communication design
(CD) to szeroka dziedzina wiedzy i praktyki projektowej, która skupia
w sobie system zależności trzech podmiotów: projektanta/zespołu
projektowego, organizacji i publiczności. Jak zauważa Wszołek:
Projektowanie komunikacji to przede wszystkim myślenie projektowe w kontekście produkowania zróżnicowanych ofert komunikacyjnych. To przestrzeń
projektowa, która organizuje w sobie różne obszary
designu, począwszy od corporate identity, przez design
informacji, grafiki, powierzchni, na produkcie kończąc
[…]. Rolą projektanta w cd jest dostarczanie możliwości
komunikowania na okoliczność dokonań organizacji,
lub innego podmiotu, który jest designowany przez
projektanta. W przypadku projektowania komunikacji
nie mówi się o perspektywie samego biznesu, ale każdego aktora [systemu – M.W., K.M.] społecznego, który
443
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
jest konstytuowany komunikacyjnie. Przedmiotem
designowania mogą więc być idee, organizacje, osoby,
marki, branże, obszary geograficzne, produkty. Sam
przedmiot nie jest ważny, gdyż mechanizm działania
komunikacji i projektowania komunikacji jest taki sam.
Projektant dostarcza ofertę komunikacyjną w postaci
zrealizowanego produktu do środowiska komunikacyjnego. Proces komunikacji rozpoczyna się w tym
momencie od spostrzeżenia oferty komunikacyjnej,
a następnie systemowego negocjowania treści przez
szeroko rozumianą publiczność. W tym miejscu warto
zaznaczyć, że projektant nie projektuje sam w sobie
komunikacji, ale stwarza publiczności oferty komunikacyjnej możliwość komunikowania. Specjalnie wykluczam przedstawiciela biznesu, żeby nie zamykać
perspektywy, jakoby projektowanie komunikacji było
zorientowane na specyficznego przedstawiciela rynku
(Wszołek 2014a: 98).
Projektowanie komunikacji skupia się przede wszystkim na kompleksowym podejściu, w którym początku upatruje się w obszarze
analizy i planowania strategicznego. Warto zauważyć, że w procesie
projektowym chodzi przede wszystkim o redukowanie niewiedzy
i kompleksowe podejście do procesu komunikacji społecznej, co
również zauważa Fleischer w kanonicznej publikacji Communication design, czyli projektowanie komunikacji (lub odwrotnie): „W życiu
społecznym, czyli w manifestowaniu i perpetuowaniu systemu społecznego przy pomocy przebiegających w sposób ciągły komunikacji,
konieczne jest adekwatne kształtowanie tych komunikacji” (Fleischer
2011a: 199). Fleischer również widzi CD jako systemowy proces:
Proces ten jest więc systemowy i usieciowiony. Społecznie generujemy przez komunikacje kryteria tworzenia alternatyw, następnie tworzymy te alternatywy,
444
Algorytmizacja procesów projektowych
przez co pojawiają się możliwości wyboru, a następnie
spośród alternatyw wybieramy jedną, a mianowicie tę,
która jest nasza, która wyraża nas, nasze społeczeństwo,
nasze komunikacje, nasz gust, nasze potrzeby itp. (Fleischer 2011a: 199)
Koncentrując się na samej metodologii procesu projektowego, zaznacza się sztywną strukturę pracy, na którą składają się trzy główne
działy: doradztwo – planowanie strategiczne – kreacja. Doradztwo
jest odpowiedzialne za realizowanie i utrzymywanie komunikacji
między subsystemami procesu projektowego (wcześniej wskazywane wielkości: zespół projektowy, organizacja, publiczność) oraz
management komunikacji. Planowanie strategiczne odpowiada za
prace związane z analizą i wypracowaniem na podstawie dostępnych
danych strategii komunikacji. Kreacja jest odpowiedzialna za przełożenie zaproponowanych rozwiązań strategicznych na konkretne
rozwiązania i media komunikacji.
Algorytm pracy projektowej dla CD wygląda w następujący sposób:
analiza → planowanie strategiczne → kreacja → testowanie → wdrożenie → działanie → ewaluacja
3. Systemowe ujęcie procesów w projektowaniu
komunikacji
Sam proces projektowania komunikacji stoi przed takimi samymi
wyzwaniami jak omówione procesy projektowania produktów. Chodzi
o dostarczenie efektywnych rozwiązań. Poniżej przedstawiamy trzy
funkcjonujące obecnie typy komunikacji organizacji. Zaproponowane
typy nie mają nic wspólnego z obszarem estetyki czy konkretnym medium komunikacji, odpowiadają głównie za organizowanie sytuacji
komunikacyjnej w relacji organizacja–środowisko.
445
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
3.1. Komunikacja deklaratywno-informatywna
Ilustracja 1
Źródło wszystkich ilustracji: opracowanie własne.
Ten, w zasadzie pierwotny, typ komunikowania organizacji leży
u podłoża tradycyjnych koncepcji teoretycznych komunikacji, w których jest ona rozumiana jako przekazywanie informacji. Podejście to
zostało zakwestionowane przez Fleischera:
dla rozumienia komunikacji pojęcie „informacja”
jest absolutnie nieprzydatne, ponieważ definiowalne jest ono wyłącznie dla jednostki – a komunikacja
jest wszystkim, ale na pewno nie procesem jednostkowym – oraz ponieważ semantyka jest czymś od
„informacji” głęboko odmiennym (gdyż zjawiskiem
przeciwbiegłym), a my w komunikacjach pracujemy
głównie semantyką, oraz ponieważ niewielka tylko
ilość wypowiedzi w komunikacjach posiada charakter informacyjny, a przeważająca część komunikacji
dotyczy semantyki (Fleischer 2010: 172).
446
Algorytmizacja procesów projektowych
Główną zaletą deklaratywno-informatywnego typu komunikacji
organizacja–środowisko jest stała kontrola komunikacji, które do
środowiska są dostarczane. Jednak tak kontrolowana komunikacja
nie przekłada się bezpośrednio na kontrolę powstałego wizerunku,
gdyż ten jest wielkością autonomiczną w stosunku do postawionych
celów i założeń. Kolejna wada tego typu komunikacji to brak jasno
sformalizowanego środowiska feedbacku. Brak informacji zwrotnej
to brak możliwości reagowania organizacji, co z kolei przekłada się na
niską atrakcyjność tego typu komunikacji dla wielu grup odniesienia.
3.2. Komunikacja ofertowa
Ilustracja 2
Ofertowy typ komunikacji łączy się bezpośrednio z omawianą
wyżej koncepcją CD i SD, w której organizacja jest odpowiedzialna
za dostarczanie unikatowych i jednorazowych produktów do komunikacji. Środek ciężkości komunikacji organizacji jest przesunięty
na publiczność organizacji, która (w sytuacji idealnej) powoduje
i perpetuuje komunikacje o produkcie. Podstawową wartością jest
tutaj systemowa irytacja, pozwalająca przez swoje fluktuacyjne
właściwości efektywnie zarządzać uwagą publiczności organizacji.
447
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
A zatem mówi się o organizacji za pomocą produktu do komunikacji,
za którym ta organizacja stoi, bo go wyprodukowała w sensie komunikacyjnym. Produkt do komunikacji jest tutaj rozumiany na równi
ze Schmidtowską koncepcją ofert medialnych, definiowanych przez
niego następująco:
Ofert medialnych nie można określić z wielu powodów
jako odwzorowania rzeczywistości, lecz jako oferty dla
systemów kognitywnych i komunikacyjnych, wprawiające w ruch konstrukcje rzeczywistości w obecnych
warunkach systemowych. Jeśli owe oferty nie zostaną
użyte, oferty medialne nie „transportują” zupełnie niczego. Jeśli natomiast zostają użyte, każda z nich wydarza się w sposób specyficzny dla systemu (Schmidt
2010: 254–255).
3.3. Komunikacja systemowa (subwersywna)
Ilustracja 3
448
Algorytmizacja procesów projektowych
Ostatnim omawianym w niniejszym artykule typem komunikacji jest systemowe ujęcie mechanizmu komunikacyjnego, które jest
poniekąd tożsame z Fleischerowską koncepcją komunikacji subwersywnej. Jak pisze sam badacz:
Polega ona [komunikacja subwersywna – M.W., K.M.] na
takim zastosowaniu semantyki i kształtowaniu następnie wypowiedzi, by uniknąć prezentowania własnego
poglądu, opinii, mniemania itp. Mówimy zatem coś,
czego sami nie myślimy lub co jest nam zgoła obce,
i konfrontujemy z tym adresata, uzmysławiając mu, że
reprezentantem prezentowanych opinii jest on sam.
Ciekawa jest bowiem sama reakcja adresatów na tak
skonstruowaną wypowiedź. Mechanizm ten działa na
podstawie zasady – pokazujemy ludziom ich poglądy,
a oni obrażają się na nas, zamiast zastanowić się nad
sobą. […] Z tego procesu zaś adresat wyciąga następnie
wniosek o kompetencji autorów komunikatu i może
przejść na ich pozycje, przejąć ich opinie, sytuując się
w pewnym „my” oraz odcinając się od mainstreamu
czy od przekonania, który ten typ komunikacji piętnuje
(Fleischer 2011b: 203).
Systemowy typ komunikacji – w przeciwieństwie do deklaratywno-informatywnej formy komunikacji organizacji – zakłada współwystępowanie i współuczestniczenie w konstruowaniu oferty komunikacyjnej, zarówno publiczności organizacji, jak i samej organizacji.
Organizacja, przez przyjęcie perspektywy obserwatora, dokonuje
syntezy mentalnej kondycji społeczeństwa i pokazuje miejsce i kondycję tego społeczeństwa w ramach własnej oferty komunikacyjnej.
Ten mechanizm pozwala na pewnego rodzaju przejrzenie się w lustrze
oferty komunikacyjnej i skonstatowanie tej oferty w ramach corporate
image organizacji.
449
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
4. Podsumowanie
Powyższe omówienie stanowi wprowadzenie do tematyki algorytmizacji procesów projektowych. Przytoczone przykłady posiadają
punkty wspólne w swej strukturze, jednak orientują się na różne
paradygmaty i kultury pracy projektowej. Sama algorytmizacja pracy
kreatywnej wydaje się zjawiskiem dość nietypowym; to specyficzny
obszar działalności człowieka, któremu niedaleko jest do wynalazczości, a więc do rezultatów, które historia tytułuje jako dzieło przypadku.
Niezależnie od przyjętego algorytmu pracy projektowej zaznaczamy
istotę w samej idei designu. To, w jaki sposób idea designu się dokonuje na poziomie operacyjnym, jest dla nas sprawą drugorzędną.
Bibliografia
Attfield J. (2000). Wild Things. The Material Culture of Everyday Life. New York:
Berg.
Bødker S. (1996). Creating Conditions for Participation. Conflicts and Resources in Systems Design. Human Computer Interaction, 11 (3), s. 215–236.
Brown T. (2013). Change by Design. How Design Thinking Transforms Organizations and Inspires Innovation. New York: Harper Collins.
Churchman C.W. (1967). Wicked problems. Management Science, 14 (4), B141–B142.
Cooper A., Reimann R., Cronin D. (2007). About Face 3: The Essentials of Interaction Design. Wiley: Wiley India Pvt. Limited.
Curedale R. (2013). Design Thinking: Process and Methods Manual. Topanga:
Design Community College Incorporated.
Ehn P., Kyng M. (1987). The Collective Resource Approach to Systems Design.
W: G. Bjerknes, P. Ehn, M. Kyng (red.), Computers and Democracy: A Scandinavian Challenge (s. 17–57). Aldershot: Avebury.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2008a). Koncepty – elementy sterujące komunikacji. Wrocław:
Oficyna Wydawnicza ATUT.
Fleischer M. (2008b). Konstrukcja rzeczywistości 2. Wrocław: Oficyna Wydawnicza ATUT.
450
Algorytmizacja procesów projektowych
Fleischer M. (2009). Non-dualistyczny świat, konstruktywizm i Dōgen Zenji.
Łask: Oficyna Wydawnicza Leksem.
Fleischer M. (2010). Communication design, czyli projektowanie komunikacji
(lub odwrotnie). Łódź: Primum Verbum.
Fleischer M. (2011a). Dwa rodzaje reprodukcji systemów – dywersyfikacja
i dyferencjacja. W: G. Habrajska (red.), Komunikatywizm w Polsce. Wybrane
zagadnienia z teorii i praktyki. Łódź: Primum Verbum.
Fleischer M. (2011b). Reklama. Struktura i funkcje w wymiarze komunikacyjnym.
Łódź: Primum Verbum.
Fleischer M. (2012). Typologia komunikacji. Łódź: Primum Verbum.
Fleischer M. (2013). Notatki. Kraków: Libron.
Fleischer M. (2016). Problem problemu i jak sobie z tym poradzić. W: T. Brown,
B. Katz, M. Höfner, M. Grech, M. Wszołek, Zmiana przez design: jak design
thinking zmienia organizacje i pobudza innowacyjność. Wrocław: Instytut
Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej, Uniwersytet Wrocławski.
Frascara J. (2002). Design and the Social Sciences. Making Connections. New
York: CRC Press.
Greenhouse E.S. (2010). Human-centered Design. Livable New York. Resource
Manual. Dostępne na: http://www.aging.ny.gov/LivableNY/ResourceManu
al/DemographicAndSocialTrends/ I9.pdf (5.02.2015).
Gropius W. (2014). Pełnia architektury. Kraków: Karakter.
janKomunikant (2011). Słownik polszczyzny rzeczywistej (siłą rzeczy – fragment). Łódź: Primum Verbum.
Kelly D., Kelly T. (2013). Creative Confidence. Unleashing the Creative Potential
Within Us All. New York: Crown Publishing Group.
Lewiński P.H. (2008). Retoryka reklamy. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu
Wrocławskiego.
Lois G. (2012). Damn Good Advice (For People with Talent!). How to Unleash
Your Creative Potential by Amercia’s Master Communicator. New York:
Phaidon Press.
Longstaf A. (2012). Neurobiologia. Krótkie wykłady, przeł. G. Hess. Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Ludewig K. (1995). Terapia systemowa. Podstawy teoretyczne i praktyka, przeł.
A. Ubertowska. Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Luhmann N. (1984). Soziale Systeme. Grundriss einer allgemeinen Theorie.
Frankfurt am M.: Suhrkamp.
Luhmann N. (1994). Teoria polityczna państwa bezpieczeństwa socjalnego,
przeł. G. Skąpska, W. Lipnik. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
451
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński
Luhmann N. (2007). Systemy społeczne. Zarys ogólnej teorii, przeł. M. Kaczmarczyk. Kraków: Zakład Wydawniczy NOMOS.
Norman D. (2005). Emotional Design: Why We Love (or Hate) Everyday Things.
New York: Basic Books.
Norman D., Draper S.W. (1986). User Centered System Design: New Perspective
on Human-computer Interaction. New York: Lawrence Erlbaum Associates.
Papanek V. (2012). Dizajn dla realnego świata. Środowisko człowieka i zmiana
społeczna, przeł. J. Holzman. Łódź: Recto Verso.
Popper K. (1977). Logika odkrycia naukowego, przeł. U. Niklas. Warszawa:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe.
Rosińska M. (2010). Przemyśleć u/życie: projektanci przedmioty życie społeczne.
Warszawa: Fundacja Bęc Zmiana.
Sanders E. (2002). From User-Centered to Participatory Design Approaches. W:
J. Frascara (red.), Design and the Social Sciences. London: Taylor & Francis
Books Limited.
Schmidt S.J. (2010). Rzeczywistość obserwatora. W: B. Balicki, D. Lewiński,
B. Ryż (red.), Radykalny konstruktywizm. Antologia (s. 243–260). Wrocław:
GAJT Wydawnictwo.
Taylor N. (1998). Urban Planning Theory Since 1945. London: SAGE Publications.
Thackara J. (2010). Na grzbiecie fali. O projektowaniu w złożonym świecie, przeł.
Ł. Kotyński, A. Ronżewska-Kotyńska. Warszawa: Academica.
Tute E. (2006). Beautiful Evidence. New York: Graphics Press.
Wszołek M. (2014a). Droga przez mękę – proces projektowania komunikacji.
W: J. Pacuła (red.), Góry i wędrowanie. Prace ofiarowane Profesorowi
Tomaszowi Stępniowi. Bielsko-Biała: Wydawnictwo Naukowe Akademii
Techniczno-Humanistycznej.
Wszołek M. (2014b). Strategic Design jako metoda pracy kreatywnej. W: T. Bielak, R. Pysz (red.), Dostrzec różnicę. Bielsko-Biała: Wydawnictwo ATH.
Projekty – wybrane
Annette Siemes
Uniwersytet Wrocławski
Co nam się stanie
bez trzeciej ręki?
Telefon mobilny
i kategoria łączności –
eksperyment1
Niniejszy artykuł przedstawia wyniki jednego z etapów kilkustopniowego projektu badawczego. Dotyczy on czegoś, co w stosunkowo
krótkim czasie stało się oczywistą oczywistością w życiu codziennym
wielu ludzi i zwłaszcza dla młodych pokoleń jest niezbędnym towarzyszem praktycznie w każdym możliwym kontekście. Mowa jest o komunikacji zapośredniczanej urządzeniami mobilnymi, np. telefonami
komórkowymi lub smartfonami, umożliwiającymi bądź oferującymi
nam dostęp do internetu nawet tam, gdzie jeszcze niedawno nikomu
taki dostęp nie był potrzebny. Temat badawczy został wypracowany
w kontekście zajęć prowadzonych przez mnie od kilku semestrów
na uniwersytecie. Są one poświęcone ogólnemu problemowi użytkowania mediów i tworzenia biografii medialnych – dotyczą tego, jak
człowiek w ciągu swojego życia, siłą rzeczy, bierze udział w rozwoju
technologii i w jaki sposób technologia ta kształtuje nasze relacje
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Siemes A. (2015). Co nam się stanie bez
trzeciej ręki? Telefon mobilny i kategoria łączności – eksperyment. W: I. Borkowski
(red.), Dziennikarstwo i Media 6 – Teoria i praktyka medioznawstwa (s. 159–174).
Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
455
Annette Siemes
między nami oraz z nią samą. W tym kontekście powstało więc pytanie,
jak telefon komórkowy lub smartfon tak błyskawicznie – porównując
to z dotychczasowymi zmianami w technologii, takimi jak druk itp.,
i z przeciętnym czasem trwania tych zmian – mógł zająć tę znaczącą
pozycję i centralną rolę, którą aktualnie zajmuje, i czym ta rola właściwie się wyróżnia. Na różnych latach studiów i w różnych grupach
zajęciowych zaczęłam poświęcać więcej czasu temu konkretnemu
aspektowi technologii komunikacyjnej oraz podjęłam się systematycznego empirycznego badania tej kwestii. Projekt badawczy dotyczył roli urządzeń mobilnych w życiu codziennym na przykładzie
komórek/smartfonów wśród studentów w wieku około 22–23 lat. Cały
projekt badawczy sytuuje się, ze względu na jego podstawy poznawczo-teoretyczne, w kontekście podejścia jakościowego, dążącego
do szerokiego opisu badanego zagadnienia z różnych perspektyw,
co ma być osiągnięte m.in. za pomocą stosowania różnych metod
obserwacji (więcej na ten temat zob. Flick 2010 i 2011). Zaczynając od
ankiety jakościowej, która miała na celu rekonstrukcję znaczenia i roli
telefonu mobilnego na poziomie komunikacji, której wyniki zostały
przedstawione bardziej szczegółowo w innym miejscu (por. Siemes
2014 oraz artykuł w tym tomie), rozwijałam badania dalej w stronę
eksperymentu, za pomocą którego różne kategorie mówienia pojawiające się w ankiecie miały być przebadane z innej perspektywy.
Niniejszy tekst skupia się na przedstawieniu pierwszej części wyników tego eksperymentu, który polegał na dobrowolnej rezygnacji
z używania komórki, czyli na poście telekomunikacyjnym podjętym
przez studentów2. Wyniki pozostałych etapów projektu oraz ogólne
podstawy teoretyczne projektu zostają natomiast przedstawione
w formie krótkiego zarysu.
2
Dla rozbudowanej wersji takiego eksperymentu (w kontekście bardziej osobistego
projektu popularnonaukowo-dziennikarskiego) por. Susan Maushart (2014).
456
Co nam się stanie bez trzeciej ręki…
Kontekst teoretyczny
Przedstawione tu badania zajmują się, ogólnie rzecz biorąc, kwestią, w jaki sposób i na tle jakiej/jakich motywacji ludzie korzystają
z mediów, w jaki sposób użytkują urządzenia medialne; jak również
związanym z tym pytaniem o skutki roli i sposobów użytkowania
mediów na poziomie społecznym. Taki problem badawczy ogólnie
umieszczać można w tradycji badań uwzględniających użytkownika
jako (potencjalnie) aktywną część odpowiednich procesów. Odpowiednie podejścia – choć zostały sformułowane już kilkadziesiąt lat
temu, m.in. w ramach uses and gratifications approach – cały czas
bywają marginalizowane w badaniach nad mediami i komunikacją.
Mówienie i myślenie o mediach w kategoriach wpływu bywa niekiedy
nie tylko nadal wiodącym, lecz także jedynym uznawanym za możliwy
paradygmatem. Jest ono jednak kontekstem teoretycznym, który, jak
każda koncepcja teoretyczna, zarazem (niekiedy w sposób niezauważany) również stanowi o możliwościach poznawczych. Uses and gratifications approach było jednym z pierwszych podejść badawczych,
w ramach którego od lat 50. XX wieku „odwrócono” podstawowe
pytanie badawcze w badaniach nad mediami i komunikacją. Dotychczasowy ogólny problem badawczy, który podsumować można
formułą „co robią media z ludźmi”, od tej pory też mógł funkcjonować
w wersji odwróconej, jako pytanie o to, „co ludzie robią z mediami”.
Dopiero tak zmieniona perspektywa umożliwiła zadawanie i badanie
pytań związanych z użytkownikiem mediów, jego motywacjami, sposobami użytkowania mediów, a także opracowanie nowych metod
badawczych (rozwijanych i wykorzystanych również w kontekście
wczesnych badań jakościowych wizerunku i badań marketingowych –
por. ciekawy wywiad na temat z Hertą Herzog z 2000 roku). Pojawiła
się również (swego czasu nowa) możliwość kierowania uwagi na to,
że określone media i wypowiedzi medialne – gdy patrzy się na nie
z perspektywy uczestnika komunikacji w roli odbiorcy – mogą odgrywać różną rolę w zależności od kontekstu, w ramach którego są
używane lub z nich się korzysta. Innymi słowy: dopiero przez inne
457
Annette Siemes
sformułowanie problemu badawczego pojawiła się możliwość tego,
że (również) w roli użytkownika mediów (współ)decydujemy o tym,
jakie znaczenie przypisujemy danej wypowiedzi. Ta zmiana perspektywy oznaczała jednocześnie (swego czasu niekoniecznie zauważany)
krok w stronę konstruktywistycznych założeń względem komunikacji
i jej charakteru. Jak ważna jest lub może być kwestia kategorii i ram,
które wybieramy jako punkt wyjścia, i jak decydujący jest sposób
określania problemu badawczego dla dalszych możliwości poznawczych, ilustruje obraz 1, który na przykładzie cytowanego wyżej innego
sformułowania problemu badawczego pokazuje konsekwencje idące
za takim wyborem.
Ilustracja 1. Konsekwencje zmienionej perspektywy teoretycznej
Źródło: opracowanie własne.
Należy zdawać sobie sprawę z tego, że uses and gratifications
approach stanowi specyficzne podejście (jak zresztą każde inne), związane z określoną koncepcją teoretyczną i odpowiednim zestawem
hipotez, które zostały sprawdzone i niekiedy zmodyfikowane w ramach
badań i idących za nimi dyskusji. Samo podejście pod tą nazwą i w jej
458
Co nam się stanie bez trzeciej ręki…
pierwotnej szczególnej specyfice należy w międzyczasie do historii
badań komunikacji i mediów i raczej nie podlega już dalszej eksploracji badawczej (zob. Blumler, Katz 1974). Niemniej jest ono ciekawe,
gdyż m.in. na jego podstawie podjęta została konceptualna możliwość
innych założeń względem roli odbiorcy niż przedtem – i ta zmiana na
poziomie teoretycznego modelowania komunikacji medialnej dopiero
umożliwia zadawanie pytań istotnych dla niniejszego projektu. Badanie kwestii takich jak w omawianym projekcie nie jest zatem nowym
zjawiskiem, stosunkowo nowy jest jednak konkretny punkt odniesienia
analizy: technologia telekomunikacyjna przeszła w ciągu ostatnich
20 lat zmianę nie tylko dynamiczną, lecz także – jeśli chodzi o możliwe
efekty na poziomie relacji międzyludzkich – potencjalnie drastyczną
(używam tego określenia, co pragnę podkreślić, nie w sensie wartościującym). Z jednej strony człowiek ewolucyjnie pozostał w tym krótkim
czasie generalnie „taki sam”, jeśli chodzi o jego zasadnicze możliwości
i potrzeby. Z drugiej strony w międzyczasie mamy już do czynienia z występującymi na poziomie (niby-)indywiduów zmianami fenotypowymi,
w ramach których mózg zaczyna kształtować się inaczej w kontekście
korzystania z technologii (np. używania określonych palców do obsługiwania klawiatur i ekranów dotykowych itd.), na co wskazują liczne
badania w neurobiologii i psychologii. W podobny sposób możemy
z jednej strony skonstatować, że społeczeństwo stanowi (z tego, co wiadomo) towarzyszącą człowiekowi od samego początku jego istnienia
formę organizacji życia, która systemowo i – jeśli chodzi o jej zasadniczy
mechanizm: komunikację – powinna być odporna na krótkofalowe
irytacje przejawiające się na poziomie „treści” (taką treść stanowić
mogą np. telefonowanie, esemes, komunikatory internetowe, e-mail,
tzw. portale społecznościowe itp.). Z drugiej strony trudno wyobrazić
sobie, że nic się nie zmienia w relacjach międzyludzkich, w społeczeństwie i, ogólnie mówiąc, w systemie wzajemnych oczekiwań (względnie
oczekiwań oczekiwań) – tzn. w komunikacji – w sytuacji, w której coraz
większa część procesów społecznych zapośredniczana jest przez technologię, warunkującą i ograniczającą w sposób coraz mniej zauważany
nasze możliwości. Sam fakt, że za jakiś czas całe pokolenia będą się
459
Annette Siemes
wychowały od samego początku swego życia w kontekście tych, a nie
innych warunków, wskazuje na to, że trzeba badać temat, zanim jego
istnienie przestanie być zauważane. Istnieje co prawda cały szereg
publikacji zajmujących się nową technologią medialną i jej rolą dla
ludzi (por. Turkle 2013), jednak mniej jest badań, które umieszczałyby
odpowiednie kwestie i wyniki w kontekście teorii komunikacji, ujmując
ją jako zasadniczy mechanizm generujący społeczeństwo.
Pytania badawcze i badana grupa
Pytanie wiodące projektu to: jaką rolę odgrywają urządzenia mobilne, zwłaszcza telefony komórkowe/smartfony, w życiu codziennym?
Ogólnie chodzi zatem o badanie relacji użytkowników z tymi urządzeniami technicznymi. Określenie „relacja” jest tu używane ze względu
na niekiedy ścisły, związany z emocjami stosunek, który wyraża się,
kiedy ludzie (zwłaszcza przedstawiciele badanego pokolenia obecnych
studentów/studentek i jeszcze młodszych generacji) mówią o roli, jaką
odgrywa dla nich urządzenie typu „telefon mobilny”. Nie chodzi tu o relację z samym konkretnym przedmiotem (jak się okazało, konkretny
aparat jest tylko jednym z średnio pięciu, sześciu wcześniej posiadanych), lecz o relację z obiektem komunikacyjnym w sensie konstruktu,
do którego odnoszono się, mówiąc o tym, że – i w jaki sposób – urządzenie udostępnia i umożliwia określone „rzeczy”. Uogólniając: podstawowym elementem konstrukcyjnym obiektu odniesienia (telefonu
mobilnego) jest „kontakt ze światem”, jakkolwiek zapośredniczany,
czy to za pomocą esemesów, telefonowania, dostępu do internetu,
zwłaszcza do tzw. portali społecznościowych, czy do innych aspektów
rzeczywistości, np. czasu/zegarka, (prognozy) pogody itp. Wyniki ankiety wskazują na to, że urządzenie odgrywa – niekiedy w ramach korzystania z zupełnie różnych funkcji – tak ważną rolę, że mówienie o takim
przedmiocie w kategorii relacji okazało się trafne lub przynajmniej
uzasadnione. Wracając jeszcze raz do ogólnych podstaw teoretycznych,
relacja ta, w kontekście podstaw teoretycznych badania, rozumiana
460
Co nam się stanie bez trzeciej ręki…
jest jako konstrukt komunikacyjny – co oznacza również, że uzyskuje
ona znaczenie i jest relewantna wyłącznie w kontekście społecznym.
Pytanie badawcze w związku z tym brzmiało: jak relacja z urządzeniem
współoddziałuje z kontekstem społecznym, w jaki sposób relacja ta jest
konstruowana i jaką formę ona przybiera na tle społecznym.
W ramach ankiety badałam zatem (na podstawie pisemnych odpowiedzi na otwarte pytania), jak ta relacja (jej konstrukt) manifestuje
się na poziomie mówienia o niej (względnie o technologii). Analizując
wyniki ankiety i planując dalsze etapy projektu, interesuję się kwestią,
jakie konsekwencje może mieć charakter tego konstruktu dla innych
konstruktów w komunikacji: czy i w jaki sposób to, co i jak mówimy
(możemy mówić) o technologii, mogłoby zmienić „postrzeganie” innych „tematów” (np. relacji międzyludzkich, normalności – w sensie
tego, co uznawane jest za normalne w kontekście codziennych działalności, „wydarzeń”, ogólnie: rzeczywistości, itp.).
Uczestnikami obu etapów badawczych: ankiety i eksperymentu,
byli studenci z trzech grup zajęciowych na III roku studiów licencjackich i I roku studiów magisterskich na specjalności communication
design w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego, na przełomie 2013 i 2014 roku. Grupa ta jest
stosunkowo spójna ze względu na wiek (przeważnie około 22–23 lat,
niewielka liczba osób na studiach niestacjonarnych jest o kilka lat starsza). Projekt miał charakter eksploracyjny, metody były jakościowe.
Ze względu na wyżej przedstawione pytania badawcze nie dążono do
tego, aby uzyskać dane ilościowe, reprezentatywne dla społeczeństwa
według zmiennych demograficznych, lecz do tego, aby zaobserwować
zagadnienie z perspektywy przykładowej subgrupy (studentów). Wiek
oraz płeć zostały udokumentowane, aby umożliwić sprawdzenie tego,
czy spójność badanej subgrupy została zachowana, i aby mieć dodatkowy punkt odniesienia dla interpretacji i rozumienia w razie wątpliwości lub odkrycia zaskakujących różnic w wynikach. Dla ewentualnych
dalszych etapów projektu rozważono możliwość przeprowadzenia
badań w innych grupach wiekowych; na razie skupmy się jednak na
obrazie, jaki wyłania się w zbadanej grupie.
461
Annette Siemes
Krótki zarys wyników ankiety oraz realizacji
eksperymentu
Ankieta dąży do rekonstrukcji obecnej formy przejawiania się konstruktu telefonu mobilnego w komunikacji. Za pomocą odpowiednich
pytań otwartych (m.in. o spontaniczne asocjacje względem swojego
telefonu, o funkcje, z których się korzysta, o to, dlaczego nosimy
go przy sobie, itp.) sprawdzono, jak mówi się o roli, jaką urządzenie odgrywa w życiu codziennym. Kolejnym badanym aspektem
było pytanie, z jakimi kategoriami mówienia wiąże się wyobrażenie
o braku urządzenia – stopniowanym jako zawodność chwilowa (np.
przez wyładowaną baterię), totalna (psucie) oraz wyobrażenie zgubienia urządzenia. Centralne kategorie mówienia, które wyłoniły
się ze względu na te dwa tematy badawcze, to kategoria łączności (umożliwienie „kontaktu” jako kategoria wiodąca, warunkująca
wszystkie dalsze odpowiedzi) oraz – ze względu na możliwość braku
urządzenia – emocje i samo mówienie o różnych możliwościach jego
natychmiastowego zastąpienia. Obie kategorie (łączność/„kontakt”
oraz emocje czy wypowiedzi wskazujące na zależność emocjonalną)
okazały się tak spójnym i stabilnym wynikiem badania, że w ramach
kolejnego etapu badawczego miały być głębiej analizowane. Zaplanowano w związku z tym eksperyment, który polegał na niekorzystaniu
z telefonu mobilnego/smartfonu przez określony czas (z reguły był
to jeden dzień) i pisaniu w tym czasie dziennika. Ten „post telekomunikacyjny” był dla uczestników zajęć dobrowolny i jego dokładna
forma była indywidualnie ustalona przez uczestników eksperymentu3.
3
W sumie przeprowadzono 24 eksperymenty; 11 z nich polegało na rezygnacji z używania telefonu mobilnego, pozostałe obejmowały m.in. niekorzystanie z internetu,
portali społecznościowych i innych mediów odgrywających w życiu uczestników
znaczącą rolę. Oznacza to, że łącznie około 1/3 uczestników we wszystkich grupach zajęciowych zadecydowało się na przeprowadzenie postu i tylko 1/6 na to, aby
zrezygnować z korzystania z telefonu mobilnego, co znowu wskazuje na centralną
rolę tego urządzenia i jego niezbędność wśród grupy badanej. Eksperymenty miały
miejsce na przełomie 2013 i 2014 roku.
462
Co nam się stanie bez trzeciej ręki…
W niektórych przypadkach, np. przez nieinformowanie osób w otoczeniu o eksperymencie, celowo zostały produkowane dodatkowe zakłócenia, w innych przypadkach czas trwania i termin przeprowadzenia
eksperymentu były dopasowane do indywidualnych możliwości (psychicznych, ze względu na wytrzymałość emocjonalną, lub praktycznych, ze względu na pracę, itp.). Pisane dzienniki średnio obejmowały
dwie strony A4 protokołu myśli, emocji i wydarzeń, sporządzanego
na bieżąco (np. co dwie–trzy godziny lub trzykrotnie dziennie), oraz
podsumowanie (więcej na temat podobnych metod badawczych z zakresu badań jakościowych komunikacji zob. Krotz 2005). Generalnie
chodziło o to, aby na podstawie dzienników móc zbadać szczegółowo,
jakie są sposoby i kategorie mówienia o konstrukcie wydarzeniowym,
którym jest celowy wyprodukowany brak możliwości korzystania
z telefonu/smartfonu, który tej grupie wiekowej towarzyszy z reguły
„na okrągło” i w ramach ankiet bywał określany jako „trzecia ręka”.
Szczegółowe cele obu etapów badawczych pokazuje ilustracja 2.
Ilustracja 2. Cele etapów badawczych
Źródło: opracowanie własne.
463
Annette Siemes
Podejście przy analizie materiału
W ramach analizy materiał tekstowy był kilkakrotnie czytany, następnie
stopniowo zostały zanotowane powtarzające się w różnych tekstach
tematy mówienia, zwroty i hasła, które następnie zostały podsumowane w ogólniejszych grupach, odzwierciedlających wspólny punkt
odniesienia szczegółowych wypowiedzi. Te ogólniejsze grupy, które
zostają w niniejszej analizie potraktowane jako wymiary mówienia (do
których nawiązują różne kategorie i konkretne słowa klucze znalezione
w materiale), pojawiają się i powtarzają we wszystkich dziennikach.
Jest to o tyle ciekawe, że świadczą one o tym, iż w wymiarze komunikacyjnym istnieje stosunkowo spójna (jeśli nie jednolita) podstawa, aby
zasymilować komunikacyjnie nienormalną sytuację, którą stanowi brak
możliwości korzystania z telefonu komórkowego. Innymi słowy: istnieje
jedna wspólna gama możliwości organizowana przez te wymiary, jeśli
chodzi o nasze możliwości mówienia o telefonie komórkowym, co też
oznacza, że – jakkolwiek indywidualnie każdemu mogą przedstawiać
się sytuacje, konteksty i sposoby użytkowania takiego urządzenia medialnego – mamy do czynienia z głęboko społeczną rzeczą.
Poniżej opisane kategorie mówienia, podsumowane w wymiarach,
pojawiają się więc w każdym dzienniku i powtarzają z reguły kilkakrotnie. Wymiary stanowią tło organizujące całość każdego dziennika;
reprezentują one te ogólne pola tematyczne, na tle których odbywa
się całe opowiadanie o eksperymencie. Szczegółowe opisy konkretnych przykładów (sytuacji, wydarzeń) „wydarzają się” w ramach tych
wymiarów i na tle odpowiednich pól tematycznych.
Szczegółowe kategorie opisu/analizy, które można w ramach niniejszego badania wywodzić z materiału w kontekście używanego w badaniu
podejścia jakościowego, nie spełniają tej samej funkcji co kategorie
w ramach analiz ilościowych. Należy je rozumieć jako narzędzie umożliwiające podsumowanie (i to też oznacza – interpretację) materiału
tekstowego i dające jego przegląd. Odbywa się to w orientacji na wcześniej sformułowany problem badawczy, a zatem nie w sposób dowolny
lub „subiektywny”. Kategorie w związku z tym podejściem mogą być ze
464
Co nam się stanie bez trzeciej ręki…
sobą wzajemnie sprzężone i mogą stać się relewantne na tle więcej niż
jednego wymiaru. Służą one przede wszystkim temu, aby sporządzić systematyczny opis perspektyw użytych/zajmowanych przez uczestników
eksperymentu. Chodziło – lub w ramach dalszej analizy będzie chodziło –
o to, aby zrozumieć, jakie są strategie asymilacji nienormalnej sytuacji,
albo innymi słowy: aby zrozumieć, jakie strategie są używane, aby tę
sytuację uczynić kontrolowalną i „ogarnąć” ją, choćby komunikacyjnie4.
Określenie powtarzających się w materiale sposobów mówienia
udostępnia nam poza tym bardziej szczegółowe informacje dotyczące
przyczyn, dla których w ramach wcześniejszej ankiety przypisano urządzeniom mobilnym tak wysoki stopień ważności w kontekście łączności
i zatem – przynależności społecznej. Jak to jest możliwe, że urządzenie
techniczne zaczyna w tak wysokiej mierze regulować i warunkować
więzi społeczne, powstałe i utrzymywane w ciągu tysięcy lat? Kategorie,
jakie wyłoniły się w ramach analizy, oraz wymiary, na tle których można
je umieszczać, pomagają dokładniej zrozumieć istotę roli komórek,
smartfonów i innych urządzeń mobilnych w kontekście społecznym.
Wyniki – wymiary mówienia
Wiodące wymiary mówienia to „utrata i przymus”, które nie tylko pojawiają się z reguły jako pierwszy temat tekstów, lecz także stanowią
podstawowy motyw, względem którego ukierunkowane są pozostałe
4
W szerszym ujęciu używane tu podejście przy analizie materiału jest w związku
z tym też związane z technikami proponowanymi w ramach teorii ugruntowanej
(zob. Charmaz 2009). Należy przy tym jednak podkreślić, że w przypadku badań
komunikacji mamy do czynienia z zasadniczo innym ogólnym problemem badawczym: celem wszelkich badań jest rekonstrukcja konceptów i kategorii używanych
w danej dziedzinie, odkrycie zabiegów stosowanych, aby zasymilować (znormalizować) coś komunikacyjnie, oraz dążenie do rozumienia ich funkcji. Z tym związane
jest również zasadniczo inne podejście teoretyczne względem społeczeństwa i roli
komunikacji dla niego – komunikacja rozumiana jest jako mechanizm generujący
społeczeństwo (M. Fleischer) w rozumieniu systemowym (por. N. Luhmann).
465
Annette Siemes
wypowiedzi. Podstawowe doświadczenie braku czegoś istotnego
i zasadniczego (względnie mówienie o nim), spowodowane eksperymentem, wydaje się generować warunki dla wszystkich dalszych
możliwych postrzegań, wrażeń i doświadczeń. Teoretycznie takie
kategorie jak utrata i przymus mogłyby pojawiać się w roli mniejszych,
konkretnych kategorii mówienia. Zyskują one jednak rangę wymiaru
ze względu na przewagę w materiale. (Wygląda na to, że jest to przewaga raczej na poziomie token niż types, gdyż pozostałe dwa wymiary
mówienia stanowią zdecydowanie szersze i bardziej zdywersyfikowane pole możliwości, jeśli chodzi o różne odmiany nawiązania do nich.
Jest to jednak tylko przypuszczenie, ponieważ tak mały korpus nie
stanowi wystarczającej podstawy do analizy ilościowej relacji types/
token, w związku z czym analiza taka nie została przeprowadzona).
Mówienie w ramach wymiaru utraty i przymusu generalnie zaczyna się od skonstatowania braku. Na jego podstawie w dalszym
ciągu realizowana jest triada, która brzmi: (1) chciał(a)bym – (2) nie
mogę – (3) muszę. Ilustracja 3 pokazuje odpowiednie egzemplifikacje
z analizowanych dzienników.
Ilustracja 3. Wymiar mówienia „utrata i przymus”
Źródło: opracowanie własne.
466
Co nam się stanie bez trzeciej ręki…
Kolejny wymiar mówienia stanowi, jak już wyżej wspomniano, szersze
pole tematyczne, które w związku z tym jest też inaczej ustrukturyzowane.
W ramach wymiaru uczuć, impulsów i zwyczajów nie można co prawda
sformułować prostego ciągu w formie triady idącej za motywem „braku”,
tak jak w ramach poprzedniego wymiaru. Wspólny punkt odniesienia natomiast istnieje w sensie mówienia w kategoriach emocjonalnych, związanych z wartościowaniem i opisem indywidualnego przeżywania sytuacji,
niekiedy w kategoriach uzależnienia. Ten ostatni motyw nie zawsze pojawia
się dosłownie, ale może jednak być uznany za wspólną folię interpretacji
funkcjonującej na tle opisów, mówiących o (trudnościach w) obchodzeniu się
z różnymi impulsami, odruchami i konfliktami wewnętrznymi, odczuwanymi z powodu braku urządzenia (temat w związku z tym ostatnim aspektem
wstępnie już pojawiał się w ramach pierwszego wymiaru). Skoro w ramach
eksperymentu przez brak telefonu różne zwyczaje z życia codziennego są
uniemożliwiane, potrzebna jest reorientacja i znalezienie innych sposobów
załatwiania normalnych/codziennych spraw. Zdaje się, że jedną strategią,
aby tę sytuację zasymilować (normalizować) komunikacyjnie, jest jej opisanie w kategoriach uzależnienia (zob. ilustracja 4).
Ilustracja 4. Wymiar mówienia „uczucia, impulsy, zwyczaje” – cytaty
Źródło: opracowanie własne.
467
Annette Siemes
Wymiar uczuć, impulsów i zwyczajów manifestuje się jednak najbardziej wyraziście tam, gdzie ponoć indywidualne postrzegania
względem własnych emocji itp. okazują się związane z wymiarem
społecznym. Tam, gdzie wchodzą w grę nasze relacje z innymi ludźmi
i „światem”, materiał tekstowy zawiera tendencyjnie więcej, niekiedy
zdecydowanie pozytywnie lub negatywnie nacechowane określenia
(por. takie kategorie mówienia jak (z)denerwowanie, zmartwienie, poczucie (nie)bezpieczeństwa itp. – wszystkie w jakiś sposób określają
relację do świata „zewnętrznego”, względnie pojawiały się w odniesieniu do opisu interakcji i relacji z innymi ludźmi). Wymiar społeczny,
jako ostatni wymiar mówienia, jest zatem strukturalnie sprzężony
z poprzednim wymiarem indywidualnych uczuć. W ramach analizowanych dzienników ten wymiar (jak zresztą wszystkie pozostałe)
może się pojawiać jednak tylko w formie odpowiedniego konstruktu
komunikacyjnego – jako mówienie o tym, co się stało w ramach eksperymentu ze względu na relacje z osobami z otoczenia – i tak zatem
należy rozumieć go w ramach niniejszej analizy. Wymiar społeczny
najpierw pozwala na bardziej szczegółową analizę wyłaniającej się
w ramach ankiet kategorii łączności/kontaktu „ze światem”. Taka
łączność (względnie wrażenie, że się ją ma) wydaje się stanowić podstawowy warunek bycia, co wyraża się w wypowiedziach, które można podsumować hasłem „łączność dla łączności” (zob. ilustracja 5).
Niektórzy uczestnicy eksperymentu wprost mówią o tym, że kontakt
wcale nie musi być / nie jest konieczny, lecz że chodzi o „sam komfort
psychiczny, że taka możliwość istnieje”. Właśnie w aspekcie łączności
szczególnie dobrze widać, jak wymiar społeczny związany jest z wymiarem indywidualnych uczuć i emocji, gdyż, krótko mówiąc, chodzi
o możliwość generowania uczucia przynależności. Im więcej takich
możliwości „posiadamy” (tzn. im bardziej nam się wydaje, że w każdej
chwili możemy potwierdzać samemu sobie, że cały czas przynależymy
do kogoś/czegoś), tym – wydaje się – lepiej. Ciekawe jest przy tym
to, że przedtem (zanim urządzenia mobilne się pojawiły) jednostka
musiała przede wszystkim opracować i opanować wewnętrzne strategie produkcji poczucia przynależności. Niekiedy potrzebna była
468
Co nam się stanie bez trzeciej ręki…
zdolność czucia się związanym z tzw. bliskimi osobami, choć tylko
raz na kilka tygodni lub miesięcy można było „skontaktować się”, np.
za pomocą listu, telegramu lub telefonu, do których miało się dostęp
wyłącznie poza własnym domem. Dzisiaj natomiast ma się pod ręką
urządzenie techniczne zapewniające to samo „na/z zewnątrz”, co kiedyś wewnętrznie opracowano. Związana z tym kwestia, czy i jak nasze
zdolności konstruowania tożsamości zmieniają się na tle technologii,
jest jednak raczej tematem badań prowadzonych z perspektywy psychologii (społecznej) (zob. Turkle 2013).
Ilustracja 5. Wymiar społeczny
Źródło: opracowanie własne.
Wracając do sfery komunikacji, sprzężenie wymiaru „indywidualnego” i „społecznego” może nam pokazać, w jaki sposób pojedynczy człowiek jest jako system psychiczny strukturalnie sprzężony
poprzez komunikację ze społeczeństwem (skoro – w ramach opisu
systemu społecznego według teorii systemów – nie jest członkiem
społeczeństwa w sensie naiwnego myślenia o społeczeństwie jako
469
Annette Siemes
grupie ludzi). Urządzenie (telefon mobilny) wydaje się zatem gwarantować łączność „ze światem” – zewnętrznym (z perspektywy ja).
Przy tym również przedmiot „telefon” – czyli konkretne urządzenie,
to „pudełko”, które aktualnie jest używane – może symbolizować
z perspektywy pojedynczego użytkownika tę łączność. Innymi słowy: przez to, że kategoria kontaktu/łączności posiada reprezentację w formie konkretnego przedmiotu fizycznego, telefon mobilny
może stać się podwójnie zabezpieczonym symbolem. Może jesteśmy w tym kontekście bardziej skłonni, aby przyjąć nastawienie,
że urządzenie wydaje się z czasem pierwszorzędnym, jeśli nie jedynym możliwym gwarantem utrzymywania kontaktu, skoro tak
„ładnie” przypomina się na dwóch poziomach postrzegania. Niewykluczone, że m.in. w tym kontekście stało się możliwe, iż konstrukt, powstały w trzeciej rzeczywistości, w ramach komunikacji,
„przejął władzę” nad organizacją innych obszarów znaczeniowych
i konceptów oraz zaczął wpływać na to, jak te są oceniane i wartościowane – przykłady takich tendencji zostaną jeszcze omówione.
Wypowiedzi na temat łączności wskazują na to, że ta łączność
„zewnętrzna” jednocześnie gwarantuje poczucie pełnowartościowej/
całościowej łączności ze światem „wewnętrznym” własnych uczuć
i emocji, który przez uczestników eksperymentu jest doświadczany jako niepełny (zniekształcony), kiedy nie mogą oni korzystać
z urządzeń (por. prawy dolny róg na ilustracji 5 – kategoria sprzężenia, oraz lewy dolny róg na ilustracji 4 – kategoria uczuć takich
jak denerwowanie itp.). Innymi słowy: brak możliwości łączenia
się z wymiarem społecznym za pomocą urządzenia zdaje się doświadczany jako „nieudolność” na poziomie indywidualnym – brak
możliwości uzyskania satysfakcji potrzeb społecznych w sposób,
do którego przyzwyczaili się uczestnicy eksperymentu (tj. za pośrednictwem urządzeń technicznych), opisują jako przeżywanie
konfliktu emocjonalnego, mówiąc w kategoriach poczucia niepełnowartościowości własnej osoby i relacjonując zakłócenia w ramach
konstrukcji udziału „ja” w wymiarze społecznym (por. lewy dolny
róg ilustracji 5). Codzienne strategie przyjęte dla produkcji dobrego
470
Co nam się stanie bez trzeciej ręki…
samopoczucia związanego z generowaniem poczucia przynależności zawodzą – następuje poczucie frustracji, denerwowania się
i chęć ucieczki z sytuacji (zakończenia eksperymentu). Wpisuje się
w to „zbawienie” w momencie zakończenia eksperymentu, wyrażające się u niektórych uczestników podawaniem liczby nieodebranych połączeń, esemesów itp. jako trofeów, udowadniających, że
przeżyte uczucia niedostatku na szczęście okazały się złudzeniem
i że (w momencie ponownego włączenia urządzenia) otrzymali potwierdzenie, iż wszystko wróciło do normalności (ten ostatni aspekt
jeszcze będzie analizowany dogłębnie w kolejnych publikacjach).
W kontekście prezentowanych tu wyników i wypływających z nich
wniosków mieszczą się też obserwacje innych badaczy, zajmujących
się z perspektywy psychologii społecznej współoddziaływaniem
technologii, względnie sposobów korzystania z niej i konstrukcją
tożsamości:
Na przykład urządzenia przenośne pomagają nastolatkom w radzeniu sobie z trudami rozłąki i oddzielenia.
Wychodząc z domu z telefonem komórkowym, jesteśmy mniej odcięci od najbliższych niż dawniej, możemy
więc stopniowo przepracować problem oddzielenia.
Zarazem jednak nierzadko okazuje się, że wysyłamy
do rodziców piętnaście wiadomości tekstowych na
dzień. Koledzy też wszędzie nam niejako towarzyszą.
Zaczynamy lubić poczucie, że nigdy nie musimy być tak
naprawdę sami. Poczucie pewnej izolacji uważano niegdyś za nieodłączną część procesu dojrzewania, która
pozwalała nam na wypracowanie repertuaru zasobów
wewnętrznych. Teraz jednak sieć daje nam możliwość
„obejścia” tego etapu w rozwoju. Nastolatki nie chcą rozstawać się ze swoimi telefonami, bo dzięki nim zawsze
mogą „kogoś znaleźć” (Turkle 2013: 300).
471
Annette Siemes
Podsumowanie
Podsumowując wyniki w kontekście perspektywy nauki o komunikacji, należy więc podkreślić znaczącą rolę telefonu/smartfonu jako gwaranta poczucia przynależności i odpowiedniego symbolu, do którego
odnoszono się komunikacyjnie w celu generowania odpowiednich
konstruktów. Rola ta wyraża się we wszystkich trzech wymiarach
mówienia. Za tą rolą i takim jej sensem przypisanym urządzeniu idzie
ciekawy fakt powstawania mniemanej różnicy między komunikacją
a aspektem społecznym – nie trzeba niby komunikować „bezpośrednio” (w rozumieniu potocznym), aby być (czuć się) społecznym. Jedna
uczestniczka eksperymentu wyraża tę różnicę nawet eksplicytnie, pisząc, że „dla młodych ludzi telefon ma wymiar nie tyle komunikacyjny,
co społecznościowy – stał się narzędziem społecznościowym”. Dzięki
temu cytatowi możemy dostrzec problem oraz – jeśli zechcemy – nareszcie rozumieć, dlaczego nikt nie widzi problemu w tym, że portale
społecznościowe tak się nazywają. Jeszcze raz widzimy tu, że (już)
niekoniecznie chodzi o konkretną rozmowę z kimś, niekoniecznie chodzi o to, aby używać telefonu w celu przeprowadzenia rozmowy itp.,
lecz o to, aby przynależeć lub czuć się przynależnym, aby generować
odpowiedni konstrukt komunikacyjny za pomocą urządzenia, którym
można sprawdzić, czy inni jeszcze „są” i czy „nas/mnie widzą”, czy my
dla nich cały czas też „jesteśmy”. Przy czym wydaje się, że poczucie
takiej przynależności (już?) w coraz większej mierze nie jest/nie może
być produkowane/wytwarzane samemu – jego generowanie natomiast musi być, względnie praktycznie zawsze jest, zabezpieczane
technicznie. Mówiąc w terminologii teorii systemów: nie może ono
być generowane wewnątrzsystemowo, w ramach pojedynczego systemu psychicznego, bez udziału technologii. Bez pomocy urządzeń
poczucie przynależności kurczy się do wymiaru tak podstawowego,
że przeżywane uczucia odcięcia i odizolowania od „świata” (społeczności) stają się trudne do zniesienia – i to w ramach eksperymentu
trwającego jeden dzień lub nawet tylko kilka godzin. Uwzględniwszy
fakt, że z urządzeniami, które zostały przez nas samych uczynione
472
Co nam się stanie bez trzeciej ręki…
jakoby niezbędnymi do generowania społeczności (lub, może, po
prostu normalności), związany jest przemysł, który je produkuje, rynek, który je oferuje i sprzedaje itd., pojawia się pytanie o to, jakie
będą na dłuższą metę efekty takiej współzależności, w którą wchodzą
różniące się i interesy każdego z tych subsystemów (z perspektywy
których interesy innych systemów są nierelewantne). Innymi słowy:
ciekawie (ale niekoniecznie ładnie) będzie obserwować, jak rozwinie
się dalej system społeczny, który w tak wysokim stopniu uzależnił
swoje zasadnicze mechanizmy (komunikacyjne) od jednej określonej
technologii.
Swego rodzaju zależność lub nawet uzależnienie człowieka i życia
społecznego od różnego rodzaju technologii nie jest nowym zjawiskiem. Nowy jednak jest zakres: ingerencja technologii na wszystkich
poziomach społeczeństwa i przejęcie przez nią – wyrażając to metaforycznie – terenów, stanowiących bazę organizacyjną formacji społecznych: komunikacji i negocjowania znaczeń. Można obserwować to
zagadnienie szczegółowo na przykładzie zmieniającej się semantyki
zasadniczych konstruktów komunikacji na tle oferty technologicznej,
które zauważyć można w materiale badawczym. Jeden temat podlegający zmianie, do którego odnoszono się w ramach dzienników na
różne sposoby, to, ogólnie mówiąc, kwestia obchodzenia się z niepewnością, w tym podejmowanie samodzielnych decyzji vs. konsultowanie najdrobniejszych spraw codziennych telefonem (np. przy
zakupach itp.), oraz kwestia „bezpieczeństwa”, które bez włączonego
telefonu wydaje się już dłużej niezagwarantowane. Kolejne aspekty,
co do których materiał badawczy wskazuje na odbywające się zasadnicze zmiany, to kwestia tego, co uznawane jest za „naturalne” lub
normalne w ramach codziennych działań (takich jak sprawdzanie
czasu, pogody), oraz, wracając do wyżej poruszanego tematu, kwestia normalnych dla nas sposobów budowania i utrzymywania więzi
społecznych. Ogólnie rzecz biorąc, mamy tu do czynienia ze zmianami
szerokiego pola normalności, której powstawanie w warunkach komunikacji zapośredniczanej za pomocą mobilnej technologii komunikacyjnej nie zostało jeszcze systematycznie zbadane. Odpowiednie
473
Annette Siemes
dalsze analizy materiału uzyskanego w ramach eksperymentu i ankiety, i ewentualne dalsze etapy badawcze, będą w związku z tym
poświęcone tej kwestii, począwszy od problemu zmiany semantyki
podstawowych konstruktów komunikacyjnych. W związku z szerokością tego pola zainteresowania odpowiednie wyniki i rozważania
zostaną przedstawione w innym miejscu.
A á propos trzeciej ręki. Skoro jej nie mamy, to bez niej stanie nam
się w zasadzie tylko to, że jej nadal nie będziemy mieć, czyli nie stanie
się nic. Ale skoro istnieje kontekst umożliwiający myślenie o tym,
że ją mieliśmy, to nagle jej brakuje. I coś nam się stało. Ciekawy to
kontekst, skoro potrafi tak wiele zmienić.
Bibliografia
Blumler J.G., Katz E. (red.) (1974). The Uses of Mass Communications. Current
Perspectives in Gratifications Research. Beverly Hills: Sage Publications.
Charmaz K. (2009). Teoria ugruntowana. Praktyczny przewodnik po analizie
jakościowej, przeł. B. Komorowska. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe
PWN.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Flick U. (2010). Projektowanie badania jakościowego, przeł. P. Tomanek. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Flick U. (2011). Jakość w badaniach jakościowych, przeł. P. Tomanek. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Herzog H. (2000). Wywiad z Adam Curtis (BBC). Dostępne na: http://www.bbc.
co.uk/blogs/adamcurtis/2010/08/madison_avenue.html lub http://www.
bbc.co.uk/programmes/p009jd1g (15.02.2015).
Krotz F. (2005). Neue Theorien entwickeln. Eine Einführung in die Grounded Theory, die Heuristische Sozialforschung und die Ethnographie anhand von Beispielen aus der Kommunikationsforschung. Köln: Herbert von Halem Verlag.
Luhmann N. (2010). Autopoieza systemów społecznych. W: B. Balicki, D. Lewiński, B. Ryż, E. Szczerbuk (red.), Radykalny konstruktywizm. Antologia
(s. 151–172). Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Maushart S. (2014). e-Migranci. Pół roku bez internetu, telefonu i telewizji, przeł.
M. Godyń, F. Godyń. Kraków: Znak.
474
Co nam się stanie bez trzeciej ręki…
Siemes A. (2014). Technologia dla nas – czy my dla technologii? Znaczenie telefonu mobilnego z perspektywy młodych użytkowników – wyniki ankiety. W:
K. Stasiuk-Krajewska. M. Graszewicz (red.), Teorie komunikacji i mediów 7.
Od teorii do empirii (s. 283–309). Wrocław: Oficyna Wydawnicza ATUT.
Siemes A. (2015). Normalność z perspektywy obserwatora – diagnoza. Dlaczego
rzeczy są jakimi są i nawet chętnie takimi pozostają. Łódź: Primum Verbum.
Turkle S. (2013). Samotni razem. Dlaczego oczekujemy więcej od zdobyczy techniki, a mniej od siebie nawzajem, przeł. M. Cierpisz. Kraków: Wydawnictwo
Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Annette Siemes
Uniwersytet Wrocławski
Technologia
dla nas – czy my dla
technologii? Znaczenie
telefonu mobilnego
z perspektywy młodych
użytkowników – wyniki
ankiety1
Niniejszy artykuł prezentuje wyniki projektu badawczego zajmującego
się najbardziej codzienną, jak może się wydawać, sprawą – telefonem
mobilnym i jego rolą dla określonej grupy użytkowników tego urządzenia. Kontekst badań stanowiły zajęcia, w ramach których w ostatnim
czasie zajmuję się razem ze studentami ogólną kwestią użytkowania
mediów i urządzeń medialnych oraz związanymi z tym problemami
technologii medialnej i jej współoddziaływania z kontekstem społeczno-komunikacyjnym. W ramach zajęć zazwyczaj najpierw zwracam uwagę
studentów na odpowiednie podejścia badawcze, w ramach których
już od lat 50. XX w. zmieniono pierwotne pytanie wiodące badań nad
mediami, brzmiące do tej pory (w uproszczeniu): „co media robią
z ludźmi”, na pytanie: „co ludzie robią z mediami”. Taka zmiana perspektywy, umożliwiona m.in. przez takie podejścia badawcze jak uses
1
Artykuł jest lekko zmodyfikowaną wersją tekstu opublikowanego w 2014 r.
w: K. Stasiuk-Krajewska, M. Graszewicz (red.), Teorie komunikacji i mediów 7 – od
teorii do empirii (s. 283–309). Wrocław: Oficyna wydawnicza ATUT.
477
Annette Siemes
and gratifications approach2, otwiera jednocześnie możliwość reinterpretacji relacji „użytkownik–media” lub wymaga nowych, zupełnie
innych modelowań teoretycznych podstawowych zagadnień, takich
jak komunikacja, media, badania odbiorców (użytkowników). Poza
tym uniemożliwiała ona dalsze stosowanie sztywnych przypisań ról
uczestnikom komunikacji według do tej pory stosowanego wzoru prostej relacji „nadawca–odbiorca”. Konsekwencje idące za taką zmianą
perspektywy, powodujące i umożliwiające myślenie w kategoriach
współzależności raczej niż (tylko jednostronnego) wpływu, ilustruje
obraz 1 pokazany w tym tomie w moim artykule Co nam się stanie bez
trzeciej ręki. Telefon mobilny i kategoria łączności – eksperyment.
Na podstawie odpowiednio rozszerzonej perspektywy teoretycznej
dyskutujemy i badamy ze studentami temat użytkowania mediów i technologii medialnej, przy czym uwzględniamy aspekt konstruktywności
komunikacji i powstającej na jej podstawie rzeczywistości społecznej
oraz związany z tym systemowy charakter społeczeństwa w sensie teorii
systemów3. Ze względu na konkretne zakresy tematyczne analizujemy,
jak kształtują się relacje użytkownika i grup użytkowników wobec określonych mediów, gatunków medialnych i urządzeń technicznych. Badanie
„kwestii” telefonu mobilnego, jego roli z perspektywy użytkowników
należących do różnych pokoleń, jak i rekonstrukcje biografii medialnych konkretnych ludzi stanowiły temat dużej liczby prac studenckich.
Badanie ankietowe przedstawione w niniejszym artykule przeprowadziłam natomiast na początku semestru jako wprowadzenie w temat
oraz przygotowanie i przykład możliwych badań. Wyniki okazały się
tak ciekawe, że rozszerzyłam projekt, zwiększając liczbę respondentów
oraz przeprowadzając kolejne etapy badawcze polegające na stosowaniu innych metod (eksperyment z dzienniczkami badawczymi, zob.
2
3
Zob. Herzog 1994 [lata 1940.], wywiad z Hertą Herzog (2000) oraz, podsumowująco,
Blumler, Katz 1974; Rosengren i in. 1985.
Więcej na temat odpowiednich podejść teoretycznych i ich wykorzystania w ramach nauki o komunikacji zob. np. Balicki i in. 2010; Fleischer 2007 i 2008; opracowania N. Luhmanna.
478
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
artykuł w tym tomie oraz Siemes 2015). Ogólny problem badawczy leżący u podstaw projektu stanowiła kwestia relacji użytkowników wobec
urządzeń medialnych i technologii medialnej w kontekście społeczno-komunikacyjnym. Punktem wyjścia była m.in. ogólna obserwacja, że
obecnie nie można praktycznie nie być użytkownikiem mediów. Należąc do jakiejś formacji społecznej, nie można nie używać odpowiedniej technologii – albo przynajmniej tak się wydaje, i to wystarczy, aby
uruchomić koło stosownych wzajemnych oczekiwań, produkujących
w rezultacie odpowiednie zachowania. Wybrałam telefon mobilny jako
przykład, gdyż jego ingerencja w praktycznie wszystkie możliwe sfery
życia jest najbardziej zauważalna i w ogóle obserwowalna. Trzeba przy
tym zwrócić uwagę na to, że takie określenie problemu badawczego nie
jest związane z wartościowaniem – również cały projekt badawczy w żaden sposób nie sprowadza się do oceny tego, co obserwować możemy
na co dzień. Obecność technologii medialnej w życiu człowieka nie jest
zjawiskiem, z którym mamy do czynienia dopiero od wczoraj, i również
to, że technologia ta „się zmienia”, nie jest nowe. Ciekawe jest jednak, że
ostatnio – i to w stosunkowo krótkim czasie, obejmującym tylko trochę
więcej niż jedno pokolenie – jeden rodzaj urządzeń (abstrahując od dywersyfikacji wewnętrznej: komórki, smartfony itd.) przejął tak centralną
pozycję w najbardziej różnorodnych kontekstach, i to nawet w takich,
w których do tej pory pierwszy plan zajmowały bezpośrednie otoczenie
i sytuacja „tu i teraz”. Spacerując przez park, widzimy tłumy samotnych
ludzi rozmawiających niby sami ze sobą, z drutem wiszącym z uszu,
połączonych z jakimś innym światem, a poruszających się w przestrzeni fizycznej jak w kulisach z dykty, a nie w realnym świecie (przy czym
ostatnio potrzebne są jeszcze kije „nordic walking”, bez których, jak
się wydaje, już nie można chodzić). Dotychczas bowiem, kiedy ludzie
spotykali się i byli (obojętnie z jakiego powodu i w jakim kontekście)
fizycznie razem, pierwszeństwo miało to, co działo się i mogło się dziać
w „tu i teraz”; wszystkie pozostałe możliwości natomiast, również te
medialne czy technologiczne, były potencjalnym jedynie, a nie obowiązkowym dodatkiem. Oczywiście zawsze już można było umysłowo
uciekać z dowolnej sytuacji i być w myślach gdzie indziej – taka forma
479
Annette Siemes
ucieczki jednak odbywała się za pomocą własnych zasobów umysłowych,
a nie za pomocą urządzeń i technologii. Można też było oczywiście, np.
na zajęciach lub w szkole, czytać pod stołem gazetę lub książkę, a więc
stosować media jako środek pomocniczy; również przedtem istniały poza
tym scenariusze spotkań ludzi, definiowane przez media i technologię –
np. chodzenie do kina. Ale mimo wszystko pozycja technologii i mediów
w życiu człowieka była określona w inny, węższy sposób, ukierunkowany
bardziej na cel. W kontekście wszechobecności mobilnych urządzeń
medialnych, zwłaszcza telefonów komórkowych, pierwszeństwo tego,
co się dzieje „tu i teraz”, zostaje zakwestionowane w sposób bardziej
ciągły niż kiedyś. Podlega ono, by tak rzec, stałemu widocznemu (komórka, która leży na stole) zagrożeniu bycia przesuwanym na drugi plan.
Zmiana, jak i obecność technologii, nie jest zatem nowym zjawiskiem;
możliwe efekty aktualnych zmian i głębokość ich ingerencji w podstawowe konteksty społeczno-komunikacyjne natomiast przybierają nową
jakość. Mimo pojawienia się tych zjawisk są one na razie mało zbadane
z perspektywy nauki o komunikacji. W kontekście takich i podobnych
rozważań uznałam zatem za istotne badanie kwestii, czym jest telefon
mobilny z perspektywy jego użytkowników: w jakich kategoriach mówi
się o telefonach, jeśli zada się podstawowe pytania o to, dlaczego kiedyś
zaczęto je używać, po co je używamy itp.
Wspomnianą „relację” wobec telefonu należy przy tym rozumieć
jako konstrukt komunikacyjny, co oznacza, że owa relacja uzyskuje
znaczenie i jest relewantna wyłącznie w kontekście społecznym, tzn.
na poziomie komunikacji. Celem ankiety jest w związku z tym rekonstrukcja [telefonu mobilnego]4 i relacji do niego w sensie konstruktu,
na podstawie tego, co, a przede wszystkim jak respondenci mówią
o swoim telefonie. Samo urządzenie w sensie konkretnego aparatu jest
4
Kiedy w dalszym ciągu wyraz [telefon mobilny] zaznaczony jest kwadratowym
nawiasem, ma to służyć podkreśleniu tego, że odnoszę się w danym miejscu
eksplicytnie do komunikacyjnego konstruktu telefonu, konstruktu, obejmującego
więcej niż wskazanie konkretnego fizycznego obiektu – bowiem wiązkę znaczeń
i funkcji społeczno-komunikacyjnych.
480
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
przy tym, jak się okazało w badaniach, wymienialne. Chodzi o dostęp
do obiektu stabilizującego konstrukt tego rodzaju obiektów i idący
za tym konstrukt poczucia łączności „ze światem”. Ten ostatni wynik
badań z kolei stanowił punkt wyjścia do rozwinięcia dodatkowego
pola badawczego, sprowadzającego się do pytania, czy charakter
konstruktu [telefonu mobilnego] i relacji wobec niego lub rola, którą
odgrywa dla użytkowników, mogłyby mieć konsekwencje (a jeśli tak –
jakie) dla innych konstruktów w ramach komunikacji. Na tej podstawie
w dalszych etapach projektu badawczego (zob. dalsze artykuły na ten
temat chodziło o sprawdzenie kwestii, czy to, co mówimy (możemy
mówić) o technologii, mogłoby zmienić „postrzeganie” innych „tematów” w sensie ich komunikacyjnego modelowania (np. relacji międzyludzkich, normalności etc.), a jeśli tak, to w jaki sposób. Ilustracja 1
podsumowuje cele i pytania badawcze w ramach ankiety.
Ilustracja 1. Cele i pytania
Źródło: opracowanie własne.
Ankieta została przeprowadzona w kilku grupach zajęciowych,
najpierw w grupie 53 respondentów, później liczba respondentów została rozszerzona do łącznie 85, po czym – w związku z tym, że kolejne
481
Annette Siemes
odpowiedzi stabilizowały wyłącznie już stworzone kategorie, nie przynosząc nowych wyników – zaprzestano zbierania danych w ramach
tego etapu badawczego i dla tej grupy respondentów (tj. studentów).
Badanie należy rozumieć jako eksploracyjne i pilotażowe; ze względu
na wiek (średnia wieku około 23 lat) i dalsze aspekty (studenci tylko
pewnych kierunków: komunikacji społecznej i grafiki/komunikacji
wizualnej) mamy do czynienia z pewną określoną grupą i jej perspektywą widzenia problemu. Aspekty poruszane w ankiecie są jednak
na tyle ogólne i dotyczą tak podstawowych kwestii (zob. ilustracja 2),
że w przyszłości można by łatwo zrealizować to badanie w innych
grupach, np. wiekowych. Biorąc pod uwagę, że uzyskane odpowiedzi
można sprowadzić do bardzo podstawowych kategorii dotyczących
kontaktu i komunikacji, istnieje jednak pewne prawdopodobieństwo,
że w odniesieniu do większości pytań uzyskalibyśmy podobne wyniki
również w innych grupach respondentów i że kwestia wieku lub też
innych cech okazuje się znacząca tylko ze względu na niedużą liczbę
pytań (np. mówienie o czasach, nim posiadano takie urządzenie).
Ilustracja 2. Metoda i respondenci
Źródło: opracowanie własne.
482
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
Przyjrzyjmy się więc temu, w jaki sposób analizowana tu grupa
wiekowa obchodzi się z telefonem mobilnym i w jakim kontekście
urządzenie to pojawia się w życiu respondentów. Ponieważ istotny
jest w tym wypadku również kontekst wygenerowany przez (nie)obecność innych (przenośnych) mediów i urządzeń medialnych, sprawdziłam najpierw, jakie urządzenia i nośniki medialne studenci noszą ze
sobą (to pytanie zostało zadane tylko w 4 grupach zajęciowych, stąd
liczba uczestników w tej części jest nieco mniejsza, N = 69). Ilustracja 3
pokazuje, że telefony mobilne nie tylko przewodzą w tej liście, czego
można było oczekiwać, lecz także mamy do czynienia z pewnym
nadmiarem technologii w stosunku do liczby ludzi (69 studentów
miało przy sobie 75 telefonów).
Ilustracja 3. Co respondenci noszą przy sobie
Źródło: opracowanie własne.
Fakt, że mamy dwie ręce (naturalne), dwoje uszu, oczu, a nawet
półkul mózgowych, umożliwia, na pierwszy rzut oka, obsługiwanie,
było nie było, dwóch telefonów jednocześnie. Lista, jak się wydaje,
483
Annette Siemes
bardziej rozsądnych argumentów, dlaczego jeden człowiek musi nosić dwa telefony lub nawet więcej, jest dłuższa (najczęstsze i chyba
najrozsądniejsze uzasadnienie brzmi: „jeden telefon mam dla/z pracy,
drugi jest mój prywatny” itd.). Stosując podstawową i prostą (a może
i naiwną) perspektywę ludzką, można by jednak co najmniej zadać
pytanie, po co nam właściwie lub komu służy takie powielanie naszych funkcji i odgrywanych przez nas ról społecznych na poziomie
technologii i konkretnych przedmiotów? Jeszcze raz: nie chodzi
tu o wartościowanie lub zgoła lekceważenie przymusów, którym
podlegają lub czują się podlegli członkowie społeczeństwa (tu – respondenci), lecz o obserwację i zbadanie zagadnienia z perspektywy,
która za pomocą podejścia empirycznego i teorii uniezależnia się
od właśnie tych przymusów i – metaforycznie mówiąc – pozwala
spojrzeć świeżym okiem na to, co w kontekście codziennym wydaje
się po prostu „normalne” lub funkcjonuje według milcząco zakładanej zasady „musi tak być” i (wydaje się) „zawsze tak było”, która
wraz z zasadą „nie da się inaczej” sprowadza się do poczucia braku
możliwości zmian lub dopasowania się do zmieniających się warunków w otoczeniu. Zwrócenie uwagi na absurdalne elementy tego, co
normalnie uznawane jest za normalne, ma zatem bardzo sensowną
funkcję dla społeczeństwa, które pragnie dalej istnieć. Nie ma ono
(zwrócenie uwagi) natomiast nic wspólnego z samowystarczalnym
narzekaniem na temat tego, „jak jest”, ani z obśmiewaniem ludzi. Na
podstawie tych rozważań można poza tym zobaczyć, że tak sucha
materia jak nauka i badania empiryczne ma związek z satyrą i kabaretem, względnie nimi (też) jest. Wracając do badania, dalsze podstawy
relacji uczestników z telefonem mobilnym kształtują się tak, jak pokazuje to ilustracja 4, na której widzimy, że przeciętny czas posiadania
(obecnego) telefonu wynosi średnio 15 miesięcy, a liczba wcześniej
posiadanych innych modeli to od 5 do 6. Warto przypomnieć sobie
fakt, że mamy do czynienia z kompleksowym aparatem technicznym,
produkowanym przy wysokim nakładzie pracy i surowców, i że do tej
pory nabycie i posiadanie innych urządzeń przenośnych (np. aparatu
fotograficznego) stanowiło dla człowieka wydarzenie i doświadczenie,
484
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
które w ramach indywidualnego życia niekiedy było jednorazowe lub,
jeśli w ogóle, nie powtarzało się z taką frekwencją.
Ilustracja 4. Podstawy relacji
Źródło: opracowanie własne na podstawie badania ankietowego; N resp. = 85.
Respondenci więc średnio wymienili swój (ostatni) telefon nieco
ponad rok temu i konkretny obiekt – w sensie aktualnie używanego
„pudełka” telefonu – był już częściej wymieniany. Jego wymiana wydaje się tak samo normalna jak jego posiadanie. Uwzględniając czas
życia, który uczestnicy ankiety mają za sobą i na który rozkłada się ta
liczba, widzimy już w tych prostych danych pierwszą oznakę tego, że
telefon jest ciągłym towarzyszem także na poziomie indywidualnej
konstrukcji rzeczywistości. Badane pokolenie jest przy tym o tyle
ciekawe, że przynajmniej pamięta jeszcze czasy (choćby z dzieciństwa) bez telefonu (zob. niżej: pytanie o czas, nim posiadano telefon).
Pytając dalej o to, w jaki sposób respondenci weszli w posiadanie obecnego telefonu, chciałam sprawdzić, czy – a jeśli tak, to
jak – manifestuje się to w odpowiedziach, akt nabycia telefonu
mobilnego w ogóle jeszcze widziany jest jako temat, jako coś, co
stanowi wydarzenie; posiadanie telefonu może bowiem być dzisiaj
485
Annette Siemes
widziane jako tak naturalna sprawa, że sam akt jego nabycia już
nie odgrywa roli. Byłam zatem ciekawa, czy może już samo pytanie
wzbudzi zdziwienie, wyrażone następnie w takich, a nie innych
odpowiedziach. Chciałam też dowiedzieć się, czy nabycie telefonu
opisywane jest raczej w kategoriach aktywności „ja”, które czegoś
chciało, czy raczej jako wydarzenie, które przydarzyło się temu „ja”.
Jako nieco problematyczne można w tym kontekście widzieć sformułowanie pytania („w jaki sposób dostałam/dostałem”), sugerujące w pewnym stopniu bierny opis. Nie znalazłam jednak lepszego
rozwiązania, gdyż wszystkie inne warianty pytania również coś by
sugerowały. Odpowiedzi okazują się i tak ciekawe, jeśli, abstrahując
od kwestii bierności/aktywności na poziomie językowym, skupimy
się na analizie tego, jakie drogi nabycia telefonu w ogóle są podawane (zob. tabela 1). Prym wiodą bowiem kategorie związane z tym,
że ankietowani dostali obecnie używany telefon w prezencie lub
ponieważ mogli otrzymać/kupić nowy model w ramach umowy/
abonamentu. Oznacza to, że sam fakt, iż ktoś otrzymał i „ma” to
konkretne urządzenie, już jest zakotwiczony w wymiarze społecznym – nie tylko jego używanie okazuje się społecznie relewantne
(zob. niżej), lecz także sam przedmiot pojawia się w kontekście więzi
społecznych. Jeśli chodzi o wspomnianą wyżej możliwość pojawienia się zdziwienia, to – o ile się pojawiało – rzadko manifestowało się
w samych odpowiedziach pisemnych (co najwyżej w odpowiedziach
typu „kurierem”); czasem jednak respondenci dopytywali się „o co
chodzi” w tym pytaniu.
486
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
N odniesień
do kat.
% resp.
odnoszących się
do kat.
dostałam na urodziny; tato/tatuś (mi) kupił; od
taty/mamy; mama przedłużała umowę, wzieła mi
telefon 3 lata temu; jest to mój od babci; kupili
mi go rodzice, poprzedni telefon juz nie nadawal
sie do uzytku; prezent od rodziców; od rodziców
(tablet dla siostry, telefon dla mnie – taka oferta);
dostałem na urodziny; prezent na mikołajki :); od
byłego chłopaka w prezencie; od brata; przejęłam
w spadku po moim chłopaku, bo nie miał z nim
co robić
35
41,2
kupiłam/kupiłem (go) (sobie); kupiony w sklepie
(bo mi się spodobał :); kupiłem/kupiłam (sobie)
przez internet; kupiłam w media markcie; kupiłam/kupiłem w salonie; celowo go kupiłam do
używania w Polsce; kupiłam od osoby z rodziny;
kupiłam w komisie; kupiłam sobie za złotówkę :);
zamówiłam u operatora telefonicznie
25
29,4
abonament/umowa
abonament – w ramach umowy; dostałam
w ramach nowej umowy; kupiłam w ramach
abonamentu w jednej z sieci; odnowiłem umowę
z operatorem; podpisanie nowej umowy; przedłużenie umowy; zamówiłam/podpisałam/przedłużałam umowę na abonament
24
28,2
(dostarczono) kurierem/kurier przywiózł; dostałam; dostałam w pracy/ telefon służbowy; telefon
używany za granicą; w ramach założenia firmy
11
12,9
kupiłam/ kupiłem
prezent/od kogoś
Kategoria
Przykładowe odpowiedzi
inne
Tabela 1. W jaki sposób dostałam/dostałem to urządzenie? (proszę podać krótki opis)5
Źródło: opracowanie własne na podstawie badania ankietowego; N resp. = 85.
5
Odpowiedzi w tabeli 1 i wszystkich pozostałych tabelach podane są w pisowni
oryginalnej.
487
Annette Siemes
W pytaniach o powody noszenia ze sobą telefonu mobilnego głównym punktem odniesienia dla respondentów okazuje się wymiar społeczny. Duża część odpowiedzi mieści się, dosłownie lub w ramach opisów,
w kategorii kontaktu i komunikacji, których utrzymywanie zdaje się być
zabezpieczane przez [telefon mobilny]. Jest to o tyle ciekawe, że jeszcze
niedawno urządzenia tego typu ani nie istniały, ani nie były potrzebne,
aby utrzymywać kontakt z bliskimi, rodzicami, znajomymi, przyjaciółmi
lub nawet ze „światem”. Mimo to nawet jako przyczyna rozpoczęcia
używania telefonu podawana jest w dużej mierze chęć utrzymywania
kontaktu, jakby nie było to możliwe bez telefonu (zob. tabele 2 i 3).
Kategoria
N
odp.
N
resp.
%
resp.
kontakt z…
(ogólnie)
bo mam stały kontakt z przyjaciółmi; by mieć
kontakt ze światem; kontakt z chłopakiem, mamą,
znajomymi; kontakt z rodziną przede wszystkim;
utrzymywać stały kontakt ze znajomymi
57
52
61,2
czekam na telefon; na przypadek, gdyby ojciec
mającego dziecka zadzwonił z problemem; żeby
zadzwonić do pani z erasmusa
7
7
8,2
internet/mail (12): możliwość korzystania z internetu i nawigacji; żeby mieć dostęp do internetu; żeby
sprawdzić coś w internecie; mam na nim hasło do
poczty; ponieważ zapewnia mi dostęp do skrzynek
mailowych w pracy (najważniejsza funkcja); zegarek
(9): jako zegarek; żeby sprawdzić godzinę; jako zegarek, nie lubię zegarków naręcznych; żeby wiedzieć,
która jest godzina; muzyka (3): mam na nim ulubiona muzyke; pozwala słuchać muzyki i korzystać
z wielu innych funkcji; plan zajęć (2): [na przypadek,
gdy] trzeba było sprawdzić plan zajęć w internecie;
gry w tramwaju; mam tam wszystko – […] rozkład
jazdy (2); [żeby sprawdzać] pogodę; notatnik
41
23
27,1
sprawdzenie / dostęp do
Przykładowe odpowiedzi
kontakt (sytuacja konkretna)
Tabela 2. Dlaczego mam je [telefon mobilny] dzisiaj przy sobie? (proszę podać krótkie
uzasadnienie)
488
zawsze mam /
mam bo mam
18
18
21,2
przyzwyczajenie (5), uzależnienie (3); bo nie wyobrażam sobie funkcjonować bez niego; bo [bez
telefonu] czuję się jak bez ręki; jest mi potrzebne
do codziennej egzystencji
12
12
14,1
bo muszę szybko reagować; czuję się swobodnie
[gdy jestem w kontakcie; [daje mi mozliwosc]
platnego i bezplatnego
[komunikowania sie]; dla uczucia komfortu;
ułatwi mi życie; jakby coś się stało, to jestem na
bieżąco; jest ważnym urządzeniem w moim życiu;
nie wiadomo co się zdarzy i kiedy będzie trzeba
skorzystać z funkcji telefonu; ponieważ ma wiele
mobilnych, użytecznych funkcji; ponieważ mój
szef tego wymaga – kontakt; potrzebny mi do
załatwienia pewnych spraw
21
20
23,5
suma odpowiedzi
inne
zawsze mam ją ze sobą / przy sobie (6); bo bez
niego nie ruszam się z domu; bo towarzyszy mi
cały czas; ponieważ jest to (prawie) nieodłączna
część mojej torebki; zawsze je ze sobą zabieram;
bo zawsze noszę je ze sobą
przyzwyczajenie /
uzależnienie
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
156
Źródło: opracowanie własne na podstawie badania ankietowego; N resp. = 85.
489
Annette Siemes
moda/bo inni mieli
kontakt/ komunikować się
Kategoria
Tabela 3. Dlaczego kiedyś zaczęłam/zacząłem używać takiego urządzenia? (W ogóle,
tzn. na samym początku, kiedy pierwszy raz zaczęłam/zacząłem je używać?)
Najczęstsze odpowiedzi oraz podgrupy
rodzice (20): by mięć kontakt z rodzicami w podstawówce; chęć bycia w stałym kontakcie ze znajomymi
i rodziną; rodzice mogli się skontaktować ze mną
inaczej niż wołając przez okno
znajomi (13): chciałam komunikować się ze znajomymi; żeby mieć kontakt ze znajomymi, z rodziną
przyjaciele (7): chciałam kontaktować się swobodnie
ze swoimi przyjaciółmi; żeby kontaktować się z przyjaciółmi z innego miasta swobodnie (w domu telefon był
często blokowany ze względu na połączenie z internetem)
rodzina (10): aby kontaktować się z rodziną
i przyjaciółmi
ludzie (4): żeby być w stanie komunikować się z ludźmi
dziewczyna/chłopak (2): potrzebowałem kontaktować
się z dziewczyną
bliscy (3): aby być w kontakcie z innymi ludźmi
(zwłaszcza z najbliższymi)
na odległość (4): ponieważ chciałam mieć kontakt
ze znajomymi, którzy mieszkali daleko ode mnie;
przeprowadziliśmy się za miasto i musiałam 15 km
dojeżdżać do szkoły
ogólnie/inne (9): aby kontaktować się z rówieśnikami/
ze światem; chyba musiałam się z kimś jakoś porozumieć?; usprawnia/ulatwia komunikację
moda (6), nowa moda, będąc dzieckiem, było to
coś „nowego”, „fajnego”; chciałam mieć telefon, żeby
„zabłyszczeć” w towarzystwie, mimo, że nie był w ogóle
potrzebny; bo inni mieli i ja też chciałam mieć; „bo
kolega ma”; bo koleżanki też miały; bo wszyscy
mają – wpływ otoczenia; bo wszyscy mieli w szkole
i pisali smsy; bo wszyscy zaczęli mieć; bo zauważyłam u koleżanki i bardzo mi się spodobał jej telefon;
ponieważ stały się ogólnodostępne; ponieważ wszyscy
rówieśnicy mieli telefon komórkowy; presja społeczna/
presja grupy (3); TREND, który się pojawił
490
N
N
%
odp. resp. resp.
72
57
67,1
24
23
27,1
suma
odpowiedzi
inne
inicjatywa rodziców
dostałam/ prezent
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
dostałam na komunię (3); bo dostałam; dostałam; bo
dostałam na urodziny w 6. klasie; dostałam komórkę
pod choinkę; dostałem od rodziców (żeby mogli kontrolować); przez znajomych, ponieważ oni je posiadali;
żeby mieć ułatwiony kontakt z rodzicami, kupili mi
telefon komórkowy w prezencie urodzinowym
byłam w gimnazjum i rodzice stwierdzili, że skoro częściej wychodzę i spotykam się ze znajomymi, chcą mieć
ze mną kontakt – głównie względy bezpieczeństwa (10
lat temu); chęć zwiększenia kontroli ze strony rodziców;
dostałam od rodziców, wtedy ze względów bezpieczeństwa (byłam w podstawówce a po zajęciach dodatkowych późno wracałam do domu); jak poszedłem do
liceum to rodzice się uparli, że muszę mieć telefon;
kontakt z rodzicami podczas wyjazdów kolonijnych;
mama chciała mieć większą kontrolę jak byłem poza
domem; ponieważ musiałam (jako dziecko) kontaktować się z rodzicami, którzy byli w pracy (dzwonienie);
przeprowadziliśmy się i tato odbierał mnie ze szkoły jak
dzwoniłam; rodzice dali bo podroże
bezpieczeństwo (4); dla zabawy; grałem w gry; wydawał się fajnym gadżetem; z ciekawości; żeby je używać
12
12
14,1
13
13
15,3
14
14
16,5
135
Źródło: opracowanie własne na podstawie badania ankietowego; N resp. = 85.
Jak pokazują tabele 2 i 3, poza tematami będącymi z dużym prawdopodobieństwem wspólnymi dla użytkowników bez względu na charakterystykę wiekowo-pokoleniową w odpowiedziach pojawiają się niektóre
perspektywy dające się sprowadzić zarówno do grupy wiekowej, jak
i do konkretnego pokolenia respondentów – pokolenia uczestniczącego
w rozwoju tej technologii jako dziecko lub nastolatek. W tym kontekście rodzice występują w centralnej roli, jeśli chodzi o początki używania
telefonu, i w tym sensie mogą być widziani jako powód sprawiający, że
w ogóle samemu rozpoczęło się używać telefonu. Ponieważ owi rodzice
491
Annette Siemes
również poznali tę technologię w określonym momencie (jej rozwoju
oraz własnego życia), ich sposób obchodzenia się z nią może być inny niż
sposoby, które będą wybrane w przyszłości przez przyszłe pokolenia rodziców, którzy od początku własnego życia wychowują się z tą technologią.
Oznacza to, że punkt widzenia użytkownika na konkretny typ technologii
i związane z nią urządzenia nie tylko może się różnić ze względu na własne
predyspozycje i indywidualne doświadczenia życiowe, lecz również może
być zależny od rodzaju socjalizacji i edukacji medialnej, które przez starsze
pokolenia przekazane zostały młodszym w kontekście swoich własnych.
Przedstawiciele pokoleń należących aktualnie do grona potencjalnych
rodziców określani są jako rodzice „helikopterowi” (niem. Helikopter-Eltern), tzn. nieustannie krążący nad swoimi pociechami, śledzący każdy
ich krok za pomocą telefonu mobilnego – skoro jest to możliwe. Związane
z tym jest nowe i zmieniające się przeżywanie poczucia bezpieczeństwa
(zob. poniżej analizę centralnych kategorii odpowiedzi)6. Z drugiej strony
same dzieci i nastolatki mają, w kontekście technologii i jej stałej oferty
utrzymywania stałego kontaktu, większe trudności (niż kiedyś) z uniezależnieniem się od swoich rodziców, co z perspektywy psychologii jest ważnym elementem rozwoju tożsamości (więcej na temat zob. Turkle 2013).
Kategorie kontaktu/komunikacji i podobne stanowią w dalszym ciągu
ankiety stabilny element łączący odpowiedzi na różne pytania. Podsumowując dotąd przedstawione wyniki, można zatem wyodrębnić dwa
ogólniejsze wymiary mówienia, stanowiące wspólną podstawę tego, co
i jak mówi się o telefonie mobilnym: praktycznie u każdego respondenta w jakiś sposób pojawia się temat łączności lub uczucia „bycia w kontakcie” jako (najczęściej wiodący) cel, będący jednocześnie motywacją
6
Kolejnym związanym z tym tematem jest to, że ówcześni rodzice i rodzice z lat 90.
XX w. również zaczęli używać telefonów, internetu itp. w określonym momencie
własnego życia; będąc zaś dorosłymi, opracowali swoje, określone sposoby używania tych technologii i ofert (na ich tle socjalizowały się medialnie ich dzieci),
niepokrywające się pewnie z tym, co zrobią kolejne pokolenia (zob. Turkle 2013:
327). W ten sposób indywidualna biografia medialna nie jest już kwestią indywidualną, jak mogłoby się wydawać; przynależność do określonego pokolenia widzieć
trzeba w szerszej perspektywie.
492
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
i uzasadnieniem używania telefonu; inne cele lub motywacje mogą, ale
nie muszą się pojawić. Drugą wspólną podstawą praktycznie wszystkich
odpowiedzi jest pole pojawiające się, kiedy uwzględnimy z jednej strony
normalność, a z drugiej socjalność jako podstawę sytuowania się w kontekście społecznym. Konstrukty i założenia normalności działają na tle
codziennych rutyn i zwyczajów (do których obecnie należy posiadanie
i używanie telefonu mobilnego). W ankiecie wynika z takiego nastawienia
mówienie w kategoriach „robić/mieć to, co się robi/ma” (robić to, co normalne). Z drugiej strony należy wziąć pod uwagę, że założenia dotyczące
normalności muszą ciągle być opracowywane oraz powstają na podstawie
obserwacji i supozycji dotyczących tego, co robią inni, jak i orientowania się
na to – co można określić jako jeden z elementów socjalności. Ilustracja 5
pokazuje kategorie pojawiające się w ramach dotąd przedstawionych pytań i możliwość ich podsumowania na tle powyższych rozważań; tabela 4
z kolei podaje przykładowe odpowiedzi, pozwalające na bliższe rozumienie
charakterystyki wiodącej kategorii łączności.
Ilustracja 5. Kategorie mówienia – analiza szczegółowa
Źródło: opracowanie własne na podstawie badania ankietowego; N resp. = 85.
493
Annette Siemes
Tabela 4. Kategoria łączności – szczegółowa charakterystyka na podstawie
egzemplifikacji
Łączność jest /
musi być…
Egzemplifikacje
stała
„bo mam stały kontakt z przyjaciółmi”
„utrzymywać stały kontakt ze znajomymi”
„aby kontaktować się ze światem”
konieczna
„ponieważ musiałam (jako dziecko) kontaktować się
z rodzicami, którzy byli w pracy”
„potrzebowałem kontaktować się z dziewczyną”
ogólna/obejmująca
wszystko
„aby kontaktować się ze światem”
dająca bezpieczeństwo
„ze względów bezpieczeństwa (byłam w podstawówce a po zajęciach dodatkowych późno wracałam do
domu)”
kontrolująca
„dostałem od rodziców (żeby mogli kontrolować)”
vs.
dająca swobodę
„chciałam kontaktować się swobodnie ze swoimi
przyjaciółmi”
„czuję się swobodnie [gdy jestem w kontakcie]”
Źródło: opracowanie własne na podstawie odpowiedzi na pytania Dlaczego kiedyś zaczęłam/
zacząłem używać takiego urządzenia? oraz Dlaczego mam je dzisiaj przy sobie? odnoszące
się do kategorii łączności lub uzasadniające, dlaczego łączność jest potrzebna; N resp. = 85.
Jako główną funkcję respondenci podają przeważnie komunikację/kontakt, co pokrywa się z przedstawioną wyżej ogólną tendencją.
Kategoria kontaktu pojawia się częściowo ogólnie, częściowo z doprecyzowaniem konkretnych osób lub kontekstów. Duża część odpowiedzi sprowadza się poza tym do wymieniania poszczególnych funkcji/
aplikacji telefonów. Skoro u większości respondentów są to smartfony7,
szczegółową listę można tu wydłużać w nieskończoność. Ilustruje to
7
Dopiero w drugim etapie ankiety zaczęłam dokumentować rodzaj używanego telefonu,
stąd nie mam możliwości podania dokładnej liczby smartfonów i komórek – z obserwacji
na zajęciach mogę jednak stwierdzić, że zwykłe komórki stanowią aktualnie wyjątek
494
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
też, jak urządzenia zajmują nas nie tylko względem podstawowych
kategorii życia (łączność/kontakt z innymi), lecz także skupiają na sobie
naszą uwagę i czas – jakoby dla cudownego rozwiązywania problemów,
których przedtem nikt nie miał. W ten sposób systemy (w sensie aplikacji, oprogramowania itd.), z których my korzystamy, korzystają również
z nas; a bez poświęcania im naszego czasu i naszej uwagi nie mogłyby
istnieć. Wykazują zatem cechy systemów autopoietycznych, samonapędzających się czy wręcz autotelicznych. Większość wymienianych
konkretnych funkcji sprowadza się do kategorii łączności – najbardziej
widoczne jest to przy telefonowaniu, które zostało ze względu na częste
odniesienia podsumowane w osobnej kategorii (tabela 5).
N
N
%
odp. resp. resp.
komunikacja/kontakt
komunikacyjna/komunikacja/komunikowanie się
(18); kontakt/komunikacja z innymi/ludźmi (7);
kontakt/ komunikacja ze światem (5); komunikator (4); kontakt/ utrzymywanie kontaktu (4);
rozmowy (z domem) (4); funkcja łączności/połączenia (2); komunikacja/kontakt ze znajomymi
(2) i rodziną; kontakt/komunikacja związana
z pracą (2); inne pojedyncze
50
42
49,4
sms/smsowanie/pisanie sms (20); internet (dostęp
do, korzystanie z) (13); zegar(ek)/godzina/czasomierz (8); aparat fotograficzny (4); muzyka/słuchanie muzyki/odtwarzacz muzyki (4); pisanie/pisanie
wiadomości/wiad. tekstowe (4); budzik (3); mapa/
nawigacja/gps (3); mail/skrzynki mailowe (2);
notatki/notatnik (2); praca (2); facebook (messenger) (2); inne pojedyncze
68
41
48,2
Kategoria
Odpowiedzi
inne poszczególne funkcje
(bez dzwonienia)
Tabela 5. Jaka jest główna funkcja tego urządzenia dla mnie?
w badanej grupie i należą już do „tradycyjnych” rozwiązań (jak mówili niektórzy respondenci – np. „tylko moja mama korzysta z tradycyjnego telefonu komórkowego”).
495
suma
inne
dzwonienie/
telefonowanie
Kategoria
Annette Siemes
Odpowiedzi
N
N
%
odp. resp. resp.
dzwonienie (15); telefonowanie (6); telefon (5);
połączenia głosowe (2); inne pojedyncze, np.
dzwonienie do bliskich; rozmowa telefoniczna
36
35
41,2
informacyjna (inform. na internecie, portalach
społecznościowych; zbior danych; pomocno-naukowa) (7); rozrywka/zabawa (6); inne pojedyncze,
np.: centrum dowodzenia sprawami zawodowymi
i prywatnymi; „ogarniacz wszystkiego”
17
15
17,6
171
Źródło: opracowanie własne na podstawie badania ankietowego; N resp. = 85.
Kolejne pytanie miało na celu wyodrębnienie kluczowych pojęć używanych w ramach klasyfikacji urządzenia. Stanowiło ono
w pewnym sensie propozycję podsumowania poprzedniego, z możliwością jednak stosowania również określeń metaforycznych lub
podobnych. Nie zmuszano respondentów do podawania tylko jednej odpowiedzi. W przyszłości takie polecenie byłoby sensowną
opcją, gdyż niektórzy respondenci szli już wcześniej wybraną ścieżką
czy tropem, podając kategorię kontaktu lub też konkretne funkcje.
Wskazuje to jednocześnie na to, że to owe funkcje stanowią z ich
perspektywy po prostu istotę rzeczy. Zainteresowałam się jednak
też inną kwestią, a mianowicie tym, czy i w jakim stopniu pojawiają
się tu określenia wskazujące na przedmiotowość telefonu lub też
mogące świadczyć o innej relacji do telefonu. W związku z tym odpowiedzi zostały w tym wypadku podsumowane inaczej – nie były,
jak wcześniej, kategoryzowane według semantycznej bliskości, lecz
przyporządkowane zostały teraz do odpowiednich grup z uwagi
na to, czy wskazują na telefon jako coś, co ma określoną funkcję
i pozwala na osiągnięcie określonych celów/efektów, czy zawierają
496
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
określenia wskazujące na wspomnianą przedmiotowość, czyli na to,
że mamy (też) do czynienia z fizycznym obiektem „zewnętrznym”,
nienależącym do naszego ciała. Przy tym w ramach odpowiedzi
jednego respondenta mógł oczywiście pojawić się zarówno pierwszy,
jak i drugi typ określeń; nie chodzi tu o respondentów, lecz o komunikacje, a te są zawsze społeczne. Tabela 6 pokazuje, że określenie
telefonu w kategoriach jego funkcji lub celów, do których osiągnięcia dąży się za jego pomocą, stanowi najczęstszy przypadek. Ale również określanie go jako przedmiot nie jest wyjątkiem. Jeśli chodzi
o określanie telefonu jako „narzędzia”, przyporządkowano je, jak widać, kategorii przedmiotu. Oczywiście można by te określenia przyporządkować kategorii „funkcji/celu”, argumentując, że samo słowo
„narzędzie” oznacza obiekt, który został wymyślony i stworzony
w celu osiągnięcia określonego celu i spełnienia funkcji. Wychodząc
od określenia „narzędzie”, mamy jednak do czynienia z czymś, co
musi najpierw przez kogoś być użyte w określonym celu; zatem
jego funkcja lub cel, do osiągnięcia którego służy, są (i muszą być)
aktualizowane dopiero przez użytkownika. Gdy mówimy natomiast
o telefonie jako np. „dostępie do kontaktu”, ten akt używania jest
uniewidoczniany – stąd odpowiedzi znajdują się w innej kategorii.
497
Annette Siemes
funkcja ogólnie / cel/efekt
Kategoria
Tabela 6. Czym jest to urządzenie dla mnie?
Przykładowe odpowiedzi
(podgrupy powtarzających się określeń)
N resp.
odn. się
do kat.
%
resp.
47
55,3
37
43,5
34
40,0
10
11,8
kontakt/rodzaj kontaktu/dostęp do kontaktu (19)
do komunikacji (14)
po 5: informatorem; ułatwienie
po 4: sposób; możliwość
po 3: łącznik; komunikator
po 2: do porozumiewania się; kontrola/kontroler;
medium; kanał/tunel; organizer; smycz
funkcja konkretnie
(konkretna możliwość
używania jako…)
inne pojedyncze
telefon (9)
po 6: aparat (fotograficzny); zegarek
po 3: przeglądarka/internet; informator/źródło
informacji
po 2: kalendarz; kalkulator; komputer
inne pojedyncze
przedmiot
narzędzie (15)
urządzenie (11)
rzecz, przedmiot (5)
gadżet, zabawka, konsola do gier (3)
sprzęt (2)
niezbędny
element/
element ja
inne pojedyncze
trzecią ręką (2); czymś niezbędnym/osobistym (2);
nieodłączny element każdego dnia; czymś, bez
czego nie wyobrażam sobie dnia/nie wychodzę
z domu; niezbędnym elementem torebki; „prawa
ręka”; towarzysz; wszystkim
Źródło: opracowanie własne na podstawie badania ankietowego; N resp. = 85.
498
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
Podobnie jak w pytaniu omówionym wyżej następna kwestia badana w ankiecie wymagała innego sposobu podsumowania danych.
Pytano o czasy przed posiadaniem urządzenia typu telefon mobilny. Tu
konieczne było uniknięcie sytuacji, w której respondenci odnosiliby się
w swoich odpowiedziach wyłącznie do kategorii interdyskursu. W badaniu kwestii użytkowania mediów w przeszłości takie interdyskursowe
odpowiedzi mogą pojawiać się w formie stwierdzeń typu „przedtem
wszystko było lepsze/gorsze”, które stanowią mało wdzięczny materiał dla analizy, gdyż odzwierciedlają raczej to, co uważano za sposób,
w jaki powinno się mówić. Aby umożliwić respondentom odniesienie
się do własnych doświadczeń, proszono ich, by mówili o tym, co swego
czasu robili i jak załatwiali sprawy. Pytanie więc z jednej strony specjalnie zostało sformułowane stosunkowo ogólnie, aby nie sugerować konkretnych odpowiedzi, z drugiej zaś strony, odnosząc się do codziennych
czynności i spraw, miało zainicjować zastanowienie się nad tym, jak
wyglądało, by tak rzec, normalne życie z uwagi na kontakty międzyludzkie w czasach przed istnieniem telefonów mobilnych. Kiedy spojrzymy
na wyniki (tabela 7), możemy zauważyć, że rzeczywistość w ramach
podawanych opisów zdaje się być o wiele bardziej zdyferencjonowana
niż ta, która w ramach analizy ankiet powstała w odniesieniu do (co
prawda węższego) tematu telefonu mobilnego. Już lista zastosowanych
czasowników, otwiera zdecydowanie szerszą gamę aktywności (zob.
tabela 7, wymiar „czynności”). Ten wyższy stopień dyferencjacji dotyczy,
co ciekawe, podobnego celu ogólnego – nawiązania lub utrzymywania
kontaktu. Innymi słowy, większość respondentów zostaje w ramach
tego pytania przy temacie kontaktu z ludźmi, aktywizowanym również
przy wcześniejszych pytaniach ankiety. W tym kontekście zarówno opisane czynności, jak i urządzenia są w pewnym sensie zastępcze. Można
(było) z nich korzystać w sytuacji braku telefonu mobilnego, którego
co prawda jeszcze nie było, ale którego z perspektywy dzisiejszej brakowało. Ocena sytuacji przedtem jest zatem wyrażana w kontekście
sytuacji dzisiejszej, której wtedy nie było. Podkreśla i pokazuje to, że
tematyzując komunikacyjnie przeszłość, zawsze mamy do czynienia
z konstruktem powstającym w kontekście dzisiejszej rzeczywistości
499
Annette Siemes
i normalności. Nie mówimy w związku z tym, jak to było swego czasu,
lecz jaka jest przeszłość z perspektywy teraźniejszości.
Podsumowując, wyłania się ciekawa relacja między bogatym opisem świata kontaktów, powstającym w ramach pytania o czasy, nim
pojawił się telefon mobilny, oraz – z drugiej strony – hasłem kontakt/
łączność, do którego zdaje się redukowane mówienie o komunikacji
w odniesieniu do czasu dzisiejszego. Tam, gdzie respondenci stosują
szeroką gamę opisów w odniesieniu do starych czasów, odnosząc się
do sytuacji dzisiejszej, używają przeważnie jednego słowa: kontakt.
Również zwracając uwagę na grupę pojedynczo pojawiających się
zwrotów czasownikowych typu „poświęcać więcej czasu”, „powiadamiać wcześniej”, „szukać”, „nie przejmować się”, widzimy, że ten „stary”
świat jest widziany jako zasadniczo inny, tzn. wykazujący cechy, których
nie wykazuje dzisiejsza rzeczywistość.
urządzenia/sprzęt/kanał
Wymiar
Tabela 7. Co zrobiłam/zrobiłem / w jaki sposób załatwiałam/załatwiałem sprawy,
zanim posiadałam/posiadałem takie urządzenie? (proszę podać kilka przykładów)
Kategorie odpowiedzi
%
resp.
kontakt bezpośredni
44
51,8
telefon stacjonarny
38
44,7
listy
14
16,5
domofon
11
12,9
komputer, laptop
11
12,9
e-mail
5
5,9
kalendarz
2
2,4
przez inne osoby: przekazywanie informacji przez inne osoby; prosiłem mamę/tatę o załatwienie czegoś
2
2,4
zegarek
2
2,4
inne: aparat fotograficzny; gry; mapa papierowa; pieszo;
rozkład jazdy
5
5,9
N odp. w tym wymiarze = 134 (41,4% odp. odnosi się do
tego wymiaru)
500
N
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
czynności
dzwonić
17
20,0
korzystać z/używać
17
20,0
iść/chodzić/przychodzić/wychodzić
14
16,5
spotykać się
11
12,9
umawiać się
10
11,8
rozmowa/rozmawiać
7
8,2
wysyłać/wysłać
6
7,1
komunikować/kontaktować się
6
7,1
krzyczeć
5
5,9
używać/nie używać/mieć
4
4,7
nie potrzebować/nie mieć potrzeby
3
3,5
musieć
2
2,4
pisać/pisanie
2
2,4
przekazać
2
2,4
sprawdzać
2
2,4
(z)robić
2
2,4
22
25,9
znajomi
7
8,2
internet
6
7,1
koleżanka, koledzy
4
4,7
inne czynności: budzić kogoś; bywać w domu; cieszyć się
(tel. stacjonarnym); „meldować” się co pół godziny; nie
przejmować się; nie zaprzątać uwagi; nie zwracać uwagi;
koncentrować się; nosić; odbierać; odwiedzać; omówić;
poświęcać (więcej czasu); powiadamiać wcześniej; prosić;
pytać; szukać; ustalić z góry; usłyszeć; wolić; wołać; załatwić
adresaci/cel kontaktu
N odp. w wymiarze = 132 (40,7% odp. odnosi się do wymiaru)
ludzie
4
4,7
ktoś
3
3,5
facebook
2
2,4
mama
2
2,4
inne: inni; ograniczona liczba osób; osoba; „Tomek”
4
4,7
N odp. w wymiarze = 32 (9,9% odp. odnosi się do wymiaru)
501
miejsca
Wymiar
Annette Siemes
Kategorie odpowiedzi
N
%
resp.
dom
7
8,2
podwórko, pod blokiem, na dworze
5
5,9
budka telefoniczna
2
2,4
szkoła
2
2,4
u kogoś
2
2,4
inne: biblioteka; gdzieś; przystanek; ulica; urząd
5
5,9
3
3,5
inne/brak
odp.
N odp. w wymiarze = 23 (7,1% odp. odnosi się do wymiaru)
moja pamięć aż tak daleko nie sięga; nie pamiętam tego
okresu – czuję się, jakbym od zawsze go miała
suma odpowiedzi
324
Źródło: opracowanie własne na podstawie badania ankietowego; N resp. = 85.
Mamy tu do czynienia z kolejnym pytaniem, w ramach którego odpowiedzi w dużym stopniu zależą od wieku ankietowanych: skoro we
wspomnianych czasach przeżywali inny okres życia – dzieciństwo
lub bycie nastolatkiem – to to, co „zrobili”, i „sprawy”, które mieli do
załatwienia, „merytorycznie” różnią się od dzisiejszych. Możliwości
uogólnienia wyników są zatem nieco ograniczone. Z drugiej strony
odpowiedzi miałyby określoną charakterystykę również w ramach
badania respondentów będących w innej fazie życia, gdyż każda
różni się w czymś od pozostałych i patrząc „wstecz”, przedstawiciele
każdej grupy wiekowej odnajdują inną przeszłość zbiorową (inne
warunki technologiczne itp.) oraz indywidualną. Abstrahując jednak od tego, że określone formy komunikowania (np. domofon) lub
częstotliwość ich podawania mogą zależeć od konkretnej fazy życia,
w odpowiedziach mowa jest o zasadniczych potrzebach ludzkich,
takich jak spotykanie się i kontakt z innymi, względnie nawiązanie
502
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
tego kontaktu. Należą one do zapamiętanych z tego czasu możliwych,
„wchodzących w grę” form nawiązania kontaktu, za którymi idzie
cały szereg efektów „ubocznych”. I w tym kontekście odpowiedzi
wskazują (na przykład) na inne formy spontaniczności, ale również
na potrzebę wcześniejszego umawiania się – aspekty, które kreują
taką, a nie inną rzeczywistość, wyznaczają taką, a nie inną zapamiętaną przeszłość. Czas przed pojawieniem się telefonu mobilnego jest
przez respondentów konstruowany tak, że wynikają z tego konstruktu
również określone konceptualizacje względem różnych ogólniejszych
tematów, konceptualizacje, które mogą się różnić od dzisiejszych – np.
czym jest odpowiedzialność, jak realizuje się przyjaźń lub, bardziej
neutralnie, jak realizują się kontakty społeczne, jak określa się i w jakiej formie przeżywa się to, co się dzieje w „tu i teraz” itp.
Ogólnym celem poznawczym tego pytania była obserwacja tego,
w jaki sposób respondenci opisują rzeczywistość i swoje własne
zachowanie w tych „starych czasach” przed telefonem. Chciałam
dowiedzieć się, czy będą raczej mówić o tym, przez co/w jaki sposób
oni swego czasu „zastąpili” coś, czego wtedy w ogóle jeszcze nie
było (podsumowując powyżej omówione aspekty, można odpowiedzieć: przeważnie tak); czy też będą odnosić się do rzeczy, które były
inaczej lub dzisiaj są inne (tak – bezpośrednio, zob. odpowiedzi jak
„poświęcać więcej czasu” itp.; oraz pośrednio, co widać po tym, że
gama podawanych czynności jest szersza); czy opisują samego siebie
jako aktywną część. Ta kwestia nie została jeszcze omówiona wyżej.
Przyglądając się więc wynikom uzyskanym w ramach pozostałych
pytań oraz odpowiedziom na tu omawiane pytanie, dostrzec można
co najmniej jedną zasadniczą różnicę: dla czasów dzisiejszych przede
wszystkim podawane są funkcje/aplikacje telefonów, z których się
korzysta. Aktywność użytkownika jest redukowana do tego, by „mieć/
utrzymywać kontakt”, oraz do korzystania z wymienionych funkcji.
Dla przeszłości natomiast respondenci podają przede wszystkim
konkretne akcje. Niewykluczone, że częściowo spowodowane jest
to formą pytania. Niemniej ta obserwacja wydaje się ciekawa i znacząca, gdyż wpisuje się w już wcześniej zaobserwowane tendencje
503
Annette Siemes
(np. jednorodność mówienia w odniesieniu do kategorii kontaktu/
łączności).
Na zakończenie respondenci zostali proszeni o wyobrażenie sobie
różnych sytuacji, w których dostęp do urządzenia nagle byłby niemożliwy. Proponowane w pytaniu fikcyjne sytuacje były stopniowane:
a) urządzenie tylko chwilowo nie funkcjonuje, b) urządzenie przestaje
funkcjonować, c) urządzenie zostało zgubione. Takie stopniowanie
„drastyczności” sytuacji miało na celu sprawdzenie tego, czy sposoby
mówienia o wyobrażonej sytuacji zmienią swój charakter i staną się
np. bardziej emocjonalne.
Generalne tendencje w odpowiedziach okazały się spójne w ramach tych trzech pytań. Jeśli chodzi o ogólną charakterystykę odpowiedzi i pojawiające się kategorie mówienia, to nie zależą one
od różnic w typach wyobrażonej sytuacji. Tabela 8 w związku z tą
spójnością pokazuje wyniki podsumowane dla wszystkich trzech
sytuacji (z uwagi na zbiorczą formę prezentowania wyników wartości są podane w nieco innej formie niż w poprzednich tabelach).
Odpowiedzi można podzielić na trzy ogólne grupy nawiązań: emocje,
różnego rodzaju próby rozwiązania sytuacji oraz podkreślenie obojętności wobec takiego zdarzenia. W zależności od wyobrażonej sytuacji
zmienia się jednak liczba nawiązań do tych kategorii.
504
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
Odpowiedzi (pyt. 9a, b i c)
% i N resp. używających określeń
związanych z kat.
opis stanu emocjonalnego –
„jak się czuję”
a
(z)denerwowanie (35); złość (22); panika (20);
irytacja (17); smutek (13); frustracja (8), płacz (8);
strach/strach, że trzeba kupić nowę – kolejny
wydatek (6); bezradność (5); krzyk (5); rozpacz/
zrospaczenie (5); żal/szkoda mi/pieniędzy (5);
wściekłość (4); załamanie (4); czuję się jak bez
ręki (3); klnę/„cholera jasna”/przekleństwo (3);
mam drugi – zero stresu (3); niepokój (3); zmartwienie (3); „NIEEEEEE”/„NIEEEEEEEEEEEEEE”
(2); gniew (2); myśl o konsekwencjach/wyobrażanie sobie konsekwencji (2); rozdrażnienie (2);
inne pojedyncze, np. emocje; lęk; niepewność;
rozczarowanie produktem; tęsknota; zdezorientowanie
N odp. w tej kategorii = 201 (pytanie 9a: 56;
pyt. 9b: 58; pyt. 9c: 87 – 56,6% odp. odnosi się
do tej kategorii)
opis szukania rozwiązań (głównie techn.,
prakt.) — „co robię, aby znowu funkcjonowało/ aby mieć zastępstwo”
Kategorie
nawiązań
Tabela 8. Proszę sobie wyobrazić sytuację i krótko określić swoją pierwszą reakcję, kiedy to urządzenie: a) chwilowo nie funkcjonuje; b) przestaje funkcjonować;
c) zostało zgubione
zastąpienie (66 – w tym: kupuję nowy: 37;
mam/używam/biorę zastępczy/zapasowy/
stary/mam drugi/przekładam sim do starego
itp.: 20; używanie innych mediów: 9); powrót
telefonu/funkcji (52 – w tym: naprawa/serwis/gwarancja: 26; próba znalezienia/szukam/
próbuję odzyskać: 10; ladowanie baterii:
6; reset: 4; czekanie aż zacznie funkcjonować: 4; zbieranie zgubionych kontaktów/kopia
karty sim u operatora: 3); inne: blokada (2),
pojedyncze, np.: [jeśli skradziana] telefon na
policję; zastanawiam się dlaczego?
N odp. w kategorii = 125 (9a: 33; 9b: 44; 9c: 48 –
35,2% odp. odnosi się do kategorii)
b
51,8% 52,9
N=
45
44
32,9
28
51,8
44
c
68,2
58
45,9
39
505
% i N resp. używających określeń
związanych z kat.
b
c
brak reakcji/chowam do szafki – żyje dalej/
nic/nie rusza mnie to/obojętność (6); trudno/
trudno, nie miałoby to znaczenia/nie stanowi
to problem (6); nic nie szkodzi/nic szczególnego się nie stało/nic się nie dzieje, wrócę
do domu, to naladuje (3); mam drugi – zero
stresu (3); chwilowy brak funkcjonowania
zniosłabym bez przeszkód (2); da się przeżyć
(2); i co z tego?
(2); wkładam do torebki/plecaka (2); inne
pojedyncze, np.:
pewnie nie zauważę, chyba że ktoś mi powie,
że nie może się ze mną skontaktować; zapominam o tym urządzeniu na chwilę
N odp. w kategorii = 29 (9a: 21; 9b: 6; 9c: 2 –
8,2% odp. odnosi się do kategorii)
24,7
21
7,1
6
2,4
2
przykłady: emocje wzbudziłaby […] konieczność szybkiej zmiany hasła do facebooka; tam
było wiele moich kontaktów, notatek, zdjęć!!;
tracę wszystkie kontakty, zaplanowane
i zapisane wydarzenia, wiadomości, do której
mam sentyment; żał, że utraciło się dane/listą
kontaktów, smsy, zdjęcia itd.; strach, że ktoś
mógłby zobaczyć moje prywatne dokumenty,
zdjęcia czy e-maile, wiadomości, numery
telefonów znajomych
N odp. w kategorii = 12 (9a: 0; 9b: 0; 9c: 12 –
7,9% odp. odnosi się do kategorii)
–
–
brak
odpowiedzi
a
podkreślenie obojętności/
braku znaczenia
(często nawiązanie do emocji lub rozwiązań)
Odpowiedzi (pyt. 9a, b i c)
podkreślenie straty (danych,
„kontaktów”, prywatności…)
Kategorie
nawiązań
Annette Siemes
3,5 3
2,4
2
14,1
12
3,5
3
Źródło: opracowanie własne na podstawie badania ankietowego; N resp. = 85.
Różne opisy stanów emocjonalnych pojawiają się, jak pokazuje
tabela, w odpowiedzi na wszystkie trzy możliwości, ze wzrostem
w odniesieniu do wyobrażonej sytuacji zgubienia telefonu: podczas
506
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
gdy połowa respondentów odnosi się do różnego rodzaju emocji
względem sytuacji a) i b), ponad 2/3 respondentów podaje określenia dotyczące stanów emocjonalnych ze względu na sytuację
c), czyli zgubienia telefonu. W sposób jeszcze bardziej wyrazisty
wzrasta liczba odpowiedzi, czyli objętość tekstów produkowanych,
w ramach tej kategorii mówienia (zob. tabela: pytanie 9a: 56; pyt.
9b: 58; pyt. 9c: 86) – zdaje się, że im większe są emocje, tym większa
też jest liczba słów używanych, aby je wyrażać. To, że i jak emocje
rosną, można również śledzić dzięki konkretnym słowom – niektóre
określenia wydają się słabsze i ich liczba maleje wraz z drastycznością sytuacji (np. „zdenerwowanie”: a) 16 – b) 11 – c) 8, lub też
„irytacja”: 10 – 4 – 3), inne pojawiają się dopiero przy wariantach
b) i c) lub wzrastają (np. „panika”: 2 – 4 – 14, lub „złość” 5 – 7 – 10,
lub też „smutek”: 1 – 2 – 10).
Odpowiedzi są zaskakująco spójne również w odniesieniu
do innych kategorii mówienia. Druga duża ich grupa odnosi się do
różnych prób i strategii, aby zastąpić niefunkcjonujące urządzenie
lub przywrócić jego funkcjonowanie. Konkretne podejścia mogą się
różnić, łączy ich jednak wspólny cel: rozwiązanie problemu, który zawsze i wyłącznie polega na tym, aby jak najszybciej mieć funkcjonujący telefon. Nawet w nielicznej grupie odpowiedzi podkreślających
obojętność wobec (jednego z) opisanych wydarzeń obserwować
można formy mówienia świadczące o tym, że takie luźne podejście
do zagadnienia związane jest z już istniejącym rozwiązaniem problemu według wyżej podanego wzoru szybkiego zastąpienia: „mam
drugi – zero stresu” lub „ nic się nie dzieje, wrócę do domu, to naładuję”. Również w tej kategorii mówienia liczba odpowiedzi wzrasta
wraz ze stopniowaniem sytuacji. Opisowi wyobrażonych sytuacji
poświęca się zatem coraz więcej tekstu w odniesieniu do sytuacji a),
b) i c). Może to wskazywać na to, że proponowane sytuacje mają dla
komunikacji, by tak rzec, wyższą wartość w takim sensie, że warto/
trzeba o nich mówić w ogóle lub też więcej. Stopniowanie wariantów
według drastyczności zdaje się zatem równocześnie stopniowaniem
nawiązywalności.
507
Annette Siemes
Z powodu fikcyjności wyobrażonej sytuacji część opisów stanów
emocjonalnych może być zinterpretowana jako nieco żartobliwie
lub przesadzone. Mimo tego spójność odpowiedzi – tzn. wyłonienie
się tylko dwóch ogólnych większych kategorii mówienia oraz duża
liczba dosłownych powtórzeń, niekiedy mocnych, emocji (zdenerwowanie, złość, panika) – jest zaskakująca. Nawet uwzględniając, że
samo pytanie przez to, że zostaje zadane, zachęca do wypowiadania
się w określonym kierunku (np. reakcji, a nie braku reakcji), liczba odpowiedzi podkreślających w jakiś sposób brak takiej reakcji lub brak
znaczenia jest mała – i maleje ze stopniowaniem drastyczności sytuacji: podczas gdy wobec chwilowego niefunkcjonowania urządzenia
niektórzy jeszcze podkreślają obojętność, tylko dwie osoby zostają
przy takim nastawieniu wobec wyobrażonego zgubienia telefonu, ale
pojawia się nowa kategoria – straty. Podsumowując: wyniki w ramach
tego pytania podkreślają centralną rolę i niezbędność telefonu mobilnego w perspektywie badanych użytkowników i wydobywają na
jaw emocjonalny aspekt stosunku do tego urządzenia.
Ostatnie pytanie ankiety jest poświęcone kwestii, czy i w jak dużym stopniu telefon mobilny należy już do normalności, w takim
sensie, że nieposiadanie komórki lub smartfonu wchodzi lub już nie
wchodzi w grę. Okazuje się, że z perspektywy analizowanej tu grupy
wiekowej rzeczywiście brak telefonu sprowadzalny jest do braku
istnienia. Nieposiadanie lub nieużywanie telefonu przez kogoś w otoczeniu to coś, co możliwe (jeśli w ogóle – zob. częste odpowiedzi typu
„nie ma takiej osoby”/„wszyscy mają” w tabeli 9) jest jedynie dla ściśle
określonych grup, np. małych dzieci, niemowląt lub osób starszych.
Nieduża liczba odpowiedzi „(mój) pies” wskazuje na „niemożliwość”
samego pytania z perspektywy niektórych respondentów, pytania,
które zdaje się respondentom tak absurdalne, że wymyśla się absurdalne grupy potencjalnych użytkowników – psów. Inna możliwa
interpretacja brzmi, że posiadanie telefonu mobilnego jest obecnie
obowiązkiem wszystkich partnerów socjalnych, do których też należą
lub mogą należeć psy.
508
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
N
%
resp.
nikt; nie ma takiej osoby – nikt (14); nie znam takiej
osoby/nie kojarzę nikogo takiego/nie znam ludzi bez
telefonu (12); wszyscy (w otoczeniu) mają; wszyscy
wydaje mi się, że posiadają komórkę (4); wszyscy
(w moim otoczeniu) używają (4); brak; serio to nie
przypominam sobie
36
42,4
(moja) babcia; prababcia (19); dziadek (5); dziadkowie (3); mój dziadek i jego dziewczyna :); moi
pradziadkowie
29
34,1
19
22,4
niemowlęta, dzieci
niemowlęta/dzieci poniżej 1 roku (5 – w tym: mój
brat roczny/ noworodzone dziecko mojej cioci/moja
roczna córka nie ma ;); synek mojej przyjaciółki (ma
tydzień)); dzieci/małe dzieci/małe dzieci w rodzinie
(4); [imię], lat 5 (2); bardzo małe dzieci w wieku ok.
1–5 lat (osobiście nie znam); ewent. małe dzieci
(bardzo małe, gdyż 6-letnie już posiadają); dzieci do
7. roku życia; moja 7-letnia córka, nie ma choć używa telefon dziadka; moja mała siostra (9 lat); moje
rodzeństwo, 12 lat i 10 lat; mój syn
znajomy/znajomy [imię], student, anarchista/znajomy z uczelni/kilkoro znajomych (4); kolega [imię] (3);
mama/mama ma ale nie używa/moja mama używa
tylko telefonu stacjonarnego (3); (mój) pies (3); osoby starsze/starsze ciocie, wujkowie (2); mój partner
16
18,8
babcia/
dziadek/
dziadkowie
nikt/nie znam;
wszyscy mają/
używają
Kategoria
Odpowiedzi
inne
Tabela 9. Kto w moim otoczeniu nie ma albo nie używa takiego urządzenia?
Źródło: opracowanie własne na podstawie badania ankietowego; N resp. = 85.
Ogólnie rzecz biorąc, wyniki w ramach tego pytania wskazują na ważność nowej zasady względem normalności społecznej
(przy czym wyjątki dotyczą tylko wybranych, ściśle określonych
grup) – nie można już nie mieć lub nie używać telefonu komórkowego, chcąc przynależeć, względnie móc czuć się przynależnym,
do określonych formacji społecznych. Posiadanie i korzystanie
509
Annette Siemes
z odpowiedniej technologii komunikacyjno-medialnej zapewnia
(przynajmniej obecnie i w kontekście określonych społeczeństw) jej
użytkownikom (jakoby) coś, co przedtem osiągane było za pomocą
prostszych środków i bez ścisłego przymusu konsumpcji określonej
oferty rynkowej. Jest to o tyle ciekawe, że technologia (i w związku
z tym wspomniany rynek i konteksty przemysłowo-gospodarcze)
przejmuje tu powoli podstawowe sfery komunikacji ludzkiej. Poza
tym zdaje się, że na razie mało kto zwraca na to uwagę, a tylko
znikoma liczba ludzi zajmuje się z szerszej perspektywy konsekwencjami idącymi za tym rozwojem. Nikomu to w związku z tym też nie
przeszkadza, przynajmniej nie w takim stopniu, że zacząłby coś robić
inaczej (więcej na związany z tą kwestią temat inicjowania zmian
społecznych i projektowania transformacji społecznych zob. Welzer
2013). Istnieje (jak to bywa w kontekstach społecznych charakteryzujących się tzw. elastycznym normalizmem – zob. Link 2013;
Siemes 2013) niewiele tylko wyjątków8. Nie zmienia to jednak (na
razie) panującej interdyskursowej wersji rzeczywistości, w której
robienie czegoś inaczej z uwagi na telefon (lub zgoła nierobienie
niczego z telefonem, robienie czegoś bez telefonu) pojawia się jako
wyjątek właśnie. Takie alternatywne podejścia zatem na razie nawet
stabilizują ów interdyskurs przez to, że niby jesteśmy wolni, aby robić coś inaczej – kiedy rzeczywiście coś robimy inaczej, wychodzimy
8
„Poznaję innych młodych ludzi, którzy – jak Brad – odbywają dobrowolny »post«
telekomunikacyjny. Niektórzy rezygnują z SMS-ów, inni z komunikatorów internetowych. Najbardziej stanowczym krokiem, jaki mogą w swoim mniemaniu podjąć,
jest likwidacja konta na Facebooku ze względu na rolę, jaką ów portal odgrywa
w ich życiu społeczno-towarzyskim. Niektórzy, tak jak Brad, są wyczerpani presją
»udanych występów«. Inni zauważają w sobie »okrucieństwo« – wirtualne życie
tłumi zdrowe zahamowania. Jeszcze inni twierdzą, że tracą kontakt z »prawdziwymi« przyjaciółmi, ponieważ godzinami usiłują podtrzymywać internetową więź
z osobami z grona facebookowych znajomych. Jest też niewielka grupa osób,
którym nie odpowiadają realia portalu – nie podoba im się to, że Facebook jest
właścicielem (w sensie najbardziej konkretnym) historii ich życia. Pojawiają się
głosy, że portal zachęca do powierzchownych sądów i ocen” (Turkle 2013: 335).
510
Technologia dla nas – czy my dla technologii…
przy tym z perspektywy interdyskursu na dziwaka. Ilustracją może
być jedna z odpowiedzi na ostatnie pytanie ankiety (kto nie ma/nie
używa telefonu mobilnego?) brzmiąca: „znajomy [imię], student,
anarchista”, lub też komentarz jednej z uczestniczek zajęć, która, kiedy w ramach krótkiej ankiety sondażowej na zajęciach zbieraliśmy
informacje na temat przykładowych aspektów używania mediów
i technologii medialnej, mówiła, że dostała (na rozdawanych karteczkach) „takie dziwne pytanie, co ludzie robili ze swoim telefonem,
kiedy go ostatnio używali”. Fakt, że już mówienie o tym lub pytanie
o to, co i jak robimy z telefonem mobilnym, jest uznawane za dziwne,
jest wyraźnym znakiem tego, że telefon i jego używanie stanowią
tak naturalną część rzeczywistości, jak np. używanie jakiejś części
własnego ciała (por. nieliczne odpowiedzi, że telefon jest „trzecią
ręką”). Mechanizmom, w ramach których interdyskursowo przyjęta
lub wzajemnie zakładana normalność reguluje w komunikacji takie
przyporządkowania, rozgraniczenia oraz warunkuje to, co mówimy
i możemy mówić, będę przyglądać się bliżej w dalszych publikacjach
(por. m.in. Siemes 2016). Niniejsze badanie można w tym kontekście
rozumieć też jako przyczynek do wypracowania sposobów bardziej
świadomego obchodzenia się z technologią medialną – aby na końcu nie okazało się, że żyjemy lub żyliśmy, by ją obsługiwać, „karmić”
prądem i przede wszystkim kupować, co wydaje się co najmniej
wątpliwą wersją tego, co kiedyś nazywano życiem.
Bibliografia
Balicki B., Lewiński D., Ryż B., Szczerbuk E. (red.) (2010). Radykalny konstruktywizm. Antologia. Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Blumler J.G., Katz E. (red.) (1974). The Uses of Mass Communications. Current
Perspectives in Gratifications Research. Beverly Hills: Sage Publications.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2008). Konstrukcja rzeczywistości 2. Wrocław: Atut.
511
Annette Siemes
Herzog H. (1994 [lata 1940.]). What Do We Really Know About Daytime Serial
Listeners? W: P.F. Lazarsfeld, F.N. Stanton (red.), Radio Research 1942–1943.
New York: Duell, Sloan and Pearce.
Herzog H. (2000). Wywiad z Adam Curtis (BBC). Dostępne na: http:// www.bbc.
co.uk/blogs/adamcurtis/2010/08/madison_avenue.html oraz http://www.
bbc.co.uk/ programmes/p009jd1g (18.04.2014).
Link J. (2013). Normale Krisen? Normalismus und die Krise der Gegenwart.
Konstanz: Konstanz University Press.
Luhmann N. (2009 [1994]). Realność mediów masowych, przeł. J. Barbacka.
Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Rosengren K.E., Wenner L.A., Palmgreen P. (red.) (1985). Media Gratifications
Research. Current Perspectives. Beverly Hills: Sage Publications.
Siemes A. (2013). Normalność w komunikacjach – jej negocjowanie i badanie.
Na materiale komentarzy dotyczących architektury domów mieszkalnych.
Łódź: Primum Verbum.
Siemes A. (2015). Co nam się stanie bez trzeciej ręki? Telefon mobilny i kategoria łączności – eksperyment. W: I. Borkowski (red.), Dziennikarstwo
i Media 6 – Teoria i praktyka medioznawstwa (s. 159–174). Wrocław:
Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Siemes A. (2016). Człowiek i relacje interpersonalne w kontekście technologii
telekomunikacyjnej oraz ich wizualizacja w reklamie – obserwacja nowej
(niesympatycznej) normalności. W: M. Graszewicz, M. Wszołek (red.), Teorie komunikacji i mediów 9 (s. 37–60). Wrocław–Kraków: Libron.
Turkle S. (2013). Samotni razem. Dlaczego oczekujemy więcej od zdobyczy
techniki, a mniej od siebie nawzajem, przeł. M. Cierpisz. Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Welzer H. (2013). Selbst denken. Eine Anleitung zum Widerstand. Frankfurt
am M.: S. Fischer Verlag.
Martyna Gliniecka
Uniwersytet Wrocławski
Adaptacja nazwy
produktu na rynkach
zagranicznych – analiza
językowa na przykładzie
samochodu VW Beetle
(VW Garbus)1
1. Część teoretyczna
1.1. Nazwa jako element tożsamości
Nazwa jest immanentną częścią tożsamości oraz wizerunku, będącą
elementem corporate identity (tożsamość firmy/marki) transportowanym na product identity (tożsamość produktu), a w konsekwencji
rzutującym na images (wizerunki) powyższych (Fleischer 2003). Nazwy
charakteryzują się konkretnymi cechami gramatycznymi, fonetycznymi, semantycznymi oraz swoją etymologią. Niejednokrotnie próbowano stworzyć typologię nazw organizacji na potrzeby zarówno
naukowe, jak i komercyjne.
Przykładowa typologia nazw według A. Wheeler:
– od nazwiska założyciela (np. „Ralph Lauren”);
– opisowe – przekazujące charakter firmy (np. „Toys „R” Us”);
– wymyślone (np. „Kodak”);
1
Artykuł opublikowano w: Gliniecka M. (2017). Adaptacja nazwy produktu na rynkach
zagranicznych – analiza językowa na przykładzie samochodu VW Beetle (VW Garbus).
W: M. Wszołek (red.), Teorie komunikacji i mediów 10 (s. 283–302). Wrocław: Libron.
513
Martyna Gliniecka
–
–
–
–
metaforyczne (np. „Nike”);
akronimy (np. „IBM”);
magiczne – o poprzestawianych literach (np. „Netflix”);
kombinowane (np. „Citibank”) (Wheeler 2010).
Jako funkcje nazwy (poza byciem nośnikiem tożsamości firmy)
wymienić można: identyfikację przedmiotu, czyli indywidualizację,
ochronę prawną poprzez zastrzeżenie znaków towarowych oraz
funkcję reklamową, czyli część działań komunikacyjnych (Firlej
2017).
1.2. Językowe podejście do nazewnictwa
Bez wątpienia nazewnictwo jest przedmiotem zainteresowania nie
tylko badań komunikacji, ale także językoznawstwa. D.L.F. Nilsen
podaje przykłady pięciu stopni analizy lingwistycznej. Są nimi: fonologia, ortografia, morfologia, składnia i semantyka oraz zabiegi
w nich wykorzystywane (Nilsen 1979).
Fonologiczne zabiegi w nazewnictwie:
– aliteracja – powtórzenie dźwięków spółgłoskowych (np. „YouTube”);
– asonacja – powtórzenie dźwięków samogłoskowych (np. „BlackBerry”);
– rymy – męskie (np. „7Eleven”), żeńskie (np. „Ronald McDonald”),
niedokładne (np. „Trzy cytryny”);
– skracanie ostatniej sylaby (np. „Blendamed”);
– łączenie wyrazów (np. „Telekomunikacja”);
– onomatopeje – wyrazy dźwiękonaśladowcze (np. „Hoop Cola”).
Ortograficzne zabiegi w nazewnictwie:
– celowe błędy w pisowni (np. „Chamlet”);
– dodatkowe litery (np. „Makro Cash”n”Carry”);
– nieme litery (np. „Wrangler”);
– akronimy – słowa utworzone przez skrócenie wyrażenia składającego się z kilku słów (np. „PKO BP”).
514
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
Morfologiczne zabiegi w nazewnictwie:
– afiksacja – tworzenie wyrazów pochodnych poprzez dodanie afiksów do wyrażeń podstawowych (np. „Pocztex”);
– słowotwórstwo (np. „Google”).
Składniowe zabiegi w nazewnictwie:
– (wspomniane wcześniej) akronimy (np. „ZUS”).
Semantyczne zabiegi w nazewnictwie:
– zapożyczenia językowe (np. „Old Spice”);
– zmiany znaczeniowe (np. „Mars”);
– generalizacja (np. „adidasy”);
– metafory (np. „Ptasie Mleczko”).
1.3. Standaryzacja i adaptacja w reklamie interkulturowej
Na początek warto zarysować kilka założeń paradygmatycznych, w których sytuuje się ten artykuł. Przede wszystkim pojęcie kultury jest
tutaj rozumiane ponadnarodowo, a więc w kontekście komunikacyjnie
ukonstytuowanej zbiorowości.
Adaptacja rozumiana jest nie tylko jako translacja językowa, ale
również jako dopasowanie znaczenia do komunikacji w danej kulturze,
realizującej się zarówno w kognitywnych operacjach indywidualnych, jak
i kolektywnej wiedzy. Przez to translacji podlegają symboliczna rzeczywistość i jej językowe, kulturowe, dyskursywne i mediowe obrazy świata
(Płuchowska 2017b). Tym sposobem świat przeżyć organizacji dopasowuje się do zróżnicowanych programów kultury (Płuchowska 2017b).
W standaryzacji obserwowane są tendencje etnocentryczne, w których kultura narodowa jest jednostką wyjściową i na niej bazuje komunikacja w innych miejscach, licząc na podobny sukces w innych krajach,
oraz tendencje geocentryczne, w których kraje i narodowości ustępują
miejsca rynkowi globalnemu, przez co reklama wykorzystuje uniwersalne koncepty. W adaptacji (inaczej dyferencjacji) widoczne są tendencje
policentryczne (multilokalne), w których odrębność i lokalność rynków
515
Martyna Gliniecka
(krajów, narodowości, mniejszych zbiorowości) są wręcz uwydatnione,
oraz tendencje regiocentryczne, dopasowujące swoją strategię do lokalizacji, ale postrzegające ją jako segmenty geograficzne, nie indywidua
(w tym przypadku: regiony świata) (Płuchowska 2017b).
Jak zatem traktowane są różnice kulturowe z perspektywy reklamy interkulturowej? Płuchowska podaje za Boltenem: strategia
standaryzacji (inaczej koherencji) traktuje różnice kulturowe jako
ryzyko, nierzadko ukrywa je lub pomija; opiera swój przekaz zatem
na oczywistościach, które są wygodne i neutralne. Strategia dyferencjacji (inaczej kohezji) konfrontuje się z różnicami, traktuje je
jako nieodłączny element krajobrazu, a także wykorzystuje potencjał
różnorodności. Dzięki temu reklama jest modularna, zarówno w zakresie treści, jak i formy (por. Płuchowska 2017a).
Duda w ramach swoich badań nad polskimi adaptacjami reklam
opracowała cztery stopnie uniformizacji reklamy:
– całkowite wystandaryzowanie (identyczny materiał reklamowy);
– częściowe wystandaryzowanie (ten sam format i materiał, zmieniony w zakresie produkcji, np. voiceover czy dubbing);
– adaptacja (ten sam wzorzec strategiczny, bez zmiany koncepcji,
ale z wykorzystaniem lokalnych elementów, np. aktorów, scenerii,
obyczajów);
– multilokalność (specyficzna dla danej lokalności, trudna do ewentualnej translacji lub zrozumienia bez lokalnych kompetencji komunikacyjnych) (Duda 2007).
1.4. Standaryzacja i adaptacja w namingu
Zjawisko doboru nazewnictwa pod kątem rynków międzynarodowych
jest niełatwym zadaniem – z jednej strony niewielu przedsiębiorców posiada kompetencje, aby odnaleźć te „bezpieczne”, które nie
będą powodować nieporozumień, z drugiej – dobór oryginalnej wersji
i jej niewłaściwa translacja lub niewłaściwe użycie języka są częstymi
problemami wśród firm działających na rynkach globalnych (Bartosik
516
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
Purgat 2010). Doradzane jest zatem poszukiwanie nazw niemających
konkretnych znaczeń w najczęściej używanych językach świata (np.
„Lexus”), nazw niewskazujących na konkretny produkt (np. „Camel”),
wykorzystanie nazwisk założycieli firmy (np. „Honda”), poszukiwanie
oryginalnych nazw wymawianych tak samo w większości języków (np.
„Minolta”), akronimów (np. „BMW”), nazw wskazujących na pochodzenie produktu (np. „Finlandia”), nazw wymyślonych na podstawie
skojarzeń z jednym z największych języków świata (np. „Nescafe”)
(Duliniec 2009).
Znane są jednak w historii marketingu międzynarodowego historie o nieudanych translacjach w wykonaniu wielkich marek:
– Schweppes: we Włoszech nazwa produktu „Schweppes Tonic Water” została przetłumaczona na „Schweppes Toilet Water” (woda
toaletowa);
– Mitsubishi Pajero: w Hiszpanii „pajero” oznacza osobę, która się
masturbuje;
– Toyota Fiera: w Hiszpanii „fiera” to slangowe określenie brzydkiej,
starej kobiety;
– Clairol „Mist stick”: w Niemczech słowo „Mist” oznacza nawóz;
– Vicks: w Niemczech słowo „vicks” wymawia się przez „f”, a „fick”
jest wulgarnym określeniem stosunku seksualnego (Haig 2005).
1.5. Stan badań
Whitelock i Fastoso zebrali z największych czasopism naukowych
poświęconych marketingowi, biznesowi i reklamie z lat 1975–2005
40 artykułów dotyczących badań nad międzynarodowymi markami
(Whitelock, Fastoso 2007). Przede wszystkim przedmiot większości
badań stanowiły kraje Europy Zachodniej: Francja, Niemcy, Włochy
i Wielka Brytania, a z reszty świata: USA, Chiny, Indie i Korea Południowa. Z badań wynika także, że standaryzacja i adaptacja nazewnictwa
były przedmiotem szczególnego zainteresowania badaczy, bo aż 10
z 40 analizowanych artykułów dotyczyło właśnie tematu namingu.
517
Martyna Gliniecka
Jeśli chodzi o konkretne tematy w badaniach standaryzacji i adaptacji nazw, wiele z nich porusza translację między językami mocno
różniącymi się strukturą, np. badanie Zhang i Schmitta dotyczyło
fonetycznych, fonosemantycznych i semantycznych translacji nazw
firm z rynków zachodnich na język chiński (Zhang, Schmitt 2001).
Inne badania zajmują się wpływem nazwy i kraju pochodzenia na
wizerunek, np. badanie Häubla dotyczy dwóch marek samochodów:
francuskiej i niemieckiej (Häubl 1996). Ze względu na popularność
języka angielskiego w namingu w krajach nieanglojęzycznych dużym
zainteresowaniem cieszy się temat anglicyzmów, np. praca Friedricha
zajmuje się anglojęzycznymi nazwami w Brazylii (Friedrich 2002).
2. Obiekt badań
2.1. VW Beetle – historia (na podstawie Grieger, Gutzmann
2015)
Pomysł „samochodu dla ludu” („Volkswagen”) narodził się w głowie
Adolfa Hitlera w 1933 roku. Wynikał on z generalnego trendu w produkcji małych samochodów oraz popularyzacji tego środka transportu wśród zwykłych ludzi. Był też przykładem i nośnikiem reżimowej utopijnej wizji społeczeństwa. Założenia, które opracował Hitler
i przekazał w roku 1934 podczas publicznego wystąpienia z okazji
otwarcia Międzynarodowej Wystawy Automobili i Motocykli w Berlinie,
określały, że „samochód dla ludu” ma być przeznaczony dla rodziny
z trójką dzieci, osiągać prędkość maksymalnie 100 km/h oraz ma
być dostępny za około 990 marek w systemie oszczędnościowym
(tygodniowa pensja wynosiła około 70 marek, na składkę przeznaczyć
trzeba było 5 marek tygodniowo). Swoje propozycje zaoferowały
firmy takie jak Opel czy Ford, ostatecznie jednak prace nad projektem powierzono Ferdynandowi Porschemu i jego firmie Porsche KG.
Oficjalna, przepełniona propagandą prezentacja samochodu
odbyła się w maju 1938 roku. Hitler nadał samochodowi nazwę
518
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
„KdFWagen” (inspirując się nazistowskim sloganem „Krat durch
Freude”, czyli „siła poprzez radość”). Mimo że do programu oszczędnościowego zapisało się 300 tys. Niemców, w czasie przygotowań
do wojny ani jeden samochód nie opuścił fabryki. Wraz z rozpoczęciem wojny Volkswagen GmbH stał się fabryką naprawczą dla nazistowskiej armii, a od 1940 roku zaczęto produkować w nim wojskowe
wersje garbusów: Kübelwagen (Typ 82), czyli samochody osobowoterenowe, Schwimmwagen (Typ 166), czyli pływające amfibie, oraz
Kommandeurswagen (Typ 87), produkowane dla Wehrmachtu i elity
społeczeństwa niemieckiego. W czasie wojny fabryka Volkswagena
była również miejscem pracy przymusowej dla około 20 tys. więźniów
obozów pracy i obozów koncentracyjnych.
Wraz z zakończeniem wojny i przejęciem fabryki przez Amerykanów wszystko wskazywało na koniec istnienia Volkswagena. W połowie 1945 roku fabrykę przekazano jednak Brytyjczykom, którzy
mimo początkowych prób sprzedaży wyposażenia firmom brytyjskim – z czysto pragmatycznych powodów: braku poważnych zniszczeń i niedoborów we flocie samochodowej – po wojnie zdecydowali
się utrzymać produkcję (choć na skalę mniejszą, niż planowano).
Przywrócono także oryginalną nazwę „Volkswagen Typ 1”. Z czasem,
po poprawie infrastruktury, wraz ze zwiększeniem dostępności materiałów oraz zwiększeniem liczby pracowników, fabryka rozpoczęła
pracę nad samochodami. W roku 1946 powstały pierwsze salony.
Kolejnym krokiem był eksport – pierwsze modele wyjechały do Holandii w 1947 roku. Międzynarodowy sukces Volkswagena Garbusa
przełożył się również na powojenną odbudowę Niemiec, zarówno
z perspektywy wizerunkowej, jak i ekonomicznej (Rieger 2009).
2.2. Globalizacja marki (na podstawie Grieger,
Gutzmann 2015)
Od 1948 roku globalizacja nabrała tempa – dystrybuowano już samochody do Szwajcarii, Belgii, Luksemburga, Danii i Szwecji. Również
519
Martyna Gliniecka
wtedy powołano dział reklamy oraz zarejestrowano firmę. W roku
1949 rozpoczęła się produkcja pierwszego modelu kabrioletu, otwarto nową fabrykę w Austrii oraz przekazano Volkswagen GmbH z rąk
British Military Government na własność rządu Niemieckiej Republiki
Federalnej.
Na początku lat 50. garbusy eksportowano do 18 krajów, głównie
europejskich. W połowie lat 50. były już dostępne na rynku północno i południowoamerykańskim, azjatyckim i afrykańskim. W USA
i Kanadzie zbudowano własną sieć sprzedaży. Otwarto nowe fabryki
w Brazylii, Południowej Afryce i Australii. Z taśmy zjechał milionowy
samochód. Zaczęto też produkcję Volkswagena Typ 2 – zwanego
w Polsce „ogórkiem” lub „bulikiem”. W drugiej połowie lat 50. sprzedaż zagraniczna przekroczyła sprzedaż w Niemczech. W 1959 roku
ruszyła kampania reklamowa w USA.
Popularność samochodu w Stanach Zjednoczonych to przykład
sukcesu głównie wizerunkowego – przygotowane przez agencję Doyle
Dane Bernbach Inc. kampanie: ikoniczne „Think small” i „Lemon” oraz
inne od końca lat 50. do końca lat 70. XX wieku. Ten niepozorny, niewygodny i mało „amerykański” samochód zdobył rynek – sprzedało
się 5 mln samochodów. Co ciekawe, wraz z wycofaniem dystrybucji
VW Beetle z amerykańskiego rynku pod koniec lat 70. zainteresowanie
autem nie zmalało – jego legendarny status pozostał, a sprzedaż z drugiej ręki, a także zza meksykańskiej granicy dalej kwitła (Rieger 2010).
W latach 60. Volkswagen stanowił 1/3 rynku samochodów osobowych w Niemczech. 60% produkcji szło na eksport. Mimo sukcesu
w USA Volkswagen nie miał takich wyników na rynkach francuskim
i włoskim. W 1964 roku otwarta została fabryka w Meksyku. Koniec
lat 60. to także pierwsze kryzysy – spadły produkcja i sprzedaż, chociaż ostateczne wyniki były lepsze z każdym rokiem. Był to także
czas ukonstytuowania się nieoficjalnej nazwy „Käfer” i włączenia
jej w niemieckie spoty reklamowe i oficjalne materiały promocyjne.
W latach 70. do produkcji dołączyły fabryki w Jugosławii i Nigerii.
W roku 1979 ostatni garbus zjechał z niemieckiej taśmy produkcyjnej.
Od tego czasu większość produkcji odbywała się w Meksyku i Brazylii.
520
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
Kolejne lata to czas konkurencji – mimo to zapotrzebowanie na
VW Beetle wciąż się utrzymywało. W Meksyku powstały nowe wersje
modeli niemieckich oraz modele meksykańskie (Volkswagen Sedán).
W roku 1985 oficjalnie zakończono eksport do Europy. W latach 90.
pojawiło się coraz więcej nowych rozwiązań technologicznych związanych z estetyką, funkcjonalnością, a także normami ekologicznymi.
Pierwsza dekada XX wieku przyniosła głównie warianty kolekcjonerskie i edycje limitowane. W 2003 roku wyszedł Volkswagen Sedán
Última Edición (zwany też The Last Edition) – 2999 sztuk przekazanych
zostało do sprzedaży w salonach w Meksyku, a jedna została wysłana
do fabryki w Wolfsburgu. 30 marca 2003 roku w meksykańskiej fabryce w Pueblo, przy akompaniamencie mariachi, wyprodukowano ostatnią sztukę legendarnego samochodu – VW Beetle numer 21 529 464.
Współcześnie pozostaje już tylko kupować modele VW Garbusów
z drugiej, a niekiedy nawet dwudziestej ręki. Jak to z kultowymi samochodami bywa, wraz z upływem czasu wzrastają też ceny.
Ilustracja 1. Niemiecka reklama
VW Beetle
Źródło: http://www.glockenkoenigin.de/resources/Wenn-doch-alles-im-Leben.jpg (16.06.2017).
521
Martyna Gliniecka
Ilustracja 2. Amerykańska reklama VW
Beetle
Źródło: https://s-media-cache-ak0.pinimg.
com/originals/ed/0a/74/ed0a74635dcdb18b52a87a8c0147e4d1.jpg (16.06.2017).
Ilustracja 3. Francuska reklama VW Beetle
Źródło: https://s-media-cache-ak0.pinimg.
com/originals/0f/25/01/0f2501b4bdc7712afb231e2d51fab64.jpg (16.06.2017).
Ilustracja 4. Arabska reklama VW Beetle
Źródło: https://s-media-cache-ak0.
pinimg.com/736x/1e/44/d7/1e44d7dc1d7e409c215b1dbfc589bf19.jpg
(16.06.2017).
522
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
3. Wyniki
3.1. Metodologia badań
Do analizy zebrano 57 przykładów miejsc i 89 nazw. Dysproporcja ta
wynika z wielości nazw używanych w niektórych językach, często ze
względu na ich większą lub mniejszą oficjalność czy slang. Nierzadko są one zebrane w większe rejony geograficzne – początkowym
pomysłem było grupowanie według języka, ale okazało się to nie
lada wyzwaniem. Nazewnictwo w większości przypadków jest zależne od miejsca, nie od języka (przykładem jest język arabski i różne
nazwy w Afganistanie, Egipcie, Iraku i Iranie). Niektóre z miejsc się
powtarzają (zwłaszcza w Ameryce Południowej), gdyż ze względu na
ogromną popularność samochodu w tym rejonie świata powstało
wiele używanych zamiennie nazw w różnych krajach mimo jednego
języka (hiszpańskiego).
3.2. Materiał badawczy
Przedstawione w tabeli 1 nazwy, a także ich tłumaczenia zostały zweryfikowane w kilku źródłach: słownikach, wyszukiwarkach (zarówno
tekstu, jak i obrazu), a także na forach, grupach i stronach dotyczących tego samochodu. Pominięte zostały nazwy, których znaczenia
lub wiarygodności użycia nie dało się potwierdzić (głównie z krajów
afrykańskich).
523
Martyna Gliniecka
Tabela 1. Wykaz krajów (regionów), nazw oryginalnych (czasami z wymową) oraz
ich tłumaczeń
Kraj/region
Nazwa oryginalna (wymowa)
Afganistan
„( سکولوفvolox”)
Afryka Południowa
(język afrikaans)
Argentyna, Chile, Kolumbia,
Paragwaj, Peru, Hiszpania,
Urugwaj, Salwador, Kostaryka,
Wenezuela
Boliwia
volla/volksie
kewer
od nazwy Volkswagen
mały Volkswagen
chrząszcz/żuk
escarabajo
chrząszcz/żuk
peta
folcika
buba
żółw
robak/owad
chrząszcz/żuk
od nazwy Volkswagen
Bośnia i Hercegowina
Brazylia, Paragwaj, Urugwaj
fusca
Bułgaria
косτенурка („kostienurka”)
бръмбар („brymbar”)
Chiny
Chorwacja
Czechy
甲壳虫 („jiǎ ké chóng”)
buba
brouk
boblen
bobbelfolkevogn
asfaltboblen
billen
gravid rulleskøjte
hitlerslæden
Tłumaczenie
żółw
chrząszcz/żuk
Dominikana
cepillo
Egipt
Estonia
„( ةسفنخkhon-fesa”)
põrnikas
Filipiny
pendong
kotseng kuba
ba-o
boks
Finlandia
kupla
kuplavolkkari
aatun kosto
chrząszcz/żuk
chrząszcz/żuk
chrząszcz/żuk
bańka
Volkswagen bańka
bańka na asfalcie
chrząszcz/żuk
rolki w ciąży
sanki Hitlera
pędzel lub golarka
do lodów
chrząszcz/żuk
chrząszcz/żuk
slangowe określenie pochodzące od
słowa „łysy”
garbaty samochód
żółw
aluminiowa puszka
bańka
volkwagen bańka
zemsta Adiego
Francja, francuskojęzyczna
Belgia, Algieria, Quebek, Haiti
coccinelle
biedronka
Dania
524
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
Grecja
σκαθάρι („skathari”)
σκαραβαίος („skaraveos”)
χελώνα („chelona”)
κατσαριδάκι („katsaridaki”)
cucaracha
cucarachita
Gwatemala, Salwador, Honduras
Holandia, niderlandzkojęzyczna
kever
Belgia
Indonezja
kodok
„( ةكوركعagroga”)
Irak
„( ةّـكرrag-gah”)
„( یا هغابروقghoorbaIran
ghei”)
Islandia
bjalla
Izrael
„( תישופיחhipushit”)
chrząszcz/żuk
skarabeusz
żółw
mały karaluch
karaluch
mały karaluch
chrząszcz/żuk
żaba
mała żaba
mały żółw
żaba
escarabat
kifuu
pulga
escarabajo
vabalas
vabole
буба („buba”)
kura
kodok
vocho, vochito, volcho
цох („coh”)
bhyagute car
dzwon
chrząszcz/żuk
chrząszcz/żuk
(gatunek
rhomborrhina
japonica)
chrząszcz/żuk
chrząszcz/żuk
mucha
chrząszcz/żuk
chrząszcz/żuk
chrząszcz/żuk
chrząszcz/żuk
żółw
żaba
pępek
biedronka
samochód-żaba
käfer
chrząszcz/żuk
Panama
Polska
Portugalia
boble
foxi
foxy
tortuga
garbus
carocha
Puerto Rico
volky
Rosja
жук („żuk”)
bańka
od nazwy Volkswagen
żółw
człowiek z garbem
chrząszcz/żuk
od nazwy Volkswagen
chrząszcz/żuk
Japonia
Katalonia
Kenia
Kolumbia
Litwa
Łotwa
Macedonia
Malezja
Meksyk, Kostaryka
Mongolia
Nepal
Niemcy, Austria, niemieckojęzyczna Szwajcaria
Norwegia
Pakistan
カブトムシ (”kabuto
-mushi”
525
Martyna Gliniecka
Kraj/region
Rumunia
Serbia
Słowacja
Słowenia
Sri Lanka
Swahili
Szwecja
Nazwa oryginalna (wymowa)
broasca, broscuţă
buburuza
буба („buba”)
chrobák
hrošč
ඉබ්බා („ibba”)
mgongo wa chura
mwendo wa kobe
folka
bagge (skrót od skalbagge)
bubbla
Tajlandia
รถเต่า („rod tao”)
โฟล์คเต่า („folkh tao”)
Tajwan
金龜車 („jin-guei che”)
Turcja
kaplumbağa
tosbağa
Tłumaczenie
mała żaba
biedronka
robak/owad
chrząszcz/żuk
chrząszcz/żuk
żółw
plecy żaby
prędkość żółwia
od nazwy Volkswagen
chrząszcz/żuk
bańka
samochód-żółw
samochód Volkswagen
chrząszcz/żuk
żółw
żółw
Węgry
фольксваген-жук
(„wolkswagen-żuk”)
bogár
Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Kanada, Indie, Australia
beetle
bug
chrząszcz/żuk
robak/owad
Wietnam
con bọ
maggiolino
maggiolone
robak/owad
chrabąszcz majowy
wielki chrabąszcz
Ukraina
Włochy
żuk Volkswagen
robak/owad
Źródło: opracowanie własne.
Kolejna tabela przedstawia nazwy (oraz ich warianty) według
liczby wystąpień.
526
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
Tabela 2. Najczęściej występujące nazwy (i ich warianty)
Tłumaczenie
chrząszcz/żuk
żółw
Warianty
(inne warianty: chrabąszcz majowy,
rhomborrhina
japonica, skarabeusz, wielki chrzabąszcz)
(inne warianty: samochód-żółw, prędkość żółwia, mały żółw)
od nazwy Volkswagen
bańka
żaba
Liczba wystąpień
30
13
10
(inne warianty: bańka na asfalcie, VW
bańka)
(inne warianty: mała żaba, samochód-żaba, plecy żaby)
robak/owad
biedronka
karaluch
(inne warianty: mały karaluch)
aluminiowa puszka
człowiek z garbem
dzwon
garbaty samochód
mucha
pędzel/golarka do lodów
pępek
rolki w ciąży
sanki Hitlera
slangowe określenie pochodzące od słowa „łysy”
zemsta Adiego
żuk Volkswagen
7
7
5
3
2
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
1
Źródło: opracowanie własne.
527
Martyna Gliniecka
3.3. Kategoryzacja semantyczna
Pierwsza kategoryzacja ma podłoże semantyczne – na podstawie
wyników opracowano trzy główne kategorie: nazwy pochodzące od
owadów i zwierząt, nazwy pochodzące od nazwy marki oraz nazwy
„wyjątkowe”, niemożliwe do jednoznacznego skategoryzowania.
Tabela 3. Nazwy związane z owadami lub zwierzętami
Tłumaczenie
Liczba wystąpień
chrząszcz/żuk
30
żółw
13
żaba
7
robak/owad
5
biedronka
3
karaluch
2
mucha
1
żuk Volkswagen
Suma
1
62
Źródło: opracowanie własne.
Większość nazw związana jest z owadami lub zwierzętami. Przyczyny tego można upatrywać w charakterystycznym designie samochodu – kształt i rozmieszczenie niektórych elementów przypominają pocieszną twarz, głowę lub pysk. Jako że oryginalna nazwa
odwoływała się do owadów, poza chrząszczem czy żukiem w innych
językach nazwy kojarzono z innymi owadami – biedronką, karaluchem, muchą – lub konkretnymi, lokalnymi odmianami chrząszczy
czy żuków – np. chrabąszczem majowym, rhomborrhina japonica, skarabeuszem. Druga grupa nazw związana jest ze zwierzętami (gadem
żółwiem i płazem żabą). Podobnie jak przy owadach, ma to związek
z animalistycznym wyglądem modelu samochodu: żółwia skorupa
528
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
przypomina dach, a głowa – przednią część auta; w przypadku żaby
jej półokrągły, ścięty kształt tułowia przypomina linię samochodu.
Tabela 4. Nazwy pochodzące od marki
Tłumaczenie
Liczba wystąpień
od nazwy Volkswagen
10
Suma
10
Źródło: opracowanie własne.
Część nazw związana jest z nazwą marki Volkswagen. Znaczna
większość inspirowana jest fonetycznie, np. „( فولوکسvolox”), volky,
boks, foxy/foxi, โฟล์คเต่า („folkh tao”), volla/volksie. Jak już zostało
wspomniane wcześniej, oficjalna nazwa samochodu to Volkswagen
Typ 1, stąd prawdopodobnie częsta adaptacja inspirowana właśnie
nazwą marki.
Tabela 5. Nazwy „wyjątkowe”
Tłumaczenie
Liczba
wystąpień
bańka
7
aluminiowa puszka
1
człowiek z garbem
1
dzwon
1
garbaty samochód
1
mucha
1
pędzel / golarka do lodów
1
pępek
1
rolki w ciąży
1
529
Martyna Gliniecka
Tłumaczenie
Liczba
wystąpień
sanki Hitlera
1
slangowe określenie pochodzące
od słowa “łysy”
1
zemsta Adiego
1
Suma
18
Źródło: opracowanie własne.
Ostatnia kategoria stanowi zbiór nazw, które nie mają wspólnej
etymologii. Niestety nie we wszystkich przypadkach udało się odnaleźć inspirację takiej adaptacji, natomiast jest kilka przykładów
adaptacji lokalnej podpartych historiami powstania nazw.
Na początek lokalnie: nazwa polska – garbus – została wprowadzona ze względu na to, że istniał już polski samochód o nazwie Żuk,
produkowany przez Fabrykę Samochodów Ciężarowych w Lublinie.
Jeśli chodzi o jedną z nazw używanych w Meksyku, czyli w różnych
opcjach „vocho”, „vochito”, „volcho”, to powiązanie ze znaczeniem
(„pępek”) okazuje się bardzo sensowne. Ze względu na umiejscowienie fabryk produkcyjnych właśnie w Meksyku i ogromnej popularności
samochodu wśród lokalnych mieszkańców mówiło się, że „Volkswagen jest jak pępek – każdy go ma”.
Pojawiały się również odwołania do historii powstania samochodu w Trzeciej Rzeszy i założeń opracowanych przez Adolfa Hitlera.
W krajach skandynawskich – w Finlandii i Danii – nieoficjalnie nazywano te samochody odpowiednio „zemstą Adiego” i „sankami Hitlera”.
Nieznane są niestety okoliczności powstania nazwy „pędzel” oraz
„golarka do lodów”, występujących na Dominikanie (oraz czasami
w innych krajach Ameryki Łacińskiej).
530
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
3.4. Kategoryzacja ze względu na związek nazwy z wyglądem
Wspomniany już wcześniej unikatowy i specyficzny design samochodu był nierzadko inspiracją do tworzenia nazw. Poniżej opracowano
kategorie nazw związanych i niezwiązanych z wyglądem samochodu.
Tabela 6. Nazwy związane z wyglądem samochodu
Tłumaczenie
Liczba wystąpień
chrząszcz/żuk
30
żółw
13
bańka
7
żaba
7
robak/owad
5
biedronka
3
karaluch
2
mucha
1
człowiek z garbem
1
garbaty samochód
1
rolki w ciąży
1
żuk Volkswagen
1
Suma
72
Źródło: opracowanie własne.
Tabela 7. Nazwy niezwiązane z wyglądem samochodu
Tłumaczenie
od nazwy Volkswagen
Liczba wystąpień
10
aluminiowa puszka
1
dzwon
1
531
Martyna Gliniecka
Tłumaczenie
Liczba wystąpień
pędzel / golarka do lodów
1
pępek
1
sanki Hitlera
1
slangowe określenie pochodzące od
słowa “łysy”
1
zemsta Adiego
1
Suma
17
Źródło: opracowanie własne.
Większość nazw odwoływała się w jakimś stopniu do wyglądu
samochodu – były to skojarzenia animalistyczne związane z frontalną
prezencją modelu (chrząszcz/żuk, mucha, karaluch), a także z linią
kształtu widzianą z boku (żaba, żółw, człowiek z garbem, garbaty samochód). Na szczególną uwagę zasługuje tutaj nazwa „rolki w ciąży”,
będąca doskonałym opisem całej „fizjonomii” VW Beetle.
Ilustracja 5. Cztery rzuty designu VW Beetle
Źródło: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/2/24/Quatro_vistas_do_fusca.jpg (6.06.2017).
532
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
3.5. Standaryzacja i adaptacja nazwy
Ostatnia kategoryzacja zawarta w tabeli poniżej dotyczy kwestii standaryzacji i adaptacji nazwy oryginalnej.
Tabela 8. Standaryzacja i adaptacja
Kategoria
Liczba
wystąpień
dokładne tłumaczenie nazwy oryginalnej
33
adaptacja
56
Suma
89
Źródło: opracowanie własne.
Niemiecka nazwa oryginalna, czyli „käfer”, lub jej anglojęzyczne
odpowiedniki, „beetle” bądź „bug”, zostały wykorzystane w bezpośrednim tłumaczeniu na inne języki w 1/3 przypadków. Większość
jednak stanowi adaptacje – zarówno bliższe, np. bardziej lokalne
owady, jak i zupełnie dalsze, np. garbus, pępek, bańka. Zjawisko jest
nie lada problemem do interpretacji, gdyż losy nazwy VW Beetle nie
były podyktowane jedynie oficjalnymi znakami towarowymi, ale duża
część nazw zawartych w tym badaniu to nazwy potoczne, wytworzone
i nadane przez użytkowników samochodów lub jego producentów.
Stanowi za to inspirację do podjęcia próby interkulturowych badań
porównawczych w poszczególnych krajach, tak aby poznać skojarzenia i semantykę różnych nazw.
533
Martyna Gliniecka
Podsumowanie
4.1. Wnioski
VW Beetle jest przykładem produktu globalnego – do roku 1954, czyli
w ciągu 8 lat od wznowienia produkcji, samochód oficjalnie został
sprzedany w 98 krajach (dane z dokumentów sprzedaży z lat 1947–
1954). W kolejnych latach ta liczba tylko wzrastała, i to zarówno w przypadku oficjalnego eksportu, jak i późniejszych prywatnych transakcji.
Analiza nazewnictwa VW Beetle pokazała, że niezależnie od wybranej
przez firmy strategii wizerunek marki adaptowany był przez samych
użytkowników w zależności od kraju czy języka. Powstawały nazwy
zupełnie oficjalne, jak polski „garbus”, oraz te mniej oficjalne – jak
duńskie „rolki w ciąży”. Nierzadko ten sam samochód funkcjonował
w jednym miejscu pod kilkoma nazwami, jak np. filipińskie „garbaty
samochód”, „żółw”, „aluminiowa puszka” oraz slangowe określenie
pochodzące od słowa „łysy”. Część określeń związana była z oryginalną nazwą oficjalną, czyli Volkswagen Typ 1; część z nieoficjalną,
ale wprowadzoną również do komunikacji marki nazwą Käfer, czyli
chrząszcz, oraz z innymi owadami; część ze skojarzeniami ze specyficznym wyglądem samochodu; część zaś – tych wyjątkowych – powstała w zupełnie innych, nierzadko nieznanych nam okolicznościach.
4.2. Dalsze losy nazwy
Niewykluczone, że ogromny wpływ na taką indywidualizację produktu miał jego charakterystyczny design. Sympatycznie wyglądający
samochód był do tego stopnia wyjątkowy, że często zdarzało się, iż
właściciele nadawali mu własne imiona.
Przy okazji, z „garbusowego szału” skorzystała również wytwórnia
filmów Walta Disneya – w 1968 roku powstał The Love Bug (w wersji polskiej Kochany Chrabąszcz), opowiadający o przygodach garbusa o silnym i niesfornym charakterze, startującego w wyścigach
534
Adaptacja nazwy produktu na rynkach zagranicznych…
samochodowych (Martin 2014). Imię Herbie nadane temu bohaterowi
stało się potem nieodłącznym elementem kolejnych części: Herbie Rides Again (Garbi znowu w trasie; 1974), Herbie Goes Monte Carlo (Chrabąszcz jedzie do Monte Carlo; 1977), Herbie Goes Bananas (Kochany
Chrabąszcz oszalał; 1980) oraz ostatniej – Herbie: Fully Loaded (Garbi
super bryka; 2005). Jak widać, losy polskojęzycznej adaptacji nazwy
samochodu rzutowały również na tłumaczenia tytułów – w 2005 roku,
zamiast pozostać przy starym, dobrym Chrabąszczu, polski tytuł filmu
przetłumaczony został zgodnie z lokalnie znaną nazwą.
Bibliografia
Bartosik-Purgat M. (2010). Otoczenie kulturowe w biznesie międzynarodowym.
Warszawa: Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne.
Beetle Production Figures. Dostępne na: https://www.thesamba.com/vw/
archives/info/salesfigures_194754/3.jpg; https://www.thesamba.com/
vw/archives/info/salesfigures_194754/4. jpg (15.06.2017).
Duda A. (2007). Globalne strategie reklamowe w przestrzeni wielokulturowej.
Ruch Prawniczy, Ekonomiczny i Socjologiczny, 2(69), s. 197–210.
Duliniec E. (2009). Marketing międzynarodowy. Warszawa: Polskie Wydawnictwo Ekonomiczne.
Firlej M. (2017). Przegląd nazw przedsiębiorstw z perspektywy lingwistycznej.
W: M. Wszołek (red.), Manual – reklama. Podręcznik z zakresu projektowania komunikacji (s. 467–488), Kraków: Libron.
Fleischer M. (2003). Corporate identity i public relations. Wrocław: Dolnośląska
Szkoła Wyższa Edukacji Towarzystwa Wiedzy Powszechnej.
Friedrich P. (2002). English in Advertising and Brand Naming: Sociolinguistic
Considerations and the Case of Brazil. English Today, 18(03), s. 21–28.
Grieger M., Gutzmann U. (2015). From the Beetle to a Global Player. Volkswagen Chronicle. Wolfsburg: Volkswagen Aktiengesellschat, Hildesheim:
Druckerei Quensen.
Haig M. (2005). Brand Failures: The Truth about the 100 Biggest Branding
Mistakes of All Time. London: Kogan Page Publishers.
Häubl G. (1996). A Crossnational Investigation of the Efects of Country of
Origin and Brand Name on the Evaluation of a New Car. International
Marketing Review, 13(5), s. 76–97.
535
Martyna Gliniecka
Martin M. (2014). From Car Brands to Their Legends. W: P. Sjöblom, T. Ainiala,
U. Hakala (red.), Names in the Economy: Cultural Prospects (s. 300–310).
Newcastle upon Tyne: Cambridge Scholars Publishing.
Nilsen D.L.F. (1979). Language Play in Advertising: Linguistic Invention in
Product Naming. W: J. Alatis, G.R. Tucker (red.), Language in public life
(s. 137–143). Waszyngton: Georgetown University Press.
Płuchowska D. (2017a). Reklama a komunikacja interkulturowa. Zarys teoretyczny. W: M. Wszołek (red.), Manual – reklama. Podręcznik z zakresu
projektowania komunikacji (s. 393–432). Kraków: Libron.
Płuchowska D. (2017b). Reklama – standaryzacja reklamy interkulturowej.
W: M. Wszołek (red.), Manual – reklama. Podręcznik z zakresu projektowania komunikacji (s. 433–470). Kraków: Libron.
Rieger B. (2009). The „Good German” Goes Global: the Volkswagen Beetle
as an Icon in the Federal Republic. History Workshop Journal, 68(1), 3–26.
Rieger B. (2010). From People”s Car to New Beetle: The Transatlantic Journeys
of the Volkswagen Beetle. The Journal of American History, 97(1), s. 91–115.
Wheeler A. (2010). Kreowanie marki: przewodnik dla menedżerów marki, przeł.
J.P. Szyter. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Whitelock J., Fastoso F. (2007). Understanding International Branding: Defining the Domain and Reviewing the Literature. International Marketing
Review, 24(3), s. 252–270.
Zhang S., Schmitt B.H. (2001). Creating Local Brands in Multilingual International Markets. Journal of Marketing Research, 38(3), s. 313–325.
Mariusz Wszołek
Uniwersytet Wrocławski
Krzysztof Moszczyński
Uniwersytet SWPS we Wrocławiu
Paweł Mackiewicz
Uniwersytet Wrocławski
Wpływ barwy
i etykiety opakowań
na postrzeganie
produktu – wyniki badań
empirycznych1
1. Wstęp
Projektowanie opakowań (ang. package design, packaging) jest uznawane za specjalistyczną dyscyplinę projektową od 1945 roku (por. Stewart
2007). Nie oznacza to oczywiście, że opakowywaniem nie interesowano
się wcześniej. Pierwsze opakowania pełniły głównie funkcję ochronną,
np. ceramiczne egipskie wazy i naczynia sprzed 1500 lat p.n.e. czy
kora drzew morwy były wykorzystywane głównie do ochrony żywności
i przechowywania płynów takich jak wino i oliwa (por. Stewart 2009).
Rewolucja przemysłowa przyniosła znaczący rozwój opakowań jako
formy głównie ochronnej i transportowej. Wynalezienie w 1817 roku
1
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Wszołek M., Moszczyński K., Mackiewicz P.
(2017). Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu – wyniki badań
empirycznych. W: M. Grech, A. Siemes, M. Wszołek (red.), Badanie i projektowanie
komunikacji 6 (s. 77–122). Wrocław: Libron.
537
Mariusz Wszołek, Krzysztof Moszczyński, Paweł Mackiewicz
pierwszych kartonowych opakowań w Anglii czy opatentowanie metalowej i cynowej puszki przez Petera Duranda w 1810 roku znacząco
przyczyniło się do wydłużenia czasu przydatności produktu, łatwości
jego transportu i przechowywania (por. Stewart 2009).
Znaczące zmiany w handlu detalicznym i generalna postawa konsumpcyjna nowego światowego porządku miały znaczący wpływ nie
tylko na wzrost roli opakowania w handlu, ale również, a może przede
wszystkim, na styl życia społeczeństwa. Pierwsze sklepy samoobsługowe, powstanie hipermarketów, znaczący wzrost liczby towarów na
półkach sklepowych, kody kreskowe czy wykorzystanie technologii
PET do produkcji opakowań to tylko niektóre zjawiska zmuszające
do innego spojrzenia na społeczeństwo po II wojnie światowej (por.
Stewart 2009). Opakowanie nie tylko jest związane z materiałoznawstwem, technologią produkcji, transportem, bezpieczeństwem czy
procesami handlowymi (por. Fleischer 2010). Opakowanie to również,
a może przede wszystkim, nośnik wizerunku (por. Wszołek 2015)
rozumianego jako „sposób, w jaki otoczenie odbiera komunikowaną przez organizację tożsamość za pomocą różnorodnych technik
komunikacyjnych […]. Wizerunek powstaje w otoczeniu, jest obcym
obrazem – jest zbiorem wyobrażeń, zarówno racjonalnych, jak i emocjonalnych, powstałych zarówno jako efekt działań programowych,
jak też nieświadomych zachowań” (Pluta 2001, s. 32). Jak zauważa
Michał Grech: „badania wizerunku badają na pewno znane sposoby
komunikacji o przedmiocie badań” (Grech 2012, s. 13).
Ze względu na wspomniane wyżej funkcje transportowania wizerunku opakowania stanowią naturalny przedmiot badań komunikacji – dziedziny skoncentrowanej m.in. na: 1) weryfikacji wizerunków raportowanych przez respondentów, 2) analizie stabilności
komunikacyjnej, czyli zmienności/powtarzalności tych wizerunków,
ewentualnie zakresów tych zmian, 3) interpretacji powyższych danych
w kontekście społecznym (por. Fleischer 2010). W obszarze badań
komunikacji chodzi zarówno o opinie ludzi, które stanowią podstawę
gromadzenia danych, jak i możliwości komunikacji w ramach analizowanego zjawiska (por. Fleischer 2008).
538
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Co nas zatem ostatecznie interesuje, to właśnie wypowiedzi, do których dochodzimy tylko przez obserwacje;
czy w sposób bezpośredni, czy pośredni, fenomenalny czy teoretyczny, to nie odgrywa roli. W tym sensie
muszą być podane po pierwsze, warunki, pod jakimi
dana wypowiedź obowiązuje, oraz po drugie, muszą
być podane metody weryfikacji, których należy użyć
dla jej sprawdzenia (Fleischer 2008: 54).
Tak zoperacjonalizowana metodologia badawcza pozwala na
wprowadzenie pojęcia obiektywności, które będzie tutaj rozumiane
za Fleischerem jako możliwość zredukowania wypowiedzi do empirycznie rozstrzygalnych alternatyw (zob. Fleischer 2008). Tym samym
mamy do czynienia z konstrukcyjną kategorią obiektywizmu, a nie
z samym obiektywizmem.
2. Design opakowań – perspektywa komunikacyjna
Opakowania często definiowane są jako wyróżnialne oferty komunikacyjne produktów, a nawet przestrzeń semantyzowania produktów
(Wszołek 2015). Design opakowań rozpatrywany jest również jako
ograniczanie przestrzeni w celach semantycznych.
Opakowania chcę tutaj rozumieć bardzo szeroko. Nie
tylko jako opakowania produktów, spełniające powszechnienie znane funkcje, lecz również z uwagi na
pozostałe aspekty opakowań, czyli jako kształtowanie
bezpośredniego środowiska danego obiektu dla tego
obiektu. […] Żyjemy w kontinuum, w którym nie ma
granic i nie ma semantyki; w celu zmniejszenia skomplikowania tego świata, musimy (gdyż nie mamy innego
wyboru) opakować elementy tego świata, wyróżnione
przez nas w tych lub w innych celach, kształtując je
539
Paweł Mackiewicz
w pewien sposób i nadając im odpowiednią semantykę,
gdyż operować możemy jedynie obiektami wyposażonymi w semantyki; amorficznych nic nieznaczących
przedmiotów nawet nie postrzegamy (Fleischer 2010:
203–204).
Fleischer zauważa, że kluczowym elementem opakowania jest
nie jego forma czy przeznaczenie sprzedażowe, ale semantyka
właśnie. Tym samym rozwija się pole zainteresowań w obszarze designu opakowań do obiektów, przestrzeni, produktów czy usług, które
wymagają nadania im odpowiedniej semantyki, by mogły zaspokoić
społeczne deficyty.
Możliwość nadawania znaczeń za pomocą opakowań wydaje się
krytyczna nie tylko dla wizerunku opakowanego produktu czy usługi,
ale również dla samej marki. Nadawanie znaczeń ujawnia m.in. manipulacyjny potencjał opakowań. Nietrudno wyobrazić sobie objętość
płynu w postaci 250 ml (regularna/powszechna szklanka). Trudniej już
wyobrazić sobie objętość w postaci 190 ml (trochę mniej niż szklanka) lub 290 ml (trochę więcej niż szklanka). To zjawisko – nazywane
downsizing lub upsizing – polega odpowiednio na zmniejszaniu lub
zwiększaniu wielkości opakowania i/lub modyfikacji ilości zawartego
produktu (np. w celu dostosowania strategii cenowej). Aby zagwarantować korzyść organizacji odpowiedzialnej za taką zmianę, można
założyć, że upsizing ma na celu projektowanie i realizację zmiany
opakowania w taki sposób, aby modyfikacja była możliwie efektywnie
rozpoznawana przez klienta; odwrotnie w przypadku downsizing’u.
Zjawisko manipulacji w designie opakowań jest oczywiście znacznie
szersze, manipulować można np. wprowadzaniem dodatkowego opakowania dla dotychczasowego opakowania produktu czy wykorzystując zapożyczenia dyskursywne w taki sposób, aby rekonstruowany
charakter produktu był inny niż powszechnie przyjęty (Wszołek 2016).
Współczesne metody produkcji oferują duże pole kształtowania
pewnej obietnicy produktu przy wykorzystaniu opakowania, angażując takie zmienne wzornicze, jak: materiał, barwa, faktura, forma,
540
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
technologia wykonania, etykieta. W procesach projektowania i produkcji opakowań nierzadko dochodzi do utraty pierwotnego uzasadnienia dla stosowania tych zmiennych, mimo ich ciągłej obecności.
Dobrym przykładem może być powszechnie stosowana od wieku XVI
w przemyśle piwowarskim szklana butelka (Markham, Best 1986: 208).
Szkło można zastępować lżejszym aluminium czy polimerami typu
PET. Jednak udział tych materiałów wciąż jest niższy niż udział szkła
(Wachtman 2009: 165). Analogiczne wnioskowanie można odnieść do
koloru butelek. Pierwotną funkcją barwionych butelek (zarówno brązowych, jak i zielonych) była funkcja ochronna, która gwarantowała
ochronę produktu przed degradacją powodowaną promieniowaniem
UV (Girling w: Coles i in. 2003: 153). Biorąc pod uwagę współczesny
cykl produkcyjny piwa wraz z mechanizmami dystrybucji i dostaw,
ekspozycja na promieniowanie UV jest znikoma. Argumentów za
utrzymaniem takiego „kanonu” opakowania można więc szukać np.
na poziomie wizerunku. Dlatego też pojawia się pytanie o ewentualny
wpływ modyfikacji dyskutowanych wyżej zmiennych wzorniczych na
rekonstruowany przez klientów wizerunek.
3. Badanie
W celu odpowiedzi na postawione wyżej problemy cyfrową wizualizację szklanej butelki piwa marki Żywiec poddaliśmy manipulacji,
tak aby zasymulować modyfikację dwóch zmiennych: koloru szkła
i etykiety. W przypadku pierwszej zmiennej poza oryginalną brązową
barwą użyliśmy imitacji szkła niebarwionego oraz imitacji zielonej
barwy szkła. Imitacja tych barw miała na celu zwiększenie prawdopodobieństwa manipulacji, gdyż oba typy szkła opakowań powszechnie
występują w ofercie konsumpcyjnej. W przypadku drugiej zmiennej
zastosowaliśmy cyfrowe zdjęcia etykiety piwa australijskiej marki
James Boag’s. Wybór etykiet tej marki wynikał z jej nieobecności
na polskim rynku, tak aby możliwie jak najbardziej zminimalizować
wpływ znanego wizerunku; a także ze zbliżonej struktury i kształtu
541
Paweł Mackiewicz
etykiet do etykiet rodzimej marki Żywiec, tak aby zminimalizować
rolę architektury etykiety.
W rezultacie dalszemu badaniu poddaliśmy sześć wizualizacji
(ilustracja 1):
– trzy warianty koloru butelek (brązowy, bezbarwny, zielony) z etykietą marki Żywiec;
– trzy warianty koloru butelek (brązowy, bezbarwny, zielony) z etykietą marki James Boag’s.
Ilustracja 1. Wizualizacja butelek z wykorzystaniem etykiety piwa marki Żywiec oraz
etykiety piwa marki James Boag’s
Źródło: opracowanie własne. Etykietę piwa Żywiec pobrano z http://www.big.elblag.
pl/piwo/piwo_zywiec_05l_butelka,p67227 (13.09.2016, godz. 12.00), a etykietę piwa
James Boag’s z http://www.mandarinpie.com/wp-content/uploads/2016/01/boag.
jpg (13.09.2016, godz. 12.05).
542
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
W badaniu udział wzięli studenci drugiego i trzeciego roku studiów
licencjackich na kierunkach grafika (Uniwersytet SWPS) oraz projektowanie komunikacji (Uniwersytet Wrocławski). Każdej z sześciu grup
badanych, liczących po 60 respondentów, za pomocą rzutnika multimedialnego przedstawiliśmy po jednej z powyższych wizualizacji,
a następnie poprosiliśmy o wypełnienie kwestionariusza ankietowego
ze standaryzowaną listą pytań otwartych. Kategorie pytań dotyczyły
prostych skojarzeń, wizerunku marki, skojarzeń z produktem, charakterem produktu i konstrukcją użytkownika. Końcowe, kontrolne pytanie dotyczyło koloru opakowania. Jawnym przedmiotem badania
dla respondentów był wizerunek marki piwa w formie wyświetlonego
zdjęcia produktu przez cały czas wypełniania kwestionariusza (około
10 min). Zaproponowana wyżej metodologia badania wymaga dwóch
komentarzy:
– respondentom nie przedstawiono całego spektrum wizualizacji,
ale każdej z grup – jedynie pojedynczą wizualizację, zakładamy
więc, że badani nie byli świadomi drugiego celu badania – weryfikacji ewentualnych różnic w raportowanym wizerunku przy
manipulacji wyżej wymienionymi zmiennymi;
– planując analizę tylko dwóch zmiennych, uwzględniliśmy taką
samą butelkę na wszystkich wizualizacjach, mimo że zawierała
ona w dolnej części wytłoczony napis („Browar w Żywcu”); jednakże ze względu na niską rozdzielczość wyświetlonego obrazu
na rzutniku multimedialnym ta informacja nie była najprawdopodobniej widoczna dla respondentów, stąd też traktujemy ją
jako nieistotną.
4. Metody
Na podstawie analizy treści otrzymanych odpowiedzi skonstruowaliśmy klucz kategoryzacyjny. Wypełnione przez respondentów
kwestionariusze dotyczące sześciu wizerunków opakowań przeanalizowaliśmy za pomocą tego klucza, co pozwoliło na spójne
543
Paweł Mackiewicz
przyporządkowanie otrzymanych odpowiedzi do poszczególnych
kategorii komunikacyjnych (zestawione w sekcji Wyniki).
W celu sprawdzenia, czy rozkład tych kategorii odbiega od rozkładu równomiernego, zastosowano test Chi kwadrat. Uzyskane p-wartości ze wszystkich 124 testów skorygowano za pomocą poprawki
Benjamini-Hochberga na wielokrotne testowania, kontrolującej liczbę przypadków fałszywych pozytywnych.
Badane opakowania pogrupowano dla zadanych pytań ze względu na liczbę poszczególnych kategorii odpowiedzi, przyjmując odległość Euklidesową oraz metodę grupowania UPGMA (ang. Unweighted Pair Group Method with Arithmetic Mean). Istotność grupowania
określono testem AU (ang. Approximately Unbiased test) oraz metodą
bootstrap, przyjmując 1000 replikacji.
W celu redukcji wymiarowości i wizualizacji podobieństw i/lub
różnic między badanymi opakowaniami ze względu na liczbę udzielonych odpowiedzi na zadane pytania, wykonano analizę głównych
składowych PCA (ang. Principal Component Analysis), skalując zmienne do jednostkowej wariancji.
Wszystkie analizy przeprowadzono w pakiecie statystycznym R
(R_Core_Team, 2015. R: A language and environment for statistical
computing, R Foundation for Statistical Computing, Vienna, Austria;
https://www.R-project.org/).
5. Wyniki
Dla każdego z pytań zadanych respondentom zamieszczamy poniżej
szczegółową analizę otrzymanych kategorii odpowiedzi w formach:
tabeli frekwencji, tabeli p-wartości z testu Chi kwadrat, rysunku dendrogramu oraz wizualizacji analizy głównych składowych.
544
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
5.1 Skojarzenia
Tabela 5.1. Frekwencje kategorii odpowiedzi
Z czym Pani/Panu kojarzy się marka Żywiec/James Boag’s?
brązowy
przezroczysty
James
Boag’s
zielony
James Boag’s
Żywiec
Żywiec
James Boag’s
Żywiec
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
charakter
produktu
45,6
świat
przeżyć
46,2
charakter
produktu
34.7
charakter
pro
duktu
33,8
charakter
produktu
43,9
charakter
produktu
42.4
natura
19,3
charakter
produktu
29,5
świat
przeżyć
30,6
świat
przeżyć
27,8
świat
przeżyć
31,6
świat
przeżyć
25,0
świat
przeżyć
17,5
impreza
14.4
natura
22.4
impreza
14,3
natura
17,5
pochodzenie
13.2
pochodzenie
11.4
pochodzenie
6,1
James
Bond
9,2
pochodzenie
9,8
James
Bond
3,5
impreza
11,1
James
Bond
6,1
konstrukt
konsumenta
3,8
pub
3,1
smak
6,0
pochodzenie
3,5
inne
4,9
konstrukt
komumenta
4,5
konstrukt
komumenta
3,5
inne
3,8
Źródło: opracowanie własne.
W kontekście prostych skojarzeń z marką największa frekwencja
(34–46%) odpowiedzi dotyczy kategorii: charakter produktu (czyli
odpowiedzi związanych z tym, jaki jest opisywany produkt – głównie
piwo). Co ciekawe, ten wniosek nie dotyczy odpowiedzi na temat oryginalnej butelki piwa Żywiec (tj. w brązowym kolorze). Tu wyjątkowo
większość odpowiedzi została przyporządkowana do kategorii: świat
przeżyć (46,2%). Ponadto warto zauważyć, że w przypadku piwa James
Boag’s respondenci konstruują obraz za pomocą skojarzeń ze znanym
obiektem kultury popularnej, Jamesem Bondem, który pojawia się
545
Paweł Mackiewicz
jako osobna kategoria w każdej grupie badanych – może mieć to
związek z formą etykiety i z podobną nazwą samej marki. Kolejna wyjątkową kategoria dla marki James Boag’s to natura (brązowy: 19,3%,
przezroczysty: 22,4%, zielony: 17,5%). Interpretujemy ten wynik jako
bezpośrednie zapożyczenie z etykiety opakowania, która w swojej
warstwie wizualnej zawiera motyw krajobrazu naturalnego (góry, las,
wodospad). Z kolei w przypadku marki Żywiec przykładem wyjątkowej
kategorii jest impreza, niezależnie od koloru butelki (brązowy: 14,4%,
przezroczysty: 14,3%, zielony: 11,1%). Taka konstrukcja odpowiedzi
może mieć też związek z doświadczeniem związanym z badanym
produktem, np. indywidualnymi zachowaniami konsumpcyjnymi
oraz około- i parakonsumpcyjnymi respondentów. Podobne różnice
występują w przypadku rzadziej manifestowanej kategorii: konstrukt
konsumenta (brązowy: 3,8%, przezroczysty: 4,5%, zielony: 3,5%). Ta
kategoria pojawia się tylko w przypadku piwa marki Żywiec, co również może mieć związek ze znajomością i/lub doświadczeniem marki.
Warto zwrócić uwagę na powtarzalność kategorii komunikacyjnych
dotyczących tożsamości organizacyjnej. Co ciekawe, zmienna, jaką
jest barwa opakowania (szkła butelki), nie wpływa zasadniczo na skład
kategorii odpowiedzi dotyczących skojarzeń z marką.
Tabela 5.1.1. Wartości p dla poszczególnych kategorii odpowiedzi na pytanie dotyczące skojarzeń związanych z marką (przypadki istotne statystycznie dla p < 0.05
pogrubiono)
Odpowiedzi
Wartość p
charakter produktu
0.7170
świat przeżyć
0.1437
pochodzenie
0.0840
natura
1.12E-05
impreza
0.0005
James Bond
0.0146
546
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
konstrukt konsumenta
0.2123
pub
0.0972
smak
0.0038
inne
0.0198
Źródło: opracowanie własne.
Analiza przeprowadzona testem Chi kwadrat wskazuje, że między
opakowaniami w sposób istotny statystycznie różniły się następujące
kategorie odpowiedzi: natura, impreza, James Bond, smak oraz inne.
Diagram 5.1.2. Wykres typu biplot dla analizy głównych składowych. Punkty oznaczają poszczególne typy opakowań, natomiast strzałki (wektory) poszczególne
zmienne. Wartości przy osiach pokazują procent zmienności wyjaśnianej przez
daną składową. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony,
JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
547
Paweł Mackiewicz
Na wykresach typu biplot odległości między punktami wskazują
na podobieństwo opakowań ze względu na udzielone kategorie odpowiedzi. Im bliżej leżą względem siebie, tym więcej podobnych kategorii. Im dłuższy jest wymiar wektora danej zmiennej, tym większa
jest jej zmienność w zbiorze. Im mniejszy jest kąt między wektorem
a daną osią, tym większa jest korelacja danej zmiennej (kategorii
odpowiedzi) z tą osią (główną składową, reprezentującą kombinację odpowiedzi zredukowanych do tego wymiaru). Ponadto im bliżej
siebie znajdują się wektory, tym bardziej są ze sobą skorelowane,
czyli podobnie rozkładały się te odpowiedzi dla poszczególnych
opakowań. Im bliżej punkty reprezentujące opakowania znajdują
się wektorów odpowiedzi, tym więcej udzielono danych odpowiedzi
na zadane pytanie po prezentacji tego opakowania w porównaniu
do innych. W przypadku diagramu 5.1.2 występuje wyraźne wyodrębnienie dwóch grup definiowanych przez markę (James Boag’s
vs Żywiec) względem osi X. O tym rozróżnieniu najbardziej decydują
zmienne: konstrukt konsumenta, smak i impreza oraz natura
i James Bond. Trzy pierwsze odpowiedzi (najbardziej skorelowane
ze sobą) udzielono po prezentacji marki Żywiec, a dwie ostanie –
marki James Boag’s.
548
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Dendrogram 5.1.3. Grupowanie hierarchiczne opakowań ze względu na liczbę poszczególnych kategorii odpowiedzi. Wartości przy węzłach oznaczają wyrażone
w procentach istotności określone testem AU (lewa strona) i metodą bootstrap
(prawa strona). Im wyższa wartość, tym istotniejsze powiązanie. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony, JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
Podobnie jak w przypadku diagramu 5.1.2, dendrogram 5.1.3
wskazuje również dwie grupy definiowane przez markę (James Boag’s
vs Żywiec). Im bliżej powiązane są opakowania ze sobą na dendrogramie, tym bardziej podobne kategorie odpowiedzi udzielono na
odpowiednie pytania po prezentacji tych opakowań. Warto dodać,
że przedstawione grupowanie ma tutaj stosunkowo wysokie współczynniki wsparcia.
549
5.2. Image marki
Tabela 5.2. Frekwencje kategorii odpowiedzi
Jaka Pani / Pana zdaniem jest marka Żywiec / James Boag’s?
brązowy
przezroczysty
James Boag’s
odpowiedzi
Żywiec
%
odpowiedzi
zielony
James Boag’s
%
premium
17,2
tradycyjna
28,6
tradycyjna
14,9
popularna
9,8
odpowiedzi
Żywiec
%
odpowiedzi
James Boag’s
%
odpowiedzi
Żywiec
%
odpowiedzi
%
inne
22,3
polska
13,6
biznes style
10,3
tradycyjna
18,8
premium
10,6
znana
13,6
ekskluzywna
10,3
znana
16,8
mało znana
8
inne
9,8
tradycyjna
10,6
inne
12,5
nowoczesna
9,2
popularna
14,9
naturalna
8
polska
8,9
elegancka
7,4
tradycyjna
12,5
zwykła
9,2
inne
12,9
inne
8
znana
8,0
nowoczesna
6,4
rozpoznawalna
11,4
tradycyjna
8
polska
9,9
męska
5,7
stara
6,3
naturalna
5,3
lubiana
6,8
ekologiczna
6,9
solidna
6,9
nowa
5,7
otwarta
4,5
poważna
5,3
dostępna
5,7
średniej jakości
6,9
ceniona
3,0
solidna
5,7
dowcipna
3,6
męska
4,3
tania
5,7
inne
6,9
dobra
3,0
klasyczna
4,6
tania
3,6
porządna
4,3
popularna
4,5
lokalna
4,6
nudna
3,0
mocna
4,6
dostępna
2,7
stateczna
4,3
stabilna
4,5
dostępna
5,7
rozwojowa
3,0
średnia
4,6
dynamiczna
2,7
silna
3,2
konkurencyjna
3,4
estetyczna
2,3
porządna
2,3
nudna
2,7
solidna
3,2
powszechna
3,4
mało popularna
2,3
znana
2,3
przyjacielska
2,7
komercyjna
2,1
komercyjna
2,3
niedroga
2,3
ok
2,0
profesjonalna
1,1
zwyczajna
2,7
niedroga
2,1
profesjonalna
2,3
dokładna
1,0
przeciętna
1,1
męska
1,8
orzeźwiająca
2,1
prosta
2,3
rozpoznawalna
1,8
pub
1,1
profesjonalna
2,1
silna
2,3
sugerowana nazwiskiem
1,1
średnia klasa
2,1
ulokowana
w górach
2,3
wyrazista
1,1
zagraniczna
2,1
czysta
1,1
wyzwanie
1,1
klasyczna
1,1
męska
1,1
skromna
1,1
spokojna
1,1
Źródło: opracowanie własne.
słaba
nowoczesna
3,0
2,0
Paweł Mackiewicz
Jako wiodące i powtarzające się kategorie odpowiedzi respondenci
wskazują przede wszystkim: premium, tradycyjna i znana, zarówno
w kontekście marki piwa Żywiec, jak i w kontekście marki piwa James
Boag’s. Co interesujące, w przypadku marki piwa Żywiec w przezroczystym opakowaniu dominującą kategorią jest polska (13,6%), która
również pojawia się w innych reprezentacjach barwnych tej marki piwa,
ale w niższych frekwencjach. Na szczególną uwagę zasługują odpowiedzi w grupie zielonej butelki marki piwa James Boag’s – trzy pierwsze
kategorie znacząco wyróżniają się na tle wszystkich pozostałych grup,
są to: biznes style (10,3%), ekskluzywna (10,3%), nowoczesna (9,2%).
Zmienność składu i frekwencji poszczególnych kategorii dotyczących image”u badanych marek daje podstawę szukania zależności m.in.
z kolorem opakowania. Różnice między marką Żywiec i James Boag’s
są widoczne nie tylko na poziomie dostępnego wachlarza odpowiedzi,
ale również w kontekście występowania unikatowych określeń:
– marka Żywiec: tradycyjna, popularna, polska, znana, rozpoznawalna;
– marka James Boag’s: premium, tradycyjna, mało znana, naturalna,
elegancka, nowoczesna, biznes style, ekskluzywna.
Tabela 5.2.1. Wartości p dla poszczególnych kategorii odpowiedzi na pytanie dotyczące image”u marki (przypadki istotne statystycznie dla p < 0.05 pogrubiono)
Odpowiedzi
Wartość p
tradycyjna
0.0972
znana
0.0012
męska
0.2510
solidna
0.0884
profesjonalna
0.7115
popularna
0.0010
polska
0.0033
nowoczesna
0.0078
dostępna
0.1621
tania
0.0835
premium
1.70E-05
silna
0.2510
rozpoznawalna
0.0001
552
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
nudna
0.1881
niedroga
0.5677
naturalna
0.0085
komercyjna
0.5677
klasyczna
0.0777
Źródło: opracowanie własne.
Analizowane kategorie odpowiedzi mają wyraźny związek ze znajomością i popularnością danej marki, co m.in. wyraża się istotnością
statystyczną kategorii: znana, polska, popularna, rozpoznawalna.
Dodatkowo między opakowaniami różniły się w sposób istotny statycznie kategorie: nowoczesna, premium, naturalna.
Diagram 5.2.2. Wykres typu biplot dla analizy głównych składowych. Punkty oznaczają poszczególne typy opakowań, natomiast strzałki (wektory) poszczególne
zmienne. Wartości przy osiach pokazują procent zmienności wyjaśnianej przez
daną składową. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony,
JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
553
Paweł Mackiewicz
Na diagramie 5.2.2 występuje wyraźne wyodrębnienie dwóch grup
definiowanych przez markę (James Boag’s vs Żywiec) względem osi X
wyjaśniającej najwięcej zmienności w badanym zbiorze, podobnie
jak w przypadku diagramu 5.1.2.
Dendrogram 5.2.3. Grupowanie hierarchiczne opakowań ze względu na liczbę poszczególnych kategorii odpowiedzi. Wartości przy węzłach oznaczają wyrażone
w procentach istotności określone testem AU (lewa strona) i metodą bootstrap
(prawa strona). Im wyższa wartość, tym istotniejsze powiązanie. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony, JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
Konsekwentnie z wynikiem wskazanym na diagramie 5.2.2 i podobnie jak w przypadku pytania o skojarzenia, w przypadku pytania
o image marki wyodrębniają się statystycznie istotne dwie grupy
opakowań ze względu na markę (dendrogram 5.2.3).
554
5.3. Dyferencjacja
Tabela 5.3. Frekwencje kategorii odpowiedzi
Co Pani / Pana zdaniem wyróżnia markę Żywiec / James Boag’s?
brązowy
przezroczysty
James Boag’s
Żywiec
zielony
James Boag’s
Żywiec
James Boag’s
Żywiec
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
etykieta
26,8
świat przeżyć
62,8
etykieta
44,3
świat przeżyć
39,7
etykieta
65,1 świat przeżyć
nic
26,8
etykieta
14,1
świat przeżyć
32,8
etykieta
26,5
świat przeżyć
19,0
etykieta
28,6
świat przeżyć
22,0
znajomość
marki
11,5
opakowanie
11,5
doświadczenie
marki
19,1
smak
11,1
smak
10,4
opakowanie
4,8
opakowanie
6,5
opakowanie
12,2
smak
10,3
smak
8,2
opakowanie
10,3
smak
12,2
opakowanie
1,3
inne
3,3
smak
4,4
Źródło: opracowanie własne.
odpowiedzi
%
54,5
Paweł Mackiewicz
Odpowiedzi używane przez respondentów do określenia wyróżników
(dyferencji) marki Żywiec i marki James Boag’s można zawęzić do
kategorii: etykieta, świat przeżyć, znajomość marki, opakowanie
i smak. Kategorie o najwyższych frekwencjach występują według
prawidłowości:
– dla marki James Boag’s jest to etykieta (brązowy: 26,8%, przezroczysty: 44,3%, zielony: 65,1%);
– dla marki Żywiec jest to świat przeżyć (brązowy: 62,8%, przezroczysty: 39,7%, zielony: 54,5%).
Powyższy wynik interpretujemy jako rezultat znajomości marki
przez respondentów, ewentualnie jej brak. W przypadku odpowiedzi
na temat nieznanej respondentom marki ujawnia się znacząca rola
designu opakowania, co może być interesującą wskazówką dotyczącą
np. priorytetu procesów projektowych opakowań, szczególnie przy
planowaniu ekspansji na nowe rynki. Z kolei w przypadku znanej
respondentom marki kluczowe dla designu/redesignu opakowań wydaje się wykorzystanie wypracowanego już świata przeżyć organizacji
(np. za pomocą dostępnych środków wizualnych), co stanowi istotny
składnik utrzymania spójnego wizerunku organizacji.
Tabela 5.3.1. Wartości p dla poszczególnych odpowiedzi na pytanie dotyczące dyferencjacji (przypadki istotne statystycznie dla p < 0.05 pogrubiono)
Odpowiedzi
Wartość p
etykieta
0.0001
świat przeżyć
0.0007
opakowanie
0.3150
smak
0.8491
Źródło: opracowanie własne.
556
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Diagram 5.3.2. Wykres typu biplot dla analizy głównych składowych. Punkty oznaczają poszczególne typy opakowań, natomiast strzałki (wektory) poszczególne
zmienne. Wartości przy osiach pokazują procent zmienności wyjaśnianej przez
daną składową. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony,
JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
Kategorie: etykieta i świat przeżyć – są głównymi czynnikami
rozdziału poszczególnych opakowań zarówno w analizie PCA, jak
i w teście Chi kwadrat. Najwięcej odpowiedzi z kategorii: etykieta
podawano dla butelek oznaczonych marką James Boag’s, natomiast
odpowiedzi z kategorii: świat przeżyć były podawane najczęściej po
prezentacji butelek Żywiec.
557
Paweł Mackiewicz
Dendrogram 5.3.3. Grupowanie hierarchiczne opakowań ze względu na liczbę poszczególnych kategorii odpowiedzi. Wartości przy węzłach oznaczają wyrażone
w procentach istotności określone testem AU (lewa strona) i metodą bootstrap
(prawa strona). Im wyższa wartość, tym istotniejsze powiązanie. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony, JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
W przeciwieństwie do dendrogramów grupujących opakowania
według odpowiedzi dotyczących wcześniej opisanych pytań, w przypadku dendrogramu 5.3.3 nie ma wsparcia dla jednej grupy opakowań
James Boag’s. Wyodrębnia się natomiast grupa opakowań marki
Żywiec, przy czym współczynniki wsparcia nie są tu tak wysokie.
558
5.4. Nastawienia aprobatywne wobec marki
Tabela 5.4. Frekwencje kategorii odpowiedzi
Co się Pani / Panu podoba w marce Żywiec / James Boag’s?
brązowy
przezroczysty
James Boag’s
odpowiedzi
Żywiec
%
odpowiedzi
zielony
James Boag’s
%
nic
17,8
etykieta
16,7
odpowiedzi
etykieta
Żywiec
%
30,9
logo
reklama
%
16,9
13,6
Żywiec
odpowiedzi
etykieta
butelka
15,6
reklama
12,5
butelka
inne
13,3
tradycja
12,5
góry
10,9
tradycja
11,9
nazwa
etykieta
11,1
smak
9,7
kolorystyka
10,9
cena
10,2
8,9
inne
8,3
inne
10,9
etykieta
góry
23,6
odpowiedzi
James Boag’s
nawiązanie do przyrody
%
25,4
14,9
odpowiedzi
etykieta
tradycja
%
15,4
15,4
13,4
logo
góry
9,0
cena
9,2
6,2
8,5
kolorystyka
9,0
kolor butelki
6,2
6,2
kolorystyka
8,9
butelka
6,9
nazwa
9,1
dostępność
6,8
świeżość
6,0
smak piwa
opakowanie
8,9
lokalność
6,9
kapsel
3,6
Męskie Granie
6,8
inne
6,0
inne
6,2
typografia
8,9
Męskie Granie
6,9
piwo
6,8
butelka
4,5
butelka
4,6
nazwa
6,7
otwartość
5,6
butelka
5,1
kolor butelki
4,5
design
4,6
cena
4,2
polska nazwa
5,1
nic
4,5
dostępność
4,6
kapsel
3,0
opakowanie
4,6
produkt
4,6
konsekwencja
3,1
logo
4,2
inne
5,1
stałość
2,8
jakość
3,4
popularność
2,8
Źródło: opracowanie własne.
reklama
3,1
różne gatunki piwa
3,1
różnorodność
3,1
Paweł Mackiewicz
Kategorie o najwyższej frekwencji dotyczące nastawienia wobec marki związane są z designem opakowania (butelka, etykieta) oraz tożsamością marki (tradycja, reklama), ewentualnie z charakterystyką
produktu (dostępność). W przypadku marki James Boag’s odpowiedzi respondentów zawierają się w kategoriach związanych z aspektami wzorniczymi (butelka, etykieta, kolorystyka, kapsel). Tu dodatkowo w przypadku wizualizacji zielonej butelki James Boag’s część
odpowiedzi mieści się w kategorii: nawiązanie do przyrody (14,9%),
co może mieć związek z motywem wykorzystanym na etykiecie opakowania oraz z zastosowaną zieloną barwą roślin. W przypadku marki
Żywiec odpowiedzi dotyczą kategorii wizerunkowych związanych
z konsumpcyjnym i parakonsumpcyjnym doświadczeniem marki
(cena, smak piwa, gatunki piwa, Męskie Granie). Skład kategorii
odpowiedzi dotyczących marki Żywiec jest bardziej zróżnicowany niż
w przypadku odpowiedzi dotyczących marki James Boag’s. Uważamy,
że ten wynik może być rezultatem większej znajomości marki Żywiec.
Tabela 5.4.1. Wartości p dla poszczególnych odpowiedzi na pytanie dotyczące nastawień aprobatywnych wobec marki (przypadki istotne statystycznie dla p < 0.05
pogrubiono)
Odpowiedzi
Wartość p
etykieta
0.0431
butelka
0.0090
inne
0.6165
tradycja
0.0008
reklama
4.81E-04
logo
0.0004
kolorystyka
0.0078
góry
0.0078
cena
0.0192
opakowanie
0.0085
560
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
nic
nazwa
1.19E-06
0.0072
Męskie Granie
0.0146
kolor butelki
0.0236
kapsel
0.1881
dostępność
0.0236
Źródło: opracowanie własne.
Diagram 5.4.2. Wykres typu biplot dla analizy głównych składowych. Punkty oznaczają poszczególne typy opakowań, natomiast strzałki (wektory) poszczególne
zmienne. Wartości przy osiach pokazują procent zmienności wyjaśnianej przez
daną składową. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony,
JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
561
Paweł Mackiewicz
Mimo dość dużej liczby uwzględnionych kategorii przeważająca
większość z nich wykazuje istotne statystycznie różnice między poszczególnymi opakowaniami. Wśród tych kategorii największy wpływ
na różnicowanie poszczególnych opakowań miały następujące grupy:
– kolorystyka, góry, butelka (związane zarówno z opakowaniem
jak i etykietą);
– cena, dostępność (związane z produktem) oraz Męskie Granie,
reklama, logo, tradycja (związane z tożsamością marki).
Ta druga grupa wyraźnie różnicuje opakowania marki Żywiec i James Boag’s na wykresach PCA (diagram 5.4.2). Tego typu odpowiedzi
były najczęściej podawane po przedstawieniu każdej z butelek Żywiec.
Z kolei odpowiedzi po prezentacji opakowań marki James Boag’s
były mniej jednolite.
Dendrogram 5.4.3. Grupowanie hierarchiczne opakowań ze względu na liczbę poszczególnych kategorii odpowiedzi. Wartości przy węzłach oznaczają wyrażone
w procentach istotności określone testem AU (lewa strona) i metodą bootstrap
(prawa strona). Im wyższa wartość, tym istotniejsze powiązanie. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony, JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
562
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Przy wysokich współczynnikach wsparcia zostały wyodrębnione
dwie grupy opakowań: James Boag’s vs Żywiec. Warto jednak dodać,
że relacje między tymi opakowaniami wewnątrz grup nie mają już tak
istotnych współczynników.
5.5. Nastawienia nieaprobatywne wobec marki
Tabela 5.5. Frekwencje kategorii odpowiedzi
Co się Pani / Panu nie podoba w marce Żywiec / James Boag’s?
brązowy
przezroczysty
James Boag’s
zielony
James Boag’s
Żywiec
Żywiec
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
etykieta
36,7
smak
19,0
etykieta
39,5
smak
20,6
etykieta
34,1
etykieta
16,3
opakowanie
13,3
tradycja
16,0
nic
15,8
jakość
piwa
17,6
brak wyróżnika
22,7
smak
16,3
świat
przeżyć
10,0
brak
wyróżnika
14,0
kolor
butelki
13,2
inne
17,6
opakowanie
11,4
inne
14,0
nazwa
10,0
reklama
11,0
kapsel
10,5
etykieta
11,8
kapsel
6,8
jakość
piwa
11,6
nic
10,0
cena
8,0
nazwa
10,5
kolor
butelki
11,8
wysoka
cena
6,8
kolor
butelki
9,3
inne
10,5
logo
8,8
inne
6,8
nuda
9,3
odpowiedzi
James Boag’s
%
odpowiedzi
Żywiec
%
odpowiedzi
%
charakter
produktu
6,7
męskość
8,0
kapsel
6,7
inne
8,0
reklama
5,9
brak
nawiązania
do piwa
4,5
przeciętność
9,3
inne
6,7
butelka
5,0
staroświeckość
5,9
świat
przeżyć
4,5
butelka
7,0
design
5,0
nazwa
2,3
cena
7,0
jakość
produktu
5,0
Źródło: opracowanie własne.
563
Paweł Mackiewicz
W przypadku marki Żywiec za wiodące uznano przede wszystkim
zmienne wizerunkowe (tradycja, jakość, staroświeckość, przeciętność) i te związane z doświadczaniem (smak, reklama). Kategorie
wzornicze mają raczej mały udział w podawanych odpowiedziach
(butelka, design, logo, reklama). W przypadku marki James Boag’s
sytuacja jest odwrotna – za wiodące uznajemy w tym wypadku kategorie wzornicze. Główne nastawienie nieaprobatywne odnosi się do
etykiety opakowania (brązowy: 36,7%, przezroczysty: 39,5%, zielony:
34,1%).
Tabela 5.5.1. Wartości p dla poszczególnych odpowiedzi na pytanie dotyczące nastawień nieaprobatywnych wobec marki (przypadki istotne statystycznie dla p < 0.05
pogrubiono)
Odpowiedzi
Wartość p
inne
0.3505
etykieta
3.11E-05
smak
3.11E-05
nazwa
0.0031
kolor butelki
0.0023
kapsel
0.0192
świat przeżyć
0.0028
opakowanie
9.83E-05
nic
5.38E-05
jakość piwa
4.30E-06
cena
0.0072
butelka
0.0236
brak wyróżnika
5.74E-08
Źródło: opracowanie własne.
564
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Diagram 5.5.2. Wykres typu biplot dla analizy głównych składowych. Punkty oznaczają poszczególne typy opakowań, natomiast strzałki (wektory) poszczególne
zmienne. Wartości przy osiach pokazują procent zmienności wyjaśnianej przez
daną składową. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony,
JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
Podobnie jak w przypadku poprzedniego pytania, większość kategorii odpowiedzi jest istotna statystycznie, przy czym w wypadku
analizy PCA (diagram 5.5.2) występują pewne korelacje między następującymi kategoriami odpowiedzi (co oznacza, że w podobnych
proporcjach udzielono odpowiedzi dla prezentowanych poszczególnych opakowań):
– nic, nazwa, etykieta, kapsel;
– świat przeżyć, opakowanie;
– butelka, cena;
– jakość piwa, inne.
Za rozróżnienie marek piwa najbardziej odpowiada kategoria:
smak. Taką odpowiedź podano tylko dla butelek marki Żywiec.
565
Paweł Mackiewicz
Dendrogram 5.5.3. Grupowanie hierarchiczne opakowań ze względu na liczbę poszczególnych kategorii odpowiedzi. Wartości przy węzłach oznaczają wyrażone
w procentach istotności określone testem AU (lewa strona) i metodą bootstrap
(prawa strona). Im wyższa wartość, tym istotniejsze powiązanie. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony, JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
Przy wysokich współczynnikach wsparcia zostały wyodrębnione
dwie grupy opakowań: James Boag’s vs Żywiec.
566
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
5.6. Konstrukcja smaku
Tabela 5.6. Frekwencje kategorii odpowiedzi
Jaki smak ma Pani / Pana zdaniem piwo marki Żywiec / James Boag’s?
brązowy
przezroczysty
James Boag’s
Żywiec
zielony
James Boag’s
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
gorzki
23,2
gorzki
16,7
mocny
14,5
niedobry
11,7
inne
11,6
piwa
11,7
lager
8,7
słaby
8,3
chmielowy
7,2
chmielowy
6,7
wyrazisty
7,2
orzeźwiający
cierpki
5,8
lekki
odpowiedzi
Żywiec
James Boag’s
Żywiec
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
lekki
25,8
gorzki
31,7
orzeźwiający
27,5
gorzki
26,9
gorzki
21,2
cierpki
8,3
delikatny
18,8
dobry
12,8
mocny
9,1
dobry
8,3
gorzki
16,3
słaby
10,3
słodki
9,1
jak
każde
8,3
lager
7,5
piwa
9,0
orzeźwiający
7,6
pospolity
8,3
jasne
6,3
przeciętny
7,7
6,7
piwny
6,1
słaby
8,3
wyrazisty
5,0
mało
oryginalny
5,1
głęboki
5,0
chmielowy
4,5
delikatny
5,0
przeciętny
3,8
niedobry
5,1
5,8
goryczkowy
5,0
intensywny
4,5
piwa
5,0
średni
3,8
zadowalający
5,1
niewyróżniający
5,8
jak
inne
piwa
5,0
lager
4,5
świeży
5,0
mocny
2,5
cierpki
3,8
pełny
5,8
mocny
5,0
nie wiem
4,5
jasny
3,3
neutralny
2,5
rześki
3,8
orzeźwiający
4,3
przeciętny
5,0
przeciętny
1,5
mdły
1,7
niewyróżniający
2,5
intensywny
2,6
tradycyjny
5,0
pszeniczny
1,5
niedobry
1,7
podobny do
Złotego
Bażanta
2,5
orzeźwiający
2,6
dobry
3,3
okropny
1,7
zwykły
1,3
klasyczny
1,3
różnorodny
3,3
oryginalny
1,7
kwaśny
1,3
pszeniczny
1,7
prosty
1,7
normalny
1,3
ogniska
1,3
Źródło: opracowanie własne.
567
Paweł Mackiewicz
Kategoria smaku wielokrotnie pojawiała się w odpowiedziach na
pozostałe pytania. Te odpowiedzi nie opisywały bezpośrednio smaku
produktu, wskazywały raczej na rolę tej kategorii. Pytanie o smak produktu, z którym nie ma fizycznego/organoleptycznego kontaktu, jest
pytaniem projekcyjnym. Interesujące są więc tutaj deklarowane odpowiedzi, a nie faktyczny smak produktu. W przypadku marki Żywiec
w każdej grupie respondentów dominuje kategoria odpowiedzi: gorzki (brązowy: 16,7%, przezroczysty: 31,7%, zielony: 26,9%). Z kolei
w przypadku marki James Boag’s kategorie o najwyższej frekwencji
zależą od imitowanego koloru opakowania – butelka brązowa: gorzki – 23,2%, mocny – 14,5%, butelka przezroczysta: lekki – 25,8%,
gorzki – 21,2%, butelka zielona: orzeźwiający – 27,5%, delikatny – 18,8%. Postulujemy, że dyskutowane wyżej różnice w składzie
i frekwencjach kategorii smaku mają związek z dokonanymi przez
nas manipulacjami barwy badanych wizualizacji. Analiza odpowiedzi
dotyczących konstrukcji smaku pozwoliła nam wydzielić dwie grupy
deklarowanych przez respondentów smaków:
– smaki „ciężkie”: gorzki, mocny, chmielowy, cierpki, pełny, głęboki,
goryczkowy, piwny, intensywny;
– smaki „lekkie”: lekki, orzeźwiający, delikatny, neutralny, rześki,
jasny, świeży.
Nie można jednak dwóch tych smaków przypisać do marek piwa
czy koloru opakowań. Większość z tych odpowiedzi istotnie odbiegała
od rozkładu równomiernego i różnicowała opakowania.
Tabela 5.6.1. Wartości p dla poszczególnych odpowiedzi na pytanie dotyczące konstrukcji smaku (przypadki istotne statystycznie dla p < 0.05 pogrubiono
Odpowiedzi
orzeźwiający
Wartość p
1.56E-05
gorzki
0.5147
mocny
0.0068
słaby
0.0139
568
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
przeciętny
0.0895
piwa
0.0073
niedobry
0.0027
lager
0.0248
dobry
0.0019
cierpki
0.0408
chmielowy
0.0683
wyrazisty
lekki
intensywny
delikatny
0.0236
5.02E-10
0.0835
1.19E-06
Źródło: opracowanie własne.
Diagram 5.6.2. Wykres typu biplot dla analizy głównych składowych. Punkty oznaczają poszczególne typy opakowań, natomiast strzałki (wektory) poszczególne
zmienne. Wartości przy osiach pokazują procent zmienności wyjaśnianej przez
daną składową. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony,
JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
569
Paweł Mackiewicz
Wspomniane wyżej grupy smaków nie pokrywają się jednak
w analizie głównych składowych. Diagram 5.6.2 uwidacznia korelacje między następującymi kategoriami odpowiedzi związanych
z pytaniem o smak:
– dobry, niedobry, piwa, słaby;
– cierpki, gorzki;
– lekki, chmielowy.
Opakowania Żywiec są wyraźnie wiązane z odpowiedziami: dobry,
słaby, piwa, niedobry, co może mieć związek z dobrą znajomością tej
marki przez respondentów zarówno lubiących, jak i nielubiących piwa
tej marki. Natomiast opakowanie zielony James Boag’s wiązano ze
smakiem orzeźwiającym i delikatnym, prawdopodobnie z powodu
zielonego koloru butelki. Przeźroczysta butelka z etykietą James Boag’s
może mieć wpływ na kojarzenie piwa w tej butelce ze smakiem lekkim.
Dendrogram 5.6.3. Grupowanie hierarchiczne opakowań ze względu na liczbę poszczególnych kategorii odpowiedzi. Wartości przy węzłach oznaczają wyrażone
w procentach istotności określone testem AU (lewa strona) i metodą bootstrap
(prawa strona). Im wyższa wartość, tym istotniejsze powiązanie. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony, JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
570
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Przy wysokich współczynnikach wsparcia wyodrębniona została
grupa opakowań marki Żywiec, natomiast brak jest istotnego wsparcia dla jednej grupy opakowań James Boag’s.
5.7. Konstrukcja użytkownika
Tabela 5.7. Frekwencje kategorii odpowiedzi
Kto Pani / Pana zdaniem pije piwo marki Żywiec / James Boag’s?
brązowy
przezroczysty
James Boag’s
odpowiedzi
%
mężczyźni
32,9
średnia
klasa
Żywiec
odpowiedzi
James Boag’s
zielony
Żywiec
odpowiedzi
James Boag’s
%
odpowiedzi
Żywiec
%
odpowiedzi
%
%
odpowiedzi
%
mężczyźni
14,7
mężczyźni
14,8
mężczyźni
15
mężczyźni
17,9
mężczyźni
21,1
15,7
studenci
13,3
biznes
13,1
rodzice/
rodzina
12
inne
12,8
młodzi
18,3
górale
12,9
ludzie
35-40
9,3
studenci
11,5
studenci
12
aktywni
10,3
klasa
niska
i średnia
9,9
starsi
10,0
kibice
8,0
inne
11,5
młodzi
9,0
średnia
klasa
10,3
studenci
9,9
drwale
8,6
starsi
panowie
8,0
drwale
8,2
Polacy
6,0
ciekawi
7,7
ludzie
w średnim
wieku
8,5
smakosze
7,1
znajomi
przy
grilu
8,0
kreatywni
8,2
starsi
6,0
związani
z naturą
7,7
rodzice
8,5
inne
5,7
młodzi
5,3
hipsterzy
6,6
imprezowicze
4,0
młodzi
6,4
starsi
5,6
koneserzy
4,3
doświadczeni
4,0
smakosze
6,6
ja
4,0
kobiety
5,1
dresiarze
4,2
studenci
2,9
ludzie
ceniący
polskość
4,0
wędrowcy
6,6
każdy
4,0
oszczędni
5,1
Polacy
4,2
robotnik
4,0
ciekawi
4,9
kibice
4,0
wszyscy
w ciepłe
dni
5,1
wszyscy
4,2
rodzice /
rodzina
4,0
marynarze
4,9
przeciętny
obywatel
4,0
drwale
3,8
kibice
2,8
571
Paweł Mackiewicz
Kto Pani / Pana zdaniem pije piwo marki Żywiec / James Boag’s?
brązowy
przezroczysty
wszyscy
4,0
dynamiczni
przeciętni
3,3
zielony
kto
chce
3,0
koneserzy
3,8
2,7
ludzie
40-50
3,0
turyści
3,8
Polacy
2,7
pijacy
3,0
pracownicy
korporacji
2,7
pracownicy
fizyczni
3,0
pijący
rzadko
1,3
znajomi
3,0
smakosze
1,3
bezrobotni
1,5
stali
1,3
nie studenci
1,0
wykształceni
1,3
nie moi
znajomi
1,0
kobiety
2,8
Źródło: opracowanie własne.
Pytanie o konstrukcję użytkownika ma również na celu analizę
projekcji na podstawie dostępnej oferty wizualnej i/lub doświadczeń
związanych z badanym obiektem. Wiodącą kategorią odpowiedzi, występującą we wszystkich grupach badanych, jest kategoria: mężczyźni,
co może być m.in. związane ze stereotypem osoby spożywającej piwo.
Konstrukcja użytkownika jest względnie podobna we wszystkich grupach
badanych. To, co odróżnia odpowiedzi ze względu na markę, to większa
liczba kategorii w przypadku marki Żywiec. Wyjątek stanowi kolor zielony
opakowania – więcej kategorii dotyczy marki James Boag’s. W przypadku
tej marki ciekawy jest też przypadek opakowania przezroczystego, gdzie
jako jedyna została wyodrębniona kategoria: biznes (13,1%). Postulujemy, że trudność w spójnym, jednoznacznym określeniu użytkownika
może wynikać z popularności i powszechności marki Żywiec oraz powszechności motywu wizualnego marki James Boag’s.
Istotne statystycznie różnice w rozkładzie odpowiedzi dla opakowań stwierdzono dla kategorii: młodzi, starsi, smakosze, kibice, drwale,
średnia klasa, ciekawi i inne.
572
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Tabela 5.7.1. Wartości p dla poszczególnych odpowiedzi na pytanie dotyczące konstrukcji użytkownika (przypadki istotne statystycznie dla p < 0.05 pogrubiono)
Odpowiedzi
mężczyźni
studenci
młodzi
starsi
smakosze
Polacy
kibice
inne
drwale
wszyscy
średnia klasa
koneserzy
kobiety
ciekawi
Wartość p
0.1967
0.0881
0.0023
0.0192
0.0381
0.0884
0.0381
0.0017
0.0198
0.0835
5.38E-05
0.0835
0.0835
0.0085
Źródło: opracowanie własne.
Diagram 5.7.2. Wykres typu biplot dla analizy głównych składowych. Punkty oznaczają poszczególne typy opakowań, natomiast strzałki (wektory) poszczególne
zmienne. Wartości przy osiach pokazują procent zmienności wyjaśnianej przez
daną składową. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony,
JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
573
Paweł Mackiewicz
Diagram 5.7.2 wskazuje na silne korelacje między następującymi
kategoriami:
– wszyscy, kibice, Polacy, studenci;
– drwale, koneserzy, średnia klasa.
Pierwsza grupa odpowiedzi (uwzględniając również kategorię: młodzi) była najczęściej podawana po prezentacji opakowania Żywiec –
tworzy więc wyraźnie zwartą grupę na wykresie PCA. Odpowiedzi te
prezentują typowe poglądy respondentów na temat grup konsumujących piwo marki Żywiec. Z kolei mniej znana marka James Boag’s
ma związki z pozostałymi bardziej specyficznymi grupami, takimi jak:
ciekawi, drwale, koneserzy czy średnia klasa. Interesujące jest podanie grupy drwali. Najprawdopodobniej jest to związane z górskim
krajobrazem na etykiecie, który może się kojarzyć z tą grupą zawodową
lub ze znaną reklamą piwa Tatra prezentowaną w takiej scenerii.
Dendrogram 5.7.3. Grupowanie hierarchiczne opakowań ze względu na liczbę poszczególnych kategorii odpowiedzi. Wartości przy węzłach oznaczają wyrażone
w procentach istotności określone testem AU (lewa strona) i metodą bootstrap
(prawa strona). Im wyższa wartość, tym istotniejsze powiązanie. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony, JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
574
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Przy wysokich współczynnikach wsparcia wyodrębniona została
grupa opakowań marki Żywiec, natomiast brak istotnego wsparcia
dla jednej grupy opakowań James Boag’s.
5.8. Konstrukcja gustów muzycznych
Tabela 5.8. Frekwencje kategorii odpowiedzi
Jakiej muzyki Pani / Pana zdaniem słuchają klienci marki Żywiec / James Boag’s?
brązowy
przezroczysty
zielony
James Boag’s
Żywiec
James Boag’s Żywiec
James Boag’s
odpowie%
odpo%
odpo- % odpowie- % odpowiedzi
%
dzi
wiedzi
wiedzi
dzi
rock
19,4 rock
23,3 rock
23,6 pop
21,1 rock
27,4
jazz
14,9 pop
20,5 jazz
21,8 rock
13,2 jazz
11,3
klasyczna 10,4 radiowa 17,8 blues
9,1 rap
11,8 inne
11,3
pop
9,0 alterna- 8,2
poważ- 7,3 radiowa
10,5 spokojna
9,7
tywna
na
radiowa
9,0
disco
6,8
relak- 7,3 rozryw7,9
klasyczna
8,1
sacyjkowa
na
country
7,5
różna
5,5 coun- 5,5 ludowa
6,6 pop
8,1
try
inne
7,5
polska
4,1
nie
5,5 disco
5,3 country
4,8
wiem
-polo
alterna4,5
rozryw- 4,1
inne
5,5 każdej
5,3 radiowa
4,8
tywna
kowa
blues
4,5
Indie
2,7
folk
3,6 metal
5,3 rock&roll
4,8
góralska
4,5
jazz
2,7
metal 3,6 polska
5,3 folk
3,2
irlandzka
4,5
blues
1,4
pop
3,6 klubowa 3,9 relaksa3,2
cyjna
folk
3,0
chillout 1,4
alter1,8 jazz
2,6
tradycyjna
3,2
natywna
elektro
1,5
rap
1,4
elektro 1,8 blues
1,3
Żywiec
odpowiedzi
%
pop
rap
disco polo
rock
30,1
15,1
11,0
11,0
disco
6,8
radiowa
6,8
polska
5,5
klubowa
4,1
metal
różna
jazz
2,7
2,7
1,4
reggae
1,4
techno
1,4
Źródło: opracowanie własne.
Dla grupy opisującej przezroczyste oraz zielone opakowania marki
Żywiec wiodącą kategorią jest pop (odpowiednio 21,1% oraz 30,1%
odpowiedzi). W pozostałych grupach najwyższą frekwencję ma kategoria: rock. W przypadku marki James Boag’s drugą co do częstości
występowania jest kategoria: jazz (brązowy: 14,9%, przezroczysty:
21,8%, zielony: 11,3%), która w przypadku marki piwa Żywiec jest
575
Paweł Mackiewicz
kategorią o niskiej częstotliwości (brązowy: 2,7%, przezroczysty: 2,6%,
zielony: 1,4%).
Tabela 5.8.1. Wartości p dla poszczególnych odpowiedzi na pytanie dotyczące gustów muzycznych (przypadki istotne statystycznie dla p < 0.05 pogrubiono)
Odpowiedzi
Wartość p
rock
0.3953
pop
0.0033
jazz
0.0033
radiowa
0.0281
blues
0.0631
rap
0.0001
polska
0.1621
metal
0.2123
inne
0.0073
folk
0.3421
country
0.0456
alternatywna
0.0241
różna
0.0835
rozrywkowa
0.0078
relaksacyjna
0.0265
klubowa
0.1881
klasyczna
0.0019
elektro
0.5677
disco
0.0146
Źródło: opracowanie własne.
576
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Diagram 5.8.2. Wykres typu biplot dla analizy głównych składowych. Punkty oznaczają poszczególne typy opakowań, natomiast strzałki (wektory) poszczególne
zmienne. Wartości przy osiach pokazują procent zmienności wyjaśnianej przez
daną składową. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony,
JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
Na diagramie 5.8.2 występują korelacje między następującymi
kategoriami:
– rozrywkowa, polska, pop, klubowa, rap;
– disco, różna, radiowa;
– relaksacyjna, blues, jazz, elektro, folk, country, inne.
W przypadku pierwszej grupy skład kategorii można by interpretować wpływem prowadzonej przez markę Żywiec kampanii wydarzeń – Męskiego Grania. Zgodnie z tym opakowania marki Żywiec są
wyróżnione przez te kategorie. Generalnie butelkom z etykietą Żywiec,
jako bardziej znanym, respondenci przypisali bardziej popularne lub
znane gatunki muzyczne (polska, rozrywkowa, pop, radiowa, disco,
klubowa, rap), natomiast opakowaniom marki James Boag’s – bardziej wyrafinowane (klasyczna, country, folk, elektro, jazz, blues,
relaksacyjna), co widać na wykresie PCA.
577
Paweł Mackiewicz
Dendrogram 5.8.3. Grupowanie hierarchiczne opakowań ze względu na liczbę poszczególnych kategorii odpowiedzi. Wartości przy węzłach oznaczają wyrażone
w procentach istotności określone testem AU (lewa strona) i metodą bootstrap
(prawa strona). Im wyższa wartość, tym istotniejsze powiązanie. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony, JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
Przy wysokich współczynnikach wsparcia zostały wyodrębnione
dwie grupy opakowań: James Boag’s vs Żywiec.
578
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
5.9. Konstrukcja urlopu
Tabela 5.9. Frekwencje kategorii odpowiedzi
Gdzie Pani / Pana zdaniem spędzają urlop klienci marki Żywiec / James Boag’s?
brązowy
przezroczysty
James Boag’s
Żywiec
odpowiedzi
góry
38,4
las
15,1
odpowiedzi
morze
(polskie)
góry
jezioro
13,7
all inclusive
ciepłe
kraje
9,6
morze
zielony
James Boag’s
Żywiec
odpowiedzi
góry
46,5
odpowiedzi
góry
20,7
15,2
jezioro
18,3
jezioro
19,5
jezioro
22,1
jezioro
16,1
8,9
na łonie
natury
14,1
morze
17,1
17,4
morze
16,1
jezioro
8,9
morze
8,4
14,6
8,1
Mazury
7,6
narty
4,2
6,1
lasy
7,0
działka
4,1
6,3
skandynawia
4,2
festiwal
6,1
morze
5,8
pub
4,1
alternatywny
wypoczynek
miasto
morze
(polskie)
impreza
Polska
12,9
9,6
morze
(polskie)
dom
aktywny
wypoczynek
inne
6,3
namiot
2,8
4,9
w kraju
3,5
działka
5,4
Francja
2,7
morze
6,3
pub
1,4
zagranica
działka
3,2
Polska
2,7
Polska
3,8
Polska
3,7
blok /
klatka /
podwórko
dom
działka
2,5
wszędzie
pub
2,4
%
%
34,2
%
James Boag’s
%
3,7
1,2
odpowiedzi
góry
Żywiec
%
36
odpowiedzi
góry
zagranica
nad
wodą
%
22,6
7,5
7,5
3,2
3,2
2,2
Źródło: opracowanie własne.
Nie obserwujemy znaczących różnic w konstrukcji semantycznej urlopu dla poszczególnych grup. Główne kategorie to: morze,
góry, jezioro. Ponadto występują kategorie: zagranica, Polska, pub,
działka, podwórko. Zauważalna jest większa liczba kategorii w przypadku odpowiedzi dotyczących marki Żywiec. Tylko dwie kategorie
odpowiedzi okazały się istotne statystycznie: góry i polskie morze.
579
Paweł Mackiewicz
Tabela 5.9.1. Wartości p dla poszczególnych odpowiedzi na pytanie dotyczące konstrukcji urlopu (przypadki istotne statystycznie dla p < 0.05 pogrubiono)
Odpowiedzi
morze
Wartość p
0.2424
jezioro
0.5293
góry
0.0192
Polska
0.1304
działka
0.4484
pub
polskie morze
0.4484
5.06E-09
zagranica
0.0835
dom
0.0265
Źródło: opracowanie własne.
Diagram 5.9.2. Wykres typu biplot dla analizy głównych składowych. Punkty oznaczają poszczególne typy opakowań, natomiast strzałki (wektory) poszczególne
zmienne. Wartości przy osiach pokazują procent zmienności wyjaśnianej przez
daną składową. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony,
JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
580
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Na diagramie 5.9.2 występują silne korelacje między następującymi kategoriami:
– dom, zagranica, morze;
– Polska, działka.
Opakowania marki Żywiec są wyraźnie powiązane z odpowiedziami dotyczącymi popularnych miejsc konsumpcji tego piwa. Z kolei
opakowania marki James Boag’s kojarzą się z górami i jeziorem, co
jest najprawdopodobniej związane z przedstawieniem tych obiektów
na etykiecie.
Dendrogram 5.9.3. Grupowanie hierarchiczne opakowań ze względu na liczbę poszczególnych kategorii odpowiedzi. Wartości przy węzłach oznaczają wyrażone
w procentach istotności określone testem AU (lewa strona) i metodą bootstrap
(prawa strona). Im wyższa wartość, tym istotniejsze powiązanie. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony, JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
Przy wysokich współczynnikach wsparcia zostały wyodrębnione dwie grupy opakowań: James Boag’s vs Żywiec, przy czym nie
ma jednoznacznego rozróżnienia w obrębie marki James Boag’s, co
581
Paweł Mackiewicz
wskazuje na podobny rozkład odpowiedzi dla tych opakowań. Natomiast, w przeciwieństwie do pozostałych dendrogramów, brązowy
Żywiec wyraźnie odbiega od dwóch pozostałych opakowań swojej
marki, najprawdopodobniej za sprawą dużej liczby odpowiedzi: polskie morze, udzielonej po prezentacji tego opakowania, co pokazuje
wykres PCA.
5.10. Kolor opakowania
Tabela 5.10. Frekwencje kategorii odpowiedzi
Jaki według Pani / Pana kolor ma przedstawione na zdjęciu opakowanie?
brązowy
przezroczysty
James Boag’s
odpowiedzi
brązowa
Żywiec
James Boag’s
zielony
Żywiec
odpowiedzi
%
James Boag’s
Żywiec
odpowiedzi
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
odpowiedzi
%
%
%
50
brązowa
73,8
bezbarwna
86,5
przezroczysta
37,7
zielona
54,9
zielona
90,6
inne
18,5
bursztynowa
11,9
brązowa
5,4
brązowa
15,1
ciemnozielona
29,4
szmaragdowa
4,7
bursztynowa
13,0
jasnobrązowa
9,5
jasna
5,4
złota
13,2
inne
15,7
niepodobna
do
Żywca
4,7
ciemna
11,1
karmelowa
4,8
biała
2,7
biała
9,4
jasnobrązowa
3,7
inne
7,5
miodowa
3,7
ciemnożółta
5,7
jasnobrązowa
5,7
zielona
5,7
Źródło: opracowanie własne.
Ostatnim analizowanym aspektem jest kwestia deklaracji koloru
opakowania. To pytanie miało przede wszystkim na celu zweryfikowanie, czy zainicjowana przez nas manipulacja barwy znajduje
potwierdzenie w deklaracji postrzeganego przez badanych koloru
582
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
opakowania. Otrzymane wyniki pozwalają stwierdzić, że respondenci określali kolor opakowania zgodnie z założoną przez nas manipulacją, z uwzględnieniem różnic semantycznych w notowanych
odpowiedziach. Na uwagę zasługuje trudność dotycząca imitacji
butelki przezroczystej, która w sposób znaczący była warunkowana
kolorem samego produktu (piwa). W tym kontekście respondenci
wskazywali z jednej strony przezroczysty charakter opakowania
(37,7%), z drugiej strony kolor brązowy (15,1%), złoty (13,2%) oraz
pochodne odpowiedzi (z mniejszą frekwencją).
Tabela 5.10.1. Wartości p dla poszczególnych odpowiedzi na pytanie dotyczące
konstrukcji smaku (przypadki istotne statystycznie dla p < 0.05 pogrubiono)
Odpowiedzi
Wartość p
brązowa
4.82E-22
zielona
2.16E-34
jasnobrązowa
inne
bursztynowa
biała
0.0161
0.0001
9.83E-05
0.0020
Źródło: opracowanie własne.
583
Paweł Mackiewicz
Diagram 5.10.2. Wykres typu biplot dla analizy głównych składowych. Punkty oznaczają poszczególne typy opakowań, natomiast strzałki (wektory) poszczególne
zmienne. Wartości przy osiach pokazują procent zmienności wyjaśnianej przez
daną składową. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony,
JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
Zgodnie z przewidywaniami rozkłady wszystkich odpowiedzi istotnie odbiegają od rozkładu równomiernego i zostały odpowiednio
przypisane do poszczególnych opakowań. W odróżnieniu od wszystkich wcześniejszych analiz głównych składowych, gdzie tworzyły
się grupy ze względu na markę, w tym przypadku (diagram 5.10.2)
opakowania podzieliły się na trzy grupy ze względu na ich kolor.
584
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
Dendrogram 5.10.3. Grupowanie hierarchiczne opakowań ze względu na liczbę
poszczególnych kategorii odpowiedzi. Wartości przy węzłach oznaczają wyrażone
w procentach istotności określone testem AU (lewa strona) i metodą bootstrap
(prawa strona). Im wyższa wartość, tym istotniejsze powiązanie. Skróty nazw opakowań: b – brązowy, p – przeźroczysty, z – zielony, JB – James Boag’s, Ż – Żywiec
Źródło: opracowanie własne.
Zgodnie z wnioskami wyciągniętymi z danych zawartych w tabeli
5.10 oraz diagramie 5.10.2, na dendrogramie 5.10.3, przy wysokich
współczynnikach wsparcia, wyodrębnione zostały trzy grupy opakowań ze względu na ich kolor.
6. Dyskusja
W konceptualizacji niniejszego badania skoncentrowaliśmy się na
analizie wpływu, jaki mogą mieć dwie główne zmienne (barwa oraz
etykieta) na wizerunek opakowań. Zastosowana perspektywa komunikacyjna pozwoliła na zbudowanie szerszego obrazu, komplikując
go jednak wielością otrzymanych zmiennych, które były rezultatem
kategoryzacji otwartych odpowiedzi udzielanych przez respondentów.
Jednakże przedstawienie wyników w formie frekwencji notowanych
kategorii nie pozwoliło na jednoznaczną interpretację wpływu głównych zmiennych na postrzeganie opakowań. Dlatego poszerzyliśmy
585
Paweł Mackiewicz
metodologię badawczą o: 1) analizę statystyczną testem Chi kwadrat,
aby zweryfikować istotność wpływu badanych zmiennych; 2) analizę zmiennych składowych, aby zredukować wielowymiarowość
zagadnienia oraz zwizualizować i uchwycić wpływ najważniejszych
zmiennych na ocenę opakowań przez respondentów; 3) grupowanie
hierarchiczne, aby w prosty sposób zobrazować globalne relacje
między opakowaniami na podstawie wszystkich kategorii odpowiedzi.
Gdyby badane przez nas główne zmienne (barwa i etykieta) nie
miały wpływu na udzielane odpowiedzi, ewentualnie gdyby ich wpływ
wzajemnie się znosił, w analizach nie powinniśmy obserwować grupowania się opakowań ze względu na te cechy. Jednakże, wyłączając
pytanie dotyczące koloru opakowania, w przypadku pozostałych dziewięciu pytań w analizach PCA wyraźnie wyodrębnione zostały grupy
opakowań marki James Boag’s i Żywiec (ze względu na najbardziej
dyskryminującą pierwszą główną składową) (diagramy 5.1.2–5.9.2).
Podobnie w przypadku dziewięciu dendrogramów opartych na liczbie
odpowiedzi w poszczególnych kategoriach wyodrębniona została grupa opakowań marki Żywiec (dendrogramy 5.1.3–5.9.3), a na sześciu
dendrogramach (dotyczących kategorii: skojarzenia, image marki,
nastawienia aprobatywne wobec marki, nastawienia nieaprobatywne
wobec marki, konstrukcja gustów muzycznych, konstrukcja urlopu)
widoczna jest również grupa opakowań marki James Boag’s (dendrogramy: 5.1.3, 5.2.3, 5.4.3, 5.5.3, 5.8.3, 5.9.3). W przypadku pozostałych
kategorii zawsze wyodrębniona jest grupa składająca się z pary opakowań marki James Boag’s, a u podstawy dendrogramu wyłania się
opakowanie tej marki w kolorze zielonym (dendrogram 5.3.3, 5.6.3)
lub brązowym (dendrogram 5.7.3). Obserwowany wyraźny podział
opakowań ze względu markę (James Boag’s vs Żywiec) w omawianych dziewięciu pytaniach interpretujemy jako dominujący wpływ
etykiety opakowania (jako nośnika tożsamości i/lub identyfikacji
wizualnej marki).
Opakowania marki Żywiec, jako najbardziej znanej, były najczęściej kojarzone z typowymi cechami tego produktu, miejscami
konsumpcji, sytuacjami związanymi z konsumpcją oraz grupami
586
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
społecznymi konsumującymi ten produkt. Z kolei opakowania marki
James Boag’s były najczęściej związane z odpowiedziami dotyczącymi
bardziej specyficznych grup społecznych, Jamesa Bonda oraz natury
i obiektów przedstawionych na etykiecie. Ponadto odpowiedzi te
charakteryzowały się większym zróżnicowaniem kategorii. Może to
być związane z większym skupieniem się respondentów na samej
etykiecie i braku lub mniejszej znajomości tej marki piwa.
W przeciwieństwie do powyższych wyników analiza kategorii odpowiedzi na ostatnie pytanie dot. barwy butelek pozwala na wyodrębnienie trzech grup opakowań ze względu na ich kolor (diagram 5.10.2,
dendrogram 5.10.3). Te wyniki wskazują, że prezentowana przez nas
manipulacja barwą w cyfrowych reprezentacjach opakowań odczytywana była przez respondentów zgodnie z naszym oczekiwaniem.
Najpoważniejszym wyzwaniem związanym z przeprowadzonymi przez nas analizami pozostaje kwestia klucza kategoryzacyjnego.
Można bowiem założyć, że skład wyodrębnianych kategorii będzie
zależny od arbitralnych decyzji indywidualnego badacza co do konstrukcji tego klucza. Zakładamy jednak, że o ile kategoryzacja odpowiedzi zostanie przeprowadzona w sposób spójny, niezależnie od
składu otrzymanych kategorii, o tyle przeprowadzenie analogicznej
ankiety na tej grupie respondentów potwierdzi nasze wnioski dotyczące wpływu etykiety na postrzegany wizerunek opakowań. Ogólne podobieństwo ze względu na skład kategorii odpowiedzi wyłoni
grupy opakowań ze względu na markę. Oczywiście rozważania na
temat klucza kategoryzacyjnego ujawniają szerszą, metodologiczną
potrzebę operacjonalizacji i algorytmizacji kategoryzowania. Być
może opracowany na gruncie komunikacyjnym ekspercki konsensus
dotyczący kategoryzacji pozwoli w dalszej perspektywie na wypracowanie spójnego, oprogramowywanego narzędzia kategoryzacji.
Takie rozwiązanie nadawałoby stosowanej metodologii badawczej
następujące możliwości: standaryzację, a więc powtarzalność przeprowadzanych analiz, możliwość porównywania otrzymywanych wyników, a także wielkoskalowe analizy dla dużych zbiorów danych
(ang. big data mining).
587
Paweł Mackiewicz
7. Appendix
Poniżej zamieszczamy porównawcze tabele dla pytań, w których
dokonano kategoryzacji ze względu na wykorzystywane przez respondentów strategie komunikacyjne.
7.1. Tabele porównawcze ze względu na kolor opakowania marki piwa Żywiec
Z czym Pani / Panu kojarzy się marka Żywiec?
brązowy
przezroczysty
kategorie
odpowiedzi
%
kategorie
świat
przeżyć
czas wolny (3);
folklor (4); jakość
(3); lokalność (1);
mecz (8); młodość
(1); muzyka
(1); odniesienie
do regionu (1);
orzeźwienie (2);
picie w plenerze
(1); przyjaciele (1);
radość (1); relaks
(1); rozmowa
(1); spotkanie
(5); tradycja (18);
wakacje (4); woda
(2); znajomi (2);
syf (1)
46,2
charakter
produktu
charakter
produktu
alkohol (2); cena
(4); chmiel (1);
etykieta (1);
ogródek piwny
(2); piwo (21);
premium (1);
reklama (5);
smak (2)
29,5
impreza
grill (1); impreza
(6); Męskie
Granie (5); pub
(1); taniec (1);
zabawa (5)
14,4
588
odpowiedzi
zielony
%
kategorie
odpowiedzi
%
alkohol (5);
dostępność
(3); grupa
Żywiec (2);
piwo (34);
siki (1)
33,8
charakter
produktu
alkohol (10);
butelka (3);
chmiel (2); napój
(2); nowe smaki
(1); parasole
(1); piwo (37);
produkcja (1);
średnia półka
(1); tanie (2);
sponsor imprez
(1)
42,4
świat
przeżyć
jakość (1);
lato (3); logo
(1); ludowość
(1); orzeźwienie (4); piłka
nożna (3);
relaks (15);
tanio (1);
tradycja (5);
upojenie (1);
klasyczne (1);
napój bogów
(1)
27,8
świat
przeżyć
folklor (11);
jakość (4);
masowość (1);
orzeźwienie
(1); prostota
(1); tradycja (7);
mecz (2); lato
(2); wakacje (4);
woda (3)
25,0
impreza
grillowanie
(4); impreza
(4); Męskie
Granie (5);
spotkanie (1);
weekend (1);
pub (4)
14,3
pochodzenie
miasto (11);
Polska (7);
rzeczka (1)
13,2
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
pochodzenie
góry (2); miasto
(1); Polska (5)
6,1
pochodzenie
miasto (5);
Polska (6);
praca (2)
9,8
impreza
grill (3); impreza
(6); pub (2);
spotkanie (1);
zabawa (4)
11,1
konstrukt
konsumenta
mężczyźni (5)
3,8
smak
gorzkie (5);
malina (1);
średnio
smaczne (1);
niedobre (1)
6,0
inne
brak innowacyjności (1); brak
zobowiązań (1);
pełny plecak (1):
reklama (4)
4,9
konstrukt
konsumenta
mężczyźni (1);
przyjaciele
(3); rodzice
(1); studenci
(1)
4,5
konstrukt
konsumenta
mężczyźni (3);
znajomi (2)
3,5
inne
Żabka (1);
zboże (1);
woda (1);
wieczór (1);
stabilna
marka (1)
3,8
Co Pani / Pana zdaniem wyróżnia markę Żywiec?
brązowy
kategorie
przezroczysty
odpowiedzi
%
świat
przeżyć
dojrzałość (1); dostępność (4); historia (2); jakość
(2); męskość (1);
nowoczesność
(1); otwartość (1);
osobowość (4);
pochodzenie (2);
polskość (5); profesjonalizm (1);
rozpoznawalność
(1); roztropność
(1); tradycja (23)
62,8
etykieta
etykieta (5);
kolorystyka (3);
logo (3)
znajomość
marki
cena (4); reklama
(5)
kategorie
zielony
odpowiedzi
%
kategorie
odpowiedzi
%
świat
przeżyć
dostępność
(2); jakość
(3); nic (1);
polskość
(5); popularność (8);
tradycja (8)
39,7
świat
przeżyć
folklor (2);
jakość (3);
pochodzenie
(6); popularność (5);
rozpoznawalność (2);
różnorodność (3);
tradycja (14);
wiarygodność (2);
dobra cena
(1); silna
marka (4)
54,5
14,1
etykieta
etykieta (3);
kolorystyka (2);
logo (11);
nazwa (2)
26,5
etykieta
etykieta (9);
logo (8);
nazwa (5)
28,6
11,5
doświadczenie
marki
cena (2);
Męskie
Granie (2);
reklama
(9)
19,1
smak
nowy smak
(2); smak (6)
10,4
589
Paweł Mackiewicz
Co Pani / Pana zdaniem wyróżnia markę Żywiec?
smak
smak (6); różne
piwa (2)
opakowanie
butelka (1)
10,3
1,3
opakowanie
butelka (5);
design (2)
smak
smak (3)
10,3
opakowanie
butelka (3);
opakowanie
(2)
6,5
4,4
Źródło: opracowanie własne.
Tabele porównawcze ze względu na kolor opakowania marki piwa James Boag’s
Z czym Pani / Panu kojarzy się marka James Boag’s?
brązowy
kategorie
przezroczysty
odpowiedzi
%
kategorie
odpowiedzi
kategorie
%
czystość (8);
mocne (5);
orzeźwienie
(9); piwo
(18); woda
mineralna (8);
zieleń (2)
błogość (1);
luksus (1);
łódka (2);
męskość (4);
odpoczynek
(2); relaks (5);
rozrywka (5);
świeżość (7);
tradycja (3);
zdrowie (2);
zimno (4)
góry (9); natura (7); las (4)
43,9
alkohol (3); ciemne
(1); jakość (3); mocne (9); piwo (24);
wysoka cena (1);
zimne (1); złote (1);
pub (3); whiskey (6)
45,6
produkt
charakter
natura
góry (12); natura
(10)
19,3
świat
przeżyć
17,5
natura
góry (11);
natura (11)
11,4
James
Bond
James Bond (9)
9,2 James
Bond
James Bond
(4)
3,5
pub
pub (3)
3,1
Alpy (1);
Ameryka (1);
Irlandia (2)
3,5
mężczyzna (6);
przygoda (3);
słońce (1); spokój
(2); świeżość
(5); tradycja (2);
zabawa (1)
pochodze- importowane (1);
nie
Irlandia (2); jezioro
Loch (1); Kanada
(4); skandynawskie
(1); stary port (1);
Szkocja (1); USA
(1); zagraniczne (1)
James
James Bond (7)
Bond
590
6,1
34,7 charakter produktu
odpowiedzi
charakter
produktu
świat
przeżyć
alkohol (5);
konkurencyjne
marki (4);
orzeźwienie (4);
piwo (11); alkohol (2); woda
(3); whiskey (5)
pozytywny (7);
męskość (5);
podróż (8); relaks (3); siła (2);
świeżość (2);
tradycja (3)
zielony
%
30,6
świat
przeżyć
22,4
natura
pochodzenie
31,6
17,5
Wpływ barwy i etykiety opakowań na postrzeganie produktu…
etykieta
etykieta (9);
górski klimat
(1); kolorystyka
(1); nazwa (1)
26,8
etykieta
etykieta (6); górskie
źródła (6); prosta
etykieta (6); kolorystyka (4); nazwa (4);
przejrzystość (1)
44,3
etykieta
etykieta
(25); kolorystyka (7);
nazwa (6);
typografia
(3)
65,1
nic
nic (11)
26,%
świat
przeżyć
czystość (6); elegancja
(3); jakość (3); klasa
(1); niezawodność (1);
powaga (1); przeciętna (1); przewidywalność (1); tradycja (1);
wiarygodność (1);
wyszukana (1)
32,8
świat
przeżyć
czystość
(3);
jakość (3);
klarowność
(2); zdrowa
woda (2);
związek
z naturą (2)
19
świat
przeżyć
cena (1); męskość (1); jakość
(3); klasyczna
elegancja (1);
natura (1);
tradycja (1); wykwintność (1)
22,0
opakowanie
butelka (6); kapsel (1)
11,5
smak
smak (4);
naturalny
chmiel (3)
11,1
opakowanie
biały kapsel (2);
butelka (3)
12,2
smak
smak (2); świeży (2);
naturalny (1)
8,2
opakowanie
kapsel (2);
butelka (1)
4,8
smak
smak (5)
12,2
inne
podobna do innych
(1); whiskey (1)
3,3
Źródło: opracowanie własne.
Bibliografia
Coles R., McDowell D., Kirwan M.J. (2003). Food Packaging Technology.
M.J. CRC Press.
Fleischer M. (2002). Konstrukcja rzeczywistości. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2008). Konstrukcja rzeczywistości 2. Wrocław: Oficyna Wydawnicza Atut.
Fleischer M. (2010). Communication design, czyli projektowanie komunikacji
(lub odwrotnie). Łódź: Primum Verbum.
Frascara J. (2004). Communication Design: Principles, Methods, and Practice.
New York: Allworth Press.
Grech M. (2012). Badanie wizerunku – metody ankietowe. Metodologia badań.
W: M. Grech (red.), Badanie wizerunku: ludzie, marki, branże. Wrocław–
Łódź: Primum Verbum.
591
Paweł Mackiewicz
janKomunikant (2012). Style życia w komunikacji. Komunikacyjna stratyfikacja
społeczeństwa. Wrocław–Kraków: Libron.
Markham G., Best M.R. (1986). The English Housewife. McGill-Queen’s University Press.
Mijksenaar P. (1997). Visual Function: an Introduction to Information Design.
New York: Princeton Architectural Press.
Norman D.A. (2005). Emotional Design: Why We Love (or Hate) Everyday Things.
New York: Basic Books.
Norman D.A. (2013). The Design of Everyday Things. New York: Basic Books.
ISO 690.
Norman D.A. (2015), Wzornictwo i emocje. Dlaczego kochamy lub nienawidzimy
rzeczy powszednie, przeł. Skalska-Stefańska. Warszawa: Wydawnictwo
Arkady.
Norman, D.A., Draper S.W. (1986). User Centered System Design. New Perspectives on Human-Computer Interaction. Hillsdale, N.J.: L. Erlbaum
Associates.
Pluta E. (2001). Public relations – moda czy konieczność? Teoria i praktyka.
Warszawa: Twigger.
Siemes A. (2013). Normalność w komunikacjach – jej negocjowanie i badanie.
Na materiale komentarzy dotyczących architektury domów mieszkalnych.
Łódź: Primum Verbum.
Stewart B. (2007). Projektowanie opakowań, przeł. D. Dziewońska. Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN.
Sturken M., Cartwright L. (2001). Practices of Looking an Introduction to Visual
Culture. Oxford–New York: Oxford University Press.
Wachtman J.B. (2009). 50th Conference on Glass Problems: Ceramic Engineering
and Science Proceedings, Volume 11. John Wiley & Sons.
Wszołek M. (2013). Zmiana paradygmatu w projektowaniu – projektowanie
komunikacji. W: Komunikacje w rozmowie 2. Wrocław–Kraków: Libron.
Wszołek M. (2015). Reklama. Operacjonalizacja pojęcia. Wrocław–Kraków:
Libron.
Wszołek M. (2016). Reklama. Perspektywa empiryczna. Wrocław–Kraków:
Libron.
Karolina Lachowska
Uniwersytet Wrocławski
Kim jest terrorysta?
Sposoby stereotypizacji
terrorystów. Analiza
porównawcza wyników
badań ankietowych1
Człowiek jest wrogiem tego,
czego nie zna2.
Kiedy słyszymy słowa terroryzm czy terrorysta, znacznej części z nas
pojawiają się przed oczami obrazy, które w określonych przedziałach
czasowych, rozumianych tu jako czas antenowy poświęcony zamachom
w Nowym Jorku, Waszyngtonie, Madrycie czy Londynie, zdominowały
przekazy medialne. Drastyczne sceny przedstawiające miejsca zamachów, samoloty wbijające się w wieże World Trade Center, a w ostatnim czasie zamaskowani, uzbrojeni mężczyźni z powiewającą nad
nimi czarną flagą Państwa Islamskiego to charakterystyczne obrazy
dla terroryzmu w naszych czasach. W konsekwencji stawiamy istotne
pytania: czy medialne obrazy tego zjawiska przekładają się na kognitywne obrazy terroryzmu i terrorysty? Jak wygląda typowy/stereotypowy
1
2
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Lachowska K. (2015). Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów. Analiza porównawcza wyników badań
ankietowych. W: A. Siemes, M. Grech (red.), Badanie i projektowanie komunikacji 4
(s. 53–81). Kraków–Wrocław: Libron.
Przysłowie arabskie.
593
Karolina Lachowska
terrorysta? Czy wszyscy terroryści to muzułmanie? A jeśli nie, to kim są
pozostali? Czym właściwie jest dżihad? Cel niniejszego artykułu stanowi pokazanie, w jaki sposób konstruowany jest obraz terrorysty przez
mieszkańców różnych części Europy. Projektując badanie, zamierzano
sprawdzić, czy terrorystyczna historia kraju będzie dominowała nad wydarzeniami aktualnymi, a także czy istnieją elementy charakteryzujące
terrorystę wspólne dla respondentów ze wszystkich państw.
1. Problemy definicyjne terroryzmu
Pisząc o terroryzmie, nie da się pominąć podstawowych elementów przybliżających problemy definicyjne oraz złożoność zjawiska.
Brak jednoznacznej, akceptowalnej na arenie międzynarodowej
definicji czyni z niego pojęcie o negocjowanych granicach, dostosowywalnych do aktualnych wydarzeń, polityki czy podmiotów te
definicje stosujących. Wielowymiarowość terroryzmu przyczyniła
się do wypracowania ponad 100 definicji, koncentrujących się na
różnych elementach terroryzmu. Tylko w ramach prac ONZ zostało
stworzonych ich kilkadziesiąt. Według specjalistów od terroryzmu
międzynarodowego jednoznaczne zdefiniowanie tego zjawiska jest
niemożliwe z powodu zbyt obszernego zakresu problemu (zob. np.
Wojciechowski 2009). Współczesny wymiar terroryzmu stanowi punkt
zainteresowania nie tylko państw walczących bądź zmagających się
z nim, ale także płaszczyznę eksploracyjną dla organizacji międzynarodowych podejmujących działania antyterrorystyczne.
Kłopoty definicyjne terroryzmu wynikają z kilku przyczyn (zob.
Casale 2008). Przede wszystkim niekiedy trudno odróżnić działania terrorystyczne od zwykłego przestępstwa kryminalnego. Metody wykorzystywane przez terrorystów/bojowników stosowane są niejednokrotnie
przez grupy i organizacje niebędące ugrupowaniami terrorystycznymi,
np. anarchistów, ekologów itp. Jednak chcąc zróżnicować te działania,
należy ulokować terroryzm w określonym kontekście (ideologicznym,
religijnym, separatystycznym itp.), który jest źródłem impulsów do
594
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
pewnych aktywności i z którego wynikają cele zamachowców. Na tym
poziomie można zastanowić się, czy istnieje usprawiedliwienie dla
działań o charakterze terrorystycznym. Część państw rozwiniętych
dążyła do uznania (na forum międzynarodowym) metod wykorzystywanych przez terrorystów za przestępstwa kryminalne niezależnie od
motywów. Natomiast niektóre kraje rozwijające się (np. afrykańskie,
azjatyckie) opowiadały się za stanowiskiem usprawiedliwiającym
część działań terrorystów w myśl prawa do samostanowienia narodów,
w tym walk narodowowyzwoleńczych, np. działań Palestyńczyków
(Madej 2001: 65). Trudności definicyjne wynikają też z faktu, że część
krajów wykorzystuje formy działań charakterystyczne dla terrorystów
jako element polityki wewnętrznej, popiera terroryzm oraz wspiera
międzynarodowe organizacje terrorystyczne.
Problem definiowania powyższych terminów widoczny jest także
na gruncie lingwistyki. Poza wyrazami terroryzm i terrorysta znajdujemy również takie określenia, jak: bojownik, bojownik o wolność, dżihadysta, walka narodowowyzwoleńcza, działania partyzanckie, rewolucja. Mamy więc do czynienia z odmiennymi asocjacjami w przypadku
pojęć zbliżonych zakresem do definicji terroryzmu/terrorysty. Inaczej
są odbierani partyzanci, bojownicy o wolność, islamiści, dżihadyści
czy separatyści. Można zatem założyć, że kontekst determinuje użycie
danego określenia, co w konsekwencji przyczynia się do odmiennej
semantyzacji. Powyższe czynniki to tylko niektóre z elementów czyniących zjawisko terroryzmu trudnym do zdefiniowania. Należy wziąć
także pod uwagę różnorodność organizacji, przyczyn i celów samych
zamachowców. Powoduje to, iż niemal niemożliwe staje się zawarcie
w kilku słowach definicji tak odmiennych elementów, czasami nawet
ze sobą sprzecznych (zob. Casale 2008; Weinberg i in. 2004).
Definicje tworzone w ramach działań instytucjonalnych przeważnie mają charakter funkcjonalny, rozumiany tutaj jako interpretacja
zjawiska przez dany podmiot w konkretnym celu (np. FBI – ściganie
terrorystów). Definicje te są intersubiektywne, porządkują wiedzę
o świecie i pełnią funkcje w obrębie danego systemu (np. prawo,
polityka, religia).
595
Karolina Lachowska
Po zamachu na World Trade Center 11 września 2001 roku w ramach prac przedstawicieli państw należących do Unii Europejskiej
została stworzona definicja terroryzmu akceptowalna przez 15 krajów (była to pierwsza prawna definicja uznana przez tak dużą liczbę
państw) (Kubiak 2002: 109). Ponowne prace zostały podjęte w 2002
roku, miały one na celu dokładniejsze określenie działań mających
znamiona terroryzmu i wyzbycie się politycznego wymiaru w jego
definiowaniu (zob. Casale 2008). Przyjęta definicja to najobszerniejsza
stosowana dotychczas na arenie międzynarodowej formuła – jest to
tzw. definicja step-by-step (Liedel 2010: 24). Wyszczególniono w niej
wskaźniki terroryzmu, zdefiniowano pojęcie grupy terrorystycznej,
a także sprecyzowano zasady postępowania w stosunku do terrorystów (zob. Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej 2002: 19).
Ze względu na fakt, że problemy definicyjne nie stanowią części
zasadniczej niniejszego artykułu, postanowiono nie przytaczać definicji opracowanych przez różne organizacje czy zamieszczonych
w słownikach, a wskazano jedynie źródła, w których można je odnaleźć (zob. Europol 2013: 11; Federal Bureau of Investigation 2013;
Central Intelligence Agency 2013). Niemniej przyjęto za poznawczo
istotne zaprezentowanie sposobu definiowania terroryzmu przez
muzułmańskiego duchownego wyższej rangi, pochodzącego z Arabii
Saudyjskiej, według którego terroryzm to:
– akt powodujący poczucie strachu i niebezpieczeństwa;
– zastraszenie ludzi z wykorzystaniem przemocy;
– celowe i systematyczne użycie wszelkich środków do stworzenia
stanu terroru w celu osiągnięcia określonych celów;
– haniebny akt barbarzyństwa;
– akt sprzeczny ze społeczną moralnością, będący pogwałceniem
ludzkiej godności (Bin Shuaibi 2001).
Jak pokazują wyniki prezentowanego niżej badania, respondenci
bardzo często łączyli pojęcia terrorysty i terroryzmu z kwestiami religijnymi, a w szczególności muzułmańskimi, warto zatem poświęcić
kilka słów terroryzmowi islamskiemu. Jego działania oparte są na dogmatach wiary i koncentrują się na walce z niewiernymi i utworzeniu
596
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
teokratycznego państwa wyznaniowego (Stańczyk-Minkiewicz 2009:
203). Poszukując korzeni islamskiego terroryzmu, należy odwołać się
do Koranu3, który stanowiąc świętą księgę muzułmanów, nie tylko
wyznacza sposób życia wiernych, ale także, poprzez różnorodność
interpretacji, przyczynia się do legitymizowania walki prowadzonej
przez skrajne organizacje terrorystyczne4. Powszechnie znane pojęcie: dżihad, w imię którego walczą islamscy terroryści, wywodzi się
z Koranu – na poziomie językowym oznacza wysiłek, zmaganie tudzież
staranie się. Wysiłek ten powiązany jest z cierpieniem. Jak tłumaczą
Emad M. al-Saidat i Mohammad I. al-Khawalda, „jeśli cierpisz z powodu braku pieniędzy i podejmujesz pracę, by te pieniądze zarobić,
wysiłek ten można nazwać dżihadem” (Al-Saidat, Al-Khawalda 2012:
202). Zmagania, o których tu mowa, według Koranu mogą dotyczyć
dwóch wymiarów: wewnętrznego (wielki dżihad) i zewnętrznego
(mniejszy dżihad)5. Wewnętrzny dżihad jest indywidualnym wysiłkiem
każdego muzułmanina wkładanym w przestrzeganie zasad Koranu,
przezwyciężanie pokus życia doczesnego i/lub postanowienie bycia
dobrym i sprawiedliwym. Przyjmuje się, że ten moralny, religijny wymiar dżihadu powinien być najważniejszy i dominujący. Mniejszy dżihad obejmuje działania zewnętrzne, walkę w imię Allaha lub obronę
wiary i ziemi (Williams 2002: 145–146). Jak podkreśla wielu uczonych,
działania te mają charakter czysto obronny. Wśród mieszkańców
3
4
5
Koran jest tekstem religijnym złożonym ze 114 rozdziałów i 6226 wersów napisanych w języku arabskim (języku, w którym przemawiał Mahomet). Wszelkie interpretacje i tłumaczenia nie są uznawane przez konserwatywną część środowiska
muzułmańskiego. Obecnie istnieją 43 nieautoryzowane tłumaczenia (Williams
2002: 55).
Laurie Goodstein (2001), opisując powiązania islamu z zamachami na WTC na
podstawie wywiadów z muzułmańskimi uczonymi, podkreśla, że Koran, podobnie
jak inne święte księgi, podatny jest na różnorodne interpretacje, a jego zdeformowane przesłanie terroryści wykorzystują do uzasadnienia swoich czynów.
Słowa Mahometa po powrocie z bitwy: „Wróciliśmy z mniejszego dżihadu do większego, trudniejszego i ważniejszego – do zmagań z siłami zła w sobie, w społeczności i we wszystkich przejawach życia codziennego” (cyt. za: Williams 2002: 146).
597
Karolina Lachowska
szeroko pojętego Zachodu przeważnie znane jest to drugie znaczenie
dżihadu – jako świętej wojny.
2. Mediatyzacja terroryzmu
Zamachy 11 września 2001 roku były punktem przełomowym w globalnym dyskursie o terroryzmie. Ich medialność sprawiła, że stały się
wydarzeniem kulturowym, do którego ograniczały, a następnie odwoływały się wszelkie przekazy medialne. Sposób narracji medialnego
dyskursu o terroryzmie sprawił, że zjawisko posiadające dotychczas
różnorodne oblicza, odmienne źródła i korzenie oraz skoncentrowane
na wielu, czasem sprzecznych żądaniach zostało sprowadzone w całości do terroryzmu islamskiego. Mało znana wcześniej Al-Kaida, funkcjonująca od 1988 roku, mająca na swoim koncie szereg zamachów,
stała się globalną „marką” terrorystyczną, a muzułmanie – wrogami
zachodniej kultury.
Mediatyzacja terroryzmu unaoczniła symbiozę łączącą media
z terroryzmem. Media, poszukując coraz to atrakcyjniejszych źródeł
irytacji systemu (w rozumieniu Niklasa Luhmanna), relacjonowały
niemalże na żywo przebieg zamachów. Jednocześnie zamachowcy,
wykorzystując tę słabość mediów, przygotowali strategię, dzięki której cały świat bezpośrednio obserwował drugą fazę ataku,
umożliwiając widzom unikalny spektakl. Wykorzystanie mediów
przez organizacje terrorystyczne nie było czymś nowym, jednakże
pierwszy raz zamachowcom udało się trafić ze swoim przekazem do
globalnej publiczności. Odbiorcy poprzez uczestnictwo w tragedii
zrozumieli, że terroryzm jest realnym zagrożeniem również dla nich,
aktualnym na całym globie. To wydarzenie było początkiem nowej
epoki w sposobie wyobrażania i pojmowania terroryzmu, a także
planowania ataków i celów wyznaczanych przez zamachowców.
Terroryzm stał się medialny, a media świadomie lub nieświadomie,
wykorzystując swoją niezależność i wolność słowa, zostały promotorem terrorystów. Wskazując sprawców zamachu na WTC, tym
598
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
samym zwracały oczy odbiorców w stronę krajów szeroko pojętego
Bliskiego Wschodu.
Podobne medialne spektakle odbywały się na okoliczność zamachów w Madrycie oraz Londynie, choć zdecydowanie na mniejszą
skalę. Jednakże mediatyzacja terroryzmu sprawiła, że w krótkim czasie znaczna część mieszkańców tzw. Zachodu wyrobiła sobie opinię
na temat terroryzmu i krajów Bliskiego Wschodu. Częstotliwość debat nie przekładała się jednakże na ich jakość, co w konsekwencji
zaowocowało zdominowaniem globalnego dyskursu o terroryzmie
przez stereotypy, a prezentowana w mediach problematyka islamu,
Bliskiego Wschodu oraz fundamentalizmu religijnego, pozbawiona
głębszej optyki, przyczyniała się do operowania w publicznych debatach swoistymi kalkami.
Niejaki wpływ na taki stan rzeczy miało ogłoszenie wojny z terroryzmem przez Stany Zjednoczone, które dokonało binarnego podziału
świata, zgodnie z nową doktryną prezydenta Stanów Zjednoczonych Georga W. Busha: „Jesteście z nami albo z terrorystami” (słowa
pochodzą z wypowiedzi G.W. Busha z 2001 roku). W konsekwencji
Zachód nie traktował „świata arabskiego” jako partnera w rozwiązywaniu problemu, ale jako potencjalne zagrożenie.
Widoczny jest zatem podział na dwie epoki w postrzeganiu terroryzmu: przed 11 września 2001 roku oraz po atakach na WTC i Pentagon.
Prowadzone badania pokazują, jak duży wpływ na postrzeganie terroryzmu mają media, że intensywność przekazów medialnych i skupianie
się na atakach terrorystycznych islamskich fundamentalistów sprawiły,
iż każdy kolejny zamach od razu przypisywany był Al-Kaidzie i/lub innym grupom radykalnych islamistów, natomiast typowy zamachowiec
to mieszkaniec Bliskiego Wschodu, islamista z turbanem i brodą (zob.
Lachowska 2010). Koncentracja na terroryzmie islamskim spowodowała, że mało kto pamiętał o wcześniejszych aktach terroru ze strony ekstremistycznej lewicy we Włoszech, Niemczech i Hiszpanii, czy prawicy,
jak chociażby zamach w Oklahoma City. Wnioskować można więc, że
po 11 września pojęcie terroryzm zostało zredefiniowane przez postawienie w centrum fundamentalizmu islamskiego. Doskonale widoczne
599
Karolina Lachowska
to było podczas zamachu w Norwegii w 2011 roku, kiedy pierwsze
doniesienia wskazywały bezpośrednio na radykalnych muzułmanów
jako autorów zamachu, podczas gdy w rzeczywistości ataku dokonał
obywatel Norwegii o skrajnie prawicowych poglądach.
Odnosząc się do bieżących wydarzeń, nie można pominąć fundamentalistycznego charakteru Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu,
które w czerwcu 2014 ogłosiło istnienie kalifatu o nazwie Państwo
Islamskie (IS). Długotrwałe walki IS w Syrii, Iraku, Libanie i u granic
Turcji oraz drastyczne metody egzekucji więźniów są szeroko relacjonowane przez media. Można przyjąć, że medialność działań IS jest
jednym z głównych założeń organizacji, swoistą tubą propagandową.
Przypuszcza się, że działania te miałyby wpływ na aktualny wizerunek
terroryzmu. Należy jednak podkreślić, iż przedstawione tu wyniki są
efektem badań przeprowadzonych w latach 2010–2011, w okresie
znacznie spokojniejszym niż aktualny. We wspomnianym przedziale
czasowym odnotowano niewielką liczbę istotnych, szeroko relacjonowanych w mediach wydarzeń o charakterze terrorystycznym, przez
co założono, że nie wpłynęły one znacząco na wyniki badania.
Analizując społeczne zjawisko, jakim jest terroryzm, na poziomie
semantyki słów (terrorysta i terroryzm), zasadniczy problem stanowi
nie kwestia różnic pomiędzy konstruktami uzyskanymi w konsekwencji działań badawczych w różnych częściach Europy, ale określenie,
jakie elementy, obok socjalizacji, wpływają na konstrukcję kognitywnych obrazów. Kluczowym zagadnieniem staje się sposób konstrukcji
pojęć terrorysty i terroryzmu przez osoby niemające bezpośredniego
kontaktu ani z działalnością ugrupowań terrorystycznych, ani z ich
skutkami. To mass media umożliwiają proces samoobserwacji społeczeństwa przez społeczeństwo, dzięki czemu możliwe jest wyekstraktowanie swoistego backgroundu (rzeczywistość tła), do którego
odnoszą się inne społeczne systemy funkcyjne.
Za punkt wyjścia przyjęto teorię Luhmanna, z jego centralną tezą, że
wszystko, co wiemy na temat świata w którym żyjemy, wiemy z mediów
masowych (Luhmann 2009). Mass media poprzez to, co i jak komunikują, wpływają na proces konstrukcji rzeczywistości, wykorzystując przy
600
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
tym określone selektory. Nawiązując do koncepcji Gerharda Rotha,
proces postrzegania, a tym samym budowania naszej wiedzy o świecie
polega na przypisywaniu znaczeń procesom neuronalnym (które, co
do zasady, są pozbawione znaczenia) na podstawie wcześniejszych
doświadczeń (cyt. za: Fleischer 2005). Ukształtowana na przekazach
medialnych społeczna konstrukcja świata, w następstwie procesów
komunikacyjnych, reprodukowana jest wśród danych społeczności,
przyczyniając się do kreowania nie realności rzeczywistości, lecz jedynie
różnorodnych jej konstruktów. Media, jak podkreśla Luhmann, coraz
częściej wykorzystywane są jako instrumenty tworzenia kognitywnych
i komunikacyjnych konstrukcji rzeczywistości (cyt. za: Schmidt 2006:
326). Oferty medialne nie są jednakże odwzorowaniem rzeczywistości, ale impulsami dla systemów kognitywnych i komunikacyjnych
napędzających konstrukcję rzeczywistości pojedynczych systemów
autopoietycznych (Schmidt 2010: 254–255).
Luhmann zauważa, że rosnące skomplikowanie świata wymusza na mediach większą selektywność, co w konsekwencji niesie
zagrożenie wytwarzania zbyt prostego obrazu świata. Problem ten
uwidacznia się chociażby w podejmowanej tu próbie rekonstrukcji kognitywnych wizerunków terrorysty. Warto zatem przytoczyć
obszerną wypowiedź Luhmanna. Selektywność jest konsekwencją
wyboru, który jednakże:
dekontekstualizuje i kondensuje określone tożsamości,
które same z siebie nie mają ze sobą nic „tożsamego”
(= substancjalnego), lecz muszą być identyfikowane tylko w referowanym związku powtórzonego odniesienia,
zwrotnego użycia, i tylko po to. Innymi słowy, tożsamość
tylko wtedy jest komunikowana, gdy ma to umożliwić
jakieś nawiązanie. To, co zidentyfikowane, zostaje przekształcone w schemat lub skojarzone z innym schematem. Zostaje oznaczone i w ten sposób potwierdzone, że
może zatrzymać ten sam sens w innych użyciach, w odmiennych sytuacjach (Luhmann 2009: 44).
601
Karolina Lachowska
Zamachy terrorystyczne z 11 września 2001 roku stanowią doskonałą egzemplifikację zjawiska określanego przez Ulrike Notarp mianem
konstruktów wydarzeń (Fleischer 2007: 292–295). Ulegając zakotwiczeniu i tradycjonalizacji, stają się składnikami innych konstruktów.
Ataki na WTC uruchamiają szereg różnorodnych ram interpretacyjnych,
nieograniczających się do aktów terroru sensu stricto. Elementy tego
konstruktu widoczne są w wielu, niejednokrotnie odległych tematycznie, wydarzeniach (wojna z terroryzmem, wojna w Iraku/Afganistanie,
bezpieczeństwo narodowe/światowe, prawa człowieka, a w szczególności ograniczenia tych itp.). Jednocześnie słabiej zakotwiczone wydarzenia (jak chociażby terroryzm separatystyczny, terroryzm polityczny)
w znacznie mniejszym stopniu są elementami innych konstruktów.
Warto podkreślić tu jeszcze jedną istotną dla niniejszych badań kwestię wskazywaną przez Michaela Fleischera, dotyczącą rozróżnienia
konstruktu wydarzeń i konstrukcji wydarzeń. 11 września 2001 roku
stanowi egzemplifikację konstruktu wydarzeń. Z tej perspektywy nie
można tego samego powiedzieć na temat terroryzmu. W tym przypadku
mamy do czynienia z procesem konstrukcji, bowiem wydarzenie jest
wciąż tworzone, uzupełniane, aktualizowane, modyfikowane itp., a dopiero z czasem może stać się konstruktem (zob. Fleischer 2007: 293).
3. Analiza wyników
Pierwsze badanie dotyczące postrzegania terroryzmu i terrorystów przeprowadzono w Polsce w 2008 roku. Następnie nieznacznie zmodyfikowano kwestionariusz, by powtórzyć badanie w roku 2011. Ostateczny
formularz ankietowy składał się z 15 pytań otwartych oraz dyferencjału
semantycznego. W latach 2010, 2011 poproszono Duńczyków, Hiszpanów i Włochów o wyrażenie opinii na temat omawianego zjawiska. Ze
względu na utrudniony dostęp do respondentów mieszkających poza
granicami Polski postanowiono ograniczyć badania do jednostek naukowych. Pierwsze badanie zostało przeprowadzone w 2010 roku wśród
studentów Uniwersytetu Turyńskiego. W tym samym roku zrealizowano
602
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
także badanie w Danmarks Medie og Journalisthøjskole w Kopenhadze.
W 2011 roku przeprowadzono badanie w Hiszpanii na terenie dwóch
jednostek naukowych: na Uniwersytecie Barcelońskim oraz na Uniwersytecie Miguela Hernandeza w Alicante. Łącznie o opinię zapytano 900
osób w wieku od 19. do 32. roku życia (600 osób w Polsce – dwukrotne
badanie po 300 osób i po 100 w każdym z pozostałych krajów). Przy
doborze państw uwzględnione zostały różnorodne czynniki mogące
wpływać na sposób postrzegania i definiowania terroryzmu. Kraje wyselekcjonowano według klucza uwzględniającego następujące elementy:
– doświadczenie kraju przez działalność grup terrorystycznych
(uwzględniono charakter organizacji i czas, w którym aktywnie
działała) lub brak zamachów terrorystycznych na terenie wybranego państwa;
– monokulturowe społeczeństwo lub wielokulturowe społeczeństwo;
– bezpośredni kontakt lub brak kontaktu z przedstawicielami społeczności muzułmańskiej (rezydentami, imigrantami itp.).
W niniejszym artykule postanowiono przedstawić odpowiedzi otrzymane na wybrane pytania, bezpośrednio związane z celem rozważań.
Przedstawione wyniki stanowią zatem część większego projektu.
Kim jest terrorysta?
Kategorie opisu wyglądu terrorysty w każdym z krajów zostały stworzone na poziomie podstawowych elementów charakterystyki osób.
Z tego względu znaczna część wyszczególnionych komponentów
stanowi płaszczyzny wspólne, w różnym stopniu wewnętrznie zamanifestowane. Otrzymane kategorie opisu można interpretować
na dwóch poziomach. Z jednej strony mamy konkretne elementy
wyglądu (kolor włosów, wzrost, kolor oczu). Z drugiej zaś twierdzenia,
że wygląd nie ma znaczenia, a terrorystą może być każdy6.
6
W świetle danych przedstawionych przez Rexa Hudsona terroryści na ogół są
średniego wzrostu i budowy, aby łatwo mogli wmieszać się w tłum. Nie posiadają
603
Karolina Lachowska
Tabela 1. Wygląd terrorysty – procentowe zestawienie odpowiedzi otrzymanych
w badaniach przeprowadzonych w Polsce, Hiszpanii, Danii i we Włoszech
Polska
2011
Hiszpania
kolor skóry/ciemna karnacja
17,9*
11,0
7,7
17,2
zarost
15,2
11,6
14,6
16,7
włosy/długie włosy
10,7
4,4
6,9
2,8
charakterystyczny strój
Wygląd terrorysty
Włochy
Dania
10,0
8,8
7,7
10,6
każdy/nie rzuca się w oczy
9,9
18,8
28,5
20,6
wzrost/wysoki
8,9
9,4
3,1
2,8
szczupły
5,3
7,2
–
–
zaniedbany
3,2
–
4,6
2,2
kolor oczu/ciemne oczy
3,1
–
–
4,4
budowa ciała/ dobrze zbudowany
2,8
4,4
–
2,2
brzydki
–
5,0
–
–
poważny
–
3,9
–
–
Arab
–
–
4,6
3,9
biedny
–
–
3,1
–
inne
9,5
15,5
nie wiem
ogółem
14,6
15,0
3,6
–
4,6
1,7
100,0
100,0
100,0
100,0
* Wartości procentowe zamieszczone w tabelach są udziałem w ogólnej liczbie odpowiedzi udzielonych na konkretne pytanie w danym kraju.
Źródło: opracowanie własne.
znaków szczególnych, by nie móc zostać zidentyfikowani. Mają także niepozorne
fryzury i stroje, zachowują się i mówią jak przeciętni ludzie (Hudson 1999: 51).
Hala Jaber opisał natomiast Imada Mughniyaha (szefa Hezbollahu do operacji
specjalnych) jako „kogoś, kogo mija się na ulicy, nawet nie zwróciwszy na niego
uwagi” (Jaber 1997: 120).
604
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
Najsilniejszą manifestację w trzech z czterech przebadanych krajów (oprócz Polski) stanowi właśnie klasa każdy/nie rzuca się w oczy.
Wśród odpowiedzi odnoszących się do konkretnego opisu wyglądu
widoczne są elementy charakterystyczne dla Arabów, czy też szerzej:
dla mieszkańców Bliskiego Wschodu, np. ciemna karnacja, zarost,
długie włosy (czarne). Wyszczególnienie powyższych komponentów
spośród odpowiedzi otrzymanych w każdym z krajów i dodatkowo
fakt, że w przypadku części klas (np. zarost) występują zbliżone wartości procentowe, pozwalają wnioskować, że mamy do czynienia
z uproszczonym i względnie płaskim obrazem terrorysty. Warto zauważyć, że niewielka część włoskich i duńskich respondentów, chcąc
scharakteryzować zamachowca, wskazała bezpośrednio Araba.
We wszystkich krajach zdecydowana większość respondentów
wymienia mężczyzn jako terrorystów. Jednocześnie zbliżony, najniższy poziom procentowy odnotowano we wskazaniach klasy kobieta.
Tabela 2. Płeć terrorysty – procentowe zestawienie odpowiedzi otrzymanych w badaniach przeprowadzonych w Polsce, Hiszpanii, Danii i we Włoszech
Płeć terrorysty
mężczyzna
każdy
Polska 2011
Hiszpania
Włochy
Dania
88,0
83,0
79,0
84,0
9,7
14,0
18,0
13,0
kobieta
2,3
3,0
3,0
3,0
ogółem
100,0
100,0
100,0
100,0
Źródło: opracowanie własne.
Przypuszczać można, że w odpowiedziach znajdujemy odzwierciedlenie informacji wygłaszanych w mediach. Niezależnie od tego,
czy mówiono o zamachu dokonanym, czy planowanym, przeważnie
pojawiał się opis zamachowca-mężczyzny. Ma to swoje potwierdzenie
w danych Europolu (European Police Ofice, jednostka monitorująca
605
Karolina Lachowska
zamachy terrorystyczne w Europie działająca od 1999 roku): większość zamachów w latach 2006–2012 została dokonana przez mężczyzn (Europol 2007–2013). Dodatkowo należy zwrócić uwagę na
wizerunek Osamy bin Ladena, wykreowanego na najbardziej niebezpiecznego terrorystę na świecie.
Kobietę terrorystkę wskazało niewiele ponad 2% przebadanych
osób. Według raportów opublikowanych przez Europol w latach 2007–
2008 w państwach członkowskich UE o terroryzm podejrzewano około
116 kobiet, z czego większość w kontekście działań separatystycznych.
Kobiety stanowiły 7% spośród wszystkich podejrzanych o terroryzm
islamski, 15% terrorystów separatystycznych i 23% podejrzanych
o terroryzm lewicowy (Europol 2009: 14). W raporcie przedstawiono
także zróżnicowane role kobiet i mężczyzn w ramach działalności
terrorystycznej. Kobiety przeważnie odpowiedzialne były za propagandę, wsparcie i działalność finansową, podczas gdy mężczyźni
bardziej zaangażowali się w działania związane z samymi zamachami.
Z tego powodu ci ostatni mogą być silniej kojarzeni z działalnością
terrorystyczną. Należy jednak podkreślić, że przedstawione dane
dotyczą tylko Europy, a role kobiet w innych częściach świata mogą
być zasadniczo odmienne. Przykładowo w 2008 roku w Iraku odnotowano 33 zamachy dokonane przez kobiety szahidki (The National
Counterterrorism… 2009: 11). Nawiązując do terroryzmu włoskiego,
warto zwrócić uwagę, że w szeregach samych Czerwonych Brygad
było wiele kobiet znanych ze swej działalności, np. Margherite Cagol,
Nadia Desdemona Lioce czy Marina Petrella. Podobna sytuacja miała
miejsce w przypadku ETA, w której kobiety pełniły istotne funkcje.
Można tu przywołać Annę Lizarralde – stratega i logistyka organizacji,
a także Marię Soledad Iparraguirre Guenecheę, która po 20 latach
działalności w szeregach ETA w 2000 roku została liderem organizacji
(Gonzalez-Perez 2008: 104–105).
Respondenci, określając narodowość terrorystów, częściej udzielali ogólnych odpowiedzi, niż podawali nazwy państw. Jeśli już pojawiły się odniesienia do konkretnego kraju, to odpowiedzi te stanowiły
klasy unikalne w obrębie każdego z badań. Zbieżność odnotowano
606
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
w dwóch przypadkach (Irak, Pakistan7). Częściej niż konkretną nację
badani wskazywali całe grupy populacji (Arab, każda narodowość)
lub też określone elementy identyfikujące większe zbiorowości
(muzułmanie). Istotny wydaje się fakt, że dla znacznej części osób
w każdym z krajów najważniejsza była przynależność kulturowo-etniczna, nie zaś konkretne miejsce pochodzenia. Komponent Arab
stanowi najsilniejszą manifestację wśród Polaków i Włochów. Także
w hiszpańskiej i duńskiej części badania znalazł się on wśród trzech
najczęściej wskazywanych komponentów. Z klasą tą skorelowany jest
inny element – muzułmanie, który był wspólny (poza Hiszpanią) dla
respondentów trzech krajów. Kolejną wspólną płaszczyznę stanowi
kategoria każda narodowość. Najsilniej zamanifestowana została
ona przez Hiszpanów i Duńczyków, w nieznacznie mniejszym stopniu przez Polaków i Włochów.
Komponent Afganistan również zaliczyć można do wspólnych
płaszczyzn (wskazany został przez respondentów trzech krajów,
z wyjątkiem Hiszpanii), z czego najsilniej zaakcentowali go Duńczycy
(druga w kolejności najczęściej wskazywana kategoria). Warto zauważyć, że zarówno Hiszpanie, jak i Włosi wskazywali mieszkańców
swoich krajów jako potencjalnych terrorystów, ale żaden respondent z Polski i Danii nie wskazał ani Hiszpanów, ani Włochów we
wspomnianym kontekście8. Podobny mechanizm widać także na
poziomie badań w Hiszpanii i we Włoszech. Żaden z hiszpańskich
badanych nie wskazał Włochów jako terrorystów, podobnie jak żaden
Włoch nie wskazał Hiszpanów. Można zatem wnioskować, że o ile na
poziomie realnym terroryzm postrzegany jest w znacznie szerszym
7
8
Warto wspomnieć, że wymienione państwa, a także Palestyna i Afganistan, znalazły się w raporcie opublikowanym przez The National Counterterrorism Center
wśród 15 krajów, na terenie których dokonano największej liczby zamachów
terrorystycznych w 2011 roku (The National Counterterrorism… 2012: 12).
IRA i ETA były jednymi z najczęściej wskazywanych organizacji terrorystycznych
w niniejszym badaniu przez respondentów wszystkich krajów. Nie odnotowano
jednak żadnego nawiązania do Irlandii wśród wskazań narodowości terrorysty.
Natomiast do działań ETA nawiązywali tylko Hiszpanie.
607
Karolina Lachowska
wymiarze, o tyle na poziomie kognitywnym widoczna jest o wiele
węższa perspektywa.
Tabela 3. Narodowość terrorysty – procentowe zestawienie odpowiedzi otrzymanych
w badaniach przeprowadzonych w Polsce, Hiszpanii, Danii i we Włoszech
Narodowość terrorysty
Polska 2011
Hiszpania
34,3
30,9
Arab
Irak
Włochy
Dania
24,0
12,3
9,1
4,5
6,0
5,7
17,0
37,3
23,0
32,1
Afganistan
6,4
–
6,0
14,2
Pakistan
6,1
0,9
1,0
2,8
muzułmanie
6,1
–
8,0
9,4
każda
Palestyna
2,1
–
1,0
–
Stany Zjednoczone
–
3,6
2,0
–
Hiszpania
–
6,4
–
–
Włochy
–
–
6,0
–
Iran
–
0,9
5,0
2,8
0,9
1,8
4,0
–
Azjaci
Bliski Wschód
–
0,9
–
13,2
inne
9,6
11,9
11,0
7,5
nie wiem
ogółem
8,2
0,9
3,0
100,0
100,0
100,0
–
100,0
Źródło: opracowanie własne.
Kwestię przynależności narodowej terrorystów można podsumować następująco: z jednej strony widoczna jest wyraźna tendencja podkreślająca globalny wymiar terroryzmu: terrorystą może być
każdy, bez względu na narodowość; z drugiej strony dla części badanych znaczenie ma nie narodowość, ale określona przestrzeń kulturowo-religijna. Wśród odpowiedzi Polaków, Włochów i Duńczyków
608
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
(w mniejszym stopniu wśród odpowiedzi Hiszpanów) widoczne są
wyraźne referencje do świata muzułmańskiego i szeroko rozumianego
Bliskiego Wschodu, co w kontekście odpowiedzi udzielonych na pozostałe pytania w ankiecie czyni z terroryzmu zjawisko zdominowane
przez wymiar religijny.
Skojarzenia z terrorystami
W przypadku pytania o skojarzenia z terrorystą widoczny jest brak
stabilności tego konstruktu, ze względu na mnogość w różnym
stopniu zamanifestowanych płaszczyzn, do których odnosili się
badani, pomimo wspólnych kategorii występujących w poszczególnych badaniach. Koncentrując się na trzech najsilniejszych komponentach w każdym z krajów, odnotowano jednak pewne zbieżności. Elementem wspólnym (z wyjątkiem Hiszpanii) jest wyraźne
skorelowanie postaci terrorysty z religią. Komponent ten został
najsilniej zamanifestowany przez Duńczyków i Polaków (w obu
badaniach był pierwszą kategorią pod względem częstości wystąpień). W przypadku tego pytania ujawnia się pewna spójność
dla krajów niedoświadczonych terroryzmem. Terrorysta fanatyk
pojawił się wśród najczęstszych odpowiedzi Polaków i Włochów.
Do komponentu śmierć odnieśli się respondenci w każdej części
badania, przy czym w Polsce i Danii znalazł się on wśród trzech
najsilniejszych. Istotne wydają się także nawiązania do Al-Kaidy
i Osamy bin Ladena. Kategoria ta była najczęściej wskazywaną
przez Włochów (zaraz po niej islam/religia), a także Duńczyków.
Odpowiedzi Włochów są zastanawiające chociażby z tego powodu, że kraj ten doświadczony był przez prawicowe i lewicowe akty
terroryzmu, do których trudno odnaleźć jednoznaczne nawiązania
w odpowiedziach badanych. Można zatem przyjąć, że w przypadku
Włochów wyraźna korelacja terrorysty z czynnikami religijnymi
może stanowić referencję do medialnego obrazu badanego zjawiska. Respondenci hiszpańscy kojarzą terrorystę przede wszystkim
609
Karolina Lachowska
z bronią (bardzo wyraźnie zamanifestowany komponent). Kategoria ta pojawiła się także wśród odpowiedzi respondentów z innych krajów, jednak była wybierana z nieznaczną częstotliwością.
Hiszpański konstrukt terrorysty jest nie tylko odmienny od tych
otrzymanych w innych krajach, ale także bardziej rozmyty i skoncentrowany wokół elementów afektywnych.
Tabela 4. Z czym Pani/Panu kojarzy się terrorysta? – procentowe zestawienie odpowiedzi otrzymanych w badaniach przeprowadzonych w Polsce, Hiszpanii, Danii
i we Włoszech
Skojarzenia
z terrorystami
Polska 2011
Hiszpania
Włochy
Dania
fanatyzm
11,2
4,9
6,3
5,8
islam/religia
11,2
5,3
17,0
19,2
śmierć/morderstwo
10,7
6,5
3,8
8,2
8,2
9,8
3,1
2,9
zło
zamach
8,2
7,7
–
–
wygląd
6,4
4,9
4,4
6,7
pozostałe cechy
terrorysty
6,1
8,5
3,1
5,8
Arabowie/Wielki
Bliski Wschód
5,8
–
1,3
3,8
szaleństwo/głupota
5,3
5,7
3,1
3,4
przemoc
4,4
6,1
–
1,9
manipulacja
3,4
–
–
–
uczucia negatywne
2,5
2,4
–
–
wojna/walka
2,4
–
2,5
–
ekstremizm/fundamentalizm
2,4
3,7
1,3
6,7
desperacja
2,0
–
–
–
610
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
Al-Kaida/Osama
bin Laden
broń
0,8
2,4
21,4
7,2
–
15,9
5,0
4,3
strach
–
–
3,8
2,9
ignorancja
–
–
2,5
–
Stany Zjednoczone
–
3,3
–
–
mężczyzna
–
–
–
4,3
inne
8,3
11,0
16,9
14,9
nie wiem
1,0
2,0
4,4
1,9
100,0
100,0
100,0
100,0
ogółem
Źródło: opracowanie własne.
Na podstawie otrzymanych wyników można zatem przyjąć, że
w każdym z krajów funkcjonuje swoiste wyobrażenie terrorysty, które
na poziomie ogólnym rozpatrywać można w kategoriach elementów
wspólnych i unikalnych. Wyszczególnione wspólne obszary cechuje
jednak wewnętrzna hierarchizacja, specyficzna dla danego kraju. Jeśli
zatem przyjąć, że uniwersalna cecha powinna występować we wszystkich elementach badania i jednocześnie być silnie zamanifestowana,
to na podstawie otrzymanych danych niemożliwe jest wskazanie
takich uniwersaliów. Trudno też wyodrębnić klasy uniwersalne dla
krajów doświadczonych i niedoświadczonych terroryzmem (pomimo
pewnych elementów zbieżnych). Wspólne wydają się za to pewne
obszary odnoszące się do określonych aspektów kognitywnych i realnych. Warto także podkreślić, że kategorie, zwane tu unikalnymi,
pojawiają się przeważnie w krajach doświadczonych terroryzmem
(Włochy, Hiszpania).
611
Karolina Lachowska
Wartości terrorystów
Pytanie o najważniejsze wartości terrorystów sprawiło największą
trudność respondentom, na co wskazuje duży procentowy udział
kategorii inne, zawierającej odpowiedzi, których nie udało się sklasyfikować. Na poziomie pozostałych wskazań odnotowano pięć
wspólnych płaszczyzn, w różnym stopniu wewnętrznie zaakcentowanych. Najsilniejszą klasę w każdym z badań stanowiła wiara/
religia. Wskazania tej kategorii są ciekawe w hiszpańskiej i włoskiej
części badania, gdyż nie nawiązują bezpośrednio do działalności
lokalnych grup terrorystycznych. Warto zwrócić także uwagę na
różnicę procentową między najsilniejszą, a drugą w kolejności najczęściej wskazywaną klasą w każdym z badań. Różnice w Polsce,
Włoszech i Danii są znaczące (kolejno 18%, 23%, 30%), podczas
gdy w Hiszpanii wynosi ona zaledwie 7%. W tym też badaniu uwidaczniają się referencje do wewnętrznej sytuacji politycznej oraz
działalności ETA. Wyraźnie zaznaczono bowiem kategorie związane
z separatystycznymi działaniami: kraj/naród oraz wolność/niezależność. Wartości o charakterze nacjonalistycznym wskazywane
były także przez respondentów z Polski i Włoch, choć w mniejszym
stopniu. Natomiast duńscy respondenci w drugiej kolejności odnieśli się do klasy lojalność/poświęcenie/oddanie, mniej widocznej
we wskazaniach badanych z innych krajów. Na poziomie ogólnym
można zatem zauważyć, że w krajach, gdzie funkcjonują/funkcjonowały lokalne komórki terrorystyczne, obok religii dominują czynniki
nacjonalistyczne, czy też szerzej: związane z polem władzy. W przypadku Polski i Danii wskazania interpretować można jako referencję
do organizacji stricte religijnych.
612
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
Tabela 5. Jakie według Pani/Pana są wartości terrorystów? – procentowe zestawienie odpowiedzi otrzymanych w badaniach przeprowadzonych w Polsce, Hiszpanii,
Danii i we Włoszech
Wartości terrorystów
Polska 2011
Hiszpania
Włochy
Dania
religia/wiara
29,3
19,0
33,3
37,9
kraj/naród
11,1
12,9
10,8
6,7
lojalność/poświęcenie/oddanie
5,0
–
2,7
8,2
wolność/niezależność
4,9
11,4
3,8
6,7
ideologia
4,3
8,1
4,8
4,1
organizacja/przywódca
3,5
–
–
2,1
honor
3,5
–
–
–
walka/wojna
3,0
4,3
–
–
władza
2,9
5,2
7,5
4,1
rodzina/przyjaciele
2,8
–
–
–
islam/święta wojna
2,6
–
–
–
zemsta/odwet
2,4
–
4,3
4,6
życie po śmierci
2,4
–
–
–
pieniądze
2,3
–
3,8
1,5
niepodległość
2,1
–
–
–
polityka
–
5,2
4,8
3,1
2,6
przemoc
–
3,8
4,8
zimna krew
–
3,8
–
ekstremizm/fundamentalizm
–
3,3
–
śmierć
–
1,9
–
–
nie mają wartości
–
–
2,2
–
16,9
15,7
16,1
13,3
inne
nie wiem
ogółem
4,1
0,9
5,2
1,1
1,0
100,0
100,0
100,0
100,0
Źródło: opracowanie własne.
613
Karolina Lachowska
Organizacje terrorystyczne
Odpowiedzi otrzymane na pytanie o znane respondentom organizacje
terrorystyczne można podzielić na dwie grupy. Pierwsza, obejmująca zdecydowaną większość wskazań w każdym z krajów, zawiera
odniesienia do najbardziej rozpoznawalnych grup terrorystycznych
(Al-Kaidy, IRA, ETA, Hamasu, Hezbollahu). Najczęściej wskazywaną
organizacją prawie w każdym kraju była Al-Kaida. Wyjątek stanowi
Hiszpania, w której nieznacznie częściej pojawiały się referencje do
lokalnej ETA. We Włoszech i Danii hiszpańskich separatystów wymieniano w drugiej kolejności, przy czym w obu przypadkach widoczna
jest znacząca różnica pomiędzy pierwszym a drugim komponentem.
Warto jednocześnie zwrócić uwagę na to, że w przypadku Włoch
lokalne Czerwone Brygady znalazły się w ogólnym zestawieniu za
Al-Kaidą i ETA. Wspólnymi podmiotami dla wszystkich krajów są
także ugrupowania islamskich fundamentalistów z Hamasu i Hezbollahu. Komponenty te zostały jednakże w marginalnym stopniu
zamanifestowane przez Hiszpanów i Włochów, natomiast wśród Polaków i Duńczyków częstotliwość wskazań była wyższa. Kolejną grupę
odpowiedzi stanowią wskazania lokalnych organizacji, charakteryzujące się bardzo niską liczbą manifestacji – głównie indywidualne
odpowiedzi (np. Prima Linea, Ordie Nuovo, GAL).
Tabela 6. Jakie zna Pani/Pan organizacje terrorystyczne? – procentowe zestawienie odpowiedzi otrzymanych w badaniach przeprowadzonych w Polsce, Hiszpanii,
Danii i we Włoszech
Polska
2011
Hiszpania
Al-Kaida
38,9
32,6
IRA
21,0
ETA
17,9
6,6
0,7
Organizacje terrorystyczne
Hamas
614
Włochy
Dania
34,1
38,6
15,2
12,8
14,6
34,8
19,8
15,4
2,3
6,9
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
Hezbollah
4,1
0,4
0,8
3,3
Organizacja Wyzwolenia
Palestyny
1,1
–
–
–
RAF
0,9
–
1,2
2,4
Dżihad
0,9
0,4
–
–
Czerwone Brygady
0,8
0,4
14,0
0,4
Tamilskie Tygrysy
0,8
–
–
3,7
Baader-Meinhof
0,6
0,4
–
–
Czerwoni Khmerzy
0,5
–
–
–
Al-Fatah
0,2
–
–
0,8
Emir Kaukaski
0,2
–
–
–
FARC
–
9,1
2,7
2,0
CIA
–
1,8
–
–
GRAPO
–
1,1
–
–
GAL
–
0,7
–
–
KKK
–
0,4
–
0,4
Mosad
–
0,4
0,4
0,4
Świetlisty Szlak
–
0,4
–
–
Terta Lliue
–
0,4
–
–
EZNL
–
0,4
–
–
mafia sycylijska
–
–
5,0
–
Izrael
–
–
1,9
–
Prima Linea
–
–
0,4
–
Bractwo Muzułmańskie
–
–
0,4
–
Ordie Nuovo
–
–
0,4
–
Ndrangheta
–
–
0,4
–
Talibowie
–
–
–
2,8
Al-Shabaab
–
–
–
0,4
PFLP
–
–
–
0,4
615
Karolina Lachowska
Organizacje terrorystyczne
Polska
2011
Hiszpania
Włochy
Dania
Front Wzywolenia Quebecu
–
–
–
0,4
Ergenekon
–
–
–
0,4
Camorra
–
–
–
2,0
Męczennicy Al-Aksy
–
–
–
0,4
inne
2,2
0,7
3,5
4,1
nie wiem
ogółem
3,2
100,0
–
100,0
–
100,0
–
100,0
Źródło: opracowanie własne.
Analizując powyższe wyniki, zauważono, że respondenci z różnych
krajów, udzielając odpowiedzi dotyczących realności, odnoszą się do
dość niewielkiej liczby konfliktów/wydarzeń, przy czym dla istotności
owych wydarzeń decydujące wydają się dwa czynniki: ich medialność
i utrwalanie w czasie. Należy także podkreślić, że na poziomie realności ważny jest kontekst historyczny, co uwidacznia się szczególnie
we wskazaniach Hiszpanów i Włochów.
Przyjmując za wyznacznik powyższe dane, uznano za stosowne
przedstawienie listy najbardziej aktywnych organizacji terrorystycznych w latach 1970–2010 przygotowanej przez badaczy z University
of Maryland. Za istotne wypada uznać, że tylko dwie z organizacji
wskazywane były przez respondentów (IRA, ETA), a do jednej odniesiono się w sposób pośredni (Talibowie).
616
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
Tabela 7. Dziesięć najbardziej aktywnych organizacji terrorystycznych w latach
1970–2010
Pozycja
Nazwa
Ataki
Przybliżona
liczba ofiar
śmiertelnych
1
Świetlisty Szlak (SL)
4 517
11 666
2
Front Wyzwolenia Narodowego im. Farabunda Martíego (FMNL)
3 357
8 508
3
Irlandzka Armia Republikańska (IRA)
2 673
1 807
4
Euskadi Ta Askatasuna (ETA)
2 005
810
5
Rewolucyjne Siły Zbrojne Kolumbii (FARC)
1 888
4 975
6
Talibowie
1 783
4 710
7
Tamilskie Tygrysy (LTTE)
1 599
10 838
8
Nowa Armia Ludowa (NPA)
1 282
3 385
9
National Liberation Army of Colombia
1 267
1 451
10
Kurdyjska Partia Pracy
1 190
3 570
Źródło: Background Raport: ETA Ceasefires by the Numbers (2011). National Consortium
for the Study of Terrorism and Responses to Terrorism (START). University of Maryland, s. 1.
Zamachy dokonane przed 11 września 2001 roku
W kolejnym pytaniu respondenci zostali poproszeni o podanie zamachów dokonanych przed atakiem Al-Kaidy na WTC w 2001 roku.
Zauważalna jest wyraźna różnica w sposobie i szczegółowości udzielanych odpowiedzi przez respondentów mieszkających w krajach
niedoświadczonych terroryzmem i tych, w których kraju dochodziło
do jawnych i powszechnych działań o charakterze terrorystycznym.
Zarówno w Polsce, jak i w Danii znaczna część zapytanych osób nie
potrafiła wskazać konkretnych zamachów (Polska 2011 – 53%, Dania – 44%). Jeśli w ogóle się to zdarzyło, odpowiedzi cechowały się
dużym stopniem ogólności i odnosiły do charakterystycznych miejsc
i/lub państw, w których akty terroryzmu miały miejsce. W przypadku
617
Karolina Lachowska
polskich respondentów jedynym w znacznym stopniu zamanifestowanym konkretnym zamachem okazał się akt terroru dokonany podczas
olimpiady w Monachium. Duńscy respondenci przeważnie nawiązywali do zamachów na terenie Stanów Zjednoczonych (Oklahoma
City była najczęściej podawaną jednostkową odpowiedzią) i Irlandii
(przeważały ogólne wskazania).
Tabela 8. Jakie pamięta Pani/Pan zamachy dokonane przed 11 września 2001 roku? –
procentowe zestawienie odpowiedzi otrzymanych w badaniach przeprowadzonych
w Polsce, Hiszpanii, Danii i we Włoszech
Zamachy dokonane
przed 11 września
2001 roku
nie pamiętam
Polska 2011
36,8
Hiszpania
10,3
Włochy
11,5
Dania
27,5
Niemcy
9,5
–
4,7
9,4
Stany Zjednoczone
7,7
–
8,4
21,3
Irlandia
6,3
4,8
4,2
10,0
konflikt palestyńsko-izraelski
5,8
–
5,2
5,0
zamachy ETA na terenie Hiszpanii
5,8
25,6
6,3
6,3
Japonia
4,6
–
2,6
–
pozostałe osoby
3,9
–
–
–
zamach na Jana
Pawła II
3,7
–
–
–
Sarajewo
3,7
–
–
–
Rosja
2,8
–
–
–
–
–
14,6
–
Czerwone Brygady
–
2,3
11,5
1,3
Piazza Fontana
–
–
5,2
–
Monako
–
–
4,7
–
Włochy
–
–
4,7
–
Bolonia
618
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
zamachy na Bliskim
Wschodzie
–
5,5
3,6
2,5
zamach na Carrero
Blanco
–
30,2
–
–
zamach na Hipercor
–
13,9
–
–
Indonezja
–
–
–
5,0
inne
9,4
7,4
13,0
12,3
100,0
100,0
100,0
100,0
ogółem
Źródło: opracowanie własne.
W odpowiedziach mieszkańców Hiszpanii i Włoch dominują odniesienia do wydarzeń z historii tychże państw. Co więcej, dotyczą
one nie tylko danej organizacji terrorystycznej (ETA, Czerwone Brygady), ale i konkretnego wydarzenia. Przy czym istotna jest wyraźna
autoreferencyjność w odpowiedziach Hiszpanów. Najsilniej zamanifestowane komponenty stanowiły klasy odnoszące się do zamachów
dokonanych w Hiszpanii, a liczba wskazań jakichkolwiek innych terrorystycznych incydentów była niewielka (nie wiem – 10% odpowiedzi,
suma pozostałych wskazań – 20%).
Wśród wszystkich kategorii możemy wyróżnić tylko dwie (pomijając klasy nie wiem i inne), do których w zróżnicowanym stopniu nawiązywali badani z każdego kraju: zamachy ETA, zamachy IRA. W pozostałych przypadkach zauważalne są zbieżności co najwyżej w wynikach
otrzymanych w trzech państwach. Najwięcej kategorii unikalnych
wyszczególniono we wskazaniach Polaków i Włochów, choć należy
pamiętać, że w pierwszym przypadku w badaniu uczestniczyła większa grupa respondentów.
Zamachy dokonane po 11 września 2001 roku
Wyniki otrzymane w pytaniu o zamachy dokonane po 11 września
2001 roku zdają się potwierdzać tezę o mediatyzacji terroryzmu. O ile
619
Karolina Lachowska
w poprzednim pytaniu uzyskane dane miały (przeważnie) charakter
ogólny, o tyle w przypadku analizowanego pytania wyniki charakteryzują się większym stopniem koncentracji na szczegółowych miejscach
i datach ataków. Dominują przede wszystkim wskazania odnoszące
się do dwóch wydarzeń – zamachów w Londynie i Madrycie. Odnotowano zbieżność tych komponentów na poziomie procentowym
we wszystkich elementach badania. Jednocześnie wskazania te
stanowiły najsilniejsze manifestacje w każdym z krajów, choć – co
należy podkreślić – wśród Hiszpanów zamach w Madrycie był częściej podawany niż ten w Londynie. W pozostałych krajach kolejność
okazała się odwrotna. Zbieżności w wynikach we wszystkich krajach,
przy zróżnicowanym stopniu manifestacji, odnotowano także we
wskazaniach zamachów na terenie Rosji i na Bliskim Wschodzie. Te
pierwsze przeważnie podawali Polacy (trzeci komponent pod względem częstości) i Włosi. Nawiązania do Bliskiego Wschodu były trzecią
kategorią pod względem częstości w badaniu we Włoszech i w Danii.
Hiszpanie znacznie częściej koncentrowali się na zamachach ETA
(ponad 40% badanych). Reprodukcja medialnego obrazu terroryzmu
jest w tym przypadku doskonale widoczna.
Według danych zamieszczonych w raportach Europolu na terenie
Europy miał miejsce szereg incydentów o charakterze terrorystycznym, nie tylko po atakach z 2001 roku, ale także – a może przede
wszystkim – oscylujących wokół okresu przeprowadzania niniejszych
badań. Szczególnie relewantne jest to w przypadku Hiszpanii i Włoch.
Nie doszukano się jednak w odpowiedziach badanych nawiązań do
powyższych wydarzeń, co z kolei powiązane może być z brakiem
szerokiego zainteresowania mediów. W rezultacie obraz ogranicza się
jedynie do tych zamachów, które stały się wydarzeniami medialnymi,
a w konsekwencji weszły do systemu kultury.
620
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
Tabela 9. Jakie pamięta Pani/Pan zamachy dokonane po 11 września 2001 roku? –
procentowe zestawienie odpowiedzi otrzymanych w badaniach przeprowadzonych
w Polsce, Hiszpanii, Danii i we Włoszech
Zamachy dokonane
po 11 września 2001
roku
Polska 2011
Hiszpania
Włochy
Dania
Londyn 2005
28
30,5
31,6
28,3
Madryt 2004
26,9
37,5
28,5
26,9
–
17,3
Hiszpania ETA
–
1,8
21,7
2,1
7,8
1,8
Bliski Wschód/Azja Południowo-Zachodnia
5,5
2,9
19,2
15,3
Białoruś
2,6
–
–
–
Stany Zjednoczone
2,1
–
–
2,7
Norwegia
–
2,9
–
–
Egipt
1,0
–
3,6
–
Indie
–
–
–
7,2
Indonezja
–
–
–
8,5
Rosja
inne
7,0
6,2
9,3
7,5
nie wiem
5,8
0,8
–
–
100,0
100,0
100,0
100,0
ogółem
Źródło: opracowanie własne.
4. Terroryzm w Europie w latach 2006–2012
Analizując powyższe wyniki, można się zastanawiać, czy w przedziale czasowym poprzedzającym prowadzone badania nie dokonano/
planowano żadnych zamachów terrorystycznych w Europie. Okazuje
się, że było wiele takich przypadków. Nawiązując tylko do danych
udostępnianych przez Europol, w latach 2006–2012 na terenie Europy
odnotowano (dokonane/udaremnione) 2433 incydenty o charakterze
terrorystycznym, z czego ponad 1/4 w 2007 roku. Większość ataków
621
Karolina Lachowska
miała charakter separatystyczny (2027 zdarzeń). W dalszej kolejności
zarejestrowano wystąpienia przedstawicieli skrajnej lewicy (219 zdarzeń). Warto zauważyć, że tylko w 9 przypadkach za zamach/próbę
zamachu odpowiedzialni byli islamiści. Wśród europejskich państw,
które zostały najbardziej doświadczone działalnością zamachowców,
znalazły się Francja – 1097 zdarzeń, i Hiszpania – 1049 zdarzeń (zob.
Europol 2007–2013).
Wykres 1. Liczba zamachów dokonanych (udaremnionych) na terenie Unii Europejskiej w latach 2006–2012
700
600
500
583
472
441
400
316
300
249
219
174
200
100
0
2006
2007
2008
2009
2010
2011
2012
Źródło: opracowanie własne na podstawie raportów TE-SAT Terrorism Situation and
Trend Raport opublikowanych przez Europol w latach 2007–2013.
W poniższej tabeli zestawiono liczbę zamachów dokonanych/
udaremnionych w danym roku przy jednoczesnym uwzględnieniu
miejsca ataku.
622
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
Tabela 10. Zestawienie liczby zamachów dokonanych (udaremnionych) na terenie
Unii Europejskiej w latach 2006–2012
Kraj
2006
2007
2008
2009
2010
2011
2012
Austria
1
1
6
6
2
0
0
Belgia
0
0
0
0
0
0
2
Bułgaria
0
0
0
0
0
0
2
Czechy
0
0
0
0
1
0
0
Cypr
0
0
0
0
0
0
0
Dania
0
1
0
0
2
4
0
Estonia
0
0
0
0
0
0
0
Finlandia
0
0
0
0
0
0
0
Francja
294
267
147
95
84
85
125
Niemcy
13
20
0
0
0
1
0
Grecja
0
2
14
15
21
6
1
Węgry
0
0
0
4
0
0
0
Irlandia
1
0
2
0
0
0
0
Włochy
11
9
9
3
8
5
11
Łotwa
0
0
0
0
0
0
0
Litwa
0
0
0
0
0
0
0
Luksemburg
0
0
0
0
0
0
0
Malta
0
0
0
0
0
0
0
Polska
1
0
0
0
0
0
0
Portugalia
1
2
0
0
0
0
0
Rumunia
0
0
0
0
0
0
0
Słowacja
0
0
0
0
0
0
0
Słowenia
0
0
0
0
0
0
0
Hiszpania
145
279
263
171
90
47
54
Szwecja
0
0
0
0
1
0
0
Holandia
0
0
0
0
0
0
0
Wielka
Brytania
5
2
0
0
40
26
24
Źródło: opracowanie własne na podstawie raportów TE-SAT Terrorism Situation and
Trend Raport opublikowanych przez Europol w latach 2007–2013.
623
Karolina Lachowska
Na podstawie danych Europolu można wskazać europejskie państwa, w których zamachy terrorystyczne dokonywane są regularnie
i przeważnie przez organizacje reprezentujące określone stanowisko
polityczne (np. Hiszpania i Francja – separatyści, Włochy i Grecja – lewica). Problem ten dotyczy przede wszystkim pięciu krajów. W zdecydowanej większości przypadków w ostatnich latach widoczna jest
tendencja spadkowa, wyjątek stanowi Wielka Brytania, w której liczba
zamachów w ostatnich trzech latach wzrosła, oraz Francja. Ataki
terrorystyczne w Europie miały charakter głównie separatystyczny
lub lewicowy. Odnotowano niewielką liczbę zamachów o podłożu
fundamentalistycznym. Przypadki te można uznać za incydentalne
i jednorazowe. W przedstawionym przedziale czasowym najszerzej
relacjonowanym w mediach wydarzeniem była seria zamachów na terenie Danii w 2010 roku. Wszystkie były następstwem opublikowania
w dzienniku „Jyllands-Posten” karykatury Mahometa narysowanej
przez Kurta Westergaarda (Country Reports on Terrorism 2011: 54–55).
Tabela 11. Zestawienie liczby incydentów o charakterze terrorystycznym odnotowanych na terenie Włoch, Hiszpanii i Danii w latach 2006–2012 przy uwzględnieniu
przynależności religijno-ideologicznej grup odpowiedzialnych za zamach
Włochy
Islamskie
Razem
624
Separatystyczne
Lewicowe
Prawicowe
Nieokreślone
Razem
2006
0
0
11
0
0
11
2007
0
0
6
0
3
9
2008
0
0
5
0
4
9
2009
1
0
2
0
0
3
2010
0
1
7
0
0
8
2011
0
0
5
0
0
5
2012
0
0
10
0
1
11
1
1
46
0
8
56
Hiszpania
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
2006
0
0
1
145
2007
0
264
8
0
7
279
0
253
10
0
0
263
2009
0
148
23
0
0
171
2010
0
74
16
0
0
90
2011
0
25
21
1
0
47
2012
2006
Dania
8
2008
Razem
Razem
136
0
46
7
1
0
54
0
946
93
2
8
1049
0
0
0
0
0
0
2007
1
0
0
0
0
1
2008
0
0
0
0
0
0
2009
0
0
0
0
0
0
2010
2
0
0
0
0
2
2011
0
0
4
0
0
4
2012
0
0
0
0
0
0
3
0
4
0
0
7
Źródło: opracowanie własne na podstawie raportów TE-SAT Terrorism Situation and
Trend Raport opublikowanych przez Europol w latach 2007–2013.
5. Podsumowanie
Kim zatem są terroryści? Analizując dane udostępnione przez Europol
w latach 2006–2012, można zauważyć, że incydenty o charakterze
terrorystycznym w Europie koncentrują się wokół działań narodowowyzwoleńczych na terytorium kraju Basków (w Hiszpanii i Francji)
oraz na Korsyce. Mogłoby się wydawać, że mnogość zamachów dokonanych przez separatystów ETA i długa historia organizacji pozwoliły
wejść jej do systemu kultury i stać się centralnym elementem pojęcia
terroryzmu w krajach europejskich. Grupa znajduje się na liście najaktywniejszych komórek terrorystycznych w przedziale czasowym
625
Karolina Lachowska
obejmującym 40 lat. Informacje te inspirują do zadania szeregu pytań.
Dlaczego według znacznej części badanych to religia jest najważniejsza dla terrorystów, skoro ETA z założenia była apolityczna i areligijna? Dlaczego Polacy i Duńczycy pamiętają niewiele zamachów
dokonanych przed 11 września 2001 roku i żadnego zorganizowanego
przez ETA czy IRA, skoro znaczna część badanych zna nazwy organizacji? I w końcu dlaczego respondenci w żadnym kraju nie wskazali
Hiszpanii jako państwa pochodzenia terrorystów? Spośród otrzymanych danych wyodrębniono za to szereg klas charakterystycznych
dla islamskich ekstremistów, mimo że w Europie w analizowanym
przedziale czasowym odnotowano zaledwie dziewięć zamachów
z udziałem muzułmanów (przeważnie udaremnionych). Natomiast
według raportów udostępnionych przez FBI w latach 1980–2005
na terenie Stanów Zjednoczonych za 7% wszystkich dokonanych
zamachów terrorystycznych były odpowiedzialne grupy islamskie,
w owym zestawieniu znalazły się także organizacje żydowskie (6%),
komunistyczne (5%), skrajnie lewicowe (24%) oraz latynoskie (42%)
(Federal Bureau of Investigation 2013). Można zatem postawić kolejne
pytanie: dlaczego media przeważnie koncentrują się na działaniach
organizacji muzułmańskich ekstremistów, pomijając grupy lokalne?
Terroryzm islamski jest obecny w przestrzeni międzynarodowej od
wczesnych lat 80.
W 1982 roku ataki dokonywane przez islamistów stanowiły 8%
wszystkich zamachów na świecie. Szacuje się, że od lat 90. islamskie
organizacje terrorystyczne stanowią już 1/3 wszystkich grup terrorystycznych (zob. Zasieczna 2004: 212)9. Nie ma wątpliwości, że muzułmańskie grupy są aktywne, ale przeważnie na terenach krajów szeroko pojętego Bliskiego Wschodu i Afryki (w 2011 roku w Afganistanie
dokonano 2872 zamachów, w Iraku – 2265, w Pakistanie – 1436) (The
9
Przyjmuje się, że sukces rewolucji w Iranie (1978–1979) i idea Chomeiniego dotycząca wzniecenia rewolucji islamskiej przyczyniły się do powstawania szeregu
organizacji o charakterze fundamentalistycznym (np. Hamas) oraz przeobrażenia
już funkcjonujących (np. OWP) (zob. Zasieczna 2004: 212).
626
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
National Counterterrorism… 2012: 12). Jednak żadna z zapytanych
osób nie potrafiła wskazać konkretnego zamachu w którymkolwiek ze
wskazanych państw. Konkretne ataki podawane przez znaczną część
badanych to zamachy wymierzone w państwa zachodniej części świata
(Nowy Jork, Madryt, Londyn), szeroko relacjonowane przez media,
choć jak wykazano wcześniej, nawet w okresie prowadzenia badań
w Europie miał miejsce szereg innych incydentów o charakterze terrorystycznym. Można zatem wnioskować, że 11 września 2001 roku stanowi
początek radykalnej mediatyzacji terroryzmu, a także jest swoistym
wieloaspektowym kodem, zawierającym w sobie referencje zarówno
do terroryzmu islamskiego, jak i do szeregu wynikających z zamachu
na WTC przeobrażeń w życiu społeczno-politycznym (jak chociażby
„oś zła”). Także reprodukcja medialnego dyskursu o terroryzmie, a co
za tym idzie – wykorzystywane przez media struktury komunikacyjne
i obrazy notorycznie pojawiały się w odpowiedziach badanych.
Zapytani respondenci nie byli w stanie w jednoznaczny sposób
zdefiniować postaci terrorysty. Z otrzymanych wyników wyłaniają
się dwa obrazy zamachowców: terrorysta-zamachowiec i potencjalny
terrorysta. Terrorysta-zamachowiec to osoba, która jest odpowiedzialna za przeprowadzenie ataku terrorystycznego. Tego skutecznego,
według badanych, powinien dokonać mężczyzna nierzucający się
w oczy, wtapiający się w otaczającą rzeczywistość, a tym samym
pozbawiony wszelkich cech dystynktywnych. Znacznie częściej niż
ogólnymi określeniami respondenci operowali słowami cechującymi się wyraźnymi semantykami. Na model potencjalnego terrorysty
składają się zatem kognitywne wyobrażenia (stereotypy) na temat
osób przeprowadzających ataki. Na poziomie cech fizjonomicznych
dominują opisy wskazujące na wyznawców islamu, co obrazują powtarzające się wyrazy turban, broda, ciemna karnacja. Obraz taki
wzmocniony jest przez domniemywaną przynależność narodowościową terrorystów: Irak, Afganistan, Pakistan i – co istotniejsze –
odpowiedzi odsyłające bezpośrednio do Arabów i muzułmanów.
Ważniejsza zatem niż narodowość wydaje się określona przestrzeń
kulturowo-religijna, z której wywodzą się zamachowcy. Wyłaniający
627
Karolina Lachowska
się wizerunek terrorysty charakteryzuje się w konsekwencji uproszczonym jego obrazem, będącym odzwierciedleniem dominującego
w mediach wizerunku, co jest widoczne także w krajach bezpośrednio
doświadczonych terroryzmem.
Czy wszyscy terroryści to muzułmanie? Dopóki media w centralnym
punkcie będą stawiać terroryzm islamski, przedstawiony tu obraz/
stereotyp będzie powtarzany i reprodukowany, ponieważ – jak napisał
Luhmann – wszystko, co wiemy o świecie, wiemy z mediów masowych.
Bibliografia
Al-Saidat E.M., Al-Khawalda M.I. (2012). Jihad: A Victim of Policy and Misinterpretation. Asian Social Science, 8, 7, s. 202–207. Dostępne na: http://www.
ccsenet.org/journal/index.php/ass/article/view/17622/11805 (23.08.2013).
Background Raport: ETA Ceasefires by the Numbers (2011). National Consortium for the Study of Terrorism and Responses to Terrorism (START).
University of Maryland.
Bin Shuaibi Okla S.H. (2001). Znaczenie terroryzmu i rzeczywistości. Dostępne
na: http://www. saaid.net/Warathah/hmood/h42.htm (6.03.2013).
Casale D. (2008). Institutional and Legal Aspects of UE Counter-Terrorism.
Legal Aspects Combating of Terrorism, 47, s. 115–129.
Central Intelligence Agency. Terrorism FAQs. Dostępne na: https://www.cia.gov/
news-information/cia-the-war-on-terrorism/terrorism-faqs.html (19.04.2013).
Country Reports on Terrorism 2010 (2011). United States Department of State
Publication Ofice of the Coordination for Counterterrorism. Dostępne na:
http://www.state.gov/documents/organization/170479.pdf (30.08.2013).
Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej (2002). Decyzja ramowa Rady z 13 czerwca 2002 roku w sprawie zwalczania terroryzmu (2002/475/WSiSW).
Dostępne na: http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=DD:19:06:32002F0475:PL:PDF (6.03.2013).
Europol (2007). TE-SAT Terrorism Situation and Trend Raport 2007. Dostępne
na: https://www.europol.europa.eu/sites/default/files/publications/tesat2007_1.pdf (15.07.2013).
Europol (2008). TE-SAT Terrorism Situation and Trend Raport 2008. Dostępne
na: https://www.europol.europa.eu/sites/default/files/publications/tesat2008_1.pdf (15.07.2013).
628
Kim jest terrorysta? Sposoby stereotypizacji terrorystów…
Europol (2009). TE-SAT Terrorism Situation and Trend Raport 2009. Dostępne
na: https://www.europol.europa.eu/sites/default/files/publications/tesat2009_1.pdf (15.07.2013).
Europol (2010). TE-SAT Terrorism Situation and Trend Raport 2010. Dostępne
na: https://www.europol.europa.eu/sites/default/files/publications/tesat2010_1.pdf (15.07.2013).
Europol (2011). TE-SAT Terrorism Situation and Trend Raport 2011. Dostępne
na: https://www.europol.europa.eu/sites/default/files/publications/tesat2011_0.pdf (15.07.2013).
Europol (2012). TE-SAT Terrorism Situation and Trend Raport 2012. Dostępne
na: https://www.europol.europa.eu/sites/default/files/publications/europoltsat.pdf (15.07.2013).
Europol (2013). TE-SAT Terrorism Situation and Trend Raport 2013. Dostępne
na: https://www.europol.europa.eu/sites/default/files/publications/europol_te-sat2013_lr_0.pdf (15.07.2013).
Federal Bureau of Investigation (2013). What We Investigate. Dostępne na: http://
www.fbi.gov/albuquerque/about-us/what-we-investigate (28.05.2013).
Fleischer M. (2005). Media w perspektywie konstruktywizmu. 2K – Kultura
i Komunikacja, 1–2, s. 10–33.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Gonzalez-Perez M. (2008). Women Terrorists: Female Activity in Domestic and
International Terrorism. London–New York: Routledge.
Goodstein L. (2001). Scholars Call a Distortion on Islam. The New York Times,
30.09.2001. Dostępne na: http://www.nytimes.com/2001/09/30/national/30ISLA.html (23.03.2013).
Hudson R.A. (1999). The Sociology and Psychology of Terrorism: Who Becomes
a Terrorist and Why? A Report. Washington DC: Federal Research Division,
Library of Congress.
Jaber H. (1997). Hezbollah: Born with a Vengeance. New York: Columbia University Press.
Kubiak K. (2002). Wojna asymetryczna i terroryzm jako zagrożenie bezpieczeństwa państwa. W: A. Doraczyńska, D. Strasburger (red.), Konferencja
naukowa. Bezpieczne Niebo. Warszawa: AON.
Lachowska K. (2010). Terroryzm jako zjawisko komunikacyjne. W: M. Graszewicz, J. Jastrzębski (red.), Teorie komunikacji i mediów 3 (s. 151–174).
Wrocław: Oficyna Wydawnicza Atut.
Liedel K. (2010). Zwalczanie terroryzmu międzynarodowego w polskiej polityce
bezpieczeństwa. Warszawa: Difin.
629
Karolina Lachowska
Luhmann N. (2006). Realność konstrukcji. W: E. Kuźma, A. Skrendo, J. Madejski
(red.), Konstruktywizm w badaniach literackich. Antologia (s. 107–113).
Kraków: Universitas.
Luhmann N. (2007). Systemy społeczne. Zarys ogólnej teorii, przeł. M. Kaczmarczyk. Kraków: Zakład Wydawniczy NOMOS.
Luhmann N. (2009). Realność mediów masowych, przeł. J. Barbacka. Wrocław:
GAJT Wydawnictwo.
Madej M. (2001). Międzynarodowy terroryzm polityczny. Warszawa: Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Schmidt S.J. (2006). Konstruktywizm jako teoria mediów, [w:] E. Kuźma,
A. Skrendo, J. Madejski (red.), Konstruktywizm w badaniach literackich
(s. 311–333), Wydawnictwo Universitas, Kraków.
Schmidt S.J. (2010). Konstruktywizm w badaniach mediów: koncepty, krytyka, konsekwencje. W: B. Balicki, D. Lewiński, B. Ryż (red.), Radykalny
konstruktywizm. Antologia (s. 211–242). Wrocław: GAJT Wydawnictwo.
Stańczyk-Minkiewicz M. (2009). Znaczenie motywacji religijnej w terroryzmie
międzynarodowym. Colloquium Wydziału Nauk Humanistycznych i Społecznych, 1, s. 203–216.
The National Counterterrorism Center (2009). 2008 Report on Terrorism.
Dostępne na: http://www.fbi.gov/stats-services/publications/terror_08.
pdf (22.10.2013).
Weinberg L., Pedahzur A., Hirsch-Hoefler S. (2004). The Challenges of Conceptualizing Terrorism. Terrorism and Political Violence, 16, 4, s. 777–794.
What is Terrorism. International Terrorism and Security Research. Dostępne
na: http://www.terrorism-research.com/ (28.05.2013).
Williams P.L. (2002). Al-Kaida – bractwo terroru, przeł. D. Bakalarz. Warszawa:
Studio EMKA.
Wojciechowski S. (2009). Terroryzm. Analiza pojęcia. Przegląd bezpieczeństwa
wewnętrznego, 1. Dostępne na: http://www.abw.gov.pl/portal/pl/92/310/
Przeglad_Bezpieczenstwa_Wewnetrznego_1_2009.html (15.06.2013).
Zasieczna B. (red.) (2004). Encyklopedia terroryzmu. Warszawa: Bellona.
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Uniwersytet Wrocławski
„Lesby i pedały” –
konteksty
komunikacyjne
związane ze
środowiskami LGBT
wśród użytkowników
Internetu1
Kilka słów wstępu
Problematyka dotycząca mniejszości seksualnych wydaje się w ostatnim czasie zjawiskiem o charakterze dynamicznym. Podejmowana
jest ona na wielu poziomach, także naukowo, tematem tym zajmują się różne dyscypliny wykorzystujące wielorakie perspektywy
oraz metodologie badań. To, co istotne, to fakt, że na skutek zmian
społecznych i obyczajowych o homoseksualizmie mówi się częściej,
a publiczny dyskurs wzbogacił się o przedstawicieli środowisk LGBT2,
którzy o mniejszościach seksualnych opowiadają z własnej perspektywy. W dyskursie naukowym wyraża się to w coraz popularniejszych
studiach genderowych czy perspektywie feministycznej.
1
2
Artykuł opublikowano po raz pierwszy w: Lachowska K., Pielużek M. (2012). „Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne związane ze środowiskami LGBT wśród
użytkowników Internetu. W: M. Grech, A. Siemes (red.), Badanie i projektowanie
komunikacji 1( s. 133–155). Kraków–Wrocław: Libron.
LGBT stanowi akronim słów: lesbians, gays, bisexsuals, transgenders.
631
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
W niniejszej pracy problematyka związana ze środowiskami LGBT
rozpatrywana będzie z perspektywy komunikacyjnej, nastawionej
na poszukiwanie schematów komunikacyjnych wykorzystywanych
w dyskursie o mniejszościach seksualnych. Nasze zainteresowania
zorientowane są zatem nie na to, co i w jaki sposób komunikują o sobie środowiska homoseksualne, ale w jaki sposób komunikują o nich
użytkownicy Internetu. Szczególnie uwaga zwrócona jest na semantykę określeń dotyczących pojęć „gej”, „lesbijka” oraz „homoseksualizm”.
Historyczne spojrzenie na kwestię semantyk związanych z mniejszościami seksualnymi pozwala zauważyć, że jest to proces dynamiczny, w którym popularność określonych definicji, odniesień czy
nazw dla związków i osób homoseksualnych jest temporalna i w dużej
mierze uzależniona od zarówno politycznego klimatu epoki, w której ta problematyka była/jest podejmowana, jak i ideologicznego
nastawienia poszczególnych uczestników komunikacji (Aldrich 2009).
Autorzy nie podejmują się zatem definiowania poddanych analizie
terminów, odsyłają jednocześnie do literatury przedmiotu, która
w pełny sposób obrazuje historię oraz transformacje znaczeń poszczególnych pojęć (por. m.in. Tamagne 2009; Rupp 2009; Bonnet
1997; Foucault 1995; Rocke 1996; Chisholm 2005). Należy jednakże
zaznaczyć, że wiele historycznych nazw funkcjonuje do dziś (perpetuując zakodowane w nich sensy) obok lub wymiennie z terminami
względnie młodymi.
Za dość znaczące historycznie wydarzenie uważa się wprowadzenie do dyskursu pojęcia „homoseksualizm”, stworzonego co
prawda w 1869 roku przez węgierskiego pisarza Karla-Marię Kertbenyego, dla celów działalności dekryminalizującej „akty sprzeczne
z naturą” (jak w owym czasie nazywane były akty homoseksualne),
ale „zawłaszczonego” w późniejszych latach przez teorie medyczne,
które nadały tej nazwie pejoratywny charakter (choć dziś można
mówić o neutralnym nacechowaniu tego słowa) (Tamagne 2009:
167–195). Tym samym „sodomita” zastąpiony został „homoseksualistą” i dopiero w późnych latach 60. XX wieku, wraz z walką
632
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
o równouprawnienie osób homoseksualnych, pojawiło się słowo
gay (Sokołowski 2010: 166).
Warto także podkreślić, że w historii mniejszości seksualnych
zdecydowaną większość miejsca poświęca się homoseksualizmowi
męskiemu niż kobiecemu. Jest to o tyle ciekawe, że – jak wspominano
powyżej – ocena męskich stosunków homoseksualnych była różnorodna w różnych epokach. Represje względem homoseksualistów
narastały wraz z dominacją władzy Kościoła i od czasu gdy stosunki
homoseksualne zaczęły być postrzegane jako zagrożenie dla prokreacji (Aldrich 2009). Dlatego też problem trybad (jak swego czasu
określane były lesbijki) przez długi czas był niezauważany bądź ignorowany, patriarchalny punkt widzenia koncentrował się bowiem na
mężczyznach. Historia homoseksualizmu mocno uzależniona jest nie
tylko od systemu patriarchalnego, ale także od układów klasowych,
w których, co oczywiste, inaczej traktowany był homoseksualizm
wśród członków klas wyższych niż w niższych warstwach społecznych
(Sibalis 2009; Tamagne 2009; Rupp 2009). Być może z owej mniejszej
uwagi poświęcanej kobiecemu homoseksualizmowi wynika znacznie
mniejsza liczba określeń lesbijek i relacji panujących między nimi.
Związki między kobietami wydają się też w znacznie większym stopniu akceptowane lub co najmniej tolerowane przez społeczeństwo
(także dziś bliskie relacje między kobietami nie wzbudzają tak dużych
kontrowersji jak związki mężczyzn). Warto na zakończenie podkreślić,
że to w środowiskach „safistek” doszukiwać się należy pierwszych
działań mających na celu wyzwolenie kobiet oraz walkę o nadanie,
a następnie zwiększenie ich praw społecznych (Bonnet 1997).
Metodologia
Analiza kontekstów, a w konsekwencji funkcji komunikacyjnych wypowiedzi dotyczących środowisk LGBT jest problematyczna od strony
empirycznej. Można przypuszczać, że wyniki badania ankietowego
byłyby przejawem tolerancji oraz otwartości społecznej na poziomie
633
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
deklaratywnym. Przekazy medialne ograniczone są zazwyczaj polityką poprawności politycznej, co marginalizuje lub wręcz eliminuje
skrajne wypowiedzi z publicznego dyskursu. Z tego względu niniejsze
badanie koncentrowało się na tekstach zawartych w internetowych
komentarzach do publikacji dotyczących środowisk homoseksualnych. Wybór ten obciążony jest szeregiem czynników wpływających
na repertuar wykorzystywanych określeń językowych, jak również na
retorykę używaną w poszczególnych typach argumentacji. Jednakże
pozorność anonimowości, brak bezpośredniego kontaktu z pozostałymi interlokutorami zmniejsza obawy społecznego ostracyzmu
czy wykluczenia z powodu złamania społecznego tabu. Zwiększa
się zatem poziom rzeczywistego odzwierciedlania wewnętrznych
przekonań poszczególnych osób. Większa swoboda wyrażania nieskrępowanych opinii łączy się niejednokrotnie ze stosowaniem wyolbrzymień. Należy mieć jednakże na uwadze fakt, że specyfika forów
internetowych i poczucie pozornej anonimowości prowadzą bardzo
często do występowania zjawiska określanego jako flaming, które
jest zaprzeczeniem dialogu i komunikacji. „Kłótnia internetowa”, jak
inaczej się je nazywa, przybiera czasem formę konfliktu między uczestnikami komunikacji, a w konsekwencji przewodni temat zastąpiony
zostaje bezpośrednimi wyzwiskami.
Fora internetowe wybrane zostały ze względu na to, że wykorzystywane w tego typu dyskursach schematy i scenariusze komunikacyjne wpisują się w ramy komunikacji bezpośredniej, choć z wykorzystaniem zapośredniczonego medium komunikacji. Komunikację
bezpośrednią należy rozpatrywać w tym przypadku w kategoriach
kontroli, a właściwie jej braku. Oficjalna komunikacja oscyluje wokół
pewnych oficjalnych scenariuszy komunikacyjnych, które narzucają
jej określony styl. Internet znosi owe ograniczenia, ze względu na
poczucie anonimowości, które wynika ze specyfiki tego medium.
Oznacza to, że w sieci „komunikować możemy, co i jak chcemy” (janKomunikant 2011: 34).
Komunikacja ta charakteryzuje się jednakże pewnymi czynnikami,
które odróżniają ją od schematów komunikacyjnych, jakie można
634
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
zaobserwować w rozmowie lub w bardziej adekwatnej w przypadku
badanego tematu debacie odbywającej się na zasadzie face-to-face.
Przede wszystkim sposób funkcjonowania forów internetowych
wymusza określoną epizodyczność. Dyskursy odbywają się w różnorodnych subtematach, które mogą rozwijać się w dowolnym kierunku
oraz organizować wokół ponadnaturalnej liczby wątków w zestawieniu z komunikacją face-to-face. Rozbudowywanie komunikacji
o kolejne epizody nie ma (prawie) żadnych ograniczeń, a autorem
nowego wątku może być każdy z uczestników komunikacji.
Rozmówcy nie ograniczają się do aktywności w obrębie tylko
jednego subdyskursu, ale dynamicznie śledzą rozwijające się wątki
i w nich partycypują, przenosząc lub powielając wykorzystane wcześniej schematy komunikacyjne do kolejnych epizodów. Dyskursy charakteryzują się dużą fragmentaryzacją wypowiedzi oraz skrótowością.
Z jednej strony wynika to ze specyfiki medium, które nie znosi długich
tekstów, z drugiej – chęć uczestnictwa w szeregu równocześnie funkcjonujących epizodów pozbawia czasu na rozbudowane wypowiedzi.
Kolejną cechą charakterystyczną dla tego typu komunikacji jest
brak dyskusji. Użytkownicy w ramach jednego wątku nie rozwijają
wypowiedzi przedmówców, lecz jedynie dokładają własne opinie
(niezależnie, czy stanowią potwierdzenie wcześniejszych wypowiedzi,
czy są ich zaprzeczeniem). Widoczne jest także blokowanie dyskusji
przez internautów, charakteryzujące się wyrażeniem opinii, na którą
nie da się odpowiedzieć, co niejednokrotnie zamyka lub marginalizuje
aktywność danego epizodu.
Cechy te są częściowo zbieżne z wyznacznikami komunikacji
bezrefleksyjnej. Charakteryzuje się ona po pierwsze zanikiem rozmowy, dialog zastępowany jest przez jednostki zwane parts, które
nie wymagają od dyskutantów reakcji na wypowiedzi użytkowników
jednej przestrzeni komunikacyjnej, przez co generowane teksty nie
posiadają żadnej ciągłości i logiczności. Po drugie w komunikacji
bezrefleksyjnej dostrzegalny jest problem braku umiejętności radzenia sobie ze skomplikowaniem i przekładania jej na kompleksowość,
co skutkuje agresją, bezradnością lub apatią. Nie ma też ciągłości
635
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
„widzenia” konkretnego obiektu w czasie, co przekłada się na brak
zależności w komunikacji, za każdym razem bowiem użytkownicy
tego typu komunikacji rozpoczynają postrzeganie obiektu od nowa.
Komunikacja ta cechuje się dużym potencjałem emocjonalnym, co
w tym przypadku oznacza, że prowadzona jest nie ze względu na
wymianę opinii, ale w reakcji na poprzedzające wypowiedzi. W końcu
bezrefleksyjność
[…] bazuje na przekonaniu, że wszyscy są tacy sami
jak oni, a zatem nie muszą oni uwzględniać w swoich
wypowiedziach tego drugiego, a zatem produkują wypowiedzi tak, iż wystarczy, by sami je rozumieli, nie
dopuszczają natomiast wypadku, że z powodu inności
mogliby zostać niezrozumiani lub że istnieje w ogóle
możliwość ich niezrozumienia (janKomunikant 2011:
28–29).
Wypowiedzi na forach internetowych charakteryzują się także
wykorzystywaniem komunikacji indeksalnej (por. Fleischer 2011). Cechuje ją dwutorowość, w której użytkownicy „wyrażają to, co wyrażają,
komentując równocześnie to, co mówią” (janKomunikant 2011: 35).
Analiza badanych wypowiedzi koncentrować się będzie wokół wyodrębnienia oraz nadania funkcji nadwyżkom znaczeniowym (zgodnie z koncepcją „znaczenia komunikacyjnego” Michaela Fleischera;
por. Fleischer 2007). Skoncentrowano się na komentarzach dotyczących publikacji związanych z dwoma wydarzeniami, które w ostatnim
czasie dość szeroko komentowane były nie tylko w mediach głównego
nurtu, ale także na portalach mniejszości seksualnych.
Pierwszym z nich była EuroPride 2010 odbywająca się w Warszawie. Choć parady równości oraz inne podobne wydarzenia zwracające
uwagę na problematykę oraz oczekiwania środowisk LGBT odbywają
się w Polsce od 2001 roku (Marsze Równości – hasło w „Tekstyliach bis”
2007), manifestacja z 2010 roku miała dla środowisk homoseksualnych wymiar szczególny.
636
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
EuroPride organizowana jest przez Europejskie Stowarzyszenie
Organizatorów Parad (EPOA), skupiające europejskie organizacje
gejów, lesbijek, biseksualistów, transseksualistów i mające na celu
promocję środowisk homoseksualnych oraz wspieranie lokalnych
grup i stowarzyszeń w przygotowywaniu różnorodnych imprez. EPOA
jest także właścicielem znaku „EuroPride”, pod którym organizowane
są parady w całej Europie. Stowarzyszenie służy nie tylko merytorycznym wsparciem, ale także właściwym nagłośnieniem imprezy.
EuroPride jest największym europejskim wydarzeniem przyciągającym tysiące uczestników z całej Europy oraz świata. Pierwsza
EuroPride miała miejsce w 1992 roku w Londynie. Dotychczas odbyło
się 18 europejskich parad, w tym jedyna w 2010 roku w kraju byłego
bloku wschodniego i największa w Europie Środkowej (w Polsce).
EuroPride to nie tylko parada, ale także szereg wydarzeń artystycznych i naukowych poświęconych problematyce LGBT. O dużej randze
wydarzenia świadczy fakt, że wiele miast zabiega o jego organizację.
Warto także podkreślić, że spotkania te finansowane są przez władze
miejskie oraz korporacje. Polskią EuroPride wspierały m.in.: IBM, Star
Alliance, Ambasada Szwecji oraz Danii (http://europride.com).
Drugim wydarzeniem dość szeroko komentowanym w środowiskach zarówno LGBT, jak i heteroseksualnych był ślub polskich
lesbijek zorganizowany i ufundowany przez szwedzkie linie lotnicze
SAS, które w ramach działań promocyjnych ogłosiły konkurs dla par
homoseksualnych. Nagrodę stanowił ślub na pokładzie samolotu
firmy oraz podróż poślubna do Nowego Jorku i Los Angeles. Choć
nie był to pierwszy ślub polskich lesbijek, wydarzenie to było bezprecedensowe ze względu na pierwszy w historii homoseksualny
ślub kobiet w powietrzu. Przedsięwzięcie to było szeroko relacjonowane przez media, a zwłaszcza przez stacje należące do koncernu
medialnego ITI.
Analizie zostały poddane komentarze, które znalazły się pod
pięcioma publikacjami dotyczącymi EuroPride oraz pięcioma związanymi ze ślubem polskich lesbijek. Spośród wszystkich postów wybrano losowo po 100 komentarzy dotyczących każdego z wydarzeń.
637
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Dyskusje bardzo często odchodziły od meritum, zatem koncentrowano się jedynie na tekstach bezpośrednio dotyczących danego
wydarzenia lub środowisk homoseksualnych.
Analiza zebranego materiału badawczego skupiała się na trzech
aspektach. Pierwszy dotyczył różnorodności oraz częstotliwości wykorzystywanych w badanym dyskursie wyrazów/zwrotów używanych
do określania geja, lesbijki oraz homoseksualizmu. Drugi aspekt związany był z wyróżnieniem kontekstów, w jakich wykorzystywane są
poszczególne określenia. W końcu interesowała nas kwestia funkcji
komunikacyjnych, które spełniały badane wypowiedzi.
Określenia wykorzystywane w mówieniu
o homoseksualistach
Wykorzystywane w wypowiedziach określenia geja, lesbijki i homoseksualisty komunikują określone postawy względem mniejszości seksualnych. Co ciekawe, słowo „gej” generuje dwa razy większą
liczbę określeń niż „lesbijka”. Różne są też konotacje poszczególnych wyrazów stosowanych w etykietowaniu homoseksualistów.
W 200 analizowanych wypowiedziach pojawiło się 218 wystąpień
wyrazów odnoszących się do homoseksualistów. W tej grupie znalazło
się 56 różnorodnych synonimów dotyczących mniejszości seksualnych. Największa liczba słów odsyłała do pojęcia „homoseksualista”
(75), w dalszej kolejności – do terminów „gej” (73) oraz „lesbijka” (70).
Tabela 1. Terminy używane do określenia gejów, lesbijek i homoseksualistów. Częstości wystąpień
Geje
Lesbijki
geje
21
lesbijka
homoseksualista
13
babochłop
638
Homoseksualiści
24
8
homoseksualiści
25
homo
11
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
zboczeńcy
5
lezbijka
pedały
5
les
7
homosie
6
inni
3
lesba
6
wynaturzenie
4
hołota
2
lesbije
5
dewianci
3
małpy z cyrku
2
lizbijka
4
kochający inaczej
2
pederaści
2
zboczone laski
3
same sex
2
homokolesie
2
zboczone dziewuchy
3
istoty homoseksualne
2
chomiki
2
lezbije
2
tego typu ludzie
1
tylnotrącone
zboczki
1
leisben
1 gówno
ślimaczący się
kolesie
1
nienormalni
1
stworki
1
mniejszość seksualna
1
to to
1
dobro nowoczesności
1
takie egzemplarze
1
kolorowe zło
1
błazny
1
odpady społeczne
1
gejostwo
1
biedni ludzie
1
dziwolągi
1
sodoma i gomora
1
pajace
1
homo związkowcy
1
wykolejeńcy
1
bezmózgie Yeti
1
homoseksy
1
czciciele fajfusa
1
medaliera
1
homintern
1
zwierzaki
Ogółem
7 zboczeńcy
10
1
1
73
70
75
Źródło: opracowanie własne.
Choć szczegółowa analiza kontekstów wypowiedzi (zob. niżej)
wskazuje na dość negatywne postawy względem członków środowisk
639
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
LGBT, zaskakujący jest fakt, że najczęściej występujące określenia dla
każdego z wyszczególnionych typów stanowią wyrazy nacechowane
neutralnie: „geje” (21 wystąpień), „lesbijka” (24 wystąpienia) oraz
„homoseksualiści” (25 wystąpień). Widać zatem, że terminologia wykorzystywana w medialnym dyskursie o mniejszościach seksualnych
reprodukowana jest na poziomie lokalnych dyskursów (np. w internecie).
Należy jednakże pamiętać, że pozostałe określenia charakteryzują
się dość negatywnym nacechowaniem. Największą liczbę synonimów
posiada termin „gej”, który określany jest na 26 różnych sposobów.
Wyróżnić można kilka sfer, do których odnoszą się poszczególne
sformułowania. Geje porównywani są do zwierząt („małpy z cyrku”,
„zwierzaki”, „stworki”, „bezmózgie Yeti”, „homiki”), marginesu społecznego („wykolejeńcy”, „hołota”, „zboczeńcy”), podkreśla się ich
inność („takie egzemplarze”, „błazny”, „dziwolągi”, „pajace”). Część
osób definiuje homoseksualistów poprzez formę bezosobową („inni”,
„to to”) czy historyczne określenia związane z mniejszościami seksualnymi („pederaści”, „hominterm”). Widoczne jest także swoiste
słowotwórstwo mające podkreślić nie tylko negatywne nastawienie
względem homoseksualistów, ale także wzmocnić przekaz o ich inności: „czciciele fajfusa”, „tylnotrącone zboczki”.
W przypadku określeń odnoszących się ogólnie do homoseksualistów (niezależnie od płci) widoczne są te same konteksty, mające
spełniać identyczne funkcje: marginalizacji („zboczeńcy”, „dewiańci”,
„nienormalni”, „odpady społeczne”), podkreślania odmienności („kochający inaczej”, „istoty homoseksualne”, „tego typu ludzie”, „biedni
ludzie”). Tworzone są także związki frazeologiczne, w których widoczna jest próba łączenia kontekstów politycznych z homoseksualizmem
(„homo związkowcy”, „kolorowe zło”, „dobro nowoczesności”).
Najmniejsza liczba synonimów występowała wśród określeń dla
żeńskiego homoseksualizmu. Spośród 11 wyrażeń aż 8 stanowi modyfikację słowa „lesbijka”. Dwa z nich odnoszą się do zaburzeń seksualnych („zboczone dziewuchy”, „zboczone laski”), a jedno do kategorii
związanych z wyglądem („babochłop”). Mała liczba określeń wynika
640
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
zapewne z faktu, że kobiecy homoseksualizm, na co wskazywano we
wstępie do artykułu, przez długi czas był marginalizowany ze względu
na niską pozycję kobiet w społeczeństwie, stąd też historycznie różnorodność określeń żeńskiego homoseksualizmu jest zdecydowanie
mniejsza niż męskiego.
Konteksty
W analizowanych wypowiedziach wyszczególniono 14 różnych kontekstów odnoszących się do przedstawicieli środowisk homoseksualnych. Należy podkreślić, że jedna wypowiedź mogła zawierać w sobie
kilka kontekstów. Wyniki obrazuje tabela 2.
Tabela 2. Konteksty wypowiedzi
EuroPride
Procent
Odpowiedzi
Procent
Odpowiedzi
Procent
Suma
Odpowiedzi
Kategoria
Ślub lesbijek
normalne –
nienormalne
24
19,4
19
16,7
43
18,1
choroba
15
12,1
17
14,9
32
13,4
tolerancja
15
12,1
14
12,3
29
12,2
tolerancja
warunkowa
13
10,5
7
6,1
20
8,4
patriotyzm
10
8,1
10
8,8
20
8,4
nietolerancja
11
8,9
7
6,1
18
7,6
wygląd
2
1,6
15
13,2
17
7,1
rodzina
6
4,8
9
7,9
15
6,3
eliminacja
5
4,0
8
7,0
13
5,5
641
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Procent
Odpowiedzi
religia
6
4,8
5
4,4
11
4,6
nauka
7
5,6
0
0,0
7
2,9
wbrew naturze
2
1,6
3
2,6
5
2,1
męskość
4
3,2
0
0,0
4
1,7
Zachód
4
3,2
0
0,0
4
1,7
Procent
Procent
Suma
Odpowiedzi
Kategoria
Ślub lesbijek
Odpowiedzi
EuroPride
Źródło: opracowanie własne.
Spośród 14 wyszczególnionych kategorii tylko w jednym przypadku („tolerancja”) można mówić o pozytywnym nacechowaniu.
W pozostałych przypadkach większość odnalezionych kontekstów
miała charakter negatywny. Warto jednak podkreślić, że pojawiały się
wypowiedzi, które nie były jednoznacznie nacechowane negatywnie,
ale ze względu na kontekst, w którym występowały, lokowały się
wśród kategorii o takim nasyceniu. Najlepiej obrazuje to kategoria „tolerancja warunkowa” opisana w dalszej części artykułu. Dwie
pierwsze kategorie „normalne – nienormalne” oraz „choroba” są
najsilniejszymi elementami w obydwu badanych tematach. W pozostałych przypadkach dostrzegalna jest różnica w intensywności występowania poszczególnych kontekstów. Wynika to zapewne z faktu,
że EuroPride użytkownikom forów kojarzyła się przede wszystkim
z męskim homoseksualizmem lub homoseksualizmem w ogóle. Sporadyczna była liczba odniesień do kobiet. Zupełnie inaczej wygląda
kwestia kontekstów w komentarzach do publikacji o ślubie lesbijek,
gdzie, co zrozumiałe, kontekst homoseksualizmu odnosił się głównie
do kobiet oraz kwestii homoseksualizmu w ogóle.
Analiza wypowiedzi pozwala także zaobserwować odmienne nastawienie do osób homoseksualnych w zależności od płci. Widoczne
642
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
jest to zarówno w liczbie, jak i jakości określeń mężczyzny geja
oraz kobiety lesbijki. Do geja odnosi się znacznie więcej określeń
o głównie negatywnym nacechowaniu. Homoseksualna kobieta
to przede wszystkim lesbijka (oraz różnorodne formy tego słowa).
W mniejszym zakresie pojawiają się w stosunku do niej określenia
o jednoznacznie pejoratywnym nacechowaniu. Podobnie jest w komentarzach. Homoseksualni mężczyźni generują zdecydowanie
więcej słownej agresji niż lesbijki. Najlepszym przykładem takiego
myślenia jest wypowiedź posła Roberta Węgrzyna z Platformy Obywatelskiej, który w rozmowie z dziennikarzem TVN24 tak komentował propozycje związków partnerskich: „Z gejami to dajmy sobie
spokój, ale z lesbijkami, to chętnie bym popatrzył” (Z gejami dajmy
sobie spokój… 2011).
Normalne – nienormalne
Opozycja „normalne – nienormalne” najczęściej wykorzystywana była
do wyrażania negatywnej postawy względem środowisk homoseksualnych. W wypowiedziach pojęcie normalności było definiowane
sporadycznie. Natomiast jasno określano nienormalność. Z analizy
wypowiedzi wnioskować można zatem, że nienormalność to homoseksualizm, a normalność to wszystko to, co homoseksualizmem nie
jest. Dychotomia „normalny – nienormalny” nie dotyczy jedynie wypowiedzi negatywnych. Część osób występujących w obronie osób homoseksualnych także wykorzystuje w swoich wypowiedziach podział
na normalność i nienormalność. Nienormalność jest ograniczona do
pojęć „gej”, „lesbijka”, „homoseksualizm” i wszystkich negatywnych
kontekstów w nich lokowanych, a normalność jest nieograniczona.
Normalność to człowiek normalny (homoseksualista lub apologeta
środowisk LGBT normalny już nie jest, więc człowiekiem chyba też
nie), heteroseksualny, przyzwoity etc.
643
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
EuroPride (cytaty)3:
Tragedia !! kto pozwolił na tą paradę?? powiem krótko
ci ludzie są nienormalni !! to są chorzy ludzie którzy
w głowie nie mają dobrze po układane !! wykolejeńcy !!
niech sobie żyją ale normalni ludzie nie muszą na to
patrzyć!!!!4
Grunwald był szansą aby pokazać się światu. Niestety
pseudoelity zdecydowały, że pokaże się homoseksualistów. Ja na szczęście jestem normalny, czyli heteroseksualny. Czemu hetero jest czymś normalnym? To
proste. Tylko z takiego związku biorą się dzieci, czyli
następne pokolenia. Pary homo są skazane na nicość.
Niestety piewcy dziwności i lewacy doprowadzają do
tego, że pod płaszczykiem tolerancji wprowadza się
przymus akceptacji czegoś, co uważam za sprzeczne
z naturą człowieka.
Szkoda tylko, że twoja mama jest normalna bo gdyby
była homo to ciebie by nie było na tym świecie.
Ślub lesbijek (cytaty):
dlaczego to zboczeństwo pokazujecie tyle normalnych
par sie wiąże to co ich nie pokazujecie a tych zboków
po co po co jaki w tym cel
3
4
Artykuły, których dotyczą analizowane komentarze, wyszczególnione zostały
w bibliografii w części Źródła materiału.
Wszystkie cytaty z forów zostały przedstawione z zachowaniem oryginalnej pisowni.
644
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
70 tys. osób glosowalo... :) w tym same lezbijki i geje, ...
normalny czlowiek by nie oddał glosu.
a ewa jak będzie przedstawiała Gosię? to nienormalne!!
Choroba
Pojęcie choroby jako określenie homoseksualizmu wykorzystywane
jest do szeregu różnorodnych zabiegów retorycznych. Przede wszystkim służy jako wzmocnienie opozycji „normalne – nienormalne”. Zdrowie to stan normalny, a choroba jest jego chwilowym zaburzeniem.
Homoseksualizm jest zatem chorobą, którą należy leczyć lub wyeliminować. Choroba pojawia się także w kontekście zagrożenia, jako
pojęcie abstrakcyjne, którego celem jest osłabienie lub eliminacja narodu/normalności. Wypowiedzi tego typu niejednokrotnie utrzymane
są w poetyce propagandy stosowanej przez władzę komunistyczną.
Choroba (w domyśle: homoseksualna) to z jednej strony sposób racjonalizacji pewnych zachowań: jest chory, tzn. zaraził się, należy
go leczyć, zwalczyć chorobę i wtedy będzie zdrowy. Z drugiej strony
„choroba homoseksualna” występuje jako skutek odrzucenia np. przez
płeć przeciwną. W końcu wykorzystanie konotacji pojęcia „choroba”
stanowi wyraz sprzeciwu, homofobii względem homoseksualistów.
EuroPride (cytaty):
Stalinie - wróć!! Przydałby się na ułamek sekundy ten
morderca - zrobiłby porządek z ta chołotą - wstyd że
takie egzemplarze po świecie chodzą i jeszcze rządaja
praw - jakich praw?! od kiedy to psychicznie chorym
pozwala się paradowac goło po ulicach - nawet za komuny radzili sobie z takimi dewiantami
645
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Proszę nie używać określenia gej czy lesbijka, służą one
tylko akceptacji społecznej zaburzeń zwanych poprawnie homoseksualizmem.
zboczenie a orientracja. W 1973 roku, członkowie Amerykańskiego towarzystwa Psychiatrycznego, w GŁOSOWANIU, ustalili, że homoseksualizm już nie jest
zboczniem. W ten sposób, z dnia na dzień sudownie
ozdrowiały miliony chorych psychicznie zboczeńców.
Dla mnie, biorąc pod uwagę kontekst, nadal są zboczeńcami. Daję im prawo do bezpłatnego leczenia.
Ślub lesbijek (cytaty):
niestety to nie prawda lezbijki powstają odrazu po porodzie
tylko puźniej z choroby i z braku wzięcia przez mężczyzn…
koledzy mają racje to zboczenie na tle psychicznym
a niestety w DSM 4 ani żadnym innym spisie chorób
tego nie ma świat schodzi na psy
Gdyby moje dziecko takie coś mi oznajmiło, ze jest gejem...
bezzwłocznie dzwonię do szpitala psychiatrycznego. To
jest chore,i wy macie chore łby.Obrzydlistwo!!!!!!!!!!!!!!
Tolerancja
Tolerancja, jak wspomniano wcześniej, to jedyny jednoznaczny przykład pozytywnych wypowiedzi na temat środowisk homoseksualnych.
Wyraża się na kilka sposobów, a co ważne, nie oznacza identyfikacji
czy utożsamiania się ze środowiskami LGBT. Kontekst ten w analizowanych wypowiedziach może się odnosić do wolności, nadziei na
646
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
zmianę społecznej mentalności oraz podejście do tego problemu
bez uprzedzeń. Drugi rodzaj tolerancji koncentruje się na człowieku
i polega na przełamaniu podziału homo – hetero oraz spojrzeniu
z punktu widzenia potrzeb i problemów, z jakimi spotykają się pary/
osoby homoseksualne. W końcu występuje szereg wypowiedzi wyrażających akceptację oraz zrozumienie dla spraw gejów i lesbijek przy
jednoczesnym zaakcentowaniu własnej heteroseksualności.
EuroPride (cytaty):
Wierzący opowiadali i nakazywali dużo rzeczy np. że
ziemia jest płaska. Gdyby nie było buntowników żył byś
teraz w zacofanym świecie. Fakt że jakby wszyscy byli
Homo to świata by nie było no ale musimy zaakceptować to że oni jednak są i musimy nauczyć sie z nimi żyć.
A nie bić i kłócić się jak dzieci.
POPIERAM gejów w 100%,zyjecie w wolnym kraju macie takie same prawa do dziedziczenia,do zawierania
związków jak kazdy inny obywatel wszystkim opluwajacym,zycze ,by za 10,20 lat okazało sie ,ze wasz syn jest
gejem,moze to was nauczy tolerancji.
Ot Państwo PiS, zakazać, zabronić, ukarać, napiętnować.
Jak Ci się nie podoba to tam nie chodź, ja nie poszedłem!
Nie jestem za tym aby zakazywać zgromadzeń, skoro faszystowska Młodzież Wszechpolska może się gromadzić
to nie widzę żadnych przeciwwskazań by robili to geje,
katolicy, motocykliści czy inne grupy społeczne.
Oby wiecej takich parad w Polsce! Doskonala atmosfera
i wyjatkowa przychylność mieszkańców Warszawy. Geje
pokazali, że sa w naszym życiu i badzo je ubarwiaja.
Nieliczni protestujacy tym razem byli w zdecydowanej
mniejszości. Brawo dla organizatorów!
647
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Ślub lesbijek (cytaty):
A może dlatego żebyśmy w końcu zmielili naszą mentalność ,stali się bardziej tolerancyjni i zrozumieli że wszyscy
mamy prawo do szczęścia i zalegalizowania pełnoprawnie
związku co w naszym kraju w przypadkuosób homoseksualnych jest niemożliwe.Może dzięki tej akcji przeprowadzonej przez SAS polscy homoseksualości i ich problkemy
stały się widoczne. Może pora je rozwązac?
ani biedne, ani chore, lecz szczęśliwe i zakochane! cieszę się, że TVN pokazuje takie wydarzenia, które mogą
coś zmienić w katolickim, heteronormatywnym kraju,
jakim jest Polska. Może w końcu ludzie otworzą oczy
i zobaczą, że ‚tacy” ludzie są wśród ‚nas” i kompletnie
niczym się od ‚nas” nie różnią!
Chciałabym aby politycy w końcu zrozumieli fakt,iż homoseksualiści są normalnymi ludźmi.Czy to
grzech być szczęśliwym? Nie ważne z kim nie ważne gdzie byle być.
Tolerancja warunkowa
Ciekawym przykładem zaobserwowanych kontekstów jest coś, co na potrzeby niniejszej analizy nazwano „tolerancją warunkową”. Komunikacja
tego typu wypowiedzi zbliżona jest do argumentacji „tak, ale…”. Z jednej
strony zabieg ten ma na celu przedstawienie autora jako otwartego, nowoczesnego i tolerancyjnego, ale jedynie do pewnej granicy. Przy czym
granica ta nie jest wyznaczana przez naruszenie przestrzeni wypowiadającego się (nie dotyczy go to bezpośrednio), ale jest wynikiem granic
i norm powstałych najpewniej na skutek procesów socjalizacyjnych
648
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
(kolejny przejaw dychotomii „normalne – nienormalne”). Z drugiej strony
tego typu wypowiedzi stanowią wyraz zakamuflowanej nietolerancji.
EuroPride (cytaty):
Nie porównuj gejów, katolików czy motocyklistów do
seryjnych zabójców itp.. Od zajmowania się tego typu
indywiduami są odpowiednie instytucje. Jakoś w cywilizowanych państwach geje od lat organizują tego typu
parady i nic złego się nie dzieje. Jeśli chcemy uchodzić za
cywilizowanych to trzeba iść z postępem, a nie zwracać
się światopoglądowo w kierunku trzeciego świata. Homoseksualizm to żadne novum, istnieje od kiedy istnieje ludzkość, trzeba się z tym pogodzić. Pojeździj trochę
po świecie, zobaczysz że można żyć w kraju gdzie nikogo nie dziwi dwóch facetów idących za rękę, mi też się to
wydaje niesmaczne lecz jakoś się z tym jestem w stanie
pogodzić, prawa nie łamią, nikomu krzywdy nie robią.
Nie kręci mnie latanie z gołym tyłkiem po ulicy ku uciesze gawiedzi... I powiem wam, że spora liczba gejów nie
chodzi na żadne parady i tym podobne manifestacje. Bierze w tych imprezach udział tzw. folklor, osoby które są
bywalcami gejowskich dyskotek, barów, imprez i tworzą
gejowski klimat. Mi on nigdy specjalnie nie odpowiadał
więc nie uczęszczam do takich miejsc. Nie potępiam jednak tych ludzi (choć sam nie lubię się zachowywać tak jak
oni) bo oni jednak sprawiają, że o homoseksualizmie się
mówi, szkoda tylko, że w takim kontekście...
ale w kościołach - do których możesz nie wchodzić, jak
nie chcesz. Za to pederaści i lesbijki zaanektowali fragment przestrzeni publicznej i mieli całkowicie w d.... czy
to sie komus podoba, czy nie. Chciałbym być dobrze
649
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
zrozumiany: nie kwestionuję ich formalno - prawnego
tytułu do paradowania. Uważam jednak, że korzystając
z tego prawa, tu, u nas w Polsce, zachowali się jak słoń
w składzie porcelany. Powinni zrozumieć, że my tu takich imprez nie chcemy. Teraz i nigdy.
Ślub lesbijek (cytaty):
Myślę, że to trochę teraz przesadzili żeby brać ślub? ok.
Niech sobie żyją w swoim domu sami, a nie nawet ich
w telewizji już pokazują. Trzeba znać jakieś granice…
Ja tam jestem za małżeństwami homo ale zdecydowanie... przeciw posiadaniu przez Nich/Nie dzieci i to nie
dlatego że o tak chcę ale dlatego że życie takiego dziecka byłoby koszmarem z psychologicznego i społecznego punktu …
Jak są, to niech sobie będą ale niech nie wymagają
prawa do adoptowania dzieci, czy brania ślubu. Bez
przesady. Ja dziękuje za taki postęp.
Nietolerancja
Wśród analizowanych wypowiedzi znalazły się też teksty w sposób
bezpośredni wyrażający swój sprzeciw wobec środowisk homoseksualnych. Jest to szósty co do liczby wystąpień kontekst. Jednak
po zsumowaniu tej kategorii z kategorią „tolerancja warunkowa”,
w której odnotowano szereg ukrytych wypowiedzi podkreślających
nietolerancję względem gejów i lesbijek, stanowią one drugą co do
wielkości grupę wyrażeń.
650
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
EuroPride (cytaty):
Tolerancyjna? ,pewnie sama jestes lesba wynaturzona.
Brak słów! Zboczenców powinno sie w gettach zamykac,albo kastrowac! Wogóle kto im pozwolił na parade?Chyba tacy sami zboczency!
Bucha cha małpy na ulicy jak w cyrku, pośmiewiska
na całą Polskę.
Nastepna parada będzie parada nudystów, zawszonych,
obsranych, pijaczków ...
Ślub lesbijek (cytaty):
Droga Pani, nie uważam się za ksenofoba ale oświadczam wszem i wobec, że jestem przeciw i jeśli kiedykolwiek, między innymi i moje Państwo zalegalizuje
małżeństwa homoseksualne to się „wypisze” z takiego
państwa...
Wiadomo, że popieranie homoseksualizmu w Polsce
jest teraz na topie i przynosi horrendalne dochody. Aczkolwiek telewizja która wiedzie prym na rynku polskim
i program który budzi szacunek i respekt przedstawia
scenę dwóch mężczyzn całujących się w czasie największej oglądalności to żenada i odrażający widok, który
wywołuje konwulsje u większości widzów. Tak od dzisiaj
nie widzę różnicy między Wami a rynsztokową produkcją jakich wiele na naszym rynku.
Czy wy nie macie juz innych tematow jak pokazywanie
tych zboczencow ???
651
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Patriotyzm
Zagrożenie dla tradycyjnych wartości wyrażane było także za pośrednictwem nawiązań do patriotyzmu. Kontekst ten, niejednokrotnie
ubierany w patetyczne wyrażenia i obrazowany za pomocą ważnych
dla kraju wydarzeń historycznych, wykorzystywany był jako wyraz
troski o zmniejszenie rangi Polski na arenie międzynarodowej (do
czego przyczynić się miała zgoda na EuroPride), manifestacja wstydu
za władze kraju, manifestacja wstydu za przedstawiane wydarzenia,
w końcu wyrażanie oskarżeń o marnotrawienie finansów, które można
spożytkować w bardziej „patriotyczny” sposób.
EuroPride (cytaty):
66 rocznica Powstania Warszawskiego - 66 to diabelska
cyfra, oto w zamordowanej w 1944r. Warszawie przez
Niemców ( 200 tyś. poległych mieszkańców Stolicy)
i zburzonej, urządzono paradę „ kochających inaczej
„, tzw. homoseksualistów, zwanych przez media mniejszością seksualną, za przyzwoleniem władz Stolicy,
przez prezydent Hannę Gronkiewicz- Valtz. Hańba, po
stokroć hańba.ps. dziw bierze, że środowiska żydowskie nie sprzeciwiały się tej paradzie niebezpiecznych
błaznów . Obywatele Polscy pochodzenia żydowskiego, mieszkańcy stolicy ! Przecież macie też tragiczną
historię ostatniej II Wojny Światowej w tym mieście,
w Warszawie - Getto Warszawskie i Powstanie w Gettcie. ps. - kolejny zawód...
Powiedz to tym (którzy jeszcze żyją) którzy 60pare lat
temu brali udział w powstaniu warszawskim. Większość
z nich wierzyła w Boga bo wtedy wiara była bardzo silna.
Zginęli za Warszawe po której dzisiaj przechadzają się
jakieś zwierzaki i to jeszcze za aprobatą władz.
652
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
niech jadą do Alabamy lub Teksasu paradować i wtedy
przyślijcie zdjęcia , to są jaja żeby za moje pieniądze
2000 policjantów pilnowało takich a może na drugi
rok będzie parada pedofilów i zoofil-uf - Sodoma i Gomora !!!
Ślub lesbijek (cytaty):
To wstyt i Hańba Polska zeszła na PSY Ledzbije i niedługo pedały będą się żenić.Wstyt mi za taką Polske
w której żyje i na to wszystko patrze. to jest bulwersujace. lepiej nie wracajcie do ...polski. bo tylko wstyd
przyniesiecie.
Potwierdzam, sodoma i gomora. Nie należy obrzucac
ich kamieniami,ale nie możemy pozwolicim na sianie
zgorszenia .A to właśnie robią. Mam nadzieje ,że władze
w Polsce nie pozwolą na robienie z tego kraju sodomy.
Wygląd
Środowiska homoseksualne bardzo często definiowane są poprzez
wygląd, który zdaniem środowisk homofobicznych jest odmienny,
nienaturalny oraz prowokujący, przełamujący przyjęte normy, a więc
jest czymś nieakceptowalnym. Organizacje prawicowe często przedstawiają parady LGBT w specyficzny sposób, który ma na celu straszenie „normalnych” ludzi.
Tymczasem w analizowanych wypowiedziach, choć kategoria ta
jest dość wyraźnie zaakcentowana, jedynie w dwóch przypadkach
pojawiły się odniesienia do wyglądu wśród komentarzy do EuroPride,
podczas gdy wśród wypowiedzi dotyczących ślubu lesbijek było ich
aż 15, co stanowi trzecią co do wielkości kategorię.
653
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Deprecjacja wyglądu homoseksualistów jest kolejnym przykładem
ukrytej niechęci do mniejszości seksualnej wyrażającej przekonanie,
że wygląd predestynuje do bycia lub niebycia gejem/lesbijką albo
stanowi konsekwencję stawania się gejem/lesbijką z powodu braku
zainteresowania u płci przeciwnej. Jak bowiem głosi jedna z wypowiedzi forumowiczów: „Piękne lesbijki tylko w niemieckich pornolach!”.
EuroPride (cytaty):
Gdyby nie takie parady, to geje nie postrzegani byliby przez pryzmat kolorowych, wygolonych pedałków
z piskliwym głosikiem przez co żyło by im się lepiej
i traktowani byliby jak każdy inny człowiek.
Geje !Chcecie szacunku dla siebie? to zachowujcie się
jak ludzie! , a nie jak małpy w cyrku. Zobaczcie jak wyglądacie- przebierańcy, umalowani...wyłuzdani.
Ślub lesbijek (cytaty):
Wstretne nie dziwie sie ze zostaly lesbami. Sa siebie
warte facetomorde! zeby chociaz ladne byly a sa tak
brzydkie ze pewnie dlatego sa les...
Poza tym są niezbyt ładne i chyba mogły zostac tylko
lesbijkami ??!!
A zresztą jesteście tak brzydkie ze żaden normalny facet
nie zwróciłby na was uwagi dlatego musicie się same
na wzajem zadowalać!
Nie mam nic do lezbijek ,ale kobieta powinna wyglądac
jak kobieta,nawet jak jest lezbijką a one wyglądają jak
para gejów!!!!
654
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
Rodzina
Rodzina wykorzystywana jest w różnych kontekstach służących zdefiniowaniu „normalności – nienormalności”. Co więcej, stanowi granicę
tolerancji dla praw i wolności mniejszości seksualnych, nawet dla
pozornie tolerancyjnych rozmówców, zgodnie ze schematem opisywanym w kategorii „tolerancja warunkowa”. Można wszystko tolerować
z wyjątkiem ingerencji w schemat/strukturę pojęcia „rodzina”. Rodzina
zatem stanowi nie tylko zabezpieczenie istnienia ludzkiego („homoseksualiści nie zapewniają ciągłości gatunkowi ludzkiemu”), ale także
wyznacza granicę dopuszczalnych zachowań publicznych („po co to
pokazywać, jeszcze dzieci się zarażą”). W końcu wskazywana jest w wypowiedziach jako element stabilizacji i bezpieczeństwa naszego życia.
EuroPride (cytaty):
Moim zdaniem tacy ludzie nie powinni miec przyzwolenia na organizacje oraz uczestnictwo w tego typu ‚”imprezach””. Jak mozna publicznie pokazywac swoja
orientacje(taka orientacje). Wstyd i hanba dla narodu
a dla panstwa ze pozwala na COS takiego. Przeciez na
to patrza dzieci...
Bardzo dziekuje za Twoja opinie. Ale kto tu ma siano
zamiast mozgu skoro masz 55lat i bronisz zboczencow
paradujacych ulicami polski. Czy chcialbys aby Twoi
synowie tam uczestniczyli?
Łyse osiłki to nie bezmózgie Yeti. Z reguły mają wykształcenie, pracę, stabilną sytuację finansową oraz rodziny...
tak: rodziny. Prawdziwe zgodne z biologicznym sensem
życia rodziny. Jeśli jedyną szansą na przepędzenie homobezsensu mają być owe \”łyse osiłki\” to z całego
serca życzę im szczęścia, powodzenia i wytrwałości.
655
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Ślub lesbijek (cytaty):
brak słów to wstyt i sandal cołe to zboczenie powinno byc ...tępione może jeszcze dzieci zboczą czego
ich uczycie nie mam dla nic szacunku bo nie ma do
kogo!!!!!!!!!!!!!!!!!
Jak można się obnosić że jest się zboczeńcem,hitler
z Wami zrobiłby porządek(komora gazowa).Czy ktoś taki
jak wy może wychowywać dzieci???????????? co z takiego
dziecka może wyrosnąć,tylko lesbija albo gej!!!!!!!!!!!!!
One sa tak okropne ze dramat i chore psychicznie!!!
pewnie wezma slub i co dalej??? moze dziecko chcecie??? o nie!!! jak jestescie takie madre to same zrobcie
sobie dziecko jak oczywiscie dacie rade!!!
Eliminacja
Skrajnym przykładem homofobii w wypowiedziach internautów jest
swoista mowa nienawiści posługująca się nawiązaniami i terminologią systemów totalitarnych. Hitler i Stalin przedstawiani są jako
postaci pozytywne posiadające proste i szybkie rozwiązanie problemu
zagrożenia dla „normalności”. Co ciekawe, to nie EuroPride (kojarzona
częściej z męską częścią środowisk LGBT), ale ślub lesbijek generuje
bardziej skrajne opinie. W przypadku EuroPride „eliminacja” stanowi
ostatni element systemu represyjnego. Częściej pojawia się kwestia
izolacji, więzienia lub marginalizacji. Natomiast wśród wypowiedzi
dotyczących ślubu lesbijek dominują radykalne nawiązania do całkowitej likwidacji homoseksualistów.
656
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
EuroPride (cytaty):
PRECZ ZE ZBOCZEŃCAMI - PRECZ Z WYLĘGARNIAMI
CHRÓB - PRECZ A MY DLA ZBOCZENIA MÓWIMY NIE...
CYWILIZACJA, KTÓRA OPIERA SWOJE ISTNIENIE NA SEKSIE A NIE NA WARTOŚCIACH MUSI ZGINĄĆ
Ja to takich homoseksualistów to bym do wiezienia
o zaostrzonym rygorze wsadził.Są oni jak wrzód na
populacji ludzi trzba ich odizolować.Albo i nawet zlikwidować
Ślub lesbijek (cytaty):
Takich ludzi powinno się eliminować i to bez skrupułów.
Odpalić piece w KL Auschwitz
Jak można się obnosić że jest się zboczeńcem,hitler
z Wami zrobiłby porządek(komora gazowa).
Religia i nauka
Co ciekawe, dość sporadycznie wykorzystywany był w analizowanych dyskursach motyw religii, który występował w równym stopniu
w wypowiedziach dotyczących dwóch badanych tematów. Warto też
podkreślić, że oprócz kontekstu religijnego, odwołującego się z założenia do sfery emocjonalnej, stosowana była także argumentacja
odnosząca się do racjonalnej nauki. W tym drugim przypadku użycie
kontekstu naukowego miało na celu nie tylko nawiązanie do elitarności i obiektywności nauki, ale także zwiększenie mocy perswazyjnej
657
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
wypowiedzi. Podkreślić należy, że jedynie w przypadku EuroPride
występowały teksty odwołujące się do prestiżu nauki.
EuroPride – religia (cytaty):
Homo było, jest ale przestanie istnieć tak samo jak szatan, który to wymyślił.
zg. z prawem kanonicznym to zyją tylko funkcjonariusze
katolitcy ale cała reszta szarej masy katolików zyje (bo
musi) żyć w poszanowaniu praw państwowych więc
dlaczego się dziwisz, że w kraju w którym bezdyskusyjna wiekszość stanowia własnie oni prawo państwowe
jest stanowione zgodnie z ich interesem... Oczekujesz,
ze oni będa „robić” prawo pod katem żywotnych interesów hominternu?
Ślub lesbijek – religia (cytaty):
Mężczyzną i kobieta stworzył ich” A nie mężczyzną
i mężczyzną albo kobietą i kobietą
Bardzo sie dziewie ludzom, ktorzy popierają takie pary.
to jest sprzeczne z prawem bozym
EuroPride – nauka (cytaty):
Prawda o homoseksualiźmie. Marginalny odsetek ludzi
odczuwa pociąg płciowy do tej samej płci. Ta predylekcja zwana jest homoseksualizmem. Większość osób
dotkniętych tym zaburzeniem, cierpiąc z jego powodu,
przyjmuje swój stan jako znamię chorobowe i nie obnosi się z nim publicznie.
658
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
Zdrowie jest pojęciem uwzględniającym stan ciała,
psychiki, ducha i funkcjonowania społecznego, z czego
wynika, że dopiero harmonia we wszystkich obszarach
bycia człowiekiem o nim stanowi. W piątym rozdziale
Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób
i Problemów Zdrowotnych (ICD-10) od F64 do F66 sklasyfikowane są zaburzenia identyfikacji płci, zaburzenia
preferencji seksualnych oraz zaburzenia psychiczne
i zachowania związane z rozwojem i orientacją seksualną. Nie jest więc prawdą, że homoseksualizm jest jedną
z „opcji” zdrowia. Zadaniem społeczeństwa, a przede
wszystkim odpowiedzialnych za politykę rozumianą
jako troska o dobro wspólne, jest zadbanie o przywracanie zdrowia, a nie utrwalanie w chorobie czy niepełnosprawności. Stąd konieczność profilaktyki, wysokiej
jakości usług zdrowotnych i dobrych ośrodków rehabilitacyjnych. Nieporozumieniem, delikatnie mówiąc, jest
ułatwianie młodzieży popadania w przeróżne nałogi,
zezwalanie na parady głęboko raniące uczucia religijne
innych osób, zapożyczanie haseł i symboli przynależnych do innych.
Funkcje analizowanych wypowiedzi
Wykorzystanie określonych kontekstów służyło wzmocnieniu funkcji
całej wypowiedzi. W następstwie analizy badanych dyskursów wyłaniający się obraz jest pewnym zaprzeczeniem medialnej wizji rosnącej
tolerancji względem mniejszości seksualnych, choć jednocześnie należy pamiętać, że dotyczy to jedynie wąskiego wycinka polskiego społeczeństwa. Niemożliwe jest jednakże dokonanie demograficznej specyfikacji użytkowników forów internetowych. Aczkolwiek to kwestie
związane z komunikacją stanowiły podstawę niniejszej analizy.
659
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Wyszczególnione konteksty składają się na sześć funkcji komunikacyjnych, z czego jedynie w przypadku jednej z nich można
mówić o postępowym charakterze. Pozostałe stanowią podkreślenie zachowania istniejącego status quo oraz konserwatywnie
wyznaczonej granicy „normalności/nienormalności”, choć szerzej niezdefiniowanej. Owa dychotomia zachowań normalnych
i nienormalnych staje się elementem spinającym wszystkie pięć
wspomnianych funkcji komunikacyjnych. Binarność schematów
myślowych wyznacza granice akceptowalności określonych idei
i zachowań w przestrzeni społecznej zgodnie z logiką, że pozytywne
jest tylko to, co dobrze znane, wartości (najpewniej) zakotwiczone
w procesie socjalizacji, czyli to, co „normalne”. „Nienormalność”
zatem to wszelkie elementy wychodzące ponad zakodowany kanon.
Nawiązując do artykułu Anette Siemes (2012): „nienormalność”
nie jest związana jedynie z badaną tu problematyką środowisk
LGBT. Każdy akt komunikacji łamiący status quo uaktywnia podobne funkcje komunikacji.
Zachowanie funkcjonującego status quo podkreślają w szczególności dwie funkcje. Jedna z nich, zawierająca w sobie konteksty
odnoszące się do religii i rodziny, stanowi egzemplifikację obrony
wartości chrześcijańskich. W identycznej roli występuje funkcja
„obrony wartości narodowych” (zawierająca konteksty „patriotyzmu”
oraz „sprzeciwu wobec kultury Zachodu”). Te dwa elementy ściśle
związane są z konserwatywnym oraz nacjonalistycznym dyskursem
obecnym w ogólnopolskim życiu publicznym.
Kolejny przykład obrony status quo stanowi funkcja zawierająca
w sobie konteksty: „normalny – nienormalny”, „wbrew naturze”, „choroba”. Jej głównym celem jest deprecjacja wszystkiego, co odbiega
od „normy”. Skutkuje to chęcią marginalizacji wszelkich zachowań
wychodzących poza przyjęty schemat. Warto jednakże zauważyć, że
marginalizacja jest stopniowana, obejmuje swoim zakresem zarówno
„tolerancję warunkową”, czyli częściową akceptację „nienormalności”,
jak i skrajne przypadki odnoszące się do chęci całkowitej eliminacji
odmienności.
660
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
W analizowanych wypowiedziach dostrzegalna jest także funkcja
naukowa, mająca na celu wzmocnienie, legitymizację wypowiedzi
poprzez odniesienie do terminologii oraz argumentacji charakterystycznej dla dyskursu naukowego. Jednocześnie jest ona pozbawiona
naukowego krytycznego spojrzenia na daną kwestię.
Spośród sześciu funkcji jedynie o tolerancji można mówić jako
o funkcji postępowej, będącej w całkowitej opozycji do status quo. Pomimo prób stawania w obronie mniejszości seksualnych nie jest ona
równoznaczna z sympatyzowaniem z nimi. Bardziej manifestowana
jest potrzeba zmian społecznej mentalności, chęć przynależności do
społeczeństwa „nowoczesnego”, rozumianego jako otwarte, tolerancyjne, świeckie itd., dla którego wyznacznikiem są multikulturowe
społeczeństwa.
Ilustracja 1. Konteksty i ich funkcje komunikacyjne
Źródło: opracowanie własne.
661
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Zakończenie
Materiał badawczy wykorzystany na potrzeby niniejszego badania
stanowi jedynie wąski wycinek internetowego dyskursu o mniejszościach seksualnych. Nie można zatem uzyskanych wyników traktować jako reprezentatywnych dla całego społeczeństwa, zresztą nie
taki był cel badania. Przedmiotem analizy była próba wyodrębnienia kontekstów, w jakich pisze się o homoseksualizmie w polskim
Internecie, oraz zdefiniowania funkcji, jakie pełnią one w tychże
przekazach.
Analiza wypowiedzi umożliwiła wyszczególnienie i typologizację
kontekstów związanych ze środowiskami LGBT oraz ich funkcji. Wynika z niej, że internauci, wyrażając swój stosunek do mniejszości
seksualnych, nawiązują do różnorodnych kontekstów, wykorzystywanych następnie jako elementy perswazyjne swoich wypowiedzi.
Co więcej, każdy kontekst podzielić można na szereg mniejszych
jednostek mieszczących się w jego granicach. Komunikacje wykorzystywane są zatem do marginalizacji praw osób homoseksualnych do funkcjonowania w przestrzeni społecznej. Niechęć względem
mniejszości seksualnych wykorzystywana jest do manifestacji postaw
konserwatywnych lub wręcz nacjonalistycznych. W skrajnych przypadkach używana jest retoryka totalitarna, służąca wzmocnieniu
funkcji wykluczenia tej grupy społecznej. Realizowane jest to na bazie
opozycji „normalny – nienormalny”, która wyznaczać ma granicę
zachowań i postaw właściwych (choć użytkownicy nie podejmują się
zdefiniowania pojęcia „normalności”).
Choć wyszczególniono sześć różnych funkcji komunikacyjnych,
z całą pewnością można mówić o jednej cesze wspólnej: wszystkie
one (z wyjątkiem funkcji „tolerancja”) występują przeciwko zmianom
funkcjonującego status quo.
662
„Lesby i pedały” – konteksty komunikacyjne…
Bibliografia
Aldrich R. (red.) (2009). Geje i lesbijki. Życie i kultura. Kraków: Universitas.
Bonnet M.J. (1997). Związki miłosne między kobietami od XVI do XX wieku.
Warszawa: Sic!
Chisholm D. (2005). Queer Constellations. Minnesota: University of Minnesota
Press.
Fleischer M. (2007). Ogólna teoria komunikacji. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2011). Komunikacja indeksalna. Łódź: Primum Verbum.
Foucault M. (1995). Historia seksualności, przeł. przeł. B. Banasiak, T. Komendant, K. Matuszewski. Warszawa: Czytelnik.
janKomunikant (2011). Słownik polszczyzny rzeczywistej (siłą rzeczy – fragment). Łódź: Primum Verbum.
Marsze Równości – hasło w „Tekstyliach bis” (2007). Dostępne na: http://www.
krytykapolityczna.pl/Marsze-Rownosci/Marsze-Rownosci-haslo-w-Tekstyliach-bis-/menu-id-56.html (21.03.2012).
Rocke M. (1996). Forbidden Friendship. New York: Oxford University Press.
Rupp L.J. (2009). Kochające kobiety w świecie współczesnym. W: R. Aldrich
(red.), Geje i lesbijki. Życie i kultura (s. 223–247). Kraków: Universitas.
Sibalis M. (2009). Męski homoseksualizm w dobie Oświecenia i Rewolucji,
1680–1850. W: R. Aldrich (red.), Geje i lesbijki. Życie i kultura (s. 103–123).
Kraków: Universitas.
Siemes A. (2012). To (nie) dom? Proces negocjowania normalności na
przykładzie komunikacji dotyczących architektury użytkowej. W: M. Grech
(red.), Badanie i projektowanie komunikacji. Kraków: Libron.
Sokołowski M. (2010). Barwy tęczowego sztandaru. Problematyka homoseksualizmu w polskich mediach. Rekonesans badawczy. W: M. Graszewicz,
J. Jastrzębski (red.), Teorie mediów i komunikacji. 2 (s. 165–187). Wrocław:
Atut – Wrocławskie Wydawnictwo Oświatowe.
Tamagne F. (2009). Era homoseksualizmu, 1870–1940. W: R. Aldrich (red.), Geje
i lesbijki. Życie i kultura (s. 167–195). Kraków: Universitas.
Z gejami dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami, to bym popatrzył (2011). Dostępne
na: http:// wiadomosci.onet.pl/kraj/z-gejami-dajmy-sobie-spokoj-ale-zlesbijkami-to-by,1,4169947, wiadomosc.html (13.10.2011).
663
Karolina Lachowska, Marcin Pielużek
Źródła materiału
Dubrowska M. (2010). Czy parada EuroPride w Warszawie się udała? Dostępne
na: http:// warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,8155083,Czy_parada_
EuroPride_w_Warszawie_ sie_udala_.html (13.10.2011).
Ewa i Małgorzata biorą ślub (2010). Dostępne na: http://uwaga.tvn.pl/
38922,news,,ewa_i_malgorzata_biora_slub,reportaz.html (13.10.2011).
Parada gejów i lesbijek w Warszawie (2010). Dostępne na: http://wiadomosci.
wp.pl/gid,12485084,img,12485222,mgaleria.html (13.10.2011).
Po co dwie dziewczyny wzięły ślub? Źeby coś zmienić (2011). Rozmawiała
M. Dubrowska. Dostępne na: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/
1,34889,8888153,Po_co_dwie_dziewczyny_wziely_slub__Zeby_cos_
zmienic.html (13.10.2011).
Przeciwnicy EuroPride protestują (2010). Dostępne na: http://fakty.interia.pl/
polska/news/ przeciwnicy-europride-protestuja,1506781,3 (13.10.2011).
Szpala I. (2010). PO i PiS nie wybierają się na paradę. Pójdzie tylko SLD. Dostępne
na: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,8139772,PO_i_PiS_nie_
wybieraja_sie_ na_parade__Pojdzie_tylko.html (22.10.2011).
Ślub Ewy i Gosi (2010). Dostępne na: http://uwaga.tvn.pl/41488,news,,slub_
ewy_i_gosi,reportaz.html (13.10.2011).
Ślub jakiego jeszcze nie było (2010). Dostępne na: http://uwaga.tvn.pl/
41487,news,,slub_ jakiego_jeszcze_nie_bylo,reportaz.html (13.10.2011).
Ślub w powietrzu, miesiąc miodowy w Nowym Jorku i LA (2010). Dostępne
na: http://uwaga.tvn.pl/39113,news,,slub_w_powietrzu__miesiac_
miodowy_w_nowym_jorku_i_la,reportaz.html (13.10.2011).
Werpachowska H. i in. (2010). EuroPride 2010 w Warszawie [RELACJA NA ŻYWO].
Dostępne na: http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,8148373,EuroPride_2010_w_Warszawie__RELACJA_NA_ZYWO_.html (13.10.2011).
Marcin Pielużek
Uniwersytet Wrocławski
Wartości polskiego
nacjonalizmu.
Perspektywy
wykorzystania
metodologii
językoznawstwa
korpusowego w badaniu
systemów wartości na
przykładzie publikacji
środowisk polskiej
radykalnej prawicy1
Podejmując się próby identyfikacji wartości współczesnej skrajnej
prawicy, nie można ograniczać się jedynie do analiz programów
politycznych, tekstów ideologicznych oraz wszelkiego rodzaju manifestów. Rzeczywiste zachowania komunikacyjne tych środowisk
wskazują bowiem, że część elementów ideologicznych obecnych
w programach nie występuje lub pojawia się w marginalnym stopniu
1
Pierwsza wersja artykułu powstała w ramach badań sfinansowanych ze środków Narodowego Centrum Nauki przyznanych w ramach finansowania stażu po uzyskaniu
stopnia naukowego doktora na podstawie decyzji numer DEC-2013/08/S/HS2/00229
(Pielużek M. (2016). Wartości polskiego nacjonalizmu. Perspektywy wykorzystania
metodologii językoznawstwa korpusowego w badaniu systemów wartości na przykładzie publikacji środowisk polskiej radykalnej prawicy. W: B. Skowronek, E. Horyń,
A. Walecka-Rynduch (red.), Język a media. Zjawiska językowe we współczesnych
mediach (s. 309–327). Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Pedagogicznego).
665
Marcin Pielużek
w ich codziennej komunikacji. Przykładowo liczne odwołania do
religii, pojawiające się w programach badanych tu środowisk, w marginalnym zakresie widoczne są w analizowanych korpusach. Badanie
komunikacji, w tym przypadku tekstów zawartych w wydawanych
przez środowiska nacjonalistyczne zinach2, pozwala na uchwycenie
powtarzających się elementów, które są podstawowymi składnikami
wartości lub wartościującymi, a jednocześnie cechują się specyficznymi dla danej grupy znaczeniami.
Punktem wyjściowym niniejszego artykułu jest teza Jadwigi Sambor mówiąca, że „badania statystyczne dostarczają często takich
informacji o języku, których nie mogą ujawnić nawet bardzo dokładne
analizy jakościowe” (Sambor 2102, s. 503). Głównym zaś celem jest
zaprezentowanie możliwości wykorzystania językoznawstwa korpusowego w badaniach systemów wartości. Poprzez połączenie analiz
ilościowych i jakościowych możliwe jest poznanie wartości istotnych
dla badanych grup oraz znaczeń poszczególnych elementów składających się na owe wartości.
Współczesna radykalna prawica
Michael Minkenberg (2000: 170–171) przekonuje, że badając współczesną skrajną prawicę, należy uwzględniać trzy wymiary. Po pierwsze, mamy do czynienia ze zjawiskiem międzynarodowym, środowiska te bowiem obecne są w większości państw na świecie. Z tego
powodu badanie specyfiki radykalnych ruchów nacjonalistycznych
w poszczególnych krajach, jak również badania porównawcze stają
się coraz bardziej potrzebne, aby zrozumieć współczesną skrajną
2
Ziny rozumiane tu są jako czasopisma wydawane amatorsko, dystrybuowane
w niezależnym obiegu, charakteryzujące się ograniczoną pozaredakcyjną kontrolą językowo-stylistyczną lub merytoryczną bądź jej brakiem, kierowane do
wyselekcjonowanego i niewielkiego grona odbiorców, cechujące się specyficzną
treścią oraz językiem (zob. Kajtoch 1999; Kajtoch 2001).
666
Wartości polskiego nacjonalizmu…
prawicę. Istotny jest również fakt, iż środowiska nacjonalistyczne
z różnych krajów współpracują ze sobą pomimo historycznych resentymentów. Po drugie, mamy do czynienia ze zjawiskiem współczesnym3. Po trzecie zaś, badania poświęcone radykalnej prawicy
powinny mieć charakter interdyscyplinarny ze względu na złożoność
zjawiska. W niniejszym artykule przyjęta została definicja skrajnej
prawicy (extreme right) zaproponowana przez Piero Ignaziego (2006).
Do lat 80. XX wieku termin extreme right był synonimem neofaszyzmu, głównie poprzez fakt, że jedyną organizacją określającą się
tym mianem było MSI – Moviemento Sociale Italiano (Włoski Ruch
Społeczny) – otwarcie odwołujące się do przedwojennego faszyzmu.
Powstanie nowych ruchów i partii oraz radykalizacja części partii
istniejących w przestrzeni politycznej w latach 80. spowodowały, że
narodziła się współczesna radykalna prawica, która swoją tożsamość
buduje głównie w opozycji do funkcjonującego systemu. Do ideologicznych filarów zaliczyć można antysystemowość, sprzeciw wobec
koncepcji parlamentarnej reprezentacji, a także sprzeciw wobec idei
pluralizmu oraz powszechnej równości (Ignazi 2006: 1–3). Obecne
w badanych zinach składniki ideologiczne pokrywają się również
z komponentami wyszczególnionymi w badaniu komunikacji skrajnej
prawicy w internecie. Peter Brophy, Jenny Craven, Shelagh Fisher
(1999) wskazują na obecność takich elementów ideologicznych jak
rasizm, homofobia, faszyzm, ultrakonserwatyzm, darwinizm społeczny oraz rasowa supremacja.
Problematyka wartości
Podejmowane w niniejszym artykule zagadnienie wartości opiera się na koncepcjach zaproponowanych na gruncie aksjologii
3
Minkenberg przekonuje, że pojęcia „faszyzm” i „neofaszyzm”, które sugerować
mogą historyczną ciągłość ideologii faszystowskiej, stają się coraz mniej adekwatne w kontekście współczesnej radykalnej prawicy (Minkenberg 2000).
667
Marcin Pielużek
lingwistycznej4. Przyjęta perspektywa zakłada, że wartości stanowią
„niezbywalny, relewantny składnik języka” (Bartmiński 2003: 64). Jak
przekonywał Michał Głowiński:
Ustanawianie czy nadawanie wartości, wprowadzanie
współczynnika aksjologicznego, jest stałym elementem
naszego mówienia, wszelkiego mówienia. Mówię nie
tylko o faktach, nie tylko wyrażam swoje przekonania, ujmuję je także w pewne wartościujące schematy
i – jakże często – owego współczynnika wartościującego nie muszę bezpośrednio tematyzować, a wielokroć
przywołuję go w sposób niezamierzony i nieświadomy.
Dzieje się tak dlatego, że materia, z której buduję zdania: słowa, utarte zwroty frazeologiczne są już z góry
wartościami nasycone, a w każdym razie nie są z tego
punktu widzenia neutralne (Głowiński 1986: 180, cyt. za:
Bartmiński 2003: 63).
Nie oznacza to jednak, jak zastrzega Jerzy Bartmiński, że składniki
językowe w identyczny sposób przejawiają nacechowanie wartościujące, lecz jedynie to, że są one obecne w języku. Język jest zatem
źródłem wiedzy o wartościach, a celem badacza jest rekonstrukcja
systemów wartości, które są
jakoś „zmagazynowane” w języku, w znaczeniach słów
(słowa są zwykle wymieniane w pierwszej kolejności) i ich
4
W niniejszym artykule podjęto próbę spojrzenia na wartości z perspektywy teorii
systemów. Należy jednak podkreślić, że autor korzysta z bogatego dorobku polskiej
lingwistyki aksjologicznej. Wskazać tu należy przede wszystkim prace Jadwigi
Puzyniny (1992, 1997), ale także prace badawcze Jerzego Bartmińskiego (2006),
Jacka Kołodzieja (2011). Punktem wyjścia zaproponowanej tu koncepcji wartości
była następująca definicja autorstwa Jadwigi Puzyniny: „X jest wartością: X jest
tym, co (ludzie w ogóle, grupa ludzka i ) nadawca (odczuwa (ją) jako dobre i)
uznaje (ją) za dobre” (Puzynina 1991, s. 130).
668
Wartości polskiego nacjonalizmu…
połączeniach (kolokacjach, frazeologizmach), wreszcie
w całych tekstach (wypowiedziach) (Bartmiński 2003: 65).
W niniejszym badaniu mamy do czynienia nie tyle z indywidualnymi
manifestacjami wartości, ile z poszukiwaniem elementów charakterystycznych dla określonej zbiorowości. Z tego też względu kwestia ta
powinna być rozpatrywana z perspektywy teorii systemów – zgodnie
z nimi „wartości są celami, do których realizacji systemy dążą w swych
zachowaniach. Każde działanie, zorientowane na osiągnięcie celu,
jest zachowaniem zorientowanym na wartości”5 (Laszlo 1978: 124).
Przyjęta tu perspektywa komunikacyjna, bazująca na teorii systemów
Niklasa Luhmanna (2007), traktuje środowiska skrajnej prawicy jako
jeden z elementów komunikacyjnych systemów funkcjonalnych. System
rozumieć tu należy jako zbiór elementów połączonych ze sobą w taki
sposób, że tworzą one pewną całość wyodrębnioną z otoczenia (Siciński 1978: 13). Cechą charakterystyczną tak wytworzonych systemów
jest wygenerowanie własnej specyfiki – w tym przypadku składników
tożsamości i wartości. Systemy nie są jednocześnie redukowalne do właściwości poszczególnych elementów, co zapewnia im stabilność6. Innymi
słowy, „nawet jeśli zmieni się większość członków danej grupy, jej cechy
charakterystyczne przejawiają trwałość” (Laszlo 1978: 30). Nie oznacza
to, że systemy są niezmienne, charakteryzują się bowiem określoną dynamiką. Zmiany są efektem procesu samoobserwacji i w konsekwencji
wytwarzają teorię na potrzeby własnego systemu. Czerpiąc informację
z otoczenia, systemy wytwarzają własne kody, znaczenia i programy
5
6
W podobny sposób wartości definiuje Talcott Parsons, który postuluje, iż wartości
to „cele, które chcemy osiągnąć, do których dążymy, w wymiarze zarówno indywidualnym, jak i społecznym” (zob. Fleischer 2010: 19–20).
Ludwig von Bertalanfy, jeden z głównych twórców ogólnej teorii systemów,
ujmował to następująco: „The meaning of the somewhat mystical expression, »the
whole is more than the sum of parts« is simply that constitutive characteristics are
not explainable from the characteristics of isolated parts. The characteristics of
the complex, therefore, compared to those of the elements, appear as »new« or
»emergent«” (Bertalanfy 1968: 55).
669
Marcin Pielużek
rozwoju, służące odróżnieniu od pozostałych elementów środowiska
(Skąpska 2007: 3–4). Mamy więc do czynienia z niekończącym się cyklem, w którym „operacje komunikacji nawiązują do wcześniejszych
komunikacji i antycypują przyszłe komunikacje” (Matuszek 2014: 18).
Ideologia skrajnej prawicy nie jest więc konceptem niezmiennym,
ale stale dopasowującym się systemem znaczeń. Les Back (2002)
określa współczesną ideologię nacjonalistyczną mianem „płynnej
ideologii” (liquid ideologies), jest ona bowiem w stanie przejmować
i adaptować elementy, które pozornie wydają się nie do pogodzenia.
Modyfikując definicję zaproponowaną przez Bartosza Ryża (2013: 13),
komunikację radykalnych ruchów politycznych rozumieć należy jako
przekazywany i kontrolowany instrument służący do koordynacji zachowań (poprzez stosowanie rozmaitych rozróżnień), którego naczelną
funkcją nie jest uschematyzowanie modusu rozwiązywania określonych
problemów politycznych/ideologicznych, lecz wytworzenie dyferencjacji pomiędzy skrajną prawicą a resztą politycznych ugrupowań.
Proponuję zatem następującą definicję wartości: X jest wartością =
X jest tym, co steruje zachowaniami systemu, hierarchizuje i stabilizuje
dany system społeczny i pozwala systemowi realizować określone cele.
Zdaniem Bartmińskiego wartości są elementami sterującymi
konstruowanie wizji rzeczywistości (Bartmiński 2003: 63). Język ma
więc konstruktywny charakter. Jak wskazuje Siegfried J. Schmidt (2004),
dzięki interakcji i komunikacji poszczególnych systemów w przebiegu
historii konstruowane są określone „modele rzeczywistości” danych
wspólnot i społeczeństw, wytworzone na podstawie „kolektywnej wiedzy” ich członków.
System rozróżnień, budujący ramy kategorialne modelu
rzeczywistości, musi być trwale powiązany ze społeczną
semantyką i ze społecznie sankcjonowanymi emocjami
i normami (Schmidt 2004: 2).
Należy podkreślić, że nie jest ważne, na ile modele rzeczywistości odpowiadają „realności”, ale na ile pasują (w rozumieniu von Glasersfelda,
670
Wartości polskiego nacjonalizmu…
1995) do wytworzonego przez dany system (wspólnotę, społeczeństwo
etc.) świata. Jeśli chcemy zatem poznać wartości sterujące zachowaniami danego systemu, niezbędne jest przeprowadzenie procesu polegającego na identyfikacji znaczeń przekazywanych za pomocą „najbardziej
elementarnych składników wypowiedzi – takich jak słowa i związki słów”
(Kołodziej 2011: 246). Niezwykle przydatna będzie w tym przypadku
koncepcja słów kluczowych Anny Wierzbickiej: „Słowa kluczowe danej
kultury to słowa, które są dla niej w jakiś szczególny sposób ważne i które
mogą o niej wiele powiedzieć” (Wierzbicka 2007: 42). O tym, czy dane
słowo uznać można za kluczowe, decydują następujące czynniki. Przede
wszystkim należy wykazać, że dane słowo jest powszechnie używane
i nie jest słowem marginalnym. Pomocne w tym zakresie mogą być różnego rodzaju słowniki frekwencyjne i/lub listy frekwencyjne. Następnie
należy określić, czy dane słowo, niezależnie od frekwencji, jest często
wykorzystywane w jakiejś jednej, określonej dziedzinie (np. emocje, sądy
etc.). W końcu dane słowo powinno stanowić centrum całego „gniazda”
frazeologicznego, na bazie którego rozbudowywana jest dalsza komunikacja (Wierzbicka 2007: 42). Jak jednak zastrzega autorka, proces ten
nie polega na tym, „by »udowodnić«, że dane słowo jest jednym ze słów
kluczowych danej kultury, albo że nim nie jest, ale na tym, by na podstawie szczegółowej analizy pewnych wybranych słów móc powiedzieć o tej
kulturze coś naprawdę ważnego i odkrywczego” (Wierzbicka 2007: 43).
Proces badawczy
W niniejszym artykule interesować nas będą nie tylko wartości
wspólne dla polskiej radykalnej prawicy, ale także różnice pomiędzy
systemami wartości poszczególnych środowisk. Z tego też powodu
oddzielnie analizowano komunikację polskich neofaszystów, subkulturowych grup skinheadów oraz radykalnych narodowców. Kryterium
podziału przyjęto na podstawie autodefinicji. Korpus neofaszystowski składał się z publikacji środowisk, które określały się mianem
faszystów lub narodowych socjalistów. Pewne arbitralne decyzje
671
Marcin Pielużek
należało podjąć w przypadku korpusu skinheadów, ponieważ w skład
tej subkultury wchodzą osoby, które są zarówno sympatykami lub
członkami ruchów neofaszystowskich, jak i całkowicie odrzucające
tę ideologię. Analizując zatem zawartość zinów, w skład tego korpusu
włączono teksty z pism, w których ideologia faszystowska występowała w marginalnym zakresie7 lub nie odnotowano jej w ogóle. Trzeci
korpus składał się z pism wydawanych przez organizacje radykalnych
nacjonalistów oraz osoby określające się tym mianem.
Proces badawczy zaprojektowany został w taki sposób, by
uwzględniał analizy jakościowe i ilościowe. Pierwszy etap obejmował
statystyczne analizy z wykorzystaniem metod i technik charakterystycznych dla lingwistyki korpusowej (zob. Kennedy 1998; Sinclair
2003, 2004; Pawłowski 1999; Jaworska 2012) pozwalających na wygenerowanie list frekwencyjnych, identyfikację słów kluczowych oraz
wyszczególnienie dominujących kolokacji i fraz na podstawie analizy
konkordancji8.
W drugim etapie uzyskane elementy poddane zostały analizie
jakościowej. Analizę kolokacji oparto na założeniach Johna Sinclaira
(2003), który przekonywał, że znaczenie danego słowa w komunikacji
poszczególnych grup nie zawsze pokrywa się z definicją słownikową,
ponieważ na ostateczny sens mają wpływ także wyrazy często współwystępujące z interesującym nas słowem. Jak dodaje inny lingwista,
Michael Stubbs (2002: 188), kolokacje są niejednokrotnie strukturami
charakterystycznymi dla określonych subkultur, są konceptami „wokół których toczone są ideologiczne wojny”.
7
8
Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, że pomimo iż autorzy odcinali się od
ideologii faszystowskiej, często publikowali wywiady z zespołami, których treści
piosenek w mniejszym lub większym stopniu odwoływały się do faszyzmu.
Kolokację rozumieć należy jako wyrazy często współwystępujące w korpusie. Michael
Stubbs (2002: 24) definiuje kolokację następująco: „Collocation. This is a lexical relation between two o or more words which have a tendency to co-occur within a few
words of each other in running text”. Konkordancja to lista „wszystkich wystąpień
poszukiwanego terminu w korpusie, zaprezentowana wraz z kontekstem, w którym
termin ten się pojawia” (Baker 2006: 71, cyt. za: Kamasa 2014: 109).
672
Wartości polskiego nacjonalizmu…
Rekonstrukcja znaczeń składników nacjonalistycznego światopoglądu oraz identyfikacja wartości możliwe są w konsekwencji dzięki
analizie dyskursu. Dyskurs – za Michaelem Fleischerem (2002: 12) – rozumieć należy jako systemowy repertuar znaków organizujących i interpretujących reguły, normy i wartości badanej grupy, który skorelowany
jest z socjalnością i kulturą tychże środowisk. Analiza dyskursu polega
więc na poszukiwaniu dyskursywnych zabarwień danych wypowiedzi,
czyli typowych i powtarzalnych cech, stanowiących elementy wyróżniające dany dyskurs. Nie jest zatem istotne, co kryje się za poszczególnym
stylem, sposobem wypowiedzi, punktem widzenia wypowiedzi jednostki, lecz to, co w konkretnej, jednorazowo zamanifestowanej wypowiedzi wskazuje na cechy ogólne, typowe dla danej subkultury. O tym,
co odróżnia poszczególne subsystemy, decyduje „rozkład treści lub
ich typów, ich hierarchizacja i stosunki relewancji” (Fleischer 2002: 17).
Dobór próby
W niniejszym badaniu analizie poddane zostały fragmenty trzech
większych korpusów tekstowych. Każdy analizowany tu zbiór tekstów
liczył po 50 tys. wyrazów. Korpus faszystowski składał się z tekstów
pochodzących z następujących zinów9: „Vrill” nr 3; „Zryw” nr 5, 1999;
„Uderzenie” nr 3, 1996; „Cyklon” nr 1; „Falanga” nr 2, 1993; „Gniew
Ludu” nr 2, 1996. Korpus skinheadzki: „Biały Świt” nr 2, 1994; „Falanga”
nr 1, 1992; „Grom” nr 3, 1995; „Krzyżowiec” 2(13), 1994; „Zjednoczony
Front” nr 1; „Wróżda” nr 1, 1994; „Szaniec” nr 2, 1992; „Legion” nr 5;
„Kmicic” nr 2; „Zjednoczenie” nr 1, 1995. Korpus narodowy: „Wszechpolak” nr 1, 2000; „Pierwsza Linia” nr 2, 1997; „Obecność” nr 2, 1995;
„Nowy Ład” nr 4–6, 1996/1997; „Jutro” nr 2, 1995; „ABC – Pismo narodowo-katolickie” nr 1; „Akcja Narodowa” nr 35, 1997; „Biuletyn Okręgu
Zachodniopomorskiego Młodzieży Wszechpolskiej” nr 16, 2007.
9
Ponieważ mamy tu do czynienia wydawanymi w nieoficjalnym obiegu materiałami,
nie wszystkie ziny zawierały dane dotyczące numeru i/lub roku wydania.
673
Marcin Pielużek
Analizy statystyczne zostały dokonane z wykorzystaniem oprogramowania WordSmith 5.0.0.334 oraz pakietu ProSuite. Na potrzeby
analiz statystycznych korpusy zlematyzowano10 za pomocą lematyzatora dla języka polskiego wbudowanego w oprogramowanie
WordStat7 (WordStat7, 2015).
Wyniki badań
Pierwszym krokiem w procesie identyfikacji wartości było wygenerowanie listy frekwencyjnej, która pozwoliła na określenie ważności/nieważności danego słowa w korpusie. Następnie wyeliminowano wszystkie
elementy, takie jak modulanty, spójniki, przyimki etc., które są istotne
ze względu na pełnione funkcje gramatyczne, jednak nie wytwarzają
znaczeń. Jednostki odpowiedzialne za generowanie sensów to przede
wszystkim czasowniki, rzeczowniki oraz przymiotniki. Jak podkreśla
Jacek Kołodziej (2011: 246), „działanie społeczne opisuje się i czasem
wykonuje za pomocą czasowników, ale zawsze odbywa się ono w kontekście znaczeń zdefiniowanych przez pozostałe, pełnoznaczeniowe
części mowy, wśród których szczególną rolę pełnią wyrażenia nominalne”. W przypadku niniejszego badania ograniczono się do analizy
rzeczowników i przymiotników, których znaczenia, w przekonaniu autora,
stanowią kluczowe elementy konstytuujące wartości analizowanych
systemów komunikacyjnych. Nie każdy rzeczownik oraz przymiotnik
odgrywa jednakże aktywną rolę w procesie wytwarzania i stabilizowania
wartości. Należało zatem z uzyskanej listy frekwencyjnej wyeliminować
też te leksemy, które nie stanowią słów kluczowych11. Za takie uznano
10
11
Proces lematyzacji usuwa końcówki fleksyjne i sprowadza dany wyraz do formy
podstawowej. Na przykład wyrazy naród, narodów, narodu, narodem itd. po lematyzacji przyjmują jedną formę naród.
Słowa kluczowe rozumiem w tym przypadku jako leksemy, które charakteryzują
się wysoką frekwencyjnością i które na podstawie dodatkowych analiz (kolokacji
i konkordancji) uznać można za nośniki wartości lub elementy wartościujące.
674
Wartości polskiego nacjonalizmu…
wyrazy, które w analizowanych korpusach pełniły głównie funkcję pragmatyczną, nie wnosząc do procesu rekonstrukcji ideologicznego obrazu
świata i wartości środowisk nacjonalistycznych żadnych istotnych znaczeń. W procesie weryfikacji ważności/nieważności danego leksemu
analizowano konteksty, w których występowało dane słowo oraz jego
kolokacje. Przykładowo pojawiające się we wszystkich korpusach słowo
rok służyło jedynie umiejscowieniu danego wydarzenia/zjawiska w czasie.
Uwzględniając powyższy proces, otrzymano następującą listę wartości dla trzech korpusów. Ograniczono się tu do analizy 30 leksemów
o najwyższej częstotliwości (zob. tabela 1).
Tabela 1. Lista słów kluczowych o najwyższej częstotliwości dla trzech korpusów
Źródło: opracowanie własne.
675
Marcin Pielużek
Korpus neofaszystowski
Wartości neofaszystów wynikają przede wszystkim z wyznawanej
przez nich ideologii rasistowskiej, a leksemy biały, rasa, aryjski stanowią podstawowe składniki generowania i reprodukcji światopoglądu tych środowisk. Leksem biały występował w korpusie zarówno
jako rzeczownik, jak i przymiotnik. W obydwóch jednak przypadkach
jego podstawową funkcją było tworzenie konstruktu „człowieka rasy
białej”: biały człowiek [3512], biała rasa [14], biali ludzie [5], biali nacjonaliści [5], biały świat [3], biała duma [3], biali bracia [3], biała siła [3],
białe narody [3].
Konstrukt „białego człowieka” budowany jest też za pomocą leksemu rasa. Wykorzystywany jest on przede wszystkim do podkreślenia
przynależności do „białej rasy”: nasza rasa [8], własna rasa [5], swoja
rasa [3], swej rasy [3], a także wykreowania obowiązków względem „białej
rasy”: miłość do białej rasy, zagrożenie własnej rasy, obrona naszej rasy.
Również przymiotnik aryjski pełni identyczne funkcje, odpowiadając
za stabilizowanie tego konstruktu – rasa aryjska [10] i aryjski naród [3].
Kolejna istotna grupa leksemów: Żyd [104], żydowski [91], Holocaust [44], odpowiedzialna jest za wytworzenie wroga i/lub zagrożenia
dla „białej rasy”. Elementy te składają się na konstrukt „antysemityzmu”, który przez neofaszystów określany jest mianem ZOG (The
Zionist Occupation Government), czyli koncepcji zakładającej, że Żydzi
potajemnie rządzą światem. Wchodzą one w skład kolokacji, których
główną funkcją jest deprecjonowanie ideologicznych oponentów
neofaszystów: żydowski okupant, żydowskie pijawki, żydowska pluskwa, żydowskie świnie, żydowska zbieranina. W skład konstruktu
ZOG wchodzą bowiem nie tylko Żydzi, ale także inne osoby/idee, które
stoją w opozycji do faszystowskich koncepcji. Istotną funkcję pełni tu
12
W nawiasach kwadratowych zamieszczono frekwencję danego słowa lub kolokacji.
Nawias kwadratowy wykorzystywany jest także do wskazywania kontekstu danej
kolokacji/przykładu lub też dodawania wyrazu, który często z daną kolokacją
współwystępował.
676
Wartości polskiego nacjonalizmu…
przymiotnik żydowski, który poprzez narzuconą przez neofaszystów
negatywną semantykę jest leksemem włączającym poszczególne elementy do konstruktu ZOG. Przykładowo międzynarodowe powiązania
polityczno-gospodarcze określane są mianem żydowskiego imperializmu, żydowsko-amerykańskiej finansjery, unii żydowsko-masońskiej,
żydowskiej Unii Europejskiej, a polityczni oponenci to przykładowo
żydowsko-lewackie pomioty systemu.
Podwójną funkcję pełni leksem Holocaust. Pojawia się on w tekstach jako synonim cenzury, a więc jako narzędzie ograniczania wolności słowa: Holocaust zamyka usta opozycji, Holocaust […] uczynił
antysemityzm tematem tabu, zasłanianie się tarczą holocaustu13 przez
żydostwo. Jego podstawową funkcją jest jednak negacja Holocaustu.
Stąd słowo to bardzo często pojawia się w cudzysłowie, ale także
w takich kolokacjach i kontekstach jak mit holocaustu, tzw. holocaust,
gdyby rzeczywiście istniał „holocaust”, domniemany holocaust.
Kolejna grupa leksemów to wyrazy, które odnoszą się do narodu:
naród [135], narodowy [108], i kraju: Polska [111], polski [84], Polak [51], kraj [45]. Warto podkreślić, że zarówno w korpusie neofaszystowskim, jak i w pozostałych dwóch zbiorach tekstów słowo
ojczyzna nie pojawia się wśród najczęściej występujących leksemów.
Semantyka pierwszego ze słów – naród – w komunikacji neofaszystów
jest całkowicie odmienna od jego rozumienia przez narodowców.
Jedynie dziewięć kolokacji bezpośrednio wskazuje na naród polski. W większym stopniu niż do budowania więzi z Polską/Polakami
leksem ten wykorzystywany jest do kreowania idei ponadnarodowego państwa faszystowskiego. Kolokacje, służące podkreślaniu
silnych i pozytywnych relacji z narodem – np. nasz naród – wzmacniane są przez przymiotnik aryjski (nasz Aryjski naród, Nasz – czystej
Krwi Aryjskiej – Naród), jeden Biały Naród. Konstrukt ten budowany
jest również na podstawie kolokacji białe narody, aryjskie narody.
13
Słowo Holocaust – podobnie jak Żyd – pisane jest najczęściej małą literą, co dodatkowo wzmocnić ma negatywną postawę neofaszystów do powyższych konceptów.
Z kolei ważne dla neofaszystów wartości zapisywane są wielką literą.
677
Marcin Pielużek
W przeciwieństwie do podejścia modernistycznego, zaproponowanego chociażby przez Ernsta Gellnera (1991) czy Benedicta Andersona
(1997), neofaszystowska koncepcja narodu nie opiera się na dobrowolnej przynależności do niego, ale bazuje na silnej wspólnotowości
i jest modelem autorytarnym, ponadjednostkowym, zbudowanym
na podstawie takich elementów jak rasa i etniczność.
Leksemy Polska, polski i Polak nie są silnie nacechowane aksjologicznie. Choć samo odwołanie się do nazwy kraju jest z całą pewnością
komunikacyjnie ważne, to jednak w dużej mierze te wyrazy pełnią
funkcję pragmatyczną, lokującą poszczególne wydarzenia w określonej
przestrzeni geograficznej. Pojawiają się co prawda afektywnie nacechowane frazy, np. rozlew polskiej krwi, zdrada Polski etc., jednak ich frekwencja nie przekracza przyjętego tu progu minimum trzech wystąpień.
Czwartą grupę leksemów zaliczyć można do aksjologii przestrzeni.
Jak podkreśla Bartmiński (2003), przestrzeń geograficzna w dyskursach różnych grup jest w określony sposób semantyzowana. W tym
przypadku pojawiają się leksemy Niemcy [76] i niemiecki [57] oraz Europa [56]. Niemcy nie są portretowane jednoznacznie negatywnie, jak
w przypadku komunikacji narodowców, a szczególnie w publikacjach
Młodzieży Wszechpolskiej. Wynika to z faktu, że współczesne polskie
ruchy neofaszystowskie budują swoją ideologię, bazując zarówno na
założeniach przedwojennego polskiego narodowego socjalizmu, jak
i niemieckiego nazizmu (zob. więcej Grott 2007). Na semantykę konstruktu Niemcy składają się trzy elementy. Po pierwsze, historyczne
wydarzenia, przedstawiane przez neofaszystów zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym kontekście. Po drugie, istotny składnik
stanowią także opisy relacji ze współczesnymi niemieckimi środowiskami neofaszystowskimi. W tym przypadku doskonale widoczna
jest, wspominana w pierwszej części artykułu, koncepcja „płynnych
ideologii” Backa. Wciąż żywe, szczególnie wśród polityków prawej
strony sceny politycznej, resentymenty między Niemcami a Polską,
widoczne także wśród części środowisk nacjonalistycznych, nie
przeszkadzają we współpracy polskich i niemieckich neofaszystów.
Trzecią grupę stanowią odniesienia do współczesnej polityki Niemiec.
678
Wartości polskiego nacjonalizmu…
Konteksty historyczne, choć w marginalnym stopniu, pojawiają się
również w przypadku kolejnego leksemu – Europa. Słowo to częściej
jednak odpowiedzialne jest za „tworzenie” ponadnarodowej wspólnoty „białych ludzi”. Jak wskazano powyżej, słowo naród w znacznie
większym stopniu odnosi się do internacjonalistycznej wspólnoty aryjskiej niż polskich obywateli. Również leksem Europa wykorzystywany
jest do współtworzenia tego konstruktu, co obrazują takie kolokacje
jak Biała Europa, Biała i silna Europa. Zbliżone znaczenie odnaleźć
można również w następujących kontekstach: swastyka to święty
znak Europy, istniejący wcześniej od krzyża; Niemcy chcieli stworzyć
nową Europę – Europę Białego Człowieka. Warto jeszcze wskazać na
leksem Skinheads [148], jako że jest on elementem łączącym ideologię
neofaszystowską z subkulturą skinheads14. W przypadku analizowanego korpusu wyraz ten odpowiada za reprodukcję tożsamości
poprzez autoreferencyjną komunikację. Neofaszyści w wydawanych
przez siebie zinach często pytają różnych członków grupy, co oznacza
dla nich bycie skinheadem (często pojawiająca się kolokacja). Słowo
skinhead pojawia się także często w opisach definiujących, kto jest
„prawdziwym”, a kto „fałszywym” przedstawicielem tej subkultury.
Ten pierwszy to głównie Skinhead NS (skrót od narodowo-socjalistyczny) i/lub WP (White Power), a także narodowy skinhead oraz
prawicowy skinhead. Pejoratywnie określane są wszelkie grupy lewicujących skinheadów: „RASH” (Red and Anarchist Skinheads), „SHARP”
(Skinheads Against Racial Prejudice), „Gay Skins”.
Korpus skinheadzki
Najczęściej występujące słowa w korpusie skinheadów w dużej
mierze pokrywają się z elementami wyszczególnionymi w korpusie
14
Podkreślić należy w tym miejscu, że o ile wszyscy faszyści określają się mianem
Skinheads, o tyle zaledwie część członków subkultury skinheadów identyfikuje
się z ruchem faszystowskim.
679
Marcin Pielużek
faszystowskim. Jak wspomniano wcześniej, część skinheadów sympatyzuje z ruchem neofaszystowskim. Komunikacja tej grupy w większym stopniu niż na ideologii koncentruje się jednak na reprodukcji
określonego stylu życia, wykorzystując w tym celu takie leksemy, jak:
skinhead [321], zespół [110], koncert [103], kapela [82], muzyk [53] oraz
piwo [58]. Wydawane przez skinheadów ziny stanowiły podstawowe
narzędzie wymiany informacji o własnej subkulturze. Stąd powyższe słowa wykorzystywane są do informowania o działaniach ruchu
w kraju i za granicą. Dość wyraźnie akcentowana jest przynależność
do polskiego ruchu skins, w przeciwieństwie do poprzedniego korpusu, w którym podkreślano ponadnarodowy charakter środowisk
neofaszystowskich.
Widoczna jest także potrzeba uzasadniania, co dla członków tej
subkultury oznacza bycie skinheads [12], być skinheadem [6]. Umożliwia to rekonstrukcję konceptu „Skinhead”. „Bycie skinheadem” to
przede wszystkim określony styl życia, stricte powiązany z tworzeniem muzyki i/lub uczestnictwem w koncertach. Członkowie tej subkultury wyrażają skrajnie prawicowe poglądy, oparte na radykalnym
antykomunizmie i teorii rasowej. „Bycie skinem” to wielka duma,
(prawdziwy) styl życia, bunt przeciwko komunizmowi i kapitalizmowi,
walka o swoją rasę i ojczyznę.
Leksemy powiązane z muzyką są w tym przypadku istotne, bowiem poprzez muzykę oraz teksty piosenek reprodukowana jest nie
tylko tożsamość, ale również ideologia tych środowisk.
Subkultura skinheadów wydaje się również mniej homogeniczna
niż środowiska neofaszystowskie. Lokuje się ona między ideologią
faszystowską a prawicą narodową, reprezentowaną przez środowiska Narodowego Odrodzenia Polski i Młodzieży Wszechpolskiej.
Doskonale obrazują to konteksty, w których lokowane są najczęściej występujące słowa. Leksemy będące nośnikami ideologii można
zatem podzielić na dwie grupy. Pierwsza obejmuje składniki, których semantyka bliższa będzie narodowcom: Polska [169], polski
[152], narodowy [145], naród [107], kraj [89], Polak [80], państwo [44].
Skinheadzi częściej komunikują o kwestiach związanych z krajem
680
Wartości polskiego nacjonalizmu…
i narodem niż neofaszyści. W porównaniu z korpusem neofaszystowskim, w którym leksemy Polska i polski pełniły głównie funkcje pragmatyczne, w komunikacji skinheadów ich semantyka jest znacznie
bogatsza. Najbardziej uniwersalna jest kolokacja naród polski [12],
będąca zarówno nośnikiem aksjologicznych treści – miłość do Polski
i do Narodu Polskiego – jak i, choć w ograniczonym zakresie, faszystowskiej koncepcji czystości rasowej: Wyspiański wyraża też pogląd,
że naród polski musi strzec czystości rasowej, a także antykatolickiej
retoryki charakterystycznej dla faszystów: musi naród polski przezwyciężyć katolicyzm. W innych kontekstach wykorzystywana jest
ona w obronie koncepcji państwa katolickiego: Katolicki Naród Polski
ma ulec zagładzie [o konsekwencjach wejścia do Unii Europejskiej].
Wpływy komunikacji narodowców i neofaszystów widoczne są
również w przypadku semantyki kolejnych wyrazów. Leksem naród,
choć będący podstawowym składnikiem tożsamościowym, w komunikacji skinheadów stanowi dość rozmyty koncept, w którym trudno
wyodrębnić określone elementy ideologiczne. O wiele istotniejszy jest
przymiotnik narodowy, który, podobnie jak powyższy leksem, z jednej
strony wykorzystywany jest do reprodukcji ideologii narodowej: ruch
narodowy [20], stronnictwo narodowe [6], Liga Narodowa [6], obóz narodowy [4], [Polska] Wspólnota Narodowa [3], a z drugiej jest nośnikiem koncepcji neofaszystowskich: narodowy socjalizm [8]. Spośród
pozostałych leksemów jedynie w przypadku wyrazu kraj widoczne są
określone aksjologiczne kolokacje: nasz kraj [34], własny kraj [3], swój
kraj [3], odpowiadające za wykreowanie właściwej postawy względem
kraju: szanować swój kraj, kochamy nasz kraj, lub zagrożeń: pasożyt,
który niszczy nasz kraj [o obcym kapitale], ostateczne zniszczenie naszego kraju [o UE], żydowskie zagrożenie dla naszego kraju.
Druga grupa leksemów: biały [167], żydowski [81], rasa [72],
Żyd [71], w użyciu i pełnionych funkcjach pokrywa się z komunikacją
neofaszystów. Koncepcja rasistowska reprodukowana jest przede
wszystkim z wykorzystaniem wyrazu biały oraz kolokacji: biała
rasa [20], biali ludzie [8], biały człowiek [6], biała armia [9], białe dzieci
[4], biała siła [3], biała rewolucja [3]. Na konstrukt białej rasy składają
681
Marcin Pielużek
się takie koncepty, jak: supremacja, czystość, duma, zwycięstwo, zachowanie, przetrwanie. „Biali ludzie” to wspólnota ponadnarodowa.
W przypadku tego korpusu pojawiają się również kolokacje czarna
rasa [5] i inna rasa [4], które odpowiedzialne są za wytwarzanie dychotomicznego podziału my/oni. Semantyka leksemu czarny [92],
który nie pojawił się w komunikacji neofaszystów, konstruowana jest
w opozycji do słowa biały. Dla skinheadów czarny [człowiek] jest antywartością oraz składnikiem konstruktu „inny”. Czarny jest lokowany
niżej od białego. Czarny jest gorszy od białego: mózg czarnego jest nie
tylko mniejszy od białego, ale także mniej zdolny do myślenia; największy błąd, jaki robimy, to myślenie, że czarni to tacy sami ludzie jak my;
Biali spadają na poziom czarnych. Czarny [człowiek] generuje przestępczość, której ofiarami są biali: 90% międzyrasowych zbrodni jest
popełnianych przez Czarnych przeciwko Białym. Słowa współwystępujące z leksemem czarny to: bandyta, przestępca, dupek, bękart, potwór.
Również leksemy Żyd i żydowski pełnią taką samą funkcje jak
w przypadku komunikacji faszystów. Z tego względu nie będą tu
szerzej omawiane. Odmienna względem korpusu faszystów jest za to
semantyka leksemu Niemcy. W komunikacji skinheadów pozytywne
konotacje związane z Niemcami (zarówno z krajem, jak i jego mieszkańcami) są marginalne, a dominuje obraz państwa będącego wrogiem i zagrożeniem dla Polski, zarówno w kontekście historycznym:
Niemcy mieli w rękach polskie fabryki, a Żydzi bankowość i lichwę, jak
i współczesnym: po przejęciu przez Niemcy wodociągów wytrują nas.
Korpus narodowy
Korpus narodowców, w porównaniu z pozostałymi dwoma zbiorami
tekstów, wyróżnia się silnym nakierowaniem na system polityczny.
Poza grupą leksemów tożsamościowych i ideologicznych: Polska [245],
naród [216], polski [192], Polak [120], idea [67], Dmowski [48], widoczne są liczne nawiązania do systemu politycznego: polityczny [145],
władza [98], państwo [80], polityk [70], oraz struktury organizacyjnej:
682
Wartości polskiego nacjonalizmu…
narodowy [294], Młodzież Wszechpolska [120], organizacja [108], grupa [89], ruch [83]. Centralnym elementem sterującym komunikacjami
tych środowisk jest leksem naród, który dodatkowo wzmacniany jest
współwystępowaniem z przymiotnikiem polski [32]. Koncept narodu
zbudowany jest na podstawie idei przedwojennych nacjonalistycznych polityków, przede wszystkim Romana Dmowskiego (co widoczne
jest także w częstotliwości wystąpień nazwiska tego polityka). Zgodnie
z nimi „naród” to wspólnota naturalna wyższego rzędu, posiadająca
prawo do własnego języka, kultury i terytorium. Z nacjonalistyczną
koncepcją narodu powiązana jest ultrakonserwatywna i antysemicka koncepcja Wielkiej Polski [16]. Mimo iż nacjonalistyczna koncepcja
narodu silnie powiązana jest z religią, wśród dominujących słów
kluczy nie odnotowano leksemów odnoszących się do systemu religii. Istotny komunikacyjnie jest również leksem Polak. Dominują
dwie strategie jego wykorzystania. W pierwszym przypadku, poprzez
połączenie słowa Polak z takimi leksemami, jak: większość, tysiące,
wielu, wszystkich, kreowana jest narodowa „wspólnota wyobrażona”. Druga strategia koncentruje się na budowie komunikatów, które
mają dotrzeć przede wszystkim do podstawowego targetu, jakim są
osoby młode: coraz większość młodych Polaków powraca do Boga;
młode pokolenie Polaków jest gotowe do obrony Piastowskich Ziem
Odzyskanych; w jakim duchu mają być wychowywane młode pokolenia
Polaków i Polek.
Wśród wyszczególnionych w tym korpusie kolokacji widoczna
jest także duża liczba referencji do systemu politycznego. Narodowcy
licznie komunikują zatem o różnorodnych ruchach polityczno-społecznych (głównie o charakterze nacjonalistycznym i prawicowym)
oraz partiach politycznych. Doskonałą egzemplifikacją jest najczęściej
występujący w tym korpusie przymiotnik narodowy, który wykorzystywany jest do komunikowania o kwestiach związanych z historią
i działalnością ruchów narodowych [40], grup narodowych [32] oraz
poszczególnych ugrupowań: Stronnictwo Narodowe [24], Obóz Narodowo-Radykalny [10]. Leksem ten steruje zatem przede wszystkim
komunikacją autoreferencyjną.
683
Marcin Pielużek
Warto na koniec omówić jeszcze leksemy Niemiec i niemiecki. Jak
wspomniano wcześniej, dla środowisk narodowych Niemcy stanowią istotną antywartość. Konstrukt Niemiec/Niemcy budowany jest
na podstawie negatywnych asocjacji z tym krajem/narodem oraz
sztucznie kreowanym poczuciu zagrożenia ze strony Niemiec/Niemców. Obrazują to chociażby następujące konteksty kolokacji: przez
Niemców – poszkodowani Polacy i ich spadkobiercy są przez Niemców
traktowani jak niewolnicy i „podludzie” [o odszkodowaniach wojennych], opinia publiczna jest manipulowana przez Niemców. Co ciekawe,
wśród najsilniejszych elementów nie pojawiają się odwołania do Rosji.
Podsumowanie
Przedstawiony powyżej proces rekonstrukcji wartości miał na celu
sprawdzenie, czy słowa kluczowe, wyszczególnione w procesie
analiz statystycznych oraz jakościowych, stanowią lub mogą stanowić podstawowe elementy sterujące komunikacjami danej grupy,
hierarchizujące i stabilizujące dany system. Innymi słowy, zgodnie
z przedstawioną na początku artykułu definicją są określonymi wartościami. Na podstawie szczegółowej analizy kontekstów słów kluczowych można stwierdzić, że, po pierwsze, najczęściej występujące
w korpusie słowa kluczowe są ważne w komunikacji danych grup/
środowisk. Są słowami węzłami, na bazie których tworzona jest cała
komunikacja. Po drugie, dominujące leksemy to określone koncepty,
które odpowiadają ze kreowanie określonych „modeli rzeczywistości”,
nawiązując do koncepcji Schmidta. Poprzez narzucenie zdeterminowanych przez ideologię danego systemu sensów i znaczeń konkretne
słowa kluczowe wykorzystywane są do kreowania rzeczywistości,
która, jak podkreślał Schmidt, ma nie tyle odpowiadać „realności”, ile
wpasowywać się w wytworzoną przez daną socjalność rzeczywistość.
Doskonałym przykładem jest przymiotnik żydowski, który w korpusie
neofaszystowskim i skinheadzkim, poprzez narzucone mu znaczenie,
odpowiedzialny jest za kreowanie konstruktu „innego”/„wroga”.
684
Wartości polskiego nacjonalizmu…
Dominujące leksemy są nie tylko nośnikami ideologicznych treści,
ale także komponentami hierarchizującymi i wartościującymi obrazy
świata. Wartościowanie to nie musi być wyrażane eksplicytnie. Jak
zobrazowano na konkretnych przykładach, pozornie neutralne słowa,
poprzez częste współwystępowanie z innymi wyrazami i lokowanie ich
w określonych kontekstach, zyskują znaczenia charakterystyczne dla
dyskursu danej grupy subkulturowej. Uchwycenie zmiany – lub, jak
określa to Sinclair, poszerzanie znaczenia słów – możliwe jest dzięki
analizom korpusów tekstowych. Jednocześnie tego typu analizy pokazują, że część słów kluczowych, pomimo dużej częstotliwości wystąpień,
nie jest nośnikiem znaczeń istotnych z perspektywy danej (sub)kultury.
Analiza kontekstów poszczególnych kolokacji obrazuje także, że
te same słowa u różnych grup nacjonalistycznych mogą mieć różne
semantyki, jak chociażby w przypadku leksemów naród czy Niemcy.
Oczywiście część ich znaczenia jest identyczna, jednak to, co jest istotne
z punktu widzenia danej grupy społecznej, skrywa się właśnie w owych
przesunięciach semantycznych. Podkreślić należy również to, że mimo
powtarzania się tych samych wartości w komunikacji trzech badanych
tu grup były one różnie hierarchizowane, a w konsekwencji odmienne
komponenty odpowiedzialne były za kreowanie wizji rzeczywistości.
Również zaproponowana definicja wartości – X jest wartością = X
jest tym, co steruje zachowaniami systemu, hierarchizuje i stabilizuje
dany system społeczny i pozwala systemowi realizować określone
cele – w przekonaniu autora spełnia swoją funkcję i można uznać ją
za użyteczną w kolejnych etapach badania.
Bibliografia
Anderson B. (1997). Wspólnoty wyobrażone. Rozważania o źródłach i rozprzestrzenianiu się nacjonalizmu, przeł. S. Amsterdamski. Kraków: Znak.
Back L. (2002). When Hate Speaks the Language of Love. Paper presented at
the Social Movement Studies Conference, London.
Baker P. (2006). Using Corpora in Discourse Analysis. London–New York: Continuum.
685
Marcin Pielużek
Bartmiński J. (2003). Miejsce wartości w językowym obrazie świata. W: J. Bartmiński (red.), Język w kręgu wartości. Lublin: Wydawnictwo UMCS.
Bartmiński J. (2006). Język, wartości, polityka. Lublin: Wydawnictwo UMCS.
Bertalanfy L. von (1968). General System Theory. Foundations, Development,
Appli cations, New York: George Braziller.
Brophy P., Craven J., Fisher S. (1999). Extremism and the Internet. W: British
Library Research and Innovation Report 145. Manchester.
Fleischer M. (2002). Konstrukcja rzeczywistości. Wrocław: Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego.
Fleischer M. (2010). Wartości w wymiarze komunikacyjnym. Łódź: Primum
Verbum.
Gellner E. (1991). Narody i nacjonalizm, przeł. T. Hołówka. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.
Glasersfeld E. von (1995). Radical Constructivism. A Way of Knowing and Learning. London–Washington D.C.: Falmer Press.
Głowiński M. (1986). Wartościowanie w badaniach literackich a język potoczny.
W: S. Sawicki, W. Panas (red.), O wartościowaniu w badaniach literackich.
Lublin: Redakcja Wydawnictw KUL.
Grott O. (2007). Faszyści i narodowi socjaliści w Polsce. Kraków: Zakład Wydawniczy „Nomos”.
Ignazi P. (2006). Extreme Right Parties in Western Europe. Oxford: Oxford University Press.
Kamasa V. (2014). Techniki językoznawstwa korpusowego wykorzystywane w krytycznej analizie dyskursu. Przegląd. Przegląd Socjologii Jakościowej, 10, 2.
Laszlo E. (1978). Systemowy obraz świata, przeł. U. Niklas. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.
Jaworska S. (2012). On the F Word: A Corpus-based Analysis of the Media
Representation of Feminism in British and German Press Discourse,
1990–2009. Discourse and Society, 23(4).
Luhmann N. (2007). Systemy społeczne. Zarys teorii ogólnej, tłum. M. Kaczmarczyk. Kraków: Zakład Wydawniczy „Nomos”.
Kajtoch W. (1999). Świat prasy alternatywnej w zwierciadle jej słownictwa.
Kraków: Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Kajtoch W. (2001). Czym jest zin. Ulica Wszystkich Świętych. Miesięcznik Mail
Artu, 7(21).
Kennedy G. (1998). An Introduction to Corpus Linguistic. London–New York:
Longman.
Kołodziej J.H. (2011). Wartości polityczne. Rozpoznanie, rozumienie, komunikowanie. Kraków: Księgarnia Akademicka.
686
Wartości polskiego nacjonalizmu…
Matuszek C.K. (2014). System polityki w perspektywie teorii Luhmanna. Horyzonty Polityki, 5, 12.
Minkenberg M. (2000). The Renewal of the Radical Right: Between Modernity
and Antimodernity. Government and Opposition, 35, 2.
Pawłowski A. (1999). Metodologiczne podstawy wykorzystania słowników
frekwencyjnych w badaniu językowego obrazu świata. W: A. Pajdzińska,
P. Krzyżanowski (red.), Przeszłość w językowym obrazie świata. Lublin:
Wydawnictwo UMCS.
Puzynina J. (1991). Jak pracować nad językiem wartości? W: J. Puzynina,
J. Bartmiński (red.), Język a Kultura, t. 2: Zagadnienia leksykalne i aksjologiczne. Wrocław: Wydawnictwo „Wiedza o Kulturze” Fundacji dla
Uniwersytetu Wrocławskiego.
Puzynina J. (1992). Język wartości. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN.
Puzynina J. (1997). Słowo – Wartość – Kultura. Lublin: Towarzystwo Naukowe
KUL.
Ryż B. (2013). Koncepcja języka teoretycznoliterackiego strukturalistów
polskich. Wrocław: Wydawnictwo Fundacji „Projekt Nauka”.
Sambor J. (2012). Język polski w świetle statystyki. W: J. Bartmiński (red.),
Współczesny język polski. Lublin: Wydawnictwo UMCS.
Schmidt J.S. (2004). Kultura a kontyngencja: nauki obserwatora. 2K – Kultura
i Komunikacja, 1.
Siciński A. (1978). Przedmowa. W: A. Laszlo, Systemowy obraz świata, przeł.
U. Niklas. Warszawa: Państwowy Instytut Wydawniczy.
Sinclair J. (2003). Reading Concordances. An Introduction. London: Pearson/
Longman.
Sinclair J. (2004). Trust the Text. Language, corpus and dicourse. London–New
York: Routledge.
Skąpska G. (2007). Niklasa Luhmanna socjologia religii jako element ogólnej
teorii systemu społecznego. W: N. Luhmann, Funkcja religii, przeł. D. Motak.
Kraków: Zakład Wydawniczy „Nomos”.
Stubbs M. (2002). Words and Phrases: Corpus Studies of Lexical Semantics.
Oxford: Blackwell.
Wierzbicka A. (2007). Słowa klucze. Różne języki – różne kultury, przeł. I. Duraj-Nowosielska. Warszawa: Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego.
WordStat 7 (2015). An User Guide. Dostępne na: http://provalisresearch.com/
resources/manuals-2/ (13.03.2015).